nie będę przeciągać. pierwszy egzamin za mną, następny w przyszłym tygodniu. ja wracam do nauki, a Was zapraszam do czytania:
Podróż mijała nam względnie spokojnie. Naruto chciał,
bym mu o nim opowiadał i słuchał mnie uważnie, lecz gdy go pytałem, czy coś
sobie przypomina, tylko kręcił głową, odpowiadając, że w ogóle nawet nie czuje,
jakbym to o nim mu opowiadał. Denerwował mnie fakt, że nawet mój widok niczego
mu nie przypomniał. Spodziewałbym się czegoś zupełnie innego, gdybym tylko
wiedział, że stracił pamięć, myślałbym, że to na mój widok wszystko sobie
przypomni.
Dzień przed przybyciem do Konohy zatrzymaliśmy się na
postój na świeżym powietrzu. Pogoda była ładna, już nie padało, tylko przez cały
dzień grzało ostre słońce. Gdy zaczęło zbliżać się do zachodu, znaleźliśmy przytulny
zagajnik, w którym rozbiliśmy obóz. Zauważyłem wtedy, że Naruto nie bardzo się
uśmiechało miejsce, które wybrałem. Wcześniej spaliśmy po zajazdach, zawsze
wynajmując dwa różne pokoje, a teraz w końcu mieliśmy być sami na jednej
przestrzeni, w dodatku w jednym namiocie, bo tylko jednym namiotem
dysponowaliśmy. Naruto przez cały wieczór rzucał mi dziwne spojrzenia, nic
jednak na temat swoich obaw nie mówił, a i ja nie miałem zamiaru mu niczego
ułatwiać. Jeśli coś go trapiło, to powinien zdobyć się na odwagę i mi
powiedzieć. A że go trapiło, to wiedziałem na pewno, znałem go zbyt długo i
zbyt dobrze, by mylić się na jego temat.
Gdy usiedliśmy przy ogniu, jedząc kolację, Naruto
milczał, co było dla niego stanem wręcz niezwykłym. Wcześniej, podczas podróży,
zasypywał mnie miliardem pytań na swój własny temat, czasem musiałem go
hamować, żeby nie zmusił mnie do wypaplania jakichś istotnych dla ewentualnych
wrogów informacji.
-Pytania ci się skończyły?
– zagadnąłem, a on spojrzał na mnie znad miski potrawki z królika.
-Nie, nie… jestem tylko…
zmęczony trochę, zaraz się położę… - powiedział, uśmiechając się krzywo.
-Nie ściemniaj, Uzumaki,
już ci mówiłem, że przy mnie to nie przejdzie – powiedziałem, a na jego twarzy
odmalowało się lekkie zdziwienie. Ogarnął się i odwrócił spojrzenie. – Nie
wiedziałem, że twoja dupa zrobiła się tak szlachetna, że przeszkadza jej sen
pod gołym niebem.
Drgnął i zerknął na mnie, a potem znów odwrócił wzrok.
Zapewne pluł sobie w brodę, bo znów dokładnie odgadłem, że chodzi o miejsce, w
którym dziś będziemy nocować. Nawet jeśli starał się to przede mną ukryć, mi
wystarczyło jedno spojrzenie na jego twarz, bym wiedział, o co chodzi.
-Ty… czytasz mi w myślach?
– spytał, a ja zaśmiałem się.
-A ty w ogól myślisz? –
zapytałem, a on fuknął obrażony.
-Czemu cały czas mi
dokuczasz?
-A czemu ty mnie nie? –
odparłem. Nie odpowiedział, a ja westchnąłem. – Niedowierzasz mi, prawda?
-Twoje historie, owszem,
są ciekawe – powiedział powoli – lecz ja znam samego siebie, a ty przedstawiasz
mnie w tych swoich opowieściach lepszego, niż w rzeczywistości jestem.
Znów się zaśmiałem.
-Może faktycznie brak mi
obiektywizmu względem twojej osoby – przyznałem. – Gdy dotrzemy do Konohy,
wysłuchasz opowieści reszty przyjaciół. Będziesz mógł zweryfikować moje słowa.
-Myślisz, że jak dotrzemy
do Konohy, to wszystko sobie przypomnę? – zapytał. Skinąłem głową.
-To wioskę i jej
mieszkańców zawsze ceniłeś sobie najwyżej – powiedziałem. – Jeśli nie tam, to
chyba już nigdzie.
-Tego nie rozumiem. Czemu
tak wysoko ceniłem sobie ludzi, którzy niegdyś najchętniej by się mnie pozbyli?
– pokręcił głową. – Już niczego mi nie opowiadaj, powiększasz jedynie mętlik,
jaki mam w głowie.
-Jak wolisz –
odpowiedziałem. W milczeniu dokończyliśmy kolację, a potem w milczeniu sprzątnęliśmy
naczynia. Naruto cały czas był zamyślony, chyba zastanawiał się nad wszystkim,
co ode mnie usłyszał w czasie podróży.
Wkrótce potem położyliśmy się spać. Naruto, mimo że
było dość ciepło, opatulił się jak nienormalny, założył na siebie chyba ze dwie
swoje bluzy, a gdy już weszliśmy do namiotu, ułożył się spać tak daleko ode
mnie, na ile tylko pozwalała mu ograniczona przestrzeń. Miałem ochotę parsknąć
śmiechem, ale nie chciałem go drażnić. Musiałbym być prawdziwym draniem, żeby
wykorzystać tę sytuację, a przecież ja nigdy bym go nie skrzywdził. No,
bynajmniej nie trwale.
Położyłem się, rozbawiony jego zachowaniem i długo
jeszcze o nim myślałem, zanim w końcu zmorzył mnie sen.
Obudziłem się niedługo potem, z dziwnym, niejasnym
poczuciem, że coś jest nie tak. Wydawało mi się, że słyszę jakieś szuranie.
Usiadłem, rozejrzałem się i nagle zdałem sobie sprawę, że Uzumaki nie śpi obok,
że nie ma go w namiocie.
Zdziwiony, rozsunąłem suwak od namiotu i wytknąłem
głowę na chłodne, nocne powietrze. Naruto klęczał niedaleko wygasłego ogniska i
grzebał w swoim plecaku, który, notabene, powinien być w namiocie.
-A co ty wyprawiasz? –
zapytałem zaspanym głosem. – Wracaj spać.
Obejrzał się na mnie, zdumiony, a potem zerwał się na
równe nogi i wystrzelił niczym torpeda, najzwyczajniej w świecie dając dyla.
Chwilę patrzyłem w kierunku, w którym uciekł, a potem otrząsnąłem się.
-No bez jaj – powiedziałem
z niedowierzaniem. Uciekł. Tak po prostu uciekł.
Otrząsnąłem się, wyskoczyłem z namiotu, potem sięgnąłem
po buty, pędem je na siebie wciągnąłem i puściłem się za nim.
Biegłem co sił, wiedząc, że go dogonię, o ile tylko nie
skorzysta z mocy Kuramy. A nie potrafił z niej póki co korzystać, więc miałem
nad nim sporą przewagę. W przeszłości, podczas walki, opierał się głownie na
swoim demonie i w tedy może i równał się ze mną, ale nie teraz. Ja dysponowałem
w tej chwili pełnią swoich mocy, on zaledwie połową, albo i nawet mniejszą
ilością.
Już wkrótce go spostrzegłem i przyspieszyłem, sprawnie
wymijając drzewa. Uzumaki biegł na oślep, rękami osłaniając się przed
chlastającymi go po twarzy gałązkami. Wiedziałem, że na otwartej przestrzeni
będzie jeszcze szybszy i nie miałem zamiaru pozwolić mu tam dotrzeć.
Dopadłem go i rzuciłem się na niego. Nie zrobił uniku i
obaj padliśmy na leśną ściółkę, on twarzą w liście, ja na jego plecy.
Zaraz zaczął wrzeszczeć i szarpać się, a ja z niedowierzaniem
pokręciłem głową. Nie miałem pojęcia, co sobie ubzdurał w tej swojej blond
główeczce, ale mądre to to nie było. Dysząc po biegu i ze wściekłości, usiadłem
na nim, przekręcając go na plecy.
