sobota, 21 sierpnia 2021

3. Bardziej zły pomysł

A, no i zapraszam do komentowania :-) Widzę, że wyświetlenia są, miło by było, gdybyście się też odezwali, wiedziałaby, że ktoś te moje wypociny czyta. Ciekawa też jestem Waszych opinii!

*

             Naruto był w stresie. Podczas tego weekendu wszystko mogło pójść nie tak. Wiózł na spotkanie ze swoją szaloną matką i jeszcze bardziej szaloną resztą rodziny kolejnego wariata. W sumie, gdyby się tak nad tym zastanowić, to Sasuke akurat pod tym jednym względem pasował do jego bliskich. Gdyby jeszcze miał rude włosy, to Naruto nawet by się zastanowił, czy nie jest jakoś spokrewniony z jego matką? A tak, to pozostawała jedynie nadzieja, że po weekendzie nie będzie strat w ludziach.

Gdy wjechał do swojej rodzinnej miejscowości, dłonie, zaciśnięte na kierownicy, lekko mu drżały. Ich dom znajdował się na obrzeżach, może nie był jakiś wielki, ale nie był też mały – zwykły, jasny budynek z czerwoną dachówką, z jednym piętrem, otoczony ogrodem, jak to na wsi. Rodzice nie mieli żadnego gospodarstwa, choć mama trzymała kurczaki w szopce za domem.

Brama była otwarta, gdy zajechał przed dom, co oznaczało, że byli wyczekiwanymi gośćmi. Sasuke spojrzał na budynek, kiedy Naruto zaparkował na podjeździe.

– Ładny dom – skomentował grzecznie.

– Dzięki – odpowiedział Naruto, odpinając pas. Wyskoczył z auta, a sekundę później Sasuke również wyszedł na zewnątrz. Było już ciemno, ale przed domem, kiedy zajechali, zapaliło się światło na fotokomórkę. Zaraz potem drzwi frontowe otworzyły się i stanęła w nich Kuchiha Uzumaki–Namikaze.

– Chłopcy, nareszcie jesteście! – zawołała uradowana. – Co tak długo?!

– Korki przy wyjeździe z miasta – odparł Naruto, idąc do bagażnika. Otworzył go i zabrał swoją torbę. Sasuke wziął swoją i Naruto zamknął auto.

Razem zbliżyli się do Kushiny.

– Dzień dobry – powiedział Sasuke. Matka wyściskała najpierw Naruto, a potem jego „chłopaka”.

– Dzień dobry, dzień dobry! Wchodźcie, wchodźcie, bo zimno!

Weszli do środka i w niewielkim korytarzu powiesili kurtki na wieszakach i ściągnęli buty. Naruto rzucił swoją torbę na podłogę w idealnym momencie, bo zaraz z drzwi prowadzących do salonu wypadł najważniejszy członek ich rodziny.

– Misiek! – zawołał blondyn do psa rasy Hokkaido, który ślizgając się na panelach ledwo wyrabiał na zakrętach. Przyklęknął i chwilę później pies wpadł w jego ramiona, liżąc go po twarzy. – Tak, kto się za mną stęsknił, no kto?! Misek się stęsknił za panem!

– Misiek, zostaw go już! – zawołała niezadowolona mam. – Naruto, nie ucz go lizania po twarzy!

– Nie wolno lizać po twarzy, tak? – Naruto wytargał Miśka za uszami, nic sobie nie robiąc z tego, że przyjaciel dalej liże go tu czy tam. Obaj za sobą tęsknili i musieli się nacieszyć. – Dobry Misiek, dobry!

Pies w końcu się nacieszył, oderwał się na niego i spojrzał podejrzliwie na Sasuke, a Sasuke spojrzał podejrzliwie na niego. Chwilę później Misiek szczeknął wesoło i zaczął obskakiwać Uchihę, jakby jego też dawno nie widział.

– Zdrajca – mruknął cicho Naruto do psa, ale Uchiha i tak go usłyszał i zaśmiał się. Ukucnął i pogłaskał psa po głowie, uśmiechając się.

– Ładny – powiedział. – Nie mówiłeś, że masz psa.

– Doprawdy? – prychnęła Kushina. – A taka była rozpacz, kiedy się wyprowadzał, co to teraz będzie z Miśkiem i czy go aby nie zapomni!

Naruto najeżył się, kiedy Sasuke zachichotał, dalej głaszcząc Miśka. Naprawdę się wtedy bał, że przyjaciel może zapomnieć kim jest, w końcu przyjeżdżał do domu raz na dwa albo trzy miesiące!

– Chodźcie, dam wam jeść – powiedziała Kushina i ruszyła w głąb domu. Naruto odetchnął lekko. Póki co było całkiem normalnie.

Ruszyli za mamą, a Misiek skakał wokół nich, ciesząc się. Naruto poprowadził Sasuke do jadalni połączonej z kuchnią. Tam zostawili na chwilę torby pod ścianą i obaj usiedli przy stole, a misiek uwalił się pod nim, między ich nogami. W kuchni panowały piękne zapachy, mama gotowała jakieś pyszności, zapewne na przyjęcie. Na parapecie stała blacha z ciastem, przykryta ścierką. Coś bulgotało w garnku na kuchence.

– A gdzie tata? – zapytał Naruto.

– U sąsiadki – odpowiedziała Kushina. – Poszedł odebrać zamówione ciasto. Sama bym wszystkiego nie napiekła…

– No jasne – przytaknął Naruto, zerkając na Sasuke. Uchiha zachowywał się podejrzenie, bo siedział z uprzejmą miną i się zwyczajnie nie odzywał. Naruto nie miał pojęcia, czego się spodziewać, w końcu Sasuke wprost mu nie obiecał, że będzie się normalnie zachowywał. – Co nam dasz do jedzenia?

– Zapiekankę, właśnie się podgrzewa w piekarniku – odpowiedziała mama, ręką wskazując piekarnik, wewnątrz którego paliło się światło. – Jak droga?

– Dobrze, chociaż wyjazd z miasta w piątek popołudniu to koszmar.

– Zaraz dostaniecie ciepłe jedzenie. Kawy, herbaty? Sasuke, czego się napijesz?

– Poproszę herbatę. Bardzo dziękuję – odparł Uchiha.

– Och, cała przyjemność po mojej stronie. Cieszymy się, że jesteś. Naruto, a ty?

– Też herbaty – odpowiedział, znów zerkając na Sasuke. Ten uśmiechnął się do niego tajemniczo.

Mama przygotowała im dwa kubki i kiedy czekali na picie i jedzenie, do domu wrócił ojciec.

– Cześć chłopaki! – zawołał wesoło, gdy tylko wszedł do pomieszczenia. W rękach niósł duży, plastikowy pojemnik z jakimś ciastem, które wyglądało bardzo zachęcająco. Postawił je na blacie jednej z szafek, a potem uścisnął im dłonie. – Jak droga? – zapytał

– Dobrze, trochę dłużej niż zazwyczaj, ale dobrze – odparł Naruto.

Mama podała zapiekankę i herbatę i wszyscy razem zjedli najzwyklejszą w świecie kolację. Ze strony rodziców posypało się kilka standardowych pytań o uczelnię, przedmioty, profesorów i kolokwia. Sasuke dostał kilka pytań o swoją rodzinę i inne podstawowe pierdoły. Ku zdumieniu Naruto, Uchiha odpowiadał uprzejmie i nie robił sobie jaj. Powiedział, skąd się przeprowadził, wymienił imiona swoich rodziców i brata, a nawet fakt, że nie ma psa, ale ma rybki. W porównaniu do piątku dwa tygodnie temu, był jak idealny materiał na chłopaka. Gdyby Naruto nie wiedział, jaki Uchiha jest naprawdę, mógłby się zakochać. Tak, jak najwidoczniej jego matka, która nie odrywała od Sasuke szczęśliwego wzroku.

Po kolacji podziękowali za posiłek, wstali od stołu i zabrali swoje torby.

– Przygotowałam wam twój pokój, Naruto – powiedziała mama do niego. – Musisz tylko powlec pościele.

– Eee… Ale Sasuke śpi w gościnnym, prawda? – zapytał, co spowodowało, że rodzice spojrzeli na niego jakby mu wyrosła druga głowa.

– Kochanie, no przecież my jesteśmy nowocześni. Nie przeszkadza nam, że śpicie razem – powiedziała Kushina. Naruto zerknął na Sasuke, który nawet nie starał się ukryć uśmieszku. W końcu skapitulował, zdając sobie sprawę, że wszyscy są przeciwko niemu i gestem pokazał Sasuke, by ten szedł za nim.

Poprowadził Uchihę na piętro, gdzie znajdował się jego pokój. Gdy otworzył drzwi i zapalił światło, z rozczuleniem spojrzał po znajomych, niebieskich ścianach. Nic się tu nie zmieniło, może tylko było czyściej, bo mama posprzątała, po biurku nie walały się jego rzeczy, nie było laptopa, a na łóżku, przykrytym kocem w Muminki, leżały złożone w kostkę pościele i powłoczki.

Sasuke zamknął za nimi drzwi i zostali sami.

– Twój pokój – bardziej stwierdził niż zapytał Sasuke. – Ładny kocyk – dodał kpiąco. Naruto zaśmiał się.

– Mój ulubiony – odpowiedział.  – Cóż… sam się w to wpakowałeś, będziesz musiał ze mną spać.

– Jak jeszcze raz usłyszę tekst, że sam tego wszystkiego chciałem, to…

– Ale tak jest! – zawołał na swoją obronę Naruto. – To wszystko twoja wina!

– To wina twojej głupoty!

– I twojego zawzięcia i upartości!

– I twojej gamoniowatości!

– Gamoniowatości?! Nie ma takiego słowa!

– I do tego jesteś idiotą!

Naruto niemal poczuł, jak para bucha mu uszami, zignorował jednak Sasuke. Podszedł do łóżka i zabrał się za powlekanie kołdry. Po chwili milczenia Sasuke do niego dołączył i zaczął powlekać poduszki.

– Idź pierwszy pod prysznic – odezwał się w końcu Naruto, kiedy już przygotowali łóżko do spania. – To drzwi na końcu korytarza.

Sasuke nie odezwał się, tylko zabrał ze swojej torby potrzebne mu rzeczy i wyszedł. Naruto, korzystając z tej chwili, zszedł na dół, do rodziców, by choć przez chwilę pobyć z nimi bez tego czarnookiego natręta.

– Hej – powiedział, wchodząc do kuchni, gdzie mama wciąż jeszcze coś tam gotowała, a tata podjadał. Misiek rzucił się na niego i wymusił kolejne głaskanie, więc z radością poczochrał psa między uszami. – Macie coś dobrego do jedzenia?

– Na noc? – zdziwił się ojciec.

– Oj tam, oj tam! – machnął ręką Naruto. – To jest coś pysznego?

– Ukroję ci ciasta – odpowiedziała mama. – Siadaj.

Zadowolony opadł na krzesło obok ojca, a chwilę później dostał kawałek ciasta na małym talerzyku. Skosztował i aż zamruczał z przyjemności, takie było dobre. Misiek gapił się na niego, ale Naruto nie miał zamiaru dawać mu słodyczy. Po chwili pies zrezygnował i ponownie wlazł pod stół.

– A gdzie Sasuke? – spytała mama, siadając przy stole naprzeciw Naruto.

– Poszedł się myć – odparł, zajadając słodkie ciasto.

– Sam?

– Mamo!

Kusina zachichotała jak nastolatka.

– Och, przystojny ten twój Sasuke – westchnęła. – Jak z jakiegoś czasopisma! Jak aktor jakiś!

Naruto wzruszył ramionami, jedząc swoje ciasto. Siedzący obok ojciec miał głupawy uśmieszek na twarzy.

– A ty jesteś jakiś taki niezadowolony – stwierdziła nagle mama, przyglądając się Naruto. – Mówiłeś, że się pogodziliście?

– Bo pogodziliśmy – odpowiedział ostrożnie.

– Jakoś tego nie widać – zauważyła Kushina. – Straszny dystans trzymasz…

– Mamo, to chyba nasza sprawa, że… że się nie afiszujemy…

– Ale w domu jesteś! – zawołała oburzona mama. – Nie musisz być taki powściągliwy, my cię przecież kochamy i akceptujemy! Chcemy, żebyś był szczęśliwy…

Mama uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił niepewnie ten uśmiech. Wiedział, że jego rodzice są spoko, a teraz otrzymał tego całkowite i niezaprzeczalne potwierdzenie. Wiedział, że będą go kochać bez względu na wszystko.

– My… my po prostu się nie… obnosimy – wymamrotał, bo co innego miał powiedzieć. Ojciec poklepał go po ramieniu.

– W domu możesz wyluzować – rzekł. Naruto skinął głową.

– Poza tym uprzedziłam o Sasuke całą rodzinę! Nikt się nie zdziwi! – dodała wesoło mama. Naruto spojrzał na nią nieprzychylnie.

– No właśnie! – wykrzyknął, wskazując na mamę widelczykiem od ciasta. – Po co im wszystkim mówiłaś?!

– Oj, bo… – zaczęła mama i zaraz urwała. Zaczerwieniła się lekko. – Bo ciotka Mariko tak się chwaliła, że Karin będzie z nowym chłopakiem, że jakoś tak mi się wymknęło! A tak poza tym… – Mama nachyliła się do niego konspiracyjnie. – Jak obie zobaczą tego twojego Sasuke, to im dopiero kapcie spadną! Ten chłopak Karin to już się może schować!

– Mamo – jęknął Naruto. Sasuke może i był przystojny, ale bez przesady. Był… był… No dobra, był zajebiście przystojny! Był najprzystojniejszym facetem, jakiego Naruto kiedykolwiek widział. Uganiały się za nim wszystkie dziewczyny z uczelni i zapewne niejeden chłopak. I był bardzo inteligentny, najlepszy na roku. I chyba nawet był przy kasie, bo jeździł niezłym samochodem i nosił markowe ciuchy. I był taki… Taki doskonały w każdym calu, no, poza paskudnym, wrednym charakterem. I poza ty, że był kompletnie ześwirowany.

– No to już się przestań na niego dąsać i bądźcie normalni! – rzekła mama, odbierając od niego talerzyk, bo właśnie skończył ciasto. – Naprawdę nam oczy nie zgniją, jak się przy nas przytulicie czy coś. Zresztą, po tym, co już z ojcem zobaczyliśmy…

– Mamo! – wykrzyknął, kiedy ona i ojciec zachichotali. Policzki go zapiekły, gdy się zaczerwienił. – Idę od was, bo normalnie nie da się wytrzymać! Dobranoc!

– Dobranoc! – zawołali rodzice jednocześnie, a Misiek szczeknął.

Gdy wrócił do pokoju, jego humor wcale się nie poprawił. Na jego łóżku leżał wyciągnięty Sasuke, z rękami podłożonymi pod głowę, ze skrzyżowanymi w kostkach nogami i w dodatku ubrany jedynie w granatowe, dość obcisłe bokserki.

Naruto przełknął ślinę. No co miał zrobić z tym debilem, kiedy on tak go drażnił samym byciem tu?!

– A ty co taki… rozebrany? – burknął. Sasuke uśmiechnął się złośliwie.

– Ja? Ja zawsze tak śpię – odrzekł Uchiha.

– A nie pomyślałeś, że skoro dziś nie śpisz sam, to wypadałoby się ubrać? – zapytał Naruto, grzebiąc w swojej torbie w poszukiwaniu bielizny.

– Kiedy nie śpię sam, zazwyczaj jestem nagi – odpowiedział Sasuke.

Naruto o mało się nie udławił własnym językiem. Uniósł głowę i spojrzał na tego wariata. Uchiha obserwował go z kpiącym uśmiechem na twarzy, jego oczy migotały od złośliwych iskierek.

– Idę się myć – powiedział Naruto i szybko opuścił swój pokój.

Kiedy mył się pod prysznicem, za wszelką cenę starał się nie myśleć o czekającym na niego, w jego pokoju, niemal nagim Sasuke. Uchiha go… denerwował! Drażnił. Prowokował. I to nie było przyjemne, bo Naruto nie wiedział, jaki chłopak ma w tym cel? Naruto nie miał doświadczenia w postępowaniu z takimi draniami. Nie wiedział, co ma robić w tej sytuacji? O co Sasuke chodziło? Czy parsknie śmiechem, kiedy Naruto zrobi coś, cokolwiek, w jego kierunku? Czy chodziło o upokorzenie go? Planował sprowokować go i wyśmiać, kiedy Naruto się nabierze? Złapać go jak rybkę na haczyk, by potem móc kpić z niego do woli i wyśmiewać go?

I w dodatku rodzice! Oczekiwali, że Naruto nie będzie oschły, że będą z Sasuke jak prawdziwa para, bo myśleli, że są parą! A Naruto nie miał pojęcia, jak ma się zachować?! Czy dotykać Sasuke, trzymać za rękę lub coś takiego, czy wręcz przeciwnie, trzymać się od niego z daleka?

Naruto nie przepadał za związkami, zawsze uważał, że jest jeszcze za młody, mimo że miał już dwadzieścia dwa lata. Nie był prawiczkiem, ale nigdy nie angażował się za bardzo. Ze swoją pierwszą i jedyną do tej pory dziewczyną zerwał bardzo szybko. Ona nie spełniała jego oczekiwań, on nie spełnił jej oczekiwań. Uważała, że był zbyt dziecinny, że bardziej nadawał się na kumpla, ale na pewno nie był materiałem na chłopaka.

No i seks z nią był… jakiś taki mało satysfakcjonujący, zwłaszcza dla niej. Nie pasowali do siebie, a ona mu to szczególnie mocno wygarnęła przy zerwaniu. Po tych kilku razach z nią dał sobie spokój z dziewczynami. Myślał czasem o facetach, ale nigdy nie odważył się spróbować. Mężczyźni byli jeszcze bardziej wymagający w łóżku niż dziewczyny, Naruto wątpił, by był w stanie sprostać wymaganiom Uchihy, pomijając w ogóle fakt, że Sasuke jedynie się z niego nabijał. Bo przecież Sasuke nie mógł być poważny w tym wszystkim, co wyprawiał, prawda?

Umył się, ubrał i opuścił łazienkę.

Gdy wrócił do pokoju miął nadzieję, że Sasuke już zasnął, ale niestety, mylił się. Sasuke dalej leżał na jego łóżku, ale teraz bawił się telefonem. Na widok Naruto odłożył urządzenie na szafkę obok łóżka i obrzucił go taksującym spojrzeniem. Naruto znów przełknął ślinę, wygładzając koszulkę, którą miał na sobie.

– Co się tak gapisz? – zapytał w końcu, nie mogąc znieść ciszy.

– Przyglądam się mojemu chłopakowi – odparł Sasuke kpiąco.

– Weź, nie pajacuj już o tej porze! – odparł Uzumaki, gasząc światło. Po omacku podszedł do łóżka i położył się „po swojej stronie”, mimo że całe łóżko powinno należeć tylko do niego. Spojrzał w sufit.

Przez chwilę obaj milczeli, w końcu jednak Naruto postanowił się odezwać.

– Moi rodzice uważają, że… że… – urwał. Nie miał pojęcia w jakie słowa ubrać to, co wypomniała mu na dole mama.

– Że co? – dopytał Sasuke.

– Że kiepska z nas para – wydukał w końcu cicho. Sasuke prychnął.

– I słusznie, jesteś beznadziejny w udawaniu chłopaka!

Naruto zaczerwienił się z oburzenia i gwałtownie przewrócił na bok, twarzą w stronę Sasuke.

– No przepraszam bardzo, ja się o to nie prosiłem, nie studiuję też aktorstwa! Sam się uparłeś tu przyjechać!

Sasuke też się ku niemu przekręcił.

– A uparłem, doskonale się bawię! – odpowiedział, znów uśmiechając się w ten swój diaboliczny sposób. Naruto nie do końca to widział, bo wokół panowała ciemność, ale wyczuł, że tak właśnie jest.

– No dzięki, że moje życie to dla ciebie dobra zabawa. Kiedy już przestaniesz bawić się moim kosztem, rozważ wizytę u psychiatry, przyda ci się – powiedział. Sasuke parsknął śmiechem.

– Kochanie, nie potrzebuję psychiatry.

– Oj, chyba potrzebujesz. Na moje oko już od jakiegoś czasu. I nie nazywaj mnie „kochanie” kiedy jesteśmy sami, nie jestem twoim chłopakiem.

– Cóż, niejedna osoba dałaby się pokroić, żeby być na twoim miejscu.

– Widać nie tylko ty masz nierówno pod sufitem.

Sasuke znów się zaśmiał, jednak po chwili spoważniał.

– To o co chodzi z tą kiepską parą? – zapytał, na co Naruto westchnął.

– Mama myśli, że dalej jesteśmy pokłóceni, bo trzymamy dystans – wyjaśnił.

– Ja niczego nie trzymam.

– Oj, wiesz, o co mi chodzi! Mama zauważyła, że się nie dotykamy!

– Hn – było jedyną odpowiedzią, Uchiha nie skomentował nic więcej. Naruto zazgrzytał zębami ze złości.

– Słuchaj, to ty mnie w to wpakowałeś! To twój porąbany plan na zemstę robi ze mnie krety…

Naruto urwał, bo nagle został zakneblowany przez usta Sasuke, które przylgnęły do jego ust. Był tym tak zdumiony, że nawet nie zaprotestował, kiedy Sasuke popchnął go na plecy i zawisł tuż nad nim, dalej całując. Opanował się dopiero wtedy, kiedy poczuł dłoń Uchihy na swoim udzie. Wtedy odepchnął mężczyznę i wytrzeszczył na niego oczy.

– Co ty do cholery wyprawiasz?! – syknął z oburzeniem.

– Dotykam cię.

– Zwariowałeś?!

– Chyba ustaliliśmy już, że nie.

– Niczego nie ustaliliśmy! Co ty…?! Dlaczego ty…?!

– Powiedziałeś, że się nie dotykamy i jest źle. Teraz się dotykamy i też jest źle. Zdecyduj się.

– A… ale nie tak, do cholery! Nie chodziło mi o całowanie, a o…

– Och, zamknij się już – warknął na niego Sasuke, przerywając mu wpół zdania i znów się nad nim pochylił. Nim Naruto się zorientował, znów był całowany.

4 komentarze:

  1. Ulala... Co tu się zadziało? Zwłaszcza końcówka. Nie powiem, cieszy mnie taki zwrot akcji :D
    "Bądźcie normalni" tak jak powiedziała Kushina, tyle że tu nikt nie jest normalny. Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale najnormalniejszy tutaj jest Naruto (choć wrzucanie czyiś kluczyków do gaci na pewno nie jest normalne :D).
    Właśnie, Naruto! Jak śmiałeś pościć Sasuke samego pod prysznic?! Przecież to niedorzeczne :D
    Ciekawe co to jeszcze wymyśli Sasuke, aby "zemścić" się na biednym Naruto. Już nigdy po takich przeżyciach nie zabierze żadnej rzeczy Uchihy.
    Duuużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że to zauważyłaś - tak, w tym opowiadaniu najnormalniejszy jest właśnie Naruto. On jeden z nich wszystkich 😀

      Usuń
  2. Hejeczka,
    fantastycznie, trzymamy się na dystans, nie dotykamy się, a Sasuś od razu bierze się za całowanie... ale widać że rodzice Naruto są tacy wyluzowani...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń