piątek, 15 lutego 2013

5. Nic się nie zmieniło



Naruto pędziła co sił w nogach, byleby jak najszybciej opuścić szpital. Sasuke i tak pewnie był już niesamowicie na nią wściekły, w końcu miała dwugodzinne spóźnienie! Mknęła korytarzem, mijając wiele osób, póki jedna z nich, siedząca na krześle w poczekalni nie odchrząknęła głośno, gdy Naruto ją minęła. Uzumaki wyhamowała, ślizgając się na szpitalnych, wypolerowanych, białych płytkach. Zamachała rękami, zatrzymała się i obróciła na pięcie.
-Sasuke! – wykrzyknęła na widok siedzącego na plastykowym krześle Sasuke. – A co ty tu robisz?!
            Uchiha podniósł się z krzesła, wciskając ręce w kieszenie ciemnych spodni. Spojrzał na nią uważnie.
-Jak badania? – zapytał.
-No… dobrze. A jak mają być?
-Nie przychodziłaś, więc pomyślałem, że coś jest źle – powiedział z lekkim zakłopotaniem, a ona parsknęła śmiechem.
-Nie, nie! Po prostu się przeciągnęły, ale ze mną wszystko dobrze! Babcia Tsunade powiedziała, że jestem zdrowa i mogę trenować. Więc co, idziemy na pole treningowe?! – zapytała, zakładając ręce za głowę. Sasuke zerknął na zegarek na nadgarstku.
-Może najpierw na obiad, co? – zapytał. – Nie jadłem nic od siódmej rano.
-Spoko. Ale… kurde, nie mam portfela – jęknęła. – Poślę klona do domu…
-Nie ma potrzeby – odparł Uchiha, ruszając w stronę wyjścia. – Ja zapłacę.
-A-ale…
-To nie kłopot – przerwał jej Sasuke. – Następnym razem ty stawiasz.
-Okej! – zawołała radośnie.
            Opuścili szpital i ruszyli do najbliższej jadłodajni. Po wiosce powoli zaczęła się roznosić plotka, że z Naruto coś jest nie tak, ponieważ po drodze zaczepiło ją kilka osób, pytając, co się stało. Spotkali także Shikamaru, który stwierdził jedynie, że przygody Naruto są upierdliwe i poszedł dalej.
            W jadłodajni, do której poszli, było jeszcze kilka wolnych stolików. Usiedli przy jednym z nich, zamówili sobie szaszłyki, z których słynęło to miejsce i pogrążyli się w rozmowie. Zaczęli planować wspólne treningi, dzięki którym Naru miała wrócić do formy. Wspólnie ustalili, że to przez drastyczną zmianę wagi i wzrostu ma takie kłopoty, zarówno z szybkością, jak i koordynacją. Naruto porozumiała się też z Kuramą, którego ta sytuacja niezwykle bawiła, jak się okazało. Demon nie wtrącał się, obserwując jej poczynania. Podobnie jak Tsunade, on też nie znał tego jutsu. Przyrzekł pomóc w treningu i znów pogrążył się we śnie.
            Po obiedzie ona i Sasuke poszli na pole treningowe i zaczęli ćwiczyć wedle tego, co ustalili. Na początku szło Naruto opornie, lecz potem zaczęła się przyzwyczajać. Gdy po dłuższym treningu stanęli z Sasuke do krótkiego sparingu, bez problemu dotrzymywała mu kroku. Sasuke zdawał się być zadowolony, że aż tak bardzo się nie zmieniła. Zawsze razem trenowali, gdyby coś uległo zmianie, Sasuke nie miałby z kim ćwiczyć.
            Kiedy skończyli, oboje byli padnięci, ale zadowoleni. Leżeli na ziemi, dysząc i patrząc w błękitne, pokryte pierzastymi chmurami niebo. Naru zaśmiała się.
-Hah… czuję, że tak naprawdę, to nic się nie zmieniło… - powiedziała. Sasuke prychnął.
-Jesteś kurduplem…
-No dzięki, umiesz pocieszyć jak nikt!
            Zaśmiał się, a potem zerknął na nią. Obrażona, nadęła policzki, splatając ręce na piersi.
-No już, nie wkurzaj się, Uzumaki – powiedział Sasuke.
-Obraziłeś mnie – powiedziała. Sasuke znów się zaśmiał.
-Sasuke! Naruto! – usłyszeli krzyk. Oboje podnieśli głowy i spojrzeli w tamtym kierunku. Poza granicami pola treningowego stała Sakura, machając do nich. Podnieśli się i ruszyli w jej kierunku.
            Sakura ubrana była w jej zwyczajny, czerwony strój. Spojrzała na nich z uśmiechem, a potem rzuciła jej i Sasuke po butelce wody. Złapali je odruchowo.
-O, dzięki! – ucieszyła się Naruto i zaraz przyssała do swojej butelki.
-Co tu robisz? – spytał ją Sasuke.
-Przyszłam po Naru! – odparła. – Miałeś go jako kumpla tyle czasu, teraz ja mam koleżankę! – Wypięła ku niemu język, a Sasuke uniósł brwi. Zerknął na Naruto. Ta wzruszyła ramionami.
-Sakura ma mi wyjaśnić kilka babskich spraw – powiedziała, odejmując butelkę od ust.
-A… aha… - mruknął Uchiha i również się napił. Chyba wolał nie zgłębiać tematu.
-To co, idziemy w stronę wioski? – zapytała Naru, a tamci dwoje przytaknęli. Ruszyli w stronę wioski, całą trójką w dobrych humorach. Naruto czuła się wręcz świetnie, uwielbiała wysiłek fizyczny, od razu była jak nowonarodzona.
            Gdy doszli na miejsce, Sasuke pożegnał się z nimi i odszedł w swoją stronę. Dziewczyny stały chwilę, patrząc za nim, a potem ruszyły w głąb wioski.
-Ech, i tak muszę puścić klona po pieniądze – westchnęła Naru, składając dłonie w pieczęć. Chwilę później jej kopia pobiegła w kierunku mieszkania.
-Mogę cię o coś zapytać, Naruto? – spytała Sakura. Uzumaki przytaknęła, popijając wodę.
-Jasne – powiedziała, chowając butelkę. – O co?
-Więc… zachowujesz się teraz jak dziewczyna…
            Naru parsknęła śmiechem.
-No, ciekawe czemu – zachichotała.
-No więc… to… kto ci się teraz podoba? Nadal dziewczyny?
            Naruto zamyśliła się na chwilę, a potem wykrzywiła lekko.
-Hmm… wiesz… teraz to tak jakby… no… Uznałabym, że Sasuke jest większym ciachem niż ty cukiereczkiem – powiedziała, a Sakura zaśmiała się głośno.
-Boooże, i spędziłaś z nim tyle czasu! – zawołała Haruno. – Jak ja ci zazdroszczę!
-Niby czego? – zdziwiła się Naru, a Haruno prychnęła.
-No, przebywania z Sasuke sam na sam! Nie ma w wiosce fajniejszego faceta! – powiedziała podekscytowana różowowłosa. Naru zastanowiła się nad tym.
-Z Sasuke? Toż to frajer. – Haruno zerknęła na nią, patrząc tak, jakby uważała, że jest niespełna rozumu. Naru westchnęła. – No dobra, Uchiha jest bezczelnie przystojny, ale… Załóżmy, hipotetycznie, jesteś z nim na randce. O czym rozmawiacie? – zapytała. Sakura zastanawiała się przez chwilę.
-Nie wiem… hm… o czymkolwiek…
-Pogodę wykluczamy – wtrąciła Naru.
-O wiosce, znajomych…
-Proooszę cię, Sakura, Sasuke nie zna imion połowy z nich! – powiedziała Naru. – Byłaś ty kiedyś z Sasuke sam na sam dłużej niż godzinę?
-No… kilka razy – szepnęła Haruno z lekkim wstydem. Naruto pokiwała głową ze znawstwem.
-I o czym rozmawialiście?
-Sasuke… - Sakura odchrząknęła – raczej… się nie odzywał…
-No właśnie! – zawołała Naruto, unosząc palec. – Bo on się nie odzywa! O czym gada Uchiha? O treningu! Wczorajszym treningu, dzisiejszym treningu, treningu sprzed miesiąca, planowanym treningu, treningu z Kakashim, bez Kakashiego, z kataną, bez, z kunai, bez kunai… rano, wieczorem… Sasuke jest nudny! A jak nie o treningu, to o książkach – powiedziała Naruto. Sakura przyglądała jej się sceptycznie.
-Chyba sobie żartujesz?
-Nie właśnie! – zawołała rozbawiona Naruto. – Sasuke jest… zwyczajny. Jakby jego charakter był choćby trochę podobny to tego nieziemskiego wyglądu, to Uchiha… hm… byłby nie wiem, gwiazdą rocka. Ale nie jest, dla niego szaleństwo wieczoru to odłożyć książkę i wyjść na spacer do parku.
            Sakura zaśmiała się.
-Trochę przesadzasz, Naruto – powiedziała.
            Dotarły do drogerii i skręciły. Wkrótce potem pojawił się klon Naruto, przynosząc jej pieniądze. Dziewczyny zaczęły krążyć po sklepie, a Sakura zapoznawała ją ze wszystkimi rzeczami, których potrzebowała „normalna” kobieta. Naru nie do końca czuła się normalna, ale była grzeczna i nie protestowała, słuchając uważnie. Po godzinie wyszły ze sklepu z reklamówkami zakupów. Dawno temu Naruto marzyłaby, by spędzić tyle czasu z Sakurą, a teraz w sumie było jej to obojętne. Z Haruno dobrze sie rozmawiało, zwłaszcza o Sasuke.
            Rozstały się w dobrych humorach, obiecując sobie, że co jakiś czas będą sobie robiły wypad na zakupy. Ku przerażeniu Naru, taka perspektywa jej się podobała, nawet miała ochotę, by kupić sobie jakiś fatałaszek. Niebieski. Najlepiej kieckę…
            Wzdrygnęła się, słysząc swoje myśli, a potem czym prędzej udała się do mieszkania, by zjeść kolację.
            Mijały dni. Wkrótce potem cała wioska już wiedziała, co spotkało Naruto. Dla znajomych był to niezły dowcip, zwłaszcza dla Kiby, który dogryzał jej za każdym razem, gdy ją spotkał. Tsunade przeprowadziła jeszcze kilka badań, które nic nie wykryły. Zleciła jakiejś grupie shinobi poszukiwania w papierach i książkach wzmianki o technice, której na Naruto użyto, jednak to również posuwało się powoli. Dalej trenowała z Sasuke i z dnia na dzień było coraz lepiej, coraz pewniej się czuła w nowym ciele. Równie dobrze jak w towarzystwie Sasuke, czuła się miedzy dziewczynami, Sakurą, Ino, a czasem Hinatą, która miała dziwną minę za każdym razem, gdy z nią rozmawiała. W końcu Naruto stwierdziła, że te pół roku nie będzie takie złe, wręcz przeciwnie, że to nawet ciekawe doświadczenie.
            Tego dnia, tydzień po przemianie, ona, Sakura i Ino siedziały w kawiarni, ciesząc się wolnym, sobotnim popołudniem. Hinata nie mogła przyjść, jej drużyna wyruszyła na misję. Dziewczyny za to wybrały się na zakupy i Naruto w końcu kupiła sobie niebieską sukienkę. Wioska liścia całym rokiem byłą zielona i nawet w styczniu było ciepło, a ona nie miała żadnych letnich sukienek, co wcale nie było dziwne, bo do niedawna była mężczyzną.
-Tamten jest fajny – szepnęła nagle Ino, a Naru i Sakura obejrzały się w kierunku, który wskazała. W kącie kawiarni siedziało trzech shinobi z innej wioski. Ino wskazywała im najwyższego z nich, przystojnego bruneta.
-No, całkiem, całkiem – przytaknęła Naruto, spoglądając na mężczyznę. Facet był wysoki i miał ładną twarz. Niebieskie oczy, lekki zarost. Stwierdziła, że będąc kobietą lubiła ciemnowłosych mężczyzn. Trochę to wszystko było dziwne, ale płynęła z prądem, obiecała  sobie w końcu, że jak już wróci do normalnego stanu, to wszystko sobie spisze i będzie traktować jak biblię. Nareszcie będzie rozumiała kobiety! Może znajdzie sobie miłość? – Ma ładne oczy.
-Nie? – szepnęła podekscytowana Ino. – Może powinnam podejść i zagadać? – Odgarnęła włosy do tyłu, patrząc na Naru i Sakurę z pytaniem w oczach. Uzumaki wzruszyła ramionami, unosząc filiżankę z kawą do ust. Upiła łyka.
-Nie wiem – szepnęła Sakura. – Nie ma obrączki na palcu?
-Stąd nie widać! – jęknęła Ino, wyciągając szyję. Potem jej spojrzenie padło wprost na Naruto. – A może ty pójdziesz zagadać, co? – zapytała, trochę złośliwie. Naru o mało co nie zakrztusiła się kawą, którą piła.
-Co? – zapytała, wytrzeszczając oczy. – Pogięło cię, Ino? Do faceta, nigdy w życiu!
-No przecież sama mówiłaś, że ci się podobają – zauważyła Sakura. Naru prychnęła.
-Ale nie zagadam! No co wy?! Nie uważacie, że to by było nie fair, za pół roku znów będę sobą!
-Racja – westchnęła Ino. – A już miałam ochotę na trochę wrażeń!
-Wrażenia, to właśnie wchodzą przez drzwi – szepnęła nagle Sakura.
            Naru obróciła się w stronę wejścia i ku swojemu zdumieniu, spostrzegła Sasuke, wchodzącego do kawiarni.
            Uchiha nawet ich nie zauważył, tylko nie rozglądając się na boki skierował do baru. Pod pachą niósł jakaś książkę, ubrany był w czarne spodnie i granatową bluzę z kapturem. Trzy kelnerki o mało się nie pozabijały, byleby tylko być tą, która go obsłuży, Sasuke jednak nie zwrócił na to uwagi. Koniec końców wygrała jakaś ruda, najwyższa z nich wszystkich, eliminując koleżanki dzięki łokciom. Stanęła naprzeciw Sasuke prężąc się i szczerząc tak, jakby dostała szczękościsku.
            Uchiha złożył zamówienie i odwrócił się, by znaleźć stolik. Jego czarne jak noc oczy omiotły salę, po czym zatrzymały się na ich stoliku.
-Patrzy tu! – jęknęła Ino.
-Idzie! – odparła Sakura.
            Naruto westchnęła. Co ten dupek w sobie miał, że wszystkie laski dostawały orgazmu na jego widok?
-Hej dziewczyny – zagadnął Uchiha.
-Heeej – odpowiedział słabo Sakura i Ino. Naruto zerknęła na Uchihę.
-Co ty tu robisz? – zapytała, a on wzruszył ramionami i pokazał jej książkę.
-Przyszedłem poczytać – odparł.
-Wydawało mi się, że miałeś trenować – powiedziała z namysłem, a on pokręcił głową i podwinął rękaw bluzy, pokazując obandażowany nadgarstek.
-Mała kontuzja. Mogę się do was przysiąść?
-J-jasne! – wyjąkała Sakura, a Ino gorliwie pokiwała głową. Sasuke zgarnął wolne krzesło spod stolika obok i usiadł między Naruto a Sakurą. Uzumaki zmarszczyła brwi.
-Skoro chcesz czytać, to po co się do nas dosiadasz? – zapytała. Koleżanki zgromiły ją wzrokiem, ale olała je. Coś jej się nie zgadzało w zachowaniu Sasuke.
-No… nie muszę koniecznie czytać – powiedział Sasuke. – Ogólnie chodzi o to, by miło spędzić wieczór – odparł.
            Naruto mało się nie zakrztusiła wdychanym powietrzem. Sasuke i „milo spędzony wieczór”! To brzmiało bardziej, niż podejrzanie! To śmierdziało na sto kilometrów, ponieważ „miło spędzony wieczór” dla Uchihy oznaczał morderczy trening, a nie kawiarnię i trzy dziewczyny!
-Jesteś chory! – powiedziała w olśnieniu. – Śmiertelnie!
            Sasuke parsknął śmiechem.
-Nie, nie jestem – odrzekł. – A wy, co tu robicie? – zmienił temat, zwracając się do Sakury i Ino. Te dwie natychmiast zaczęły mu opowiadać o zakupach, podniecone tym, że się do nich odezwał. Natomiast Naru zmarszczyła nos, przyglądając mu się. Sasuke był uprzejmy dla dziewczyn, zupełnie, jakby nie był sobą.
            Chory jak nic, wywnioskowała Naru. Dla niej nie było innego wytłumaczenia.
            Niedługo potem pojawiła się kelnerka, przynosząc kawę dla Sasuke. Ten podziękował jej uprzejmie i nawet się do niej uśmiechnął, przez co dziewczyna, odchodząc od stolika wyglądała tak, jakby dostała czymś w głowę.
-Mają tu dobrą kawę – stwierdził Uchiha, upijając małego łyka ze swojej filiżanki. Sakura i Ino gorliwie mu przytaknęły.
-Przeciętną – prychnęła Naruto.
-Nie smakuje ci? – zdziwił się Sasuke.
-Pijałam lepsze – odparła.
-Naruto lubi się droczyć – powiedziała Sakura, następując jej na stopę. Naru wykrzywiła się lekko.
-A, dajcie mi spokój – powiedziała, odwracając głowę. We trójkę zaśmiali się, więc i ona koniec końców się uśmiechnęła.
            Wieczór przebiegał… inaczej. Według Naru trochę dziwnie, trochę nienormalnie, ale i miło. Najdziwniejszym i najnienormalniejszym elementem wieczoru był Sasuke. Miły i uprzejmy Sasuke, który z nimi rozmawiał i się śmiał! Przez chwilę było tak, jakby Naruto trafiła do alternatywnej rzeczywistości, w której ona jest kobietą, Uchiha flirtuje, a wszystko inne stoi na głowie.
            Otrząsnęła się z tych głupich myśli i odstawiła na stolik pustą filiżankę. Sasuke tłumaczył właśnie dziewczynom jak wykonuje się jakąś tam technikę, którą kiedyś skopiował, a one dwie wręcz spijały każde słowo z jego ust.
-Idę do łazienki – rzuciła, a Sasuke zerknął na nią, przerywając.
-Idziesz? – zapytał zdezorientowany, widząc, jak się podnosi z krzesła.
-Do łazienki – powtórzyła.
-Ach – zaskoczył Sasuke. – Nie usłyszałem.
-Było tak zawzięcie nie flirtować – zaśmiała się i wypięła ku niemu język, po czym odeszła.
            Odnalazła damską łazienkę, klnąc na słaby, babski pęcherz. Chciało jej się siusiu częściej, niż gdy była facetem, wypiła kawę i zaraz musiała biec siku.
            Zrobiła co miała zrobić, starannie wymyła dłonie (gdy była facetem, nie myła, była obrzydliwa, bleee) i wyszła. Ledwo wkroczyła na salę, ktoś zastąpił jej drogę.
-Hej – zagadnął.
            Podniosła głowę, marszcząc nos. Był to ten wysoki przystojniak, którego wcześniej obczaiła Ino. Facet miał naprawdę ładne oczy.
-Hej – odpowiedziała z uśmiechem.
-Jestem Tetsu – powiedział chłopak, a Naruto poczuł do niego wielki szacunek. Koleś zagadał, a to przecież wcale nie było takie proste. Nie każdy był Uchihą, który nie musiał nawet zagadywać. Taki Uchiha mógł jedynie skinąć palcem, a każda jak głupia za nim szła. Naruto wiedziała co nieco o tym, jak ciężko jest zapoznać dziewczynę, jak wali wtedy serducho i jaką pustkę ma się w głowie, kiedy już przychodzi się odezwać.
-Naru – przedstawiła się uprzejmie. Koleś od razu się rozpromienił.
-Am.. Em… Może masz ochotę na ciastko… czy coś? – zapytał z nadzieją, a ona wyszczerzyła się jeszcze bardziej. Darmowe ciacho!
-Jasne – odpowiedziała. Koleś prawie podskoczył. Zamaszystym gestem wskazał jej ladę, gdzie była kasa, a sam obrócił się ku kumplom i – Naru nie była pewna – chyba pokazał im uniesione w górę kciuki.
            Podeszli do lady i chłopak podsunął jej menu. Naru wybrała sobie kawałek szarlotki, a koleś zamówił dla siebie sok. Usiedli przy jednym z małych, wolnych stolików zaraz przy kontuarze.
-Jesteś stąd? – zapytał chłopak, wciąż się do niej uśmiechając. Wtedy to Naruto nasunęła się refleksja, czy jest uważana za ładną? Jakoś o tym nie myślała, ale chyba podobała się Tetsu. A to okazało się być… miłe. Odgarnęła włosy.
-Tak – powiedziała. – A ty jesteś tu na misji? – spytała.
-Tak, ja i moja drużyna – wskazał kciukiem za siebie, na swoich dwóch kolegów. – Ale już skończyliśmy, Czcigodna Hokage nas odprawiła. Jutro wracamy do domu.
-A-aha – mruknęła Naru. Pojawiła się kelnerka, przynosząc ciasto i sok. Naru natychmiast rzuciła się na swoją szarlotkę. Tetsu zaśmiał się.
-Lubisz słodycze, tak? – spytał, rozbawiony.
-A kto nie lubi? – zapytała retorycznie. – Ciastka tu są super. Mmm… pycha! Chcesz spróbować? – zapytała, wyciągając w jego stronę widelec z kawałkiem ciasta. Chłopak zarumienił się.
-Ou… Em… tak, jasne. – Chłopak wychylił się i chapnął to, co mu podała. Patrzył na nią jakoś dziwnie. – Pyszne – szepnął.
-EKHM!!! – chrząknął nagle ktoś nad nimi. Oboje podskoczyli jak oparzeni. Naru spojrzała w bok.
-Sasuke! – zawołała zła, łapiąc się za serce. – Odwaliło ci, o mało co zawału nie dostałam!
-Czekamy na ciebie przy stoliku – odparł Uchiha lodowatym tonem, patrząc na nią intensywnie. Prychnęła.
-Zdawałeś się dobrze bawić z dziewczynami! – odparła. – A Tetsu kupił mi ciastko!
-TETSU – powtórzył lodowato Sasuke, przenosząc spojrzenie z niej na bruneta. Tamten przełknął ślinę, a tymczasem oczy Sasuke wróciły do niej. – I co, lecisz na każdego, kto kupi ci ciastko?
-Hej! – zawołał Tetsu, ku zdumieniu Naruto, oburzony. – Nie obrażaj damy!
            Uchiha znów na niego spojrzał, gromiąc go wzrokiem. Tetsu chyba chciał sprostać wyzwaniu i nie przegrać tego pojedynku, lecz Uchiha to był Uchiha. Brunet odwrócił wzrok.
-Sasuke! – powiedziała Naruto z rezygnacją. – Nie gap się na ludzi w taki sposób, jakbyś chciał na nich użyć sharingana!
-Sh-sharingana? – wyjąkał Tetsu.
-Tak, sharingana klanu UCHIHA – potwierdził Sasuke, specjalnie akcentując swoje nazwisko. – Nie spieszy ci się gdzieś przypadkiem? – spytał uprzejmie. Tetsu wstał jak oparzony.
-Tak, ja już sobie pójdę. Na razie, Naru – rzucił, po czym odszedł, a właściwie to uciekł. Naruto warknęła wściekle w stronę Sasuke, gdy ten usiadł na zwolnionym przez bruneta miejscu.
-Pogięło cię? – zapytała. – On był naprawdę miły i kupił mi ciastko!
-No i co z tego? – zapytał beznamiętnie Sasuke.
-No to co się do niego przyczepiłeś? – spytała zła.
-Bo jesteś naiwną kretynką, nie znasz tego gościa. Może ty zawsze zapraszałeś dziewczyny ze szczerymi intencjami wobec nich, ale dla twojej świadomości, nie wszyscy tacy są – powiedział z naciskiem.
-Jeny, przecież nie jestem laską, dałabym sobie radę, Uchiha! To był tylko taki test!
-Niby czego? „Ciekawe, jak szybko wyląduję w rynsztoku zgwałcona?” – zapytał wściekle.
-Dramatyzujesz! Jeny, on mnie tylko zaprosił na ciastko! Nie każdy spotkany facet jest psychopatycznym mordercą! A ja nie jestem laską, do cholery jasnej! Przecież wiesz, że umiem walczyć!
-Ale jesteś naiwna!
-Ugh! Z tobą się nie da rozmawiać!
-Chyba z tobą! – odparł. Odsunęli się od siebie, splatając dłonie na piersiach. Naru nadęła policzki.
            Chwilę siedzieli w taki sposób, nie patrząc na siebie. Naruto była wściekła na Sasuke przez to, jak się wobec niej zachowywał. Miał ją za słabeusza, uważał, że nie jest silna! Jak śmiał?! Przecież na ostatnich treningach udowodniła mu, że tylko jej ciało się zmieniło, a jej siła jest taka sama! Jak Sasuke mógł uważać, że jakiś marny ninja z obcej wioski mógłby jej zrobić krzywdę?! Jej, przyszłemu Hokage!
            W końcu miała dość Uchihy, wstała od stolika i ruszyła ku dziewczynom. Ku jej zdumieniu, Sasuek poczłapał za nią.
-Co się stało? – zapytała zdziwiona Sakura.
-Drań się mnie czepia! – powiedziała Naruto. – Uważa mnie za słabą!
-Nie za słabą! – zawołał zaraz Sasuke. – Tylko za nierozważną!
-Uchiha, obudź się! Tak się poznaje ludzi, nikt nikogo nie zabija i nie rzuca się na niego w kawiarni przy szarlotce! Ugh! Nie gadam z tobą!
-Świetnie! – warknął Sasuke, obrócił się i rzuciwszy „cześć” Sakurze i Ino, wyszedł z kawiarni. Naruto oklapła na swoje dawne krzesło.
-Wytłumaczycie mi, o co mu chodzi, bo ja go nie ogarniam! – powiedziała, wskazując drzwi. Sakura i Ino tylko wymieniły spojrzenia.

5 komentarzy:

  1. maxiiia (to nick na potrzeby tego opowiadania)17 lutego 2013 23:26

    Dzięki za niespodziankę. Doczytaaaa.... (nie użyję właściwej formy, bo się wyda, że nie mogę tego czytać) do tego miejsca. Dzięki za niespodziankę. Jutro dalej... Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc nie było żenującej rozmowy o miesiączce ;< trochę się rozczarowałam, ale zazdrość Uchihy mi wszystko wynagrodziła. Tak, jest troche cukierkowo, ale w takim pozytywnym znaczeniu tego słowa. TAKI Sasuke, to widok cieszący oczka ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. boskie boskie boskie...zazdrosny Sasus oh yeah to jest to co lubie o je bejbi oby tak dalej :D hehehehe <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdrosny Sasuke :'D trochę podejrzane ze Naru nie wie o co mu chodzi no bo jak by nie patrzeć jest facetem wiec powinien wiedzieć >.> naprawdę nie ma się do czego przyczepić , jesteś cudowna ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówiłam że to jest podejrzane >:D hehehe, śmieje się jak zboczeniec ;-; dzięki XD rozdział b.fajny :)

    OdpowiedzUsuń