piątek, 15 lutego 2013

9. Ostatnia noc w ciele kobiety



Świątynia wypełniona była wiernymi aż po same brzegi. Naru przyszła wcześniej, dzięki czemu zajęła miejsce blisko ołtarza. W ten sposób później, o północy, nie będzie musiała się przepychać, by zbliżyć do Niko, tylko po prostu wyjdzie z ławki i uklęknie.
O dziesiątej rozpoczęły się modły, składające się głównie ze śpiewów w nieznanym Naruto, aczkolwiek pięknym języku. Cała msza była jakby przedstawieniem, kapłanki śpiewały i tańczyły, wznosiły świece i kłaniały się przed pomnikiem Tatti. Naru patrzyła na to zachwycona, podziwiając ich subtelne, pełne gracji ruchy i wsłuchując się w niesamowite głosy. Z każdą mijającą chwilą serce biło jej coraz głośnej, ponieważ każdy mijająca minuta przybliżała ją do północy i tym samym zbliżała do bycia sobą. Naru czekała na to pół roku, całe pół roku bycia kobietą. Pragnęła już końca tego wszystkiego, chciała wrócić do wioski, być sobą, odzyskać przyjaźń Sasuke.
Cały czas patrzyła na zegar, i gdy wskazówki w końcu przesunęły się na godzinę dwunastą, szybko wystąpiła z ławki i uklękła przed ołtarzem. Zaraz podfrunęły do niej odziane w biel kapłanki, z Niko na czele. Główna kapłanka położyła jej dłonie na włosach i zaintonowała smutną pieśń, która została podjęta przez jej pomocniczki i wiernych. Cała świątynia rozbrzmiała żałośnie, jakby nawet otaczające ich pomniki żałowały, że ktoś rezygnuje ze swojego życzenia. Śpiew trwał krótko, bo zaledwie minutę, ale Naru miała wrażenie, jakby każdy wyśpiewany dźwięk przeszywał ją na wskroś, docierając aż do jej duszy. Trzęsła się podczas całej modlitwy, mając takie uczucie, jakby ktoś wbijaj jej igły w całe ciało.
Gdy Niko zamilkła, w świątyni zapanowała absolutna cisza. Zdezorientowana Naru podniosła się z kolan i spojrzała na kapłanki. Te odwróciły się od niej.
-Idź już – szepnęła Niko. – Wróć rano!
            Skinęła głową, wycofała się, a potem obróciła na pięcie i czym prędzej wybiegła ze świątyni.
            W miasteczku trwał festyn, zewsząd rozbrzmiewała muzyka. Ludzie cieszyli się, kupowali pamiątki, bawili. Ją to nie obchodziło, chciała jak najszybciej dotrzeć do hotelu, zamknąć oczy po to, by je rano otworzyć i być już sobą. Pędziła co sił główną ulicą miasteczka, a potem szybko skręciła w wąską alejkę, która, jak wiedziała, była skrótem do jej hotelu. Nie chciała czekać.
            Biegła, lecz nagle znikąd wyłonił się jakiś cień. Zdezorientowana zamarła, a cień zniknął sprzed jej oczu i pojawił się za nią. Silne ręce oplotły ją w pasie i wciągnęły w jakiś ciemny zakamarek tej ponurej, wąskiej uliczki. Kurde, że też akurat teraz musiał się jej trafić jakiś nieszczęśliwy przestępca! No właśnie, jak coś złego, to przytrafiało się tylko jej!
            Zaczęła się szarpać i chciała krzyknąć, ale zasłonił jej usta. O dziwo, był bardzo silny i nie mogła mu się wyrwać, a to było już coś! Może to nie był przypadkowy przestępca, ten ktoś musiał rangą dorównywać Hokage, by mieć z nią szanse!
            Została pchnięta na ścianę i przez chwilę nie wiedziała, co się dzieje. Zdezorientowana spojrzała przed siebie i ujrzała zbliżające się do niej, błyszczące, tak dobrze znane, czarne tęczówki. W następnej chwili miękkie usta oprawcy zmiażdżyły jej wargi.
            Zadrżała, gdy napastnik przycisnął ją do ściany całym swoim silnym ciałem. Jego dłonie zacisnęły się na jej nadgarstkach, uniemożliwiając jej obronę. Tylko, czy ona chciała się bronić? Jego pocałunki były takie żarliwe, sprawiały, że dygotała w jego ramionach. Gdy naparła na nią jeszcze mocniej, jęknęła w jego wargi. Odsunął się trochę.
-Sasuke – wysapała. – Nie możesz…
-Dlaczego? – zapytał. Nie odpowiedziała, a on znów zaczął ją całować, coraz mocniej, coraz namiętniej, jak nikt nigdy. Gdy znów uwolnił jej usta i zaczął całować jej szyję, przez długi czas nie mogła złapać oddechu.
-Sa… Sasuke… Ja dziś w nocy… ja się odmienię – wyjęczała skołowana, bo wargi Uchihy zostawiały ogniste ślady na jej skórze. Boże, to było takie przyjemne! Nie chciała, by przestawał, w tej chwili cała należała do niego i tylko do niego.
-Wiem – odparł, nie przestając całować jej szyi.
-Więc dlaczego? – spytała, a on uniósł głowę i przyłożył czoło do jej czoła.
-To twoja ostatnia noc – szepnął, a jego kuszący oddech owionął jej usta. Patrzyli sobie w oczy. – Ostatnia noc w ciele kobiety. Naruto… wykorzystajmy ją…
            Jęknęła, a gdy puścił jej nadgarstki, owinęła mu ręce wokół szyi i przyciągnęła go do siebie. Już nie myślała, miała to wszystko głęboko gdzieś, fakt, że nie powinni tego robić, zupełnie się nie liczył. Za to liczył się Sasuke, który był tu, teraz i całował ją jakby świata poza jej ustami nie widział, jakby świat poza nimi, połączonymi w pocałunku, nie istniał.
            Sasuke poruszył dłońmi i coś szarpnęło ich ciałami. W następnej chwili wylądowali na hotelowym łóżku w jej pokoju. Nie miała pojęcia, skąd drań wiedział, gdzie wynajęła pokój i nie obchodziło ją to. Miała go tu i teraz, całego tylko dla siebie, w tę ostatnią noc, kiedy mogli być razem. Zapomniała o wszystkim i zanurzyła się w doznaniach.

            Świat nabierał kształtu w dźwiękach. To dźwięki dotarły pierwsze do śpiącego Naruto. Dopiero później dołączyło do tego rozkoszne uczucie ciepła, drugie ciało za plecami, zapach pościeli, nieco nieprzyjemny smak w ustach, a gdy uchylił powieki, bystre światło. Odruchowo zasłonił oczy dłonią i jęknął. Kto nie zasłonił zasłonek?
            Ziewnął przeciągle i obrócił się, by objąć ciepłe ciało, które spało za nim. Jednym okiem zarejestrował błogi wyraz na twarzy Sasuke i uśmiechnął się. Drań był słodki, kiedy spał. Naruto przytulił się do niego.
           
-Kurwa!
            Zerwał się w sekundzie i stanął obok łóżka, z góry patrząc na zagrzebanego w białą pościel Sasuke, który nawet się nie obudził, mimo że Naruto przed chwilą dość gwałtownie zareagował. Zdezorientowany Naruto rozejrzał się po pokoju. Był to hotelowy pokój, który sam wynajął, no tak. Sasuke… napadł go wczoraj i nakłonił do…
            Naruto jęknął i ukucnął przy łóżku, zaciskając dłonie na głowie. Przespał się z Sasuke ostatniej nocy swojego babskiego życia! Spał z Sasuke! Boże, Sasuke był… O Boże, Sasuke był w nim, tam, kurka, w środku!
            Odruchowo spojrzał na swoje krocze i odetchnął z ulgą, bo był już mężczyzną. Zakrył dłonią usta, by opanować spazmatyczny oddech. Na chwilę ogarnęła go panika. Jak mógł tak dać się ponieść, do jasnej ciasnej… nie, nie ciasnej. Do jasnej cholery, no! Przecież to był Sasuke, jego kumpel! Kumpel, a nie kochanek! Koledzy nie robią sobie takich rzeczy, nawet jeśli jeden był dziewczyną i przez niemal pięć miesięcy ryczał za każdym razem, gdy na myśl mu przyszło imię tego kolegi! To nie fair! Jak Sasuke mógł wykorzystać fakt, że Naruto się w nim podkochiwał, będąc dziewczyną? Dlaczego w ogóle podkochiwał się w Sasuke?! W tym podłym draniu bez uczuć i bez serca! W tym podłym, zimnym…
            Ale Sasuke nie był wcale zimny ubiegłej nocy, o nie… Wręcz przeciwnie, Sasuke był taki gorący, że aż parzył. I taki namiętny, i jego głos, taki męski… I dłonie na skórze Naruto takie stanowcze i spragnione… a jego pocałunki takie przyjemne… I to, jak się poruszali we wspólnym rytmie, namiętnie, dziko…
            Potrząsnął głową, bo te wspomnienia stanowczo za bardzo mu się podobały. Ostrożnie podniósł głowę i zerknął na śpiącego Sasuke. Drań wtulał głowę w poduszkę, jego czarne, roztrzepane włosy okalały jego twarz, opadając na kark. Na szyi miał malinkę, a Naruto jęknął cicho, widząc ją. Nawet nie pamiętał, że zrobił mu malinkę!
            Podniósł się i usiadł na skraju łóżka, tyłem do Uchihy. Czuł się dziwnie w swoim dawnym ciele, ale jednocześnie wiedział, że w końcu wszystko jest na miejscu. Zakrył twarz dłońmi, zastanawiając się, co robić. Budzić Sasuke? Naruto wcale nie miał ochoty z nim teraz rozmawiać. Bo co miał mu powiedzieć? Sam chciał się wczoraj kochać, nie myślał trzeźwo, gdy Sasuke tak nagle się pojawił i zaczął go całować. Prawie pięciomiesięczna rozłąka sprawiła, że i on pragnął wtedy Uchihy. No właśnie, wtedy! Wtedy, by był dziewczyną!
-O rany! – westchnął w swoje dłonie.
-Naruto? – spytał głos za jego plecami, lekko zachrypnięty i tak doskonale znajomy po tym, co stało się w nocy. Naruto zesztywniał, nie odejmując rąk od twarzy. Sasuke się obudził.
            Za jego plecami przez kilka sekund panowała cisza, aż w końcu Naruto tego nie wytrzymał i obrócił się lekko, spoglądając na czarnowłosego. Sasuke siedział na łóżku, był roztrzepany i ku zdumieniu Naruto, trochę podrapany na torsie. Przeczesał palcami włosy i spojrzał na niego. Zmierzył jego ciało krótkim spojrzeniem.
-Och – wyrwało mu się.
-Och? – zapytał Naruto.
-Jesteś sobą – wyszeptał Sasuke, a na jego bladych policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Odchrząknął. – I… i jak się czujesz?
-Jak ktoś, kogo zerżnięto w nocy! – zawołał, a Sasuke skrzywił się.
-Nie… ekhm… nie zerżnąłem cię, tylko się kochaliśmy – poprawił go, siląc się na spokój. – Po prostu.
            Naruto poczuł, jak i on czerwienieje. Skulił się, obejmując rękami.
-Jak mogłeś…?
-Nie widziałem niezadowolenia na twojej twarzy – odparł Sasuke, a Naruto jęknął cicho.
-Co nam w ogóle strzeliło do głowy, to nie powinno się stać! Po co tu przybyłeś? Nie mów mi, że po to, aby się ze mną przespać?! – warknął Uzumaki, znów obracając się w stronę Sasuke. Ten odchrząknął, po raz kolejny przeczesując włosy palcami.
-Cóż… Prawda wygląda tak, że Czcigodna Tsunade w swej łaskawości wyjaśniła mi, czemu odeszłaś… czemu odszedłeś z Konohy do Suny – powiedział, a Naruto wytrzeszczył oczy. Tsunade go wydała? – Więc czym prędzej wyruszyłem, by cię tu spotkać. Dotarłem wczoraj rano, chciałem cię błagać, byś się nie przemieniał, ale zdałem sobie sprawę, że… no… że jeśli wymuszę na tobie zmianę decyzji, będziesz nieszczęśliwy. Wiedziałem, że nie chcesz tamtego ciała, że ci się nie podoba, że pragniesz być sobą. Dałem sobie spokój, a to… to, co zrobiłem w nocy… Wyszło spontanicznie. Obserwowałem cię. Wybiegłaś… łeś… wybiegłeś z tamtej świątyni, nadal w jej ciele… Zrozumiałem, że pewnie odmienisz się tak, jak ostatnio, gdy zaśniesz… i zadziałałem. Nie miałem złych intencji, musiałem… Ty w żeńskiej postaci jesteś jedyną osobą, w jakiej się kiedykolwiek zakochałem, Naruto – szepnął na koniec, odwracając głowę, by Naruto na niego nie patrzył.
            Uzumaki zamarł w bezruchu, lekko porażony. To z całą pewnością była najdłuższa wypowiedź Sasuke, jaka kiedykolwiek padła z jego ust. No, może prócz głupiego pieprzenia o treningach. Naruto patrzył na przyjaciela, a potem westchnął głęboko, by się uspokoić. Wyznanie Sasuke miło połaskotało brzuch i wprawiło w drżenie. Ale on już nie był dziewczyną!
-O kurde – szepnął na wydechu, a Sasuke znów na niego spojrzał. Był lekko zaczerwieniony. – Ja… myślałem, że jak odejdę z wioski, to ci to przejdzie – jęknął.
-Nie przeszło – odparł Sasuke. Chwilę patrzyli sobie w oczy, aż Naruto odwrócił wzrok.
-To życzenie – szepnął. – Wiesz… Nie zdradziłem ci jego treści, bo się wstydziłem, bo… jego treść… ja sobie zażyczyłem, byś ty, Sasuke, znalazł sobie miłość, wiesz? A następnego dnia już byłem dziewczyną. Wstydziłem się ci to powiedzieć .
-Więc po części dlatego nie mogłem ci się oprzeć? – spytał Uchiha.
-Myślę, że tak – odparł Naruto. Poczuł dotyk zimnych palców na plecach i wzdrygnął się. Zerknął na Uchihę. Ten miał smutną minę.
-Nic nie poradzimy na to, co się stało – powiedział Sasuke. – Po prostu się stało i już. Ty się odmieniłeś, powinniśmy wracać do wioski.
-Zapomnimy o tym, okej? Nie było tego, albo było, ale o tym nie gadamy. Chwila absolutnej niepoczytalności, tak?
-Tak – przytaknął Sasuke. Naruto znów odetchnął i skinął głową.
-To ja… idę pod prysznic. Potem muszę jeszcze iść do Niko…
-Dobrze…
            Naruto wstał szybko, zgarnął plecak, w którym miał swoje męskie ubrania i czym prędzej czmychnął do łazienki. Na miejscu oparł się o umywalkę, a potem szybko przemył zaczerwienioną twarz. Co mu się wczoraj stało? Jak mógł nie pomyśleć o tym, co będzie rano, gdy obudzi się obok Sasuke w ciele faceta?! Jak mogło mu odbić do tego stopnia?! Jak Sasuke mogło odbić do tego stopnia, przecież Uchiha nie robią takich rzeczy! A jednak… On… w nocy… był taki namiętny…
-Nie myśl o tym, głąbie! – warknął do siebie, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Twarz znajoma, ale nie widziana od pół roku. Dotknął swojego policzka. Znów był facetem, dzięki temu czuł się o wiele lepiej. Odetchnął kilka razy, a potem poszedł pod prysznic.
            Wykąpał się, wytarł i ubrał w swoje normalne ubrania. Potem wziął głęboki wdech i wrócił do pokoju.
            Zastał Sasuke siedzącego na skraju łóżka, w samych bokserkach. Na widok jego gołej klaty Naruto zaczerwienił się lekko i odwrócił spojrzenie. Nie miał zielonego pojęcia, jak z nim teraz rozmawiać, czuł się mega onieśmielony, wystarczyło jedno spojrzenie w stronę Sasuke, by przed oczami stawały mu sceny z ich wspólnej nocy. Sasuke był naprawdę dobry w łóżku.
            Uchiha wstał i bez słowa poszedł do łazienki, a Naruto usiadł na fotelu w kącie pokoju, objął kolana ramionami i zapatrzył się w przestrzeń. W całym swoim życiu nie czuł się tak skrępowany, jak teraz. Chciałby powiedzieć, że to wszystko przez Sasuke, że to czarnowłosy zaciągnął go do łóżka, ale nie byłaby to do końca prawda. Naruto chciał tego, Sasuke był tylko odważniejszy od niego i to zainicjował. Co prawda gdyby się nie pojawił, do niczego by nie doszło. Ale gdyby Naruto został w wiosce, już dawno by to zrobili. No i to on wypowiedział to głupie życzenie! To on chciał na siłę uszczęśliwiać Uchihę no i wyszło z tego wielkie bagno! Bo Naruto, za co by się nie wziął, zawsze musiał to schrzanić!
            Wrócił Sasuke. Naruto uniósł głowę i spojrzał na już kompletnie ubranego przyjaciela. Sasuke też był zawstydzony, chyba nie wiedział, co ma powiedzieć.
-To… idziemy do Niko, tak? – spytał w końcu, a Naruto skinął głową.
-Tak, idziemy – potwierdził.
            Pozbierali swoje rzeczy i opuścili pokój. Naruto wymeldował się w recepcji i obaj opuścili hotel.
            Całą drogę do świątyni nie odezwali się do siebie nawet słowem. Naruto nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć, Sasuke chyba podobnie. Gdy dotarli na miejsce, poprosili jedną z pomocnic głównej kapłanki, by sprowadziła Niko. Białowłosa przyjaciółka pojawiła się przy nich kilkanaście minut później.
-Naruto! – zawołała, wchodząc do przedsionka świątyni, w którym czekali. – O, i Sasuke! A mówiłeś, że Sasuke nie przyszedł!
-Je… - Naruto odchrząknął. – Jednak przyszedł – powiedział, wymieniając z kapłanką uścisk i pocałunki w policzki. Następnie Niko uścisnęła Sasuke, po czym cofnęła się i popatrzyła na nich z szerokim uśmiechem.
-Więc wszystko jest dobrze, tak? Naruto, wszystko gra?
-No… tak. Tak, odmieniłem się – powiedział.
            Niko przyjrzała im się uważnie, marszcząc nos.
-Stało się coś? – spytała. Naruto uśmiechnął się sztucznie.
-Nie, skąd! – zawołał. – Co się mogło stać, nie? Zaraz wyruszamy w drogę powrotną do wioski, jeszcze tylko pójdziemy coś zjeść, co nie, draniu?
-Tak – odpowiedział Sasuke.
-No widzisz. Więc trzymaj się Niko, dziękujemy ci za wszystko i do zobaczenia, nie? Możemy się jeszcze kiedyś wprosić na jakąś imprezę tutaj, co nie?
-Oczywiście – odparła kapłanka. – Cieszę się, że pomimo tego, co się stało, wciąż chcecie tu wrócić. Szczęśliwej drogi, Naruto, Sasuke…
            Uścisnęli ją po raz kolejny i milcząc między sobą, opuścili świątynię.
            Obiad zjedli w jakimś najbliższym barze, a potem wyruszyli do Konohy.
            Podróż z Sasuke była dla Naruto bardzo trudna. Przez te kilka dni drogi praktycznie się do siebie nie odzywali. Byli dwójką przyjaciół, którą poniosło, która się ze sobą przespała, a teraz nie mogła wrócić do dawnych relacji sprzed tego „incydentu”. Naruto, za każdym razem, gdy spoglądał na Sasuke, przypominał sobie zdarzenia z ich wspólnej nocy. Wargi Sasuke oznaczały jego pocałunki. Dłonie Sasuke oznaczały palący dotyk. Cały Sasuke nagle zaczął oznaczać seks i Naruto nie mógł na niego patrzeć. W całym swoim życiu nie przypuszczał, że kiedykolwiek zrobi to z Sasuke. Uchiha zawsze był kumplem, najlepszym przyjacielem. Naruto czuł coś do niego, ale nie było to coś takiego!
            Sam Sasuke też nie starał się jakoś nawiązać rozmowy. Dla czarnowłosego musiało to być tak samo krępujące, jak dla Naruto. Sasuke unikał kontaktu z nim, właściwie obaj skrzętnie unikali jakiegokolwiek dotyku, nawet przypadkowego. Przez całą drogę zamienili między sobą dosłownie kilkanaście nic nieznaczących słów i zwrotów, a tak, głównie milczeli. Skłoniło to Naruto do zastanawiania się, czy kiedykolwiek w przyszłości między nim a Sasuke będzie znów normalnie. Czy po tym, co zrobili, będą umieli dalej śmiać się i wygłupiać w swoim towarzystwie tak, jak robili to dawniej, czy ta jedna noc jednak na zawsze ich podzieli? Miał nadzieję, że z czasem obaj zapomną i wrócą do przyjaźni, że tylko na razie rana jest świeża, a z czasem się zagoi. Naruto wiedział, że ze swej strony już zawsze będzie pamiętał noc z Sasuke, ale wiedział też, że w przyszłości nie będzie nią sobie zaprzątał głowy. Jeśli i Uchiha tak zrobi, może znów będą kumplami?
            Gdy dotarli do wioski, nie konsultując się ze sobą od razu skierowali się do Tsunade. Obaj wiedzieli, że pierwszą rzeczą, jaką powinni zrobić, było zameldowanie się u Hokage i potwierdzenie powrotu Naruto do normalnego stanu. Naruto, będąc w Konosze, poczuł się znacznie lepiej. Tu miał przyjaciół, tutaj była babcia Hokage, no i powrót do wioski oznaczał przyszłe misje, na których nie będzie już myślał o Sasuke. Naruto potrzebował zająć czymś głowę.
            Przed drzwiami gabinetu Hokage on i Sasuke wymienili krótkie spojrzenie, lecz zaraz obaj odwrócili wzrok. Sasuke zapukał.
-Wejść! – zawołała Hokage. Sasuke pchnął drzwi i weszli do gabinetu.
            Tsunade siedziała przy biurku obłożona papierami. Gdy podniosła na nich orzechowe oczy, jej twarz rozpromienił uśmiech.
-Naruto! – zawołała. – I to w swojej własnej postaci! Jak się czujesz?!
-Doskonale – odparł, śmiejąc się lekko. Sasuke zamknął za nimi drzwi i obaj zbliżyli się do biurka. Tsunade wstała i podeszła do nich. Po chwili przykładała już zieloną dłoń do czoła Naruto.
-Jak wakacje w Sunie? – spytała, a Naruto wzruszył ramionami.
-Nudno – powiedział. -  Co się działo w wiosce?
-Nic specjalnego – odparła. – Gdy cię nie ma nikt nie umila nam czasu dziwnymi przygodami.
            Zaśmiał się, a ona cofnęła rękę z jego czoła.
-Cóż, znów wygląda na to, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Witaj z powrotem. Widzę, że Sasuke cię znalazł.
            Naruto poczuł, jak na policzki wpełza mu zdradliwy rumieniec.
-T-tak – powiedział zakłopotany, drapiąc się po głowie. Zerknął na Sasuke, ale ten patrzył gdzieś w bok. – Wszystko jest dobrze.
-Uhum – przytaknęła Tsunade patrząc na nich tak, jakby rozumiała między słowami. Nie odezwała się jednak na ten temat i Naruto był jej za to bardzo wdzięczny. – Pewnie chcecie już iść i odpocząć, zwłaszcza ty, Naruto. Nie wiadomo, czy nie będzie jakichś skutków ubocznych. Wypocznij po podróży i zgłoś się do mnie jutro, dobrze.
-Tak jest! – powiedział, a Tsunade jeszcze raz zmierzyła spojrzeniem jego i Sasuke, po czym pozwoliła im odejść.
            Wyszli z gabinetu i zeszli na dół. Tam, już na świeżym powietrzu, popatrzyli na siebie.
-To… cześć – odezwał się Sasuke, a Naruto skinął mu głową.
-Cześć – powiedział i obaj odeszli, każdy w swoją stronę.

4 komentarze:

  1. A to... no ale... co to... ech >.<

    Ja, jak to ja, mając zbereźne myśl, miałam cichą nadzieję, że pokusisz się na opisanie ich aktu miłości.. ale sie nie doczekałam. Jedynie jakieś niedociągnięte półsłówki, pff! Noo trudno się mówi, może uznałaś, że prawdziwi fani yaoi się oburzą, a ja jedna nieprawdziwa nie warta zachodu xd

    I teraz ta krępująca cisza. Jeju, aż mi się dziwnie to czytało, tak smutno, bo tych wszystkich wesołych notkach... no cóż. resztę doczytam jutro.. w sensie dzisiaj ale później xd

    Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  2. wez boze ZROBILI TO ZROBILI TO ZROBILIIIII .....! ale teraz to sie dopiero zacznie ale szkoda ich mi..ja tego z kumplem..no jednak nie wiec mi ich szkoda ale jak tego chcieli..wez boze powinnas zostac zawodowa pisarka :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mam zaciesz :D ! troche smutno zakonczylas notke tak jak by nie bylo juz nadziei dla nich :c musze czytac dalej bo nie usne dzisiaj w nocy :'D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak radości, motyle w brzuchu pozabijane ;-; to chyba przez tą końcówke >.<

    OdpowiedzUsuń