sobota, 16 lutego 2013

17. Brzuch



            Rozpoczął się piąty miesiąc ciąży. Dla Naruto oznaczało to dwie rzeczy – kolejne USG, potwierdzające dobry stan dziecka oraz fakt, że w końcu zaczął mu rosnąć brzuch. W każdym razie nagle wszystkie jego zapinane spodnie zrobiły się za małe, musiał je zastąpić tymi na gumkę, lub w ogóle jakimiś nowymi. Podobnie jego koszulki – chodził w tych należących do Sasuke, bo były większe. W dodatku gdy patrzył w lustro widział, że jego twarz zaokrągliła się odrobinkę. Sam nie wiedział, jak do tego podejść. Często stawał bokiem do lustra, podwijał bluzkę i przyglądał się samemu sobie. Byłby się pewnie czuł przybity, gdyby nie Sasuke.
            Właśnie. Sasuke. Uchiha miał hopla na punkcie jego brzucha. Dla niego był on seksowny i kropka. Nie gruby, nie duży, nie pękaty czy coś, tylko seksowny. Naruto zdawało się, że brzuch z dnia na dzień robi się większy, a dla Sasuke ten robił się coraz seksowniejszy. Cóż, Naruto to nie przeszkadzało, bo taki napalony na niego Sasuke bardzo mu się podobał, tym bardziej, że gotów był spełnić każdą jego łóżkową zachciankę. A Naruto miał ich wiele.
            Nowe USG, zaplanowane na dziewiętnasty tydzień, wyszło bardzo dobrze i Tsunade powiedziała, że nie mają czym się martwić. Naruto wiedział, że wiele zawdzięcza Sasuke, który tak o wszystko dbał. Obgadali także z Hokage kwestię „narodzin” dziecka. Ustalili, że Naruto powinien trafić do szpitala pod koniec lutego, ponieważ termin porodu Tsunade ustaliła na sam początek marca. Po ogólnym przedyskutowaniu wyników USG i przyszłości, opuścili jej gabinet.
            Naruto dziwnie się czuł, idąc przez wioskę u boku Sasuke. Nie, nie trzymali się za ręce ani nic z tych rzeczy, a jednak wydawało mu się, że każdy na nich patrzy. A szczególnie na niego. Niby brzuch nie był taki duży, i nie było go widać dzięki bluzie, którą Naruto miał na sobie, ale czuł się dziwnie. Dopiero gdy wrócili do domu, odetchnął z ulgą.
            Cały piąty miesiąc minął pod znakiem brzucha – Naruto naprawdę miał wrażenie, że ten rośnie z dnia na dzień! Pod koniec jego rzeczy już się przestały nadawać i trzeba było kupić nowe. Do swoich ulubionych Naruto zaliczył szerokie, pomarańczowe ogrodniczki, które sprezentował mu Sasuke. W nich czuł się swobodnie i przede wszystkim wygodnie.
            Dużo też mówili do dziecka. Sasuke codziennie wieczorem czytał mu bajki, za to Naruto nie przestawał do niego mówić za każdym razem, gdy zostawał sam w domu. Odsłaniał wtedy brzuch, siadał wygodnie i przesuwając po nim ręką mówił wszystko, co przyszło mu na myśl, jednocześnie przeważnie coś zajadając. Standardem były nieśmiertelne ogórki, wciąż z dżemem, no i od czasu do czasu herbatniki czy kremówki. Ostatnimi czasu naprawdę dużo jadł, nawet owoców i warzyw, których kiedyś nie znosił. Od czasu do czasu miał też ochotę na śledzie, więc w lodówce zawsze trzymał ich pudełko, przeważnie w jakimś dobrym sosie. Ogólnie o jedzenie nie miał co się martwić, bo Sasuke wspaniale gotował i robił mu wszystko, co tylko Naruto sobie zażyczył. A w tej kwestii Naruto również miał duże wymagania.
            Niektóre rzeczy, jakie jadł, prowadziły do zgagi. Miewał też czasami bóle głowy, powrotem zdarzało mu się sypiać w dzień i wstawać w nocy, by coś zjeść. Co prawda nigdy tego nie porzucił, ale gdy minął pierwszy trymestr objawy te zmalały na sile. Teraz jednak, gdy brzuch tak intensywnie rósł, Naruto bywał częściej głodny i bardziej senny. Na szczęście skończyły się jego problemy z płaczem i nie miewał już ochoty na tak częste kłótnie.
            Kolejne niesamowite zdarzenie miało miejsce w jednym z ostatnich dni dwudziestego tygodnia. Siedzieli sobie z Sasuke na kanapie, jedli chipsy i oglądali jakiś durny film w telewizji. Nagle Naruto drgnął i poderwał się gwałtownie do siadu, kładąc obie ręce na brzuchu. Potem szybko podwinął bluzkę i tym razem dotknął bezpośrednio swojej skóry. Zdziwiony Sasuke również się wyprostował.
-Co się….?!
-Ciiiiiii!!! – uciszył go gwałtownie Naruto, gapiąc się na swój całkiem już spory brzuszek. Potem spojrzał na Sasuke.
-Wiesz, nie wiem, ale dałbym sobie rękę uciąć, że się poruszył – powiedział, a już w następnej sekundzie Sasuke klęczał przed nim, z dłońmi na jego miękkim brzuchy. Gapił się na niego błyszczącymi oczami.
-Naprawdę? – zapytał. Naruto z przejęciem pokiwał głową.
-Tak. Coś jakby… zabulgotało. Boże, nie wiem, jak to opisać, czułem to tylko przez chwilę! To takie dziwne!
-Spokojnie – odszepnął Sasuke, uśmiechając się szeroko. – Może poruszy się jeszcze raz. Poczekajmy.
            Czekali, ale nic więcej się nie stało, więc wkrótce potem wrócili do oglądania filmu. Naruto położył się z głową na kolanach Sasuke, z uśmiechem na ustach patrząc w ekran. Ostatnio miał też problemy ze znalezieniem wygodnej pozycji do spania i wtedy też ratował go Sasuke. Naruto najlepiej sypiał na lewym boku z jedną nogę przerzuconą przez czarnowłosego. Sasuke to jednak nie przeszkadzało, ba, gdyby Naruto było tak wygodniej, to Sasuke pozwoliłby mu spać całkowicie na sobie. Pewnie jeszcze nie miałby nic przeciwko, byleby tylko Naruto i dziecku było wygodnie. Czasem fakt, że Sasuke miał hopla na punkcie jego ciąży szalenie się przydawał.
            W szóstym miesiącu brzuch tylko się powiększał i zaczął powoli przeszkadzać. W każdym razie teraz Naruto dopiero zaczął doceniać obecność Sasuke. Naprawdę nie miał ochoty się schylać i miał już całkowite problemy ze znalezieniem pozycji do snu, nie mówiąc już o uprawianiu seksu.
-Czekaj… czekaj…! – zawołał Naruto do Sasuke pewnego wieczoru. Sypialnia skąpana była w zupełnej ciemności, a oni dwaj oddawali się przyjemności. No, w każdym razie, starali się. Naruto leżał na plecach, z nogami zarzuconymi na ramiona Sasuke. Czarnowłosy spojrzał na niego.
-Tak? – spytał, schylając się, a potem zaczął całować jego wielki brzuch. Naruto westchnął.
-Niewygodnie mi – jęknął. Uchiha zaśmiał się i zdjął sobie jego nogi z ramion. Zaczął masować jego uda, patrząc wymownie.
            Naruto, choć nienawidził tej pozycji, przekręcił się i klęknął na materacu, podpierając się na rękach. Sasuke przylgnął do jego pleców. Ostatnim razem kochali się w tej pozycji i nie było tak źle.
            Sasuke wszedł w niego, a Naruto wygiął się lekko, pojękując z przyjemności. Jednak nie trwało to długo, bo ledwo Sasuke poruszył się kilka razy, Naruto przestało się to podobać.
-Czekaj! – zawołał, a Uchiha zaraz przestał. – Czekaj, Au! Plecy mnie bolą!
-Plecy? – zdumiał się Uchiha. – Kochanie, ja…
-Bolą, no cholera, niewygodnie mi tak! – zawołał Naruto, a gdy Uchiha się cofnął, opadł na bok, dysząc. Położył rękę na brzuchu, spoglądając na Sasuke przepraszająco. – Dziś mi w ogóle nie jest wygodnie… - jęknął.
            Sasuke zaśmiał się i pochylił nad nim, całując go w usta. W końcu sam się położył, wciągając go sobie na biodra, a Naruto opadł na niego i zaczął się poruszać, podpierając się na rękach o jego nagi tors. Sasuke trzymał go za biodra, pomagając mu trochę i raz po raz wychylał się do przodu, by go pocałować.
            Było trochę lepiej, ale jednak i tak nie do końca wygodnie i Sasuke chyba to wyczuł, bo znów zmienił pozycję. Zdziwiony Naruto dał się popchnąć na lewy bok, na ten, na którym ostatnio najlepiej sypiał. Sasuke przylgnął do jego pleców i uniósł jedną jego nogę.
-A tak? – spytał szeptem, gryząc go w ucho, a Naruto jęknął, znów czując w sobie jego męskość.
-Tak… - wyszeptał, i poczuł, jak Sasuke uśmiecha się, całując jego szyję. Kochali się w tej pozycji już do końca i Naruto w końcu oddał się przyjemności.
            Po wszystkim leżeli w łóżku, Naruto na lewym boku, a Sasuke za nim, z obiema dłońmi na jego brzuchu. Naruto przysypiał powoli, było mu tak dobrze w ramionach czarnowłosego. Do tej pory nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę – że będzie ojcem, że drugim ojcem będzie Sasuke, że w ogóle związał się z Sasuke… Właśnie! Naruto gwałtownie obrócił się ku niemu i spojrzał w jego czarne, przepastne i groźne oczy.
-My chodzimy ze sobą, prawda?! – zapytał ostro, a Sasuke uniósł jedną brew.
-A co ty tak nagle…?
-Bo nigdy nie ustaliliśmy. Dla mnie to oczywiste, ale… jesteśmy razem, tak? Znaczy, para, nie?
            Sasuke zaśmiał się melodyjnie.
-Oczywiście.
-No, bo nie chciałbym mieć dziecka i być singlem – odparł Naruto, a Sasuke znów się zaśmiał.
-Może mam cię poprosić o rękę? – zapytał słodko, a Naruto parsknął śmiechem.
-Oczywiście, z pierścionkiem! – odparł, śmiejąc się.
            Sasuke się poruszył, obracając, a Naruto przekręcił się bardziej na plecy i spojrzał na niego. Sasuke odsunął szufladę przy swojej szafce nocnej, chwilę w niej grzebał, aż w końcu coś wyjął. Uklęknął na łóżku przed Naruto, a ten uniósł się do siadu.
-No bez… jaj – wyszeptał. Sasuke zaśmiał się, wyciągając w jego stronę granatowe pudełeczko.
-Mam je już jakiś czas – rzucił lekko, a potem je otworzył.
            Wewnątrz, na granatowym materiale, znajdowały się dwie męskie, proste, srebrne obrączki. Przez jedną z nich biegł nieco grubszy, przez drugą cieńszy, czarny paseczek.
            Naruto na chwilę wcięło. Gapił się na obrączki z rozdziawionymi ustami, nie wiedząc, co powiedzieć. W końcu uniósł oczy i spojrzał na Sasuke.
-Jak… jak długo je masz? – wykrztusił. Sasuke wzruszył ramionami.
-Mniej więcej od naszego… Em… drugiego razu. Właściwie, kupiłem je dwa dni po nim.
-A-ale… - Naruto zmarszczył nos. – To kiedy chciałeś mi je pokazać, co?
-Po narodzinach dziecka, oczywiście – odparł Sasuke, wyjmując z pudełka obrączkę z węższym paskiem. – Nie wiedziałem, że status naszego związku może cię trapić, spodziewałem się, że to dla ciebie oczywiste.
-No – zająknął się Naruto. – No tak… ale ja tylko…
            Sasuke zaśmiał się.
-Więc nie masz co się trapić – odparł Sasuke, pokazując mu wnętrze obrączki. Naruto zerknął tam i spostrzegł wygrawerowane imię swojego chłopaka. – Ja jestem twój – szepnął Uchiha, wsuwając mu obrączkę na palec. Naruto zaraz złapał za drugą.
-A ty jesteś mój – dokończył, zakładając ją na odpowiednie miejsce – na palcu Uchihy. Sasuke uśmiechnął się i połączył ich usta w namiętnym pocałunku. Potem osunęli się na materac i Naruto już nie zastanawiał się nad tym, czy mu wygodnie czy nie. Nie szukali już też odpowiedniej pozycji, po prostu znów połączyli się w jedno.
            Następne dni, jak dla Naruto, były tylko błogą sielankę. Doszedł do wniosku, że mógłby tak zawsze i chyba właśnie tego było mu trzeba po burzy, jaką wywołały w jego życiu minione zdarzenia. Bo przecież teraz ważne było, by czuł się dobrze – jego samopoczucie i zdrowie, równało się zdrowie jego i Sasuke dziecka. On i Sasu musieli się dogadywać. Musieli się kochać. Dziecko musiało czuć tę miłość. Naruto bardzo chciał, by było szczęśliwe, ponieważ zarówno jego dzieciństwo, jak i dzieciństwo Sasuke naznaczone było cierpieniem.
            W kilka dni po tym, jak na jego palcu wylądowała obrączka, ich małe gniazdko odwiedziła Tsunade. Zaprosili ją na herbatę i gdy siedzieli przy kuchennym stole, Hokage poruszyła temat, o którym chciała z nimi porozmawiać. Wystarczył ojej tylko jedno słowo:
-Kurama.
            Zdziwiony Naruto przyjrzał się Hokage.
-Co „Kurama”? – zapytał.
-Poród to niebezpieczna sprawa, gdy ma się w sobie demona – odparła Piąta, nieco wkurzona. Sasuke zgromił ją wzrokiem, bo oczywiście mu się nie podobało, że ktoś mówi do Naruto takim tonem. Tsunade zignorowała go jednak. – Jeśli Kyuubi nie będzie w tym czasie spokojny, nie mogę wykonać cesarki w szpitalu…
-Och! – zaskoczył Naruto, a potem się zaśmiał. – Pogadam z nim.
            Przymknął oczy. Kurama zazwyczaj nie wtrącał się w jego życie, przebywając w jego ciele w czymś w rodzaju letargu. Mało wtedy do niego docierało i małą ilością rzeczy on sam się interesował. Interweniował dopiero wtedy, kiedy coś się działo, a że Naruto już od miesięcy nie brał udziału w żadnych misjach, demon praktycznie cały czas był uśpiony.
            Teraz jednak Naruto musiał go zbudzić, w końcu obawy Tsunade były jak najbardziej uzasadnione.
            Cóż, Kurama nie był najszczęśliwszy, gdy Naruto zerwał go z jego snu, ale gdy Uzumaki już się z nim rozmówił i otworzył oczy, na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Otóż – rzekł, patrząc na Tsunade – Kurama powiedział, że ma to gdzieś, gdzie będzie poród, bo go to nie obchodzi i pewnie całe wielkie wydarzenie prześpi. Na jego obronę mogę powiedzieć, że na koniec dodał, że będzie zajebistym wujkiem.
            Sasuke i Tsunade wybuchli śmiechem.
-Jedno z głowy – westchnęła Piąta.
-Prosił, żeby nie zawracać mu głowy, jeśli to nie jest konieczne. Chyba trochę się nudzi. Choć… może nie zawsze – dodał, przypominając sobie inną część rozmowy i spojrzał na Sasuke. Ten uniósł brew.
-Co masz na myśli? – zapytał. Naruto uśmiechnął się do niego słodko.
-Potem ci powiem – szepnął. Tsunade odchrząknęła głośno.
-Panowie, zapominacie, że ja tu jestem – powiedziała. – Mimo wszystko jednak widzę, że całkiem dobrze wam się układa.
-Czemu miałoby układać się źle? – oburzył się Sasuke, pod stołem splatając swoją dłoń z dłonią Naruto.
-Nie życzę wam źle, wręcz przeciwnie – odparła Hokage. – Jednak sytuacja jest skomplikowana…
-Dla mnie wszystko jest proste – przerwał jej Sasuke, wzruszając ramionami. – Teraz jestem ja i Naruto, niedługo będzie nas już troje. Szkoda, że nie więcej – dodał na koniec, parskając śmiechem, a Naruto dźgnął go boleśnie w żebra. Uchiha jęknął.
-Aua!
-Głupie pomysły! – zawołał Naruto, lekko się rumieniąc. – A może teraz ty chcesz się zamienić w dziewczynę, co? Tak chcesz więcej dzieci? Droga do Niko wolna!
