Na obiad poszli do knajpy,
którą wybrał Chouji. Po całym przedpołudniu w wodzie każde z nich było głodne
jak wilk. Wracając, zahaczyli o domek, aby zostawić rzeczy, a potem udali się
do miasteczka.
Akimichi wybrał pizzerię, co
wszystkim się spodobało, tym bardziej, że lokal miał duży ogródek z
parasolkami, które zapewniały cień. Aby móc razem usiąść, musieli zsunąć cztery
małe stoliki.
Sasuke oczywiście siedział obok
Naruto, a Uzumaki obejmował jego ramiona. Pachniał wodą i wiatrem, uśmiechał
się szeroko, zwracał na siebie uwagę jak zawsze. Uchiha gdzieś ginął w jego
tle, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało, w końcu przestały go zaczepiać
nachalne dziewczyny, kiedy widziały, że Naruto jest z nim, że obejmuje jego
ramiona. Sasuke najbardziej tego nie lubił, tych wszystkich dziewczyn, które go
zawsze zaczepiały, sądząc, że zwróci na którąś swoją uwagę. Już od jakiegoś
czasu obcym, nieznajomym kobietom odpowiadał, że po prostu jest gejem i nie
chce żadnego numeru telefonu czy propozycji.
- To gdzie wy chcecie iść dziś
wieczorem? – zapytała Ino, kiedy już złożyli zamówienie i kelnerka oddaliła się
od ich stolika. – W tej dziurze? – dodała.
- Jest taki klub po drugiej stronie miasteczka
– odezwał się Sasuke, zwracając uwagę wszystkich na siebie – który jest przy
plaży, a impreza odbywa się pod gołym niebem. Pomyślałem, że moglibyśmy tam
pójść.
Każdy coś mruknął, wyrażając
aprobatę.
- No to mamy ustalone –
powiedział Shikamaru. Bawił się telefonem i nie zwracał większej uwagi na
otoczenie. Jego dziewczyna rozmawiała z Sakurą i Hinatą, Kiba opowiadał coś
Shino, który mu przytakiwał, jednocześnie robiąc wszystkim zjęcia swoim
aparatem. Lee, którego Sakura podobno nieźle opieprzyła jeszcze nad jeziorem,
wyglądał na smutnego.
- Chyba idzie nasze piwo –
powiedział nagle Neji.
Miał rację, w ich stronę
zmierzała kelnerka. Dziewczyna podała im część zamówionych napoi i szybko
oddaliła się po resztę. Sasuke zacinał palce na swoim kuflu, patrząc, jak
Naruto pociąga ze swojego kilka głębokich łyków. Wszystkim było gorąco, a zimne
piwo przynosiło chwilowe ukojenie.
Ostrożnie położył rękę na
kolanie Naruto. Chłopak oderwał się od kufla i spojrzał na niego, lekko
zdziwiony, jakby się nie spodziewał, że ten go dotknie w jakikolwiek sposób. Do
tej pory to Naruto inicjował wszelki dotyk, a Sasuke tylko mu się poddawał.
Zresztą, wszystko to było pomysłem Uzumakiego, Sasuke nie chciał przekroczyć
jakiejś niewidzialnej granicy, po której Naruto odsunie się od niego na zawsze.
- Spragniony? – zapytał.
- Tak – odpowiedział Naruto,
przysuwając się do niego trochę bliżej. – Jak cholera.
Patrzyli przez chwile na
siebie, nie zwracając uwagi na znajomych. Sasuke uwielbiał błękitne oczy
przyjaciela, ich wyraz, stanowczość, pewność siebie, widoczną w tym błękicie.
Dla tych oczu mógłby skoczyć w ogień.
- Tylko się nie całujcie! –
zawołał nagle Kiba. – Nie chcemy na to patrzeć!
- Dlaczego nie? – zapytał
natychmiast Naruto, szczerząc zęby. Jego prowokacja chyba spodobała się
dziewczynom, bo te zaraz wymieniły spojrzenia.
- Gorzko! – zawołała Ino, uderzając
pięściami w stolik, jakby chciała nadać rytm, co natychmiast podchwyciła reszta
grupy. – Gorzko! Gorzko! – zawołali już niemal wszyscy.
Sasuke spojrzał niepewnie na
Naruto, ale chłopak jedynie się zaśmiał. Ku jego zdumieniu, Uzumaki położył mu
dłoń na policzku i pochylił się.
Sasuke zamknął oczy, a po
chwili poczuł słodki pocałunek ust Naruto. Uzumaki nie był nachalny – ogarnął
jego usta swoimi ustami, nie pogłębiając pocałunku za bardzo, ale i tak całując
z pewnością siebie i stanowczością. Znajomi zawyli z uciechy, kiedy po chwili
oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Naruto jeszcze cmoknął go w
usta, a potem cofnął się.
- Zadowoleni? Już wam jest
słodko? – Uzumaki zawrócił się do znajomych. Sasuke natomiast sięgnął po swój
kufel i napił się piwa. Jego serce szalało, a żołądek zacisnął się w supeł.
Naruto całował wspaniale, mimo że pocałunek nie był długi, to i tak wydał się
Sasuke cudowny, najlepszy. Dawno się nie całował, ostatnio cały czas myślał o
Naruto i jakoś żaden inny chłopak mu się nie podobał na tyle, by pogłębiać
znajomość. Sasuke zawsze był w tych sprawach nieco oschły, mało kogo do siebie
dopuszczał, mało kto mu się podobał. A teraz całował się ze swoim crushem. To
było… cudowne. I jednocześnie dołujące, bo nie miał co liczyć na więcej. A
chciał więcej!
Kelnerka przyniosła im pozostałe
napoje, a kilkanaście minut później dostali też i pizzę, która okazała się
całkiem dobra jak na taką knajpę. Może nie najlepsza w życiu Sasuke, bo lepszą
jadł za granicą, ale był głodny, więc nie wybrzydzał.
W lokalu spędzili jakieś dwie
godziny, jedząc, pijąc i dobrze się bawiąc. Rozmawiali o szkole, którą
ukończyli, o nauczycielach, znajomych i przedmiotach szkolnych, tych fajnych i
tych niepotrzebnych. Cała grupa przestała już im dogryzać, co Sasuke
odpowiadało, bo bycie w centrum uwagi zawsze go męczyło. Naruto może lubił być
najgłośniejszy ze wszystkich, ale Sasuke zdecydowanie wolał po prostu się
przyglądać i słuchać.
Po obiedzie wrócili do domku,
gdzie rozeszli się do swoich pokoi. Na poddaszu Sasuke odetchnął głęboko, a
potem usiadł na kremowym fotelu w kącie pokoju. Chwilę później Naruto zajął
drugi fotel.
- Nie musiałeś tego robić –
powiedział Sasuke po krótkiej chwili milczenia. Poczuł na sobie spojrzenie
Naruto, ale sam patrzył w bok.
- Czego?
- Nie musiałeś mnie całować –
wyjaśnił Sasuke. – Czy ta cała zabawa nie idzie za daleko? Mieliśmy im zagrać
na nosie, zagrać w ich grę, wet za wet. Mieliśmy mieć z tego ubaw. A teraz
czuję się… czuję…
- Przepraszam… - powiedział
cicho Uzumaki. – Nie pomyślałem, że mogę cię skrzywdzić.
Sasuke parsknął. Naruto trafił
w samo sedno sprawy. Jego zachowanie krzywdziło Sasuke, to było dokładnie to,
co czuł. Pocałunek nic nie znaczył, dla Naruto to była zabawa, natomiast dla
Sasuke każdy gest znaczył więcej, bo od około dwóch lat się po prostu w
blondynie kochał. I to na zabój.
- Nie jestem z porcelany –
odrzekł Sasuke. – Ale nie jestem też z kamienia...
- Przepraszam, Sasuke, to się
więcej nie powtórzy – przerwał mu stanowczo Naruto. – Rozumiem, co chcesz mi
powiedzieć. Zabawa zabawą, ale masz rację. Będę się pilnował, obiecuję. Nie
chcę zepsuć naszej przyjaźni.
Coś szarpnęło się w piersi
Sasuke, ale skinął głową.
- Ja też nie chcę jej stracić.
Naruto uśmiechnął się do niego
i wstał z fotela.
- Pierwszy pójdę pod prysznic.
Sasuke jedynie skinął głową.
Kiedy Naruto wyszedł z pokoju, miał ochotę walić tą głową w ścianę.
Wieczorem wszyscy byli już
wystrojeni na imprezę. Sasuke jak zawsze założył spodenki za kolano, tym razem
czarne, a do nich kremową koszulkę na krótki rękaw. Naruto zmienił kolorowe
szorty na granatowe, materiałowe spodnie, które odsłaniały kostki i
pomarańczową koszulę ze spiralą z przodu. Dziewczyny pozakładały sukienki.
Wyszli z domku, kiedy już
zachodziło słońce. Miasteczko tętniło życiem, gdy szli chodnikiem, mijały ich
tłumy ludzi. Wszystkie knajpy pełne były gości, z licznych ogródków dobiegały
śmiechy i muzyka. Dookoła stały budki z lodami, watą cukrową czy balonami.
Sasuke poprowadził wszystkich
do wspomnianego lokalu. Gdy dotarli na miejsce, przed wejściem zastali długą
kolejkę gości, czekających na wejście. Ustawili się na jej końcu, wesoło
rozmawiając.
Lokal był ogrodzony wysokim,
drewnianym płotem, na którym znajdowało się graffiti. Nie były to jednak
przypadkowe bazgroły, a rysunki wody, palm, drinków i różowych flamingów.
Dziewczyny przez chwilę się tymi rysunkami zachwycały, potem jednak zaczęły
większą uwagę zwracać na facetów. Zza płotu dochodziła bębniąca muzyka.
Naruto i Kiba jak zawsze się
przekrzykiwali, zwracając uwagę innych ludzi dookoła. Reszta grupy rozmawiała
między sobą, Neji obejmował Ten Ten, Shikamaru i Temari trzymali się za ręce.
Chouji studiował wypisane na połykaczu obok menu, choć w sumie były tam same
drinki, Shino kucał obok niego i oglądał jakieś robaki, łażące po trawie.
- Przepraszamy… - usłyszał
nagle Sasuke zaraz za swoimi plecami, więc odwrócił się. Za nim stały trzy
dziewczyny w bardzo krótkich spódniczkach. Jedna z nich, blondynka, szeroko się
do niego uśmiechnęła. – Jestem Sarah, jesteś miejscowy czy przyjezdny?
- Jestem niezainteresowany –
odpowiedział zirytowany Sasuke. Gdziekolwiek się znalazł, zawsze były i takie
dziewczyny, które myślały, że można go zaczepiać i zawracać mu głowę bez
powodu.
Dziewczyna chyba go nie
zrozumiała.
- Jak masz na imię…?
- Dajcie mu spokój, dziewczyny,
on naprawdę nie jest zainteresowany – powiedział głos za plecami Sasuke, a
potem ręce Uzumakiego objęły go. Sasuke odruchowo oparł się plecami o tors
swojego udawanego chłopaka. Oddałby wszystko, żeby już zostać w tych ramionach,
ale oczywiście nie miał zamiaru mówić tego głośno.
- Och! – powiedziała Sarah, a
potem ona i jej dwie koleżanki zmierzyły Naruto od stóp do głów. – Szkoda… To
cześć.
Naruto parsknął śmiechem, gdy
dziewczyny odeszły, by po chwili podbić do jakiś innych chłopaków. Położył
brodę na ramieniu Sasuke.
- Przyciągasz je jak magnes –
powiedział, co spowodowało, że Sasuke wywrócił oczami.
- Nie moja wina. – Sasuke
wzruszył ramionami.
- A Naruto pilnuje cię jak pies
obronny – usłyszeli głos Ino i obrócili się ku niej. Naruto zaśmiał się.
- Taka moja rola –
odpowiedział. – Jeszcze mi go ktoś sprzątnie sprzed nosa i tyle z tego będzie.
A tak to jest tylko mój.
- Wypraszam sobie – prychnął
Sasuke. – Ja jestem swój własny.
- Ale zaklepany – dodał Naruto.
Sasuke wywrócił oczami. Naruto
nie puścił go, wszem i wobec pokazując, że Sasuke nie jest „wolny”. Stali tak
przez jakiś czas, posuwając się powoli do przodu razem z całą kolejką.
W końcu dotarli do wejścia,
gdzie jeden ochroniarz przyjmował kasę za bilety, drugi przybijał na nadgarstku
zieloną pieczątkę. Naruto uparł się, że zapłaci za nich obu, więc Sasuke mu na
to pozwolił. Chwilę później miał na swoim bladym nadgarstku stempel z nazwą
lokalu.
Za wysokim, drewnianym,
pomalowanym w palmy i flamingi płotem znajdował się ogromny ogródek pełen
okrągłych stolików z parasolkami. Pośrodku tego wszystkiego był okrągły bar,
przy którym uwijało się kilka kelnerek i kelnerów. Dalej, z tyłu, widać było
drewniany podest do tańczenia oraz małą scenę, na której grał jakiś zespół.
Obok tego znajdował się właściwy lokal, murowany, z bijącym po oczach, różowym
neonem. Sasuke skrzywił się, widząc słowo „Paradise!”. Raju to miejsce na
pewno nie przypominało, raczej mordownię.
- Podoba mi się! – zawołał
Naruto wprost do jego ucha.
Znaleźli dwa wolne stoliki obok
siebie, które zsunęli razem. Było ciasno, ale jakoś się zmieścili. Lee skoczył
do baru, skąd trzeba było wziąć menu, a po chwili wrócił z kilkoma kartami i rozdał
je między wszystkich. Sasuke i Naruto dostali jedną wspólną.
- Ja piję piwo, a ty? – zapytał
Naruto, nawet nie zerkając do karty.
- Też – odpowiedział Sasuke.
Było mu obojętne, co będzie pił.
- To ja kupię! – zaoferował się
natychmiast Uzumaki i zerwał ze swojego krzesła. Sasuke wzruszył ramionami;
skoro Naruto chciał za niego płacić, nie miał zamiaru się sprzeciwiać.
Wraz z Naruto do baru udało się
kilku chłopaków, co spowodowało, że Sasuke został przy stoliku z dziewczynami i
z Choujim. Ino zaraz wzięła go na celownik.
- Powiedz nam, Sasuke, jak ci
się układa z naszym nadpobudliwym Naruto? – zapytał, udając niewinny ton.
Sasuke zmierzył ją spojrzeniem.
- Dobrze – odpowiedział
obojętnie. Ona i Sakura wymieniły spojrzenia, Hinata zarumieniła się, a Temari
i Ten Ten zachichotały. Chouji nie zwracał na nich uwagi.
- Jakoś taka cisza panuje w
waszym pokoju…
- Może po prostu nie drzemy się
jak dwa pawiany – odpowiedział. – Czy twoje pytania mają jakiś cel, Ino, czy
tak rzucasz nimi na chybił-trafił?
- Ino jest po prostu w teamie „Naruto
na górze” – odezwała się nagle Temari, a on zmarszczył nos. – A Sakura w „Sasuke
na górze”. Próbują rozstrzygnąć zakład.
Uchiha poczuł, jak coś zaczyna
się w nim telepać ze złości. Tylko dzięki genom rodziny Uchiha udało mu się
zachować opanowanie, chociaż miał ochotę walnąć jedną i drugą.
- Założyłyście się o to, który
z nas jest topem? Zwariowałyście do reszty? Czy ja wam zaglądam do łóżka i
sprawdzam takie rzeczy? – warknął, co wywołało jedynie chichoty.
- U nas to jest raczej
oczywiste – powiedziała Ino, zakładając ręce na piersi.
- To wy nas na razie
interesujecie – dopowiedziała Sakura.
- Jesteście najsłodszą parą na
tym wyjeździe – zauważyła Ten Ten.
Sasuke już otwierał usta, by
kogoś obrazić, ale w tym samym momencie tuż przed nim wylądował kufel piwa.
- Czy jakiś przystojniak przy
tym stoliku zamawiał piwo? – zapytał Naruto, szczerząc szeroko olśniewająco
białe zęby. Jak zawsze, Uzumaki pojawił się w idealnym momencie i uratował
sytuację, bo gdyby nie on, głowy koleżanek latałyby w powietrzu. Sasuke
podejrzewał, że pojawianie się blondyna we właściwym czasie to jakiś specjalny
dar, przekazywany w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie.
- Tak, ja – odpowiedział
Sasuke. – Dziękuję.
Naruto uśmiechnął się jeszcze
szerzej – Sasuke nie miał pojęcia, jak to w ogóle możliwe – i opadł na krzesło
obok niego. Zarzucił mu rękę na ramiona.
- O czym gadacie? – zapytał, a
potem upił łyk piwa.
- O niczym – odpowiedział
Sasuke, nie mając zamiaru drążyć tego tematu, bo jeszcze dziewczyny za dużo by
się dowiedziały. – Gdzie reszta?
- Jeszcze w kolejce, ja byłem
pierwszy!
- Oczywiście – odpowiedział
Sasuke z uśmieszkiem.
Chwilę później dotarła reszta chłopaków,
niosąc napoje. Dziewczyny dostały swoje drinki, Neji jak zawsze zdecydował się
na whisky, reszta chłopaków na piwo. Nawet Hinata wzięła dla siebie jakiegoś
kolorowego drinka z parasolką, jedynie Lee pił po prostu sok.
Impreza rozkręcała się, ludzi w
lokalu przybywało. Niedługo później wszystkie stoliki były zajęte, a na scenę
wyszedł jakiś miejscowy zespół, odgrywając wszystkie największe letnie hity.
Sasuke nienawidził takiej muzyki, ale musiał przyznać, że gdy zaczynał pić
trzecie piwo było mu już wszystko jedno, co gra w tle.
W międzyczasie cały czas ktoś z
ich grupy udawał się na parkiet. Neji i Ten Ten szaleli najbardziej, tańcząc niemalże
przez cały czas. Ino i Sakura nie ustępowały im na krok; ta druga pozwoliła
nawet zatańczyć ze sobą szczęśliwemu z tego powodu Lee. Kiba wyciągnął Hinatę,
a po dłuższym czasie zrzędzenia Temari zabrała Shikamaru. Nawet Chiuji tańczył,
z jakąś ciemnoskórą, nieznana im dziewczyną, natomiast Shino prosił do tańca
dziewczyny z ich paczki. Sasuke i Naruto też zatańczyli kilka razy z koleżankami,
chociaż Sasuke nie czuł się mistrzem tańca. Sakurze, z którą zatańczył
najwięcej, bo aż dwa razy, chyba to nie przeszkadzało.
- Kto by pomyślał, że Chouji
wyrwie jakąś laskę – powiedział Naruto, nachylając się nad Sasuke. Akurat
zostali przy stoliku sami, pierwszy raz odkąd przyszli do lokalu. Uzumaki zerkał
przez ramię w stronę parkietu, gdzie bawili się ich znajomi. Jedną rękę miał
zarzuconą na oparcie krzesła Sasuke, w drugiej ściskał kufel z czwartym już
piwem.
- Cóż, niech się dobrze bawi –
powiedział Sasuke. – Nie taka zła z niego partia, pomyśl, jakie pyszne jedzenie
podają w restauracjach jego rodziny.
Naruto zaśmiał się.
- Lecisz na Choujiego? –
zapytał z przekąsem, a Sasuke parsknął.
- Taaak, jest totalnie w moim
typie – odpowiedział.
- Chyba będziesz się musiał o
niego bić z tą laską, bo wygląda na zadziorną.
- To może się jeszcze nad tym
zastanowię…
Obaj zaśmiali się. Naruto
przysunął się jeszcze bliżej, stykali się kolanami, Sasuke czuł zapach jego
perfum.
Uchiha właściwie nie wiedział,
co się później stało. Po prostu spojrzał w niebieskie tęczówki i już po
sekundzie był całowany.
Był to zupełnie inny pocałunek,
niż ten wcześniej. Naruto złapał go za tył głowy i stanowczo do siebie
przyciągnął. Pocałował go głęboko, aż Sasuke zawirowało w głowie i jęknął w te
wymagające wargi. To chyba tylko bardziej sprowokowało Naruto, który wdarł się
językiem do jego ust, całując przez „duże C”, aż Sasuke stracił oddech i
wszystkie zmysły.
- Ekhm, ekhm! Może wróćcie do
swojego pokoju, bo się ludzie na was gapią – usłyszeli i gwałtownie od siebie
odskoczyli. Sasuke dyszał jak po maratonie, czuł się oszołomiony. Zerknął w
bok, rzucając nienawistne spojrzenie w stronę Ino, która właśnie siadała przy
stoliku.
- Ino… - rzekł ostrzegawczo
Sasuke.
- Nie uważacie, że to trochę
obleśne dla widzów, tak sobie połykać języki? – zapytała niewinnie dziewczyna.
- A nie uważasz, że to trochę
bezczelne tak nam przeszkadzać? – odparł Naruto na jej słowa. Znów go objął.
Ino wywróciła oczami.
- Rzygać tęczą się chce na wasz
widok.
- To nie patrz – warknął
Sasuke. Naruto położył mu rękę na ramieniu.
- Niech patrzy i zazdrości –
rzekł wrednie, co spowodowało, że Ino wypięła ku niemu język.
Sasuke nie bardzo wiedział, co
się właściwie stało, w końcu on i Naruto co innego sobie obiecali w pokoju, a
teraz, przy czwartym piwie, co innego robili. Napięcie między nimi było tak silne,
że Sasuke czuł, jakby coś wewnątrz niego cały czas drżało, zwłaszcza w
obecności blondyna. Jakby miał w brzuchu coś gorącego, uwierającego, co gasiła
jedynie obecność i dotyk Naruto.
Do stolika przysiedli się
Shikamaru i Temari. Oboje mieli ze sobą pełne kufle.
- Uch! – westchnął Nara,
ocierając pot z czoła. – Gorąco. Pomyśleliśmy z Temari, że moglibyśmy się
przejść nad wodę.
- Ze świeżego powietrza gdzie?
W jeszcze świeższe? – zakpił Sasuke. – Plaża jest zaraz za płotem.
- Oj… Nie chodzi o świeże
powietrze, ale o spacer – wyjaśniła Temari. – Woda, noc, gwiazdy…
- Doskonały pomysł! – podłapał
natychmiast Naruto. Złapał Sasuke za rękę. – My idziemy!
Uchiha właściwie nie zdążył nic
zrobić. Łyknął szybko końcówkę swojego piwa, odstawił kufel i już w następnej
sekundzie był ciągnięty między stolikami w stronę wyjścia z lokalu.
- Młotku, myślę, że oni chcieli
iść wszyscy razem…
- To niech sobie idą –
odpowiedział Naruto. Przekroczyli bramę, przy której stało dwóch ochroniarzy i
udali się w stronę plaży. Właściwie, to Naruto ciągnął w tamtą stronę
poddającego się mu Sasuke.
Szli kawałek wzdłuż brzegu
jeziora. Wokół kręciło się trochę ludzi, ale nie można tego było nazwać tłumem.
Większość ludzi znajdowała się w lokalach, porozsiewanych w niedużym oddaleniu.
Stamtąd do ich uszu docierała muzyka i głosy ludzi.
Wokół nich było dość ciemno.
Woda był gładka niczym tafla lustra. Na znajdującym się niedaleko molo stała
jakaś obejmująca się para. Sylwetki dwóch osób odcinały się na tle lekko
zmarszczonej wody.
- Czemu mnie tu wyciągnąłeś? –
zapytał w końcu Sasuke. Odeszli spory kawałek od klubu, w którym się bawili.
Naruto cały czas ściskał jego dłoń, jakby się bał, że Sasuke ucieknie. Uchiha
natomiast nie miał zamiaru nigdzie iść, nie teraz, kiedy jego serce waliło jak
szalone.
- Pomyślałem, że moglibyśmy
porozmawiać – odpowiedział Naruto, patrząc gdzieś na jezioro.
- O czym?
- O tym, co jest między nami.
Sasuke odetchnął. Do tej pory
miał lekkie wrażenie, że coś sobie uroił, teraz jednak się okazywało, że chyba
nie. Że Naruto też czuł to dziwne napięcie, jakie się między nimi wytworzyło.
Sasuke nigdy nie wierzył w te
rzekome motyle w brzuchu, o których się tyle mówiło, ale…
- Czyli co? – dopytał, chcąc,
by Naruto powiedział coś więcej. Jego uczucia były Uzumakiemu wiadome, wszyscy
się z tego śmiali. To Naruto musiał się określić.
- Posłuchaj, Sasuke, ja wiem,
co ci dziś obiecałem. I pamiętam, co na imprezie u Ino w ubiegłe wakacje mi
powiedziałeś, ale… Ja po prostu nie umiem się powstrzymać, kiedy jesteś blisko.
Ja już nie chcę się powstrzymywać.
Sasuke przez chwilę na niego
patrzył.
- Nie rozumiem – powiedział w
końcu. Naruto spojrzał mu w oczy, nie puszczając jego dłoni. Zatrzymali się na
uboczu, daleko od jakichkolwiek ludzi. Wokół panowała cisza, chociaż gdzieś z
oddali docierały dźwięki muzyki i śmiechy; odgłosy znajdującego się niedaleko,
tętniącego nocnym życiem miasteczka.
- Sasuke… Ja wiem, że ty jesteś
w kimś zakochany, ale… Ja jestem zakochany w tobie. I w sumie chcę od ciebie
czegoś więcej. I nie zaproponowałem tej głupiej gry, żeby odegrać się na
znajomych, ale żeby być bliżej ciebie. Miałem samolubne pobudki. To nie jest
zbyt szlachetne, ale to prawda. Co ty… co ty na to? Ty i ja?
Sasuke znów się przez chwilę
tylko na niego gapił, nie mogąc wykrztusić słowa.
- Wiem, że… że nie jestem
najlepszy – kontynuował Naruto, chyba lekko zdezorientowany brakiem odpowiedzi.
– I że może nie myślałeś o tym, o nas, pamiętam, co mi mówiłeś…
- Czekaj, czekaj! – zatrzymał jego słowotok Sasuke. –
Co ci mówiłem kiedy?
- Na imprezie u Ino w ubiegłym
roku – odrzekł Naruto, jakby to było oczywiste.
Sasuke zmarszczył brwi.
Pamiętał tamta imprezę, pamiętał, że już na koniec, po sporej ilości alkoholu,
stali z Naruto na tarasie i gadali. Pamiętał, że się trochę rozgadał, że mówił
o sobie… Ale jakoś szczegóły mu się zamazywały.
- Co niby powiedziałem? –
oburzył się Sasuke. Naruto przestąpił z nogi na nogę.
- Że jest jeden chłopak, który
ci się strasznie podoba… Że dla niego zrobiłbyś wszystko… Że jesteś takim typem
człowieka, który nie zdradza, który jest wierny i że nie myślisz o innych, bo
tylko jego masz w głowie… Ja szanuję to, ale tak mnie zżera zazdrość o ciebie…
Coś zamigotało na krańcach
pamięci Sasuke. Rozumiał już, o czym mówił Naruto, pamiętał tamtą rozmowę.
Taras przed domem Ino, cieszę, dźwięki dobiegające z wnętrza domu, puszkę piwa,
która obracał w dłoni. I rozmowę, która oscylowała na granicach wyznania.
Pamiętał siebie samego, gdy gryzł się w język, żeby nie powiedzieć za dużo.
- Naruto – odezwał się w końcu.
– Ja mówiłem o tobie.
- Co?
- Ten chłopak, o którym ci
opowiedziałem, to byłeś ty. Ja… miałem wtedy nadzieję, że się domyślisz… – wyznał
cicho. – Ale ty nie zareagowałeś, więc myślałem, że nie jesteś… zainteresowany
– wymamrotał na koniec.
- Czyli co…? – zapytał
zdezorientowany Naruto. – Czyli mogłem cię mieć już rok temu?
Kiedy Sasuke skinął głową,
Uzumaki przytulił go gwałtownie, a potem uniósł i śmiejąc się, obrócił się z
nim kilka razy dookoła. Sasuke po prostu zacisnął ręce wokół niego, mając
nadzieje, że karuzela szybko się skończy. Gdy blondyn postawił go w końcu na
nogi, Uchiha spojrzał mu w oczy.
- Ty głupku – powiedział. –
Dobrze, że chociaż masz ładne ciało.
A Naruto tylko się zaśmiał,
pochylił i go pocałował.
Hejeczka, hejka,
OdpowiedzUsuńwow wow, kto na górze, kto na dole... ;) zaklady o to... ekstra to tak głowy Ino i Sakury powinny polecieć... Naruś jest zakochany to dlatego taki był... ale chyba to udawanie wyszło im na dobre...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia