-Koty
są najgorsze ze wszystkich demonów – powiedział nagle Naruto, a ja
zerknąłem na niego. Mój ukochany leżał na poduszkach, podparty na
łokciu, ubrany jedynie w spodnie. Słodki i mały Narutek wyrósł na
dużego, silnego i groźnego Naruto, prawdziwego władcę demonów.
Przeciągnąłem się.
-Co masz na myśli? – spytałem, a on zaśmiał się lekko.
-Koty są piękne – szepnął, przesuwając palcami po moim ogonie. Miauknąłem. – Ale są również dumne, uparte i zbyt zarozumiałe.
-Jestem zarozumiały?
-Straszliwie – odparł, dotykając mojego ramienia. Przytuliłem się do jednej z poduszek.
-Ale jestem ładny? – upewniłem się.
-Jesteś
piękny – odparł. – Zawsze byłeś piękny, nawet jako człowiek, lecz
teraz… - pokręcił głową, uśmiechając się do mnie szeroko. Jego kły były
takie długie i ostre, był duży i silny. Przysunąłem się do niego i
otarłem się pyszczkiem o jego pyszczek. Naruto tak ładnie pachniał,
dziko i męsko.
-Zapach ci się zmienił – szepnąłem. – Nadal pachniesz jak ty, ale jednocześnie nie ty.
-Za
to ty już zupełnie nie pachniesz jak człowiek – szepnął Naruto,
przesuwając nosem po mojej szyi. Drżałem, gdy tak robił i uwielbiałem
jego pieszczoty. Dotknął mojego kręgosłupa, sunąc po nim palcem.
Wygiąłem się w łuk, mrucząc. Naruto złapał w zęby moje ucho. Trochę
zabolało, jednak dreszcz przyjemności był większy.
-Ach! – wyrwało mi się.
-Jednak koty są także spragnione pieszczot i uwielbiają się łasić…
-To
prawda – wysapałem, gdy zaczął lizać mnie za uchem. Wbiłem pazury w
materac, drżąc z podniecenia. Słońce zachodziło właśnie za horyzontem,
do komnaty wdzierało się czerwone światło. Dopiero co obudziliśmy się z
popołudniowej drzemki, ale żadnemu z nas nie chciało podnieść się z
łóżka, ponieważ jeszcze nie zapadł zmrok.
Naruto cofnął się, a ja ułożyłem się wygodnie na boku,mrucząc z zadowolenia. Wieczór był leniwy, gorący, cudowny…
Przed
twarzą pojawił mi się jeden z puszystych ogonów Naruto. Pacnąłem go
łapą, by nie zasłaniał mi widoku, lecz ten zaraz wrócił na miejsce.
Pacnąłem go znów, a gdy odskoczył, rzuciłem się na niego, przygwoździłem
do materaca i wgryzłem w miejsce, gdzie wyobraziłem sobie gardło.
Naruto zaczął się głośno śmiać.
Uniosłem głowę i spojrzałem na niego.
-Podpuściłeś mnie! – zawołałem oburzony, a on otarł łzy śmiechu z kącików swoich oczu.
-Jesteś
taki zabawny, będąc młodym demonem – szepnął, przysuwając się do mnie.
Zaraz się do niego przybliżyłem i połączyłem nasze usta w głębokim
pocałunku.
Dłonie Naruto
objęły mnie i wylądowałem wśród poduch. Zacząłem się śmiać, gdy
podwinął moją tunikę, sunąc dłońmi po moim torsie. Drżałem z
podniecenia.
-Naruto – jęknąłem, gdy przewędrował wargami po mojej szyi.
-Tak, kociaku? – spytał, a ja westchnąłem, zadowolony.
-Chcę… chcę być twój… - wysapałem, a on zaśmiał się lekko.
-Będziesz
musiał zostać moim nauczycielem – wyszeptał zmysłowym głosem, dotykając
moich bioder. – Pragnę cię… lecz… Ja pierwszy raz jestem w takiej
sytuacji, ja… nie chcę cię skrzywdzić, Sasuke…
Wiedziałem,
dlaczego tak mówił, co mu zrobili handlarze niewolników i przez co
musiał przejść, nim do mnie trafił. Lecz między nami było zupełnie
inaczej, my się kochaliśmy, byliśmy sobie przeznaczeni. Żaden z nas nie
musiał tego drugiego do czegoś zmuszać, my siebie pragnęliśmy,
chcieliśmy ze sobą być…
-Nie skrzywdzisz – sapnąłem, obejmując jego szyję. – Nie jesteś w stanie… Tak bardzo cię pragnę…
Uśmiechnął
się i znów mnie pocałował, a ja przesunąłem dłonią po jego nagim
torsie, czując, jak dygoce z pragnienia. Podobało mi się, że mnie
pożąda, chciałem tego. Poza tym byłem wyjątkowo piękny i jasne było, że
musiałem mu się podobać. Musiałem podobać się każdemu, kto na mnie
patrzył, ale należałem tylko do mojego narzeczonego. Tylko on mógł
dotykać mnie w taki sposób, tylko jemu nie przegryzłbym za to gardła.
-Powiedz mi, jeśli uczynię coś źle… - rzekł, a ja przytaknąłem.
-Powiem… proszę…
Znów
się zaśmiał, zapewne uznając, że jestem zbyt niecierpliwy, zbyt
napalony. Byłem. Już od dłuższego czasu myślałem tylko o tym. Gdy byłem
człowiekiem, uwielbiałem to robić, chciałem zasmakować miłości mym nowym
ciałem, nowymi zmysłami, w nowej roli…
Naruto
przesunął rękę na mój podbródek i zaczął mnie tam drapać, a ja
zamruczałem z zadowolenia. Uwielbiałem takie pieszczoty, a on doskonale o
tym wiedział. Moje nowe ciało było wrażliwe na głaskanie i ogólnie, na
wszelki dotyk, a już szczególnie pod brodą, na karku i na ogonie. Naruto
zdążył już poznać całe moje ciało i wiedział, gdzie powinien mnie
dotknąć, bym był z tego zadowolony.
Z
chwili na chwilę nasze wspólne pieszczoty zaczęły przybierać na sile i
intensywności i niebawem zaczęły przypominać walkę. Kąsałem ukochanego
po ramionach i szyi, a on powarkiwał cicho, próbując mnie powstrzymać.
Instynkt podpowiadał mi, co robić, bo jako człowiek zachowywałem się
zupełnie inaczej. Naruto także przestał być delikatny, gdy ściągnął ze
mnie koszulę, przekręcił mnie na brzuch i przyciskając mnie do łoża,
ścisnął zębami mój kark. Zadrżałem z podniecenia, czując, jak dłońmi
krępuje moje nadgarstki. Podobało mi się to, lecz musiałem się
wyswobodzić. Nie mogłem mu pozwolić, by wziął mnie tak łatwo, musiał się
trochę pomęczyć, instynkt podpowiadał mi, że muszę przeciągać tę grę
tak długo, jak tylko się da, że inaczej stracę w oczach mojego kochanka.
Szarpnąłem
się, wyrwałem moje nadgarstki i odepchnąłem go, skoczywszy na niego
zaraz potem. Przyparłem go do poduszek i dostrzegając jego zadowolony
uśmiech, pochyliłem się nad jego gardłem. Był silniejszy. Nie udało mi
się nawet dotknąć wargami jego skóry, a już leżałem na plecach, a on
trzymał w zębach moje ucho. Warczał przy tym gardłowo, a przez te
dźwięki przebrzmiewało zadowolenie. Wysunąłem pazury, wbijając mu je w
skórę na ramionach. Po jego ciele spłynęła krew.
Naruto
warknął, tym razem dość groźnie i cofnął się, puszczając moje ucho.
Usiadłem i uśmiechając się szeroko, oblizałem dłoń. Przeszył mnie
dreszcz, a ja miauknąłem, zadowolony. Krew mojego ukochanego była słodka
i aromatyczna, a wpływała na mnie lepiej niż jakikolwiek afrodyzjak
świata, uderzając do głowy niczym dobry alkohol. Spojrzałem na długie
kły Naruto, które właśnie mi prezentował. Teraz był bardziej groźny niż
zadowolony i taki jeszcze bardziej mi się podobał. W końcu był przyszłym
królem demonów, powinien być straszny. A ja byłem jego narzeczonym, nie
powinienem być jakimś słabeuszem.
Uniosłem jedną brew.
-Coś nie tak, kochanie? – zapytałem słodko.
-Igrasz z ogniem – odparł. Uśmiechnąłem się nonszalancko.
-Ja? Myślałem, że ty – powiedziałem. Warknął i skoczył na mnie.
Znów
wylądowaliśmy na poduszkach, warcząc na siebie, kąsając się i drapiąc.
Póki co naprawdę nie przypominało to miłości, a walkę i ktoś postronny
mógłby się przestraszyć. Gdy tylko któryś z nas odniósł jakąś ranę, ten
drugi zlizywał jego krew. Gdy robiłem to ja, za każdym takim razem moje
podniecenie narastało i wiedziałem, że moja krew identycznie działa na
Naruto.
Jednak
nie o to chodziło, bym się mojemu ukochanemu nie oddał, lecz o to, bym
go trochę podrapał i pokazał, że również jestem silny i niebezpieczny, a
moje zęby i pazury nie są na pokaz. Że potrafiłbym nimi polować, nawet
na dużego zwierza i bez problemu mógłbym go zagryźć. Więc gdy
ostatecznie przegrałem, a on, warcząc, przyparł mnie, zupełnie nagiego
do poduch, zębami trzymając moje gardło, poddałem się.
-Wszystko
dobrze? – wysapał Naruto, oddychając szybciej. Uśmiechnąłem się, cisząc
się, że to przeze mnie. Oto chodziło, bym nie oddał się łatwo, bym go
trochę zmęczył.
-Ze mną tak, a z tobą?
Znów warknął, a ja zaśmiałem się, przyciśnięty na poduszek, całkowicie zniewolony. Naruto
trzymał mnie naprawdę mocno, bojąc się, że jeszcze nie skończyłem się
bronić. Miał rozdrapany policzek, liczne ugryzienia na twarzy, szyi i
ramionach, podrapane plecy. Ja również nie wyglądałem lepiej, lecz nie
przejmowaliśmy się ranami, które niebawem miały się zagoić bez śladu.
Pochylił
się nade mną, a ja zacisnąłem powieki, pewien, że znów mnie ugryzie, by
napić się mojej krwi. Lecz on tego nie zrobił, nie ugryzł mnie, a
pocałował namiętnie.
Uśmiechnąłem się, zadowolony, że z jego strony to również koniec naszej walki.
Rozchyliłem
wargi, pozwalając, by całował mnie głębiej. Nasze języki splotły się, a
Naruto uwolnił moje ręce, bym mógł objąć jego szyję. Wplotłem mu palce
we włosy, przyciągając go bliżej siebie. Naruto objął mnie, przeciągając
pazurami po moich plecach. Jęknąłem. Sapnąłem.
-Ach! Naruto!
-Boli cię? – zapytał, kąsając moją szyję. Podejrzewałem, że nie będzie łatwo po tym, jak zaczęliśmy.
-T-tak! – wysapałem.
Czułem,
jak oblizuje ukąszenia, a rany goją się z cichym sykiem. Byłem
otumaniony rozkoszą i ból ledwie do mnie docierał, lecz i tak go czułem.
A chciałem zaznać rozkoszy…
-Może… - zaczął mój kochanek – może przerwiemy… może…
-Nie! – zawołałem, czepiając się go kurczowo. – Ja chcę… więcej!
Naruto
zaśmiał się i znów chwycił w mocny uścisk swojej szczęki moje gardło.
Zamarłem, oddychając szybciej, a moje ciało rozgrzało się niczym piec.
Jęknąłem przeciągle, gdy ukochany zawędrował dłonią między moje
pośladki. Gdy mnie dotknął szarpnąłem się lekko, a on warknął
ostrzegawczo. Znów zamarłem w bezruchu, drżąc. Na całe mleko świata i
wszystkie ryby, jak jago kochałem!
Poczułem
jak ostrożnie, delikatnie, powoli wsuwa we mnie środkowy palec.
Wyprężyłem się lekko, czując, jak gardło Naruto drży, gdy wydobywa się z
niego ciche, ostrzegawcze warczenie. Mój ukochany wiedział, że jestem
kapryśny i nieprzewidywalny, więc wolał ostrzec mnie, bym nie był
gwałtowny i przypadkiem nie próbował mu uciec. A ja wcale nie miałem
zamiaru uciekać, chciałem, by kontynuował, by dał mi jeszcze więcej.
Był
delikatny, ostrożny i czuły. Co chwila pytał, czy zemną wszystko w
porządku, czy nie czyni mi krzywdy. Odpowiadałem tylko, że chcę więcej,
że może robić, co tylko chce, że tak bardzo mi się to podoba. Naruto
całował moje ciało, rozciągając mnie z ogromną cierpliwością. Wiłem się
pod nim z podniecenia, słysząc jego gardłowe warknięcia za każdym razem,
gdy wykonywałem jakiś gwałtowniejszy ruch.
Gdy
jego trzy palce znalazły się we mnie, byłem już cały gorący, twardy,
nabrzmiały. Chciałem mu powiedzieć, że już może, ale sam to zauważył.
Przyciągnął moją twarz do swojej i całując mnie, cofnął dłoń spomiędzy
moich pośladków, a potem naprowadził się na moje wejście.
Wyrwałem
swoją twarz z jego objęć i głośno zaczerpnąłem powietrza w momencie,
gdy wszedł we mnie jednym pchnięciem. Szarpnąłem się lekko, a on złapał
mnie za nadgarstki i przycisnął do materaca, znów zaciskając zęby na
moim gardle. To był pierwszy raz, gdy to ja byłem pod kimś. Nie miałem
pojęcia, że…
-Ach!
-Sasuke? – wyszeptał Naruto.
-Och…! Ach! T-to…
-Mogę?
– spytał, a ja zacisnąłem powieki i pokiwałem głową. Bolało, ale tak
bardzo tego chciałem, że nie nawet przez myśl mi nie przemknęło, by
protestować.
-Och,
tak! Proszę! – zawołałem. Puścił moje nadgarstki, a ja objąłem go,
wbijając mu pazury w plecy. Syknął cicho i skaleczył mnie kłami, chyba
niechcący zaciskając je na skórze na mojej szyi. Rozchyliłem szerzej
nogi, a on zaczął się powoli poruszać, starając się nie dostarczać mi
bólu ponad konieczność.
Szybko
odnaleźliśmy wspólny rytm, dzięki czemu i mi zaczęło być niesamowicie
przyjemnie i wkrótce potem zacząłem chcieć więcej i głębiej. Naruto
spełniał każdą moją zachciankę, a gdy w końcu trafił w moją prostatę, z
mojego gardła wydarł się krzyk. Poczułem, jak całujący mnie po szczęce
Naruto uśmiecha się do siebie, zadowolony z moich reakcji.
Wygiąłem
się w łuk, miaucząc przeciągle. Było mi dobrze, ból odszedł w
zapomnienie, została tylko przyjemność. Naruto zacisnął dłoń na mojej
męskości i zaczął tą dłonią poruszać w tym samym rytmie, w którym
poruszał się we mnie. Czułem, jaki jest gorący i duży, tak bardzo mi się
to podobało, że chciałem, by trwało wiecznie.
Nasze
ciała poruszały się w zgodzie, jakby były jednością, a my całowaliśmy
się namiętnie, jęcząc w swoje wargi. Naruto trzymał mnie mocno za
biodra, ja obejmowałem jego szyję. Kąsaliśmy się w wargi i języki,w
delikatne, wrażliwe uszy i szyję. Miękkie ogony mojego kochanka okryły
moje ciało, muskając i łaskocząc nogi i żebra. Ja swoim oplotłem
ukochanego w pasie, chcąc, by był tak blisko mnie, jak tylko się da.
Skończyliśmy
w tym samym momencie, jakbyśmy faktycznie byli jednością. Obaj,
zmęczeni, opadliśmy na poduszki, jednak Naruto zaraz mnie do siebie
przyciągnął, obejmując. Przytuliłem się do jego nagiego torsu, wdychając
niezwykły zapach jego potu.
-Kocham cię, Sasuke – szepnął mój ukochany, a ja skinąłem głową.
-Wiem
– odparłem, a on zaśmiał się i uszczypnął mnie w pośladek. I ja
zachichotałem, a potem usiadłem, odgarniając włosy z twarzy i spojrzałem
na ukochanego, leżącego obok mnie na boku. Nagle mina mi się zmieniła.
Wyciągnąłem rękę i pomagając sobie palcem, szybko przeliczyłem ogony
ukochanego.
-Co jest? – zapytał Naruto.
-Osiem – odparłem. – Jest ich już osiem.
Naruto
usiadł natychmiast, a jego osiem kit uniosło się do góry, układając
wokół niego niczym złota aureola. Na jego twarz wpełznął uśmiech. Nie
maiłem pojęcia, co on oznacza, lecz widząc go i ja się uśmiechnąłem, bo
wyczułem, że zapowiadało się coś naprawdę niezwykłego.
I love you ayanami!!!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czemu ale wyobrażam sobie ich jako zwierzęta... niech to szlag!
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, wszystko cudownie się prezentuje i Naruto już ma osiem ogonów i to jak Sasuke walczył ale tylko po to aby pokazać że jest też silny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia