Miał mieć misję, ale
poinformował Tsunade, że z niej rezygnuje. Druga wizyta u lekarza skończyła się
jakimś badaniem, po którym facet stwierdził, że w jego mniemaniu Naruto jest
zdrowy. Koleś przepisał mu jakiejś tabletki i kazał dalej pić zioła, wystrzegać
się również ciężkostrawnych potraw i dużo, dużo pić. Naruto i tak ich nie jadł,
właściwie, to nie jadł prawie nic, bo większość posiłków kończyła się
wymiotami. Największe mdłości miał rano, zaraz po przebudzeniu. Jadł głównie
swoje ogórki i herbatniki, czasem tylko żołądek pozwalał mu na sadzone jajka
lub coś słodkiego.
Tak więc Naruto zapełnił
lodówkę ogórkami i kartonami soku, mając nadzieję, że kuracja
ziołowo-tabletkowa nie będzie trwała zbyt długo, by wiedział, że tego nie
wytrzyma. W międzyczasie odwiedziła go także Sakura, przynosząc mu domowej
roboty pierożki, ale podziękował jej za nie uprzejmie, wiedząc, jak się to
skończy. Sakura obejrzała go i stwierdziła, że również nie ma pojęcia, co może
mu dolegać. Kazała się zdrowo odżywiać, uważać na siebie i pamiętać, by
uzupełniał płyny. A on je uzupełniał, nawet aż za bardzo, bo czasem po
zjedzeniu słoika ogórków zdarzało mu się wypić pozostałą jego zawartość, czyli
słoną zalewę. Powinno go mdlić na samą myśl o tym, a jednak zamiast tego miał
tylko ochotę na więcej.
Często też budził się w
nocy i wędrował do kuchni, by coś przegryźć. To właśnie nocą najczęściej smażył
sobie jajka i wtedy nimi nie rzygał. Czasem też wyjadał ze słoika ogórki,
jedząc je na zmianę z dżemem lub musztardą, co zaczynało go przerażać. A
ponieważ nie sypiał nocami, odsypiał w dzień. Prawie każdego popołudnia musiał
uciąć sobie małą drzemkę, inaczej by nie wytrzymał.
Następnego dnia po tym, jak
wymówił misję, rankiem obudziło go intensywne pukanie do drzwi. Usiadł
zdezorientowany, przez chwilę nie wiedząc, co się dzieje, bo miał bardzo dziwny
sen. Dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że to ktoś puka. Przetarł
oczy i zerknął na zegarek. Ku jego zdumieniu, była prawie dwunasta, co
oznaczało, że nawet nie licząc przerwy na nocny posiłek, spał jedenaście
godzin!
Zerwał się z łóżka i lekko
skołowany, poszedł otworzyć. Ku swojemu zdumieniu za drzwiami nie zobaczył
Sakurki czy Kakashiego, których spodziewał się najprędzej, a… Sasuke! Naruto
wytrzeszczył na niego oczy.
-Sakura mi powiedziała, że odmówiłeś
udziału w misji! – zawołał Uchiha zamiast "dzień dobry". Naruto skinął głową.
-Zgadza się – potwierdził, a Sasuke bez
zaproszenia wkroczył do jego mieszkania.
-Stało się coś? – zapytał, o dziwo z
troską w głosie.
-Ja… ekhm! Mówiłem ci jakiś czas temu, że
nie najlepiej się czuję… - wymamrotał, a Uchiha przyjrzał mu się. Naruto
wiedział, że wygląda żałośnie. Schudł ostatnio i nawet mimo tego, że dużo spał,
miał pod oczami ciemne worki.
-Nadal? – zdziwił się Sasuke. Naruto
przytaknął.
-Lekarz nie bardzo wie, co mi jest.
-Ale przecież ty nie chorujesz! – zawołał
Sasuke. Naruto wzruszył ramionami.
-To nie przeziębienie – rzekł. – Widać na
żołądek mogę chorować bez przeszkód – powiedział. Przestąpił z nogę. – Em…
chcesz wejść na herb…
Nie
skończył, bo jak zwykle rano fala mdłości nadeszły zupełnie bez ostrzeżenia.
Odwrócił się czym prędzej i tupiąc głośno pognał do łazienki. Gdy Sasuke zjawił
się tam za nim, Naruto klęczał nad sedesem jak niemalże każdego ranka. Nie miał
czym wymiotować, przez co brzuch strasznie bolał. Odkaszlnął.
-Wyjdź – jęknął do Sasuke, ale ten go nie
posłuchał, tylko uklęknął obok niego.
-Długo to trwa? – spytał z czułością w
głosie. Naruto odetchnął głęboko.
-Jakieś trzy tygodnie – szepnął.
-Lekarz coś ci przepisał?
-Zioła i tabletki na żołądek, ale one
gówno dają – odparł Naruto. Otarł usta i wyprostował się, siadając na zimnych
kafelkach. – Najgorsze jest to, że nic nie mogę zjeść. Nic prócz kilku rzeczy,
wszystko kończy się wymiotami. Sam rozumiesz, że nie nadaję się na żadną misję.
-Chodź do kuchni, zaparzę ci tych ziółek
– szepnął Sasuke. Naruto pokiwał głową i wstał, ale chyba zrobił to za szybko,
bo w momencie zakręciło mu się w głowie. Usłyszał swoje imię, wykrzyczane przez
Sasuke, ale wtedy świat zniknął w ciemnościach.
Gdy
otworzył oczy, pierwszą osobą jaką zobaczył, była pochylająca się nad nim,
uśmiechnięta Tsunade. Jęknął, od razu czując mdłości. Nie pamiętał, co się
stało.
-Jak…? – spytał, jedną ręką dotykając
czoła.
-Podobno zemdlałeś. Uchiha cię tu
przyniósł – odparła Hokage.
-Pięknie! – warknął. – Jesteśmy w
szpitalu?
-Nie inaczej – powiedziała.
Usiadł,
rozglądając się. Byli w gabinecie Tsunade, Naruto leżał na kozetce, zaś Hokage
stała przy nim. Potem jednak cofnęła się, przysiadła na biurku i splotła ręce
na piersi.
-No, słucham, co jest? – spytała.
-Ja… nie wiem – szepnął jękliwie. – Po
prostu ostatnio źle się czuję. Często mam nudności. Bardzo często. I wymiotuję,
też dość często. Wszystko mi szkodzi.
Tsunade
skinęła głową.
-Coś jeszcze się dzieje?
-Jestem trochę ospały. Śpię w dzień, ale
nie w nocy. Schudłem.
Tsunade
westchnęła, masując sobie skronie.
-Cóż, nie mam pojęcia, co ci dolega.
Zrobimy badania, daj rękę, pobiorę ci krew.
Opadł
na kozetkę, zasłaniając łokciem oczy, nie patrząc, jak Tsunade wkłuwa mu się w
żyłę. Nawet tego nie poczuł, myślami był daleko. Chciał, by w końcu ktoś mu
powiedział, co się dzieje, miał już tego dość. W brzuchu zaburczało mu głośno,
a Tsunade zachichotała.
Gdy
już pobrała mu krew, kazała mu wstać, dała małą próbówkę i kazała iść do
łazienki, bo potrzebne jej było również badanie moczu. Gdy wrócił, Tsunade
kazała mu czekać i opuściła gabinet.
Leżał
na kozetce i gapił się w sufit przez dość długi czas, myśląc nad tym, co się
stało. Nie mógł uwierzyć, że zemdlał przy Sasuke! I do tego jeszcze Uchiha
przyniósł go do szpitala, co za wstyd! Gdy o tym myślał, miał ochotę walić
głową w ścianę!
Aż w końcu, po dość długim
czasie, usłyszał głosy, dwa, głos Tsunade i ku swojemu zdumieniu, głos Sasuke.
Zamarł w bezruchu, nadstawiając uszu. Czy oni się o coś kłócili?
-Jeszcze nic nie wiem, Uchiha! – warknęła
Piąta, otwierając drzwi do gabinetu. Jej głos nie brzmiał dobrze. Naruto usiadł
na kozetce. – Siedź i czekaj, albo idź do domu i nie denerwuj!
-Poczekam! – odparł Sasuke.
Natomiast
Naruto już nie skupiał się na ich rozmowie, tylko patrzył na jakąś dziwną
aparaturę na kółkach, którą Tsunade przyciągnęła ze sobą. Piąta zatrzasnęła z
hukiem drzwi i spojrzała na niego.
-Co… co to jest? – wyjąkał.
-Ultrasonograf – odparła.
-A… a po co?
-Zrobię ci USG – wyjaśniła, podpychając
aparaturę do kozetki.
-J-jak moje badania? – pytał dalej.
Tsunade pobladła lekko.
-Zaraz się przekonamy. Naruto, kiedy
ostatnio uprawiałeś seks? – zapytała, ni z tego ni z owego. Poczuł, że się
czerwieni.
-A… a po co ta wiedza? – zapytał.
-Jestem, cholera jasna, lekarzem! Nie
rżnij prawiczka, tylko powiedz! – pokrzyczała go.
-No… ja… trochę mniej niż dwa miesiące
temu – wyjaśnił. Tsunade przez chwilę liczyła.
-Byłeś jeszcze wtedy kobietą! – warknęła,
a on się wzdrygnął.
-No… tak… A o co chodzi?
-Z kim? – zapytała zamiast odpowiedzieć.
Coś tam robiła przy tym całym ultrasonografie, chyba go włączała. Naruto
niepokoił się coraz bardziej, nie podobało mu się zachowanie Tsunade.
-Tsunade…
-Z Uchihą, prawda? – zapytała wściekle.
-No… tak – wyznał ze wstydem. Nie miał
pojęcia, co się wyprawia. – On… jest na coś chory?
-Nie – zaprzeczyła. – Kładź się i podwiń
koszulkę!
Zrobił
jak kazała, patrząc na nią z uwagą. Była zła. Jego badania musiały mieć bardzo
złe wyniki.
Tsunade
posmarowała mu brzuch jakimś żelem i zaczęła po nim przesuwać głowicą. Naruto
przyglądał się temu z rosnącym przerażeniem, co jakiś czas zerkając na monitor
od aparatury, któremu Tsunade przyglądała się z wielką uwagą. Nagle kobieta
wydała z siebie dziwny dźwięk, ni to krzyk, ni jęk, a głowica wypadła jej z
ręki i z trzaskiem upadła na podłogę.
-Co jest?! – zaniepokoił się Naruto. – Co
mi jest? Bardzo jestem chory?
Tsunade
nie pochyliła się po głowicę, tylko zasłaniając dłonią usta, odwróciła się do
niego plecami. Naruto poczuł zimny dreszcz na plecach.
-Babciu…?
-To niemożliwe… - szepnęła do siebie Hokage.
– Nie, to jakaś pomyłka…
-Babciu?!
Obróciła
się do niego i zgromiła go twardym spojrzeniem.
-Kładź się z powrotem, jeszcze raz
sprawdzimy!
-A-ale…
-Słuchaj mnie!
Położył
się, dygocąc. Babcia znów przy nim usiadła, podniosła z podłogi narzędzie, które
upuściła i znów przyłożyła do jego brzucha. Wpatrywała się w monitor ze
zmarszczonymi brwiami. Oczy miała zdumione, pełne niedowierzania.
-Jak? – wyszeptała, znów tylko do siebie.
-Babciu, straszysz mnie – jęknął,
wpatrując się w nią z niepokojem. Tsunade zerknęła mu w oczy. – No co jest?
-Ja… nie wiem, jak ci to powiedzieć –
szepnęła kobieta. Poczuł, że blednie.
-To… to coś… śmiertelnego? – przeraził
się, lecz ku jego uldze, babcia pokręciła głową.
-Nie, to nie zagraża życiu, ale… Naruto…
jesteś w ciąży – powiedziała.
Na
początku jej nie zrozumiał. Usiadł, patrząc na nią wytrzeszczonymi oczami, a
potem parsknął śmiechem.
-Nie no, dobry dowcip, babciu –
powiedział. – A tak serio?
-Ja mówię poważnie, Naruto! –
zdenerwowała się Tsunade. Patrzył na nią przez chwilę.
-A… ale to jest niemożliwe! Znaczy… jak
to jest możliwe?!
-Ty mi powiedz? – zapytała kobieta, a on
zasłonił usta. Wpatrywał się w podłogę, nic nie rozumiejąc.
-Nie – szepnął. – Nie, nie, nie, nie… To
niemożliwe! Czy badania to potwierdziły, jesteś pewna?!
-Umiem rozpoznać ciążę – warknęła
Tsunade. – Siódmy tydzień – powiedziała, a on szybko policzył w myślach.
-Cholera, cholera! – zawołał. – Nie, to
nie może być prawda, Tsunade! Nie jestem już kobietą, już od prawie dwóch
miesięcy!
-Ale do zapłodnienia doszło, gdy nią
byłeś – powiedziała, a on wzdrygnął się i schował twarz w dłoniach.
-Nie, nie, to chore, to niemożliwe,
Tsunade!
-Jestem lekarzem tyle lat, ale coś
takiego… Jedynym logicznym wyjaśnieniem jest to, jak już powiedziałam, że do zapłodnienia
doszło, gdy byłeś kobietą. Po przemianie ciało wróciło do poprzedniego stanu,
lecz zarodek pozostał i rozwijał się normalnie. Wszystko jest z nim w jak
najlepszym porządku. Ma już paluszki u rączek i nóżek…
Naruto
jęknął, zatykając dłonią uszy i kręcąc głową. Podciągnął nogi na kozetkę i
ukrył twarz w kolanach. Cały się trząsł, był w szoku.
-Nie, to niemożliwe, to nie może być
prawda… - jęknął. – Tsunade… Boże…
-Zawołam Sasuke…
-Nie! – wydarł się Naruto gwałtownie,
spoglądając na nią dziko. – Nie, nie, on nie może się dowiedzieć! – jęknął ze
łzami w oczach. – Sasuke nie chce dzieci! Sasuke, on… Boże, to dziecko Sasuke!
– zawołał, czując, jak łzy ciurkiem płyną mu po policzkach. Znów schował głowę
w kolanach. – Boże, Boże…
-Naruto, on musi wiedzieć, jest ojcem –
szepnęła Tsunade, dotykając jego ramienia w pocieszającym geście. Jęknął
głośno.
-Zabije mnie – szepnął, kołysząc się. –
Będzie wściekły, babciu…
-Naruto, mimo wszystko jednak… jest
ojcem…
Naruto
załkał, obejmując głowę ramionami. Nie chciał tego słuchać, nie mógł w to
uwierzyć, to się nie działo naprawdę! To był jakiś chory sen, przecież takie
rzeczy są niemożliwe! Jak mogło do tego dojść, przecież to było wbrew naturze!
Dobra, był dziewczyną, ale już się odmienił! Przespał się z Sasuke, kiedy miał
tamto ciało, ale teraz już był sobą! Tam w środku… w nim… nie mogło nic być! To
było niemożliwe!
Tsunade
odeszła od niego i usłyszał, jak otwiera drzwi.
-Uchiha, chodź tu na słówko! – rzuciła.
Naruto
nie śmiał spojrzeć w kierunku czarnowłosego. Siedział skulony na kozetce i łkał
cicho w swoje kolana, zasłaniając głowę ramionami.
-Stało się coś poważnego?! – zawołał
Sasuke, prawdopodobnie na jego widok. – Naruto, wszystko w porządku?!
Naruto
zadrżał i zaszlochał głośno, kręcąc głową. Tsunede westchnęła.
-Naruto jest w ciąży – powiedziała prosto
z mostu.
Na
chwilę w gabinecie zapadła absolutna cisza, przerywana tylko urywanym szlochem
Naruto. W końcu Sasuke chrząknął.
-Wiecie, to jest bardzo śmieszne, ale
mnie nie rozbawiło – powiedział. – Co się dzieje?
-Ja nie żartuję, Uchiha! – warknęła na
niego Tsunade. – Naruto jest w ciąży, i to z tobą!
Znów
cisza. Gdy Naruto zerknął jednym, zapłakanym okiem na Sasuke, zobaczył, jak ten
osuwa się na krzesło przy drzwiach. Jego spojrzenie było błędne, patrzył przed
siebie, ale chyba nic nie widział. W końcu podniósł ręce i schował w nich
twarz.
-Jak? – spytał szeptem.
Tsunade
ukucnęła obok niego i zaczęła mu tłumaczyć. Sasuke cały czas zasłaniał twarz
dłońmi, nie ruszając się. Naruto patrzył na niego, dygocąc. Tak strasznie bał
się jego reakcji, tak strasznie… Sasuke przecież nie chciał dzieci… Mówił mu
kiedyś o tym…
-Nie zabezpieczyliście się!? – warknęła
nagle Tsunade i Naruto zdał sobie sprawę, że Sasuke szeptem z nią rozmawiał,
tylko on tego nie słyszał, zbyt głośno szlochając.
Sasuke
potrząsnął głową.
-No czy ty jesteś głupi, Uchiha?!
-Przecież nie wiedziałem! On następnego
dnia był już facetem! – warknął czarnowłosy, zamaszystym ruchem ręki wskazując
na Naruto. Ten jęknął cicho. – Nie był prawdziwą kobietą, skąd mogliśmy
wiedzieć, że może zajść w ciążę?!
-To chyba logiczne, że kobieta zachodzi w
ciążę! – wydarła się Tsunade.
-Ale on nie jest kobietą! – wrzasnął
Sasuke równie głośno. – Kurwa! To była
jedna noc, poniosło nas, następnego dnia Naruto już się odmienił! Skąd
mogliśmy… Kurwa!
Sasuke
wstał gwałtownie i zaczął krążyć po gabinecie.
-Co teraz? – zapytał Sasuke rzeczowym
tonem. – Co z tym zrobimy?!
-Zarodek rozwija się normalnie. To
właściwie już prawie płód – powiedziała Hokage. Naruto milczał, nie poruszając
się. Opanował już szloch, ale wciąż był w szoku. Nie mógł uwierzyć, że… ma w
sobie dziecko. Dziecko! I to dziecko Sasuke! – Ciąża przebiega normalnie.
Naruto musi zostać w szpitalu, musimy przeprowadzić badania i sprawdzić, czy
ciąża aby nie zagraża jego życiu. Wygląda jednak na to, że… no… że wszystko
jest normalnie.
-Więc aborcja nie wchodzi w grę, tak? –
zapytał Uchiha wściekle.
Naruto
poczuł się tak, jakby strzelił go piorun, albo jakby Sasuke dął mu w twarz.
Uniósł głowę i zszokowany, spojrzał na Uchihę, a potem na Tsunade. Sasuke
pomyślał o tym, by zabić ich dziecko?
-Nie – wyszeptał. Tamci jednocześnie na
niego spojrzeli. – To przecież dziecko. To byłoby… morderstwo… - szepnął ze
łzami w oczach. Po chwili te znów spłynęły po jego policzkach. – Sasuke!
Oczy
Sasuke spojrzały na niego, już nie błędne, nie przerażone, a w pełni skupione.
Przyglądali się sobie przez chwilę, a potem czerń tęczówek Sasuke nagle
złagodniała. Uchiha westchnął, po czym podszedł do niego i usiadł obok.
-No już, nie rycz – szepnął, ścierając mu
łzy z policzków. – Już, wszystko będzie dobrze, nie masz co ryczeć.
-Ł-łatwo ci powiedzieć – wyjąkał Naruto.
Sasuke pokręcił głową, a potem przygarnął go do siebie. Naruto przez chwilę był
w szoku, a potem wtulił się w jego szeroki tors i rozpłakał na dobre.
Nie
miał pojęcia, jak długo tak siedzieli. Tsunade w jakimś momencie wyszła,
zostawiając ich samych. Naruto trzymał się koszuli Uchihy i płakał, a ten
głaskał go po głowie, szepcząc, że będzie dobrze. Naruto nie był jednak tego
taki pewien, przez ostatnie dwa miesiące ledwo się do siebie odzywali.
Popełnili jeden błąd, dali się ponieść uczuciu, które nie powinno się nigdy
narodzić i teraz za to płacili. Naruto nie był już kobietą. Nic już nie miało
być łatwe.
-Co teraz będzie? – spytał Naruto, wciąż
z głową przytuloną do piersi Sasuke. Uspokoił się trochę, opanował łzy i
dygotanie. Ciepłe ramiona Sasuke były takie kojące.
-Nie wiem – odparł Uchiha. – Nie
spodziewałem się tego.
-Ja się spodziewałem – warknął Naruto, a
Sasuke parsknął śmiechem.
-Dziecko – szepnął.
-No dziecko – odparł Naruto.
-Jak się czujesz?
-Jakbym dostał piorunem – rzekł, a Sasuke
znów się zaśmiał. – Ja… Sasuke, przepraszam – jęknął. – Ja nie wiedziałem, nie
pomyślałem…
-No co ty, uspokój się – szepnął Sasuke.
– Już wszystko jest dobrze, szok minął.
W
tym momencie do gabinetu weszła Tsunade. Obaj na nią spojrzeli.
-Trzeba zrobić badania – powiedziała, a
Naruto wyprostował się i otarł twarz. – Musimy sprawdzić, czy nic nie zagraża
tobie i dziecku, bądź co bądź nie jesteś kobietą. Nie wiemy, czy dziecko ma
wszystko, czego potrzebuje.
-Rozumiem – szepnął Naruto.
Sasuke
wstał nagle, po czym wyciągnął ku niemu otwartą dłoń. Naruto spojrzał na niego
z niezrozumieniem.
-Daj mi klucze do swojego mieszkania – powiedział.
-K-klucze?
-Tak. Spakuję cię i przeniesiesz się do
mnie – odparł.
-A-ale jak to? – Nie zrozumiał Uzumaki.
Sasuke westchnął.
-Naruto, jesteś w ciąży – rzekł dobitnie.
– Musisz zacząć o siebie dbać, nie możesz jeść ramen i tych innych świństw! I
mdlejesz! Co będzie, jak zemdlejesz w mieszkaniu i się o coś uderzysz? Nie
powinieneś zostawać sam. Po wyjściu ze szpitala będziesz mieszkał u mnie.
Naruto
patrzył na niego chwilę, a potem skinął głową i wyjął klucze. Podał je Sasuke,
a on skinął głową.
-Doskonale. Chcesz coś do jedzenia?
-P-przyniesiesz mi?
-Oczywiście.
-To chcę, cokolwiek – odparł Naruto
szeptem.
-Dobrze. Tsunade, zostawiam go w twoich
rękach – rzekł Sasuke, kiwając głową w stronę blondynki. Potem pogłaskał Naruto
po głowie i wyszedł szybkim krokiem. Naruto zerknął w orzechowe oczy Tsunade.
-Co mu się stało? – spytał szeptem
uśmiechniętą babcię.
-Tatuś za dychę – sarknęła, a Naruto
poczerwieniał.
-My-myślałem, że zrobi mi awanturę –
wyznał zawstydzony. – Spodziewałem się, że będzie krzyczał. A on… - Przełknął
ślinę, spoglądając na zamknięte drzwi.
-Kto trafi za Uchihą? – spytała Tsunade,
unosząc jedną brew. Naruto nie odpowiedział. – No właśnie. Chodź, zobaczymy, co
z tym dzieciątkiem…
Badania
trwały dość długo, bo Tsunade chciała wszystkiego być pewna. Potem, jednak
stwierdziła, prócz tego, iż Naruto jest mężczyzną, to najnormalniejsza ciąża na
świecie. Wytłumaczyła mu, czemu ma mdłości i zapewniła, że przejdą najdalej po
czternastym tygodniu. Trochę się bał, że to coś groźnego, że oznacza, że jest
źle, okazało się jednak, że wręcz przeciwnie, że to coś normalnego.
Po
badaniach przenieśli go na salę. Dostał białą koszulę i miał spędzić noc w
szpitalu, tak na w razie co. Tsunade powiedziała mu, że wypisze go jutro, że
lepiej będzie, jak zostanie pod obserwacją.
Zaledwie
położył się do łóżka i pomyślał o tym, że jest głodny, pojawił się Sasuke,
niosący jakąś siatkę.
Gdy
Uchiha zjawił się na sali, Naruto wyprostował się. Sasuke podszedł do łóżka i
usiadł w jego nogach. Wyglądał normalnie, czyli jak zawsze nienagannie, jakby
przed kilkoma godzinami nie wrzeszczał na Tsunade i nie przeklinał, dopytując
się o aborcję. Na tę myśl Naruto zadrżał. Nie pozwoliłby na coś takiego, nigdy
w życiu, ponieważ potem miałby wyrzuty sumienia aż do śmierci.
-Jak się czujesz? – zapytał czarnowłosy
spokojnym, opanowanym głosem.
-No, normalnie – odparł Naruto. – Znaczy…
wyniki mam dobre. Jutro mają mnie wypisać.
-To dobrze – szepnął Sasuke. Czy Naruto
się zdawało, czy miał lekkie rumieńce na twarzy? – Jesteś głodny?
-No, strasznie – odparł Naruto. Sasuke
sięgnął do reklamówki i wyjął jakieś okrągłe pudełko. Otworzył je, a Naruto
uderzył wspaniały zapach zupy miso. Jęknął i wyciągnął ręce, już wiedząc, że to
jest właśnie to, co chce zjeść i że po tym nie zwymiotuje.
Sasuke
podał mu pudełko i łyżkę, a Naruto zaraz zaczął wcinać, głodny jak nie wiem co.
Ku jego zdumieniu, Sasuke wstał i zaczął wykładać na szafkę obok łóżka różne
rzeczy. Wylądowało tam jeszcze jedno pudełko, kwadratowe tym razem, siatka
pomarańczy, kiść winogron, karton soku, czekolada i herbatniki. Naruto wlepił w
Sasuke zdumione oczy.
-So to? – spytał z pełnymi ustami.
-Jedzenie – odparł Sasuke. Naruto
przełknął.
-Aż tyle? Ja tu tylko na jedną noc
jestem.
-Powinieneś jeść. Za dwoje – mruknął
lekko zakłopotany Uchiha. Naruto przytaknął, wlepiając oczy w okrągłe pudełko,
pełne zupy.
-Jesteś zły? – wyszeptał.
-Już mi przeszło – odparł Sasuke. Wziął
głęboki wdech. – Teraz trzeba zadbać o twoje zdrowie. Musisz się odpowiednio
odżywiać, Naruto. Żadnej kawy czy innych świństw…
-Wiem – wymamrotał. Sasuke znów przysiadł
w nogach łóżka, patrząc na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. Ten uśmiech
dodał mu trochę otuchy.
-Jedz – szepnął Sasuke.
Jak tylko napisałaś, że biednego Naruto mdli z rana i ma dziwne zachcianki, w mojej głowie od razy zapaliła się czerwona lampka z żółtym napisem "ciąża". Tylko Ty mogłaś się odważyć na taki pomysł, właściwie bardzo przewidywalny, i tego nie schrzanić xd
OdpowiedzUsuńA więc wspólne mieszkanie, nadopiekuńczy Sasuke i krępująca świadomość, że mają razem dziecko... to lecim dalej!
eee. . .
OdpowiedzUsuńbez komentarza. . .
Ja pierdole... Mózg rozjebany xD. Jestem ciekawa, "czym" urodzi to dziecko xD
OdpowiedzUsuńEkhm! nie jestem pierwsza, moi drodzy xD i uczciwie ostrzegałam, że to mpreg i że każdy czyta na swoją odpowiedzialność xD
OdpowiedzUsuńWIEDZIALEM...............ciaza....
OdpowiedzUsuńbadum tsss.....
HAHAHHAHAHHAHAHAHAHAH O MÓJ BOŻE XD HAHHAHHAHAH pewnie zrobią aborcję XD o dżizas xD jesteś moim mistrzem! nie mogę przestać się śmiać <3 hahahhahahah kocham Cię normalnie >< bosszzz Sasu ojcem xD hahahahahhahah
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie tego się spodziewałam, gdy ostrzegałaś przed tym opowiadaniem. Absolutnie nie tego xD Chyba muszę zostawić je w spokoju, bo nie przepadam za dziećmi i takimi super dziwnymi sprawami, także tego... zmykam do innego opowiadania i wymazuję to z pamięci :D A do połowy tak fajnie mi się czytało :c Swoją drogą nie dziwię się, że nie chciałaś pisać czegoś takiego. No ale gusta są różne, skoro są osoby, które lubią takie rzeczy to ok. Ah, no tak. Skoro już zostawiam tu po sobie jakiś ślad, to dodam, że genialnie piszesz, bardzo lekko i przyjemnie. Cóż, zresetuję sobie przeorany tym opowiadaniem mózg i wracam do dalszej lektury.
OdpowiedzUsuńnawet przez myśl mi nie przeszła abocja byłem szkowamny Naruto w CIĄŻY ze nmą będzie mieli dziecko,żeby tylko z naszym dzieckiem było dobrze,ale jak narusiak urodzi to dziecko co by się nie działo ja będę przy nim będę się o niego troszyć pilnować ogólnie będę przy nim.kocham go.
OdpowiedzUsuńsasuke uchiha
Kurcze! Co to jest?! x.x przez cb spać nie pójdę a jutro do szkoły! Kordon... >.<
OdpowiedzUsuńKurcze! Co to jest?! x.x przez cb spać nie pójdę a jutro do szkoły! Kordon... >.<
OdpowiedzUsuńlekki szok o.o przeciez to facet , dupą dziecka nie wyciągnie >.>
OdpowiedzUsuńzawsze pozostaje cesarka tłuki ;____; >.>
OdpowiedzUsuńJa wam powiem że nie reaguje jak wy bo był taki przypadek w rzeczywistości . W sensie że mężczyza był w ciąży . Kocham to opko
OdpowiedzUsuńJa nie reaguje jak wy to muszę przyznać bo to nie pierwsze opowiadanie TAKIE które czytałam i za pierwszym razem moja reakcja była normalna i nadal jest :)
OdpowiedzUsuńJa pierdolę! Kisiel w majtkach... ~Ruda
OdpowiedzUsuń