poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 2



 witam xD z małym opóźnieniem zapraszam na kolejny rozdział nowego opowiadania xD po przeczytaniu zapytacie pewnie, dlaczego tak? cóż, w tym opowiadaniu położę nacisk na nieco inne kwestie, niż w filmie "Narzeczony mimo woli" xD 
zapraszam:


Naruto jęknął. Czuł się, jakby był połamany, naruszony w każdym stawie, porażony w każdy jeden mięsień. Wszystko go bolało, nawet włosy, a przynajmniej takie miał wrażenie. Od wieków nie miał takiego kaca. Moralnego, rzecz jasna. Z sapnięciem przekręcił się na plecy i spojrzał w sufit. Zaklął cicho.
Z łazienki dochodził go szum prysznica. Obrócił głowę i chwilę patrzył w tamtą stronę, a potem przeniósł wzrok na pustą poduszkę obok swojej głowy. Prawdopodobnie jeszcze dziesięć minut temu w tym miejscu spoczywała głowa jego szefa.
Nie miał pojęcia, jak do tego doszło. Pili brandy i rozmawiali o… w sumie o wszystkim, o jakichś pierdołach dotyczących nich samych, które powinni znać. Sasuke opowiedział krótko i sucho o swojej rodzinie, o bracie Itachim, ojcu Fugaku i mamie Mikoto. Kilka słów o rodzinnym domu i podobnych bzdurach. Naruto wspomniał, że jego rodzice nie żyją, że jakiś czas spędził w Domu Dziecka, że potem opiekował się nim Iruka. Same podstawy, by żaden z nich nie został zaskoczony w przyszłym tygodniu jakimś pytaniem.
Między tymi opowiastkami cały czas sobie dogryzali, przycinali i kłócili się, obrażając na każdy możliwy sposób, byleby tylko jak najbardziej dogryźć przeciwnikowi. I kiedy, zupełnie nagle i niespodziewanie, skończyła się butelka brandy, zaczęli się całować.
W tamtym momencie Naruto czuł, jakby zabrakło im słów, by móc obrazić tego drugiego jeszcze bardziej. Wyrzucili sobie to, co najgorsze i już nic im nie zostało. Karta była czysta i musieli napisać ją na nowo, a obelg zabrakło.
Poczuł dreszcz i znajomy, cholernie przyjemny uścisk w podbrzuszu, gdy przypomniał sobie obrazy z nocy. Przeklęty Uchiha był cholernie seksowny i nieziemsko dobry w łóżku. Nie spodziewał się tego, w końcu sze… Sasuke był okropnym dupkiem i outsiderem. Kto by pomyślał, że ten kawał drewna za dnia, nocą potrafi być taki ruchliwy. I całkiem dobrze całuje, nie mówiąc już nawet o całej reszcie.
Było… niesamowicie dobrze. Lepiej, niż kiedykolwiek z kimkolwiek innym. I to Naruto przerażało.
Usiadł, przeczesując palcami włosy. Czuł się dziwnie… bardzo dziwnie. Nawet w najśmielszych snach nie podejrzewał, że kiedykolwiek prześpi się ze swoim znienawidzonym szefem. Nie cierpiał go, nie miał więc pojęcia, co się właściwie stało i jak do tego doszło.
Usłyszał trzask drzwi i podniósł głowę. W progu stał Sasuke, ubrany jedynie w ręcznik, przewiązany wokół bioder.
- Było mi powiedzieć – odezwał się Naruto – że jesteś dla mnie taki wredny, bo cię męczy frustracja seksualna.
- Nie męczy – odparł Sasuke niedbale. – Mam wielu seks-przyjaciół.
Naruto skrzywił się. Czuł się źle z tym, co się stało, a podejście szef… Sasuke do seksu wcale mu nie pomagało.
- Ach, no jasne – prychnął Naruto, wstając. Sasuke usunął mu się z przejścia, gdy Naruto poszedł do łazienki.
- Ręczniki są w szafce obok wanny – rzekł Uchiha, kiedy Naruto go minął. – Przygotuję ci coś do ubrania. Zgłosiłem w pracy, że coś załatwiamy i pojawimy się koło południa.
Nie odezwał się, tylko zamknął drzwi. Czuł się… wydymany, o właśnie tak. I nawet myśl, że przecież obaj byli tak samo pod wpływem alkoholu i to obaj zawinili za specjalnie mu nie pomagała. I naprawdę nie potrafił określić, który z nich to zaczął. Po prostu się zaczęło. A potem się działo, coraz mocniej, intensywniej i głębiej. Chciał, o Boże, jak on chciał to zrobić w tamtym momencie, jak pragnął ściągnąć ubrania z Sasuke, i, och tak, tak, wziąć tyle, ile tylko ten chciał mu dać.
A Sasuke chciał dać bardzo wiele, właściwie, to wszystko, co tylko miał. Kochali się jakby dnia następnego miał nastąpić koniec świata.
Zmył z siebie wspomnienie po nocy i wyszedł spod prysznica. Sięgnął do wskazanej szafki po ręcznik, wytarł ciało, a potem zawiązał go wokół bioder podobnie jak Uchiha. Następnie wyszedł z łazienki.
Na łóżku w sypialni leżały rzeczy Uchihy, jasna koszula i ku zdumieniu Naruto, granatowe a nie czarne spodnie od garnituru. Mieli podobny rozmiar, więc Naruto bez problemu założył pożyczone rzeczy, czując się jednak trochę dziwnie, bo ubrania były zdecydowanie… drogie. Naruto nie kupował sobie tak drogich rzeczy.
Wyszedł z sypialni i udał się do kuchni. Sasuke szykował już kawę i śniadanie, więc Naruto przycupnął na stołku przy barze i spojrzał na niego. Szef zachowywał się co najmniej dziwnie jak na siebie. Od kiedy to Sasuke Uchiha, ten wielki i nadęty Sasuke Uchiha, robi cokolwiek dla kogoś innego? Nastąpił koniec świata!
- Proszę – rzekł przełożony, stawiając przed Naruto filiżankę kawy i talerz kanapek. Sam usiadł naprzeciw, wlewając do swojej kawy sporo mleka, a potem słodząc ją obficie. Naruto uniósł brew.
- Słodzisz kawę? Dodajesz mleko? Nie pijesz czarnej jak twoja dusza? Jak w biurze? – Sasuke łypnął na niego ponuro.
- Lubię z rana słodką kawę – odparł obojętnie Uchiha, wzruszając ramionami.
- Co teraz? – zapytał Naruto. Uchiha ponownie wzruszył ramionami.
- Nic. Jeśli nie będziesz paplał na prawo i lewo o tym, co się stało i oszczędzisz panu Inuzuce szczegółowej opowieści o tej nocy, to zwyczajnie o tym zapomnimy – odparł Sasuke, delektując się swoją kawą. Albo raczej mlekiem z cukrem o kawowym smaku.
- Aha – wymamrotał Naruto, chowając się za swoją kawą. Nie lubił traktować tak przedmiotowo tego typu rzeczy. Seks nie był zabawką, trzeba było odwagi, by być tak blisko z drugą osobą, żeby oddać mu samego siebie. Naruto zazwyczaj nie miewał typowo jednonocnych przygód, kiedy już z kimś szedł do łóżka, to spodziewał się czegoś więcej. Owszem, parę razy w życiu zdarzyło mu się przespać z kimś tylko raz, ale przeważnie było to po odbyciu co najmniej kilku randek. Seks był zbyt ważny, by go traktować tak, jak to robił Sasuke. Według Naruto takie zbliżenie nie miało na celu jedynie zaspokojenie potrzeb, seks pogłębiał też więzi, umacniał je, budował zaufanie.
Jedli śniadanie w milczeniu. Sasuke nie przejmował się swoim gościem, na szczęście Naruto był przyzwyczajony do ignorowania jego osoby przez tego dupka. W ciszy jadł kanapki, czując się dość dziwnie. Zaczynał powoli bać się tego tygodnia w domu Sasuke.

Przez resztę dni aż do weekendu nawet słowem nie poruszyli tematu wspólnej nocy. Sasuke pomiatał nim tak samo jak zawsze, a może nawet jeszcze bardziej. Uzumaki natomiast skrzętnie wykonywał swoje obowiązki, nie podskakując za bardzo. Wiedział, że póki co, to jeszcze nie może sobie pozwolić na żaden bunt. Sasuke zawsze mógł go wywalić.
I dopiero w piątek wydarzyło się coś „niezwykłego”.
- Naruto – zagadnął szef, gdy Uzumaki ubierał płaszcz, aby opuścić biuro. Zawołany drgnął i ze zdumieniem spojrzał na przełożonego. Sasuke rzadko używał jego imienia, praktycznie nigdy, co oznaczało, że nie chodzi mu o sprawy służbowe. Chłopak natychmiast przełknął ślinę.
- Tak? – zapytał niepewnie. Wciąż czuł się dziwnie, bo gdy patrzył na swojego szefa, wciąż przypominała mu się ich wspólna noc. Nic na to nie mógł poradzić, że gdy patrzył w czarne oczy Sasuke, to myślał o jego nagim ciele i tym, co wyprawiali w łóżku. Nie mógł o tym zapomnieć.
- Zostań na chwilę – powiedział Sasuke, a Naruto skinął głową i podszedł do fotela przed biurkiem. Opadł na nie i zerknął niepewnie na przełożonego. Myślał, że jak już wyjdzie, to ponownie ujrzy swojego szefa w niedzielę na lotnisku, bo wtedy to mieli wylecieć do rodziców Sasuke. Naruto miał zamiar dziś wieczorem schlać się do nieprzytomności, jutrzejszy dzień przespać niemal w całości, a potem po prostu się spakować i w niedzielę rano… cóż, na niedzielę nie miał planów, postanowił iść na żywioł i zobaczyć, co się stanie.
- Słucham? – zapytał ostrożnie. Sasuke obrzucił go taksującym spojrzeniem.
- W niedzielę wylatujemy – odparł Uchiha, na co Naruto skinął głową. Przecież o tym wiedział. – Jutro jest ostatni dzień, żeby dopracować wszystkie szczegóły.
- Jakie szczegóły chcesz dopracowywać? – zapytał lekko wyprowadzony z równowagi Naruto. – Nie nadrobisz w kilka dni trzech lat choćbyś się zesrał.
Sasuke skrzywił się, słysząc jego wypowiedź.
- No co? – burknął Naruto. – Mam rację. Praktycznie się nie znamy i nic nie sprawi, że nagle poznamy. Mogłeś nie kłamać własnej matce, wtedy nie byłoby tej głupiej sytuacji.
- Uważaj sobie – warknął Sasuke, na co Naruto prychnął.
- A co mi zrobisz, wywalisz i sam pojedziesz? – zakpił. Uchiha zacisnął usta, ale nic nie odrzekł. – No właśnie. Potrzebujesz mnie.
- Ale nie graj mi na nosie, bo się stosownie odwdzięczę – powiedział spokojnie Sasuke, a jego spojrzenie miotało pioruny. – Nie lubię, gdy jesteś pyskaty.
- No to trudno, bo taki właśnie jestem – powiedział Uzumaki, splatając ręce na piersi. – Zawsze byłem pyskaty i się nie zmienię w tydzień tylko po to, żebyś był zadowolony. A teraz powiedz właściwie, o co ci chodzi?
Sasuke westchnął głęboko.
- Pomyślałem, że powinniśmy gdzieś razem wyjść w sobotę i poznać się nieco lepiej, żebyśmy wyglądali naturalnie w obecności moich rodziców.
- A co, poznanie mnie w łóżku ci nie wystarczyło? – wyskoczył natychmiast Naruto. Uchiha zgromił go wzrokiem, jakby chciał mu powiedzieć, że Naruto powinien o tym zapomnieć raz na zawsze. Niestety Uzumaki nie potrafił tak po prostu wyrzucić z głowy tego, co się stało i już. Nie umiał.
- Niewiele wtedy rozmawialiśmy – odparł szef, siląc się na spokój. Wyglądało to tak, jakby wspinał się na wyżyny własnej samokontroli, by móc z Naruto spokojnie rozmawiać. – A chodzi mi o to, Uzumaki, byśmy nie zagryzali się przy rodzicach jak dwa wściekłe psy, a byli w stanie po ludzku rozmawiać.
- To co proponujesz? – zapytał Naruto, splatając ręce na piersi. Nie podobały mu się pomysły szefa.
- Wyjdźmy jutro razem na obiad – powiedział Sasuke.
- Okej, choć uważam, że to też nam nie pomoże – wyraził swoje zdanie Naruto, wstając z fotela. Zaczął ponownie zapinać płaszcz.
- Coś musimy zrobić – warknął Sasuke.
- Nie, to ty musisz coś zrobić – poprawił go Naruto, znajdując cholerną przyjemność w dogryzaniu Sasuke. – Mój numer znasz. Nie dzwoń przed dziesiątą.
To powiedziawszy, opuścił gabinet. W tym pojedynku to on był zwycięzcą i czuł się z tym świetnie. W końcu miał okazję, by odpłacić się temu cholernemu tyranowi za to całe pomiatanie nim przez lata. I co najlepsze, Sasuke nie mógł go zwolnić!
Karma to jednak była fajna rzecz.

- Jak bardzo spostrzegawcza jest twoja mama? – zapytał Naruto, a Sasuke zerknął na niego znad menu. Siedzieli w niewielkiej, ale na szczęście bardzo przyjemnej restauracji. Ba, Naruto sam ją wybrał. Nie chciałby zostać zaciągniętym do jakiegoś drogiego, modnego lokalu, wolał zjeść normalnie i w ludzkiej atmosferze. Nie miał też ochoty ubierać się w weekend w oficjalne ciuchy, czuł się wygodnie, mając na sobie zwykłe dżinsy i niezobowiązujący sweter. I Uchiha na szczęście też założył dżinsy, nie odpuścił sobie jednak koszuli.
- Jak każda kobieta – odparł zapytany, znów powracając do lustrowania menu. – Mają tu raczej domowe jedzenie.
- No jasne! Ja zamawiam ramen, a ty? – spytał Uzumaki, odkładając kartę. Pomachał do kelnera, by ten zbliżył się do nich.
- Może być ramen – odparł obojętnie Sasuke. Naruto złożył zamówienie i znów skupił się na rozmówcy.
- Dopadły cię wątpliwości? Zawsze możesz powiedzieć swojej rodzinie prawdę – rzekł, co poskutkowało tym, że Sasuke rzucił mu ostre spojrzenie.
- Myślałem, że jasno dałem ci do zrozumienia, iż powiedzenie prawdy nie wchodzi w grę – warknął szef. – Nie i już.
- Jak chcesz. – Naruto wzruszył ramionami. Nie rozumiał, jak można się był wplątać w tak durną sieć kłamstw. Po co? jakoś nie chciało mu się uwierzyć, że jedynie dla świętego spokoju.
- Poza tym uważam, że przy mojej matce powinieneś nieco kontrolować język, Uzumaki. Uwierz, że ja, nawet spełniając moją obietnicę, będę mógł ci uprzykrzyć życie.
- Jasne, szantażuj mnie, z całą pewnością będę dla ciebie milszy – rzekł Uzumaki kpiącym tonem, patrząc uważnie na szefa. To nie tak, że przestał się bać, jedynie reagował na stres związany z tym wszystkim. I na własne zakłopotanie, bo gdzieś na krańcach świadomości wciąż kołatała mu się myśl, że całował te wąskie usta, niemalże zawsze ironicznie wygięte, że dotykał tych zgrabnych pleców i pośladków, że miał w dłoni i w sobie jego penisa. Nie mógł o tym zapomnieć. Zastanawiał się, czy i Sasuke pamięta, czy już całkowicie wyrzucił sobie z głowy tamtą noc?
- Długo tu się czeka na jedzenie? – spytał Sasuke, zmieniając temat, co Naruto przyjął z wdzięcznością. Potrząsnął głową.
- Zaraz powinniśmy dostać. Podają tu jeden z lepszych ramenów w mieście! To moja ulubiona zupa.
- Co jeszcze lubisz? – zapytał Uchiha, chyba bardziej z obowiązku niż z faktycznego zainteresowania. Wypadało znać takie rzeczy o swoim facecie, więc Naruto zaczął opowiadać.
W międzyczasie dostali swoje jedzenie, dwie miski pysznego, gorącego ramenu, na który Naruto rzucił się jak na zbawienie. Uchiha jedynie wywrócił oczami, ale po jego minie Uzumaki widział, że i jemu smakuje. No bo kto nie lubił ramenu? Nikt!
Zauważył też, że szef z natury jest skryty. To Naruto gadał, a Sasuke po prostu się przysłuchiwał, od czasu do czasu coś wtrącając. Na pytania odpowiadał raczej lakonicznie, wyraźnie nie lubiąc mówić o sobie. Uzumakiemu to nie przeszkadzało, nie wszyscy przecież muszą być gadułami.
Poznawanie się na szczęście nie szło im już tak opornie, jak na początku, obaj silili się na normalny, całkiem miły ton.
Po obiedzie Sasuke zaproponował, że odwiezie go do domu. Naruto się zgodził, a po dotarciu zaprosił go jeszcze na herbatę. I nim się obaj zorientowali, jak szaleni całowali się w przedpokoju, ściągając ubrania.
Sypialnia w niewielkim mieszkaniu Naruto nie była tak luksusowa, jak u Sasuke. Łóżko nie było tak wielkie ani tak wygodne, pomieszczenie nie miało klimatyzacji i tych wszystkich bajerów, które miał Uchiha. A, jak się okazało, seks na jego wąskim, twardym łóżku był jeszcze lepszy niż ten poprzedni. Jeśli ostatnim razem świat umierał, to teraz z całą pewnością rodził się na nowo.

- Nienawidzę cię – wyszeptał Naruto, leżąc tyłem do Sasuke. Czuł go za sobą, czuł ciepło jego ciała i twardość mięśni.
- Bardzo dziwnie to okazujesz – powiedział Sasuke, poruszywszy się. Naruto przekręcił się na plecy i spojrzał na Uchihę, który wsunął sobie ręce pod głowę i zapatrzył się w sufit.
- Że to niby co, moja wina?- zapytał oburzony, a Uchiha wywrócił oczami.
- Powiedziałbym, że to wina tej sytuacji. Poza tym nie przeżywaj tak tego, dobrze, że się ze sobą przespaliśmy.
- Dobrze? – Naruto podciągnął się nieco w górę i spojrzał w twarz Sasuke. – Co masz na myśli?
- Będzie nam łatwiej udawać – odrzekł Uchiha, przeciągając się. Obrócił się w stronę Naruto i objął go w pasie, przyciągając do siebie. Uzumaki nie miał nic przeciwko, w końcu chwilę temu skończył namiętny seks z tym facetem. Nie widział sensu, by go odpychać.
Sasuke pocałował go w usta, a Naruto oddał pocałunek. To było takie dobre i przyjemne. Podobało mu się i wcale nie miał zamiaru z tego rezygnować. No bo niby czemu nie miał brać, skoro było mu oferowane?

Lecieli, a jakże, pierwszą klasą! Naruto rozsiadł się wygodnie w fotelu i rozejrzał dookoła, szeroko uśmiechnięty. Sasuke stawiał. To mu się najbardziej w tym wszystkim podobało.
- Ogarnij się – warknął Sasuke, wkładając sobie pod głowę specjalną poduszkę.
- No co?! – burknął Uzumaki.
- Zachowujesz się, jakbyś nigdy nie leciał samolotem.
- Bo może nie leciałem, skąd wiesz?!
Sasuke jedynie rzucił mu pogardliwe spojrzenie. Naruto zupełnie nie rozumiał tego faceta. Przecież spali ze sobą. Dwa razy, do jasnej cholery! Dwa! A Sasuke zachowywał się tak, jakby zupełnie nic ich nie łączyło. Ubiegłego dnia po prostu się zebrał, pożegnał z nim i pojechał do domu, a od dziś… cóż, od dziś był znów okropnym sobą.
Gdy Naruto o tym myślał, coś w jego wnętrzu skręcało się boleśnie.
- Ten tydzień będzie ciężki – westchnął, a Sasuke, słysząc jego słowa, prychnął wyniośle.
- Moja matka będzie cię rozpieszczać do tego stopnia, że to aż nieprzyzwoite, więc nie narzekaj – rzekł, otwierając gazetę z wiadomościami. – Codziennie do mnie dzwoniła pytając, czy się nie rozmyśliłeś.
- Rozumiem, że rozmyślałem się bardzo często? – zapytał Naruto, unosząc brew.
- Jakbyś zgadł – odparł Sasuke obojętnie, zagłębiając się w lekturze.
- Twoja matka pewnie mnie nienawidzi – zauważył delikatnie, chcąc kontynuować rozmowę. Co z tego, że Sasuke olewał to, co się stało. Naruto tak nie potrafił i już!
Uchiha wywrócił oczami.
- Moja matka będzie cię całować po stopach, zobaczysz. Nie może się ciebie doczekać. Wystarczy, że ją przekonasz, że chcesz ze mną być, a będzie cię uwielbiać. A teraz daj mi spokój, chcę to przeczytać. Zajmij się czymś.
No więc Naruto się zajął. Niedługo potem samolot wystartował. Uzumaki czuł się jak VIP, siedząc tak sobie w pierwszej klasie, mogąc sobie zajadać różne smakołyki i przez chwilę czuć się jak ktoś ważny. I to nie za własną kasę!
To było super uczucie.
Sasuke czytał gazetę, artykuł za artykułem. Na jego miejscu Naruto już dawno rzuciłby w kąt ten głupi szmatławiec na rzecz widoków za oknem, przy którym siedział Uchiha. Sam z siebie czytał głownie lead’y.
- Długo będziemy lecieć? – spytał w pewnym momencie.
- Czterdzieści minut – odparł Sasuke. – Tyle powinieneś wytrzymać, siedząc na tyłku.
- No nie wiem, nie wiem – mruknął Naruto. Sasuke nie zwrócił na niego uwagi, więc Uzumaki westchnął, wyciągnął książkę i zaczął czytać. Tak minęło im czterdzieści minut.

Jak się okazało, na lotnisku nikt na nich nie czekał. Za to w umówiony miejscu znaleźli wynajęty samochód. Szafer oddał im kluczyki, a oni otworzyli auto i wrzucili walizki do bagażnika.
- Fajne to porsche – zauważył Naruto, gdy zasiadł w fotelu po stronie pasażera.
- Znośne – prychnął Sasuke, zapinając pas.
- Oj, już nie rób z siebie takiego burżuja! Ile czasu będziemy jechać?
- Około godziny – powiedział Sasuke, uruchamiając auto. – Nienawidzę jeździć do domu.
- Nie przesadzaj, te obiadki, gotowane przez mamusię…
- Moja mama nie gotuje – przerwał mu Uchiha, włączając się do ruchu na drodze. – Gotuje kucharz.
Uzumakiemu szczęka opadła i o mało co nie udławił się własną śliną. Przełknął.
- Ku-kucharz? – wyjąkał, zbity z tropu. Niby wiedział, że szef jest przy kasie, widać to było… no, wszędzie i zawsze. Chatę miał tak odwaloną, jak mało kto, ciuchy markowe i w ogóle, widać było, że nigdy mu pieniędzy nie brakowało. Ale jakoś tak Naruto nie pomyślał, że skoro Sasuke jest bogaty, to jego rodzice są, najprawdopodobniej, jeszcze bogatsi. – Masz kucharza?!
- Moi rodzice mają – odparł Sasuke, wzruszając ramionami.
- Boże, jak duży jest wasz dom?
- Spory – odpowiedział Uchiha. – Mój ojciec jest właścicielem dużej, dobrze prosperującej firmy.
- Cholera, pomyślą że jestem jakimś… żulem jakimś!
- Nie przesadzaj – powiedział Sasuke, znów wywracając oczami. Robił tak szczególnie często. – Masz dobrą, dobrze płatną pracę.
- Aha. I sypiam z szefem.
Uchiha zacisnął szczękę. Chwilę trwało, zanim ją poluzował.
- Wypadek przy pracy – powiedział Sasuke z lekkim uśmiechem. Naruto uniósł jedną brew.
- Słucham? Czy pan, panie Uchiha, żartuje? Nie przesłyszałem się?
Sasuke przewrócił oczami. Po raz kolejnym dla ścisłości. Prowadził pewnie, cały czas skupiał się na drodze, dzięki czemu Naruto czuł się bezpiecznie, jadąc z nim. Miasto, w którym się znajdowali, było dość spore. Naruto jeszcze nigdy nie miał okazji być w Oto, w końcu to było dość daleko od Konohy.
- Czasem żartuję – powiedział cicho Sasuke. – Ale niezbyt często.
- Powiedziałbym, że raz na rok – zauważył Naruto kąśliwe. – Od święta.
- Zabawne.
Uzumaki jedynie pokręcił głową i sięgnął do swojej torby podręcznej. Wyciągnął z niej paczuszkę groszków kokosowych, na co Sasuke uniósł brew.
- Słodycze? – zdziwił się.
- No. Jestem głodny.
- Jedliśmy w samolocie – przypomniał mu Sasuke.
- No i? Co w związku z tym?
- Nic.
Rozmowa ewidentnie im się nie kleiła. Naruto nie miał pojęcia, o czym ma mówić z Sasuke, wstydził się rozmowy z nim, no bo w końcu to był… jego szef! No i człowiek, z którym się przespał. Dwa cholerne razy!
Życie nie mogło być już bardziej pokopane.
- Całe szczęście, że nie ma korków – zauważył Sasuke w pewnym momencie. Naruto zerknął na niego z nadzieją.
- To będziemy szybciej? – ucieszył się.
- Nie. Po prostu nie będziemy później.
- Szkoda.
I znów milczeli. Naruto nawet nie umiał wymyślić jakiejś pierdoły, o której mógłby z nim rozmawiać. Nic, zupełna pustka w głowie. Jadł swoje groszki, nudząc się koszmarnie i oglądając miasto za szybą samochodu.
Po upływie mniej więcej godziny Sasuke znów się odezwał:
- Zaraz będziemy.
Naruto drgnął. Niemalże zasnął, tak było ciepło i wygodnie w tym samochodzie. Przetarł oczy, a potem zdezorientowany rozejrzał się dookoła. jechali teraz przez jakieś urocze miasteczko niedaleko Oto. Uzumaki ziewnął, wyprostował się i spojrzał na widoki przed nimi. Dookoła było zielono i urokliwie, domy, w oddali las, a na wzgórzu…
- O-mój-Boże. Powiedz, że to nie jest twój dom! – zawołał Naruto.
- To mój dom – odpowiedział Sasuke, a Naruto jęknął, mając ochotę zapaść się w fotel.
Jechali w stronę mieszczącego się na wzgórzu… no cóż, starego dworu. Wielkiego, wiekowego, doskonale utrzymanego dworu, otoczonego ogromnym ogrodem i murem, w którym tkwiła coraz bardziej się przybliżająca, nowoczesna brama. Gdy się przed nią zatrzymali, do posiadłości było jeszcze z dobre pół kilometra.
- O ja pierdolę – wymamrotał Naruto, zapadając się jeszcze niżej w swoje siedzenie. – Ja pierdolę. Zabiję cię.
- Co się stało?
- To nie jest, kurwa mać, dom! To willa! Pierdolona willa!
- Przesadzasz – prychnął Uchiha. Ochroniarz otworzył im bramę i Sasuke wjechał na teren posiadłości.
- Umrę… umrę… umrę… - mamrotał Uzumaki, z przerażeniem wpatrując się w „dom” rodziców Sasuke.
- Nie umrzesz, przestań się wydurniać, Uzumaki – warknął na niego zniecierpliwiony Sasuke. Naruto spojrzał na niego błagająco.
- Ja jestem dziecko z Domu Dziecka, nigdy nie byłem w tak dużym domu! – jęknął pełen obaw. Niby wiedział, że rodzice Sasuke są bogaci, ale… no jakoś tak nie spodziewał się takiej wypasionej chaty. – Nie będę wiedział, jak się zachować.
- W porównaniu z moim bratem z całą pewnością będziesz miał królewskie maniery – rzekł Sasuke lekkim tonem. – Nienawidzę tu być – dodał po chwili, patrząc na wejście do budynku.
Na schodach przed tym… „domem” czekały na nich trzy osoby. Naruto momentalnie poczuł się słabo. To było jak coming out i tylko osoba, która to przeżyła może wiedzieć, jaki to stres. A Naruto, oprócz Iruce, nikomu o sobie nie mówił. W Domu Dziecka skrzętnie ukrywał swoją orientację. W ogóle przyzwyczajony był, by się kryć.
Sasuke zaparkował auto na podjeździe, a długowłosa kobieta, prawdopodobnie matka Sasuke, ruszyła ku nim szybkim krokiem. W tym momencie Naruto poczuł, że nie ma już odwrotu.

49 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie i teraz widzę, że zapowiada się nawet lepiej niż film skoro trochę odeszłaś od oryginalnej fabuły "Narzeczonego mimo woli" - na szczęście. Coś czuję, że to będzie moja ulubiona seria <3
    Nie mogę się doczekać kolejnej części!

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa T^T takie cięcie sprawia, że aż chce czytać więcej i więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa! Jest wreszcie! Kobieto, dawno żadne opowiadanie SasuNaru tak mnie nie wciągnęło. Pisz, pisz, dalej, więcej, szybciej! Życzę ci weny po stokroć dla tej istnej perełki, ponieważ - O BOŻE W KOŃCU - Naruto nie jest żadnym uroczym aniołeczkiem ani piękniutkim księciem, tylko zwykłym kolesiem. I nie jest niższy od Sasgeja o dwie głowy! Dziś wielki dzień!
    Przepraszam, poniosło mnie. Czekam z niecierpliwością na rozdział trzeci!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, aż nie wiem co napisać! Uchiha, ten durny zarozumiały dupek Uchiha, właśnie taki, jakiego lubię, uwiódł mnie całkowicie. Te nieśmiałe próby kontaktu... Tak, są nieśmiałe. Takie nieporadne. Sasuke nie umie z kimś, nie umie z ludźmi, a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, czytając o nim. Zimny, obojętny ale nie chcący, bojący się uczuć. Wykorzystać i zostawić, bo tak będzie lepiej. Strach się angażować. Takie ludzkie.
    Jestem ciekawa, jak dalej to rozegrasz. To opowiadanie jest bardzo dojrzałe. W jakiś sposób widać przez niego piszącego. Tutaj jest bardzo bogaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurde *^* zakochałam się! Jestem wręcz wniebowzięta, że dodałaś właśnie ten rozdział <3 weny kochana, weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest... to całe opowiadanie... ach... Ty nas naprawdę kochasz :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział!
    To chyba będzie jedno z twoich najbardziej lubianych przeze mnie opowiadań <3
    Wennyyy!
    Czasu i wgl. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko! Kocham Cię kobieto normalnie. Kocham i nienawidze. Jak mogłaś przerwać w takim momencie. Boszzzzzzz to było genialne. Błagam nie dręcz mnie długo i dodaj kolejny rozdział najlepiej równie zajebisty jak ten. Weny, całe mnóstwo.
    Haru-chan :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeżżżu! Ja chcę więcej *.*
    Hahaha, Naruto i te jego przemyślenia wymiata xD
    Sasek tak cham bezduszny ;-; ;p
    Duuuużo weny życzę!! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam to opowiadanie :) Nie mogę się doczekać, kolejnych rozdziałó :)

    OdpowiedzUsuń
  11. *Uch... Pierwszy komentarz mi się nie dodał, a poprzedni mi skasowało, no...*
    ŁŁIIIIIIIIiiiiiiiiiiiiiiiii...!!! Jak fajnie!! Jak ja się cieszę, że dodałaś rozdział!! Ogromnie mi się podobał. Strasznie fajnie piszesz, naprawdę lubię twój styl. Najlepiej Ci chyba wychodzi opisywanie uczuć i przemyśleń bohaterów, moim zdaniem. Nie żeby inne rzeczy Ci nie wychodziły, po prostu moim zdaniem to Ci wychodzi najlepiej.
    Pozdrawiam, weny mnóstwa życzę, czasu i chęci do pisania!
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne !!!

    Sasuke jest tu taki zimny, opryskliwy i obojętny - kocham go takiego <3
    Obaj są tacy realni. I juz widzę odstępstwa od filmu (sex w ilościach hurtowych), które wcale nie są złe. Naruto jest tu bardzo emocjonalny, nie wiem czy trochę nie za bardzo. No ok, seksili sie, ale to nie znaczy, że Sasuke nagle zacznie być dla niego miły. W końcu to Sasuke xD
    Opowiadanie zapowiada się obiecująco. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

    Pozdrawiam, the.b

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały rozdział, jesteś moim booogiem. *^*
    Czekam na wiecej, jak najszybciej. XDDD

    OdpowiedzUsuń
  14. Podoba mi się taka wersja. Można powiedzieć, że jest tylko lekko inspirowana filmem ,,Narzeczony mimo woli", ale nie całkowicie zgapiona ;p Współczuję Naru. Biedny, zdenerwowany i skrępowany tą sytuacją. Ale jest bardzo pozytywnym człowiekiem więc na pewno się rozkręci. Sasuke jak zwykle na początku zimny drań. Już Naru po jakimś czasie rozgrzeje to jego zlodowaciałe serduszko ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Napisałam długi, wylewny komentarz, ale nie mogłam go dodać przez tą nową metodę weryfikacji :c Nie działa mi dodawanie komentarzy przez to na komórce ;-; No i co się napisałam to poszło się pierdolić. Nienawidzę tego nowego captcha ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. opowiadanie genialne. nie mam siły pisać tego co się rozpisywałam wcześniej ^^' pisz dalej, jesteś świetna :D i nie martw się mniejszą ilością komentarzy, bo czytamy, czytamy, tylko niektórzy mają uniemożliwione dodawanie komentarzy :c

      Usuń
    2. właśnie nie wiem, jak to wyłączyć! bo w ustawieniach jest weryfikacja obrazkowa i mm ustawioną wyłączoną, ale to nie działa.

      Usuń
    3. Mi też nie działa dodawanie komentarzy przez to na telewizorze :< zrobmy jakis protest czy petycje czy cos do google zeby to usuneli !

      Usuń
  16. Jakie to jest świetne !!♥♥ uwielbiam tą serię *3* błagam o nexta jak najszybciej ! /arnuka

    OdpowiedzUsuń
  17. To opowiadanie jest świetne! Chyba jest moim ulubionym ;w; Czekam na dalsze historie xD

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne <3 mam nadzieję że jaknajszybciej beda kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham to opowiadanie! Niby tak czekam strasznie na "Mój najlepszy przyjaciel", ale szczerze powiedziawszy to tym rozdziałem przebiłaś ostatni MNP. Czekam na kontynuacje! Już nie wiem czego xD Wszystkie Twoje opowiadania są świetne! *-*

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja Droga, ostatnio zrobiłam sobie maraton z Twoimi fickami i właściwie czytałam je wszystkie przez kilka dobrych dni :D I mam takie przeczucie, że to opowiadanie będzie jednym z moich ulubionych! *,*
    Życzę dużo weny w nowym roku, a także dużo czasu by pogodzić pisanie ze swoimi innymi zajęciami ^^ :* Dodam też, że bardzo czekam na nowy rozdział na Twoim drugim blogu, także dużo weny i powodzenia! Postaram się komentować teraz bardziej regularnie, bo czytam Cię już od baaaardzo dawna, pamiętam jeszcze jak umieszczałaś tutaj swoje pierwsze SasuNaru :DDD

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału. Tak się cieszę, że wreszcie coś dodałaś! W miarę czytania wzrastają emocje ;-) Tak więc pisz szybciutko kolejną notkę. Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowne! To jest poprostu niesamowite! Bombowe!
    Masz świetny styl pisania aż chce się czytać.
    Życzę dużo weny. ✌
    �� 2X2 ��

    OdpowiedzUsuń
  23. Epickie, jestem ciekawa jak sie dalej fabuła potoczy *.*
    Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. świetna robota! oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Przestań nas torturować i coś dodaj xD Tak bardzo wyczekuję kolejnego rozdziału i już nie wiem ile czekam na Przyjaciela, że aż coś mi się robi xD
    A-ya-na-mi! A-ya-na-mi! Do bojuuu! Do pisania! :D
    Bo czytelnicy nie mogą się doczekać i umierają z ciekawości! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak, że tylko krzyczę, tupię i domagam się więcej ^^ Wcześniej już napisałam komentarz o opowiadaniu ^^
      Uwielbiam Twoją twórczość! :D

      Usuń
  26. wieeecej! super super super! ultra-hiper-wypasione opko! nie moge sie doczekac nastepnej czesci!!

    OdpowiedzUsuń
  27. "Kto by pomyślał, że ten kawał drewna za dnia, nocą potrafi być taki ruchliwy." ---- taki ruchliwy ♥ uwielbiam jak zwykłe zdanie ma podwójne znaczenie, po prostu uwielbiam :3

    Ech, no i koniec tego dobrego, znowu trzeba będzie czekać na nowości dnie, tygodnie, miesiące, lata......

    Buziaki, kochana! ♥ Weny w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie kracz T_T ayanamiś na pewno coś wkrótce doda.
      prawda?


      ...prawda?

      Usuń
  28. Witam,
    rozdział świetny, ciekawe jak rodzice Sasuke przyjmą Naruto czy czegoś nie wyczują, że jest coś nie tak...aż mam ochotę aby to Sasuek latał później za Naruto...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  29. Ayanami-sama! *-* Twoja twórczość powala mnie na kolana. *-* Nie oglądałam filmu, z którego wzięłaś pomysł. ;A; I chyba raczej tego nie zrobi, wolę Twoje dzieła, które są wszystkie, a nawet więcej razy lepsze. *-* Najlepsze! <333 Pragnę więcej! ;A; Mój najlepszy przyjaciel <333 *-* Albo to *-* /gouompeg

    OdpowiedzUsuń
  30. kiedy jakaś następna notka? :c
    umieram tu ;_;
    codziennie sprawdzam czy coś dodałaś, uzależniłam się od twojego bloga T-T

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham to opowiadanie!!! Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  32. kiedy można się spodziewać następnego rozdziału ?
    uwielbiam to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  33. kocham <3 kiedy kolejny rozdział ? już nie mogę się doczekać :(

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudo cudo cudo! Tylko proszę nie znęcanie się tak nad nami i daj jakiś rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie czekaj na więcej komentarzy Kochana tylko pisz! Pisz, pisz! My czekamy niecierpliwie, bo piszesz fantastycznie.Jak zawodowiec!

    OdpowiedzUsuń
  36. Kiedy kolejny rozdział? Pięknie proszę, aż mnie skręca z ciekawości!

    OdpowiedzUsuń
  37. Napisz książkę T-T Kupię wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Napisz książkę T-T Kupię wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  39. I GDZIE JEST KOLEJNY ROZDZIAŁ DO CHOLERY!!!
    DAJ MI GO!

    OdpowiedzUsuń
  40. Błagam cię powiedz, że będzie następny rozdział.
    BŁAGAM CIĘ
    Zakochałam się w tym opowiadaniu, chcę następne rozdziały.
    PROSZEEEE

    OdpowiedzUsuń
  41. Cudowne :) Przeczytałam powyższe komentarze i wiem, że wszyscy czekają na Twój powrót. Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę czytać niezakoczonych tekstów. Jednak Twoim nie mogłam się oprzeć. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napiszesz. (Nawet jak życie dużo wymaga...)
    Pozdrawiam,
    Astra

    OdpowiedzUsuń
  42. Zamierzasz jeszcze kiedykolwiek pisać? ☹️������������ czy moze przeniosłas sie na innego bloga? Cudownie piszesz i byłoby super gdybys kontynuowała ��

    OdpowiedzUsuń