heeej xD witajcie, mam nadzieję, że tęskniliście za mną, bo ja za Wami strasznie xD
jak z tą moją nieszczęsną weną, jeszcze nie wiem, póki co, kiedy mam czas, przepisuję one-shoty z moich magicznych zeszycików. mam tego całkiem sporo, więc co jakiś czas jakimś tam krótkim tekścikiem będę Was raczyć. za dłuższe teksty się nie biorę, dałam sobie czas, muszę trochę odpocząć, zregenerować siły, odnowić pomysły i samą siebie pozbierać do kupy. nie umiem jednak całkowicie przestać pisać.
no, to w takim razie zapraszam na ten tekścik. dedykuję go fanom Itachiego xD
Uzumaki Naruto mógł uchodzić za normalnego. W końcu był
jednym z najlepszych jouninów Wioski Ukrytej w Liściach. No i był synem samego
Czwartego Hokage. Z wyglądu też mu niczego nie brakowało – Naruto był wysokim
jak na swoje siedemnaście lat, niebieskookim blondynem. Lubił żartować i dużo
się uśmiechał. Uzumaki Naruto naprawdę mógłby uchodzić za normalnego. Mógł,
ponieważ niestety, nikt go za normalnego nie uważał, i to nie tylko w Konosze.
Wszędzie, dosłownie wszędzie, gdzie Naruto się nie pojawił, był uważany,
delikatnie mówiąc, za wariata.
Tego dnia Naruto, po dwuletniej nieobecności, wracał do
Konohy, swojej rodzinnej wioski. Był zły, cierpiał na absolutny wstręt do
wszystkiego, co rymowane, był mokry – bo kurwa, od całych trzech dni padało – i
ogólnie chyba miał depresję.
Przy przekraczaniu bramy został wylegitymowany przez jakichś
dwóch leszczy. Nie skomentował tego, choć nerwy go brały, ponieważ chyba, do
jasnej pierdolonej nędzy, był rozpoznawalny! Zaraz potem ruszył do siedziby Hokage.
Na miejscu zastał jakieś zamieszanie. Złapał jednego z ludzi
Hokage i dowiedział się, że jakiś idiota o mało co nie podpalił archiwum,
kładąc papierosa nie tam, gdzie trzeba. Kręcąc głową nad głupotą niektórych
ludzi, polazł na górę.
Zapukał do drzwi gabinetu Hokage i zaraz usłyszał
rozdrażnione „wejść”. Wzruszył ramionami, pchnął drzwi i przekroczył próg.
Ojciec, siedzący za biurkiem zawalonym papierami, nawet na
niego nie spojrzał. Jak dla Naruto, to wyglądał na zmęczonego, jego blond włosy
były jakieś takie przyklapnięte, a błękitne oczy podkrążone.
- Co się znowu stało? – zapytał Hokage zmęczonym głosem,
przerzucając jakieś papiery.
- A co się miało stać? – odparł Naruto pytaniem, na co
Hokage raptownie poderwał głowę.
- Naruto! – wykrzyknął uradowany, po czym zerwał się zza
biurka i rzuciła na swojego syna. Naruto skrzywił się, gdy ojciec go uścisnął.
– I jak tam? Wróciłeś?!
- Nie, ściskasz zombie.
- Racja, głupie pytanie! – Hokage zaśmiał się, drapiąc po
czuprynie. – To jak tam? Co tam? Nauczyłeś się czegoś?
- Eee… trochę tak. Bee był nawet fajny, pomijając fakt, że
cały czas śpiewał. I rymował. Na wszystkich Kage, tato! Jak on beznadziejnie
rymował!
Minato Namikaze zachichotał.
- Byłeś u mamy? – zapytał.
- Nie, przyszedłem wprost do ciebie, ale zaraz idę do domu.
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ociekam wodą.
Hokage spojrzał na kałużę, która powstała pod stopami
Naruto. Znów się zaśmiał, widocznie przybycie syna poprawiło mu humor.
- Zauważyłem. Leć do domu, bo będziesz chory.
- Po siedemnastu latach mojego życia mógłbyś zauważyć, że ja
nie choruję.
- Ach, no tak, no tak. W takim razie co, pogadamy w domu?
Kami-sama, jak ty wyrosłeś! Jeszcze kilka centymetrów i mnie przerośniesz!
- Tato, ja już jestem wyższy – zauważył Naruto.
- Tak?! – zdziwił się Hokage, przyglądając mu się uważnie. –
Och, masz rację! No proszę, a więc całkiem dobrze cię karmili na tym wygnaniu!
No, idź się pokazać mamie!
Ojciec poklepał go po ramieniu, a potem jeszcze raz uścisnął
i potargał mu włosy. W końcu Naruto udało się wyrwać z jego szponów, wykręcając
się tęsknotą za mamą.
Na zewnątrz nadal padało.
Parszywa pogoda –
wtrącił nagle Kurama, a Naruto westchnął.
Zgadzam się, odparł, pospieszmy się i wróćmy do domu, jestem
głodny.
Wskoczył na dach najbliższego budynku i czym prędzej ruszył
w stronę swojego domu. Deszcz zdawał się zacinać coraz mocniej, wiec gdy dotarł
na miejsce nie było na nim nawet jednej suchej nitki.
- Wróciłem! – zawołał, gdy tylko przekroczył próg.
- Naruto! – zawołała Kushina i chwilę później wypadła na
korytarz. Naruto właśnie ściągał z siebie przemoczoną kurtkę.
- Tak, to ja – odparł i skrzywił się, gdy mama wprost
rzuciła się na niego, omal nie zwalając go z nóg. – Jestem mokry! –
zaprotestował słabo.
- Nic nie szkodzi! Mój duży synek!
Poklepał ją po głowie, zdziwiony, jaka jest przy nim mała.
Gdy się odsunęła, zmierzyła go spojrzeniem od stóp do głów.
- Jak ty wyrosłeś, Naruto! A chudy jesteś jak zawsze, czy
oni ci tam jeść nie dawali? – zrzędziła.
- Jedzenie było dobre – powiedział. – Mamo, jest zimno, pogadamy,
jak się wykąpię, dobrze?
- Tak, tak. To ja podgrzeję obiad.
- Bomba.
Uradowana mama ucałowała jego policzek i pognała do kuchni,
a on westchnął.
Jesteś oschły –
zauważył Kurama.
Ciekaw jestem, czyja to wina – odparował Naruto, idąc w
stronę łazienki. – Jestem zmęczony. I… wioska to tyle wspomnień.
Uchiha?
A czy ja o nim myślę? – warknął rozdrażniony Naruto. – Nawet
słowem nie wspomniałem o draniu!
Tak? A ja myślałem, że
od dwóch lat Konoha i Uchiha to synonimy.
Zabawne, boki zrywać – zakpił Naruto, wchodząc do łazienki.
Rozebrał się i zmarznięty, wskoczył pod prysznic, od razu odkręcając ciepłą
wodę. Odetchnął, czując, jak ciepło rozchodzi się po jego ciele, kojąc
zziębnięte mięśnie.
Doszedłem do wniosku, że jednak lubię wodę – westchnął.
Mówią, że kobieta
zmienną jest – odparł Kyuubi. Naruto prychnął wściekle.
Ale jesteś dziś śmieszny, Kurama. Normalnie padam ze śmiechu
– powiedział Naruto z sarkazmem. Kurama śmiał się z niego.
A ty wciąż jesteś
oschły. Wiem, że się denerwujesz, Uzumaki…
No brawo!
… ale to nic ci nie da.
Bądź mężczyzną i im powiedz.
Przed chwilą twierdziłeś, że jestem kobietą.
Udowodnij mi, że się
mylę.
Naruto prychnął przez nos, a potem sięgnął po żel i zaczął
się myć. Po wyszorowaniu zmęczonego ciała jeszcze chwilę stał pod strumieniem wody.
Potem wyszedł, wytarł się, owinął biodra ręcznikiem i poszedł do swojego
pokoju.
Udało mu się znaleźć ciuchy, które nie były za małe. To, co
przyniósł ze sobą, było całe mokre i nadawało się tylko do prania.
- Będzie trzeba coś kupić – westchnął, ubierając
pomarańczowe, dresowe spodnie i jakąś koszulkę. Trochę przykrótką, ale co tam.
Wrócił do mamy, która w kuchni szykowała obiad. Usiadł przy
stole.
- Niedługo będzie tata – powiedziała Kushina – Jak tam
trening? Jak Kurama? Opowiadaj!
Uśmiechnął się.
- Trening był ciężki – zaczął i potem poszło jak z płatka.
Rozgadał się, opowiadając o Bee, o ośmioogoniastym, o treningu, o tym, jak
pokonał Kuramę, jak się dogadali, jak teraz wspólnie walczą i że rozmawiają ze
sobą niemal przez cały czas. Mama rozumiała go lepiej niż ktokolwiek inny, w
końcu sama była kiedyś Jinchuuriki. Niestety, podczas porodu Naruto Kyuubi
wymknął się jej spod kontroli i tata był zmuszony zapieczętować go w Naruto.
Była to tajemnica i nikt w wiosce, prócz jego rodziców, nie wiedział, że
chłopak jest sakryfikantem dziewięcioogoniastego.
Ledwo Naruto skończył swoją opowieść, w domu pojawił się
ojciec i chłopak musiał zacząć od początku.
Niedługo potem zasiedli do obiadu. Mama ugotowała cały
garnek ramenu, jakby domyślała się, że Naruto dziś wróci. Młody Uzumaki doszedł
do wniosku, że pomimo oczywistych wad obojga rodziców, to tęsknił za nimi. I to
chyba nawet bardzo.
- Wciąż nie mogę się przyzwyczaić – powiedziała mama gdzieś
w połowie posiłku. – Wracasz po dwóch latach, Naruto, i wyglądasz już nie jak
chłopiec, a jak młody mężczyzna!
- Daj spokój, mamo – szepnął zawstydzony.
- Niedługo przyprowadzisz nam tu synową…
Naruto drgnął, a potem pochylił nisko głowę.
Powiedz im –
podjudzał Kurama.
To nie takie proste – odparł Naruto, czując, jak zżerają go
nerwy.
Masz idealną okazję,
Kushina sama zaczęła temat. Wolisz całe życie kłamać?
Od kiedy namawiasz mnie do uczciwości, co? Ty, ze wszystkich
istot na świecie? – zakpił podejrzliwie Naruto.
Leży mi na sercu twoje
dobro, dzieciaku – odparł demon.
Jasne.
- Oby była ładną dziewczyną… - gadała dalej mama. – I silną.
Musi w końcu wytrzymać w naszej rodzinie.
- Co oznacza, że musi znieść twoją matkę, Naruto – zaśmiał
się ojciec.
- Minato! – Kushina pacnęła męża przez głowę. – A tak w
ogóle… - zwróciła się do syna – jest w Konosze jakaś, która ci się podoba?
- Nie – odparł cicho Naruto.
Powiedz im –
nalegał Kurama.
- Och. Nic nie szkodzi. Masz w sumie jeszcze dużo czasu, by
nam przyprowadzić narzeczoną.
Powiedz.
- Tak się chyba nigdy nie zdarzy – wychrypiał przez
nabrzmiałe gardło.
- Co? Och, kochanie, taki przystojny facet jak ty z całą
pewnością nie opędzi się od dziewczyn…
Powiedz.
- Ja… to znaczy… - zająknął się. – Ja raczej nigdy nie
przyprowadzę tu dziewczyny, bo… bo… - Nabrał powietrza w płuca – bo jestem…
gejem.
Kuchni zaległa cisza. Naruto nie śmiał podnieść głowy, by
spojrzeć na rodziców, wiec wbił spojrzenie w miskę pełną bulionu. Przez chwilę
nikt się nie odzywał.
- A… aha – wyjąkała w końcu mama. – W-więc będziemy mieć
zięcia?
Naruto nieśmiało na nich zerknął. Mama starała się wyjść z
szoku, ojciec… ojciec wciąż w nim był. Siedział nieruchomo, najwyraźniej
trawiąc usłyszaną informację.
- No raczej – wymamrotał Naruto, grzebiąc pałeczkami w
zupie. – Prędzej niż dzie-dziewczynę…
Ojciec w końcu otrząsnął się z szoku.
- Jak to „gejem”?! – zapytał. Naruto nie miał odwagi
spojrzeć mu w oczy.
- No… normalnie – wymamrotał.
- A Sakura?! – zawołał ojciec.
- To tylko koleżanka – odparł cicho syn.
- Dlaczego mówisz to dopiero teraz? – drążył Minato. Naruto
skrzywił się.
- Ponieważ dopiero teraz jestem pewien. – Starał się mówić
spokojnie, nie chciał kłótni z rodzicami. Jeszcze raz niepewnie zerknął na
ojca. Minato wyglądał na… bezradnego. – Ja… długo się zbierałem do wyznania
tego. To trudne.
- Och, Naruto, jesteś naszym synem bez względu na wszystko!
– zapewniła go gorliwie Kushina. – Poza tym już wiem, o co chodziło z Sasuke!
- C-co z Sasuke? – wyjąkał Naruto. – Nic z Sasuke.
- Jaaasne – zakpiła z niego mama. – Gdybym była parę lat
młodsza, to sama…
- Mamo!
- Kushino!
Kobieta zachichotała.
- Co jak co, ale synowie to się Fugaku i Mikoto udali –
kontynuowała niezrażona. – Jeden przystojniejszy od drugiego, aż ciężko
zdecydować, który bardziej. Wcale ci się nie dziwię, że Sasuke wpadł ci w oko…
Naruto wstał i wyszedł. Nie mógł tego słuchać.
Kushina ma rację –
wtrącił Kyuubi.
Nic mnie nie łączy z draniem, jasne?! – zdenerwował się
Naruto.
Ale to przez niego
uciekłeś z wioski – zauważył Kurama.
Ja nie uciekłem z wioski! Ja odszedłem, żeby trenować,
jakbyś nie wiedział, kontrolę nad twoją mocą! Zejdź ze mnie, dobra? Moje życie
– moja sprawa!
Tylko dziwnym sposobem
twoje życie oznacza moje życie – rzekł Kurama. – Nie możesz się mnie pozbyć!
Naruto warknął głośno, zatrzaskując za sobą drzwi pokoju.
Rzucił się na łóżko i zwinął w kłębek. W głowie miał mętlik.
Jakieś piętnaście minut później ktoś zapukał do jego drzwi.
Naruto wychylił głowę spod kołdry i spojrzał na przybysza. Tata zbliżył się do
jego łóżka.
- Byliśmy po prostu w szoku – powiedział łagodnie.
- Wiem – odparł Naruto. – Każdy ojciec by był, gdyby się
dowiedział, że jego syn jest pedałem.
- Nie mów tak o sobie – skarcił go Minato. – To nie ma
znaczenia. Przede wszystkim to ty jesteś Naruto, mój syn.
Ojciec obdarzył go uśmiechem i Naruto nieco się rozchmurzył.
Usiadł.
- Przepraszam. Przepraszam, że wcześniej… że nie
powiedziałem. Powinienem był…
- Spokojnie. Powiedziałeś nam teraz. Nie jesteśmy źli. Jak
powiedziała mama, to nie zmienia faktu, że jesteś naszym synem.
Ojciec objął go na chwilę, a potem zostawił samego. Naruto
znów opadł na łóżko.
I co, było tak źle? –
spytał Kurama.
Moi rodzice są spoko – odparł zadowolony Naruto. Wkrótce
potem zmorzył go sen.
Następnego dnia nawet nie ruszył się z domu. Spędził go z mamą,
pomagając jej w codziennych obowiązkach. Wyprał wszystkie swoje ciuchy, umył
okna, posprzątał swój pokój. Lubił prace domowe, lubił wykonywać je z mamą. A
teraz, gdy przyznał się do swojej orientacji, mógł z nią szczerze pogadać na
ten temat.
Niestety, mama cały czas dogryzała mu z powodu Sasuke, a on
mógł jedynie zachodzić w głowę, skąd cokolwiek na ten temat wiedziała.
Oczywiście, jego i Sasuke nic nie łączyło. No bo niby co miało go łączyć z
kolejnym geniuszem klanu Uchiha? Byli kumplami z drużyny i tyle. Nigdy nic
między nimi nie było. Zupełnie nic. Nic a nic.
Taa, jasne. –
Kyuubi jak zwykle z niego kpił. Naruto prychnął, myjąc naczynia. Mama sprzątała
łazienkę.
- Weź ze mnie zejdź, dobra? – prychnął Naruto głośno. Często
zdarzało mu się zapominać, że tylko on słyszy głos Kuramy i raczej nie powinien
mówić do niego głośno. Fakt, że był Jinchuuriki, był w końcu tajemnicą i
wszyscy sądzili, że mówi do siebie. W Konosze uważano, że jest lekko…
szurnięty. Silny, dobrze wyszkolony i genialny, ale mimo wszystko szurnięty.
Co ty się tak
bulwersujesz? Przecież znam wszystkie twoje myśli i wiem, że szalejesz za
Uchihą. Kogo ty chcesz oszukać?
- Ale nie musisz mi o tym przypominać na każdym kroku! –
zdenerwował się Naruto. – Powinniśmy skupić się na treningu!
Nic innego nie robiliśmy
przez ostatnie dwa lata. Masz siedemnaście lat, dorastasz. Dostarcz nam trochę
rozrywki, Naruto.
- Co masz na myśli?
Małe bara bara z
geniuszem klanu Uchiha? – zasugerował Kurama.
- Chyba po moim trupie – odparł Naruto. – Mało masz wrażeń?
Może powinienem wspomnieć ojcu, że się nudzisz? Na pewno ma jakąś misję rangi A
na podorędziu.
Ja to wszystko mówię w
trosce o ciebie, Naruto.
- To zacznij się troszczyć o swoje rude futro, a mnie zostaw
w spokoju, Kurama!
- Rozmawiasz z Kyuubim?
Aż podskoczył. Gdy się obrócił, spostrzegł mamę, stojącą w
drzwiach kuchni. Ubrana była w zwykłą koszulkę i dżinsy, rude włosy zaplecione
miała w warkocz.
- Taaa… - odparł. – Skarży się na nudę. Zaproponowałem mu
misję.
- Dopiero co wróciłeś do domu, nie planuj ucieczki już
następnego dnia. Czy ty w ogóle poinformowałeś znajomych o swoim powrocie?
Skrzywił się. Nie chciał nikomu nic mówić; i tak mieli go za
czubka przez całą masę różnych incydentów. Nim dogadał się z Kuramą bycie
Jinchuuriki było trudne, a moc demona nie do opanowania. W dodatku nikomu nie
mógł powiedzieć, co w sobie nosi.
- Po co? – spytał. – To bez sensu.
- Sasuke pewnie by się ucieszył.
- Jeny! Co wy wszyscy macie z tym Sasuke, do jasnej cholery!
– zdenerwował się. – Odczepcie się ode mnie, dobra!
- Dobra, dobra – powiedziała mama, na wpół ugodowo, na wpół
z przekąsem. Wziął głęboki wdech. – Chciałam cię wysłać do sklepu.
- Po co? – warknął, jednak zaraz się opanował, widząc jej
minę. – Po co? – zapytał łagodniej.
- Po kilka sprawunków. Zrobię coś dobrego na kolację –
odparła mama. Skinął głową.
- Napisz listę. Dokończę zmywanie i pójdę.
Niedługo potem szedł jedną z ulic wioski, rozkoszując się
ciepłym dniem. Deszcz już nie padał, świeciło słońce. Na ulicach Konohy było
wielu jej mieszkańców, dzieciaki ganiały się i bawiły. Naruto lubił Konohę,
lubił jej rytm, jej dźwięki, jej zapachy. Naprawdę za nią tęsknił przez te dwa
lata swojego treningu.
Jak się okazało, żeby zrobić zakupy dla mamy musiał zajrzeć
do więcej niż jednego sklepu. Nieco zirytowany, łaził to tu, to tam, w jednym
miejscu kupując ryby, w innym warzywa…
- Na wszystkich byłych Hokage, czy ja widzę
najprzystojniejszego blondyna w naszej wiosce?! – padło w pewnym momencie za
jego plecami, gdy w małym sklepiku stał przy półce z makaronami. Wzniósł oczy
do nieba. Nawet nie musiał się odwracać, by wiedzieć, kto woła.
- Cześć Itachi – rzekł, a chwilę później objęły go silne
ramiona starszego brata Sasuke.
- Naruto! – wydarł mu się Itaś do ucha. – Kiedy wróciłeś?
Wyswobodził się z objęć i obrócił. Przed nim stała starsza
wersje jego kolegi z dawnej drużyny. Itachi był wysokim, ciemnowłosym członkiem
ANBU, w tej chwili ubranym po cywilnemu. Jego twarz promieniowała uśmiechem.
Czemu oni muszą być tak przystojni, zastanowił się Naruto.
Jest na czym oko
zawiesić – zgodził się z nim Kurama.
- Wczoraj – odparł Naruto, uśmiechając się do Itachiego. –
Co u ciebie słychać?
- U mnie po staremu – odpowiedział starszy Uchiha. – Misje,
misje, misje i misje. Akurat dziś mam wolne. A u ciebie?
- Hmm… - mruknął Naruto. – Wróciłem i siedzę w domu. Chyba
rodzice chcą się mną nacieszyć.
Naruto wzruszył ramionami, a Itachi obdarzył go kolejnym
zwalającym z nóg uśmiechem. Ci Uchiha naprawdę byli bezczelnie przystojni.
- A chcą się tobą cieszyć przez dwadzieścia cztery godziny
na dobę? – spytał Itachi z jakimś dziwnym błyskiem w oku.
- Nie wiem. A co?
- Pomyślałem, że może masz ochotę na ramen? Dziś wieczorem?
Węszę randkę –
ucieszył się Kurama. Naruto zignorował go.
- Och, byłoby miło – odparł.
- Super. Opowiesz mi, jak tam twój trening.
We dwóch skierowali się do kasy, wciąż rozmawiając. Później
musieli się rozejść, więc umówili się na ósmą w Ichiraku.
Randka, randka, randka –
ekscytował się Kurama, trochę z niego kpiąc. Naruto westchnął.
Nie randka, przecież kiedyś często wychodziłem gdzieś z
Itachim – zaprotestował Naruto.
Kiedyś to ty byłeś
dzieciakiem. Teraz starszy Uchiha rozbiera cię wzrokiem.
Naruto poczuł, że się czerwieni.
- Wcale nie! – zaprotestował gwałtownie.
- Ech, znów mówisz do siebie, młotku?
Ten głos Naruto rozpoznałby dosłownie wszędzie i o każdej
porze. Przeszył go dreszcz i stanął jak wryty w ziemię, zadzierając głowę do
góry.
Na drzewie, pod którym właśnie przechodził, siedział nie kto
inny, tylko Uchiha Sasuke.
- Nie mówię do siebie – odparł Naruto.
Uchiha sprawnie zeskoczył z drzewa, stając tuż przed nim.
Jak i dwa lata temu, tak i teraz, by spojrzeć mu w oczy, Naruto musiał nieco
unieść głowę. Sasuke, jednocześnie nie zmieniwszy się prawie wcale, zmienił się
zupełnie. Niemożliwe? Możliwe, bo jego czarne oczy pozostały takie same. Miał
tę samą fryzurę, tak samo ułożoną. To samo kpiące spojrzenie, ten sam
nonszalancki sposób bycia, ten sam uśmiech na tych samych wąskich wargach.
A jednak, mimo że wszystko było takie samo, Sasuke Uchiha
nie był już chłopcem, jakiego Naruto zapamiętał, a młodym mężczyzną.
Wyprzystojniał –
zauważył Kurama.
Czy ty czasem myślisz o czymś innym? Swatasz mnie odkąd wróciłem
do Konohy!
Itachi czy Sasuke? Gramy
na dwa fronty? Nas jest dwóch.
Zamknij się.
Sasuke postukał go w czoło.
- Nie śpij, młotku. Kiedy wróciłeś? I czemu nic o tym nie
wiem?
- Eee…
- Powoli, bo się pogubię w tej skomplikowanej wypowiedzi! –
zakpił z niego Sasuke.
- Daj mi dojść do głosu! – zdenerwował się Naruto. – Poza
tym czemu niby miałbym cię informować, co?
- No nie wiem – zastanowił się Sasuke. – Myślałby kto, że po
tym swoim super, hiper, mega treningu wrócisz silniejszy i będziesz szukał sparingpartnera?
- Zmiotę cię z powierzchni pola treningowego – odparł
Naruto.
- No to jesteśmy umówieni na jutro rano. Ósma?
- Nie wstanę! – zawołał Naruto. – Dopiero co wróciłem!
- Więc ósma.
I Sasuke zniknął w kłębach dymu, podobnie jak zawsze robił
to Kakashi.
Randka dwa! –
zawołał ucieszony Kurama.
Żadna randka, wykrzyknął w myślach Naruto.
Wieczorem o godzinie ósmej Naruto, wyglancowany, wymyty, starannie ubrany w nowe
ciuchy siedział na stołku w Ichiraku w towarzystwie Iatchiego Uchihy. Czemu
czuł się źle? Bo to naprawdę wyglądało na randkę, w każdym razie Itachi
zapłacił za jego ramen i przywitał go komplementem na temat wyglądu. Kurama
pysznił się, że miał rację i nie dawał mu spokoju.
- Nie rozumiem, dlaczego nie możesz mi powiedzieć, co
trenowałeś? – jęknął Itachi, a Naruto wywrócił oczami.
- Itachi, jesteś w ANBU. Jak zacznę cię wypytywać o misje to
co, wszystko mi wyśpiewasz?
- No nie, ale ja jestem ANBU!
- No więc wiesz, co to tajemnica. Nie mogę ci powiedzieć.
Naruto pochylił się nad swoją miską.
- Zmieniłeś się – zauważył Itachi z uśmiechem. – Kawał
faceta z ciebie.
- To źle?
- Tęsknię za tamtym uroczym dzieciakiem – zaśmiał się
Uchiha, a potem poczochrał mu włosy. – Nie rośnij tak szybko, bo będziesz
wyższy ode mnie.
- Wątpię, bym miał być wyższy – odrzekł Naruto. – Już jestem
trochę wyższy od taty, więc… Już chyba nie mam w kogo rosnąć. Opowiedz mi
lepiej, co ciekawego zdarzyło się w wiosce, gdy mnie nie było?
Itachi zaczął mu opowiadać, jak zwykle żywo gestykulując.
Naruto lubił go słuchać , Itachi wszystkim się tak ekscytował i tak dużo się
śmiał.
Można mieć dwóch –
zauważył Kurama.
Jesteś szalony. Obaj by mnie zabili.
Sasuke już nie sprawia
wrażenie obojętnego…
Sasuke to Sasuke – odpowiedział Naruto. – Czy nie uznaliśmy
dwa lata temu, że to nieodwzajemniona miłość?
Dwa lata temu Sasuke nie
interesował się nikim. Może już wydoroślał? Ja bym sprawdził w łóżku i tego i
tego.
Jesteś szalony, Kurama – powtórzył Naruto.
Uwiedź Itachiego.
Nie chce go krzywdzić.
Idąc z nim do łóżka
tylko go uszczęśliwisz – wyszczerzył się Kurama.
Ty naprawdę myślisz tylko o jednym – zaśmiał się Naruto. –
Ale noc z Itachim to miła perspektywa. Uchiha są ponoć geniuszami we wszystkim.
Uwiedź go.
Czy ty mnie podjudzasz?
Jedynie dopinguję.
Naruto o mały włos nie roześmiał się głośno. Pozwolił sobie
jednak na uśmiech, który zaraz został odwzajemniony przez Itachiego.
Gdy skończyli ramen, opuścili Ichiraku i udali się na
spacer. Itachi wciąż opowiadał – o wielu rzeczach. O wiosce. O tym, że Sasuke
też wydoroślał. O misjach. O różnych, zupełnie nieistotnych bzdetach. Głos
Itachiego był przyjemny i Naruto stwierdził, że mógłby go słuchać o wiele
częściej. W końcu, jeśli Sasuke nie był zainteresowany… Przecież Naruto nie
mógł być samotny przez całe życie z powodu jednej nieodwzajemnionej miłości.
Zatrzymali się gdzieś w parku, przysiadając na ławeczce.
Naruto przyglądał się Itachiemu, odkrywając w nim nowe zalety. Itachi był
wyższy od niego. Był zniewalająco wręcz przystojny. Był geniuszem swojego
klanu. Miał dobrą pracę. Same wręcz zalety.
- Ładnie – przytaknął Naruto, nawiązując do wypowiedzi
Itachiego. Uchiha zachwalał piękno rozgwieżdżonego nieba. – Wydaje mi się,
jakby niebo nad Konohą było piękniejsze niż gdziekolwiek indziej.
- Bo Konoha to twój dom – rzekł Itachi. Naruto przysunął się
do niego nieznacznie.
- Chyba masz rację. Nawet nie miałem pojęcia, że tak bardzo
tęskniłem za wioską, póki do niej nie wróciłem.
- Nie ma to jak w domu – podsumował Itachi. Naruto
uśmiechnął się do niego szeroko i zaraz poczuł jego rękę na policzku. Ciepło
dłoni Itachiego było bardzo przyjemne.
- Miło – wyszeptał Naruto, przytulając się do jego dłoni.
- Nie przeszkadza ci, że tak robię? – spytał Itachi, również
szeptem.
- Nie… podoba mi się…
Itachi również się do niego przysunął. Naruto uniósł rękę i
dotknął jego starannie ogolonego policzka.
- Tęskniłem za tobą, Naruto – stwierdził Uchiha.
- Naprawdę? Jeszcze dwa lata temu byłem strasznym
dzieciakiem.
- Uroczym dzieciakiem – poprawił go uśmiechnięty Itachi. –
Mogę cię pocałować?
- Głupie pytanie.
Itachi objął go i przyciągnął do siebie, cały czas patrząc
mu w oczy. W końcu, gdy byli już naprawdę blisko, powieki Naruto opadły, a
wtedy poczuł na swoich ustach ciepłe i miękkie wargi Uchihy.
Pocałunek był ciepły i słodki, przynajmniej na początku,
ponieważ potem Itachi wpił się w jego usta dość agresywnie, cały czas mocno go
trzymając. Naruto ani trochę to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Podobało
mu się. zarzucił ręce na szyję Itachiego, wplatając mu dłonie w długie włosy i
rozchylił usta, by mógł całować mu głębiej.
Wszystko to było takie ekscytujące. Naruto cały drżał w
ramionach starszego chłopaka. Itachi smakował miętą, jego pocałunek był
naprawdę przyjemny.
Oderwali się od siebie, oddychając nieco szybciej.
- Nie mieszkam już z rodzicami – poinformował go Itachi,
całując jego szyję. Naruto uśmiechnął się.
- To dobrze, bo ja powiedziałem swoim, że nie wrócę na noc.
Rankiem Naruto obudził się pierwszy. Otaczało go przyjemne
ciepło ramion Itachiego, całą przestrzeń wypełniał jego zapach. Naruto ziewnął,
zadowolony, wtulając twarz w szyję Uchihy.
- Wyspałeś się? – spytał szeptem Itachi.
- Muhum – wymamrotał Naruto – ale śpijmy dalej.
- Jak sobie życzysz.
Itachi objął go mocniej, niemal wciągając na siebie. Przez
chwilę obaj byli cicho, rozkoszując się bliskością.
- Która godzina? – spytał w końcu Naruto, a potem poczuł,
jak Itachi unosi głowę.
- Siódma pięćdziesiąt pięć – rzekł Uchiha.
- Aha – mruknął Naruto. Znów przez chwilę panowała cisza. –
Która?!
Naruto raptownie poderwał się do siadu, aż mu się zakręciło
w głowie. Wciąż leżący na poduszce Itachi spojrzał na niego z zaciekawieniem.
- Co się stało? – spytał.
- Jestem umówiony z twoim bratem na ósmą! – odparł Naruto,
próbując wygrzebać się z pościeli, ale Itachi złapał go za biodra i
przytrzymał.
- Z Sasuke?
- Na trening – wyjaśnił Naruto. – Dorwał mnie wczoraj. Chyba
chce się przekonać, czy zrobiłem postępy, nie wiem. Obiecałem mu, że o ósmej
będę na polu treningowym.
- Nie idź – powiedział Itachi, po czym siłą wciągnął go pod
kołdrę. – Zostań.
- Nie mogę, Sasuke się wścieknie – odpowiedział słabo
Naruto. Ręce Itachiego na jego ciele i usta koło ucha skutecznie przytrzymywały
go w miejscu. Wcale nie chciał ruszać się z łóżka.
- Poślij mu klona z informacją, że od treningu wolisz seks
ze mną…
- Ha, ha…- wymamrotał Naruto, zdekoncentrowany przez usta
Itachiego, molestujące jego szyję. – Itaś, wypuść mnie.
- Zostań moim chłopkiem – mruknął Uchiha, a Naruto zamarł.
- Słucham?
- Zostańmy parą. Pasujemy do siebie.
Naruto wiedział, że pasuje do Itachiego. Mieli podobne
poczucie humoru i lubili spędzać ze sobą czas. Itachi mu się podobał i on
najwyraźniej podobał sie Itachiemu. Tyle że Naruto wciąż liczył, że może uda mu
się… co właściwie? Uwieść Sasuke? Rozkochać go w sobie?
Lepszy wróbel w garści
niż gołąb na dachu – zauważył Kurama.
Chyba masz rację – zgodził się z nim Naruto.
- Jasne – odezwał się głośno, obracając się twarzą do
Itachiego. Pocałował go, a potem spojrzał w jego czarne oczy. – A co tam
Sasuke, niech sobie poczeka…
Jego nowy chłopak mruknął z aprobatą, wsuwając dłoń między
jego nogi…
Jak Naruto podejrzewał, jego godzinne spóźnienie nieźle
rozwścieczyło Sasuke. Próbował mu wytłumaczyć, że przecież ubiegłego dnia
mówił, że ósma to za wcześnie, ale Sasuke to Sasuke – nie dał sobie nic
przetłumaczyć.
W końcu rozpoczęli swój sparing. Podczas walki Naruto
spostrzegł, że nie tylko on zrobił postępy. Sasuke stał się przez te dwa lata
wybitnym wojownikiem. Ich moc zdawała się być wyrównana, na zmianę, raz jeden,
raz drugi zyskiwał przewagę. Koniec końców ich pojedynek zakończył się remisem.
- To było… niezłe… - wysapał Sasuke.
Leżeli na trawie, zmęczeni, trochę poobijani i patrzyli w
niebo, poznaczone pierzastymi chmurami. Drobne ranki na ciele Naruto goiły się
z sykiem. Sasuke już się do tego przyzwyczaił i nawet nie pytał, jakim sposobem
się to dzieje.
- Taa… nie jesteś taki zły – zaśmiał się Naruto, a Uchha
prychnął.
- Nie jestem zły!? Ledwo dotrzymałeś mi kroku!
- O nie! To ty ledwo dotrzymałeś kroku mnie! Jestem lepszy!
– wykrzyknął Naruto.
- Śnisz, Uzumaki! Prędzej piekło zamarznie, niż ty mnie
pokonasz!
- Prosisz się o lanie! – Naruto zerwał się do siadu i
spojrzał z góry na leżącego w trawie Sasuke.
Boże, jaki on przystojny, przemknęło mu przez głowę. Jak nie
z tej planety.
- Kiedy się spóźniłeś, poszedłem do ciebie do domu – zaczął
Sasuke. Naruto tylko na niego patrzył. – Twoja mama powiedziała mi, że „pewnie
jesteś z Itachim”. Co robiłeś z Itachim z samego rana?
Naruto odetchnął głębiej.
- Itachi spytał mnie o chodzenie – rzekł. Dlaczego twarz
Sasuke wyrażała szok? – A ja się zgodziłem.
I ból?
To było dziwne – stwierdził Naruto, gdy wracał do domu.
Wcale nie –
zaprotestował Kurama. – Widać Uchiha mają
słabość do ładnych blondynów.
Sasuke nic do mnie nie czuje! – warknął Naruto. – Mało
wycierpiałem dwa lata temu?! Powiedział mi prosto w oczy, bym o nim zapomniał!
No to zapomniałem! Mam prawo ułożyć sobie życie tak, jak chcę! Nie muszę się
cały czas na niego oglądać, czekając, aż się zdecyduje!
Oczywiście.
Ja walczyłem! Powiedziałem mu, co do niego czuję! To on mnie
odtrącił, nie ja jego! Z Itachim jest mi dobrze. Lubię Itachiego. I mam
pewność, że nic mu nie odbije i nie powie mi nagle, żebym o nim zapomniał. A
Sasuke co? Dziś chce, jutro o mnie zapomni! Niedoczekanie!
Racja.
Czy ty przytakujesz mi, żeby mnie bardziej zdenerwować?
Nieee, skąd!
To o co ci chodzi? – warknął Naruto. – Nie mam racji?!
Masz, masz…
Więc o co chodzi?! Sam wyskoczyłeś z tym wróblem! Co? Już
zły ten wróbel?
Posłuchaj, Naruto, po
prostu musisz zrozumieć, czego chcesz.
Ale ja nie wiem, czego chcę! – zawołał zrozpaczony Naruto.
Dotarł do domu i wszedł do środka, trzaskając drzwiami. Był wściekły, zły na
Sasuke i ogólnie w podłym nastroju. Młodszy Uchiha nie miał prawa robić mu
takiej wody z mózgu! Nie miał prawa tak sobie wstać i odejść, kipiąc złością. I
co Naruto miał teraz myśleć? Sasuke się wściekł. O co? O to, że Naruto związał
się z Itachim? A co młodszemu Uchiha do tego? Przecież wiedział doskonale, że
Naruto woli mężczyzn! I musiał wiedzieć, że Itachi także woli mężczyzn. O co w
ogóle chodziło?
Zazdrosny –
podsunął Kurama.
- Ty się nie wtrącaj! – prawie wrzasnął Naruto.
- Naru? – Z drzwi do kuchni wyłoniła się zaniepokojona mama.
- Nic mi nie jest! – warknął, idąc do swojego pokoju. –
Kurama mnie wkurzył.
- Sasuke cię szukał.
- Wiem.
Zamknął się w swoim pokoju, padł na łóżko i zwinął się w
kłębek. Przeklęci bracia Uchiha nie mieli prawa tak mącić mu w głowie!
Ciche pukanie do drzwi wyrwało go z drzemki. Uniósł głowę,
przecierając oczy i spojrzał na mamę, która zajrzała do jego pokoju.
- Masz gościa – szepnęła rodzicielka.
- Kogo?
- Itachiego.
Jęknął, padając twarzą w poduszkę.
- Niech wejdzie- wymamrotał, machając ręką.
Sekundę później poczuł, jak sprężyny w jego łóżku uginają
się pod ciężarem Uchihy.
- Hmm – mruknął Itachi. Naruto poczuł rękę swojego chłopaka
na głowie. Itaś zaczął przegarniać mu włosy. – Był u mnie Sasuke.
- Co chciał? – zapytał Naruto, udając, że wcale go to nie
interesuje.
- Nie jestem pewien. Zrobił mi awanturę.
- Aha. Na jaki temat?
- Na twój.
- A szerzej?
- Hmm…
Naruto usiadł i spojrzał w twarz swojego chłopaka. Swojego nowego
chłopaka. Jeszcze się nawet nie przyzwyczaił, że z nim jest. Nie czuł jeszcze,
że są razem, nie nasycił się nim, jego obecnością i bliskością, a już myślał o
innym. Nienawidził siebie, ale pocieszał się faktem, że zawsze, od zawsze
myślał o tym innym. Że tak naprawdę, to nie zauważał i nie brał pod uwagę
nikogo innego prócz Sasuke.
- Co gadał Sasuke?
- Coś w stylu: „jak śmiesz bawić się jego kosztem”! Coś w
tym guście.
- Uhum.
Itachi odetchnął głęboko.
- Dobrze… Czuję się zmuszony zapytać, co jest między tobą a
Sasuke? Wolałbym to wiedzieć już teraz.
Naruto łypnął na niego spod oka.
- Między mną a Sasuke nic a nic nie ma – rzekł. – Ja…
podkochiwałem się w twoim bracie, ale dał mi do zrozumienia, że nic z tego nie
będzie. Potem odszedłem z wioski, a teraz wróciłem i jestem z tobą. Ot cała
historia.
- To czemu mój mały braciszek tak się na mnie wściekł? –
spytał Itachi.
- Nie siedzę w głowie twojego małego braciszka, nie wiem –
odparł Naruto. On i Itachi przez chwilę walczyli na spojrzenia.
- Naruto…
- No co mam ci powiedzieć?! – zdenerwował się blondyn,
patrząc wściekle na Itachiego. – Nie wiem! Twój brat najpierw chamsko kopnął
mnie w dupę, a teraz ma jakieś wąty! Nie wiem, co mam na ten temat myśleć! Co
mam ci powiedzieć? Odwalcie się ode mnie i tyle, walnięci Uchiha!
Opadł na łóżko, zakrywając się kołdrą po uszy. Usłyszał
śmiech Itachiego.
- No już dobrze…
- Jesteście powaloną rodzinką chamskich podrywaczy –
stwierdził rozżalony Naruto.
- Oczywiście.
- I nie lubię żadnego z was. Ani ciebie, ani jego, ani całej
waszej powalonej rodzinki.
- Rozumiem.
- I żebyście nie wiem jak przystojni byli, to ja się na to
nie nabiorę! Ja jestem odporny!
- Tak jest.
- I nie kpij ze mnie, Iatchi!
Naruto wyplątał się z pościeli, wlazł na kolana Itachiego i
oplótł go nogami w pasie, a rękami za szyję pod hasłem: moje i już.
Uchiha znów się zaśmiał. Pogłaskał go po włosach.
- No już, już. Sasuke czasem zachowuje się jak pępek świata.
- Itachi…
- I mówi ludziom rzeczy, których naprawdę nie myśli, byleby
wyszło na jego korzyść.
- Itachi, jak go kocham. Zawsze go kochałem.
Itachi nie odezwał się do niego i trwali przytuleni do
siebie, milcząc.
No to mamy mały ambaras –
stwierdził Kyuubi.
Bardzo zabawne – warknął Naruto.
Itachi wyszedł od niego niecałą godzinę temu, radząc, by
Uzumaki wszystko sobie przemyślał i jutro porozmawiał z nim i z Sasuke. Naruto
już, teraz, w tej chwili, bał się tej rozmowy, mimo że było do jen daleko.
- Nie będę miał do ciebie pretensji – powiedział mu na
odchodne Itachi. – Zrobisz, co będzie dla ciebie lepsze. Kocham cię.
To tylko pogorszyło sprawę. Bo Naruto zdał sobie sprawę, że
jednocześnie kocha i Sasuke i Itachiego. I nie potrafił stwierdzić, którego
bardziej. Czy pewnego, stałego Itasia, który lubił go jeszcze przed jego
odejściem? Czy Sasuke, za którym szalał od zawsze i najwyraźniej w końcu Naruto
doczekał się momentu, w którym drań coś do niego poczuł? Którego z nich? Co
Naruto miał robić?
Nie
kpię z ciebie. Próbuję ci pomóc – mówił Kurama.
Jasne, ty mi zawsze pomagasz.
Zmąciłeś mi głowę tym wróblem, a gdybym poczekał… Gdybym od razu nie przyjął
Itachiego, teraz byłbym już z Sasuke. I nie byłoby problemu, a teraz? Co ja mam
teraz robić? Rzucić Itasia? Nie chcę go krzywdzić, chciałem tylko sobie
wszystko na nowo ułożyć, myślałem, że Sasuke wciąż mnie nie chce! Też kocham
Itachiego, ale…
Jest
dobry w łóżku – zauważył Kurama.
To nie jest ważne – odparł Naruto.
To jest ważne –
upierał się Kyuubi. – Może najpierw
sprawdź Sasuke, a potem decyduj.
Ha, ha, cóż za wyrafinowany sposób eliminacji!
Co nie?
To nie jest zabawne. Wciąż.
Ja uważam inaczej.
Naruto westchnął, idąc do kuchni. W domu nie było w tej
chwili nikogo, tata jak zawsze był w pracy, a mama gdzieś wyszła. Naruto zrobił
sobie herbatę, potem usiadł przy stole i patrząc w parujący kubek, jakby tam
znajdowała się odpowiedź, po prostu siedział. Nie miał pojęcia, co zrobić z tą
całą sytuacją. Jego serce było rozdarte na pół, jedna jego część chciała
Sasuke, druga lgnęła do Itachiego. Obaj mężczyźni byli wspaniali na swój
sposób, obaj mieli w sobie to coś, co Naruto przyciągało.
Trzy dni. Tyle czasu Naruto zbierał się do rozmowy z braćmi
Uchiha. Nie miał pojęcia, co im powiedzieć, żadnemu z nich. Sasuke się do niego
nie odzywał, ale dla Sasuke to było normalne, on tak miał. Nie był w stanie
wykrztusić, co leży mu na sercu, takie słowa nie przechodziły mu przez gardło.
Jego, pheh, duma, mu nie pozwalała. Pieprzona duma klanu Uchiha.
A przed Itachim czuł wstyd. Bo co miał mu powiedzieć? Że
potraktował go jak zamiennik? Że skoro nie mógł mieć Sasuke, to wybrał jego
brata? Ale to nie było tak! Nie do końca, choć tkwiło w tym ziarno prawdy. Czuł
coś do Itachiego, czuł… sympatię. I
Itachi mu się podobał, nawet bardzo. Był w końcu atrakcyjny, do tego dogadywali
się doskonale. Mieli podobne poczucie humoru i dobrze się czuli w swoim
towarzystwie. Od zawsze tak było. A z Sasuke się nieustannie kłócili, dogryzali
sobie, bili się. Sytuacja między nimi zawsze była napięta, dlatego Naruto
stracił cierpliwość i nie chciał w to brnąć. Uciekł przed swoją miłością bez
wzajemności, a pop powrocie chciał sobie ułożyć wszystko od początku.
Oczywiście, ułożyć to bez Sasuke, tyle że jak zwykle, znów cały jego świat
zaczął się kręcić wokół drania. Nie mogło być inaczej, Naruto nie mógł uciec
przed tą miłością. To było nie do zniesienia.
Po trzech dniach nie mógł już wytrzymać z samym sobą. Gryzło
go sumienie i w końcu posłał do Sasuke klona, że chce się z nim spotkać na
moście nad rzeczką.
Gdy tam dotarł, Sasuke już czekał, oparty o balustradę,
wpatrzony gdzieś w przestrzeń. Naruto stanął w pewnej odległości od niego i
przyjrzał mu się. Sasuke był taki… tajemniczy i przez to pociągający. Naruto
zawsze to czuł, to lekkie świerzbienie, ciepło w podbrzuszu, te uderzenia serca
i spocone dłonie, motylki w żołądku, występujące na zmianę z zawiązującymi się
w supeł wnętrznościami. Teraz też odczuwał to wszystko i chyba nawet jeszcze
więcej.
Czarne oczy Uchihy Sasuke spojrzały na niego.
- Uzumaki – odezwał się Sasuke dość powściągliwie. Naruto
potrząsnął głową. Otworzył usta, ale zawahał się.
Dasz radę. –
Usłyszał w uchu szept Kuramy. – Nie ma
nic, czego byś nie potrafił.
Jak zawsze, jego Kurama dodał mu odwagi. Sasuke patrzył na
niego wyczekująco.
- Bez owijania w bawełnę! – zawołał Naruto, patrząc Sasuke
prosto w oczy. Oczy, które tak uwielbiał, które tak kochał, patrzył w tę
znajomą twarz, bladą jak księżyc i wiedział, że to jest to. To jest ta jedna,
jedyna osoba, której pragnie, którą chce. Nawet jeśli będzie miało boleć, to
niech boli, byleby miał Sasuke przy sobie. – Powiedz mi, czego chcesz?! Powiedz
choć raz! Mam podjąć decyzję, ale nie wiem, co robić, jeśli nie powiesz mi,
czego chcesz! Chcę to usłyszeć od ciebie! Czego chcesz, Sasuke?! Czego chcesz?!
Twarz Sasuke niczego nie wyrażała, ale jego oczy zamigotały,
gdy podszedł do Naruto. Ujął jego podbródek w dwa palce i uniósł go lekko. Coś
w Naruto zadrżało, zmiękło, zaczęło się kotłować i topnieć, gdy Sasuke nachylił
się nad nim.
- Chcę ciebie – szepnął Uchiha bardzo cicho i jakby z
wahaniem. – Teraz już to wiem. Teraz zrozumiałem, że… Gdy cię nie było, i gdy
wróciłeś… Nie chcę, żebyś odchodził, Naruto, ale jeśli będziesz musiał, to chcę
żebyś wracał… do mnie. Zawsze tylko do mnie.
Naruto jęknął w usta Sasuke, gdy ten go pocałował. Mocno,
zaborczo i tak, że zakręciło mu się w głowie. Jego problem się nie rozwiązał,
wciąż nie wiedział, co ma powiedzieć Itachiemu, ale… Ale w końcu miał Sasuke,
całego, tylko dla siebie i tak bardzo go chciał… że nawet jeśli sumienie gryzło
go, że Itachi wciąż jest jego chłopakiem, to nie mógł się od Sasuke oderwać.
Kochał ich obu, ale to Sasuke pragnął. Zawsze pragnął tylko
Sasuke.
miłego dnia i czekam na Wasze komentarze xD trzymajcie się xD
po pierwsze dziękuję za tego shot'a :) bardzo kg się podobał... Trochę mi szkoda Naruto, to wewnętrzne rozdarcie które czuł... Przez moment Nawet myślałam że było by lepiej gdyby był z Itachim o.O ale szybko się nawróciłam ;) cieszy mnie że Sasuke w końcu przyznał się do swoich uczuć :) Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo po takiej przerwie, nie powiem, ale spodziewałam się czegoś bardziej ekscytującego, z zawrotną akcją i nietuzinkowym pomysłem. Ale cóż...
OdpowiedzUsuńOgólnie tekst nie jest zły, dobrze i szybko się go czyta, jednak wyłapałam w tekście kilka literówek, czy przez pomyłkę podwojone literki. Pomysł też nie jest zły, jednakże bardziej nadawałby się na krótkie opowiadanie czy choćby two- shot'a. To co dodałaś, jest za krótkie, nie wiemy nic więcej ponad podstawowe fakty; już choćby napisanie sytuacji sprzed dwóch lat, dodałoby więcej sensu temu shot'owi. Moją pierwszą myślą, po doczytaniu końca było stwierdzenie: ,,albo urwała w połowie, albo zaraz doda drugą część", czego niestety nie zrobiłaś, a szkoda ponieważ tekst ma potencjał.
Nie mówię, że jest źle, tylko że faktycznie tekst wyglada na napisany na pół- gwizdka i dodany bez uprzedniego sprawdzenia go. Porównując ten tekst z resztą Twojego autorstwa, to jest on najsłabszym jakim do tej pory dodałaś.
Mówiąc szczerze, gdymy mnie ktoś tak, przysłowiowo, ,,kopnął w dupę" za wyzannie mu miłości pokazałabym mu środkowy palec. Sasuke nie zasługiwał na Naruto po tym co mu zrobił, a blondy nie powinien mu ulec. Dlatego otrzymaliśmy sceny z operetki mydlanej, gdzie pierw dzieje się źle, by potem zakończenie było różowe i polukrowane.
Nie myśl sobie, że chcę Cię w jakikolwiek sposób urazić, osobiście bardzo lubię Twoją twórczość, jednak w/w tekst jest kwinestencją tego, jak napisać coś byleby coś napisać.
Mam nadzieję, że nie zrazisz się moim komentarzem i następny tekst będzie taki, jakieś zwykła dodawać.
Pozdrawiam i życzę weny.
Ojej, słodko zdrabniałaś imię Itasia. :3 Nie zwracałam uwagi, czy są błędy, bo tak mi się ciekawie czytało. ;_; I wpadły mi tylko dwa. Jakoś na początku zmieniłaś Itachiego w dziewczynę, a później pod koniec Itachi zmienił się w Iatcha. XD
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że miło sobie po męczącym dniu, poczytać Twojego fika. ;_; Och, to tyle, bo pisze na telefonie i z moim szczęściem, komentarz może się nie wysłać. D: Pozdrawiam i życzę powrotu weny. Ale takiej silnej, że z powodu pomysłów, nie będziesz mogła w nocy spać. XD
O happy family w świecie ninja jeszcze nie czytałam. Żeby wszyscy żyli, było kolorowo i nikt nie miał pojęcia, że Naruto nosi w sobie Kuramę. To było takie inne. Gezz, jak ja kocham Twoje teksty. Są takie zaskakujące. Trochę szkoda, że zaspojlerowałaś tytułem, bo nawet widząc, że Naru umawia się z Itasiem wiedziałam, że w końcu dojdę do momentu, gdy będzie z Sasuke.
OdpowiedzUsuńI te jego rozważania: ha ha. Tak nie ma to jak niezdecydowanie czy wybrać gorącego faceta, który na ciebie leci i ty na niego też, czy gorącego faceta, który dwa lata temu jeszcze na ciebie nie leciał a ty cały czas się w nim podkochujesz. Jak to dobrze, że dylemat w końcu znalazł swój właściwy finał.
Mam nadzieję, że posiadasz dużo takich perełek w swoich magicznych zeszycikach.
Osobiście uwielbiam Itachiego, ale zazwyczaj, jeśli on, Naruto i sex nie występują w jednym wątku jakoś nie za bardzo mi to w smak. Ewentualnie jeśli dodajemy tam frazę – to nigdy nie ma prawa się wydarzyć zazwyczaj dam rade to przełknąć. Zawsze go widzę po prostu w roli starszego słodkiego brata, który wiecznie wkurza młodszego. Natomiast tutaj jakoś mnie to nawet nie gryzło, ale to może, dlatego że wiedziałam, że w nieodległej przyszłości w centrum i tak pojawi się Sasuke – tylko trochę go szkoda, ponieważ brat zabrał mu pierwsze razy Naru.
No nic. Czekam na kolejne części a w międzyczasie (jak to ostatnio robię prawie za każdym razem jak wpadam na twoją stronę) idę czytać „Jak księżniczkę” :D
Niech wen będzie z Tobą i przyśle na czekoladowych miłosnych falach kolejny rozdział z serii „Mój najlepszy przyjaciel” *w*
Tak bardzo irytujący Itachi ; __ ;
OdpowiedzUsuńAle opowiadanie jak zwykle na najwyższym poziomie!
Cholera, muszę ci powiedzieć, że mimo całej mojej sympatii dla sasunaru, tym razem wygrał Itachi. Zazwyczaj jeśli do opowiadania jest dokopany jakiś katalizator, który ma pomóc bohaterowi odkryć jego uczucia, albo mnie irytuje, albo nie obchodzi. Zaś tutaj, po sposobie w jaki przedstawiłaś postać Itachiego i postać Sasuke, całe moje jestestwo krzyczało "Wybierz Itachiego! Itachi jest lepszy! To wcześniej to tylko głupia namiętność!". Jest mi go normalnie bardziej szkoda niż wtedy, kiedy zginął i okazało się, że wszystko robił dla wioski i brata. A Naruto to dupek, i do tego wniosku też dochodzę rzadko. Nie podobał mi się już w momencie, kiedy przez swoje humory nie potrafił się porządnie przywitać z rodzicami, których nie widział 2 lata. Potem nie mogłam zrozumieć, jak to jest, że niby ktoś obchodzi go tak bardzo, że zapomina o innych ważnych rzeczach, a w ciągu mniej więcej doby śpi z innym i dochodzi do wniosku "a walić to, ułóżmy sobie życie inaczej, why not". Nie pomogło to, że nie wierzę w miłość do dwóch osób, taką miłość, jaką darzy się życiowego partnera.
OdpowiedzUsuńZdecydowałaś już, czy wrzucisz autorskie opowiadania na bloga? Jeśli tak (a mam nadzieję, że tak!), to kiedy się w to zaangażujesz?
ja mam co do tego tekstu równie mieszane uczucia, co Ty xD zawsze powtarzam, że moi bohaterowie sami za siebie decydują, a ja tylko spisuję ich poczynania xD
Usuńosobiście byłam szczerze i całym sercem za Itasiem, i nawet wahałam się nad innym zakończeniem, ale gdy zaczynałam pisać to opko, koncepcja była taka, że Naruto wolał Saska mimo wszystko i mimo, że wyszedł na dupka. a jest niemiły i opryskliwy, bo nie chciał wrócić do Konohy.
co do autorskich opowiadań - musi mnie dopaść wena. mam kilka shotów, ale bez zakończeń, chciałam nimi zacząć, a potem wrzucać pisane wtedy opowiadanie, ale ostatnio mam problemy z napisaniem czegokolwiek dobrze i do końca. autorskie opowiadania będą, ale ciężko mi powiedzieć, kiedy dokładnie.
dzięki za komentarz xD
Takie to przykre było...mój biedny Itachi! ;( Nie lubię takich wyborów.. Sasuke czy Itachi.. Osobiście ubóstwiam paring ItaNaru, ale wiem, że piszesz tylko o Sasuke wraz z Naruciakiem. Uwielbiam Twoje opowiadania, a przy czytaniu tego było mi smutno z powodu Itasia T_T
OdpowiedzUsuńCałkiem w porządku koniec, mimo że nie było,żadnej hot scenki^^ No cóż...zboczuch ze mnie xD
Dziękuję za dedykację ;*
Dbaj o siebie ;)
Biedny Itachi! Naruto jest po prostu sasuseksualny;]
OdpowiedzUsuńŚwietne dialogi, jestem nimi zachwycona. Naruto niestety irytujący, za to Sasuke, magnetyczny i pociągający.
Wielkie dzięki za kolejną, wspaniałą porcję SasuNaru. Mam wielką prośbę... Zdradź mi, gdzie przechowujesz swoje cudowne zeszyciki... Zapewniam, że kiedy ktoś je podprowadzi, to na pewno nie będę to ja... Co? Nie wierzysz? Oj tam, oj tam... Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńnie wiesz jak bardzo mnie ucieszylas tym ze dodalas cos...wiesz bo jestes moja ulubiona pisarka (tak jestes dla mnie na rowni z Grahamem Mastertonem i Stephani Mayer ) i Twoj brak weny bardzo mnie zdolowal bo nie wyobrazam sobie zebys przestala pisac kiedykolwiek to by bylo bardzo smutne i pewnie nie tylko dla mnie..ciesze sie ze dodalas cos nawet jesli bylo stare i ciesze sie ze nie zapomnialas o swoim blogu i swoich wiernych fanach. Chcialabym miec moc zmotywowania na tyle zebys odzyskala wene...oby wrocila! tekst oczywiscie idealny a ja kocham Itachiego i to byla mila odmiana i no tez chcialam na poczatku zeby byl z Itachim ale jednak Sasuke to Sasuke <3 szoda tylko ze nie bylo opisanej reakcji Itachiego i co potem ani wyjasnienia dlaczego taki byl ale ja zawsze czuje niedosyt bo Twoje pisanie jest zbyt boskie zeby sie szybko skonczyly. Ale wazne ze bylo c: zycze szybkiego rozwiazania Twoich problemow i zebys dostala cala wene z nawiazka na swieta! :* trzymaj sie tam :)
OdpowiedzUsuńYay, jak miło, że znów cos dodałaś ;)) tęskniłam za twoimi tekstami... Jestem twoją nową (stosunkowo) fanką, i wszystkie twoje teksty mam na świeżo. Pozwól zatem, że wyrażę swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńNa wstępie; świetnie piszesz, a świat przedstawiony kreujesz na 6. Jednakże czytając ostatnie twoje teksty, mam co do nich mieszane uczucia. Porównując "Jak dzień i noc' czy "Między nami nic nie było" z twoimi nowymi opkami, czuję się trochę zagubiona. Wydaję mi się, że sama troszkę się gubisz w tym co piszesz, że próbujesz przyspieszyć akcję utworu i na sam koniec próbujesz zmienić charaktery wykreowanych przez cb postaci na zupełnie inne. Może to tylko moje zdanie ale ja to tak odczuwam. Zdaję mi się też, że lepiej się czujesz w dłuższych formach wypowiedzi niźli w one-shotach, co jednak nie zmienia faktu, że nadal są urocze ;Pp Przede wszystkim: nie uważaj tego co tu napisałam, za flejm piekielni na ciebie, bo według mnie, jesteś jedną z genialniejszych(???^^) pisarek w tych internetach, i mam nadzieję, że niedługo znów nas uraczysz czymś swietnym. I na koniec tego jakże profesjonalnego komentarza ( jestem amatorem i padam ci do nóżek, jednakże chciałam się z tb podzielić swymi odczuciami .-.) ŻYCZĘ WENY.
PS. Nie bierz tego zbyt do sb, tylko pisz i pisz nam dalej ;PP
PPS. WENY< WENY < WENY I JESZCZE RAZ WENY <3
Pozdrawiam ,Avi ;))
Szczerze mówiąc, tak się trochę (?) pogubiłam w tym shocie . I chociaż bardzo lubię Itasia, bardzo lubię irytującego Kyuubiego i bardzo lubię Ciebie - a co za tym idzie chciałabym trochę Cię podnieść na duchu - to niestety tekst oceniam NAJWYŻEJ na 4-. Nie czułam przy nim... niczego, tak w sumie (a to dość niepokojące, bo zawsze przy Twoich tekstach mam niesamowitą wręcz mieszaninę uczuć, nawet jeśli za samymi tekstami nie przepadałam). Niczego, oprócz absolutnego zagubienia w tym, co się w ogóle dzieje. Tym razem niestety się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńLiczę na lepsze dzieła po powrocie Twojej weny.
Dziękuję za uwagę, Twoja wierna czytelniczka.
A gdzie się podział mój komentarz?
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu, ale Twoje komentarze zapisują się jako spam ^^
UsuńMu sie bardzo podobalo! Lubie Itachiego, ale o wiele bardziej przepadam za Sasuke. Paring Sasunaru jest moim ulubionym, a w Twoich odslonach to juz w szczegulnosci. Licze na szybki powrot Twojej niezawodnej weny. Jak juz bedzie po wakacjach to czekam na kontynuacje opowiadan i kolejne one shoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam goraco
~Psychedelic smiles
SUPER!!! a ja tymczasem czekam na 'miedzy nami'
OdpowiedzUsuńAle się ucieszyłam, że w końcu coś nowego! Szkoda, że dopiero teraz to ogarnęłam... xD Ah to moje zacofanie, cóż... Muszę się z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuńCzytając tego shota, czułam się troszeczkę rozdarta. Bo tak naprawdę nigdy nie lubiła i nigdy nie polubię trójkątów w tym stylu... U mnie zawsze wygląda to mnie więcej tak:
Jest spotkanie osoby 1 i 2
moja opinia: ohh, jak do sb pasują <3
Spotkanie osoby 1 i 3
moja opinia: niee, jednak oni do siebie pasują!
Znów 1 i 2
moja opinia: stanowczo, ten pairing mi się bardziej podoba.
Z powrotem 1 i 3
moja opinia: 1 powinien być z 3!
I tak się plączę. Nigdy nie umiem sama określić, które mi się bardziej podoba, a mam tak że lubię parze kibicować. W czymś takim, nie mogę tego robić. Ale cieszę się, że Naru wybrał Sasuke, bo oni są ze sobą forever <3
Tekst bardzo mi się podobał, nie wyłapałam żadnych błędów. Opisy bardzo przyjemne. Nie było nic hot, ale tutaj jakby było, to chyba by tylko popsuło efekt, także dobrze, dobrze. Już nie mogę się doczekać, gdy znów coś dodasz ;*
Życzę, byś ogarnęła sobie wszystko i mogła odetchnąć w spokoju (: No i weny oczywiście ♥
A mnie się podobał Kurama. Idealnie sprawdził się w roli podjudzacza. Dosłownie wyobraziłam go sobie jak leży i podpierając się na łapie, doradza Uzumakiemu. Taki wujek dobra rada :D. Itachi był sweetaśny... Ach... Normalnie do schrupania, taki chłopak ideał. nie zapominajmy jednak, że ideały są nudne;). Jednak Sasuke to Sasuke. Wszyscy uwielbiamy mrocznych typów, więc nie dziwię się, że Naruto mu uległ. Świetny shot :)
OdpowiedzUsuńHej i ja też nie miałam w pasku powiadomienia, że coś nowego dodałaś. Kurtynka, nie wiem dlaczego tak się robi :/. Jak na moim blogu pojawił się nowy rozdział to też nie wyświetliło u innych. Wniosek? Trzeba samemu sprawdzać wszystkie blogi, nie ma co liczyć na tą niby cudowną technikę. Umiesz liczyć? To licz na siebie :D
Usuńno właśnie co jakiś czas się nie wyświetla, ktoś gdzieś w komentarzu mi kiedyś pisał, co należy zrobić w takim wypadku, ale niestety nie pamiętam xD
UsuńCudowne ;3
OdpowiedzUsuńKocham to jak piszesz! :3
OdpowiedzUsuńJa tu czekam z utęsknieniem na kolejny wpis, wciąż i wciąż zaglądam a i tak jakimś cudem przeoczyłam nowy wpis ;(
OdpowiedzUsuńCzuję jednak niedosyt - mało mi, chciałabym więcej i więcej twojej twórczości! Oczywiście podobało mi się, jakby, że inaczej miałoby być, ale i tak mam wrażenie, że można by było dodać do niego coś więcej, chociaż wiem iż zakończenie i tak jest dobre i pozostawia czytelnika w sferze domysłów jak to było dalej.
I tutaj dla co poniektórych jest lekki ambaras, nie ukrywam iż żal mi Itachiego, bo z Sasuke to on szans nie ma - drań jest tylko jeden i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Typowy trójkącik, gdzie nigdy nie ma dobrego wyjścia z sytuacji a szkoda, bo nie lubię jak ktoś cierpi, ale to i tak wszystko pozostaje do dalszej interpretacji w zależności od wyobraźni poszczególnych czytelników.
Nie przedłużając - uwielbiam twoje opowiadania i najchętniej codziennie czytałabym kolejne rozdziały, chociaż wiem, że to nie możliwe, nad czym ubolewam.
One-shot super, czekam z niecierpliwością na kolejny wpis i życzę weny.
Pozdrawiam, Lena
Szkoda, że nie ma kontynuacji, zastanawia mnie jakby Itachi na to zareagował ^.^ Notka świetna jak wszystkie poprzednie :3
OdpowiedzUsuńDołączam się do komentarza Luci Salazar (?), też się nie obrażę, jak się okażę, że to nie jest one-shot. :3
OdpowiedzUsuńA teraz treść właściwa:
Oh mah Nagato, dlaczego jak mnie jakiś pairing (ItaNaru) czy happening (mpreg) odrzuca, a ktoś mi każe przeczytać ("ale weeeź przeczytaj to dla mnie, to naprawdę jest fajne!"), to potem się w tym zakochuję. ;A;
Ja wiem! Po prostu zajebiście piszesz. :D Może czasem za dużo powtórzeń (:>), ale nie zmienia faktu, że masz talent.
Tutaj, chciałabym coś zaproponować, odnośnie powtórzeń i ewentualnych literówek, które wyłapałam (Iatchi zamiast Itachi, na przykład :3) - przydałby Ci się beta-reader. Głupio mi, bo mnie nie znasz i takie tam, głupio, bo publicznie (z drugiej strony nigdzie nie wyłapałam żadnej innej formy kontaktu), ale chciałabym zaoferować swoje usługi w tym zakresie. :3 Sama co nieco piszę, znam nasz język, gramatyka, przyjaciółka moja od lat, no i uwielbiam Twoje opowiadania (choć przyznam, że mam tymczasowe zaległości).
Chętnie zostanę Twoim betą, jeśli jesteś zainteresowana. :3
A tymczasem życzę miłego ranka/dnia/wieczoru/nocki. (: ♥
Witam,
OdpowiedzUsuńshot jest rewelacyjny, cieszę się, że pojawili się tutaj rodzice Naruto... och jak Sasuke mógł odrzucić uczucia Naruto, a po latach się burzy jak on zaczyna z Itachim chodzić.... trochę mi tak smutno Itachiego....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Suodko :P
OdpowiedzUsuńNie lubię paingów ItaNatu/ten one-shot był ubogi w takowe sytuacje no ale no/ lecz ten krótki fragment był piękny :D Szkoda mi Itasia T.T Ale jest jeszcze Deidara :P
Nie powiem... One-shot świetny jak zawsze :D
Pozdrawiam i życzę mega dużo megaśnego przypływu weny :P
Hej. Pewnie znowu nie napisze wszystkiego, co chciałabym napisać, ale cóż.zapowiada się na długi komentarz.
OdpowiedzUsuńNo to zacznę od tego, że jestem rozdarta na dwoje i to zkilku powodów. Otóż tak. Zazdroszczę Ci Twojego stylu pisania i tego, że umiesz doskonale wykreować Sasuke. Wychodzi taki idealny zawsze, tajemniczy, mroczny i zamknięty w sobie, że nic, tylko się od Ciebie uczyć. Wiadomo też, że zazdroszczę liczby Czytających i Komentujących. Jednakże równocześnie mam mała uwagę. Jak dla mnie to za dużo w tej notce powtórzen, między innymi imienia Naruto. Może warto byłoby na to zwrócić uwagę? ;p
Otóż rozdarta jestem również zpowodu właśnie braci Uchiha. Jestem wielką fanką Itasia , lecz jednocześnie uwielbiam SasuNaru, a szczególnie w Twoim wykonaniu. I teraz nie wiem, czy mam być zła, że Itachi cierpi czy cieszyć się, bo'młodzi' się zeszli... Masakra, co robisz teraz zmoim mózgiem. ;)
Podobałami się kreacja rodziców Naruto i pomysł z tym, by żyli razem z blondynem. Sympatycznie ich stworzyłaś!
Dalej. Ja osobiście wcale nie uważam, jak to ktoś napisał, że ten shot jest wrzucony tak o, napisany, byle coś napisać. Ubóstwiam go na równi ze wszystkimi Twoimi tekstami xD
Chciałabym jeszcze dodać, że nie wiem jak to robisz, ale każdy Twój tekst wzbudza we mnie same pozytywne emocje -uśmiech na twarzy, szczęście i ekscytację w sercu. Kończąc 'tylko Sasuke', czułam to właśnie, mimo, że troszkę mi było żal starszego Uchihy.. myślę, że to przezTwoja umiejętność idealnego przekazania Nam prawdziwego Młotka i Drania. Po prostu brawo Ci za to ;)
Nie wiem też, dlaczego wcześniej nie widziałam tego shota, jednakże cieszę się, że go teraz, tak na dobranoc, 'odnalazłam' ;}
Rewelacyjny! Pozdrawiam, życząc czasu i weny.
Inata - chan z: yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com ;d
NaruSasu bo kurwicy dostane Itachi to zdzira i szmata . Saske ma kochać tylko Narto i nawzajem proszę o dokończenie ,, Między nami nic niebyło" bo to uwielbiam
OdpowiedzUsuńNie!!! Boshe, zrobiłaś mi teraz wodę z mózgu, bo ja kocham TYLKO Itachiego. Niech Sasuke się wali. Bidny ty mój... ech. Weny życzę i wesołych świąt! ~Ruda!
OdpowiedzUsuń