            Sasuke zaśmiał się głośno.
-Nie planujemy więcej dzieci? Jaka szkoda! – zakpił, a Naruto prychnął obrażony i odwrócił od niego głowę. Tsunade obserwowała ich z pobłażliwą miną.
            Posiedzieli trochę przy herbacie, pożartowali trochę z Tsunade, a potem Hokage musiała iść. Sasuke odprowadził ją do drzwi, a Naruto stanął przy zlewie, myjąc kubki. Sasuke wrócił po chwili.
-Ja bym to zrobił! – zawołał na jego widok.
-Ale zrobiłem ja – odparł Naruto, wycierając ręce w ścierkę. Oparł się o zlew, by być przodem do Sasuke. – Naprawdę chciałbyś mieć dużą rodzinę? – zapytał. Sasuke parsknął śmiechem.
-Oczywiście – odparł.
-Ty… myślałeś o takich rzeczach? Znaczy, jeszcze zanim… no… zanim ta ciąża i w ogóle…?
-Oczywiście – powtórzył Uchiha. – Wiesz przecież, jak mi zależało na odbudowie klanu. Ech… Rozumiesz mój konflikt? Ty jako jedyna osoba, jaką jestem w stanie kochać i jednocześnie paląca potrzeba odbudowania klanu… Myślałem, że tego nie da się pogodzić. A jednak! – zawołał nagle, a potem zaśmiał się. Podszedł do Naruto i położył obie dłonie na jego sporym już brzuchu. – Jestem szczęśliwy. Chcę, byś ty był szczęśliwy i chcę, by dziecko było szczęśliwe. Dlatego dla mnie wszystko jest proste. Kocham cię i mogę stworzyć z tobą rodzinę. I połączyło nas coś więcej, niż obrączki na palcu – wyszeptał na koniec. Naruto gapił się na niego szeroko otwartymi oczami.
-Jeej, ty jesteś romantykiem – powiedział w końcu, a Sasuke parsknął śmiechem.
-Dopiero teraz to spostrzegłeś?
-Bo jak ktoś na ogół nie wyraża uczuć, to bardzo ciężko jest zauważyć, wiesz?! – obruszył się Naruto. Sasuke uniósł brew. Robił to stanowczo za często, kiedy z nim rozmawiał.
-W ogóle nie wyraża uczuć? – zapytał ze zdziwieniem. – A kto ci powtarza raz za razem, że cię kocha?
-No teraz to tak, ale wcześniej! Jak zimny kamień, mur nie do sforsowania! – zawołał oburzony Naruto.
-Hmm, ale może teraz jakoś mogę ci to wynagrodzić? – spytał Sasuke namiętnym szeptem. Naruto zadrżał.
-A jak? – spytał. Sasuke uśmiechnął się niewinnie, a potem osunął na kolana. Naruto westchnął. – Ach, tak… O tak… Tak to ja nawet… ach! Bardzo proszę…
            Sasuke poruszał głową dość szybko i Naruto oparł się mocno o blat, zaciskając powieki. Przed oczami pojawił mu się Kurama i zaśmiał się głośno. Sasuke mruknął pytająco, nie przerywając czynności.
-Bo… Kurama mi się przypomniał… - wymamrotał Naruto. Puścił się jedną ręką zlewu i złapał Sasuke za włosy. – Ach! Znaczy… on się śmiał, że… się napatrzył… Ach, weź, za mocno!... że się napatrzył na pornole… w naszym wykonaniu…
            Sasuke nie odpowiedział, bo miał zbyt zajęte usta. Naruto zacisnął powieki, jęcząc coraz głośniej, aż w końcu nie wytrzymał intensywnej przyjemności i doszedł. Sasuke cofnął głowę, a Naruto oparł się ciężko o skraj zlewu i spojrzał na niego, oddychając głośno. Uchiha zaśmiał się i oblizał w ten prowokujący sposób, który Naruto tak uwielbiał.
-Normalnie, to bym cię zgwałcił na stole – powiedział Uzumaki, a Sasuke uśmiechnął się szeroko – ale i tak mnie plecy bolą i wszystko mi dokucza, więc proponuję łóżko… no i pozycję na boku…
-Każda pozycja mi odpowiada, o ile jest z tobą – odparł Sasuke, podnosząc się na nogi. Sekundę później już trzymał go na rękach, niosąc w stronę sypialni.
            Kolejne tygodnie nie różniły się bardzo od wcześniejszych. Brzuch Naruto rósł i coraz bardziej przeszkadzał. Miał problemy z utrzymaniem równowagi, co Sakura wytłumaczyła mu jako przeniesienie jego środka ciężkości. Plecy go czasem bolały, ale zwinne rączki Sasuke okazały się być stworzone także do masowania. Właśnie o tym pomyślał Naruto, kiedy pewnego dnia pod koniec siódmego miesiąca siedzieli na kanapie w salonie, a Sasuke masował mu plecy. Sasuke nawet w masowaniu był najlepszy. We wszystkim był najlepszy i właśnie to przypomniało blondynowi pewną rozmowę.
-Sasuke – odezwał się Uzumaki, a Sasu mruknął pytająco. – Pamiętasz… kiedyś, kiedyś-kiedyś… rozmawialiśmy o tym, czy jest coś, co ci się nie udało?
-Uhum, pamiętam – powiedział Uchiha.
-No więc?
-Co więc?
-Powiedziałeś wtedy, że owszem, jest, ale masz nadzieję, że się uda. No więc?
-No więc się udało – odrzekł Uchiha, a Naruto warknął zirytowany.
-Ale co to było? – zapytał, a Sasuke zaśmiał się.
-Zdobycie ciebie – rzekł, a Naruto zerknął przez ramię na jego twarz.
-Serio? To było to?
-Owszem.
-Kurde, a tak chciałem, żeby jednak było coś, czego nie potrafisz! – zawołał.
-Jak tam masaż? – zmienił temat Sasuke.
-Perfekcyjny – jęknął zadowolony blondyn.
-No ba! W końcu masz za chłopaka Uchihę! Uchiha we wszystkim są perfekcyjni.
-Dupek!
            Cały ósmy miesiąc skupiali się głównie na kompletowaniu rzeczy do pokoju dziecka. Oszczędności Naruto okazały się przy tym bardziej, niż przydatne, ponieważ większość niezbędnych akcesorii była strasznie droga! A musieli kupić tego bardzo wiele, nie mieli przecież zupełnie nic!
            Tak więc pokój dziecka powoli się zapełniał, ale oni czuli się dzięki temu jeszcze szczęśliwsi. Większość rzeczy wybierali w domu, z katalogów, gdyż Naruto nie miał zamiaru pojawiać się na ulicy z takim brzuchem. Kiedy wychodził z domu, to przeważnie tylko do ogrodu. Czuł się trochę jak dziwoląg, ale Sasuke łagodził to uczucie, niczym balsam.

8 komentarzy:

  1. nie pasuje mi jedna rzecz ^^ dlaczego ja się zawsze muszę przyczepiać do takich błahostek!>.< ale oni kochali sie w marcu prawda ^^? a Naruto ma termin "porodu" także w marcu ^^? wiec jego ciaza trwa 12 miesiecy ? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie w marcu, w czerwcu xD

      Usuń
    2. "Dlatego z wytęsknieniem oczekiwała swojej podróży do głównej świątyni Tatti, gdzie mieszkała Niko. Kapłanka obiecała jej, że w święto Tatti, które wypadało drugiego czerwca, przywróci jej dawne ciało". to z rozdziału 8. i oni tejże nocy się kochali xD

      Usuń
  2. no widzisz >.< zawsze znajde dziure w calym ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. no widzisz >.< zawsze znajde dziure w calym ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha! Sasuke to balsam XD wiedziałam...
    Idę dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogółem, opowiadanie całkiem przyjemne. Może nieco cukierkowe, ale generalnie ok.
    Jednak w tym rozdziale, nie leży mi jeden dialog.
    Mianowicie, kiedy faceci wymieniają się obrączkami: Sasuke mówi: "Ja jestem twój", a Naruto kończy: "A ty jesteś mój", co brzmi (dla mnie) trochę, dziwnie. Jak powtórzenie.
    Ale to ja. Nie musisz zwracać uwagi ^^

    Pozdrawiam,
    DooDoo

    OdpowiedzUsuń
  6. Na tego bloga trafiłam niedawno. Czy może jest druga część tego opka? Jak tak to proszę o linka.
    Świetne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń