Jego
oddech przyspieszył, gdy poczuł, jak ktoś siada na łóżku gdzieś przed
nim. Czyjaś ręka dotknęła jego stopy. Zadrżał i cofnął ją. Generał
Uchiha objął go w pasie i przytrzymał, a mężczyzna, który przyszedł,
przysunął się bliżej. Dotknął go.
-Nie! – zawołał Naruto, próbując się wyszarpnąć z uścisku Uchihy.
-Ciiii – wyszeptał mu generał do ucha. – Spokojnie…
-Nie chcę – jęknął Naruto. – Nie, błagam…
Ten
przed nim, te obcy, uciszył go pocałunkiem. Jego dłonie objęły twarz
Naruto i przytrzymały ją, by nie mógł się wyrwać. Jego usta były
zaskakująco miękkie, ciepłe i delikatne, jednak to nie uspokoiło
drżącego kapłana. Był ledwo żywy ze strachu.
Ręka
generała Uchihy zawędrowała na krocze Naruto, a kapłan zacisnął
powieki, czując łzy w oczach. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje.
Brzydził się swego ciała po tym, co robił mu generał, a teraz miał
przejść przez to samo z jeszcze innym mężczyzną.
Dłoń
generała stawała się coraz bardziej natarczywa, a kapłan, choć bardzo
się starał być na nią obojętnym, w końcu jęknął z przyjemności, czując,
jak jego męskość reaguje. Obcy mężczyzna cofnął się, uwalniając jego
wargi i położył mu dłonie na biodrach, po czym zsunął z Naruto spodnie i
odrzucił je gdzieś. Kapłan zacisnął nogi, lecz to ich nie powstrzymało,
bo mężczyzna zaraz je rozchylił. Generał puścił jego męskość i
przesunął swoją dłoń między pośladki Naruto. Wbił w niego jeden palec.
Kapłan jęknął głośno, czując łzy w oczach.
-Nie, proszę! – zawołał. – N-nie!
Nie
przejęli się jego protestami. Sekundę później Naruto poczuł wargi
obcego mężczyzny na swojej męskości i jęknął jeszcze głośniej. Zaczął
się szarpać, lecz generał i ten drugi przytrzymali go. Załkał,
przerażony do granic. Oni mu to robili, we dwóch jednocześnie!
Ciepłe
wnętrze ust nieznajomego objęło męskość kapłana i mężczyzna zaczął
poruszać głową, co chwila używając zębów. Robił to zupełnie inaczej niż
generał, jakby… sprawniej, lepiej, Naruto wygiął się, pojękując z
rozkoszy wymieszanej z obrzydzeniem do samego siebie. Nie mógł uwierzyć,
że to, co się dzieje, sprawia mu przyjemność.
-Dobrze
ci, prawda? – spytał szeptem generał Uchiha, poruszając swym palcem we
wnętrzu kapłana. Naruto zaczął się sam poruszać, wypychając biodra w
przód, by być głębiej w ciepłych ustach nieznajomego i cofał je, by
palec Uchihy podrażniał wrażliwe wnętrze w nim samym. Jęczał przy tym,
skołowany, przerażony, podniecony i zdjęty odrazą. Czuł tyle emocji, że
pogubił się w nich. Po brodzie spływała mu ślina.
-Przest-przesta… ach! Przestańcie…! Nie…
-Przecież
tego chcesz… Chcesz, prawda? – szeptał dalej Uchiha, wsuwając w Naruto
drugi palec. Kapłan jęknął przeciągle i z oczu popłynęły mu łzy,
wsiąkając w opaskę na oczach. Ta przeklęta ciemność drażniła go,
denerwowała. Chciał się uwolnić, nie chciał tego przeżywać, tak bardzo
się bał.
-N-nie…
wcale nie… ja n… Ach! – prawie krzyknął, gdy nieznajomy mężczyzna
ugryzł go dość boleśnie, a potem przeciągnął zębami po całej jego
długości. – Niech on przestanie! Niech przestanie! Ach, nie…! Nie,
proszę! A-ach!
Rozpłakał
się i zaczął gwałtownie wierzgać nogami, lecz stłamsili jego ruchy,
przygniatając mu nogi po posłania. Nieznajomy mężczyzna przyssał się
mocno do męskości kapłana, szybko oddychając przez nos. Naruto starał
się za wszelką cenę nie odczuwać przyjemności, jednak mu się nie udało.
Niedługo potem jęknął bardzo głośno i doszedł w usta nieznajomego.
Mężczyzna
nie cofnął się, tylko połknął wszystko, a potem jeszcze dokładnie
oblizał przyrodzenie kapłana. Ten wił się pod ciepłym dotykiem jego
języka, jęcząc i prosząc, by już przestał. Nie mógł tego znieść tego
dotyku, on był naganny, obrzydliwy…
-Ach!
– krzyknął zaskoczony, gdy nagle generał Uchiha pchnął go to przodu i
kapłan wylądował twarzą w poduszkach. Szarpnął się, lecz Uchiha złapał
go za kark i przytrzymał.
-Spokojnie, Naruto – powiedział, a kapłan jęknął.
-J-jak śmiesz… - wysapał – mówić… mi po imieniu…
Uchiha
zaśmiał się głośno i zaciskając palce na włosach Naruto, pociągnął jego
głowę do góry. Dłonie obcego mężczyzny ujęły jego twarz.
-Nie – jęknął, gdy poczuł, jak nabrzmiała, gorąca męskość nieznajomego dotyka jego policzka. – Nie… Nie chcę!
Ktoś
wsunął mu palec w usta, Naruto nie był pewny, który z nich. Kapłan
zacisnął na nim zęby i usłyszał syk bólu generała Uchihy. W następnej
chwili Sasuke cofnął swoje dwa palce, a potem siłą wepchnął w niego aż
cztery. Krzyk Naruto odbił się echem od ścian komnaty.
-Nie będziesz więcej gryzł – warknął Uchiha.
-P… ach! Ngaaah! P… puść… prze… - Uchiha pchnął mocniej i Naruto znów krzyknął rozdzierająco. –Bła-a-a-agam!
-Nie będziesz gryzł – powtórzył twardo Uchiha.
-N-nie… nie b-będę… błagam…. AGH!
Uchiha
cofnął dłoń, a Naruto odetchnął głośno i zaniósł się rozdzierającym
szlochem. Nieznajomy mężczyzna uniósł jego brodę i wsunął mu do ust dwa
swoje palce. Naruto zacisnął powieki, upokorzony. Mężczyzna rozchylił mu
usta i siłą przygiął jego głowę, a swe palce zastąpił przyrodzeniem.
Kapłan zakrztusił się i szarpnął, lecz nieznajomy i Uchiha przytrzymali
go.
-Spisz
się – szepnął mu Uchiha do ucha, owiewając je gorącym oddechem. Naruto
poczuł jego męskość między swoimi pośladkami. – Odpłać się księciu
Gaarze za wcześniejszą pieszczotę…
Naruto
zamarł, szeroko otwierając oczy, a wtedy Uchiha wbił się w niego.
Jęknął, zaciskając usta na męskości księcia Gaary, a mężczyzna sapnął
cicho, zaciskając mu dłoń na włosach.
-Pokaż mu, czego cię nauczyłem, Naruto – szeptał generał, powoli się w nim poruszając. – No już, bo będę niezadowolony…
Zaczęli
się poruszać – Sasuke i Gaara – nie dając mu wyboru, nie pozwalając mu
się wyswobodzić. Stłamszony, trzymany przez nich, zgrał się z ich
ruchami, by choć trochę zmniejszyć ból, by się dostosować. Dłonie
związanych za plecami rąk zdrętwiały mu, od niewygodnej pozycji bolała
szyja i plecy, a oczu cały czas wypływały łzy. Ciemność opaski na oczach
przerażała, bał się jak nigdy do tej pory. Został potraktowany jak
przedmiot. Słyszał pojękiwania ich obu i coś jeszcze i dopiero po pewnym
czasie zdał sobie sprawę, że generał i książę całują się i dotykają,
cały czas biorąc jego ciało.
Dygotał
i pojękiwał przy każdym ruchu Uchihy, bo wyjątkowo go tym razem bolało.
Generał w ogóle nie był delikatny, wręcz przeciwnie, zachowywał się
bezduszniej niż zwykle. Po tym, co mu wcześniej powiedział kapłan
myślał, że Uchiha będzie delikatny o ile Naruto będzie posłuszny. Teraz
wiedział, że słowo Uchihy nie jest nic warte. Generał go okłamał.
Poczuł
jak czarnowłosy wchodzi wyjątkowo głęboko i krzyknął mimo tego, co
tkwiło mu w ustach. Ciepłe nasienie generała zalało jego wnętrze, a
chwilę później również i jego usta wypełniła ta sama ciecz. Zaczął się
krztusić i książę Gaara puścił jego głowę, a Naruto zaraz ją cofnął,
kaszląc i wypluwając jego spermę. Cały dygotał z obrzydzenia, upokorzony
jak nigdy w całym swoim życiu.
-Świetnie – szepnął mu Uchiha do ucha, a potem przygryzł jego płatek. – Podobało ci się, Naruto?
-P-przestańj-już – wyszlochał Naruto. – Ja j-już nie chcę…
Uchiha zaśmiał się po raz kolejny.
-Naprawdę myślisz, że to już koniec? – spytał, a potem zanurzył się w jego ustach.
Generał
Oto, Sasuke Uchiha, siedział na wygodnym łożu w swojej i kapłana
Kyuubiego komnacie, patrząc, jak jego dwaj kochankowie śpią, znużeni
nocnymi igraszkami. Gdy podbił Sunę to właśnie księcia Gaarę,
urodziwego, smagłego, tajemniczego królewskiego brata wybrał sobie na
ulubionego kochanka. Gaara był niepokorny, zupełnie jak Naruto, lecz po
pewnym czasie zupełnie mu uległ i teraz spełniał każdą zachciankę
Sasuke. Gaara robił to oczywiście z miłości, z miłości do siostry i
młodszej kuzynki, Matsuri. Sasuke zagroził mu bowiem, że sprzeda obie
kobiety do niewoli, a zwłaszcza śliczną Temari, która prócz Shikamaru,
podobała się również zaprzyjaźnionemu z Sasuke sułtanowi, który chciał
mieć dziewczynę w swoim haremie.
Oczywiście,
Sasuke nigdy by czegoś takiego swemu zaufanemu słudze nie zrobił. Skoro
Shikamaru upatrzył sobie księżniczkę Temari, Sasuke mógł ich tylko
pobłogosławić. Ale Gaarę mógł szantażować, nie zdradzając mu swej
łaskawości wobec stratega.
Wychylił
się ponad młodym, urodziwym księciem i ściągnął opaskę z oczu blondyna.
Naruto wciąż miał mokre rzęsy i zaczerwienione policzki, wyglądając w
taki sposób sprawiał, że generał pragnął go jeszcze bardziej. Był wręcz
nierzeczywisty, ze swoją niewinnością, którą zachował aż do teraz, z
uporem, jakiego nie ma nikt inny, taki dumny, wyniosły, a w sercu dobry i
uczciwy. Właśnie z powodu tych cech Sasuke był nim tak bardzo
zafascynowany, złamanie kogoś takiego byłoby prawdziwym osiągnięciem.
Uśmiechnął
się do siebie, jednym palcem dotykając ciepłego policzka śpiącego
kapłana. Naruto był naprawdę słodki, kiedy się dziś z nimi kochał. Jego
głos odbijał się od ścian, a jego jęki wprawiały w drżenie nawet
zazwyczaj chłodnego i oziębłego księcia pustyni. Tych dwóch w jednym
łóżku prawiło, że Sasuke był podniecony jak nigdy. Po jego głowie wciąż
krążyły obrazy z momentu, kiedy kazał tej dwójce kochać się na jego
oczach, a sam tylko obserwował. Naruto, jęczący i błagający pod księciem
Gaarą był niezapomnianym widokiem.
Generał
wstał, naciągając na siebie spodnie, po czym przeciągnął się i założył
tunikę. Jeszcze raz obejrzał się na śpiących kochanków, a potem obrócił
się i opuścił komnatę.
Idąc
chłodnymi korytarzami pałacu w Sunie nie mógł się nadziwić niezwykłości
pustynnej architektury. Teraz, nocą, rozumiał zachwyt Naruto. Korytarz
pałacu był ciemny, okrągło sklepiony, w ścianie znajdowały się podłużne,
spiczasto wykończone okna. Wdzierał się przez nie nocny, chłodny wiatr,
unosząc białe jak duchy firanki, a także wlewało się blade, księżycowe
światło. Każdy przedmiot w korytarzu rzucał na podłogę długi cień, dając
mylne wrażenie, że generał nie jest w korytarzu sam, że śledzą go dusze
poległych w nim wojowników i poprzednich władców.
Przemierzył
kilka korytarzy, minął kilku strażników, którzy się przed nim skłonili,
aż w końcu dotarł do komnaty, która go interesowała i wszedł do niej
bez pukania, przykładając palec do ust, by uciszyć strażników.
Komnata
była ogromna i jak wszystko w Sunie, kipiała przepychem. Za dnia
zapewne była pełna kolorów, lecz teraz, nocą, wszystko było ciemne i
wyblakłe. Przy ścianach z ozdobnymi, podłużnymi oknami, osłoniętymi
drogimi zasłonami, stały piękne, rzeźbione meble, a na nich kadzidła,
wydzielające słodki, korzenny zapach. Pośrodku pomieszczenia znajdowało
się kamienne podwyższenie, na które prowadziły trzy stopnie, a na nim
gigantyczne, osnute moskitierą łoże, na którym spały dwie postaci.
Generał podszedł do podwyższenia i wspiął się na nie, a potem odgarnął moskitierę i zerknął na śpiących ludzi.
Shikamaru
otulał ramionami pogrążoną we śnie, nagą księżniczkę Temari. Jedna jego
dłoń spoczywała na jej brzuchu, drugą trzymał pod jej głową. Cienka
tkanina zakrywała ich po pas, więc generał mógł sobie swobodnie obejrzeć
piękne, duże piersi księżniczki.
Wyciągnął rękę i zacisnął ją na twarzy Shikamaru.
Sługa
zaraz się obudził i spojrzał na Sasuke, chcąc zerwać się i go uderzyć,
lecz już po sekundzie zdał sobie sprawę, że nie musi tego robić. Generał
przyłożył palec do ust.
-Wyjdź do mnie – szepnął.
Shikamaru
pokiwał głową, a Sasuke wycofał się, a potem wyszedł z komnaty. Chwilę
później na korytarzu pojawił się Shikamaru, ubrany w same spodnie.
Sasuke zmierzył go spojrzeniem, a potem uśmiechnął się, bo blade ciało
głównego stratega i konstruktora Oto było nawet atrakcyjne. Wskazał mu
baczną nawę i obaj się tam skierowali.
-Tak, mój panie? – spytał strateg, gdy stanął przed generałem.
-Ładna – odezwał się Sasuke, z uśmiechem wskazując drzwi, przy których stali dwaj strażnicy, a Shikamaru obejrzał się na nie.
-Temari? – Spojrzał na Sasuke. – Generale, będę miał prośbę. Chciałem załatwić to rankiem, lecz skoro mogę teraz…
-Jaką? – zapytał Sasuke. Nie spieszyło mu się, by porozmawiać ze strategiem o problemie, z którym do niego przyszedł.
-Ja… będę ojcem – rzekł, a Sasuke otworzył szerzej oczy.
-Dziewczyna jest w ciąży? – zdziwił się.
-Moja
przyszła żona – oznajmił mu Shikamaru twardo, a Uchiha aż rozdziawił
usta ze zdziwienia. – Panie, chciałbym cię prosić, byś udzielił nam
ślubu – rzekł, pochylając głowę.
-Shikamaru… - Sasuke odchrząknął. – Chcesz wziąć za żonę nałożnicę, którą ci oddałem?
Mężczyzna wyprostował się dumnie.
-Ta kobieta obdarzyła mnie swą miłością, panie – powiedział. – A od dwóch miesięcy nosi w łonie moje dziecko.
-Jesteś pewien, że jest twoje?
-Nie pozwolę jej obrażać – odparł strateg, a Sasuke znów wytrzeszczył oczy.
-Zważ
sobie, do kogo mówisz – upomniał go surowo, a mężczyzna ponownie
pochylił głowę. – Mam rozumieć, że jutrzejszego dnia będziesz błagał o
jej rękę króla Suny? – zapytał dość chłodno, a Shikamaru przełknął
ślinę.
-Jeśli ty, mój panie, wyrazisz zgodę, król Suny nie śmie zaprotestować. A kobieta z nieślubnym dzieckiem… panie…
-Rozumiem
– odrzekł Sasuke, choć tak właściwie, nie rozumiał, co kierowało
strategiem. Sam miał wiele dzieci u różnych niewolnic i nigdy mu nie
przyszło do głowy, by którąś z nich uczynić żoną. Odprawiał taką
nałożnicę, wypłacając jej większą sumę, by miała za co utrzymać siebie i
dziecko. Nie miał zamiaru przywiązać się do jednej osoby, takie
przywiązanie przynosiło tylko cierpienie. Poza tym kobiety były
zazdrosne i prędzej czy później miałyby pretensję o ilość jego kochanków
i kochanek. Jedna kobieta nigdy by nie zdołała go zadowolić. Trzy, być
może, lecz nie jedna. – Jeśli tego właśnie pragniesz, mogę udzielić
ślubu. Co prawda spieszyło mi się do Oto, lecz nie aż tak bardzo, bym
nie mógł zostać w Sunie kilka dni dłużej i nieco więcej czasu spędzić z
moim drugim, ulubionym kochankiem…
Sasuke uśmiechnął się, a Shikamaru wzdrygnął lekko.
-O… o czym chciałeś ze mną rozmawiać, mój panie? – spytał strateg.
-Przejdziemy
się? – spytał Sasuke, wskazując mu ciemną głębię korytarza. Shikamaru
rozejrzał się, a potem niepewnie skinął głową. Sasuke splótł ręce za
plecami i ruszył pierwszy, a strateg obok niego. – Pamiętasz, jak
prosiłem cię o to, byś przebudował swą machinę wojenną, bo być może
niezwykłe umiejętności kapłana Kyuubiego wyczują nasz podstęp? – spytał
ostrożnie. Strateg skinął głową.
-Owszem, mój panie – rzekł.
-Widzisz, nie myliłem się, jak zwykle zresztą. Kapłan je posiada.
Shikamaru zakrztusił się własną śliną, a potem spojrzał na niego zdumiony.
-To… niemożliwe – szepnął wstrząśnięty. Sasuke rozłożył ręce.
-Lecz
tak jest, byłem tego świadkiem, w mej obecności miał widzenie – odparł
Sasuke. – Widział tamten dzień z mej przeszłości, co prawda dość mętnie i
raczej… widział symbolami, ulica, herb mego rodu, miecz mego brata…
Niemniej jednak wszystko to jest prawdą. Dlatego właśnie udaliśmy się w
podróż do Oto.
-Co masz zamiar zrobić, mój panie? – spytał strateg, a Sasuke wzruszył ramionami.
-Coś
sprawdzić, drogi Shikamaru – powiedział. – Jesteś mi więc potrzebny,
twoja zdolność logicznego myślenia, twój sposób rozumowania, będą mi
niezbędne. Przykro mi, lecz nie dane ci będzie przeżyć w pełni swego
miesiąca miodowego.
-Rozumiem, mój panie.
-Oddeleguję
cię jednak do Suny, gdy tylko przestaniesz mi być potrzebny. Jeśli
dziedzic jest dla ciebie ważny, pozwolę ci być przy jego narodzinach.
-Dziękuję – odparł mężczyzna, po raz kolejny pochylając głowę.
-Musisz jednak zasłużyć na przywileje – przypomniał mu Sasuke. – A teraz odejdź.
-Dziękuję, panie.
Shikamaru
skłonił się przed Sasuke po raz ostatni, po czym odszedł. Generał
chwilę za nim patrzył, a potem podszedł do jednego z okien i wyjrzał
przez nie na pustynny dziedziniec przed pałacem. Kamienne płyty, z
których się składał, pomalowane były na różnorakie kolory, układające
się w geometryczny, skomplikowany wzór. Można to było dostrzec tylko z
pewnej odległości; Sasuke uwielbiał się w niego wpatrywać, ilekroć go
widział, za każdym razem odkrywał coś nowego w jego kształcie. Raz
wykwitały przed nim całe kobierce kwiatów, składających się z ostro
wykończonych płatków, innym razem widział kwadratowe wielbłądy, konie i
ludzi, a jeszcze innym dostrzegał słońce i gwiazdy.
Naruto
miał rację, Suna była pięknym miejscem, w sam raz na wakacje, na
miesiąc miodowy, na wspólne, ciepłe noce, przepełnione seksem – co kto
wolał.
Kapłan
Kyuubuego, Uzumaki Naruto, ocknął się, gdy trzasnęły drzwi, jakby ktoś
opuścił komnatę. Nie miał pojęcia, jak długo spał, ale dookoła niego
wciąż było ciemno, więc domyślił się, że krótko. Wciąż miał związane za
plecami dłonie, ale na szczęście, zdjęto mu opaskę z oczu.
Podciągnął
się nieco, czując ból w zdrętwiałych, wygiętych do tyłu rękach i ból
między pośladkami, w miejscu, z którego skorzystał dziś generał Uchiha i
książę Gaara.
Przypomniawszy
sobie o trzecim uczestniku dzisiejszych zdarzeń Naruto drgnął i
spojrzał na śpiącego obok niego, rudowłosego księcia z przerażeniem
wymieszanym z odrazą. Drgnął, gdy ten mruknął coś we śnie i skulił się
bardziej.
Nie
miał pojęcia, co robić. Palce zdrętwiały mu tak bardzo, że prawie ich
nie czuł i przestraszył się, że w ten sposób je sobie uszkodzi.
Rozejrzał się po komnacie, lecz było zbyt ciemno, by dostrzec, czy w
pobliżu leży jakieś ostrze. Obolały, zaczął się czołgać ku skrajowi
łóżka.
Był
już na samym brzegu i chciał zsunąć się na podłogę, gdy nagle ktoś
złapał go za kostkę. Obejrzał się przerażony i spostrzegł, że za nogę
złapał go rudowłosy książę Gaara.
Krzyknął,
przestraszony i wierzgnął nogą, lecz ten go nie puścił, wręcz
przeciwnie – zacisnął palce na jego kostce i gwałtownie do siebie
przyciągnął.
-N-nie! – krzyknął Naruto. – Nie, proszę! Proszę!
-Ciii – odparł książę, przykładając mu palce do ust. – Ciii, bo cię usłyszy i wróci.
Naruto spojrzał na niego z niezrozumieniem.
-Nie bój się – szepnął książę. – Ja… ja nie uczynię ci krzywdy…
Naruto poruszył się nieco.
-M-moje ręce – wyjąkał. – T-tak bolą…
Książę
skinął głową, po czym zszedł z łóżka, by po chwili wrócić, niosąc nóż.
Naruto przekręcił się na brzuch, a Gaara przeciął sznur, krępujący jego
nadgarstki.
Kapłan
zaraz się zerwał i masując obolałe ręce, odczołgał się na bok, patrząc
wylęknionym wzrokiem na księcia. Ten siedział na skraju łóżka, zerkając
na niego swoimi niezwykłymi oczami, pomalowanym wokół czarnym
barwnikiem.
-M-musiałem
– wychrypiał po chwili Gaara, zerkając na niego. – Muszę robić, co mi
rozkaże. Moja rodzina to jego zakładnicy. Jeśli spełniam jego
zachcianki, i-im nie dzieje się krzywda. Nie jestem nikim lepszym od
ciebie, tak jak ty, jestem jedynie dziwką.
Ich oczy spotkały się w spojrzeniu.
-J-ja… ja nie wiedziałem – szepnął Naruto.
-Nie sprawia mi to przyjemności – rzekł książę, jakby chciał się usprawiedliwić. – Ja nie mam wyboru.
-A… a jednak t-to zrobiłeś – wychrypiał kapłan przez nabrzmiałe gardło. Książę spojrzał na niego ponuro, a potem skinął głową.
-Nakazał mi to – szepnął Gaara, przecierając twarz dłońmi. – J-ja…
-Na
to nie ma usprawiedliwienia! – zawołał kapłan, rozzłoszczony. –
Spełniasz każdy rozkaz mężczyzny, który zniewolił twój lud! Co z ciebie
za władca?! To ty jesteś dziwką, nie ja! Gdybym był taki, jak ty, Uchiha
nie musiałby pętać mi rąk, by mnie mieć!
-A
co ty masz do stracenia?! – zapytał wściekle Gaara. – Jesteś kapłanem,
nie znasz swej rodziny, żyjesz w świątyniach! Ja mam bliskich, których
darzę miłością i tym, co robię, zapewniam im bezpieczeństwo!
Naruto prychnął.
-Też
mi bezpieczeństwo! – zaśmiał się kpiąco. – Widziałem twą siostrę i
sługę Sasuke, widziałem, jak się witali. Ona jest tylko nałożnicą
jakiegoś żołnierza!
Książę
uniósł zamaszyście rękę, a Naruto skulił się, przerażony, osłaniając
głowę. Cios jednak nie nastąpił. Odczekał chwilę, a potem opuścił ręce,
spoglądając na rudowłosego.
Książę Gaara siedział na brzegu łoża, zgarbiony, dłońmi zasłaniając twarz. Naruto przyglądał mu się chwilę.
-Wasza…. Wasza książęca mość… - szepnął cicho, wyciągając drżącą rękę, lecz książę odtrącił ją gwałtownie.
-Nie
dotykaj mnie! – syknął. – Ja podjąłem słuszną decyzję, nie masz prawa
mnie potępiać! M-moja rodzina… przynajmniej żyje! A co stało się z twoim
miastem, co?! Twoi kapłani… są tu… w moim mieście… jako niewolnicy…! Ty
sam jesteś niewolnikiem!
-Ale
nie dziwką – warknął Naruto. – Nie rozkładam przed nim nóg z radością,
jak ty to czynisz. Myślisz, że nie zmieni swego zdania, bo robisz, co
tylko chce?! Próbowałem tego, a nadal bije i gwałci wbrew naszej umowy.
To diabeł, nie człowiek! Brak ci odwagi!
-A tobie rozumu! – odparł natychmiast książę. – Gdybyś go miał, twych ludzi nie spotkałoby to wszystko!
Obrócili
się do siebie plecami, urywając dyskusję. Naruto pewny był swego,
wiedział, że Sasuke, jeszcze nim go wziął, już postanowił, co uczyni z
jego kapłanami i Naruto nie odwiódłby go od jego decyzji. Poza tym, jego
kapłani byli silni, jak on sam. Myślami cały czas był z nimi i gorąco
się za nich modlił. Wierzył w łaskę Kyuubuiego, wierzył, że bóg nie
zostawiłby ich na pastwę diabła.
Wkrótce
potem w komnacie zjawił się generał Uchiha. Gdy wszedł, zarówno Naruto,
jak i książę, podnieśli głowy i spojrzeli na niego. Naruto zadrżał i
skulił się bardziej, zaś książę Gaara wstał. Gdy Sasuke się zbliżył,
objął rudowłosego w pasie i ucałował jego skroń. Ten położył mu rękę na
torsie.
-Co
się stało? – zapytał Sasuke, uśmiechając się okropnie. Naruto nie mógł
patrzeć na ten uśmiech. – Różnica poglądów? – domyślił się generał, gdyż
nie brakowało mu bystrości i Naruto doskonale o tym wiedział.
-Tak,
mój panie– szepnął usłużnie książę Gaara, a Naruto nic nie odrzekł.
Generał puścił swego pustynnego kochanka i wspiął się na łoże, zbliżając
się do kapłana. Ten skulił się jeszcze bardziej.
-Co się stało, Naruto? – zapytał, ujmując go za nadgarstek i odciągając na bok rękę, którą Naruto zasłaniał twarz.
-Nie… nie dotykaj mnie, kłamco! Oszuście! Ty… jesteś najgorszy…
Generał zaśmiał się i pociągnął go brutalnie w bok. Gdy Naruto padł na materac, generał zawisł nad nim, patrząc mu w oczy.
-Czy nie było ci przyjemnie? – zapytał, odgarniając mu włosy z czoła.
-Nie. Nie sprawia mi to przyjemności, brzydzę się tym!
-Powstrzymuje
cię tylko twój upór – szeptał dalej czarnooki. – Niepotrzebny upór,
kapłanie. Gdybyś słyszał swój głos, gdy tej nocy pieściliśmy twe ciało.
Gdybyś widział, to co widzieliśmy my… zmysłowe ruchy twych bioder, gdy
wychodzisz naprzeciw kochankowi… - Naruto zagryzł dolną wargę, nie mogąc
oderwać przerażonego spojrzenia od oczu generała. – Gdybyś mógł poczuć
swe własne, żarliwe pocałunki, składane na moich ustach, gdy cię biorę…
-To nieprawda – jęknął Naruto. – Nieprawda… to nie tak…
-A jednak jesteś twardy i gorący, ledwo cię dotknę…
-To nie przez to… to wszystko nie tak…
-Nie
zaprzeczaj, Naruto – szepnął generał, pochylając cię nad nim. –
Pragniesz mnie. Drżysz, gdy na ciebie spojrzę. Łakniesz mnie, zaledwie
cię dotknę. Pożądasz, gdy jestem blisko…
-Nie… - Po policzkach Naruto spłynęły łzy. – Nieprawda…
Generał zaśmiał się cicho, dotykając jego policzka.
-Okłamujesz samego siebie, kapłanie. Chodź do nas, Gaara. Pokażemy Naruto, jak bardzo się myli…
kiedy następna część? już nie mogę się doczekać! czekam i czekam :P
OdpowiedzUsuńfajny pomysł na opowiadanie... podoba mi sie... czekam na nastepna część ^^ Weny życzę ^^
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział bo tej jest cudowny
OdpowiedzUsuńProszęęęęęęęę ;(
OdpowiedzUsuńJa chcę wiedzieć co dalej, to chyba moje ulubione opowiadanie :3
Jesteś genialna ! : D
świetne opowiadanie, genialny klimat, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału : p
OdpowiedzUsuńsuper, ale zauważyłam że zawsze naruto jest uke :/
OdpowiedzUsuńniekoniecznie, w kilku one-shotach uke jest Sasuke xD podobnie w opowiadaniu "Mój najlepszy przyjaciel"
Usuńteksty opatrzone gwiazdką (*) są NaruSasu xD
Kiedy będzie kolejna notka? :<
OdpowiedzUsuńdlaaaaczegooo zawieeeeszzzzoooneee ??? :<<< *czyta po raz kolejny*
OdpowiedzUsuńPisz to opowiadanie, bo przyjdę do Ciebie w nocy i zrobię to co Sasuke dla Naruto w tym opowiadaniu... *szalony śmiech* /od samego czytania dostałem orgazmu/ :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak będziesz jednak kontynuować to opowiadanie. Jest świetne, kreacja Sasuke i Naruto jest niesamowita, genialnie oddałaś ich charaktery.
OdpowiedzUsuńuwielbiam. Połknęłam jak do tej pory kilka one-shotów, " Jak dzień i noc ", " Każdy ma swoją cenę " - bardzo mi się podobało - " Ona to on! " - też urzekające - " Niewolnik " , " Akwarele " i "Szantażowanego" jednakże to chyba wraz z " Każdy ma.." podoba mi się najbardziej. Wiem że jest zawieszone, a biorąc pod uwagę ostatnią datę notki, już nie będzie wznawiane, nad czym ubolewam niemiłosiernie. Dziękuję jednak że przysporzyłaś mi możliwość przeczytania tego, dziękuję bardzo, i weny życzę.
OdpowiedzUsuńSzkoda ze zawieszone. To jedno z tych niewielu opowiadan, przy ktorych.mam ochote kogoz zabic. Na przyklad Sasuke.
OdpowiedzUsuńJezeli masz zamiar kiedykolwiek wznowic to opowiadanie, prosze, niech Naruto mu nie wybacza. A im bardziej asz 'ksiaze' zostanie udupiony, tym lepiej.
masz moze jakies gg albo cos?
Szkoda ze zawieszone. - podłączam się.
OdpowiedzUsuńA tak pięknie napisane
Kontynuuj to pls. Bardzo mi się podoba. Najbardziej z całego bloga. Tylko dla tego tu wróciłem.
OdpowiedzUsuńTo zniszczyło cały mój światopogląd
OdpowiedzUsuńAwww, będzie kontynuacja? Proszę powiedz ze tak. *^*
OdpowiedzUsuńBłagam błagam ! Niech bedzie kontynuacja cały czas zastanawiam się co będzie dalej i wymyślam miliony scenariuszy :D
OdpowiedzUsuńOpisy są piękne. Czytam i czytam i płaczę, że koniec. Ale strasznie mi żal Naruto w tym opowiadaniu! To, co robi Sasuke jest straszne... Ale przedstawiasz to w taki sposób, że nie mogę się oderwać. Niezwykły pomysł i kreacja bohaterów.... Aż żal, że zawieszone :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo wrócisz, brak mi Twoich opowiadań!
Candy
Tyle czasu minęło a ja nadal liczę na rozdział :'))
OdpowiedzUsuńBędzie next? Opowiedzieć jest super
OdpowiedzUsuńPo latach nadal mam nadzieję na ciąg dalszy 😄
OdpowiedzUsuńZachwyciłam się tym opowiadaniem 11 lat temu i do dzisiaj do niego wracam. Przeczytałam całego bloga i kocham go całym sercem, ale Kapłan zawsze będzie moim ulubieńcem. Dalej mam małą nadzieję, że kiedyś wrócisz chociaż z krótkim zakończeniem bo czuje TAKI NIEDOSYT!! Błagam Ayanami, jestem z Tobą od nastu lat, zlituj się! 🙌🏻🙏🏻🙏🏻❤️
OdpowiedzUsuńLata lecą, a ja wciąż co jakiś czas tu wracam po to, żeby sprawdzić czy Kapłan został wznowiony. Najlepsze opowiadanie na blogu, mam nadzieję, że jeszcze do niego wrocisz
OdpowiedzUsuń