Sakura
wyszła od swojej mentorki, Tsunade, w dłoni ściskając papiery dla
Naruto. Dzień chylił się już ku zachodowi, a ona w końcu miała wolne.
Musiała tylko podrzucić przyjacielowi kilka kartek, a potem mogła już
bez przeszkód wrócić do domu. A w domu w końcu by się zrelaksowała,
wzięła ciepłą kąpiel w wannie, nasmarowała ciało balsamem,a potem
najzwyczajniej w świecie poszła spać. I to we własnym łóżku. Co za
luksus…
Uśmiechnęła
się do siebie i skręciła w uliczkę, która prowadziła do domu Naruto. Ze
zdziwieniem spostrzegła idącego z naprzeciwka Sasuke.
-O, cześć – odezwał się przyjaciel na jej widok. Uśmiechnęła się do niego.
-Cześć.
Wracasz od Naruto? – zapytała, a Sasuke skinął głową, oglądając się za
siebie na mieszkanie Naruto. Budynek majaczył w oddali. – Jest w domu?
Ja właśnie do niego – pomachała papierami w odpowiedzi na jego pytające
spojrzenie. – Tsunade kazała zanieść mi te papiery. To coś o jutsu
Czwartego.
Sasuke
skinął głową. Przyjrzała mu się. Nadal do końca nie potrafiła opanować
bicia swojego serca kiedy miała do czynienia z czarnowłosym, ale bardzo
się starała. Wiedziała, że nie ma szans, skoro on… on i Naruto… tyle, że
to nie było pewne. Upierali się, że są przyjaciółmi. A on teraz wracał
od Naruto. Myślała, że się pokłócili, jednak patrząc teraz na Sasuke
widziała, że już nie był zły. Wręcz przeciwnie. Po jego ustach błąkał
się uśmiech.
Przełknęła
ślinę. Powinna to z nim wyjaśnić, bo zwariuje. Przecież nie mogła się
kochać w geju! To by ją zniszczyło. I tak już świrowała. Tak bardzo
bolało ją, że jej miłość… i jej przyjaciel…
-Sasuke – szepnęła nieśmiało. Chłopak zerknął jej w oczy i zmarszczył brwi.
-No? – zapytał, przyglądając jej się. Poczuła, że oczy ją trochę pieką. Zamrugała i spuściła wzrok.
-Powiedz mi proszę – zerknęła na niego i w tym momencie opuściła ją cała odwaga. Nie da rady. Nie zapyta… - Nie, już nic… pójdę…
Wyminęła go i ruszyła w stronę domu Naruto, ale nagle Sasuke złapał ją za łokieć i zatrzymał.
-Dokończ
– zażądał. Znów na niego spojrzała. Wpatrywał się w nią jakoś dziwnie.
Tak, jak jeszcze nigdy na nią nie patrzył. Odwróciła wzrok.
-Co… - zaczęła, a potem westchnęła i zamknęła oczy. – Co cię łączy z Naruto? – zapytała.
Sasuke
milczał, nadal trzymając ją za łokieć. Milczał tak długo, że w końcu
otworzyła oczy i spojrzała na niego, jednak on nie patrzył na nią, tylko
na przestrzeń ponad jej głową. Westchnął i ruchem głowy wskazał ławkę
nieopodal. Zdziwiona, poszła za nim i usiadła obok niego. Uchiha nigdy
się tak nie zachowywał. Co w niego wstąpiło? Co się stało? On chciał
porozmawiać? Z nią?!
-Ja
nie mam pojęcia, co mnie łączy z Naruto – rzekł po chwili milczenia.
Spojrzała na niego zaskoczona. – On nie może sobie niczego w tej swojej
główce poukładać. Dlatego nie wiem, jak odpowiedzieć na twoje pytanie –
rozwalił się na ławce, wyciągając przed siebie nogi. Wpatrywała się w
niego chyba z minutę.
-A więc ty… - szepnęła w końcu i urwała, nie mogąc wypowiedzieć tego do końca. Nie mogła w to uwierzyć.
-To
jest chyba dla ciebie jasne, prawda? Kocham Naruto – otworzyła szerzej
oczy. Nie spodziewała się takiego wyznania. Nie z ust Uchihy. Nie na
głos. Nie w takim miejscu. Nie do niej. – A ty, w tej chwili, jesteś
największą przeszkodą, która stoi mi na drodze, Sakura.
Przekręcił
głowę i spojrzał na nią. W jego oczach czerwienił się sharingan.
Przerażona zerwała się na równe nogi, gotowa uciec, jednak zanim zdążyła
to zrobić, Sasuke parsknął śmiechem i dezaktywował sharingan.
-Spokojnie, tylko żartuję – powiedział, nadal się śmiejąc. – Jak widać, coraz lepiej mi to wychodzi – uśmiechnął się kpiąco.
-Ty…
Naruto ma rację, jesteś draniem! – zawołała zła. Wzruszył ramionami i
przyjrzał jej się uważnie, przekrzywiając lekko głowę.
-Powiedz mi, Sakura, co ty masz w sobie, że mu się tak podobasz, co?
-Przemaluj
się na różowo – warknęła, a on zaśmiał się głośno. Zastanawiała się, co
wprawiło go w tak dobry humor? Nigdy wcześniej nie śmiał się, gdy nie
było w jego pobliżu blondyna.
-Ale tak serio pytam, jak człowiek inteligentny inteligentnego człowieka – powiedział. –Trochę mi tego brakuje przy młotku, może moglibyśmy sobie czasem tak pogadać?
-Ty! – zawołała jeszcze bardziej zła. – Przestań tak z niego kpić!
-Bronisz go? Młotka? – zdziwił się. Prychnęła.
-Ty naprawdę jesteś okropny! –zawołała. Ponownie wzruszył ramionami.
-Nie
przesadzaj, tylko się wygłupiam. Nie mówiłem tego na serio, nie bierz
wszystkiego tak poważnie. No to odpowiesz na moje pytanie?
Spojrzała w jego oczy i zagryzła wargę.
-Nie mam pojęcia – szepnęła po chwili. – Może on… on… no wiesz, nie jest… gejem?
Sasuke potarł się po podbródku.
-Czy ja wiem – mruknął. – Całował mnie jakby mu się podobało…
Poczuła,
że się czerwieni. Wpatrywała się w Uchihę zdumiona, wytrzeszczając
oczy, gdy ten nagle parsknął śmiechem. Nie wytrzymała i zdzieliła go w
ramię.
-Ty podły… ty… ty… ZNOWU SIĘ ZEMNIE NABIJASZ?!
Złapał ją za oba nadgarstki.
-Ej, no, nie bij Sasusia… -zajęczał. Nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
-Czego
ty właściwie chcesz? – zapytała, kiedy już się opanowała. Spoważniał i
puścił ją, dając znać, żeby usiadła obok niego. Wykonała jego prośbę.
Uchiha westchnął.
-Jednak
maskowanie zdenerwowania i niepewności śmiechem nie jest takie
wspaniałe, jak mi się zawsze zdawało – mruknął. Zmarszczyła nos, nie
rozumiejąc, do czego dąży. – Przyglądałem się Naruto. Myślałem, że to
idealna filozofia. Ale to nie prawda, bo wcale nie pomaga mi w rozmowie z
tobą. Nadal jestem zdenerwowany, bo po prostu nie wiem, jak przekonać
go… jak… on cały czas myśli o tobie, Sakura!
Wykrzyknął, po czym schował twarz w dłoniach. Uniósł głowę i odchylił ją do tyłu, wydając z siebie jakiś dziwne westchnienie.
-Zwariuję
z nim, jak Boga kocham – powiedział do siebie, a ona zaśmiała się
głośno. Złość na niego już jej przeszła. Rozumiała, co czuł. Kochał
osobę, której nie mógł tak po prostu mieć. To musiało boleć. Współczuła
mu, mimo, że tyle razy to właśnie on złamał jej serce.
-Nie
martw się, może… och, sama nie wiem. Jeżeli nie jest gejem, to nic na
to nie poradzisz, Sasuke – poklepała go ostrożnie po ramieniu, bojąc się
nieco, że odtrąci jej rękę, ale tego nie zrobił. – Ułoży się to jakoś.
Ja nie kocham Naruto, więc ja nigdy…
-Wiem
– powiedział, opuszczając dłonie. – Dobra, muszę iść do tego sklepu, bo
będzie wściekły – uniosła pytająco brwi. To on miał jeszcze tam do
niego wrócić? – Zmusił mnie dogotowania – wyjaśnił jej Sasuke. – Sam to
się żywi tylko ramen. Jaki on musi mieć żołądek, założę się, że już mu
tam wszystko wypaliło…
Podniósł się ciężko z ławki i machnął jej ręką.
-Do
zobaczenia. Serio, musimy się gdzieś kiedyś wybrać, pogadać. Może na
sake? – zastanowił się głośno, ale mówił chyba już do siebie. Odszedł, z
rękami w kieszeniach, a ona wciąż nie potrafiła otrząsnąć się z szoku.
Co mu się stało?
Siedziała
tak przez minutę, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. W końcu się
opanowała i wstała. Nie było sensu nad tym rozmyślać. Sasuke po prostu
się starał, by Naruto zwrócił na niego uwagę. Zmienił się przez to, i to
nawet bardzo. Zresztą, obaj się zmienili, prawdopodobnie przez to, że
zmuszeni byli mieszkać w jednym domu. Pamiętała początkowe awantury, to,
jak się na siebie złościli, a potem stopniowe wyciszanie się tych
kłótni, aż w końcu stanęła na nieustannym przekomarzaniu się i tak już
zostało. Kto by pomyślał, że Sasuke zapała miłością do swojego
przyjaciela? Kto by pomyślał, że obiekt uwielbienia prawie wszystkich
kobiet w Konosze jest gejem! No i w dodatku, Sasuke otwarcie się do tego
przyznawał. Może chciał, by dziewczyny przestały już go męczyć? Nie
miała pojęcia. Czuła tylko ból i rozczarowanie, ale w końcu zrozumiała,
dlaczego czarnowłosy był taki nieczuły na uroki zabiegających o niego
kobiet, w tym jej uroki. Tylko… co na to Naruto? Czy Sasuke jemu też
wyznał miłość? Czy Naruto wiedział? Co o tym myślał? Czy też był gejem?
Nie… przecież Naruto od zawsze kochał ją… i zawsze podrywał dziewczyny…i
nigdy nie sprawiał wrażenia, że…
Dotarła
do budynku w którym mieszkał blondyn i wspięła się na górę. Kiedy
zapukała do drzwi, niemal natychmiast usłyszała głos przyjaciela.
-No w końcu, podły draniu, już zacząłem się skręcać z głodu! Obyś potrafił zrobić jajecz…
Drzwi otworzyły się i stanął w nich Naruto. Na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie.
-Sakura? – zdziwił się.
-Przyniosłam ci papiery od Tsunade – powiedziała, wchodząc do środka, kiedy przesunął się w bok.
-Super,
napijesz się herbaty? – zapytał, idąc do kuchni. Poszła za nim, a potem
położyła na stole papiery. Wygląd pomieszczenia trochę ją zdziwił. Ku
jej zdumieniu w środku panował porządek, ale, co dziwne, po podłodze
walały się niebieskie landrynki. Te, które tak lubił Sasuke.
-Nie, Naruto, nie mam ochoty…
-Sasuke
będzie robił kolację – przerwał jej blondyn. – Zostań, zjesz z nami,
pogadamy i powygłupiamy się, chyba nawet mam piwo… - zajrzał do lodówki.
Zachowywał się dziwnie, w ogóle jej nie słuchał i na nią nie patrzył.
Był zakłopotany?
-Naruto, ja naprawdę chcę…
Obejrzał się na nią i spojrzał błagalnie.
-Proszę cię, zostań i nie zostawiaj mnie z nim samego – jęknął. Zamarła.
-Naruto…
- zaczęła ostrożnie, przyglądając mu się uważnie. Policzki miał lekko
czerwone, oczy jakoś dziwnie zaszklone. Co tu się wydarzyło. – Coś się
stało? – zapytała.
Naruto
zamknął lodówkę i wyprostował się. Oparł się o nią i tak jak wcześniej
Sasuke, tak on teraz zakrył twarz dłońmi. Patrzyła na niego, czekając.
Czy oni nie mogli wyjaśniać tego wszystkiego między sobą? Miała być ich
rozjemcą? Ich orientacja jej nie przeszkadzała, ale… wolałaby się
trzymać od tego z daleka.
-Ja nie wiem, nie wiem – wymamrotał chłopak stłumionym głosem. – Pogubiłem się.
Opuścił dłonie i zerknął na nią lekko zaczerwieniony. Jęknął.
-Sasu
wyznał mi miłość – wyrzucił z siebie w końcu. Zdębiała. Nie spodziewała
się, że Sasuke doszedł aż tak daleko. Myślała, że Naruto wciąż nie wie.
Usiadła przy stole, wpatrując się w czerwonego na twarzy blondyna.
-A…
- zaczęła, a on spojrzał na nią jakoś tak, jakby był załamany. – A… co
ty na to? – spytała szeptem, wychylając się w jego kierunku. Podszedł do
niej i ukląkł przed krzesłem, na którym siedziała. Położył jej głowę na
kolanach, trzymając swoją twarz w dłoniach. Pogłaskała go po włosach.
Biedny Naruto. I równie biedny Sasuke.
-Nie
czuję się gejem – wyznał Uzumaki, zabrzmiało to tak, jakby przekonywał o
tym samego siebie. – Nigdy nie podobali mi się faceci…
-To mu to powiedz… - szepnęła. – To lepsze, niż byś miał go okłamywać i trzymać w nadziei, że może…
-Problem
w tym – przerwał jej z lekką obawą w głosie. – Że przy nim… przy nim
wszystko jest inaczej… - odsłonił twarz. Oczy miał wpółotwarte, twarz
całą czerwoną. – Ja… nie umiem tego nazwać, ale kiedy on… dotyka mnie…
kiedy mnie całuje…
A
więc Sasuke mówił prawdę, całowali się. A ona myślała, że Uchiha po
prostu się z niej nabija. Ponownie przesunęła ręką po włosach Naruto.
Przyjaciel musiał czuć się bardzo zagubiony, skoro tak się zachowywał.
Wyglądał tak, jakby nagle opuściła go cała pewność siebie. Jakby
przeżywał jakieś załamanie.
-Nie
wiem, co mam robić, Sakura – wyszeptał. – Kiedy Sasu jest ze mną,
wszystko jest na miejscu. Czuję… taki ogień, takie ciepło, kiedy jest
blisko, że nie potrafię tego opisać… ale przecież… ja nie wiem, nie
wiem…
Nie
odzywała się, tylko przeczesywała jego włosy. Były w dotyku tak
delikatne, jak u dziewczyny i tak ładnie kontrastowały z jego opaloną
cerą. Chyba rozumiała, dlaczego to akurat w nim zakochał się Sasuke.
Naruto był na swój sposób ujmujący. Ale taki… pokrętny sposób, a Sasuke
od zawsze był skomplikowanym człowiekiem.
-Sakura
– odezwał się nagle blondyn, a ona mruknęła pytająco, skupiając na nim
wzrok. Naruto patrzył na nią jakoś dziwnie, z błyskiem w oku.
Zrozumiała, że coś wymyślił lub podjął jakąś decyzję.
-Tak? – zapytała.
-Tylko się na mnie nie złość, dobra? – zmarszczyła brwi. O co mu chodziło?
-Czemu miałabym się złościć?
-Chcę przeprowadzić mały test, ale się nie złość. To tylko po to, żeby coś zobaczyć – wyjaśnił, albo raczej zaciemnił.
-Co znowu za test?! – zdenerwowała się.
-Nie ruszaj się… - mruknął, unosząc głowę.
-Ale co… mmmm!
Nie
dane było jej skończyć, bo Naruto złapał ją za twarz i przyciągnął do
swojej twarzy. Wytrzeszczyła oczy, kiedy ich wargi się spotkały. Naruto
całował ją z całą determinacją, na jaką było go stać. Złapała go za
ramiona i próbowała od siebie odciągnąć, ale był silniejszy od niej, i
to dużo. Zachłannie penetrował językiem jej jamę ustną, nie pozwalając
się jej odsunąć choćby na milimetr. W końcu poddała się i ku swojemu
zaskoczeniu stwierdziła, że Naruto całkiem dobrze całuje…
-…było
boczku, więc kupiłem szynkę, mło… tku… - Naruto oderwał się od niej i
oboje spojrzeli w bok. W wejściu do kuchni stał Sasuke Uchiha, we
własnej osobie, z reklamówką pełną zakupów, w stanie najgłębszego szoku.
tak,
tak, wiem. Sakura to dla Was wcielenie zła xD ja trochę o nią powalczę,
gdyż wiem, że Sakura Kishimoto-sama nie jest wcale taka zła.
ale sie porobiło ha! Bardzo fajnie piszesz, miło i lekko sie czyta :)
OdpowiedzUsuńHeh mi też strasznie podobają się twoje opo. Komentuję pierwszy raz xD. Trochę późno znalazłam twojego bloga, ale muszę przyznać, że twoje opowiadania są genialne i niesamowicie ciekawe :). To ja zabieram się za dalsze czytanie, a tobie mogę życzyć jedynie dalszej weny.
OdpowiedzUsuńOpo naprawde niezłe, ciekawe;]
OdpowiedzUsuńTrochę za dużo powtorzen, typu imię Uchihy użyte w co drugim zdaniu i to mały mankament, ale tak jest fajnie ;*
Sakura! Nienawidzę jej! Jak ja nią gardzę... Biedny Sasu, aż mi go szkoda, to wygląda tak jakby ona chciała się zemścić na Sasuke za to że On nie kocha jej a kocha Naruto ;-: ale to tak wygląda tylko z jego perspektywy :)
OdpowiedzUsuńSakura is good!
UsuńWeź się anonimie ode mnie odczep XD
UsuńNie każdy lubi sakurwe...
Jesteś tępa :) Sakura jest super. I Sakura jest silniejsza od Naruto O,o
UsuńNo masz rację Ami-chan ona jest beznadziejna.I nie chodzi tu o jej siłę fizyczną czy umiejętności w walce ale o charakter a ten ma naprawdę podły niestety.I to ona jest tępa drogi Piotrze bo ożeniła się z gejem także wiesz.Tylko idiota nie zauważłby że on się kocha w naruto a z sakurwą to dla dzieciaka jest.I dlatego właśnie nienawidzę kishimoto.Za to że jest oszustem i nie zrobił tego parringu ze względu na kasę i opinię publiczną ale może w tym roku zmięknie i powie prawdę liczę na to:)
UsuńNo nie. No cholera no nie! To było... To było zarąbiste! xD
OdpowiedzUsuńKońcówka była najlepsza! Zanim ją skończyłam czytać dostałam takiego napadu euforii, że dopiero moja siostra mnie z niego wytrąciła. Eh... jak tak dalej pójdzie to będę musiała kupić sobie piłeczkę non-stres, żeby nie ganiać po całym domu.
OdpowiedzUsuńI teraz sie porobilo ... Sasuke jak mi go szkoda ...
OdpowiedzUsuńCzemu musial calowac sakure ... Akurat ja .. Masakra :-P fujjj
Teraz to na miejscu sasuke bym sie tam zezloscila ze nie wiem ... Dopiero ci z nia gadal a po chwili widzi ich calujacych sie razem .... Bleeee
Rozdzial cudowny - naj.. Sceny sasu naru <3
Ide czytac dalej .. Zycze weny i milych wakacji
Pozdrawiam~Shizuo
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, i ten tekst Sasuke do Sakury, że stoi mu na drodze do Naruto cudo... widać, że jednak się stara, ojć, ojcco zrobi Sasuke, Naruto prosił go o dobe na przemyślenia tego, mija chwila i już całuje Sakure...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia