Naruto
wyszedł z łazienki po wieczornej kąpieli i spostrzegł, że Gaary nie ma w pokoju.
Westchnął.
-
Pewnie znów poszedł pić – stwierdził, wzruszając ramionami. Ziewnął sobie,
podkuśtykał do łóżka i opadając na nie, spojrzał w sufit.
Kochał
Sasuke. Naprawdę go kochał i od ich wspólnej nocy nie myślał o niczym innym,
tylko o czarnowłosym draniu. A Czarnowłosy drań zdawał się z każdą godzina
wyglądać na coraz bardziej złego. Naruto był pewny, że w tej chwili złość
Sasuke osiągnęła już taki stopień, że czarnowłosy chce go uderzyć.
W
tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Będąc pewnym, że to Kiba przyszedł ściągnąć
go na imprezę bez zastanowienia zawołał „proszę” i zamarł w szoku, widząc
wchodzącego do pokoju Sasuke.
Uchiha
jak zwykle wyglądał zabójczo świetnie. Naruto odruchowo poniósł się z łóżka,
patrząc na gościa niczym zahipnotyzowany. Co Sasuke tu robił? Po co tu
przyszedł? Chyba nie… nie po to, żeby go skrzywdzić, prawda? Albo wykpić? Albo
nawrzeszczeć na niego za tamtą noc? Serce Naruto chyba by pękło, gdyby Uchiha
wyśmiał go za to, co zrobili.
Sasuke
splótł ręce na piersi, stając w rozkroku pośrodku pokoju. Wyglądał groźnie i
był raczej niezadowolony.
-
Chyba musimy porozmawiać – rzekł, a Naruto przełknął ślinę.
-
O… o czym? – wyjąkał, rozglądając się w poszukiwaniu ucieczki, ale takowej nie
było. Sasuke zasłaniał drzwi wyjściowe, a przez okno nie było co skakać, bo
pokój znajdował się na czwartym piętrze.
-
Chyba wiesz o czym – powiedział Sasuke. – O tym, co stało się przedwczoraj –
uściślił. Naruto objął się ramionami.
-
Czego chcesz? – spytał z obawą. Sasuke zrobił ku niemu krok.
- Naruto, uciekasz przede mną
przez ostatnie dwa dni.
- Nieprawda – odparł Naruto.
- Czego ode mnie chcesz?
-
No do cholery jasnej, czego ja mogę chcieć?! Wyjaśnień! Co?! Może mi się nie
należą, uciekłeś jak ostatni tchórz!
Naruto
nie odpowiedział, zagryzając dolną wargę i patrząc w bok. Sasuke był zły,
Naruto wiedział, że tak to będzie. Że Uchiha będzie tylko krzyczał, zamiast
rozmowy, będzie chciał się na nim wyżyć. Za co? Za to, że Naruto go kochał?
-
Do niczego cię przecież nie zmuszałem – wybąknął.
-
Byłem pijany! – wydarł się Sasuke. Naruto łzy stanęły w oczach, ale wziął się w
garść.
-
Wyjdź stąd – rzekł zimno. Sasuke wytrzeszczył oczy.
-
Co?!
-
Wyjdź! Wynoś się! Nie chcę z tobą rozmawiać! Wynocha! – zaczął się wydzierać,
wskazując Sasuke drzwi. Uchiha jednak nie ruszył się z miejsca.
-
Nie wyjdę, póki nie porozmawiamy – oznajmił.
-
A o czym ty chcesz rozmawiać?! Przespaliśmy się ze sobą, wielkie mi halo!
Zaliczasz wszystkie laski dookoła, nie graj takiego cnotliwego! – Ledwo te
słowa opuściły usta Naruto, ten od razu ich pożałował. Mina Sasuke zmieniła się
diametralnie – z niezadowolonej na wściekłą i Naruto aż się cofnął,
przestraszony.
-
Ha! Kto tu jest puszczalski?! Masz chłopka, a nawet słowem nie zaprotestowałeś,
rozłożyłeś przede mną nogi jakbyś o niczym innym nie marzył!
-
BO NIE MARZYŁEM! – wrzasnął Naruto, a potem dopiero zdał sobie sprawę, co tak
naprawdę powiedział. Zasłonił dłonią usta, wytrzeszczając oczy na Sasuke.
Uchiha zamarł.
-
Co powiedziałeś? – zapytał po chwili. Naruto potrząsnął głową.
-
Nic. Wyjdź! – krzyknął, na co Uchiha warknął rozwścieczony.
-
Powtórz, co powiedziałeś!
-
Nic ci nie powiem, wynoś się z mojego pokoju, bo powiem chłopakom, że mnie nachodzisz!
– zawołał Uzumaki. – Nie mam ci nic do powiedzenia! Przyszedłeś tu, żeby się ze
mną kłócić i na mnie krzyczeć! Jesteś okropny!
-
Wcale nie przyszedłem się z tobą kłócić, Naruto – odrzekł Sasuke nieco
spokojniejszym tonem. – Proszę cię, powiedz, co miałeś na myśli. Kiedy się rano
obudziłem, a ciebie nie było, nie miałem pojęcia, co o tym myśleć. A ty nie
chcesz ze mną rozmawiać! Sam wlazłeś mi do łóżka, sam mnie sprowokowałeś!
Powiedz, czego chcesz!
-
Chcę czegoś, czego ty najwyraźniej nie pragniesz – odpowiedział Naruto, patrząc
Sasuke w oczy. – Bo ty jesteś zimnym, okropnym, podłym dupkiem, Sasuke!
-
CZEGO CHCESZ, CO CHOLERY?!
-
BYĆ Z TOBĄ, BO CIĘ KOCHAM!
Kocham.
Kocham. Kocham. To słowo odbiło się echem w głowie Sasuke, a coś, co stanowczo
mu się nie podobało, fiknęło mu koziołka w żołądku i podjechało do gardła.
Wpatrywał się w rozczochranego Naruto, stojącego przed nim w piżamie i nie mógł
uwierzyć. Uzumaki się w nim zakochał. Ten irytujący głupek, to chodzące
nieszczęście, ten łamiący kończyny, wiecznie rozkrzyczany, denerwujące młotek
go kochał.
I
co Sasuke miał z tym zrobić? Tak przecież nie mogło być. On… on nie kochał
Naruto. Nie mógł go kochać. Pożądał, o tak, pragnął go, całego, pragnął jego
ust, twarzy, nóg, jego męskości, pragnął jego krzyków, irytującego zachowania,
płonących, niebieskich oczu i blond włosów, jego niezdarności… Pragnął całego
Naruto z wadami i zaletami, ale go nie kochał. Prawda? To nie mogła być miłość.
Nie był gejem, do jasnej cholery!
Chciał
coś powiedzieć, ale nie mógł wykrztusić choćby słowa. Obrócił się na sztywnych
nogach i uciekł z pokoju. Musiał to sobie przemyśleć, musiał poukładać sobie w
głowie, nie był w końcu rozkrzyczanym młotkiem, który rzuca słowa na wiatr i
wydziera się ludziom prosto w twarz, mówiąc słowa, które zmieniają życie.
Sasuke potrzebował chwili czasu na przemyślenie wszystkiego.
Wpadł
do swojego pokoju, a potem oparł się o drzwi, biorąc głęboki wdech. Siedzący
przy małym stoliku w kącie Suigetsu spojrzał na niego zdziwiony.
-
Co się stało, Sasuke? – zapytał.
-
Nie twój interes! – warknął Uchiha.
Sui patrzył na niego chwilę, a potem wzruszył ramionami. – Co ty właściwie tu
robisz? Nie miałeś być z Hyuugą?
-
Neji i Kiba zajmują się pijanym Gaarą. Sorry, ale nie mam ochoty tego oglądać –
odrzekł przyjaciel. – A, i dziewczyny cię szukały.
-
Jakie dziewczyny? – zapytał Sasuke. W końcu w pensjonacie były i inne
wycieczki, a panny z tamtych szkół również go prześladowały.
-
Sakura i reszta. Mówiły, żeby ci przekazać, że będą w kawiarni na dole na
gorącej czekoladzie. Zapraszały cię.
Sasuke
już chciał prychnąć, ale wtedy spadło na niego olśnienie. To właśnie tego
potrzebował! Dokładnie tego! Potrzebował DZIEWCZYN, by się przekonać, że nie
jest gejem! Przecież jeśli leciał na laski, to gejem nie mógł być! Proste!
-
Idę tam – powiedział głośno. Sui zmarszczył brwi.
-
Gdzie? – zapytał Suigetsu.
-
Do dziewczyn – wyjaśnił Sasuke. Jego przyjaciel przez chwilę wyglądał tak,
jakby coś mu się nie zgadzało.
-
Do dziewczyn? – powtórzył pytająco. – Myślałem, że lecisz na Naruto.
-
NIE LECĘ NA NIEGO! – wydarł się Sasuke, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami.
Wcale na Naruto nie leciał! Nie był gejem, do cholery, nawet jeśli przespał się
z facetem! Z Naruto każdy by się przespał, w końcu był on najatrakcyjniejszą
istotą na świecie! Stop! Naruto wcale nie jest taki atrakcyjny! O nie, ma
przecież tyle wad. Jest irytujący (i takie to urocze) i głośny (ktoś w końcu
musi się odzywać w związku, bo dwa milczki wróżą katastrofę) i stanowczo za
głupi (głupiutki, i to też jest urocze). Sasuke NIE LECIAŁ na takie osoby!
Dotarł
na dół i od razu odnalazł dziewczyny, siedzące przy długiej ladzie i
podrywające baristę. Nie zwlekając, podszedł do Sakury, która była
bezsprzecznie najładniejsza i poprosił ją do stolika.
Koleżanka
była wniebowzięta. Sasuke zamówił dla siebie kawę, a dla niej czekoladę i
ciastko, usiadł wygodnie w kremowym fotelu i zaczął rozmawiać z dziewczyną, a
właściwie, to zaczął przytakiwać jej bezsensownej paplaninie, nawet jej nie
słuchając. Szczerze mówiąc, to Sakura, choć definitywnie najładniejsza, była
też najbardziej irytująca ze wszystkich dziewczyn jakie znał. I nawet nie
zwracała uwagi na to, czy Sasuke jej słucha. I często spoglądała na koleżanki,
by upewnić się, że patrzą na nią i widzą, że siedzi z nim przy stoliku.
Wypili
swoje napoje, a potem Sasuke zapłacił i opuścili kawiarnię, udając się na górę.
Sasuke miał mętlik w głowie i naprawdę nie wiedział, co robić. Umówił się z
Sakurą, chcąc się przekonać, że nie woli facetów. I nie wolał, bo tu chodziło
tylko o Naruto. Tysiąc razy bardziej wolałby obok siebie blondyna, a nie to
rozgadane, różowe… coś. Ale Naruto był facetem, więc Sasuke nie mógł go woleć i
nie być przy tym gejem.
Kiedy
Sakura zaprosiła go do swojego pokoju, mrucząc, że jej współlokatorka jest na
dole i raczej jeszcze długo tam będzie, Sasuke stwierdził, że to dobry pomysł.
Potrzebował czegoś więcej, niż krótkiej randki, by upewnić się, że woli
dziewczyny. Dlatego wszedł za Sakurą do jej pokoju, a gdy ta zamknęła za nimi
drzwi na klucz, przyparł ją do nich i pocałował. Wiedział, że jeśli się z nią
prześpi, to ostatecznie utwierdzi się w przekonaniu, że jest hetero, bo, wbrew
wszystkiemu co o nim mówiono czy sądzono, Sasuke swój pierwszy raz oddał
Naruto.
Tymczasem
Naruto siedział załamany w swoim pokoju, nie mając pojęcia, co ze sobą zrobić.
Sasuke go nie chciał, uciekł przed nim, usłyszał, że Naruto się w nim kocha i
go zostawił! Jak ostatni drań, ale niczego innego po tym dupku nie można było
się spodziewać! Sasuke zawsze miał gdzieś uczucia innych zawsze był zimny,
wredny i tylko obrażał ludzi w swoim otoczeniu! Naruto właśnie takiego
zachowania się po nim spodziewał, żadnego innego.
Tylko
teraz było mu tak źle. Był taki głupi, wymyślając cały ten spisek! Mógł się
domyślić, że Uchiha nie będzie go chciał. Że go wykorzysta i zostawi, że nie
będzie z tego wielkiej miłości. Tyle że on go tak strasznie kochał. Tak bardzo
chciał, by wszystko dobrze się skończyło. Chciał, by Sasuke zrozumiał, że jego
uczucie jest szczere, a Naruto ma wiele do zaoferowania. I razem byłoby im tak
dobrze, bo przecież ta wspólna noc zdawała się być magiczna. I tak dobrze mu
się spało w ramionach Uchihy. A jego pocałunki kradły oddech Naruto i wprawiały
go w drżenie, przez co nie mógł o nich zapomnieć. Nie miał z czym porównywać,
bo to był jego pierwszy raz, ale… to wszystko było takie wspaniałe, nawet jeśli
troszeczkę bolesne. I choć nie trwało nie wiadomo jak długo, to gdyby trochę
potrenowali…
Stop!
Musiał się uspokoić i pozbyć takich myśli! Nie będzie przecież żadnego
trenowania, bo Sasuke go nie chce! Dobitnie mu pokazał, że nie czuje do Naruto
tego samego. Uciekł jak tchórz, nic nie mówiąc, jakby Naruto nie był wart choćby
jednego słowa.
Uzumaki
wstał, ale potem zaraz opadł na łóżko, bo zapomniał, że nie może swobodnie
krążyć po pokoju, gdyż ma gips na nodze. Zakrył twarz dłońmi, wzdychając
głośno. Jak Sasuke mógł mu to zrobić? Jak mógł tak wyjść, być takim obojętnym i
nic zupełnie nie czuć po tym, co się między nimi stało?
-
Boże, ale bym się napił – westchnął i już sięgał po telefon, ale się rozmyślił.
Nie chciał pić z chłopakami, nie miał nastroju na ich żarty. Wstał ostrożnie i
zaczął przeszukiwać rzeczy Gaary, podejrzewając, że ten ma gdzieś zbunkrowane
przynajmniej piwo. Jak się okazało, Gaara miał nawet więcej, bo już po chwili
Naruto wygrzebał z jego walizki ćwiartkę wódki.
-
Och, tego mi było trzeba – szepnął, odkręcając ją.
Sakura
nie miała oporów, gdy Sasuke nakierował ją na łóżko. Nie miała też nic przeciw
temu, by Sasuke zdjął z niej bluzkę. Jęczała, gdy całował jej szyję i dekolt,
dłońmi masując piersi, skryte za czarnym biustonoszem. Dotykanie tych
wypukłości było dla niego… dziwne. Było inaczej niż z Naruto, to ciało było
inne… Przesunął ręką po ciepłej, delikatnej skórze Sakury, a potem rozpiął
guzik jej czarnych, krótkich spodenek.
Dziewczyna
pozwoliła rozebrać się do bielizny, a potem objęła go za szyję. Sasuke pochylił
się, pocałował jej usta, ale nie spodobał mu się smak jej błyszczyka w tym
momencie. Naruto smakował zupełnie inaczej… i inaczej pachniał.
Sasuke
znów zawędrował w dół, napotykając piersi Sakury. Nie tego szukały jego dłonie,
więc skierował je jeszcze niżej, lecz gdy jedną z nich zawędrował między jej
nogi, zorientował się, że to zupełnie nie to.
Cofnął
się gwałtownie, spoglądając w zielone oczy leżącej pod nim dziewczyny. Powiódł
wzrokiem po długich, rozsypanych na poduszce, różowych włosach, ustach,
pokrytych błyszczykiem, którego wcześniej skosztował Sasuke i oczach, które
okalał ciemny makijaż. Ta twarz była tak różna od twarzy Naruto. Ciało też było
zupełnie inne, za miękkie, za delikatne, za… no nie takie. Nie było takie,
jakiego pragnął Sasuke.
Tysiąc
razy bardziej pragnąłby w tym miejscu Naruto.
Zszedł
z łóżka, patrząc na dziewczynę, która podniosłą się do siadu.
-
Coś się stało, Sasuke? – spytała, przyglądając mu się ze zdziwieniem. Jej też
nie odpowiedział. Bez słowa wyszedł z pokoju, klnąc w duchu, jakim głupcem był.
To było oczywiste, że wolał Naruto od tej różowowłosej maszkary. Nie było w
niej nic pociągającego, podczas gdy w Naruto podniecało go wszystko, nawet jego
irytujące zachowanie. To Naruto chciał mieć w łóżku, nie tę głupią dziewczynę.
Miał
tylko nadzieję, że blondyn wybaczy mu głupotę.
Gdy
dotarł do pokoju Naruto, zza drzwi dochodziły podejrzane dźwięki. Przyłożył do
nich ucho i zorientował się, że to Naruto… mówi do kogoś, ale nikt mu nie odpowiada.
Zdziwiony, komu to Uzumaki się zwierza, wpadł do pokoju.
Naruto
był… sam. Siedział na swoim łóżku, w dłoni trzymał pusta butelkę po wódce i
wyglądał jak siedem nieszczęść. Sasuke, zdziwiony co niemiara, zamknął za sobą
drzwi.
-
Przyszedłeś? – wychrypiał Naruto pijackim głosem. Nie był całkowicie ululany,
ale nie był też trzeźwy. Sasuke przytaknął.
-
Tak – odparł. – Widzisz, Naruto, ja…
-
Co „ty”?! – prychnął Uzumaki. – Przyszedłeś mnie wykpić?! Wyśmiać? Uważasz, że
moje uczucia są żałosne?! No powiedz!
Sasuke
pokręcił głową.
-
Jesteś pijany – rzekł łagodnie. Naruto zerwał się z łóżka, zataczając.
-
A ty jesteś dupkiem, Sasuke! Jesteś wrednym, chamskim gnojem! Nie chcę cię
znać!
-
Jeszcze niedawno chciałeś poznać całkiem dobrze – przypomniał mu Sasuke. Naruto
aż sapnął ze złości.
-
Jeszcze wtedy nie wiedziałem, jakim popaprańcem jesteś! Nienawidzę cię, głupi
dupku! Jesteś wstrętny i okropny! Nie wiem, co w tobie widziałem, ale już
jestem mądrzejszy! Idź sobie!
-
Naruto, nie przyszedłem tu się z tobą kłócić! – zawołał zdenerwowany Uchiha. –
Chcę, żebyś mi wybaczył! Pomyliłem się!
-
Pomyliłeś! – W oczach Naruto stanęły łzy. – A więc to była według ciebie
pomyłka, tak?! Mogłem się tego domyślić!
Przeleciałeś mnie, a teraz uważasz, że to pomyłka?!
-
Nie! – zaprotestował Sasuke. Jak miał wytłumaczyć cokolwiek temu uparciuchowi? –
Źle mnie zrozumiałeś, do cholery!
-
Nie chcę cię znać, chamie jeden! Wynoś się z mojego pokoju! – zawołał Naruto, a
łzy spłynęły mu po policzkach! – WYNOCHA!
-
Naruto, jesteś pijany, nic nie rozumiesz! Nic do ciebie nie dociera! Wysłuchaj
mnie!
-
Nie chcę cię słuchać! Nie obchodzi mnie, co taki idiota ma do powiedzenia! Już
dla mnie nie istniejesz, wynoś się!
-
Naruto, proszę…
-
WYNOCHA! – wrzasnął Uzumaki.
Tak
więc Sasuke wyszedł, zostawiając zapłakanego Naruto samego.
Hyhyhy moje dwa podpunkty się tu pojawiły i wyszły ci świetnie ^^. Powinnyśmy współpracować XD.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńświetne, świetne.... Sasuke chcąc się przekonać, że nie jest gejem umawia się z Sakruą.... ale cóż Sakura to nie Naruto, i wraca do jego pokoju aby go przeprosić...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
No Naru czo ty ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba, na samym początku wątpiłam w tę gre ale jak to teraz czytam, no no no, uszanowanie ;)
rozgadane, różowe… coś różowowłosej maszkary hahahahahahhahaah!!!!!!
OdpowiedzUsuńdobre