-Puszczaj! – ryknął,
celując pięścią w moją twarz. Za wolno. Pochwyciłem jego nadgarstki i
przyparłem je do ziemi. Odetchnąłem głęboko, by sie uspokoić. Naruto cały czas
się szarpał.
-Co ty odpierdalasz? –
zapytałem wściekły. – Na głowę ci coś padło? Czego uciekasz?
-P-puszczaj mnie – jęknął,
próbując wykręcić się z mojego uścisku. – N-nigdzie nie idę! Puść mnie!
Puszczaj!
-Naruto, do jasnej
cholery, co ci odbiło?
-Nie nazywaj mnie tak! –
zawołał. – Nie wierzę ci! Nigdzie z tobą nie idę, popaprańcu, wypuść mnie!
Patrzyłem na niego chwilę, nic nie rozumiejąc.
-Słucham? Jak to mi nie
wierzysz? – zdziwiłem się.
-Normalnie – odparł
jękliwie, nadal próbując się uwolnić. Wił się pode mną w sposób, który bardzo
mi się podobał i wcale nie miałem zamiaru tak szybko go uwalniać. Wolałem, żeby
najpierw mi wszystko wyjaśnił. – Opowiadasz jakieś głupoty! Nie wierzę w to
wszystko, inaczej rozumiałbym siebie, a nie rozumiem! Nie ufam ci! Nic do
ciebie nie czuję! Poza tym, gdybyś faktycznie był moim chłopakiem, nie byłbyś
takim podłym dupkiem i nie chciałbyś mnie zabić w momencie, w którym się
poznaliśmy! I wszystkiego mi nie mówisz, cały czas się wykręcasz wrogami! Może
to ty jesteś moim wrogiem?! Może to dlatego czasem mam uczucie, jakbym miał
ochotę ci dołożyć! Nigdzie z tobą nie idę! – wrzasnął na koniec, a potem
spojrzał na mnie z furią, dysząc wściekle. Wysłuchałem całego jego monologu, po
prostu na niego patrząc.
-Ach, czyli jako twój
chłopak, powinienem ci miodem smarować zgrabny tyłeczek, co? – zapytałem
kpiąco. – Kochanie, masz złe wyobrażenie o naszym związku.
-Nie nazywaj… mnie tak… -
wyprężył się, próbując wyrwać nadgarstki. Prychnąłem.
-W obecnym stanie nie masz
sił, by mi się wyrwać. Z jakiegoś powodu strasznie mnie to kręci – powiedziałem
z uśmiechem, a on spojrzał na mnie groźnie.
-Puść mnie – wysapał.
-Nie.
-Puszczaj, ty dupku! Nie
masz prawa mnie więzić, nigdzie z tobą nie idę, rozumiesz?! Puszczaj mnie! –
darł się. Pochyliłem się nad nim, a on wytrzeszczył oczy, a potem przekręcił
głowę w bok, zaciskając powieki. Przesunąłem nosem po jego policzku, a on
zadrżał.
-Kiedyś pachniałeś
zupełnie inaczej – szepnąłem. – Jak dotrzesz do swojego mieszkania, powąchaj
swój szampon, taki czerwony. Jest o zapachu truskawek, kiedyś cały czas się nim
myłeś, zabierałeś go nawet na misje. Zawsze uważałem, że to taki niemęski
zapach.
-Przestań – jęknął.
-Dzień przed naszą misją
kochaliśmy się u mnie w kuchni – szeptałem dalej. – To wtedy mi powiedziałeś,
że najbardziej lubisz to robić właśnie na kuchennym stole. Na misji obiecałeś
mi, że użyjemy moich kajdanek, kiedy tylko wrócimy do Konohy…
-K-kłamiesz…
-Wciąż nie potrafisz
uwierzyć w to, że ktoś może czuć do ciebie miłość. Zawsze tak było, kiedyś też
jeżyłeś się za każdym razem, gdy wyznawałem ci, jak bardzo cię kocham…
Naruto zaczął dyszeć, nie próbując już się wyrwać.
-Kochanie, spójrz na mnie
– szepnąłem.
-Nie – powiedział niczym
obrażone dziecko.
-Naruto, no już, spójrz mi
w oczy.
Ostrożnie przekręcił głowę i spojrzał na mnie ze
strachem. Uśmiechnąłem się do niego.
-Kocham cię. Zawsze cię
kochałem. I zawsze będę cię kochał. I to jest prawda – powiedziałem, a potem
pochyliłem się i pocałowałem go w usta. Zamarł w bezruchu, a ja z premedytacją
wsunąłem mu język głęboko do ust i przelałem w ten pocałunek całą moją tęsknotę
i namiętność, jakie nagromadziły się we mnie przez te pół roku. Całowałem go
bez opamiętania, może nawet trochę brutalnie, ale nie byłem w stanie się
zatrzymać. Przestałem dopiero wtedy, gdy nam obu zabrakło tchu. Cofnąłem głowę.
Patrzył na mnie zszokowany, szeroko otwartymi oczami.
Cały dygotał, a jego policzki miały krwistoczerwony kolor. Odchrząknąłem.
-To, że ty nie pamiętasz i
wszystko przekreśliłeś nie znaczy, że i ja mam to zrobić. Zawlokę cię do Konohy
choćby i siłą, a jak już sobie wszystko przypomnisz, to tak skopię ci dupsko,
że nigdy, przenigdy o mnie nie zapomnisz, Uzumaki. Rozumiesz?
Pokiwał skrzętnie głową, a ja podniosłem się i
wyciągnąłem ku niemu rękę.
-Wstawaj – powiedziałem
tonem nieznoszącym sprzeciwu. Wyciągnął rękę, a ja złapałem go za nadgarstek i
postawiłem na nogi. – Idziemy.
Obróciłem się i wciąż trzymając jego nadgarstek,
ruszyłem w stronę naszego obozu.
-Wiesz, kim jesteś? Jesteś
kretynem, który przez rok nie domyślił się, że coś do niego czuję. Pewnie
myślałbyś kolejny rok, gdybym ci tego w końcu nie wyznał. Nawrzeszczałeś na
mnie wtedy, ale potem i tak zgodziłeś się na wszystko, bo ty też coś do mnie
czułeś. Cały czas powtarzałeś „nie, nie”, jak ostatnia dziewica, by za chwilę
zmienić zdanie i krzyczeć „tak! tak!”. Wcale nie dziwi mnie ta twoja dziwaczna
reakcja, ale następnym razem, jak wpadniesz na jakiś genialny plan, to go ze
mną przedyskutuj, a ja ci go wybiję z tej twojej chorej, aczkolwiek uroczej
główki. Ja też mam granicę cierpliwości, Naruto.
Obejrzałem się na niego, lecz wyglądał, jakby był w
szoku i nie zmusiłem go do odpowiedzi. Zaciągnąłem go do obozu.
-Do namiotu! – nakazałem
mu. Wszedł do niego szybciej, niż wcześniej uciekał. Wsunąłem się za nim,
zzułem buty i spojrzałem na niego, może trochę za bardzo zły. Skulił się,
gapiąc na mnie wielkimi oczami. – I spać. Będziesz jutro zmęczony, jeśli się
nie wyśpisz.
Znów tylko pokiwał głową, po czym wpełzł pod śpiwór. I
ja się położyłem, patrząc w sufit namiotu. Odetchnąłem głęboko.
-Wcale nie jestem taki zły
– odezwałem się, wiedząc, że jeszcze nie zasnął. – Nie masz powodu, by się mnie
bać.
Obróciłem się plecami do niego i poszedłem spać.
Następnego dnia obudziłem się skoro świt. Naruto
jeszcze spał, w jednej z tych dziwnych pozycji, które zawsze przyjmował podczas
snu. Na jego widok tylko pokręciłem głową, po czym wyszedłem z namiotu,
ubierając kamizelkę. Ranek był chłodny, nad ziemią snuła się lekka mgła.
Przeciągnąłem się, wykonałem kilka ćwiczeń, a potem zabrałem za rozpalanie
ognia.
Uzumaki wstał ponad godzinę później, kiedy ogień płonął
wesoło, a ja gotowałem nad nim ciepłą zupę dla niego. Podejrzewałem, że
pierwszy raz od pół roku spał w namiocie, na ziemi, a że wcześniejszych razów
nie pamiętał, mógł być teraz zmarznięty, zdrętwiały i ogólnie zniechęcony. No i
pewnie głodny, a głodny Naruto to niezadowolony Naruto. A niezadowolony Naruto
to równie niezadowolony ja.
Gdy wyszedł z namiotu i na mnie spojrzał, na jego
twarzy znów odmalowały się rumieńce. Przełknął ślinę i objął się ramionami.
-Chodź do ognia,
ugotowałem ciepłą zupę. Za około godzinę wyruszymy.
Skinął głową i posłusznie podszedł do ogniska, a potem
usiadł jak najdalej ode mnie. Przelałem zupę do dwóch kubków i podałem mu jeden
z nich.
-Może nie jest to
arcydzieło, ale nie powinna być niesmaczna – powiedziałem. – Nie poparz się,
jest gorąca.
Znów tylko skinął głową. Westchnąłem.
-Nie zabroniłem ci się
odzywać – powiedziałem.
-Nie chcę z tobą rozmawiać
– odpowiedział.
-Obraziłeś się za ten
pocałunek?
-Pocałunek?! To była
napaść! – zdenerwował się.
-Całowaliśmy się wiele
razy – zauważyłem.
-Tak?! Może ty tak
twierdzisz, ale ja zaczynam się zastanawiać, czyja urocza główka jest tu chora?!
-Ach, czyli teraz to ja
jestem nienormalny, tak? To ja uciekam bez powodu, tylko dlatego, że coś sobie
ubzdurałem?
-Miałem powody, by tak
myśleć i do tej pory tak myślę, po prostu zmieniłem zdanie i chcę wrócić. Twoim
jedynym argumentem jest twoja siła. Jestem tu, bo nie mogę uciec – rzekł. Jego
szczerość zdumiała mnie nieco, nie wiedziałem, że właśnie tak myśli. Patrzyłem
na niego chwilę.
-Chcesz zawrócić, kiedy
już niemalże jesteśmy w Konosze? Chcesz do końca życia nie wiedzieć, kim
jesteś? Tego właśnie chcesz? – Milczał, a ja pokręciłem głową. – Przecież obaj
wiemy, że chcesz poznać swoją przeszłość.
Tylko prychnął, a potem zajął się swoją zupą.
Przyglądałem mu się chwilę.
-Naruto – powiedziałem.
Nawet na mnie nie spojrzał. – Naruto.
Niechętnie obrócił ku mnie głowę.
-Co? – burknął.
-Przepraszam. Nie… nie
napadłbym cię, nie… nie całowałbym cię… gdyby nie ta sytuacja… może za bardzo
mnie poniosło. Po prostu tęskniłem, i choć tu jesteś, cały czas tęsknię za
„starym” Naruto.
-Odpuść mnie sobie –
rzekł, odstawiając kubek, który mu dałem. Wstał. – Wcale nie chcę, żebyś
cierpiał, ale jeśli jeszcze raz się na mnie rzucisz, nigdy ci tego nie wybaczę
– powiedział zimno, po czym odszedł kawałek. Patrzyłem na niego wiedząc, że
żąda ode mnie rzeczy niemożliwej.
tak, wiem, że czekacie na innego Naruto xD ale niestety, nie ma tak łatwo, trochę się nam zdarzenia poplączą, zanim je wyprostuję xD zapraszam do komentowania xD
trzymajcie się!
Yayy nareszcie !:) ciekawe kiedy wróci stary Naruto ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńKocham cię Ayanami, ale proszę zwróć nam i Saskowi dawnego Naruto T-T.
Mam nadzieje, że szybko się pojawi kolejny rozdzialik ^3^.
Powodzenia w pisaniu i w nauce :)
Życzę dużo weny i dużo wolnego czasu :D
Twoja wierna czytelniczka Liv.
To było super, szkoda że tak krótko. Ale wiem, sesja... Życzę powodzenia na egzaminach. A co do Naruto to Sasuke powinien skorzystać z sharingana i zobaczyć co tam z Kuramą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbędzie wątek Kuramy, będzie xD nie zapomniałam o nim xD za życzenie powodzenia (nie)dziękuję xD
UsuńJeeeju, to było zdecydowanie za krótkie jak na Ciebie i na TO opowiadanie! Ledwo zdążyłam się zatopić w całej akcji, rozmarzyć i znowu zachwycić cudem, jakie tylko Twoje paluszki mogą napisać, a już był koniec ;< to naprawdę przykre, bo chłonąc łapczywie każde słowo, szybciej dotarłam do ostatniego wyrazu, ech...
OdpowiedzUsuńAle rany, co ja Ci narzekam, skoro powinnam być wdzięczna, że wgl podczas sesji zaszczyciłaś nas nową notką! Tym bardziej, że w końcu dodałaś coś z mojej ulubionej półki ^^
Ach ten "nowy" Naruto... ma jeszcze ciekawsze pomysły, niż ten "stary". Bo przyznam, że ucieczka była epicka xd Sasuke wychodzi z namiotu, widzi kucającego Naruto, Uzumaki go zauważa i daje dyla, "No bez jaj", jako idealne podsumowanie całej sytuacji xd
I mimo że Naruto tak jakby nie bronił się przed pocałunkiem, to ostatni dialog opowiadania pozwala mi wątpić, czy kiedykolwiek to wszystko "wyprostujesz" ;<<
+ "Wszedł do niego szybciej, niż wcześniej uciekał." te słowa w swej zwyczajności mnie rozwaliły xd jesteś jedyną pisarką, która dosłownie każdą notką mnie rozbawia
Pozdrawiam! :)
Ojej, to było zdecydowanie za krótkie jak na Ciebie i na TO opowiadanie. Ledwo zdążyłam się wciągnąć, rozmarzyć i na nowo zatopić w tym, co tylko Twoje paluszki mogą napisać, a już był koniec ;<< to naprawdę przykre, że łapczywie czytając każde słowo, szybciej dotarłam do ostatniego wyrazu, ech...
OdpowiedzUsuńAle co ja Ci narzekam, skoro powinnam być wdzięczna, że wgl w czasie sesji zaszczyciłaś nas notką!
I wiesz co? Ten "nowy" Naruto mnie rozwala i wkurza jednocześnie, bo ma jeszcze ciekawsze pomysły niż "stary" xd ucieczka była epicka - Sasuke wychodzi z namiotu, widzi kucającego Naruto, Uzumaki go zauważa i daje dyla, "No bez jaj" jako idealne zakończenie akcji xd zarówno to, jak i "Wszedł do niego szybciej, niż wcześniej uciekał." rozwaliło mnie na łopatki. Naprawdę, jesteś chyba jedyną autorką, która rozbawia mnie chyba w każdej notce ;D
Ale niestety, mam małe wątpliwości co do Twoich obietnic, że kiedyś coś wyprostujesz xd bo niby Naruto przed pocałunkiem się nie bronił, ale ten ostatni dialog, prośba żeby Sasuke dał sobie z nim spokój... nie brzmi ciekawie ;< no cóż...
Powodzenia na sesji i taka mała uwaga: wiem, że niedawno był Nowy Rok itp. ciężko się przestawić, ale mamy 2013r xd wypadałoby poprawić w "Ostatnio dodana..."
Pozdrawiam! :)
heh, nie zwróciłam uwagi, że wciąż tam tkwi ta 12 xD dzięki xD
UsuńPiszesz genialnie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, aczkolwiek krótki. :) Czekam z niecierpliwością na normalnego Naruto i jestem ciekawa, jaki będzie chaos w Konosze, kiedy tam dotrą :P O ile wcześniej Uzumaki po prostu nie ucienie xD
OdpowiedzUsuńślicznie! a ta akcja, a emocja, a wrażenia *o* kocham. Nie mogę się doczekać następnej. Pozdrawiam serdecznie xD
OdpowiedzUsuńKrótko :/ Bardzo mi szkoda Sasuke, taki zimny Naruto to już nie ten sam Naruto. A jak już mowa o blondynie, to jestem na niego zła bo stał się bardziej samolubnym dupkiem od Sasuke. Widzi tylko czubek swojego nosa, nie myśli w ogóle co czuje Uchiha i chciałby podążać tylko i wyłącznie tą "łatwiejszą" drogą... Pfff, życie nie jest proste i niestety zapomniał również o tym, a przynajmniej mam takie wrażenie wynikające z Twojego kreowania tej postaci podczas amnezji. Źle to interpretuje ?
OdpowiedzUsuńŻyczę owocnej nauki i satysfakcjonujących wyników.
Pozdrawiam, weny i prooosze o dłuższe :3
oczywiście, mam cel w tym, by Naruto taki był xD ale jaka byłaby przyjemność z czytania, gdybym powiedziała, co się w główeczce Narutka dzieje xD trza czekać xD
Usuń(nie)dziękuję serdecznie za życzenia xD
Na początek wielkie DZIĘKUJĘĘĘ za rozdział tego właśnie opowiadania bo jak już chyba kiedyś mówiłam to moje ulubione :D faktycznie trochę krótko ale cieszę się że w ogóle miałam szansę znów na chwilę zajrzeć do zamnezjowanego narutka! Bardziej niż długość dziabły mnie w oczy niektóre wyrazy. Nie chodzi mi o błędy czy coś (bo tych albo nie było albo nie zwróciłam na nie uwagi ;p) ale raczej o używanie niektórych słów jak np. owszem, lecz, by itp. w wypowiedziach i narracji, bo to przecież myśli i opisy saska a takie słownictwo jakoś mi w tym nie leży... nie wiem, może się czepiam :p
OdpowiedzUsuńPoza tym rozdział fajny, parę razy zaśmiałam się w głos ;D
czekamy niecierpliwie na nowości!
i oczywiscie powodzenia z nauką!
O matko dziękuje Ci strasznie za nowy rozdział <3 tyle czekałam ^^ jak zwykle nie przestajesz zadziwiać i twoje historie zawsze toczą się w taki sposób, że nie umiem przewidzieć końca ^u^ czekam na powrót 'starego' Naru z utęsknieniem
OdpowiedzUsuń+ powodzenia na egzaminach
Wierna czytelniczka :>
Witaj,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, rozbawiła mnie bardzo scena, jak Naruto grzebie w swoim plecaku, Sasuke wychyla głowę z namiotu, nasz Naruto go zauważa i daje dyla niczym torpeda ;], a Sasuke się temu chwile przygląda po czym mów: „Bo bez jaj” ;] to było fenomenalne. Zastanawia mnie co się dzieje w główce Naruto...
Miłej nauki i rewelacyjnych wyników...
Weny, mnóstwa weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jak mi szkoda Sasuke..ciekawe kiedy wróci prawdziwy Naruto i co też dzieje się pod jego czaszką?
OdpowiedzUsuńRozumiem że rozdział krótki, z wiadomych względów ale i tak szkoda że nie dłużej ^ ^
Ale ja czekam na kolejny rozdział opowiadania Czas nieba.
Przy okazji życzę sukcesów w nauce i satysfakcjonujących wyników, a gdy będziesz mieć czas i chęci, zapraszam na mojego bloga o tematyce Sherlockowej ^ ^
czekam na kolejną!
OdpowiedzUsuńbłagam cię napisz bo ja zwariuje to jak narkotyk!
mnooooooooooooooo a sie wciagnelammmm kurde świetne to jest.. ;<<<<<<<<
OdpowiedzUsuńpiszesz naprawde suuuuuupeer!!!
OdpowiedzUsuńtylko dlaczego tak krótko
strasznie wciągające te twoje opowiadania
dopiero przeczytałam i już chce następnego
przybywaj szybko super-sensei!
Kurcze... Nie wiedziałam, że Sasuke potrafi powiedzieć komuś co czuje i to w taki sposób :) Rozdział bardzo mi się podobał, szczególnie dziki pomysł Uzumakiego z ucieczką. Coś czuję, że to nie będzie jeden z tych krótszych tekstów, tylko rozwiniesz trochę skrzydła i dasz nam się nacieszyć tym dziełem nieco dłużej, niż innymi. Interesuje mnie wątek z Kuramą, może być interesująco...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Ogólnie odkryłam tego bloga jakiś czas przed dodaniem Twojej ostatniej notki. Ale dopiero teraz zebrałam się na odwagę, żeby cokolwiek skomentować. Na szczęście pomyślałam, że przecież mogę chociaż trochę zachęcić Cię do szybszego napisania kolejnej notki. Bo piszesz świetnie. Opowiadania podobają mi się na tyle, że pierwszej nocy kiedy dorwałam bloga, nie mogłam w ogóle spać, do puki nie przeczytałam większości opowiadań (czyli nie poszłam spać xd). Na początku tego opowiadania zaczęłam się bać, że jak już zabiłaś Naruto, to będziesz pisać ficka z parringiem Sasuke x Ktośtam. A ja niestety nie przepadam za takimi. Właściwie to ubóstwiam tylko parring SasuNaru (toteż pewnie kiedy wezmę się za czytanie NaruSasu u Ciebie zrobię to z desperacji z wielkim bólem, bo piszesz świetnie). Na szczęście Naruto wrócił do żywych i jest jakby hmm... Bardziej niewinny? Ciekawi mnie fakt, czy zakocha się od nowa w przyjacielu, czy po prostu przypomni sobie uczucia sprzed wypadku :).
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy to opowiadanie Jak dzień i noc, najbardziej przyprawiło mnie o bezsenność. Bo kończyło się mimo wszystko smutno. Więc musiałam znaleźć coś na pocieszenie. Opowiadanie "Ona to on" było wtedy właśnie moim poprawiaczem humoru. Na prawdę trzymało w napięciu kiedy Sasuke był o krok od oodkrycia prawdy.
Czekam również niecierpliwie na kolejne części Kapłana Kyuubiego (mam nadzieję, że jednak się pokochają, a nie że Sasuke do końca będzie traktował Naru jak seks-zabawkę, a Naru będzie nienawidził Saska) oraz na Czas nieba, chociaż nie wiem jeszcze konkretnie o co w tym drugim chodzi. Wiem tyle, że ktoś musiał Naruto bardzo mocno skrzywdzić.
Pozdrawiam ;)
Czytam! I z niecierpliwością czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńej no! i co teraz? nie ma kolejnej części? :((((
OdpowiedzUsuńBłagam o kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńJa nie moge. to jest boskie.
OdpowiedzUsuńCzytam kolejne rozdziały coraz szybciej, nic nigdy mnie tak nie wciagneło!
Na te słowa Naru że Sasuś ma sobie odpuścić miałam zawachanie, czy się śmiać, czy płakać? XD ostatecznie mimowoli z oczu popłyneły mi łzy zawodu, smutku, rozczarowania i było mi przykro..
OdpowiedzUsuńWiedz że zarąbiście piszesz ;)
To jest świetne!!!!!! Chce więcej i więcej! Mam nadzieje, że Naruś przypomni sobie wszystko i, że nie będzie budował na nowo relacji ze wszystkimi... Nie mogłabym się z tym pogodzić... Aaaaaaaaa To by było straszne!!!!! Ale zobaczymy, jest nadzieja. Wiem, że notka była napisana dawno, ale i tak bardzo Ci dziękuje za to opowiadanie! Arigato!!! XD
OdpowiedzUsuńSssssskurwiel :3 Jak on może tak Saskowi, no jak? Biedny Sasuke, jeszcze wpadnie przez niego w większą depresje niż po jego rzekomej śmierci D:
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny po prostu, och bardzo rozbawiła mnie scena, kiedy Naruto grzebał w swoim plecaku, Sasuke wychyla głowę z namiotu, Naruto go zauważa i daje dyla niczym torpeda ;], a Sasuke się temu chwile przygląda po czym mówi: „no bez jaj” ;] to było fenomenalne, od razu szerszy uśmiech... zastanawiam się jednak co w główce Naru się dzieje i czemu Kurama nie reaguje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia