wtorek, 14 maja 2013

Dwie strony świata, cz. 7

całe, pełne, pachnące, jeszcze ciepłe czternaście stron xD specjalnie dla Was xD i ze specjalną dedykacją dla Sev, mam nadzieję, że przeczytasz jeszcze przed wyjazdem xD




Sasuke spodziewał się łzawego pożegnania, na szczęście mąż miło go zaskoczył. Uścisnął ojca, ucałował matkę, wskoczył na swego wierzchowca i oznajmił, że gotów jest do drogi. Jego rumak zaczął nerwowo dreptać po placu, wyrywając się na przód. Widać było, że w zwierzęciu drzemała równie niespokojna dusza, co w Naruto.
- Sasuke, będziemy się ścigać! – zawołał wesoło blondyn, gdy ciemnowłosy sprawdzał swoje juki. Sasuke już otwierał usta, by mu odpowiedzieć, gdy uprzedził go Iruka.
- Nie, nie będziecie, mój młody panie! – zawołał, dosiadając gniadego konia. – Nie wolno ci odłączać się od straży! Co by było, gdybyś na trakcie spotkał jakąś bandę zbirów?!
- Sasuke, powiedz mu coś! – zawołał natychmiast Naruto. Sasuke zaśmiał się.
- Iruka ma rację, kochanie.
Naruto naburmuszył się.
- Przecież byś mnie obronił! Ale wygląda na to, że tylko się przechwalasz tym swoim WIELKIM mieczem!
Sasuke zamarł, a Naruto, śmiejąc się, popędził swego rumaka i pogalopował kawałek w stronę bramy. Po sekundzie Sasuke otrząsnął się i zgromił spojrzeniem każdego w zasięgu wzroku, bo straż wyglądała na dość rozbawioną. Dosiadł Cienia i popędził za mężem.
- Ty mały chochliku! – zawołał, gdy do niego dotarł. – Mógłbyś nie znieważać mnie w obecności straży?! Jeszcze gotowi pomyśleć, że nie spisałem się ubiegłej nocy!
Naruto zaśmiał się.
- Nie bądź nudny! Poza tym to tylko żarty! – Naruto podjechał do niego, wychylił się i cmoknął go w usta. – Cieszę się, że jesteś dla mnie taki dobry. Wynagrodzę ci to.
- Nie obrażając mnie?
- Bardzo się starając, gdy już zechcesz mnie nauczyć igraszek na twym łożu w Oto – odparł Naruto i ze śmiechem pogalopował do rodziców, nie czekając na odpowiedź zszokowanego Sasuke. Uchiha obejrzał sie za nim, a potem na jego twarz wpełzł uśmiech. Jego plan się opłacił, widać mąż docenił, że Sasuke miał na względzie jego dobro i samopoczucie. Naruto przestał sie wzbraniać, wręcz przeciwnie, stał się chętny!
Wyobraźnia zaraz podsunęła Sasuke tysiące wizji siebie i Naruto, namiętnie splecionych na jego łożu w jego sypialni. Siła je odpędził, bo orszak już się spakował, a jego ojciec właśnie się żegnał z rodzicami Naruto. Sasuke ruszył ku nim, po czym zsiadł z rumaka i pożegnał teściów, obiecując, że będzie dbał o ich syna i że będzie dla niego dobry. Zresztą, jak mógłby być zły dla tego roześmianego chochlika? W dodatku mając w głowie obietnicę chłopaka? Musiałby być szaleńcem!
Wyjechali ogromnym orszakiem. Żołnierzy i wozów było dwukrotnie więcej niż wcześniej. On, Naruto, a za nimi Kakashi wraz z Iruką, jechali pośrodku orszaku, zaraz za strażą pilnującą powozu, w którym jechał król.
- Nie mogę się doczekać, kiedy dotrzemy! – zawołał Naruto, a jego rumak zarżał i wyrwał się do przodu. Naruto ze śmiechem ściągnął jego wodze. – Spokojnie, Wichrze! Prr!
- Niecierpliwa bestia jak i ty – rzekł Sasuke, przyglądając się potężnemu, białemu jak śnieg rumakowi męża.
- Wicher lubi galop! A ty nie chciałeś się z nami ścigać! – zarzucił mu mąż. Sasuke zaśmiał się.
- Bo byłoby to nierozsądne – rzekł. – Kochanie, czeka nas cały dzień drogi, oszczędzaj energię.
- A czym ja mam się zmęczyć? Myślisz, że co, że ja nie przywykłem do siodła? Ha! Jak dotrzemy na miejsce, to będziesz się musiał z nami ścigać! Wtedy zobaczysz! Jak wygram, będziesz mnie musiał nosić na rękach przez całe trzy dni, od wschodu do zachodu słońca!
- A co, jeśli wygram ja? – zapytał Sasuke. Naruto zamyślił się.
- A co byś chciał?
- Jeśli to ja wygram, przez trzy noce, od zachodu do świtu, będziesz chodził po mojej komnacie zupełnie nagi.
Naruto poczerwieniał, ale odważnie spojrzał mu w oczy.
- Niech będzie! I tak wygram ja!
- To się okaże – odparł Sasuke z uśmiechem i uścisnął wyciągniętą dłoń męża.
- Ale jeśli przegram, a potem będzie mi zimno, to cię zabiję, Sasuke – syknął jeszcze blondyn, na co Uchiha wybuchnął głośnym śmiechem.

Pupa bolała, ale Naruto nie miał zamiaru się skarżyć. Nie pierwszy raz spędził cały dzień w siodle, zaledwie z jedną przerwą na posiłek, i to bardzo krótką, ale dawno nie miał okazji jechać tak daleko. Pocieszał go fakt, że nie tylko on był obolały i zdrętwiały, gdyż rozglądając się widział, że co najmniej połowa służby czuje się podobnie.
Na nocleg zatrzymali się o zachodzie słońca, by jeszcze w ostatnich jego promieniach rozbić obóz. On i mąż siedzieli teraz przy ognisku, wtuleni w siebie, przyglądając się, jak żołnierze i służba rozbijają namioty. W małym kociołku nad ogniskiem podgrzewali sobie jedzenie. W kącie obozu, lekko skryci w cieniu, siedzieli Iruka i Kakashi. Ten drugi raz po raz wymuszał na ciemnowłosym służącym pocałunki, a tamten wzbraniał się, zażenowany nielicznymi obserwatorami. Lord jednak nie chciał wypuścić go z ramion. Naruto, za każdym razem, gdy na nich spoglądał, wzdychał i wznosił oczy do nieba. Rozumiał, że są zakochani, ale nawet on i Sasuke się tak nie zachowywali, choć byli tuż po ślubie, Sasuke aż kipiał z pożądania, a Naruto niedawno doszedł do wniosku, że chyba się w mężu zakochał.
- Uwielbiam podróże – szepnął oparty o tors męża Naruto, żeby się czymś zająć i nie podglądać już Iruki. Opatulony był swoim futrem i dodatkowo objęty i przytulony przez męża. Siedzieli na kilku skórach, bo od ziemi bił straszny ziąb. Wokół siebie mieli las topoli. – Zapach ogniska. Szum drzew. Widok gwiazd.
- I polowanie – dodał Sasuke, wargami muskając płatek jego ucha. Naruto zadrżał.
- No właśnie! Mógłbyś mi upolować choćby królika!
- Upoluję ci nawet i niedźwiedzia – odrzekł rozbawiony Sasuke. – Upoluję ci co tylko chcesz.
- Znów się przechwalasz – zauważył Naruto. Jego mąż parsknął śmiechem.
- Skąd! – zapewnił. – Spełnię każde twoje życzenie.
- Każde? – Naruto uśmiechnął się cwaniacko, a Sasuke prychnął.
- O ile będzie się mieściło w granicach rozsądku – zaznaczył. Naruto nadąsał się. – Nie jest ci zimno?
- Jest! Słabo się starasz, by mnie rozgrzać!
- Żebyś tych słów nie żałował – zagroził mu mąż, ale Naruto nie przejął się jego groźbami. Delektował się swoim romansem i drżał z ekscytacji na myśl, że jutro już będą w Sharingan. granicę z Oto przekroczyli kilka godzin wcześniej.
- Hmm… w sumie, to trochę szkoda, że zemdlałem, prawda? – zagadnął niewinnie. Drażnienie Sasuke powoli wchodziło mu w krew. Bawiło go to. Wiedział, że mąż bardzo go pragnie, ale dał Naruto słowo honoru, iż nie tknie go przez całą podróż. To powodowało, że Naruto cały czas chciał rozmawiać o ich wspólnej nocy i widzieć, jak mąż zgrzyta zębami.
Sasuke prychnął głośno, rozglądając się, czy nikt ich nie słucha, ale wszyscy byli zbyt zajęci.
- Mi to mówisz!
- Tak sobie myślę, Sasuke, wiesz… Że jak będziemy już w namiocie…
- To będzie zimno jak cholera, owiniesz się wszystkim, co mamy, przytulisz do mnie i pójdziesz spać!
Naruto znów się nadąsał. Liczył na choć trochę czułości, pocałunki z Sasuke bardzo mu się podobały i rozgrzewały go jak nic innego!
- Ale…
- Nie kuś mnie, kochanie! Nie uwierzę, że nie jesteś obolały po tylu godzinach w siodle!
Naruto milczał przez chwilę, bo Sasuke chyba się na niego wkurzył. Potem jednak coś mu przyszło do głowy.
- A… Em… mogę o coś zapytać? – Spojrzał na twarz męża, unosząc głowę, a Sasuke odwzajemnił to spojrzenie.
- O co?
- O… em, a nie będziesz się ze mnie śmiał?
Sasuke rozważył to pytanie.
- Nie będę – obiecał w końcu.
- Bo… Iruka nie chciał mi nigdy nic powiedzieć, ale… No… czy to boli? Mocno?
Sasuke uśmiechnął się mimo woli, a potem zaraz się opanował i spoważniał, widząc, że Naruto się zawstydził. Mąż chrząknął.
- To wszystko zależy od kochanka – rzekł w końcu. – Wiem, że to będzie twój pierwszy raz – szepnął mu do ucha. – Wszystko zostaw mnie.
- Będziesz dla mnie dobry, prawda? – spytał Naruto bardzo cicho. Sasuke ucałował go w czoło z poważną miną.
- Bardzo dobry. Tak delikatny, jak tylko potrafię. Nie musisz się bać.
- Nie boję się! – powiedział głośnym szeptem Naruto. Nie chciał wyjść przed Sasuke na tchórza. Miał jedynie pewne obawy i chciał się ich pozbyć.
- I słusznie. – Sasuke znów ucałował jego czoło. – Myślę, że nasza kolacja jest już ciepła.
Sasuke wstał i zabrał się za nakładanie im jedzenia. Naruto obserwował go, otulony futrem, zastanawiając się, dlaczego wcześniej odniósł wrażenie, iż Sasuke jest nieokrzesanym dzikusem? Ciemnowłosy może i był momentami nieokrzesany, może i zachowywał się jak napalony dzikus, gdy całował go jeszcze przed zaręczynami, ale był też dobry i cierpliwy. Patrząc na jego surowy wygląd, na zmarszczone, gęste brwi, groźne oczy, Naruto nigdy by się tego nie spodziewał. W dodatku Sasuke ganił za to, że Naruto raz po raz z nim igra, wręcz przeciwnie. Podobało mu się to.
- Proszę.- Mąż wręczył mu miseczkę pełną jakiejś potrawki. Naruto objął ją dłońmi i zaczął dmuchać na ciepły sos. Chwilę później Sasuke powrócił na miejsce za nim z własnym jedzeniem.
Zjedli w milczeniu, a potem służba zabrała ich puste naczynia. Naruto podniósł się, przeciągnął i chciał ruszyć w stronę ich postawionego już namiotu, ale wtedy mąż złapał go i nim się zorientował, podniósł go na ręce.
- Będziesz mnie nosił? – zapytał Naruto z rozbawieniem, obejmując jego szyję i machając nogami w powietrzu.
- Jak będziesz się tak wiercił, to daleko nie zajdziemy – odrzekł Sasuke. – Ciężki jesteś, przestań machać nogami.
Naruto spojrzał na niego naburmuszony.
- Nie jestem ciężki!
- Ubrany w te wszystkie futra, owszem.
- Ale ja sam nie jestem!
- No ty sam nie. Chcesz, żebym cię teraz rozebrał?
- Nie! Zimno jest! – zaprotestował natychmiast Naruto, mocniej obejmując szyję męża. Sasuke zaśmiał się głośno i wniósł go do namiotu.
Wnętrze wysłane było dużą ilością pledów i futer. Naruto rozejrzał się po ciasnym namiocie i uśmiechnął, wciąż znajdując się nad ziemią w silnych ramionach Sasuke. Podobało mu się bycie przez niego noszonym. Gdyby to od niego zależało, nigdy by tych ramion nie opuszczał.
- I jak ci się podoba to nasze królestwo? – zapytał Sasuke.
- Jeśli tak faktycznie wygląda twój zamek, to wracam do domu – odparł Naruto, a Sasuke parsknął śmiechem.
- Na szczęście mam prawdziwy zamek – odrzekł i ułożył go na jednym z pledów. Chciał się odsunąć, ale Naruto mu na to nie pozwolił, tylko przyciągnął go do pocałunku.
Sasuke chętnie na niego odpowiedział, obejmując go mocno. Pocałunki zajęły im kilkanaście namiętnych minut i gdy oderwali się od siebie, obaj dyszeli głośno.
- Kochanie… musimy iść spać – rzekł Sasuke, sunąc wargami po jego szyi.
- Ale mi się nie chce spać…
- Ale jak będziesz dalej mnie tak kusił, to będzie ci się jutro naprawdę źle jechało.
Sasuke uśmiechnął się do niego, zgarnął jakiś koc i naciągnął go na nich. Naruto wtulił się w niego.
- Jutro w mojej komnacie – szepnął mu Sasuke do ucha.
- Już nie mogę się doczekać.

Że było naprawdę zimno, Naruto przekonał się dopiero rankiem, gdy on i mąż zostali obudzeni o świcie i przyszło im wyjść spod ciepłego okrycie. Długo protestował, ale w końcu mąż go wyciągnął i wmusił w niego śniadanie.
Wyruszyli, gdy tylko służba zgarnęła namioty. Naruto przysypiał w siodle przynajmniej do południa. Sasuke mu nie przeszkadzał, tylko pilnował, by Naruto nie spadł z konia. Raz nawet zaproponował mu, by się przesiadł na jego wierzchowca, ale Naruto nie chciał niepotrzebnie obciążać zwierzęcia.
Podróż mijała im spokojnie. On i Sasuke cały czas rozmawiali, podobnie jak jadący za nimi Iruka i Kakshi. Tamta para świata poza sobą nie widziała, zdawali się niczego nie zauważać. Naruto co jakiś czas się na nich oglądał, chcąc z tego czy innego powodu mrugnąć do Iruki, lecz ten nawet go nie widział.
- Zakochani! – prychnął, niezadowolony z braku zainteresowania ze strony służącego.
- Jesteś już dorosłym, zamężnym mężczyzną, kochanie. Nie potrzebujesz już niani – zauważył rozbawiony Sasuke, wyciągając rękę. Naruto splótł na chwilę swoją dłoń z jego dłonią.
- Ale Iruka nie jest nianią! – próbował zaprotestować Naruto, ale Iruka tylko spojrzał na niego sceptycznie.
Z każdym kilometrem drogi zdawało się robić coraz zimniej. Podczas postoju na obiad Sasuke wyjął mu wielką, białą, futrzaną czapę. Naruto śmiał się z niej długo, ale kiedy mróz zaczął go szczypać w uszy, dziękował mężowi za nią stokrotnie, tym bardziej, że wszyscy się w takie poubierali. Naruto śmiał się z Iruki, którego Kakashi ubrał w swoje własne szaty, żeby mu przypadkiem kochanek nie zmarzł. Dogryzał służącemu, że nosi się niczym Lord, a Iruka nie mógł tego znieść. W końcu interweniował Sasuke, który widząc, że nauczyciel ma zamiar się rozebrać, pokrzyczał Naruto.
- To tylko zabawa – powiedział obrażony Naruto, poprawiając pakunki przywiązane do swojego siodła. Sasuke stał obok niego.
- Znasz go lepiej od nas, wiesz, jaki jest, a dokuczasz mu straszliwie. Kakashi o niego dba, niepotrzebnie mu przeszkadzasz.
- Przecież Kakashi go nie zostawi! – zawołał Naruto ze złością. – Gdyby miał to zrobić, Iruka zostałby w Konosze!
- Co nie zmienia faktu, że służący gotów był umrzeć na zapalenie płuc, byleby tylko nikt nie posądził go o zachowanie ponad stan!
Naruto przestąpił z nogi na nogę.
- Iruka jest trochę przewrażliwiony – przyznał w końcu.
- Więc nie pogarszaj jego zachowania – rzekł mąż, obejmując go od tyłu. Naruto poczuł jego wargi na swoim karku i zamruczał. Mąż był taki ciepły. I w pewien sposób nawet romantyczny. Małżeństwo z nim chyba nie było takie złe, Naruto mógł trafić o wiele gorzej. W dodatku Sasuke o niego dbał. Był taki dobry i kochany.
- O czym myślisz? – spytał ciemnowłosy, wciąż go przytulając.
- Hmm… że nawet ty się do czegoś od czasu do czasu przydajesz – powiedział. Sasuke zaśmiał się.
- No widzisz! To małżeństwo wcale nie jest takie złe. A może być nawet jeszcze lepiej.
- Może być lepiej? – zainteresował się niewinnie Naruto.
- Owszem, może być – przytaknął Sasuke.
- To chyba dobrze – wymruczał Naruto, przekręcając się ku Sasuke. Znów odnalazł usta męża i zagłębił się w nich. Sasuke pozwolił mu się całować, najwyraźniej zadowolony z obrotu sprawy. Naruto czuł się oszołomiony tym wszystkim, bo… bo to wszystko tak szybko się stało. Kierował się instynktem, brał co było mu dane i nie zastanawiał się nad niczym. Sasuke najwyraźniej postępował tak samo.
Mąż przyciągnął go do siebie stanowczo, przejmując kontrolę, a Naruto natychmiast mu uległ. Gdyby mąż nie trzymał go tak mocno, kolana by się pod nim ugięły. Czuł, jak nabrzmiała męskość męża wbija mu się w brzuch i sam też czuł, że nie jest obojętny na pocałunki. Nagle zapragnął, by byli już sami w sypialni w posiadłości matki w noc poślubną, albo by już dotarli do Sharingan i znaleźli się w mężowskich komnatach. Jak mógł być tak głupi i go nie chcieć? Przecież Sasuke był wspaniały!
To mąż przerwał pocałunek.
 - Zamordujesz mnie kiedyś – wydyszał. – Przed nami jeszcze kilka godzin drogi.
Naruto wtulił się w niego, by ukryć płonącą czerwienią twarz nie tylko przed mężem, ale i przed ciekawskimi spojrzeniami całego obozu. Mało kto spodziewał się pikantnych scen, s końcu byli małżeństwem swatanym. Powinni być wobec siebie oziębli, zachowywać jakiś dystans, a tymczasem żaden z nich nie umiał się odsunąć, przerwać kontaktu, zrezygnować z pieszczot.
- Więc się spieszmy.

Stolica Kraju Oto była wspaniała. Naruto gapił się z rozchylonymi ustami na cudowny, warowny zamek, wciśnięty w zbocze góry. Odruchowo machał ręką, niemal nieświadomy witającego go tłumu mieszkańców Sharingan.
Jechali główną ulicą miasta. Aby zobaczyć Naruto zeszli się chyba wszyscy mieszkańcy, choć wątpił, by pośród futer, którymi był opatulony, mogli dostrzec coś więcej, niż tylko jego nos. Jadący obok niego Sasuke również pozdrawiał tłumy. Ludzie klaskali, gwizdali i wiwatowali. W Konosze zapewne rzucano by kwiaty, ale tu delikatny, biały puch pokrywał ziemię i dachy domów. Nie było go dużo, ale Naruto i tak się zachwycił, gdy godzinę temu śnieg zaczął lekko prószyć, jakby specjalnie na jego powitanie.
- Jest ogromny – rzekł do męża, głową wskazując zamek, do którego zmierzali. Forteca wyglądała naprawdę imponująco.
- Mówiłem ci, że mieszkać będziesz w prawdziwym zamku! I rad będę, jeśli i moja własna posiadłość ci się spodoba! – zawołał Sasuke z uśmiechem.
- A daleko jest stąd?
- Pół dnia drogi. Ale jeżdżę tam tylko na wiosnę.
Naruto skinął głową i znów wlepił oczy w zamek. Wkrótce potem się do niego zbliżyli i otwarto im bramę.
Orszak wjechał na ogromny brukowany dziedziniec, gdzie czekało na nich kilka osób. Naruto czuł się trochę niepewnie. Dotarł do nowego domu, którego zupełnie nie znał. Nie wiedział, co go tu spotka. Jedyną pewną rzeczą był Sasuke. Mąż obiecał przecież, że będzie o niego dbał, że będzie dobry. Naruto miał nadzieję, że Sasuke nie złamie tej obietnicy.
Zsiadł z konia, oddając wodze jakiemuś stajennemu, który do niego podbiegł. Chłopak skłonił się przesadnie nisko, jednocześnie przyglądając mu się ciekawie.
- Zwie się Wicher. Reaguje tylko na imię – powiedział do chłopaka. Potem obejrzał się na innych, wzrokiem odnalazł Sasuke i podbiegł do niego. Mąż obrzucił go spojrzeniem i zaraz objął, przyciągając do swego boku. Naruto wtulił się w niego, chowając twarz w fałdach jego płaszcza.
- Poznasz mojego brata – rzekł. – Zjemy coś, a potem w końcu odpoczniemy.
- Dobrze.
- Coś się stało? – spytał Sasuke. Naruto potrząsnął głową. W tym samym czasie Sasuke przywołał do siebie jakąś służącą. – Napalcie w kominku w mojej sypialni, a trochę później napełnijcie wannę w pokoju kąpielowym, gorącą wodą. Ja i mąż po kolacji zażyjemy kąpieli.
- Tak jest, panie – odparła dziewczyna. Obrzuciła Naruto przeciągłym spojrzeniem i uciekła. Naruto pociągnął Sasuke za rękaw, a ten nachylił się nad nim.
- Czemu tak się na mnie patrzą? – spytał. Mąż wzruszył ramionami.
- Służba zawsze była ciekawska – odparł, ciągnąc go ku królowi, który przy wejściu do zamku rozmawiał z jakimś uderzająco do Sasuke podobnym mężczyzną, aczkolwiek o dłuższych włosach i chyba starszym o kilka lat.
- Itachi! – zawołał Sasuke, gdy się zbliżyli. Król wszedł do zamku, wydając służbie jakieś rozkazy co do posiłku, a przy wejściu pozostał jedynie długowłosy mężczyzna i dwóch żołnierzy.
- Sasuke! I mój szwagier! To zaszczyt cię poznać, mój drogi! – Mężczyzna zwrócił się do Naruto.
- Kochanie, to mój starszy brat, Itachi. Bracie, to Naruto – przedstawił ich sobie Sasuke. Itachi obrzucił brata przeciągłym spojrzeniem, a potem zmierzył wzrokiem Naruto.
- Pasujecie do siebie – rzekł. – Jak wam minęła podróż?
- Znośnie – stwierdził Sasuke. – Bez przeszkód na szczęście. Chodźmy do środka, Naruto drży z zimna.
Weszli do zamku. Wewnątrz było jedynie trochę cieplej. Naruto miał szczerą nadzieję, że w kominkach w komnatach będzie napalone, bo miał już dość ciężkiego ubrania. Czuł się zdrętwiały i zmęczony. Marzył o kąpieli, o której wspomniał Sasuke.
Rozglądał się po zamku, gdy szli korytarzem. Przypominał on bardziej twierdzę, niż dom, ale Naruto to nie przeszkadzało. Kojarzyło mu się mężem i tym, co o zwyczajach północy słyszał w domu.
- Żałuję, że nie mogłem być na waszym ślubie – rzekł Itachi, uśmiechając się do nich.
- Ślub jak ślub - odparł Sasuke, wzruszając ramionami. – Wszystko odbyło się dość szybko.
Dotarli do dużej sali, gdzie ustawione były stoły. Wewnątrz było bardzo ciepło i Naruto z radością oddał służącemu swoje białe futro i wielką czapę. Itachi znów obrzucił go przeciągłym spojrzeniem.
- No proszę, złotowłosego mam szwagra. Sasuke tak cię tym wszystkim omotał, jakby chciał cię ukryć.
- Zimno tu – burknął Naruto, wtulając się w męża. Czuł się przez nich wszystkich oceniany jak towar. Chciał już się znaleźć sam na sam z mężem. Miał dość ciekawskich spojrzeń.
- Itachi, nie zawstydzaj go. Naruto jest zmęczony i głodny.
Zasiedli przy stole. Naruto rozejrzał się pośród gości, rozpoznając w nich w większości tych samych, którzy jechali z nimi orszakiem. Wkrótce potem tych niewielu, którzy byli mu obcy, przyszło się z nim przywitać. Sasuke dokonał prezentacji, bo Naruto czuł się bardzo skrępowany; wszyscy oni jakoś dziwnie na niego patrzyli.
- Mam coś na twarzy? – spytał, przylegając do boku Sasuke, gdy już wszyscy sobie od nich poszli. Mąż zerknął na niego, nakładając mu na talerz jedzenie.
- Nie, jesteś czyściutki – odparł uśmiechnięty Sasuke.
- To dlaczego wszyscy tak na mnie patrzą?
Sasuke rozejrzał się po sali, gromiąc wzrokiem wszystkich dookoła i nagle ci, którzy się na nich patrzyli, zainteresowali się czymś innym, blednąc gwałtownie.
- Już nikt nie patrzy – rzekł łagodnie Sasuke i pocałował go w nos. Obaj usłyszeli śmiech Itachiego. Gdy na niego spojrzeli, starszy brat Sasuke wychylił się ku nim.
- Dziwicie się, że wszyscy patrzą? – szepnął konspiracyjnie. – Sasuke wyjeżdżał stąd z miną, jakby jechał na swój pogrzeb, a wraca radosny jak skowronek. A przecież ma tu reputację bryły lodu, więc wszyscy patrzą z ciekawością, kto go w końcu roztopił.
Itachi wyszczerzył szeroko zęby, a Sasuke zmarszczył groźnie brwi.
- Bryła lodu? – spytał Naruto, zwracając się do męża. Sasuke prychnął.
- To bzdury – zapewnił go pospiesznie.
- Och, braciszku! – zawołał ze śmiechem Itachi. – Nawet nie wiesz, co się o tobie mówi na zamku! Tu już poszły zakłady, w jakim stanie będzie twój mąż, gdy go tu przywieziesz!
- Przestań, Itachi! – zawołał Sasuke, ale Naruto machnął na niego ręką.
- Co obstawiano? – zapytał z ciekawością. Itachi wydawał mu się sympatyczną osobą.
- Oczywiście, że Sasuke wróci jeszcze bardziej wściekły, a ty przerażony i zastraszony. Nikt nie spodziewał się dwóch słodkich gołąbków.
- Zastraszony? – Naruto znów spojrzał na męża. – Chciałeś mnie zastraszyć?
- Toż to oczywista bzdura, kochanie. – Sasuke cmoknął go w usta. – Jedz, skarbie, byłeś głodny.
- Jedzenie może zaczekać. Dlaczego Sasuke ma taką reputację? – Naruto znów zwrócił się do Itachiego. – Przecież jest taki dobry i kochany.
Brwi Itachiego wystrzeliły w górę, gdy spojrzał na młodszego brata.
- Dobry i kochany? Doprawdy, braciszku? – zapytał z kpiną i rozbawieniem jednocześnie. Sasuke poczerwieniał lekko, co śmiesznie kontrastowało z jego bladą skórą człowieka z północy.
- Naruto, naprawdę zacznij już jeść – rzekł dość chłodno.
- Ale kiedy ty jesteś dobry! Obiecałeś, że będziesz dobry! Kłamałeś?!
Naruto wlepił w niego oczy, niemalże siłą na nich wymuszając, by stały się wilgotne. Gdy był dzieckiem, ta sztuczka działała na wszystkich.
Sasuke pobladł gwałtownie.
- Nie, nie, oczywiście, że nie kłamałem, kochanie! – zawołał przerażony, ujmując jego twarz w dłonie. Obcałował jego buzię i Naruto wyczuł w nim desperację. – Wszystko, co tobie mówiłem, było szczere!
Naruto uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze wiedzieć, bo już się bałem.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że moim bratem tak łatwo manipulować – westchnął Itachi. Sasuke spojrzał na niego ostro.
- Zajmij się swoim talerzem! – fuknął na starszego brata.
Zajęli się kolacją. Naruto co chwila zerkał to na męża, to na okna, przyglądając się, jak niebo za nimi ciemnieje. Jedzenie w Oto było bardzo dobre, może jedynie nieco za tłuste. Za to wino mocne, rozrabiał je sobie z wodą, a i tak lekko szumiało mu w głowie.
- Chodźmy już. – Mąż szepnął mu to do ucha w pewnym momencie. Naruto spojrzał na niego i zobaczył, że oczy męża są rozgorączkowane i głodne. Przełknął ślinę i przytaknął.
Sasuke wziął go za rękę i pociągnął do wyjścia. Kilka osób pożegnało ich gwizdami, ale nie zwrócili na nich uwagi. Ledwo opuścili salę, Sasuke podniósł go na ręce. Naruto wybuchnął śmiechem.
- Przytul się – szepnął Sasuke. – Zimno jest na korytarzach.
Posłusznie przylgnął do męża, nawet nie patrząc, gdzie ten go niesie. Sunął wargami po jego szyi, czując, jak mąż drży pod tym dotykiem.
Sasuke niósł go dość długo, różnymi korytarzami. Naruto raz po raz spoglądał w jego płonące oczy, widząc w jego czarnych tęczówkach swoje odbicie.
W końcu dotarli na miejsce. Sasuke pchnął barkiem jakieś drzwi i weszli do jasno oświetlonej, ciepłej komnaty. Ogień w kominku trzaskał głośno, pochłaniając bierwiona, przed nim leżał miękki, puszysty, biały dywan i dopiero po chwili Naruto zorientował się, że to skóra z białego niedźwiedzia. Po drugiej stronie komnaty znajdowało się ogromne łoże, zaścielone poduchami i szarymi futrami. Wszystko dookoła zadawało się być przez to puchate i ciepłe. W oknach wisiały ciemne, ciężkie zasłony, wszystkie meble były duże i masywne.
- Przytulnie – szepnął do męża. Nie doczekał się odpowiedzi, bo mąż przyciągnął go do siebie i zaczął namiętnie całować.
Naruto zagarnął dłońmi włosy męża i przyciągnął jego głowę jeszcze bliżej siebie. Chciał go przeniknąć, chciał być tak blisko, że już bliżej być nie można. Pragnął go, i to tak bardzo, że ledwo mógł znieść to pragnienie.
Gdy oderwali się od siebie, dysząc, Sasuke postawił go na podłodze. Naruto uniósł na niego oczy.
- Tam, za tamtymi drzwiami, jest komnata, a w niej wanna z wodą – wyszeptał Sasuke nabrzmiałym głosem. – Są też ręczniki i wszystko, czego trzeba. Idź odświeżyć się po podróży, zrelaksować, żebyś się rozluźnił…
- Nie pójdziesz ze mną? – zapytał Naruto. Sasuke uśmiechnął się łagodnie i cmoknął go w usta.
- Kochanie, gdy zobaczę cię nago… - Sasuke urwał i pokręcił głową. – Zapewne jesteś zdrętwiały. Woda ukoi mięśnie. Potem ja się szybko wymyję, ale ty się nie spiesz, odpocznij chwilę…
- Dobrze… - przytaknął Naruto. Wspiął się na palce i ucałował męża. – Czekaj na mnie – wyszeptał. Sasuke jedynie skinął głową.
Naruto pomknął do wskazanej komnaty. Znalazł małe, trochę zaparowane wnętrze, ku jego uciesze bardzo ciepłe. Pośrodku stała duża wanna na pajęczych nóżkach, pełna ciepłej wody. Obok, na stoliczku, stały jakieś flakoniki, a dalej na szafce ręczniki. Naruto szybko pozbył się ubrań i wszedł do wody. Odetchnął.
Sasuke miał rację, po tylu godzinach w siodle jego mięśnie były zdrętwiałe i obolałe. Gorąca woda na szczęście nieco uśmierzyła ten ból. Naruto sięgnął po jeden z flakoników z mydlinami, wylał trochę jasnego płynu na dłoń i zaczął się szorować. Dokładnie, żeby Sasuke miał go czystego i pachnącego. Już za chwilę, już za kilka minut…
Nie wytrzymał długo w wodzie. Spłukał z siebie mydliny i wyskoczył z wanny. Szybko się wytarł, a potem chwilę zastanawiał się, co na siebie włożyć, aż w końcu postanowił ubrać tunikę, którą wcześniej z siebie zrzucił. Tylko ją, sięgającą mu do połowy ud.
Czuł się skrępowany tą nagością, ale wiedział, że tam w komnacie czeka na niego Sasuke. Jego Sasuke, zniecierpliwiony, podniecony, marzący tylko o nim. Naruto do nikogo innego by nie wyszedł.
Gdy uchylił drzwi i wyjrzał, spostrzegł męża, siedzącego na brzegu łoża jedynie w spodniach. Widząc jego szeroki, umięśniony tors i ramiona, Naruto przełknął ślinę.
- Jestem gotowy – powiedział cicho, idąc w jego kierunku. Mąż zmierzył go wygłodniałym wzrokiem. Przełknął ślinę, a gdy Naruto stanął przed nim, dotknął jego bioder. Przesunął dłońmi niżej. Musnął nagie uda.
- Zaraz wracam. Za sekundę – powiedział i dosłownie uciekł. Naruto zachichotał i wspiął się na jego, nie, już ich wspólne łoże. Ułożył sobie stos poduszek i oparł się o nie, patrząc na drzwi, za którymi był Sasuke. Leżące na łożu futra łaskotały go po nagich nogach, był to taki przyjemny dotyk. Słyszał chlupot wody w sąsiednim pomieszczeniu i trzask ognia w kominku. Drżał w oczekiwaniu na męża.
Niedługo potem, zaledwie kilka minut, które można by policzyć na palcach jednej dłoni, Sasuke wyłonił się zza drewnianych drzwi, odziany jedynie w kusy ręcznik, zawiązany wokół bioder. Teraz to Naruto miał okazję, by sobie popatrzeć.
Sasuke był… idealny. Naruto nic by w nim nie zmienił, począwszy od czarnych jak noc włosów, poprzez głębokie, groźne, w tej chwili lekko zwężone oczy, szerokie, silne ramiona, umięśniony tors, wyrzeźbiony brzuch, aż po spięte, ociekające wodą uda i umięśnione łydki. Zapragnął dotknąć skóry męża, już, w tej chwili mieć go całego tylko dla siebie.
Bezwiednie wyciągnął ku niemu rękę, a Sasuke wspiął się na łóżko i ujął ją. Pocałował jego palce. Spojrzał mu w oczy.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Chodź do mnie – szepnął Naruto. – Pali mnie skóra…
Sasuke zaśmiał się i przysunął do niego. Naruto oplótł swoje ręce wokół szyi męża i znów połączył się z nim w pocałunku. Sasuke popchnął go na miękkie łoże i przylgnął do niego całym swoim ciałem, a Naruto jęknął, zarzucając mu lewą nogę na biodro. Sasuke przewędrował po niej ręką, od kostki aż po udo.
- Tak… jest gorąca… - wyszeptał mąż, całując jego szyję. Naruto odchylił głowę, ocierając się o męża. Był podniecony i czuł, że Sasuke też jest. Obaj pragnęli siebie równie mocno. – Ale chyba mogę coś z tym zrobić – szeptał. – Jak myślisz?
- Tak… och, tak… - wyjęczał Naruto, wypychając biodra do góry. Mąż zaśmiał się.
- Jesteś taki niecierpliwy, mój słodki. A jeszcze niedawno zarzekałeś się, że nigdy nie będę cię miał.
Naruto chciał mu odpyskować, ale Sasuke stłumił jego słowa, ponownie mocno go całując. Jego gwałtowność podobała się Naruto, poddał mu się całkowicie, czerpiąc przyjemność ze wszystkiego, co robił mu mąż.
A Sasuke całował go, na przemian ssąc i kąsając go w wargi i szczękę, skubiąc zębami skórę na jego szyi i liżąc ją, całując go za uszami lub bawiąc ich płatkami. Naruto wił się pod nim i pojękiwał cichutko z przyjemności, nie mając pojęcia, co sam powinien robić. Nieśmiało przesuwał dłońmi po szerokich, lekko wilgotnych plecach męża, po jego ramionach, podziwiając ich twardość i siłę. Sasuke był taki idealny…
Sasuke nagle uniósł się lekko, a Naruto spojrzał mu w oczy. Ciemnowłosy uśmiechnął się wilczo, tak jak uśmiechał się wtedy, gdy się poznali, ale Naruto już nie bał się tego uśmiechu. Odwzajemnił go, a wtedy Sasuke złapał za kołnierz jego tuniki i nim Naruto się zorientował, rozerwał ją z trzaskiem.
Chłopak pisnął i zasłonił się, zaskoczony, a Sasuke zaśmiał się z jego reakcji.
- Spokojnie – szepnął, pochylając się nad nim i musną wargami jego szyję. – Jesteś taki piękny, mój mężu…
Komplement miło połechtał ego Naruto i drżeniem rozszedł się po całym jego ciele. Spod rzęs spojrzał na wiszącego nad nim, opartego na rękach męża, a potem z uśmiechem sięgnął do jego ręcznika i zerwał go z niego jednym szarpnięciem. Sasuke spojrzał na niego zdziwiony.
- Dlaczego tylko ja miałbym być nagi?! – zapytał słodko Naruto, kładąc się pod mężem wygodnie. Wstydził się prezentować tak swoje ciało, ale gdy widząc, jak Sasuke pochłania go wzrokiem i niemal czując na sobie to spojrzenie, nie mógł pozbawić ukochanego przyjemności. Sasuke wyciągnął rękę i przesunął ją po jego żebrach, a potem musnął jeden z sutków. Naruto sapnął cicho, z pożądaniem patrząc w czarne oczy. – No zrób coś… - jęknął. Sasuke znów się zaśmiał.
- Jeśli takie jest twoje życzenie – odparł mąż i znów go pocałował, jednocześnie sunąc ręką w dół.
Naruto wygiął się odruchowo, gdy dłoń męża dotknęła jego męskości. Był to dla niego nowy, nieznany dotyk, przyjemność, której jeszcze nigdy nie zaznał. Gdy tylko jego usta zostały uwolnione, głośno nabrał powietrza, znów wypychając biodra ku górze, by być jeszcze bliżej pieszczącej go, dużej, szorstkiej, ale ciepłej dłoni. Sasuke patrzył na jego twarz, przesuwając dłonią po jego męskości. Obserwował jego reakcje, Naruto znów niemalże czuł na sobie to jego przenikliwe spojrzenie, które było niczym kolejna pieszczota.
Westchnął, gdy ciepłe palce zacisnęły się mocniej i jęknął, gdy zaczęły się szybko poruszać. Dyszał, wbijając paznokcie w ramiona męża. Sasuke raz po raz całował go w usta, a jego dłoń poruszała się coraz szybciej.
I aż jęknął w proteście, gdy przestała. Rzucił mężowi spojrzenie pełne wyrzutu, a ten zaśmiał się.
- Spokojnie, malutki – szepnął, całując jego tors.
- Nie jestem malutki – wydyszał Naruto, a maż zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Nie jesteś – zgodził się, zerkając w dół, po czym zaczął go całować niżej i niżej…
Naruto oddychał głośno, czując coraz większe podniecenie. Język Sasuke właśnie zataczał kręgi wokół jego pępka, ale chłopak miał wrażenie, że to nie koniec wędrówki warg męża, że nie to miejsce jest ich celem. Uniósł się lekko na łokciach, obserwując Sasuke. Dygotał w oczekiwaniu, a maż specjalnie wszystko przeciągał.
Koniuszek jeżyka w końcu wynurzył się z zagłębienia, które badał i zjechał w dół. Sasuke ujął go za biodra, a Naruto jęknął najgłośniej jak do tej pory i opadł na poduszki, wypychając biodra do przodu. Mąż polizał jego prężącą się męskość po całej długości, a potem dokładnie zlizał preejakulat, sączący się z jego czubka. Naruto zacisnął ręce na poduszce, którą miał pod głową.
- Sasuke! – jęknął. Mąż uniósł na niego oczy, lekko ssąc czubek jego twardego członka. Potem uniósł głowę, na co Naruto jęknął po raz kolejny, tym razem w proteście.
- Tak, kochanie? – spytał, ale Naruto nie był w stanie odpowiedzieć. Szarpnął biodrami do przodu, ale mąż je przytrzymał.
- Proszę…! – wysapał Naruto. – Mocniej… Proszę…!
Sasuke spełnił jego żądanie z podwójnym entuzjazmem.
Naruto wił się pod nim, jęczał i szarpał poduszkę, a potem usiadł gwałtownie i całymi garściami zgarnął włosy męża, chcąc docisnąć jego głowę jeszcze bliżej swojego krocza. Nie mógł uwierzyć, że wcześniej tak się bał rzeczy tak przyjemnej! Odrzucił głowę do tyłu, próbując ruszać biodrami w rytm ruchów głowy i ssania męża, ale Sasuke mocno trzymał jego biodra, nie pozwalając mu na gwałtowne ruchy. W końcu chłopak wygiął się do tyłu i doszedł w jego usta z głośnym okrzykiem na ustach.
Opadł na poduszki, zamroczony silnym orgazmem, czując, że mąż wciąż liże go w tamtym miejscu. Gdy rozchylił powieki, pod którymi widział całe konstelacje gwiazd, ujrzał twarz męża, która właśnie uniosła się znad jego krocza. Sasuke przybliżył się do niego, a potem przesunął ręką po jego spoconej twarzy. Naruto zaraz do niego przylgnął i zaczął go całować, nagle odzyskując siły. I chęć na więcej.
Sasuke sięgnął jedną ręką do komody, stojącej przy łóżku. Naruto, odpowiadając na jego pocałunki, dłońmi badając cudowne mięśnie na jego brzuchu, jednym okiem zerknął w tamtym kierunku. Mąż wyciągnął z szuflady jakiś flakonik.
Oderwał się od warg Sasuke.
- Co to? – zapytał, a mąż uśmiechnął się lekko.
- Powąchaj. – Sasuke odkorkował flakonik i podetknął mu go pod twarz. Naruto powąchał olejek znajdujący się w środku i uśmiechnął się do męża. Jeszcze nie wiedział, po co to, ale pachniało bardzo ładnie, jakąś mieszanką dobrze skomponowanych kwiatów.
Sasuke popchnął go lekko na łóżko, a potem przechylił flakonik nad jego brzuchem. Trochę jasnego, gęstego płynu spłynęło na brzuch Naruto, a chłopak syknął, bo płyn był zimny. Jednak Sasuke zaraz zakorkował buteleczkę, odłożył ją na bok i zaczął krążyć dłońmi po brzuchu Naruto, rozmasowując na nim płyn. Potem przeniósł się na uda i je również masował, aż w końcu zagłębił się między jego pośladki.
Naruto wciągnął powietrze i rozłożył szerzej nogi, czując tam dłonie męża. Sasuke ugniatał jego pupę, a także masował i naciskał palcami na jego wejście, dostarczając Naruto nowej przyjemności. Chłopak znów zacisnął dłonie na poduszce, wyginając się. Nagle Sasuke złapał go w talii.
- Przekręć się – szepnął, całując go w biodro.
Naruto posłusznie przekręcił się na brzuch, a Sasuke uniósł jego pupę nieco w górę. Nim chłopak zdążył się zawstydzić, poczuł wargi męża na plecach – Sasuke składał mu czułe pocałunki wzdłuż kręgosłupa, a potem ponownie sięgnął po olejek i wylał go trochę tuż nad jego pupą.
Naruto wzdrygnął się, gdy chłodny płyn spłynął mu między pośladkami, jednak zaraz za nim powędrowała ciepła dłoń Sasuke. Mąż masował go tam chwilę, a potem, nagle, Naruto poczuł, jak zanurza się w nim jeden jego palec.
Poruszył się lekko, zaniepokojony, ale nie poczuł bólu, palec wszedł gładko. Sasuke przylgnął do jego pleców i szepcząc mu do ucha czułe słowa, zaczął poruszać swym palcem i składać mu na karku delikatne pocałunki.
Mąż był bardzo delikatny i cierpliwy. Jego palec zanurzał się w blondynie i wysuwał z niego w równym rytmie, a Sasuke całował go po szyi, uszach i policzku. Naruto wykręcał ku niemu głowę, łaknąć pieszczot.
Niedługo potem Sasuke dołączył do pierwszego palca i drugi i nieco przyspieszył tempo, a jego druga dłoń objęła ponownie twardą męskość Naruto i zaczęła poruszać się w tym samym tempie co palce. Naruto podrygiwał biodrami, sapiąc. Chciał czegoś... więcej, chciał…
- Ach… Sasuke… - jęknął, zanurzając twarz w poduszce i wypinając pupę bardziej, by palce męża znalazły się głębiej. – Ach… jak mi… dooobrze…!
Sasuke nie odezwał się, tylko włożył w niego trzeci palec. Naruto jęknął jeszcze głośniej i zaczął gwałtownie poruszać biodrami, bo dotyk Sasuke był dla niego zbyt delikatny. Gdzieś na krańcach świadomości rejestrował jakiś ból, ale przyjemne doznania, zwłaszcza te płynące do niego dzięki dłoni Sasuke, gwałtownie pieszczącej jego męskość, skutecznie przyćmiewały złe odczucia.
Mąż nagle cofnął swoje palce, a Naruto obejrzał się na niego, niezadowolony. Dostrzegł, jak Sasuke nawilża olejkiem własną, o wiele większą od Naruto męskość, a potem przysuwa się do niego. Blondyn zacisnął oczy, już wiedząc, dlaczego mąż przestał go pieścić. Sasuke pogładził go po boku.
- Spokojnie – wyszeptał czule, całując jego ramię. Naruto poczuł jego gorącą męskość, ocierającą się o jego wejście. Zaczął gwałtowniej oddychać. – Rozluźnij się, kochanie.
Blondyn pokiwał głową i niemalże w tym samym momencie męskość męża zanurzyła się w nim. Jęknął głośno, bo była ona o wiele większa, niż wcześniej pieszczące go palce. Sasuke objął go, wplatając swoje palce między jego zaciśnięte na pościeli dłonie. Naruto znów poczuł na karku jego wargi.
- Spokojnie. – Ponownie szepnął Sasuke, poruszając ostrożnie biodrami. Naruto oddychał głęboko, starając się rozluźnić. Czuł ból, ale po chwili znów zaczęła go przyćmiewać intensywna przyjemność. Na próbę poruszył biodrami, a gdy odkrył, że współpraca z mężem przynosi jeszcze więcej przyjemności, zgrał się z Sasuke we wspólnym rytmie. Po chwili jęczał już tylko z przyjemności, prężąc się w objęciach męża, odchylając głowę i sapiąc głośno. I było tak do momentu, w którym Sasuke nie trafił w jego prostatę. Bo wtedy Naruto zaczął dosłownie krzyczeć z przyjemności i żądać, by mąż robił wszystko mocniej i szybciej. Sasuke posłusznie spełniał każde jego życzenie, doprowadzając go tym samym do granic rozkoszy…


taaak xD pamiętajcie, że jeszcze będzie epilog xD  trzymajcie się xD a, no i komentujcie xD

29 komentarzy:

  1. Opowiadanie świetne. Jak zwykle urywasz w takim momencie że potrafię tylko wiercić się na krześle i miągwolić że chcę więcej. Jak najwięcej weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. ufff w takim momencie! jak mogłaś znów przerwać XD no nareszcie oni razem! z tego by mogła wyjśc całkiem niezła ksiązka, uwielbiam takie klimaty :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Yaaay, mam dedykaaację, mam dedykaację, la la lala la la laaa. xD
    Wiesz, że Cię kocham, prawda? Prawda? Bo jak nie, to już wiesz. Wiesz, że chciałam już się śmiertelnie obrazić, kiedy po raz setny dzisiaj weszłam na Twojego bloga? A tutaj niespodzianka. ~
    Co prawda nie cierpię, jak Sasuke jest taki... ugodowy, ale Naruś i Itaś sprawiają, że życie staje się piękniejsze i mogę ten jeden szczególik wybaczyć. Kocham to opowiadanie, kocham te klimaty, kocham postacie zachowujące się jak dzieci, kocham sasunaru. Ah, i kocham autorkę od dnia dzisiejszego. (oczywiście jedynie do czasu, aż znowu będzie mi groziło śmiertelne obrażenie się)
    Weny, po powrocie liczę na epilog.
    A, właśnie, bo zapomnę. Co z opowiadaniem czytelników? Brak weny czy po prostu to opowiadanie zajmuje za dużo czasu? Nie żebym narzekała, ja nigdy nie narzekam, jestem (nie)cierpliwą i wierną czytelniczką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak myślałam, że się obrazisz xD

      co do "opowiadania czytelników", to piszę je i nawet ma już tytuł xD ale jest dłuuugaśnie, więc idzie mi to powolutku xD ważne jest, że zaczęłam xD pojawi się, nie wiem kiedy, ale się pojawi xD

      Usuń
  4. Czekałam na tą 7 część i czekałam xd doczekać się już nie mogłam. Jak zawsze świetne *.* mam nadzieję że jeszczee napiszesz coś w takich klimatach, fajnie to wychodzi.
    Sasu jest tu taki kochany, a Naruś uroczy, pasuje to do nich ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham, kocham, kooocham! Cudowne! Czekałam i czekałam, aż w końcy się doczekałam. Boskie! Już oczekuję epilogu! Mam nadzieję, że szybko się pojawi.
    Pozdrawiam!
    Mitsi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział.Piękny po prostu. Sasuke był taki delikatny i czuły , to wspaniałe.Myślałam, że Sasuke zatłucze brata przy tym stole .Itachi to zaczepny brat

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudeńko!!! Po prostu genialne!!! Nie mogę się doczekać epilogu... :3 [Pozdrawiam i dużo weny życzę. ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Naaah!! Dlaczego? Dlaczego w takim momencie~~ T^T
    zuo czai się w każdym bloggerze piszącym opowiadania... T^T

    Weny na więcej~

    OdpowiedzUsuń
  9. łaaa!! dawno mnie nie było, za co przepraszam, ale nie mogłam tu być, bo rekrutacje itd, itp. ale po prostu szaleje za tym opkiem jest taaaakie super!! nie mogę się doczekać epilogu!! kocham kocham kocham!!! no i oczywiście jak zawsze pytanko: kiedy będzie nowy rozdział "między nami..."?? czekam, czekam i czekam! weny życzę i pozdrawiam.
    Shin~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Między nami..." będzie, jak tylko zakończymy naszą małą przygodę z "Dwiema stronami...", czyli naskrobię epilog tego opka, dodam, a potem w ok. tydzień po nim pojawi się nowy rozdział "Między nami..." xD a potem chyba "Mój najlepszy..." zaś dalej może jakiś shocik, bo mam naskrobane trzy bardzo fajne xD no, to tak mniej więcej grafik na najbliższy miesiąc xD

      Usuń
  10. Och, och, och jeeej *o* Jeeezu kocham Twoje opowiadania. \(*o*)/ Rozdział świetny. Sama sobie ustawiłaś poprzeczkę bardzo wysoko ale nigdy jeszcze nie zeszłaś z poziomu. Nie wiem jak Ty to robisz ale najwyraźniej niektórym dostał się ogromny talent i już. :) Scena ich pierwszego razu doskonale opisana, dosłownie czułam się jakbym siedziała sobie wygodnie w fotelu w ich sypialni..... baaardzo blisko łóżka XD Czekam oczywiście z niecierpliwością na epilog. Ale w Twoim wypadku wiem, że czekanie popłaca (i wchodzenie na Twojego bloga jak nałogowiec co jakieś 2 h żeby sprawdzić czy jest notka i zaliczyć wielkiego banana na buzi gdy się pojawi ;) ). Życzę ci weny kochana. Mam nadzieję, że nasze komentarze mocno mobilizują do pracy, bo jak zauważyłaś jesteśmy dość wygłodniałym tłumem XD A więc czekam, czekam, czekam... ach i przy okazji życzę spokoju ducha. :)
    PS. Jakbyś mogła zarzucić jakimś (nawet one-shotem) opowiadaniem NaruSasu byłabym wniebowzięta (bo dawno nie było ;p) XD KC \(*o*)/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mój najlepszy..." będzie niedługo xD akurat z NaruSasu nie mam żadnego ukończonego shota, ale mogę zobaczyć, co tam mam na dysku i może wygrzebię coś, czemu brak końcówki i ją dopiszę xD bo ja zawsze coś mam xD
      pozdrawiam!

      Usuń
  11. O rrrrrany, czytałam, czytałam, czytałam i... i nagle przekręciłam głowę zawadiacko, bo zobaczyłam, że już koniec rozdziału. xD Potem przeczytałam jeszcze raz, a dziś po południu kolejny. I komentuję dopiero teraz! xD Uwielbiam to, szkoda, że został już tylko epilog. Tę historię można by jeszcze trochę pociągnąć, no ale jeśli zdecydowałaś, że już koniec, to koniec (w końcu to i tak na początku był tylko shot! :D). Czekam z niecierpliwością na epilog, a także na kolejne części innych opowiadań. Tylko nie każ nam długo czekać. Bo mam wrażenie, że gwałcę F5 za każdym razem, gdy wchodzę na tego bloga xD.

    /menemen.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    kocham, kocham to opowiadanie, no w zasadzie to każde Twoje... rozdział jest wspaniały... haha wyjeżdża „bryła lodu”, a wraca skowronek... i ta desperacja w słowach, czynach, jak Naruto patrzył na na niego, a oczy już zachodziły łzami.... Taki dobry i kochany Sasuke bardzo mi się podoba. Bardzo ciekawi mnie kto wygrał ściganie się hahahah...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję bardzo. ^^~ Już nie mogę się doczekać ( zresztą jak zawsze XD ) . Czasem miła jest taka odmiana, że to Naruś się na Saskiem "znęca" XD No mniejsza. Po prostu ... czekam ! KC i pozdrowienia \(*o*)/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham Cię za to co tworzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No nie! Nie, nie, nie! Nie zgadzam się na takie traktowanie! Ja się tu wiercę i skaczę z radości, że w końcu są razem, a Ty mi tu w takim momencie urywasz?! Nie zgadzam się! xD Uwielbiam to opowiadanie! (Nie ważne, że się powtarzam xD ) Notak (jak zwykle z resztą) wspaniała! Życzę Ci duuużo weny! i mam nadzieję, że niedługo znowu dodasz coś ciekawego *-* ^^
    Pozdrawiam!
    ~Zaku^^

    OdpowiedzUsuń
  16. No i doczekałam się ^^ super rozdział. Naru mnie zaskoczył takimi tekstami i jak pogrywał z mężem xD cuuuudne!;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda ze to sie skonczylo tak szybko bo bylo genialne I kocham opowiadania tego typu. Jestes wielka I jestes jedna z najlepszych pisarek jakich opowiadania dane mi bylo przeczytac. Kazde ma to cos a to jak opisujesz wszystko jest perfekcyjne I to okrutne ze sie to tak latwo I szybko czyta a potem ze okres czekania na nastepny rozdzial tak sie dluzy :c weny zycze bo co jak co Ty musisz jej miec duzo :)

    OdpowiedzUsuń
  18. czy jest jakaś minimalna szansa, że epilog ukaże się przed niedzielą, bądź w niedzielę rano? bo wyjeżdżam, a przed wyjazdem chciałabym jeszcze sobie przeczytać, co by mieć lepszą podróż :D

    /menemen.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam tylko nadzieję że Sasuke nic nie odwali na koniec, bo to piękna historia i w pewnym sensie romantyczna, szkoda by było to rozje**ć. Poza tym, podoba mi się kreacja czułego Sasuke, który był jak bryłka lodu, a teraz rozpływa się pod spojrzeniem błękitnych oczu. Czekam na epilog :D
    Pozdrawiam
    Reru

    OdpowiedzUsuń
  20. Bang Bang! Moje dwie ulubione pary w jednym opowiadaniu. Dziękuje! Oprócz drobnych literówek nie mam w sumie zastrzeżeń. No może jedno! Odświeżam tego bloga minimum dwa razy dziennie, wszystko przeczytałam po dwadzieścia. Życzę wena i pozdrawiam :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  21. kiedy dodasz kolejną notkę?

    OdpowiedzUsuń
  22. świetne *Q* waiting for more <3
    Yuuki-chan :*

    OdpowiedzUsuń
  23. ...dwa tygodnie od ostatniej notki. POZWOLISZ NAM TAK UMRZEĆ? niecierpliwie wyczekuje następnego rozdziału. ;_;

    OdpowiedzUsuń
  24. A kiedy będzie ten epilog? :P

    OdpowiedzUsuń
  25. He, he, he ^^ Postaram się nie wytykać błędów bo one same mi też się przytrafiają,. W końcu do 'tego' doszło ^^ opowiadanie mi od początku przypadło do gustu :)

    OdpowiedzUsuń