środa, 19 grudnia 2012

Prolog

Ta dam!!! oto pierwsze na tym blogu opowiadanie, całkowicie o tematyce NaruSasu! mam nadzieję, że jesteście mile zaskoczeni xD kreacja bohaterów w tym opowiadaniu, a zwłaszcza kreacja Sasuke, nieco Was zdziwi xD Sasu, moim zdaniem, jest tu trochę taki jakby tępy, za to Naruto... hah! zobaczycie, jakiego go tym razem stworzyłam xD
zapraszam na początek nowego opowiadania:


Uchiha Sasuke siedział w ostatniej ławce w rzędzie przy oknach i z zafascynowaniem wpatrywał się w grupę dziewczyn, które siedziały na ławce przed szkołą. Jeśli chodzi o całą grupę, to nie interesowały go one w najmniejszym stopniu. Nie, jemu chodziło o jedną z nich.

Naruko Uzumaki miała tyle samo lat, co on, uczęszczała do równoległej klasy. Podobała mu się już od dwóch lat i choć wielokrotnie próbował zaprosić ją na randkę, zawsze mu odmawiała. Sasuke nie potrafił jej zrozumieć i właśnie to tak bardzo go w niej fascynowało. Zazwyczaj nie miał problemów z kobietami – wystarczyło, że skinął palcem, a każda panna była na jego zawołanie. W końcu był Uchiha – najmłodszym potomkiem starego i wpływowego rodu, miał pieniądze, był nieprzeciętnie przystojny, uczył się najlepiej z całej szkoły… Co tu ukrywać, był chodzącym ideałem. Podkochiwała się w nim każda kobieta, która go znała, nawet nauczycielki. Naruko byłoby z nim dobrze, miałaby wszystko, o czym tylko marzyła i jeszcze więcej. Zapewniłby jej wszelkie wygody, wszystko by jej dał, wszystko by jej kupił, ale ona uparcie nie chciała mieć z nim nic wspólnego…

            Westchnął i przeniósł spojrzenie z dziewczyny za oknem na Kakashiego, prowadzącego lekcję historii. Sasuke już dawno by sobie dziewczynę odpuścił, gdyby nie to, że w ubiegłym roku po jednym z treningów, kiedy w szatni po wziętym prysznicu wygłupiał się z kumplami, palnął katastrofalną głupotę. Tak go wtedy rozwścieczyło, że chłopaki nabijają się z niego, że nie potrafi poderwać Naruko, iż przysiągł im, że do studniówki w trzeciej klasie już będzie z nią chodził i to właśnie z nią pójdzie na bal. Wszyscy wiedzieli, że Naruko unika imprez i że cud musiałby się stać, by glany zamieniła na szpilki, a wojskowe spodnie na suknię balową. A jednak on założył się z kumplami o własny honor, że z nią, z nią albo w ogóle. Więc jeśli nie poderwie Naruko, wcale nie pójdzie na studniówkę! A on musiał tam być! Nie mógł przegapić najważniejszej licealnej imprezy!

Miał z tym jednak spory problem. Naruko była wyjątkowa, jednak niestety, w tym złym znaczeniu. Wszystko, co wiedział o kobietach (a wiedział niewyobrażalnie wiele), przy niej nadawało się do kosza. Uzumaki była niepokorna, nie imponowało jej nic, czym się przed nią chwalił czy popisywał, a kiedy próbował wzbudzić w niej zazdrość, zwyczajnie miała to gdzieś. Nie zgadzała się na randki, nie pozwalała podrzucać do domu, nie chciała nawet z nim pogadać. Cały czas powtarzała, że jej „nie” znaczy „nie” i żeby się odwalił. Miała własne zdanie i nikt nie potrafił na nią wpłynąć, nawet jej koleżanki, ponieważ wszystkie się w nim kochały i mówiły przy niej same pochlebstwa o nim.

Wziął do ręki długopis i machinalnie zaczął pisać notatki z zajęć. Nie miał pojęcia, co wymyślić, by Naruko zgodziła się na randkę z nim. Bardzo mu się podobała, najbardziej z całej szkoły. Była jak nieoszlifowany diament. Sama nie miała pojęcia, jak wspaniale mogłaby wyglądać, ubrana w srebrną suknię, krocząca u jego boku poprzez jasno oświetloną, migającą fleszami aparatów salę. Tak to sobie wyobrażał, ona jedna, jedna jedyna na niego zasługiwała. Tylko ona mogła godnie zaprezentować się przy kimś z klanu Uchiha. On był idealny pod każdym względem, więc jego partnerka też musiała być ideałem.

Zerknął na zegarek, odliczając minuty do końca ostatniej lekcji. Klasa Naruko kończyła godzinę wcześniej, ale Uzumaki zostawała zawsze z koleżankami, które czekały na autobus do domu. Potem szła na stację metra, a czasem odbierał ją ktoś z rodziny. Wiedział, że musi się pospieszyć, by zdążyć ją złapać i zaproponować podwózkę. Tydzień temu zdał prawko i dostał swój pierwszy samochód – czarne, lśniące porsche, wybrane przez Itachiego. Naruko nie była przecież głupia – musiała dostrzec korzyści z chodzenia z nim, chociażby to, że woziłby ją do szkoły i ze szkoły nowiutkim, lśniącym autem, którego już zazdrościli mu wszyscy w szkole. Po drugie, zapraszałby ją do samych najlepszych lokali w mieście, płacił za nią, kupował drogie prezenty na wszystkie okazje i nigdy niczego by jej nie zabrakło. Ale nie, ona musiała być taka uparta.

Gdy zadzwonił dzwonek, Sasuke wypadł z klasy w pędzie godnym Strusia Pędziwiatra. Ekspresem wpadł do szatni, zabrał swoją kurtkę i wybiegł ze szkoły. Dostrzegł złotowłosą Naruko, opuszczającą kampus. Wciągając na siebie kurtkę, pobiegł za nią.

Dogonił dziewczynę na chodniku przed szkołą. Będąc jeszcze za nią zawołał, ale nawet się nie obejrzała. Podejrzewał, że nie zareaguje, dlatego wyprzedził ją i zastąpił jej drogę. Naruko zatrzymała się, spojrzała na niego i z westchnieniem ściągnęła słuchawki z uszu.

- Czego? – warknęła.

Miała na sobie ciemnozielone bojówki z wieloma kieszeniami, czarną bluzkę w trupie czaszki oraz rozpiętą, skórzaną kurtkę z ćwiekami. Oczy jak zwykle pomalowane miała na czarno, miała także fioletowe pasemko w swoich jasnych, długich włosach, spiętych w wysoki kucyk. Pięć kolczyków w lewym uchu mieniło się w słońcu, podobnie jak kolczyk w brwi. Zerknął na jej glany i przemknęło mu przez myśl, że kopniak z takiego buta musi boleć.

- Słuchaj, zobaczyłem, że znów wracasz metrem i pomyślałem, że może bym cię podwiózł?

- Jeeej, tym nowym, lśniącym, czarnym autkiem? – zapytała podekscytowana, a on uśmiechnął się szeroko.

- Tak, cieszę się, że robi na tobie wrażenie…

- Nie robi – odparła, zmieniając ton o sto osiemdziesiąt stopni. Popukała się w czoło i wyminęła go.

- Ale Naruko! – zawołał za nią.

- Goń się! – odkrzyknęła, pokazując mu ponad swoją głową środkowy palec lewej ręki, na którym miała pierścionek w kształcie skrzyżowanych piszczeli.

Zaklął pod nosem i pobiegł za nią. Wiedział, że w szkole już się z niego nabijali, że biega za Naruko jak wierny pies, a ona go raz po raz spławia, jednak nie mógł się poddać. Od tego zależał jego honor, w końcu przysiągł, że ją poderwie, założył się o to! Wszystkim kolegom oznajmił, że bez niej nie pójdzie na studniówkę! Nie mógł przegrać tego zakładu!

Dogonił dziewczynę i szedł obok, starając się zagadać, ale ona nie odpowiedziała na żadne pytanie. Na jego szczęście przy przejściu przez jezdnię zapaliło się czerwone, więc Uzumaki musiała się zatrzymać.

- Słuchaj, czy ty jesteś upośledzony?! – warknęła na niego, gdy ściągnął jej jedną słuchawkę z ucha. – Czy głuchy? Przecież już tyle razy ci mówiłam, byś się ode mnie odczepił!

- Ale się nie odczepiłem – powiedział spokojnie, choć wewnątrz aż cały drżał, by jej nagadać. Nie tolerował ludzi, którzy go obrażali, jednak ta dziewczyna była wyjątkiem. Musiał ją zdobyć! – Bardzo mi zależy, by cię lepiej poznać. Wiem, że masz mnie za dupka…

- Skoro to wiesz, to się ode mnie odwal!

- Nie jestem dupkiem! – oburzył się, a potem wziął głęboki wdech, by się uspokoić. – Jedna randka, Naruko – powiedział, zaglądając jej w piękne, niebieskie oczy. – Bo dlaczego nie?

- Bo… – Szturchnęła go w pierś, a on się skrzywił i cofnął o krok – choć udajesz, to właśnie jesteś dupkiem.

Skrzywił się bardziej, a wtedy światło znów zmieniło się na zielone. Ruszyli w dalszą drogę.

- Chciałbym ci jednak udowodnić, że się mylisz – próbował dalej. Nie wiedział, jak do niej dotrzeć, ale przecież jakiś sposób musiał istnieć. Studniówka była dla niego bardzo, bardzo ważna. Od ponad pięciu lat nie opuścił żadnej ważnej imprezy, był centrum śmietanki towarzyskiej uczniów z ich szkoły, a ta ostatnia impreza miała być ukoronowaniem tego wszystkiego. Naruko nie mogła tego zaprzepaścić swoim oślim uporem!

- Nie musisz, znam wszystkie dziewczyny, które rzuciłeś – odpowiedziała. – Ja nie będę jedną z twoich zabawek, Uchiha.

- Nie jesteś taka jak one, przecież już ci to mówiłem! Ty to zupełnie co innego, gdybyś była jakąś „zabawką”, jak to nazywasz, czy starałbym się aż tak? Zależy mi na tobie.

- Akurat! – prychnęła dziewczyna, skręcając w lewo, a on za nią. Szli w stronę supermarketu, przed którym znajdował się duży parking. Wokół kręcili się ludzie, stało tam kilka samochodów, jakiś dzieciak na wózku inwalidzkim wywijał kółka. – Nawet mnie nie znasz.

- A ty nie znasz mnie. Więc może w końcu byśmy się poznali? Obiecuję, że nie będziesz żałować.

- No jaaaasne, że nie będę – odpowiedziała. – Szybki samochód, droga restauracja, noc z tobą… Żadna nie żałowała w trakcie, wszystkie po fakcie. – Jej głos ociekał pogardą, miał ochotę zawrócić, tak był wściekły, ale przecież nie mógł, musiał jakoś ją zdobyć.

- Ty nie będziesz niczego żałować, daj mi tylko szansę. Chciałbym iść z tobą na studniówkę.

Naruko spojrzała na niego jak na nienormalnego.

- To szkoda, bo ja się na nią nawet nie wybieram – odpowiedziała.

- A może jakoś zdołałbym cię przekonać? – spytał, uśmiechając się do niej. Obrzuciła go krytycznym spojrzeniem, prychnęła i skręciła na parking przed supermarketem.

- Wątpię – powiedziała. – Wiesz, że wszyscy wiedzą, że nie chodzę na imprezy.

- Ale studniówka to nie jakaś tam impreza! To zakończenie szkoły, można ostatni raz pobawić się ze znajomymi, pożegnać szkołę, ponieważ później są już tylko egzaminy. Nie powinno na niej zabraknąć nikogo.

- Nie jestem zainteresowana.

Krew w nim zawrzała ze złości, ale opanował ją. Jak można być tak upartym?! Jak Naruko może odmawiać mu raz po raz, przecież chyba zdawała sobie sprawę, że taka szansa więcej się nie powtórzy! Nie mogła tak po prostu rezygnować z największej imprezy szkolnej bez wyraźnego powodu! Poza tym wciąż nie mógł się pogodzić z faktem, że jego urok osobisty na nią nie działa.

- Naruko… - jęknął.

- Słuchaj, Sasuke, powtórzę to po raz kolejny, żeby do tego twojego pustego łba w końcu dotarło: odwal się! W szkole jest cała masa blondynek…

- Ale mi naprawdę zależy…

- Ale ja nie chcę tego słuchać! – krzyknęła, po raz pierwszy tracąc cierpliwość. – Nie chcę nigdzie z tobą iść, nawet nie chce mi się z tobą gadać! Nie mam zielonego pojęcia, czemu się na mnie uwziąłeś, ale się odwal!

-  Jakiś problem? – odezwał się nagle jakiś obcy głos. Wściekły Sasuke, który właśnie miał zamiar zripostować, spojrzał w bok i ujrzał dzieciaka na wózku, którego już wcześniej zauważył. Chłopak miał na sobie obszerną, pomarańczową bluzę z kapturem, naciągniętym na głowę tak, że przesłaniał połowę twarzy.

- Nie twoja sprawa, kaleko! – ryknął na niego. Nienawidził ludzi, którzy wtrącali się w nie swoje sprawy, zwłaszcza w tak ważne sprawy. I do tego jeszcze jakieś kalekie przybłędy, zwyczajni ludzie gorszej kategorii. – Zabieraj stąd swoje cztery kółka i zjeżdżaj, downie!

- Wooo, jak niemiło. Z kim ty się zadajesz, siostrzyczko? – zapytał chłopak, zwracając się ku Naruko. Ściągnął kaptur z głowy, a Sasuke zamarł, wytrzeszczając na niego oczy.

Na wózku przed nimi siedziała istna kopia Naruko. Chłopak miał identyczne jak dziewczyna, duże, niesamowicie niebieskie oczy i jasne, prawie złote blond włosy, opadające na czoło roztrzepaną grzywką. Jego policzki znaczyły drobne blizny, po trzy z każdej strony. Patrzył na Sasuke z kpiącym uśmiechem na ustach.

- Nie wiedziałem, siostrzyczko, że gustujesz w takich draniach – zaśmiał się.

- Bo nie gustuję! – warknęła blondynka, po czym zamaszyście obróciła się ku Sasuke i wycelowała w niego palec wskazujący. – A kaleką to jesteś ty, na umyśle!

Fuknęła, obróciła się i odeszła żołnierskim krokiem w stronę czerwonego auta, zaparkowanego niedaleko. Chłopak na wózku zacmokał identycznie jak nieraz robiła to Naruko.

- W ten sposób to ty w ciągu roku nie dotrzesz nawet do pierwszej bazy – mruknął do Sasuke, patrząc na odchodzącą siostrę.

- Kurwa mać – zaklął Uchiha, a chłopak na wózku inwalidzkim zachichotał, po czym pojechał za siostrą, wołając coś do niej.

Sasuke stał w miejscu, patrząc, jak nieznajomy chłopak rozmawia z Naruko. Niedługo potem dołączyła do nich rudowłosa kobieta, która wyszła z supermarketu, dźwigając siatki. Chłopak zaraz je od niej zabrał i podwiózł do bagażnika, a potem, gdy wszystko zostało zapakowane, podjechał do samochodu od strony pasażera. Naruko otworzyła mu drzwi, chłopak sam przesiadł się na siedzenie pasażera, używając do tego tylko rąk, a siostra i matka złożyły jego wózek, schowały go, wsiadły do samochodu i odjechały.

Zaklął siarczyście. Wyglądało na to, że ten blond włosy, kaleki chłopak był jej bratem.

            Wyciągnął komórkę z kieszeni i wybrał pewien numer. Przyłożył ją do ucha, a rozmówca odebrał po trzech sygnałach.

- Co tam? – zagadnął Suigetsu.

- Mogę do ciebie wpaść? –zapytał.

- A po co?

- Mam jedną sprawę. Wydaje mi się, że już wiem, jak zdobyć Naruko.

6 komentarzy:

  1. HAHAHA Nieźle się zapowiada!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masakra, Ty to masz pomysly lece dalej ;]
    Yaoinaruto-by-inata-chan.-nu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe to no ciekawie sie zapowiada ; 3 czytam dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, ale fajnie sie Naru pojawił :D ja już sie bałam, że z Naru girla zrobiłaś xD

    OdpowiedzUsuń
  5. No to czas przeczytać to opowiadanie po raz sześćdziesiąty 💜💜💜💜💜💜 aaaaaa nowe rozdziały 💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka, hejka,
    och bardzo ciekawie, czyżby Sasuke spróbuje zarywać do Naruto, a Naruko brawo tak trzymaj... ale trzeba przyznać że Sauke jest uparty...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń