moje zrzędzenie znajdziecie poniżej rozdziału xD zapraszam:
Naruto zatrzymał się, a potem
zerknął na mnie. Nie miałem zamiaru mu pomagać. Zmieszał się.
- Nie wiem gdzie – rzekł w końcu,
przestępując z nogi na nogę. Wspinaliśmy się na jego piętro, a on zatrzymywał
się przy każdych drzwiach w budynku, w którym mieszkał i zastanawiał, czy to tu.
Chciałem, by tak robił, miałem nadzieję, że swoje mieszkanie rozpozna, wszystko
wskazywało jednak, że to tylko płonna nadzieja. Westchnąłem.
- Tym razem to tu – powiedziałem,
wyciągając ze swojego plecaka pęk kluczy, wśród których miałem i ten do jego mieszkania.
Dał mi go tak dawno temu, że zapomniałem, kiedy to było. Podałem mu go. – No,
otwórz – zachęciłem.
- Masz klucz do mojego mieszkania?
– zapytał, mrużąc oczy.
- Owszem. Dałeś mi go.
- To teraz chcę go odebrać –
odrzekł. Nie dałem po sobie poznać, jak bardzo mnie to zabolało.
- Oczywiście – odpowiedziałem
wypranym z tonu głosem. – Jest przecież twój.
Skinął niepewnie głową, po czym
wziął klucz i wetknął go do zamka. Przekręcił, a potem obejrzał się na mnie.
- Śmiało – zachęciłem go. Nie umiałem
się na niego gniewać, mimo iż raz po raz świadomie mnie krzywdził.
Naruto pchnął drzwi swojego
mieszkania i wszedł do niego ostrożnie. Patrzyłem, jak się rozgląda, idąc krok
w krok za nim. Uzumaki rozejrzał się po swoim przedpokoju, a potem wszedł głębiej,
do kuchni. Zamknąłem drzwi wejściowe i poszedłem za nim. Zastałem go stojącego
w kuchni, rozglądającego się po posprzątanym przez Sakurę pomieszczeniu. Po jego
zaginięciu, gdy myślałem, że nie żyje, nie przyszedłem tu ani razu. Nie byłem w
stanie.
Uzumaki obejrzał się na mnie.
- To moje mieszkanie? Ja tu
mieszkałem? – zapytał. Pokiwałem głową. – Ktoś tu sprzątał?
- Sakura – wyjaśniłem. – Sprzątała
tu kilka razy.
- To miłe z jej strony –
powiedział cicho, a ja oczywiście domyśliłem się, że różowowłosa mu się
spodobała. Zawsze się przecież w niej podkochiwał. Siłą stłumiłem wściekłość i
zazdrość, które mnie momentalnie opętały.
- Nic ci się nie przypomina? –
zapytałem, wyciągając z kieszeni paczkę landrynek, które kupiłem po drodze.
Otworzyłem ją i włożyłem sobie jedną landrynkę do ust. Naruto chwilę rozglądał
się po mieszkaniu.
- Nie – odparł. – Naprawdę tu
mieszkałem?
- No przecież mówię, że tak.
- Skromnie – stwierdził, obracając
się. – Chcę zobaczyć resztę.
Przeszliśmy do jego sypialni.
Naruto pozaglądał do szafek, pooglądał swoje pomarańczowe ubrania, obejrzał
zwoje jutsu oraz inne swoje prywatne rzeczy. Długo oglądał zdjęcia, zwłaszcza
nasze wspólne, których mieliśmy kilka, jeszcze z czasów, zanim zaczęliśmy być
parą. W końcu znów na mnie spojrzał, unosząc w górę oprawione w ramkę zdjęcie
naszej drużyny.
- To my, znaczy, nasza drużyna… I
ten wysoki, to sensei…?
- Kakashi – wyjaśniłem. Spojrzał
na fotografię.
- Dlaczego wszystko mam
pomarańczowe? –spytał. Parsknąłem śmiechem.
- To twój ulubiony kolor, młotku.
- Pomarańczowy? – zmarszczył lekko
czoło.
- Lubiłeś się wyróżniać, lubiłeś
być widoczny już z daleka. Zawsze ubierałeś się na pomarańczowo, odkąd
pamiętam. Teraz… nie lubisz tego koloru?
Wzruszył ramionami, a potem
wyminął mnie i poszedł do ostatniego pomieszczenia, do jakiego nie zajrzał,
czyli do łazienki. Chwilę stałem, patrząc przed siebie, na jedną z fotografii,
stojących na szafce, a potem obróciłem się i poszedłem za nim. Gdy zajrzałem do
małego pomieszczenia, Naruto stał przy umywalce i wąchał szampon z czerwonej
butelki. Oparłem się o futrynę.
- Mówiłem, że to niemęski zapach –
odezwałem się. Naruto drgnął i spojrzał na mnie, zamykając szampon.
- Mi się podoba – powiedział,
odstawiając go na szafkę.
- Wiem. – Spojrzał mi w oczy,
niepewny. – Naruto, dziel się ze mną swoimi przemyśleniami. Możesz powiedzieć
mi wszystko.
Rozejrzał się bezradnie po swojej
łazience, a potem znów na mnie spojrzał.
- Nie znam tego miejsca – szepnął.
– I… i nie czuję się swobodnie, rozmawiając z tobą. Zawstydzasz mnie.
Cieszyłem się, że jest ze mną
szczery, jednak nie mogłem nie czuć bólu przez jego słowa. Nigdy nie myślałem,
że kiedykolwiek usłyszę coś takiego od mojego Naruto.
- Nie zapomnisz mi tego pocałunku?
- Nie mam zamiaru – odparł lekko
przekornie, a potem się opanował i zaczął mieć mnie na oku. Uśmiechnął się
ostrożnie, widząc, że nie jestem zły. Znów rozejrzał się po swojej łazience.
- Coś jeszcze powinienem tu
zobaczyć? – zapytał w końcu.
- Nie wiem. Przejdź się jeszcze
raz po mieszkaniu, zwracaj uwagę na wszystko, dotykaj przedmiotów… Chyba tak
powinieneś robić.
Pokiwał głową i wrócił do
oglądania mieszkania. Poruszał się w nim tak, jakby był tu pierwszy raz w
życiu, nie pamiętał rozkładu pomieszczeń ani mebli. Po ponownym obejrzeniu
sypialni znów skończył na oglądaniu albumu ze zdjęciami. Usiadłem obok niego na
kanapie.
- To takie dziwne – odezwał się po
dłuższej chwili – widzę siebie na tych zdjęciach, a nie pamiętam, kiedy i gdzie
były robione. Ale teraz nie mogę zaprzeczać, że to, co mówisz, jest prawdą.
Prychnąłem i wstałem.
- Nie ma co się rozczulać nad
zdjęciami, Naruto – powiedziałem. – Chodź coś zjeść do Ichiraku, a potem
pójdziemy do mnie. Później zrobimy ci zakupy i tu wrócimy. Trzeba podłączyć
lodówkę, przygotować to mieszkanie do życia.
Podniósł się, odkładając na bok
album ze zdjęciami. Pokiwał głową.
Wyszliśmy z jego mieszkania i
skierowaliśmy się do Ichiraku. Tam Naruto został przywitany niczym bohater i
dostał, jak zwykle mu się to udawało, darmową, podwójną porcję. Widziałem, jak
go to skrępowało, jak nie pewnie się czuł, gdy wszyscy go witali, rzucali mu
się na szyję, cieszyli się, że żyje, że wrócił. Później wszyscy w napięciu
przyglądaliśmy się, jak próbuje ramen, ale i ten szczególny smak niczego mu nie
przypomniał. Pocieszające było jedynie to, iż ocenił go jako najlepszy na świecie,
tak jak oceniał go kiedyś, więc przynajmniej to było w nim normalne, choć gust
do innych rzeczy zmienił mu się diametralnie.
Po obiedzie udaliśmy się do mnie,
do mojego domu. Gdy weszliśmy między domy w dzielnicy Uchiha, Naruto
instynktownie się do mnie przysunął.
- Czemu tu tak pusto? – zapytał,
patrząc po zaniedbanych domach z niewykoszonymi trawnikami. Robiło się już
ciemno, ale w mojej dzielnicy nigdy nie zapalały się światła, podobnie jak i w
żadnym z domów, należących niegdyś do członków mojego klanu. Uśmiechnąłem się
krzywo.
- Ponieważ nikt tu nie mieszka –
wyjaśniłem mu. Spojrzał na mnie zdumiony.
- Nikt, w całej dzielnicy? –
dopytywał się.
- Nikt, tylko ja – potwierdziłem.
Znów się do mnie przysunął.
- Czy… - Przełknął ślinę. – Czy tu
straszy? – spytał szeptem. Wybuchnąłem śmiechem, a on spojrzał na mnie urażony.
– No co?
- Nic, po prostu kiedyś też tak
twierdziłeś – powiedziałem, ocierając łezkę rozbawienia z oka. – Nie martw się,
gdyby tu straszyło, to bym tu nie mieszkał.
- Wątpię! – prychnął. Zmarszczyłem
nos.
- Co masz na myśli? –
zainteresowałem się. Naruto rozejrzał się po ciemnych budynkach, miedzy którymi
szliśmy i objął się ramionami.
- To, że ty sam jesteś jak duch,
który mógłby tu straszyć – powiedział obrażony, a ja znów zacząłem się śmiać.
„Nowy” Naruto z każdą chwilą coraz bardziej przypominał „starego” Naruto i
dzięki temu czułem się szczęśliwszy. Mimo że wiele rzeczy było w nim inne, to
był to Naruto, mój Naruto, ten, którego kochałem.
-To tu – powiedziałem, zatrzymując się nagle,
bo prawie minęliśmy mój dom. Uzumaki przystanął, a potem spojrzał na moją
posiadłość. Przez zgaszone światła w domu, trawnik, o który nigdy nie dbałem, odrapany
tynk, odpadający z otaczającego go muru mój dom wcale nie różnił się od reszty
budynków. Naruto zerknął na mnie.
- Mieszkasz TU, w tej RUDERZE? –
zapytał, wskazując palcem mój dom. Przytaknąłem. – Ty… nie sprzątasz tu nigdy?
- Oj, to tylko trawnik, kocha…
znaczy, Naruto – poprawiłem się zaraz, a on udał, że niczego nie słyszał.
Poczułem, jak się czerwienię i szybko ruszyłem ku frontowemu wejściu. – Chodź,
wewnątrz jest lepiej.
Poprowadziłem go do wejścia, a
potem otworzyłem drzwi. Powitało nas ciemne, zimne wnętrze, wyglądające jak
opuszczone. Zaraz zapaliłem światło w korytarzu, by Naruto zobaczył, że dom nie
jest opuszczony, że wręcz przeciwnie, ktoś tu mieszka.
Efekt nie był najlepszy, bo
przecież przez ostatnie dwa tygodnie byłem na misji i przez ten czas nikt tu
nawet nie zaglądał. Na szafkach zalegał kurz, jego kłęby widać było w każdym
rogu pomieszczenia. Cuchnęło trochę zastałym, niewietrzonym pomieszczeniem.
- Mieszkasz? – zapytał Naruto
sceptycznie, wchodząc do środka. Zamknął za sobą drzwi.
- Oj, nie było mnie przez ostatnie
kilkanaście dni – powiedziałem. – Dom stał zamknięty. Ale mam herbatę, na którą
cię zapraszam, jednak najpierw chodź obejrzeć dom. Może coś ci się przypomni?
Ruszyliśmy korytarzem. Naruto
szedł tuż za mną, rozglądając się. Poprowadziłem go do mojej… nie, naszej
sypialni, gdzie stanąłem sobie z boku, pozwalając mu się rozejrzeć. Naruto
dokładnie zbadał całe pomieszczenie, podobnie jak to zrobił w swoim mieszkaniu.
Obejrzał „ołtarzyk”, który sobie zrobiłem z jego rzeczy. Wziął do rąk nasze
zdjęcie, swoją bluzę, inne drobiazgi do niego należące. Potem obejrzał się na
mnie.
- To moje? – spytał, podnosząc w
górę swoją pomarańczową bluzę.
- Tak – odparłem. Chwilę na mnie
patrzył.
- Skąd masz te rzeczy?
- Zostawiłeś je u mnie. Jest ich
wiele. Mieszkaliśmy razem – powiedziałem. Naruto znów obejrzał się na mój
„ołtarzyk”.
- Czy… cierpiałeś po moim
odejściu? – spytał prosto z mostu. Skinąłem głową, przełykając ślinę.
- Nie potrafisz sobie wyobrazić,
jak bardzo. Kochałem tylko ciebie jednego w całym swoim życiu. I ty mnie
kochałeś.
Naruto nie zareagował, ale gdy się
ode mnie odwracał, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, tak jakby
słuchanie tego, co mówię, w końcu sprawiło mu przyjemność. To trochę podniosło
mnie na duchu.
- Chodź do kuchni na herbatę –
powiedziałem.
Wycofaliśmy się z sypialni i
udaliśmy do kuchni, gdzie uszykowałem nam po kubku herbaty.
Siedzieliśmy przy stole w
milczeniu. Ja nie chciałem Naruto krępować, on chyba nie wiedział, co mówić.
Zerkaliśmy tylko na siebie, a ja po pewnym czasie uznałem, że to najdziwniejszy
moment z mojego życia. Siedziałem obok swojego najlepszego przyjaciela i
zarazem chłopaka, a on sądził, że jestem dla niego obcym człowiekiem. Ja
pamiętałem wszystkie chwile, jakie zdarzyły się między nami, a on zupełnie nic
o nich nie wiedział. Nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że między nami coś
było.
Zastanawiałem się przez to, jak
powinienem to wszystko rozegrać. Kochałem go ponad życie. Pragnąłem go tak
bardzo, że pragnienie to przypominało ból. Miałem go, jego ciało było mi znane,
wciąż czułem je pod sobą, jego temperaturę, jego smak i zapach, w uszach
dźwięczały mi jego jęki, gdy my…
- Nie gap się tak na mnie! –
warknął nagle, a ja drgnąłem.
- Och… em… przepraszam –
powiedziałem, a on prychnął. Odstawił pusty kubek po herbacie.
- Ja… nie wiem, jak stąd wrócić do
mojego mieszkania – powiedział.
- Nie martw się, odprowadzę cię!
Po drodze zrobimy zakupy. Pomogę ci we wszystkim…
- Nie ma takiej potrzeby –
przerwał mi. – Naprawdę nie musisz wszędzie za mną chodzić, potrafię o siebie
zadbać.
- Ale ja to wiem – odparłem,
patrząc na niego gniewnie. – Boże, jak ty mnie wkurzasz! – zawołałem, nie mogąc
wytrzymać. Naruto skulił się lekko, ale to zignorowałem, chcąc w końcu wylać z
siebie całą złość na jego samolubne zachowanie. – Pomyślałeś choć przez chwilę,
jak ja się czuję?! Pomyślałeś?! Byliśmy parą, kocham cię jak nikogo innego na
całym świecie, myślałem, że nie żyjesz, opłakiwałem cię! A ty się nagle
pojawiasz, robisz to wszystko i nawet nie potrafisz sobie wyobrazić, co teraz
czuję! Nie wymagaj ode mnie cudów, Naruto! Cały czas mnie odtrącasz! Nawet nie
masz zielonego pojęcia, jak to boli! – wyrzuciłem z siebie, a potem wziąłem
głęboki wdech. Naruto milczał przez chwilę. Jego policzki były czerwone, miał
dziwną minę, na jego twarzy malowały się wyrzuty sumienia.
- Ja… - zaczął, a potem
odchrząknął. – Jestem zagubiony – wyszeptał nagle. Spojrzał na mnie niepewnie,
a ja postarałem się, bym miał łagodną minę, zachęcającą do zwierzeń. Złość
powoli ze mnie ustępowała. Ochłonąłem. –
Mam w głowie tylko mętlik. Nie wiem, co mam myśleć, nikogo nie znam. Może
łatwiej by było, gdybym coś do ciebie czuł, ale nie czuję. Jesteś mi obcy jak
cała reszta. Wszyscy tylko mi teraz mówią, jaki byłem… kim byłem… Czuję się
zagubiony… Nie chcę cie ranić, nie sprawia mi to przyjemności… Ale ja nie wiem,
co mam ci mówić, kiedy mnie tak napastujesz! Ja… nie wiem, nic już nie wiem! Po
prostu nie wiem!
Zakrył twarz dłońmi, jego ramiona
zadrżały. Patrzyłem na niego chwilę, a potem westchnąłem. Wstałem z krzesła,
zbliżyłem się do niego i ukucnąłem przed jego krzesłem. Naruto opuścił ręce i
spojrzał na nie.
- Kierowały mną silne emocje –
powiedziałem, tłumacząc się. – Nie mogłem nad sobą zapanować, mając cię obok.
Musiałem cię przestraszyć.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo –
odparł szeptem. – Ja… Sasuke, ja naprawdę nie chcę się z tobą kłócić. Ja tylko
nie chcę… byś… byś… Boże, nie chcę, byś mnie podrywał, okej? Ja… chcę obejrzeć
tę wioskę. Chcę jeszcze raz zobaczyć moje zdjęcia. Chcę poznać znajomych,
których lubiłem. Chcę się dowiedzieć, kim byłem.
- A ja chcę ci w tym pomóc –
odparłem. – Naprawdę. Umówmy się więc, że mamy rozejm. Ty nie będziesz mi cały
czas przypominał, jak daleko mam się od ciebie trzymać. Ja… już nie będę cię
napastował, obiecuję. Zgoda? – zapytałem, wyciągając rękę. Patrzył na nią
chwilę, a potem uścisnął nieśmiało.
- Zgoda – odparł.
Zebraliśmy się z mojego domu,
poszliśmy na zakupy, a potem do mieszkania Naruto. Tam, z moją pomocą, blondyn
zaczął przeszukiwać swoje rzeczy. Jeszcze raz obejrzał zdjęcia, później zaczął
przeglądać swoje pamiątki, ubrania i inne rzeczy prywatne. Nie przeszkadzałem
mu, siedziałem sobie na fotelu w salonie i byłem cicho. Już samo obserwowanie
go sprawiało mi przyjemność.
W pewnym momencie zadzwonił
dzwonek do drzwi. Naruto poszedł otworzyć, a ja za nim, zobaczyć, kto
przyszedł.
Na progu mieszkanie stanęła
Sakura.
- Zorganizowałam przyjęcie na
powitanie Naruto – powiedziała. – Zebrałam wszystkich, którzy byli w wiosce.
taaa... wiem, że trochę mi się zeszło, ale dopadła mnie choroba, dotykająca studentów na koniec każdego semestru: sesja xD tak, miałam dziś kolokwium, uczyłam się do niego i dlatego nie było notki. w przyszłym tygodniu mam dwa kolokwia i egzamin, żeby było zabawniej xD więc nie wiem, jak to będzie z notkami, prawdopodobnie też będzie trzeba po prostu poczekać, to trudny okres, ciężko przechodzę wszelkie choroby xD epilog "Dwóch stron..." będzie później, przez naukę musiałam przerwać pisanie, a powyższy rozdział był gotowy wcześniej, tylko wymagał przejrzenia xD
trzymajcie się, całuję i te wszystkie miłe obrzydliwości, i jak zawsze zachęcam do komentowania, oczywiście w trosce o ginące weny xD
do napisania!
Oj biedaku, trzymaj się z tą sesją! Doskonale Cię rozumiem (w sensie staram sie.. xd), bo choroba zwana nauką jest straszna, ale... Wiesz, nie rozumiem jednej rzeczy: dlaczego rozdziały na "Między nami..." są zawsze najkrótsze!? >.< To jest doprawdy dołujące, zważając na to, ze to moje ulubione opowiadanie :((( Smutek mnie rozsadza, bo zdecydowanie za szybko przeczytałam ten rozdział, no zaledwie chwilka i już... eeeech, ale przynajmniej coś. Ogólnie to coś czułam, że to dziś będzie ten dzień, kiedy dodasz coś nowego i uporczywie co godzinę sprawdzałam, czy to już :D Aaaa i żeby nie było! "Dwie strony..." również czytam na bieżąco i wiem, że Ci sie nie podoba, że nie komentuję, ale licze na łaskę ^^ W końcu Ty dajesz krótkie rozdział, to ja mam prawo raz na jakiś czas nie skomentować! ;p
OdpowiedzUsuńTo teraz co do tej notki. Sasuke to jest biedny, stara się i stara, i... i dupa ;< Widzi swojego kochanego Naruto tuż obok, na wyciągnięcie ręki i nie może go dotknąć, czy też jak kto woli, przygwoździć do łóżka i wziąć co mu się należy xd Kurde no, jesteś chyba jedyną Autorką, która sprawia, że współczuję Sasuke xd i to nie pierwszy raz! No niesamowita jesteś dziewczyno! I jak zawsze mnie rozbawisz tym swoim shanowym humorem, to dziś mnie zasmuciłaś tą cholerną amnezją Naruto ;< Niech on już się ocknie!... co się ocknie, prawda? Czy nie? Czy będzie nadal "między nami nic nie było"?....
Cóż, nic więcej nie mogę napisać, jak to, że kocham te Twoje opowiadania, kocham Twój styl i lekkość pisania i... nie kocham tej cholernej sesji >.< Ale powodzenia życzę na niej!
Pozdrawiam i WENY! <3
jeny nie wiesz jak mnie uciesyzlas nowym dodanym rozdzialem..to opowiadanie jest moje ulubione i no..radosc jaka mi sprawilas przez dodanie tego jest niesamowita..to nie fair ze mialas to napisane dawno i trzymalas to tak dlugo :c to znecanie sie nad nami...zycze Ci udanej sesji i duzo weny bo serio lubie Cie czytac c: bardzo..a nie dlugo wakacje i chce miec co czytac c':
OdpowiedzUsuńco studiujesz?
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem, co mam czuć. Z jednej strony chcę Cię walnąć, bo notkę przeczytałam w zaledwie chwilę i czuję ogromny niedosyt (nie mówiąc już o tym, że codziennie wchodzę na Twojego bloga po ileśtam razy i wyć mi się chce, jak tak długo notek nie ma :c), a z drugiej znowu rozumiem, że brak czasu, że nauka ważniejsza, tratatata. No i ostatnio twierdziłam, że Cię kocham, a nie chcę wyjść na aż tak przewrotną, więc umówmy się, że póki co kocham nadal. xD
OdpowiedzUsuńRozdział, rozdział. Żadnej literówki nie zauważyłam, a moje oczka uczepią się każdej i będą przesyłać irytujące sygnały do mózgu, więc powiedzmy, że ich nie ma. To jedno z moich ulubionych opowiadań (pomimo tego, że czasem mam ochotę się przez nie poryczeć, a mnie doprowadzić do takiego stanu niełatwo) i dziękuję na kolanach, że wreszcie jest nowy rozdział. Chociaż wolałabym coś zdecydowanie dłuższego. Tak, najlepiej daj całość, wtedy może nikt nie będzie na długość narzekał. Świetny pomysł, nie? xD
Tak się cieszę, że napisałaś nowy rozdział! Nie no...nie mogę tego ubrać w słowa. Super! Cudowne! Ale mam nadzieję, że Naruś odzyska w końcu pamięć. Fajnie by było gdyby ją odzyskał jak...hmmm... o! jakby zobaczył Normana! I wtedy by mu się wszystko przypomniało i Sasuke byłby w końcu szczęśliwy...bo to wszystko jest dla niego takie bolesne :'c . Ale cóż, mam nadzieję, że niedługo sobie przypomni, bo już nie mogę się doczekać ich...no ten teges....heh ^^. I wiem, że nie masz zbytnio czasu ale proszę, proszę i jeszcze raz proszę o następny rozdział opowiadania "Dwie strony świata". Nie przedłużając, pozdrawiam! I życzę weny!!!
OdpowiedzUsuńMitsuri ;)
Jak ja kocham to opo!
OdpowiedzUsuńSasuke ma ciężki orzech do zgryzienia. Mam nadzieję że im sie ułoży...
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że będziesz miałam trochę więcej czasu na pisanie bo strasznie wyczekuje kolejnego rozdziału czy też shota.
Nawet zaczęłam czytać sobie wszystko od nowa.. tym bardziej, że..no.. najlepszy przyjaciel czy jakoś tak nie przypadło mi do gustu i.. no rozumiesz ^^"
Dużo weny Ci życzę.
Zawsze z Tobą, Liv.
Tak się cieszę z kolejnej notki :) I czekam na następną... Oby twoje kolokwia proste były i jak najmniej ich na twej drodze w czerwcu się pojawiło, oby sesja banalna się okazała a zdrowie w pełni dopisało ;)
OdpowiedzUsuńNormalnie weny życzę i czekam z utęsknieniem na dalsze losy chłopaków, mam nadzieję że w końcu wspólne, bo coraz bardziej mi szkoda Sasuke, bidulek taki zdesperowany że nawet na takie przyjacielskie układy poszedł, ale chyba długo nie wytrzyma? Pozdrawiam
Neferu
Nareszcie to opowiadanie, strasznie mnie ciekawiło jak sobie poradzą ;P i mam nadzieję, że między nimi się ułoży :D Czekam na kolejny rozdział. Powodzenia z sesją i życzę dużo, dużo, dużo weny :* // Hotaru
OdpowiedzUsuńJa tak samo ;)
OdpowiedzUsuńRzadko tu wpadałam, widziałam pojedyncze komentarze.. Nie to, żeby mi Twój blog się nie podobał, ale nie zawsze mam jak komentować :(
Jednak czytam niemal kazdą notkę namiętnie, są świetne :] rzadko tak inspirująco pisze ;d .
Czekam na next i jeśli chcesz wpadnij do mnie
yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com
Możesz mnie tam, w miarę możliwości, informować o nowościach? Będę wdzięczna.
Pozdrawiam, Inata :]
Witaj,
OdpowiedzUsuńbiedny Naruto, nic mu się nie przypomina, nie poznaje własnego mieszkania, kilka razy ogląda wspólne zdjęcia i nic.... A gdzie się podział ta jego roślinka, Zygryd czy jak mu tam było... może dzięki niemu Naruto przypomni sobie co nieco... mam nadzieję, że Sasuke roślinka nie uschła, chociaż jak pamiętam to w domu Uchihy odżyła... Mimo, że jak na razie to „nowy” Naruto, to ma wiele starych cech, chociażby to, czy tu straszy.... Sasuke wybuchł na naszego biednego Naruto, jak on mógł...
Powodzenia na tych kolokwiach i egzaminie.. oraz pełno weny...
Pozdrawiam serdecznie Basia
20. rozdział to i ja skomentuję i wyłonię się z cienia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Początki absolutnie słodkie i urocze: to trzymanie za ręce i wspólne spanie mrr:) A później BUM! Fajnie się czyta, bo dramatyzm nie jest sztuczny i przesadzony. O! i kiedyś wspomniałaś, że Sasek tutaj jest "mało draniowaty" fakt jest chwilami taką pierdołą, że głowa mała (jak leciał do sklepu po składniki na jajecznicę). Cóż teraz już mu chyba przeszła ta pierdołowatość:) Och jak przyjemnie będzie czytać jak biedaczek będzie musiał pohamować swe zapędy... może uda mu się namówić Naru na jakieś małe czułostki. Czekam na Naruto POV wydarzeń po wypadku.
I powodzenia na sesji! Abyś wyszła zwycięsko z tego starcia i pożegnała straszną perspektywę września. Chyba też idę przysiąść. Ludzie nie studiujcie! Licencjat to zUo! A całki to mega zŁo. Zwłaszcza te wielokrotne:P pozdrawiam eQ:3
Nominacja do Liebster Award - http://sasunaru-truestory-matsuhirameki.blogspot.com/ :3
OdpowiedzUsuńAww ~ pół dnia spędziłam przypominając sobie poprzednie rozdziały "Między nami..." i kolejny raz stwierdziłam, że jesteś cudowna i masz smykałkę do pisania. Zwykle spotykam blogi gdzie autor ma pomysł, ale nie umie pisać, słowa w jego tekstach się "nie kleją" i z każdej strony straszy błędami, albo też odwrotnie - autor potrafi pisać, ale brak mu pomysłu i jego dzieła są nijakie, przewidywalne i nieciekawe. Za to ty potrafisz i ciekawie pisać i z pomysłem (i to nawet wieloma pomysłami!) i do tego potrafisz posługiwać się słowami i odpowiednio je dobierać - i jak cię tu nie uwielbiać? xD
OdpowiedzUsuń20. rozdział "Między nami..." bardzo mi się spodobał, akcja mknie do przodu i po cichutku nie mogę się już doczekać dalszych losów bohaterów... nie męcz zbytnio Sasuke, dooobrze? ^.^
A i jeszcze tak na marginesie - czy oprócz tematyki mangowo-animowej interesujesz się, np. kulturą Azji, muzyką, etc? Pytam, bo na rynku stara się przebić "Aow magazyn" - magazyn o właśnie takiej tematyce i staramy się informować o jego istnieniu w jak największej ilości miejsc żeby dotrzeć do, jak największego grona odbiorców... wiadomo, trzeba walczyć o klientów xD Gdybyś była zainteresowana to podaję stronę: http://sklep.magazyn-aow.pl/pl/ może cię to zainteresuje =)
Skonczylam rozdzial 20 i nie wiem jak dapej czytac bo po 20 rozdziale sa trzy kropki (...) i nie wiem jak to przewunac. Czy po prostu jeszcze nie ma nastepnych rozdzialow ? Kocham twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńnie ma jeszcze rozdziałów xD to opowiadanie jest kontynuowane, niebawem powinien się pojawić kolejny rozdział xD
UsuńW ostatnim rozdziale nie napisałam komentarza ponieważ nie mogłam go dodać;-; naciskałam opublikuj a tam nic ;-;
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału to trochę mnie zmieszał... Trudno mi z tym że Naru tak go rani i odtrąca. To takie obce uczucie.
Życzę weny.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och biedny nasz Naruto, nic mu się jednak nie przypomina... nie poznaje własnego mieszkania, kilka razy oglada wspólne zdjęcia i nic... gdzie się podziała ta jego roślinka? mimo że jak na razie to "nowy" Naruto, to ma wiele starych cech, chociaz to, czy tu straszy... (swoją drogą to było cudowne), Sasuke wybuchł na naszego biednego Naruto, jak on tak mogł...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia