piątek, 23 sierpnia 2013

5. Jak Kiba Bogu tak Bóg Kibie



Naruto nie mógł wytrzymać sam w mieszkaniu Jiraiyi, kiedy ten zajęty był załatwieniem dla niego natychmiastowej operacji. W końcu znudzony, przejęty wszystkim, załamany zarówno zbliżającą się operacją jak i sytuacją z Sasuke, zadzwonił do Kiby, swojego dobrego kumpla.
Opowiedział Inuzuce o wszystkim, co się zdarzyło, na przemian złoszcząc się i łkając w słuchawkę. Kiba natomiast zachował się jak na prawdziwego przyjaciela przystało – obiecał, że natychmiast wsiada w najbliższy pociąg i za kilka godzin u niego będzie. Żeby Naruto nie płakał już i po prostu na niego czekał.
Kiba przybył tego samego dnia. Jiraiyi wciąż nie było, ale Naruto nie miał o to do niego pretensji.
Wpuścił kolegę do mieszkania i zaprowadził go do salonu. Zrobił herbaty, postawił ciastka, a Kiba wziął go za rękę i poprosił, by mu Naruto jeszcze raz wszystko opowiedział. Tak więc Naruto zaczął opowiadać, o Sasuke, który go nie chciał i o chorobie, która go nagle dopadła, o zbliżającej się operacji i związanych z nią obawach.
- Mam coś dla ciebie, coś, co poprawi ci humor – powiedział nagle Kiba, gdy Naruto skończył opowieść i zaczął ocierać zapłakane oczy.
- Co?
- Gdy tu jechałem, spotkałem w pociągu jakiegoś gościa w okrągłych okularach. Kupiłem od niego to!
Kiba wyjął ze swojego plecaka jakieś słodycze, opakowane w fioletowe papierki. Naruto zorientował się, że są to czekoladowe żaby, wyglądające dziwnie i nieco… fantastycznie.
- Czekolada poprawia humor – wyjaśnił Kiba.
- Oooch, Kiba – westchnął wzruszony Naruto. – Dzięki. Jesteś naprawdę dobrym kumplem. Opowiedz, co w szkole?
Kiba zaczął opowiadać, podczas gdy Naruto zajadał czekoladowe żaby. Zdawało mu się, że nie są normalne, że są wręcz magiczne, ale to przecież było niemożliwe, więc ignorował te myśli.
Gdy ostatnia czekoladowa żaba zniknęła w brzuchu Naruto, KIba spojrzał koledze w oczy z szerokim uśmiechem na ustach.
- Wiesz, że jesteś mi coś winien za te czekoladowe żaby? – zapytał, a Naruto zmarszczył nosek.
- Muhum. Co chcesz? Mam zamówić pizzę?
Kiba zaśmiał się, kręcąc głową.
- Nie o jedzenie mi chodzi – rzekł. – Widzisz, te żaby nie są zwykłymi słodyczami. Na pewno to zauważyłeś.
- No tak – przytaknął Naruto. Teraz wszystko miało sens. Żaby były magiczne, dlatego miał przy nich takie dziwne wrażenie.
- I należy mi się za nie coś specjalnego – kontynuował Kiba.
- Czyli co? – zainteresował się Naruto, a kolega znów się zaśmiał i ostrożnie wyciągnął rękę. Dotknął ciepłymi palcami policzka Naruto. Uzumaki jeszcze bardziej zmarszczył nosek. – No co chcesz?
- Chcę ciebie, Naruto – odparł szeptem Kiba i… pocałował go!
Naruto na chwilę zamarł, przetwarzając w umyśle słowa kolegi. Kiba chciał… jego? Ale jak to? Dlaczego?
Ostrożnie położył dłonie na ramionach kolegi i odepchnął go.
- Kiba! – wysapał. – Co ci odbiło?!
- Co mi odbiło? Ty w kółko tylko ten Sasuke i Sasuke! Myślisz, że nikt tego nie zauważył? Cała paczka wie, że coś do dupka czujesz. Nie zauważałeś nikogo innego, prócz niego! A MÓGŁBYŚ BYĆ SZCZĘŚLIWY NA PRZYKŁĄD ZE MNĄ!
- K-Kiba… - wyszeptał ostrożnie Naruto, wstając z kanapy, ale kumpel złapał go za nadgarstek i przyciągnął do siebie. W następnej chwili Naruto leżał na plecach, a Kiba pochylał się nad nim.
- Jesteś mi coś winien za te czekoladowe żaby – przypomniał mu przyjaciel.
- K-Kiba… uspokój się… ja nie chcę się z tobą kochać… - powiedział Naruto ostrożnie, odpychając kolegę, lecz ten pochwycił go za nadgarstki i unieruchomił mu ręce nad głową.
- Zrobisz to ze mną, Naruto. Należy mi się!
- Niby za co?! – zdenerwował się Naruto, zaczynając się szarpać. Wierzgał nogami i kręcił się jak szalony, ale Kiba był silniejszy, ponieważ Naruto był osłabiony przez chorobę. Z łatwością go przytrzymał i zaczął obsypywać pocałunkami jego szyję.
- Kiba, przestań! Przestań! Puść mnie! – darł się Naruto, próbując się wyswobodzić.
- Zamknij się, Naruto – warknął Kiba, przytrzymując go. – Nie szarp się! Jesteś mi to winien!
- Nic ci nie jestem winien, jesteś szalony!
Kiba tylko się zaśmiał, po czym wymusił na nim kolejny pocałunek. Z każdą chwilą Naruto bał się coraz bardziej. Kiba chyba… chyba nie zamierzał wziąć go siłą, prawda? Przecież… przecież byli kumplami! Kiba nie mógł!
Ugryzł Inuzukę w dolną wargę, a gdy ten szarpnął głową w tył, Naruto zaczął się drzeć ile sił miał w płucach. I nagle, gdy tak krzyczał, coś się stało z jego głową.
Takiego bólu Naruto nie czuł jeszcze nigdy. Wyrwał ręce z uścisku Kiby i zacisnął je na skroniach, krzycząc i łkając z bólu. Słyszał Kibę, który zaniepokoił się jego zachowaniem. Wołał coś, że zabierze go do szpitala, ale do Naruto niewiele docierało. Głowa pękała mu z bólu, gdy zwinął się na kanapie w jak najciaśniejszy kłębek.
Potem było już tylko zamieszanie. Kiba wziął go na ręce i zaniósł do jakiegoś samochodu, najprawdopodobniej taksówki. Kilkanaście minut później byli już w szpitalu, a ich przybycie spowodowało jeszcze więcej zamieszania. Wszystko działo się tak szybko, a dla Naruto było zamazane i nierzeczywiste, że nawet nie wiedział dokładnie, gdzie jest i co się dzieje.
A potem obudził się na sali. Patrzył na biały sufit, a obok niego, na krzesłach, siedzieli Jiraiya i Kiba. Naruto usiadł, z zadowoleniem stwierdzając, że nie jest podpięty do żadnej aparatury i wciąż ma na sobie swoje ubranie.
- Co mi się stało? – zapytał, ostrożnie dotykając głowy.
- Miałeś jakiś napad – powiedział Jiraiya. – Podano ci leki przeciwbólowe. Czy czujesz się już… dobrze?
- Chyba tak – odparł Naruto, a potem zerknął na Kibę. – Co on tu robi?! Niech wyjdzie!
- Naruto… - zaczął ostrożnie Kiba, ale Uzumaki potrząsnął głową.
- To przez ciebie miałem ten atak!
- Doktorze Jiraiya – odezwał się nagle jakiś kobiecy głos. Wszyscy spojrzeli w bok, na pielęgniarkę, która stanęła w wejściu. – Szuka pana pacjent…
- Kto? – spytał zdziwiony Jiraiya i w tym samym momencie zza pielęgniarki wysunął się… Sasuke Uchiha.
- Ja – odparł, patrząc wprost na siedzącego na łóżku Naruto.
- Sasuke! – wykrzyknął Uzumaki. – Co ty tu robisz?!
- Szukam cię jak głupi, młotku – odparł Sasuke. – Możemy zostać sami? – zwrócił się do Jiraiyi i Kiby, wskazując Naruto. – Chcę z nim porozmawiać.
- Dlaczego nie możesz rozmawiać przy nas? – zapytał bezczelnie Kiba, ale wystarczyło jedno groźne spojrzenie Sasuke, by wstał i wyszedł. Jiraiya poklepał Naruto po ramieniu i również opuścił salę. Uzumaki i Uchiha zostali sami.
- Czego chcesz? – zapytał Naruto, obejmując się ramionami i nie patrząc na Sasuke.
- A jak, myślisz, młotku? – zapytał Sasuke. – Unikałeś mnie. Teraz wyjechałeś. Nie dałeś sobie nic wytłumaczyć, a ja cię tylko gonię i gonię. Powoli zaczynam mieć tego dosyć.
- No i świetnie. może ja mam ciebie dosyć i dlatego cię unikam? O tym nie pomyślałeś?
- Masz mnie dosyć, tak? – spytał Sasuke, unosząc brew. – Pamiętam, co mi mówiłeś, gdy byłeś pijany. Wszystko sobie przekręciłeś, ale wynikała z tego jedna prawdziwa rzecz: lubisz mnie. Dlatego do mnie przyszedłeś, wtedy, tamtej nocy.
- Ale ty mnie nie lubisz – rzekł załamany Naruto. – Nie wiem, czego ode mnie chcesz…
- Naruto, posłuchaj…
- Sasuke! – zawołał kobiecy głos. Sasuke podskoczył i obrócił się, zszokowany, widząc Sakurę, wchodzącą przez drzwi.
- Sa… Co ty tu kurwa robisz?! – wydarł się. Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie.
- Jestem u lekarza. Znaczy, z kuzynką – powiedziała dziewczyna. – A ty, co tu robisz?
- Wyjdź – wycedził Sasuke, wskazując dziewczynie drzwi. Sakura podparła się pod boki.
- Jak ty mnie traktujesz?! – zawołała obrażona. – To się odbije na naszym dziecku!
Sasuke usłyszał za plecami świst wciąganego powietrza i obejrzał się. Naruto gapił sie na Sakurę, nagle pobladły.
- Nie słuchaj jej – powiedział do niego. – Ona w ogóle nie jest w ciąży!
- Do Sasuke to jeszcze nie dotarło – powiedziała Sakura.
- Zamknij się, kretynko! Ty nie jesteś w żadnej ciąży! – wrzasnął Sasuke, skrajnie wyprowadzony z równowagi. Naruto zerwał się z łóżka, patrząc na Sasuke ze łzami w oczach.
- Masz z nią dziecko? – spytał łamiącym się głosem.
- Skąd! – zaprzeczył Sasuke gwałtownie. – Ona nawet nie jest w ciąży!
- Oczywiście, że jestem, Sasuke! – wykrzyknęła Sakura i w jej oczach pojawiły się łzy. – Jak możesz się wykręcać i tak kłamać! Spaliśmy ze sobą na wycieczce w góry. – Sakura zwróciła się do Naruto. – Ale on nie chce się przyznać.
- Ty dupku! – wydarł się Naruto. – Nienawidzę cię! To dlatego mnie nie chciałeś!
I nim Sasuke zdążył cokolwiek powiedzieć, Naruto przebiegł obok niego, uciekając.
- Naruto! – wydarł się Sasuke, a potem z furią spojrzał na Sakurę. – Ty głupia krowo! Zobaczysz, zemszczę się!
Wybiegł za Uzumakim, pędząc ile sił, by go dogonić, ale w połowie korytarza ktoś złapał go za łokieć.
- Czekaj, Uchiha – usłyszał głos Kiby. Wyrwał łokieć z uścisku kolegi z klasy i spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Co chcesz?! – zapytał.

W tym samym czasie zapłakany Naruto wybiegł ze szpitala, nie mając pojęcia, gdzie się podziać i co ze sobą zrobić. Sakura była w ciąży z Sasuke. To zapewne oznaczało, że w najbliższym czasie wezmą ślub. I że Sasuke nawet nie lubi mężczyzn, że tylko się Naruto zabawił, że nic do niego nie czuje.
- Co za dupek – szepnął do siebie Naruto, gdy zdał sobie sprawę, że Sasuke nieźle się na tej wycieczce zabawiał, śpiąc z nim i sypiając z Sakurą. – Ale byłem głupcem.
Ruszył przed siebie, nie bardzo widząc otoczenie, po prostu chcąc być jak najdalej od tego kłamliwego dupka i Sakury w ciąży. Chciał… uciec…
Potrącił kogoś, ale kogoś dużo większego od siebie i zachwiał się. Byłby upadł, ale ten ktoś złapał go i postawił do pionu.
- Och, dzięki – powiedział Naruto, podnosząc głowę. I nadział się na spojrzenie czarnych oczu, tak podobnych do oczu Sasuke, że przez chwilę myślał, że to tamten dupek. Jednak to nie był Sasuke. To był ktoś inny, trochę wyższy od drania, o nieco jaśniejszych, dłuższych włosach i przystojniejszej twarzy.
- Cześć – powiedział nieznajomy, wciąż trzymając Naruto za ramiona. – Wszystko w porządku? – zapytał z troską w głosie. Naruto wyswobodził się z jego uścisku.
- Tak… znaczy, nie, ale to nic, poradzę sobie – odparł Uzumaki, ocierając załzawione oczy.
- Wyglądasz jak w trakcie załamania nerwowego – zauważył przystojny mężczyzna. – Na pewno wszystko w porządku? Może chcesz o tym pogadać?
Naruto zmarszczył nosek, przyglądając się obcemu.
- Jestem Itachi – przedstawił się nieznajomy. – Czekam na kogoś, szedłem właśnie do tej kawiarni. – Itachi wskazał kawiarnię, niedaleko której się znajdowali. – Może dotrzymasz mi towarzystwa? Jak masz na imię?
- J-ja… Naruto… ale ja nie wiem… - wybełkotał Uzumaki.
- Spokojnie, jestem uczciwym człowiekiem – zastrzegł Itachi, śmiejąc się. – Wyglądasz tak, jakbyś potrzebował chwili spokoju. Chodź, napijesz się kawy, nie będę cię zadręczał rozmową, jeśli sobie tego nie życzysz.
- Och, um… dobrze…
Itachi puścił go przodem i już po chwili byli w kawiarni. Naruto usiadł prze stoliku, a Itachi poszedł zamówić kawę, uprzednio zapytawszy, na jaką Uzumaki ma ochotę. Po chwili przystojniak wrócił, a niedługo po nim pojawiła się kelnerka z kawą. Gdy od nich odeszła, a Naruto przypiął się do swojej słodkiej kawy z toffi, Itachi spojrzał na niego uważnie.
- Na pewno nie chcesz o tym porozmawiać? – zapytał ostrożnie. Naruto zgarbił się.
- To tak skomplikowane, pomieszane, nienormalne i przypominające telenowelę, że nie wiem, czy jestem w stanie to opowiedzieć – wymamrotał Naruto, a Itachi zaśmiał się.
- Cóż, a chodzi o…?
- O wszystko. O chłopaka, o problemy zdrowotne, o niechcianą ciążę…
- Ciążę?! – zdumiał się Itachi.
- Nie moją przecież! – zawołał Naruto, a Itachi zachichotał. – Mój… no, nie chłopak, ale… nawet nie wiem, kim on jest, kurczę. Ale kocham go. I myślałem, że i on coś do mnie czuje. A teraz się dowiaduję, że w tym samym czasie, kiedy spał ze mną, sypiał też z pewną dziewczyną. I ona jest w ciąży.
- Och, przykro mi – szepnął Itachi. – Ale skoro ten chłopak… tak robił, to chyba nie jest wart twojego uczucia, prawda?
Naruto pociągnął nosem.
- M-może – wyjąkał. – Ale ja i tak go kocham.
- A co on mówi na ten temat? – spytał łagodnie Itachi.
- Zaprzecza. Byłem zbyt rozbity, by go dokładnie wysłuchać. Jeszcze ta operacja…
- Operacja?
- J-jestem ch-chory i będę miał o-operację. Od niej wszystko zależy.
- O Boże – wyszeptał przystojniak. Naruto potaknął.
- Więc widzisz… telenowela…

- Jesteś chłopakiem Naruto? – zapytał z niedowierzaniem Sasuke. Kiba uniósł podbródek, szczerząc się dumnie.
- Jasne – odparł. – Nie chciałeś go, więc we mnie znalazł sobie pocieszyciela. Myślisz, że dlaczego tu z nim jestem? Z nim i jego chrzestnym?
Sasuke zacisnął dłonie w pięści. Był wściekły. Stracił Naruto, to nie mogła być prawda. Minął zaledwie miesiąc, a Naruto nie był taki, by zmieniać kochanków jak rękawiczki. Chyba. Sasuke się wydawało, że Naruto coś do niego czuje. I że jest to prawdziwe, a tymczasem… tymczasem Naruto go nie chciał. Był na niego wściekły, ale pewnie dlatego, że sądził, iż Sasuke go wykorzystał… ale nic do niego nie czuł. Miał już Kibę. I Kiba go pocieszał. Kibie Naruto powiedział, gdzie przebywa i co się z nim dzieje, podczas gdy Sasuke nie miał o tym pojęcia i musiał go szukać na własną rękę. I tylko przypadek sprawił, że go znalazł.
- On… Naruto… jest z tobą szczęśliwy? – zapytał Uchiha, a Kiba zaśmiał się.
- Jasne. Bardzo.
Sasuke przytaknął i odszedł w stronę schodów, by opuścić szpital. Nie pozostało mu nic innego, jak odpuścić.

4 komentarze:

  1. Ale się podziało..tyle emocji w jednym rozdzialiku. Weź tu człowieku ogarnij :)
    Kiba.. Kiba zawsze jest dupkiem w SasuNaru, u mnie akurat doczepiał się Sasuke XD

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, kurde, co tu się dzieje!? Aż się w pewnym momencie zasapałam, tak to się szybko działo D: Itachi, wybawicielu mój ;__; ...
    NIEEE Kibaaa, ty złamańcu jak możeeszz...
    Ludzie, naprodukowaliście to wspólnymi siłami, podziwiam was...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    co za przyjaciel z Kiby.. ach.. mam ochotę mu coś zrobić... Sasuke zjawił się w szpitalu... dlaczego Sasuke uwierzył Kibie, ze jest razem z Naruto, w ogóle jak ten mógł coś takiego powiedzieć...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. No kurwa no... Kiba padalcu! Ehh, mam słabe nerwy. Gomen, ale to opowiadanie miesza uczuciami, raz jest nienawisc a potem miłość ale zaraz potem 'chce miec go tylko dla siebie' a zaraz znów 'jest szczęśliwy z innym. Trudno' no i co ja mam powiedzieć xD

    OdpowiedzUsuń