Sasuke
spodziewał się łzawego pożegnania, na szczęście mąż miło go zaskoczył. Uścisnął
ojca, ucałował matkę, wskoczył na swego wierzchowca i oznajmił, że gotów jest
do drogi. Jego rumak zaczął nerwowo dreptać po placu, wyrywając się na przód.
Widać było, że w zwierzęciu drzemała równie niespokojna dusza, co w Naruto.
- Sasuke,
będziemy się ścigać! – zawołał wesoło blondyn, gdy ciemnowłosy sprawdzał swoje
juki. Sasuke już otwierał usta, by mu odpowiedzieć, gdy uprzedził go Iruka.
- Nie,
nie będziecie, mój młody panie! – zawołał, dosiadając gniadego konia. – Nie
wolno ci odłączać się od straży! Co by było, gdybyś na trakcie spotkał jakąś
bandę zbirów?!
-
Sasuke, powiedz mu coś! – zawołał natychmiast Naruto. Sasuke zaśmiał się.
- Iruka
ma rację, kochanie.
Naruto
naburmuszył się.
-
Przecież byś mnie obronił! Ale wygląda na to, że tylko się przechwalasz tym
swoim WIELKIM mieczem!
Sasuke
zamarł, a Naruto, śmiejąc się, popędził swego rumaka i pogalopował kawałek w
stronę bramy. Po sekundzie Sasuke otrząsnął się i zgromił spojrzeniem każdego w
zasięgu wzroku, bo straż wyglądała na dość rozbawioną. Dosiadł Cienia i
popędził za mężem.
- Ty
mały chochliku! – zawołał, gdy do niego dotarł. – Mógłbyś nie znieważać mnie w
obecności straży?! Jeszcze gotowi pomyśleć, że nie spisałem się ubiegłej nocy!
Naruto
zaśmiał się.
- Nie
bądź nudny! Poza tym to tylko żarty! – Naruto podjechał do niego, wychylił się
i cmoknął go w usta. – Cieszę się, że jesteś dla mnie taki dobry. Wynagrodzę ci
to.
- Nie
obrażając mnie?
-
Bardzo się starając, gdy już zechcesz mnie nauczyć igraszek na twym łożu w Oto
– odparł Naruto i ze śmiechem pogalopował do rodziców, nie czekając na
odpowiedź zszokowanego Sasuke. Uchiha obejrzał sie za nim, a potem na jego
twarz wpełzł uśmiech. Jego plan się opłacił, widać mąż docenił, że Sasuke miał
na względzie jego dobro i samopoczucie. Naruto przestał sie wzbraniać, wręcz
przeciwnie, stał się chętny!
Wyobraźnia
zaraz podsunęła Sasuke tysiące wizji siebie i Naruto, namiętnie splecionych na
jego łożu w jego sypialni. Siła je odpędził, bo orszak już się spakował, a jego
ojciec właśnie się żegnał z rodzicami Naruto. Sasuke ruszył ku nim, po czym
zsiadł z rumaka i pożegnał teściów, obiecując, że będzie dbał o ich syna i że
będzie dla niego dobry. Zresztą, jak mógłby być zły dla tego roześmianego
chochlika? W dodatku mając w głowie obietnicę chłopaka? Musiałby być szaleńcem!
Wyjechali
ogromnym orszakiem. Żołnierzy i wozów było dwukrotnie więcej niż wcześniej. On,
Naruto, a za nimi Kakashi wraz z Iruką, jechali pośrodku orszaku, zaraz za
strażą pilnującą powozu, w którym jechał król.
- Nie mogę
się doczekać, kiedy dotrzemy! – zawołał Naruto, a jego rumak zarżał i wyrwał
się do przodu. Naruto ze śmiechem ściągnął jego wodze. – Spokojnie, Wichrze!
Prr!
-
Niecierpliwa bestia jak i ty – rzekł Sasuke, przyglądając się potężnemu,
białemu jak śnieg rumakowi męża.
-
Wicher lubi galop! A ty nie chciałeś się z nami ścigać! – zarzucił mu mąż.
Sasuke zaśmiał się.
- Bo
byłoby to nierozsądne – rzekł. – Kochanie, czeka nas cały dzień drogi,
oszczędzaj energię.
- A
czym ja mam się zmęczyć? Myślisz, że co, że ja nie przywykłem do siodła? Ha! Jak
dotrzemy na miejsce, to będziesz się musiał z nami ścigać! Wtedy zobaczysz! Jak
wygram, będziesz mnie musiał nosić na rękach przez całe trzy dni, od wschodu do
zachodu słońca!
- A co,
jeśli wygram ja? – zapytał Sasuke. Naruto zamyślił się.
- A co
byś chciał?
- Jeśli
to ja wygram, przez trzy noce, od zachodu do świtu, będziesz chodził po mojej
komnacie zupełnie nagi.
Naruto
poczerwieniał, ale odważnie spojrzał mu w oczy.
- Niech
będzie! I tak wygram ja!
- To
się okaże – odparł Sasuke z uśmiechem i uścisnął wyciągniętą dłoń męża.
- Ale
jeśli przegram, a potem będzie mi zimno, to cię zabiję, Sasuke – syknął jeszcze
blondyn, na co Uchiha wybuchnął głośnym śmiechem.
Pupa
bolała, ale Naruto nie miał zamiaru się skarżyć. Nie pierwszy raz spędził cały
dzień w siodle, zaledwie z jedną przerwą na posiłek, i to bardzo krótką, ale
dawno nie miał okazji jechać tak daleko. Pocieszał go fakt, że nie tylko on był
obolały i zdrętwiały, gdyż rozglądając się widział, że co najmniej połowa służby
czuje się podobnie.
Na
nocleg zatrzymali się o zachodzie słońca, by jeszcze w ostatnich jego
promieniach rozbić obóz. On i mąż siedzieli teraz przy ognisku, wtuleni w
siebie, przyglądając się, jak żołnierze i służba rozbijają namioty. W małym
kociołku nad ogniskiem podgrzewali sobie jedzenie. W kącie obozu, lekko skryci
w cieniu, siedzieli Iruka i Kakashi. Ten drugi raz po raz wymuszał na
ciemnowłosym służącym pocałunki, a tamten wzbraniał się, zażenowany nielicznymi
obserwatorami. Lord jednak nie chciał wypuścić go z ramion. Naruto, za każdym
razem, gdy na nich spoglądał, wzdychał i wznosił oczy do nieba. Rozumiał, że są
zakochani, ale nawet on i Sasuke się tak nie zachowywali, choć byli tuż po
ślubie, Sasuke aż kipiał z pożądania, a Naruto niedawno doszedł do wniosku, że
chyba się w mężu zakochał.
-
Uwielbiam podróże – szepnął oparty o tors męża Naruto, żeby się czymś zająć i
nie podglądać już Iruki. Opatulony był swoim futrem i dodatkowo objęty i
przytulony przez męża. Siedzieli na kilku skórach, bo od ziemi bił straszny
ziąb. Wokół siebie mieli las topoli. – Zapach ogniska. Szum drzew. Widok
gwiazd.
- I
polowanie – dodał Sasuke, wargami muskając płatek jego ucha. Naruto zadrżał.
- No
właśnie! Mógłbyś mi upolować choćby królika!
-
Upoluję ci nawet i niedźwiedzia – odrzekł rozbawiony Sasuke. – Upoluję ci co
tylko chcesz.
- Znów
się przechwalasz – zauważył Naruto. Jego mąż parsknął śmiechem.
- Skąd!
– zapewnił. – Spełnię każde twoje życzenie.
-
Każde? – Naruto uśmiechnął się cwaniacko, a Sasuke prychnął.
- O ile
będzie się mieściło w granicach rozsądku – zaznaczył. Naruto nadąsał się. – Nie
jest ci zimno?
- Jest!
Słabo się starasz, by mnie rozgrzać!
- Żebyś
tych słów nie żałował – zagroził mu mąż, ale Naruto nie przejął się jego
groźbami. Delektował się swoim romansem i drżał z ekscytacji na myśl, że jutro
już będą w Sharingan. granicę z Oto przekroczyli kilka godzin wcześniej.
- Hmm…
w sumie, to trochę szkoda, że zemdlałem, prawda? – zagadnął niewinnie.
Drażnienie Sasuke powoli wchodziło mu w krew. Bawiło go to. Wiedział, że mąż
bardzo go pragnie, ale dał Naruto słowo honoru, iż nie tknie go przez całą podróż.
To powodowało, że Naruto cały czas chciał rozmawiać o ich wspólnej nocy i
widzieć, jak mąż zgrzyta zębami.
Sasuke
prychnął głośno, rozglądając się, czy nikt ich nie słucha, ale wszyscy byli
zbyt zajęci.
- Mi to
mówisz!
- Tak
sobie myślę, Sasuke, wiesz… Że jak będziemy już w namiocie…
- To
będzie zimno jak cholera, owiniesz się wszystkim, co mamy, przytulisz do mnie i
pójdziesz spać!
Naruto
znów się nadąsał. Liczył na choć trochę czułości, pocałunki z Sasuke bardzo mu
się podobały i rozgrzewały go jak nic innego!
- Ale…
- Nie
kuś mnie, kochanie! Nie uwierzę, że nie jesteś obolały po tylu godzinach w
siodle!
Naruto
milczał przez chwilę, bo Sasuke chyba się na niego wkurzył. Potem jednak coś mu
przyszło do głowy.
- A…
Em… mogę o coś zapytać? – Spojrzał na twarz męża, unosząc głowę, a Sasuke
odwzajemnił to spojrzenie.
- O co?
- O…
em, a nie będziesz się ze mnie śmiał?
Sasuke
rozważył to pytanie.
- Nie
będę – obiecał w końcu.
- Bo…
Iruka nie chciał mi nigdy nic powiedzieć, ale… No… czy to boli? Mocno?
Sasuke
uśmiechnął się mimo woli, a potem zaraz się opanował i spoważniał, widząc, że
Naruto się zawstydził. Mąż chrząknął.
- To
wszystko zależy od kochanka – rzekł w końcu. – Wiem, że to będzie twój pierwszy
raz – szepnął mu do ucha. – Wszystko zostaw mnie.
-
Będziesz dla mnie dobry, prawda? – spytał Naruto bardzo cicho. Sasuke ucałował
go w czoło z poważną miną.
-
Bardzo dobry. Tak delikatny, jak tylko potrafię. Nie musisz się bać.
- Nie
boję się! – powiedział głośnym szeptem Naruto. Nie chciał wyjść przed Sasuke na
tchórza. Miał jedynie pewne obawy i chciał się ich pozbyć.
- I
słusznie. – Sasuke znów ucałował jego czoło. – Myślę, że nasza kolacja jest już
ciepła.
Sasuke
wstał i zabrał się za nakładanie im jedzenia. Naruto obserwował go, otulony
futrem, zastanawiając się, dlaczego wcześniej odniósł wrażenie, iż Sasuke jest
nieokrzesanym dzikusem? Ciemnowłosy może i był momentami nieokrzesany, może i
zachowywał się jak napalony dzikus, gdy całował go jeszcze przed zaręczynami,
ale był też dobry i cierpliwy. Patrząc na jego surowy wygląd, na zmarszczone,
gęste brwi, groźne oczy, Naruto nigdy by się tego nie spodziewał. W dodatku
Sasuke ganił za to, że Naruto raz po raz z nim igra, wręcz przeciwnie. Podobało
mu się to.
-
Proszę.- Mąż wręczył mu miseczkę pełną jakiejś potrawki. Naruto objął ją dłońmi
i zaczął dmuchać na ciepły sos. Chwilę później Sasuke powrócił na miejsce za
nim z własnym jedzeniem.
Zjedli
w milczeniu, a potem służba zabrała ich puste naczynia. Naruto podniósł się,
przeciągnął i chciał ruszyć w stronę ich postawionego już namiotu, ale wtedy
mąż złapał go i nim się zorientował, podniósł go na ręce.
-
Będziesz mnie nosił? – zapytał Naruto z rozbawieniem, obejmując jego szyję i
machając nogami w powietrzu.
- Jak
będziesz się tak wiercił, to daleko nie zajdziemy – odrzekł Sasuke. – Ciężki
jesteś, przestań machać nogami.
Naruto
spojrzał na niego naburmuszony.
- Nie
jestem ciężki!
-
Ubrany w te wszystkie futra, owszem.
- Ale
ja sam nie jestem!
- No ty
sam nie. Chcesz, żebym cię teraz rozebrał?
- Nie!
Zimno jest! – zaprotestował natychmiast Naruto, mocniej obejmując szyję męża.
Sasuke zaśmiał się głośno i wniósł go do namiotu.
Wnętrze
wysłane było dużą ilością pledów i futer. Naruto rozejrzał się po ciasnym
namiocie i uśmiechnął, wciąż znajdując się nad ziemią w silnych ramionach
Sasuke. Podobało mu się bycie przez niego noszonym. Gdyby to od niego zależało,
nigdy by tych ramion nie opuszczał.
- I jak
ci się podoba to nasze królestwo? – zapytał Sasuke.
- Jeśli
tak faktycznie wygląda twój zamek, to wracam do domu – odparł Naruto, a Sasuke
parsknął śmiechem.
- Na
szczęście mam prawdziwy zamek – odrzekł i ułożył go na jednym z pledów. Chciał
się odsunąć, ale Naruto mu na to nie pozwolił, tylko przyciągnął go do
pocałunku.
Sasuke
chętnie na niego odpowiedział, obejmując go mocno. Pocałunki zajęły im
kilkanaście namiętnych minut i gdy oderwali się od siebie, obaj dyszeli głośno.
-
Kochanie… musimy iść spać – rzekł Sasuke, sunąc wargami po jego szyi.
- Ale
mi się nie chce spać…
- Ale
jak będziesz dalej mnie tak kusił, to będzie ci się jutro naprawdę źle jechało.
Sasuke
uśmiechnął się do niego, zgarnął jakiś koc i naciągnął go na nich. Naruto
wtulił się w niego.
- Jutro
w mojej komnacie – szepnął mu Sasuke do ucha.
- Już
nie mogę się doczekać.
Że było
naprawdę zimno, Naruto przekonał się dopiero rankiem, gdy on i mąż zostali
obudzeni o świcie i przyszło im wyjść spod ciepłego okrycie. Długo protestował,
ale w końcu mąż go wyciągnął i wmusił w niego śniadanie.
Wyruszyli,
gdy tylko służba zgarnęła namioty. Naruto przysypiał w siodle przynajmniej do
południa. Sasuke mu nie przeszkadzał, tylko pilnował, by Naruto nie spadł z
konia. Raz nawet zaproponował mu, by się przesiadł na jego wierzchowca, ale
Naruto nie chciał niepotrzebnie obciążać zwierzęcia.
Podróż
mijała im spokojnie. On i Sasuke cały czas rozmawiali, podobnie jak jadący za
nimi Iruka i Kakshi. Tamta para świata poza sobą nie widziała, zdawali się
niczego nie zauważać. Naruto co jakiś czas się na nich oglądał, chcąc z tego
czy innego powodu mrugnąć do Iruki, lecz ten nawet go nie widział.
-
Zakochani! – prychnął, niezadowolony z braku zainteresowania ze strony
służącego.
-
Jesteś już dorosłym, zamężnym mężczyzną, kochanie. Nie potrzebujesz już niani –
zauważył rozbawiony Sasuke, wyciągając rękę. Naruto splótł na chwilę swoją dłoń
z jego dłonią.
- Ale
Iruka nie jest nianią! – próbował zaprotestować Naruto, ale Iruka tylko
spojrzał na niego sceptycznie.
Z
każdym kilometrem drogi zdawało się robić coraz zimniej. Podczas postoju na
obiad Sasuke wyjął mu wielką, białą, futrzaną czapę. Naruto śmiał się z niej
długo, ale kiedy mróz zaczął go szczypać w uszy, dziękował mężowi za nią
stokrotnie, tym bardziej, że wszyscy się w takie poubierali. Naruto śmiał się z
Iruki, którego Kakashi ubrał w swoje własne szaty, żeby mu przypadkiem kochanek
nie zmarzł. Dogryzał służącemu, że nosi się niczym Lord, a Iruka nie mógł tego
znieść. W końcu interweniował Sasuke, który widząc, że nauczyciel ma zamiar się
rozebrać, pokrzyczał Naruto.
- To
tylko zabawa – powiedział obrażony Naruto, poprawiając pakunki przywiązane do
swojego siodła. Sasuke stał obok niego.
- Znasz
go lepiej od nas, wiesz, jaki jest, a dokuczasz mu straszliwie. Kakashi o niego
dba, niepotrzebnie mu przeszkadzasz.
-
Przecież Kakashi go nie zostawi! – zawołał Naruto ze złością. – Gdyby miał to
zrobić, Iruka zostałby w Konosze!
- Co
nie zmienia faktu, że służący gotów był umrzeć na zapalenie płuc, byleby tylko
nikt nie posądził go o zachowanie ponad stan!
Naruto
przestąpił z nogi na nogę.
- Iruka
jest trochę przewrażliwiony – przyznał w końcu.
- Więc
nie pogarszaj jego zachowania – rzekł mąż, obejmując go od tyłu. Naruto poczuł
jego wargi na swoim karku i zamruczał. Mąż był taki ciepły. I w pewien sposób
nawet romantyczny. Małżeństwo z nim chyba nie było takie złe, Naruto mógł
trafić o wiele gorzej. W dodatku Sasuke o niego dbał. Był taki dobry i kochany.
- O
czym myślisz? – spytał ciemnowłosy, wciąż go przytulając.
- Hmm…
że nawet ty się do czegoś od czasu do czasu przydajesz – powiedział. Sasuke
zaśmiał się.
- No
widzisz! To małżeństwo wcale nie jest takie złe. A może być nawet jeszcze
lepiej.
- Może
być lepiej? – zainteresował się niewinnie Naruto.
-
Owszem, może być – przytaknął Sasuke.
- To
chyba dobrze – wymruczał Naruto, przekręcając się ku Sasuke. Znów odnalazł usta
męża i zagłębił się w nich. Sasuke pozwolił mu się całować, najwyraźniej
zadowolony z obrotu sprawy. Naruto czuł się oszołomiony tym wszystkim, bo… bo
to wszystko tak szybko się stało. Kierował się instynktem, brał co było mu dane
i nie zastanawiał się nad niczym. Sasuke najwyraźniej postępował tak samo.
Mąż
przyciągnął go do siebie stanowczo, przejmując kontrolę, a Naruto natychmiast
mu uległ. Gdyby mąż nie trzymał go tak mocno, kolana by się pod nim ugięły.
Czuł, jak nabrzmiała męskość męża wbija mu się w brzuch i sam też czuł, że nie
jest obojętny na pocałunki. Nagle zapragnął, by byli już sami w sypialni w
posiadłości matki w noc poślubną, albo by już dotarli do Sharingan i znaleźli
się w mężowskich komnatach. Jak mógł być tak głupi i go nie chcieć? Przecież
Sasuke był wspaniały!
To mąż
przerwał pocałunek.
- Zamordujesz mnie kiedyś – wydyszał. – Przed
nami jeszcze kilka godzin drogi.
Naruto
wtulił się w niego, by ukryć płonącą czerwienią twarz nie tylko przed mężem,
ale i przed ciekawskimi spojrzeniami całego obozu. Mało kto spodziewał się
pikantnych scen, s końcu byli małżeństwem swatanym. Powinni być wobec siebie
oziębli, zachowywać jakiś dystans, a tymczasem żaden z nich nie umiał się
odsunąć, przerwać kontaktu, zrezygnować z pieszczot.
- Więc
się spieszmy.
Stolica
Kraju Oto była wspaniała. Naruto gapił się z rozchylonymi ustami na cudowny,
warowny zamek, wciśnięty w zbocze góry. Odruchowo machał ręką, niemal nieświadomy
witającego go tłumu mieszkańców Sharingan.
Jechali
główną ulicą miasta. Aby zobaczyć Naruto zeszli się chyba wszyscy mieszkańcy,
choć wątpił, by pośród futer, którymi był opatulony, mogli dostrzec coś więcej,
niż tylko jego nos. Jadący obok niego Sasuke również pozdrawiał tłumy. Ludzie
klaskali, gwizdali i wiwatowali. W Konosze zapewne rzucano by kwiaty, ale tu
delikatny, biały puch pokrywał ziemię i dachy domów. Nie było go dużo, ale
Naruto i tak się zachwycił, gdy godzinę temu śnieg zaczął lekko prószyć, jakby
specjalnie na jego powitanie.
- Jest
ogromny – rzekł do męża, głową wskazując zamek, do którego zmierzali. Forteca
wyglądała naprawdę imponująco.
-
Mówiłem ci, że mieszkać będziesz w prawdziwym zamku! I rad będę, jeśli i moja
własna posiadłość ci się spodoba! – zawołał Sasuke z uśmiechem.
- A
daleko jest stąd?
- Pół
dnia drogi. Ale jeżdżę tam tylko na wiosnę.
Naruto
skinął głową i znów wlepił oczy w zamek. Wkrótce potem się do niego zbliżyli i
otwarto im bramę.
Orszak
wjechał na ogromny brukowany dziedziniec, gdzie czekało na nich kilka osób.
Naruto czuł się trochę niepewnie. Dotarł do nowego domu, którego zupełnie nie
znał. Nie wiedział, co go tu spotka. Jedyną pewną rzeczą był Sasuke. Mąż
obiecał przecież, że będzie o niego dbał, że będzie dobry. Naruto miał
nadzieję, że Sasuke nie złamie tej obietnicy.
Zsiadł
z konia, oddając wodze jakiemuś stajennemu, który do niego podbiegł. Chłopak
skłonił się przesadnie nisko, jednocześnie przyglądając mu się ciekawie.
- Zwie
się Wicher. Reaguje tylko na imię – powiedział do chłopaka. Potem obejrzał się
na innych, wzrokiem odnalazł Sasuke i podbiegł do niego. Mąż obrzucił go
spojrzeniem i zaraz objął, przyciągając do swego boku. Naruto wtulił się w
niego, chowając twarz w fałdach jego płaszcza.
-
Poznasz mojego brata – rzekł. – Zjemy coś, a potem w końcu odpoczniemy.
-
Dobrze.
- Coś
się stało? – spytał Sasuke. Naruto potrząsnął głową. W tym samym czasie Sasuke
przywołał do siebie jakąś służącą. – Napalcie w kominku w mojej sypialni, a
trochę później napełnijcie wannę w pokoju kąpielowym, gorącą wodą. Ja i mąż po
kolacji zażyjemy kąpieli.
- Tak
jest, panie – odparła dziewczyna. Obrzuciła Naruto przeciągłym spojrzeniem i
uciekła. Naruto pociągnął Sasuke za rękaw, a ten nachylił się nad nim.
- Czemu
tak się na mnie patrzą? – spytał. Mąż wzruszył ramionami.
-
Służba zawsze była ciekawska – odparł, ciągnąc go ku królowi, który przy
wejściu do zamku rozmawiał z jakimś uderzająco do Sasuke podobnym mężczyzną,
aczkolwiek o dłuższych włosach i chyba starszym o kilka lat.
-
Itachi! – zawołał Sasuke, gdy się zbliżyli. Król wszedł do zamku, wydając
służbie jakieś rozkazy co do posiłku, a przy wejściu pozostał jedynie
długowłosy mężczyzna i dwóch żołnierzy.
-
Sasuke! I mój szwagier! To zaszczyt cię poznać, mój drogi! – Mężczyzna zwrócił
się do Naruto.
-
Kochanie, to mój starszy brat, Itachi. Bracie, to Naruto – przedstawił ich
sobie Sasuke. Itachi obrzucił brata przeciągłym spojrzeniem, a potem zmierzył
wzrokiem Naruto.
-
Pasujecie do siebie – rzekł. – Jak wam minęła podróż?
-
Znośnie – stwierdził Sasuke. – Bez przeszkód na szczęście. Chodźmy do środka,
Naruto drży z zimna.
Weszli
do zamku. Wewnątrz było jedynie trochę cieplej. Naruto miał szczerą nadzieję,
że w kominkach w komnatach będzie napalone, bo miał już dość ciężkiego ubrania.
Czuł się zdrętwiały i zmęczony. Marzył o kąpieli, o której wspomniał Sasuke.
Rozglądał
się po zamku, gdy szli korytarzem. Przypominał on bardziej twierdzę, niż dom,
ale Naruto to nie przeszkadzało. Kojarzyło mu się mężem i tym, co o zwyczajach
północy słyszał w domu.
- Żałuję,
że nie mogłem być na waszym ślubie – rzekł Itachi, uśmiechając się do nich.
- Ślub
jak ślub - odparł Sasuke, wzruszając ramionami. – Wszystko odbyło się dość
szybko.
Dotarli
do dużej sali, gdzie ustawione były stoły. Wewnątrz było bardzo ciepło i Naruto
z radością oddał służącemu swoje białe futro i wielką czapę. Itachi znów
obrzucił go przeciągłym spojrzeniem.
- No
proszę, złotowłosego mam szwagra. Sasuke tak cię tym wszystkim omotał, jakby
chciał cię ukryć.
- Zimno
tu – burknął Naruto, wtulając się w męża. Czuł się przez nich wszystkich
oceniany jak towar. Chciał już się znaleźć sam na sam z mężem. Miał dość
ciekawskich spojrzeń.
-
Itachi, nie zawstydzaj go. Naruto jest zmęczony i głodny.
Zasiedli
przy stole. Naruto rozejrzał się pośród gości, rozpoznając w nich w większości
tych samych, którzy jechali z nimi orszakiem. Wkrótce potem tych niewielu,
którzy byli mu obcy, przyszło się z nim przywitać. Sasuke dokonał prezentacji,
bo Naruto czuł się bardzo skrępowany; wszyscy oni jakoś dziwnie na niego patrzyli.
- Mam
coś na twarzy? – spytał, przylegając do boku Sasuke, gdy już wszyscy sobie od
nich poszli. Mąż zerknął na niego, nakładając mu na talerz jedzenie.
- Nie,
jesteś czyściutki – odparł uśmiechnięty Sasuke.
- To
dlaczego wszyscy tak na mnie patrzą?
Sasuke
rozejrzał się po sali, gromiąc wzrokiem wszystkich dookoła i nagle ci, którzy
się na nich patrzyli, zainteresowali się czymś innym, blednąc gwałtownie.
- Już
nikt nie patrzy – rzekł łagodnie Sasuke i pocałował go w nos. Obaj usłyszeli
śmiech Itachiego. Gdy na niego spojrzeli, starszy brat Sasuke wychylił się ku
nim.
-
Dziwicie się, że wszyscy patrzą? – szepnął konspiracyjnie. – Sasuke wyjeżdżał
stąd z miną, jakby jechał na swój pogrzeb, a wraca radosny jak skowronek. A
przecież ma tu reputację bryły lodu, więc wszyscy patrzą z ciekawością, kto go
w końcu roztopił.
Itachi wyszczerzył szeroko zęby, a Sasuke zmarszczył groźnie brwi.
- Bryła
lodu? – spytał Naruto, zwracając się do męża. Sasuke prychnął.
- To
bzdury – zapewnił go pospiesznie.
- Och,
braciszku! – zawołał ze śmiechem Itachi. – Nawet nie wiesz, co się o tobie mówi
na zamku! Tu już poszły zakłady, w jakim stanie będzie twój mąż, gdy go tu
przywieziesz!
-
Przestań, Itachi! – zawołał Sasuke, ale Naruto machnął na niego ręką.
- Co
obstawiano? – zapytał z ciekawością. Itachi wydawał mu się sympatyczną osobą.
-
Oczywiście, że Sasuke wróci jeszcze bardziej wściekły, a ty przerażony i zastraszony. Nikt nie
spodziewał się dwóch słodkich gołąbków.
-
Zastraszony? – Naruto znów spojrzał na męża. – Chciałeś mnie zastraszyć?
- Toż
to oczywista bzdura, kochanie. – Sasuke cmoknął go w usta. – Jedz, skarbie,
byłeś głodny.
-
Jedzenie może zaczekać. Dlaczego Sasuke ma taką reputację? – Naruto znów
zwrócił się do Itachiego. – Przecież jest taki dobry i kochany.
Brwi Itachiego
wystrzeliły w górę, gdy spojrzał na młodszego brata.
- Dobry
i kochany? Doprawdy, braciszku? – zapytał z kpiną i rozbawieniem jednocześnie.
Sasuke poczerwieniał lekko, co śmiesznie kontrastowało z jego bladą skórą
człowieka z północy.
-
Naruto, naprawdę zacznij już jeść – rzekł dość chłodno.
- Ale
kiedy ty jesteś dobry! Obiecałeś, że będziesz dobry! Kłamałeś?!
Naruto
wlepił w niego oczy, niemalże siłą na nich wymuszając, by stały się wilgotne.
Gdy był dzieckiem, ta sztuczka działała na wszystkich.
Sasuke
pobladł gwałtownie.
- Nie,
nie, oczywiście, że nie kłamałem, kochanie! – zawołał przerażony, ujmując jego
twarz w dłonie. Obcałował jego buzię i Naruto wyczuł w nim desperację. –
Wszystko, co tobie mówiłem, było szczere!
Naruto
uśmiechnął się szeroko.
-
Dobrze wiedzieć, bo już się bałem.
- Nigdy
bym nie przypuszczał, że moim bratem tak łatwo manipulować – westchnął Itachi.
Sasuke spojrzał na niego ostro.
-
Zajmij się swoim talerzem! – fuknął na starszego brata.
Zajęli
się kolacją. Naruto co chwila zerkał to na męża, to na okna, przyglądając się,
jak niebo za nimi ciemnieje. Jedzenie w Oto było bardzo dobre, może jedynie
nieco za tłuste. Za to wino mocne, rozrabiał je sobie z wodą, a i tak lekko
szumiało mu w głowie.
-
Chodźmy już. – Mąż szepnął mu to do ucha w pewnym momencie. Naruto spojrzał na
niego i zobaczył, że oczy męża są rozgorączkowane i głodne. Przełknął ślinę i
przytaknął.
Sasuke
wziął go za rękę i pociągnął do wyjścia. Kilka osób pożegnało ich gwizdami, ale
nie zwrócili na nich uwagi. Ledwo opuścili salę, Sasuke podniósł go na ręce.
Naruto wybuchnął śmiechem.
-
Przytul się – szepnął Sasuke. – Zimno jest na korytarzach.
Posłusznie
przylgnął do męża, nawet nie patrząc, gdzie ten go niesie. Sunął wargami po
jego szyi, czując, jak mąż drży pod tym dotykiem.
Sasuke
niósł go dość długo, różnymi korytarzami. Naruto raz po raz spoglądał w jego
płonące oczy, widząc w jego czarnych tęczówkach swoje odbicie.
W końcu
dotarli na miejsce. Sasuke pchnął barkiem jakieś drzwi i weszli do jasno
oświetlonej, ciepłej komnaty. Ogień w kominku trzaskał głośno, pochłaniając
bierwiona, przed nim leżał miękki, puszysty, biały dywan i dopiero po chwili
Naruto zorientował się, że to skóra z białego niedźwiedzia. Po drugiej stronie
komnaty znajdowało się ogromne łoże, zaścielone poduchami i szarymi futrami.
Wszystko dookoła zadawało się być przez to puchate i ciepłe. W oknach wisiały
ciemne, ciężkie zasłony, wszystkie meble były duże i masywne.
-
Przytulnie – szepnął do męża. Nie doczekał się odpowiedzi, bo mąż przyciągnął
go do siebie i zaczął namiętnie całować.
Naruto
zagarnął dłońmi włosy męża i przyciągnął jego głowę jeszcze bliżej siebie.
Chciał go przeniknąć, chciał być tak blisko, że już bliżej być nie można.
Pragnął go, i to tak bardzo, że ledwo mógł znieść to pragnienie.
Gdy
oderwali się od siebie, dysząc, Sasuke postawił go na podłodze. Naruto uniósł
na niego oczy.
- Tam,
za tamtymi drzwiami, jest komnata, a w niej wanna z wodą – wyszeptał Sasuke
nabrzmiałym głosem. – Są też ręczniki i wszystko, czego trzeba. Idź odświeżyć
się po podróży, zrelaksować, żebyś się rozluźnił…
- Nie
pójdziesz ze mną? – zapytał Naruto. Sasuke uśmiechnął się łagodnie i cmoknął go
w usta.
-
Kochanie, gdy zobaczę cię nago… - Sasuke urwał i pokręcił głową. – Zapewne
jesteś zdrętwiały. Woda ukoi mięśnie. Potem ja się szybko wymyję, ale ty się
nie spiesz, odpocznij chwilę…
-
Dobrze… - przytaknął Naruto. Wspiął się na palce i ucałował męża. – Czekaj na
mnie – wyszeptał. Sasuke jedynie skinął głową.
Naruto
pomknął do wskazanej komnaty. Znalazł małe, trochę zaparowane wnętrze, ku jego
uciesze bardzo ciepłe. Pośrodku stała duża wanna na pajęczych nóżkach,
pełna ciepłej wody. Obok, na stoliczku, stały jakieś flakoniki, a dalej na
szafce ręczniki. Naruto szybko pozbył się ubrań i wszedł do wody.
Odetchnął.
Sasuke
miał rację, po tylu godzinach w siodle jego mięśnie były zdrętwiałe i obolałe.
Gorąca woda na szczęście nieco uśmierzyła ten ból. Naruto sięgnął po jeden z
flakoników z mydlinami, wylał trochę jasnego płynu na dłoń i zaczął się
szorować. Dokładnie, żeby Sasuke miał go czystego i pachnącego. Już za chwilę,
już za kilka minut…
Nie
wytrzymał długo w wodzie. Spłukał z siebie mydliny i wyskoczył z wanny. Szybko
się wytarł, a potem chwilę zastanawiał się, co na siebie włożyć, aż w końcu postanowił
ubrać tunikę, którą wcześniej z siebie zrzucił. Tylko ją, sięgającą mu do
połowy ud.
Czuł
się skrępowany tą nagością, ale wiedział, że tam w komnacie czeka na niego Sasuke. Jego
Sasuke, zniecierpliwiony, podniecony, marzący tylko o nim. Naruto do nikogo
innego by nie wyszedł.
Gdy
uchylił drzwi i wyjrzał, spostrzegł męża, siedzącego na brzegu łoża jedynie w
spodniach. Widząc jego szeroki, umięśniony tors i ramiona, Naruto przełknął
ślinę.
-
Jestem gotowy – powiedział cicho, idąc w jego kierunku. Mąż zmierzył go
wygłodniałym wzrokiem. Przełknął ślinę, a gdy Naruto stanął przed nim, dotknął
jego bioder. Przesunął dłońmi niżej. Musnął nagie uda.
- Zaraz
wracam. Za sekundę – powiedział i dosłownie uciekł. Naruto zachichotał i wspiął
się na jego, nie, już ich wspólne łoże. Ułożył sobie stos poduszek i oparł się o nie, patrząc na
drzwi, za którymi był Sasuke. Leżące na łożu futra łaskotały go po nagich nogach,
był to taki przyjemny dotyk. Słyszał chlupot wody w sąsiednim pomieszczeniu i
trzask ognia w kominku. Drżał w oczekiwaniu na męża.
Niedługo
potem, zaledwie kilka minut, które można by policzyć na palcach jednej dłoni,
Sasuke wyłonił się zza drewnianych drzwi, odziany jedynie w kusy ręcznik,
zawiązany wokół bioder. Teraz to Naruto miał okazję, by sobie popatrzeć.
Sasuke
był… idealny. Naruto nic by w nim nie zmienił, począwszy od czarnych jak noc
włosów, poprzez głębokie, groźne, w tej chwili lekko zwężone oczy, szerokie,
silne ramiona, umięśniony tors, wyrzeźbiony brzuch, aż po spięte, ociekające
wodą uda i umięśnione łydki. Zapragnął dotknąć skóry męża, już, w tej chwili
mieć go całego tylko dla siebie.
Bezwiednie
wyciągnął ku niemu rękę, a Sasuke wspiął się na łóżko i ujął ją. Pocałował jego
palce. Spojrzał mu w oczy.
- Jak
się czujesz? – zapytał.
- Chodź
do mnie – szepnął Naruto. – Pali mnie skóra…
Sasuke
zaśmiał się i przysunął do niego. Naruto oplótł swoje ręce wokół szyi męża i
znów połączył się z nim w pocałunku. Sasuke popchnął go na miękkie łoże i
przylgnął do niego całym swoim ciałem, a Naruto jęknął, zarzucając mu lewą nogę
na biodro. Sasuke przewędrował po niej ręką, od kostki aż po udo.
- Tak…
jest gorąca… - wyszeptał mąż, całując jego szyję. Naruto odchylił głowę,
ocierając się o męża. Był podniecony i czuł, że Sasuke też jest. Obaj pragnęli
siebie równie mocno. – Ale chyba mogę coś z tym zrobić – szeptał. – Jak
myślisz?
- Tak…
och, tak… - wyjęczał Naruto, wypychając biodra do góry. Mąż zaśmiał się.
-
Jesteś taki niecierpliwy, mój słodki. A jeszcze niedawno zarzekałeś się, że
nigdy nie będę cię miał.
Naruto
chciał mu odpyskować, ale Sasuke stłumił jego słowa, ponownie mocno go całując.
Jego gwałtowność podobała się Naruto, poddał mu się całkowicie, czerpiąc
przyjemność ze wszystkiego, co robił mu mąż.
A
Sasuke całował go, na przemian ssąc i kąsając go w wargi i szczękę, skubiąc
zębami skórę na jego szyi i liżąc ją, całując go za uszami lub bawiąc ich
płatkami. Naruto wił się pod nim i pojękiwał cichutko z przyjemności, nie mając
pojęcia, co sam powinien robić. Nieśmiało przesuwał dłońmi po szerokich, lekko
wilgotnych plecach męża, po jego ramionach, podziwiając ich twardość i siłę.
Sasuke był taki idealny…
Sasuke
nagle uniósł się lekko, a Naruto spojrzał mu w oczy. Ciemnowłosy uśmiechnął się
wilczo, tak jak uśmiechał się wtedy, gdy się poznali, ale Naruto już nie bał
się tego uśmiechu. Odwzajemnił go, a wtedy Sasuke złapał za kołnierz jego
tuniki i nim Naruto się zorientował, rozerwał ją z trzaskiem.
Chłopak
pisnął i zasłonił się, zaskoczony, a Sasuke zaśmiał się z jego reakcji.
-
Spokojnie – szepnął, pochylając się nad nim i musną wargami jego szyję. –
Jesteś taki piękny, mój mężu…
Komplement
miło połechtał ego Naruto i drżeniem rozszedł się po całym jego ciele. Spod
rzęs spojrzał na wiszącego nad nim, opartego na rękach męża, a potem z
uśmiechem sięgnął do jego ręcznika i zerwał go z niego jednym szarpnięciem. Sasuke
spojrzał na niego zdziwiony.
-
Dlaczego tylko ja miałbym być nagi?! – zapytał słodko Naruto, kładąc się pod mężem
wygodnie. Wstydził się prezentować tak swoje ciało, ale gdy widząc, jak Sasuke
pochłania go wzrokiem i niemal czując na sobie to spojrzenie, nie mógł pozbawić
ukochanego przyjemności. Sasuke wyciągnął rękę i przesunął ją po jego żebrach,
a potem musnął jeden z sutków. Naruto sapnął cicho, z pożądaniem patrząc w
czarne oczy. – No zrób coś… - jęknął. Sasuke znów się zaśmiał.
- Jeśli
takie jest twoje życzenie – odparł mąż i znów go pocałował, jednocześnie sunąc
ręką w dół.
Naruto
wygiął się odruchowo, gdy dłoń męża dotknęła jego męskości. Był to dla niego
nowy, nieznany dotyk, przyjemność, której jeszcze nigdy nie zaznał. Gdy tylko
jego usta zostały uwolnione, głośno nabrał powietrza, znów wypychając biodra ku
górze, by być jeszcze bliżej pieszczącej go, dużej, szorstkiej, ale ciepłej
dłoni. Sasuke patrzył na jego twarz, przesuwając dłonią po jego męskości.
Obserwował jego reakcje, Naruto znów niemalże czuł na sobie to jego przenikliwe
spojrzenie, które było niczym kolejna pieszczota.
Westchnął,
gdy ciepłe palce zacisnęły się mocniej i jęknął, gdy zaczęły się szybko
poruszać. Dyszał, wbijając paznokcie w ramiona męża. Sasuke raz po raz całował
go w usta, a jego dłoń poruszała się coraz szybciej.
I aż
jęknął w proteście, gdy przestała. Rzucił mężowi spojrzenie pełne wyrzutu, a
ten zaśmiał się.
-
Spokojnie, malutki – szepnął, całując jego tors.
- Nie
jestem malutki – wydyszał Naruto, a maż zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Nie
jesteś – zgodził się, zerkając w dół, po czym zaczął go całować niżej i niżej…
Naruto oddychał
głośno, czując coraz większe podniecenie. Język Sasuke właśnie zataczał kręgi
wokół jego pępka, ale chłopak miał wrażenie, że to nie koniec wędrówki warg
męża, że nie to miejsce jest ich celem. Uniósł się lekko na łokciach, obserwując
Sasuke. Dygotał w oczekiwaniu, a maż specjalnie wszystko przeciągał.
Koniuszek
jeżyka w końcu wynurzył się z zagłębienia, które badał i zjechał w dół. Sasuke
ujął go za biodra, a Naruto jęknął najgłośniej jak do tej pory i opadł na
poduszki, wypychając biodra do przodu. Mąż polizał jego prężącą się męskość po
całej długości, a potem dokładnie zlizał preejakulat, sączący się z jego
czubka. Naruto zacisnął ręce na poduszce, którą miał pod głową.
-
Sasuke! – jęknął. Mąż uniósł na niego oczy, lekko ssąc czubek jego twardego członka. Potem
uniósł głowę, na co Naruto jęknął po raz kolejny, tym razem w proteście.
- Tak,
kochanie? – spytał, ale Naruto nie był w stanie odpowiedzieć. Szarpnął biodrami
do przodu, ale mąż je przytrzymał.
-
Proszę…! – wysapał Naruto. – Mocniej… Proszę…!
Sasuke spełnił
jego żądanie z podwójnym entuzjazmem.
Naruto
wił się pod nim, jęczał i szarpał poduszkę, a potem usiadł gwałtownie i całymi
garściami zgarnął włosy męża, chcąc docisnąć jego głowę jeszcze bliżej swojego
krocza. Nie mógł uwierzyć, że wcześniej tak się bał rzeczy tak przyjemnej! Odrzucił
głowę do tyłu, próbując ruszać biodrami w rytm ruchów głowy i ssania męża, ale
Sasuke mocno trzymał jego biodra, nie pozwalając mu na gwałtowne ruchy. W końcu chłopak wygiął się do tyłu i doszedł
w jego usta z głośnym okrzykiem na ustach.
Opadł na
poduszki, zamroczony silnym orgazmem, czując, że mąż wciąż liże go w tamtym
miejscu. Gdy rozchylił powieki, pod którymi widział całe konstelacje gwiazd,
ujrzał twarz męża, która właśnie uniosła się znad jego krocza. Sasuke przybliżył
się do niego, a potem przesunął ręką po jego spoconej twarzy. Naruto zaraz do
niego przylgnął i zaczął go całować, nagle odzyskując siły. I chęć na więcej.
Sasuke sięgnął
jedną ręką do komody, stojącej przy łóżku. Naruto, odpowiadając na jego
pocałunki, dłońmi badając cudowne mięśnie na jego brzuchu, jednym okiem zerknął
w tamtym kierunku. Mąż wyciągnął z szuflady jakiś flakonik.
Oderwał
się od warg Sasuke.
- Co
to? – zapytał, a mąż uśmiechnął się lekko.
-
Powąchaj. – Sasuke odkorkował flakonik i podetknął mu go pod twarz. Naruto powąchał
olejek znajdujący się w środku i uśmiechnął się do męża. Jeszcze nie wiedział,
po co to, ale pachniało bardzo ładnie, jakąś mieszanką dobrze skomponowanych
kwiatów.
Sasuke popchnął
go lekko na łóżko, a potem przechylił flakonik nad jego brzuchem. Trochę jasnego,
gęstego płynu spłynęło na brzuch Naruto, a chłopak syknął, bo płyn był zimny. Jednak
Sasuke zaraz zakorkował buteleczkę, odłożył ją na bok i zaczął krążyć dłońmi po
brzuchu Naruto, rozmasowując na nim płyn. Potem przeniósł się na uda i je
również masował, aż w końcu zagłębił się między jego pośladki.
Naruto wciągnął
powietrze i rozłożył szerzej nogi, czując tam dłonie męża. Sasuke ugniatał jego
pupę, a także masował i naciskał palcami na jego wejście, dostarczając Naruto nowej
przyjemności. Chłopak znów zacisnął dłonie na poduszce, wyginając się. Nagle
Sasuke złapał go w talii.
-
Przekręć się – szepnął, całując go w biodro.
Naruto posłusznie
przekręcił się na brzuch, a Sasuke uniósł jego pupę nieco w górę. Nim chłopak zdążył
się zawstydzić, poczuł wargi męża na plecach – Sasuke składał mu czułe
pocałunki wzdłuż kręgosłupa, a potem ponownie sięgnął po olejek i wylał go
trochę tuż nad jego pupą.
Naruto wzdrygnął
się, gdy chłodny płyn spłynął mu między pośladkami, jednak zaraz za nim
powędrowała ciepła dłoń Sasuke. Mąż masował go tam chwilę, a potem, nagle,
Naruto poczuł, jak zanurza się w nim jeden jego palec.
Poruszył
się lekko, zaniepokojony, ale nie poczuł bólu, palec wszedł gładko. Sasuke przylgnął
do jego pleców i szepcząc mu do ucha czułe słowa, zaczął poruszać swym palcem i
składać mu na karku delikatne pocałunki.
Mąż był
bardzo delikatny i cierpliwy. Jego palec zanurzał się w blondynie i wysuwał z niego w równym
rytmie, a Sasuke całował go po szyi, uszach i policzku. Naruto wykręcał ku
niemu głowę, łaknąć pieszczot.
Niedługo
potem Sasuke dołączył do pierwszego palca i drugi i nieco przyspieszył tempo, a
jego druga dłoń objęła ponownie twardą męskość Naruto i zaczęła poruszać się w
tym samym tempie co palce. Naruto podrygiwał biodrami, sapiąc. Chciał czegoś...
więcej, chciał…
- Ach… Sasuke…
- jęknął, zanurzając twarz w poduszce i wypinając pupę bardziej, by palce męża znalazły
się głębiej. – Ach… jak mi… dooobrze…!
Sasuke
nie odezwał się, tylko włożył w niego trzeci palec. Naruto jęknął jeszcze
głośniej i zaczął gwałtownie poruszać biodrami, bo dotyk Sasuke był dla niego
zbyt delikatny. Gdzieś na krańcach świadomości rejestrował jakiś ból, ale
przyjemne doznania, zwłaszcza te płynące do niego dzięki dłoni Sasuke,
gwałtownie pieszczącej jego męskość, skutecznie przyćmiewały złe odczucia.
Mąż nagle
cofnął swoje palce, a Naruto obejrzał się na niego, niezadowolony. Dostrzegł, jak Sasuke
nawilża olejkiem własną, o wiele większą od Naruto męskość, a potem przysuwa
się do niego. Blondyn zacisnął oczy, już wiedząc, dlaczego mąż przestał go pieścić. Sasuke pogładził go po boku.
-
Spokojnie – wyszeptał czule, całując jego ramię. Naruto poczuł jego gorącą
męskość, ocierającą się o jego wejście. Zaczął gwałtowniej oddychać. –
Rozluźnij się, kochanie.
Blondyn
pokiwał głową i niemalże w tym samym momencie męskość męża zanurzyła się w nim.
Jęknął głośno, bo była ona o wiele większa, niż wcześniej pieszczące go palce. Sasuke
objął go, wplatając swoje palce między jego zaciśnięte na pościeli dłonie. Naruto
znów poczuł na karku jego wargi.
-
Spokojnie. – Ponownie szepnął Sasuke, poruszając ostrożnie biodrami. Naruto oddychał
głęboko, starając się rozluźnić. Czuł ból, ale po chwili znów zaczęła go
przyćmiewać intensywna przyjemność. Na próbę poruszył biodrami, a gdy odkrył,
że współpraca z mężem przynosi jeszcze więcej przyjemności, zgrał się z Sasuke
we wspólnym rytmie. Po chwili jęczał już tylko z przyjemności, prężąc się w
objęciach męża, odchylając głowę i sapiąc głośno. I było tak do momentu, w
którym Sasuke nie trafił w jego prostatę. Bo wtedy Naruto zaczął dosłownie
krzyczeć z przyjemności i żądać, by mąż robił wszystko mocniej i szybciej. Sasuke
posłusznie spełniał każde jego życzenie, doprowadzając go tym samym do granic
rozkoszy…
taaak xD pamiętajcie, że jeszcze będzie epilog xD trzymajcie się xD a, no i komentujcie xD
Opowiadanie świetne. Jak zwykle urywasz w takim momencie że potrafię tylko wiercić się na krześle i miągwolić że chcę więcej. Jak najwięcej weny.
OdpowiedzUsuńufff w takim momencie! jak mogłaś znów przerwać XD no nareszcie oni razem! z tego by mogła wyjśc całkiem niezła ksiązka, uwielbiam takie klimaty :3
OdpowiedzUsuńYaaay, mam dedykaaację, mam dedykaację, la la lala la la laaa. xD
OdpowiedzUsuńWiesz, że Cię kocham, prawda? Prawda? Bo jak nie, to już wiesz. Wiesz, że chciałam już się śmiertelnie obrazić, kiedy po raz setny dzisiaj weszłam na Twojego bloga? A tutaj niespodzianka. ~
Co prawda nie cierpię, jak Sasuke jest taki... ugodowy, ale Naruś i Itaś sprawiają, że życie staje się piękniejsze i mogę ten jeden szczególik wybaczyć. Kocham to opowiadanie, kocham te klimaty, kocham postacie zachowujące się jak dzieci, kocham sasunaru. Ah, i kocham autorkę od dnia dzisiejszego. (oczywiście jedynie do czasu, aż znowu będzie mi groziło śmiertelne obrażenie się)
Weny, po powrocie liczę na epilog.
A, właśnie, bo zapomnę. Co z opowiadaniem czytelników? Brak weny czy po prostu to opowiadanie zajmuje za dużo czasu? Nie żebym narzekała, ja nigdy nie narzekam, jestem (nie)cierpliwą i wierną czytelniczką.
tak myślałam, że się obrazisz xD
Usuńco do "opowiadania czytelników", to piszę je i nawet ma już tytuł xD ale jest dłuuugaśnie, więc idzie mi to powolutku xD ważne jest, że zaczęłam xD pojawi się, nie wiem kiedy, ale się pojawi xD
Czekałam na tą 7 część i czekałam xd doczekać się już nie mogłam. Jak zawsze świetne *.* mam nadzieję że jeszczee napiszesz coś w takich klimatach, fajnie to wychodzi.
OdpowiedzUsuńSasu jest tu taki kochany, a Naruś uroczy, pasuje to do nich ;d
Kocham, kocham, kooocham! Cudowne! Czekałam i czekałam, aż w końcy się doczekałam. Boskie! Już oczekuję epilogu! Mam nadzieję, że szybko się pojawi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mitsi ;)
cudowny rozdział.Piękny po prostu. Sasuke był taki delikatny i czuły , to wspaniałe.Myślałam, że Sasuke zatłucze brata przy tym stole .Itachi to zaczepny brat
OdpowiedzUsuńCudeńko!!! Po prostu genialne!!! Nie mogę się doczekać epilogu... :3 [Pozdrawiam i dużo weny życzę. ;]
OdpowiedzUsuńNaaah!! Dlaczego? Dlaczego w takim momencie~~ T^T
OdpowiedzUsuńzuo czai się w każdym bloggerze piszącym opowiadania... T^T
Weny na więcej~
Ahhh!Brak mi słów !
OdpowiedzUsuńłaaa!! dawno mnie nie było, za co przepraszam, ale nie mogłam tu być, bo rekrutacje itd, itp. ale po prostu szaleje za tym opkiem jest taaaakie super!! nie mogę się doczekać epilogu!! kocham kocham kocham!!! no i oczywiście jak zawsze pytanko: kiedy będzie nowy rozdział "między nami..."?? czekam, czekam i czekam! weny życzę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńShin~
"Między nami..." będzie, jak tylko zakończymy naszą małą przygodę z "Dwiema stronami...", czyli naskrobię epilog tego opka, dodam, a potem w ok. tydzień po nim pojawi się nowy rozdział "Między nami..." xD a potem chyba "Mój najlepszy..." zaś dalej może jakiś shocik, bo mam naskrobane trzy bardzo fajne xD no, to tak mniej więcej grafik na najbliższy miesiąc xD
UsuńOch, och, och jeeej *o* Jeeezu kocham Twoje opowiadania. \(*o*)/ Rozdział świetny. Sama sobie ustawiłaś poprzeczkę bardzo wysoko ale nigdy jeszcze nie zeszłaś z poziomu. Nie wiem jak Ty to robisz ale najwyraźniej niektórym dostał się ogromny talent i już. :) Scena ich pierwszego razu doskonale opisana, dosłownie czułam się jakbym siedziała sobie wygodnie w fotelu w ich sypialni..... baaardzo blisko łóżka XD Czekam oczywiście z niecierpliwością na epilog. Ale w Twoim wypadku wiem, że czekanie popłaca (i wchodzenie na Twojego bloga jak nałogowiec co jakieś 2 h żeby sprawdzić czy jest notka i zaliczyć wielkiego banana na buzi gdy się pojawi ;) ). Życzę ci weny kochana. Mam nadzieję, że nasze komentarze mocno mobilizują do pracy, bo jak zauważyłaś jesteśmy dość wygłodniałym tłumem XD A więc czekam, czekam, czekam... ach i przy okazji życzę spokoju ducha. :)
OdpowiedzUsuńPS. Jakbyś mogła zarzucić jakimś (nawet one-shotem) opowiadaniem NaruSasu byłabym wniebowzięta (bo dawno nie było ;p) XD KC \(*o*)/
"Mój najlepszy..." będzie niedługo xD akurat z NaruSasu nie mam żadnego ukończonego shota, ale mogę zobaczyć, co tam mam na dysku i może wygrzebię coś, czemu brak końcówki i ją dopiszę xD bo ja zawsze coś mam xD
Usuńpozdrawiam!
O rrrrrany, czytałam, czytałam, czytałam i... i nagle przekręciłam głowę zawadiacko, bo zobaczyłam, że już koniec rozdziału. xD Potem przeczytałam jeszcze raz, a dziś po południu kolejny. I komentuję dopiero teraz! xD Uwielbiam to, szkoda, że został już tylko epilog. Tę historię można by jeszcze trochę pociągnąć, no ale jeśli zdecydowałaś, że już koniec, to koniec (w końcu to i tak na początku był tylko shot! :D). Czekam z niecierpliwością na epilog, a także na kolejne części innych opowiadań. Tylko nie każ nam długo czekać. Bo mam wrażenie, że gwałcę F5 za każdym razem, gdy wchodzę na tego bloga xD.
OdpowiedzUsuń/menemen.
Witam,
OdpowiedzUsuńkocham, kocham to opowiadanie, no w zasadzie to każde Twoje... rozdział jest wspaniały... haha wyjeżdża „bryła lodu”, a wraca skowronek... i ta desperacja w słowach, czynach, jak Naruto patrzył na na niego, a oczy już zachodziły łzami.... Taki dobry i kochany Sasuke bardzo mi się podoba. Bardzo ciekawi mnie kto wygrał ściganie się hahahah...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję bardzo. ^^~ Już nie mogę się doczekać ( zresztą jak zawsze XD ) . Czasem miła jest taka odmiana, że to Naruś się na Saskiem "znęca" XD No mniejsza. Po prostu ... czekam ! KC i pozdrowienia \(*o*)/
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to co tworzysz :)
OdpowiedzUsuńNo nie! Nie, nie, nie! Nie zgadzam się na takie traktowanie! Ja się tu wiercę i skaczę z radości, że w końcu są razem, a Ty mi tu w takim momencie urywasz?! Nie zgadzam się! xD Uwielbiam to opowiadanie! (Nie ważne, że się powtarzam xD ) Notak (jak zwykle z resztą) wspaniała! Życzę Ci duuużo weny! i mam nadzieję, że niedługo znowu dodasz coś ciekawego *-* ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
~Zaku^^
No i doczekałam się ^^ super rozdział. Naru mnie zaskoczył takimi tekstami i jak pogrywał z mężem xD cuuuudne!;)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze to sie skonczylo tak szybko bo bylo genialne I kocham opowiadania tego typu. Jestes wielka I jestes jedna z najlepszych pisarek jakich opowiadania dane mi bylo przeczytac. Kazde ma to cos a to jak opisujesz wszystko jest perfekcyjne I to okrutne ze sie to tak latwo I szybko czyta a potem ze okres czekania na nastepny rozdzial tak sie dluzy :c weny zycze bo co jak co Ty musisz jej miec duzo :)
OdpowiedzUsuńczy jest jakaś minimalna szansa, że epilog ukaże się przed niedzielą, bądź w niedzielę rano? bo wyjeżdżam, a przed wyjazdem chciałabym jeszcze sobie przeczytać, co by mieć lepszą podróż :D
OdpowiedzUsuń/menemen.
Mam tylko nadzieję że Sasuke nic nie odwali na koniec, bo to piękna historia i w pewnym sensie romantyczna, szkoda by było to rozje**ć. Poza tym, podoba mi się kreacja czułego Sasuke, który był jak bryłka lodu, a teraz rozpływa się pod spojrzeniem błękitnych oczu. Czekam na epilog :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Reru
Bang Bang! Moje dwie ulubione pary w jednym opowiadaniu. Dziękuje! Oprócz drobnych literówek nie mam w sumie zastrzeżeń. No może jedno! Odświeżam tego bloga minimum dwa razy dziennie, wszystko przeczytałam po dwadzieścia. Życzę wena i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńK.
kiedy dodasz kolejną notkę?
OdpowiedzUsuńświetne *Q* waiting for more <3
OdpowiedzUsuńYuuki-chan :*
...dwa tygodnie od ostatniej notki. POZWOLISZ NAM TAK UMRZEĆ? niecierpliwie wyczekuje następnego rozdziału. ;_;
OdpowiedzUsuńA kiedy będzie ten epilog? :P
OdpowiedzUsuńHe, he, he ^^ Postaram się nie wytykać błędów bo one same mi też się przytrafiają,. W końcu do 'tego' doszło ^^ opowiadanie mi od początku przypadło do gustu :)
OdpowiedzUsuń