sobota, 16 lutego 2013

16. Dobre dni



-Nie mogę uwierzyć, że gadałeś o tym z Tsunade – burknął Naruto. Było już długo po północy, ale oni nie patrzyli na zegarek, zajęci pieszczotami. Naruto nie spodziewał się, że Uchiha może mieć w sobie takie pokłady namiętności. No dobra, niby za ich pierwszym razem nieco się z tym ujawnił, ale na przykład ten ich pierwszy raz dzisiaj, a właściwie już wczoraj, jakiś szczególnie namiętny nie był – obaj byli spragnieni siebie tak bardzo, że w sumie nie trwało to długo. Dopiero potem, po ugaszeniu pierwszego pożaru, ich ciała znów się splotły, tym razem w namiętnej, długiej, pełnej potu i jęków walce. Naruto aż nie mógł uwierzyć, że to się dzieje. Po tak długiej niepewności, po tych cholernych trzech dniach podpuszczania Uchihy, by choćby zasygnalizował, że coś iskrzy, że jednak coś jest na rzeczy… Po tym wszystkim ten drań tak bezczelnie się przyznał, że jednak chciał się bzykać. Dopiero teraz, po wszystkim, w tych kilku minutach dyszącej ciszy nasunęła mu się refleksja – po co to wszystko? Czy nie mogli ominąć tego wszystkiego, co było skomplikowane i po prostu zacząć od tego momentu? Jak widać dwóch facetów też mogło to robić i wcale źle nie było. Wręcz przeciwnie, było fenomenalnie!
-Chciałem mieć pewność, że to bezpieczne – mruknął Uchiha, obejmując go ściślej. Leżał za plecami Naruto, przytulając go, z twarzą w jego włosach. – Nie miałem pojęcia, jak to jest z tymi sprawami, gdy w grę wchodzi ciąża.
-Babcia Tsunade pewnie do tej pory się śmieje – szepnął zawstydzony Naruto.
-No to niech się śmieje – odparł Sasuke, a Naruto poczuł, jak ten wzrusza ramionami. – Lepiej dmuchać na zimne, takie jest moje zdanie. Poza tym Tsunade poradziła mi również, byśmy, no… nadrabiali teraz, bo później może być… hn… niewygodnie. Dla ciebie.
            Naruto jęknął i schował twarz w poduszkę.
-Z wielkim brzuchem – wymamrotał. Sasuke przesunął rękę i położył ją na jego brzuchu. Pocałował go w ucho.
-Z pięknym, wielkim brzuchem – wyszeptał. Naruto przekręcił się lekko i spojrzał mu w oczy.
-Sasuke, a… mogę o coś zapytać?
-O wszystko – odparł Uchiha, całując go po szyi.
-Bo… Mieszkamy ze sobą już tyle czasu… Powiedz mi… Czemu dopiero teraz? Ja… myślałem, że już ci się nie podobam…
            Uchiha westchnął, a potem oparł czoło o jego ramię.
-To nie tak – szepnął.
-To jak? – naciskał Naruto. Sasuke wziął głęboki oddech.
-Ty nie mogłeś mi się podobać… wcześniej… - wyszeptał. – Nie, nie, posłuchaj… - dodał Sasuke, gdy Naruto już otworzył usta, by coś powiedzieć. – Po prostu… Nawet jeśli ciągnęło mnie do ciebie, nawet jeśli uwielbiałem z tobą rozmawiać, chciałem spędzać z tobą każdą chwilę, śmiać się z tobą i nawet jeśli zdarzało mi się o tobie fantazjować… - Naruto wstrzymał oddech, a jego serce zabiło – to nie mogłem sobie pozwolić na te uczucia, bo… bo moim celem było odbudowanie klanu, rozumiesz? Gdybym był gejem, to byłby koniec mojego nazwiska… A potem ty zamieniłeś się w dziewczynę i Boże, Naruto, nawet sobie nie wyobrażasz, co ja przeżywałem… co ja miałem w głowie… Zwariowałem na twoim punkcie, już od pierwszej chwili… A ty na każdym punkcie dawałeś mi znać, że mnie nie chcesz… i się wyprowadziłeś. A potem Tsunade powiedziała mi, że to dlatego, że ty również coś poczułeś… I sam wiesz, co potem zrobiłem.
            Przerwał, a potem uniósł głowę i pocałował nagie ramię Naruto.
-Później odmieniłeś się i ustaliliśmy, że nie będziemy o tym pamiętać. Znów się nie widywaliśmy i znów szalałem. Aż w końcu okazało się, że jesteś w ciąży…
-Ale przecież… - jęknął Naruto. – Ty nie chciałeś dziecka…
-Nie. To jest właśnie to, czego chciałem najbardziej… A dziecko z tobą… - Urwał, jakby zabrakło mu słów. Jednak Naruto cały czas czegoś nie rozumiał.
-Byłeś wtedy zły… - przypomniał mu.
-Na własną głupotę – odparł bez wahania. – Bałem się, że zagroziłem twojemu życiu, że naraziłem cię na niebezpieczeństwo, ale gdy się okazało, że wszystko jest w porządku, że ty jesteś bezpieczny, a dziecko rośnie i nic mu nie zagraża… Byłem wtedy najszczęśliwszy na świecie… Pragnąłem już tylko, byś coś do mnie poczuł…
-Od początku coś czułem – jęknął Naruto. – Ale bałem się, że ty nic nie czujesz.
-A ja, że ty nic nie czujesz – odrzekł Sasuke i zaśmiał się. Naruto uniósł głowę i pocałował go w usta. Wszystko już sobie w końcu wyjaśnili i teraz już nic nie mogło być źle. Już nic nie miało prawa się popsuć.
            Następne dni były dla Naruto jednym z najlepszych okresów jego życia. Większość złych dolegliwości minęła, za to stanowczo wzrósł mu apetyt. Zjadał obiady z dwóch dań, obfite śniadania i kolacje, do tego koniecznie podwieczorek i jakieś przegryzki w międzyczasie. Sasuke oczywiście dbał, by było to zdrowe jedzenie i pilnował, by Naruto za bardzo nie opychał się słodyczami.
            Ogórki i herbatniki nadal stanowiły dla niego ulubioną przekąskę, często też wypijał zalewę ze słoika, a Sasuke, za każdym razem gdy to widział, odwracał głowę.
            Najlepsze jednak w tym wszystkim były wspólne noce, przepełnione namiętnym seksem. Naruto jak do tej pory nie miał nikogo na stałe, Sasuke również nie. Dla Naruto było to coś niezwykłego, mieć u boku kogoś, kto zawsze był. Jego dawne marzenia zamieniły się w rzeczywistość – dni wypełnione były czułościami, pocałunkami, przytulaniem się. Wspólne oglądanie filmów, czym przeważnie umilali sobie wieczory, kończyło się przeważnie seksem na kanapie. W sumie wspólne prysznice tez się tym kończyły, podobnie gotowanie i wiele innych rzeczy. Naruto miał niesamowicie ogromną ochotę na seks i niemal cały czas o nim myślał.
            Niedługo po ich pierwszym razie, który tak właściwie był drugi, odwiedziła ich Tsunade. Babcia co prawda rozbawiona była zachowaniem Sasuke, ale zażartowała na ten temat tylko kilka razy, bardziej interesując się zdrowiem Naruto. Często też odwiedzała ich Sakurka, a raz nawet przyszedł Sai, ale tylko po to, by przynieść Sasuke jakieś papiery.
            Plotki krążące po wiosce, jakoby Sasuke miał mieć z jakąś dziewczyną dziecko, niestety wciąż krążyły, tym bardziej, że pewnego dnia Sasuke zjawił się w domu z… niebieskim kocykiem w reklamówce pod pachą. Jak sam stwierdził, po prostu zobaczył go na sklepowej wystawie i musiał kupić. Kocyk był kwadratowy, niebieski, z dużym, białym misiem, wyhaftowanym idealnie pośrodku. Zaowocowało to rozmową o płci dziecka, która przebiegła dość… nieśmiało. Obaj pragnęli syna, co do tego nie było wątpliwości, ale przecież prawdopodobieństwo, że urodzi się dziewczynka, wynosiło pięćdziesiąt procent. Tak więc ustalili, że nie będą pytać Tsunade o płeć dziecka i poczekają do narodzin. A właściwie do momentu, kiedy Tsunade dziecka z Naruto nie wyjmie, bo przecież w jego wypadku do prawdziwych narodzin dojść nie mogło.
            A skoro już Sasuke kupił kocyk, to pewnego dnia Naruto postanowił się wybrać z Sakurą na zakupy, a właściwie na razie tylko na zwiady, by zorientować się w cenach i w ogóle w atrybutach potrzebnych dziecku. Potrzebowali w końcu całej masy rzeczy – od ubranek, smoczka i butelki, aż po łóżeczko i resztę mebli. Do tego przybory do kąpania, pieluszki, nosidełko, kocyki… Naruto w ogóle nie orientował się w tych wszystkich rzeczach, było tego tak wiele. I właśnie dlatego zabrał ze sobą Sakurę – ona się na tym znała lepiej od niego.
            W sumie chodzili po sklepach ze dwie godziny. Naruto postanowił też coś kupić dziecku, żeby nie było tak, że tylko Sasuke o tym myśli, więc od siebie kupił smoczek. Tak więc mieli już dwie rzeczy. To jakimś dziwnym trafem wprawiło go w euforię – dwie rzeczy dla ich przyszłego dziecka! I z każdym tygodniem miało ich być więcej!
            Do domu wrócił w podskokach, jednak, ku swojemu zdumieniu, nie zastał w nim Sasuke. Zajrzał do kuchni, ale była pusta, podobnie sypialnia. W łazience też go nie było, a gdy złapał za klamkę swojego byłego pokoju, ten okazał się zamknięty. Zdziwiony przeszedł do salonu i już chciał się walnąć na kanapę, by tam na Sasuke poczekać, jego uwagę przykuł jakiś ruch na tarasie. Zdziwiony Naruto podszedł do okna i przyklejając policzek do szyby, wyjrzał na zewnątrz. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył tam Sasuke!
            Uchiha był chyba w swoim świecie, bo przecież Naruto go wołał, a ten nie odpowiedział, co znaczyło, że go nawet nie usłyszał. Klęczał na tarasowych deskach, wśród narzędzi i pucował… dziecięce łóżeczko. Naruto gapił się na niego chwilę, a potem podszedł do oszklonych drzwi, otworzył je i wyszedł na zewnątrz.
-Wołałem cię – odezwał się, a Sasuke drgnął i obejrzał się na niego.
-Ach, już jesteś! – zawołał.
-No jestem – odparł Naruto. – Co ty wyprawiasz? – spytał z ciekawością. Sasuke uśmiechnął się do niego.
-Naprawiam łóżeczko – odparł.
-Aha. A skąd je masz? – pytał dalej Naruto.
-Ze strychu.
-To gra w irytowanie mnie?
            Sasuke zaśmiał się.
-To moje stare łóżeczko – odparł wesoło. – Trzeba je wyczyścić, bo było całe w kurzu i pajęczynie. Potem poskręcać śrubki, niektóre wymienić i pomalować. I będzie jak nowe! – Ucieszył się. Naruto przeniósł wzrok z niego na do połowy wyczyszczone łóżeczko dla dziecka. No cóż, w tej chwili wyglądało żałośnie, kilka szczebelków było przekrzywionych, a jeden z biegunów chyba odpadł, ale Naruto nie chciał psuć radości swojego partnera – skoro ten chciał naprawiać to łóżeczko, to okej, on nie miał nic przeciwko.
-Dooobra – powiedział. – Em… zrobić ci herbaty? Kanapki?
-Byłbyś aniołem – odparł Sasuke, wracając do szorowania łóżeczka. Naruto jedynie machnął na niego ręką i umknął stamtąd jak najszybciej.
            Gdy wrócił do Sasuke z herbatą i kanapkami, ten gwiżdżąc pod nosem mył zawzięcie szczebelki łóżeczka. Naruto usiadł sobie w wiklinowym krześle na tarasie, stawiając tacę z jedzeniem na stoliku obok.
-Jedzenie – odezwał się do Sasuke. Ten obrócił się ku niemu, uśmiechnął szeroko i zgarnął z talerza jedną z kanapek. Naruto jedynie westchnął. Właśnie stracił chłopaka na rzecz łóżeczka.
            Siedział na tym wiklinowym krzesełku chyba z godzinę, lekko przysypiając. Praktycznie sam zjadł wszystkie kanapki, bo Sasuke zbyt był zajęty, by jeść. Herbaty też nie wypił, wystygła całkowicie. W końcu jednak poderwał się na nogi, zadowolony.
-Ha! – wykrzyknął. – Spójrz!
            Naruto rozchylił powieki i spojrzał na łóżeczko. Wyglądało jak wcześniej, ale nie było już takie brudne. Zrobione było z jasnego drewna i raczej dość toporne, ot, małe wiezienie na biegunach. Naruto wzruszył ramionami.
-No, łóżeczko – rzekł.
-No powiedz chociaż, że ci się podoba! – odparł Sasuke. Naruto wywrócił oczami.
-Podoba mi się – powiedział dla świętego spokoju.
-Więc chodź ze mną – powiedział Uchiha, wyciągając rękę. Naruto zmarszczył nos, ale ujął jego dłoń i dał się pociągnąć do salonu. Nie zatrzymali się tam jednak, tylko wyszli na korytarz i skierowali do byłego pokoju Naruto. Sasuke wygrzebał klucze z kieszeni i otworzył drzwi.
            Weszli do środka, a Naruto opadła szczęka. Pokój był całkowicie pusty, zniknęły wszystkie jego meble, został tylko gołe, pomarańczowe ściany. Obrócił się wokół siebie, a potem spojrzał na Sasuke.
-Czy ty tu chcesz…?
-Tak – przytaknął Sasuke. – Tu zrobimy pokój dla dziecka.
            Naruto jeszcze raz rozejrzał się dookoła, a potem uśmiechnął.
-Trzeba pomalować… i kupić meble… i wszystko…
            Sasuke skinął głową.
-Tylko… skoro nie chcemy wiedzieć, jaka jest płeć dziecka, to jak pomalujemy? Nie możemy zrobić różowo czy niebiesko?
-Pomalowałbyś pokój na różowo? – spytał Naruto, a Sasuke uśmiechnął się szeroko.
-Dla córeczki – odparł. Naruto parsknął śmiechem.
-Pomalujemy na zielono – powiedział, a Sasuke uniósł brwi.
-Przecież ty nie lubisz zielonego!
-Co z tego? Zielony będzie neutralny. A reszta rzeczy w różnych kolorach. Powinno być ładnie – rzekł, wyobrażając sobie, jak urządzą to pomieszczenie. Sasuke podszedł do niego i objął go od tyłu, przytulając. Cmoknął go w kark.
-Na pewno będzie ładnie – szepnął. – A co powiesz, byśmy przetestowali podłogę w tym pokoju?
            Naruto uniósł jedną brew, a potem obrócił się ku niemu.
-Ale pod warunkiem, że sprawdzimy też parapet – szepnął, a Sasuke zaśmiał się.
-Z przyjemnością…
            Pewnego dnia, pod koniec trzynastego tygodnia Naruto się ubierał. Sasuke był już w kuchni i robił im śniadanie. Uzumaki wygrzebał z szafy swoje czarne spodnie, wciągnął je na siebie i chciał zapiąć, ale…
-ŁAAAA!!! Sasuke, chodź tu szybko! – wrzasnął. Nie minęła sekunda, a Uchiha pojawił się obok niego.
-Co?! Co się stało?! – zapytał przerażony. Naruto wskazał mu na swój rozporek.
-Patrz! Patrz!
            Złapał za rozporek i spróbował zapiąć guzik, ale wyraźnie brakowało centymetra. Uchiha wytrzeszczył oczy, a potem opadł na kolana.
-Rośnie – szepnął, wpatrując się z uwielbieniem w jego brzuch, a Naruto się skrzywił. Jak do tej pory Sasuke padał przed nim na kolana po to, by postawić mu maszt.
-Ano rośnie – odparł, dotykając swojego brzucha. Sasuke położył dłoń na jego dłoni i spojrzał mu w oczy. W jego oczach malowało się takie uczucie, że Naruto osunął się na kolana i zaczął go całować.
-Kocham cię – wyszeptał wtedy Sasuke, a Naruto zadrżał w jego ramionach.
-Ja ciebie też – odszepnął.
            Następnego dnia Sasuke miał misję, za to Naruto odkrył, że jedzenie papryki powoduje u niego zgagę. Było to okropne uczucie, którego nie umiał zabić i męczył się przez długi czas, nim ta minęła. Za to kolejnego dnia, gdy Uchiha miał wolne, rozpoczęli malowanie pokoju dziecka. Sasu kupił wiadro zielonej farby, wałki oraz pędzle i zaraz po śniadaniu zabrali się do dzieła.
            Sasuke malował sufit i ściany u góry, zaś Naruto ściany na dole, a także rogi oraz miejsca przy futrynach drzwi i okien. Naruto mógłby użyć klonów i wtedy poszłoby im dużo szybciej, ale klony go ostatnio wkurzały, sądząc, że to takie zabawne, że oryginał jest w ciąży. Miały też tendencję do macania go po brzuchu i bezczelnego łaszenia się do Sasuke, więc wolał ich nie przywoływać. Denerwowały go.
            Ogólnie, pomalowanie pokoju zajęło im około trzech godzin. Potem zrobili sobie w nim piknik na podłodze, podziwiając efekt swojej pracy i znów pili ich szampana, czyli sok marchewkowy, tym razem z dodatkiem jabłka i pomarańczy.
            Wkrótce potem zaczęli kupować pierwsze meble. W tym celu, po raz pierwszy od miesięcy, wybrali się gdzieś razem. Może nie była to idealna randka, ale Naruto jakoś nie chciał się pokazywać z Sasuke gdzieś na wiosce, tym bardziej, że bał się, iż ktoś odkryje prawdę. A właściwie, dwie prawdy – o tym, że jest z Sasuke i że będzie miał z nim dziecko. Naruto nie miał pojęcia, za którą z tych rzeczy byłby uznany za większe dziwadło. Niby Tsunade i Sakurka dość łatwo ich zaakceptowały, ale Naruto podejrzewał, że reszta już by taka wyrozumiała i tolerancyjna nie była. A nie chciał się stresować z powodu głupich ludzi, i tak mu czasem odwalało i kłócił się z Sasuke bez powodu. Co prawda ostatnio zawsze kończyło się to seksem, ale mimo wszystko podczas kłótni był zestresowany. A stres był zły i w ciąży należało go unikać.
            Wybrali meble w neutralnym, jasnym kolorze, z kolorowymi klamkami. Naruto bardzo się one podobały, a wracając ze sklepu zakupili jeszcze farby do pomalowania zmontowanego przez Sasuke łóżeczka. Gdy następnego dnia meble dotarły, spędzili cały dzień na montowaniu ich i zakładaniu. Oczywiście Sasuke nie pozwolił mu niczego dźwigać, wiec Naruto był tam raczej dla ozdoby, ale jak tylko mógł coś zrobić, to zaraz pomagał. Gdy było potrzeba więcej rąk, Sasuke tworzył klony, ale one też były wkurzające. Po prostu Naruto czuł się wśród kilku Sasuke nieco rozkojarzony i zdenerwowany, bo każdy z nich na zmianę chciał buziaka, albo głaskał go po głowie, twarzy, brzuchu. Jeden Sasuke był nadopiekuńczy, a trzech czy czterech Sasuke to już by go dosłownie zamęczyło na śmierć tą opieką. Jeśli jednak chciał, by meble jeszcze tego dnia stały i wisiały na miejscu, musiał ich jakoś znieść.
            W piętnastym tygodniu ciąży brzuszek był już zaokrąglony. Zauważyli to póki co tylko oni, bo odwiedzająca ich Sakurka jeszcze niczego nie widziała. Za to poradziła mu, jak radzić sobie ze zgagą, która mu ostatnio dokuczała i której powoli zaczynał mieć dosyć. W dodatku Sakura przyniosła im prezent, pierwszy prezent dla ich dziecka – śliczne, kolorowe śpioszki dla noworodka. Naruto gapił się na nie przez pół godziny, nie mogąc uwierzyć, że dziecko po narodzinach będzie takie małe! Spodziewał się większego. Sasuke za to zdawał się wszystko doskonale wiedzieć i Naruto podejrzewał, że dzieje się tak za sprawą jego poradnika, który notabene został przez niego tak zbunkrowany, że Naruto więcej go już nie widział. Zresztą, nie przeszkadzało mu, że Sasuke go czyta, jeśli to miało pomóc.
            W dodatku Sakura powiedziała im coś jeszcze – że nawet już od teraz ich dziecko może ich słyszeć, choć w pełni wykształcony aparat słuchowy będzie ono miało dopiero w dwudziestym czwartym tygodniu. Zaleciła im jednak, by mówić do dziecka, co podobno miało mu pomagać. Jeszcze tego samego wieczora przed snem Sasuke wygrzebał skądś swoją starą książkę z bajkami, posadził Naruto na łóżku przed sobą, podwinął jego koszulkę i zaczął czytać do jego brzucha. Jak się to skończyło, Naruto nie wiedział, bo zasnął po kilku stronach, ale był gotów to znosić, jeśli Sasuke to uszczęśliwiało. Uchiha miał fioła na punkcie ich dziecka i widać tak już miało zostać.

5 komentarzy:

  1. dopiero tutaj komentuje, a swoje ogólne przemyślenia względem opowiadania napisze na końcu. jak na razie wiedz, ze udało Ci się to ŚWIETNIE! moim zdaniem wcale nie jest przeslodzone, były bardziej cykierkowe opowiadania ;-) Sasus-tatus jest genialny, rozwala mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie to oglnie cale rozwala nie tylko cukierkowy Sasu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ale tyle że twoje inne opowiadania zawsze mi się podobały, to jest dla mnie zbyt przesłodzone i nierealne ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. "Jeszcze tego samego wieczora przed snem Sasuke wygrzebał skądś swoją starą książkę z bajkami, posadził Naruto na łóżku przed sobą, podwinął jego koszulkę i zaczął czytać do jego brzucha." To było genialne xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha! Genialne xD z tym masztem to się uśmiałam "XD Sasuś-tatuś^^ co za przeznaczenie :d

    OdpowiedzUsuń