poniedziałek, 6 maja 2013

Dwie strony świata, cz. 5

wróciłam xD mam dla Was póki co jeden rozdział, mam nadzieję, że nie będziecie rozczarowani, bo i długość jest przyzwoita xD tylko nie jest sprawdzony xD zapraszam do czytania:


Naruto siedział na wygodnym, obitym miękkim materiałem taborecie, odziany jedynie w bieliznę. Nie wstydził się jednak.
Wokół niego skakały kobiety, dowodzone przez uważnego Irukę. Książę był już po kąpielach, wypachniony i wymuskany patrzył w zwierciadło, przyglądając się, jak służki układają mu włosy, piłują paznokcie u rąk i nóg, nacierają olejkami i robią mu inne, przedziwne cuda. Nigdy w życiu by nie przypuszczał, że tak to będzie wyglądało. Czuł się jak niewiasta, strojona na bal.
- Może wystarczy? – jęknął, zerkając na twarz Iruki, odbijającą się w lustrze. Sługa pokręcił głową. – Ale Iruka, mi już kark tak zdrętwiał…
- Książę, to chyba mała kara za wczorajszy wybryk – stwierdził ciemnowłosy. Naruto zmarszczył nos.
- Do końca życia będziesz mi to wypominał? – spytał. Iruka fuknął.
- Książę powinien się cieszyć, że jego mąż okazał się tak wyrozumiały! – zawołał służący. – Mógł przecież się poważnie rozzłościć, mógł zerwać umowę, mógł… cokolwiek! Niech się książę cieszy, że stało się tak, jak się stało! Ot co!
Naruto skrzywił się, spoglądając na służki, które przysłuchiwały się im z ciekawością. Na szczęście i on i Iruka pilnowali, by nie rzec, o jaki wybryk chodzi. Dziewczyny mogły więc uznać, że Iruka łaja go za to, co z Sasuke wyczyniali przy stole podczas zaręczyn.
- Nie dręcz mnie już, Iruko – jęknął Naruto. – Wszyscy wystarczająco mnie już pouczają. Nawet narzeczony sądzi, że jestem dzieckiem.
- Bo się tak właśnie zachowujesz! – zawołał Iruka. – Gdybym tylko mógł, złoił bym księciu tyłek tak, że mój panie, przez tydzień byś na nim nie mógł usiąść!
- Na szczęście nie możesz. – Naruto wyszczerzył się szeroko.
- Ha! Od dzisiejszego wieczora będzie mógł to zrobić twój narzeczony i oby nie szczędził klapsów! – Naruto skrzywił się. – Całe szczęście, że to taki poważny i odpowiedzialny człowiek, inaczej marna by was czekała przyszłość!
- Tak, ten dzikus jest aż nazbyt poważny i nazbyt odpowiedzialny – rzekł Naruto z przekorą. – Nie chcę mieć z nim nic wspólnego…
- To twój narzeczony! – oburzył się Iruka. Naruto wywrócił oczyma.
- To dzikus, co rak przy sobie utrzymać nie może. Niech nie myśli, że cokolwiek mu ułatwię i sam rzucę mu się w ramiona! Niech się o mnie postara, jeżeli chce mnie mieć! I czy naprawdę muszę cały pachnieć i się świecić?! – zapytał rozzłoszczony. – Mam już na skórze taką warstwę różnych świństw, że pewnie nawet strzała by się na nich zatrzymała, nie sięgając skóry!
Iruka zaśmiał się.
- Nie narzekaj, mój książę – rzekł tylko, chichocząc w rękaw szaty.

Sasuke nienawidził się szykować, nawet jeśli chodziło o jego własny ślub. Gdy wyszedł z wanny pełnej ciepłej wody i jakiś pachnideł, owinął się ręcznikiem wokół bioder i wrócił do komnaty. A tam zastał wianuszek zachwyconych nim służek z jeszcze większą ilością mazideł, olejków, balsamów i tym podobnych specyfików, którymi chciały go nacierać.
Wściekł się i przepędził kobiety. Pomijając kąpiel uważał, że wystarczy się ubrać i ot całe przygotowania. Po cholerę mu były jakieś tam śmieszne pachnidła, balsamy i wszystko inne, czym chciały go namaścić służące? Nie był niewiastą, która musiała się stroić i malować, by jakoś wyglądać. Jak dla niego wystarczyło, by miał uczesane włosy i nie był brudny.
Założył na siebie strój, który przywiózł ze sobą z Oto. Czarne, proste spodnie, wygodne, skórzane buty z wysokimi cholewami, czarną tunikę, szeroki pas, do którego mógł przytroczyć ozdobny miecz, płaszcz z naszytym herbem rodowym, a także książęcy diadem, prosty, złoty, z jednym, osadzonym pośrodku rubinem z wygrawerowanymi trzema czarnymi łezkami. I w swoim mniemaniu było gotowy.
Opuścił komnatę nie czekając, aż przyjdzie po niego któryś ze służących, po czym wyszedł na plac przed posiadłością. Dzień był piękny i wobec tego ceremonia zaślubin miała się odbyć na świeżym powietrzu. Wszystko dookoła ozdobiono wieńcami kwiatów, postawiono drewniane podium, na nim ołtarz, a nad tym wszystkim łuk zaplecionych wokół rusztowania kwiatów i rozmaitych ozdobnych roślin. Służący właśnie kończyli wieszanie ostatnich dekoracji, przed ołtarzem ustawiano szerokie ławy, na których mieli zasiąść goście. Z tyłu zostawiono także miejsce dla służby, by oni również mogli obejrzeć ceremonię. Czterech chłopców minęło go właśnie, niosąc drabiny. Chwilę potem ustawili je po obu stronach wejścia do zamku i zaczęli wieszać na ścianie tkaniny z wyszytymi herbami rodów Uchiha i Uzumaki.
Obrócił się, by obejrzeć inne dekoracje. Podobały mu się te kwietne wieńce, pasowały do ceremonii zaślubin. Jednak bobrze postąpili, godząc się, by ślub odbył się w Kraju Ognia. W Oto musieliby zorganizować ją w jakiejś sali, nie byłoby tak przyjemnie…
- Jak to możliwe?! – wydarł się głos tuż za nim. Zdumiony Sasuke obrócił się i spostrzegł stojącego za nim narzeczonego, który dysząc wściekle, celował w niego palcem.
Naruto był rumiany ze złości. Odziany w białe, zwiewne szaty, prezentował się nadzwyczaj atrakcyjnie. Jego czoło zdobił złoty diadem, szyję, nadgarstki i palce okalała rozmaita biżuteria. Sasuke wcale się temu nie dziwił, choć sam nigdy by się tak nie ustroił. Blondyn jednak wart był, by go obsypywać złotem i do twarzy mu było z tymi błyskotkami.
Za Naruto stał zawstydzony Iruka.
- Co, mój drogi narzeczony? – zapytał Sasuke spokojnym głosem.
- Jak to możliwe, że mnie odziano jak strojne drzewko i wysmarowano jakimiś świństwami, a ty wyglądasz normalnie?! – oburzył się młody książę. Sasuke zaśmiał się i zbliżył do niego. Naruto zamarł, patrząc na Sasuke w strachu, a on wykorzystując jego paraliż, pochylił się nad nim. Przesunął nosem po jego długiej szyi.
- Mmm… - zamruczał. – To chyba fiołki, nie mylę się?
Naruto odskoczył od niego gwałtownie, łapiąc się za miejsce, w którym dotknął go nos Sasuke. Twarz blondyna poczerwieniała jeszcze bardziej.
- Nie wąchaj mnie! – wykrzyknął Naruto rozkazująco. Sasuke znów się zaśmiał.
- Drogi narzeczony, do ceremonii jeszcze trochę czasu. Zechcesz mi towarzyszyć przy oglądaniu dekoracji? – zapytał Uchiha, oferując blondynowi swoje ramię. Naruto obejrzał się na Irukę, a służący ponaglił go spojrzeniem. Chłopak niechętnie wsunął dłoń pod rękę Sasuke.
- Doskonale. – Sasuke spojrzał na służącego Naruto. – Możesz odejść.
Iruka skłonił się nisko i wykonał polecenie, a Sasuke pociągnął Naruto we stronę ustawionych na dziedzińcu ław.
- Cieszę się, że nie podjąłeś kolejnej próby ucieczki – rzekł do chłopaka. – Bardzo się cieszę.
- Nie jestem tchórzem! – powiedział ostro Naruto. Sasuke skinął głową.
- Oczywiście, że nie jesteś – zgodził się z nim. – Trzeba mieć w sobie wiele odwagi, by mi się raz po raz sprzeciwiać.
Naruto prychnął.
- Nie schlebiaj sobie, Uchiha! – zawołał. – Wcale taki groźny nie jesteś.
- Nie mam zamiaru być groźnym dla ciebie – odparł Sasuke, siadając na jednej z ław dla gości. Pokierował Naruto tak, by chłopak usiadł obok niego. – Przemyślałem sobie twoje postępowanie. Masz prawo reagować tak a nie inaczej. Mimo wszystko jednak ja chciałbym się zaprzyjaźnić.
- Aha – zakpił Naruto, odwracając głowę.
- Wątpisz w moje słowa? – zapytał zdumiony Sasuke. Chłopak spojrzał na niego wściekle. Jak do tej pory Sasuke jeszcze nigdy nie poznał równie upartej osoby. Nie miał pojęcia, jak chłopaka oczarować, jak go sobie zjednać, jak go do siebie przekonać. Wszystkie jego sposoby zawodziły, a przecież musiał sprawić, by ten był mu przychylny. Chciał, by Naruto był mu przychylny! By się w nim zakochał! Sasuke nie mógł znieść myśli, że miałby żyć z nim, być jego mężem, z dnia na dzień być pod wpływem coraz silniejszego uroku chłopaka i jednocześnie wiedzieć, że ten go nie chce. Sasuke musiał coś z tym zrobić!
- Może i chęci masz dobre – powiedział Naruto – ale niedługo nie będziemy przyjaciółmi, a małżeństwem! Czuję się, jakby mnie sprzedano! Ty mnie traktujesz tak, jakbyś mnie nabył! – uściślił.
- Rozumiem – powiedział powoli Sasuke. – Wobec tego i mnie sprzedano.
Chłopak zerknął na niego w zdumieniu.
- No tak – tłumaczył dalej Uchiha. – Biorę z tobą ślub na takich samych warunkach. Nie mogłem się sprzeciwić, nie miałem nic do powiedzenia.
- To nie to samo!
- Owszem, to to samo.
- Mówię ci, że nie! Ja ciebie nie wywożę na koniec świata! Nie jestem w stanie cię do niczego zmusić, a ty możesz… - Naruto urwał gwałtownie, poczerwieniał i natychmiast odwrócił głowę, by ukryć rumieniec.
- Pijesz do tego, że jestem silniejszy? Że mógłbym to wykorzystać? – zapytał rozbawiony Sasuke. Naruto najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, jak ogromny ma na niego wpływ. Nie wiedział, że jednym spojrzeniem może go zmusić do czego tylko chce, że Sasuke zrobi wszystko dla jednego jego uśmiechu.
- Nie jestem słaby! – warknął chłopak. Sasuke, śmiejąc się, złapał go za brodę i przekręcił ku sobie jego głowę.
- Oczywiście, że nie jesteś słaby. Boisz się, że mógłbym być wobec ciebie brutalny? Zaręczam, że nigdy bym nie był w stanie uderzyć cię czy zrobić ci cokolwiek innego!
- Ale złościsz się…- wymamrotał Naruto. – I… i zmuszasz mnie…
- Oczywiście, że się zezłościłem, gdy się okazało, że narzeczony chciał mi uciec sprzed ołtarza – powiedział cierpliwie Sasuke. – To chyba naturalne. Co do tego… ekhm!... drugiego. Jesteś naprawdę przystojny, mój drogi narzeczony. Nic dziwnego, że cię pragnę.
Chłopak zadygotał i chciał się odsunąć, ale Sasuke go przytrzymał. Odgarnął mu z twarzy kosmyk włosów.
- Wszyscy moi kochankowie byli zadowoleni z moich umiejętności – rzekł. Naruto wpatrywał się w ziemię. Sasuke objął go ramieniem i nachylił się nad jego uchem. – Zadbam o ciebie tej nocy, nie musisz się martwić, że będę nieczuły, potrafię także dawać… - wyszeptał. Naruto cały drżał i podobało się to Sasuke. – Nie ma co się wzbraniać, Naruto. Ślub się odbędzie, zapewniam. A bardzo mi się podobasz i będziesz mój. Uchiha zawsze dostają to, czego chcą…
Ledwo skończył, Naruto wyrwał się z jego objęć i wstał gwałtownie. Sasuke, nie mając pojęcia, co złego zrobił, patrzył na niego w zdumieniu.
- A więc nie tym razem! – wydarł się chłopak. – Nie jestem twoją własnością!
To oświadczywszy, chłopak obrócił się gwałtownie i pobiegł ku Iruce. Sasuke westchnął. A już myślał, że dobrze mu idzie.

Naruto czym prędzej podbiegł do Iruki, który po tym, jak go Sasuke odprawił, nadzorował wieszanie herbów rodzinnych przy wejściu do zamku.
- Mój panie? – zdziwił się Iruka, gdy Naruto zatrzymał się obok niego.
- Znów mnie obłapia – poskarżył się Naruto, łapiąc służącego za rękaw szaty. Iruka zaśmiał się, a Naruto natychmiast naburmuszył.
- To twój narzeczony, mój młody panie – rzekł do niego Iruka, jakby to wszystko wyjaśniało. A dla niego to wcale nie znaczyło, że Sasuke może pchać łapy, gdzie mu się podoba i mówić mu takie rzeczy!
- I co z tego?! – obruszył się Naruto. – Niby to mu daje do mnie prawo?!
- Niestety tak – odparł Iruka surowo. – Niedawno sam książę rzekł coś, co było bardzo mądre. Niech mu książę nie daje przed ślubem pretekstu, by po nim był zły.
Naruto prychnął.
- Iruko, jak ty ładnie umiesz przekręcić każde moje słowo na moją niekorzyść – rzekł zgryźliwie Naruto, spoglądając w kierunku narzeczonego. Sasuke rozmawiał właśnie z Lordem Kakashim. Iruka także popatrzył w tamtą stronę. Jego i Lorda Kakashiego spojrzenia spotkały się. Iruka odwrócił wzrok, zarumieniony, a Naruto wzniósł oczy do nieba.
- Ile czasu do ceremonii? – spytał Naruto, by znów zwrócić na siebie uwagę nauczyciela, bo ten wyglądał tak, jakby na chwilę odpłynął między obłoki. – Wszystko wydaje się być gotowe.
Gdy rozglądał się dookoła widział, że większość służby właśnie sprząta, a nie dekoruje.
- Godzina, mój młody panie – odparł Iruka. – Wyżej! – zawołał nagle do jednego ze służących na drabinach. – Trochę wyżej herb rodu Uchiha, jest nierówno!
- Naruto!
Obrócił się ku ogrodom i ku swojemu zdumieniu zobaczył matkę, idącą w stronę zamku wraz ze swoimi służkami.
- Mamo!
Pobiegł ku niej i już z daleka spostrzegł, że jest niezadowolona.
- Naruto, bo zniszczysz sobie ślubne szaty! – zawołała do niego, jeszcze nim podbiegł.
- I tak są potrzebne tylko raz w życiu! – odparł ze śmiechem, a potem przytulił rodzicielkę.
- Jak ci się podobają ślubne dekoracje? – spytała mama.
- Są piękne – odparł szczerze. Mama spojrzała na swoje służki.
- Oddalcie się – nakazała im, a dwórki uciekły; niektóre rozchichotały się na widok siedzącego niedaleko Sasuke, który powiódł po nich spojrzeniem. Naruto nadął policzki, mając ochotę go kopnąć. Czy przypadkiem wielki książę Uchiha nie miał za narzeczonego najładniejszego chłopca w Kraju Oto? po co się oglądał za dziewczynami?!
- Co się tak do niego wdzięczą? – rzucił niezadowolony.
- Ponieważ jest przystojny – odparła rozbawiona mama.
- Też mi coś! – prychnął Naruto.
- Kochanie… - Mama z łagodną miną wzięła go pod rękę o zaczęła się z nim przechadzać wzdłuż niskiego murku, oddzielającego dziedziniec od ogrodów. Byli daleko od służby. – Doszły mnie słuchy, że coś ci się w twoim narzeczonym nie podoba.
Naruto jęknął.
- Skąd to wiesz?
- Skarbie, jesteś w domku mamusi. Ta posiadłość ma wszędzie oczy i uszy i wszystkie one donoszą twojej mamusi. – Kushina zachichotała jak dziewczynka. – Więc jak jest?
- Oj, nie wiem – stęknął. Nie chciał się tłumaczyć przed matką, bo co miał powiedzieć? Tak naprawdę to robił to wszystko z czystej przekory, narzeczonemu niczego nie brakowało, ale traktował go jak przedmiot i to się Naruto nie podobało. Był w końcu księciem, miał swoją godność i nikt nie miał prawa, by myśleć o nim jak o towarze do kupienia za kilka skrzyń złota! Był wart o wiele więcej i chciał, by Sasuke zaczął się naprawdę starać. – Może i jest przystojny, ale zdaje się być zimny. Niby zapewnia o miłości, ale zdaje się, że kocha jedynie kroczem. Nie wiem, matko, co mam ci rzec.
Kushina zaśmiała się.
- To już zawsze coś, mój synu, jeśli cię pożąda. Pochodzisz z rodu Uzumaki, chyba nie powiesz mi, że nie wiesz, jak sobie męża wychować?
Teraz to Naruto się zaśmiał. Dla jego mamy wszystko było takie proste! I co gorsza, trudno się było z nią nie zgodzić.
- Umiem, umiem – powiedział.
- To dobrze, kochanie, bo w końcu mężczyźni są prości w obsłudze. – Zmarszczył nos, nie rozumiejąc, a mama uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Skarbie, macie tylko jeden drążek.
Kushina mrugnęła do niego, gdy oburzony, nabrał głośno powietrza.
- MAMO!
Kobieta zaśmiała się po raz kolejny tego dnia.
- No co, skarbeńku? Czy nie mam racji? A teraz chodź, twój narzeczony ku nam zerka.
Chciał zaprotestować, ale matka pociągnęła go ku Sasuke.
- Pani. – Uchiha skłonił się przed nią, po czym wyciągnął rękę i przejął od niej Naruto. Uzumaki naburmuszył się jeszcze bardziej. Ani trochę mu się nie podobało, jak jest traktowany. W dodatku Sasuke był zbyt zaborczy, cały czas go gdzieś ciągał, coś od niego chciał. Po co obejmował go zawsze, gdy byli blisko?!
- Sasuke. – Kushina odkłoniła się. – Nadzorujesz wszystko?
- To wyjątkowy dzień, więc powinien być idealny – odparł Uchiha, bawiąc się palcami Naruto. On jednak był zbyt obrażony, by zabrać rękę. Postanowił ignorować takie zachowanie narzeczonego. – Prawda, kochanie? – zwrócił się do niego.
- Oczywiście – rzekł obojętnie Naruto.
- Wciąż się gniewasz? – spytał Sasuke, nieco chyba rozbawiony.
- Oczywiście – powtórzył Naruto.
- To zaprzestań, mój śliczny, za chwilę nasz ślub – rzekł wesoło Sasuke, po czym ucałował jego dłoń.
- Doskonale – powiedziała Kushina. – Myślę, że niebawem zaczniemy! Udam się po króla, Naruto. Nie denerwujcie się, moi kochani, to tylko ceremonia!
Mrugnęła do nich jednym okiem i odeszła. Naruto patrzył za nią chwilę, a potem spojrzał na dziedziniec.
Ołtarz, przy którym mieli się pobrać, był już gotowy. Zniecierpliwiony kapłan dreptał przy nim, bawiąc się czerwoną wstążką. Ostatnie służki dopinały i poprawiały kwiaty, ustawiona w koszach wszędzie dookoła. naprzeciw niego, w dwóch rzędach, zostawiając pośrodku szerokie przejście, stały ławy dla dostojników. Ogólny efekt był…
- Piękny – szepnął Naruto, nawet nie zdając sobie sprawy, że mówi to głośno.
- Prawda? Mi również się podoba. Służba się spisała. Mam nadzieję, że sama ceremonia nie będzie długa.
- Jestem głodny – przyznał Naruto. – Chciałbym już ucztę.
- Niebawem, mój miły. – Sasuke znów ucałował jego dłoń. Naruto zmarszczył nos.
- Ty się nigdy nie poddajesz? – zapytał zirytowany. Sasuke uśmiechnął się.
- Oczywiście, że nie. Patrz, nasi ojcowie.
Naruto obrócił się. z zamku wychodzili właśnie jego rodzice, towarzyszący im król Fugaku oraz reszta Lordów i zaproszonych gości. Naruto spojrzał na Sasuke z obawą.
- Przypilnujesz, bym się nie wywrócił? – spytał z obawą, wlepiając w narzeczonego błagalne oczy. przez to wszystko zapomniał, że ten ślub to także jego wystąpienie, że nie może się zbłaźnić przed tak świetnym towarzystwem.
- Oczywiście – odparł Sasuke, patrząc, jak goście zajmują miejsca. Ich rodzice usiedli w pierwszym rzędzie.
- Nie pozwolisz, by mieli pretekst, by się ze mnie śmiać, prawda? – pytał dalej Uzumaki, wciąż błagając. Sasuke spojrzał na niego z uwagą.
- Teraz wszystko, co robisz, reprezentuje także mnie, a wszystko, co zrobię ja, będzie świadczyć o tobie. Nie bój się, nie pozwolę, byś upadł, potknął się, czy w jakikolwiek inny sposób zbłaźnił się podczas ślubu. Będę cię mocno trzymał.
Naruto pokiwał głową, nerwowo wygładzając szatę.
- Nie jestem dobry w takich ceremoniach. – Próbował się usprawiedliwić. – Rzadko chcą, bym coś robił.
- Rozumiem. Spokojnie, kochanie, będę wszystkiego pilnował. Możesz na mnie polegać.
Naruto spojrzał na niego ze zdumieniem, a potem skinął głową. To było… miłe. Czuł, że ma w tej chwili w nim wsparcie i podobało mu się to. Gdyby miał sam tam wyjść, pewnie naprawdę by uciekł.
Obaj stali i przyglądali się, jak dostojnicy usadzają się na miejscach, muzykanci stają w wyznaczonym polu, a służba i straż czają się z tyłu, aby popatrzeć. Naruto przełknął ślinę, gdy Sasuke delikatnie pociągnął go na początek alejki między ławami, którą mieli przejść.
Naruto cały drżał. Bał się, ponieważ wraz z tym ślubem miał nastać koniec jego wolności. Miał się stać mężem Sasuke. A podejrzewał, że bycie jego mężem to jak… jak bycie jego własnością. Bo czy Uchiha nie dał mu do zrozumienia, że będzie surowy, jeśli Naruto będzie nieposłuszny? Że jeszcze tej nocy posiądzie jego ciało? Że nauczy go dyscypliny? A Naruto nie był pewien, czy będzie umiał się podporządkować. Nie lubił chodzić wedle czyichś zaleceń, nie lubił kontroli. W Konosze zawsze miał wiele swobody, właściwie, mało kto przejmował się jego czynami, ważniejsze było jego starsze, przyrodnie rodzeństwo. On był po prostu najmłodszym księciem, miał ładnie wyglądać, nie przynosić skandali i wykazywać się znajomością manier i etykiety. Po raz pierwszy w życiu, właśnie w tej chwili, był na główce szpilki, wszyscy na niego patrzyli.
Chciał tego ślubu. Wcześniej. Zanim poznał Sasuke. Marzył, że to będzie najszczęśliwszy monet jego życia. Marzył mu się wspaniały mąż, który będzie go rozpieszczał, który da mu wszystko, o czym Naruto zamarzy. A trafił mu się taki surowy Sasuke, który był człowiekiem o chłodnym obyciu, surowym, wymagającym posłuszeństwa. Zapewne przypilnuje go, by Naruto nie był rozrzutny. Będzie mu zabraniał wielu rzeczy, będzie chciał, by Naruto godnie go reprezentował, by przestał się zachowywać jak dziecko, by spoważniał. A Naruto wcale nie chciał poważnieć. Nie chciał się zmieniać, bo lubił siebie takiego, jakim był.
- Nie bój się, to tylko ślub – szepnął nagle Sasuke.
- Nie boję…
- Drżysz.
- Łatwo mówić komuś, kto ma na sobie ciepły płaszcz! – warknął rozeźlony. Sasuke zdawał się czytać w nim jak w otwartej księdze. Narzeczony otoczył go ramieniem i przyciągnął go do swojego boku.
- Przytul się.
- Nie chcę się do ciebie tulić, zostaw mnie! – zaprotestował Naruto, lecz narzeczony go nie puścił.
- Zobaczymy, co powiesz dziś w nocy – zażartował. Naruto poczuł, że blednie. Jego oddech przyspieszył. – Będę pierwszy, prawda? – spytał szeptem Sasuke. Naruto nie odpowiedział. Znów patrzył w ziemię, no bo niby co miał rzec? Sasuke zaśmiał się. – A wiec będę. – Jego oddech parzył szyję blondyna. – To dla mnie zaszczyt, Naruto. Sprawię, że będziesz dygotał, ale już nie z zimna.
- Przestań – syknął Naruto, teraz już zaczerwieniony. – Czy ty myślisz tylko o jednym?!
- Odkąd cię ujrzałem, owszem – szepnął zadowolony z siebie Sasuke. Naruto spojrzał mu w oczy ze złością.
- Nie jestem rzeczą! – powtórzył po raz kolejny.
- Ależ ja to wiem – powiedział łagodnie Sasuke.
W tym momencie rozbrzmiały fanfary, oznajmiające początek ślubu. Naruto podskoczył przerażony i znów wlepił w Sasuke proszące oczy. narzeczony poprawił mu szatę, podał mu swoje ramię, a Naruto ujął je jak zbawienie i cały w stresie, wraz z nim ruszył wolnym krokiem ku czekającemu na nich kapłanowi.
Wszyscy na nich patrzyli, jedni pełni życzliwości, inni wręcz przeciwnie. Sasuke prowadził go pewnie, trzymając wysoko uniesioną brodę, więc i Naruto starał się zachować powagę. Wyprostował się, uniósł podbródek i zezując sobie pod stopy, starał się o nic nie potknąć.
Po kilkudziesięciu krokach, niemal nieświadomi towarzyszącej im muzyki, stanęli przed ołtarzem. Wysoki, łysy kapłan, ubrany w białe szaty, rozpoczął ceremonię, wznosząc modły do bogów, błogosławiących małżeństwa. Naruto raz zerkał na niego, to znowuż wlepiał oczy w profil Sasuke. Uchiha był poważny jak nigdy wcześniej i skupiony na słowach modlącego się kapłana. Stał wyprostowany i dumny, wyglądało to tak, jakby codziennie brał ślub i właśnie był w swoim żywiole.
Serce Naruto waliło jak szalone, zupełnie tak, jakby chciało wyskoczyć mu z piersi. Dygotał tak bardzo, że prawie szczękał zębami. Starał się oddychać spokojnie, ale nie był w stanie. Gdy kapłan nakazał mu powtarzać za sobą słowa przysięgi, głos drżał mu tak bardzo, że zebrani goście chyba nie zrozumieli z jego bełkotu nawet słowa:
- J-ja, Naruto Uzumaki, p-przysięgam na swój ród i swoich przodków t-trwać u boku mego męża do końca moich dni, być dla niego wsparciem i opieką, godnie go r-reprezentować w m-moim kraju i p-poza jego granicami, stać mu się p-przyjecielem i k-k-kochankiem. Przysięgam wobec bogów i ich biorę na świadków.
Natomiast Sasuke wypowiedział swoją przysięgę pewnie i donośnie:
- Ja, Sasuke Uchiha, przysięgam na swój ród i swoich przodków, a także na swój własny honor… - W tym momencie nawet Naruto spojrzał na niego ze zdumieniem – trwać u boku mego męża, dochować mu wierności do końca moich dni, być dla niego wsparciem i opieką, godnie reprezentować go w moim kraju i poza jego granicami, stać mu się przyjacielem i kochankiem. Przemawiam wobec bogów i ich biorę na świadków.
Kapłan skinął głową, ukontentowany, a potem nakazał im wyciągnąć złączone dłonie, gdy to uczynili, położył na ich nadgarstkach czerwoną wstążkę.
- Co do małżeństwa wnosi ród Uzumakich? – zapytał donośnym głosem. Ojciec        Naruto, siedzący w pierwszym rzędzie, wystąpił naprzód.
- Ród Uzumakich wnosi w to małżeństwo swoje dobre imię, diadem rodowy oraz pierścień, a także siedem skrzyń złota, szlachetnych kamieni i drogich tkanin, oraz wszystkiego, co należy do najmłodszego księcia. Wnosimy także obietnicę pokoju i gwarancję sojuszu z Krajem Oto!
- Czy ród Uchiha przyjmuje te warunki? – Kapłan zwrócił się do Sasuke.
- Tak – odrzekł Uchiha głośno i wyraźnie.
- A co ród Uchiha wnosi w to małżeństwo? – pytał dalej kapłan. Ze swojego miejsca powstał król Fugaku.
- Ród Uchiha wnosi swoje dobre imię i honor królewskiego drugiego syna! Wnosi rodowy pierścień, książęcy diadem oraz cztery skrzynie złotych monet oraz drogich kamieni. Ród Uchiha wnosi także obietnicę pokoju i szczerą chęć zawarcia przymierza z Krajem Ognia!
Gdy król usiadł, kapłan spojrzał na Naruto.
- Czy ród Uzumaki przystaje na te warunki?
- Tak – odparł Naruto. Kapłan związał ich nadgarstki czerwoną wstążką.
- Mocą nadaną mi przez bogów w imieniu których przemawiam, łączę was świętym węzłem małżeńskim, splatając wasze rody do końca waszych dni. Możecie przypieczętować małżeństwo pocałunkiem!
Rozbrzmiały wiwaty i oklaski. Naruto spojrzał na Sasuke z bijącym mocno sercem, a ten pochylił się i wpił w jego usta.
Stało się, pomyślał Naruto, starając się nadążyć z oddawaniem żarliwych pocałunków męża. Z tego miejsca nie było już odwrotu.
Sasuke objął go wolną ręką i przyciągnął bliżej siebie, prawie go podnosząc, i jednocześnie wyginając go do tłum. Tłum zaczął już pokasływać i śmiać się urywanie, by dać im znać, ze raczej powinni przestać. Naruto z trudem oderwał się od męża, a Sasuke spojrzał mu w oczy z niezadowoleniem.
- Muszę… oddychać… - wysapał Naruto. Sasuke wybuchnął śmiechem i mocno ucałował jego czoło.
- Moi kochani, czas na ucztę! – zawołał król Minato. Sasuke w końcu puścił go i splatając swoją dłoń z jego dłonią, pociągnął go w stronę zamku.
Wprowadzili tłum do zastawionej stołami Sali Balowej i zasiedli na dwóch małżeńskich tronach, ozdobionych kwiatami i wstążkami. Obok nich znaleźli się najważniejsi goście, nim jednak uczta się rozpoczęła, we dwóch musieli przyjąć liczne gratulacje i podarunki.
Naruto, przyjmując życzenia, wypatrzył Irukę, który czając się w kącie, ku uciesze przytulającego go Kakashiego, wypłakiwał się w chusteczkę, najprawdopodobniej ze wzruszenia. Pomachał mu, a Iruka odwzajemnił ten gest.
Po złożonych gratulacjach wszyscy zasiedli do stołów, a król Minato wstał z miejsca.
- W znieśmy toast za młodą parę i życzmy im wielu szczęśliwych, przeżytych w miłości dni! Zdrowie młodych!
- Zdrowie młodych! – ryknęła sala, a wszyscy wznieśli puchary.
Gdy wypito toast, Naruto rzucił się na jedzenie. Sasuke obserwował go rozbawiony. Lewa ręka Naruto wciąż była przywiązana do prawej ręki Sasuke, więc było im trochę trudno jeść, ale wstążka miała ich łączyć aż do nocy poślubnej. Na tę myśl Naruto zadygotał. To już za kilka godzin! Miał dreszcze, i one wcale nie były miłe.
Uczta trwała w najlepsze. Ich ojcowie raz po raz wznosili toasty, a cała sala piła za ich zdrowie i szczęście. Sasuke co chwila kradł mu pocałunki i Naruto już się przed nimi nie wzbraniał – był w końcu mężem tego człowieka, nie miał podstaw, by mu się opierać. Gdyby teraz protestował, mógłby go rozzłościć.
Jednak obawy rosły w nim z każdą mijającą godziną. Nie miał pojęcia, czego ma się spodziewać, co się stanie, gdy zostawią gości i udadzą się do sypialni. Żałował, że nigdy nie przycisnął Iruki, by ten zdradził mu kilka sekretów. Czy pierwszy raz jest bolesny? Co powinien robić, by zadowolić męża? A co, jeśli się nie spisze i nie spodoba się Sasuke?
Niby Sasuke obiecał mu, że będzie to niezapomniana noc, ale… co to właściwie znaczyło? Ta jego obietnica? Przecież mógł tak mówić tylko po to, żeby go udobruchać. Teraz naprawdę żałował, że nigdy nie zapytał Iruki, jak ten obłaskawia Kakashiego. Bo przecież Iruka musiał być dobry w łóżkowych sprawach, skoro Kakashi trzymał go jako kochanka już tak długi czas i tyle dał mu prezentów.
Raz po raz ktoś z Sali wykrzykiwał, że wino jest zbyt cierpkie, by je wypić, więc młoda para musiała je osładzać pocałunkami. Sasuke podchodził do tego z wielkim entuzjazmem, co tylko powiększało stres i wątpliwości Naruto. Z chwili na chwilę jego pewność siebie malała.
Aż w pewnym momencie ojciec dał Naruto znać, że już czas odejść od stołu. Gdy wstali, natychmiast podeszli do nich Iruka i Kakashi, by wedle tradycji odprowadzić ich do sypialni.
Wyszli z Sali Balowej żegnani gwizdami i wiwatami. Sasuke cały czas trzymał go za rękę, uśmiechał się, a on starał się na te uśmiechy odpowiadać, w duchu modląc się, by Uchiha cały czas był w dobrym humorze. By spełnił swoje obietnice. By naprawdę był dla niego dobry.
Gdy szli korytarzem starał się znaleźć wsparcie u Iruki, lecz ten zbyt był zajęty radzeniem sobie z lekko pijanym Kakashim, który zachowywał się tak, jakby to on zmierzał na swą noc poślubną. Nie mogąc złapać nawet kontaktu wzrokowego z nauczycielem, nie czując jego wsparcia, z chwili na chwilę było mu coraz gorzej. Z każdym krokiem serce łomotało mu coraz szybciej, a przecież dziś i tak się bardzo napracowało. Dudniło mu w uszach i ledwo oddychał ze strachu.
W pewnym momencie skręcili w wąski korytarz i ich oczom ukazały się duże, dwuskrzydłowe drzwi prowadzące do jednej z większych sypialni, tych dla wysoko postawionych gości. Drzwi były ozdobione kwiatami i wstęgami, wisiały na nich herby ich rodów. Iruka obrócił się ku nim, by wedle tradycji uwolnić ich od czerwonej wstążki i jako nauczyciel Naruto, pobłogosławić mu ostatni raz. Jednak nim zdążył choćby wyciągnąć ręce, Naruto poczuł, że traci oddech, przed oczami mu pociemniało i runął do tyłu.


przypominam o wenie, która umiera, gdy czytelnicy nie komentują xD trzymajcie się xD

36 komentarzy:

  1. Świetne,jest kilka drobnych błędów ale nie psują one całości pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Meegaaaa ... czułam się, jakbym byla na tym slubie xd no nie wiem co powiedziec, standardowe "zajebistetobylo" chyba Cie nie usatysfakcjonuje, ale to akurat szczera prawda! Konczenie w takim momencie to jest po prostu okropne, zue i w ogole znecasz szie nad nami, biednymi czytelnikami.
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak ! Tak! Nareszcie nowy rozdział :-) Eh , już zdążyłam się stęsknić za tym opowiadaniem xD Rozdział jak zwykle wspaniały ,teraz tylko czekać nocy poślubnej xD
    Malina

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to jest kochaane! Ooj biedny naruu! Jaki on jest glupi! Przeciez podczas ich pierwszego razu byloby mu tak dobrze. No, ale biorac pod uwage ze zemdlal to nocy poslubnej raczej nie bd :c. Sasus pewnie się bd martwic i wgl, a narus zauwazajac ta dobra strone sasa zakocha się w nim i bum! Wyznanie milosne i seksik ! ;D hihihihi ;* z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba dbać o wenę, więc komentarz dla ciebie :D
    Cieszę się, że w końcu dodałaś nocię. Wyszło pięknie; Naruto ubrany jak królewna rozwala, hehe. A Kushina to dopiero xD
    Czasami naprawdę mam wrażenie, że Sasuke myśli i kocha tylko kroczem. No jak on traktuje tego Naruto... Niby chce dobrze, chce go jakoś tymi tekstami do siebie zachęcić, a wychodzi mu odwrotnie, dlatego ma się wrażenie, że w ogóle mu nie zależy.
    Oczywiście życzę jak najwięcej weny, pozdrawiam i czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Końcówka zaskakująca. Jak Naruto mógł zemdleć na własnym weselu i co najważniejsze jak sb z tym poradzi Sasuke? Mam nadzieję, że noc poślubna nie bd "odwołana" :) Czekam na więcej
    Hilda

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie! Reanimacja weny, nie chcę mieć jej na sumieniu, bo czytam.
    Ja

    OdpowiedzUsuń
  8. ALE BEKA, NARUTO ZEMDLAŁ! HAHAHAHAHAHAHA ;D No tego się nie spodziewałam, ale w końcu Ty zawsze zaskakujesz, więc... w sumie mogłam się spodziewać różnych rzeczy xd Tylko co teraz zrobi biedny Sasuke? Cały dzień się tak napalał, pocałunkami pewnie tylko podsycając pożądanie, a tu mu narzeczony... nie! mąż mu zemdlał przed samym łóżkiem niemal! Stara się chłopak i stara, a tu mu los taki psikus daje. Cóż, może powinien się zastosować do zasady "miej wyjebane, a będzie ci dane!"? I rozwaliło mnie zachowanie Kakashiego, który szedł, jakby to była jego noc poślubna. Ach, Iruka będzie miał zajęcie! No i Kushina! Ta też ma niezłe teksty haha "Skarbie, macie tylko jeden drążek." hahahahahahhaha xd Jak uświadomić faceta, że jest beznadziejny i nie ma władzy? Powiedzieć mu, że ma jeden DRĄŻEK! Niezawodna rada od ayanami :D muszę zapamiętać ten tekst.

    Ogólnie notka bardzo fajna, działo się i było zabawnie, czyli to co lubię. Naprawdę, uwielbiam to opowiadanie xd

    Pozdrawiam i WENY! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. No nareszcie. Doczekać się nie mogłam. Teraz noc poślubna, ooooo tak~! Coś czuję, że potem cos jeszcze Naruś odwali, ale z tym trzeba zaczekać. Pozdrawiam cię Ayanami i życzę weny :P ~~~~ Skillet

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo cieszę się z nowej notki i już nie mogę doczekać się kolejnej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. o raaany! zemdleć przed własną nocą poślubną! chyba tez zaraz padnę... ze śmiechu! rozdział jak zwykle cudny i nie mogę doczekać się nn.
    życzę duuużo czasu i weny

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejj kolejny rozdział, w końcu! Bardzo mi się podobał, szkoda tylko, że urwałaś w najlepszym momencie. Ale cóż, pozosatje mi tylko cierpliwie czekać. Dużo weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie spodziewałam się rozdziału tak szybko, ale mimo wszystko nie narzekam, wręcz przeciwnie :D
    Bardzo mi się podobało (jak zawsze zresztą) mam nadzieje jednak że noc poślubna sie odbędzie mimo wszystko i że Naru szybko się przebudzi dzięki czemu razem z Sasuke będą mogli zapieczętować ich zawarty związek małżeński :D

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie jak moglas skonczyc w takim momencie D: ja chce wiecej a to opowiadanie jest cudowne codziennie czekam i spradzam czy dodalas cos Nowego :3 bardzo mnie ciekawi jaka bedzie ich noc poslubna skoro Naruto boi sie az tak bardzo. .to bedzie bardzo ciekawe na pewno xD I wgl powinni robic ovy na podstawie Twoich opowiadac byly by cudowne x3 I niech Twoja wena nie umiera bo bedzie mi bardzo bardzo przykro :c

    OdpowiedzUsuń
  15. Niekiedy współczuję Naruto. Potem jednak myślę, że jak mam współczuć komuś, kto wychodzi za Sasuke. XD
    Pisz tak świetnie dalej. :33

    OdpowiedzUsuń
  16. czemu w takim momencie!!!!! Ja tu czytam, im dalej tym mam większe rumieńce a tu....koniec:( JAK MOGŁAŚ :) Ale co do rozdziału to super. Mam nadzieje, że niedługo dalsza część :) Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nienonienienieoenoeneoenoeieeee, ja chcę wiedzieć, co będzie dalej, eeej! Tak co do błędów, to "Wedel" w ostatnim akapicie jest xD. No i już mówiłam, że fascynuje mnie relacja KakaIru *_*. Długo będziemy musieli czekać na następną część? :3

    /menemen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już poprawiłam na "wedle" xD nie, mam nadzieję, że szybko ją przepiszę, bo wciąż tkwi w zeszycie xD nie miałam czasu zrobić tego podczas majówki xD

      Usuń
  18. ayanami, mówiłam Ci już, jak bardzo mam ochotę Ci czasem walnąć? ;)
    Ja tu już sobie ząbki ostrzyłam na jakieś scenki +18, a Ty mi z końcem wyskakujesz. No załamać się idzie. Nie muszę oceniać rozdziału, wiesz przecież, że jest świetny (chociaż niektóre błędy powalające. Wedel? xD), ale na końcu naprawdę miałam ochotę Cię udusić. Czekam na następny rozdział, myślisz, że wyrobiłabyś się do piętnastego? Później nie będę miała calutki tydzień internetu (jadę na wycieczkę) i wolałabym nie zaprzątać sobie swojej rozczochranej główki myśleniem, jak to ich noc poślubna minie.
    Standardowo: Życzę weny, bardzo dużo weny. I sprawnych palców przy przepisywaniu następnego rozdziału. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. word poprawił wedle na Wedel, podczas pisania musiałam literówkę zrobić xD jak nieraz zamiast żeby napiszę zeby, to mi poprawia na zęby xD
      tak, do piętnastego z całą pewnością się wyrobię xD

      Usuń
    2. Hah, właśnie dlatego ja używam Writera zamiast Worda. xD

      Usuń
  19. Łał, przyznam szczerze, że jesteś niesamowita! Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj,
    cudowny rozdział, wspaniale się go czytało, bardzo mi się podobało to, że Sasuke stara się pokazać Naruto jak z najlepszej strony. Bardzo dobrze, że ukazałaś postać Kushiny, spodobało mi się zdanie „- Skarbie, jesteś w domku mamusi. Ta posiadłość ma wszędzie oczy i uszy i wszystkie one donoszą twojej mamusi.” hahha A zdanie „... Pochodzisz z rodu Uzumaki, chyba nie powiesz mi, że nie wiesz, jak sobie męża wychować?” od razu nasunęła mi się myśl, kto wychował Minato ;] Niech no Naruto się zorientuje, że wystarczy jedno spojrzenie, a będzie w stanie zmusić Sasuke do wszystkiego.... Naruto zemdlał, to chyba z tych emocji...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniałe!!! Za wszystko można zapłacić kartą Visa, ale Twoje opowiadania są bezcenne... Pozdrawiam i wena życzę

    OdpowiedzUsuń
  22. Mniam, mniam, mniam, mniam. Genialne! ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Rzuciłam się na ten rozdział jak wygłodniałe zwierze xDD
    Biedny Naruto, coś tak czułam że w końcu nie wytrzyma napięcia, ale jakoś się nie dziwie.. Kurde, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału! Jak to się wszystko rozwinie? Jaka będzie noc poślubna? Jak się im ułożą relacje? Ach tyle pytań :D
    Czekam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  24. o nie! nie w takim momencie! ;O dlaczego mi to robisz *wyje* , tyle czekalam xd uh
    czekamy czekamy dalej :3 ale nie trzymaj nas tak długo w niepewnosciiiiiii!!!buuuu

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale mnie zaciekawiłaś tą końcówką.Genialne! A opis ślubu cudny,te dekoracje miałam przed oczami,sama chciałabym mieć taki ślub^^ No i już nie mogę się doczekać nocy poślubnej - oczywiście jeśli Naruto się ocknie;p Ciekawe jak to wszystko się potoczy... Pozdrawiam i życzę weny;)
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  26. jeezu kocham Cię ale w takim momencie ? ;_; teraz weź odpowiedzialność za znęcanie się nad moim biednym serduszkiem i szybko dodaj next . ;P ;***

    OdpowiedzUsuń
  27. Przerywać w takim momencie, jesteś bezduszna!!! Ale mimo to kocham twoje opowiadania i czekam na kolejny rozdział :D Dużo, dużo , dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. jak można przerwać w takim momencie ?! ;pppp
    Cudowne :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Rozdział cudowny!!! Kocham twoje opowiadania, a to potwornie mi się podoba!!! A tak w ogóle to chyba mój pierwszy komentarz tutaj...ale zapewniam, że przeczytałam twoje wszystkie opowiadania i z niecierpliwością czekam na kolejne^^.
    No i życzę weny, dużo, dużo weny!!!
    Pozdrawiam!!!
    Mitsi :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Postarałaś się! Tylko zgodzę się z innymi komentarzami - przerywać w takim momencie... Podoba mi się, że Naruto jest uparty i całkiem twardy, a nie jąkała. Myślę, że ich życie będzie niezwykle ciekawe ;D mam nadzieję, że szybko przepiszesz nowy rozdział bo opowiadanie jest naprawdę świetne. Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  31. Komentarze ludzie! Komentarze! wena ważna, ważna, nie kradnijcie weny, nie zabierajcie, nie znikajcie jej! wena! wena! jesteś? prawda? powiedz, że tak? - ok, koniec wygłupów :P

    Narobiłaś wszystkim jak widze niesamowitego smaka tym całym wszystkim przednocnoślubowym :D wiedziałam, że nie będzie tu naszego X, bo na to potrzebujesz co naajmniej 2 kolejnych rozdziałów, a skoro Naru z tego stresu zemdlał, to tak z 5 kolejnych obstawiam. Nic tylko sie cieszyć. Tyle czytania o ich rozterkach miłosnych . aaaaach <3
    Kakashi też chyba będzie miał ciekawą noc - wcale nie potrzebował w tym celu ślubu. I biedny nasz niedoświadczony prawidzek. Zostać skazanym na napaleńca myślącego kroczem. Nic tylko mdleć ... ups! wykrakałam xD

    Z błędów jakiś jeden wyłapałam gdzie było 'b' zamiast prawidłowej literki, gdzieś na początku, ale teraz nie moge go znaleźć. Reszta tak mnie wciągneło, że szukanie błędów naprawde byłoby karkołomnym wyczynem :P

    OdpowiedzUsuń
  32. Ekstra! Jestem wniebowzięta^^ cudny rozdział, już nie mogę się doczekać następnego. Biedny Naru. .taki zestresowany.. Sasek go wesprze. Weny Kochaniutka;)

    OdpowiedzUsuń
  33. bosko, bosko i jeszcze raz bosko! Naruto, mięczaku jeden... Sasek ma sie z Tb ruchać a Ty co? mdlejesz?! ups.. sorki poniosło mnie xD Ale wracając do głównego tematu... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^ Pozdrawiam!
    ~Zaku^^

    OdpowiedzUsuń