sobota, 20 listopada 2021

Dwadzieścia cztery

 Cześć!

Kolejny rozdział będzie już w grudniu, żebyśmy i my mieli bardziej świąteczny klimat :-) a teraz zapraszam do czytania:

*

            Naruto siedział przy biurku, odrabiając pracę domową. Odruchowo zerknął za okno, bo dostrzegł tam jakiś ruch i ku swojej radości dostrzegł auto Czarnuszka, parkujące przy krawężniku obok ich furtki. Na jego usta wpełzł szeroki uśmiech, który jednak natychmiast zgasł, kiedy drzwi samochodu od strony pasażera otworzyły się i z wnętrza auta wyskoczyła… Naruko!

Naruto odłożył długopis i czym prędzej podjechał do okna, ale zobaczył tylko tyle, że Sasuke odjechał, a siostra szybkim krokiem ruszyła w stronę domu. Poczuł… poczuł się dziwnie. Dlaczego Naruko przyjechała z Czarnuszkiem, przecież zawsze go unikała? Nigdy nie pozwalała mu się podwieźć, nawet jego nazywała kiedyś „tanią blacharą” i oskarżyła o wożenie dupy autem Sasuke. A dziś… dziś sama z nim przyjechała!

Zawrócił wózek i wyjechał z pokoju, bo normalnie nie mógł wytrzymać w niepewności. Naruko właśnie wchodziła po schodach, wiec splótł ręce na torsie i spojrzał na nią.

- Od kiedy to Sasuke podwozi cię po szkole? – zapytał, na co siostra podniosła głowę i spojrzała na niego.

- O, braciszku! – zawołała teatralnie. – Miło cię widzieć!

- Przyjechałaś z Czarnuszkiem? – zapytał raz jeszcze. Naruko parsknęła śmiechem i oparła się o ścianę obok drzwi do swojego pokoju. Również splotła ręce na piersi i odwzajemniła spojrzenie.

- Jesteś zazdrosny! – stwierdziła siostra, na co on prychnął.

- Zgłupiałaś?! Po prostu zastanawia mnie, co tak nagle zmieniłaś zdanie?! – zawołał na swoją obronę. Naruko zaśmiała się.

- Nie histeryzuj, Sasuke tylko mnie podrzucił pod dom – odpowiedziała Naruko, wywracając oczami jak to miała w zwyczaju. – W ogóle co, podglądałeś przez okno?

- Przez przypadek zobaczyłem! – wykrzyknął. – I czy to nie ty zawsze śmiałaś się z tego, że mnie podwozi?!

- Och, rany, ty naprawdę jesteś zazdrosny! – zawołała Naruko, chichocząc. – Wyluzuj!

- Wkurzasz mnie – odparł Naruto, mierząc siostrę spojrzeniem. – Do tej pory nie chciałaś go nawet znać, a teraz nagle…

- Twoja zazdrość jest słodka, braciszku – przerwała mu Naruko, puszczając mu buziaka, a potem z rozmachem otworzyła drzwi swojego pokoju. – To pa, cudownie się rozmawiało! – zagruchała i uciekła, zatrzaskując za sobą drzwi.

Naruto zaklął. Czuł złość, jaką ciężko było mu wytłumaczyć, może nawet zazdrość, jak twierdziła Naruko; sam nie był w stanie tego stwierdzić. Do tej pory siostra i Czarnuszek nie spędzali razem czasu, ona go nie lubiła, unikała go jak ognia, robiła wszystko, by trzymać się od Sasuke z daleka. A teraz on podrzucał ją po szkole do domu! Dlaczego?!

Naruto zaklął jeszcze raz, a potem podjechał do windy i zjechał na dół. Tam w kuchni dorwał się do lodówki, skąd wziął sobie jedno piwo. Rodzice zawsze jakieś mieli, postanowił więc podprowadzić butelkę. Nim zdążył ją otworzyć, w kuchni, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pojawiła się mama.

- Och, piwko! – zawołała uradowana. – Mamusia też się napije!

Naruto wywrócił oczami, ale sięgnął do lodówki po drugą butelkę i podał ją matce. Kushina wyciągnęła z szuflady otwieracz, a potem skinęła na niego palcem.

- Jedź za mamusią – powiedziała i ruszyła w stronę salonu. Chciał nie chciał, ruszył za matką.

Mama rozsiadła się na fotelu, otworzyła swoje piwo i podała mu otwieracz. Również ściągnął kapsel ze swojej butelki. Rzucił go na stolik, obok jakiś podejrzanych sprzętów do torturowania, jak cążki, obcinacze i lakier do paznokci.

- To o co się tak kłóciliście z Naruko? – zapytała mama, a on prychnął.

- Nie no, podsłuchiwałaś! – zawołał oskarżycielsko. Mama przewróciła oczami.

- Nie podsłuchiwałam, tylko siedziałam tu sobie w ciszy i spokoju, a że wy głośno rozmawialiście na korytarzu, to jakoś tak usłyszałam co nieco…. – wyjaśniła mama. Upiła łyk ze swojej butelki, a potem spojrzała na niego uważnie. Miał ochotę schować się pod ziemię.  Był głupcem, nie powinien wtrącać się w to, z kim Czarnuszek spędza swój czas, ale zazdrość o siostrę paliła go od środka. Chyba by nie wytrzymał, gdyby jednak Naruko przekonała się do Sasuke i między tą dwójką coś by się zaczęło dziać. Siostra do tej pory odtrącała Sasuke raz po raz, a i sam chłopak przyznał w końcu, że nic z tego nie będzie, że Naruko jednak mu się nie podoba. A teraz siostra raptem zaczęła spędzać z Czarnuszkiem czas! Dlaczego?!

- No to co się stało? – ponowiła pytanie mama. – Wszystko w porządku?

- Nic nie jest w porządku – burknął, patrząc, jak na butelce pojawiając się krople wody, wywołane różnicą temperatur. Czuł na sobie uważne spojrzenie mamy, miał wrażenie, że jej ciemnoniebieskie oczy prześwietlają go na wylot. Mama doskonale go znała, widziała, że Sasuke mu się podoba, nie był w stanie tego przed nią ukryć.

- Chodzi o Czarnuszka? – spytała łagodnie Kushina. Chwilę się wahał, a potem kiwnął głową. Mam nagle zaczęła się śmiać, co spowodowało, że poderwał głowę, zdziwiony. – Ty chyba nie jesteś zazdrosny o siostrę i Sasuke, co? – zapytała mama. Nachmurzył się.

- Niby dlaczego nie?! – zirytował się. – Do tej pory nie spędzali razem nawet chwili czasu, a teraz on przywozi ją do domu po szkole i nawet nie wchodzi!

Mama otarła łezkę spod oka.

- Kochanie, nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, że wy dwaj czujecie do siebie miętę. Sasuke, nawet jak bywał tu kiedyś, aby niby to zbliżyć się do Naruko, nie zwracał na twoją siostrę najmniejszej uwagi – powiedziała mama, uśmiechając się do niego łagodnie. – Prędzej uwierzę w to, że twój ojciec jest kosmitą, niż w to, że Naruko próbuje ci odbić chłopaka.

- Ale Sasuke… - wyszeptał Naruto, spoglądając w bok, w kąt pokoju. – On woli dziewczyny – wykrztusił w końcu.

- W tak młodym wieku to ciężko jeszcze właściwie stwierdzić, co się woli. A tu chodzi o uczucia, skarbie, a one są nieprzewidywalne. Widzę, jak na siebie patrzycie, chemię między wami czuć w powietrzu, nie rozumiem, dlaczego się powstrzymujesz…

Naruto prychnął, a potem podniósł butelkę i upił kilka dużych łyków, opróżniając ją niemal do połowy. Wypowiedzenie głośno tego, co miał na myśli, sporo go kosztowało, potrzebował znieczulenia w postaci alkoholu. Nie lubił obnażać swoich uczuć, nie lubił czuć się słaby i żałosny. Nie był słaby i żałosny, wiele w swoim życiu zniósł i to go zahartowało, uczyniło go twardym, mocnym.

A teraz, przy Sasuke, miał wrażenie, jakby się rozpuszczał, jakby topniał, jakby twarda skorupa, pod którą się schował, kruszyła się z dnia na dzień. Nie podobało mu się to, bo jego istota, ukryta za tą skorupą, była wrażliwa i delikatna, podatna na zranienie, tak słaba, że aż się tego wstydził. Nie chciał nikomu pokazywać prawdziwego siebie, a z drugiej strony tak bardzo pragnął Czarnuszka, tak go chciał… I aby go mieć, musiał się odsłonić, musiał pozbyć się swojego pancerza.

Opuścił butelkę i zerknął na wpatrzoną w niego mamę. Kushina czekała, aż coś powie, dała mu czas na zastanowienie, wiedziała, że nic z niego nie wyciągnie, jeżeli będzie naciskać.

- Bo nie wyobrażam sobie, żeby on mógł coś do mnie czuć tak naprawdę – odezwał się w końcu cicho. – Sasuke do tej pory zawsze dostawał to, czego chciał. Ma kasę i dziewczyny i jest przyzwyczajony do pewnego rodzaju związków… a bycie ze mną będzie trudne. Boje się, że jeżeli zaryzykuje, to szybko przekona się, że nie było warto…

Mama westchnęła.

- Dlaczego?

- Bo ze mną będzie ciężko… być. Zawsze będę przykuty do tego wózka. Zawsze. I wkrótce zacznie mu to ciążyć, przeszkadzać. Sasuke jest zdrowy i bardzo przystojny, nie musi sobie utrudniać życia, może mieć kogo chce.

- A jeśli on chce ciebie? – zapytała stanowczo mama. Naruto prychnął.

- A co Sasuke może się we mnie podobać? – warknął trochę agresywnie. – Co niby, dwie bezwładne nogi? Nie dam mu tego, czego będzie potrzebował, nigdy nie sprostam wymaganiom, a kiedy on to zrozumie, to… to… - Głos mu się załamał i zaklął. Ponownie napił się piwa, nie patrząc na matkę, a potem odetchnął głęboko, aby się choć trochę uspokoić. – Naruko mogłaby mu dać więcej. Co będzie ze mną miał, wieczne targanie mnie tu czy tam, marny seks i nieustanny kłopot, bo jestem jak kula u nogi…

Znów urwał i zaklął, jeszcze szpetniej niż wcześniej, mama na szczęście tego nie skomentowała. On za to podniósł butelkę i wypił piwo do końca.

- Przyniosę ci drugie – powiedziała mama, stawiając swoją butelkę na stoliku. Wstała z fotela i wyszła, a on ukradkiem otarł łzy, które zebrały mu się w oczach. Rodzicielka musiała je zauważyć, skoro wyszła.

Kiedy mama wróciła do pokoju, już się w miarę ogarnął. Wziął od niej drugą butelkę i ją też otworzył. Mama wróciła na fotel.

- Targanie cię tu czy tam wcale nie jest takie uciążliwe, jak ci się wydaje – powiedziała mama. – Już teraz Sasuke praktycznie przejął tę rolę i nie bardzo pozwala komukolwiek wkroczyć… hmm… na jego teren… - Mama uśmiechnęła się półgębkiem. – Co do seksu, to chyba nie przekonasz się, czy jest marny, dopóki nie spróbujesz, prawda? – zapytała zadziornie.

- Mogę to sobie wyobrazić – burknął zażenowany. Na ten temat jeszcze z mamą nie rozmawiał, w każdym razie nie w takim kontekście, bo nigdy, nawet w teorii czy w marzeniach, nie miał chłopaka, o którym mógłby porozmawiać. Omijał więc ten temat szerokim łukiem i od rozmowy z rodzicami o tym, skąd się biorą dzieci, kiedy miał jakieś dziesięć lat, sam z siebie nie poruszył tego tematu.

- Och, wyobrazić, doprawdy! – prychnęła mama. – Wyobraźnia nie jest nawet w połowie tak dobra jak rzeczywistość, słoneczko ty moje!

Poczuł, że jego policzki robą się czerwone i zamaskował zakłopotanie, upijając trochę chłodnego piwa. Mama nie miała oporów, żeby mówić otwarcie o trudnych sprawach, tyle że on nie był pewien, czy chce słuchać o seksie swoich własnych rodziców. To było trochę obrzydliwe…

- Mamo…

- Już nie oblewaj się takim rumieńcem, seks to normalna rzecz…!

- Może i normalna, jak…

- Och, tylko mi nie wyskakuj z tekstem, że jak się ma dwie zdrowe nogi! – zawołała Kushina, przerywając mu. – Z nogami, bez nóg, z uszami, bez uszu, z jednym okiem czy jedną ręką… Seks to normalna rzecz i jest dla wszystkich! Możesz czuć się onieśmielony, skoro twój partner jest w pełni sprawny, ale skoro Sasuke do tej pory był tylko z dziewczynami, to dla was obu wszystko będzie nowe!

Miał ochotę umrzeć. Szczypały go już nie tylko policzki, ale i uszy i nie mógł uwierzyć, że ta rozmowa przybrała taki obrót. Do tej pory starał się nie myśleć o Sasuke w tym konkretnym kontekście, choć, oczywiście, nocami wyobraźnia działała. Nawet nie wiedział, czy kiedykolwiek coś wyjdzie z jego cholernego zakochania, dlaczego więc rozmowa z matką zeszła na te praktyczne sprawy, dotyczące miłości?!

- Mamo, ja nawet nie wiem, czy on coś czuje, a ty wyskakujesz…

Kushina po raz drugi tego dnia parsknęła śmiechem.

- Jego uczucia są tak oczywiste jak twoje! – zawołała mama, wskazując na niego palcem. – Gdybyś nie był czasami tak uparty jak osioł i kłujący jak kaktus, to może już byś był po tym „strasznym” seksie i nie przeżywał mi tu teraz!

Naruto nadął policzki.

- Jesteś wredna – powiedział w końcu do matki. – To nie jest takie proste, jak ci się wydaje…

- Naruto… - Nie dała mu dokończyć mama. – Po prostu przestań sobie wmawiać, że wszystko pójdzie źle. Przestań sie bać, kochanie, jesteś najodważniejszym, najdzielniejszym, najsilniejszym człowiekiem, jakiego znam. Po prostu pozwól sobie na spełnienie własnych pragnień. Skoro Sasuke sam się chce do ciebie zbliżyć, to pozwól mu ma to. Wystarczy, że przestaniesz się bronić, a zobaczysz, że to wszystko samo się wydarzy.

Naruto potarł ręką czoło. Czuł, że głowa zaczyna go od tego wszystkiego boleć.

- A jeśli stanie się tak, jak mówisz, a potem wszystko się spierdoli? – zapytał z obawą. Mama wzruszyła ramionami.

- To się spierdoli i wtedy będziesz się tym martwić – odpowiedziała. – Masz nas, mnie, tatę, Naruko. Nigdy nie zostaniesz sam, zawsze będziesz mógł na nas liczyć.

Odetchnął głęboko, a potem skinął głową. Napił się piwa…

- A poza tym Sasuke jest taki przystojny, na pewno będzie dobry w łóżku… - wypaliła mama, na co Naruto opluł się piwem i zaczął kaszleć.

- Mamo!!! – wrzasnął, na co Kushina jedynie wywróciła oczami, ale zamilkła i podniosła do ust butelkę piwa. Przez chwilę panowała cisza, ale zaraz oboje wybuchli śmiechem.

W takim humorze zastała ich Naruko.

- No proszę, sami się upijacie, tak beze mnie? – zapytała siostra, wchodząc do salonu. Naruto, nadal chichocząc, obejrzał się na siostrę.

- Przecież ty praktycznie nie pijesz! – zawołał. – Zawsze gadasz, że używki są dla frajerów!

- Bo są – prychnęła Naruko, podchodząc do nich. Opadła na kanapę, wyrywając mu butelkę z ręki. Upiła mały łyk. – Ale kilka łyków nikogo nie zabiło. Chyba.

- Po co przyszłaś? – zapytał niezadowolony, że odebrano mu butelkę.

- Pochwalić się! – odparła siostra, szeroko się uśmiechając.

- A czym?

- Umówiłam się na tatuaż! Na styczeń! – zapiała siostra, niemal podskakując z podekscytowania. – Po nowym roku będę miała pierwszą dziarę!

Mama westchnął z rezygnacją.

- Dziecko drogie, dlaczego tak szybko?

- Bo obiecałam, że do osiemnastki się zastanowię i się zastanowiłam i zdania nie zmieniłam! – odpowiedziała Naruko, oddając mu jego piwo. – Teraz już nie potrzebuję zgody od rodziców, ha!

Mama pokręciła głową.

- No dobrze, jak sobie chcesz – odpowiedziała jednak z rezygnacją. – Mam nadzieję, że w jakimś rozsądnym miejscu?

- Na  ramieniu! – Naruko wyszczerzyła się zadowolona. – To co, przyniosę nam jeszcze po piwie i będziemy świętować!

Naruko zerwała się z kanapy i pobiegła do kuchni, a on z mamą wymienił spojrzenie. Rodzice wcześniej nie chcieli się zgodzić, by Naruko miała tatuaże, bo myśleli, że jeszcze się rozmyśli. Wyglądało jednak na to, że siostra nie miała zamiaru zrezygnować ze swojego marzenia.

*

Było już po dwudziestej drugiej, kiedy Naruto w końcu położył się do łóżka. Siedzieli z mamą i Naruko i gadali, póki nie wrócił tata. Ojciec, gdy zobaczył, że piją bez niego, oczywiście zaraz się do nich przyłączył. Zaowocowało to tym, że Naruto wypił najwięcej, bo aż cztery butelki i okazało się, że to trochę dużo. Ponadto był emocjonalnie wykończony, dlatego piwo mocniej na niego zadziałało. Niewiele się odzywał przy ostatniej butelce, słuchając, jak rodzice dyskutują z Naruko o jej tatuażu. Koniec końców zasiedzieli się prawie do dziewiątej.

Miał mętlik w głowie, chociaż rozmowa z mamą okazała się… przydatna. Część jego wątpliwości się rozwiała, ale część dalej tkwiła w nim jak zadra. Nie mógł uwierzyć, że Sasuke nie będzie miał problemu z jego niepełnosprawnością. Że taki facet wolałby jego niż jakąś niezłą laskę, a w takich to Sasuke mógł przebierać jak ulęgałkach…

Nagły telefon omal nie przyprawił go o zawał, aż mu serce podskoczyło. Klnąc na czym świat stoi sięgnął po urządzenie i ku własnemu zdumieniu zobaczył, że to Sasuke dzwoni… na wideo. Czując się nieco dziwnie, zapalił lampkę nocną, podciągnął kołdrę pod brodę i odebrał.

- Sasuke? – wyszeptał. Na ekranie przez chwilę nic nie było widać, potem jednak światło z telefonu wydobyło z ciemności twarz Sasuke. Czarnuszek, tak jak on, też już leżał w łóżku. – Co ty wyprawiasz?

Uchiha zaśmiał się.

- Dzwonię, bo cię dziś jeszcze nie widziałem – odparł Czarnuszek, a jego słowa już drugi raz tego dnia wywołały na twarzy Naruto głęboki rumieniec.

- Ale późno już jest!

- Nie mogę spać – odpowiedział Uchiha. Naruto niewiele widział, bo w przeciwieństwie do niego Sasuke nie zapalił lampki, ale telefon oświetlał jego twarz i szyję. Serce Naruto zabiło nieco szybciej na myśl, że Sasuke, tak jak on, zapewne nie ma na sobie koszulki.

- Ja trochę też – odpowiedział Naruto. – Przywiozłeś dzisiaj Naruko do domu – powiedział nagle. Zaraz potem pożałował swoich słów, ale najwyraźniej cztery piwa rozsupłały mu język. Czarnuszek uśmiechnął się do niego, przekręcił na bok, wtulając głowę w poduszkę i odsunął nieco telefon, przez co Naruto dostrzegł zarys jego nagiego ramienia. Przełknął ślinę.

- Ta… spotkałem ją w szkole na korytarzu i zaproponowałem podwózkę – odpowiedział Sasuke. – W końcu to twoja siostra. Dzwonię jednak w konkretnej sprawie: nici z naszego obiadu w weekend.

- Czemu? – zapytał niezadowolony Naruto.

- To ostatni weekend przed świętami i moja mama stwierdziła, że skoro oni lecą na święta za granicę, a ja i Itachi zostajemy, to powinniśmy spędzić go razem – wyjaśnił Sasuke. – Mama nalega, chce spędzić z nami trochę czasu.

- Och… no jasne! – odpowiedział Naruto. – Rozumiem, to normalne. My sobie pójdziemy na obiad innym razem, a potem jest wigilia i przyjedziesz do nas na kolację…

- Dokładnie – odpowiedział Sasuke. – A jutro po szkole po ciebie przyjadę.

- No to jesteśmy umówieni – odrzekł Naruto, uśmiechając się szeroko do kamerki. Sasuke natychmiast odwzajemnił ten uśmiech.


5 komentarzy:

  1. One mają rację, Naru. To widać jak na dłoni. Tylko ty się opierasz. Nie, żebym się dziwiła, bo rozumiem twoje rozterki, ale tak... No, każdy jakieś ma. Zwłaszcza w tym temacie. Tak sądzę. Więc ten. Powodzenia 😶😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też właśnie uważam, że takie rozterki u Naru są raczej normalne. Ale zgadzam się tez, że już wystarczy tego martwienia się 😀

      Usuń
  2. Miejmy nadzieje, że w końcu kolejny rozdział to będzie to na co wszyscy czekamy !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    "- Och, piwko! – zawołała uradowana. – Mamusia też się napije!" - taka mamusia to skarb, jak to czarnuszek nawet nie wszedł... buu, ale mama rozwiała choć trochę jego wątpliwości, o tak z boku to widzi suę więcej i widzi że nasz czarnuszek jest nim bardzo zainteresowany i nie chce aby ktoś wchodził na jego teren... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń