Siedzieliśmy
na tej jego kanapie, wolno sącząc czerwone wino. Było już późno, chyba
po północy, a my rozmawialiśmy. Właściwie, to mówiłem tylko ja.
Opowiadałem mu o moim dzieciństwie. O wszystkich najgorszych chwilach,
najstraszniejszych momentach, o tym wszystkim, czego nie wiedział. Nigdy
nikomu nie zwierzałem się z tych wspomnień. Były inne, tak, jakby nie
należały do mnie. Jakby były innym rozdziałem mojego życia, już dawno
wyrwanym z książki i rzuconym na stos.
Opierałem
się o niego plecami, a on głaskał mnie po głowie, dmuchał mi we włosy,
wtulał w nie twarz, co jakiś czas cmokał mnie w szyję i powtarzał, że
mnie kocha. To było takie miłe. Nigdy nie myślałem, że miłość taka jest.
Że tak wygląda. Że daje tyle ciepła. Myślałem, że się na niej znam, bo
tak mocno kochałem kiedyś Sakurę, ale myliłem się. To było coś zupełnie
innego. Niewyrażalnego. To istniało poza słowami, było nieuchwytne i
właśnie dlatego takie wspaniałe. A ja dopiero zaczynałem to pojmować.
Uczyłem się od początku całej definicji miłości, całej struktury tego
uczucia. I tak bardzo mi się to podobało.
-Teraz
jest już inaczej – wyszeptał mi Sasuke na ucho, kiedy skończyłem
dłuższą opowieść o pewnym przykrym wypadku z dzieciństwa. – Już niedługo
będziesz Hokage. Największym w historii – skubnął zębami moje ucho. –
Wierzę w ciebie…
Poruszyłem się lekko i spojrzałem na niego.
-Naprawdę? – zapytałem, a on skinął głową.
-Oczywiście – uśmiechnął się do mnie ciepło, po czym pocałował mnie w usta. – Zawsze w ciebie wierzę…
-Zawsze, to ty mi dokuczasz – zauważyłem z lekką pretensją w głosie. Pokręcił głową.
-To
tylko żarty, Naruto. Uwierz mi – przejechał mi językiem po szyi,
wzbudzając we mnie kolejną falę dreszczy. – Chcesz iść do łóżka? –
zapytał, nie przerywając pieszczoty.
-Co? – spiąłem się cały. Zachichotał.
-Spać, młotku. Czy jesteś śpiący? – zaśmiał się do siebie. – Ktoś tu ma kosmate myśli…
-Wcale nie! – zawołałem, a on ponownie się zaśmiał.
-Chciałbym
– oplótł mnie dłońmi jeszcze mocniej, gładząc palcami mój brzuch.
Dmuchał mi wprost do ucha, przyprawiał o zwariowanie – żebyś miał o mnie
czasem… kosmate myśli…
Znów zaśmiał się sam do siebie, a ja poczułem, jak czerwienieję niczym Hinata Hyuuga. Zachichotałem nerwowo.
-A-a ty… - nie byłem pewien, czy chcę to wiedzieć, ale tak mnie korciło – m-miewasz o mnie… takie myśli? – zapytałem nieśmiało.
Wpatrywał się we mnie przez chwilę, a potem ryknął śmiechem na cały głos, mało się nie przestraszyłem.
-Co cię tak rozśmieszyło? – starałem się zachować normalny głos.
-Ty,
Naruto. I twoje rumieńce – odparł, szczypiąc mnie w policzek. – A ty
nie myślałeś w… hmmm… w ten sposób o Sakurze? – zapytał.
-Myślałem, dlatego pytam, czy… zresztą, nie ważne…
-Nie, nie! Ważne!
-Ale to krępujące!
-Może
dla ciebie – jeszcze nigdy nie widziałem go tak wesołego jednego dnia.
Podobał mi się taki Sasu. – Dla mnie to słodkie, że ciekawi cię, jak
bardzo mnie kręcisz. A kręcisz bardzo… bardzo, bardzo, bardzo… - mówił
to, cmokając mnie po szyi.
-Boże,
wiec jak ty wytrzymywałeś ze mną w jednym łóżku… te wszystkie noce? –
zapytałem oszołomiony. Ile to raz spaliśmy obok siebie, na misjach, czy
tu, w jego własnym łóżku. Dla mnie, wtedy, jeszcze nic to nie znaczyło.
Ale dla niego tak. Teraz już wiedziałem, dlaczego się na to godził.
Nieraz zastanawiałem się, czynie miał do mnie pretensji, że chciałem z
nim spać, bo bałem się być samym w tym jego wielkim domu pełnym złych
wspomnień.
Sasu zesztywniał na chwilę, jednak zaraz się rozluźnił i powrócił do badania mojej szyi językiem.
-Ciężko
było, ale – urwał i zamyślił się na chwilę. – Było też tak dobrze i
ciepło. Na początku wystarczało mi tylko to. Czuć twoje ciało,
przytulone do mnie i twój oddech. Kiedy spałeś, zawsze głaskałem cię po
głowie, tak jak teraz – odgarnął mi włosy z czoła. Patrzyłem na niego
zdumiony. Nic o tym nie wiedziałem. – Cieszę się, że ci powiedziałem. Że
mnie nie odtrąciłeś, bo z dnia na dzień byłem coraz bardziej
zdesperowany. Chodź do łóżka… - szepnął nagle, wplatając swoje palce w
moje.
-A-ale
tylko spać, nie? – zapytałem lekko zdenerwowany. Wciąż nie byłem
pewien. Chciałem się najpierw do niego przyzwyczaić, pobyć z nim trochę.
-Jasne, przecież wciąż trwa twoja doba – powiedział, wstając.
-A-ale
nawet jak się skończy, to ty nie będziesz chciał… tak szybko…? - nie
miałem pojęcia, jak ubrać w słowa to, co miałem na myśli. Zacmokał
wrednie.
-No nie wiem, nie wiem – powiedział, a ja palnąłem go pięścią w ramię.
-Sasu!
-Naru!
-Ugh! Drań!
Zaśmiał
się i pociągnął mnie w kierunku antresoli. Wspięliśmy się na górę po
drewnianych schodach i dotarliśmy do jego łóżka. Sasuke usiadł na jego
skraju i przyciągnął mnie do siebie. Nie miałem pojęcia, co chce zrobić,
dlatego niemal umarłem z zażenowania, gdy wylądowałem mu na kolanach,
siedząc na nim okrakiem, a on trzymał mnie za biodra.
-Weź, przestań – próbowałem się wyrwać, ale mi nie pozwolił.
-Siedź, jak ci dobrze – powiedział, a ja spojrzałem mu w oczy.
-Ale ja…
-Co?
-Ugh,
nigdy nie siedziałem nikomu na kolanach! Puść mnie, to takie głupie! –
wyjęczałem, próbując odlepić jego palce od moich bioder. Poruszył
nogami, jakbym był małym dzieckiem, które chce, by je pohuśtać. Zaśmiał
się wrednie. – Sasu, no weeeeź! – zapiałem zakłopotany. Złapał mnie za
nadgarstki i oplótł sobie szyję moimi dłońmi.
-Nie podoba ci się?
-Nie
o to chodzi… jeny, przecież jestem wielki i ciężki i chcę zejś… -
urwałem, bo nagle padł na plecy, pociągając mnie za sobą. Wylądowałem na
nim, z twarzą trzy centymetry od jego twarzy.
-Tak
lepiej? – zapytał słodko, ale z kpiną. Nie maiłem pojęcia, co robić.
Patrzyłem na niego wytrzeszczonymi oczami. Co za drań! Podobało mu się
tak mnie denerwować?!
-A
lepiej, żebyś wiedział – powiedziałem zaczepnie, a on zerknął na mnie z
pytaniem w oczach. Wyszczerzyłem kły, szybko i sprawnie unieruchamiając
jego nadgarstki nad jego głową.
-Naru…
- szepnął z wahaniem, kiedy pochyliłem się nad nim z uśmiechem.
Zacząłem całować go po szyi. Odchylił głowę do tyłu i jęknął cicho,
informując mnie, że mu się podoba. Zadowolony, zacząłem całować i lizać
jego skórę, zataczałem kręgi językiem, delikatnie gryzłem go w ucho, a
potem przyssałem się do jego skóry tuż pod nim, by zrobić mu malinkę.
Następnie przeniosłem się na jego twarz, całując go po policzkach i
szczęce, by zakończyć na jego wargach. Oddał pocałunek z takim
zaangażowaniem, że świat zawirował mi przed oczyma.
-To było wspaniałe – sapnął mi w usta, kiedy się od niego oderwałem. – Rób tak częściej, kiedy tylko chcesz…
Pokręciłem głową, puściłem go i położyłem się obok.
-Mieliśmy iść spać – powiedziałem, kiedy nachylił się nade mną, by spojrzeć mi w oczy.
-Chcesz iść spać? – zapytał z niedowierzaniem. Spojrzałem na niego drwiąco.
-A nie po to tu przyszliśmy?
Przyglądał
mi się chwilę, ale nie ustępowałem, nawet jeśli wpatrywał się we mnie
uwodzicielsko tymi swoimi czarnymi oczami. W końcu skapitulował i opadł
na poduszkę. Zadowolony, okryłem nas obu kołdrą, wtulając się w niego.
Objął mnie w pasie i pocałował w czoło.
-Dobrze
mi z tobą – mruknąłem sennie, ale nie były to przemyślane słowa czy
jakieś wyznanie. Zwykły odruch. Sasu zamarł na chwilę.
-Naprawdę? – zapytał po kilku sekundach.
-Mhum
– mruknąłem i cmoknąłem go w szyję. – Lubię z tobą spać… jesteś taki
ciepły – poczułem jego palce na brzuchu. Przekręciłem się, a on przywarł
do moich pleców, tak, jak zawsze. Wsunął mi kolano między nogi, nigdy
tego nie robił, ale już mi nie przeszkadzało, że przegina. Bo chyba już
nie przeginał. Nie po tym, co się stało. – Mogłoby być tak już zawsze –
uśmiechnąłem się do siebie na tę myśl. Sasuke gładził palcami mój
brzuch.
-Bardzo bym tego chciał – wyszeptał.
Nagle
jego palce zaczęły zjeżdżać niżej. Spiąłem się i niemal zachłysnąłem
powietrzem, gdy mnie dotknął. Jednocześnie przez całe moje ciało
przeszła fala podniecenia. Sasuke przejechał kciukiem po mojej męskości,
uciskając ją lekko.
-Co ty… - sapnąłem, łapiąc go za nadgarstek, ale zaraz rozplótł moje palce swoją drugą dłonią.
-Nie
bój się – szepnął mi do ucha. – Tylko cię dotykam, będę… bardzo
delikatny – wyszeptał mi do ucha zmysłowym głosem, już samym tonem i
treścią wypowiedzi wywołując u mnie kolejny dreszcz. Jego kciuk powrócił
do poprzedniej czynności. Sapałem z podniecenia, czując te pieszczoty, z
chwili na chwilę coraz bardziej intensywne, ale jednocześnie coraz
bardziej frustrujące. Nagle zaczął mi przeszkadzać materiał spodni i
bokserek, przez który mnie dotykał. Reagowałem na jego dotyk i dlatego
po pewnym czasie moja erekcja zaczęła domagać się większej uwagi, niż
samego masowania. Niemal czułem ból. Zgiąłem się odruchowo, zaciskając
uda.
-Sa… Sasu – wysapałem z trudem. – Ja nie…
-Chcesz
więcej… mocniej? – zapytał, owiewając moje ucho oddechem i przylegając
do mnie całym ciałem. Poczułem na pośladkach, że on również był
podniecony.
-Ja… - nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć. Chciałem, ale tak się wstydziłem…
-Spokojnie
– szepnął mi do ucha, a jego dłoń wkradła się pod moją bieliznę.
Wygiąłem się do tyłu, gdy jego palce objęły moje przyrodzenie. Głowę
miałem opartą gdzieś o jego bark. Cały byłem spocony i przechodziły
przeze mnie fale dreszczy i gorąca. Nigdy jeszcze nie przeżywałem tego
tak intensywnie. Już sam głos Uchihy na mnie działał, nie mówiąc o jego
zapachu i przede wszystkim, o jego bliskości. Przylegał do moich pleców,
czułem, jak oddycha, jego oddech parzył mnie w ucho. Drugą dłoń trzymał
na moim torsie, bawił się moimi sutkami.
Zaczął
przesuwać palcami po moim penisie, coraz szybciej i szybciej. Sapałem,
pojękując z podniecenia. Wstydziłem się tych dźwięków, dlatego zagryzłem
zęby na dolnej wardze. Nie udawało mi się jednak ich całkowicie
stłumić. Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak dobrze, a przecież nie
byłem już prawiczkiem. Jednak nigdy nie kochałem się z kimś, do kogo bym
coś czuł.
-O
Boże! – wyrwało mi się z gardła, kiedy Sasuke ścisnął moją męskość,
pocierając jej czubek kciukiem. Była to przyjemność granicząca z bólem.
Już nie myślałem logicznie. Chciałem więcej, czułem, jakbym miał zaraz
eksplodować. Wstyd odszedł na bok.
Przekręciłem
się w stronę Uchihy, a wtedy on wyjął dłoń spod moich bokserek.
Skołowany, jęknąłem w proteście, jednak to, co zrobił Sasuke, przeszło
moje najśmielsze oczekiwania. Bo Uchiha złapał za moje piżamy, ściągnął
je w dół, nieco opuścił moje bokserki, odsłaniając moją męskość, po czym
pochylił się i wziął ją do ust.
Usiadłem
szybko, z przeciągłym jękiem na ustach, bo nie bawił się, tylko od razu
zaczął go intensywnie ssać, śliniąc się bardzo. Było to uczucie nie do
opisania. Zgiąłem się, pochylając do przodu i zaciskając powieki.
Wplotłem palce jednej ręki w jego włosy, drugą zaciskając na pościeli.
Dyszałem, a Sasuke poruszał głową coraz szybciej, doprowadzając mnie do
szaleństwa. Odchyliłem się gwałtownie, kiedy do tego wszystkiego zaczął
jeszcze masować palcami moje jądra. Mój oddech był płytki, a w głowie mi
wirowało. Zacząłem mimowolnie poruszać biodrami, wypychając je do
przodu. Wciąż trzymałem Uchihę za włosy, ale nie skarżył się, a ja już
nie panowałem nad sobą. Chciałem, by jak największa część mojego członka
znajdowała się w jego ciepłych, mokrych ustach. Poruszał językiem,
sprawiając mi tym dodatkową przyjemność.
-Ja…-
odezwałem się, gdy przez moje ciało przeszedł kolejny, spazmatyczny
dreszcz. Chciałem mu powiedzieć, że dochodzę, ale przez moje
zachrypnięte gardło słowa za nic nie chciały się przecisnąć. – Ja… -
wygiąłem się do tyłu, z całej siły zaciskając palce na jego włosach.
Ugryzł mnie lekko, chyba go to zabolało, a mnie dodatkowo jeszcze
bardziej podnieciło. – Ja… już… Sasuke, ja…!!!
Następny
dźwięk jaki wyrwał się z mojego gardła nie był już żadnym słowem, tylko
raczej usilnie powstrzymywanym krzykiem. Wygiąłem się całkowicie do
tyłu i doszedłem w ustach kochanka. Usłyszałem, że się zakrztusił, ale
nie byłem w stanie nic zrobić. Starałem się złapać oddech, ale i z tym
ledwo mogłem sobie poradzić. Czułem głowę Sasuke na swoim udzie i
czułem, że się lekko porusza. Rozdygotany, wciąż z trudem oddychając,
spojrzałem na niego. Klęczał, opierając czoło o moje udo. Jedna jego
dłoń poruszała się szybko na jego własnej męskości.
Zrobiło
mi się głupio. W ogóle nie pomyślałem o nim, o tym, że jego też to
podnieciło. Ale z drugiej strony, kiedy na niego patrzyłem w takiej
chwili czułem, że nie jestem w stanie oderwać wzroku. Chciałem zobaczyć jego twarz. Złapałem go za podbródek i uniosłem jego głowę. To, co zobaczyłem, przeszło moje oczekiwania.
Uchiha
był cały spocony, włosy kleiły mu się do mokrej twarzy. Włosy miał w
nieładzie, na policzkach wypieki, a na brodzie moją spermę. Patrzył
zupełnie nieprzytomnie, przez mgłę podniecenia i rozkoszy.
-Na…-
zaczął. Nie wiem, co chciał powiedzieć, ale przerwałem mu i wbiłem się w
jego usta, jednocześnie sięgając dłonią do jego członka. Zacisnąłem na
nim palce, a on jęknął mi w usta. Zacząłem poruszać dłonią, starając się
robić to jak najszybciej i najmocniej. Sasuke oderwał się od moich ust i
zaczął szybko oddychać. Przytuliłem się do niego, a on objął mnie mocno
za szyję. Sapał mi wprost do ucha, ale chciałem, by wydał z siebie
jakiś inny dźwięk, choćby pomruk zdradzający, w jakim jest stanie,
dlatego zacisnąłem swoje palce jeszcze mocniej. Wygiął się, ale nie
jęknął. Zirytowało mnie to i rozluźniłem uścisk. Przejechałem palcami po
jego członku, tak delikatnie, że po tym wszystkim mógł tego nie poczuć.
Dygotał. Chyba z wściekłości.
-Co ty… Naruto… dlacz…?
Zacisnąłem
palce, o on urwał w pół słowa i w końcu jęknąłz rozkoszy, wyprężając
się. Był to cudowny dźwięk i właśnie przez niego postanowiłem przestać
się z nim bawić w tak perfidny sposób. W końcu on się zemną nie droczył,
tylko zrobił wszystko, bym przeżył jak największą rozkosz.
Przyspieszyłem i wzmocniłem swoje ruchy, słysząc, jak oddech Sasuke z
chwili na chwilę się zmienia. Sapał coraz głośniej i płycej, aż w końcu
wygiął się,wplatając mi palce we włosy.
-Boże,
Naruto! – jęknął i jego sperma ochlapała nasze podbrzusza. Chwilę
trwaliśmy w bezruchu, a Sasuke dochodził do siebie. Obserwowałem wtedy
jego twarz. Nigdy nie widziałem go takim, tak bardzo wyprowadzonym z
równowagi. W dodatku jego ciało było takie gorące, a jego policzki takie
czerwone. Spojrzał na mnie, wciąż oddychał za szybko. Siedzieliśmy na
wprost siebie, obejmując się. Jednocześnie się do siebie przysunęliśmy i
zaczęliśmy całować. Sasu pchnął mnie na pościel i położył się na mnie.
Nie przeszkadzało mi to. Oddawałem pocałunki, walcząc z jego językiem,
bo chciał mnie zdominować. Nie miałem zamiaru dać mu tej satysfakcji,
ale z drugiej strony jakaś część mnie chciała poddać się jego
pieszczotom. Dłonie Sasuke wędrowały po moim ciele. Ja muskałem palcami
jego pośladki, trzymając ręce pod jego bokserkami. Jakaś część mnie
zastanawiała się wprawdzie, kiedy pozbył się piżamy, ale w tej chwili
było to akurat najmniej ważne. Złapałem za te jego głupie bokserki i
ściągnąłem je z niego. Jego usta zamarły.
-Chcesz
się kochać? – zapytał, patrząc mi w oczy. Zastanowiłem się nad tym.
Cały czas byłem podniecony, Sasuke też pewnie nie brakowało sił. Wciąż
nie maiłem go dosyć, a to, co zdarzyło się przed chwilą, to było dla
mnie za mało. Ale czy to nie ja protestowałem tak gwałtownie? Czy to nie
ja uciekałem przed jego dotykiem?
-Manipulator
– wysyczałem, dochodząc do jednego, jedynego wniosku, jaki był słuszny.
Zmanipulował mnie. Od początku zaplanował, że ta noc tak się skończy.
Nie ważne gdzie, u mnie, czy u niego. Nie ważne, czy będę chciał, czy
nie będę. Postanowił, że prześpimy się ze sobą i uzyskał to, do czego
dążył, jak zawsze zresztą. Perfidny drań!
Rzucił
mi zadziorne spojrzenie, zrozumiawszy, że domyśliłem się, jakie były
jego niecne plany, które właśnie udało mu się zrealizować. Miał mnie.
-Pieprzony
manipulator – powtórzyłem i natarłem na jego usta. Pieprzyć moją dobę.
Pieprzyć moje wahanie. Pieprzyć, że był facetem i że to nie powinno się
nigdy zdarzyć. To, że nie powinniśmy czuć do siebie tego, co czuliśmy.
Jeszcze nigdy nikt tak bardzo mnie nie podniecił, musiałem to przyznać. I
jeszcze nigdy na nikim tak bardzo mi nie zależało. Gdybym miał kiedyś
pokochać kogoś innego prócz Sakury, to pewnie byłby to właśnie Sasuke.
Łatwo było sobie wyobrazić, że różowowłosa nie istnieje. Kogo bym wtedy
kochał, jak nie tego zimnego drania? A teraz? Kogo mam kochać, jak nie
jego, skoro wzbudza we mnie taki ogień?
Poczułem,
że zabrał się za ściąganie ze mnie bokserek. Znów obaj byliśmy
podnieceni. Kiedy byłem już nagi, odruchowo zgiąłem nogi w kolanach.
Wiedziałem, że tak to się odbędzie. On we mnie, przynajmniej za tym
pierwszym razem, bo ja na pewno też chciałem poczuć w przyszłości, jak
ciasny jest Uchiha. Ale teraz chciałem go w sobie. Zobaczyć. Kurde,
żałowałem, że to nie mój kuchenny stół. Ale wszystko przed nami…
Poczułem
jego rękę, wędrującą między moimi pośladkami. Zaczął masować i uciskać
moje wejście. Dysząc, spojrzałem mu pytająco w oczy, przerywając nasz
kolejny pocałunek.
-Co… ty…?
-Będzie
mniej bolało… - odparł, a ja złapałem go za nadgarstek i przyciągnąłem
gwałtownie jego dłoń do swojej twarzy. Wziąłem do ust jego palce i
oblizałem, śliniąc je. Przyglądał mi się lekko zdumiony.
-Szybko,
wszystkie trzy… a potem mocno – wysapałem mu do ucha, przylegając do
niego ciasno. Objąłem go, szykując się na to, co miało się za chwilę
stać.
Sasuke
rozchylił moje nogi jeszcze bardziej, a potem wsunął we mnie jeden
palec. Wyprężyłem się. Nie tego się spodziewałem, ale chyba byłem
wdzięczny, że jednak nie zrobił tego, co chciałem. To było o wiele
intensywniejsze i bolesne uczucie, niż przypuszczałem. Było na granicy
wytrzymałości, gdybym mógł czuć to jeszcze tylko trochę bardziej
intensywnie, wycofałbym się.
Sasu wysunął ten palec, a potem zrobił to, co chciałem. Włożył trzy palce, mocno i szybko.
Wygiąłem
się i mimowolnie krzyknąłem, wbijając mu paznokcie w plecy. To było o
wiele bardziej intensywne i przekroczyło granicę, którą wcześniej
wyznaczyłem jako nie do zniesienia. Ale nie chciałem się wycofywać, nie
teraz. Pragnąłem jeszcze, nawet, jeśli bolało.
Sasuke
poruszył palcami kilka razy, rozciągając mnie. Jęczałem pod nim, wijąc
się. Czułem się niekomfortowo, a ból nie chciał odejść. Ale do bólu,
jako shinobi, byłem przyzwyczajony. W końcu Uchiha zaprzestał
przygotowań i spojrzał mi w oczy. Odwzajemniłem
to spojrzenie i skinąłem głową, starając się rozluźnić napięte mięśnie.
Objąłem go tylko mocniej, a Sasu złapał mnie za uda i lekko uniósł je w
górę. Poczułem, jak czubek jego penisa dotyka mojego wejścia. Zamknąłem
oczy. Sasuke pchnął.
Z
mojego gardła wydostał się kolejny, mimowolny krzyk, a ja wygiąłem się
znowu, zaciskając mięśnie na jego męskości. Był to odruch, którego nie
kontrolowałem. Po prostu bolało, i to jak cholera. Poczułem łzy w
kącikach oczu.
-Naru – szepnął czule Uchiha i podniósł rękę, by je otrzeć, ale złapałem go za nadgarstek i powstrzymałem.
-Zostaw – wysapałem, rozluźniając mięśnie. – Mówiłem, czego chcę.
Pchnął lekko, a ja jęknąłem z bólu. Zaraz zamarł.
-Naruto,
ja nie chcę… - zaczął, ale wiedziałem, o co mu chodzi. Nie chciał
sprawiać mi bólu, też mi coś! Złapałem go za kark i przyciągnąłem do
siebie.
-Nie
gadaj do mnie, tylko mnie pieprz – szepnąłem do niego i zacząłem go
całować. Nie trzeba mu było tego dwa razy powtarzać. Zaczął się
poruszać, najpierw wolno, potem coraz szybciej. Jęczałem mu w usta,
czując nieziemskie pieczenie ale i nieziemskie podniecenie. Uchiha był
coraz bardziej stanowczy, to przyspieszał tempo, to zwalniał, sapiąc z
rozkoszy. Kiedy się we mnie wbijał, z moich ust wyrywały się krzyki, ale
tłumił je pocałunkami. Kiedy się wysuwał, po moim kręgosłupie
przebiegały dreszcze. Chyba krew płynęła mi po pośladkach, ale nie byłem
pewien. Zresztą, nie obchodziło mnie to. Czułem ból, prawie nie do
zniesienia, ale w jakiś sposób jeszcze bardziej mnie to nakręcało.
Chciałem, by tak było. Chyba właśnie tak wyobrażałem sobie seks z
Uchihą. A raczej, wyobrażałbym sobie, gdybym wcześniej na serio o tym
myślał.
Aż
w pewnym momencie stało się coś, czego się nie spodziewałem. Uchiha
trafił w jakiś mój czuły punkt, bo nagle moje ciało przeszła istna fala
podniecenia. Wygiąłem się jak do tej pory najmocniej i krzyknąłem,
również najgłośniej, dochodząc na brzuch Sasuke. Uchiha wbił się we mnie
wtedy gwałtownie i również doszedł, wymawiając moje imię. Gdybym nie
był tak zachrypnięty, pewnie też właśnie tak oznajmiłbym własną rozkosz,
ale tylko w myślach zdołałem uformować słowo „Sasuke”.
Uchiha
wysunął się ze mnie boleśnie i obaj opadliśmy na poduszki, nieziemsko
zmęczeni. Cały dygotałem, czując pieczenie. Nie myślałem, że i po
wszystkim tyłek będzie mnie tak bardzo bolał. Bo było chyba jeszcze
gorzej, niż wtedy, gdy Uchiha był we mnie. Teraz nie czułem podniecenia i
tego dreszczu, gdy we mnie wchodził, a ból został. Skuliłem się nieco,
dotykając pośladków i spojrzałem na niego. Dyszał, wpatrując się we mnie
z uśmiechem.
-Powinienem cię przeprosić – rzekł, a ja wydąłem policzki.
-No ja myślę – prychnąłem, mając na myśli swój tyłek.
-Wcale nie jesteś taki niewinniutki – zadrwił, ale zdawał się być tym faktem wielce ucieszony.Warknąłem nieco zirytowany.
-Ty
za to zawsze jesteś zimnym draniem… choć nie… te rozmyte oczka i to
„Boże, Naruto” były aż przesłodkie – wysyczałem w jego stronę. Oblał się
rumieńcem, ale zaraz odzyskał pewność siebie.
-Tak,
również uważam, że wydawałeś przesłodkie dźwięki. „Ja… ja… już,
Sasukeeee!” – próbował mnie naśladować, zamykając oczy i imitując moje
ruchy. Zaśmiałem się.
-Marny z ciebie aktor, Uchiha –prychnąłem. Ułożyłem się wygodniej i przymknąłem oczy. Poczułem, jak mnie obejmuje.
-Boli? – zapytał, całując mnie po szyi.
-Trochę, podły manipulatorze. Ale nie martw się, odbiorę swoje – powiedziałem, kiedy wtulił się w moje plecy i nakrył nas obu.
-A jak? – zaciekawił się niewinnym tonem.
-Domyśl się – powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Zadrżał.
-Już
się nie mogę doczekać – szepnął i mnie również przeszedł dreszcz. Ból
jakby się zmniejszył, gdy powoli odpływałem w objęcia Morfeusza… chociaż
nie. Wolałem uścisk innych ramion. Zwyczajnie zasnąłem.
dobra,
dobra. przypominam, że zdarzenia te są jakby... hmm, środkiem historii,
więc to nie jest tak, że spieszymy się z finałem. wcale się nie
spieszymy i nawet takiego zamiaru nie mamy, dlatego nie martwcie się, że
coś się za szybko dzieje czy coś. ja mam plan, wszem i wobec, ha!
Nie lubię naruto, na prawdę nie lubię naruto, a to.. o matko, to było cholernie dobre. Zupełnie przypadkiem tu trafiłam, i nie wiem dlaczego zaczęłam czytać, ale na prawdę mi się podobało. I nawet nie chodzi o to co przeczytałam, a o to jak to było napisane. Mam takie dwie osoby, autorki, które mogłyby napisać przepis na grochówkę, a ja byłabym zachwycona, Nie wiem dlaczego, ale.. Ty jesteś trzecią.
OdpowiedzUsuńJak oni świetnie do siebie pasują!
OdpowiedzUsuńJaka pikanteria, no no, no! Jak to szło? "Nie gadaj do mnie, tylko mnie pieprz"?';] świetne.
Naprawdę akcja się rozwija, a Naru szybko sie otworzył! Mega wciaga!
Świetny rozdział,po prostu nie można się oderwać od czytania. :3
OdpowiedzUsuńHahaha! Uchiha, aktor się znalazł xD
OdpowiedzUsuńTo wszystko było super, ta ich rozmowa i naśladowania po stosunku zajebiste XD
Pozdrawiam i życzę weny. Idę dalej ^^
Boże... I to zajebiste zdanie ,,Nie gadaj do mnie, tylko mnie pieprz" *.* ♥
OdpowiedzUsuńJezu, Naruto, częściej tak się otwieraj przed Saskiem, bo normalnie się wkurwię ;o A jak by jeszcze Sasuke był na dole... *.* Spełnienie marzeń *.* *.*
A, i czy tylko ja jestem fanką pseudo gwałtów? ;-;
Lubię, kiedy jedna ze stron tego nie chce, a tamta druga strona pieprzy i ma zdanie tego pierwszego generalnie w dupie. ;-; Psychiczna jestem.
Idę czytać dalej ^^
Uuuuuuuuuuuu mocne!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńo co za podły manipulator z Sasuke... ;] od samego początku to planował, mam nadzieję, że Naruto odbierze to Ci się należy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia