-M-mama
– wyjąkał, patrząc na rodzicielkę wielkimi oczami. Nie miał pojęcia, że
to właśnie dziś mama wraca z tego całego szkolenia, na jakie pojechała.
Ognistowłosa Kushina Uzumaki zmarszczyła groźnie nos.
-Do
kuchni – warknęła, a Naruto czym prędzej przemknął obok niej i wpadł do
kuchni, gdzie usiadł przy stole i rzucił swojemu ojcu spojrzenie pod
tytułem „ty perfidny zdrajco!”, po czym wlepił je w swoje kolana.
-Jak ty wyglądasz?! – warknęła Kushina. Naruto czym prędzej ściągnął perukę z głowy.
-T-to
nie tak! – wyjąkał. Matka stanęła naprzeciw niego, splotła ręce na
piersiach i spojrzała gniewnie. Tata czaił się za nią, robiąc
przepraszające miny. Naruto wcale się nie dziwił, że ojciec go wydał;
zarówno on jak i Naruto ulegali już po pierwszym spojrzeniu mamy.
-A
jak? – wycedziła Kushina. – Jak? Bawisz się w jakieś chore żarty
kosztem niewinnego chłopaka! Przebierasz się i udajesz dziewczynę, bo
tak ci koledzy kazali, tak?! Pomyślałeś choć raz, co się stanie, jak ten
chłopiec się dowie?! Tak cię to bawi?! Uważasz, że to śmieszne,
wygłupiać się tak czyimś kosztem?!
-Wcale nie! – zawołał Naruto. –To nie o to chodzi, to nie tak! Mnie to wcale nie śmieszy!
-Jesteś
nieodpowiedzialny, Naruto! – oskarżyła go matka, celując w niego
palcem. – Ośmieszasz się tylko i możesz sprawić temu chłopcu głęboki
zawód! Co będzie, jak polubi to coś, co udajesz?! Pomyślałeś o tym?!
Pewnie nie, ponieważ to takie zabawne, co?!
-WCALE
NIE!!! – wydarł się Naruto, zrywając z krzesła. – A TY POMYŚLAŁAŚ O
MNIE?! Nie chciałem tu przyjeżdżać, ale to wy podjęliście decyzję, a ja
musiałem się podporządkować! Pomyślałaś, jak mi ciężko?! Nikt mnie w tej
szkole nie lubi, nikt nie chce zemną rozmawiać, nikt nawet nie mówi mi
po imieniu! Wszyscy się znają, mają swoje paczki, a ja jestem tylko
JAKIMŚ TAM NOWYM! Zostawiłem znajomych i wszystko, b oty dostałaś
„świetną ofertę”! A to – potrząsnął peruką – to sposób, bym się dostał
do drużyny piłkarskiej, nic więcej! NIE MACIE PRAWA ODBIERAĆ MI TAKIEJ
SZANSY DLATEGO, ŻE TU BYŁA LEPSZA PRACA!
Cisnął
perukę matce pod nogi i uciekł do swojego pokoju. Tam zatrzasnął za
sobą drzwi i rzucił się na łóżko, nakrywając się kocem. Cały dygotał z
wściekłości i żalu. Nie mieli prawa mu tego robić! Przywozić go tutaj
tak nagle, na koniec roku, gdzie nikt go nie znał i nawet go nie chciał!
Wszyscy tylko się z niego śmiali, w ogóle nie mieli pojęcia, jaki jest!
Niedługo później ktoś zapukał do jego drzwi.
-Odejdź! – zawołał Naruto.
-Jesteś
dorosły, nie zachowuj się jak dziecko – powiedziała Kushina, wchodząc
do jego pokoju. Naruto usiadł na łóżku i spojrzał na matkę ponuro.
-I
co z tego? Wszyscy dookoła zachowują się jak dzieci, a zwłaszcza ci ze
szkoły. Niby dlaczego ja nie mogę? – burknął. Kushina zbliżyła się do
niego i usiadła na łóżku. W dłoniach trzymała blond perukę.
-Aż tak ci zależy na tej piłce?– zapytała. Naruto skinął głową.
-Do
żadnego klubu stąd nie ma już przyjęć, Anbu to jedyne wyjście!
Pamiętasz, jak mówiłem ci o tym selekcjonerze FC Konohy?! Będzie na
meczu Anbu i Taki, ja muszę w nim zagrać! A nikt z drużyny mnie nie
lubi, nie chcę mnie przyjąć! Nie mam tu nawet kumpli, z którymi mógłbym
wyjść na boisko! A szkolny kapitan mnie nie cierpi, jest wredny i uznał
mnie za cieniasa! Jeśli nie zrobię tego, co chcą, to nie zagram sobie w
tym meczu i nie pokażę się przed selekcjonerem! Nie będę grał, wypadnę z
formy,wszystko pójdzie się pieprzyć, a ten mecz to szansa jedyna w
życiu! A drużyna mnie nie chce!
Kusina pokręciła głową.
-Zupełnie jak dzieci…
-Przecież mówiłem! To przez moją posturę! Śmieją się, że jestem karłem!
Matka wyciągnęła rękę i pogłaskała go po głowie. Odsunął się.
-Nie ruszaj mnie! – zawołał zły.
-A… a ten chłopak…
-Jaki? – zapytał, a mama wskazała na niego, wciąż w ciuchach dziewczyny.
-Ten, którego oszukujesz… -mruknęła.
-Co z nim?
-Co zrobisz, jak się dowie? –zapytała.
-Nie
dowie się! – odparł natychmiast. – Zrobię tak, że się nie dowie. Mamo,
to nie jest jakiś frajer, z którego tamci robią sobie jaja! Zmusili mnie
do tego, bo są zdesperowani, Uchiha robi z nich miazgę na boisku! Nie
wyobrażaj go sobie jako biednego, oszukiwanego chłopca! Z tego co wiem,
to koleś zmienia panny jak rękawiczki, szybko się otrząśnie, jak go
rzucę… Mamo, ten Uchiha to potencjalny kandydat,którego wybierze
selekcjoner! To muszę być ja, nie on!
-Naruto… - Mama pokręciła głową.
-Ja nie mam wyjścia, zrozum! –zawołał zły. – To wszystko nie jest takie proste!
Mama spojrzała na niego, a potem oddała mu perukę.
-Żeby to się źle nie skończyło – powiedziała, wstając, a on skinął głową.
-Ja
już o to zadbam – przyrzekł. Mama chwilę na niego patrzyła, po czym
wyszła. Naruto odetchnął, a potem walnął się na łóżko. Czuł się padnięty
i miał ochotę tylko i wyłącznie na sen.
W
końcu jednak, po kilkunastu minutach patrzenia w sufit wstał i ściągnął
z siebie babskie ciuchy, zostając w samej bieliźnie. Poszedł do
łazienki, odnalazł coś, co nazywało się mleczkiem do demakijażu i zmył z
siebie to, co Ino i Sakura na niego nałożyły, a potem się wykąpał.
Gdy
wrócił do pokoju, wycierając włosy, odnalazł telefon,wciąż znajdujący
się w spodniach, które wcześniej miał na sobie. Dostał sms-a.
Spotkamy się jutro? – pytał oczywiście Sasuke.
Naruto chwilę patrzył na wyświetlacz, a potem westchnął. Przecież nie mógł odmówić.
Jasne.
Rzucił
telefon na łóżko i zaczął krążyć po pokoju, wycierając włosy. Potem
cisnął ręcznik na oparcie krzesła, ziewając. Gdy Uchiha odpisał,
natychmiast porwał telefon.
Ta sama godzina, to samo miejsce. Czy Ci pasuje?
Wystukał
potwierdzenie, kładąc się na łóżku. Okrył się kocem i czekał, bawiąc
się telefonem. Chciało mu się spać, ale był ciekaw, co Uchiha odpisze. W
końcu dostał wiadomość.
Cieszę się, że się spotkamy. To była naprawdę fajna randka, dawno z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało.
Naruto
uśmiechnął się do siebie. Tak, on również od dawna z nikim tak nie
rozmawiał. Tu, w Konosze, nawet nie miał z kim. W starej szkole miał
znajomych, jednak nie przyjaciół. Teraz wydawało mu się, że
czarnowłosemu mógłby powiedzieć wszystko, a ten by go wysłuchał i
zrozumiał. Spędzili dziś ze sobą prawie cały dzień, a tematy do rozmów
ani razu się nie skończyły. Nawet jak obaj na chwilę milkli, nie była to
krępująca cisza. Kliknął „odpowiedź”.
Mi również. Cieszę się, że Cię poznałam. Jest mi lżej, gdy wiem, że chociaż jedna osoba mnie lubi.
Wysłał
wiadomość i przekręcił się na bok, przymykając na chwilę oczy. Pomyślał
o tym, że jutro spotka Sasuke i jakoś zrobiło mu się lepiej. Gdy
otworzył oczy, czekał na niego sms.
Twoja szkoła generuje kretynów. Ciesz się więc, że dopiero się do niej przeniosłaś i jak najwięcej czasu spędzaj ze mną –uratuję Cie przed kretynozą.
Naruto
zaśmiał się głośno i odpisał, że będzie z nim spędzał tyle czasu, ile
tylko się da, aż ten będzie miał go dosyć. W sms-ie zwrotnym otrzymał
informację, że coś takiego nie jest możliwe i tak to się toczyło.Pisali
do siebie aż do pierwszej w nocy, a potem pożegnali się, obietnicą, że
znów spędzą ze sobą cały dzień.
Gdy
Naruto się obudził, było już grubo po dziesiątej.Jęknął, wtulając głowę
w poduszkę. Zawsze był śpiochem i nie wyobrażał sobie nic gorszego, niż
ranne wstawanie do szkoły. Nie lubił późno chodzić spać, a wręcz
nienawidził, kiedy późne chodzenie spać połączone było z rannym
wstawaniem. Wygrzebał telefon spod poduszki i zerknął na wyświetlacz.
Napis NOWA WIADOMOŚĆ migotał, domagając się uwagi. Naruto otworzył
sms-a.
Dzień dobry! Dobrze spałaś?
Zmrużył oczy i zerknął na godzinę dostarczenia sms-a.8.00. Uchiha to jakiś masochista!
Taaaaaaak
Odpisał,jednocześnie
ziewając, a potem wetknął telefon na dawne miejsce. Opadł na poduszkę.
Leżał chwilę, jednak po niecałej minucie poczuł wibracje. Myślał, że to
kolejny sms, ale drżenie telefonu nie ustępowało, więc wyciągnął
go,nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył do ucha.
-No? – mruknął zaspanym głosem.
-Dopiero wstałaś? – zdziwił się Uchiha, jakiś taki zadyszany.
-No – odpowiedział Naruto, bardziej w poduszkę niż do telefonu. Sasuke zaśmiał się.
-Przed południem potrafisz powiedzieć coś innego, niż „no”? – zapytał. Naruto uśmiechnął się.
-No – odparł. Sasuke znów się zaśmiał. – Co ty właściwie robisz, czemu tak dyszysz?
-Biegnę
– odparł Sasuke. –Właściwie, już kończę. Huh! – chwilę nic nie mówił,
za to słychać było jego oddech. – Czy nasze spotkanie jest aktualne?
-Od północy chyba niewiele się zmieniło… - wymamrotał Naruto, siadając niezgrabnie. Ziewnął jeszcze raz.
-To dobrze. Co chcesz robić?
-Eeee, to nie będzie niespodzianki? – jęknął Naruto. – W ogóle się nie starasz! – zarzucił mu ze śmiechem. Uchiha zacmokał.
-Może i by się jakaś niespodzianka znalazła – odparł.
-A jaka? – zapytał natychmiast Naruto. Sasuke parsknął.
-Jak ci powiem, to nie będzie to niespodzianka. Zabiorę cię w kolejne miejsce, które ma swoją historię – powiedział jednak.
-Eeee, pewnie to znów będzie jakiś przydrożny, szemrany bar – jęknął podobnie jak wcześniej.
-Za nisko mnie cenisz –powiedział Uchiha. – Weź ze sobą bluzkę na długi rękaw, najlepiej zapinaną. Nie musi być gruba.
-Czemu? – zaciekawił się natychmiast Naruto.
-Cześć, Naruko!
-Ale…!
-Do
zobaczenia! – Uchiha rozłączył się. Uzumaki warknął na telefon, a potem
znów wcisnął go pod poduszkę. Poleżał sobie jeszcze chwilę, ale
niestety głód zmusił go, by zwlókł się z łóżka. Ubrał na siebie jedynie
spodnie, po czym poszedł do kuchni.
Na
dole była tylko mama. Usiadł przy stole, by po kilku minutach dostać
talerz kanapek i swój kubek w kolorowe żaby, pełen kakao na zimno.
Uwielbiał kakao.
-Dzięki – powiedział. – Gdzie tata?
-Pojechał kupić kurczaka na obiad – wyjaśniła. – Byłam pewna, że mamy w zamrażalniku kurczaka.
-Tata go upiekł jak ciebie nie było – mruknął Naruto i wepchnął sobie jedną kanapkę do ust.
-To
już wiem – odrzekła, opierając się o kredens. W dłoniach ściskała swój
zielony kubek w czerwone papryczki habanero. Zapach kawy kontrastował z
zapachem jego słodkiego napoju. – Obiad będzie trochę później…
-Nie będzie mnie – wymamrotał Naruto, przełykając. Napił się kakao. – Mam randkę – wyjaśnił, gdy mama spojrzała zaciekawiona.
-Och, masz dziewczynę? – ucieszyła się, a on postukał się w czoło.
-To
ja robię za dziewczynę. Spotykam się z Uchihą – wyjaśnił. Zawsze
wszystko mówił rodzicom, miał z nimi idealny kontakt i nie wiedział
powodu, by cokolwiek taić.
-Źle się to skończy –westchnęła Kushina, popijając swoją kawę. – Lepiej to ty zakończ to jak najszybciej.
-Kiedy
tylko wywiążę się z obietnicy danej Kibie – powiedział. – Dzięki, że
mnie nie potępiasz. Postaram się to rozwiązać jak najlepiej dla
wszystkich. A potem będę sławnym piłkarzem i kupię ci dom! – Wyszczerzył
zęby, a mama pokręciła głową.
-Gdzie wy macie rozum, się pytam?
-Nie
wiem – wzruszył ramionami.Wgryzł się w drugą kanapkę, a mama wzniosła
oczy do nieba. Po śniadaniu pobiegł na górę. W szafie dziewczyny
powieszały mu już skompletowane ubrania, podoczepiały jakieś śmieszne
karteczki z instrukcjami, co wolno łączyć, czego nie wolno. Pokręcił
głową, wybrał jeden z bardziej przyzwoitych strojów, czyli ciemne
dżinsy, do nich jasnopomarańczową bluzeczkę na krótki rękaw, z zieloną
spiralą na plecach oraz cienki, granatowy sweterek na guziki. Położył to
na łóżku, usiadł przed kompem i włączył go. Sprawdził pocztę, odpisał
na kilka wiadomości od znajomych ze starej szkoły, przejrzał kilka
stron, a potem wyłączył grata i zaczął się szykować. Ubrał się, nałożył
czepek, perukę, poszedł do łazienki, by się umalować i tam dopiero
zorientował się, że to nie jest takie proste, jak myślał.
-Maaaaaaaamoooooo! – wydarł się na całe gardło. Chwilę później rodzicielka zajrzała do niego.
-Co?
– zapytała, a gdy na nią spojrzał, parsknęła śmiechem. – Coś ty sobie
zrobił? – zapytała, wiedząc, że umazał się maskarą wszędzie dookoła,
tylko nie tam, gdzie trzeba.
-Bo
to ustrojstwo to jakieś…jakieś dziwne jest! – zawołał, ciskając mały
pojemniczek do zlewu. Mama parsknęła śmiechem, zamknęła łazienkę i
zbliżyła się do niego. Zmyła mu z buzi czarny tusz, a potem delikatnie
go pomalowała, i to nie tylko tuszem. Gdy kazała mu spojrzeć do
lusterka, zobaczył, że zrobiła to o wiele lepiej, niż dziewczyny. Miał
jakoś tak posrebrzone oczy, ale ledwo to było widać, czarne rzęsty i
pociągnięte jakimś dobrze smakującym mazidłem usta.
-Eeee, ty to się znasz – pochwalił mamusię. Ta popukała go w czoło.
-Nie wierzę, że umalowałam własnego syna.
-Pomyśl, że jestem aktorem. Ja tak sobie myślę, jak teraz patrzę w lusterko.
-Co będziecie robić? – zapytała Kushina, a on wzruszył ramionami.
-Nie
wiem, nie powiedział mi –odrzekł. Kushina odgarnęła mu długie blond
włosy do tyłu, patrząc na jego odbicie w lustrze. Zacmokała.
-Zaczekaj,
upnę ci je – powiedziała, sięgając do szuflady, w której miała jakieś
swoje rzeczy. Chwilę później patrzył, jak mama upina mu z tyłu włosy,
zostawiając z przodu dwa pejsy, które opadały mu po obu stronach twarzy.
Gdy skończyła, miał z tyłu takie jakieś fikuśne coś, co było trochę
kitką, a trochę kokiem.
-Fajne – powiedział. – Dziewczyny w szkole robią sobie takie.
-Czy mi się zdaje, czy ty się coraz bardziej wkręcasz w te przebieranki? – zapytała Kushina. Spojrzał na nią kpiąco.
-Mamo… ja jedynie szukam jakichś dobrych stron tej całej sytuacji – wyjaśnił. – Co mam zrobić?
-Fajny chociaż ten chłopak? – zapytała z ciekawością. Odwrócił spojrzenie.
-Sasuke? Normalny – odparł. – A co?
-Tak pytam. Dziwne by było,żeby taka ładna blondynka jak ty, umawiała się z jakimś leszczem…
-Ha, ha, ha – powiedział – ale dowcip.
-Naprawdę jesteś ładna!
-Ładny, mamo. Proszę, chociaż ty się ze mnie nie nabijaj! Tata już wystarczająco sobie użył.
-O
Boże, właśnie, zostawiłam go z obiadem! Miałam zaraz wrócić! –
wykrzyknęła Kushina, po czym wybiegła z łazienki. Westchnął. Jego
rodzina była nienormalna.
Spojrzał
na siebie, oglądając uważnie swoją pomalowaną twarz. Był ładny? Jego
zdaniem to wyglądał dziwnie. Wydawało mu się, że wszyscy widzą, że jego
włosy to peruka, a cycki są sztuczne. Opuścił spojrzenie i ujął je w
dłonie. Czy nie były za duże jak na taką chudą osobę? No niby miał
skusić czarnowłosego, by się nim interesował, ale po co takie duże, czy
nie wyglądały dziwnie? Pomacał je. Były nawet fajne w dotyku…
Zdał
sobie sprawę, co robi, więc szybko opuścił ręce. Może w sumie to
dobrze, że duże. Uchiha powie kolegom, że spotyka się z chudą blondynką z
dużymi cyckami, a oni zaraz będą go podjudzać, by nie tracił okazji.
Dziewczyny jednak wiedziały, co zrobić. Kiwając głową, wyszedł z
łazienki z przekonaniem, że ma fajne cycki.
Pięć
minut przed pierwszą wyszedł z domu i powoli dotarł na miejsce. Uchiha
już czekał i zaledwie Naruto wynurzył się zza zakrętu, ten wyskoczył z
samochodu. Ubrany był w ciemnoniebieski bezrękawnik z kapturem i
jasnobrązowe spodnie.
-Cześć!
– zawołał, podchodząc do niego. Pochylił się i ucałował policzek
Naruto. Uzumaki wciąż nie mógł się jakoś do tego przyzwyczaić i znów się
lekko zaróżowił. Sasuke z wrednym uśmiechem potarł go po policzku. –
Jak ci się spało?
-Jakoś – odparł Naruto. – To dokąd jedziemy? – zapytał. Sasuke wziął go za rękę.
-Chodź.
Naruto
przewiesił sobie sweterek przez ramię i dał się pociągnąć do samochodu.
Uchiha otworzył przed nim drzwi, po czym obszedł samochód i zasiadł za
kierownicą.
Rozmawiali
o szkole i tym, że już niebawem wyniki egzaminów, które Naruto zdawał
jeszcze w swojej starej szkole, a potem wakacje. Sasuke nie kierował się
poza Konohę, jak ostatnio, tylko ładował w centrum miasta i ciekawość
Naruto coraz bardziej wzrastała. Jednak minęli najruchliwszą część
miasta i wkrótce parkowali przed bardzo ładnym, w większości szklanym,
niskim budynkiem, otoczonym drzewami, znajdującym się w sąsiedztwie
parku rozrywki.
-Co to jest?
-Wejście jest od drugiej strony, zaraz zobaczysz.
Wysiedli,
a Uchiha od razu splótł swoją dłoń z dłonią Naruto i pociągnął go
chodnikiem wzdłuż ogrodzenia. Szli, cały czas skręcając, dlatego chwilę
później oczom Naruto ukazały się błękitne baseny, jakieś trybuny, aż w
końcu spostrzegł wejście do budynku i napis widniejący nad nim:
OCEANARIUM.
-O kurczę! – wyrwało mu się, a Sasuke zaśmiał się.
-Zadowolona?
-Jeszcze nigdy nie byłam w oceanarium. Nawet nie wiedziałam, że tu jest!
-No to zaraz będziesz…
Wokół
bramy wejściowej tłoczyli się ludzie, przeważnie z małymi dziećmi,
nieliczne pary, grupki przyjaciół. Sasuke i Naruto ustawili się w
kolejce po bilety, odczekali swoje, aż w końcu mogli wejść. Naruto
chciał płacić za siebie, ale Uchiha kategorycznie odmówił.
-Nad tym nie ma co dyskutować! – powiedział, nie zgadzając się, by pan w kasie cokolwiek od Naruto wziął. – Ja płacę i już.
-Z
tym miejscem miała wiązać się jakaś historia – przypomniał
czarnowłosemu Naruto, gdy szli chodnikiem w stronę oceanarium, mijając
znajdujące się po prawo baseny z otaczającymi je, wysokimi trybunami, a
po lewo stoiska z watą cukrową, zabawkami, balonami i rozmaitymi
pamiątkami.
-Ach, no tak. Kolejna historia z dzieciństwa…
-Ale nie bujdy? – zapytał natychmiast Naruto. Uchiha narysował sobie kciukiem krzyżyk na sercu.
-Szczera
prawda – uniósł dwa palce. – Kiedyś byłem tu na wycieczce szkolnej,
miałem z dziewięć lat, jakoś tak. Byliśmy podzieleni na grupy, część z
nas była w podziemiach i zwiedzała je, zaś druga część na trybunach,
oglądała pokaz. Potem grupy miały się zamienić. Byłem właśnie na
trybunach, gdy wywołano mnie do jakiejś sztuczki.Miałem rzucić obręcz
jednej z fok. Zadowolony, poszedłem do pana instruktora,wziąłem obręcz,
rzuciłem, foka miała popłynąć i mi ją przynieść… i wszystko było super,
tylko wtedy jakiś palant z trybun rzucił we mnie dmuchaną piłką,
dostałem w głowę i wpadłem do basenu.
-Ty to masz szczęście –powiedział Naruto. Sasuke zaśmiał się.
-Co
najfajniejsze z oceanarium widać dno tego basenu i pływające w nim foki
i ta grupa z podziemi zrobiła mi kilka zdjęć, jak mnie wyławiają. Pan
instruktor i trzy foki.
-Serio? – zapytał zdumiony Naruto.
-Naprawdę,
mam jedno przy sobie – Sasuke sięgnął do kieszeni, wyjął portfel, po
czym wydobył z niego starą, złożoną na pół fotografię. Przedstawiała ona
błękitną wodę, a w niej jakiegoś faceta w kostiumie do pływania,
podtrzymującego zemdlałego chłopca o czarnych włosach. Wokół nich
pływały trzy foki.
-O kurde! – powiedział, przyglądając się fotografii.
-Nic
z tego nie pamiętam –powiedział Sasuke, gdy Naruto oddał mu zdjęcie. –
Tylko jak budzę się cały mokry i widzę obcego faceta, moją
wychowawczynię i fokę, nachylających się nade mną – zaśmiał się. – Ale
gdy wróciłem do domu, przez miesiąc wszystkim o tym opowiadałem.
-Ile ty masz takich historii? – zapytał, a Sasuke potarł się ręką po tyle głowy.
-Nie
wiem… - rzekł. – Jak chciałaś niespodzianki, to po prostu oceanarium
przyszło mi do głowy, bo jest fajne. Ale z każdym miejscem w tym mieście
mam jakieś wspomnienia, całe życie tu mieszkam. Poczekaj, aż nasunie mi
się na myśl coś związanego z Itachim…
-Twoim bratem? – spytał Naruto, a Sasuke skinął głową.
-Tak. Z nim to dopiero miałem przygody. Ale patrz, wchodzimy – powiedział, wskazując przed nich.
Znajdowali
się tuż przed szklanymi drzwiami, które zaraz przekroczyli. Hall
oceanarium okazał się ładny, czysty, wszystko pokrywały białe i
niebieskie płytki. Wokół, na ścianach, wisiały oszklone gabloty z
przepięknymi fotografiami fauny i flory morskiej. Sasuke pociągnął
Naruto za rękę w stronę schodzących w dół schodów. Uzumaki szedł za nim,
rozglądając się.
Na
dole powitał ich zwykły tunel i kolejne, tym razem podświetlane gabloty
z fotografiami. Tunelem w jego głąb szli ludzie, niektórzy z aparatami,
inni bez, jedni z dziećmi, inni tak jak oni, we dwoje i za rękę. W
oddali majaczyło niebieskie światło.
-A gdzie rybki? – zapytał odruchowo Naruto, a Sasuke zaśmiał się.
-Zaraz będą, chodź.
Przyspieszyli, zbliżając się do niebieskiego światła, aż dotarli na miejsce.
Naruto
opadła szczęka, gdy pokryte płytkami ściany zamieniły się na szkło. A
za tym szkłem była woda, podświetlana na niebiesko, jak gigantyczne
akwarium. Z zachwytem patrzył na falujące wodorosty, kolorowe kamienie,
kawałki drewna, wokół których pływały mniejsze i większe, kolorowe,
morskie ryby. Naruto nie wiedział zupełnie, gdzie ma patrzeć. Przeszli
kawałek dalej, a potem zatrzymali się, patrząc na tańczące w wodzie,
przepiękne ławice ryb, mieniące się srebrem, pojedyncze, duże,
żółto-czarne ryby, na kilka czerwonych okazów, takich wąskich, długich, w
ciapki i jeszcze inne, równie piękne i kolorowe.
Sasuke
pozwolił Naruto zachwycać się do woli, tylko zabrał mu sweterek i
pomógł mu go na siebie włożyć, bo w tunelu było nieco chłodniej,niż na
zewnątrz. Potem objął jego ramiona i szli powoli, a Naruto wskazywał mu
to, co najbardziej mu się podobało, komentując wszystko. Był zachwycony!
Akwaria
były różne, jedne ogromne, zajmujące całe ściany, inne mniejsze, gdzie
przez szybę wielkości okna oglądać można było pojedyncze okazy. W
niektórych miejscach wisiały gabloty, gdzie indziej były jakieś
plastykowe eksponaty. Jednak najpiękniejszy okazał się sam środek
tunelu, gdzie nawet półokrągło sklepiony sufit był szklany, a woda
znajdowała się nad ich głowami. Naruto już zupełnie nie wiedział, gdzie
patrzeć. Na lewo, na prawo, czy do góry? To było niesamowite uczucie,
być jakby na dnie oceanu. Kolorowe rybki przepływały im nad głowami,
cały czas zmieniając kurs. Naruto obserwował je z zachwytem, w ogóle nie
patrząc pod nogi, na szczęście Sasuke cały czas go trzymał. W tym
basenie były nawet żółwie, wielkie, z ciemnozielonymi skorupami…W tej
chwili Naruto nie był w stanie wyobrazić sobie piękniejszego miejsca.
-To jest niesamowite… -wyszeptał do Sasuke, na chwilę spoglądając na niego. Uchiha uśmiechnął się i pogłaskał go po policzku.
-Ty też jesteś niesamowita –odparł.
Po prostu przesłodkie. :3
OdpowiedzUsuńYhyhy...ale Sasuś i tak go pokocha hehe. Jako chłopaczke :'), ale ja to bym wkurwa dostał xD
OdpowiedzUsuńHejeczka, hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o tak Kushina to ma całkowitą rację to się bardzo źle skończy, widać że Sasuke coraz poważniej zaczyna traktować tą znajomość i nawet jeśli okaże sie że Naruto zerwie tak jak powiedział to Sasuke także zostanie skrzywdzony... no i pięknie Kushina maluje syna ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia