-A
ja nie będę przeszkadzać? –zapytał Naruto już po raz czwarty tego dnia,
nerwowo wygładzając czarne rybaczki. Ubrał się nieco bardziej
wyjściowo, w ładną koszulę na krótki rękaw, w paski, ściągniętą cienkim
paskiem na wysokości talii oraz buty na trochę wyższym obcasie.
Denerwował się.
-No
co ty, nie wygłupiaj się. Zresztą moich rodziców i tak nie ma – rzekł
siedzący za kierownicą Uchiha. Wciąż mknęli ulicami Konohy.
-Nie ma?! – zapytał Naruto z nieco większym entuzjazmem, a Sasuke zaśmiał się.
-Nie ma – potwierdził. Naruto zagryzł dolną wargę. – Ale jest mój brat.
-Ach – odetchnął Naruto. Lepiej, kiedy ktoś był w domu, głupio by było zostać sam na sam.
-Czy mi się zdaje, czy ty odetchnęłaś z ulgą? – zapytał rozbawiony Sasuke, a Naruto popukał się w czoło.
-Zdaje ci się – odparł, przeciągając się. – Po co w ogóle jedziemy do ciebie?
-Po prostu – odparł Sasuke. –Mam wrażenie, że za mało mnie znasz.
-Dziwne, żebym znała cię lepiej, skoro w ogóle znamy się krótko – powiedział, a Sasuke skinął głową.
-I dlatego zabieram cię do mnie, kiedy nie ma moich rodziców. I zatoczyliśmy koło w tych naszych wnioskach.
-Kiedy macie następny trening? – postanowił zaatakować jeszcze zanim dotrą do celu podróży. Sasu zerknął na niego jednym okiem.
-A co, znów chciałabyś popatrzeć?
-Uhum! Bardzo!
Sasuke parsknął śmiechem i pogłaskał go po kolenie.
-Okej,
więc we wtorek. Wiesz, że gramy drugi mecz z Anbu? Ma na nim być pewna
szycha z konoszańskiej drużyny, szukają talentów. Gramy w pierwszy
weekend wakacji, ostatni mecz zanim wszyscy powyjeżdżają. Planuję
rozetrzeć ich na boisku.
-Jestem
pewna, że ci się uda –powiedział Uzumaki jak najbardziej szczerze. Miał
nadzieję, że mimo jego szpiegostwa Taka rozniosą Anbu, nawet jeśli on
należałby już do drużyny, jak mu obiecano. Tak naprawdę, to od wczoraj
myślał tylko o tym, jak skończyć tę całą głupotę i wymigać się od
przebieranki. Mama od samego początku miała rację, gra niebyła warta
świeczki. Nie miał prawa tak okrutnie zabawiać się czyimiś uczuciami.
Wiedział, że w poniedziałek będzie musiał stawić wszystkiemu czoła,a w
szczególności zbuntować się przeciw Kibie i znaleźć jakieś inne
rozwiązanie, bez krzywdzenia ludzi postronnych. Póki co jednak, nadal
musiał grać to przedstawienie, jeśli chciał, aby po wizycie w domu
Sasuke nie bolała go twarz.
Zaczęli
jaką głupią gadkę o sporcie i Naruto na chwilę zupełnie zapomniał o
swoich rozterkach. Niedługo potem wyjechali poza miasto i Naruto z
ciekawością zaczął wypatrywać domu Sasuke. Zdziwił się niemało, gdy z
głównej szosy skręcili w jakąś boczną, a jeszcze większe zdumienie
wpadł, gdy na horyzoncie pojawił się jakiś ogromny, samotny budynek. Co
chwila zerkał na Sasuke, myśląc, że zaraz skręcą w bok i pojadą ku
normalnym domom, ale nic takiego się nie działo. W końcu Sasuke
przejechał przez bramę, którą otworzył automatycznie za pomocą pilota i
wjechał na tern ogromnej posesji. Naruto przełknął ślinę, widząc, jak
zbliżają się do… kurde, chata była tak wielka, że równie dobrze mogłaby
być uważana za zamek.
-Czemu…
czemu nie powiedziałeś,że mieszkasz w… w willi – jęknął, gdy Sasuke
zaparkował tuż przed wielkimi,marmurowymi schodami prowadzącymi do
ogromnych drzwi wejściowych jego sporego,wiekowego domu z mnóstwem
okien. Sasuke zaśmiał się głośno.
-Bo
nie pytałaś – odparł,otwierając drzwi po swojej stronie. Wysiadł z
auta, obszedł je i otworzył drzwi przed Naruto. Ten wcisnął się w fotel.
-Nie wysiądę – powiedział. Sasuke zamrugał dwa razy.
-Naruko, co ty…?
-Nie
idę! Myślałam, że masz normalny dom i w ogóle, a nie pałac. Mam
rozumieć, że tam nikogo nie ma? Nie bądź śmieszny, pewnie masz służbę,
ogrodnika i psa Aleksandra!
Sasuke parsknął śmiechem.
-Nie mam psa, mam tylko rybki. Jestem uczulony na sierść, kurz i pyłki. Naruko, nie bądź dziecinna, wyjdź z auta, proszę…
Naruto
niechętnie odpiął pas i wysiadł z samochodu,patrząc na wielki dom
Sasuke. Czuł się głupio i nic nie mógł na to poradzić, nawet nie
podejrzewał, że dom Sasuke może się różnić od jego własnego.
Sasuke
zatrzasnął za nim drzwi auta i zaoferował mu swoje ramię. Naruto złapał
je niechętnie i dał się poprowadzić w stronę drzwi domu.
-Mogłeś powiedzieć – mruknął ponownie, gdy byli w połowie schodów.
-Jak
by to brzmiało? – prychnął Sasuke. – „A tak przy okazji, kotek, mam
kupę forsy i mieszkam w zamku.” Co miałem ci powiedzieć?
-Nie wiedziałam, że… czuję się głupio, jestem nikim…
Sasuke popukał go w czoło dość boleśnie.
-Co
ty za bzdury opowiadasz, Naruko? – zapytał, kręcąc głową. – Co prawda
moja rodzina ma pieniądze, ale co z tego? Chciałem cię tu zabrać, byś
lepiej mnie poznała. Zobaczyła wszystkie moje oblicza, rozumiesz? Nie
chwalę się, chcę tylko, byś mnie znała…
-Czaję – powiedział Naruto,biorąc głęboki oddech. – Dobra, już nie jęczę…
-Jeśli chodzi o jęki, to jestemjak najbardziej za…
-Zamknij
się, dobrze? Mówiłam,że mnie to nie śmieszy – powiedział Naruto, ale
uśmiechnął się pod nosem.Sasuke uszczypnął go w pośladek i odskoczył,
nim Naruto zdążył go walnąć.
-To czemu się śmiejesz? –zapytał rozbawiony Uchiha, szczerząc szeroko równe, białe zęby, jakby reklamował pastę.
-Wcale się nie śmieję! –zawołał wciekły Naruto, a Sasuke wypiął język. – Kogo by śmieszyło takie zboczone poczucie humoru?!
-No na przykład pewną seksowną, aczkolwiek nieśmiałą dziewczynę…
-Weź
już otwórz te drzwi – powiedział Naruto, wskazując mu klamkę. Sasuke
ponownie wypiął ku niemu język,po czym wyjął klucze i otworzył drzwi.
Weszli do dużego holu z kryształowym żyrandolem, a Naruto nagle poczuł
się jak żebrak.
-Wychodzę – jęknął i obrócił się w stronę drzwi, jednak Sasuke złapał go w pół i powstrzymał.
-Jeżeli zrobisz jeszcze krok w tył, to przysięgam, że wniosę cię siłą – zagroził. Naruto zerknął na niego.
-Czy ty masz mnie za mięczaka?– zapytał, a Sasuke znów parsknął śmiechem.
-Tak,
dokładnie – odparł, ciągnąc go w stronę schodów na piętro. Naruto
obrócił się do nich przodem, krzywiąc się na widok gładkich,
wypolerowanych, jasnych marmurów i przeróżnych zdobień, pokrywających
ściany. Hol był wielki, ładny, przestronny. Wisiały tu obrazy, stały
stoliki, a na nich wazony z kwiatami, naprzeciw drzwi umiejscowione były
marmurowe schody, prowadzące na piętro z piękną, lśniącą na złoto
barierką po obu stronach. Przez duże okna, w których wisiały ciężkie,
drogie zasłony sączyło się światło.
-Stary ten dom – zauważył,rozglądając się.
-Należy do mojego klanu od ponad stu lat – odparł Uchiha.
-Klanu?
-Nie wspomniałem ci? – zapytał niewinnie Sasuke, a Naruto warknął na niego.
-Ani słowem – wycedził.
-No
proszę, mój młodszy brat i jego nowa pijawka – odezwał się nagle jakiś
głos. Obaj spojrzeli na szczyt schodów, gdzie stanął wysoki, bardzo
podobny do Sasuke, lecz od niego starszy mężczyzna z długimi włosami,
ubrany w białą koszulę i dżinsy. Naruto zmarszczył brwi.
-Itachi!
– zawołał Sasuke karcąco, a chłopak uśmiechnął się i ruszył w ich
kierunku. Naruto obserwował go, nie mając pojęcia, o co kolesiowi
chodzi.
-Co,
mój mały braciszku? – spytał mężczyzna, patrząc wprost na Naruto. W
końcu podszedł do niego, ujął jego dłoń i pochylił się. – A wiec to ty
jesteś nową dziewczyną mojego brata,tak? – zapytał, całując jego dłoń. –
Jednak przykro mi, pomyliłaś się, to ja jestem spadkobiercą…
Naruto szarpnął swoją ręką, wyrywając ją z jego uścisku,po czym z całej siły nastąpił kolesiowi na gołą stopę.
Itachi wrzasnął i odskoczył, a Sasuke ryknął śmiechem
-Co jest nie tak z tą laską?! – wrzasnął starszy brat Sasuke, podskakując na jednej nodze.
-A co jest z tobą nie tak,idioto?! – zawołał Naruto, celując w niego palcem. – Jakim prawem mnie obrażasz?!
-A ty, jakim prawem depczesz mi stopy?!
-Bo mnie obrażasz!
On i Itachi zmierzyli się groźnymi spojrzeniami.
-Uświadamiam cię, wstrętna pijawko! – zawołał starszy Uchiha. – Żadna blond żmija nie będzie mamić mojego brata!
-Itachi… - zaczął Sasuke, lecz brat powstrzymał go gestem.
-Zamilcz, Sasuke! Ona leci na twoje pieniądze! Każda blondynka leci na kasę, tłumaczyłem ci to!
-Itachi…
-Mówiłem ci, żebyś był cicho!
-Ale bracie, ona naprawdę…
-Przecież ci mówiłem o mojej teorii na temat blondynek…!
Naruto
stał i gapił się na kłócących się braci, zupełnie nie mając pojęcia, co
się tak naprawdę dzieje. Itachi najwyraźniej miał jakąś paranoję w
kwestii blondynek, swojego brata i pieniędzy, a w połączeniu blondynka
plus brat plus pieniądze najwyraźniej dostawał świra.
-Kłócą się? – zapytał głos tuż obok Naruto. Uzumaki skinął głową.
-No
– odparł, wzdychając. Nagle zdał sobie sprawę, że nikogo za nim nie
powinno być, więc obrócił się z krzykiem i natknął wprost na jakiegoś
wysokiego kolesia o jasnych, nażelowanych włosach, odgarniętych do tyłu,
ubranego w hawajską, rozpiętą koszulę. Jego kaloryfer był
całkiem-całkiem i Naruto poczuł się nagle jak nieco rozmemłana klucha,
choć on też miał się czym pochwalić, w końcu dużo trenował na boisku.
-Cześć,
jestem Hidan –przedstawił się koleś. – Chcesz pół? – zapytał,
wyciągając w stronę Naruto nadgryzioną kanapkę z której wystawał
plasterek szynki.
-Eee… nie… - odparł Uzumaki z rezerwą. – A kim ty w ogóle jesteś?
-Jesteśmy kolegami Itasia – odparł Hidan, kanapka wskazując drzwi, przez które dwóch kolesi wnosiło jakiś wielgachny głośnik.
-Okeeej…
A co wy tu robicie? – spytał Uzumaki, oglądając się na wrzeszczących na
siebie braci Uchiha. Tamci chyba w ogóle nie zdawali sobie sprawy z
większej widowni.
-Imprezę – odparł inny koleś, podchodząc do niech.
-To
Dei. – Hidan przedstawił długowłosego blondyna z grzywką na jednym oku,
który również miał na sobie hawajską koszulkę i do tego łańcuch z
kwiatów na szyi. – Mieszka z Sasorim. Sasori to ten czerwony, który
wnosił głośnik z Kakuzu. Kakuzu to ten drugi. Sasori studiuje z Itasiem.
-Okeeej…
-O,
a tam idą jeszcze Kisame, Pain, Konan i Nagato – powiedział Hidan,
pokazując na drzwi, przez które grupa osób wnosiła do holu jakieś pudła.
Z niektórych wystawały hawajskie dekoracje.
-Jesteś dziewczyną Sasuke? – zapytał Hidan.
-Jesteś
ładna – powiedział Kisame, który właśnie się do nich zbliżył, trzymając
w dłoni połówkę kokosa, z której wystawała zielona słomka i czerwona
parasoleczka.
-Lubisz starszych? – spytał Hidan, jedząc kanapkę.
-Przyjdź na nasz uniwersytet –zachęcił go Dei.
-No, będziesz miała takich fajnych senpaiów, jak my – zachwalili samych siebie chóralnie.
-Kto
to? – zapytał jeden z kolesi, którzy wcześniej nieśli głośnik. Po
postawieniu go niedaleko nich zbliżyli się i przyłączyli do rozmowy.
Naruto chłopak ten wydał się znajomy, miał czerwone jak Gaara włosy i
nawet zdawało się Uzumakiemu, że skądś kojarzy jego głos.
-To dziewczyna Sasuke, danna –odparł blondwłosy Dei.
-Ładna
– stwierdził czerwonowłosy, wzruszając ramionami, ale przyglądał się
uważnie Naruto, jakby on również go kojarzył. Dla Uzumakiego nie wróżyło
to niczego dobrego, ponieważ jeśli koleś ten znał go jako Naruto i
teraz coś kojarzył, to cała sytuacja mogłaby się źle skończyć.
-To
dziewczyna Sasuke? –zainteresowała się reszta paczki, podchodząc do
nich z kartonami pełnymi dekoracji. Naruto miał już powoli dość tego
całego cyrku. Znów zerknął na braci Uchiha, ale byli zajęci sobą.
-Ta, i powiedziała, że idzie na nasz uniwersytet – rzekł do nich Hidan.
-Hej! – zawołał Uzumaki. –Niczego takiego nie mówiłam!
-Kanapki też nie chciałaś… -odparł jasnowłosy, a Uzumaki spojrzał na niego jak na debila.
-A co to ma…?!
-Wiesz,
że nie pasujesz nam do dekoracji? – przerwał mu facet o imieniu Kakuzu,
wskazując Naruto hawajskie koszulki, w które wszyscy byli przebrani.
-Gdzieś jeszcze mamy koszulki –zauważyła jedyna w tym gronie dziewczyna, z kwiatem w granatowych włosach.
-Chodź,
mała, przebierzemy cię…- zaproponował któryś z nich, a Naruto obrócił
się w stronę swojego, kłócącego się ze starszym bratem chłopaka.
-Sasuke!!! – zawołał przerażony. – Oni mnie molestują!!!
Bracia Uchiha przerwali kłótnię i w końcu na nich spojrzeli. Sasuke natychmiast doskoczył do Naruto i objął go ramieniem.
-Ej,
odwalcie się od Naruko! –zawołał, a Uzumaki odetchnął z ulgą, czepiając
się jego bluzki. Poczuł się bezpieczniej wiedząc, że Uchiha nigdy nie
dopuściłby, by ktoś go rozebrał i nie obchodziło go, czy powodowałaby
nim rycerskość, czy zazdrość.
-Dzięki – szepnął do Uchihy.
-Ty też nam nie pasujesz do wystroju – zauważył Sasori na jego widok.
-Jakiego wystroju, cholera jasna?! – zdenerwował się Sasuke, patrząc na brata. – Co wyście już wymyślili?!
-Robimy imprezę – wyjaśnił mu Hidan.
-Motyw hawajski – dodał Dei.
-A wy nie pasujecie, jak już wcześniej zauważono – dorzucił jakiś obkolczykowany rudzielec, którego imię Naruto umknęło.
-Do
cholery jasnej, w tym domu nie miało być żadnej imprezy, Itachi! Ledwo
rodzice wyjechali, a ty już! Mieliśmy być sami z Naruko, zaplanowałem
nam romant… - Sasuke ugryzł się w język w pół słowa, a cała męska ekipa
Itachiego zawyła z uciechy.
-Uuuuu!
-Ktoś tu sobie coś zaplanował!
-Pamiętacie o zabezpieczeniu?!
-Lubicie trójkąciki?!
-NIE TO MIAŁEM NA MYŚLI! –ryknął Sasuke na rechoczących kolegów swojego brata. – Mieliśmy obejrzeć film…
-Miałeś
puścić jej pornola? – obruszył się zdegustowany Hidan i teraz to już
wszyscy, łącznie z Naruto, zaczęli się śmiać. Nawet Sasuke pozwolił
sobie na uśmiech, nim zasłonił dłonią oczy w geście załamania.
-Trudno
– odezwał się Itachi, który wciąż nie spuszczał oczu z Naruto. – Idźcie
na górę i nie przeszkadzajcie w dekorowaniu. Oczywiście, możecie czuć
się zaproszeni…
-Jak formalnie – szepnął teatralnie Hidan, niby do Deiego.
-Konan,
są jeszcze te koszulki? – zapytał koleś z kolczykami granatowowłosą
dziewczynę. Ta pochyliła się nad kartonem i wyjęła dwie koszule w
kwiaty, jedną błękitną w czerwone, drugą ciemnozieloną w żółte.
-To dla was – powiedziała,wręczając je Naruto.
-Zejdźcie około dwudziestej –powiedział Hidan. Sasuke westchnął. – Zobaczycie, jak czadersko będzie wyglądało!
-Banda
palantów – mruknął Sasuke, wyciągając Naruto z grona przyjaciół
Itachiego. Naruto obrócił się i pomachał całej paczce, a oni mu
odmachali. Sasuke poprowadził blondyna na piętro, a tam do jednego z
korytarzy.
-Przepraszam cię za to wszystko… - zaczął Uchiha, ale Naruto mu przerwał.
-Nic się nie stało – powiedział. – Kumple twojego brata są zabawni…
-Mnie
bardziej chodzi o Itachiego – mruknął Sasuke. – On też jest zabawny,
tylko… dziewczyna go niedawno rzuciła i stał się… dziwakiem. Choć może
to wpływ jego kumpli – dodał po chwili namysłu, a Naruto zachichotał. –
No, to mój pokój.
Sasuke zatrzymał się i otworzył przed Naruto jakieś drzwi.
-Zapraszam – rzekł.
Naruto
zerknął na niego, a potem wszedł do pokoju, rozglądając się. Ku swojemu
zdumieniu spostrzegł, że pokój Sasuke, choć duży, wygląda na normalny
pokój nastolatka, z łóżkiem, biurkiem, komputerem… Był to normalny pokój
osiemnastolatka, tylko że nieco bardziej zadbany. Naruto domyślił się,
że Uchiha musiał posprzątać. Poza tym, na ścianach jego pokoju wisiało
kilka plakatów drużyn piłkarskich, kalendarz z samochodem, nad łóżkiem
na suficie miał graffiti ze swoim imieniem. Naruto uniósł brew.
-Zrobiłem to, gdy miałem czternaście lat – wyjaśnił Sasuke, dostrzegając, na co patrzy Uzumaki.
-Całkiem niezłe – pochwalił Naruto. – Przyjemny pokój.
-Dzięki – powiedział Uchiha. -Masz ochotę na tę imprezę?
-Będzie żarcie? – zapytał natychmiast Naruto, a Sasuke zaśmiał się.
-Będzie – odrzekł.
-To mam – powiedział Naruto z pełnym przekonaniem. Czarnowłosy pokręcił głową.
-Jesteś
unikatowa – mruknął,zbliżając się do niego, po czym objął go w pasie i
przyciągnął do siebie. Złożył na jego ustach krótki, lecz słodki
pocałunek. – To jak, może pomóc ci się przebrać…?
-Ja się sama przebiorę – powiedział Naruto, wyplątując się z jego objęć. – Ale mamy jeszcze ze dwie godziny… Co będziemy robić?
-No
nie wiem, a co można robić przez dwie godziny…? – zastanowił się Uchiha
niewinnym tonem, patrząc na Naruto wymownie. Ten prychnął.
-Daruj sobie, to w ogóle na mnie nie działa. Mówiłeś o jakimś filmie – przypomniał mu. Sasuke uśmiechnął się.
-Uhum, wybrałem nam „Miłość na wakacjach” lub „Miłość na jeden moment”…
-Dlaczego w tytule obu filmów jest miłość? – zapytał Uzumaki, unosząc brwi.
-A to źle?
-Nie lubię takich filmów! –zawołał, a Sasuke skrzywił się.
-Serio?
-Przecież
ostatnio byliśmy na filmie gdzie główny bohater brał odwet na gangu!
Walczył łomem! Jak mogłeś pomyśleć, że będę chciała oglądać komedię
romantyczną?!
-Każda
dziewczyna lubi komedie romantyczne – stwierdził Sasuke, znów go
obejmując. – No wiesz… można się pośmiać, powzruszać… całować…
-Zboczeniec – rzekł natychmiast Naruto, zasłaniając dłonią zbliżające się usta Uchihy.
-Zboczeniec? – obruszył się Sasuke.
-No
jasne, co ty masz w tej główeczce? – zapytał Naruto, choć doskonale
Uchihę rozumiał. On sam miałby ochotę… gdyby nie to, że wtedy
skończyłoby się to krzykiem Uchihy i jego zawałem. A nie chciał
doprowadzać Sasuke do zawału.
-Ciebie – odparł czarnowłosy bez zastanowienia.
-Masz jakiś fajny film-nie-komedię-romantyczną? – zapytał, a Sasuke wywrócił oczyma.
-Mam coś o samurajach… jest dużo krwi i latających głów…
-Może
być. – Naruto uśmiechnął się, cofnął i usiadł sobie na brzegu łóżka
Sasuke, patrząc na komputer. Uchiha westchnął zrezygnowany i usiadł przy
biurku.
Chwilę
potem siedzieli na łóżku, zajadając chipsy, które wyciągnął skądś
Sasuke i oglądali walkę na miecze między dwójką samurajów, bo tak
rozpoczynał się film. Hawajskie koszulki, które dostali, grzecznie
leżały obok nich. Z dołu czasem dochodziły jakieś podejrzane dźwięki,
łomoty, a czasem dudniąca muzyka, którą za moment wyłączano.
-Wiesz
co, przyszło i do głowy, żeby zaprosić Suigetsu i Karin – powiedział
nagle Sasuke, gdzieś w połowie filmu, kiedy główny bohater spotkał
swojego przyjaciela.
-O, świetny pomysł – odparł Naruto, a gdy Sasuke wyciągnął komórkę, zastopował film. Uchiha przyłożył telefon do ucha.
-Sui
– odezwał się po chwili – tak, wiem, że jest u mnie impreza – warknął
do telefonu – właśnie dzwonię, by cię zaprosić… jak to nie trzeba…? A,
skoro tak… a skąd mogłem wiedzieć, że Itachi zaprosił Mangetsu, nie znam
listy gości… Sui, co robisz?... Sui,naprawdę nie obchodzi mnie, jak
Mangetsu śpiewa pod prysznicem… i po cholerę to nagrywasz? Boże, po
prostu przyjedź z bratem! I weź Karin! Ta, cześć…
-Kogo on nagrywał? – zapytał natychmiast Naruto, a Sasuke pokręcił głową.
-Swojego starszego brata. Mangetsu to kumpel Itachiego, będzie na imprezie i zabierze Suiego – wyjaśnił Uchiha.
-Jest tak walnięty jak reszta paczki twojego brata?
-Gorzej – odparł uśmiechnięty Sasuke. – Ale jest sympatyczny. Itachi też jest sympatyczny, tylko najpierw musi cię poznać.
-Wszyscy są tacy sympatyczni –westchnął Naruto, a Sasuke zmarszczył brwi.
-Chyba nie przejęłaś się tym pieprzeniem Itachiego? – zapytał poważnie. Naruto wzruszył ramionami, jakby go to nie obchodziło.
-Po
co, przecież ja lecę na twoje pieniądze – odparł, a Uchiha zaśmiał się.
– Twoja kasa strasznie mnie kręci… i możesz mi wtedy coś kuuupić…
-Znów jesteś głodna? – Uchiha ściągnął brwi, przekręcając głowę w bok.
-Trafiłeś w dziesiątkę. Idziemy na dół, może maja coś dobrego?
-Idziemy – przytaknął Sasuke.
Obaj sięgnęli po koszule w hawajskie kwiatki i obrócili się do siebie plecami.
-Tylko
nie podglądaj! – zawołał Naruto, rozpinają guziki swojej koszuli w
paski. Trochę się bał, że Uchiha zapragnie coś podejrzeć i nie daj Boże
ujrzy, że jego cycki są sztuczne.
-Nawet trochę? – zapytał Uchiha, a Naruto prychnął, mając dziwne uczucie zwijania się wnętrzności w ciasną spiralę.
-Nawet
trochę! – zawołał mimo wszystko ze śmiechem. Ściągnął z siebie swoją
koszulę i szybko narzucił hawajską, po czym pozapinał guziki. Jemu
dostała się ta niebieska, z czego był zadowolony, bo wolał ten kolor.
Obrócił się, spoglądając na Sasuke, który właśnie dopinał guziki swojej
koszuli. Parsknął śmiechem.
-Jezu, ale beznadziejne kolory– rzekł, a Sasuke obrócił się i spojrzał na niego. Twarz Uchihy rozjaśnił uśmiech.
-Ty za to we wszystkim wyglądasz uroczo – powiedział. Naruto skrzywił się.
-Nie lubię wyglądać uroczo.
Uchiha zaśmiał się i wyciągnął rękę, a gdy Naruto ją ujął, przyciągnął go delikatnie do siebie i pochylił się.
Naruto
rozchylił wargi i pozwolił, by Sasuke pocałował go głęboko. Czując
cuda, jakie język czarnowłosego wyprawiał w jego ustach stanął na
palcach i zarzucił mu ręce na szyję, przyciągając chłopaka bliżej
siebie. Uchiha tak wspaniale całował…
Sasuke
poruszył się, nakierował go na łóżko, a potem razem z nim opadł na
miękki materac. Sasuke nie napierał na niego, klęczał na łóżku i całował
go cały czas, za to blondyn, dla bezpieczeństwa, by Sasuke nie dotknął
jego krocza, położył mu ręce na torsie, utrzymując go w bezpiecznej
odległości. Nie chciał tego przerywać, ale nie chciał też, by spawy
potoczyły się zbyt daleko. Mimo wszystko, mimo wyrzutów sumienia chciał
zagrać w nadchodzącym meczu i pokazać się selekcjonerowi.
Robiło
się coraz namiętniej i z każdą chwilą Naruto coraz mocniej chciał to
przerwać. Gdy poczuł dłoń Sasuke, wkradającą się pod jego koszulkę i
dotykającą brzucha, oderwał się od jego ust i złapał go za nadgarstek,
gdy ten drugą ręką rozpiął mu guzik od hawajskiej koszuli, najwyraźniej
chcąc ją z niego zdjąć.
-Nie! – zawołał na wydechu, a Sasuke spojrzał mu w oczy. Obaj oddychali szybciej.
-Spokojnie, Naruko – szepnął Sasuke, uśmiechając się do niego. – Zaufaj mi…
-Nie…
Nie, ja nie chcę… - wyszeptał Uzumaki, siadając. Sasuke cofnął się, a
uśmiech spełzł z jego twarzy. Odgarnął włosy do tyłu.
-Nie chcesz, bo…?
-Bo
się wstydzę… j-jeszcze… my…my za mało się znamy… - wydukał, spuszczając
oczy w autentycznym zawstydzeniu, a Sasuke uśmiechnął się łagodnie i
dotknął jego policzka. Uzumaki płonął czerwienią, a jego serce
wyprawiało istne harce. Marzył, by między nim a Sasuke doszło do czegoś
więcej, a jednoczenie nie mógł spełnić tych marzeń nawet, gdy sytuacja
temu sprzyjała.
-Dobrze.
Masz rację, po prostu…- Sasuke przysunął się do niego i musnął wargami
jego czerwony, gorący policzek – jesteś taka słodka i śliczna… -
wyszeptał. Naruto jęknął w duchu, klnąc swoją słabą wolę, po czym uniósł
głowę i połączył swoje wargi z wagami Sasuke. Uchiha był zbyt kuszący,
zbyt seksowny i zbyt uwodzicielski.
Trochę
zajęło, zanim wyszli z pokoju Sasuke, mimo że ten już nie próbował się
do Naruto dobrać i pozwolił mu zapiąć rozpięty guzik.Uzumaki czuł się
trochę dziwnie, będąc obiektem TAKIEGO zainteresowania innego faceta. To
było… sam nie wiedział, jakie. Cieszył się, że podoba się Sasuke,choć
to było chore, bo tak naprawdę, to Sasuke podobała się nieistniejąca
nigdy Naruko. Nie miał pojęcia, jak się z tego wyplącze. Po prostu nie
wiedział, a mecz Anbu i Taki miał się odbyć już za trzy tygodnie, w
pierwszy weekend wakacji. Było tak mało czasu!
Po
jakimś czasie zeszli na dół, skąd dobiegała już głośna muzyka i liczne
głosy. Gdy znaleźli się na schodach okazało się, że impreza trwa w
najlepsze.
Super piszesz. Życzę Ci dużo weny.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, Sasuke nie zaprzeczył że jest służba i ogrodnik... o tak kłótnia braci... ale i tekst że leci na jego pieniądze i zawsze może mu coś kupić... i to zapytanie znów jesteś głodna boski...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia