-Widzisz,
w testamencie był kruczek – tłumaczył mu ojciec, a Sasuke starał się
zrozumieć, do czego dąży. Jechali właśnie samochodem na ślub
najmłodszego Uchihy, Sasuke prowadził, tata siedział obok niego, a mama z
tyłu, pilnując, by kwiaty się nie połamały. – Danzo nie ma możliwości
zarządzania spadkiem chłopaka i tym samym nie może wspomóc naszej firmy,
a chłopak raczej nie jest ku temu skory. Jednakże, jeśli zostaniesz
jego mężem, majątek stanie się wspólny. Mam nadzieję, że wtedy mądrze
nim rozporządzisz – rzekł ojciec, a Sasuke natychmiast wszystko pojął.
Jego rodzicom chodziło przede wszystkim o pieniądze, jakie chłopak
odziedziczył po swoim zmarłym mężu i o to, by Sasuke mądrze nimi
pokierował, co oznaczało, że ojciec liczy, iż sporą ich część
zainwestuje w rodzinną firmę. Sasuke to nie przeszkadzało, miał wysoką
pensję i dużo oszczędności, jemu wystarczyło spokojne, zwykłe życie.
Cieszył się, że w końcu będzie miał kogoś, z kim będzie mógł je dzielić.
Lat mu przybywało i od dłuższego czasu martwił się, że rodzina skaże go
na samotne życie.
-Rozumiem – powiedział.
-Nie
martw się, nie stracisz na tym, mój synu – rzekł ojciec. – Chłopak
odziedziczył także liczne nieruchomości, z tego, co Danzo mi mówił, dom
oraz jacht, więc to spory majątek.
-Naruto ma jacht?! – zdumiał się Sasuke, a ojciec przytaknął.
-Już za nieco ponad godzinę wszystko to będzie twoje – powiedział ojciec – i będziesz mógł tym rozporządzać wedle uznania.
-Wiesz, że mi nie chodzi o pieniądze – powiedział, a ojciec prychnął.
-W
tych czasach zawsze chodzi o pieniądze – powiedział. – A ty nie
stracisz na swoim małżeństwie, wiec wszystko jest dobrze. Chłopak jest
potulny i cichy, nie będzie protestował, pozwoli ci rozporządzać
majątkiem tak, jak tego pragniesz. W pierwszej kolejności oddelegujesz
prawnika chłopaka, to on źle mu doradza, to prawnik jego byłego męża.
Zajmiesz się wszystkim, prawda?
-Tak,
ojcze – odparł Sasuke, mało zainteresowany tematem rozmowy. To, co
Naruto dostał w spadku, było zaledwie miłym dodatkiem. Sasuke przede
wszystkim chciał mieć normalne życie, czuł się stary w tym
społeczeństwie, wszyscy jego rówieśnicy dawno już mieli swoje rodziny,
tylko on myślał, że skończy kawalerem. Od rana buzowało w nim
podniecenie i radość i już nie mógł doczekać się ślubu oraz nocy
poślubnej po nim. Naruto był młody i piękny, miał śliczną twarz i
niemalże idealne ciało.
Dotarli
do niewielkiej kaplicy, w której miał się odbyć zorganizowany na
szybko, skromny ślub. Sasuke wjechał na parking i zaparkował obok auta
Danzo.
-Nie ma jeszcze Itachiego – zauważyła mama. – Jak zwykle się spóźnia.
-Dotrze – obronił brata Sasuke, odpinając pas.
Wysiedli
z auta i skierowali się w stronę kaplicy. Wewnątrz, na jednej z ławek,
siedział ubrany w garnitur Naruto, a obok niego stał jego wuj, Danzo.
Gdy weszli, chłopak poderwał się na nogi i spojrzał na Sasuke, a ten
uśmiechnął się, by dodać chłopcu otuchy. Blondynek spłonął rumieńcem i
spuścił zawstydzony wzrok.
Sasuke
uśmiechnął się jeszcze szerzej i pewnym siebie krokiem podszedł do
chłopaka. Najpierw wymienił uścisk dłoni z jego wujem, a potem obrócił
się ku blondynowi.
-Naruto – powiedział, a chłopak podniósł wzrok po raz drugi. Sasuke ujął jego dłonie i ucałował je. – Witaj –szepnął.
-D-dzień
dobry – odparł zawstydzony chłopak. Sasuke sięgnął do kieszeni i
wyciągnął z niej małe pudełko, które otworzył przed chłopakiem. Wewnątrz
były dwie złote obrączki – mniejsza i większa – które kupił ubiegłego
dnia. – To dla nas.
-Są…
są piękne – wykrztusił chłopak. Sasuke uniósł rękę i dotknął jego
policzka, ignorując trochę fakt, że chłopak się wzdrygnął.
-Cieszę się, że ci się podobają– powiedział.
-Bracie!
– huknął nagle znajomy głos, a Sasuke obejrzał się. Przez drzwi kapicy
wszedł Itachi, a za nim jego żona, niosąca ich małego synka oraz dwójka
wesołych dzieciaków, starszy czarnowłosy chłopczyk oraz młodsza
dziewczynka w dwóch kiteczkach.
-Itachi! – zawołał Sasuke. – Hinata! Dzieciaki!
-Wujek!
– zawołali jednocześnie mały Keigo oraz jego siostrzyczka, Tsu. Sasuke
przyklęknął, a dzieci wpadły w jego otwarte ramiona i przytuliły się.
-Cześć – powiedział Sasuke. – Jak leci?
-Super! – odparły dzieciaki. Sasuke pogłaskał ich po główkach, po czym pozwolił, by pobiegły przywitać się z babcią i dziadkiem.
-Witajcie – przywitał Itachiego i Hinatę, gdy się zbliżyli. – Naruto, proszę, podejdź.
Chłopak natychmiast do niego podskoczył, a Sasuke objął jego ramiona.
-Itachiego już znasz, natomiastp ragnę ci przedstawić jego żonę, Hinatę.
-Witaj – szepnął Naruto, wymieniając z nią pocałunki w policzki.
-Jak się ma mały Haru? – zapytał Sasuke, a Hinata uśmiechnęła się wesoło.
-Jest zdrowy jak rydz – pochwaliła. Sasuke wyciągnął rękę i pogłaskał po głowie pulchnego chłopczyka.
-Robi się podobny do ojca – rzekł.
-Prawda? – zagadnął Itachi. – Będzie przystojny jak tatuś, będzie wyrywał wszystkie laski ze szkoły.
-Czego ty dzieci uczysz?! – syknęła Hinata, a Itachi zaśmiał się i ucałował mocno jej policzek.
-Drodzy państwo! – zawołał ktoś nagle i wszyscy obejrzeli się na urzędnika, który wyszedł do sali głównej. – Czas zacząć!
Sasuke
wręczył bratu obrączki, ponieważ on i Hinata mieli być ich świadkami.
Cały ślub został zorganizowany na szybko, mimo wszystko jednak Sasuke
spodziewał się, że z rodziny chłopaka będzie choć kilka osób. Widok
samego Danzo trochę go rozczarował.
Ceremonia
rozpoczęła się. Sasuke i Naruto stanęli przed urzędnikiem, który zaczął
udzielać im ślubu. Wtedy to Sasuke zauważył, że jego mąż bardzo się
denerwuje. Dłonie Naruto drżały, z każdą chwilą coraz mocniej, a gdy
przyszło do zakładania obrączek, blondyn ledwo dał sobie z tym radę,
Sasuke musiał przytrzymać jego dłoń.
Gdy
urzędnik pozwolił im się pocałować, Sasuke starał się zrobić to jak
najdelikatniej, żeby dodatkowo nie wystraszyć swojego męża. Naruto wręcz
dygotał, z trudem nad sobą panując.
Po
ślubie całą rodziną wybrali się do restauracji na uroczystą kolację.
Sasuke zadbał o menu, tort i szampana. W restauracji rodziny złożyły im
gratulacje i podarowali weselne prezenty. Naruto i Sasuke pokroili tort,
rodzina wypiła za nich kilka toastów. Blondyn nie dygotał już tak
straszliwie, lecz kiedy pocałunkiem osładzali rodzinie alkohol Uchiha
wciąż czuł, że coś jest nie tak.
Później
wuj Danzo i ojciec Sasuke pogrążyli się w rozmowie o interesach. Sasuke
i Itachi wtrącali swoje, zaś Hinata, mama Sasuke i Naruto zajęli się
dziećmi.
Po
kolacji wszyscy razem wyszli na parking. Sasuke przepakował do swojego
auta walizkę z rzeczami Naruto, ich pozostał część miała dotrzeć w
poniedziałek. Potem ułożyli kwiaty na tylnym siedzeniu auta Sasuke,
chwilę porozmawiali z rodzinami i gdy po rodziców Sasuke podjechała
taksówka, pożegnali się i rozjechali.
Z
restauracji, w której jedli, do domu Sasuke było jakieś pół godziny
drogi. Naruto siedział cichutko na siedzeniu pasażera, wygładzając kanty
swoich spodni od garnituru.
-Podoba ci się moja rodzina? – zagadnął Sasuke. Naruto skinął głową.
-Są bardzo… mili – mruknął blondyn, uśmiechając się delikatnie. – Zwłaszcza dzieci Hinatki i Itachiego. Takie małe brzdące.
Sasuke zaśmiał się.
-Tak, to prawda. Odziedziczyli co-nieco po ojcu.
-Itachi też jest sympatyczny – mruknął Naruto. – A Hinatka jest taka spokojna. Bardzo… bardzo dobrze są dobrani.
-Zgadza
się – przytaknął Sasuke. – Można powiedzieć, że była to miłość od
pierwszego wejrzenia. Poznali się tak jak my, na swoich zaręczynach.
Hinata zrobiła na moim bracie bardzo dobre wrażenie, a zwłaszcza… -
Sasuke zaśmiał się – jej biust.
Naruto zaczerwienił się delikatnie i zerknął na niego.
-Ale
koniec końców wyszło z tego udane małżeństwo – powiedział Sasuke
serdecznie. – Hinata to dobra dziewczyna, cicha, odpowiednio skromna i
posłuszna.
-A-Acha… - mruknął blondyn, opuszczając spojrzenie.
-Dobrze zajmuje się domem i dziećmi, brat nigdy na nią nie narzekał. A i ona wydaje się w nim zakochana.
Blondyn odwrócił spojrzenie, a Sasuke westchnął cicho. Z każdą mijającą chwilą chłopak był coraz bardziej spięty.
-Hej! – zawołał cicho Sasuke. – Nie denerwuj się tak, nie zjadam ludzi.
Blondyn jeszcze mocniej zacisnął pięści na materiale swoich spodni.
-N-nie denerwuję – wymamrotał.
-Jesteś cały spocony i napięty jak struna – zauważył Uchiha. Niebieskooki przełknął ślinę.
-G-gorąco jest.
-Samochód jest klimatyzowany.
Blondyn
nic nie odpowiedział, tylko poluzował krawat i wpatrzył się w boczną
szybę. Sasuke zaklął w myślach. Doskonale wiedział, że blondyn się boi.
Boi się zbliżającej się nocy poślubnej, która miała nastąpić już za
kilkanaście minut. Nie mogli pominąć tego rytuału, gdyby rodziny
dowiedziały się, że nie przypieczętowali małżeństwa, można by je
unieważnić w każdej chwili. A przecież ich związek – poprzez połączenie
oby rodzin – miał umocnić interesy ojca Sasuke i Danzo.
Od
tego momentu Sasuke również zaczął się denerwować. Blondyn został
ewidentnie zmuszony do zawarcia tego małżeństwa, w dodatku najwidoczniej
Sasuke mu się nie spodobał. Uchiha spróbował postawić się na jego
miejscu i nie spodobały mu się wnioski, do jakich doszedł. To musiało
być straszne, w rok po utracie męża zostać zmuszonym do kolejnego ślubu z
zupełnie obcym człowiekiem, starszym człowiekiem, który nagle zyskiwał
nad tobą władzę równą, a nawet większą od własnego ojca. A przecież
chłopak nie miał ojca, miał tylko wuja, który obecnie nie miał żadnych
praw, by chłopakiem rozporządzać. A wiec Naruto zdany był na łaskę i
niełaskę Sasuke.
Ponadto
Naruto, jako młodszy, miał w ich związku odgrywać taką rolę, jaka
przypadała kobiecie. Na dobrą sprawę, to nie miał nic dopowiedzenia,
gdyby był kobietą, mógłby urodzić dziecko Sasuke i je wychować,
niestety, był mężczyzną. Kobieta miała ładnie wyglądać, dbać o dom,
rozkładać nogi w sypialni i nie zabierać głosu w ważnych sprawach. Po to
istniały kobiety, więc co począć ze związkiem partnerskim?
Matce
Sasuke i Hinacie było zapewne łatwiej, ponieważ mogły spełniać
wszystkie te role. Poza tym Fugaku i Itachi darzyli je prawdziwą
miłością i dbali o swoje rodziny, starając się zapewnić dzieciom godziwy
byt. Traktowali swoje żony z delikatnością i szacunkiem, w końcu były
matkami ich synów. Naruto natomiast nigdy nie miał dać Sasuke potomka.
Kiedy
przed skrzyżowaniem niedaleko mieszkania Sasuke zapaliło się czerwone
światło, ten wyciągnął rękę i delikatnie ujął dłoń blondyna. Naruto
spojrzał na niego szybko.
-Nie bój się – szepnął Sasuke. – Nie masz czego, przysięgam.
Chłopak przyglądał mu się chwilę, a potem skinął głową i odrobinę – ale tylko odrobinę – się rozluźnił.
Niedługo
potem Sasuke zatrzymał się na parkingu przed swoim apartamentowcem.
Wysiedli, zabrali kwiaty, Sasuke wziął torbę swojego męża i poprowadził
go do wejścia.
W
holu jak zwykle siedział ochroniarz, który od razu zaczął im
gratulować, ponieważ Sasuke, oczywiście, wcześniej pochwalił się
małżeństwem. Podziękowali mu i udali się do windy.
Gdy
jechali windą Naruto już się nie trząsł. On dosłownie dygotał ze
strachu, jakby Sasuke miał w planach zamordować go, gdy tylko blondyn
przekroczy próg jego mieszkania. A przecież skoro chłopak miał już męża,
to nie był prawiczkiem. Do seksu wcale nie potrzebowali miłości, mogli
się przecież zwyczajnie ze sobą zabawić, sprawić sobie nawzajem
przyjemność. Sasuke wielokrotnie sypiał z osobami, których praktycznie
nie znał, z poderwanymi w klubie osobami, raz przespał się z poznanym w
pociągu, przystojnym kolesiem. Dlatego właśnie nie pojmował strachu
Naruto, uważał się za człowieka dość atrakcyjnego, więc chyba nie
chodziło o jego wygląd! No bo co w nim mogło aż tak nie podobać się
blondynowi? Co prawda był trochę starszy, ale bez przesady, nie był
jakimś staruchem!
Winda
zatrzymała się, a oni wysiedli. Sasuke poprowadził Naruto do swojego, a
raczej, od teraz, ich wspólnego mieszkania. Tam oddał mu kwiaty,
prosząc, by chłopak potrzymał je przez chwilę, wydobył z kieszeni klucze
i otworzył drzwi.
-Witaj
w nowym domu – rzekł. Naruto zerknął do wnętrza mieszkania, a wtedy
Sasuke odstawił walizkę, pochylił się i podciął chłopca.
Ten krzyknął, zdziwiony, gdy Sasuke podniósł go bez trudu.
-Co… co ty robisz? – wyjąkał blondyn, ściskając kwiaty.
-No…
przenoszę cię przez próg – wyjaśnił Sasuke, wniósł go do mieszkania, po
czym postawił czerwonego na twarzy blondyna na podłodze. Wrócił po
walizkę, zamknął za nimi drzwi i zaraz zapalił światło. Blondyn obejrzał
się na niego.
-A te kwiaty… g-gdzie? – spytał. Sasuke odebrał je od niego i rzucił na szafkę przy drzwiach, po czym ujął męża za rękę.
-Chodź
– powiedział wesoło, pociągając go w głąb mieszkania. – To jest kuchnia
– rzekł, gdy wciągnął go do pierwszego w kolejności pomieszczenia i w
nim również zapalił światło. – Może jest trochę ciemna, ale kilka
dodatków powinno rozjaśnić pomieszczenie.
-Je-jest w porządku – szepnął blondyn, rozglądając się po kuchni, wyłożonej brązowymi płytkami. – Ł-ładna… jak… całe mieszkanie…
-Jeszcze nie widziałeś całego – szepnął Sasuke ze śmiechem. – Chodź ze mną.
Wyciągnął
go z kuchni i oprowadził po reszcie domu, pokazując mu salon, pokój dla
gości, jadalnię, łazienkę, a na koniec sypialnię.
-W-wszystkie
pomieszczenia są… bardzo ładne – wyjąkał Naruto, rozglądając się po
sypialni. Sasuke zauważył, że chłopak za wszelką cenę stara się nie
patrzeć na wielkie łóżko Sasuke, stojące pod ścianą. Sasuke objął jego
ramiona, a chłopak momentalnie zesztywniał.
-Naruto, nie bój się – powtórzył Sasuke, delikatnie prowadząc go w stronę łóżka. – Mówiłem już, że cię nie zjem.
Blondyn
przytaknął, lecz Sasuke miał wrażenie, że wcale go nie słuchał. Był
jeszcze bardziej zestresowany niż wcześniej, w dodatku ze strachu z
trudem łapał oddech. Tak szczerze, to Sasuke nie miał pojęcia, co ma
teraz zrobić. Wiedział, że muszą przypieczętować ślub, ale nie miał
serca zacząć dobierać się do męża, kiedy ten był w takim stanie.
Posadził chłopaka na łóżku, a ten podniósł na niego niebieskie, pełne strachu oczy.
-Poczekaj
tu – powiedział mu, a Naruto posłusznie pokiwał głową. Sasuke wyszedł z
sypialni i udał się do kuchni. Tam odetchnął głęboko, opłukał twarz pod
zlewem, po czym wyciągnął z lodówki butelkę szampana, zabrał jeszcze
dwa kieliszki i wrócił do swojego męża.
W
sypialni Naruto siedział tak, jak Sasuke go zostawił, w strachu
miętosząc spodnie na kolanach. Czarnowłosy chwilę na niego patrzył, po
czym podszedł ostrożnie i usiadł obok. Podał mu jeden z kieliszków.
-Najpierw
wzniesiemy toast – wyszeptał łagodnie. Blondyn skinął głową, a wtedy
Sasuke podał mu również swój kieliszek i zabrał się za otwieranie
szampana. Gdy korek wystrzelił, szybko napełnił oba kieliszki i odstawił
butelkę na podłogę. Wziął od blondyna swój kieliszek i uniósł go. – Tak
więc… za naszą wspólną przyszłość – rzekł.
Przez
twarz blondyn przebiegł lekki cień, lecz stuknął on swoim kieliszkiem o
kieliszek Sasuke i upił łyk szampana. Sasuke zrobił to samo, po czym
przybliżył się do Naruto, chcąc go objąć.
Blondyn podskoczył, zdumiony i ochlapał się szampanem. Spojrzał na Sasuke, przerażony.
-Przepraszam – jęknął. – Przepraszam! Ja nie chciałem! Prze…
-Ciii… – Sasuke położył mu palec na ustach. – Nic się nie stało…
-P-przepraszam – powtórzył chłopak jękliwie.
-Ale
nie masz za co – zapewnił go Sasuke, uśmiechając się do niego łagodnie.
– Naruto, wiem, że się boisz, ale wiesz, że my… musimy…
-Wiem… - szepnął Naruto. – Już nie będę.
Chłopak rozejrzał się, spostrzegł szafkę, odstawił na nią swój kieliszek, po czym obrócił się ku Sasuke, biorąc głęboki wdech.
-Ja… nie będę protestował – wyszeptał. – My… m-możemy…
Sasuke
zaśmiał się, widząc, że choć blondyn kładzie mu się jak na talerzu, to
jednocześnie poci się przed nim niczym złapana w pułapkę mysz. Przysunął
się do niego i delikatnie ujął w obie dłonie jego śliczną buzię.
-Jest pan ujmujący, panie Uchiha – szepnął Sasuke, po czym pochylił się i pocałował blondyna.
Chłopak
rozchylił usta, pozwalając mu na więcej, a Sasuke chętnie z tego
skorzystał. Ostrożnie i delikatnie zaczął badać jego wargi i wnętrze
ust, dłońmi krążąc po plecach męża. Naruto drżał pod tym dotykiem,
oddając pocałunki. Dłonie z całych sił zaciskał na przedzie koszuli
Sasuke.
Uchiha
przewędrował dłońmi na tors Naruto i nie przerywając pocałunków
rozplótł węzeł jego krawata i cisnął go w kąt, po czym zaczął rozpinać
guziki koszuli Naruto.
Chłopak westchnął mu w usta, gdy Sasuke zaczął krążyć dłońmi po jego odsłoniętym torsie. Uszczypnął jeden z jego sutków.
Naruto
wciągnął powietrze i odsunął się, cały czerwony. Sasuke zaśmiał się i
przysuwając do niego, delikatnie popchnął go na łóżko.
-Sas…
-Ciiii – mruknął Uchiha, uspokajając chłopca, po czym zaczął składać delikatne pocałunki na jego szyi.
-Czuję się… tak… ach! – wymknęło mu się, gdy Sasuke uszczypnął zębami jego drugi sutek.
-Jak?
– spytał Sasuke namiętnym głosem. Nie mógł się doczekać, kiedy ściągnie
ze swojego cudownego, młodziutkiego męża wszystkie ubrania. Naruto był
taki gorący i niewinny. Nawet mimo tego, że przed rokiem był w innym
związku, miał męża, to Sasuke wydawało się, jakby miał niewielkie
pojęcie w sferze seksu.
-Tak… - sapnął Naruto, wyprężając się lekko, bo Sasuke wciąż ssał i lizał jego sutek. – Tak… dziwnie… inaczej…
-To źle? – spytał cicho Sasuke, delikatnie przesuwając swoją dłonią po jego kroczu. Naruto wypchnął biodra do przodu.
-Nie… - westchnął.
-Podoba ci się… jak tak robię?– spytał Sasuke, dalej masując dłonią jego coraz twardszą męskość.
-Tak – sapnął blondyn. – B-bardzo.
Sasuke
wrócił do jego ust, wciąż masując go poprzez materiał spodni. Blondyn
oddał pocałunek z nowym zaangażowaniem, zarzucając mu ręce na szyję.
Sasuke
starał się go ośmielić, pokazać, że naprawdę niema się czego bać, że
będzie dla niego czuły, namiętny, delikatny… Ostrożnie rozpiął jego
rozporek, śledząc reakcje chłopca, po czym zsunął z niego spodnie.
Ponieważ blondyn nie protestował, Sasuke wsunął mu dłoń pod bokserki i
ujął jego męskość.
Blondyn ze świstem wciągnął powietrze, wyginając się w łuk.
-Chcę tak… mocniej! – wyrzucił z siebie. – Proszę!
-Dostaniesz co tylko chcesz – odparł Sasuke w jego usta i wzmocnił swoje ruchy oraz przyspieszył je.
Naruto
uwolnił się od jego ust i zaczął jęczeć, samemu poruszając biodrami. W
międzyczasie Sasuke ściągnął z siebie krawat i rozpiął pierwszy guzik
koszuli. Było mu gorąco i ciasno w spodniach, chciał jednak dać najpierw
przyjemność swojemu młodziutkiemu mężowi.
Naruto coraz mniej się kontrolował, więc Sasuke zaprzestał na chwilę pieszczot, wyprostował się i ściągnął z siebie koszulę.
Mąż
spojrzał na niego półprzytomnym wzrokiem, prześlizgując się spojrzeniem
po jego brzuchu. Sasuke uśmiechnął się pod nosem, widząc rumieniec
blondyna. Chyba podobało mu się to, co widział.
-Nie jesteś zawiedziony? – spytał blondyna, a ten skupił na nim zamglone spojrzenie.
-Za… zawiedziony? – Nie zrozumiał. Sasuke uśmiechnął się i ucałował go w policzek.
-Czy ci się podobam? – spytał,wędrując wargami wzdłuż jego szyi.
-Je-jesteś moim mężem…- wysapał Naruto, bo Sasuke znów zajął się jego męskością. – M-musisz…
-Co?
-P-podobać mnnn… ugh!
Blondyn
wygiął się najbardziej jak do tej pory i doszedł w dłoń Sasuke.
Czarnowłosy uśmiechnął się i ucałował oddychającego szybciej blondyna,
ściągając z siebie spodnie wraz z bielizną. Następnie pozbył się
ostatniego bastionu swojego męża, chłonąc wzrokiem jego nagie ciało.
Naruto spojrzał na niego z lekką obawą, jednak, ku zdumieniu Sasuke, po
chwili rozsunął nogi, zamykając oczy. Znów drżał, a jego klatka
piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie.
Sasuke
pochylił się i składając tu i ówdzie czułe pocałunki na ciele blondyna,
ostrożnie wsunął dłoń miedzy pośladki męża. Naruto głośno nabrał
powietrza w płuca, gdy Sasuke zaczął go tam masować.
-Nie bój się – szepnął Sasuke, patrząc na napiętą twarz blondyna.
-N-nie boję – odparł drżąco Naruto. Sasuke zaśmiał się i delikatnie wsunął w niego czubek swojego palca. Blondyn jęknął cicho.
-Ach!
Sasuke pamiętał, że Naruto od roku nikogo nie miał, dlatego starał się być tak delikatny, jak tylko potrafił.
Przygotowywał
go ostrożnie, starając się być czułym i delikatnym. Wspiął się przy tym
na szczyt swojej własnej samokontroli, jednak nie chciał skrzywdzić
męża. Nie wiedział, jak obficie obdarzony przez naturę był jego były
kochanek. Sasuke był duży i nie chciał, by przez niego młodziutki Naruto
niemógł jutro chodzić.
Gdy
uznał, że rozciągnął go wystarczająco mocno, ułożyłsię wygodnie między
jego nogami, rozchylając je jeszcze bardziej, jednocześnie sięgając po
prezerwatywę.
-Obejmij… mnie – sapnął podniecony, a Naruto skinął głową i posłusznie do niego przylgnął, oplatają crękami jego szyję.
Sasuke jedną ręką naprowadził się na wejście męża i pchnął lekko, wchodząc na początek samym czubkiem. Naruto jęknął.
-Boli? – spytał natychmiast przestraszony Sasuke. Oddychał coraz szybciej, blondyn był niesamowicie gorący i taki ciasny…
-N-n-nie – wydyszał Naruto. –J-jesteś… d-duży…
Sasuke
uśmiechnął się do siebie i wtulając twarz w szyję męża, jednym
pchnięciem wszedł cały. Naruto jęknął jeszcze głośniej, wbijając mu
paznokcie w kark.
Czarnowłosy
zaczął się ostrożnie poruszać, walcząc z ogromną chęcią zrobienia tego o
wiele szybciej i mocniej. Blondyn pojękiwał niemal przy każdym jego
ruchu i były to jęki bólu, które Sasuke się nie podobały. Chciał mu
zostawić z tej nocy wspomnienia przyjemności.
W pewnym momencie Naruto szarpnął dreszcz, a później z jego gardła wydobył się zachrypnięty krzyk:
-Tam!
Sasuke zamarł na chwilę.
-Tam? – poruszył się jeszcze raz, a blondyn odruchowo zacisnął mięśnie na jego członku. Sasuke jęknął.
-Tak… tam… proszę… - wysapał blondyn.
Sasuke
przeniósł swoje dłonie na biodra blondyna i uniósłgo nieco. Naruto
puścił jego szyję, ścisnął dłońmi pościel i zaczął wychodzić naprzeciw
każdemu pchnięciu Sasuke, głośno manifestując swoją przyjemność.
Niedługo potem Uchiha doszedł w jego rozkosznie ciasnym i gorącym wnętrzu.
Opadł
na poduszki i spojrzał na blondyna z uśmiechem, ten jednak nie patrzył
na niego, leżąc nieruchomo ze wzrokiem wbitym w sufit. Sasuke
przewędrował wzrokiem po jego nagim ciele, zatrzymując go na wyprężonej
męskości blondyna. Dla młodego chłopca to wciąż było za mało.
Dłoń
Naruto drgnęła w stronę jego członka, ale chłopak zacisnął ją w pięść i
opuścił, biorąc głęboki, uspokajający oddech. Chyba wstydził się
zaspokoić w ten sposób przy Sasuke, czarnowłosy tego nie wiedział, ale
nawet by mu nie pozwolił.
Usiadł,
a potem przesunął się tak, by móc wygodnie pochylić się nad kroczem
blondyna. Naruto przyglądał mu się zdziwiony i aż poderwał się do siadu,
gdy Sasuke nachylił się nad nim.
-S-Sasuke! – zawołał, cały czerwony na twarzy.
-To wciąż dla ciebie za mało? – zapytał uśmiechnięty Sasuke, owiewając oddechem męskość męża. Ten jęknął.
Zadowolony
z jego żywych reakcji czarnowłosy wysunął język i polizał męża po całej
długości. Blondyn odruchowo wypchnął biodra do góry, a wtedy Sasuke
objął go ustami i zaczął poruszać głową.
Naruto
ścisnął jego włosy, pochylając się i pojękując. Sasuke podobało się, że
sprawia przyjemność swemu małżonkowi. Wciąż pamiętał, jak bardzo
chłopak obawiał się tej nocy, zupełnie jakby Sasuke miał go przywiązać
do łóżka i torturować.
-Ja… ach! Sasuke… zaraz… - wysapał blondyn, a Sasuke uśmiechnął się, nie wypuszczając go z ust. Chwilę później Naruto doszedł.
Sasuke
wyprostował się, ocierając usta. Naruto siedział, wpatrując się niego i
dysząc. Czarnowłosy wyciągnął rękę i pogłaskał go po twarzy.
-Nie było tak źle, co? – spytał, oddychając głęboko. Naruto pokiwał głową.
Ehh głupie google mnie tu znowu przyprowadziły. I mimo że czytałam już wcześniej ten rozdział, nie mogłam się od niego oderwać. Ogólnie to przypominam, że czekam na kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńKooocham kocham boze za kazdym razem Twoje sceny lozkowe sa idealne i seksowne xD wiecej wiecej chce!
OdpowiedzUsuńkyaaaaaaaa!!! Taki słodki Naruto. Uwielbiam te opowiadania. To poprostu super kawaii. Niby tak nię bał, ale jak pojękiwał...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o tak jak zawsze chodzi o pieniądze już Fukagu się cieszy... ale podobało mi się, że Sasuke był delikatny, czuły... mam nadzieje że rozwinie się wspaniała więź między nimi, coś mi się zdaje, że to nie było szczęśliwe małżeństwo Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia