środa, 19 grudnia 2012

8. Rozbart

Naruto Uzumaki leżał nieruchomo na sporej wielkości łóżku w sypialni Sasuke i patrzył na okno. Z łazienki dochodził odgłos wody lejącej się z prysznicowej słuchawki. Uchiha brał prysznic.
            Naruto nie spał już co najmniej z godzinę, może trochę dłużej. Kiedy Sasuke się obudził, tylko udawał mocny sen, nie chciał z nim jeszcze rozmawiać. Wolał… wolał jeszcze troszeczkę pomyśleć…
            Przekręcił się lekko i syknął, gdy poczuł ból tam na dole. Wczoraj zrobił to z Sasuke dwa razy. Uchiha dwa razy go wykorzystał, dogadzając sobie wedle własnych zachcianek. Naruto go nie rozumiał, albo raczej… nie był w stanie pojąć, jak bardzo pieniądze potrafią przewrócić w głowie. No bo… jaki normalny mężczyzna, mający wcześniej dziewczynę i w ogóle zarzekający się, że jest hetero, nagle ma ochotę na seks z innym mężczyzną? Jaki byłby na tyle perfidny, by uzależnić od siebie Bogu ducha winnego człowieka, przypadkowo spotkanego, a potem wykorzystać tę zależność, by zaciągnąć go do łóżka? Jakim człowiekiem trzeba być, by tak się zachować?
            Uzumaki zamknął oczy i przypominając sobie smak ust czarnowłosego i jego dłonie na sobie, zadrżał. Czuł się teraz jak zwykła dziwka. Najzwyklejsza dziwka, która z własnej woli rozłożyła przed kimś nogi. Jęknął, przypominając sobie to uczucie, gdy on wchodził w niego, ogromny i gorący, jak to paliło, jak piekło, a jednocześnie jakie wspaniałe dreszcze wywoływało. Naruto płonął w jego ramionach… nie, jego ciało płonęło w jego ramionach, a umysł obrzucał najgorszymi wyzwiskami, jakie Naruto znał. Ubiegłej nocy to ciało wygrało nad jego umysłem, kochał się z Sasuke i choć czerwona lampka w jego głowie mrugała, dzwoniła, wręcz darła się, by go stanowczo odepchnął, to czując wtedy to wszystko, co robił Sasuke, blondyn po prostu nie mógł dobitnie i głośno powiedzieć „nie”. Tylko że teraz wyrzuty sumienia były tak silne, że ledwo mógł je znieść.
            Łza potoczyła się po jego policzku, wiec szybko podniósł rękę i otarł twarz. Nie mógł pozwolić sobie, by Uchiha znów widział go zapłakanego. Wczoraj po prostu nie wytrzymał, w trakcie czuł się jak szmata. Kiedy ubiegłego dnia zrozumiał, do czego dążą działania Uchihy, cały dzień chodził jak struty. Ledwo wyzdrowiał, a Uchiha natychmiast zaplanował dla nich wspaniały, romantyczny dzień z winem i filmem, byleby się do niego dobrać. Uzumaki walczył ze sobą, planował, jak uciec, co zrobić, jak się wykręcić… ale każdy jego plan kończył się wizją siebie, leżącego na podłodze, przygniatanego przez pijanego Sasuke i jego obrzydliwe prośby, namowy by za pieniądze zrobił mu to czy tamto. Tak, jak tego pierwszego dnia, gdy się dla nich rozebrał.
            Ubiegłego wieczoru panicznie bał się Sasuke. Nie wiedział, jak to rozegrać. Pił, by być rozluźnionym, ale miał ochotę zerwać się z tej cholernej kanapy i uciec jak najdalej. Ale bał się, że jak wykona jakiś zły ruch, to Sasuke będzie agresywny. Nie chciał, by jego pierwszy raz był gwałtem. Tak bardzo się bał, że tak miałoby to wyglądać… on, gwałcony przez jakiegoś… jakiegoś…
            Przekręcił się jeszcze raz, siłą powstrzymując szloch. Zakrył dłońmi twarz, wspominając, jak to się odbyło. Ile razy obrzydzenie przekroczyło granicę i chciał zaprotestować, Sasuke zamykał mu usta pocałunkiem. Rozgrzał jego ciało, zmusił go do przyjemności, której Naruto nie chciał. Choć… choć momentami doprowadzał go do szaleństwa, to zawsze gdy to szaleństwo mijało Naruto czuł się źle. Oddał mu się z własnej woli myśląc, że to będzie lepsze niż gwałt, ale teraz… Teraz myślał, że wolałby już, by Uchiha wszystko na nim wymusił, byleby tylko nie czuć się teraz jak dziwka Sasuke… jak zwykła szmata.
            Trzasnęły drzwi i Naruto spojrzał w bok, na Uchihę, który w szlafroku, z ręcznikiem przewieszonym przez kark, spojrzał na niego i uśmiechnął się. Naruto wzdrygnął się.
-Dzień dobry – powiedział Sasuke i podszedł. Usiadł na brzegu łóżka i przesunął palcem po nagich plecach Uzumakiego, który przekręcił się tyłem do niego.
-Czy… czy teraz już wrócę do domu? – spytał chicho Naruto, podkulając pod siebie nogi. Objął się ramionami.
-Myślę, że tak – odparł Uchiha. Naruto odetchnął, czując się tak, jakby ktoś w końcu zdjął mu obrożę z szyi.
-Pójdę się umyć – powiedział.
            Wstał nieco chwiejnie i ruszył w stronę łazienki, jednak ledwo zrobił krok do przodu,silne dłonie złapały go za biodra.
-Czekaj, a może by tak wykorzystać, że jesteś brudny i zanim się umyjesz… ubrudzić cię jeszcze trochę? – zapytał Uchiha, unosząc w górę jedną brew. Naruto wyrwał mu się.
-Nie dotykaj mnie już! – warknął, czując się mało pewnie. Serce znów zaczęło walić mu jak szalone. Sasuke zmarszczył brew.
-Słucham?
-Chcę wrócić do domu – powiedział Naruto. –Powiedziałeś, że… że mogę już wrócić do domu.
-Jasne, że…
-Więc chcę wrócić! – zawołał rozhisteryzowany Uzumaki, siłą powstrzymując szloch. Odwrócił spojrzenie, czując łzy w oczach. Uchiha wstał szybko, a Naruto cofnął się o kilka kroków. Sasuke wyciągnął ku niemu dłonie.
-Naru…
-NIE DOTYKAJ MNIE!!! – wrzasnął Uzumaki. – Nie zbliżaj się do mnie!
-Naru…
-D… dostałeś t-to, czego chciałeś – Naruto wymierzył w niego drżącym palcem. – W-więc d-daj mi już spokój. Chcę d-do domu,słyszysz!? Wypuść mnie stąd! Chcę do siebie!
-Naru…
-Nie chcę z tobą sypiać! Nie jestem… ja nie jestem żadną DZIWKĄ! Ja… - zatkało go nagle. Poczuł, jak jego przypadłość odcina mu wszelki dostęp do powietrza. Łzy, które czuł pod powiekami, spłynęły mu po policzkach. Z jego gardła wydobył się charkot, kiedy sięgnął ręką przed siebie by namacać coś, o co mógłby się oprzeć.
-Naruto! – zawołał Sasuke i złapał go, nim się przewrócił. Posadził go na łóżku i wybiegł z sypialni, by wrócić z inhalatorem. Uzumaki złapał go czym prędzej i wziął głęboki wdech, czując jak Sasuke głaszcze go po plecach drżącą dłonią.
-Naruto… posłuchaj…
-Odwal się… ode mnie… - wysapał blondyn, ztrudem nad sobą panując. Cały dygotał. – Z-zostaw mnie…
-Ale Nar…
-Nie jestem twoją d-dziwką! Chcę do domu! Chcę tylko do domu! Pozwól mi wrócić do domu!
-Ale…
-CHCĘ DO DOMU! – wrzasnął Naruto, odsunął się gwałtownie i w końcu rozpłakał, i to na cały głos. Sytuacja go przerosła, bał się, nie wiedział co robić i jak wyplątać się z tej całej sytuacji. Uwierzył Sasuke, zaufał mu, że wcale nie chodzi o jego ciało, o seks z nim, ale to okazało się nieprawdą! Czarnowłosemu od początku chodziło tylko o to, by go przelecieć! Każde słowo było kłamstwem, Sasuke mówił to, co Naruto chciał usłyszeć, byle tylko dobrać mu się do tyłka!
            Uchiha zamilkł w końcu i tylko skinął głową, a wtedy Naruto czym prędzej zerwał się z łóżka i uciekł do łazienki, by zmyć z siebie ślady po nocy i po swoim upokorzeniu.
            Gdy wyszedł, ubrany w swoje ciuchy, Sasuke już na niego czekał z jego plecakiem. Naruto wyrwał mu go z reki i szybko sprawdził, czy ma klucze, lekarstwa i dokumenty. Na całej reszcie mu nie zależało.
-Naruto, wysłuchaj mnie – nalegał Uchiha, gdy Uzumaki odwrócił się, by odejść. – Posłuchaj, co chciałbym ci powiedzieć!
-Nie obchodzi mnie to! Nie idź za mną! – zawołał blondyn, zmierzając do drzwi wyjściowych.
-Ale ty musisz mnie posłuchać, to wcale nie tak…
-Niczego nie muszę! – wrzasnął Naruto, obracając się ku niemu. Z trudem panował nad własnym głosem. – Niczego! Zostaw mnie w spokoju, nie chcę cię znać, nie chcę cię pamiętać i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
-Ale ja nie rozumiem, o co ci chodzi, do jasnej cholery! – zdenerwował się Uchiha, patrząc na niego z wściekłością. – To, że się z kimś przespałeś wcale nie znaczy, że ten ktoś ma cię za dziwkę! Naruto, zatrzymaj się, posłuchaj… zostań, porozmawiajmy…
-Odwal się ode mnie – warknął Uzumaki, łapiąc za klamkę od drzwi. – Po prostu daj mi spokój. I nie idź za mną!
            Uzumaki otworzył drzwi a potem zatrzasnął je za sobą i szybko podbiegł do windy, naciskając guzik. Na całe szczęście ta znajdowała się zaledwie dwa piętra wyżej, wiec po kilku chwilach drzwi otworzyły się i Naruto wskoczył do środka. W tym samym momencie trzasnęły jakieś drzwi.
-Naruto! – usłyszał głos Uchihy. – Naruto, zaczek…!
            Nie usłyszał jednak więcej, ponieważ drzwi windy zasunęły się, a ta natychmiast ruszył w drzwi. Sasuke nie zdążył do niej dobiec.
            Naruto odetchnął z ulga, opierając się o ścianę. Serce waliło mu jak szalone, a kolana drżały. Wyjął inhalator i wziął głęboki wdech, starając się uspokoić. Nie uwierzył w ani jedno słowo Uchihy, ponieważ ten już mu pokazał, jak dobrze potrafi kłamać. Przez cały tydzień go zwodził i oszukiwał go, tylko po to, by dopiąć swego. Ciekawe, na czym teraz mu zależało, skoro tak bardzo chciał go u siebie zatrzymać? Ubiegła noc mu nie wystarczyła? A może tak mu się spodobała,że chciał więcej? W każdym razie, czegokolwiek by nie chciał, Naruto nie miał zamiaru mu tego dać.
            Winda stanęła, drzwi się otworzyły i Uzumaki wysiadł w lobby, po czym jak najszybciej skierował się do drzwi. Nie odpowiedział na pozdrowienie ochroniarza, tylko jak najszybciej wyszedł na ulicę i ruszył ku najbliższemu przystankowi. Dosłownie w momencie, w którym do niego dotarł podjechał autobus, którym Uzumaki mógł dojechać w swoje okolice.
-Naruto! – usłyszał ten sam głos, ale nawet się nie obejrzał, tylko wsiadł. W momencie, gdy autobus ruszył, Sasuke do niego dobiegł, ale kierowca już się nie zatrzymał. Ich oczy spotkały się poprzez szybę i Sasuke wykonał jakiś dziwny gest ręką, ale Naruto odwrócił od niego wzrok. Nie miał zamiaru dać nabrać się na jego sztuczki.
            Dopiero gdy dotarł do domu, odetchnął z ulgą. Poodkręcał kaloryfery, by mieszkanie się nagrzało, zaparzył sobie herbatę, usiadł w kuchni i zakrywając twarz dłońmi, oddychał długo i głęboko. Czuł się dużo lepiej, będąc we własnym domu, jednak jego ciało drżało z niepokoju. Przypomniał sobie minę Sasuke, gdy spojrzeli na siebie przez szybę autobusu. Co oznaczał ten dziwny gest, to spojrzenie, te krzyki za nim? Dlaczego Uchiha tak się starał?
            Wypił herbatę, patrząc beznamiętnie w przestrzeń. Chciał oczyścić głowę ze wszelkich myśli, jednak nie udawało mu się to. Za każdym razem, gdy zamykał oczy, widział twarz Sasuke. czuł na skórze jego dłonie, na wargach jego cudowne pocałunki, przypominał sobie jak to było, gdy się kochali.
            Zerwał się z krzesła, gdy ktoś załomotał w drzwi.
-Naruto! – usłyszał głos Sasuke i zamarł.Uchiha zapukał ponownie. – Naruto, wiem, że tam jesteś! Otwórz, musimy pogadać!
            Uzumaki odetchnął głęboko, a potem podkradł się pod drzwi. Wyjrzał przez wizjer. Sasuke stał na korytarzu, nerwowo przytupując. Podniósł rękę i ponownie zapukał, a serce Naruto podskoczyło do gardła, jednak tylko w połowie ze strachu.
-Naruto, chciałbym, żebyś mnie wysłuchał! – zawołał.
-Odwal się – szepnął Naruto, jednak tak cicho, że nawet osoba stojąca obok niego miałaby problem, by go usłyszeć.
-Naruto, do cholery jasnej! – wrzasnął Uchiha. – Otwórz, daj mi ze sobą porozmawiać!
            Naruto oparł się delikatnie o drzwi, nasłuchując. Wcale nie chciał mu otwierać.
-Naruto, przecież wiem, że jesteś za tymi cholernymi drzwiami! – powiedział Uchiha, ciszej, ale na tyle głośno, by Naruto go słyszał. – Błagam cię, daj mi wyjaśnić. Nie jestem takim skurwysynem, nie jestem, przysięgam ci. Naruto, otwórz!
            Uzumaki zamknął oczy. Uchiha znów w nie zapukał.
-Naruto, no otwórz!
-Czego się pan wydziera?! – Uzumaki podskoczył, gdy usłyszał głos sąsiadki.
-Pani wybaczy, po prostu pokłóciliśmy się z Naruto…
-A co mnie to obchodzi, przestań się pan drzeć! – wydarła się starsza pani. Naruto dałby wiele, by zobaczyć minę Sasuke, ale wtedy musiałby go wpuścić, a tego nie chciał. przez wizjer widział już tylko kawałek jego ręki i pleców.
-No… znaczy, usiłuję pani wytłumaczyć, czemu zmuszony jestem krzyczeć…
-No właśnie! Nie drzyj się pan, tylko stąd idź!
            Minęłytrzy sekundy, zanim Sasuke odpowiedział.
-Pani mnie nie rozumie, nie mogę stąd odejść, ponieważ chcę porozmawiać z Naruto – powiedział Uchiha cierpliwie.
-Jak pan nie odejdzie, to ja wezwę policję– zagroziła baba, a Naruto siłą stłumił śmiech. Tym razem Uchiha milczał o wiele dłużej.
-Ale przecież nie ma potrzeby – powiedział Sasuke przez zęby. – Nie ma godziny nocnej, a Naruto, jestem o tym przekonany, niebawem wpuści mnie do środka.
-Ale jakoś nie wpuścił!
-Powiedziałem, że niebawem. A to nie znaczy, że teraz. Po prostu muszę go przeprosić…
-To przepraszaj go pan gdzie indziej!
-Nie mogę go przeprosić gdzie indziej, to niewykonalne, ponieważ on jest w tym mieszkaniu! – wydarł się w końcu Sasuke.
-Teraz na mnie się pan drze?!
-Ja się na nikogo nie „drę”! – krzyknął Uchiha. – Ja tylko, do cholery jasnej, chcę porozmawiać z Naruto!
-Wyrażaj się, młody człowieku, kiedy do mnie mówisz!
-Wejdzie pani do mieszkania – wycedził Uchiha – i da mi piętnaście minut…
-Niczego nie będę dawać niewychowanemu smarkaczowi! Wynoś się stąd!
            Naruto zasłonił usta dłonią, wyobrażając sobie skonsternowaną minę czarnowłosego.
-Czy pani nie rozumie, że ja usiłuję dojść między nami do kompromisu?
-Czego niby?! Tacy jak ty tylko klatkę dewastują!
-Czy ja wyglądam pani na wandala?!
-Więc się przyznajesz do wandalizmu,niewychowany smarkaczu?!
-Ta dyskusja nie ma sensu…
-Masz rację, dzwonię na policję, nie będę tracić czasu na rozmowy z wandalami!
            Trzasnęłydrzwi.
-Proszę pani! P-proszę pani! Halo! – Uchiha zastukał w drzwi, ale tym razem nie te należące do Naruto. – Kurwa mać!
            Zaklął i nastała cisza. Naruto przyłożył ucho do drzwi, ale nic nie usłyszał, więc ponownie wyjrzał przez wizjer. Sasuke nie było n korytarzu, więc Naruto czym prędzej rzucił się do okna wychodzącego na ulicę. Wyjrzał przez nie i spostrzegł samochód Uchihy, zaparkowany przy krawężniku. Sekundę później pojawił się obok niego Sasuke, wiec Naruto schował się za ścianą, zerkając jednym okiem. Sasuke oparł się o auto, wyjął komórkę, przyłożył ją do ucha i… w tym samym momencie zadzwonił telefon Naruto. Blondyn miał wielką ochotę nacisnąć zieloną słuchawkę, ale powstrzymał się.
            Sasuke odjechał dopiero wtedy, kiedy przyjechała policja. Naruto widział przez okno, jak Uchiha z nimi rozmawia, ale nie miał pojęcia, o czym. Wkrótce potem uścisnęli sobie dłonie, Sasuke odjechał, a po nim również radiowóz. Dopiero wtedy Naruto sięgnął po telefon i jak się okazało, Sasuke nagrał mu wiadomość:
-Naruto, wiem, że jesteś w mieszkaniu i wiem, że patrzysz na mnie przez okno. Do jasnej cholery, wyjdź! Albo chociaż nie wiem, oddzwoń. Daj mi wyjaśnić, po prostu… Naruto, naprawdę mi zależy. Tonie tak, że chciałem… to wszystko nie tak, proszę cię, źle zrozumiałeś. Cały tydzień ze mną mieszkałeś, mówiłem ci tyle rzeczy… Naruto… oddzwoń, po prostu oddzwoń. Proszę…
            Naruto zagryzł dolną wargę, nie wiedząc, co o tym myśleć. O co chodziło? Czemu Sasuke tak się upierał, by go przeprosić? Czy nie powinien teraz opijać z Kakashim zaliczenia go? Po co dalej go dręczy? Po co tu przychodzi?
            Nie zrozumiał Uchihy i nie oddzwonił, tylko położył się spać, ponieważ czuł się padnięty po prawie nieprzespanej nocy z Uchihą.
            Zasnął natychmiast, jednak nie był to spokojny sen. Jego wyobraźnia podsuwała mu takie obrazy, że przewracał się na swoim materacu, starając się odgonić wizję nagiego Sasuke, który…
            Zerwał się w połowie wyjątkowo erotycznego snu, dysząc jak po maratonie. Było mu duszno i gorąco, z trudem łapał oddech, więc sięgnął po inhalator, który wcześniej schował pod poduszką i nabrał głęboki wdech. Później ściągnął z siebie kołdrę i wstał, czując, że pod bokserkami ma nie tylko wilgotno, ale również ciasno.
            Uspokoił się pod prysznicem, w myślach obrzucając się obelgami. Jak mógł wstać w takim stanie po śnie, w którym główną rolę odgrywał ten przeklęty, ale jakże namiętny, ten podły, ale jakże gorący, ten wredny, ale… Nie! Nie wolno mu tak myśleć, nie o tym dupku! Przecież nie jest gejem, tak więc czemu ma takie sny?No dobra, spał z Sasuke, ale Uchiha nie dał mu wyboru, Naruto bał się, że gdyby się nie zgodził, to Uchiha wziąłby go siłą! Ale… czy aby na pewno tak by się stało? Czy tamten Sasuke, który obdarzył go taką ilością przyjemności, który pieścił jego ciało z taką pasją, który mówił te wszystkie rzeczy, który przyjechał tu za nim, dzwonił do niego, który pobiegł za jego autobusem… Czy taki Sasuke zrobiłby mu krzywdę!
-Ty przeklęty draniu! – wrzasnął Naruto na cały głos, uderzając pięścią w chłodne płytki. Jednak największą pretensję miał Naruto do samego siebie. Bo wiedział, że gdyby nie te wszystkie wątpliwości, to zostałby u Sasuke na następne noce i raz po raz powtarzał z nim to, co stało się tej ubiegłej. Tak bardzo mu się to podobało.


to przedostatni rozdział tego opowiadania, ostatni postaram się dodać jak najszybciej, jestem w połowie xD

1 komentarz:

  1. Hejka,
    cudownie Sasuke latającybza Naruto, a jeszcze ta rozmowa Uchihy z tą sąsiadką widowiskowa... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń