środa, 31 sierpnia 2022

Czujesz miętę? Rozdział 6

 Hej! Dodaję rozdział, aby osłodzić Wam ostatni dzień wakacji!

Opowiadanie wyjdzie dłuższe, niż pierwotnie zakładałam :-) Zapraszam!

*

            Naruto wyszedł spod prysznica, przegarniając palcami mokre jeszcze włosy. Umówili się z Shikamaru, że spotkają się w barze o osiemnastej. Naruto był lekko zmęczony po całym dniu pracy, ale na myśl o imprezce wstępowała w niego nowa energia. Po tym, jak odstawił Sasuke do pana Tazuny, sam rzucił się w wir pracy. Jak wasze było tyle do zrobienia, kupę towaru do wniesienia i rozpakowania, tyle osób do ogarnięcia, tylu pracowników, którym przydałaby się druga para rąk. Hotel nigdy nie stał w miejscu, nigdy się nie zatrzymywał, goście przyjeżdżali i odjeżdżali i wszystko musiało działać perfekcyjnie, aby każdy klient był zadowolony.

Naruto lubił pracować. Lubił działać, lubił pomagać, ale też przyzwyczajony był, że może liczyć tylko na siebie, że tylko sobie może zaufać, że ma tyle, na ile sam, własnymi rękami zapracuje.

Zaczął grzebać w swojej torbie, szukając jakichś nadających się na wieczór ciuchów. Wygrzebał granatowe, opinające się na tyłku spodnie oraz białą, przewiewną, lnianą koszulę. Ledwo zdążył to na siebie włożyć, drzwi pokoju otworzyły się gwałtownie, a w progu stanął niezbyt zadowolony współlokator.

- Wiem, co usiłujesz zrobić! – warknął od progu Sasuke.

Naruto obrócił się, by stanąć przodem do Uchihy i uniósł jedną brew. Sasuke nie wyglądał już tak wspaniale jak rano, długie do ramion włosy związał z tyłu, a część opadających kosmyków przykleiła mu się do lekko spoconego czoła. Trzy górne guziki jego koszuli były rozpięte, Naruto dostrzegł krople potu również na torsie.

Uśmiechnął się.

- Gorąco? – zapytał.

- Nie wkurwiaj mnie, dobrze! Wiem, co usiłujesz zrobić! Wiem, że chcesz mnie stąd wykurzyć, specjalni dałeś mi robotę w tym cholernym słońcu, żebym godzinami przycinał jakieś zasrane żywopłoty albo przesadzał kwiatki! Ale wiesz co? Nie uda ci się! Nic nie wskórasz, nie wywalisz mnie stąd!

Naruto splótł ręce na piersi. Nie przypuszczał, że jego współlokator będzie miał taki charakterek. Z drugiej jednak strony Sasuke nie wiedział, jaki on ma charakter, jak uparty potrafi być i jak lubi stawiać na swoim. Nie wzruszał go los Uchihy, facet był pasożytem, którego Naruto chciał się pozbyć.

Zacmokał.

- Sasuke, Sasuke, świat nie kreci się wokół twojego pępka. Pan Tazuna potrzebował pomocy, a ty jesteś nowy, nie dałbym ci odpowiedzialniejszej pracy na start. Spisz się w ogródku, to dostaniesz lepsze zajęcie.

- Akurat, bo ci wierzę – prychnął Sasuke, kierując się w stronę łazienki. – Idę pod prysznic, a ty posprzątaj ten chlew! – wydarł się jeszcze, zanim zatrzasnął za sobą drzwi.

Naruto zaśmiał się, zadowolony, że jego plan zdenerwowania współlokatora zbiera pierwsze żniwo. Nie miał zamiaru ogarniać, skoro to także drażniło Sasuke. Nigdy nie miał ręki do porządków, ale potrafił utrzymywać dyscyplinę i czystość, jeśli tego od niego wymagano.  Nauczono go tego, wpojono mu to, niejeden raz za pomocą tęgiego lania.

Naruto nie zdzierżał Sasuke, bo mężczyzna zabrał mu jego bezpieczną przestrzeń, wkradł się jak złodziej do jego azylu i odebrał mu wolność, którą Naruto czuł zawsze, gdy tu był. Uzumaki nie mógł pozwolić, żeby ciemnowłosy pasożyt tu został!

Zabrał portfel i kluczyki do pokoju.

- Kochanie, wychodzę! – zawołał.

- Spierdalaj! – dobiegło zza drzwi łazienki.

 

*

 

Sasuke był wkurzony. Stał pod strumieniem letniej wody, rozkoszując się prysznicem. Podczas pracy spocił się jak świnia. Pan Tazuna najpierw oprowadził go po całym terenie hotelu, pokazując różne miejsca, a potem kazał mu zając się żywopłotem. Było niemiłosiernie gorąco, a on musiał przycinać wystające gałązki. Potem, po krótkiej przerwie, razem z Tazuną przesadzali jakieś kwiaty. Sasuke spocił się przy tym jeszcze bardziej, uwalił się ziemią i ogólnie, był zły, że reszta grupy pracuje w klimatyzowanym hotelu, a on musi się męczyć w upale.

Westchnął. Współlokator gdzieś wyszedł, ale Sasuke miał to w dupie. Im rzadziej widział tego kretyna tym lepiej. Wiedział, że zniesie wszystko, co blondyn mu zgotuje. Potrzebował tego pokoju, nie miał kasy na wynajęcie mieszkania czy zamieszkanie w motelu. Musiał oszczędzać, jeśli chciał iść w październiku na studia. Miał cel, aby teraz, w czasie wakacji zarobić tyle, by się potem jakoś utrzymać. Planował dalej pracować, ale nie wiedział, jaką później znajdzie pracę, czy będzie go stać na wszystkie opłaty. Nigdy w całym swoim życiu nie musiał myśleć o pieniądzach, zastanawiać się, czy na coś będzie go stać czy nie. Ojciec miał mnóstwo kasy i nie interesował się, ile i na co Sasuke wydaje, o ile ten był posłuszny. Ojciec kazał, Sasuke wykonywał i wtedy miał nieograniczony dostęp do pieniędzy. Grał przy ludziach przykładnego syna, poważnego studenta, idealnego narzeczonego, a wtedy ojciec nie zwracał na niego uwagi i nie ograniczał mu funduszy.

Spłukał z siebie żel, rękami ściągnął wodę z włosów i wyszedł spod prysznica. Wytarł się dokładnie, a następnie okręcił biodra ręcznikiem i wyszedł z dusznej, zaparowanej łazienki. Naruto wyszedł, zostawiając po sobie istny chlew, na widok którego Sasuke jedynie z dezaprobatą pokręcił głową. Uzumaki nie potrafił utrzymać porządku, jego rzeczy walały się dosłownie wszędzie.

Podszedł do swojej walizki, ale nim zdążył sięgnąć z niej cokolwiek, usłyszał pukanie do drzwi. Zdziwiony, poprawił ręcznik wokół bioder i poszedł otworzyć.

Zdziwił się jeszcze bardziej, kiedy w progu pokoju, zamiast którejś z dziewczyn, zobaczył nieznajomego, siwowłosego, wysokiego starszego mężczyznę. Facet uśmiechnął się na widok Sasuke.

- Dzień dobry! Pan Sasuke, jak przypuszczam? – zapytał mężczyzna, wyciągając rękę. Sasuke, nieco zdezorientowany, że facet go zna, uścisnął jego dłoń.

- Tak – potwierdził niepewnie.

- Jiraiya – przedstawił się mężczyzna, potrząsając jego dłonią. Sasuke słyszał dziś już kilka razy to imię, więc od razu zorientował się, że to jego szef. – Naruto nie ma? – zapytał Jiraiya, wchodząc głębiej do pokoju. Sasuke usunął mu się z drogi, przytrzymując ręcznik.

- Nie, wyszedł – odpowiedział. Czuł się głupio, że półnagi otworzył swojemu szefowi. Nie spodziewał się takiej wizytacji, sprawdzania prywatnego pokoju.

- Cały Naruto, ale liczyłem, że jeszcze go złapię, nim wybędzie na miasto. No cóż, trudno. – Jiraiya uśmiechnął się do niego. – Jak pierwszy dzień pracy? – zagadnął uprzejmie. Sasuke wzruszył ramionami. Jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie znajdował się tak roznegliżowany przy obcym mężczyźnie i nieco go to wyprowadziło z równowagi.

- Dobrze, dziękuję – skłamał. Nie miał zamiaru skarżyć się na Uzumakiego, wiedział, że poradzi sobie sam z wrednym koordynatorem.

- To dobrze. No cóż, powiedz mojemu chrześniakowi, że go szukałem i żeby jutro do mnie wpadł. Do zobaczenia.

- Tak, do zobaczenia… Dziękuję…

Jiraiya opuścił pokój, a Sasuke zamknął za nim drzwi i odetchnął głośno.

- No kurwa mać! – powiedział do siebie głośno. Jiraiya nazwał Naruto swoim chrześniakiem! Jego wredny, nienormalny, robiący chlew z pokoju współlokator był spokrewniony z właścicielem tego hotelu! To dlatego Naruto tak się panoszył! Dlatego właśnie uważał, że wszystko mu się należy i pomiatał Sasuke! Dlatego cały czas podkreślał, że ten pokój jest tylko jego, że nikt nie ma prawa tu mieszkać razem z nim, chociaż wszyscy inni mieszkali dwójkami i nie narzekali. – Ja to mam zawsze szczęście, cholera! – warknął jeszcze do siebie.

Taka była prawda, zawsze miał pod górkę. Ze wszystkich miejsc w tym budynku musiał akurat dostać to w pokoju Uzumakiego.

Wkurzony na wszystko dookoła ubrał się w dresy i zaczął szykować sobie jakiś obiad z tego, co miał w lodówce. Sakura nakarmiła go praktycznie na cały dzień, dlatego teraz przygotował sobie zaledwie jajecznicę. Miał też plany na popołudnie, chciał wyjść w końcu na miasto, zwiedzić najbliższą okolicę, zobaczyć co gdzie jest. Nigdy nie był w Konosze, pochodził z drugiego końca kraju. Nowe miejsce ciekawiło go.

 

*

 

- Ależ byłem głodny! – zawołał Naruto, a następnie ugryzł duży kawałek gorącej jeszcze pizzy. Syknął i szybko napił się chłodnego piwa. Shikamaru przyglądał mu się pobłażliwą miną.

- Nie dziwię ci się, jadłeś coś w ogóle dziś? – zapytał. Naruto zaśmiał się.

- Tak, śniadanie. A potem na szybko coś tam przegryzłem, jak przechodziłem przez kuchnię. Nie miałem czasu, zanim porozdzielałem zadania i zanim sam się ogarnąłem, to już mi się prawie czas skończył!

- Ta… I jakbyś nie latał cały dzień i nie kombinował, jak się pozbyć Sasuke z pokoju, to może miałbyś czas zjeść – zauważył zgryźliwie Shikamaru.

- Ranny, dalej jesteś zły o tego pantofla? – zapytał rozbawiony Naruto. – Nie wiedziałem, że jesteś taki obrażalski?

Shikamaru wywrócił oczami, również sięgając po kawałek pizzy. Siedzieli w niewielkiej knajpie przy deptaku, w ogrodzie pod wielką, kolorową parasolką. Zamówili pizzę na pół i po piwie.

Naruto uwielbiał lato, to była jego pora roku. Ciepło, piasek, morze, nowi ludzie, imprezy – to był jego żywioł. Marzył, aby zamieszkać w Konosze, żeby zostać tu już na zawsze. Niestety, musiał dokończyć ostatni rok studiów, bo bez tego nie mógłby zacząć w hotelu pracy na jakimś wyższym stanowisku. Jiraiya chciał, aby Naruto dokończył edukację.

- A jak ci w ogóle idzie to pozbywanie się Uchihy? – zainteresował się Nara, używając do jedzenia pizzy noża i widelca, choć Naruto nie miał pojęcia, po co, bo przecież rękami było wygodniej.

- Powolutku do celu – odparł dumny z siebie.

- To w twoim przypadku można coś powolutku?

- Tak. Bo to taka sytuacja, że nic na siłę, wszystko młotkiem – odrzekł żartobliwie Uzumaki. Shikamaru parsknął i pokręcił głową.

- Gdzie potem chcesz iść na tą imprezę? – zapytał przyjaciel, zerkając na zegarek. Było jeszcze wcześnie, Naruto nie miał ze sobą zegarka, nie chciało mu się wyciągać telefonu, ale podejrzewał, że pewnie jest coś około dziewiętnastej trzydzieści.

- W Octopusie jest dziś impreza na powitanie lata. Bee wpuści nas bez biletów. W sumie możemy też napisać do innych, czy chcą iść – mówiąc to, od razu wyciągnął telefon i wszedł na grupę, którą utworzyli w zeszłe wakacje. Szybko wyklikał info o dzisiejszej imprezie. Kiba odpisał niemal natychmiast, że oczywiście on też idzie, a po nim posypały się odpowiedzi reszty paczki. Jedni chcieli iść, inni nie mogli. Ostatecznie umówili się niewielkim gronem, że za godzinę spotkają się przy wejściu na dyskotekę.

Kiedy skończył pisanie, a z jego talerza zniknął ostatni kawałek pizzy, spojrzał na Shikamaru. Przyjaciel przyglądał mu się z jedną uniesioną brwią.

- Co? – zapytał Naruto.

- Zamierzasz jak w tamtym roku przeciągnąć nas po wszystkich imprezach w Konosze?

- Tak! Trzeba koniecznie wykorzystać każdy dzień, wakacje są raz w roku!

Był zdania, że nie można marnować nawet jednej minuty. Pragnął też przygód, pragnął się bawić i nie martwić problemami. Nie widział powodu, ale którego miały się hamować.

Z Shikamaru wypili dwa piwa, tak na rozruszanie i gadali o głupotach aż minęła prawie godzina. Potem zapłacili rachunek i udali się w umówione miejsce.

Octopus Music Club był jedną z największych dyskotek w Konosze. Ubiegłego lata Naruto był tu stałym bywalcem i w tym roku nie zapowiadało się na żadne zmiany w tej kwestii. Uwielbiał tę dudniącą w klubie muzykę i dzikie tłumy tańczących ludzi. Lubił dziewczyny w krótkich spódniczkach i facetów z porozpinanymi koszulami. Klub był ogromny, mieścił w środku trzy sale, a na każdej z nich Gray był inny typ muzyki. Killer Bee był DJ-em w jednej z owych sal. Naruto znał się z nim bardzo dobrze, dzięki czemu zawsze mógł wejść ze swoimi znajomymi za darmo.

Przed wejściem czekali na nich Kiba z Hinatą, Ino i Gaara. Wszyscy byli ubrani jak na imprezę, Ino miała na sobie krótką, czarną miniówkę i żółty, wiązany na szyi top, zaś Hinata dżinsowe, postrzępione spodenki oraz fioletową bluzeczkę na ramiączka. Reszta paczki nie przyszła, Sakura podobno źle się czuła, Shino nie lubił imprez, Neji i Ten Ten mieli jakieś swoje plany na wieczór.

- Cześć! – zawołał Naruto, widząc znajomych, a oni odpowiedzieli na jego powitanie. – Bee zaczyna grać od dwudziestej pierwszej! Napiszę, by do nas wyszedł!

- Powiem ci, że czasem się przydajesz – powiedziała do niego Ino, na co Naruto parsknął śmiechem.

- Ja zawsze się przydaję – odpowiedział ze śmiechem, wystukując wiadomość do Bee. Przed wejściem było jeszcze niewiele osób, większość zjawiała się po dwudziestej drugiej, ale oni mieli być następnego dnia w pracy.

Wysłał sms-a i przyłączył się do rozmowy.

Na Bee nie musieli dugo czekać. Czarnoskóry DJ pojawił się po kilku minutach. Jak zawsze miał na sobie biała koszulę i białe spodnie, włosy pomalowane na blond, a na czach przeciwsłoneczne okulary. Najpierw przywitał się uściskiem z Naruto, a potem z jego znajomymi.

- Wchodźcie, wchodźcie moi goście! – zawołał, starając się rymować. Dzięki niemu weszli bez płacenia za bilety. Ochrona bez problemu przybiła im pieczątki na nadgarstkach, a ich ogarnęła ogłuszająca muzyka i migoczące światła.

 

*

 

 Sasuke obudziło łupnięcie. Było to ewidentne łupnięcie w drzwi, jakby ktoś czymś w nie przywalił. Usiadł, przecierając zaspane oczy. Przez chwilę nie wiedział nawet, gdzie jest, dookoła było ciemno, a wydawało mu się, jakby spał zaledwie chwilę.

Potem usłyszał chichot. Wyraźny, dziewczęcy śmiech, dochodzący z korytarza. A potem jakieś szepty i nastała cisza.

Pokręcił głową, zerknął na puste łóżko współlokatora a następnie na telefon, który pokazywał dwudziestą trzecią pięćdziesiąt dwa. Uzumaki był idiotą, bo przecież obaj mieli na rano do pracy. Sasuke zdążył przez całe popołudnie obejść centrum Konohy, zrobił zakupy, znalazł najbliższy bankomat, nawet trochę pozwiedzał okolicę. I wrócił, a tamten kretyn jak wyszedł, tak do tej pory go nie było.

Położył się ponownie, ale ledwo zamknął oczy, znów usłyszał chichotanie. Spojrzał na drzwi, a wtedy w ciszy rozległ się dźwięk grzebania kluczem w zamku, po czym drzwi pokoju otworzyły się, a do środka wtargnęły dwie osoby splecione w namiętnym uścisku.

Jedną z osób był Naruto. Uzumaki kopnął drzwi, a te zatrzasnęły się dość głośno, po czym przyparł do ściany zanurzoną w jego objęciach, niską blondynkę, całując ją z zapałem. Dziewczę jęknęło w zachwycie, zarzuciło ręce na szyję Uzumakiego i oddało namiętny pocałunek.

Sasuke w pierwszej chwili nie zareagował. W świetle latarni, wpadającym przez okno, widział dokładnie co się dzieje. Widział, jak ta para całuje się coraz zachłanniej, jednak w momencie, kiedy Naruto wsadził dziewczynie rękę pod bluzkę, ocknął się i odchrząknął głośno, aby przerwać tę scenę.

Nikt nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi. Uzumaki dalej w najlepsze macał sobie cycki, a dziewczyna jęczała zachwycona. Wkurwiony Sasuke złapał swoją poduszkę, wycelował i rzucił nią w całującą się parę.

- No do cholery no! – wrzasnął przy tym.

Poduszka walnęła Naruto w głowę, a para odskoczyła od siebie jak rażona prądem. Dziewczyna odchrząknęła i zaczęła poprawiać bluzkę; Uzumaki spojrzał na Sasuke, jakby go pierwszy raz w życiu na oczy widział.

- Co ty odpierdalasz? – zapytał zdziwiony.

- Co ja odpierdalam?! – wykrzyknął Sasuke. – Co ty odpierdalasz?! Myślisz, że mam ochotę patrzeć i słuchać, jak się migdalisz ze swoją laską?!

Naruto przewrócił oczami, a potem, ponownie go ignorując, spojrzał na swoją dziewczynę. Sasuke był zbyt zszokowany, by zrobić cokolwiek więcej, niż gapienie się.

- Sorki mała, zapomniałem, że mam tu pasożyta. Chodź, odprowadzę cię…

Uzumaki otulił dziewczynę ramieniem i wyszedł wraz z nią, nawet się nie oglądając, a Sasuke ponownie został sam. Zza drzwi znów dobiegły go irytujące, dziewczęce chichoty.

Próbował się uspokoić, ale nie było to łatwe, bo nawet fakt, że musi wstać po swoją poduszkę, niemal doprowadził go do kurwicy. Jak ten Naruto śmiał się tak zachowywać?! Co on sobie wyobrażał?! Jakim prawem sprowadzał sobie panienki do ich wspólnego pokoju?!

Opanowanie się zajęło mu chwilę. Wracając z poduszką do łóżka napił się wody, aby nieco ochłonąć. Chciał się wyspać do pracy, a ten debil wciąż go budził!

Pół godzinny później słyszał, jak Naruto wrócił, ale udawał, że śpi. Postanowił, że następnego dnia pójdzie do Shizune i zapyta, czy jest jakakolwiek możliwość przekwaterowania go do innego pokoju.

9 komentarzy:

  1. Podoba mi się, że Sasuke pokazał troszkę pazurki <3 Bardzo dobrze, niech młody walczy! I mega wczuwam się w klimat, jest tak niesamowity, taki wakacyjny vibe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że tak rzadko dodajesz rozdziały. Raz na miesiąc to za mało bo naprawdę chce się czytać więcej ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym dodawać częściej, ale niestety nie mam tyle czasu na pisanie.

      Usuń
  3. Ostatnio z siostrą zebrało nam się na wspominki i obgadałyśmy wzdłuż i w szerz jakie zajebiste były twoje opowiadania. Podczas fazy na yaoi czytałyśmy dużo szajsu i twój blog był jedynym quality miejscem xD
    Odkopałyśmy link myśląc że już dawno porzuciłaś bloga i nic się tu nie dzieję a tu proszę, nowe opowiadania i dalej lecą updaty <3 będzie czytane ^^

    Pewnie nawet nie wiesz jak duży wpływ miał na nas twój blog i jak często - pomimo lat nie czytania - porównywałyśmy twoją twórczość do innych rzeczy n które akurat miałyśmy zajawkę.

    Chcę żebyś wiedziała że twój blog ma specjalne miejscem w naszych serduszkach :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, cieszę się bardzo! To naprawdę miłe usłyszeć, że ktoś tak lubi moje opowiadania 😀 cieszę się, że wrociłyście i mam nadzieję, że dalej będzie Wam się podobało 😀❤️

      Usuń
  4. Hej, kiedy można spodziewać się nowego rozdziału? ;)
    -Adaś

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak. Coraz ciekawiej. Chce się czytać więcej i więcej. Jak ja ci życzę czasu na pisanie, to nie masz pojęcia. Wszystko mi się w tym rozdziale podobało. Będę sobie snuć teorie, jak to dalej się potoczy, czekając na twoją wersję wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam tylko wyrazić swój szok i zdziwienie tym, że znowu publikujesz. Jak dzień i noc ma specjalne miejsce w moim serduszku i lubie do niego czasem wrócić i wow! nowe opowiadania. Już dawno niestety przeszła moja faza na yaoi, ale tutaj to całkiem inny wymiar i mega lubię twoją twórczość, więc totalnie nadrobię to co do tej pory się pojawiło. Miłość<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle lat, a ja wciąż tutaj wracam przynajmniej raz w miesiącu, żeby poczytać stare publikacje i czekam z niecierpliwością na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń