piątek, 15 lutego 2013

7. Przyjaciel



-Randka! – powiedziała Ino, celując w nią pałeczkami, a Naru prychnęła, wznosząc oczy do nieba.
-Przecież mówię, że nie randka! – odparła wściekle.
            Ona, Sakura i Ino siedziały u tej ostatniej przy jej kuchennym stole i jadły zamówione z pobliskiej restauracji sushi. Naruto właśnie skończyła im opowiadać o przedwczorajszej kolacji z Sasuke, a Ino, jak to Ino, od razu miała niewłaściwe myśli.
-Mi to wygląda jak randka – powiedziała dumnie Yamanaka. – Kolacja? Była. Wino? Było. Odprowadził cię? Tak. Randka.
-Nie randka, Sakura, do cholery, powiedz jej coś! – zawołała Naru, zwracając się do różowowłosej. Haruno wzruszyła ramionami.
-Mi to też wygląda na randkę – powiedziała, a Ino zakrzyknęła tryumfalnie. Naru uderzyła czołem w blat stołu.
-Jeny, dziewczyny – jęknęła. – Przecież to Sasuke! – powiedziała. – Byliśmy kumplami całe życie! To, że jestem laską, niczego nie przekreśla, nawet się cieszę, że Sasuke jest normalny, mimo że jestem dziewczyną! – zawołała. – Jak to by wyglądało, jakbyśmy się przestali kumplować tylko dlatego, że jestem dziewczyną, co?!
-No niby tak – westchnęła Ino. – Ale bluzę ci dał! – zarzuciła jej.
-Bo było zimno!
-Gdybyś był facetem, to by ci nie dał!
-A skąd wiesz? – prychnęła Naru. – Może by powiedział coś w stylu: „Uzumaki, ty łazęgo, zimno na zewnątrz, a ty się nawet nie ubrałeś! Masz tu moją bluzę, bałwanie!” – zaintonowała grubym głosem, a dziewczyny zachichotały.
-Akurat! – prychnęła Sakura.
-A tak poza tym, to ty się z nim całowałaś! – zawołała nagle Ino, a Naru zakrztusiła się ryżem, bo właśnie jadła swoje sushi. Odkaszlnęła.
-C-co?! – wykrzyknęła.
-No, jeszcze w szkole! Skradłaś Sasuke jego pierwszy pocałunek!
-No co wy, dziewczyny! – zawołała Naru, czerwieniejąc. – To był wypadek, ktoś mnie na niego popchnął!
-Jak smakowały jego usta? – spytała Ino, opierając się łokciami o blat stołu i patrząc na Naruto intensywnie, a ona poczerwieniała jeszcze bardziej.
-Ja… nie wiem, nie skupiłam się na tym… - wyjąkała. – Ja ledwo to pamiętam…
-Ale coś tam pamiętasz, nie? – Ino poruszyła brwiami. – To trochę wredne, nie podzielić się z koleżankami taką wiedzą.
-O rany, Ino… Sakura, no weź ją, niech ze mnie zejdzie! – zawołała, znów szukając obrony u Haruno.
-W sumie, to ja też chciałabym to wiedzieć. – A Haruno znów poparła Yamanakę. Naru jęknęła po raz setny tego dnia. Czemu tak na nią wlazły?!
-Ja nie wiem, rany, Sasuke jest kumplem!
-Kumplem, który jednocześnie jest super ciachem – zauważyła Ino. – I najwyraźniej lubi z tobą spędzać czas.
-Bo jesteśmy kumplami! Ino, no przecież ja za pięć miesięcy będę znów facetem! On to wie, to jest niemożliwe, by chciał iść ze mną na randkę! To nie była randka, nakarmił mnie, bo było mu mnie żal i uważa, że jestem żałosna i nawet jeść sobie zrobić nie potrafię! Z kim będzie trenował, jak umrę z głodu?
-Jakoś wcześniej się tym nie przejmował. – Ino dalej próbowała bronić swojego stanowiska.
-Bo teraz jestem krasnalem – powiedziała Naru. – Jestem jeszcze żałośniejsza, niż wcześniej.
-A ja uważam, że jesteś w typie Sasuke! – zawołała blondynka.
-Sasuke nie ma typów – powiedziała Naruto, lecz niezgodnie z prawdą. Wiedziała, jaki typ Sasuke lubi i niestety, była to dokładnie właśnie ona. Ale Sasuke nic do niej nie czuł, nie mógł czuć, ponieważ oboje doskonale wiedzieli, że ona nie będzie taka zawsze, że bardzo chce wrócić do dawnej postaci i że za pięć miesięcy to się stanie. – Sasuke nie uznaje związków.
-Na pewno gdzieś jest dziewczyna, która mu się spodoba – zauważyła Sakura. – To by było dziwne, jakby ktoś taki jak on został kawalerem.
-A kto by z Sasuke wytrzymał?! – prychnęła Naruto.
-No nie wiem – powiedziała Ino. – Przystojny jakby go z okładki magazynu zdjęli, sprząta, gotuje, jest silny, jest ostatnim żyjącym członkiem niesamowitego, starego klanu… Chyba ma za mało zalet, ja bym się trzy razy zastanowiła. – Jej głos ociekał sarkazmem.
-Uchiha wcale nie jest taki fajny – wymamrotała Naruto, dźgając pałeczką jedno ze swoich sushi. Czy naprawdę tak myślała, czy wmawiała to samej sobie? Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie.
-Jaaasne. – Ino wywróciła oczami.
            Skończyły temat Sasuke i zaczęły inny, ale Naruto już nie miała humoru. No bo jak Ino mogła sugerować, że ona i Sasuke… że… Nie, to było niemożliwe! Po prostu Sasuke był dla niej taki, a nie inny, gdyż był dżentelmenem, a ona była teraz dziewczyną. Nie była już kumplem, z którym mógłby pogadać o dziewczynach czy coś, bo ona BYŁA dziewczyną. Tak więc Uchiha zachowywał się kulturalnie. Kiedy Naru już wróci do swojego dawnego ciała, wszystko będzie jak dawniej. Wszystko wróci do normy.
            Tyle że była jeszcze jedna rzecz, o której Naruto raczej nie myślała. Bo przecież zamieniła się w kobietę specjalnie dla Sasuke. Stała się idealną dziewczyną dla niego.
            Wkrótce potem skończyły jeść i Naruto stwierdziła, że wraca do domu. Dziewczyny miały razem coś tam oglądać w telewizji, ale wykręciła się od tego, stwierdziwszy, że gust do filmów jej się nie zmienił i nie będzie oglądała komedii romantycznych. Oczywiście, było to kłamstwo. Lubiła komedie romantyczne, ale w życiu by się do tego nie przyznała.
            Wracając do domu wciąż myślała o Sasuke. Czy on zdawał sobie sprawę, że to ich spotkanie wyglądało jak randka? Nie, na pewno nie. Sasuke był za głupi, by tak pomyśleć, zresztą, jak każdy facet. Tylko dziewczyny miały takie głowy, by z igły zrobić widły, a ze zwykłego koleżeńskiego spotkania randkę. Bo to nie była żadne randka, tylko kolacja z przyjacielem! Bo Sasuke to przyjaciel i tylko przyjaciel! Sasuke był zbyt rozsądny, by się w niej bujać, wiedział przecież, kim jest naprawdę!
            Zamyśliła się tak, że nawet nie zauważyła, że w korytarzu prowadzącym do jej mieszkania ktoś stał. Minęła tę osobą, szukając kluczy po kieszeniach czarnych rybaczek i dopiero gdy ta osoba chrząknęła, Naruto obróciła się w jej stronę.
-Myślałem, że to ja ciebie nie poznam, a nie odwrotnie – powiedział chłopak, a Naru wytrzeszczyła oczy.
-Gaara! – wykrzyknęła.
            W korytarzy stał Gaara, ubrany nie w strój Kazekage, a zwykłe, brązowe spodnie i czarną koszulkę. Przez jedno ramię przerzucony miał worek podróżny, uśmiechał się. Bez zastanowienia podbiegła do niego i przytuliła przyjaciela. Gaara zaśmiał się.
-Jeny, człowieku, co ty tu robisz? – zapytała, gdy się od niego odsunęła. Gaara przyjrzał jej się.
-Czcigodna Hokage poinformowała mnie o zaistniałej sytuacji, więc postanowiłem przybyć osobiście. Po pierwsze, by przekazać jej informacje o świątyniach Tatti, jakie udało się nam znaleźć w naszym archiwum, a po drugie, by cię zobaczyć.
-Czuję się jak okaz w zoo – powiedziała, uśmiechnięta. – I co, jest tragicznie, nie?
-No, troszeczkę dziwnie – przyznał zielonooki. – Podobno jednak ma to trwać tylko pół roku, tak?
-Tak – przyznała. – Znaczy, jak Tsunade wcześniej nie odkryje, jak to odkręcić. Ale minął już niemalże miesiąc, więc jeszcze tylko pięć. Dam radę, choć to trochę uciążliwe. Mogłabym używać Henge, ale przecież nie przez cały czas, więc już lepiej niech jest, jak jest. Chodź na herbatę, przecież nie będziemy stać w korytarzu!
            Zaprosiła przyjaciela do siebie, a gdy ją mijał przy drzwiach uderzyło ją, że i on był taki wysoki, niemalże tak, jak Sasuke. W duchu już chciała być sobą, tak im zazdrościła tego wzrostu! Kiedyś była najniższa, potem wyrosła na prawdziwego faceta i teraz co? Skurczyła się!
            Usiedli z Gaarą do herbaty i Naru zaczęła opowiadać. Opowiedziała, jak to się stało, że się przemieniła, ale pominęła treść życzenia. Potem zaczęła o tym, co powiedziała na ten temat Tsunade, a potem już mówiła o sobie, o tym, jak to dziwnie jest być dziewczyną. Gaara był dobrym słuchaczem. Niewiele się odzywał, reagował, przytakiwał, rozumiał. Zawsze lubiła z nim rozmawiać, Gaara był też bardzo dobrym przyjacielem.
            Gadali tak dość długo, bo później Naru koniecznie chciała wiedzieć, co słychać w Sunie, co u Gaary, jak się ma Temari i Kankurou i różne takie. Zwykle małomówny Gaara tym razem naprawdę się rozgadał, więc ogólnie było bardzo miło. Nagle jednak przyjaciel przerwał.
-Niestety, musimy na dziś kończyć – rzekł, zerkając na zegarek. Zmarszczyła nos.
-Czemu?
-Ponieważ muszę jeszcze znaleźć sobie nocleg, Naruto…
-No co ty, zostań jak zawsze u mnie! – wykrzyknęła. – Kanapa jest twoja!
-Mogę? – spytał.
-No naturalnie! – odpowiedziała. – Jesteś moim przyjacielem, po co masz płacić za hotel? No, choć pewnie zarabiasz lepiej ode mnie, ale mniejsza… - Gaara zaśmiał się. – Zawsze przecież nocujesz u mnie.
-No niby tak, jednak nie wiedziałem, czy nie będę ci przeszkadzał – odpowiedział. Zmarszczyła nos. – No wiesz, w babskich sprawach. – Mrugnął do niej i dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że żartował.
-Osz, ty małpo! – zawołała.
            Z Gaarą było śmiesznie. Naru uznała, że stanowisko Kazekage, które piastował przecież już od paru ładnych lat, nieco go zresocjalizowało. W każdym razie Gaara nie był już tym przerażającym ponurakiem, jakim był na samym początku. Teraz, przez swoją pracę, musiał mieć dobry kontakt z ludźmi, dzięki czemu więcej mówił i ogólnie był uprzejmy. Cały wieczór spędzili przed telewizorem, jedząc kanapki i gadając, jak za dawnych czasów. Naru cieszyła się, że mimo przemiany, kumple jej nie zostawili, wręcz przeciwnie, że tak się o nią martwili.
            Później Naruto zabrała się za zmywanie naczyń, a Gaara pościelił sobie kanapę i poszedł pod prysznic. Gwizdała sobie pod nosem, starając się nie stłuc żadnego talerza, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Marszcząc nos i wycierając dłonie ścierką, poszła otworzyć.
            Gdy uchyliła drzwi, ku swojemu zdumieniu zobaczyła za nimi lekko zdyszanego Sasuke.
-A co ty tu robisz? – zapytała.
-Cześć – odparł. – A… biegam. Wiesz, co wieczór, i biegłem tędy i pomyślałem, że wpadnę ustalić trening na jutro – powiedział na wydechu, a potem odetchnął głębiej i prostując się, otarł czoło frotką, którą miał na nadgarstku.
-A… aha – mruknęła. – Okej, możemy jutro poćwiczyć, jeśli chcesz. W sumie to nawet mi się przyda. To o której?
-Dziesiąta? – zasugerował.
-Dobrze, wyśpię się, wiesz, że lubię. A, mam twoją bluzę, wyprałam ją, żeby nie było.
-Oczywiście – odparł Sasuke. Już chciała zawrócić, ale wtedy otworzyły się drzwi do łazienki, a w nich stanął Gaara, ubrany jedynie w bordowe bokserki.
-Naru, pożyczysz mi jakąś starą kosz… O, Uchiha – zmienił tok zdania, gdy spostrzegł stojącego w progu Sasuke.
            Natomiast czarnowłosy wyglądał tak, jakby go piorun strzelił. Gapił się na Gaarę z lekko rozdziawionymi ustami, a potem się otrząsnął.
-Co ty tu robisz, Gaara?! – zapytał dość niemiło.
-Ej, czy nie powinieneś mówić per Lordzie Kazekege? – zapytała Naru, marszcząc nos.
-Po moim trupie – odparł Sasuke, wciąż gapiąc się na rudowłosego, który z lekkim uśmiechem oparł się o futrynę drzwi, splatając ręce na piersi.
-Biorę prysznic – odparł nonszalanckim tonem.
-A, chciałeś koszulkę, tak? – zaskoczyła Naruto. – Zaraz wracam, Gaara, zabaw Sasuke.
-Nie ma sprawy – odparł rudzielec, a Naruto pobiegła do swojego pokoju. Wygrzebała z szafy koszulkę dla Gaary, odnalazła bluzę Sasuke, złożyła ją w najładniejszą kostkę, jaką umiała i wróciła do chłopaków.
            Ci dwaj stali w korytarzu i gapili się na siebie tak, jakby chcieli się pozabijać. Odchrząknęła niepewnie.
-A co wy się tak nabzdyczacie? – zapytała, rzucając Gaarze czarną koszulkę, a Sasuke jego granatową bluzę. Obaj złapali je w tym samym czasie. – Uchiha, dzięki za tę bluzę, serio się przydała. To jutro o dziesiątej, tak? – spytała, a Sasuke niechętnie oderwał wzrok od ubierającego się Gaary i spojrzał na nią.
-Tak, o dziesiątej – potwierdził dziwnym tonem.
-No, więc to wszystko, tak? – spytała. Sasuke milczał chwilę, jakby się wahał, lecz na koniec skinął głową.
-Tak, wszystko – szepnął.
-To do jutra! Obiecuję nie zaspać! – zawołała, uśmiechnięta. Sasuke wycofał się za próg.
-Pa, Naru – powiedział, patrząc jej w oczy. Pomachała mu i zamknęła drzwi. Obróciła się do Gaary.
-To co, idziemy spaś, nie? Skoro mam jutro trening z draniem, muszę być wyspana!
            Ruszyła żwawym krokiem do sypialni, by zabrać stamtąd piżamy.
-On był zazdrosny – odezwał się Gaara gdzieś za jej plecami. Naru potknęła się o coś i padła plackiem na podłogę.
-Au! – jęknęła, a potem podźwignęła się na łokciach i obejrzała na Gaarę. – Co?!
            Rudy podszedł do niej i podał jej rękę. Ujęła ją, a chłopak postawił ją na nogi.
-Zazdrosny – powtórzył.
-Chyba cię pogięło, Gaara! To przecież Sasuke, on nie bywa zazdrosny! – zawołała, masując obolały nos, którym zaryła o panele. Rudy pokręcił głową.
-To czemu, gdy wyszłaś po koszulkę i bluzę, próbował mi grozić? – zapytał. Wywróciła oczami.
-Bo to Sasuke! Pokaż mi kogoś, komu nie groził!
-Powiedział, że urwie mi głowę, jeśli tylko spróbuję cię tknąć – rzekł Gaara, unosząc jedną brew. Naru poczuła, że się rumieni, więc zaraz odwróciła wzrok. Odchrząknęła.
-T-tak powiedział? – Dlaczego na jej ustach pojawił się uśmiech?! Dlaczego?!
-Dokładnie.
-Oj, Sasuke jest dziwny, kto wie, co on sobie ubzdurał, czubek jeden, myśli, że jestem słaba przez to, że chwilowo jestem dziewczyną! Nie zwracaj na niego uwagi, Gaara, poza tym jesteś Kazekage, Tsunade by go zabiła, jakby coś zrobił twojej głowie, ha, ha!
            Gaara zmarszczył brwi, cofnął się i przyjrzał jej się.
-Jest coś, o czym nie wiem? – zapytał, splatając ręce na piersi. Zachichotała nerwowo.
-Nie wiem, o czym mówisz – powiedziała, zastanawiając się, jak uciec od tych jego pytań.
-Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi – powiedział Gaara, a ona jęknęła w duchu. Och, nie, tylko nie taki szantaż! Nie była dobra w takich zagrywkach!
-Bo jesteśmy – odparła.
-Przyjaciele wszystko sobie mówią – zauważył rozsądnie Kazekage, a ona znów jęknęła w swoich myślach. Co on, został Kazekage i skutecznej perswazji się nauczył, czy jak? – No więc?!
-Oj, bo to niechcący wyszło! – zawołała, patrząc na niego błagająco. – Bo, tak jakby to życzenie… To tak jakby… dla Sasuke było – powiedziała, wyłamując sobie palce. Gaara ściągnął brwi.
-Co to znaczy?
-No… ja tak jakby zażyczyłam sobie, żeby on znalazł dziewczynę swoich marzeń. I bam! Zamieniłam się w dziewczynę.
            Gaarze na chwilę odjęło mowę. Wpatrywał się w nią dłuższy czas, szeroko otwartymi oczami, aż się pod wpływem tego spojrzenia zarumieniła. W końcu Kazekage się otrząsnął.
-Ty… stałeś się taki dla niego?! – wykrzyknął Gaara.
-Ale niechcący! – broniła się Naruto. – Po prostu gadaliśmy o dziewczynach, chciałam, by był szczęśliwy! Nie wiem, czemu mnie zamieniło! Tak się po prostu stało!
-Uchiha o tym wie? – zapytał chłopak. Naru pokręciła głową.
-Skąd! Wiesz ty, Tsunade i Niko, kapłanka Tatti! Tylko że… no… Jest dziwnie, bo… Sasuke chyba trochę do mnie ciągnie…
-Nawet nie trochę! – zawołał Gaara. – Co masz zamiar z tym zrobić?
-No… Za pięć miesięcy samo się wyjaśni – powiedziała niepewnie.
-A do tego czasu?
-B-będę miła i tyle? Jak wrócę do dawnej postaci, to mu przejdzie. Nie chcę go krzywdzić, Gaara, to mój przyjaciel! Miał być szczęśliwy, a tak się porobiło!
            Gaara zakrył twarz dłońmi.
-Że też on tego nie zignoruje, przecież wie, że nie jesteś prawdziwą kobietą!
-Ja nie wiem, czy on jest w stanie tak zrobić – szepnęła Naruto. – Liczę, że jest zbyt mądry, by wiesz… no, przecież jesteśmy kumplami, nie? A potem ja się odmienię i będzie dobrze.
            Gaara opuścił dłonie i spojrzał na nią.
-To bardziej skomplikowane, niż myślałem – powiedział.
-Noo – mruknęła, a potem się uśmiechnęła. – Ale to miłe, że chciał cię zabić.
-Szalenie – powiedział z kpiną. Zaśmiała się i pobiegła po swoją piżamę, a potem pod prysznic.
            Następnego dnia wstała wcześnie rano, bo nie mogła już spać. Nie wiedziała, czym to jest spowodowane, ale koniec końców uznała, że to podekscytowanie. Tak, właśnie podekscytowanie, a to dlatego, że nie mogła być obojętna na zachowanie Uchihy. Jego zazdrość była… słodka. Była głupia, że się w to wkręcała, powinna obrazić się na niego za coś na całe pół roku, a potem uznać, że to był babski wymysł i wrócić do przyjaźni. Ale nie. Jak Gaara powiedział, że Sasuke był zazdrosny, aż ją coś połachotało w żołądku. Nie mogła uwierzyć, ale były to te słynne motylki!
            Dlatego gdy się obudziła, zaraz pognała do łazienki, by się uszykować. Nie robiła nic specjalnego, tylko zaplotła włosy w warkocz, ubrała się w niebieską koszulkę, którą jej kupił i  czarne spodnie. Pociągnęła rzęsy tuszem, który kupiła z Sakurą w drogerii, spryskała się perfumami, a na konie pociągnęła usta błyszczykiem. Gdy wyszła łazienki , Gaara już nie spał.
-Dzień dobry! – przywitała się z roztrzepanym przyjacielem. Gaara zmierzył ją od stóp do głów, a potem uniósł jedną brew.
-Ładnie wyglądasz – powiedział, a ona zarumieniła się mocno.
-Serio? – spytała. – Zwyczajnie chyba.
-Nie, ładnie. To na trening z Sasuke? – zapytał niewinnie.
-No co ty?! – zawołała.
-A mnie się zdaje, że tak – odparł niezadowolony. – Co ty sobie wyobrażasz, Naruto? Co będzie za pięć miesięcy, co?
            Skrzywiła się.
-Oj, Gaara, weź nie rób za moje sumienie! Ja… nie będę go prowokować, obiecuję. Ja go lubię tylko tak… tak troszeczkę bardziej, niż kiedyś! Ale tak troszeczkę.
            Gaara patrzył na nią z niedowierzaniem.
-Ty… mówisz to poważnie? – zapytał. Zagryzła dolną wargę i pokiwała głową. Gaara klepnął się w czoło i przez chwilę trwał w takiej pozycji. Potem westchnął, opuścił rękę, ujął jej dłoń i pociągnął ją do salonu. Tam posadził ją na kanapie i ukląkł przed nią. Patrzyła na niego zdumiona, nic nie rozumiejąc.
-Wiesz, że bardzo, bardzo go skrzywdzisz, gdy go w sobie rozkochasz, a potem się przemienisz i to będzie koniec? – zapytał, a ona jęknęła.
-Wiem. Ale ja nie wiem, co robić, bo… ja go lubię.
-Tak więc chodź ze mną do Suny – odparł Gaara, a ona wytrzeszczyła oczy. – Bądź daleko od niego. A potem wróć, odmień się i bądź starym Naruto.

6 komentarzy:

  1. Jeja to wszystko tak sie porobilo ale przez to jest jeszcze bardziej ciekawe niz bylo <3 ciekawe jak zareaguje Sasuke na to ze Naruto mialby z Gaara do Suny pojechac o.o wyczowam konflikt xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko mi nie mów ze Naru bedzie z Gaara bo tak to wyglada o.o w sumie lubie Gaare wiec wiesz ;) ale jeju Sasu sie wkurzy na maxa :D robi sie coraz ciekawiej ;)masz talent kobieto !! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. „Ale to miłe, że chciał cię zabić"... Chyba peknę ze śmiechu! Mam nadzieję, że Naru nie da się namówić na wyprawę do Suny. Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups... mój błąd. To ja maxiii(a). Hahaha!

      Usuń
  4. Jestem chora psychicznie, wale się po brzuchu bo chcę zabić motylki ;-; soo close...No no, ale Garuś Garuś.. Nie wkurwiaj mamusi... XD

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się bardzo i nie będę więcej pisać poza tym że BAAAAAAAAAARDZOOOOOOOOOO!!!! chcę więcej takich opowiadań

    OdpowiedzUsuń