Matka chyba właśnie wróciła
od fryzjera. Zresztą, makijaż permanentny zapewniał jej świetny wygląd przez
cały czas. Plecy trzymała prosto, uśmiechała się powściągliwie i sztucznie, ale
do tego Sasuke był już przyzwyczajony.
Ojciec miał surową minę,
sprawdzał coś co chwila w telefonie i głównie milczał. Obok ich stolika co
chwila ktoś przechodził, zaczepiał ojca i matkę, mówił im „dzień dobry”, pytał
jak biznes, jak samopoczucie, co słychać.
Itachi rozglądał się po
restauracji, puszczając oczka do kelnerek, które chichotały na jego widok.
Wyglądał dziwacznie w koszuli i spodniach od garnituru, ze spiętymi schludnie
włosami. Sasuke przyzwyczajony był do jego wizerunku studenta, który ma na
wszystko wyjebane, w koszulce jakiegoś rokowego zespołu i wytartych dresach.
Taki ogarnięty brat wglądał jak nie on.
To mama wymyśliła ten
wspólny obiad. Twierdziła, że ich rodzina oddala się od siebie, choć dla Sasuke
ona już praktycznie nie istniała. Cały czas się mijali i nie interesowali sobą.
Sasuke był dorosły, Itachi był dorosły, rodzice mieli swoje sprawy. Co prawda
mieszkali w jednym domu, ale żadne z nich nie siedziało w nim długo. Sasuke żył
między szkołą a swoimi znajomymi, teraz spędzał czas głównie z Naruto. Itachi
to Itachi, on żył nie tyle poza domem, co w ogóle w innym, własnym wymiarze. A
mama i tata mieli za dużo pracy, za wiele interesów, spotkań towarzyskich i tym
podobnych. Dom był dla nich jak hotel, nie mieszkali w nim, a zatrzymywali się
na jakiś czas.
- I jak, zdecydowaliście co
do świąt? – zapytała mama, a potem otarła usta chusteczką.
- Mamo, wiesz, że ja święta
spędzam z przyjaciółmi – powiedział Sasuke. Każdego roku bawił się na
imprezach, organizowanych przez kumpli ze szkoły, głównie przez Suigetsu.
Chodziło głównie o to, by się uchlać, ale i tak było fajnie.
- A ty, Itachi? – Matka
zwróciła się do starszego syna.
- Święta to magiczny czas,
zdarzają się cuda, więc muszę być w mieście – odpowiedział brat. Matka
przyzwyczajona była do jego zwariowanych pomysłów i dziwacznego usposobienia,
więc tylko skinęła głową, ściągając usta.
- Jeśli chcecie. Jeszcze
jest czas aby dokupić bilety.
- Wolę choinkę zamiast
palmy i śnieg zamiast piasku – powiedział Itachi.
- Jak chcecie. Moglibyście
posurfować, opalić się trochę, wyjechać na jakiś czas…
- Mamy swoje plany, mamo –
wtrącił Sasuke.
- Ale…
- Jeśli nie chcą, to nie
chcą, Mikoto – przerwał matce zniecierpliwiony ojciec. – Zamawiacie deser?
- Ja dziękuję – odmówiła
natychmiast mama. Ojciec spojrzał na niego i na Itachiego, a oni obaj pokręcili
głowami.
- W takim razie proponuję
zakończyć obiad, mam jeszcze coś do załatwienia. Mikoto, zechcesz mi
towarzyszyć? Muszę odwiedzić Orochimaru w jego biurze.
- Z chęcią – powiedziała
mama, a ojciec uniósł rękę i skinął na kelnerkę.
Fugaku zapłacił rachunek,
Sasuke i Itachi podnieśli się z miejsc i pożegnali z rodzicami, a małżeństwo
opuściło restaurację. Bracia opadli na krzesła i spojrzeli po sobie.
- Magiczny czas? – spytał
Sasuke, unosząc brew. Sięgnął po menu, by wybrać deser. Przy matce nie chciał
go zamawiać, wiedząc, że potem wyrzekała by mu łakomstwo. Gdyby wiedziała, że
pali, straszyłaby go cały czas rakiem oraz innymi chorobami. Mówiła o zdrowym
trybie życia, ekologii i wszystkich tych innych, modnych hasłach, których nie
znosił, bo matka oczywiście w to wszystko nie wierzyła.
- Kto wie, może i ciebie
spotka kiedyś coś magicznego? – odparł Itachi, podpierając się na łokciu. –
Chcę galaretkę.
- Galaretkę? – Sasuke
obrzucił menu spojrzeniem. – Obawiam się, że nie mają tu galaretki.
- To chodźmy gdzieś, gdzie
będzie galaretka – jęknął brat.
- Co ty, masz trzy lata?
Nie możesz zamówić czegoś innego?
- Kiedy na nic innego nie
mam ochoty – poskarżył się Itachi. – Chcę galaretkę.
Sasuke z trzaskiem zamknął
menu.
- Jadę do domu. I zjem
twoją galaretkę.
- Nie! – wrzasnął Itachi na
całą restaurację, ale Sasuke już zerwał się od stolika i szybkim krokiem ruszył
w stronę drzwi wyjściowych; Itachi czym prędzej podążył za nim.
Ledwo opuścili restaurację,
ścigali się do samochodu, choć było to głupotą, gdyż jechali jednym. Sasuke
głośno się śmiał, gdy wsiadał za kółko, bo Itachi pozwolił sobie na dwie lampki
wina do obiadu.
Śmiali się jeszcze przez
dłuższą chwilę, aż w końcu Sasuke otarł łzy i uruchomił samochód.
- Co tam u Naruto? –
zagadnął Itachi, zapinając pasy. W jego oczach migotały psotne iskierki, jak
zawsze. Sasuke wzruszył ramionami.
- Dziś się z nim nie
widziałem. W czwartek ma urodziny, odbierzesz mnie potem, w nocy,
co? – odparł niedbale. Brat przytaknął.
- Ach, ta sporawa paczka u
ciebie w pokoju. To dla niego? – zaciekawił się, mocując się z pasem tak, żeby
go nie uciskał. Czasami Itachi zachowywał się gorzej niż małe dziecko, Sasuke
nie miał pojęcia, jak to się stało, że rodzice to tolerowali. Z dzieciństwa
pamiętał brata jako „tego idealnego”. Ojciec zawsze go chwalił. Potem jednak
Itachi zaczął się zmieniać, było kilka awantur, które Sasuke przegapił, którymi
się nawet nie interesował, był za mały, by je zrozumieć… A potem brat już był
taki, jak teraz, a rodzice… nie czepiali się go z tego powodu, omijając temat.
Sasuke przytaknął.
- A jego siostrze co
kupiłeś? – zainteresował się Itachi.
- A skąd ty…?
- Naruto cię wsypał, rzecz
jasna. Ładna ta jego siostra?
- Ładna – potwierdził
Sasuke, uśmiechając się. Naruko była nawet nie tyle ładna, co piękna. Szkoda
tylko, że miała taki a nie inny charakter i że Sasuke nie chciała. Z jej bratem
dogadywał się tak dobrze, czemu Naruko nie mogła być taka, jak jej bliźniak?
- To co jej kupiłeś?
- W czwartek odbieram
prezent od jubilera.
- Uuu… Coś z diamencikiem?
– zapytał Itachi prowokująco, na co Sasuke parsknął śmiechem.
- Nie, tym razem bez.
- Dziewczyny lecą na
diamenty.
- Nie ta dziewczyna.
- Każda, Sasuke –
powiedział Itachi tonem znawcy. – Może mówić, że nie i nawet ich nie chcieć,
nie potrzebować, nigdy ich nie nosić, ale każda chciałaby go dostać. Tak jak
kwiaty. Kobietom trzeba kupować kwiaty i nie słuchać, gdy mówią, że ich nie
chcą. – Brat pokiwał głową ze znawstwem, a Sasuke zaśmiał się serdecznie.
- Cóż… może zmienię
zamówienie – powiedział niezobowiązująco.
- Opłaci ci się…
- Pozbycie się znacznej
kwoty z konta?
- Skąpiec! – prychnął brat,
a Sasuke zaśmiał się jeszcze głośniej. – Czasem inwestycje się opłacają.
- Ale tylko czasem.
Gdy dotarli do domu, w
dobrych humorach udali się do swoich pokoi. Sasuke na chwilę walnął się na
łóżko i patrząc w sufit zastanawiał się, co powie Naruto na prezent, jaki mu
kupił? Czy Uzumaki nie będzie na niego wściekły? Chyba nie, no bo i dlaczego? Miał
tyle pomysłów, że aż nie wiedział, co wybrać. W końcu postawił na pewnik. Tylko
czy Uzumaki się nie wścieknie? Zdąży już poznać blondyna, widział, że ten
będzie jednocześnie szczęśliwy i zły.
Zwlókł się z łóżka i
podszedł do komputera. Usiadł w miękkim fotelu, wyjął z szuflady papierosy i
popielniczkę, postawił sobie pod ręką odświeżacz i włączając komputer, zapalił
papierosa. Chwilę potem włączył sobie muzykę i wszedł na facebooka. Posprawdzał
wiadomości i powiadomienia. A potem zastanowił się, czy ma na kompie jakąś grę,
żeby się choć trochę podszkolić w tej materii. Przecież nie mogło być tak, żeby
go Naruto roznosił na miazgę za każdym razem, gdy razem grają.
Granie samemu jednak nie
było już tak zabawne, jak granie z Naruto, więc szybko skończył. Trochę
pokręcił się bez celu po pokoju, a potem ściągnął ciuchy i udał się pod
prysznic. Po kąpieli, nie kłopocząc się zakładaniem piżamy, walnął się do łóżka
i niemal natychmiast zasnął.
Śniła mu się Naruko. Tak
piękna jak zawsze, uśmiechnięta i o dziwo, chętna. Całowali się jak szaleni, a
on spragnionymi dłońmi sunął po jej gładkim, silnym ciele. Niebieskie oczy
wpatrywały się w niego, a usta szeptały sprośne słówka. Przylgnął do jej ciała
całym sobą, przekręcili się i nagle znalazł się na dole. Czuł gorące pocałunki
na szyi i dłonie, krążące po jego torsie. Jęknął głośno, gdy duża
dłoń zacisnęła się na jego twardej męskości. Sapnął, wplatając ręce w krótkie,
gęste, jasne jak słońce włosy.
- No dalej, Sasuke –
szepnął mu do ucha męski głos – jęcz dla mnie…
Budzik obudził go
niespodziewanie. Sasuke z jękiem wyciągnął rękę i wyłączył go, a potem sapnął,
czując podniecenie. Był niesamowicie twardy i musiał sobie ulżyć, więc wsunął
rękę pod kołdrę i zacisnął ją na swojej męskości. Nie pamiętał za bardzo, co mu
się w nocy śniło, ale wiedział, że było to cholernie podniecające.
Kilkoma mocnymi
pociągnięciami doprowadził się na szczyt i jęcząc w poduszkę, doszedł we własną
rękę. Potem potrzebował chwili, by uspokoić swoje walące serce. W końcu, po
kilku głębokich oddechach, zwlókł się z łóżka i poszedł do łazienki.
Jak się okazało kilkanaście
minut później, dzień był ponury i deszczowy. Lało jak nie wiem i Sasuke robiło
się zimno na samą myśl o tym, że musi wyjść z domu, szkoła jednak, jak
twierdził jego ojciec, była najważniejsza. Sasuke musiał mieć dobre oceny, jak
na Uchihę przystało, na szczęście nie miał problemu z zapamiętywaniem. Szybko
się uczył, dzięki czemu miał też czas dla siebie. Gdyby nie szkoła, zostałby w
domu, zakopał się pod kołdrą z kubkiem herbaty w dłoniach i cały dzień oglądał
filmy.
Gdy jadł śniadanie, z
lekkiego amoku wyrwał go telefon. Zdziwiony, spojrzał na wyświetlacz, a potem
odebrał.
- Tak, Suigetsu? – spytał,
niemrawo żując kanapkę. Widywał Suigetsu codziennie w szkole i często poza
szkołą, więc od razu domyślił się, że telefon nie jest natury towarzyskiej. Sui
coś chciał.
- Hej stary! Słuchaj,
zrobisz coś dla mnie?! – zapytał kumpel, nie owijając w bawełnę. Sasuke
westchnął.
- Dzwonisz tylko wtedy, gdy
coś chcesz – westchnął Sasuke. Czasem wolał się mylić. – Co tam? – zapytał mimo
wszystko.
- Samochód mi nawalił!
Ojciec oddał go do warsztatu, wpadniesz po mnie w drodze do szkoły? Błagam,
wyjrzyj za okno i zlituj się!
Uchiha wywrócił oczami.
Cały Suigetsu, przypominał sobie o nim tylko wtedy, gdy Sasuke był mu
potrzebny. Z drugiej strony, Sasuke robił dokładnie tak samo, wykorzystując ich
znajomość do cna. Nawzajem na sobie pasożytowali i dobrze im z tym było.
- Nie ma sprawy – odparł. –
Znajdę jakiś sposób, byś mi za to odpłacił – dodał, śmiejąc się cicho. Suigetsu
zawtórował mu.
- Błagam, tylko nie w
naturze! – zażartował, po czym szybko się pożegnał i rozłączył. Sasuke śmiał
się jeszcze przez chwilę, dokończył śniadanie i wyszedł z domu.
Pogoda była doprawdy
paskudna. Sasuke musiał rozłożyć parasol, by bezpiecznie i w miarę sucho
przebyć drogę między drzwiami a samochodem, choć był to bardzo krótki odcinek.
Gdy wsiadł, poczuł się bezpiecznie, jakby właśnie zszedł z pola minowego. Może
zwariowana rodzinka Uzumakich miała rację i miał w sobie coś z kota? Naprawdę
nienawidził wody.
Gdy zajechał pod dom
Suigetsu i zatrąbił, przyjaciel natychmiast wypadł z domu i przebiegł podwórko,
zasłaniając się teczką. Sasuke jedynie pokręcił głową, gdy ociekający wodą Sui
wsiadł do jego auta, otrząsając się jak pies.
- Będziesz mi czyścił auto
– powitał go Uchiha, a Hozuki prychnął.
- Jeszcze czego! Kurwa, ale
się rozpadało!
- A gdzie posiałeś
parasolkę? – spytał Sasuke, ruszając, a Suigetsu wzruszył ramionami.
- Nie wiem, myślałem, że ją
mam. Chyba gdzieś zostawiłem – odpowiedział kumpel, a Sasuke wywrócił oczami.
Hozuki był jednym wielkim chodzącym przypałem.
- Powinienem cię wywalić z
mojego auta – rzekł kąśliwie do przyjaciela. – Wszystko mi zamoczyłeś i
uświniłeś wycieraczki na podłodze.
- No już się nie bulwersuj,
postawię ci colę – odparł Sui, przeciągając się. Ziewnął, a potem spojrzał na
Sasuke z ciekawością. – Jak tam wyrywanie Naruko?
Sasuke żyła zapulsowała na
skroni. Wyrywanie Naruko nie posunęło się nawet odrobinę do przodu, nic a nic.
Jedynym pozytywnym aspektem tej całej sytuacji była znajomość z jej bratem.
- Dobrze – skłamał gładko.
– Idę jutro na jej urodziny.
- Ooo – zdziwił się Sui.
Jego reakcja nie spodobała się Sasuke, bo to znaczyło, że ani trochę nie
wierzył, że Sasuke uda się wyrwać pannę Uzumaki. A on przecież był Uchiha i
dostawał wszystko to, czego chciał!
- No co? – burknął.
- No nic. Dobrze, że
zostałeś zaproszony. Może cię odblokuje na facebooku – zaśmiał się Suigetsu, a
Sasuke warknął przez zęby. Przyjaciel jedynie się zaśmiał.
Dotarli pod szkołę i Sasuke
zaparkował w tym samym miejscu, co zawsze. Wysiadł z auta, rozkładając parasol,
a Sui zaraz zaczął na nim pasożytować, chowając swój głupi łeb przed deszczem
pod tą samą osłoną. Sasuke przez chwilę miał ochotę wypchnąć go na deszcz,
jednak potem odpuścił. Gdyby ktoś postąpił tak samo z nim, wściekłyby się. Poza
tym Sui mógłby złapać przeziębienie. A przeziębienia są złe. Są bardzo złe.
Dzień minął mu szybko, a po
nim, równie szybko, przyszedł czwartek. Nie miał w sumie pojęcia, dlaczego
akurat ten dzień rodzeństwo Uzumaki wybrało na wyprawianie urodzin. Niby był to
dziesiąty października, ale nic by się przecież nie stało, gdyby sama impreza
odbyła się w sobotę. Przynajmniej każdy miałby wolną niedzielę na odespanie
kaca.
Zaraz po zajęciach pojechał
do jubilera, odebrać prezent dla Naruko. Miał nadzieję, że dziewczyna ucieszy
się z upominku, jaki jej wybrał. Zresztą, na coś takiego ucieszyłaby się każda
dziewczyna. Bardziej jednak interesowała go reakcja Naruto. W tym wypadku nie
był pewien reakcji, jednak nie miał też zamiaru zmieniać prezentu. Uzumakiemu
należało się coś super i już.
Potem wrócił do domu,
odrobił lekcje, wykąpał się, uszykował i opuścił dom.
Denerwował się trochę,
jadąc do Naruto, ale był też ucieszony. Chciał, by Naruto odpakował jego
prezent, chciał zobaczyć jego minę, nie mógł się jej doczekać. Niecierpliwość
mieszała się z niepewnością.
Zajechał pod dom Naruto o
czasie i wysiadł z auta. Cały budynek był rozświetlony, gdy szedł w jego
stronę, słyszał przytłumioną muzykę. Dotarł do drzwi i zadzwonił, a te
natychmiast otworzyły się szeroko.
- Sasuke! – zawołała pani
Kushina, uśmiechając się do niego szeroko. Jej długie, rude włosy, ułożone były
w bardzo ładną fryzurę, widać było, że prosto od fryzjera. Ubrana była w
ciemnozieloną sukienkę, ładnie opinającą jej zgrabne ciało. Obok stał pan
Minato, odziany w ciemny garnitur. – Wejdź, wejdź. Wow, spora paczka!
Sasuke wszedł do środka,
odstawił na bok pudło dla Naruto i uścisnął dłoń pana domu. Miał dziwne
wrażenie, że pan Minato przygląda mu się nieco dziwnie.
- My właśnie wychodzimy –
poinformowała go mama Naruto, gdy jej mąż sięgnął po płaszcze, wiszące na wieszaku
przy drzwiach. Bębniąca w całym domu muzyka trochę ją zagłuszała. – Mój mąż w
końcu zgodził się zabrać mnie na randkę.
- Bardzo zabawne – prychnął
ojciec Naruto, rozkładając płaszcz swojej żony i oferując go jej. – Niech się
dzieciaki bawią.
- My też się zabawimy –
wypaliła pani Kushina, mrugając do męża, a ten, podobnie jak Sasuke,
zaczerwienił się lekko. Odchrząknął.
- Chyba na nas pora,
Kushino, spóźnimy się.
- Jasne, jasne. No, bawcie
się dobrze! – Kushina zbliżyła się do Sasuke, dotknęła jego policzka, po czym
wspięła się na palce i ucałowała jego skroń. Lekko zdziwiony, nie miał pojęcia,
co zrobić. – Naruto!!! – wydarła się zaraz pani domu, a Uchiha się skrzywił.
Płuca miała jak jej syn. – TWÓJ CZARNUSZEK PRZYSZEDŁ!!!
- No nie, pani też – jęknął,
a małżeństwo zaśmiało się. Pan Minato jeszcze raz uścisnął jego dłoń, zarzucił
na siebie płaszcz i oboje wyszli. W tym samym momencie, gdy za nimi zamknęły
się drzwi, na korytarz wjechał Naruto w pomarańczowej, urodzinowej czapeczce na
głowie.
- O, Uchiha! – zawołał
Uzumaki, szczerząc się jak głupi. Widać było, że mimo obecności rodziców,
zamoczył już dzioba. Sasuke odwiesił swój płaszcz i podniósł z podłogi paczkę
dla chłopaka, po czym zbliżył się do niego.
- Proszę – rzekł, podając
paczkę Uzumakiemu, a ten uniósł brwi. – Wszystkiego najlepszego.
- Rany, co tam jest? Nie
tyka! – zawołał Naruto oskarżycielsko, przykładając ucho do prezentu. Uchiha
przewrócił oczami.
- A dziękuję?
- Za bombę, która nie tyka?
- To nie jest bomba! –
zdenerwował się Sasuke. – Ale nie zaprzeczę, że prezent jest bombowy.
Naruto zarechotał i mrugnął
do niego jednym okiem.
- Dzięki, Czarnuszku –
powiedział, szczerząc się diabelsko, ale Sasuke nie zwrócił już na to uwagi.
Najwyraźniej musiał się przyzwyczaić do tego, jak nazywała go rodzina
Uzumakich. Oni już po prostu tacy byli. – Chodź, jest żarcie i dużo piwa. I
wódka!
- Suuper – prychnął Sasuke,
idąc za solenizantem.
Weszli do salonu, w którym
był już mały tłumek gości. Sasuke zauważył, że połowa z nich nosi pomarańczowe,
a druga połowa fioletowe czapeczki. Nim zdążył skrzywić się na taki dobór
kolorów, Naruto wcisnął mu w ręce pomarańczową czapeczkę.
- Zakładaj.
- Chyba kpisz! – prychnął
Sasuke. – W życiu tego nie założę.
- No a jak cię odróżnimy od
gości Naruko, co? Jesteś moim gościem, czy nie?
Uchiha warknął z
niezadowolenia, ale wyrwał czapeczkę z rąk Naruto i umieścił ją na głowie,
przypinając małą wsuwką. Naruto zachichotał.
- Wyglądasz jak pajac –
skomplementował go, po czym machnął niedbale ręką. – Siadaj gdzieś, częstuj się
żarciem, zapoznawaj z tymi, których nie znasz.
Naruto odjechał na bok, do
jakiegoś kolegi na wózku. Z salonu usunięto większość mebli, najwyraźniej po
to, by Naruto i drugi kolega mieli jak przejeżdżać. Mniej więcej na środku
pomieszczenia ustawiono stół z przekąskami, wokół którego znajdowały się
siedzenia. Sasuke namierzył Naruko i podszedł do niej.
- Hej, wszystkiego
najlepszego – zagadnął, a dziewczyna wstała z fotela, przerywając rozmowę z
koleżankami z klasy, po czym obdarzyła go raczej zniechęconym spojrzeniem.
- Cześć, Sasuke –
powiedziała. Nie przejął się, tylko sięgnął do kieszeni, wyciągając podłużne
opakowanie.
- Proszę, to dla ciebie.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
- Dzięki – powiedziała
dziewczyna, uścisnęła jego rękę, po czym odeszła, by odłożyć pakunek na stos
prezentów na stoliku w rogu salonu. Uchiha przestąpił z nogi na nogę, a potem
usiadł na kanapie między znajomymi z klasy i z miejsca został obstąpiony przez
koleżanki Naruko. Naruto, przejeżdżając obok, by powitać nowych gości, którzy
pojawili się w progu, wepchnął mu w rękę puszkę piwa.
Zabawa rozkręcała się w
najlepsze. Rodzeństwo Uzumakich zagadywało wszystkich dookoła, choć Sasuke
zauważył, że Naruko raczej go unika. Jej brat natomiast starał się być wszędzie
jednocześnie, bawiąc się z każdym po trochu. Sasuke w końcu odnalazł coś w
rodzaju bratniej duszy w jednym z kolegów z klasy Uzumakiego i większość czasu
spędził na piciu piwa i zawziętej dyskusji na tematy historyczne. Gdy Uzumaki
do nich podjeżdżał, tylko się krzywił, machał ręką i zostawiał ich w spokoju.
Aż około północy przyszedł
czas na tort… i na prezenty…
Jeeeej pierwsza komentuję ^o^ No to bardzo się cieszę na nowy rozdziała tego opowiadania :D Ksooo! A ja tak strasznie się chciałam dowiedzieć co dostaną Naruto i Naruko od Sasuke :O Przez to będę z niecierpliwością czekała na kolejny rozdział. Oby pojawił się jak najszybciej :) Hehehe urzekł mnie sen Sasuke. Tiaaa migdali się z Naruko by nagle mózg PIP! ERROR! Trzeba w to miejsce wgrać Naruto ^^ Więc podświadomie Sasuke zaczyna się zakochiwać w Naruto. Nawet stwierdził, że to co mu robił było strasznie podniecające ;] hueheu no nie wątpię. Czekam na kolejną iskierkę potwierdzającą zbliżenie Sasuke i Naruto :D
OdpowiedzUsuńBoże, kocham Cię. Dziękuję za kolejny rozdział, pomimo, iż mówiłaś, że nie masz ochoty na nic nowego :)
OdpowiedzUsuńOch Sasuke! Cz ty zdajesz sobie sprawę, że bardziej interesuje cię Naruto niż jego siostra? Już się nie mogę doczekać kiedy zda sobie z tego sprawę.
No i ten sen!!! Boru, kocham
O Naruko powiedziała "Sasuke" a nie "Uchiha"! Czyżby to co powiedział jej brat na nią w jakiś sposób wpłynęło?
A na koniec, zakończenie xD Trochę się boję tych prezentów, bo mam obawę, że Sasu kupił Naruto konsolę. Teraz Uzumaki nie będzie miał powodu do pomagania i spotykania się z Sasuke D: Już nie będzie na nic zbierał! I gdzie moje "żyli długo i szczęśliwie".
Aaaaaaaaaaaaa, nie, nie!!
Wyłapałam kila literówek ale to się wypaczy ;)
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział "MN", "Między nami.." i "Kochanie..." xD
Pryzmat
Ja wiedziałam, że jak już wrócisz to wielkim stylu, ale nie sądziłam, że będzie AŻ tak bombowo ;)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Jest moim absolutnie ulubionym :3
Widać, że Sasu jest głupi i ślepy. Ciągle myśli o Naruto, ma o nim sny erotyczne i przejmuje się jego oceną, opinią... no on się w nim zakochuje o ile już się nie zakochał.
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział i możesz być pewna, że będę Cię o niego męczyć ;)
Kocham to^^
Pozdrawiam i życzę weny :*
Wchodzę na twojego bloga i taka niespodzianka! Radość, radość, radość xD
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Sasek da Naruto konsolę, bogacz jeden.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział (i dzikie sexy Naruto z Saskiem ( ͡° ͜ʖ ͡°) )(<--- tego tu nie ma), kocham to opowiadanie tak bardzo.
tak to na pewno konsola XD
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadania, czekam na kolejne notki bo każda cieszy mnie niesamowicie.
zaglądam tu codziennie żeby sprawdzić czy jest coś nowego.
nie mogę się doczekać aż dodasz coś jeszcze.
życzę dużo weny <3
I tak z nagła skończyć? Ech... czemu wszyscy piszący zostawiają nas w takich momentach? T^T
OdpowiedzUsuńMimo to spodziewałam się też innego opowiadania, choć z tego cieszę się równie bardzo~ No... tylko, że miałam problem z początku, bo nie pamiętałam do którego to się odnosi... (tytuł "Jedenaście" za dużo mi nie powiedział ^ ^" ) No ale ok.
Teraz weny i czasu i wszystkiego czego sobie życzysz~~ : )
Pozdrawiam (i mniejsze od czy)
Świetne! Czekam na nexta xd i chyba tu zejdę z tęsknoty ♥ w takim momencie kończyć! Wstyd i chańba c: /arnuka
OdpowiedzUsuńYaaaaaaaay nowy rozdzial wez ..to za szybko sie czyta mi i jeny...wgl czemu mam wrazenie ze Naruto dostanie wozek inwalidzki jakis super odjechany xD ale kazdy stawia na konsole ale nie wiem..kurcze...nie chce Cie poganiac bo i tak robisz kawal dobrej roboty piszac tak cudownie i duzo ale prosze xD ... ja chce wiedziec co bedzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńWenyyyy! :D
Jak ja na to czekałem. Jesteś wielka :D To moje ulubione opowiadanie na Twoim blogu i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Weny! :)
OdpowiedzUsuńA teraz tak! Kiedy kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńWiem jestem zła ale tak zajebiście bardzo podoba mi się to powiadanie że to po prostu poezja :D
Kocham, kocham je! Mam nadzieję że już niedługo(czyli nie za kilka miesięcy) będzie nowy rozdział :)
Pozdrawiam i życzę weny! :D
o rany, o rany! dzięki, dzięki, dzięki! tak bardzo czekałam na kontynuację - cieszę się, że jednak nie zostawiłaś tego opka :) /Kasai
OdpowiedzUsuńO tak! Proszę cię napisz następny rozdział w miarę szybko, nie mogę się doczekać by dowiedzieć się co dostanie Naruko od Sasuke i czy będzie zadowolona (mam taką nadzieję).
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że napisałaś kolejny rozdział TEGO opowiadania <3
OdpowiedzUsuńKocham je! Jest genialne! Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
Sasuke zaczyna powoli zakochiwać się w Naru ^^ Yey :D
jesuchrystusowy co on mu kupił? ! Nie mam pojęcia. Mam nadzieje że nie będziemy musieli długo czekać na kolejny rozdział. Dużo weny <3
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam to opowiadanie! Jak w ogóle można przerwać w takim momencie?! Potwór :P Chcesz chyba, żeby twoi czytelnicy umarli z ciekawości :P Weny i szybko pisz kontynuacje. To opko jest najlepsze ze wszystkich! c:
OdpowiedzUsuńWłaśnie przyszło mi coś do głowy :D Itachi ma odebrać Sasuke z urodzin Naruto i Naruko... Itachi odbierajac brata z imprezy spotka się z Naruko, a przeciez i Naruko i Itachi lecą na siebie, więęęc... Naruko się spiknie z Itachim, a Sasuke zdruzgotany zadowoli się resztkami, czyli Naruto? Wyjscie 2: Ewentualnie odpuści sobie Naruko, bo bedzie przekladał uczucia brata nad zakład z kolegami i przestanie "zatrudniać" chłopaka, ale w pewnym momencie zorientuje się, że to za spotkaniami z blondynem tęskni, a nie za Naruto. Happy end. Zgadza się? :)
OdpowiedzUsuńsię okaże xD
UsuńEwentualnie odpuści sobie Naruko, bo bedzie przekladał uczucia brata nad zakład z kolegami i przestanie "zatrudniać" chłopaka, ale w pewnym momencie zorientuje się, że to za spotkaniami z blondynem tęskni, a nie za Naruko*
UsuńMała literówka. Powinno być Naruko, a nie Naruto c:
Czekam na to, co wymyślisz... mam nadzieję, że już wkrótce :D
Kurde, kurde, kurde! Taaaaak na taki power czekałam *^*! Poprawiłaś mi nastrój, bo długa noc właśnie z historią mnie czeka .-. Jestem ogromnie ciekawa dalszego rozwinięcia akcji soooł....Pozostaje mi czekać (tylko nie za długo <3)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3 Nastepne za co się zabierzesz niech bedzie kolejny rozdział Moj najlepszy przyjaciel, prosić <3
OdpowiedzUsuńHej moze dodaj reklamy na blogu a my bedziemy Ci w nie klikac za te cudowne opowoadania i bedziesz mogla sobie ma tym dorobic? :3 taka mala wdzięczność za to wszystko i mysle ze Twoi czytelnicy by to dla Ciebie robili i bylaby to zawsze jakas motywacja.
OdpowiedzUsuńZawsze warto czekać :)
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz. Nie moge sie doczekać kolejnej częsci! :)
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział.? pisz szybko :> świetne opowiadanie.! jak zresztą cały twój blog.!
OdpowiedzUsuńŚwietna noteczka i tak w sumie cieszę się iz dopiero teraz zaczęłam to czytać~ Ze względu iż nie musiałam długo czekać na rozdziały. Nie mniej jednak nie mogę doczekać się kolejnego~♥ Dużo wany życzę <3
OdpowiedzUsuńNiech w następnym rozdziale Naruko pozna Itachiego, plz!!!
OdpowiedzUsuńI niech sie ruchajo D:
OdpowiedzUsuńkoncert życzeń? :"D
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńoch swietne! nie moge sie dzekac kolejnego rozdzislu!
OdpowiedzUsuńKieeeeedyyyy kontyyyynuacjaaa???
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest bezgranicznie obłędne!
OdpowiedzUsuńRany... Jestem tak ujarana nim, że nie mam pojęcia jak zacząć. Pomysł na fabułę jest totalnie fenomenalny i jestem w nim zakochana po uszy. W dialogach się po prostu człowiek rozpływa i zupełnie wsiąka w atmosfere opowiadania. Nie mam pojęcia jak poprowadzisz akcję ale jak do tej pory jestem zachwycona poziomem jakim potraktowałaś tego fika odpowiednio odnosząc się do tych istotnych aspektów, które nie powinny być spłycane przez "klasyczne macanki" Ta historia jest czymś więcej i w treści można to odnaleźć porażając się tym fikiem :) Kreacja postaci jest taka jak trzeba. Noroko taka genialna laska i wprost stworzona dla Itachiego, który też taki świetny *.* Będą idealni dla siebie :D Ja się trochę lękam jak to wszystko wyjdzie na jaw bo z tego niezłe pogmatwanie rodzinne jest a reakcji postaci zupełnie nie umiem przewidzieć *.* Uwielbiam! Cóż... Saskowi przypadła rola pustego drania... Boli mnie to... Ale cholera to tak zajebiście tu pasuję! :D No i mam nadzieję, że nie będzie tak obłąkany do końca i włączą mu się procesy myślowe wreszcie, bo trochę uwiera, że taki nie ogar xD Ale tak trzeba :D Nie mniej kocham Czarnuszka a moment z papierosem zasługuję na brawa na stojąco z resztą tak samo jak ten gdy Sasuke niósł Naruto *.* Bardzo czekam na wypełnienie jego postaci i nie mogę się doczekać tego momentu, gdy odsłonisz tą stronę opowiadania :)Tak czy inaczej pasuję ten charakter:) Co do Naruto to w nim można się zakochać. Tak nowego lądu nie odkryłam ale w Twoim opku jest inaczej... On jest tak strasznie wyjątkowy... Nie wiem jak określić to trafnie... jest jedyny... *.* To jak radzi sobie z kalectwem jest bardzo motywujące i aż chciałoby się by istnieli tacy ludzie :) Bardzo lubię w twojej twórczości te drobne duże momenty, które zgrabnie kształtują treść i ukazują to co najważniejsze :) Dopisz sobie kolejną fankę spragnioną Twoich opowiadań :D I mam nadzieje, że to opowiadanie będzie bardzo długie i tak jak do tej pory będziesz je tak umiejętnie prowadzić. Yaoice mają to do siebie, że sexy są fajne ale czasem trafia się taka fabuła, która wciąga niczym najlepsza książka i wtedy naprawdę liczy się coś więcej i wszystko umiejscowione w odpowiednim czasie i momencie :D A tak swoją drogą to się naprawdę zastanawiam jak wykreujesz to na zupełne NaruSasu, w sensie z kalectwem Naruto... Ach nie mogę się doczekać! Zaczynam się powtarzać, to nie dobrze... Czas zakończyć mój bełkot ^^
Dopiszę tylko, że czekam także na kolejne chwile z twojego drugiego NaruSasowego opka, które również ma szczególną unikatową barwę :D No i lecę dalej z czytaniem twoich innych opowiadań :D Super piszesz i nie przestawaj nigdy :D Niech wen Cię nie opuszcza a taki kochany Naruto ciągle błąka się po Twojej głowie razem z pewnym chłopakiem kusząc do pisania :D
Błagam Cię napisz następny rozdział jak najszybciej! To opowiadanie jest najlepsze! :D Kocham je <3
OdpowiedzUsuńBoooskie! To opowiadanie jest niezwykłe. Najlepsze ze wszystkich. Już nie mogę doczekać się kolejnej części <3 Weny!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, Sasuke śni o Naruko a tu nagle ona zamienia się w Naruto, szkoda. Że go nie pamiętał ;] Sasuke już został oficjalnie nazwany czarnuszkiem, no i się wykosztował na prezenty dal rodzeństwa, co do prezentu Naruto mam podejrzenia, ale zastanawia mnie prezent Naruko, ciekawe czy posłuchał brata w tym aspekcie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, przyszedł czarnuszek o tak ciekawe jaka będzie reakcja na prezenty... a co kupił naruto bo widać że prezentem dla niego bardziej się przejmował i jeszcze ten sen szkoda że go nie pamięta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia