Sasuke Uchiha wcale nie był
takim zarozumiałym człowiekiem, za jakiego mieli go jego koledzy. Po prostu
wiedział, że jest lepszy od nich i nie miał zamiaru udawać, że ktoś może się z
nim równać. Dlatego właśnie z obawą myślał o swoim planie, gdyż wiedział, że
udawanie przyjaciela kalekiego Naruto wcale nie będzie proste. Jak miał udawać,
że go lubi, skoro nawet nie chciał mieć z nim nic wspólnego? Co innego z jego
piękną, idealną i – przede wszystkim – zdrową siostrą. Patrząc na Naruko nie
można się domyślić, że jej brat jest ułomny.
Zerknął na niego, ale
chłopak był zbyt zajęty rozpracowywaniem porcji lodów pistacjowych, które
postawił mu Sasuke, by w ogóle zauważyć, że Sasuke na niego patrzy. Byli w
niewielkiej kawiarni i udawali przyjaciół, lecz nie bardzo im to szło. Sasuke
nie miał pojęcia, o czym ma z nim rozmawiać, a Naruto niczego mu nie ułatwiał,
samemu milcząc.
Uchiha westchnął.
- Smakują ci? – zapytał.
- Nom. A ty co, dietę
trzymasz? – zapytał Naruto, łyżeczką wskazując szklankę wody mineralnej,
stojącą przed Sasuke.
- Niekoniecznie – odrzekł
Uchiha. – Po prostu nie mam ochoty na nic słodkiego.
- Rozchmurzyłbyś się trochę
– rzekł blondyn. – Wiesz, na przykład czekolada zwiększa ilość hormonów
szczęścia…
- Moja jest dostatecznie
wysoka.
- Hn… To pozbądź się tej
miny… - zaproponował.
- Taką mam twarz – odparł
niewzruszony Uchiha.
- To pozbądź się tej
twarzy, bo wszystkie dzieci wystraszysz – rzekł natychmiast blondyn, a Sasuke
przymknął oczy, by się nie zdenerwować. Z trudem nad sobą panował podczas
rozmowy z Uzumakim.
- Nie możesz być nawet
przez chwilę poważny? – zapytał.
- Nie możesz zmienić swojej
osobowości na chociaż minimalnie przystępną? – odparł pytaniem blondyn.
- Taki jestem.
- Jak i ja jestem taki,
jaki jestem – rzekł blondyn. Zmierzyli się nienawistnymi spojrzeniami. Uchiha
odetchnął.
- Jak to możliwe, że ty i
siostra tak bardzo się różnicie? – spytał Sasuke po nabraniu powietrza w płuca.
Jakże denerwował go ten kaleka!
- Mniej niż ci się wydaje –
powiedział blondyn. – Ty w ogóle nie znasz Naruko!
- Bo i nie dała mi się
poznać, jednak wszystko da się zmienić.
- I co? – spytał Naruto. –
Oczarujesz ją swoim błyskotliwym dowcipem?
- Przecież nie żartuję…
- No właśnie. Gratuluję
bystrości!
Sasuke zacisnął szczękę i tym
razem nabrał powietrza przez nos. Przebywanie z Naruto na jednej planecie to było
dla niego za wiele, nie mówiąc już nawet o jednym pomieszczeniu.
Wypuścił powietrze przez
usta.
- Poza tym – rzekł nagle
blondyn, oblizując łyżeczkę od lodów. – Ona ma kogoś, kto jej się podoba.
Sasuke prychnął.
- Myślisz, że się tego
przestraszę? Jesteś w stanie znaleźć kogoś lepszego ode mnie?
- A niby w czym ty jesteś
taki wspaniały? – zapytał kpiąco blondyn.
- Jestem Uchiha – odparł
Sasuke, jakby to wszystko wyjaśniało, a Naruto popukał się łyżeczką w czoło.
- A niby dlaczego Uchiha są
lepsi od innych?
- Wystarczy na mnie
spojrzeć, by znaleźć odpowiedź – odrzekł Sasuke, a blondyn szerzej otworzył
oczy. Zmierzył go spojrzeniem raz, drugi, a potem tylko pokręcił głową i wrócił
do swoich lodów. Sasuke przyglądał mu się, marząc troszeczkę, by kiedyś na tym
miejscu znalazła się siostra blondyna. Sasuke nigdy nie miał takich problemów,
nigdy nie musiał się starać, by zdobyć jakąś dziewczynę, przeważnie to one zawsze
o niego walczyły. Wystarczyło, że na jakąś spojrzał, a ta już robiła to, co
chciał. A teraz? Musiał uknuć jakiś chory plan, tylko po to, by poderwać
upartą, małą, zarozumiałą blondynkę. I użerać się z tym… tym… tym
impertynenckim inwalidą!
- Jak zjesz, pojedziemy do
ciebie – rzekł.
- Okej – odparł Naruto.
- Więc jak się poznaliśmy?
Gdzie, kiedy…? Opowieść musi być wiarygodna.
Naruto łypnął na niego
jednym okiem.
- To ja mam to wiedzieć? To
twój misterny plan. Ja tylko dałem znać mamie, że wrócę później z nowym kolegą.
Sasuke odetchnął i w
myślach policzył do dziesięciu, a potem jeszcze napił się swojej wody. I jak niby
miał w spokoju jeść deser z tym kaleką o niewyparzonym języku? Jakim cudem
blondyn miał przyjaciół, zastanowił się Sasuke, a potem zaraz sobie na to
pytanie odpowiedział. Musieli być z nim z litości, nie było innego rozwiązania.
- A więc dobrze – rzekł. –
Potrzeba nam prawdopodobnego miejsca, w którym mogliśmy się spotkać.
- Byłem wczoraj w salonie
gier z chłopakami – rzekł Naruto.
- Może być. Nie chodzę do
takich miejsc, ale twoja siostra o tym nie wie. Dobrze… byłeś tam i co…?
- Mówiłem, że ja tego nie
wymyślę…
- I nikt myślenia od ciebie
nie wymaga! – odparł natychmiast Sasuke, nieco podnosząc głos. – Tylko głośno
się zastanawiam, byłbym wdzięczny, gdybyś mi nie przerywał.
- Ludzkość byłaby wdzięczna
twoim rodzicom za używanie antykoncepcji.
- Nie zabolą mnie twoje
żarty – powiedział Sasuke. – Więc się nie sil.
- Nie silę. W
przeciwieństwie do ciebie, mnie myślenie nie boli.
Patrzyli na siebie przez
chwilę.
- Nie zapłacę ci – przerwał
milczenie Uchiha.
- Nie pomogę ci zdobić
Naruko – odpowiedział blondyn.
Znów przez chwilę patrzyli
sobie w oczy. Uchiha pierwszy mrugnął, a potem zaraz odwrócił wzrok.
- No dobrze – westchnął. –
Umowa to umowa. A więc byłeś w salonie gier i… dajmy na to… zaczepiło cię kilku
oprychów…
- A mój Bond mnie uratował
– zagruchał blondyn, trzepocząc rzęsami. Sasuke powstrzymał się od ciętej
riposty.
- Owszem, musi to być coś,
za co będziesz mi wdzięczny, coś, co nas jakoś połączy…
- Brrr! – Naruto wzdrygnął
się, jakby przeszedł go dreszcz. – Na samą myśl o jakimkolwiek łączeniu z tobą
dostaję ciarek i mdłości.
- Uzumaki – zaczął zimno
Sasuke, a blondyn skupił na nim spojrzenie niebieskich oczu. – Nie ujrzysz
nawet złamanego grosza, jeżeli nie wywiążesz się z umowy i będziesz stroił te
swoje żarty przy swojej siostrze.
- Spokojnie – odparł
Naruto. – Przy Naruko będę najlepszym przyjacielem, jakiego miałeś w tym swoim
cudownym, bogatym, egocentrycznym życiu.
Sasuke
wyjął portfel i położył na biurku pieniądze za lody Uzumakiego i swoją wodę.
- A więc chodźmy, czas,
żebyś zaczął zarabiać.
Ruszył ku wyjściu, nie
oglądając się, czy chłopak jedzie za nim. Przebywanie z Uzumakim niezmiernie go
denerwowało, chłopak był tak różny od swojej siostry, tak wkurwiający, że
Uchiha niekiedy miał ochotę mu przyłożyć. Przy nim Naruko – w glanach, bluzce w
trupie czaszki i tym okropnym pierścionku przedstawiającym piszczele – wydawała
się aniołem. Coś się Bogu poprzestawiało, gdy ich tworzył, ich charaktery
zupełnie nie pasowały do wyglądu!
Dotarł do auta i otworzył
drzwi, patrząc, jak chłopak podjeżdża do niego.
- Potrzebujesz pomocy? –
zapytał, gdy ten zbliżył się do samochodu.
- Spokojnie, poradzę sobie
– odparł chłopak dość chłodno. – Będziesz musiał złożyć mój wózek.
Sasuke skinął głową. Nie
przywiózł tu Uzumakiego, telefonicznie umówili się już na miejscu. Nie bardzo
interesowało go, jak chłopak dotarł do kawiarni, zależało mu tylko na tym, by
razem z nim pojechać do jego domu i spotkać się z Naruko. Musiał jakoś zaimponować
dziewczynie, postanowił więc, że będzie troskliwy wobec jej brata, którego z
całą pewnością kochała. Było to zadanie trudne i wymagające wielu poświęceń –
Sasuke spodziewał się, że nieco nadszarpnie swoją reputację, pojawiając się na
mieście z kaleką – ale był gotów do poświęceń.
Blondyn sprawnie, używając samych
rąk, przesiadł się na siedzenie pasażera, zapiął pas i spojrzał na Sasuke.
- Będę cię instruował –
rzekł, uśmiechając się kpiąco. Sasuke jedynie prychnął, po czym idąc za
instrukcjami blondyna, złożył jego wózek i schował go do bagażnika swojego porsche,
a potem zasiadł za kierownicą.
Całą drogę milczeli, Sasuke
nie miał ochoty rozmawiać z tym impertynentem, zaś blondyn najwyraźniej także
nie kwapił się do konwersacji. Z drugiej jednak strony Sasuke nie był pewny,
czy gdy wysiądą z auta, będą umieli ze sobą normalnie rozmawiać, do tego tak,
jakby byli przyjaciółmi. Sasuke nic o blondynie nie wiedział, podobnie jak
Naruto zupełnie nie znał Uchihy. Jedynym ich obronnym argumentem – gdyby ktoś im
to zarzucił – mógłby być fakt, że ledwo co się poznali. W innym wypadku cała
misja mogłaby się nie udać.
Wypuścił powietrze z ust,
parkując przed domem blondyna. Ten zerknął na niego, marszcząc nos.
- Tak właściwie, to skąd ty
wiesz, gdzie ja mieszkam? – spytał.
- Bo mieszkasz z Naruko,
nie? A wiem o niej przynajmniej te podstawowe rzeczy – wyjaśnił, odpinając pas.
– Nie zadawaj głupich pytań.
- Bo to ty jesteś ich
mistrzem? – odpalił natychmiast Naruto, na co Sasuke pokręcił głową. I jak niby
mieli się przyjaźnić?!
Wysiadł z auta i poszedł
wyciągnąć z bagażnika wózek Naruto. Potem rozłożył go i podstawił pod drzwi
pasażera, a Naruto, równie sprawnie jak wcześniej, przesiadł się na niego.
Sasuke zauważył, że dłonie chłopaka były bardzo silne i choć nie widział tego
przez rękawy kurtki, podejrzewał, że jego przedramiona, w ogóle całe ręce,
muszą być dobrze umięśnione.
Zamknął auto i zerknął na
chłopaka.
- Idziemy? – zapytał.
- Ja wręcz frunę – odparł
blondyn. Sasuke zazgrzytał zębami.
- No to fruń przodem,
królewno – odparł, wskazując chłopakowi furtkę. Ten zaśmiał się, po czym
popchnął koła swojego wózka i podjechał do furtki. Nacisnął klamkę, lecz ta nie
ustąpiła.
- O-o – powiedział. Sasuke
zmarszczył nos.
- Co jest? – spytał.
- Wygląda na to, że nikogo
nie ma w domu – wyjaśnił Naruto. Sasuke poczuł, że łapie go kurwica.
- Jak to, „nikogo nie ma w
domu”?! – wykrzyknął. Naruto zerknął na niego.
- Normalnie. Nie ma i już.
- Mówiłeś mi, że Naruko
będzie, Uzumaki! – zawołał zły. Blondyn wzruszył ramionami i sięgnął do
kieszeni, po czym wyciągnął z niej klucze.
- Bo mówiła mi, że będzie w
domu – rzekł. – Może wyszła do sklepu albo coś takiego? Może mama kazała jej
zrobić zakupy? Nie wiem. Właź.
Blondyn otworzył furtkę i
ruszył podjazdem, a Sasuke poszedł za nim. Wkrótce potem Naruto podjechał pod
drzwi domu i je również otworzył, zapraszając czarnowłosego do środka.
Sasuke wszedł, zamykając za
sobą drzwi, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Znalazł się w małym,
aczkolwiek szerokim korytarzyku, gdzie stała półka na buty, a na ścianie
znajdowały się wieszaki na kurtki. W głębi łukiem sklepione przejście
prowadziło do kuchni, zaś z prawej strony znajdowała się klatka schodowa, a
obok niej podnośnik dla wózka inwalidzkiego.
- Bardzo ładny dom – rzekł.
- Mówisz tak tylko dlatego,
bo twierdzisz, że jesteś dobrze wychowany – odparł Naruto, spoglądając na niego
z dołu.
- Uznałem, że tak wypada –
odparł Sasuke, nie dając się sprowokować. Ściągnął płaszcz i powiesił go na
wieszaku, który bez słowa wskazał mu blondyn. Potem zdjął buty, a Naruto
wyciągnął mu kapcie z szafki.
- Chodź, mój kumplu –
zakpił blondyn. – Napijemy się czegoś ciepłego.
Sasuke poszedł za nim, a
potem zajął jedno z pięciu krzeseł przy stole. U jednego ze szczytów stołu nic
nie stało, więc podejrzewał, że tam Naruto staje swoim wózkiem. Podobnie jak w
korytarzu, tak i tu było bardzo przestronnie, a wszystkie ważne rzeczy
znajdowały się w zasięgu rąk Naruto.
- Twoja rodzina musiała się
do ciebie dostosować – zauważył Sasuke.
- Nie słyszałem, by
narzekali – odparł blondyn. – Zawsze mówisz to, co ci ślina na język
przyniesie?
- Mistrz powinien mnie
rozumieć – odrzekł Sasuke.
- Ach, dziękuję za należne
uznanie, od początku wiedziałem, że jestem w tym lepszy od ciebie – powiedział
Naruto. Sasuke zacisnął szczękę. Zdawało mu się, jakby blondyn miał ripostę na
wszystko i zaczynało go to straszliwie denerwować.
Obserwował, jak chłopak
nalewa wodę do czajnika i stawia go na gazie.
- Co chcesz do picia? –
zapytał w końcu blondyn, wyjmując kubki z szafki na dole.
- Obojętnie.
- Herbata?
- Może być.
Blondyn skinął głową i
uszykował dwa kubki herbaty. Gdy czajnik się rozgwizdał, zalał je i pojedynczo
poustawiał na stole. Sasuke sięgnął po kubek w czarne i złote gwiazdki.
Milczeli.
Gdzieś w połowie herbaty
Sasuke uznał, że jednak powinien nawiązać rozmowę. Kubek, który do tej pory
ściskał w dłoniach, odstawił na stół i spojrzał na blondyna.
- Długo będziemy tak
czekać? – zapytał.
- Nie mam pojęcia, przecież
nie wiem, gdzie są – odrzekł Naruto, ucinając rozmowę.
- Pokażesz mi pokój Naruko?
– pytał dalej Sasuke, a blondyn spojrzał na niego jak na nienormalnego.
- Odbiło ci? Ja tam nie
wchodzę!
- Dlaczego, przecież nie ma
jej w domu! Jestem ciekawy, jak wygląda.
- Jak wnętrze trumny –
odparł Naruto, a Sasuke zachichotał. – Co?
- Nic, właśnie tak o nim
myślałem – odparł Uchiha i napił się herbaty. – Kiedy nie jesteś kąśliwy, nawet
można z tobą porozmawiać.
- To ma być komplement?
- Owszem.
- To idź na jakiś kurs czy
coś, bo wciąż ci nie wychodzi – powiedział blondyn ze śmiechem i Sasuke znów
zachichotał. W tym samym momencie do ich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi i
trzy głosy – mamy, taty oraz siostry Naruto.
nareszcie ;) długo kazałaś nam czekac na rozdział xD ale jak zwykle super ;)
OdpowiedzUsuńMalina
Łeee mało akcji, ale taki kąśliwy Naruto aż się prosi, żeby trochę go podrażnić i się posprzeczać. Ja tam lubię przekomarzanki słowne, a Sasuke, no cóż... To dupek i tyle. Czasami mam wrażenie, że jak się Uchiha zagalopuje, to nastąpi taki moment, że blondyn po prostu wstanie z wózka magicznie ozdrowiały i mu nakopie do... No wiesz ;D Za krótkie jak dla mnie, ale super tak czy siak ;* Ja mam tylko pytanie, czy Sasu przestanie być w końcu taką arogancką, napuszoną papugą, co dużo gada, mało myśli ? Mógłby się jednak czasami zastanowić nad sobą, wkurza mnie ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Neko ;*
O mało co bym przegapił nowy rozdział. Na stronie głównej jest data 08.01. Świetnie się czyta, ciekawe jak rozwiniesz z tego SasuNaru... A może to będzie NaruSasu? Pzdr
OdpowiedzUsuńto opowiadanie jest NaruSasu, ma przecież * xD
UsuńOjej, jak miło osłodzić sobie beznadziejny, męczący dzień opowiadankiem, które napisały Twoje paluszki :)
OdpowiedzUsuńNiby notka krótka, niby nic specjalnie sie nie działo, ale jednak... mnie jak zwykle urzekła i poprawiła humor. Te sarkastyczne rozmowy Sasuke i Naruto są naprawdę genialne! To niesamowite, że Uzumaki ma ripostę na każde zdanie Uchihy xd
I poważnie zaczęłam się zastanawiać, jak Ty to wszystko planujesz rozwinąć. Bo w końcu muszą skończyć w łóżku, ten blog juz ma to do siebie ;p
Pozdrawiam! :)
http://troublesome--love.blogspot.com/
Świetny rozdział,taki zabawny,poprawił mi humor;) Kłótnie Naruto z Sasuke wymiatają!! Ha ha najlepsze było: "Ludzkość byłaby wdzięczna twoim rodzicom za używanie antykoncepcji." =D Skąd Ty to bierzesz??;p Bardzo podobała mi się notka i z niecierpliwością czekam na więcej. Pozdrawiam i życzę weny;*
OdpowiedzUsuńKasia
Boze uwielbiam Cie :')
OdpowiedzUsuńkażdy kolejny rodzial tego opowiadania, jest coraz lepszy :-D rozwalaja mnie ich rozmowy. jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. no i to opowiadanie, z tego co zauważyłam, oznaczone jest jako NaruSasu? tym bardziej ciekawi mnie jak to bedzie :-P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Sasu to niezły kołek, aż chce się mu zdemolować tą śliczną buźke (zwłaszcza jak się nadrabia zaległości w anime i ogląda co on tam najlepszego wyrabiał), a Naruto jest cwanym liskiem, jestem strasznie ciekawa jak się to wszystko potoczy :-D Jak dla mnie troszkę krótko ale jeśli chodzi o twoje opowiadania to trudno mnie nasycić! Niecierpliwie czekam na nowe rozdziały, obojętnie którego opo, wszystkie są intrygujące ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, te przekomarzania słowne między chłopakami są po prostu rewelacyjne, Naruto ma zawsze ripostę na każde zdanie Uchihy. Ciekawe jak zachowa się Naruko widząc Sasuke w domu, a wiedząc o tym jego planie (przecież Naruto jej powiedział, co planuje Uchiha ;]). Ale z tego Sasuke jest po prostu dupek, uważa się jakiegoś księcia... Zastanawia mnie jak to dalej rozwiniesz...
Weny, weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Uwielbiam Twoje opowiadania!:D Przy tym rozdziale uśmiech nie schodził mi z twarzy ^^ Czekam na kolejne ;3
OdpowiedzUsuńpozdrawia, Milka-chan ;*
Hey'yo. :D
OdpowiedzUsuńMam już koniec sesji, więc postanowiłem ponadrabiać zaległości, i coś Ci skomentuję :D
Co do całego opowiadania - chcę zacząć od tego, że pomysł jest niezwykle intrygujący. O tyle, o ile może intrygować domniemany przyszłościowy związek Sasuke z kimś, kto porusza się na wózku :3 Swoją drogą, samo opisywanie czegoś takiego ( a problemy zaczną się, gdy między tą dwójką zacznie do czegoś dochodzić... ) to jak wskakiwanie na głęboką wodę; obosieczny miecz.
Bo o ile historia opisująca romans z wątkiem inwalidztwa zyskuje na oryginalności i potrafi zaskoczyć czytelnika, o tyle może Ci wleźć pod skórę i trochę się nad nim namęczysz, żeby jakoś dobrać słowa do kupy.
II - charaktery.
Jak zwykle, wolę u Ciebie Naruto. Tym razem, o dziwo, nie jest to słodziaszczy uke, przy którym aż mięknie ciepłe serce i człowiek sam miałby ochotę wytarmosić go za uszy. Zauważyłem, że masz swoisty dryg do kreowania właśnie Naruto. Za to duuuży plus :D
Sasuke jest...sam nie wiem. Jest nie tylko antypatyczną osobą w opowiadaniu, ale nawet dla czytelnika potrafi być przykry, co już przechodzi wszelkie me pojęcie. Nie wiem, czy taki miałaś zamiar, ale między kanonicznym Sasuke, a Twoim Sasuke (przynajmniej w tym opowiadaniu) jest ogromny kontrast. Jego wywyższanie się ponad wszelką miarę, muszę to wyznać, jest męczące dla mnie. Wkrada mi się w głowę i później zaczynam zastanawiać się, jak z czegoś takiego zamierzasz w późniejszym czasie wykroić romans :3
Suma sumarum, to jedynie dodaje opowiadaniu trochę pikanterii. W końcu, gdyby wszystkie postacie były mdłe i wzajemnie się miłowały, małe yaoistki nie miałyby przy czym piszczeć :P
,,-Hn… To pozbądź się tej miny… - zaproponował.
-Taką mam twarz – odparł niewzruszony Uchiha.''
- Swoista perełka, za co ślicznie dziękuję. Bo rozdział czytałem przed najgorszymi egzaminami, i to właśnie wtedy Twoja dawka humoru okazała się lekarstwem na moje cierpienia :D Miło było się od tego wszystkiego oderwać :P
Krok III - co do błędów.
Większych błędów nie znalazłem. Amen! Ale, żeby nie wszystko było takie kolorowe, jest się do czego przyczepić :P
,, Blondyn sprawnie przesadził się na siedzenie pasażera'' - z tego co się orientuję, nie istnieje chyba słowo ,,przesadził'' w takim znaczeniu. Można przesadzić z alkoholem, ale jeśli chodzi o zmianę miejsc, proponowałbym formę ,,przesiadł''
,,-Dlaczego, przecież nie ma jej w domu.'' Po dlaczego, zamiast , proponowałbym wrzucenie pytajnika i rozdzielenie zdań.
No. A więc. To by chyba było na tyle ;D Za przytyki przepraszam, ale raczej wolę pisać, co myślę naprawdę.
Całość jest bardzo fajna w odbiorze, więc poza moją dziwną naturą czepiającą się ortografii i interpunkcji, reszta jest bez zarzutu :D
Podejrzewam, że im ciężej jest ludziom na początku, tym ciekawsza i cieplejsza staje się końcówka opowiadania, na co mam ogromną chęć :D
Ayanamiii :3 Jeśli mogę mieć prośbę, to chciałbym zobaczyć cię w wykonaniu jakiegoś krótkiego angsta :S Tak z czystej ciekawości, bo takie opowiadania często u mnie prowadzą do katharsis, i wtedy mogę sobie posmutać przez kilka godzin :D
ale masz życzenia, Blue! ale to nie ja, nie umiem tak pisać, musiałabym mieć nastrój na takie opowiadanie, a ja jestem chyba zbyt optymistyczną osobą. ale jak tylko wpadnie mi coś do głowy, to może stworzę jakiegoś shocika xD
Usuńco do Saska... hn, na tym blogu nie mam potrzeby pisać w sposób, jaki robię to na ayanami-opowiadankach i czytelnicy stąd mogą nie wiedzieć, że nic nie dzieje się bez przyczyny. bo na ayanami czasem w pierwszym rozdziale pierwszego sezonu pada słowo tylko po to, by nabrać znaczenia w ostatnim rozdziale sezonu drugiego xD i nic nigdy nie dzieje się bez przyczyny, więc kreacje bohaterów nie są przypadkowe i nigdy u mnie nie będą xD tak więc Sasek ma być właśnie dokładnie taki, jaki jest xD i właśnie dlatego, że Sasek taki jest, Naruto trafił na wózek. to opowiadanie nie tworzy się dla Naruto, o nie. ono istnieje dla naszego Sasuke.
Naruciak oczywiście jest lepszy, mam świra na jego punkcie xD
zazdroszczę końca sesji, ja ją zaczynam xD
No właśnie, dla mnie mogłabyś zrobić wyjątek :3 .
UsuńWłaśnie zauważyłem, że to docelowo jest NaruSasu. Tym bardziej jestem ciekaw, jak Ty to wszystko połączysz, ten teges!! xD
Piszesz jedyne NaruSasu, jakie do mnie przemawiają, więc pewnie coś tam z tego niezłego wyjdzie :D
Twoje opowiadania są więc takie cicho-ciemne. Człowiek myśli, że wszystko rozpracował, a tu po 2 sezonach powrót do słowa z pierwszego rozdziału ;D Pochwalam xd
Podpisuje się pod tym, że Naru jest najlepszy :3 Jeżu, co ja bym oddał za takiego blond chłopca *_* xD
W takim razie zostaje mi jedynie życzyć Ci powodzenia. Ja mam bity MIESIĄC wakacji, zamierzam go bardzo czynnie wykorzystać. Będę spać, szamać jedzonko mamusi, wylegiwać się godzinami przed kompem i latać truć dupę przyjaciołom :3 (+20kg w 3 tygodnie <3)
Nie zaniedbuj czytelników przez tą sesję :P
łatwo powiedzieć, ktoś, kto skończył sesję powinien siedzieć cicho xD miesiąc, człowieku, nie chwali się takimi rzeczami, bo Cię znajdę, ja tu od wtorku będę żyć w największym stresie! xD
Usuńnad opowiadaniem pomyślimy, tylko kurde, serio, nie wiem, czy dam radę xD musiałabym się poważnie zastanowić nad fabułą, a teraz nie mam czasu xD
Hey, czytam twoje opowiadania i bardzo mi się podobają, dołączam więc twój blog do listy blogów na moim blogu. Jeśli masz coś przeciwko napisz komentarz na moim blogu pod ostatnia notką.
OdpowiedzUsuńN.Tinuviel
http://opowiadania-nessa-tinuviel.blog.pl/
Łooo, jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam. Mam nadzieję, że piękny styl zachowa się na dalsze części, o ile się nie poprawi, chociaż nie widzę takiej potrzeby. Taak, cholerny zazdrośnik ze mnie >:D
OdpowiedzUsuńWcześniej w ogóle tutaj nie zaglądałam, a przed chwilą weszłam przez czysty przypadek, ale kiedy przeczytałam twój nick, od razu w mojej głowie zapaliło się czerwone światełko, że u kogoś betonowałaś. Albo cię po prostu z kimś pomyliłam :D
Okey, to lecę przeczytać poprzednie rozdziały tego opowiadania, gdyż głupio zaczęłam od tej trójeczki.
Gorąco pozdrawiam!
Czasem jak czytam to opowiadanie to myślę sobie "Sasuke ale z Ciebie świnia :D gdybyś istniał to już bym Ci przywaliła " :D
OdpowiedzUsuńOgólnie boskie opowiadanie :)
Awwwwwwww 💜💜💜 zapomniałam jak przyjemnie się to czyta. Gotowy do poświęceń - no lord Farquad xD
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, wkurza mnie Uchiha myśli że kim jest... Naruto ułomny aż bym miała ochote... zastanawiam sie czy to skutek wypadku czy od urodzenia był niepełnosprawny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia