środa, 8 maja 2013

Dwie strony świata, cz. 6

ta da da dam! kolejna część! z przykrością muszę zawiadomić, że przedostatnia, gdyż policzyłam strony w zeszycie i zostało ich osiemnaście do przepisania. pewnie dopiszę jeszcze jakiś krótki epilog, a co! 
cieszę się, że to opowiadanie Wam się podoba i cieszę się, że je przedłużyłam, i to całkiem sporo xD nie spodziewałam się, że tak Wam przypadną do gustu te klimaty xD
a teraz zapraszam:


Sasuke zorientował się, że coś jest nie tak na sekundę przed omdleniem męża. Pozwoliło mu to złapać Naruto nim ten gruchnął z całym impetem na twardą, kamienną posadzkę.
- Książę?! – zawołał Iruka, rzucając się ku chłopakowi, ale Sasuke powstrzymał go gestem.
- Spokojnie – nakazał, biorąc nieprzytomnego Naruto na ręce. – Kakashi, otwórz nam drzwi. Irko, sprowadź medyka. Z nikim innym nie rozmawiaj, nikt nie musi wiedzieć o omdleniu Naruto.
- Tak, panie – odparł ciemnowłosy służący i czym prędzej odbiegł. Sasuke wniósł męża do sypialni, po czym odesłał Kakashiego, każąc mu czekać na Irukę za drzwiami. Nie mógł znieść chichotu pijanego, szarowłosego Lorda.
Sypialnia była pięknie przybrana, w kwiaty i tkaniny, ale on nie zwracał na dekoracje uwagi. Zaniósł męża na wielkie łoże z baldachimem, stojące pod ścianą i ułożył go pośród miękkich poduch, wypchanych gęsim pierzem.
Naruto był trochę blady, ale na szczęście nie tak upiorny, jak jeszcze chwilę temu, gdy zemdlał. Sasuke naprawdę się przestraszył, gdy mąż nagle osunął mu się na ziemię, zupełnie bez powodu. Jego blada twarz i wargi bez koloru spowodowały, że serce zaczęło mu walić ze strachu i ledwo mógł zapanować nad drżącymi dłońmi. Zdrowie i szczęście Naruto były teraz najważniejszymi rzeczami w jego życiu! Naruto był teraz najważniejszy, nic nie mogło mu się stać!
Medyk zjawił się po kilku minutach. Sasuke przyglądał się, jak niski, ciemnowłosy mężczyzna bada jego męża. Iruka stał przy drzwiach, objęty przez Kakashiego, i ze stresu obgryzał paznokcie. W końcu lekarz wyprostował się i zaśmiał.
- Omdlał ze stresu! – rzekł wesoło do Sasuke. – Za dużo wrażeń jak na takiego młodzieńca, trochę wina, trochę duszno i gotowe! Nic mu nie będzie, choć… - zawahał się, spoglądając niepewnie na Sasuke. – Odpocząć powinien… - mruknął w końcu, dość cicho.
- Rozumiem – odparł Sasuke, z czułością spoglądając na otulonego kołdrą męża. Naruto był taki delikatny i śliczny. Jak można zemdleć ze stresu? Dla Sasuke to było nie do pojęcia, nie mógł sobie wyobrazić, co to małe stworzenie zrobiłoby w obliczu walki na polu bitwy. A potem zdał sobie sprawę, że przecież Naruto nigdy nie stanąłby przed takim niebezpieczeństwem, bo zapewne znalazłoby się kilkudziesięciu mężów, którzy za jeden jego uśmiech stanęłoby do boju i go ochroniło. I pewnie dla niego w tym boju zginęło.
Z drugiej jednak strony wiedział też, że jego młody mąż był bardzo odważny, w końcu igrał z nim od początku znajomości, a niejeden człowiek bałby się tak raz po raz Sasuke odmawiać i buntować się przeciwko niemu. Naruto był niezwykłym młodzieńcem.
- Zadbam, by odpoczął…
Medyk nie odezwał się, tylko skłonił i skierował do wyjścia. Sasuke odprawił także Irukę i Kakashiego, każąc im nie rozpowiadać o tym, co się stało. Naruto zapewne by nie chciał, by ktokolwiek wiedział, iż omdlał przed swą nocą poślubną. Naruto nieustannie upierał się, że nie jest słaby, że jest odważny, że nie można go złamać. Byłby wściekły, gdyby po zamku rozniosła się plotka o jego zasłabnięciu.
Gdy zostali już sami, zamknął drzwi sypialni na klucz, dorzucił bierwion do kominka, po czym wrócił do Naruto i rozebrał męża z szat, starając się nie ulec pokusie. Ciało Naruto było smukłe, lekko umięśnione, jego skóra opalona i miękka w dotyku, tak delikatna, jak najdroższy materiał. Sasuke zostawił go w bieliźnie, nie chcąc go całkowicie obnażać bez jego zgody i sam się rozebrał. Potem wszedł do łóżka, nakrył siebie i męża i przytulił go do swojej piersi, wiedząc, że Naruto lubi ciepło.
Trochę inaczej wyobrażał sobie noc poślubną, ale gdy spoglądał na twarz pogrążonego we śnie Naruto, żal mu mijał. Miał go w końcu całego dla siebie i nie zamierzał wypuścić go z ramion. Póki co jeszcze nie udało mu się zdobyć zaufania męża, ale nie miał zamiaru się poddawać. Naruto musiał zrozumieć, co Sasuke o nim myślał i czego dla niego pragnął. Skoro jego słowa i zapewnienia nic nie dawały, to postanowił zapewnić męża o swoim uczuciu czynami. Może wtedy Naruto da się przekonać, pojmie, że Sasuke gotów jest zrobić dla niego wszystko.
Ucałował usta męża, zamknął oczy i tuląc go do siebie, zaczął układać plan, jak go udobruchać.

Iruka cały drżał. Gdy Kakashi prowadził go do jego komnaty, raz po raz oglądał się na ozdobione kwiatami drzwi. Bał się o Naruto, nie spodziewał się, że młody książę zemdleje przed drzwiami sypialni! Iruka bał się, że jego wychowanek obraził tym męża. Że książę Sasuke będzie niepocieszony, iż noc poślubna tak się potoczyła i że odkupi to sobie kosztem Naruto. Iruka bał się, że jego uczeń będzie cierpiał. Teraz wszystko zależało od surowego Sasuke i tego, jak ten postąpi.
- Spokojnie, Iruko. Słyszałeś, co powiedział medyk – szepnął do niego Kakashi. Wciąż obejmował go w pasie i trzymał u swojego boku, raz po raz muskając wargami jego szyję. – Nic księciu Naruto nie jest…
- Ale powinien wypocząć – jęknął Iruka – a… a książę Sasuke… i… i noc poślubna…
- Spokojnie, Iruko – powtórzył Kakashi. – Mój pan nie jest tyranem.
- Ale Naruto powinien wypić ziółka!
- Iruko, nie jesteś już jego niańką! Chłopak nie jest już dzieckiem!
Dotarli do komnaty służącego. Iruka chciał po raz kolejny zaprotestować, bronić swojego pana i tłumaczyć, że Naruto właśnie jest w głębi duszy dzieckiem, ale Kakashi wepchnął go do pomieszczenia i zaraz stłumił jego słowa gorącym pocałunkiem.
Iruka poddał mu się bez protestów. Kochał usta tego mężczyzny, kochał jego silne ramiona, jego poczucie humoru, jego dobroć ale i stanowczość. Uwielbiał w Kakashim wszystko, cierpiał i tęsknił w dniach rozłąki i nie mógł się nim napoić, gdy już byli razem.
A Kakashi także wyglądał na złaknionego jego ciała. Cały dzień odciągały ich od siebie różne obowiązki, a te kilka pocałunków, które sobie skradli w ciągu dnia to było za mało.
- Nie zaprzątaj sobie głowy Naruto – powiedział Kakashi, rozpinając jego szatę. Iruka oplótł rękami szyję kochanka. – Ta noc jest w tej chwili nasza…
- A-ale… książę Naruto, on musi wypocząć… jeśli książę Sasuke coś mu zrobi…? On jest taki delikatny…
- Cicho, Iruko – nakazał mu Kakashi, rozpinając ostatnią klamrę, trzymającą na nim jego szaty. Ubranie opadło na podłogę, a Iruka stanął przed Lordem nagi. Szarowłosy przesunął niecierpliwymi dłońmi po jego ciele, patrząc na nie jak spragniony na szklankę wody. Potem objął dłońmi jego pośladki i uniósł go, przypierając do drzwi, a Iruka oplótł go nogami w pasie i zagłębiając palce w jego szarych włosach, znów złączył się z jego ustami.
Całowali się żarliwie, pochłaniając wargi i języki, ssąc siebie i kąsając w szaleństwie namiętności. Dłonie Kakashiego przesuwały się po jego plecach, aż w końcu zjechały w dół i zaczęły pieścić go między pośladkami. Iruka jęczał w wargi kochanka, czując się, jakby był torturowany. Delikatny dotyk Lorda to było za mało, pragnął więcej i intensywniej.
- Mój panie – wydyszał między pocałunkami. – Pragnę… Weź mnie na łożu…
Kakashiemu nie trzeba było tego powtarzać. Mocno go trzymając obrócił się i wciąż całując jego wargi, zaniósł go do łóżka i ułożył pośród pościeli, zrzucając z siebie tunikę. Iruka przesunął dłońmi po jego wspaniałym ciele, masując jego tors. Kakashi zamruczał, zadowolony z pieszczoty. Jego odsłonięte oko płonęło pożądaniem, gdy pochylał się nad rozgorączkowanym Iruką.
Służący zamruczał, odchylając głowę, gdy poczuł na szyi wargi kochanka. Jednocześnie jego dłonie znów znalazły się miedzy jego pośladkami. Uniósł się nieco, szeroko rozchylając nogi, a Kakashi wsunął w niego palec. Poruszał biodrami, jęcząc, ocierając się o kochanka i całym sobą dając mu znać, jak bardzo pragnie jego dotyku. Wkrótce potem poruszały się w nim trzy palce Kakashiego, a podniecenie ich obu sprawiało, że byli coraz bardziej dzicy w swojej namiętności. Ich dłonie łapczywie sunęły po spoconych i gorących ciałach tego drugiego, ich usta raz po raz ścierały się ze sobą. Gryźli się i kąsali, ssali swoje wargi i języki, a Kakashi raz po raz znaczył Irukę malinkami. Służący nie miał nic przeciwko, chciał cały należeć do swojego Lorda. Kochał go.
Kakashi usunął swoje palce, rozchylił jeszcze szerzej jego nogi i całując go namiętnie, wszedł w niego mocnym pchnięciem. Iruka jęknął przeciągle, wyginając się. Wargi kochanka zamknęły się na jego lewym, twardym sutku i zaczęły go z wprawą pieścić, podczas gdy ich biodra zgrały się we wspólnym rytmie. Twarda męskość Iruki przy każdym pchnięciu Kakashiego tarła o jego umięśniony brzuch, wprawiając ciemnowłosego w drżenie. Już dawno przestał wstydzić się jęczeć i wić się w objęciach kochanka, więc teraz pozwalał sobie na wszystko, wiedząc, że Kakashi uwielbia widzieć, jaką rozkosz mu sprawia. Raz po raz wyrzucał z siebie głośne westchnienia i sapnięcia, a każde natarcie na jego prostatę powodowało, że krzyczał imię kochanka.
Z każdą chwilę obaj przyspieszali coraz bardziej, obejmując się łapczywie, dysząc z wysiłku w swoje wargi. Obdarzali się namiętnymi, żarliwymi, krótkimi pocałunkami, a ich gorące oddechy i głośne jęki mieszały się ze sobą. W końcu Kakashi zacisnął palce na męskości Iruki i zaczął poruszać ręką, mocno ją zaciskając, a samemu przyspieszając ruchy swoich bioder. Iruka przeorał paznokciami jego plecy, aż w pewnym momencie przyjemność przekroczyła granicę. Krzyknął, wyginając się jeszcze bardziej. Szczytował długo, czując, jak Kakashi bierze go jeszcze mocniej, trzymając za biodra. W końcu i on poddał się fali przyjemności, rozlewając w jego wnętrzu, a potem, zmęczony, opadł na niego. Ich gorące ciała były mokre od potu i rozdygotane.
Zmęczony Iruka odgarnął z czoła Lorda Kakashiego jego mokre włosy i ucałował go w miejscu blizny, bo opaska, którą zasłaniał połowę twarzy nieco mu się zsunęła. Lord Kakashi spojrzał na niego zmęczony, ale i zaspokojony.
- Uwielbiam cię, Iruko – szepnął, sięgając do rzemienia, spinającego jego włosy. Ściągnął go, a potem palcami przeczesał włosy Iruki.
- Dziękuję, mój panie – odrzekł uśmiechnięty Iruka. Bardzo chciał wyznać kochankowi swoją miłość, ale bał się, że Lord go odrzuci, uznając zakochanego w nim kochanka za kłopotliwego.
- Rozmawiałem na twój temat z księciem Sasuke – rzekł Kakashi. – Mój pan uznał, że nie będziesz potrzebny Naruto gdy dotrzemy do Sharingan.
Ból szarpnął mocno bijącym sercem Iruki. Co to znaczyło? Czy miał wobec tego zostać w Konosze? I już nigdy nie oglądać Lorda Kakashiego, już nigdy nie móc go całować i spędzać z nim nocy?
Spojrzał spłoszony w zadowolone oczy kochanka.
- A… Ach tak – wyjąkał przez ściśnięte gardło. Kakashi uniósł się i pocałował go w usta.
- Zgodził się, byś się przeniósł do mnie – wyszeptał Lord Kakashi.
Iruka aż usiadł ze zdumienia, patrząc na Lorda dużymi oczami. Ten mruknął niezadowolony z tak gwałtownego ruchu kochanka, a potem spojrzał na niego.
- Coś nie tak, Iruko? – zapytał.
- Ja? Do ciebie, mój panie? Miałbym pracować dla ciebie? – zapytał z niedowierzaniem.
- Hmm… pracować… Za wiele to u mnie do roboty nie ma – wyszeptał z uśmiechem na ustach szarowłosy. – Myślę jednak, że będziesz tam miał zajęcie, które chyba ci odpowiada, prawda? – Mówiąc to, masował biodro Iruki. Służący spłoną rumieńcem. Czuł się dziwnie, nie wiedział, co ma rzecz. Pragnął Kakashiego bardziej, niż kogokolwiek innego. Mógł mieszkać w jego posiadłości nawet w charakterze kochanka, byleby być blisko niego. Nie wiedział tylko, jak zareaguje, gdy pojawią się ci inni. Tu, w Konosze, Kakashi sypiał tylko z nim. O tym, z kim Lord spędza noce w Oto, nie chciał myśleć. Nie chciał wiedzieć, widzieć tych osób. – Co ty na to?
- A… a co z moim panem? – zapytał Iruka, rozpaczliwie szukając wymówki. Gardło piekło go, sam nie wiedział od czego. Wiedział jedynie, że nie ma prawa nawet myśleć, że mógłby być jedynym dla tego mężczyzny. Nie spodziewał się jednak, że chwilowy romans z Lordem z dalekiego kraju przerodzi się w miłość. Nie przypuszczał, że się zakocha.
Kakashi prychnął.
- Naruto jest już dorosły, Iruko, i zamężny. Naprawdę nie będzie już potrzebował niani. Poza tym spędzam na królewskim dworze dość czasu, więc gdy będę cię zabierał ze sobą, będziesz widywał swego pana. Moja posiadłość mieści się niedaleko Sharingan.
- Ach tak… - wyszeptał Iruka, nie patrząc mu w oczy. Nie miał argumentów, by mu odmówić. Nie chciał mu odmawiać.
- Uczyniłbym cię czymś w rodzaju zarządcy moich włości – szeptał dalej Kakashi. – Twoja twarda ręka przyda się mojej służbie, jak nikt potrafisz zaprowadzić porządek. Mielibyśmy dla siebie wszystkie noce, przez całe lata…
Iruka drgnął i spojrzał uważniej w ciemne oczy kochanka.
- Wszystkie? – zapytał tonem, jakby nie usłyszał.
- Oczywiście – odparł Kakashi, ujmując jego dłoń. Pocałował jej grzbiet. Iruka zmarszczył nos.
- A co z innymi, mój panie? Ja nie rozumiem, oddelegujesz ich? – zapytał ostrożnie. Kakashi usiadł gwałtownie.
- Jakimi innymi?! – zapytał podniesionym głosem. Iruka wpatrywał się w niego.
- No, twoimi kochankami w Oto – rzekł ostrożnie. Kakashi zmarszczył groźnie brwi.
- Masz wielu mężczyzn?! – naskoczył na niego, aż Iruka drgnął i cofnął się lekko.
- N-nie, mój panie – powiedział. – Ja nie mam nikogo prócz ciebie.
Kakashi wyglądał na wściekłego, a Iruka nie rozumiał dlaczego.
- To czemu mnie posądzasz o posiadanie wielu kochanków!? – zapytał zły. Iruka zmieszał się, lekko zasłaniając się prześcieradłem. Czuł się jeszcze bardziej bezbronny, gdy był nagi, a Lord był na niego wściekły.
- Ponieważ ja jestem tylko służącym, mój panie – szepnął przez zdławione gardło. – A ty jesteś Lordem… Wydawało mi się niemożliwe, byś przez romans ze mną zrezygnował z… - urwał, zawstydzony, nawet nie chcąc myśleć o Kakashim i kimś innym, razem, z w łożu. Przeszył go dreszcz i ból. Jak mógł się zakochać?! Przecież wiadome było, że ich związek nie ma przyszłości! Kakashi był bardzo wysoko urodzony, podczas gdy on był tylko służącym. Mogli mieć ze sobą nic nie znaczący romans, ale o niczym więcej nie było mowy!
- Och, Iruko, ty głuptasie! – zawołał nagle Kakashi, a jego złość nagle się ulotniła. Nim Iruka się zorientował, leżał już na plecach, a kochanek trzymał go za nadgarstki. – Dlaczego ty się tak nisko cenisz? Oczywiście, że zrezygnowałbym dla ciebie ze wszystkiego, nawet z własnego majątku! Odkąd cię poznałem nie mam nikogo innego! Szaleję za tobą!
Kakashi mówił to wszystko zupełnie poważnie i gdyby nie pewność, że to jawa, służący zacząłby się spodziewać pobudki ze snu.
- Mój panie, chyba… przesadzasz… - powiedział zmieszany, obserwując oczy Kakashiego.
- Skądże, Iruko – wyszeptał Kakashi. – Mówię prawdę. Jeśli jednak ty nic nie czujesz i nie chcesz, bym cię do siebie zabrał, to zrozumiem i nie będę naciskał…
- Nie! – zaprotestował gwałtownie Iruka, a gdy Kakashi zmrużył oczy, poczuł, jak się intensywnie czerwieni i odwrócił głowę w bok. Nawet uszy zaczęły go szczypać. – Ja… ja cię kocham, mój panie – wyznał w końcu, z obawą zerkając w oczy kochanka. Ten zamarł na chwilę, a potem w jego oczach odmalował się tak ogromny żar namiętności, jakiego Iruka jeszcze nigdy nie widział.
- Och, Iruko – westchnął Lord i sekundę później całowali się jak szaleni, zapominając o całym świecie. Ich cała znów się namiętnie ze sobą splotły i Iruka wiedział, że ta noc nie skończy się szybko…

Sasuke obudził się pierwszy. Chwilę zajęło mu wybudzenie się na tyle, by zrozumieć, gdzie i z kim jest.
Przeciągnął się ostrożnie, a potem przecierając oczy, obrócił się ku Naruto.
Blondyn spał wtulony w jego bok, zupełnie jak mały ufny kociak. Włosy miał w nieładzie, ale poza tym wyglądał bardzo dobrze. Jego policzki były rumiane jak zawsze, a skóra miała zdrowy odcień. Lekko rozchylone wargi wyrzucały co chwila spokojny, ciepły oddech.
Sasuke uśmiechnął się do siebie, odgarniając z czoła męża kosmyk włosów. Na początku miał to małżeństwo za najgorszą rzecz, jaka mogła mu się przytrafić. Teraz jednak, gdy już go miał, gdy Naruto był jego mężem, Sasuke za nic nie chciałby tego stanu zmieniać. Podobało mu się spanie z mężem w łóżku, gdy ten się do niego tulił, owiewając jego skórę swoim oddechem. Podobało mu się trzymanie męża w ramionach. Pragnął tej bliskości, i pragnął czegoś jeszcze głębszego.
Naruto mruknął coś przez sen i wtulił się w jego bardziej, lgnąc do ciepła. Sasuke objął go mocniej i ucałował jego czoło. Na ustach Naruto zatańczył delikatny uśmiech. Tak mogliby się budzić po swojej nocy poślubnej.
- Dzień dobry – szepnął Sasuke. Mina Naruto zrzedła. Gwałtownie otworzył oczy i spojrzał na Sasuke.
W następnej sekundzie zerwał się, odskakując i byłby spadł z łóżka, ale Sasuke po raz kolejny go złapał, chroniąc od upadku.
- Spokojnie – powiedział łagodnie.
- Gdzie my… co…? – Naruto rozejrzał się po ozdobionej zwiędłymi już kwiatami sypialni.
- Zemdlałeś – wyjaśnił Sasuke, przyciągając chłopaka do siebie. – Medyk orzekł, że powinieneś wypoczywać.
- A… aha…
Sasuke ułożył męża na miękkich poduszkach i pochylił się nad nim. Naruto patrzył na niego wielkimi oczami, a przerażenie dosłownie się z nich wylewało.
- Czeka nas dziś długa droga – szepnął, muskając ustami ciepłe wargi męża. – I noc w namiocie. Dopiero jutro wieczorem dotrzemy do Sharingan.
Naruto pokiwał głową, a Sasuke uśmiechnął się i pocałował go głęboko na dzień dobry. Naruto nieśmiało i z wahaniem oddawał pocałunki, ale całe jego ciało było spięte. Sasuke z trudem wynurzył się z jego ust, ale nie był w stanie całkowicie go zostawić, więc przeniósł usta na jego długą, kuszącą szyję. Tak bardzo go pragnął, że nawet przemknęło mu przez myśl, że może kochać się z nim tu i teraz. Rozsądek jednak przeważył. Chciał przekonać do siebie męża delikatnością i cierpliwością. Poza tym mieli przed sobą cały dzień konnej jazdy i noc na twardej ziemi. A medyk zalecił Naruto wypoczywać. Sasuke nie chciał przyczynić się do kolejnego omdlenia męża, nie chciał też, by Naruto coś bolało podczas jazdy w siodle.
Wbrew sobie oderwał wargi od gorącej skóry męża i ponownie spojrzał mu w oczy.
- Jak się czujesz? – spytał.
- Dobrze… - odparł cicho blondyn. Sasuke delikatnie pogłaskał go po twarzy.
- Nie byłoby rozsądnym zmuszać cię teraz do czegokolwiek, gdy jesteś osłabiony i masz przed sobą podróż – rzekł. Naruto spojrzał na niego ze zdumieniem, ale się nie odezwał. Tylko jego klatka piersiowa unosiła się szybko i opadała. – Zakazałem mówić Kakashiemu i Iruce o twoim omdleniu. Nikt nie musi wiedzieć, że do niczego nie doszło tej nocy, a ty będziesz czuł się komfortowo w siodle…
Naruto przełknął ślinę.
- Dziękuję – wyszeptał.
- Nie masz za co dziękować, Naruto – rzekł Sasuke z uśmiechem. – Jesteś już moim mężem, muszę o ciebie dbać.
- Myślałem, że… no wiesz, że nie chcesz czekać… Że…
Sasuke zaśmiał się.
- Bo nie chcę, ale liczy się przecież twoje dobro, przysięgałem to podczas zaślubin. I zapamiętaj sobie, że członkowie klanu Uchiha zawsze dotrzymują słowa, w szczególności, gdy przysięgają na swój honor, kochanie.
Pochylił się i znów ucałował usta męża, po czym podniósł się z łóżka. Naruto patrzył na niego, nadal zagrzebany w pościeli. Jego policzki zdobiły rumieńce.
- Jeśli chcesz, możesz jeszcze trochę pospać – powiedział Sasuke do męża. – Przyślę ci służącego ze śniadaniem. Sam pójdę sprawdzić, jak przygotowania do naszego wyjazdu. Myślę, że Kakashi wszystkiego dojrzał.
- Dobrze – odparł Naruto. Gdy Sasuke na niego zerknął, zobaczył, że mąż przygląda mu się, gdy on się ubiera. Miał nadzieję, że blondynowi podoba się jego ciało.
Ubrawszy się znów podszedł do łóżka i ucałował męża. Naruto nie bronił się.
- Zaraz wrócę – obiecał.
Opuścił komnatę, zadowolony. Miał nadzieję, że przekładając noc poślubną przekonał męża do siebie. Dzięki temu Naruto zyska dwa dni, by go poznać i może gdy dotrą do Sharingan, to blondyn sam mu się odda. O niczym innym nie marzył, nie było co ukrywać, pragnął męża. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze go nie miał, ale podejrzewał, że gdyby na miejscu Naruto był ktoś inny, noc poślubna by się odbyła. Naruto jednak był wyjątkowy, Sasuke pragnął jego szczęścia, nie chciał posiąść jego ciała wbrew jego woli.
Idąc przez pałac zatrzymał jakąś służkę. Kazał jej przygotować posiłek dla Naruto, odnaleźć Irukę i wysłać opiekuna swego męża wraz z jedzeniem do jego i męża sypialni. Kobieta skłoniła się i odeszła, a Sasuke udał się na dziedziniec.
Większość dekoracji już usunięto. Teraz na dziedzińcu stały wozy, do których pakowano rzeczy Naruto, zapasy na drogę, namioty, a także ciepłe skóry do wyściełania tych namiotów, gdyż spanie na ziemi na północy mogło się źle skończyć.
Pakowanie nadzorował Kakashi.
- Panie. – Szarowłosy skłonił głowę, gdy Sasuke do niego podszedł. Uchiha rozejrzał się wśród uwijających się dookoła żołnierzy. Ponad połowa z nich byłą z Konohy.
- Mąż zabiera duży orszak? – spytał.
- Będzie nas dwakroć więcej – odparł Kakashi. – Król wysyła z księciem pełną straż i wielu służących.
- W tym i Irukę?
- I Irukę. – Kakashi skłonił się z szerokim uśmiechem na twarzy. Sasuke poklepał go po ramieniu.
- Pilnuj tu wszystkiego, jak pójdę jeszcze do ojca.
- Tak jest, mój panie – odrzekł Lord.

Naruto leżał na wielkim łożu pośród zwiędłych dekoracji, pod pięknym baldachimem i patrzył w przestrzeń, myśląc o wszystkim, co się wydarzyło. Był już po ślubie. Wczoraj zupełnie inaczej wyobrażał sobie ten poranek. Myślał, że będzie teraz po pierwszym razie z mężem i że będzie… cierpiał. Że będzie mu teraz źle, że może nawet będzie płakał, bo ten go wykorzysta, bo przecież chciał jego ciała. Spodziewał się, że Sasuke nie przepuści nocy poślubnej, że myśli tylko o jednym i zrobi wszystko, by się do niego dobrać. A tymczasem on go nie wykorzystał, pozwolił mu się wyspać, a teraz rankiem całował go tak czule i obiecał nie męczyć go, bo medyk nie kazał, bo będą jechać do Oto, bo czeka ich ciężka noc.
Sasuke był… zupełnie inny niż się Naruto spodziewał. No bo, czy przez cały czas nie dawał mu do zrozumienia, że chce go mieć w swoim łożu? Naruto mógłby się teraz czuć odrzucony, ale tak nie było, bo Sasuke… patrzył na niego z ogromnym pożądaniem, iż jasne było, że go chce, i że się powstrzymuje, by Naruto czuł się dobrze. Jego mąż był… miły. I troskliwy. Tego Naruto zupełnie się po nim nie spodziewał.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! – zawołał Naruto.
Wszedł Iruka, z tacą pełną jedzenia. Służący czym prędzej przebiegł przez komnatę, zostawił tacę z jedzeniem na jakiejś szafce i doskoczył do łóżka.
- Jak się czujesz, mój panie? – zawołał z troską, przejęty, dotykając czoła Naruto. – Wszystko dobrze?
Blondyn odtrącił jego rękę.
- Nic mi nie jest, Iruko! – zawołał, trochę zły, a trochę rozbawiony. – Jestem cały i zdrowy! I głodny!
Opiekun natychmiast przeniósł tacę z jedzeniem na jego kolana i Naruto zaraz się za nie zabrał. Gdy po przełknięciu kilku kęsów pieczeni zerknął na Irukę, spostrzegł, że nauczyciel przygląda mu się z uwagą. Parsknął w talerz, rwąc na kawałki jedną z bułek.
- Spokojnie, Iruko. – Wsadził sobie do ust kawałek pieczywa, uśmiechając się. – Jeśli cię zastanawia, czy maż coś mi zrobił, to muszę cię rozczarować. Pozwolił mi się wyspać, a dziś rano stwierdził, że możemy noc poślubną odbyć w jego komnatach w zamku w Sharingan.
Iruka wytrzeszczył oczy, a potem poczerwieniał ze złości.
- Jak to?! – zawołał. – To przecież tradycja, tym sposobem małżeństwo może być unieważ…!
Naruto zasłonił mu usta dłonią.
- Dlatego mówię ci to w tajemnicy! – syknął. – On to zrobił dla mojego dobra, więc z łaski swojej nie mów o tym nikomu. My tylko… przełożyliśmy tę noc. Bo zemdlałem.
Iruka odciągnął jego rękę od swojej twarzy i przysunął się do niego.
- Książę, ale jeśli ktoś się dowie…
- Prócz mnie i Sasuke wiesz tylko ty. Dochowaj tajemnicy, a nikt się nie dowie. Powiedziałem ci to w zaufaniu! Poza tym… no… chciałem się czegoś od ciebie, no… dowiedzieć… - wymamrotał, rwąc bułkę na jeszcze mniejsze kawałeczki. Iruka zmarszczył brwi.
- Czego? – spytał podejrzliwie. Naruto zastanowił się chwilę. Nie wiedział, jak ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć. Mąż zaimponował mu swoją dobrocią. Był naprawdę kochany, że się tak o niego troszczył i dbał o jego samopoczucie. Naruto nagle zorientował się, że cały czas był samolubny, podczas gdy Sasuke dbał o niego i o jego szczęście. Honor więc nakazywał, by Naruto mu się jakoś odwdzięczył. I na szczęście Naruto doskonale wiedział, czego jego mąż pragnie w tej chwili najbardziej.
- No bo… ty i Kakashi jesteście kochankami od roku, prawda?
Iruka, marszcząc podejrzliwie nos, skinął głową.
- No i… ten, znaczy… Chciałem zapytać, jak ty to robisz, że on chce cię tak długo?
Iruka zamrugał.
- Do czego książę pije? – zapytał, chyba nieco urażony pytaniem.
- No, ten… Ty chyba jesteś w tym dobry, prawda, więc chciałem się jakby… poradzić.
- Poradzić?
- Żebym się spodobał Sasuke, gdy już dotrzemy do Sharingan. Opowiesz mi, jak to robisz z Kakashim?
Iruka patrzył na niego przez dłuższy moment, a z każdą chwilą jego policzki pokrywały się coraz głębszym rumieńcem. W końcu chrząknął i zaczął nerwowo zgarniać okruszki pozostawione przez Naruto.
- Sądzę, że książę doskonale sobie poradzi i bez moich podpowiedzi – rzekł, po czym wstał gwałtownie. – Proszę skończyć śniadanie i ubrać się.
- Ale…
- Żadnego „ale”! – Iruka ruszył w stronę drzwi. – Niedługo wyjazd!
- To nic mi nie powiesz?! – zawołał za nim zdenerwowany Naruto, ale za Iruką już się zamknęły drzwi.
- Ugh! Niech cię Kakashi porządnie ugryzie w tyłek! – wydarł się za nim książę, a potem opadł na poduszki. Iruka był okropny! Mógł mu powiedzieć tyle rzeczy, ale wolał go zostawić z niepewnością i domysłami! I on się miał za nauczyciela?!
Leżał jeszcze chwilę, mamrocząc pod nosem wszystkie przekleństwa, jakie znał, aż w końcu wstał i odnalazł swoje śluby szaty. Za sypialnię obrano im jedną z największych komnat dla gości, nie miał tu żadnych swoich rzeczy.
Gdy już był ubrany, nieco zestresowany, opuścił sypialnię i wybrał się na poszukiwanie Sasuke. Nie znalazł go w zamku, więc wyszedł na plac, niestety, tam też go nie było. Znalazł jedynie Kakashiego, nadzorującego pakowanie rzeczy. Zbliżył się do Lorda.
- Szukam mojego męża – rzekł, a Lord podskoczył, ponieważ go nie zauważył, po czym zaraz skłonił się nisko. – Widziałeś go?
- Tak, mój panie. Mówił, że idzie udać się do króla.
- Mego ojca czy mego teścia?
- Teścia.
Naruto skinął głową.
- Jak idzie pakowanie moich rzeczy?
- Bardzo dobrze, mój panie – odparł Kakashi, uśmiechając się lekko.
- Uważajcie na nie, są bardzo cenne – pouczył go Naruto.
Obrócił się i znów poszedł do zamku. Był trochę zły, że Sasuke zostawił go samego i gdzieś sobie poszedł. Czy jego małżeńskim obowiązkiem nie był przypadkiem trwanie u boku męża? Był dopiero pierwszy dzień ich małżeństwa, a ten już go zostawiał! Co to za maniery?! Czy nie powinien cały czas z nim być? Zapewniać o miłości i oddaniu? Obrzucać komplementami jak na młodego, zakochanego męża przystało? Gdzie on poszedł? Naruto nie chciał być sam tuż po ślubie. Jak to wyglądało, a co, jeśli służba pomyśli, ze mąż go nie chce? Albo, co byłoby jeszcze gorsze, Sasuke pomyślał, że z racji, iż już są małżeństwem, nie musi o Naruto zabiegać?! Tak nie mogło być! Sasuke miał go cały czas adorować i kropka!
Naruto postanowił już więcej się od męża nie odłączać i go pilnować. Kto wie, co takiemu Sasuke o gorącej krwi przyjdzie do głowy? Lepiej mieć go na oku i w razie co przypomnieć, do kogo naprawdę należy!
Skręcił za róg korytarza i na jego końcu spostrzegł Sasuke, rozmawiającego ze swoim ojcem. Obaj panowie szli w jego stronę.
- Sasuke! – zawołał Naruto i rzucił się ku niemu. Mąż spojrzał na niego z uśmiechem, gdy blondyn zatrzymał się tuż przed nim.
- Tak, kochanie?
- Zostawiłeś mnie!- zarzucił mu, niezadowolony. – Na długo! Za długo!
- Przepraszam cię, skarbie – powiedział rozbawiony Sasuke, po czym ucałował jego czoło. – No już, nie gniewaj się. Daj łapkę.
Naruto splótł swoją dłoń z jego dłonią, po czym obrócił się w stronę króla.
- Mój panie. – Skłonił głowę.
- Witaj, Naruto – odparł król. – Jak twoje samopoczucie?
- Bardzo dobrze, dziękuję – rzekł, ruszając wraz z nimi pałacowym korytarzem. – Nie mogę się doczekać wyjazdu. Sasuke mówił, że północ jest piękna.
- Owszem – przytaknął król – jeśli komuś odpowiadają dzikie lasy i nagie skały. Gdy byłem młody, też to czułem. Teraz cięgnie mnie do rozpalonego kominka i gorącego, korzennego wina! – zaśmiał się król Fugaku. W tym samym momencie drzwi jednej z komnat w korytarzu otworzyły się i na korytarz wyszła królewska para.
- Już wstaliście? – zawołał na ich widok król Minato, rozkładając szeroko ręce. – moje dzieci! Mój przyjacielu! Zapewne śniadanie już na nas czeka!
- Dzień dobry ojcze, matko – Naruto skłonił się przed rodzicami, a potem spojrzał na Sasuke. – Ty nic jeszcze nie jadłeś? Ja już tak, ale może coś jeszcze bym zjadł przed drogą. Pójdziemy?
- Tak, udamy się na śniadanie ze wszystkimi – przytaknął Sasuke.
Gdy całą grupą skierowali się do Sali Balowej, król Minato zaraz zaczął snuć długaśną opowieść o tradycyjnym konkursie w łapaniu pawi, który odbywał się w Konosze podczas niektórych świąt i związaną z nim zabawną historią. Na miejscu zastali stoły ustawione tak, jak to było podczas wesela, lecz już ze znajdującym się na nich śniadaniem. Niektórzy z zaproszonych gości właśnie spożywali śniadanie. Na ich widok wszyscy powstali i usiedli dopiero wtedy, gdy królowie zajęli swoje miejsca.
Naruto zignorował swoje siedzenie i z zadowoleniem usadowił się na kolanach męża, chcąc mu pokazać, że już się go nie obawia i ma zamiar w pełni korzystać z uroków małżeństwa. A jednym z nich z całą pewnością było tulenie się do małżonka. Naruto lubił ciepełko.
- Nakarmię cię! – oznajmił, zabierając widelec z rąk męża. Rozbawiony Sasuke oplótł rękami jego pas.
- A co to za nagła chęć usługiwania mi przy stole? – zapytał wesoło. Naruto wepchnął mu do ust kawałek mięsa.
- Jesteś mój – oświadczył, chcąc uświadomić Sasuke w kwestii, do kogo ten należy i komu ma poświęcać czas i uwagę. – Mogę robić z tobą, co chcę.
- To groźba? – zaśmiał się czarnowłosy. Naruto pokręcił głową.
- To obietnica – rzekł i mrugnął do niego. Sasuke uniósł jedną brew, ale o nic nie zapytał, bo Naruto mało delikatnie podetknął mu pod nos puchar pełen wina.
Podobało mu się takie bycie blisko Sasuke. Takie zwyczajne, gdy był przy nim z własnej woli i wiedział, że w najbliższym czasie mąż nie obedrze go z ubrań. Takie bycie blisko pozwalało mu poznać męża. Już przekonał się, że Sasuke wcale nie miał go za przedmiot. Teraz Naruto chciał bliżej poznać jego charakter, zobaczyć, jaki jest, czy lubi żartować i się śmiać, czy pozwoli mu się wygłupiać, czy będzie dobrym towarzyszem życia. Miał na to całe dwa dni ich podróży i chciał w pełni z tego skorzystać, by w stolicy Oto pójść do łóżka z osobą sobie znaną, a nie z obcym człowiekiem. Wiedział, że Sasuke nie jest z kamienia i będzie chciał w końcu to zrobić. I Naruto nie miał nic przeciwko, w końcu byli małżeństwem i taki był ich obowiązek wobec siebie. Naruto chciał jedynie lepiej wtedy znać swojego męża.
Karmienie Sasuke znudziło mu się dość szybko, więc pozwolił mu jeść samemu. Wtulił głowę w szyję męża, czując, jak ten porusza szczęką. Z nudów skubał kiść winogron, zajadając słodkie owoce.
- Będziesz musiał przebrać się, będzie ci zimno w tych szatkach, gdy wyruszymy – powiedział po dłuższej chwili Sasuke.
- Dobrze – mruknął Naruto i pocałował szyję męża. Ten zesztywniał na chwilę, ale zaraz rozluźnił się i przytulił go mocniej.
- Podoba ci się tak siedzieć? – spytał szeptem mąż.
- Muhum – przytaknął Naruto. – Jesteś ciepły.
- A ty lubisz ciepło.
- Tak, lubię – odparł blondyn. – Będziesz mnie przytulał tam u siebie? Będzie zimno, prawda?
- Będzie – przytaknął Sasuke. – Dużo zimniej niż na południu. Ale ubierzemy cię cieplutko. A w zamku będzie napalone w kominkach. Na wiosnę pojedziemy sobie do tej mojej niewielkiej posiadłości w górach, o której już ci wspomniałem, powinna ci się spodobać.
- A będzie śnieg? – spytał Naruto.
- Będzie dużo śniegu. Całe szczyty gór będą ośnieżone.
- Trzymam cię za słowo. – Naruto znów ucałował szyję męża.
Wkrótce potem skończyli śniadanie i udali się do swoich komnat. Na miejscu, nim Naruto wszedł do swojego pokoju, Sasuke przyciągnął go do siebie i długo całował, a Naruto, całkowicie już zakochany w mężu, czując się zupełnie jak bohater romansu, przygarniał go do siebie i oddawał pocałunek za pocałunkiem, aż brakowało mu tchu.
W swojej komnacie, gdy już rozstał się z mężem, nie znalazł prawie nic, bo wszystko co potrzebne już wyniesiono i załadowano na wozy. Na łożu czekały na niego – przygotowane zapewne przez Irukę – ciepłe, ciemne ubrania oraz białe futro, które dostał od Sasuke. Czym prędzej przebrał się w wygodne spodnie i buty, oraz tunikę i kamizelę, na które zarzucił swój płaszcz. Potem pognał do męża. Sasuke miał go przecież nie zostawiać!
Wpadł do mężowskiej komnaty bez pukania i zastał go sznurującego swoją czarną koszulę. Rzucił mu się na szyję z takim impetem, że Sasuke wylądował na podłodze, a on na nim.
- Naruto – jęknął ciemnowłosy, gdy Naruto wybuchnął śmiechem. – Dlaczego chcesz mnie zabić zaraz po ślubie?
- Zostawiłeś mnie po raz drugi! – zawołał blondyn. Sasuke podparł się na łokciach.
- Mam cię do siebie przywiązać?
- Masz mnie nie zostawiać już nigdy! – odparł Naruto, obejmując szyję męża. Sasuke patrzył na niego chwilę, a potem uśmiechnął się i cmoknął go w nos.
- Jak sobie życzysz, a teraz zejdź ze mnie.
- Nie – odparł Naruto, szczerząc zęby.
- Naruto, nie zachowuj się jak dziecko, zejdź ze mnie.
- Nie.
- Bo się rozzłoszczę, zejdź! – zagroził Sasuke, ale zdradzał go uśmiech.
- Nie – powtórzył po raz kolejny Naruto, z przyjemnością drażniąc męża. Ten westchnął, a potem nagle obrócił się tak szybko, że nim Naruto zdążył się zorientować, leżał już na podłodze, trzymany za nadgarstki i mocno całowany. To pozwoliło mu dojść do wniosku, że jednak z Sasuke był niezły dzikus.
- Ekhm!
Oderwali się od siebie i Sasuke obejrzał się do tyłu. Naruto pod jego ramieniem dostrzegł stojącego w drzwiach Kakshiego.
- Przepraszam, że przeszkadzam, mój panie, ale za chwilę wyruszamy. Powinniście się udać na dziedziniec.
- Zaraz przyjdziemy, Kakashi, znikaj – odparł Sasuke. Kakashi skłonił się i wycofał, a Sasuke spojrzał Naruto głęboko w oczy.
- Co się stało z twoim strachem wobec mnie?
- Jakim strachem? – odparł Naruto, świetnie się bawiąc. Skoro Sasuke na swój honor przysięgał, że nic mu nie zrobi i będzie troskliwy, Naruto miał zamiar trochę się pobawić jego kosztem. Tak tylko delikatnie z mężem poigrać dla zabawki.
- Przede mną? I twoimi słowami, że prędzej piekło zamarznie, niż będę cię miał?!
- A masz? – zapytał zadowolony z siebie Naruto, unosząc jedną brew. Sasuke zmarszczył czoło.
- A więc igrasz ze mną, tak?
- Powiedziałeś, że mamy dwa dni drogi i dla mojego komfortu dasz mi spokój – przypomniał mu Naruto.
-I dlatego właśnie próbujesz mnie zamęczyć?
- Podoba ci się, gdy cię męczę – odparł Naruto, szczerząc zęby jeszcze bardziej, niż wcześniej. Sasuke pokręcił głową, po czym podniósł się na nogi i pociągnął go za sobą.
- Jesteś zmienny niczym północny wiatr – stwierdził, ale nie wyglądał na niezadowolonego z tego powodu. Przyciągnął go do siebie i ich usta znów się spotkały.



i kolejny rozdzialik nam się napisał xD cóż, Kakashi to ma tu całkiem sporo numerków, zaś Sasuke musi się jeszcze trochę pomęczyć xD tak to jest, jak się chce być honorowym ^^
dziękuję za liczne komentarze pod ostatnią notką i liczę na podobną ich ilość i tutaj xD
do napisania!

25 komentarzy:

  1. jej jej jej :) super, że dodałaś już nową notkę jest GENIALNA :D mam nadzieję, że następną też tak szybko dodasz już nie mogę się doczekać SASUNARU *3* pisz pisz pisz :D
    a i życze dużo dużo dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze, że weszłam sobie jeszcze dzisiaj na bloga, idealnie na nową nocię :D Jaki ten Naruś się chętny zrobił. No może nie na tę noc, ale na buziaki i przytulanie :3 Co prawda, liczyłam na ich wspólną, upojną noc, ale mogę jeszcze poczekać.
    Mam nadzieję, że następny rozdział dodasz równie szybko, co ten. Więc przepisuj, przepisuj i jeszcze raz przepisuj :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej haka fajna nispodzianka... A chciałem przeczytać tylko któreś ze starszych Twoich opowiadań przed snem a tu czekał ba mnie taki prezent. Wielkie dzięki i pozdrawiam. どうもありがとう 綾波

    OdpowiedzUsuń
  4. matko, te opowiadanie jest świetne. XD każdy rozdział czytałam po przynajmniej trzy razy. ._. czekam na następną notkę. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. tak przed maturą z anglika, myslę tylko o tym, by przeczytać dwa zaległe rozdziały.
    Weny~!
    No... i kolejnych rozdziałów moc

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham-kocham-kocham-kocham.
    Uwielbiam postacie, które zachowują się jak dzieci, a że tu jest ich całkiem sporo, jestem w niebie. I uwielbiam klimaty średniowiecza, więc jestem w podwójnym niebie. Pewnie znalazłabym jeszcze jakiś pretekst do potrójnego nieba, ale teraz wolę całości nie analizować, bo mój biedny móżdżek może tego nie wytrzymać o tak nieludzkiej porze. Dobrze, że Naruś zmądrzał, nie dziwię mu się, że taki tulaśny się zrobił. No bo kto chociaż raz nie chciał się przytulić do szanownego pana Uchihy? ;)
    Przy scenie +18 udało mi się wyczaić jakąś literówkę, ale męczenie się teraz, by ją odnaleźć z całą pewnością nie jest zadaniem dla mnie o szóstej rano. Gdzieś tam na początku rozdziału drażniło mnie też jakieś powtórzenie, sprawa się ma jednak tak samo - szukanie go byłoby teraz równe ze zwielokrotnieniem pracy mojego śpiącego jeszcze umysłu. Co za kretyn wymyślił wstawanie przed piątą?
    Weny, weny. Jak nie dostanę kolejnego rozdziału przed wyjazdem, załamię się, naprawdę. Albo podłączę się do czyjegoś internetu. (swoją drogą, to zadziwiająco proste... większość haseł to same cyferki, albo proste słowa, nie żebym już tego próbowała xD) :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwa moje ulubione paringi w jednym opowiadaniu! No i jak tu tego nie kochać! I fakt, Kakashi rzeczywiście się zaspokaja tu i tam, a biedny Sasuke? Eh, no cóż, w końcu i na niego przyjdzie czas xD. Szkoda, że tak mało zostało do końca, no ale, wszystko co dobre, szybko się kończy ponoć.

    /menemen

    OdpowiedzUsuń
  8. Doskonałe :3 Bardzo chcę poznać dalszą część ;] Pozdrawiam i zapraszam do siebie. ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, Ach, Aaaach *o* Jezz jak Ty świetnie piszesz. Szkoda, że to już przedostatni rozdział. Mam nadzieję, że ten następny będzie dłuższy niż wszystkie do tej pory ^^~ I błagam Cię nie znęcaj się nade mną długo tylko szybciutko dodaj nowy rozdział (długi :D) Ech... Świetne . Wielbię Cie :D \(*o*)/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ze to już jest przedostatni .. buuu
    No nie powiem, szybciej KakaIra nam się z tego zrobiło, bo SasuNaru .. no cóż bawią się w szukanie miłości :D no ale cóż się dziwić, tamci znają się rok, ci tak ze 3 dni ..
    Naru się przekonał, do Sasuke, trochę szybko mu to poszło, no ale żeby to zakończyć w końcu musiało coś takiego nastąpić, szkoda, że nie rozwinęłaś tego w jakiś sposób bardziej ..
    Mówisz, że w kolejnym masz zamiar zmieścić całą ich podróż i końcowy sex na zakończenie .. to będzie dłuugi rozdział :P
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i epilooog . Albo sequel, albo niech w dużych dawkach wróci do nas czas nieba i dużo słodyczy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. super!! czekam na następne! oby było tak szybko jak te!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. jakie to jest słodziaśne! sasuke ma rację - naruto jest zmienny niczym północny wiatr :D weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ahh, jakie słodkie xD błagam nie kończ tego opowiadania <3 Jest naprawdę świetne ;P
    Ne mogę się doczekać następnej notki. Pisz szybciutko ;)
    Malina

    OdpowiedzUsuń
  14. Huh... daję komentarz jedynie ze względu na twoją wenę, bom rzadko je daję~
    Opowiadanie podoba mi się coraz bardziej, chociaż nie uchwyciłam momentu w którym Naruto zmienił swój stosunek do Sasuke o 180 stopni.. dlatego coś mi się to dziwne wydaje, ale pal licho. Opowiadanie cudne <3

    Liriell~

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie, że dodałaś kolejną notke tak szybko, bo strasznie mi się dłużyło do następnej. Naru jak sobie pozwala xD Ale kusi męża. Już nie mogę się doczekać tej ich nocy poślubnej^^ Sasek da mu popalić za te męcząrnie,które mąż mu serwuje xD Cudne opowiadanie. Czekam też z utęsknieniem na inne rozdziały w reszcie opowiadań ;) Pozdrawiam i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo! No słów mi brak! Dobrze, że weszłam na bloga, bo jeszcze bym nie zauważyła. Gratulacje!!! I już nie mogę się doczekać tej ich nocy poślubnej ^^. Pisz szybko. Życzę weny!!! ;)
    Pozdrawiam!!!!
    Mitsi :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta notka jest genialna! Naruś jest taki słooodki <3 Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział i życzę weny :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Rzeczywiście, Naruto jest bardzo zmienny. Najpierw się wydziera i zarzeka, że nic nie będzie, a teraz jakby miał sposobność sam by się rzucił na Sasuke. Podoba mi się ten jego zadziorny charakterek. Szkoda, że już niedługo skończy się to opowiadanie, mam nadzieję na wielkie WOW w ostatnim rozdziale lub epilogu. Czekam na to z niecierpliwością. I oczywiście na upojną noc poślubną. Gorzej jak coś się stanie podczas ich podróży i małżeństwo będzie "non consumetur".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo Naruciak ma dziwną cechę. staje w opozycji do wszystkiego, co się dzieje xD chyba lubi się buntować przeciw każdej sytuacji, nie ważne, że wcześniej się z nią zgadzał. jak Sasuke chciał, to on nie. jak Uchiha mu odpuścił, to on już chce xD zawsze na przekór xD

      Usuń
  19. wielka szkoda, że już kończysz to opowiadanie :( rozdział oczywiście świetny! mam nadzieję, że dodasz jeszcze coś w tych klimatach, bo dwie strony świata i kapłan są obłędne ;) życzę powodzenia i weny!

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam,
    wiesz mi się spodoba wszystko co wyjdzie z pod Twojej ręki ;] choć najbardziej lubię opowiadania mafijne, z wampirami, czy zamkowe (nazwijmy je tak), chyba wiesz dlaczego pierwsze wstawiłam mafijne? ;]
    A co do rozdziału, Sasuke jest cudowny, jak się stara o względy Naruto... Iruka wyląduje w posiadłości Kakashiego i będzie zarządca jego majątku. Kakashi będzie przychodził do zamku, a Iruka od razu pogna do Naruto, wypytując go o wszystko... Och wiele, bardzo wielu tutaj było humoru, chociaż by to, jak Naruto stwierdził, że Sasuke ma go cały czas adorować i koniec kropka.... czy chociażby sama końcówka...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  21. Ostatniego rozdzialiku nie skomentowałam, gdyż net na to nie pozwalał ale teraz na szczęście mogę dodać komentarz i tym samym zapewnić, że czytam i komentujących nie ubywa. Cudowny rozdział.Naruto zrobił się bardzo śmiały wobec męża gdy dowiedział się, że ten nic mu na razie nie zrobi. Słodko się zakochuje i w końcu ma swój upragniony romans, jak w książkach których tak dużo się naczytał :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeeeeej!! Ubóstwiam to opowiadanie! Znowu się powtarzam.. albo mi się wydaję? xD Cóż by tu powiedzieć.. Rozdział super! I ta troskliwość Saska <3 Mam nadzieję, że następny rozdział napisze się równie szybko jak i wspaniale.. co ja gadam.. jaką nadzieję.. ja to wiem, że będzie wspaniale!
    Pozdrawiam!

    ~Zaku^^

    OdpowiedzUsuń
  23. zajebiście jak zwykle. mam nadzieje, że nie opiszesz tu jedynie sielanki i pojawia sia jakieś intrygi itp. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. to jest świetne *-*
    chcę już następny rozdział : p

    OdpowiedzUsuń