poniedziałek, 6 grudnia 2021

Dwadzieścia pięć

 Mikołajkowy prezent dla Was! 

Mam nadzieję, że poczujecie świąteczny klimat, u mnie za oknem trochę śniegu, białe dachy, białe trawniki, grają świąteczne piosenki... a finał tej historii przypadnie nam na Święta, więc w sam raz!

*

            Weekend z rodzicami był nawet udany. Mama zaplanowała wypad za miasto, dwa dni w drogim hotelu, termy, baseny, sauny, Spa dla niej i taty… Sasuke wypoczął jak od dłuższego czasu nie miał okazji i oderwał się trochę od szkoły. Nawet raz, w sobotę popołudniu, całą rodziną wybrali się na spacer po otaczającym hotel, uroczym parku, pokrytym puszystym śniegiem. Mama rzucała chleb łażącym wokół zamarzniętego stawu, dzikim kaczkom i nawet ojciec wtedy oderwał się na chwilę od telefonu, pytając, co u nich słychać, jak u Sasuke w szkole i jak u Itachiego na studiach.

Sasuke po raz pierwszy od dawna poczuł się w swojej rodzinie trochę tak, jak się czuł u Naruto. To było miłe zaskoczenie, że mogli razem tak spędzać czas i rozmawiać, bratu też się podobało, bo uśmiechał się szeroko. Po spacerze, na którym trochę zmarzli, wrócili do hotelu, żeby zjeść kolację w restauracji na parterze. Wymienili się też prezentami; oni dostali książki, a rodzicom chyba spodobały się prezenty, które Sasuke wybrał razem z Naruto. Mama natychmiast założyła na nadgarstek nową bransoletkę.

Niedzielny poranek on i Itachi spędzili na basenie, później zjedli z rodzicami obiad i późnym popołudniem całą rodziną wrócili do miasta. Gdy tylko przekroczył próg swojego pokoju i rzucił w kąt torbę podróżną, sięgnął do kieszeni po telefon.

Naruto odebrał po dłuższej chwili.

- No co tam? – zapytał wesoło, co u Sasuke natychmiast wywołało uśmiech. Trochę żałował, że nie spędził tego weekendu z Uzumakim, ale z drugiej strony brakowało mu też rodziny, rodziców… Rzadko miał okazję spędzić tyle czasu ze swoimi bliskimi. Nie chciał stracić tych chwil.

- Właśnie wróciłem do miasta, ale nie przyjadę, bo z rodzicami wypiliśmy wino do obiadu – rzekł. Naruto po drugiej stronie słuchawki zacmokał.

- No cóż, ominie cię zabawa…

- Zabawa?

- Wysyłam fotki, obczaj… - odpowiedział Naruto. Sasuke odjął telefon od ucha i rzucił Naruto na głośnik. Chwilę później dostał kilka zdjęć, które natychmiast otworzył.

Na jednej z fotek pan Minato siedział po turecku w salonie i wyglądał na załamanego. Wokół niego leżał stos splątanych lampek choinkowych. Na innej Naruko i pani Kushina na stole w kuchni ozdabiały pierniczki, na jeszcze innej Naruto robił sobie selfie na tle żywej, zielonej, jeszcze nieubranej choinki.

- Jesteś tam, Czarnuszku? – zapytał Naruto.

- Jestem, jestem – odpowiedział Sasuke. – Ubieracie choinkę?

- Mówiłem ci, że przed świętami mama dostaje hopla! Uznała, że już czas, ale póki co czekamy, aż tata rozplącze światełka!

Sasuke zaśmiał się.

- Życz mu ode mnie powodzenia – powiedział, siadając na fotelu przy biurku. – Wyślij mi zdjęcie choinki, jak już ją ubierzecie.

- No jasne! Szkoda, że cię tu nie ma, Czarnuszku, pomógłbyś nam…

- Albo raczej odwalał za ciebie robotę, jak zaw… - urwał, bo ktoś zapukał do jego pokoju. Nim zdążył odpowiedzieć, drzwi otworzyły się i przez szparę zajrzał Itachi.

- Sasuke, mama robi kawę na dole – powiedział, na co Sasuke skinął głową.

- Zaraz zejdę…

- Cześć Itachi! – zawołał Naruto, słysząc, kto im przerwał.

- Naruto, cześć! – odkrzyknął Itachi. – Dawno się nie widzieliśmy!

- A jakoś tak wyszło. Sasuke zapytał cię o wigilię?!

- Rany, zapomniałem! – zawołał Sasuke, uderzając się dłonią w czoło.

- Wigilię? – zainteresował się Itachi.

- Moja mama was zaprasza, Sasuke i ciebie! – zawołał Naruto wesoło. – Na osiemnastą!

Itachi spojrzał na Sasuke, lekko skrzywiony. Coś chciał mu pokazać na migi, ale Sasuke nic nie zrozumiał. Itachi westchnął.

- Nie mogę niestety – odrzekł w stronę telefonu. – Przeproś swoją mamę, ale mam już zaproszenie na wigilię do znajomych.

- Och, to nic, to przecież nie przymus! – odpowiedział Naruto, śmiejąc się. – Ale ty Czarnuszku będziesz, prawda?

- Oczywiście, że będę – odpowiedział natychmiast Sasuke. Naruto zaśmiał się raz jeszcze.

- Dobra, to kończę i jadę do salonu, bo mnie wołają. Trzymajcie się, Czarnuszku, do zobaczenia! Cześć Itachi!

- Cześć – odpowiedział Sasuke razem z bratem. Naruto rozłączył się, a Sasuke spojrzał na Itachiego, odkładając telefon na biurko.

- Naprawdę nie możesz? – zdziwił się. Zawsze, kiedy nie było rodziców, spędzali wigilię razem, przed telewizorem, przy pizzy albo kebabie. Zdziwiła go odmowa Itachiego. – Zawsze w wigilię nic nie robisz!

- No ale domyśliłem się, że będziesz u Naruto, więc w tym roku nie odmówiłem, kiedy Nagato, Konan i Pain mnie zaprosili. Co roku robią wigilię i zapraszają znajomych – odpowiedział Itachi. – Tylko że no… wcześniej nie chciałem, żebyś sam siedział…

Sasuke uśmiechnął się do brata. Do tej pory nie zdawał sobie z tego sprawy, zawsze myślał, że we dwóch byli w takiej samej sytuacji. Kiedy rodzice gdzieś jechali, a on i Itachi byli jeszcze dziećmi, to nie zabierali ich ze sobą, zostawiając z jakąś opiekunką czy niańką, a kiedy dorośli i przestali zawadzać, już sami nie chcieli z nimi wyjeżdżać. Itachi zawsze powtarzał, że woli choinki i śnieg a nie palmy i piasek, natomiast Sasuke nie chciał jechać z rodzicami sam, bez starszego brata.

- Dzięki – odpowiedział szczerze. Itachi objął go i nim Sasuke zdążył się wyrwać, rozczochrał mu włosy, psując fryzurę. – Ała, zostaw!

- Chodź na tę kawę! – rzekł brat i śmiejąc się, uciekł z pokoju, a kapeć, którym rzucił w niego Sasuke, uderzył o drzwi.

Sasuke zaśmiał się, poprawiając włosy. Podobało mu się, że zbliżyli się do siebie z bratem, że nawet z Naruko zaczął się dogadywać. Pragnął jeszcze porozumienia z Naruto, chciał, żeby Uzumaki zrozumiał, co Sasuke do niego czuje i przestał… być taki oporny. Sasuke chciał… och, Boże, leciał na Naruto i nie miał zamiaru zaprzeczać. Zwariował na punkcie blondyna i miał wrażenie, że jeżeli między nimi nic się nie wydarzy, to oszaleje!

*

Sasuke stał przed lustrem w korytarzu, bo tylko ono w całym domu było na tyle duże, że mógł zobaczyć samego siebie od stóp do głów. Usiłował zawiązać krawat, ale nigdy nie miał do tego drygu. Nie miał pojęcia, jak się ubrać na wigilię do Uzumakich, ale stwierdził, że w końcu okazja jest taka a nie inna i wypada założyć garnitur i białą koszulę.

Nie mógł opanować uśmiechu, który cały czas wpełzał mu na twarz. Cieszył się jak dziecko, jakby pierwszy raz w życiu miał obchodzić Gwiazdkę.

- No, no, no, braciszku! – usłyszał. Spojrzał w górę, na szczyt schodów, gdzie stanął Itachi, w koszuli i dżinsach. On też wybierał się do swoich znajomych na wigilię. – Wyglądasz jak milion dolarów!

- Och… dziękuję. Cóż… ty nie… - odparł złośliwie, na co Itachi nachmurzył się cały.

- Podły jesteś! – zawołał Itachi. – Jeszcze poczekaj, z Naruto nadajemy na jednej fali, jeszcze ci go odbiję!

- Jasne – prychnął Sasuke. – Chyba w snach!

- Och! – Itachi zbiegł po schodach i stanął tuż przy nim. – Nie zaprzeczasz! Czyli coś tam między wami zaiskrzyło?

Sasuke odepchnął od siebie brata, bo ten już sięgał do jego włosów.

- Precz z łapami, zniszczysz mi fryzurę! – zawołał, trzepnąwszy Itachiego po ręku. – Nic ci nie powiem!

- A jak zawiążę ci krawat? – zapytał przebiegle brat. Sasuke westchnął, ale stanął prosto i pozwolił, żeby Itachi zawiązał mu supeł pod szyją. – No, teraz wyglądasz idealnie! – zawołał, otrzepując ramiona Sasuke z nieistniejącego pyłu.

- Dziękuję – odpowiedział Sasuke, ponownie spoglądając w lustro. Delikatnie poluzował węzeł, a potem sięgnął po marynarkę, którą położył na szafce obok, i narzucił ją na siebie.

- No to doczekam się informacji czy nie? – zapytał w końcu Itachi, przyglądając mu się. Sasuke pokręcił głową.

- Jeszcze żadnych nie mam – odpowiedział i wziął do ręki zapakowany prezent dla mamy Naruto, który też wcześniej odłożył na szafkę. Ruszył ku wyjściu z domu. – Jak coś będzie, to na pewno ci opowiem.

- Serio?

- Nie, na żarty – odpowiedział Sasuke. Pochylił się i wciągnął na nogi buty, a potem nałożył na siebie płaszcz. – Jadę, nie chcę się spóźnić – powiedział. Itachi wyszczerzył do niego zęby. Pod tym względem on i Naruto byli bardzo do siebie podobni, obaj uwielbiali się śmiać i zawsze byli radośni. Itachi miał rację, on i Uzumaki nadawali na tych samych falach.

- Baw się dobrze, mój mały braciszku!

- Ta, ty też – odpowiedział Sasuke i wyszedł.

Na zewnątrz było już ciemno, wszędzie leżał śnieg. W tym roku zima nikogo nie rozczarowała, dostarczając uciechy fanom białego puchu. Dzięki temu święta wydawały się jakieś takie… bardziej świąteczne?

Sasuke zaśmiał się ze swoich myśli i czym prędzej wskoczył do auta, bo było mu zimno. Tam uruchomił silnik, włączył radio i ruszył.

Pod dom Uzumakich zajechał kilkanaście minut przed osiemnastą. Gdy tylko wysiadł z auta, drzwi frontowe ich domu otworzyły się i Sasuke dostrzegł postać na wózku. Czym prędzej ruszył ku wejściu do budynku.

- No dawaj, bo zimno! – wykrzyknął Naruto.

- No przecież idę! – odparł Sasuke. Wszedł przez otwarte drzwi, a Naruto zatrzasnął je za nim. – Nie musisz za każdym razem czekać na mnie w wejściu, potrafię nacisnąć dzwonek.

- Muszę, muszę! – zawołał Naruto, ręką wskazując sufit tuż nad wejściem. Sasuke spojrzał w górę i spostrzegł przyczepioną tam gałązkę jemioły. – Uważaj! Wisi tu, w salonie przy żyrandolu, w kuchni obok kuchenki, w łazience nad sedesem, u mnie w pokoju i u Naruko też. Nie daj się złapać pod nią, bo się będziesz całował!

Sasuke zmierzył go spojrzeniem i uśmiechnął się. Naruto wyglądał świetnie w czarnych spodniach od garnituru oraz białej koszuli i Sasuke nie miał nic przeciwko całowaniu, mógłby to zrobić nawet tu i teraz, ale Naruto złapał go za nadgarstek i odciągnął z daleka od jemioły.

- Naruto jak zawsze przeżywa – powiedziała Naruko, bo właśnie schodziła po schodach na dół. Dziewczyna miała na sobie granatową sukienkę, blond włosy z fioletowymi pasemkami upięła w wysoki kucyk. – Cześć, Sasuke.

- Cześć – odparł dziewczynie, podając Naruto trzymany przez siebie prezent. Ściągnął płaszcz i odwiesił go na wieszak przy drzwiach, a potem zzuł buty.

- Chodź do salonu – powiedział blondyn, ruszając w stronę drzwi do wskazanego pomieszczenia. Sasuke podążył za nim, oglądając się na idącą z tyłu Naruko. Dziewczyna pokazała mu uniesiony w górę kciuk.

Salon państwa Uzumakich był pięknie przystrojony. W rogu stała duża, żywa choinka, przyozdobiona kolorowymi bombkami, łańcuchami i światełkami. Pośrodku stał rozłożony stół, przykryty białym obrusem, a na nim talerze pełne potraw, świece i stroiki z ostrokrzewu.

- Już wszystko jest gotowe – powiedział Naruto, podjeżdżając do choinki. Położył pod nią, wśród innych prezentów, ten przyniesiony przez Sasuke.

- Sasuke, już jesteś!

Uchiha obejrzał się na panią Kushinę, która weszła do salonu, niosąc w dłoniach wazę pełną zupy. Miała na sobie czerwoną sukienkę i biały fartuszek. Za nią dreptał jej mąż, niosąc miskę z sałatką.

- Tak, dzień dobry państwu – odpowiedział grzecznie. Pani Kushina postawiła wazę na stole, podeszła do niego i ucałowała go w policzek.

- Sasuke, jaki ty jesteś przystojny w tym garniturze – powiedziała. – Cieszymy się, że jesteś!

- Eeee…

- Kochanie, nie zawstydzaj chłopaka! – zawołał pan Minato. Za plecami Sasuke Naruto chichotał w najlepsze. – Chyba możemy zaczynać, skoro już jesteśmy w komplecie?

- Och, tak, tak! – wykrzyknęła matka Naruto, pospiesznie odwiązując fartuszek.  – Jeszcze chwilka! – I wybiegła z kuchni. Sasuke spojrzał na Naruto, który dalej chichocząc, wskazał mu miejsce przy stole. Sasuke stanął obok swojego krzesła.

Kiedy wróciła pani Kushina, bez fartuszka i z poprawionymi włosami, wszyscy złożyli sobie nawzajem życzenia i zasiedli do kolacji. Mama Naruto przygotowała prawdziwą ucztę, składającą się z zupy, pieczonej kaczki, gotowanych ziemniaków, pierożków, ryby w galarecie i przeróżnych sałatek. Sasuke zerknął na siedzącego obok niego Naruto, który bez wahania zaczął od nalewania sobie zupy do miseczki.

- Sasuke, nie krępuj się – powiedziała do niego pani Kushina. – Jedz!

- Da sobie radę, mamo – mruknął Naruto, ostrożnie przekazując mu wazę. Sasuke powąchał i zorientował się, że zupa była grzybowa. – Ma ręce, chyba potrafi sobie nałożyć!

- Och, ależ ty jesteś niegościnny, Naruto!

- Mamo, Sasuke to już na dobrą sprawę nie gość a stały bywalec – odezwała się Naruko, siedząca po lewej stronie Sasuke. Puściła mu oczko, kiedy Sasuke na nią spojrzał. Nalał sobie trochę zupy, uśmiechając się pod nosem. Odkąd porozmawiał z Naruko, naprawdę dobrze się dogadywali, czuł, że ma w niej wsparcie i ku własnemu zdumieniu nawet ją polubił.

Atmosfera była… rodzinna. Sasuke jadł, słuchając rozmów Naruto i jego rodziny, opowieści pana Minato o jego dzieciństwie i świętach w „tamtych czasach”, narzekania pani Kushiny „jakie to wszystko przed świętami drogie” i „ile to pracy zawsze jest z tym gotowaniem i pieczeniem”. Rodzeństwo przekrzykiwało się i przekomarzało, Naruto śmiał się głośno i było tak, jak Sasuke nigdy by sobie nawet nie wymarzył.

Kiedy talerze na stole zostały opróżnione a każdy z nich najadł się do syta, pani Kushina i Naruko przygotowały w kuchni herbatę. Przenieśli się wszyscy razem na fotele i kanapę bliżej choinki, gdzie pan Minato usiadł na podłodze po turecku, a jego córka wcisnęła mu na głowę czapkę Mikołaja.

- Prezenty! – zawołał uradowany Naruto. – Czas na prezenty!

- Jak dziecko – westchnęła pani Kushina, ale uśmiechnęła się szeroko. – Dawaj, skarbie! – zwróciła się do męża. – Zobaczymy, co w tym roku przyniósł nam Mikołaj!

Pan Minato zaśmiał się, ale sięgnął po pierwszą paczkę, akurat tę, którą przyniósł Sasuke. Ojciec Naruto zerknął na małą karteczkę, przyczepioną do prezentu, a potem podał go pani Kushinie.

- To dla ciebie, kochanie – rzekł. Pani Kushina wzięła paczkę, a potem brutalnie rozerwała papier, w który zapakowany był jej prezent.

- Och! – zawołała, gdy tylko go zobaczyła. – To ramka na zdjęcia, cudownie! Nawet wiem, gdzie ją powieszę! Od kogo to? – zapytała. Sasuke już chciał się odezwać, ale uprzedziła go Naruko.

- Oczywiście, że od Mikołaja, co za głupie pytanie, mamo! – zawołała dziewczyna, a jej brat zachichotał. Pani Kushina wypięła język.

- Bardzo dorośle – skomentował to pan Minato, jednak zamilkł, gdy spostrzegł spojrzenie żony. – Naruto, ten jest dla ciebie! – rzekł szybko.

- Super! – ucieszył się natychmiast Naruto, łapiąc za swoją paczkę. Jego prezent nie był opakowany w papier, tylko znajdował się w kolorowej torebce. Naruto zajrzał do środka, a potem zanurzył dłoń w jej wnętrzu i wyciągnął na wierzch czarne pudełko. – Nowy pad? – zdziwił się, oglądając prezent. – A nie, to budzik i lampka w kształcie pada! Ale śmieszne! – zawołał i znów wsadził nos w torebkę. – Coś jeszcze jest! – ucieszył się. Wyciągnął na wierzch jasnoniebieskie, nieduże pudełeczko, ale ledwo na nie spojrzał, zaraz wepchnął je z powrotem do torebki. – To nic takiego! – zawołał, ale ku zdumieniu Sasuke, uszy mu poczerwieniały.

- Jak to nic takiego?! – wydarła się Naruko. – No pokaż co dostałeś!

- Tam nie ma nic…! – zaczął Naruto, jednak siostra brutalnie wyrwała mu torebkę z ręki. – Naruko, oddawaj to! – wydarł się blondyn, już cały czerwony na twarzy. Jego siostra odskoczyła na bezpieczną odległość. Sięgnęła po drugi prezent Naruto, wyjęła go i natychmiast ryknęła śmiechem.

- Oddawaj to, małpo! – krzyknął Naruto, podjeżdżając do siostry i wyciągając w górę ręce, by wyrwać jej niebieskie pudełeczko. – Oddawaj, głupia!

Naruko, dalej śmiejąc się na całego, poniosła w górę rękę, aby prezent znalazł się poza zasięgiem jej brata i Sasuke dopiero wtedy dostrzegł na niebieskim opakowaniu logo znanej marki, produkującej prezerwatywy. Chwilę się na nie gapił, a potem również parsknął śmiechem. Cztery pary oczu spojrzały na niego, aż się zawstydził. Nie minęły dwie sekundy, a śmiali się już wszyscy.

- Bardzo zabawne! – burknął dalej zaczerwieniony Naruto, wyrywając z rąk siostry swój prezent. Czym prędzej schował go do torebki. – Ale macie pomysły zdurniałe!

Sasuke rozchichotał się jeszcze bardziej, kiedy zdał sobie sprawę, że skoro Naruko nie wiedziała, co jest w środku, to któreś z rodziców Uzumakiego sprezentowało mu gumki.

- Ten jest dla Naruko – przerwał ogólną wesołość pan Minato. On i jego żona wymienili spojrzenia. – Proszę.

Dziewczyna spojrzała na prostokątną, płaską paczkę, którą wzięła od ojca, potem zmrużyła oczy i obrzuciła wszystkich podejrzliwym spojrzeniem.

- Mam się bać ją otwierać? Naruto dostał gumki, po kształcie widzę, że to książka. Niby z bratem staliśmy się dorośli, ale chyba nie kupiliście mi Kamasutry?

- Naruko! – wykrzyknęła pani Kushina, kiedy znów wszyscy zaczęli się śmiać, nawet pan Minato. – Otwieraj i nie marudź!

Dziewczyna wywróciła oczami, ale zdarła papier z paczki. Chwilę patrzyła na książkę, a potem uśmiechnęła się szeroko i obróciła ją przodem w ich stronę. Na okładce widniało męskie ramię, w całości pokryte geometrycznymi wzorami. Nad rysunkiem widać było tytuł: Tatuaże. Gojenie i pielęgnacja.

- Jej, cudowny prezent! – zawołała Naruko, niemal podskakując. – Dziękuję, Święty Mikołaju!

Dziewczyna wróciła na swoje miejsce i od razu otworzyła książkę, żeby zobaczyć, co jest w środku. Naruto nadął policzki.

- Dlaczego ona dostaje coś super a ja dostałem coś obciachowego?! – poskarżył się. – Czyli mnie Święty Mikołaj nie lubi, tak?!

Matka Naruto westchnęła i spojrzała w sufit. Sasuke nachylił się w stronę Naruto, zasłaniając ręką swoje usta, żeby nikt inny go nie usłyszał.

- A ty dostałeś coś przydatnego – szepnął. Naruto odskoczył od niego i spojrzał takim wzrokiem, że po plecach Sasuke spłynął przyjemny dreszcz. Chwilę na siebie patrzyli, przez co Sasuke nie mógł pozbyć się uśmieszku z twarzy. Zdawał sobie sprawę z faktu, że cała rodzina Uzumakich się na nich gapi, ale w tym momencie mało go to obchodziło. Myśl, żeby zaciągnąć Naruto pod jemiołę, krążyła po głowie Sasuke odkąd pojawił się w tym domu.

- Ekhm, ekhm. Sasuke, twój prezent – odezwał się pan Minato. Sasuke oderwał oczy od niebieskich tęczówek Naruto i spojrzał na jego ojca.

- Dziękuję – powiedział, odbierając swoją niespodziankę.

Jego prezent zapakowany był w papier w renifery, był dość niekształtny, przewiązany fioletową wstążką, zawiązaną w niezbyt udaną kokardkę. Gdyby nie fakt, że doskonale wiedział, kogo wylosował Naruto, Sasuke by pomyślał, że to od niego. Zerknął na Naruko, ale dziewczyna zajęta była oglądaniem swojej nowej książki.

Domyślając się, od kogo jest podarek, Sasuke zaczął go ostrożnie odpakowywać, lekko się obawiając, co jest w środku. Kiedy odsłonił czarny materiał, zmarszczył nos. Naruto wyciągał szyję, by zobaczyć, co Sasuke dostał.

Czując lekką obawę i ciesząc się, że jego prezent to nie lubrykat do kompletu, Sasuke ujął w palce czarny materiał i podniósł go w górę. Przed nim rozwinęła się najzwyczajniejsza w świecie, czarna bluza z kapturem.

- Aaaale super! – westchnął Naruto. Sasuke zdał sobie sprawę, że patrzy na tył bluzy, a nie na jej przód, dlatego wszyscy prócz niego zobaczyli, jak naprawdę ona wygląda. Obrócił ją ku sobie i na chwilę go zatkało.

Na przedzie bluzy nadrukowany był kociak, czarny, narysowany tylko białą kreską, zwinięty w kłębek i najwyraźniej śpiący, sądząc po literkach „z z z”, jakie się nad nim unosiły. Pod kotkiem znajdował się napis „Czarnuszek”.

- Załóż! – zawołał Naruto.

Sasuke spojrzał na niego, na resztę Uzumakich, wlepiających w niego spojrzenie, a potem westchnął i wstał. Zdjął marynarkę, rzucił ją na kanapę, a później wciągnął na siebie bluzę. Rozmiar był dobry, bluza była ciepła i miała z przodu kieszeń.

Naruto wyciągnął telefon i zaczął mu robić zdjęcia.

- Załóż kaptur – podpowiedziała Naruko. Sasuke posłuchał, co u Naruto natychmiast wywołało salwę śmiechu.

- Ha ha ha, masz uszy! – zawołał blondyn, robiąc mu kolejne zdjęcie. Sasuke podniósł rękę i wymacał trójkątne kształty, doszyte do kaptura.

- To męska bluza? – zainteresował się Sasuke. Kocie uszy jakoś nie pasowały mu do męskiego wyglądu.

- Oczywiście, że męska! – powiedziała Naruko, nie odrywając spojrzenia od zdjęć w swojej książce. – Święty Mikołaj nie kupiłby ci innej!

- I został prezent dla mnie! – ucieszył się pan Minato, otwierając swoją paczkę. – O rajuśku! – wykrzyknął, gdy zobaczył, co dostał. Zerwał się na nogi i natychmiast założył na siebie nową marynarkę.

- Och, Boże, bardziej kolorowej nie było? – zapytała retorycznie pani Kushina, oglądając swojego męża. Naruto zaczął się śmiać i teraz to ojcu zrobił zdjęcie.

- Tata, stań obok Sasuke! – zawołał i chwilę później on i pan Minato pozowali do zdjęcia. Ta amatorska sesja zdjęciowa przerodziła się w prawdziwą, kiedy pani Kushina zarządziła, że powinni sfotografować się wszyscy razem przy choince.

9 komentarzy:

  1. Bardzo fajny odcinek,czekam na ciąg dalszy i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ☆dance dance dance☆

      Usuń
    2. Jakieś nietoperze mi tu tańczą... Siooooo! 🙃

      Usuń
    3. *odfruwa z urażeniem na Wattpada*

      Pffft (¬з¬)

      Usuń
  3. Hahaha, o Boziu, awwwwwww!!~~ ☺☺☺☺☺ Jaki uroczy rozdział UwU UwU UwU ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    cudnie, Kushina czy Minato był Mikołajem Naruto?... o to jest wielka zagwozdka... ale ta bluza dla Sasuke wymiata... no Itacg czemu tym razem też nie odmówiłeś znajomym i nie idziesz z Sasuke spotkałbyś swą lubą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń