sobota, 16 lutego 2013

11. Szok



Miał mieć misję, ale poinformował Tsunade, że z niej rezygnuje. Druga wizyta u lekarza skończyła się jakimś badaniem, po którym facet stwierdził, że w jego mniemaniu Naruto jest zdrowy. Koleś przepisał mu jakiejś tabletki i kazał dalej pić zioła, wystrzegać się również ciężkostrawnych potraw i dużo, dużo pić. Naruto i tak ich nie jadł, właściwie, to nie jadł prawie nic, bo większość posiłków kończyła się wymiotami. Największe mdłości miał rano, zaraz po przebudzeniu. Jadł głównie swoje ogórki i herbatniki, czasem tylko żołądek pozwalał mu na sadzone jajka lub coś słodkiego.
Tak więc Naruto zapełnił lodówkę ogórkami i kartonami soku, mając nadzieję, że kuracja ziołowo-tabletkowa nie będzie trwała zbyt długo, by wiedział, że tego nie wytrzyma. W międzyczasie odwiedziła go także Sakura, przynosząc mu domowej roboty pierożki, ale podziękował jej za nie uprzejmie, wiedząc, jak się to skończy. Sakura obejrzała go i stwierdziła, że również nie ma pojęcia, co może mu dolegać. Kazała się zdrowo odżywiać, uważać na siebie i pamiętać, by uzupełniał płyny. A on je uzupełniał, nawet aż za bardzo, bo czasem po zjedzeniu słoika ogórków zdarzało mu się wypić pozostałą jego zawartość, czyli słoną zalewę. Powinno go mdlić na samą myśl o tym, a jednak zamiast tego miał tylko ochotę na więcej.
Często też budził się w nocy i wędrował do kuchni, by coś przegryźć. To właśnie nocą najczęściej smażył sobie jajka i wtedy nimi nie rzygał. Czasem też wyjadał ze słoika ogórki, jedząc je na zmianę z dżemem lub musztardą, co zaczynało go przerażać. A ponieważ nie sypiał nocami, odsypiał w dzień. Prawie każdego popołudnia musiał uciąć sobie małą drzemkę, inaczej by nie wytrzymał.
Następnego dnia po tym, jak wymówił misję, rankiem obudziło go intensywne pukanie do drzwi. Usiadł zdezorientowany, przez chwilę nie wiedząc, co się dzieje, bo miał bardzo dziwny sen. Dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że to ktoś puka. Przetarł oczy i zerknął na zegarek. Ku jego zdumieniu, była prawie dwunasta, co oznaczało, że nawet nie licząc przerwy na nocny posiłek, spał jedenaście godzin!
Zerwał się z łóżka i lekko skołowany, poszedł otworzyć. Ku swojemu zdumieniu za drzwiami nie zobaczył Sakurki czy Kakashiego, których spodziewał się najprędzej, a… Sasuke! Naruto wytrzeszczył na niego oczy.
-Sakura mi powiedziała, że odmówiłeś udziału w misji! – zawołał Uchiha zamiast "dzień dobry". Naruto skinął głową.
-Zgadza się – potwierdził, a Sasuke bez zaproszenia wkroczył do jego mieszkania.
-Stało się coś? – zapytał, o dziwo z troską w głosie.
-Ja… ekhm! Mówiłem ci jakiś czas temu, że nie najlepiej się czuję… - wymamrotał, a Uchiha przyjrzał mu się. Naruto wiedział, że wygląda żałośnie. Schudł ostatnio i nawet mimo tego, że dużo spał, miał pod oczami ciemne worki.
-Nadal? – zdziwił się Sasuke. Naruto przytaknął.
-Lekarz nie bardzo wie, co mi jest.
-Ale przecież ty nie chorujesz! – zawołał Sasuke. Naruto wzruszył ramionami.
-To nie przeziębienie – rzekł. – Widać na żołądek mogę chorować bez przeszkód – powiedział. Przestąpił z nogę. – Em… chcesz wejść na herb…
            Nie skończył, bo jak zwykle rano fala mdłości nadeszły zupełnie bez ostrzeżenia. Odwrócił się czym prędzej i tupiąc głośno pognał do łazienki. Gdy Sasuke zjawił się tam za nim, Naruto klęczał nad sedesem jak niemalże każdego ranka. Nie miał czym wymiotować, przez co brzuch strasznie bolał. Odkaszlnął.
-Wyjdź – jęknął do Sasuke, ale ten go nie posłuchał, tylko uklęknął obok niego.
-Długo to trwa? – spytał z czułością w głosie. Naruto odetchnął głęboko.
-Jakieś trzy tygodnie – szepnął.
-Lekarz coś ci przepisał?
-Zioła i tabletki na żołądek, ale one gówno dają – odparł Naruto. Otarł usta i wyprostował się, siadając na zimnych kafelkach. – Najgorsze jest to, że nic nie mogę zjeść. Nic prócz kilku rzeczy, wszystko kończy się wymiotami. Sam rozumiesz, że nie nadaję się na żadną misję.
-Chodź do kuchni, zaparzę ci tych ziółek – szepnął Sasuke. Naruto pokiwał głową i wstał, ale chyba zrobił to za szybko, bo w momencie zakręciło mu się w głowie. Usłyszał swoje imię, wykrzyczane przez Sasuke, ale wtedy świat zniknął w ciemnościach.
            Gdy otworzył oczy, pierwszą osobą jaką zobaczył, była pochylająca się nad nim, uśmiechnięta Tsunade. Jęknął, od razu czując mdłości. Nie pamiętał, co się stało.
-Jak…? – spytał, jedną ręką dotykając czoła.
-Podobno zemdlałeś. Uchiha cię tu przyniósł – odparła Hokage.
-Pięknie! – warknął. – Jesteśmy w szpitalu?
-Nie inaczej – powiedziała.
            Usiadł, rozglądając się. Byli w gabinecie Tsunade, Naruto leżał na kozetce, zaś Hokage stała przy nim. Potem jednak cofnęła się, przysiadła na biurku i splotła ręce na piersi.
-No, słucham, co jest? – spytała.
-Ja… nie wiem – szepnął jękliwie. – Po prostu ostatnio źle się czuję. Często mam nudności. Bardzo często. I wymiotuję, też dość często. Wszystko mi szkodzi.
            Tsunade skinęła głową.
-Coś jeszcze się dzieje?
-Jestem trochę ospały. Śpię w dzień, ale nie w nocy. Schudłem.
            Tsunade westchnęła, masując sobie skronie.
-Cóż, nie mam pojęcia, co ci dolega. Zrobimy badania, daj rękę, pobiorę ci krew.
            Opadł na kozetkę, zasłaniając łokciem oczy, nie patrząc, jak Tsunade wkłuwa mu się w żyłę. Nawet tego nie poczuł, myślami był daleko. Chciał, by w końcu ktoś mu powiedział, co się dzieje, miał już tego dość. W brzuchu zaburczało mu głośno, a Tsunade zachichotała.
            Gdy już pobrała mu krew, kazała mu wstać, dała małą próbówkę i kazała iść do łazienki, bo potrzebne jej było również badanie moczu. Gdy wrócił, Tsunade kazała mu czekać i opuściła gabinet.
            Leżał na kozetce i gapił się w sufit przez dość długi czas, myśląc nad tym, co się stało. Nie mógł uwierzyć, że zemdlał przy Sasuke! I do tego jeszcze Uchiha przyniósł go do szpitala, co za wstyd! Gdy o tym myślał, miał ochotę walić głową w ścianę!
Aż w końcu, po dość długim czasie, usłyszał głosy, dwa, głos Tsunade i ku swojemu zdumieniu, głos Sasuke. Zamarł w bezruchu, nadstawiając uszu. Czy oni się o coś kłócili?
-Jeszcze nic nie wiem, Uchiha! – warknęła Piąta, otwierając drzwi do gabinetu. Jej głos nie brzmiał dobrze. Naruto usiadł na kozetce. – Siedź i czekaj, albo idź do domu i nie denerwuj!
-Poczekam! – odparł Sasuke.
            Natomiast Naruto już nie skupiał się na ich rozmowie, tylko patrzył na jakąś dziwną aparaturę na kółkach, którą Tsunade przyciągnęła ze sobą. Piąta zatrzasnęła z hukiem drzwi i spojrzała na niego.
-Co… co to jest? – wyjąkał.
-Ultrasonograf – odparła.
-A… a po co?
-Zrobię ci USG – wyjaśniła, podpychając aparaturę do kozetki.
-J-jak moje badania? – pytał dalej. Tsunade pobladła lekko.
-Zaraz się przekonamy. Naruto, kiedy ostatnio uprawiałeś seks? – zapytała, ni z tego ni z owego. Poczuł, że się czerwieni.
-A… a po co ta wiedza? – zapytał.
-Jestem, cholera jasna, lekarzem! Nie rżnij prawiczka, tylko powiedz! – pokrzyczała go.
-No… ja… trochę mniej niż dwa miesiące temu – wyjaśnił. Tsunade przez chwilę liczyła.
-Byłeś jeszcze wtedy kobietą! – warknęła, a on się wzdrygnął.
-No… tak… A o co chodzi?
-Z kim? – zapytała zamiast odpowiedzieć. Coś tam robiła przy tym całym ultrasonografie, chyba go włączała. Naruto niepokoił się coraz bardziej, nie podobało mu się zachowanie Tsunade.
-Tsunade…
-Z Uchihą, prawda? – zapytała wściekle.
-No… tak – wyznał ze wstydem. Nie miał pojęcia, co się wyprawia. – On… jest na coś chory?
-Nie – zaprzeczyła. – Kładź się i podwiń koszulkę!
            Zrobił jak kazała, patrząc na nią z uwagą. Była zła. Jego badania musiały mieć bardzo złe wyniki.
            Tsunade posmarowała mu brzuch jakimś żelem i zaczęła po nim przesuwać głowicą. Naruto przyglądał się temu z rosnącym przerażeniem, co jakiś czas zerkając na monitor od aparatury, któremu Tsunade przyglądała się z wielką uwagą. Nagle kobieta wydała z siebie dziwny dźwięk, ni to krzyk, ni jęk, a głowica wypadła jej z ręki i z trzaskiem upadła na podłogę.
-Co jest?! – zaniepokoił się Naruto. – Co mi jest? Bardzo jestem chory?
            Tsunade nie pochyliła się po głowicę, tylko zasłaniając dłonią usta, odwróciła się do niego plecami. Naruto poczuł zimny dreszcz na plecach.
-Babciu…?
-To niemożliwe… - szepnęła do siebie Hokage. – Nie, to jakaś pomyłka…
-Babciu?!
            Obróciła się do niego i zgromiła go twardym spojrzeniem.
-Kładź się z powrotem, jeszcze raz sprawdzimy!
-A-ale…
-Słuchaj mnie!
            Położył się, dygocąc. Babcia znów przy nim usiadła, podniosła z podłogi narzędzie, które upuściła i znów przyłożyła do jego brzucha. Wpatrywała się w monitor ze zmarszczonymi brwiami. Oczy miała zdumione, pełne niedowierzania.
-Jak? – wyszeptała, znów tylko do siebie.
-Babciu, straszysz mnie – jęknął, wpatrując się w nią z niepokojem. Tsunade zerknęła mu w oczy. – No co jest?
-Ja… nie wiem, jak ci to powiedzieć – szepnęła kobieta. Poczuł, że blednie.
-To… to coś… śmiertelnego? – przeraził się, lecz ku jego uldze, babcia pokręciła głową.
-Nie, to nie zagraża życiu, ale… Naruto… jesteś w ciąży – powiedziała.
            Na początku jej nie zrozumiał. Usiadł, patrząc na nią wytrzeszczonymi oczami, a potem parsknął śmiechem.
-Nie no, dobry dowcip, babciu – powiedział. – A tak serio?
-Ja mówię poważnie, Naruto! – zdenerwowała się Tsunade. Patrzył na nią przez chwilę.
-A… ale to jest niemożliwe! Znaczy… jak to jest możliwe?!
-Ty mi powiedz? – zapytała kobieta, a on zasłonił usta. Wpatrywał się w podłogę, nic nie rozumiejąc.
-Nie – szepnął. – Nie, nie, nie, nie… To niemożliwe! Czy badania to potwierdziły, jesteś pewna?!
-Umiem rozpoznać ciążę – warknęła Tsunade. – Siódmy tydzień – powiedziała, a on szybko policzył w myślach.
-Cholera, cholera! – zawołał. – Nie, to nie może być prawda, Tsunade! Nie jestem już kobietą, już od prawie dwóch miesięcy!
-Ale do zapłodnienia doszło, gdy nią byłeś – powiedziała, a on wzdrygnął się i schował twarz w dłoniach.
-Nie, nie, to chore, to niemożliwe, Tsunade!
-Jestem lekarzem tyle lat, ale coś takiego… Jedynym logicznym wyjaśnieniem jest to, jak już powiedziałam, że do zapłodnienia doszło, gdy byłeś kobietą. Po przemianie ciało wróciło do poprzedniego stanu, lecz zarodek pozostał i rozwijał się normalnie. Wszystko jest z nim w jak najlepszym porządku. Ma już paluszki u rączek i nóżek…
            Naruto jęknął, zatykając dłonią uszy i kręcąc głową. Podciągnął nogi na kozetkę i ukrył twarz w kolanach. Cały się trząsł, był w szoku.
-Nie, to niemożliwe, to nie może być prawda… - jęknął. – Tsunade… Boże…
-Zawołam Sasuke…
-Nie! – wydarł się Naruto gwałtownie, spoglądając na nią dziko. – Nie, nie, on nie może się dowiedzieć! – jęknął ze łzami w oczach. – Sasuke nie chce dzieci! Sasuke, on… Boże, to dziecko Sasuke! – zawołał, czując, jak łzy ciurkiem płyną mu po policzkach. Znów schował głowę w kolanach. – Boże, Boże…
-Naruto, on musi wiedzieć, jest ojcem – szepnęła Tsunade, dotykając jego ramienia w pocieszającym geście. Jęknął głośno.
-Zabije mnie – szepnął, kołysząc się. – Będzie wściekły, babciu…
-Naruto, mimo wszystko jednak… jest ojcem…
            Naruto załkał, obejmując głowę ramionami. Nie chciał tego słuchać, nie mógł w to uwierzyć, to się nie działo naprawdę! To był jakiś chory sen, przecież takie rzeczy są niemożliwe! Jak mogło do tego dojść, przecież to było wbrew naturze! Dobra, był dziewczyną, ale już się odmienił! Przespał się z Sasuke, kiedy miał tamto ciało, ale teraz już był sobą! Tam w środku… w nim… nie mogło nic być! To było niemożliwe!
            Tsunade odeszła od niego i usłyszał, jak otwiera drzwi.
-Uchiha, chodź tu na słówko! – rzuciła.
            Naruto nie śmiał spojrzeć w kierunku czarnowłosego. Siedział skulony na kozetce i łkał cicho w swoje kolana, zasłaniając głowę ramionami.
-Stało się coś poważnego?! – zawołał Sasuke, prawdopodobnie na jego widok. – Naruto, wszystko w porządku?!
            Naruto zadrżał i zaszlochał głośno, kręcąc głową. Tsunede westchnęła.
-Naruto jest w ciąży – powiedziała prosto z mostu.
            Na chwilę w gabinecie zapadła absolutna cisza, przerywana tylko urywanym szlochem Naruto. W końcu Sasuke chrząknął.
-Wiecie, to jest bardzo śmieszne, ale mnie nie rozbawiło – powiedział. – Co się dzieje?
-Ja nie żartuję, Uchiha! – warknęła na niego Tsunade. – Naruto jest w ciąży, i to z tobą!
            Znów cisza. Gdy Naruto zerknął jednym, zapłakanym okiem na Sasuke, zobaczył, jak ten osuwa się na krzesło przy drzwiach. Jego spojrzenie było błędne, patrzył przed siebie, ale chyba nic nie widział. W końcu podniósł ręce i schował w nich twarz.
-Jak? – spytał szeptem.
            Tsunade ukucnęła obok niego i zaczęła mu tłumaczyć. Sasuke cały czas zasłaniał twarz dłońmi, nie ruszając się. Naruto patrzył na niego, dygocąc. Tak strasznie bał się jego reakcji, tak strasznie… Sasuke przecież nie chciał dzieci… Mówił mu kiedyś o tym…
-Nie zabezpieczyliście się!? – warknęła nagle Tsunade i Naruto zdał sobie sprawę, że Sasuke szeptem z nią rozmawiał, tylko on tego nie słyszał, zbyt głośno szlochając.
            Sasuke potrząsnął głową.
-No czy ty jesteś głupi, Uchiha?!
-Przecież nie wiedziałem! On następnego dnia był już facetem! – warknął czarnowłosy, zamaszystym ruchem ręki wskazując na Naruto. Ten jęknął cicho. – Nie był prawdziwą kobietą, skąd mogliśmy wiedzieć, że może zajść w ciążę?!
-To chyba logiczne, że kobieta zachodzi w ciążę! – wydarła się Tsunade.
-Ale on nie jest kobietą! – wrzasnął Sasuke równie głośno.  – Kurwa! To była jedna noc, poniosło nas, następnego dnia Naruto już się odmienił! Skąd mogliśmy… Kurwa!
            Sasuke wstał gwałtownie i zaczął krążyć po gabinecie.
-Co teraz? – zapytał Sasuke rzeczowym tonem. – Co z tym zrobimy?!
-Zarodek rozwija się normalnie. To właściwie już prawie płód – powiedziała Hokage. Naruto milczał, nie poruszając się. Opanował już szloch, ale wciąż był w szoku. Nie mógł uwierzyć, że… ma w sobie dziecko. Dziecko! I to dziecko Sasuke! – Ciąża przebiega normalnie. Naruto musi zostać w szpitalu, musimy przeprowadzić badania i sprawdzić, czy ciąża aby nie zagraża jego życiu. Wygląda jednak na to, że… no… że wszystko jest normalnie.
-Więc aborcja nie wchodzi w grę, tak? – zapytał Uchiha wściekle.
            Naruto poczuł się tak, jakby strzelił go piorun, albo jakby Sasuke dął mu w twarz. Uniósł głowę i zszokowany, spojrzał na Uchihę, a potem na Tsunade. Sasuke pomyślał o tym, by zabić ich dziecko?
-Nie – wyszeptał. Tamci jednocześnie na niego spojrzeli. – To przecież dziecko. To byłoby… morderstwo… - szepnął ze łzami w oczach. Po chwili te znów spłynęły po jego policzkach. – Sasuke!
            Oczy Sasuke spojrzały na niego, już nie błędne, nie przerażone, a w pełni skupione. Przyglądali się sobie przez chwilę, a potem czerń tęczówek Sasuke nagle złagodniała. Uchiha westchnął, po czym podszedł do niego i usiadł obok.
-No już, nie rycz – szepnął, ścierając mu łzy z policzków. – Już, wszystko będzie dobrze, nie masz co ryczeć.
-Ł-łatwo ci powiedzieć – wyjąkał Naruto. Sasuke pokręcił głową, a potem przygarnął go do siebie. Naruto przez chwilę był w szoku, a potem wtulił się w jego szeroki tors i rozpłakał na dobre.
            Nie miał pojęcia, jak długo tak siedzieli. Tsunade w jakimś momencie wyszła, zostawiając ich samych. Naruto trzymał się koszuli Uchihy i płakał, a ten głaskał go po głowie, szepcząc, że będzie dobrze. Naruto nie był jednak tego taki pewien, przez ostatnie dwa miesiące ledwo się do siebie odzywali. Popełnili jeden błąd, dali się ponieść uczuciu, które nie powinno się nigdy narodzić i teraz za to płacili. Naruto nie był już kobietą. Nic już nie miało być łatwe.
-Co teraz będzie? – spytał Naruto, wciąż z głową przytuloną do piersi Sasuke. Uspokoił się trochę, opanował łzy i dygotanie. Ciepłe ramiona Sasuke były takie kojące.
-Nie wiem – odparł Uchiha. – Nie spodziewałem się tego.
-Ja się spodziewałem – warknął Naruto, a Sasuke parsknął śmiechem.
-Dziecko – szepnął.
-No dziecko – odparł Naruto.
-Jak się czujesz?
-Jakbym dostał piorunem – rzekł, a Sasuke znów się zaśmiał. – Ja… Sasuke, przepraszam – jęknął. – Ja nie wiedziałem, nie pomyślałem…
-No co ty, uspokój się – szepnął Sasuke. – Już wszystko jest dobrze, szok minął.
            W tym momencie do gabinetu weszła Tsunade. Obaj na nią spojrzeli.
-Trzeba zrobić badania – powiedziała, a Naruto wyprostował się i otarł twarz. – Musimy sprawdzić, czy nic nie zagraża tobie i dziecku, bądź co bądź nie jesteś kobietą. Nie wiemy, czy dziecko ma wszystko, czego potrzebuje.
-Rozumiem – szepnął Naruto.
            Sasuke wstał nagle, po czym wyciągnął ku niemu otwartą dłoń. Naruto spojrzał na niego z niezrozumieniem.
-Daj mi klucze do swojego mieszkania – powiedział.
-K-klucze?
-Tak. Spakuję cię i przeniesiesz się do mnie – odparł.
-A-ale jak to? – Nie zrozumiał Uzumaki. Sasuke westchnął.
-Naruto, jesteś w ciąży – rzekł dobitnie. – Musisz zacząć o siebie dbać, nie możesz jeść ramen i tych innych świństw! I mdlejesz! Co będzie, jak zemdlejesz w mieszkaniu i się o coś uderzysz? Nie powinieneś zostawać sam. Po wyjściu ze szpitala będziesz mieszkał u mnie.
            Naruto patrzył na niego chwilę, a potem skinął głową i wyjął klucze. Podał je Sasuke, a on skinął głową.
-Doskonale. Chcesz coś do jedzenia?
-P-przyniesiesz mi?
-Oczywiście.
-To chcę, cokolwiek – odparł Naruto szeptem.
-Dobrze. Tsunade, zostawiam go w twoich rękach – rzekł Sasuke, kiwając głową w stronę blondynki. Potem pogłaskał Naruto po głowie i wyszedł szybkim krokiem. Naruto zerknął w orzechowe oczy Tsunade.
-Co mu się stało? – spytał szeptem uśmiechniętą babcię.
-Tatuś za dychę – sarknęła, a Naruto poczerwieniał.
-My-myślałem, że zrobi mi awanturę – wyznał zawstydzony. – Spodziewałem się, że będzie krzyczał. A on… - Przełknął ślinę, spoglądając na zamknięte drzwi.
-Kto trafi za Uchihą? – spytała Tsunade, unosząc jedną brew. Naruto nie odpowiedział. – No właśnie. Chodź, zobaczymy, co z tym dzieciątkiem…
            Badania trwały dość długo, bo Tsunade chciała wszystkiego być pewna. Potem, jednak stwierdziła, prócz tego, iż Naruto jest mężczyzną, to najnormalniejsza ciąża na świecie. Wytłumaczyła mu, czemu ma mdłości i zapewniła, że przejdą najdalej po czternastym tygodniu. Trochę się bał, że to coś groźnego, że oznacza, że jest źle, okazało się jednak, że wręcz przeciwnie, że to coś normalnego.
            Po badaniach przenieśli go na salę. Dostał białą koszulę i miał spędzić noc w szpitalu, tak na w razie co. Tsunade powiedziała mu, że wypisze go jutro, że lepiej będzie, jak zostanie pod obserwacją.
            Zaledwie położył się do łóżka i pomyślał o tym, że jest głodny, pojawił się Sasuke, niosący jakąś siatkę.
            Gdy Uchiha zjawił się na sali, Naruto wyprostował się. Sasuke podszedł do łóżka i usiadł w jego nogach. Wyglądał normalnie, czyli jak zawsze nienagannie, jakby przed kilkoma godzinami nie wrzeszczał na Tsunade i nie przeklinał, dopytując się o aborcję. Na tę myśl Naruto zadrżał. Nie pozwoliłby na coś takiego, nigdy w życiu, ponieważ potem miałby wyrzuty sumienia aż do śmierci.
-Jak się czujesz? – zapytał czarnowłosy spokojnym, opanowanym głosem.
-No, normalnie – odparł Naruto. – Znaczy… wyniki mam dobre. Jutro mają mnie wypisać.
-To dobrze – szepnął Sasuke. Czy Naruto się zdawało, czy miał lekkie rumieńce na twarzy? – Jesteś głodny?
-No, strasznie – odparł Naruto. Sasuke sięgnął do reklamówki i wyjął jakieś okrągłe pudełko. Otworzył je, a Naruto uderzył wspaniały zapach zupy miso. Jęknął i wyciągnął ręce, już wiedząc, że to jest właśnie to, co chce zjeść i że po tym nie zwymiotuje.
            Sasuke podał mu pudełko i łyżkę, a Naruto zaraz zaczął wcinać, głodny jak nie wiem co. Ku jego zdumieniu, Sasuke wstał i zaczął wykładać na szafkę obok łóżka różne rzeczy. Wylądowało tam jeszcze jedno pudełko, kwadratowe tym razem, siatka pomarańczy, kiść winogron, karton soku, czekolada i herbatniki. Naruto wlepił w Sasuke zdumione oczy.
-So to? – spytał z pełnymi ustami.
-Jedzenie – odparł Sasuke. Naruto przełknął.
-Aż tyle? Ja tu tylko na jedną noc jestem.
-Powinieneś jeść. Za dwoje – mruknął lekko zakłopotany Uchiha. Naruto przytaknął, wlepiając oczy w okrągłe pudełko, pełne zupy.
-Jesteś zły? – wyszeptał.
-Już mi przeszło – odparł Sasuke. Wziął głęboki wdech. – Teraz trzeba zadbać o twoje zdrowie. Musisz się odpowiednio odżywiać, Naruto. Żadnej kawy czy innych świństw…
-Wiem – wymamrotał. Sasuke znów przysiadł w nogach łóżka, patrząc na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. Ten uśmiech dodał mu trochę otuchy.
-Jedz – szepnął Sasuke.

15 komentarzy:

  1. Jak tylko napisałaś, że biednego Naruto mdli z rana i ma dziwne zachcianki, w mojej głowie od razy zapaliła się czerwona lampka z żółtym napisem "ciąża". Tylko Ty mogłaś się odważyć na taki pomysł, właściwie bardzo przewidywalny, i tego nie schrzanić xd

    A więc wspólne mieszkanie, nadopiekuńczy Sasuke i krępująca świadomość, że mają razem dziecko... to lecim dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole... Mózg rozjebany xD. Jestem ciekawa, "czym" urodzi to dziecko xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekhm! nie jestem pierwsza, moi drodzy xD i uczciwie ostrzegałam, że to mpreg i że każdy czyta na swoją odpowiedzialność xD

    OdpowiedzUsuń
  4. WIEDZIALEM...............ciaza....

    badum tsss.....

    OdpowiedzUsuń
  5. HAHAHHAHAHHAHAHAHAHAH O MÓJ BOŻE XD HAHHAHHAHAH pewnie zrobią aborcję XD o dżizas xD jesteś moim mistrzem! nie mogę przestać się śmiać <3 hahahhahahah kocham Cię normalnie >< bosszzz Sasu ojcem xD hahahahahhahah

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że nie tego się spodziewałam, gdy ostrzegałaś przed tym opowiadaniem. Absolutnie nie tego xD Chyba muszę zostawić je w spokoju, bo nie przepadam za dziećmi i takimi super dziwnymi sprawami, także tego... zmykam do innego opowiadania i wymazuję to z pamięci :D A do połowy tak fajnie mi się czytało :c Swoją drogą nie dziwię się, że nie chciałaś pisać czegoś takiego. No ale gusta są różne, skoro są osoby, które lubią takie rzeczy to ok. Ah, no tak. Skoro już zostawiam tu po sobie jakiś ślad, to dodam, że genialnie piszesz, bardzo lekko i przyjemnie. Cóż, zresetuję sobie przeorany tym opowiadaniem mózg i wracam do dalszej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  7. nawet przez myśl mi nie przeszła abocja byłem szkowamny Naruto w CIĄŻY ze nmą będzie mieli dziecko,żeby tylko z naszym dzieckiem było dobrze,ale jak narusiak urodzi to dziecko co by się nie działo ja będę przy nim będę się o niego troszyć pilnować ogólnie będę przy nim.kocham go.


    sasuke uchiha

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze! Co to jest?! x.x przez cb spać nie pójdę a jutro do szkoły! Kordon... >.<

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze! Co to jest?! x.x przez cb spać nie pójdę a jutro do szkoły! Kordon... >.<

    OdpowiedzUsuń
  10. lekki szok o.o przeciez to facet , dupą dziecka nie wyciągnie >.>

    OdpowiedzUsuń
  11. zawsze pozostaje cesarka tłuki ;____; >.>

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja wam powiem że nie reaguje jak wy bo był taki przypadek w rzeczywistości . W sensie że mężczyza był w ciąży . Kocham to opko

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nie reaguje jak wy to muszę przyznać bo to nie pierwsze opowiadanie TAKIE które czytałam i za pierwszym razem moja reakcja była normalna i nadal jest :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja pierdolę! Kisiel w majtkach... ~Ruda

    OdpowiedzUsuń