wróciłam xD mam dla Was póki co jeden rozdział, mam nadzieję, że nie będziecie rozczarowani, bo i długość jest przyzwoita xD tylko nie jest sprawdzony xD zapraszam do czytania:
Naruto
siedział na wygodnym, obitym miękkim materiałem taborecie, odziany jedynie w
bieliznę. Nie wstydził się jednak.
Wokół
niego skakały kobiety, dowodzone przez uważnego Irukę. Książę był już po
kąpielach, wypachniony i wymuskany patrzył w zwierciadło, przyglądając się, jak
służki układają mu włosy, piłują paznokcie u rąk i nóg, nacierają olejkami i
robią mu inne, przedziwne cuda. Nigdy w życiu by nie przypuszczał, że tak to
będzie wyglądało. Czuł się jak niewiasta, strojona na bal.
- Może
wystarczy? – jęknął, zerkając na twarz Iruki, odbijającą się w lustrze. Sługa
pokręcił głową. – Ale Iruka, mi już kark tak zdrętwiał…
-
Książę, to chyba mała kara za wczorajszy wybryk – stwierdził ciemnowłosy.
Naruto zmarszczył nos.
- Do
końca życia będziesz mi to wypominał? – spytał. Iruka fuknął.
-
Książę powinien się cieszyć, że jego mąż okazał się tak wyrozumiały! – zawołał
służący. – Mógł przecież się poważnie rozzłościć, mógł zerwać umowę, mógł…
cokolwiek! Niech się książę cieszy, że stało się tak, jak się stało! Ot co!
Naruto
skrzywił się, spoglądając na służki, które przysłuchiwały się im z ciekawością.
Na szczęście i on i Iruka pilnowali, by nie rzec, o jaki wybryk chodzi.
Dziewczyny mogły więc uznać, że Iruka łaja go za to, co z Sasuke wyczyniali
przy stole podczas zaręczyn.
- Nie dręcz
mnie już, Iruko – jęknął Naruto. – Wszyscy wystarczająco mnie już pouczają.
Nawet narzeczony sądzi, że jestem dzieckiem.
- Bo
się tak właśnie zachowujesz! – zawołał Iruka. – Gdybym tylko mógł, złoił bym
księciu tyłek tak, że mój panie, przez tydzień byś na nim nie mógł usiąść!
- Na
szczęście nie możesz. – Naruto wyszczerzył się szeroko.
- Ha!
Od dzisiejszego wieczora będzie mógł to zrobić twój narzeczony i oby nie
szczędził klapsów! – Naruto skrzywił się. – Całe szczęście, że to taki poważny
i odpowiedzialny człowiek, inaczej marna by was czekała przyszłość!
- Tak,
ten dzikus jest aż nazbyt poważny i nazbyt odpowiedzialny – rzekł Naruto z
przekorą. – Nie chcę mieć z nim nic wspólnego…
- To
twój narzeczony! – oburzył się Iruka. Naruto wywrócił oczyma.
- To
dzikus, co rak przy sobie utrzymać nie może. Niech nie myśli, że cokolwiek mu
ułatwię i sam rzucę mu się w ramiona! Niech się o mnie postara, jeżeli chce
mnie mieć! I czy naprawdę muszę cały pachnieć i się świecić?! – zapytał
rozzłoszczony. – Mam już na skórze taką warstwę różnych świństw, że pewnie
nawet strzała by się na nich zatrzymała, nie sięgając skóry!
Iruka
zaśmiał się.
- Nie
narzekaj, mój książę – rzekł tylko, chichocząc w rękaw szaty.
Sasuke
nienawidził się szykować, nawet jeśli chodziło o jego własny ślub. Gdy wyszedł
z wanny pełnej ciepłej wody i jakiś pachnideł, owinął się ręcznikiem wokół
bioder i wrócił do komnaty. A tam zastał wianuszek zachwyconych nim służek z
jeszcze większą ilością mazideł, olejków, balsamów i tym podobnych specyfików,
którymi chciały go nacierać.
Wściekł
się i przepędził kobiety. Pomijając kąpiel uważał, że wystarczy się ubrać i ot
całe przygotowania. Po cholerę mu były jakieś tam śmieszne pachnidła, balsamy i
wszystko inne, czym chciały go namaścić służące? Nie był niewiastą, która
musiała się stroić i malować, by jakoś wyglądać. Jak dla niego wystarczyło, by
miał uczesane włosy i nie był brudny.
Założył
na siebie strój, który przywiózł ze sobą z Oto. Czarne, proste spodnie,
wygodne, skórzane buty z wysokimi cholewami, czarną tunikę, szeroki pas, do
którego mógł przytroczyć ozdobny miecz, płaszcz z naszytym herbem rodowym, a
także książęcy diadem, prosty, złoty, z jednym, osadzonym pośrodku rubinem z
wygrawerowanymi trzema czarnymi łezkami. I w swoim mniemaniu było gotowy.
Opuścił
komnatę nie czekając, aż przyjdzie po niego któryś ze służących, po czym wyszedł
na plac przed posiadłością. Dzień był piękny i wobec tego ceremonia zaślubin
miała się odbyć na świeżym powietrzu. Wszystko dookoła ozdobiono wieńcami
kwiatów, postawiono drewniane podium, na nim ołtarz, a nad tym wszystkim łuk
zaplecionych wokół rusztowania kwiatów i rozmaitych ozdobnych roślin. Służący
właśnie kończyli wieszanie ostatnich dekoracji, przed ołtarzem ustawiano
szerokie ławy, na których mieli zasiąść goście. Z tyłu zostawiono także miejsce
dla służby, by oni również mogli obejrzeć ceremonię. Czterech chłopców minęło
go właśnie, niosąc drabiny. Chwilę potem ustawili je po obu stronach wejścia do
zamku i zaczęli wieszać na ścianie tkaniny z wyszytymi herbami rodów Uchiha i
Uzumaki.
Obrócił
się, by obejrzeć inne dekoracje. Podobały mu się te kwietne wieńce, pasowały do
ceremonii zaślubin. Jednak bobrze postąpili, godząc się, by ślub odbył się w
Kraju Ognia. W Oto musieliby zorganizować ją w jakiejś sali, nie byłoby tak
przyjemnie…
- Jak
to możliwe?! – wydarł się głos tuż za nim. Zdumiony Sasuke obrócił się i
spostrzegł stojącego za nim narzeczonego, który dysząc wściekle, celował w
niego palcem.
Naruto
był rumiany ze złości. Odziany w białe, zwiewne szaty, prezentował się
nadzwyczaj atrakcyjnie. Jego czoło zdobił złoty diadem, szyję, nadgarstki i
palce okalała rozmaita biżuteria. Sasuke wcale się temu nie dziwił, choć sam
nigdy by się tak nie ustroił. Blondyn jednak wart był, by go obsypywać złotem i
do twarzy mu było z tymi błyskotkami.
Za
Naruto stał zawstydzony Iruka.
- Co,
mój drogi narzeczony? – zapytał Sasuke spokojnym głosem.
- Jak
to możliwe, że mnie odziano jak strojne drzewko i wysmarowano jakimiś
świństwami, a ty wyglądasz normalnie?! – oburzył się młody książę. Sasuke
zaśmiał się i zbliżył do niego. Naruto zamarł, patrząc na Sasuke w strachu, a
on wykorzystując jego paraliż, pochylił się nad nim. Przesunął nosem po jego
długiej szyi.
- Mmm…
- zamruczał. – To chyba fiołki, nie mylę się?
Naruto
odskoczył od niego gwałtownie, łapiąc się za miejsce, w którym dotknął go nos
Sasuke. Twarz blondyna poczerwieniała jeszcze bardziej.
- Nie
wąchaj mnie! – wykrzyknął Naruto rozkazująco. Sasuke znów się zaśmiał.
- Drogi
narzeczony, do ceremonii jeszcze trochę czasu. Zechcesz mi towarzyszyć przy
oglądaniu dekoracji? – zapytał Uchiha, oferując blondynowi swoje ramię. Naruto
obejrzał się na Irukę, a służący ponaglił go spojrzeniem. Chłopak niechętnie
wsunął dłoń pod rękę Sasuke.
-
Doskonale. – Sasuke spojrzał na służącego Naruto. – Możesz odejść.
Iruka
skłonił się nisko i wykonał polecenie, a Sasuke pociągnął Naruto we stronę
ustawionych na dziedzińcu ław.
-
Cieszę się, że nie podjąłeś kolejnej próby ucieczki – rzekł do chłopaka. –
Bardzo się cieszę.
- Nie
jestem tchórzem! – powiedział ostro Naruto. Sasuke skinął głową.
-
Oczywiście, że nie jesteś – zgodził się z nim. – Trzeba mieć w sobie wiele
odwagi, by mi się raz po raz sprzeciwiać.
Naruto
prychnął.
- Nie
schlebiaj sobie, Uchiha! – zawołał. – Wcale taki groźny nie jesteś.
- Nie
mam zamiaru być groźnym dla ciebie – odparł Sasuke, siadając na jednej z ław
dla gości. Pokierował Naruto tak, by chłopak usiadł obok niego. – Przemyślałem
sobie twoje postępowanie. Masz prawo reagować tak a nie inaczej. Mimo wszystko
jednak ja chciałbym się zaprzyjaźnić.
- Aha –
zakpił Naruto, odwracając głowę.
-
Wątpisz w moje słowa? – zapytał zdumiony Sasuke. Chłopak spojrzał na niego
wściekle. Jak do tej pory Sasuke jeszcze nigdy nie poznał równie upartej osoby.
Nie miał pojęcia, jak chłopaka oczarować, jak go sobie zjednać, jak go do
siebie przekonać. Wszystkie jego sposoby zawodziły, a przecież musiał sprawić,
by ten był mu przychylny. Chciał, by Naruto był mu przychylny! By się w nim
zakochał! Sasuke nie mógł znieść myśli, że miałby żyć z nim, być jego mężem, z
dnia na dzień być pod wpływem coraz silniejszego uroku chłopaka i jednocześnie
wiedzieć, że ten go nie chce. Sasuke musiał coś z tym zrobić!
- Może
i chęci masz dobre – powiedział Naruto – ale niedługo nie będziemy
przyjaciółmi, a małżeństwem! Czuję się, jakby mnie sprzedano! Ty mnie
traktujesz tak, jakbyś mnie nabył! – uściślił.
-
Rozumiem – powiedział powoli Sasuke. – Wobec tego i mnie sprzedano.
Chłopak
zerknął na niego w zdumieniu.
- No
tak – tłumaczył dalej Uchiha. – Biorę z tobą ślub na takich samych warunkach.
Nie mogłem się sprzeciwić, nie miałem nic do powiedzenia.
- To
nie to samo!
-
Owszem, to to samo.
- Mówię
ci, że nie! Ja ciebie nie wywożę na koniec świata! Nie jestem w stanie cię do
niczego zmusić, a ty możesz… - Naruto urwał gwałtownie, poczerwieniał i
natychmiast odwrócił głowę, by ukryć rumieniec.
-
Pijesz do tego, że jestem silniejszy? Że mógłbym to wykorzystać? – zapytał
rozbawiony Sasuke. Naruto najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, jak ogromny ma
na niego wpływ. Nie wiedział, że jednym spojrzeniem może go zmusić do czego
tylko chce, że Sasuke zrobi wszystko dla jednego jego uśmiechu.
- Nie
jestem słaby! – warknął chłopak. Sasuke, śmiejąc się, złapał go za brodę i
przekręcił ku sobie jego głowę.
-
Oczywiście, że nie jesteś słaby. Boisz się, że mógłbym być wobec ciebie
brutalny? Zaręczam, że nigdy bym nie był w stanie uderzyć cię czy zrobić ci
cokolwiek innego!
- Ale
złościsz się…- wymamrotał Naruto. – I… i zmuszasz mnie…
-
Oczywiście, że się zezłościłem, gdy się okazało, że narzeczony chciał mi uciec
sprzed ołtarza – powiedział cierpliwie Sasuke. – To chyba naturalne. Co do
tego… ekhm!... drugiego. Jesteś naprawdę przystojny, mój drogi narzeczony. Nic
dziwnego, że cię pragnę.
Chłopak
zadygotał i chciał się odsunąć, ale Sasuke go przytrzymał. Odgarnął mu z twarzy
kosmyk włosów.
-
Wszyscy moi kochankowie byli zadowoleni z moich umiejętności – rzekł. Naruto
wpatrywał się w ziemię. Sasuke objął go ramieniem i nachylił się nad jego
uchem. – Zadbam o ciebie tej nocy, nie musisz się martwić, że będę nieczuły,
potrafię także dawać… - wyszeptał. Naruto cały drżał i podobało się to Sasuke.
– Nie ma co się wzbraniać, Naruto. Ślub się odbędzie, zapewniam. A bardzo mi
się podobasz i będziesz mój. Uchiha zawsze dostają to, czego chcą…
Ledwo
skończył, Naruto wyrwał się z jego objęć i wstał gwałtownie. Sasuke, nie mając
pojęcia, co złego zrobił, patrzył na niego w zdumieniu.
- A
więc nie tym razem! – wydarł się chłopak. – Nie jestem twoją własnością!
To
oświadczywszy, chłopak obrócił się gwałtownie i pobiegł ku Iruce. Sasuke
westchnął. A już myślał, że dobrze mu idzie.
Naruto
czym prędzej podbiegł do Iruki, który po tym, jak go Sasuke odprawił,
nadzorował wieszanie herbów rodzinnych przy wejściu do zamku.
- Mój
panie? – zdziwił się Iruka, gdy Naruto zatrzymał się obok niego.
- Znów
mnie obłapia – poskarżył się Naruto, łapiąc służącego za rękaw szaty. Iruka
zaśmiał się, a Naruto natychmiast naburmuszył.
- To
twój narzeczony, mój młody panie – rzekł do niego Iruka, jakby to wszystko wyjaśniało.
A dla niego to wcale nie znaczyło, że Sasuke może pchać łapy, gdzie mu się
podoba i mówić mu takie rzeczy!
- I co
z tego?! – obruszył się Naruto. – Niby to mu daje do mnie prawo?!
-
Niestety tak – odparł Iruka surowo. – Niedawno sam książę rzekł coś, co było
bardzo mądre. Niech mu książę nie daje przed ślubem pretekstu, by po nim był
zły.
Naruto
prychnął.
-
Iruko, jak ty ładnie umiesz przekręcić każde moje słowo na moją niekorzyść –
rzekł zgryźliwie Naruto, spoglądając w kierunku narzeczonego. Sasuke rozmawiał
właśnie z Lordem Kakashim. Iruka także popatrzył w tamtą stronę. Jego i Lorda
Kakashiego spojrzenia spotkały się. Iruka odwrócił wzrok, zarumieniony, a
Naruto wzniósł oczy do nieba.
- Ile
czasu do ceremonii? – spytał Naruto, by znów zwrócić na siebie uwagę
nauczyciela, bo ten wyglądał tak, jakby na chwilę odpłynął między obłoki. –
Wszystko wydaje się być gotowe.
Gdy
rozglądał się dookoła widział, że większość służby właśnie sprząta, a nie
dekoruje.
-
Godzina, mój młody panie – odparł Iruka. – Wyżej! – zawołał nagle do jednego ze
służących na drabinach. – Trochę wyżej herb rodu Uchiha, jest nierówno!
-
Naruto!
Obrócił
się ku ogrodom i ku swojemu zdumieniu zobaczył matkę, idącą w stronę zamku wraz
ze swoimi służkami.
- Mamo!
Pobiegł
ku niej i już z daleka spostrzegł, że jest niezadowolona.
-
Naruto, bo zniszczysz sobie ślubne szaty! – zawołała do niego, jeszcze nim
podbiegł.
- I tak
są potrzebne tylko raz w życiu! – odparł ze śmiechem, a potem przytulił
rodzicielkę.
- Jak
ci się podobają ślubne dekoracje? – spytała mama.
- Są
piękne – odparł szczerze. Mama spojrzała na swoje służki.
-
Oddalcie się – nakazała im, a dwórki uciekły; niektóre rozchichotały się na
widok siedzącego niedaleko Sasuke, który powiódł po nich spojrzeniem. Naruto
nadął policzki, mając ochotę go kopnąć. Czy przypadkiem wielki książę Uchiha
nie miał za narzeczonego najładniejszego chłopca w Kraju Oto? po co się oglądał
za dziewczynami?!
- Co
się tak do niego wdzięczą? – rzucił niezadowolony.
-
Ponieważ jest przystojny – odparła rozbawiona mama.
- Też
mi coś! – prychnął Naruto.
-
Kochanie… - Mama z łagodną miną wzięła go pod rękę o zaczęła się z nim
przechadzać wzdłuż niskiego murku, oddzielającego dziedziniec od ogrodów. Byli
daleko od służby. – Doszły mnie słuchy, że coś ci się w twoim narzeczonym nie
podoba.
Naruto
jęknął.
- Skąd
to wiesz?
-
Skarbie, jesteś w domku mamusi. Ta posiadłość ma wszędzie oczy i uszy i
wszystkie one donoszą twojej mamusi. – Kushina zachichotała jak dziewczynka. –
Więc jak jest?
- Oj,
nie wiem – stęknął. Nie chciał się tłumaczyć przed matką, bo co miał
powiedzieć? Tak naprawdę to robił to wszystko z czystej przekory, narzeczonemu
niczego nie brakowało, ale traktował go jak przedmiot i to się Naruto nie
podobało. Był w końcu księciem, miał swoją godność i nikt nie miał prawa, by
myśleć o nim jak o towarze do kupienia za kilka skrzyń złota! Był wart o wiele
więcej i chciał, by Sasuke zaczął się naprawdę starać. – Może i jest
przystojny, ale zdaje się być zimny. Niby zapewnia o miłości, ale zdaje się, że
kocha jedynie kroczem. Nie wiem, matko, co mam ci rzec.
Kushina
zaśmiała się.
- To
już zawsze coś, mój synu, jeśli cię pożąda. Pochodzisz z rodu Uzumaki, chyba
nie powiesz mi, że nie wiesz, jak sobie męża wychować?
Teraz
to Naruto się zaśmiał. Dla jego mamy wszystko było takie proste! I co gorsza,
trudno się było z nią nie zgodzić.
-
Umiem, umiem – powiedział.
- To
dobrze, kochanie, bo w końcu mężczyźni są prości w obsłudze. – Zmarszczył nos,
nie rozumiejąc, a mama uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Skarbie, macie tylko
jeden drążek.
Kushina
mrugnęła do niego, gdy oburzony, nabrał głośno powietrza.
- MAMO!
Kobieta
zaśmiała się po raz kolejny tego dnia.
- No
co, skarbeńku? Czy nie mam racji? A teraz chodź, twój narzeczony ku nam zerka.
Chciał
zaprotestować, ale matka pociągnęła go ku Sasuke.
- Pani.
– Uchiha skłonił się przed nią, po czym wyciągnął rękę i przejął od niej
Naruto. Uzumaki naburmuszył się jeszcze bardziej. Ani trochę mu się nie
podobało, jak jest traktowany. W dodatku Sasuke był zbyt zaborczy, cały czas go
gdzieś ciągał, coś od niego chciał. Po co obejmował go zawsze, gdy byli
blisko?!
-
Sasuke. – Kushina odkłoniła się. – Nadzorujesz wszystko?
- To
wyjątkowy dzień, więc powinien być idealny – odparł Uchiha, bawiąc się palcami
Naruto. On jednak był zbyt obrażony, by zabrać rękę. Postanowił ignorować takie
zachowanie narzeczonego. – Prawda, kochanie? – zwrócił się do niego.
-
Oczywiście – rzekł obojętnie Naruto.
- Wciąż
się gniewasz? – spytał Sasuke, nieco chyba rozbawiony.
-
Oczywiście – powtórzył Naruto.
- To
zaprzestań, mój śliczny, za chwilę nasz ślub – rzekł wesoło Sasuke, po czym
ucałował jego dłoń.
-
Doskonale – powiedziała Kushina. – Myślę, że niebawem zaczniemy! Udam się po
króla, Naruto. Nie denerwujcie się, moi kochani, to tylko ceremonia!
Mrugnęła
do nich jednym okiem i odeszła. Naruto patrzył za nią chwilę, a potem spojrzał
na dziedziniec.
Ołtarz,
przy którym mieli się pobrać, był już gotowy. Zniecierpliwiony kapłan dreptał
przy nim, bawiąc się czerwoną wstążką. Ostatnie służki dopinały i poprawiały
kwiaty, ustawiona w koszach wszędzie dookoła. naprzeciw niego, w dwóch rzędach,
zostawiając pośrodku szerokie przejście, stały ławy dla dostojników. Ogólny
efekt był…
-
Piękny – szepnął Naruto, nawet nie zdając sobie sprawy, że mówi to głośno.
- Prawda?
Mi również się podoba. Służba się spisała. Mam nadzieję, że sama ceremonia nie
będzie długa.
-
Jestem głodny – przyznał Naruto. – Chciałbym już ucztę.
-
Niebawem, mój miły. – Sasuke znów ucałował jego dłoń. Naruto zmarszczył nos.
- Ty
się nigdy nie poddajesz? – zapytał zirytowany. Sasuke uśmiechnął się.
-
Oczywiście, że nie. Patrz, nasi ojcowie.
Naruto obrócił
się. z zamku wychodzili właśnie jego rodzice, towarzyszący im król Fugaku oraz
reszta Lordów i zaproszonych gości. Naruto spojrzał na Sasuke z obawą.
-
Przypilnujesz, bym się nie wywrócił? – spytał z obawą, wlepiając w narzeczonego
błagalne oczy. przez to wszystko zapomniał, że ten ślub to także jego
wystąpienie, że nie może się zbłaźnić przed tak świetnym towarzystwem.
-
Oczywiście – odparł Sasuke, patrząc, jak goście zajmują miejsca. Ich rodzice
usiedli w pierwszym rzędzie.
- Nie
pozwolisz, by mieli pretekst, by się ze mnie śmiać, prawda? – pytał dalej
Uzumaki, wciąż błagając. Sasuke spojrzał na niego z uwagą.
- Teraz
wszystko, co robisz, reprezentuje także mnie, a wszystko, co zrobię ja, będzie
świadczyć o tobie. Nie bój się, nie pozwolę, byś upadł, potknął się, czy w
jakikolwiek inny sposób zbłaźnił się podczas ślubu. Będę cię mocno trzymał.
Naruto pokiwał
głową, nerwowo wygładzając szatę.
- Nie
jestem dobry w takich ceremoniach. – Próbował się usprawiedliwić. – Rzadko chcą,
bym coś robił.
-
Rozumiem. Spokojnie, kochanie, będę wszystkiego pilnował. Możesz na mnie
polegać.
Naruto spojrzał
na niego ze zdumieniem, a potem skinął głową. To było… miłe. Czuł, że ma w tej
chwili w nim wsparcie i podobało mu się to. Gdyby miał sam tam wyjść, pewnie
naprawdę by uciekł.
Obaj stali
i przyglądali się, jak dostojnicy usadzają się na miejscach, muzykanci stają w
wyznaczonym polu, a służba i straż czają się z tyłu, aby popatrzeć. Naruto przełknął
ślinę, gdy Sasuke delikatnie pociągnął go na początek alejki między ławami,
którą mieli przejść.
Naruto cały
drżał. Bał się, ponieważ wraz z tym ślubem miał nastać koniec jego wolności. Miał
się stać mężem Sasuke. A podejrzewał, że bycie jego mężem to jak… jak bycie
jego własnością. Bo czy Uchiha nie dał mu do zrozumienia, że będzie surowy,
jeśli Naruto będzie nieposłuszny? Że jeszcze tej nocy posiądzie jego ciało? Że nauczy
go dyscypliny? A Naruto nie był pewien, czy będzie umiał się podporządkować. Nie
lubił chodzić wedle czyichś zaleceń, nie lubił kontroli. W Konosze zawsze miał
wiele swobody, właściwie, mało kto przejmował się jego czynami, ważniejsze było
jego starsze, przyrodnie rodzeństwo. On był po prostu najmłodszym księciem,
miał ładnie wyglądać, nie przynosić skandali i wykazywać się znajomością manier
i etykiety. Po raz pierwszy w życiu, właśnie w tej chwili, był na główce
szpilki, wszyscy na niego patrzyli.
Chciał tego
ślubu. Wcześniej. Zanim poznał Sasuke. Marzył, że to będzie najszczęśliwszy
monet jego życia. Marzył mu się wspaniały mąż, który będzie go rozpieszczał,
który da mu wszystko, o czym Naruto zamarzy. A trafił mu się taki surowy
Sasuke, który był człowiekiem o chłodnym obyciu, surowym, wymagającym
posłuszeństwa. Zapewne przypilnuje go, by Naruto nie był rozrzutny. Będzie mu zabraniał
wielu rzeczy, będzie chciał, by Naruto godnie go reprezentował, by przestał się
zachowywać jak dziecko, by spoważniał. A Naruto wcale nie chciał poważnieć. Nie
chciał się zmieniać, bo lubił siebie takiego, jakim był.
- Nie
bój się, to tylko ślub – szepnął nagle Sasuke.
- Nie
boję…
- Drżysz.
- Łatwo
mówić komuś, kto ma na sobie ciepły płaszcz! – warknął rozeźlony. Sasuke zdawał
się czytać w nim jak w otwartej księdze. Narzeczony otoczył go ramieniem i
przyciągnął go do swojego boku.
-
Przytul się.
- Nie
chcę się do ciebie tulić, zostaw mnie! – zaprotestował Naruto, lecz narzeczony
go nie puścił.
-
Zobaczymy, co powiesz dziś w nocy – zażartował. Naruto poczuł, że blednie. Jego
oddech przyspieszył. – Będę pierwszy, prawda? – spytał szeptem Sasuke. Naruto nie
odpowiedział. Znów patrzył w ziemię, no bo niby co miał rzec? Sasuke zaśmiał
się. – A wiec będę. – Jego oddech parzył szyję blondyna. – To dla mnie zaszczyt,
Naruto. Sprawię, że będziesz dygotał, ale już nie z zimna.
-
Przestań – syknął Naruto, teraz już zaczerwieniony. – Czy ty myślisz tylko o
jednym?!
- Odkąd
cię ujrzałem, owszem – szepnął zadowolony z siebie Sasuke. Naruto spojrzał mu w
oczy ze złością.
- Nie jestem
rzeczą! – powtórzył po raz kolejny.
- Ależ
ja to wiem – powiedział łagodnie Sasuke.
W tym
momencie rozbrzmiały fanfary, oznajmiające początek ślubu. Naruto podskoczył
przerażony i znów wlepił w Sasuke proszące oczy. narzeczony poprawił mu szatę,
podał mu swoje ramię, a Naruto ujął je jak zbawienie i cały w stresie, wraz z
nim ruszył wolnym krokiem ku czekającemu na nich kapłanowi.
Wszyscy
na nich patrzyli, jedni pełni życzliwości, inni wręcz przeciwnie. Sasuke prowadził
go pewnie, trzymając wysoko uniesioną brodę, więc i Naruto starał się zachować
powagę. Wyprostował się, uniósł podbródek i zezując sobie pod stopy, starał się
o nic nie potknąć.
Po kilkudziesięciu
krokach, niemal nieświadomi towarzyszącej im muzyki, stanęli przed ołtarzem. Wysoki,
łysy kapłan, ubrany w białe szaty, rozpoczął ceremonię, wznosząc modły do
bogów, błogosławiących małżeństwa. Naruto raz zerkał na niego, to znowuż wlepiał
oczy w profil Sasuke. Uchiha był poważny jak nigdy wcześniej i skupiony na
słowach modlącego się kapłana. Stał wyprostowany i dumny, wyglądało to tak, jakby
codziennie brał ślub i właśnie był w swoim żywiole.
Serce Naruto
waliło jak szalone, zupełnie tak, jakby chciało wyskoczyć mu z piersi. Dygotał tak
bardzo, że prawie szczękał zębami. Starał się oddychać spokojnie, ale nie był w
stanie. Gdy kapłan nakazał mu powtarzać za sobą słowa przysięgi, głos drżał mu tak
bardzo, że zebrani goście chyba nie zrozumieli z jego bełkotu nawet słowa:
- J-ja,
Naruto Uzumaki, p-przysięgam na swój ród i swoich przodków t-trwać u boku mego
męża do końca moich dni, być dla niego wsparciem i opieką, godnie go
r-reprezentować w m-moim kraju i p-poza jego granicami, stać mu się
p-przyjecielem i k-k-kochankiem. Przysięgam wobec bogów i ich biorę na
świadków.
Natomiast
Sasuke wypowiedział swoją przysięgę pewnie i donośnie:
- Ja,
Sasuke Uchiha, przysięgam na swój ród i swoich przodków, a także na swój własny
honor… - W tym momencie nawet Naruto spojrzał na niego ze zdumieniem – trwać u
boku mego męża, dochować mu wierności do końca moich dni, być dla niego
wsparciem i opieką, godnie reprezentować go w moim kraju i poza jego granicami,
stać mu się przyjacielem i kochankiem. Przemawiam wobec bogów i ich biorę na
świadków.
Kapłan skinął
głową, ukontentowany, a potem nakazał im wyciągnąć złączone dłonie, gdy to
uczynili, położył na ich nadgarstkach czerwoną wstążkę.
- Co do
małżeństwa wnosi ród Uzumakich? – zapytał donośnym głosem. Ojciec Naruto, siedzący w pierwszym rzędzie,
wystąpił naprzód.
- Ród
Uzumakich wnosi w to małżeństwo swoje dobre imię, diadem rodowy oraz pierścień,
a także siedem skrzyń złota, szlachetnych kamieni i drogich tkanin, oraz
wszystkiego, co należy do najmłodszego księcia. Wnosimy także obietnicę pokoju
i gwarancję sojuszu z Krajem Oto!
- Czy
ród Uchiha przyjmuje te warunki? – Kapłan zwrócił się do Sasuke.
- Tak –
odrzekł Uchiha głośno i wyraźnie.
- A co
ród Uchiha wnosi w to małżeństwo? – pytał dalej kapłan. Ze swojego miejsca
powstał król Fugaku.
- Ród
Uchiha wnosi swoje dobre imię i honor królewskiego drugiego syna! Wnosi rodowy
pierścień, książęcy diadem oraz cztery skrzynie złotych monet oraz drogich
kamieni. Ród Uchiha wnosi także obietnicę pokoju i szczerą chęć zawarcia
przymierza z Krajem Ognia!
Gdy król
usiadł, kapłan spojrzał na Naruto.
- Czy
ród Uzumaki przystaje na te warunki?
- Tak –
odparł Naruto. Kapłan związał ich nadgarstki czerwoną wstążką.
- Mocą
nadaną mi przez bogów w imieniu których przemawiam, łączę was świętym węzłem
małżeńskim, splatając wasze rody do końca waszych dni. Możecie przypieczętować
małżeństwo pocałunkiem!
Rozbrzmiały
wiwaty i oklaski. Naruto spojrzał na Sasuke z bijącym mocno sercem, a ten
pochylił się i wpił w jego usta.
Stało się,
pomyślał Naruto, starając się nadążyć z oddawaniem żarliwych pocałunków męża. Z
tego miejsca nie było już odwrotu.
Sasuke objął
go wolną ręką i przyciągnął bliżej siebie, prawie go podnosząc, i jednocześnie wyginając
go do tłum. Tłum zaczął już pokasływać i śmiać się urywanie, by dać im znać, ze
raczej powinni przestać. Naruto z trudem oderwał się od męża, a Sasuke spojrzał
mu w oczy z niezadowoleniem.
- Muszę…
oddychać… - wysapał Naruto. Sasuke wybuchnął śmiechem i mocno ucałował jego
czoło.
- Moi
kochani, czas na ucztę! – zawołał król Minato. Sasuke w końcu puścił go i
splatając swoją dłoń z jego dłonią, pociągnął go w stronę zamku.
Wprowadzili
tłum do zastawionej stołami Sali Balowej i zasiedli na dwóch małżeńskich
tronach, ozdobionych kwiatami i wstążkami. Obok nich znaleźli się najważniejsi
goście, nim jednak uczta się rozpoczęła, we dwóch musieli przyjąć liczne
gratulacje i podarunki.
Naruto,
przyjmując życzenia, wypatrzył Irukę, który czając się w kącie, ku uciesze przytulającego
go Kakashiego, wypłakiwał się w chusteczkę, najprawdopodobniej ze wzruszenia. Pomachał
mu, a Iruka odwzajemnił ten gest.
Po złożonych
gratulacjach wszyscy zasiedli do stołów, a król Minato wstał z miejsca.
- W
znieśmy toast za młodą parę i życzmy im wielu szczęśliwych, przeżytych w
miłości dni! Zdrowie młodych!
-
Zdrowie młodych! – ryknęła sala, a wszyscy wznieśli puchary.
Gdy wypito
toast, Naruto rzucił się na jedzenie. Sasuke obserwował go rozbawiony. Lewa ręka
Naruto wciąż była przywiązana do prawej ręki Sasuke, więc było im trochę trudno
jeść, ale wstążka miała ich łączyć aż do nocy poślubnej. Na tę myśl Naruto
zadygotał. To już za kilka godzin! Miał dreszcze, i one wcale nie były miłe.
Uczta trwała
w najlepsze. Ich ojcowie raz po raz wznosili toasty, a cała sala piła za ich
zdrowie i szczęście. Sasuke co chwila kradł mu pocałunki i Naruto już się przed
nimi nie wzbraniał – był w końcu mężem tego człowieka, nie miał podstaw, by mu
się opierać. Gdyby teraz protestował, mógłby go rozzłościć.
Jednak obawy
rosły w nim z każdą mijającą godziną. Nie miał pojęcia, czego ma się
spodziewać, co się stanie, gdy zostawią gości i udadzą się do sypialni. Żałował,
że nigdy nie przycisnął Iruki, by ten zdradził mu kilka sekretów. Czy pierwszy
raz jest bolesny? Co powinien robić, by zadowolić męża? A co, jeśli się nie
spisze i nie spodoba się Sasuke?
Niby Sasuke
obiecał mu, że będzie to niezapomniana noc, ale… co to właściwie znaczyło? Ta jego
obietnica? Przecież mógł tak mówić tylko po to, żeby go udobruchać. Teraz naprawdę
żałował, że nigdy nie zapytał Iruki, jak ten obłaskawia Kakashiego. Bo przecież
Iruka musiał być dobry w łóżkowych sprawach, skoro Kakashi trzymał go jako
kochanka już tak długi czas i tyle dał mu prezentów.
Raz po
raz ktoś z Sali wykrzykiwał, że wino jest zbyt cierpkie, by je wypić, więc
młoda para musiała je osładzać pocałunkami. Sasuke podchodził do tego z wielkim
entuzjazmem, co tylko powiększało stres i wątpliwości Naruto. Z chwili na
chwilę jego pewność siebie malała.
Aż w
pewnym momencie ojciec dał Naruto znać, że już czas odejść od stołu. Gdy wstali,
natychmiast podeszli do nich Iruka i Kakashi, by wedle tradycji odprowadzić ich
do sypialni.
Wyszli z
Sali Balowej żegnani gwizdami i wiwatami. Sasuke cały czas trzymał go za rękę,
uśmiechał się, a on starał się na te uśmiechy odpowiadać, w duchu modląc się,
by Uchiha cały czas był w dobrym humorze. By spełnił swoje obietnice. By naprawdę
był dla niego dobry.
Gdy szli
korytarzem starał się znaleźć wsparcie u Iruki, lecz ten zbyt był zajęty
radzeniem sobie z lekko pijanym Kakashim, który zachowywał się tak, jakby to on
zmierzał na swą noc poślubną. Nie mogąc złapać nawet kontaktu wzrokowego z
nauczycielem, nie czując jego wsparcia, z chwili na chwilę było mu coraz
gorzej. Z każdym krokiem serce łomotało mu coraz szybciej, a przecież dziś i
tak się bardzo napracowało. Dudniło mu w uszach i ledwo oddychał ze strachu.
W pewnym
momencie skręcili w wąski korytarz i ich oczom ukazały się duże, dwuskrzydłowe drzwi
prowadzące do jednej z większych sypialni, tych dla wysoko postawionych gości. Drzwi
były ozdobione kwiatami i wstęgami, wisiały na nich herby ich rodów. Iruka obrócił
się ku nim, by wedle tradycji uwolnić ich od czerwonej wstążki i jako
nauczyciel Naruto, pobłogosławić mu ostatni raz. Jednak nim zdążył choćby
wyciągnąć ręce, Naruto poczuł, że traci oddech, przed oczami mu pociemniało i
runął do tyłu.
przypominam o wenie, która umiera, gdy czytelnicy nie komentują xD trzymajcie się xD
Świetne,jest kilka drobnych błędów ale nie psują one całości pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMeegaaaa ... czułam się, jakbym byla na tym slubie xd no nie wiem co powiedziec, standardowe "zajebistetobylo" chyba Cie nie usatysfakcjonuje, ale to akurat szczera prawda! Konczenie w takim momencie to jest po prostu okropne, zue i w ogole znecasz szie nad nami, biednymi czytelnikami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :3
Tak ! Tak! Nareszcie nowy rozdział :-) Eh , już zdążyłam się stęsknić za tym opowiadaniem xD Rozdział jak zwykle wspaniały ,teraz tylko czekać nocy poślubnej xD
OdpowiedzUsuńMalina
Jakie to jest kochaane! Ooj biedny naruu! Jaki on jest glupi! Przeciez podczas ich pierwszego razu byloby mu tak dobrze. No, ale biorac pod uwage ze zemdlal to nocy poslubnej raczej nie bd :c. Sasus pewnie się bd martwic i wgl, a narus zauwazajac ta dobra strone sasa zakocha się w nim i bum! Wyznanie milosne i seksik ! ;D hihihihi ;* z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy :P
OdpowiedzUsuńTrzeba dbać o wenę, więc komentarz dla ciebie :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w końcu dodałaś nocię. Wyszło pięknie; Naruto ubrany jak królewna rozwala, hehe. A Kushina to dopiero xD
Czasami naprawdę mam wrażenie, że Sasuke myśli i kocha tylko kroczem. No jak on traktuje tego Naruto... Niby chce dobrze, chce go jakoś tymi tekstami do siebie zachęcić, a wychodzi mu odwrotnie, dlatego ma się wrażenie, że w ogóle mu nie zależy.
Oczywiście życzę jak najwięcej weny, pozdrawiam i czekam na następny rozdział!
Końcówka zaskakująca. Jak Naruto mógł zemdleć na własnym weselu i co najważniejsze jak sb z tym poradzi Sasuke? Mam nadzieję, że noc poślubna nie bd "odwołana" :) Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńHilda
O nie! Reanimacja weny, nie chcę mieć jej na sumieniu, bo czytam.
OdpowiedzUsuńJa
ALE BEKA, NARUTO ZEMDLAŁ! HAHAHAHAHAHAHA ;D No tego się nie spodziewałam, ale w końcu Ty zawsze zaskakujesz, więc... w sumie mogłam się spodziewać różnych rzeczy xd Tylko co teraz zrobi biedny Sasuke? Cały dzień się tak napalał, pocałunkami pewnie tylko podsycając pożądanie, a tu mu narzeczony... nie! mąż mu zemdlał przed samym łóżkiem niemal! Stara się chłopak i stara, a tu mu los taki psikus daje. Cóż, może powinien się zastosować do zasady "miej wyjebane, a będzie ci dane!"? I rozwaliło mnie zachowanie Kakashiego, który szedł, jakby to była jego noc poślubna. Ach, Iruka będzie miał zajęcie! No i Kushina! Ta też ma niezłe teksty haha "Skarbie, macie tylko jeden drążek." hahahahahahhaha xd Jak uświadomić faceta, że jest beznadziejny i nie ma władzy? Powiedzieć mu, że ma jeden DRĄŻEK! Niezawodna rada od ayanami :D muszę zapamiętać ten tekst.
OdpowiedzUsuńOgólnie notka bardzo fajna, działo się i było zabawnie, czyli to co lubię. Naprawdę, uwielbiam to opowiadanie xd
Pozdrawiam i WENY! <3
No nareszcie. Doczekać się nie mogłam. Teraz noc poślubna, ooooo tak~! Coś czuję, że potem cos jeszcze Naruś odwali, ale z tym trzeba zaczekać. Pozdrawiam cię Ayanami i życzę weny :P ~~~~ Skillet
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się z nowej notki i już nie mogę doczekać się kolejnej :)
OdpowiedzUsuńo raaany! zemdleć przed własną nocą poślubną! chyba tez zaraz padnę... ze śmiechu! rozdział jak zwykle cudny i nie mogę doczekać się nn.
OdpowiedzUsuńżyczę duuużo czasu i weny
Jejj kolejny rozdział, w końcu! Bardzo mi się podobał, szkoda tylko, że urwałaś w najlepszym momencie. Ale cóż, pozosatje mi tylko cierpliwie czekać. Dużo weny życzę <3
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się rozdziału tak szybko, ale mimo wszystko nie narzekam, wręcz przeciwnie :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało (jak zawsze zresztą) mam nadzieje jednak że noc poślubna sie odbędzie mimo wszystko i że Naru szybko się przebudzi dzięki czemu razem z Sasuke będą mogli zapieczętować ich zawarty związek małżeński :D
No nie jak moglas skonczyc w takim momencie D: ja chce wiecej a to opowiadanie jest cudowne codziennie czekam i spradzam czy dodalas cos Nowego :3 bardzo mnie ciekawi jaka bedzie ich noc poslubna skoro Naruto boi sie az tak bardzo. .to bedzie bardzo ciekawe na pewno xD I wgl powinni robic ovy na podstawie Twoich opowiadac byly by cudowne x3 I niech Twoja wena nie umiera bo bedzie mi bardzo bardzo przykro :c
OdpowiedzUsuńNiekiedy współczuję Naruto. Potem jednak myślę, że jak mam współczuć komuś, kto wychodzi za Sasuke. XD
OdpowiedzUsuńPisz tak świetnie dalej. :33
czemu w takim momencie!!!!! Ja tu czytam, im dalej tym mam większe rumieńce a tu....koniec:( JAK MOGŁAŚ :) Ale co do rozdziału to super. Mam nadzieje, że niedługo dalsza część :) Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńNienonienienieoenoeneoenoeieeee, ja chcę wiedzieć, co będzie dalej, eeej! Tak co do błędów, to "Wedel" w ostatnim akapicie jest xD. No i już mówiłam, że fascynuje mnie relacja KakaIru *_*. Długo będziemy musieli czekać na następną część? :3
OdpowiedzUsuń/menemen
już poprawiłam na "wedle" xD nie, mam nadzieję, że szybko ją przepiszę, bo wciąż tkwi w zeszycie xD nie miałam czasu zrobić tego podczas majówki xD
Usuńayanami, mówiłam Ci już, jak bardzo mam ochotę Ci czasem walnąć? ;)
OdpowiedzUsuńJa tu już sobie ząbki ostrzyłam na jakieś scenki +18, a Ty mi z końcem wyskakujesz. No załamać się idzie. Nie muszę oceniać rozdziału, wiesz przecież, że jest świetny (chociaż niektóre błędy powalające. Wedel? xD), ale na końcu naprawdę miałam ochotę Cię udusić. Czekam na następny rozdział, myślisz, że wyrobiłabyś się do piętnastego? Później nie będę miała calutki tydzień internetu (jadę na wycieczkę) i wolałabym nie zaprzątać sobie swojej rozczochranej główki myśleniem, jak to ich noc poślubna minie.
Standardowo: Życzę weny, bardzo dużo weny. I sprawnych palców przy przepisywaniu następnego rozdziału. ;3
word poprawił wedle na Wedel, podczas pisania musiałam literówkę zrobić xD jak nieraz zamiast żeby napiszę zeby, to mi poprawia na zęby xD
Usuńtak, do piętnastego z całą pewnością się wyrobię xD
Hah, właśnie dlatego ja używam Writera zamiast Worda. xD
UsuńŁał, przyznam szczerze, że jesteś niesamowita! Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, wspaniale się go czytało, bardzo mi się podobało to, że Sasuke stara się pokazać Naruto jak z najlepszej strony. Bardzo dobrze, że ukazałaś postać Kushiny, spodobało mi się zdanie „- Skarbie, jesteś w domku mamusi. Ta posiadłość ma wszędzie oczy i uszy i wszystkie one donoszą twojej mamusi.” hahha A zdanie „... Pochodzisz z rodu Uzumaki, chyba nie powiesz mi, że nie wiesz, jak sobie męża wychować?” od razu nasunęła mi się myśl, kto wychował Minato ;] Niech no Naruto się zorientuje, że wystarczy jedno spojrzenie, a będzie w stanie zmusić Sasuke do wszystkiego.... Naruto zemdlał, to chyba z tych emocji...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Wspaniałe!!! Za wszystko można zapłacić kartą Visa, ale Twoje opowiadania są bezcenne... Pozdrawiam i wena życzę
OdpowiedzUsuńMniam, mniam, mniam, mniam. Genialne! ;D
OdpowiedzUsuńRzuciłam się na ten rozdział jak wygłodniałe zwierze xDD
OdpowiedzUsuńBiedny Naruto, coś tak czułam że w końcu nie wytrzyma napięcia, ale jakoś się nie dziwie.. Kurde, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału! Jak to się wszystko rozwinie? Jaka będzie noc poślubna? Jak się im ułożą relacje? Ach tyle pytań :D
Czekam i weny życzę!
o nie! nie w takim momencie! ;O dlaczego mi to robisz *wyje* , tyle czekalam xd uh
OdpowiedzUsuńczekamy czekamy dalej :3 ale nie trzymaj nas tak długo w niepewnosciiiiiii!!!buuuu
Ale mnie zaciekawiłaś tą końcówką.Genialne! A opis ślubu cudny,te dekoracje miałam przed oczami,sama chciałabym mieć taki ślub^^ No i już nie mogę się doczekać nocy poślubnej - oczywiście jeśli Naruto się ocknie;p Ciekawe jak to wszystko się potoczy... Pozdrawiam i życzę weny;)
OdpowiedzUsuńKasia
jeezu kocham Cię ale w takim momencie ? ;_; teraz weź odpowiedzialność za znęcanie się nad moim biednym serduszkiem i szybko dodaj next . ;P ;***
OdpowiedzUsuńPrzerywać w takim momencie, jesteś bezduszna!!! Ale mimo to kocham twoje opowiadania i czekam na kolejny rozdział :D Dużo, dużo , dużo weny ;*
OdpowiedzUsuńjak można przerwać w takim momencie ?! ;pppp
OdpowiedzUsuńCudowne :D
Rozdział cudowny!!! Kocham twoje opowiadania, a to potwornie mi się podoba!!! A tak w ogóle to chyba mój pierwszy komentarz tutaj...ale zapewniam, że przeczytałam twoje wszystkie opowiadania i z niecierpliwością czekam na kolejne^^.
OdpowiedzUsuńNo i życzę weny, dużo, dużo weny!!!
Pozdrawiam!!!
Mitsi :D
Postarałaś się! Tylko zgodzę się z innymi komentarzami - przerywać w takim momencie... Podoba mi się, że Naruto jest uparty i całkiem twardy, a nie jąkała. Myślę, że ich życie będzie niezwykle ciekawe ;D mam nadzieję, że szybko przepiszesz nowy rozdział bo opowiadanie jest naprawdę świetne. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńKomentarze ludzie! Komentarze! wena ważna, ważna, nie kradnijcie weny, nie zabierajcie, nie znikajcie jej! wena! wena! jesteś? prawda? powiedz, że tak? - ok, koniec wygłupów :P
OdpowiedzUsuńNarobiłaś wszystkim jak widze niesamowitego smaka tym całym wszystkim przednocnoślubowym :D wiedziałam, że nie będzie tu naszego X, bo na to potrzebujesz co naajmniej 2 kolejnych rozdziałów, a skoro Naru z tego stresu zemdlał, to tak z 5 kolejnych obstawiam. Nic tylko sie cieszyć. Tyle czytania o ich rozterkach miłosnych . aaaaach <3
Kakashi też chyba będzie miał ciekawą noc - wcale nie potrzebował w tym celu ślubu. I biedny nasz niedoświadczony prawidzek. Zostać skazanym na napaleńca myślącego kroczem. Nic tylko mdleć ... ups! wykrakałam xD
Z błędów jakiś jeden wyłapałam gdzie było 'b' zamiast prawidłowej literki, gdzieś na początku, ale teraz nie moge go znaleźć. Reszta tak mnie wciągneło, że szukanie błędów naprawde byłoby karkołomnym wyczynem :P
Ekstra! Jestem wniebowzięta^^ cudny rozdział, już nie mogę się doczekać następnego. Biedny Naru. .taki zestresowany.. Sasek go wesprze. Weny Kochaniutka;)
OdpowiedzUsuńbosko, bosko i jeszcze raz bosko! Naruto, mięczaku jeden... Sasek ma sie z Tb ruchać a Ty co? mdlejesz?! ups.. sorki poniosło mnie xD Ale wracając do głównego tematu... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń~Zaku^^