czwartek, 8 lipca 2021

Wakacyjny klimat 5

Na obiad poszli do knajpy, którą wybrał Chouji. Po całym przedpołudniu w wodzie każde z nich było głodne jak wilk. Wracając, zahaczyli o domek, aby zostawić rzeczy, a potem udali się do miasteczka.

Akimichi wybrał pizzerię, co wszystkim się spodobało, tym bardziej, że lokal miał duży ogródek z parasolkami, które zapewniały cień. Aby móc razem usiąść, musieli zsunąć cztery małe stoliki.

Sasuke oczywiście siedział obok Naruto, a Uzumaki obejmował jego ramiona. Pachniał wodą i wiatrem, uśmiechał się szeroko, zwracał na siebie uwagę jak zawsze. Uchiha gdzieś ginął w jego tle, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało, w końcu przestały go zaczepiać nachalne dziewczyny, kiedy widziały, że Naruto jest z nim, że obejmuje jego ramiona. Sasuke najbardziej tego nie lubił, tych wszystkich dziewczyn, które go zawsze zaczepiały, sądząc, że zwróci na którąś swoją uwagę. Już od jakiegoś czasu obcym, nieznajomym kobietom odpowiadał, że po prostu jest gejem i nie chce żadnego numeru telefonu czy propozycji.

- To gdzie wy chcecie iść dziś wieczorem? – zapytała Ino, kiedy już złożyli zamówienie i kelnerka oddaliła się od ich stolika. – W tej dziurze? – dodała.

 - Jest taki klub po drugiej stronie miasteczka – odezwał się Sasuke, zwracając uwagę wszystkich na siebie – który jest przy plaży, a impreza odbywa się pod gołym niebem. Pomyślałem, że moglibyśmy tam pójść.

Każdy coś mruknął, wyrażając aprobatę.

- No to mamy ustalone – powiedział Shikamaru. Bawił się telefonem i nie zwracał większej uwagi na otoczenie. Jego dziewczyna rozmawiała z Sakurą i Hinatą, Kiba opowiadał coś Shino, który mu przytakiwał, jednocześnie robiąc wszystkim zjęcia swoim aparatem. Lee, którego Sakura podobno nieźle opieprzyła jeszcze nad jeziorem, wyglądał na smutnego.

- Chyba idzie nasze piwo – powiedział nagle Neji.

Miał rację, w ich stronę zmierzała kelnerka. Dziewczyna podała im część zamówionych napoi i szybko oddaliła się po resztę. Sasuke zacinał palce na swoim kuflu, patrząc, jak Naruto pociąga ze swojego kilka głębokich łyków. Wszystkim było gorąco, a zimne piwo przynosiło chwilowe ukojenie.

Ostrożnie położył rękę na kolanie Naruto. Chłopak oderwał się od kufla i spojrzał na niego, lekko zdziwiony, jakby się nie spodziewał, że ten go dotknie w jakikolwiek sposób. Do tej pory to Naruto inicjował wszelki dotyk, a Sasuke tylko mu się poddawał. Zresztą, wszystko to było pomysłem Uzumakiego, Sasuke nie chciał przekroczyć jakiejś niewidzialnej granicy, po której Naruto odsunie się od niego na zawsze.

- Spragniony? – zapytał.

- Tak – odpowiedział Naruto, przysuwając się do niego trochę bliżej. – Jak cholera.

Patrzyli przez chwile na siebie, nie zwracając uwagi na znajomych. Sasuke uwielbiał błękitne oczy przyjaciela, ich wyraz, stanowczość, pewność siebie, widoczną w tym błękicie. Dla tych oczu mógłby skoczyć w ogień.

- Tylko się nie całujcie! – zawołał nagle Kiba. – Nie chcemy na to patrzeć!

- Dlaczego nie? – zapytał natychmiast Naruto, szczerząc zęby. Jego prowokacja chyba spodobała się dziewczynom, bo te zaraz wymieniły spojrzenia.

- Gorzko! – zawołała Ino, uderzając pięściami w stolik, jakby chciała nadać rytm, co natychmiast podchwyciła reszta grupy. – Gorzko! Gorzko! – zawołali już niemal wszyscy.

Sasuke spojrzał niepewnie na Naruto, ale chłopak jedynie się zaśmiał. Ku jego zdumieniu, Uzumaki położył mu dłoń na policzku i pochylił się.

Sasuke zamknął oczy, a po chwili poczuł słodki pocałunek ust Naruto. Uzumaki nie był nachalny – ogarnął jego usta swoimi ustami, nie pogłębiając pocałunku za bardzo, ale i tak całując z pewnością siebie i stanowczością. Znajomi zawyli z uciechy, kiedy po chwili oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Naruto jeszcze cmoknął go w usta, a potem cofnął się.

- Zadowoleni? Już wam jest słodko? – Uzumaki zawrócił się do znajomych. Sasuke natomiast sięgnął po swój kufel i napił się piwa. Jego serce szalało, a żołądek zacisnął się w supeł. Naruto całował wspaniale, mimo że pocałunek nie był długi, to i tak wydał się Sasuke cudowny, najlepszy. Dawno się nie całował, ostatnio cały czas myślał o Naruto i jakoś żaden inny chłopak mu się nie podobał na tyle, by pogłębiać znajomość. Sasuke zawsze był w tych sprawach nieco oschły, mało kogo do siebie dopuszczał, mało kto mu się podobał. A teraz całował się ze swoim crushem. To było… cudowne. I jednocześnie dołujące, bo nie miał co liczyć na więcej. A chciał więcej!

            Kelnerka przyniosła im pozostałe napoje, a kilkanaście minut później dostali też i pizzę, która okazała się całkiem dobra jak na taką knajpę. Może nie najlepsza w życiu Sasuke, bo lepszą jadł za granicą, ale był głodny, więc nie wybrzydzał.

W lokalu spędzili jakieś dwie godziny, jedząc, pijąc i dobrze się bawiąc. Rozmawiali o szkole, którą ukończyli, o nauczycielach, znajomych i przedmiotach szkolnych, tych fajnych i tych niepotrzebnych. Cała grupa przestała już im dogryzać, co Sasuke odpowiadało, bo bycie w centrum uwagi zawsze go męczyło. Naruto może lubił być najgłośniejszy ze wszystkich, ale Sasuke zdecydowanie wolał po prostu się przyglądać i słuchać.

Po obiedzie wrócili do domku, gdzie rozeszli się do swoich pokoi. Na poddaszu Sasuke odetchnął głęboko, a potem usiadł na kremowym fotelu w kącie pokoju. Chwilę później Naruto zajął drugi fotel.

- Nie musiałeś tego robić – powiedział Sasuke po krótkiej chwili milczenia. Poczuł na sobie spojrzenie Naruto, ale sam patrzył w bok.

- Czego?

- Nie musiałeś mnie całować – wyjaśnił Sasuke. – Czy ta cała zabawa nie idzie za daleko? Mieliśmy im zagrać na nosie, zagrać w ich grę, wet za wet. Mieliśmy mieć z tego ubaw. A teraz czuję się… czuję…

- Przepraszam… - powiedział cicho Uzumaki. – Nie pomyślałem, że mogę cię skrzywdzić.

Sasuke parsknął. Naruto trafił w samo sedno sprawy. Jego zachowanie krzywdziło Sasuke, to było dokładnie to, co czuł. Pocałunek nic nie znaczył, dla Naruto to była zabawa, natomiast dla Sasuke każdy gest znaczył więcej, bo od około dwóch lat się po prostu w blondynie kochał. I to na zabój.

- Nie jestem z porcelany – odrzekł Sasuke. – Ale nie jestem też z kamienia...

- Przepraszam, Sasuke, to się więcej nie powtórzy – przerwał mu stanowczo Naruto. – Rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Zabawa zabawą, ale masz rację. Będę się pilnował, obiecuję. Nie chcę zepsuć naszej przyjaźni.

Coś szarpnęło się w piersi Sasuke, ale skinął głową.

- Ja też nie chcę jej stracić.

Naruto uśmiechnął się do niego i wstał z fotela.

- Pierwszy pójdę pod prysznic.

Sasuke jedynie skinął głową. Kiedy Naruto wyszedł z pokoju, miał ochotę walić tą głową w ścianę.

Wieczorem wszyscy byli już wystrojeni na imprezę. Sasuke jak zawsze założył spodenki za kolano, tym razem czarne, a do nich kremową koszulkę na krótki rękaw. Naruto zmienił kolorowe szorty na granatowe, materiałowe spodnie, które odsłaniały kostki i pomarańczową koszulę ze spiralą z przodu. Dziewczyny pozakładały sukienki.

Wyszli z domku, kiedy już zachodziło słońce. Miasteczko tętniło życiem, gdy szli chodnikiem, mijały ich tłumy ludzi. Wszystkie knajpy pełne były gości, z licznych ogródków dobiegały śmiechy i muzyka. Dookoła stały budki z lodami, watą cukrową czy balonami.

Sasuke poprowadził wszystkich do wspomnianego lokalu. Gdy dotarli na miejsce, przed wejściem zastali długą kolejkę gości, czekających na wejście. Ustawili się na jej końcu, wesoło rozmawiając.

Lokal był ogrodzony wysokim, drewnianym płotem, na którym znajdowało się graffiti. Nie były to jednak przypadkowe bazgroły, a rysunki wody, palm, drinków i różowych flamingów. Dziewczyny przez chwilę się tymi rysunkami zachwycały, potem jednak zaczęły większą uwagę zwracać na facetów. Zza płotu dochodziła bębniąca muzyka.

Naruto i Kiba jak zawsze się przekrzykiwali, zwracając uwagę innych ludzi dookoła. Reszta grupy rozmawiała między sobą, Neji obejmował Ten Ten, Shikamaru i Temari trzymali się za ręce. Chouji studiował wypisane na połykaczu obok menu, choć w sumie były tam same drinki, Shino kucał obok niego i oglądał jakieś robaki, łażące po trawie.

- Przepraszamy… - usłyszał nagle Sasuke zaraz za swoimi plecami, więc odwrócił się. Za nim stały trzy dziewczyny w bardzo krótkich spódniczkach. Jedna z nich, blondynka, szeroko się do niego uśmiechnęła. – Jestem Sarah, jesteś miejscowy czy przyjezdny?

- Jestem niezainteresowany – odpowiedział zirytowany Sasuke. Gdziekolwiek się znalazł, zawsze były i takie dziewczyny, które myślały, że można go zaczepiać i zawracać mu głowę bez powodu.

Dziewczyna chyba go nie zrozumiała.

- Jak masz na imię…?

- Dajcie mu spokój, dziewczyny, on naprawdę nie jest zainteresowany – powiedział głos za plecami Sasuke, a potem ręce Uzumakiego objęły go. Sasuke odruchowo oparł się plecami o tors swojego udawanego chłopaka. Oddałby wszystko, żeby już zostać w tych ramionach, ale oczywiście nie miał zamiaru mówić tego głośno.

- Och! – powiedziała Sarah, a potem ona i jej dwie koleżanki zmierzyły Naruto od stóp do głów. – Szkoda… To cześć.

Naruto parsknął śmiechem, gdy dziewczyny odeszły, by po chwili podbić do jakiś innych chłopaków. Położył brodę na ramieniu Sasuke.

- Przyciągasz je jak magnes – powiedział, co spowodowało, że Sasuke wywrócił oczami.

- Nie moja wina. – Sasuke wzruszył ramionami.

- A Naruto pilnuje cię jak pies obronny – usłyszeli głos Ino i obrócili się ku niej. Naruto zaśmiał się.

- Taka moja rola – odpowiedział. – Jeszcze mi go ktoś sprzątnie sprzed nosa i tyle z tego będzie. A tak to jest tylko mój.

- Wypraszam sobie – prychnął Sasuke. – Ja jestem swój własny.

- Ale zaklepany – dodał Naruto.

Sasuke wywrócił oczami. Naruto nie puścił go, wszem i wobec pokazując, że Sasuke nie jest „wolny”. Stali tak przez jakiś czas, posuwając się powoli do przodu razem z całą kolejką.

W końcu dotarli do wejścia, gdzie jeden ochroniarz przyjmował kasę za bilety, drugi przybijał na nadgarstku zieloną pieczątkę. Naruto uparł się, że zapłaci za nich obu, więc Sasuke mu na to pozwolił. Chwilę później miał na swoim bladym nadgarstku stempel z nazwą lokalu.

Za wysokim, drewnianym, pomalowanym w palmy i flamingi płotem znajdował się ogromny ogródek pełen okrągłych stolików z parasolkami. Pośrodku tego wszystkiego był okrągły bar, przy którym uwijało się kilka kelnerek i kelnerów. Dalej, z tyłu, widać było drewniany podest do tańczenia oraz małą scenę, na której grał jakiś zespół. Obok tego znajdował się właściwy lokal, murowany, z bijącym po oczach, różowym neonem. Sasuke skrzywił się, widząc słowo „Paradise!”. Raju to miejsce na pewno nie przypominało, raczej mordownię.

- Podoba mi się! – zawołał Naruto wprost do jego ucha.

Znaleźli dwa wolne stoliki obok siebie, które zsunęli razem. Było ciasno, ale jakoś się zmieścili. Lee skoczył do baru, skąd trzeba było wziąć menu, a po chwili wrócił z kilkoma kartami i rozdał je między wszystkich. Sasuke i Naruto dostali jedną wspólną.

- Ja piję piwo, a ty? – zapytał Naruto, nawet nie zerkając do karty.

- Też – odpowiedział Sasuke. Było mu obojętne, co będzie pił.

- To ja kupię! – zaoferował się natychmiast Uzumaki i zerwał ze swojego krzesła. Sasuke wzruszył ramionami; skoro Naruto chciał za niego płacić, nie miał zamiaru się sprzeciwiać.

Wraz z Naruto do baru udało się kilku chłopaków, co spowodowało, że Sasuke został przy stoliku z dziewczynami i z Choujim. Ino zaraz wzięła go na celownik.

- Powiedz nam, Sasuke, jak ci się układa z naszym nadpobudliwym Naruto? – zapytał, udając niewinny ton. Sasuke zmierzył ją spojrzeniem.

- Dobrze – odpowiedział obojętnie. Ona i Sakura wymieniły spojrzenia, Hinata zarumieniła się, a Temari i Ten Ten zachichotały. Chouji nie zwracał na nich uwagi.

- Jakoś taka cisza panuje w waszym pokoju…

- Może po prostu nie drzemy się jak dwa pawiany – odpowiedział. – Czy twoje pytania mają jakiś cel, Ino, czy tak rzucasz nimi na chybił-trafił?

- Ino jest po prostu w teamie „Naruto na górze” – odezwała się nagle Temari, a on zmarszczył nos. – A Sakura w „Sasuke na górze”. Próbują rozstrzygnąć zakład.

Uchiha poczuł, jak coś zaczyna się w nim telepać ze złości. Tylko dzięki genom rodziny Uchiha udało mu się zachować opanowanie, chociaż miał ochotę walnąć jedną i drugą.

- Założyłyście się o to, który z nas jest topem? Zwariowałyście do reszty? Czy ja wam zaglądam do łóżka i sprawdzam takie rzeczy? – warknął, co wywołało jedynie chichoty.

- U nas to jest raczej oczywiste – powiedziała Ino, zakładając ręce na piersi.

- To wy nas na razie interesujecie – dopowiedziała Sakura.

- Jesteście najsłodszą parą na tym wyjeździe – zauważyła Ten Ten.

Sasuke już otwierał usta, by kogoś obrazić, ale w tym samym momencie tuż przed nim wylądował kufel piwa.

- Czy jakiś przystojniak przy tym stoliku zamawiał piwo? – zapytał Naruto, szczerząc szeroko olśniewająco białe zęby. Jak zawsze, Uzumaki pojawił się w idealnym momencie i uratował sytuację, bo gdyby nie on, głowy koleżanek latałyby w powietrzu. Sasuke podejrzewał, że pojawianie się blondyna we właściwym czasie to jakiś specjalny dar, przekazywany w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie.

- Tak, ja – odpowiedział Sasuke. – Dziękuję.

Naruto uśmiechnął się jeszcze szerzej – Sasuke nie miał pojęcia, jak to w ogóle możliwe – i opadł na krzesło obok niego. Zarzucił mu rękę na ramiona.

- O czym gadacie? – zapytał, a potem upił łyk piwa.

- O niczym – odpowiedział Sasuke, nie mając zamiaru drążyć tego tematu, bo jeszcze dziewczyny za dużo by się dowiedziały. – Gdzie reszta?

- Jeszcze w kolejce, ja byłem pierwszy!

- Oczywiście – odpowiedział Sasuke z uśmieszkiem.

Chwilę później dotarła reszta chłopaków, niosąc napoje. Dziewczyny dostały swoje drinki, Neji jak zawsze zdecydował się na whisky, reszta chłopaków na piwo. Nawet Hinata wzięła dla siebie jakiegoś kolorowego drinka z parasolką, jedynie Lee pił po prostu sok.

Impreza rozkręcała się, ludzi w lokalu przybywało. Niedługo później wszystkie stoliki były zajęte, a na scenę wyszedł jakiś miejscowy zespół, odgrywając wszystkie największe letnie hity. Sasuke nienawidził takiej muzyki, ale musiał przyznać, że gdy zaczynał pić trzecie piwo było mu już wszystko jedno, co gra w tle.

W międzyczasie cały czas ktoś z ich grupy udawał się na parkiet. Neji i Ten Ten szaleli najbardziej, tańcząc niemalże przez cały czas. Ino i Sakura nie ustępowały im na krok; ta druga pozwoliła nawet zatańczyć ze sobą szczęśliwemu z tego powodu Lee. Kiba wyciągnął Hinatę, a po dłuższym czasie zrzędzenia Temari zabrała Shikamaru. Nawet Chiuji tańczył, z jakąś ciemnoskórą, nieznana im dziewczyną, natomiast Shino prosił do tańca dziewczyny z ich paczki. Sasuke i Naruto też zatańczyli kilka razy z koleżankami, chociaż Sasuke nie czuł się mistrzem tańca. Sakurze, z którą zatańczył najwięcej, bo aż dwa razy, chyba to nie przeszkadzało.

- Kto by pomyślał, że Chouji wyrwie jakąś laskę – powiedział Naruto, nachylając się nad Sasuke. Akurat zostali przy stoliku sami, pierwszy raz odkąd przyszli do lokalu. Uzumaki zerkał przez ramię w stronę parkietu, gdzie bawili się ich znajomi. Jedną rękę miał zarzuconą na oparcie krzesła Sasuke, w drugiej ściskał kufel z czwartym już piwem.

- Cóż, niech się dobrze bawi – powiedział Sasuke. – Nie taka zła z niego partia, pomyśl, jakie pyszne jedzenie podają w restauracjach jego rodziny.

Naruto zaśmiał się.

- Lecisz na Choujiego? – zapytał z przekąsem, a Sasuke parsknął.

- Taaak, jest totalnie w moim typie – odpowiedział.

- Chyba będziesz się musiał o niego bić z tą laską, bo wygląda na zadziorną.

- To może się jeszcze nad tym zastanowię…

Obaj zaśmiali się. Naruto przysunął się jeszcze bliżej, stykali się kolanami, Sasuke czuł zapach jego perfum.

Uchiha właściwie nie wiedział, co się później stało. Po prostu spojrzał w niebieskie tęczówki i już po sekundzie był całowany.

Był to zupełnie inny pocałunek, niż ten wcześniej. Naruto złapał go za tył głowy i stanowczo do siebie przyciągnął. Pocałował go głęboko, aż Sasuke zawirowało w głowie i jęknął w te wymagające wargi. To chyba tylko bardziej sprowokowało Naruto, który wdarł się językiem do jego ust, całując przez „duże C”, aż Sasuke stracił oddech i wszystkie zmysły.

- Ekhm, ekhm! Może wróćcie do swojego pokoju, bo się ludzie na was gapią – usłyszeli i gwałtownie od siebie odskoczyli. Sasuke dyszał jak po maratonie, czuł się oszołomiony. Zerknął w bok, rzucając nienawistne spojrzenie w stronę Ino, która właśnie siadała przy stoliku.

- Ino… - rzekł ostrzegawczo Sasuke.

- Nie uważacie, że to trochę obleśne dla widzów, tak sobie połykać języki? – zapytała niewinnie dziewczyna.

- A nie uważasz, że to trochę bezczelne tak nam przeszkadzać? – odparł Naruto na jej słowa. Znów go objął. Ino wywróciła oczami.

- Rzygać tęczą się chce na wasz widok.

- To nie patrz – warknął Sasuke. Naruto położył mu rękę na ramieniu.

- Niech patrzy i zazdrości – rzekł wrednie, co spowodowało, że Ino wypięła ku niemu język.

Sasuke nie bardzo wiedział, co się właściwie stało, w końcu on i Naruto co innego sobie obiecali w pokoju, a teraz, przy czwartym piwie, co innego robili. Napięcie między nimi było tak silne, że Sasuke czuł, jakby coś wewnątrz niego cały czas drżało, zwłaszcza w obecności blondyna. Jakby miał w brzuchu coś gorącego, uwierającego, co gasiła jedynie obecność i dotyk Naruto.

Do stolika przysiedli się Shikamaru i Temari. Oboje mieli ze sobą pełne kufle.

- Uch! – westchnął Nara, ocierając pot z czoła. – Gorąco. Pomyśleliśmy z Temari, że moglibyśmy się przejść nad wodę.

- Ze świeżego powietrza gdzie? W jeszcze świeższe? – zakpił Sasuke. – Plaża jest zaraz za płotem.

- Oj… Nie chodzi o świeże powietrze, ale o spacer – wyjaśniła Temari. – Woda, noc, gwiazdy…

- Doskonały pomysł! – podłapał natychmiast Naruto. Złapał Sasuke za rękę. – My idziemy!

Uchiha właściwie nie zdążył nic zrobić. Łyknął szybko końcówkę swojego piwa, odstawił kufel i już w następnej sekundzie był ciągnięty między stolikami w stronę wyjścia z lokalu.

- Młotku, myślę, że oni chcieli iść wszyscy razem…

- To niech sobie idą – odpowiedział Naruto. Przekroczyli bramę, przy której stało dwóch ochroniarzy i udali się w stronę plaży. Właściwie, to Naruto ciągnął w tamtą stronę poddającego się mu Sasuke.

Szli kawałek wzdłuż brzegu jeziora. Wokół kręciło się trochę ludzi, ale nie można tego było nazwać tłumem. Większość ludzi znajdowała się w lokalach, porozsiewanych w niedużym oddaleniu. Stamtąd do ich uszu docierała muzyka i głosy ludzi.

Wokół nich było dość ciemno. Woda był gładka niczym tafla lustra. Na znajdującym się niedaleko molo stała jakaś obejmująca się para. Sylwetki dwóch osób odcinały się na tle lekko zmarszczonej wody.

- Czemu mnie tu wyciągnąłeś? – zapytał w końcu Sasuke. Odeszli spory kawałek od klubu, w którym się bawili. Naruto cały czas ściskał jego dłoń, jakby się bał, że Sasuke ucieknie. Uchiha natomiast nie miał zamiaru nigdzie iść, nie teraz, kiedy jego serce waliło jak szalone.

- Pomyślałem, że moglibyśmy porozmawiać – odpowiedział Naruto, patrząc gdzieś na jezioro.

- O czym?

- O tym, co jest między nami.

Sasuke odetchnął. Do tej pory miał lekkie wrażenie, że coś sobie uroił, teraz jednak się okazywało, że chyba nie. Że Naruto też czuł to dziwne napięcie, jakie się między nimi wytworzyło.

Sasuke nigdy nie wierzył w te rzekome motyle w brzuchu, o których się tyle mówiło, ale…

- Czyli co? – dopytał, chcąc, by Naruto powiedział coś więcej. Jego uczucia były Uzumakiemu wiadome, wszyscy się z tego śmiali. To Naruto musiał się określić.

- Posłuchaj, Sasuke, ja wiem, co ci dziś obiecałem. I pamiętam, co na imprezie u Ino w ubiegłe wakacje mi powiedziałeś, ale… Ja po prostu nie umiem się powstrzymać, kiedy jesteś blisko. Ja już nie chcę się powstrzymywać.

Sasuke przez chwilę na niego patrzył.

- Nie rozumiem – powiedział w końcu. Naruto spojrzał mu w oczy, nie puszczając jego dłoni. Zatrzymali się na uboczu, daleko od jakichkolwiek ludzi. Wokół panowała cisza, chociaż gdzieś z oddali docierały dźwięki muzyki i śmiechy; odgłosy znajdującego się niedaleko, tętniącego nocnym życiem miasteczka.

- Sasuke… Ja wiem, że ty jesteś w kimś zakochany, ale… Ja jestem zakochany w tobie. I w sumie chcę od ciebie czegoś więcej. I nie zaproponowałem tej głupiej gry, żeby odegrać się na znajomych, ale żeby być bliżej ciebie. Miałem samolubne pobudki. To nie jest zbyt szlachetne, ale to prawda. Co ty… co ty na to? Ty i ja?

Sasuke znów się przez chwilę tylko na niego gapił, nie mogąc wykrztusić słowa.

- Wiem, że… że nie jestem najlepszy – kontynuował Naruto, chyba lekko zdezorientowany brakiem odpowiedzi. – I że może nie myślałeś o tym, o nas, pamiętam, co mi mówiłeś…

- Czekaj,  czekaj! – zatrzymał jego słowotok Sasuke. – Co ci mówiłem kiedy?

- Na imprezie u Ino w ubiegłym roku – odrzekł Naruto, jakby to było oczywiste.

Sasuke zmarszczył brwi. Pamiętał tamta imprezę, pamiętał, że już na koniec, po sporej ilości alkoholu, stali z Naruto na tarasie i gadali. Pamiętał, że się trochę rozgadał, że mówił o sobie… Ale jakoś szczegóły mu się zamazywały.

- Co niby powiedziałem? – oburzył się Sasuke. Naruto przestąpił z nogi na nogę.

- Że jest jeden chłopak, który ci się strasznie podoba… Że dla niego zrobiłbyś wszystko… Że jesteś takim typem człowieka, który nie zdradza, który jest wierny i że nie myślisz o innych, bo tylko jego masz w głowie… Ja szanuję to, ale tak mnie zżera zazdrość o ciebie…

Coś zamigotało na krańcach pamięci Sasuke. Rozumiał już, o czym mówił Naruto, pamiętał tamtą rozmowę. Taras przed domem Ino, cieszę, dźwięki dobiegające z wnętrza domu, puszkę piwa, która obracał w dłoni. I rozmowę, która oscylowała na granicach wyznania. Pamiętał siebie samego, gdy gryzł się w język, żeby nie powiedzieć za dużo.

- Naruto – odezwał się w końcu. – Ja mówiłem o tobie.

- Co?

- Ten chłopak, o którym ci opowiedziałem, to byłeś ty. Ja… miałem wtedy nadzieję, że się domyślisz… – wyznał cicho. – Ale ty nie zareagowałeś, więc myślałem, że nie jesteś… zainteresowany – wymamrotał na koniec.

- Czyli co…? – zapytał zdezorientowany Naruto. – Czyli mogłem cię mieć już rok temu?

Kiedy Sasuke skinął głową, Uzumaki przytulił go gwałtownie, a potem uniósł i śmiejąc się, obrócił się z nim kilka razy dookoła. Sasuke po prostu zacisnął ręce wokół niego, mając nadzieje, że karuzela szybko się skończy. Gdy blondyn postawił go w końcu na nogi, Uchiha spojrzał mu w oczy.

- Ty głupku – powiedział. – Dobrze, że chociaż masz ładne ciało.

A Naruto tylko się zaśmiał, pochylił i go pocałował.

 

1 komentarz:

  1. Hejeczka, hejka,
    wow wow, kto na górze, kto na dole... ;) zaklady o to... ekstra to tak głowy Ino i Sakury powinny polecieć... Naruś jest zakochany to dlatego taki był... ale chyba to udawanie wyszło im na dobre...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń