piątek, 23 sierpnia 2013

1. Wypadki chodzą po ludziach



 hej! tak, w końcu i nareszcie udało mi się skończyć opowiadanie wakacyjne! czekaliście na nie długo, ale mam nadzieję, że się nie zawiedziecie xD
co było najtrudniejsze w napisaniu? zmienność Sasuke. w naszym planie wydarzeń Uchiha cały czas zmienia zdanie, tak, że czasem nie miałam już pojęcia, jak argumentować tę zmienność, by wyszło logicznie xD mam jednak nadzieję, że mi się udał. tak więc, nie zwlekając... ZAPRASZAM NA WAKACYJNY PREZENT!



Naruto nie miał pojęcia, co tu robi. Wcale nie miał zamiaru ani ochoty wybierać się w najbliższym czasie na narty, więc było tak, jakby jakaś przedziwna i tajemnicza siła wysłała go na tę wycieczkę. Czuł też, że w najbliższym czasie stanie się coś strasznego, więc tym bardziej nie miał ochoty wybierać się gdziekolwiek, a już szczególnie na narty! Bo nie umiał jeździć na nartach, nie lubił też śniegu i zimna, jego żywiołem było samo słońce, a porą roku pełnia lata.
            Mimo wszystko jednak, skoro cała paczka jechała, to i on. No bo jak to tak, pojadą wszyscy, cała klasa, nawet Kakashi i Iruka-sensei, a on nie?
            - Ziąb, nie? – zagadnął go przysypiający Shikamaru Nara, zacierający ręce i chuchający na nie. Obok niego Kiba, który trochę się spóźnił, pochylał się nad autobusowym bagażnikiem i próbował jakoś upchać w nim swoją torbę, ale kiepsko mu szło, bo dziewczyny zabrały ze sobą naprawdę wiele rzeczy. Naruto zachodził w głowę, po co komu na te kilka dni wycieczki aż tyle pakunków, ale nie wnikał. W końcu to były sprawy dziewczyn, z którymi on nie miał do czynienia i prawdopodobnie już nigdy nie będzie miał.
            - Pora barbarzyńska – odparł Naruto, a Shikamaru pokiwał głową. Była zaledwie godzina po wschodzie słońca i cała klasa zdawała się jeszcze spać. Wszyscy ziewali i snuli się smętnie, ustawiając w krzywą kolejkę przed wejściem do autobusu. Naruto raz po raz przestępował z nogi na nogę, zniecierpliwiony.  Nie lubił czekać. Chciał już być w ciepłym wnętrzu autokaru i, jeśli się uda, trochę się przespać.
            Z tych oto powodów stał teraz przed autokarem i patrzył, jak dwaj opiekunowie wycieczki przeliczają wszystkich, aby sprawdzić, czy nikogo nie brakuje. Wkrótce potem do autokaru wsiadł Naruto, a niedługo potem wycieczka ruszyła.
            W autobusie, jak to w autobusie podczas szkolnych wycieczek, było głośno i wesoło. Naruto siedział wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, Kibą, miejsca przed nimi zajmowali Shikamaru i Shino, a z tyłu Neji siedział wraz z Gaarą. Ten drugi przemycił do autobusu butelkę wódki, więc cała paczka bawiła się wyśmienicie.
            Tył autobusu opanował Uchiha Sasuke wraz ze swoimi dwoma przydupasami – Suigetsu i Juugo, a także wielbiącymi go dziewczynami z Sakurą Haruno na czele. Naruto raz po raz oglądał się na lidera tejże „elitarnej” grupy, cicho do niego wzdychając. Czasem udawało mu się złapać wzrok Sasuke, ale wtedy szybko się odwracał. Miał nadzieję, że podczas tej wycieczki między nim a czarnowłosym przystojniakiem coś się zmieni.
            Autobusem jechali kilka godzin, aż w końcu wycieczka dotarła do pensjonatu, w którym miała się zatrzymać. Gaara był już tak pijany, że ledwo stał na nogach i chłopaki musieli pomóc mu wysiąść. Wycieczka szybko się zameldowała, a Kakashi i Iruka podzielili ich na pary, gdyż pokoje okazały się być tylko dwuosobowe. Naruto trafił do pokoju z Gaarą, co z jednej strony go ucieszyło – gdzie był Gaara, był alkohol, a gdzie był alkohol, tam była impreza – a z drugiej, trochę przeraziło. Naruto ledwo zdążył rzucić swoją torbę na łóżko i rozejrzeć się po pokoju, reszta paczki wpadła do niego i do Gaary i Kiba rzucił hasło:
            - Idziemy na narty!
            Naruto chciał zaprotestować – nie umiał jeździć na nartach, nie miał ochoty mieć ze śniegiem do czynienia więcej, niż to konieczne i ogółem, marzyła mu się gorąca czekolada z baru, który widział na parterze, a potem sen, bo w autobusie nawet się nie zdrzemnął, ale przyjaciele go nie słuchali. Nie miał nic do powiedzenia, został wyciągnięty na stok.
            Na miejscu okazało się, że nie tylko oni wpadli na pomysł, gdyż Sasuke i wianuszek jego wielbicielek również tam był. Sasuke oczywiście jeździł na desce jak zawodowiec i wszyscy się nim zachwycali, co doprowadzało Naruto do furii, ale nie mógł się oprzeć urokowi drania i sam był zachwycony. Tak się zapatrzył na Uchihę, że ledwo słyszał, jak Neji tłumaczy mu, jak się jeździ na wypożyczonych nartach.
            - Naruto, słuchasz mnie? – zapytał nagle przyjaciel, a Naruto oderwał pełen uwielbienia wzrok od twarzy Sasuke i spojrzał na Hyuugę. Uśmiechnął się.
            - Tak. Znaczy… nie. Nie słucham, wybacz, Neji, co mówiłeś? – zapytał, a Hyuuga wywrócił oczyma i ponowił swoje słowa:
            - Jazda na nartach jest bardzo prosta – rzekł. – Narty rozstaw na szerokość bioder, kolana i biodra lekko ugnij, tak, by rzut twojego środka ciężkości wylądował między butami, tym samym narty zostaną równomiernie obciążone ciężarem twojego ciała. Ręce ugnij w łokciach, nieco przed sobą. Twoja pozycja w jeździe powinna być zawsze frontalna, korpus ustawiony prostopadle do nart, nie skręcaj ciała.
            Naruto chciał zapytać, co to znaczy „rzut twojego ciała”, „pozycja frontalna” i „prostopadle”, ale potem Neji szybko wytłumaczył mu, jak się hamuje, po czym mocno go popchnął.
            Naruto się darł. No bo jak się nie drzeć, gdy się zjeżdża pierwszy raz na nartach, nie ma się pojęcia, co się robi, nie panuje się nad prędkością, a przed sobą widzi tylko masę ludzi, którzy przeszkadzają, zawalają drogę i w każdej chwili mogą cię stratować. Jednak potem coś tam w jego główce zaświtało, przypomniał sobie ostatnie słowa Nejiego i zahamował. I jak mu się to udało, to wzniósł ręce do góry i zaczął się drzeć jak opętany, machając Nejiemu, cały szczęśliwy, bo jego pierwsza jazda na nartach nie zakończyła się katastrofą. Jednego jednak nie przewidział…
            - Uwaaagaaaaaa!!! – usłyszał, a gdy spojrzał w bok, zobaczył pijanego w trzy dupy, rozpędzonego Gaarę, zmierzającego wprost na niego. Nie zdążył się zdziwić, Gaara wpadł na niego z impetem równym szarżującemu nosorożcowi i obaj zwalili się na ziemię, turlając w dół stoku. Gdzieś w połowie spadania Naruto poczuł rwący ból w nodze i wrzasnął, lecz chwilę potem walnął w coś głową i stracił przytomność.
            Ocknął się w szpitalu. Nachylała się nad nim całkiem ładna i miła z twarzy pielęgniarka z wielkim biustem. Zamrugał.
            - Jestem w szpitalu, prawda? – spytał, a ona uśmiechnęła się szeroko i przytaknęła. Pomogła mu usiąść.
            - Tak. Proszę się nie martwić, nic panu nie jest, to tylko złamana noga, ale jest pan młody, więc miesiąc i wszystko się wygoi – odpowiedziała. Naruto zamrugał jeszcze raz, spojrzał na swoją prawą nogę, po czym jęknął. Nie miał buta, nogawka jego dżinsów była rozcięta, a noga od kolana w dół zapakowana była w biały gips.
            - Nieee – wyjęczał, a potem wlepił żałosne spojrzenie w uśmiechającą się do niego, ładną pielęgniarkę. – Och, nie. Chłopaki mieli mnie nauczyć jeździć na nartach! A teraz utknę uwięziony w gipsie!
            - Przykro mi. Proszę się jednak cieszyć, że to nic poważniejszego.
            Kobieta poklepała go po ramieniu i wyszła, a chwilę potem na sali pojawił się sensei zatroskany Iruka, niemalże ze łzami w oczach. Jak się okazało, wcale nie musiał wracać do domu, skoro wsadzono mu nogę w gips. Mógł zostać w pensjonacie do końca wycieczki, musiał tylko na siebie uważać i obiecać, że nie będzie robił żadnych głupot. Naruto miał zamiar już nic nie robić, wiedział, po prostu wiedział, że ta wycieczka skończy się jakimś nieszczęściem! Od początku miał takie przeczucie! A jak on ma przeczucie, to przeważnie się ono sprawdza!
            Razem z Iruką wrócił do pensjonatu.

            Sasuke Uchiha był światkiem złamania nogi przez Uzumakiego. Widział, jak ten zjeżdża po stoku, wrzeszcząc jak nienormalny, a potem hamuje, i dalej wrzeszczy jak nienormalny, tylko już z zachwytu, a nie ze strachu. A potem widział, jak ten kretyn nad kretynami, Gaara, w dodatku pijany, wpada na Uzumakiego i obaj lądują na ziemi. I potem się okazało, że w skutek tego wypadku Naruto złamał nogę.
            Nic to Sasuke nie obchodziło.
            Głęboko w poważani miał fakt, że Uzumaki obił sobie swoje zgrabne cztery litery, uderzył się w swoją uroczą, głupiutką blond główkę, a potem złamał jedną ze swoich seksownych nóg. Miał to gdzieś. Sasuke nie lubił Uzumakiego i bynajmniej chłopak mu się nie podobał. W końcu trzeba by być idiotą, by podkochiwać się w tym chodzącym, niebieskookim nieszczęściu. Uzumaki był stanowczo za głupi i za głośny jak na standardy Sasuke, o ile w przypadku Uzumakiego można było o jakichś standardach mówić.
            Tak więc Sasuke obiecał sobie, że nie będzie zwracał na Uzumakiego najmniejszej uwagi. Że będzie udawał, że go nie widzi, że blondyn nie istnieje, że jest przezroczysty.
            Jak się okazało, wymagało to od Sasuke wiele samokontroli, gdyż zdawało mu się, że blondyn wodzi za nim wzrokiem, że niemal go śledzi. A jeśli blondyn na niego patrzył, to i Sasuke na niego zerkał. A gdy zerkał, to widział – piękne, wielkie, niebieskie oczy. Kuszące, przeważni uchylone, różowe usta. Blond czuprynę, zawsze w nieładzie i boskie, idealnie zbudowane ciało. I w takich momentach Sasuke musiał się zastanawiać, czy aby z całą pewnością jest hetero? Nie podobały mu się wnioski, do jakich dochodził.
            Unikał więc Uzumakiego jak ognia. Nie był gejem i nie miał zamiaru gejem zostać, nie ważne, jak atrakcyjny wydawał mu się Naruto. Uzumaki był chłopakiem, a Sasuke na niego NIE leciał. Koniec i kropka.

            Naruto złamał nogę, a Sasuke nic to nie obchodziło, co powoli doprowadzało blondyna do białej gorączki. Uchiha nawet na niego nie patrzył, jakby Naruto był niewidzialny i to Uzumakiego bolało. No bo wszyscy go żałowali, pytali go o zdrowie, o samopoczucie, o to, czy noga go boli, każdy chciał mu się podpisać na gipsie, każdy, tylko nie Sasuke. A przecież nie było tak, że się nienawidzili! Naruto lubił Sasuke i nic do niego nie miał, to Uchiha zachowywał się tak, jakby Naruto nie należał do tej samej klasy. Zawsze go unikał.
            Jednak były i takie chwile, gdy Naruto dostrzegał, że Sasuke mu się przygląda. Rzadko się to zdarzało, bo większość czasu Sasuke udawał, że Naru nie istnieje, ale jednak były. I właśnie w takich momentach Uzumaki zyskiwał nadzieję, że może nie wszystko jest stracone.
            Dlatego właśnie postanowił wykorzystać fakt, że obaj są na wycieczce, spędzają noce w jednym budynku i przez najbliższe kilka dni nic się nie zmieni. Naruto postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zdobyć Sasuke. Miał już dość oziębłej postawy przystojnego kolegi, kochał go w końcu i wiedział, że tego ignorowania dłużej nie wytrzyma. Czy Sasuke kochał jego było mniej istotne, ale przecież gdyby Uchiha o nim nie myślał, to by nie zerkał ukradkiem. A zerkał. Ukradkiem.
            Tak więc gdy tego wieczora po kolacji wrócił do pokoju, zamknął drzwi na klucz żeby nikt im nie przeszkodził i spojrzał na Gaarę, odstawiając na bok kulę, którą wypożyczył mu Kakashi, by móc spleść ręce na piersi.
            - Jesteś mi coś winien, Gaara, za złamanie mojej nogi – rzekł do przyjaciela. Gaara oderwał spojrzenie od wyświetlacza swojego telefonu i spojrzał na niego, marszcząc nos. Przyjaciel gryzł się trochę z powodu złamania mu nogi, ale tylko wtedy, gdy był trzeźwy. Próbował obiecywać, że już przenigdy nie będzie jeździł na nartach w stanie alkoholowego upojenia, ale nikt mu nie uwierzył. Wszyscy wiedzieli, że z Gaary jest straszny alkoholik i że nie ma co brać na serio jego obietnic.
            - Przecież cię już przeprosiłem – powiedział przyjaciel, robiąc smutną minkę, na którą Naruto się oczywiście nie nabrał. To on w końcu miał złamaną nogę i trzeba go było żałować, a nie Gaara. – Naprawdę nie chciałem ci jej złamać.
            - Wiem, ale mimo wszystko złamałeś – kontynuował Uzumaki, mając nadzieję, że Gaara go posłucha i nie będzie zadawał zbyt wielu pytań. – Chcę zadośćuczynienia!
            Gaarze chyba ciężko było skupić na nim wzrok, bo zmrużył oczy. Naruto podejrzewał, że przyjaciel już coś wypił, co tylko sprzyjało jego planom.
            - Co mam zrobić? – spytał rudowłosy niepewnie.
            - Masz iść do Sasuke i go upić. Ale tak upić, żeby jutro nic nie pamiętał. A gdy już go upijesz, przyjdziesz do mnie i mi powiesz, że to zrobiłeś. I masz się jakoś pozbyć z jego pokoju Suigetsu.
            Gaarze błysnęły oczy, gdy odkładając telefon, znów spojrzał na Naruto, po raz pierwszy od bardzo dawna zupełnie trzeźwym i przytomnym wzrokiem. Gdy w grę wchodził alkohol, Sabaku był gotów zrobić wszystko.
            - Jasne! – zawołał, zrywając się z miejsca, po czym zasalutował Uzumakiemu, porwał ze swojej torby butelkę wódki i poszedł szukać Uchihy. Naruto zatarł ręce. Wyglądało na to, że jego plan się powiedzie. Co prawda nie był pewny, czy może do końca zaufać Gaarze, ale przecież do czego, jak nie do upijania ludzi, nadawał się Sabaku?
            Mając nadzieję, że Gaara niczego nie zawali, Naruto pokuśtykał do łazienki, by się jakoś ogarnąć.

            Sasuke nie lubił, gdy po jego pokoju kręcili się ludzie. I zazwyczaj nikt do niego i do Suigetsu nie przychodził, wiedząc, że swym przyjściem by się mu naraził. Nawet jego szalone fanki nie przyłaziły, tylko czatowały na niego na korytarzach, gotowe rzucić się jak wygłodniałe lwice. Sasuke ich nie cierpiał! Właściwie, jedyną osobą, którą „cierpiał” w taki sposób, na jaki liczyły jego szajbnięte wielbicielki, był Naruto.
            O tak. Naruto był seksowny, dlatego trzeba było trzymać się od niego z daleka. To, że blondyn podobał się Sasuke, świadczyło tylko o tym, że z Uchihą było coś nie tak. A on nie mógł być z „nie taki”. Uchiha musiał być idealny. Najlepszy. I jak najbardziej normalny.
            Sasuke nie mógł sobie wybaczyć, że nie leci na, na przykład, Haruno, która mimo ze głupia jak but, to jednak była atrakcyjna. Albo na Hyuugę z jej wielkimi cyckami czy choćby Ino, o długich i zgrabnych nogach. Nie, on musiał zasypiać, mając przed oczami twarz Naruto. Uśmiech Naruto. Tyłek Naruto.
            Sasuke nie mógł sobie tego wybaczyć i dlatego właśnie unikał obiektu swojej fascynacji jak tylko mógł.
            On i Sui mieli już zamiar kłaść się spać, by jutro mieć siłę na szaleństwo na desce, gdy ktoś zapukał do ich pokoju. Spojrzeli na siebie, po czym Sui wykrzyknął:
            - Proszę!
            Do ich pokoju wkroczył Hyuuga Neji, co było jeszcze dziwniejsze, bo był to kolega Uzumakiego i z nimi się raczej nie trzymał. Hyuuga powiódł spokojnym spojrzeniem najpierw po sylwetce Sasuke, a potem po całym ciele Hozukiego, który zaczerwienił się nawet całkiem uroczo. Sasuke wywrócił oczami, opadł na swoje łóżko i sięgnął po telefon.
            - Hozuki, masz chwilę? – zapytał Neji, a Sui odruchowo przytaknął, po czym znów zerknął na Sasuke jakby miał ochotę zapytać, czy to nie ukryta kamera. Sasuke wzruszył ramionami i machnął ręką, dając mu znać, że nie ma pojęcia i żeby sobie poszedł z Hyuugą gdzie chce, byle dalej od ich pokoju. Sui przełknął ślinę i pobiegł za Hyuugą, który zdążył już wyjść, a Sasuke został sam.
            Nie trwało to jednak długo. Sasuke zdążył wysłać raptem trzy sms-y, gdy do drzwi jego pokoju znów ktoś zapukał. Sasuke zignorował to pukanie, ale ponieważ drzwi nie były zamknięte, gość wparował do środka bez zaproszenia.
            Sasuke ze zdziwieniem spojrzał na Gaarę, który był już lekko wcięty, w dłoni trzymał butelkę wódki, a na twarzy miał ogromnego banana. Nie miał pojęcia, czy msobie zasłużył na te wszystkie odwiedziny kolegów Naruto.
            - Uchiha! – zawołał Sabaku, cały uradowany. – Ratuj kolegę! Nikt, ale to nikt nie chcę się ze mną napić, takich mam wrednych przyjaciół! Reflektujesz na wódkę?!
            Sasuke tylko przez chwilę miał wytrzeszczone oczy, a połowa tego zdziwienia skierowana była ku pytaniu, skąd Sabaku zna słowo „reflektować”? Potem się opanował i stwierdził, że w sumie, to mógłby się napić. Gdy skinął głową, Gaara wpakował mu się na łóżko, szczerząc się głupkowato.
            - No Uchiha, myśmy nigdy razem nie pili! – zawołał, odkorkowując butelkę.
            - I mam nadzieję, że to ostatni raz – rzekł Sasuke, a potem zmarszczył nos, gdy Sabaku pociągnął z butelki po czym mu ją podał. – Tak bez popity?
            - A co, wielki Uchiha wymięka? – spytał zaczepnie Sabaku. Sasuke wyprostował się dumnie.
            - Nigdy! – zawołał i sam się napił. Wódka zapłonęła mu w gardle, ale skrzywił się tylko odrobinę, po czym zwrócił butelkę właścicielowi, rękawem ocierając usta. Napój był okropny, zresztą, kiedy komuś wódka zaczyna smakować znaczy, że ma spory problem.
            Sasuke nie był w klasie znany ze swojej mocnej głowy, a to dlatego, że z tymi ludźmi to raczej nie pił. Ciężko było jednak go upić, o czym Gaara się nie przekonał, bo upił się wcześniej, a potem, zupełnie zalany, wytoczył się z pokoju bełkocząc coś, że musi iść do Naruto. Sasuke jedynie wzruszył ramionami, przelał sobie resztę wódki do szklanki, zmieszał ją z colą i popijając drinka, dalej bawił się telefonem, czując jedynie, jak mu przyjemnie procenty szumią w głowie. Picie z Gaarą było nawet przyjemne, Sabaku, choć uzależniony, głupi nie był, a Sasuke nic do niego nie miał. Nawet… ciekawie spędził ten wieczór, nasłuchał się śmiesznych historii rudego, a połowa z nich była o Naruto. Sasuke słabo znał Uzumakiego, w końcu go unikał, więc z radością przyjął niektóre informacje.
            Trzecim gościem, w dodatki takim, jakiego Sasuke nawet w najśmielszych snach sobie nie wyśnił, był Naruto. Uchiha właśnie kończył drinka i miał iść pod prysznic, gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi. Gdy zawołał „proszę!”, drzwi otworzyły się, a do środka wszedł właśnie Uzumaki. Sasuke aż uniósł się na łokciach, bo akurat tej jednej osoby się tu nie spodziewał.
            - Naruto? – spytał zdziwiony. Uzumaki przekuśtykał przez drzwi, zamknął je za sobą i podpierając się na kuli spojrzał na niego niepewnie. Ubrany był w krótkie, dżinsowe spodenki, eksponujące jego długie nogi oraz fioletową koszulkę. Wyglądał bardzo atrakcyjnie, nawet z tą zagipsowaną nogą i szczerze zdumiony Sasuke nie mógł oderwać od niego oczu.
            - Um… nie widziałeś może Gaary? – zapytał, a Sasuke o mało nie upuścił szklanki. Jego wymarzony blondynek przyszedł nie do niego, a w poszukiwaniu pożal się Boże przyjaciela?
            - Po co ci Gaara?! – warknął, wstając z łóżka. Naruto poruszył się niespokojnie.
            - Bo… bo Gaara mi coś obiecał – szepnął i spłonął rumieńcem niczym dziewica. I w tym samym momencie Sasuke szlag trafił! Przecież to niemożliwe, żeby Naruto sypiał z Gaarą! Z tym moczymordą! Nie! Zazdrość zapłonęła mu w żyłach niczym żywy ogień.
            Sasuke doskoczył do Uzumakiego jednym susem i spojrzał mu prosto w oczy. Naruto chwiejnie cofnął się do tyłu, opierając o drzwi. Wściekły Uchiha wyrwał mu kulę z ręki i cisnął ją w kąt pokoju, na co Naruto wzdrygnął się.
            - S-Sasuke… jesteś p-pijany – wyjąkał. Uchiha zaśmiał się.
            - Nie jestem – rzekł, a potem spojrzał w niebieskie oczy, które tak mu się podobały. Alkohol ośmielił go, to była prawda, ale jeszcze się nie upił. W każdym razie dokładnie wiedział, co robi. – Po co ci Gaara? – ponowił pytanie. Naruto przyglądał mu się pytająco.
            - Bo… ponieważ… ponieważ Gaara i ja…
            Sasuke warknął, a Naruto natychmiast urwał.
            - Nie mów mi, że chodzisz z tym pożal się Boże pijaczyną? – zapytał pozornie spokojnym głosem. Naruto spojrzał hardo.
            - A nawet jeśli?! – zawołał. – To co?!
            - To zabraniam! – odparł Sasuke i przyparł go do drzwi.
            - Co ty…? – zaczął Uzumaki, ale Sasuke nie dał mu skończyć, tylko wpił się w jego usta, całując zachłannie. Nikt mu nie będzie odbierał tego, co do niego należy! A już w szczególności taki pijący wciąż Sabaku! Sasuke na to nie pozwoli!
            Ku jego zdumieniu Naruto oddał pocałunek, tak więc Sasuke, dalej się nie patyczkując, podniósł go na ręce i zaniósł do łóżka.

11 komentarzy:

  1. AAAAAA nie mogłam się już doczekać !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. nooooo! ciekawie sie to zaczyna!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Gaare( w tym opowiadaniu)chorą miłością. Mała wzmianka o nim, a ja już parskam na ekran!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie to napisałaś!
    Czytałam calutką dzisiejszą noc XDD.
    Jesteś genialna, a Gaara rozpierdala mi tu system XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako fangirl Sasuke, sama siebie szokuje, ale Gaara jest krolem tego opowiadania xD ide dalej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gaara jest najlepszy : D

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    bardzo ciekawie się zaczyna... Gaara cudownie wyszedł... no i te przemyślenia chłopaków rewelacja... no i sama końcówka.... nie ma to jak wzbudzenie zazdrości w w Sasuke..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaraz zaczynam kolejny rozdział. Pięknie i ekscytująco *_*

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko, o matko! Jakie to jest słodkie ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahaha, Gaara juz jest moim ulubiencem :D
    Jak przyszedl do Saska z wodka i zaczal narzekac na swoich przyjaciol, to poplulam sie herbata xD

    OdpowiedzUsuń