witajcie xD tak, wiem,
widzę Wasze miny xD nie, to nie jest nowe opowiadanie xD to po prostu one-shot,
który wyszedł trochę za długi. pisałam go w trakcie podróży i teraz go
przepisuję z zeszytu na Edzia. i tak jakoś tu coś dodałam, tam ujęłam, i gdy
wybiła mi trzynasta strona, a przede mną zostało jeszcze sporo przepisywania
stwierdziłam, że podzielę go na dwie lub trzy części, w zależności ile wyjdzie, gdy już wszystko przepiszę. nie będę się też cackać tak, że następna część za tydzień, tylko wrzucę ją od razu, jak przepiszę. tylko nie wiem, jakim tempem będzie mi to szło, muszę w końcu chodzić na zajęcia xD zobaczymy xD
nie dodaję tego tekstu wraz z one-shotami, ponieważ uznałam, że jak już ma części, to po prostu będzie jakimś mini opowiadankiem xD
co do reszty tekstów - staram się. serio. tylko tak jakoś mam mały zastój. w każdym razie nowy rozdział "Między nami..." już istnieje, wymaga tylko poprawy, a do kolejnego rozdziału "Czasu nieba" brakuje około strony, by był w miarę przyzwoitej długości. tak więc coś ruszyłam. "Kapłan..." niestety chwilowo będzie trwał w zawieszeniu, a jak już odleży swoje, to jestem pewna, że pewnego dnia obudzę się z pomysłem w głowie i go skończę. zawsze tak u mnie jest, więc nie martwcie się xD zawsze coś w zanadrzu mam, już teraz, prócz tego opka, mam trzy skończone one-shoty, jakby coś. powoli wracam do formy xD
a teraz zapraszam na nową notkę:
Książę Naruto Uzumaki szedł pierwszy, a za nim podążało dwóch
strażników, niosąc sporych rozmiarów kufer. Wewnątrz był kolejny prezent od
księcia Sasuke z dalekiej północy, przywieziony przez najnowszego posłańca.
Niby nic, ale Naruto już nie mógł się doczekać otwarcia prezentu.
Gdy
dotarli do jego komnat, Naruto czym prędzej pchnął drzwi i przytrzymując je,
gestem wskazał strażnikom miejsce, gdzie maja postawić kufer.
- Czy
to wszystko, Naruto-sama? – zapytał jeden ze strażników, kłaniając się nisko,
gdy kufer został ustawiony pod jedną ze ścian.
- Tak,
możecie odejść – powiedział Naruto.
Gdy
tylko za strażnikami zamknęły się drzwi, Naruto pognał do kufa i otworzył go. Ku
swojemu zaskoczeniu nie znalazł w środku biżuterii czy pięknych, jedwabnych
szat, jak do tej pory, a…
- To
przecież nie zwierz – szepnął do siebie, szturchając palcem białe futro. Nic
się nie poruszyło, nie wydało żadnego głosu, więc młody książę sięgnął do
kufra, złapał w palce miękkie, gładkie futro i podniósł. Przed nim rozwinął
się… płaszcz…
- Och…
to ubranie… - powiedział zaintrygowany, a potem przeszedł przez komnatę, ciągnąc
za sobą ciężkie futro, po czym stanął prze zwierciadłem. Odnalazł przód
białego, bądź co bądź niespotykanego w jego kraju ubrania, a potem nie bez
trudu zarzucił je sobie na ramiona. Spojrzał na siebie. Uśmiechnął się szeroko.
Było to
ubranie na modłę północy. Ciężki, gruby płaszcz z lśniącego, białego futra z
obszernym kapturem, bez rękawów, przypominał futrzaną pelerynę. Przy szyi
lśniło coś na złoto, Naruto wymacał to palcami i odkrył, że to złota klamra.
Zapiął płaszcz, a potem przyjrzał się swojemu odbiciu. Uśmiechnął się.
Długi,
biały jak śnieg na szczytach gór płaszcz sięgał podłogi, otulając go miękko.
Naruto narzucił na głowę kaptur, a potem obrócił się przed zwierciadłem,
śmiejąc się do siebie. Wyglądał pięknie.
Pukanie
do drzwi przerwało mu wygłupy przed lustrem. Zatrzymał się i spojrzał w tamtym
kierunku.
- Tak?
– zapytał z bijącym mocno sercem. Teraz każdy nadchodzący gość wydawał mu się
posłańcem od ojca, niosącym wieści o jego narzeczonym.
- To
ja, mój panie – usłyszał głos Iruki, swojego opiekuna. – Mogę wejść?
Naruto
odetchnął, a potem strącił kaptur z głowy.
- Tak,
wejdź, Iruko! – zawołał.
Służący
wkroczył do komnaty, niosąc tacę z jedzeniem. Na widok Naruto, odzianego w
gruby, północny płaszcz uśmiechnął się lekko. Zamknął za sobą drzwi.
-
Kolejny podarek? – spytał, stawiając tacę z jedzeniem na stoliku.
- Czy
negocjacje już się zakończyły? – zapytał Naruto, zamiast odpowiedzieć. Iruka
uśmiechnął się, poprawiając rękawy swojej purpurowej szaty.
- Nic
mi o tym nie wiadomo – powiedział, a Naruto przekrzywił głowę. Dostrzegł złotą
ozdobę na nadgarstku Iruki i uśmiechnął się cwaniacko.
- Nowa
ozdoba? – spytał, przypadając do swojego opiekuna. Złapał go za rękę, nim ten
zdążył ją wyrwać i z zachwytem spojrzał na złotą bransoletę. Potem przeniósł
oczy na ukochanego opiekuna. – No powiedz, czy się skończyły, ty wiesz!
- Wciąż
trwają – odparł Iruka, lekko zarumieniony. Opuścił rękaw szaty, by zasłonić
ozdobę. – Czy nie jest ci, mój panie, zbyt gorąco w tym płaszczu?
- Jest
piękny. Czy tak się noszą mężczyźni na północy?
-
Zapewne tak. Widziałeś, jak ubiera się Lord Kakashi i reszta posłańców, mój
panie.
Naruto
zaśmiał się i wrócił przed zwierciadło. Otulił się swoim nowym płaszczem,
patrząc, jak pięknie się komponuje z jego błękitnymi szatami i biżuterią, która
ozdabiała jego nadgarstki, szyję, a także czoło. Iruka stanął za nim z dłońmi
splecionymi na piersi.
-
Zwierciadło pęknie, jeśli książę będzie się w nie tak wpatrywał – rzekł, a
Naruto naburmuszył się. Iruka zawsze czynił mu uwagi, gdy Naruto zbyt wiele
czasu spędzał przed lustrem. A książę lubił swoje odbicie, zwłaszcza gdy
przymierzał coś, co dostał.
- Po
prostu podoba mi się ten płaszcz – rzekł na swoją obronę.
- Jak
wszystkie podarki od księcia Sasuke.
- Bo ze
wszystkich kandydatów on zdaje się najbardziej starać – powiedział Naruto, a
Iruka wzniósł oczy do nieba.
- Tyle
lat nauki, a książę wciąż się wydaje odporny na wiedzę… - Iruka podszedł do niego,
rozpiął mu płaszcz i zabrał go, niosąc do kufra. Gdy płaszcz zniknął pod jego
wiekiem, Iruka spojrzał na zagniewanego Naruto. – Stara się, bo i sojusz z
naszym państwem przyniesie mu korzyści.
- Innym
też przyniesie, a jednak oni nie przysyłają mi co miesiąc kufra pełnego
cudowności.
- Bo
ich nie stać, tak jak stać na to bogaty kraj Oto – rzekł dobrodusznie Iruka. –
Zechciej, mój panie, zjeść kolację nim wystygnie.
Naruto
podszedł do stołu i usiadł przy nim patrząc, jak Iruka ogarnia jego komnatę,
choć to nie leżało w jego obowiązkach. Opiekun Naruto był jednak zbyt
pedantycznym człowiekiem, by przejść obojętnie obok bałaganu. Iruka nienawidził
nieporządku.
- Jak
myślisz…- odezwał się Naruto, mieszając łyżką w podanej mu zupie – czy książę
Sasuke ma szanse wygrać moją rękę? – zapytał, a Iruka obejrzał się na niego.
- Jeśli
oferta usatysfakcjonuje twego ojca, mój panie, zapewne pójdziesz za księcia z
północy.
- A
jeśli nie?
- To są
inni kandydaci…
- Ale
ja nie chcę nikogo innego! – zawołał oburzony Naruto. Iruka znów wywrócił
oczami.
- Mój
panie, wszystko zależy od negocjacji z twym ojcem i od tego, co zaoferuje Oto.
- Oby
przebili innych – powiedział Naruto, pochylając się nad miską. Gdy skończył jeść,
odsunął od siebie naczynie i znów spojrzał na Irukę, który właśnie składał jego
szaty w równą kostkę i układał je w jednym z kufrów.
-
Iruko, jacy są mężczyźni z kraju Oto? – spytał. Opiekun zerknął na niego.
- Są
zimni i surowi jak tamtejszy klimat – odparł, a Naruto zamyślił się na chwilę.
- Lord
Kakashi też taki jest? W łożnicy?
Iruka
zakrztusił się, a Naruto uśmiechnął z satysfakcją, widząc rumieńce, wpełzające
na twarz swojego służącego.
- Mój
panie! – wykrzyknął Iruka.
- Ja
tylko pytam – obronił się Naruto, podnosząc ręce. – Więc jak?
Iruka,
cały czerwony na twarzy, wymamrotał sobie coś pod nosem. Naruto westchnął.
-
Iruko, nie słyszę cię! – zawołał.
- Czy
książę nie jest za młody, by pytać o takie rzeczy? – zapytał opiekun,
poprawiając kołnierz szaty. Naruto wywrócił oczami, tak jak to Iruka robił już
setki razy.
- Mam
szesnaście lat, Iruko. Sam niedługo wyjdę za mąż, chcę wiedzieć – rzekł. – Więc?
Jacy, jacy są?
- Lord
Kakashi jest dla mnie dobry – wymamrotał Iruka. – A my naprawdę nie powinniśmy
o tym rozmawiać.
- Jeśli
przed rozmową na ten temat wstrzymuje cię moja niewinność, to wiedz, że
niebawem ją stracę. Wolałbym być przy tym nieco bardziej poinformowany.
Iruka
westchnął zrezygnowany, a potem wstał z podłogi i podszedł do niego. Usiadł
przy stoliku przy Naruto.
- Nie
martw się niczym, twój mąż, kimkolwiek by nie był, będzie starszy i wszystkim
się zajmie za ciebie – powiedział łagodnie.
- To
musi być wspaniałe, prawda? Miłość. Widzę ja drżysz w oczekiwaniu wiedząc, że
twój kochanek przybędzie tu aż z Oto, a po jego wyjeździe, jak tęsknie
wzdychasz, spoglądając na północ. Nawet teraz, siedząc tu ze mną, nie
poświęcasz mi jednej myśli bo wiesz, że jest w pałacu wraz z moim ojcem, a gdy
skończą negocjacje, to do niego pójdziesz…
-
Przestań! – przerwał mu Iruka, cały czerwony na twarzy. – Wystarczy, Naruto.
Oczytałeś się romansów i nasłuchałeś ballad…
- Ale
to prawda! – oburzył się młody książę. – Kochasz go, więc się tak zachowujesz!
- Nie,
mój młody panie – przerwał mu Iruka dość surowym tonem. – Lord Kakashi umila
sobie wieczory moim towarzystwem, ale mówić tu o miłości to stanowczo za wiele…
- Ale
Iruka…
- Nie,
Wasza Książęca Mość. Ja znam swoje miejsce i nie zamierzam sięgać po coś, co do
mnie nie należy. Lord Kakashi ma zapewne w swych posiadłościach w Oto
niejednego kochanka… - Naruto chciał się znów odezwać, ale Iruka uciszył go
gestem. – Tak już jest, mój młody panie. To jest Lord, a ja jestem tylko
służącym…
- Ale
chcesz jechać ze mną do Oto – jęknął Naruto, a jego służący nagle posmutniał.
- W
Oto… Lord Kakashi pewnie mnie nawet nie zauważy – wyszeptał jakby do siebie,
zaciskając palce na swojej złotej bransolecie. Naruto wiedział, że to prezent
od Kakashiego. Wszystkie cenne rzeczy, jakie posiadał Iruka, były podarkami od
jego bogatego kochanka, posła króla Oto. Kakashi przyjeżdżał do Konohy już od
roku, w imieniu księcia Sasuke i jego ojca, króla Fugaku, starając się o rękę
Naruto.
- Ja
uważam inaczej! – zawołał Naruto.
- Bo za
mało wiesz o świecie, książę! A teraz proszę, skończmy już tę bezowocną
dyskusję, pora cię uszykować do snu.
Naruto
fuknął, ale pozwolił Iruce zabrać się do łaźni, gdzie służący rozebrał go i
pomógł mu się umyć. Potem Iruka wytarł go, założył mu białe szaty do snu i
zaprowadził do łóżka. Na koniec jak zwykł to robić, ucałował czoło Naruto i
życząc mu dobrej nocy, wyszedł z komnaty. A Naruto wtulił twarz w poduszkę,
mając zamiar śnić o swoim przyszłym mężu z nadzieją, że będzie to książę
Sasuke, który przysyłał mu tak wspaniałe podarki.
Iruka
przemierzał pałacowy korytarz, nie zwracając na nic większej uwagi. Było już
dość późno, jednak miejsce to jak zawsze tętniło życiem. Mijał służbę i
żołnierzy, jednak myślami był daleko od tego miejsca.
Czy
Lord Kakashi skończył już negocjacje? Czy wszystko poszło dobrze? Czy król jest
przychylny propozycjom posłów z północy? Czy Kakashi zażyczy sobie jego
towarzystwa także i tej nocy?
Iruka
skręcił w korytarz prowadzący do swojej komnaty i zamarł. Oparty o drzwi do
jego pokoju stał tam nie kto inny, jak Lord Kakashi.
- Och!
– wyrwało się służącemu.
- Och?
– zapytał Kakashi, spoglądając na niego z uśmiechem jednym czarnym okiem. Wciąż
miał na sobie czarne, proste podróżne szaty, twarz zmęczoną, na brodzie i
policzkach lekki zarost. Iruka przełknął ślinę. Lord Kakashi był taki
przystojny.
-
Wybacz mi, mój panie. – Iruka natychmiast się zreflektował i pochylił czoło
przed posłem z Oto. – Zaskoczyłeś mnie.
-
Mówiłem ci, że gdy jesteśmy sami, możesz sobie darować te ukłony – powiedział
Kakashi, a Iruka wyprostował się natychmiast. – Zaprosisz mnie do siebie?
-
Naturalnie, panie – odparł Iruka. Kakashi odsunął się od drzwi, a Iruka
wyciągnął klucz i je otworzył.
Weszli
do komnaty służącego, schludnie i skromnie urządzonej. Gdyby nie książę Naruto,
służący nawet by w niej nie mieszkał, to nie była komnata przeznaczona dla
służby. Iruka zamknął za nimi drzwi i spojrzał na swojego szarowłosego
kochanka.
-
Zechcesz mój panie… - musiał urwać, gdyż Kakashi w jednej chwili przyparł go do
drzwi i pocałował. Iruka nie opierał się mu, wręcz przeciwnie. Objął szyję
Kakashiego, rozchylając usta i pozwalając mu na wszystko, czego ten pragnął.
Iruka tęsknił za posłem z Oto, nawet jeśli nie chciał się do tego przyznać. Od
roku, odkąd pierwszy raz się zobaczyli, Kakashi odwiedzał go przy każdej swej
wizycie w Konosze. Iruka w całym swym życiu nie zaznał tyle szczęścia.
- Ach!
– wyrwało mu się, gdy Kakashi, oderwawszy się od jego ust pochylił się i
podniósł go. Iruka zacisnął dłonie na jego czarnym, podróżnym stroju. – Mój
panie?
-
Stęskniłem się za tobą – powiedział Kakashi, niosąc go w stronę łoża. – Nie
mogłem się doczekać naszego ponownego spotkania. Gdy cię dziś przypadkiem ujrzałem
w korytarzu, miałem trudności ze skupieniem się na rozmowie z królem…
-
Wybacz – szepnął Iruka. – Szedłem do księcia na nauki…
Kakashi
zaśmiał się, kładąc go pośród poduch. Iruka obserwował ciemne, niezasłonięte
przez opaskę oko mężczyzny, cały drżąc.
- Za
często mnie przepraszasz, Iruka – powiedział Lord, rozwiązując tasiemki
purpurowego stroju służącego.
- Nie
życzysz sobie wina, mój panie? Może jesteś zmęczony…?
-
Później, Iruka – odszepnął Kakashi i znów go pocałował.
Iruka
ostrożnie powiódł dłonią po ukrytej za szatą piersi kochanka, drżąc w jego
ramionach coraz bardziej. W końcu nie wytrzymał i zabrał się za rozbieranie
szarowłosego, czując, jak jego usta wyginają się w uśmiechu.
-
Jesteś równie niecierpliwy, co ja – wyszeptał Kakashi, całując go w okolicach
ucha.
-
Miesiąc – wyszeptał Iruka.
- Hm?
-
Miesiąc cię nie było, mój panie – odparł ciemnowłosy służący. – Ja również…
tęskniłem…
Kakashi
uniósł głowę i spojrzał w twarz Iruki. Ten poruszył się niespokojnie.
- C…
coś nie tak, mój panie? – spytał niepewnie.
- To
jedna z najmilszych rzeczy, jakie od ciebie usłyszałem – odparł zadowolony z
siebie Kakashi. – Chyba zasłużyłeś na nagrodę…
- M-mój
panie?
Kakashi
nie odpowiedział, za to rozsunął poły rozpiętej szaty Iruki i zaczął znaczyć
gorącymi pocałunkami jego nagi tors. Iruka wplótł palce w jego gęste, szare
włosy, oddychając głośno. Uwielbiał czuć dotyk mężczyzny na swoim nagim ciele,
kochał jego usta, jego silne, umięśnione ramiona, nawet blizny, które pokrywały
jego ciało. I wcale nie uważał, że czerwony ślad po czyimś mieczu, przecinający
lewe oko Kakashiego szpecił mężczyznę, wręcz przeciwnie. Iruka uważał, że
świadczyło to o męstwie jego kochanka.
Nagle,
czując gorące wargi Kakashiego na swoim podbrzuszu zrozumiał, jaką nagrodę miał
na myśli poseł. Iruka poderwał głowę, spoglądając na szarowłosego.
- M-mój
panie! – zawołał drżącym głosem, lecz Kakashi nie zareagował. Zamiast tego
objął wargami jego męskość.
Iruka
opadł na poduszki, wyginając swe ciało w łuk. Chciał zaprotestować, powiedzieć,
że się przecież nie godzi, by ktoś tak wysoko postawiony robił mu takie rzeczy,
jednak z jego gardła wyrywały się tylko jęki. Poseł trzymał go za biodra, nie
pozwalając mu się odsunąć i poruszał głową, zasysając się mocno na jego
męskości. Niekiedy przestawał, potem lizał go i podgryzał, by po chwili znów
pochłonąć niemalże całą jego męskość i mocno ją ssać. Iruka wił się pod nim i
jęczał, zaciskają palce na szarych włosach mężczyzny. Chciał, by to trwało jak
najdłużej, ale nie był w stanie długo wytrzymać tak intensywnej przyjemności,
zwłaszcza że od miesiąca z nikim nie był.
Jęknął
głośno, gdy przyjemność nadeszła wielką falą i wygiął się w łuk. Przez chwilę
nie był w stanie złapać oddechu. Opadł na materac łóżka, a potem rozchylił zaciśnięte
powieki i spojrzał na kochanka.
Kakashi
właśnie pozbywał się swego odzienia. Iruka powiódł spojrzeniem po jego idealnie
wyrzeźbionym ciele, płaskim, twardym brzuchu, zarysowanych mięśniach i
zadygotał. Nigdy nie miał dość tego mężczyzny. Obawiał się, że do końca życia
będzie w nim bez pamięci zakochany.
-
Rumienisz się, Iruko – szepnął poseł, znów składając pocałunki na szyi Iruki.
Ciemnowłosy zakrył twarz dłońmi, odwracając głowę na bok. – To takie słodkie…
Kakashi
ujął go za nadgarstki, odciągając jego dłonie na boki, po czym zaraz wpił się w
jego usta. Iruka oddał pocałunek, czując, jak dłonie Kakashiego zjeżdżają po
jego ciele w dół, aż docierają do pośladków. Uniósł się lekko, a Kakashi złapał
go pod kolanem i wciągnął sobie jego prawą nogę na biodro. Iruka objął go
mocno, ocierając się o jego gorące ciało. Mężczyzna uśmiechnął się, nie
zaprzestając pocałunku. Jeden jego palce zaczął krążyć wokół wejścia Iruki,
masując je delikatnie. Służący jęknął cicho, zrywając pocałunek…
- Mój
panie…
-
Powiedz moje imię… - poprosił mężczyzna.
- Ale…
-
Powiedz.
-
Kakashi-sama…
Szarowłosy
zaśmiał się i wsunął w niego pierwszy palec. Iruka jęknął cicho, po czym znów
odnalazł usta Kakashiego i wpił się w nie, spragniony tej pieszczoty. Dlaczego
między nim a Lordem Kakashim musiała być aż tak wielka społeczna przepaść?
Czemu nie mogli być sobie równi.
- Ach,
Iruko… - westchnął Kakashi, sunąc nosem po jego szyi. Jego palec we wnętrzu
Iruki poruszał się szybko, przyprawiając służącego o gęsią skórkę. – Oszalałem
na twoim punkcie…
Iruka
nie odpowiedział, bo właśnie drugi palec Kakashiego zanurzył się w jego
wnętrzu.
-
Kakashi-sama… - wysapał, poruszając biodrami, by samemu nabijać się na jego
palce. – Pospiesz się… chcę…
- Tak?
-
Więcej… - jęknął Iruka, podniecony do granic. – Chcę ciebie, Kakashi-sama…
Kakashi
nie pozwolił mu prosić. Całując go głęboko, wysunął z niego swoje palce, a
potem, przytrzymując biodra Iruki, wszedł w niego jednym pchnięciem. Służący
jęknął, wbijając paznokcie w plecy kochanka.
- Ach,
Kaka… shi-sama…!
Mężczyzna
zaczął poruszać biodrami, doprowadzając Irukę do szaleństwa. Ciemnowłosy czuł
się tak, jakby on i Lord Kakashi pasowali do siebie jak gdyby stworzeni właśnie
w tym celu. Wiedział, że już nigdy, w żadnych innych ramionach, nie będzie mu
tak dobrze.
Miesięczna
rozłąka nie sprzyjała długiej namiętności. Iruka, czując na sobie dłonie
mężczyzny wręcz płonął z rozkoszy, nie mówiąc już o szalonej przyjemności, jaką
dostarczała mu poruszająca się w jego wnętrzu męskość posła z Oto. Czuł się
tak, jakby zatracił cały swój rozum, raz za razem powtarzał imię kochanka,
wijąc się z rozkoszy. Jego nabrzmiała męskość ocierała się o twardy brzuch Kakashiego.
Mężczyzna równym tempem uderzał w jego prostatę, wydzierając z jego gardła
coraz głośniejsze jęki. Aż wszystkiego zrobiło się za dużo, aż w końcu
przyjemność osiągnęła punkt kulminacyjny. Iruka znów krzyknął, wyginając się i
doszedł, chwilę później czując, jak kochanek również osiąga szczyt w jego
wnętrzu. Wspólnie opadli na zmęczoną pościel, dysząc.
Kakashi
sięgnął ręką do twarzy Iruki, przesunął nią po jego policzku, a potem wsunął za
jego głowę i ściągnął mu z włosów rzemień, pozwalając, by ciemne kosmyki
rozsypały się po poduszce. Zaczął je przeczesywać palcami, z głową wtuloną w
ramię służącego.
- Mogę
u ciebie spać? – spytał szeptem Kakashi.
-
Oczywiście, mój panie – wychrypiał Iruka, a potem odchrząknął. – Co tylko
sobie…
-
Mówiłem, byś przestał taki być, gdy jesteśmy sami – przerwał mu poseł, wciąż
bawiąc się jego włosami.
-
D-dobrze, Kakashi-sama – przytaknął. Poseł jedynie prychnął. – Czy mogę o coś
zapytać?
- Tak?
- Czy
negocjacje z królem…? Czy idą dla ciebie pomyślnie? – spytał cicho.
- Chyba
dla mojego pana – zauważył Kakashi.
- A
więc? – nalegał ciemnowłosy, a poseł Oto westchnął.
-
Myślę, że król Minato jest przychylny memu panu – szepnął, uśmiechając się
lekko. – Sądzę, uczciwie i nie dlatego, że książę Sasuke jest moim panem, iż
wybór Uchihy będzie najlepszym wyborem.
Iruka
przytaknął. Też tak podejrzewał. Nie tylko Oto miało interes w połączeniu rodów
Uzumaki i Uchiha. Konoha także dużo by na tym zyskała.
- Czy…
- odezwał się Iruka z wahaniem, a Kakashi zmarszczył nos, słysząc jego niepewny
ton – czy twój pan jest dobrym człowiekiem?
Mina
Kakashiego złagodniała.
-
Martwisz się o swojego podopiecznego? – odgadł, a Iruka przytaknął, zagryzając
dolną wargę. Kakashi westchnął. – Cóż… mój pan jest człowiekiem prostym. Jest
żołnierzem, więc… jest surowy i zdyscyplinowany, lecz jestem pewien, że potrafi
być łagodny…
Iruka
zacisnął wargi i skinął głową. Nie spodziewał się lepszego opisu, wiedział, jak
wychowywani są mężczyźni na północy. Tam, w tej surowej krainie pełnej lodu i
skał każdy z nich był wojownikiem, bez wyjątków. W Konosze zaś nie wszyscy
mężczyźni byli wcielani do armii. Na przykład on sam od dziecka wychowywany był
na przyszłego nauczyciela dzieci z królewskiej rodziny, zaledwie kilka razy
trzymał w dłoniach miecz. Nie umiał się posługiwać bronią i nawet tego nie
pragnął. Naruto również nie był wojownikiem.
- Nie
martw się – pocieszył go Kakashi. – Wątpię, by ktoś pragnął krzywdy istoty tak
delikatnej, jak twój pan…
- Boję
się, że Naruto nieświadomie może twego pana prowokować. Jest młody, pyskaty,
obraża się jak dziecko, gdy coś nie idzie po jego myśli…
- Mój pan
potrafi trzymać krótko swych podwładnych…
Iruka
usiadł gwałtownie, patrząc ze zdumieniem w oczy kochanka. Kakashi zdiął w
którymś momencie zasłaniającą jego okaleczone oko opaskę.
- Ależ
mój pan nie będzie nigdy niczyim podwładnym! – zawołał ciemnowłosy, nieco
wyprowadzony z równowagi. – To małżeństwo na równych prawach, książę Naruto nie
jest wszak niewiastą!
Kakashi
położył mu dłoń na ramieniu i popchnął go na materac.
-
Oczywiście, być może użyłem złych słów – zgodził się z nim Kakashi, chyba dla
świętego spokoju.
- To
królewski syn! – gorączkował się Iruka.
- Tak,
tak… - przytaknął Kakashi, muskając opuszkami palców odkryty brzuch Iruki.
-
Obrażanie mojego pana… Na za wiele sobie pozwalasz w granicach tego kraju…!
-Tak,
tak… Iruko, ty również masz temperamencik – szepnął zadowolony poseł i nim
służący zdążył zaprotestować, po raz kolejny namiętnie go pocałował.
Książę
siedział przy swojej toaletce i w zamyśleniu gładził leżącą przed nim, złotą
broszę w kształcie pantery. Oczywiście, był to kolejny podarek od księcia
Sasuke. Wydawało mu się, że książę lubi niebezpieczne zwierzęta. Biżuteria od
niego zawsze była w kształcie dzikich, groźnych kotów… albo węży i smoków. I była
piękna, jak również niezwykle kosztowna.
To nie
tak, że był łasy na kosztowności. Miał ich wiele, rodzice od zawsze go
rozpieszczali, podobnie jak cały dwór. Był wszak najmłodszym synem ich króla,
jedynym dzieckiem drugiej jego żony, królowej Kushiny. To raczej chodziło o to,
że – no cóż – były to podarki od osoby, która zabiegała o jego względy. Kogoś,
kto chciał jego ręki. Kto je starannie wybierał, zastanawiając się, czy mu się
spodobają…
Choć
jakaś część jego umysłu mówiła mu, że jest skrajnie naiwny jeśli sądzi, że to
książę Sasuke, sam, osobiście, wybiera dla niego prezenty. Pewnie robili to za
niego jego służący. Pewnie książę Sasuke nawet tych podarków nie widział na
oczy.
Ale
mimo wszystko to on komuś zlecił, by te podarki zostały przygotowane. Z myślą o
nim, o Naruto, książę Sasuke wydał komuś takie polecenie. A Naruto, oglądając
je i mając świadomość, że przygotowano je z myślą o nim, nie mógł powstrzymać
dygotania nóg i kołatania serca. Chciał, by to książę Sasuke wygrał negocjacje
z jego ojcem. Chciał stać się mężem tego mężczyzny. Czuł się przez niego
adorowany, czuł, jakby książę Sasuke flirtował z nim na odległość i myśl, że
tak właśnie może być, doprowadzała go omdlenia.
W
dodatku wszystko to owiane było tajemnicą i niepewnością. On i książę Sasuke
nigdy się nie widzieli. W dodatku może nawet stać się tak, że nigdy się nie
zobaczą, że król Minato wybierze dla Naruto innego męża, z innego kraju, a on
będzie musiał się podporządkować. Wiedział, że nie powinien faworyzować żadnego
z kandydatów czy kandydatek, choć na myśl o tych drugich wzdrygał się. Nie
mógł uwierzyć, że w jego imieniu ojciec posłał w zaloty posłów do dwóch
księżniczek. Jedna z nich od razu odmówiła, wysłannik tej drugiej był teraz
gdzieś w pałacu. Naruto nie interesował się kobietami, chciał być zdobywany,
adorowany, otaczany opieką i czcią, nie widział siebie w roli osoby, która
miałaby zabiegać o kobietę. Dawać podarki. Mówić komplementy. Sam był łasy na
słodkie słówka i ozdóbki.
Był
ładny poranek, ale Naruto nie miał zamiaru wychodzić z komnaty. Narada miała
się niebawem odbyć, a los Naruto leżał w rękach będących w Sali Narad osób,
jego rodziców i obcych posłów, konkurujących o jego rękę w imieniu swych panów.
Naruto miał zamiar siedzieć w pokoju i czekać na wieści.
-
Książę, jesteś dziś milczący – odezwał się nagle Iruka. Naruto obejrzał się na
niego. Służący siedział w kącie komnaty i coś cerował. Książę westchnął.
-
Zastanawiam się nad swoją przyszłością – odparł, a Iruka uniósł w górę jedną
brew. – Znaczy… Do mojej ręki startuje czterech książąt, a ja sam do jednej
księżniczki. Chyba są małe szanse, by ojciec chciał wydać mnie za kobietę,
prawda? Spłodzony przeze mnie potomek i tak by się nie liczył w konkurencji o
tron, moi starsi bracia mają już synów.
Iruka
uśmiechnął się pobłażliwie.
- To
cię martwi, mój książę?
- Chcę
Sasuke. Nikogo innego – odparł naburmuszony Naruto.
-
Słyszałem, że równie duże szanse, jak klan Uchiha, ma również ród Hyuuga… Oni
także się starają…
Naruto
zerknął na piękną, złotą szkatułę, która leżała na jego toaletce, podarek od
innego konkurenta, tego z rodziny Hyuuga. Książę Neji, bratanek króla państwa
graniczącego z nimi od wschodu… o nim Naruto nawet nie myślał, choć i od niego
dostał wiele ładnych kosztowności. Jednak to myśl o Sasuke wprawiała go w
drżenie. Kraina Uchihy leżała daleko na północy. Jej mieszkańcy tak bardzo
różnili się od Konoszan, byli zupełnie inaczej wychowywani, nosili się inaczej,
inaczej mówili. To wszystko było takie ekscytujące. Dzika, daleka kraina, nawet
mieszkańców Oto nazywano tu potocznie dzikusami, bo ubierali się w zwierzęce
futra, bo ich kraj słynął polowań na dzikie zwierzęta, bo nawet w herbie
rodziny królewskiej był sokół o czerwonym oku z trzema czarnymi łezkami na tle
wachlarza. Taki sokół, jakiego używało się do polowań. Bo podobno mężczyźni tej
krainy obdarzeni byli gorącą krwią, słynęli ze swej siły i mężności. No i jak
biedny Naruto miał nie drżeć z ekscytacji, gdy ktoś, o kim słyszał takie
rzeczy, tak ewidentnie o niego zabiegał? Serce Naruto łaknęło takich wrażeń.
- Co z
tego! – fuknął Naruto. – Chcę Sasuke i już.
- Och,
książę… - zaczął Iruka, lecz urwał, bo w tym momencie ktoś zapukał do drzwi
komnaty. Służący wstał i poszedł otworzyć.
Za
drzwiami stał sam król. Iruka cofnął się, zginając w ukłonie, a Naruto poderwał
się ze swojej pufy.
- Ojcze!
– zdumiał się. - Nie spodziewałem się
ciebie z samego rana!
Minato,
ubrany w obfite, niebiesko-zielone szaty, w koronie – czyli ubrany jak na
oficjalną audiencję – wkroczył do komnaty swojego syna. Książę dostrzegł za
jego plecami strażników.
- Zostaw
nas. – Król zwrócił się do Iruki, a służący skłonił się jeszcze raz i wyszedł,
zamykając za sobą drzwi. Naruto wlepił spojrzenie w ojca, dygocąc.
- Coś
się stało? – zapytał niepewnie, na szczęście król uśmiechnął się do niego.
Naruto odetchnął z ulgą i rzucił mu się w ramiona. Ojciec uścisnął go czule. –
Przestraszyłeś mnie, ojcze. Miałeś taką poważną minę.
Król
odsunął go od siebie na długość wyciągniętych ramion.
- Bo
sprawa jest poważana, mój synu. Przyszedłem omówić z toba twoją przyszłość.
-
M-moją przyszłość? – zająknął się Naruto. – Co to znaczy, ojcze? Czy już
zdecydowano?
- Ja
zdecydowałem – odparł król. – Chcę jednak upewnić się, że nie uczynię cię
nieszczęśliwym na resztę życia. Chciałbym poznać twoje zdanie.
- Och.
Tego
się Naruto nie spodziewał. Myślał, że nie ma wpływu na decyzję króla, w końcu
tu nie chodziło o niego, a o losy państwa. On był tylko środkiem, dzięki
któremu król miał zapewnić bezpieczeństwo północnym granicom, zjednać sobie silnych
sojuszników, usprawnić handel z północą, zapobiec wojnie z równie silnym jak
ich kraj państwem.
Poczuł
ogromną miłość do ojca i drżąc, zapytał:
- Co
postanowiłeś, mój ojcze?
Król
odetchnął głębiej.
-
Postanowiłem, mój synu, oddać twoją rękę księciu Sasuke Uchiha z północnego
Kraju Oto.
Naruto
otworzył szerzej oczy, patrząc na ojca, oniemiały. Niby cały czas liczył na Sasuke,
ale nie śmiał naprawdę marzyć, że tak się stanie. W końcu Uchiha konkurował z
czterema innymi osobami, w tym z kobietą.
Ojciec
mylnie zinterpretował jego szok.
- Nie
chcesz tego? Domyślałem się, mój synu. Jeszcze raz rozważę moją decyzję, może
nie powinienem oddawać cię w ręce jakiegoś dzikusa…
- Nie!
– przerwał mu gwałtownie Naruto, a dopiero potem zdał sobie sprawę, co zrobił.
Zarumienił się i odchrząknął. Nie powinien reagować tak gwałtownie, ale
szczęście rozlało się po jego piersi i musiało znaleźć jakieś ujście, choćby w
krzyku. – To znaczy… ja się zgadzam. Zgadzam się, byś oddał moją rękę księciu
Sasuke, tato.
Król
patrzył na niego przez chwilę, bardzo uważnie.
- Tak?
Jesteś tego pewien? – zapytał.
-
Bardziej niż pewien, mój ojcze. Spełniasz moje pragnienia, na nikogo nie
liczyłem bardziej, niż na księcia Sasuke – wyznał Naruto szczerze. – Cieszę
się, że podjąłeś taką decyzję. Ja również uważam, że jest słuszna.
- I nie
mówisz tego, by mnie zadowolić. Sojusz z innym królestwem również przyniesie
nam korzyści…
- Ale
nie tak duże, ojcze. A ja… cieszę się. Gdybym miał sam wybierać, wybrałbym
właśnie księcia Sasuke. Nie miej wyrzutów sumienia, tato. – Naruto posłał ojcu
szeroki uśmiech, a ten zaraz się rozchmurzył.
-
Bogowie obdarzyli mnie wspaniałym synem – rzekł ojciec, przytulając go do
siebie.
- A
mnie wspaniałym tatą – odparł Naruto, odwzajemniając uścisk. Ze wszystkich
synów króla Minato Naruto miał z nim najlepszy kontakt. Gdy był dzieckiem,
uwielbiał siedzieć mu na kolanach i słuchać jego opowieści, które czasem
potrafiły trwać nawet wiele godzin. Król zawsze był dla niego dobry i nigdy mu
niczego nie odmówił. Ulubione zwierciadło Naruto było prezentem od ojca, jak
wiele innych rzeczy, o których marzył. Król zawsze dawał mu tu, czego Naruto
pragnął, więc w sumie książę mógł się spodziewać, że i męża dostanie tego
wymarzonego.
Król puścił
go i cofnął się.
-
Posłowie z innych krain na mnie czekają – rzekł, mierzwiąc włosy Naruto. – Mam nadzieję,
że będziesz szczęśliwy, mój synu.
- Na
pewno, ojcze. Dziękuję.
Król ucałował
jego czoło, cofnął się, a potem wyszedł z komnaty. Ledwo jego kroki ucichły na
korytarzu, Naruto zaczął piszczeć, skacząc z ekscytacji. Był przy tym tak
głośny, że nawet nie usłyszał Iruki, który zapewne pukał, a nie doczekawszy się
odpowiedzi, wszedł do jego komnaty bez pozwolenie.
-
Książę? – zdumiał się na widok Naruto. Ten rzucił się na niego, o mało co nie
zwalając służącego z nóg, po czym przytulił go mocno.
-
Ojciec zdecydował! – zawołał. – Wybrał Sasuke! O bogowie! O szczęśliwy dniu! Tak,
tak, tak!
Iruka zaśmiał
się, głaszcząc go po głowie.
-
Cieszę się, że jesteś szczęśliwy, mój książę.
Naruto złapał
służącego za dłonie i spojrzał na niego płonącymi, szczęśliwymi oczami.
-
Pojedziemy do Oto! Ty będziesz ze swym ukochanym, ja będę z moim księciem! To jak
romans z książki, Iruko! Jestem taki szczęśliwy! Iruko!
Służący
pokręcił głową, nadal się uśmiechając.
-
Jesteś niemożliwy, mój książę – rzekł, ale Naruto tylko się śmiał.
Czekali
niemal pół dnia, Naruto z chwili na chwilę coraz bardziej zniecierpliwiony, aż
w końcu ojciec przysłał po niego służącego. Naruto czym prędzej opuścił swą
komnatę, mrugając do Iruki i niemalże pognał do Sali Narad.
Gdy wszedł
do środka, wewnątrz zastał króla, siedzącego przy stole obrad, otoczonego przez
swych doradców, swą matkę, uśmiechniętą, wyraźnie spokojną oraz posła z oto i
jego doradców. Naruto skłonił się nisko.
- Mój
ukochany ojcze, ukochana matko, wysłannicy z Oto.
-
Usiądź, Naruto – rzekł król, a Naruto czym prędzej usiadł przy stole, spoglądając
na Lorda Kakashiego. Mężczyzna uśmiechnął się do niego, a Naruto zaraz na ten uśmiech
odpowiedział. Zawsze, gdy na niego patrzył, nie mógł nie pamiętać, że jest on
kochankiem Iruki. Że dba o Irukę i że czyni go szczęśliwym. To powodowało, że
czuł wobec niego wielką sympatię. – Jak zapewne się już zorientowałeś po
obecności gości z Oto… - Ojciec chyba nie miał zamiaru wspominać, że uprzedził
Naruto o podjętej przez siebie decyzji – wybrany został książę Sasuke.
- Tak –
odrzekł Naruto, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu. Zerknął na mamę, a
ona mrugnęła do niego. Wiedział, że jak na kobietę przystało, będzie siedziała
przy stole skromna i milcząca, reprezentując ojca, a wszystkie swoje uwagi i
obiekcje wypowie później. Miał tylko nadzieję, że takich uwag nie miała. Mama była
kobietą silnego charakteru i płomiennego temperamentu. Ojciec rządził, ale
wiele decyzji podejmowała właśnie mama. Była najlepszym i najbardziej zaufanym,
królewskim doradcą.
- Czy
ta decyzja ci się podoba? – pytał dalej ojciec.
- Tak –
odrzekł znów. Cały drżał z radości i ekscytacji.
- Możemy
więc podpisać papiery. – Ojciec zwrócił się do Kakshiego, a ten skinął głową. Naruto
obserwował wszystko iskrzącym się wzrokiem, a gdy król złożył podpis pod umową
przedmałżeńską, mało nie zemdlał. To się działo, to się naprawdę działo. Bawił się
swoim pierścieniem rodowym.
- To
zaszczyt dla mego pana – rzekł Kakashi, gdy złożył podpis na dokumencie.
- Ja
również czuję się zaszczycony – odparł Naruto, z trudem panując nad głosem. Miał
ochotę skakać ze szczęścia, jak to zrobił w swojej komnacie. – Lordzie Kakashi…
Mężczyzna
podniósł głowę znad dokumentu i zerknął na niego. Naruto właściwie wpadł na ten
pomysł w tej chwili, nie planował tego, chciał jednak zapewnić księcia Sasuke,
że nie został zmuszony do tego małżeństwa, a sam go pragnął. Ściągnął z palca swój
pierścień i wyciągnął go w stronę posła.
-
Proszę, przekaż go ode mnie księciu Sasuke, wraz z wyrazami szacunku – poprosił.
Kakashi zerknął mu w oczy, a potem przyjął pierścień, kłaniając się przed nim.
- Będę zaszczycony,
drogi książę, i dopilnuję, by twoja własność trafiła do twojego narzeczonego.
- Już
nie moja – odrzekł uśmiechnięty Naruto. – Teraz pierścień należy do księcia
Sasuke. Niech o niego dba, to jeden z symboli mojej przynależności do
królewskiego rodu.
-
Dopilnuję, by nie przepadł – przyrzekł Kakashi, chowając pierścień do sakwy,
którą miał przytroczoną do pasa.
Wkrótce
potem wszystkie formalności zostały spełnione i król pozwolił im się rozejść. Naruto
wracał do swojej komnaty otumaniony radością.
A następnego
dnia, równo ze wschodem słońca, delegacja z Oto opuściła Konohę, by udać się do
stolicy ich kraju i przekazać wieści oczekującemu na nie królowi i młodemu
księciu.
ciąg dalszy niebawem xD
cudo!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wróciłaś, bo brakowało mi twoich opowiadań. jak widać wena wróciła, życzę, żeby nie uciekła^^
Wow! wspaniałe! bardzo mnie ciekawi ciąg dalszy. Szybko dodawaj następne notki. ;) Mam tylko nadzieję, że Naruto nie okaże się facecikiem o gabarytach piętnastoletniej dziewczynki, ale normalnym chłopakiem. No cóż przekonamy się niebawem - mam take nadzieję. - weny życzę.
OdpowiedzUsuńCharakter Naru jest rewelacyjny, ta naiwność i gwałtowność... przeurocze. Póki co opowiadanie bardzo mi się podoba, czekam na więcej. :)
OdpowiedzUsuń"Ściągnął z Pelca swój pierścień (...)" - Pelca? A nie palca przypadkiem? ;)
już poprawiłam, dzięki xD
UsuńNie wiem co jeszcze napisać, żeby się nie powtarzać, a zistawić po sobie ślad... Fajne i czekam na więcej! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wena pomału wraca. Przeczytałam wszystkie one-shoty czekając na nowe rozdziały.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł na fabułę. Dawni nie czytałam o Kakashim i Iruce. Tutaj para świetnie do siebie pasują. Mam nadzieję, że w Oto się to nie zmieni. Z niecierpliwości czekam na pierwsze spotkanie przyszłych małżonków. Jestem ciekawa jak uroczy Naruto dogada się z zimnym Sasuke. Szybko wstawiaj dalszą część "opowiadanka"!
Pozdrawiam i życzę dużo weny Hilda
omgomg, nawet nie wiesz ile radości sprawilas mi tym opowiadaniem! boze, jak się ciesze, ze napisalas coś w stylu mojego ukochanego kapłana *_* wielbie Cie. mam nadzieję, ze szybko uda Ci sie przepisac dalszą część. tylko czemu to ma tylko 3 części... :C błagam, zaklinam itp, pisz więcej opowiadań tego typu, bo wychodzą Ci fantastycznie! wow, ale mi zrobilas frajde, słowo daje :-D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny!!
Witam, witam :D w końcu sie doczekałam kolejnego opowiadania . jeeej !
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że styl na początku był dla mnie troche trudny do przebrnięcia (jak to amuraa powiedziała, w styl kapłana, za którego sie jeszcze nie zabrałam), ale ze zdania na zdanie coraz bardziej sie rozręcałam, a tu nagle cdn ... buu
Postać Naruto wyszła ci naprawdę uroczo, niecierpliwy i nadpobudliwy słodziak *w*
Ciekawi mnie jak przedstawisz surowego Sasuke :D i jak nasi wybrankowie na siebie zareagują.
A dobry wątek poboczny z KakaIru ;3 I like it !
żyszę Wenoszaaa i czakam na ten cdn xD
chcę więcej! uwielbiam ten klimacik rycerski! codziennie zagladałam czy coś sie nie pojawiło :3 czekam na więcej ;3
OdpowiedzUsuńOpłacało się wstać o 5, żeby to przeczytać. ;--;
OdpowiedzUsuń~bakanekomata
Booze nie wiesz jak sie ciesze,ze znowu masz wene,obowialam sie juz ze nie bedziesz przez to pisac i ze porzucisz bloga jak wiekszosc ludzi a ze ten jest moj ulubiony to by bylo straszne :c opowiadanie cudowne <3 zgodze sie z innymi ze kooocham takie klimaciki :3 zaskoczyl mnie pairing kakashiego i iruki xD w sensie ze cos miedzy nimi bylo opisane o: to chyba 1 raz jak Ci sie to zdarza albo mi sie wydaje :3 szybciutko znajdz czas i wrzuc reszte x333 <333 jestem wiernym fanem :D
OdpowiedzUsuńWreszcie nota. Bardzo fajne opowiadanie bardzo. Kakashi kooocha Irukeee ^^
OdpowiedzUsuńhttp://something-like-yaoi.blogspot.com/
Witam, witam,
OdpowiedzUsuńwspaniałe, wspaniałe, Naruto bardzo interesuje się księciem Sasuke, bo pociąga go lód dziki, nieokiełznany, z daleka, ciekawe jaki w rzeczywistości okaże się Sasuke, czy będzie dobry, czy brutalny... Ach jaka radość Naruto była jak dowiedział się od ojca, że to właśnie jego wybrał, tego którego on sam chciał... A relacje jakie łącza Kakashiego i Irukę są bardzo ciekawe i jak to się dalej potoczy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
To jest świetne po prostu. Świetny One-shot. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wrzuciłaś od razu całego shota, gdyż z ochotą bym go już poczytała. Więc śpiesz się z przepisywaniem! :D
OdpowiedzUsuńWcale bym się nie zdziwiła, jeśli okazałoby się, że Sasuke będzie okropny dla Naru, tak jak w Kapłanie. Niektórzy już napisali, że to opowiadanko jest do niego podobne, więc wysuwam tylko wniosek XD
Naruto tym swoim charakterkiem przypomina mi podnieconą księżniczkę. W ogóle zachowuje się jak kobieta i nawet ma kobiece myśli... Cudowny jest po prostu! xD Szkoda tylko, że wydaje się być naiwną osobą, ale o to ci chodziło, prawda?
Nie lubię KakaIru, dlatego podczas ich zabawy czytałam tylko dialog. I w tamtym momencie utwierdziłam się w przekonaniu, że Sasek nie będzie dla Naru taki dobry, a ta miłość nie będzie kolorowa xD
Pozdrawiam cię gorąco i z niecierpliwością czekam na kolejne części.
Moje bystre oko doszukało się błędu, literówki w wyrazie sakwa.
OdpowiedzUsuń"Dopilnuję, by nie przepadł – przyrzekł Kakashi, chowając pierścień do sakry..."
Reszta nic dodać nic ując.
Z wyrazami szacunku.
WładcaKrólików