-Nie możemy – powiedział jedynie, patrząc mu intensywnie w oczy. – To złe… jesteś moim nauczycielem…
-Przestań pieprzyć! – warknął na niego Sasuke, a blondyn drgnął. – Ja już wszystko wiem, dowiedziałem się, że…
W oczach blondyna stanęły łzy i Sasuke urwał. Chłopak chciał uciec, lecz Uchiha złapał go za nadgarstek.
-Zaczekaj! Proszę cię, Naruto, porozmawiaj ze mną! – nalegał. Blondyn potrząsnął głową, dygocąc na całym ciele.
-Skoro
wiesz, to mnie zostaw – jęknął błagająco. – Nie powinienem w ogóle dla
ciebie istnień, Sasuke! – To był pierwszy raz, gdy blondyn wymówił jego
imię. – Błagam cię, nie zniosę, jeśli…
Blondyn urwał gwałtownie, a łzy spłynęły mu po twarzy.
-Proszę – jęknął i w końcu wyrwał się z jego uścisku. – Dla twojego dobra… proszę, trzymaj się ode mnie z daleka!
To
powiedziawszy, blondyn odwrócił się plecami do niego i czym prędzej
uciekł, zostawiając go samego. Później Naruto udawał, że się nie znają,
albo raczej, że nie łączy ich nic więcej, niż powinno łączyć ucznia i
nauczyciela. Na jego lekcjach chłopak znów zamierał w bezruchu, patrząc
bezmyślnie w blat ławki. Sasuke udawał, że go nie widzi, choć wszystko w
nim protestowało, każda komórka jego ciała chciała, by dał znać
blondynowi, jak bardzo nie zgadza się z takim stanem rzeczy.
Mijały
kolejne dni i tygodnie i nic się nie zmieniało, aż w końcu nadeszły
egzaminy, a zaraz po nich wakacje. Umowę o pracę przedłużono Sasuke na
następny rok, więc miał pewność, że po wakacjach zobaczy chłopaka, że
być może znów z nim porozmawia…
Początek
letniej przerwy powitał Sasuke depresją. Nie mógł się zebrać do kupy,
nie mógł się ogarnąć, nie miał na nic siły. Za każdym razem, gdy jego
myśli wędrowały ku Naruto, bezsilna złość odbierała mu chęć do życia.
Naruto był tam, z tym potwornym człowiekiem, który ograbił go z
wolności, być może nawet w tej chwili odzierał chłopca z niewinności,
zmuszał go do…
Zawsze,
gdy takie myśli pojawiały się w jego głowie, zrywał się n arówne nogi i
zaczynał krążyć po mieszkaniu, niezdolny do jakiejkolwiek pracy,
jednocześnie wściekły i zrezygnowany. Nie miał pojęcia, co ze sobą
zrobić.
W
piątek dwa tygodnie od rozpoczęcia wakacji lał ulewny deszcz. Sasuke
siedział w mieszkaniu na parapecie okna, pijąc kawę. Niepokój, złość,
już mu przeszły, pozostała tylko bezsilność i akceptacja rzeczywistości,
której nie mógł zmienić. Naruto żył w koszmarze, a Sasuke nie znał
sposobu, by go z niego uwolnić. Odstawił kubek i zakrył dłońmi twarz.
Nawet nie potrafił sobie wyobrazić, co przeżywał blondyn.
Z
zamyślenia wyrwał go dzwonek do drzwi, a zaraz po nim natarczywe
pukanie. Zdziwiony Sasuke zsunął się z parapetu, nie mając pojęcia, kto
to może być o tej porze. W końcu przyszło mu do głowy, że to
najprawdopodobniej Itachi przyjechał z jakąś ważną sprawą. Ruszył ku
drzwiom, przeczesując palcami skołtunione włosy, by doprowadzić je
przynajmniej do względnego ładu. Podszedł do drzwi i otworzył je.
Zamarł.
Przed
nim stał przemoczony do suchej nitki Naruto. Chłopak wyglądał jak
nieszczęście, woda płynęła mu z włosów, mokre ubrania przykleiły mu się
do ciała. Jego jasna bluzka cała była w makabrycznych, czerwonych
plamach. Oczy miał pełne łez.
-Naruto? – wyszaptał zdumiony Sasuke. Blondyn spojrzał na niego błędnymi oczami.
-J-ja nie miałem… - wychrypiał przez nabrzmiałe gardło – nie miałem do kogo iść… Nie miałem g-gdzie…
Sasuke
patrzył na niego, zdumiony, zszokowany… W końcu drgnął i wpuścił
chłopaka do mieszkania, po czym wyjrzał na korytarz. Nikogo nie
spostrzegł, więc szybko zamknął drzwi, zarówno na zamek, jak i kłódkę.
-Naruto? – zapytał zdezorientowany, patrząc na mokrego, rozdygotanego chłopaka. – Co ty tu robisz?
-P-p-przepraszam
– wyjąkał chłopak, bliski płaczu. Szczękał zębami, mówił z trudem, był
autentycznie przerażony. – Ja nie miałem g-gdzie… nie miałem do k-kogo…
-Spokojnie
– szepnął Sasuke, po czym przygarnął chłopaka do siebie i objął go,
przyciskając jego głowę do swojego torsu. Chłopak cały się trząsł. –
Ciii, już dobrze, już wszystko jest dobrze. Uspokój się, Naruto.
Chłopak
wczepił się w niego, mocząc mu ubranie. Sasuke nie przejął się tym,
najważniejsze było, że blondyn tu był, że był cały i zdrowy, że do niego
przyszedł.
-Co
się stało? –spytał Sasuke, gdy blondyn nieco się uspokoił. Uchiha
cofnął się i pochylił, kładąc mu dłonie na ramionach. – Czy… czy to jest
krew? – zapytał, wskazując głową czerwone plamy na koszulce Naruto.
Chłopak spojrzał w dół, a potem przytaknął, pociągając nosem.
-N-nie
jest m-moja – wyszeptał. – Była s-strzelanina na mieście… Nie
wiedziałem, co mam robić… do… do ciebie było najbliżej… Wiedziałem,
gdzie mieszkasz, dowiedziałem się od Sarutobiego…
-Strzelanina?! – przeraził się Sasuke.
-L-ludzie
Kyuu…wpadli w pułapkę innego gangu… j-jechałem jednym z samochodów… Nie
wiedziałem, gdzie mam iść, co ze sobą z-zrobić…
-Spokojnie – szepnął Sasuke, po czym ponownie go przytulił. – Dobrze, że przyszedłeś do mnie… Tu jesteś bezpieczny.
-Ja
nigdzie nie jestem bezpieczny – wyszeptał Naruto, obejmując go mocno. –
On mnie wszędzie znajdzie. Jak tylko się zorientuje, że uciekłem, zaraz
mnie znajdzie…
-Nie
myśl o tym – przerwał mu Sasuke, odrzucając myśl o tym, że ktoś mógłby
za chwilę wpaść do mieszkania i zabrać chłopaka z jego ramion. – Chodź,
jesteś cały lodowaty, musisz się wysuszyć, przebrać…
Sasuke
złapał go za rękę i wciągnął wgłąb mieszkania. Tam wygrzebał z szafy
czyste ubrania, a potem zaprowadził rozdygotanego blondyna do łazienki.
Gdy Naruto brał kąpiel, Sasuke nastawił czajnik na herbatę. Sam był
przerażony tym, co się działo, lecz postanowił nie dać tego po sobie
poznać, musiał być dzielny, by Naruto miał siłę to wszystko znieść.
Sasuke naprawdę się przeraził, widząc krew na jego koszulce i kamień
spadł mu z serca gdy się dowiedział, że nie należała ona do niego.
Umarłby, gdyby coś się blondynowi stało. Zadrżał na myśl, że chłopak
brał udział w jakiejś gangsterskiej strzelaninie…
-Boże… - szepnął do siebie, zakrywając dłonią usta. – W jakim świecie on żyje…
Czajnik
zaczął gwizdać, a Sasuke wyłączył pod nim gaz i zalał dwa kubki mocnej,
aromatycznej herbaty. Chwilę później ubrany w jego granatowe spodenki i
czarną koszulkę Naruto wyszedł z łazienki. Gdy Sasuke na niego spojrzał
przez głowę przemknęła mu myśl, że tak mogłoby być, gdyby Naruto był
normalnym chłopcem, gdyby ich związek był możliwy – Naruto, spędzający u
niego popołudnie. Naruto, ubrany w jego rzeczy. Naruto, pijący z nim
herbatę jakby nigdy nic.
Sasuke
gestem zaprosił go do stołu, a Naruto boso przemierzył kuchnię i usiadł
na krześle, podciągając na nie nogi. Sasuke postawił przed nim kubek
gorącego płynu.
-Czujesz… się lepiej? – spytał cicho skulonego na krześle chłopca. Blondyn przytaknął.
-Nie jest mi zimno – odparł. – Dziękuję, że mnie nie wygoniłeś.
-Wiesz, że bym tego nie zrobił. – Sasuke usiadł obok niego i wziął go za rękę. – Kocham cię.
Blondyn
nie dał po sobie poznać, że to usłyszał. Sasuke ściskał w dłoni jego
drobne, chude palce, ciepłe po gorącym prysznicu. Wcześniej blondyn był
taki lodowaty.
-Dlaczego ja? – zapytał nagle chłopak, patrząc na kubek herbaty. – Czemu we mnie? Sasuke, czy ty nie rozumiesz…
-A czemu ty tu jesteś? – odparł Uchiha. – Czemu przyszedłeś do mnie? Dlaczego ja?
Blondyn w końcu podniósł głowę i spojrzał mu w oczy. Chwilę przyglądali się sobie.
-Kocham cię – odparł blondyn ze łzami w oczach. – Próbowałem przestać, ale nie mogę. Kocham cię, Sasuke. Tak bardzo cię kocham.
Zignorowali
swoje herbaty, jednocześnie się do siebie przysunęli i ich usta
połączył pocałunek. Sasuke otoczył dłońmi twarz blondyna, namiętnie go
całując, aż wszystko zaczęło wokół nich wirować.
Sasuke
uniósł się z krzesła, pochylił, po czym wziął blondyna na ręce. Naruto
nie zaprotestował, tylko mocno objął jego szyję i przyciągnął go
bardziej do jeszcze głębszego pocałunku. Sasuke uchylił jedno oko i
ruszył do sypialni. Chwilę później kładł blondyna na swoim łóżku, pośród
granatowej pościeli.
Naruto
patrzył na niego, gdy Sasuke wspiął się na materac, ściągając z siebie
bluzkę. Gdy odrzucił ją na bok, blondyn wyciągnął ku niemu ręce, objął
jego szyję i znów go do siebie przyciągnął, by ich usta znów się
złączyły. Sasuke cały dygotał z podniecenia, nie mogąc uwierzyć, że to
się dzieje. Tyle razy o tym marzył, tyle razy o tym myślał, a teraz to
się działo – miał Naruto, Naruto, który go kochał, tylko dla siebie.
-Ty
chcesz…? – zapytał chłopak, patrząc mu w oczy, gdy Sasuke oderwał się
od niego i zaczął podwijać koszulkę, w którą blondyn był ubrany. – Ty…
nie brzydzisz się mnie…?
-Ciebie?
– zapytał czule Sasuke, dotykając dłonią jego policzka. – Ja śniłem o
tobie, marzyłem, że będziesz mój – wyszeptał, a potem ucałował mocno
jego czoło. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że to nie sen – wyznał, po czym
powrócił do całowania jego słodkich ust.
Sasuke
obdarzał go miliardem pieszczot, szepcząc mu najczulsze słowa, jakie
tylko znał. Powoli rozbierał blondyna, odkrywając jego cudowne, gorące
ciało, którego tak bardzo pragnął. Blondyn także z każdą chwilą
postępował coraz śmielej – Sasuke czuł dłonie chłopaka, badające jego
brzuch i plecy, raz po raz obejmujące jego twarz. Gdy chłopak chciał go
pocałować, wplatał mu palce we włosy, przeczesując je i przegarniając.
Sasuke
ściągnął z blondyna spodenki, a potem bieliznę, po czym ogarnął
spojrzeniem jego nagie ciało. Naruto był piękny w każdym calu, a
zwłaszcza w tej chwili, zarumieniony, już lekko spocony i roztrzepany, z
szybko unoszącą się i opadającą klatką piersiową.
Sasuke
ponownie się nad nim pochylił, unosząc się na kolanach. Blondyn rozpiął
mu rozporek i ściągnął z niego spodnie, a zaraz za nimi bokserki.
-Pierwszy
raz – wysapał, gdy Sasuke całował jego szyję. – To będzie mój pierwszy
raz z kimś, kogo kocham. To… to takie niezwykłe…
Sasuke
nie odpowiedział, za to zszedł ustami niżej, pieszcząc jego obojczyki, a
potem sutki. Blondyn wzdychał cicho, co chwila szepcząc jego imię. W
końcu Sasuke dotarł ustami na sam dół, między nogi.
Naruto
przestał się kontrolować, gdy Sasuke objął ustami jego nabrzmiałą
męskość. Usiadł, wplatając mu palce we włosy i raz po raz powtarzał jego
imię oraz to, że go kocha. Sasuke nie bawił się z nim zbytnio, chciał
go obdarzyć jak największą przyjemnością. W końcu Naruto doszedł, znów
szepcząc jego imię.
Sasuke
wyprostował się, po czym wrócił do całowania ciała blondyna. Chłopak
wił się pod nim, zaciskał dłonie na pościeli, szeptał, że jest mu
dobrze, że chce więcej. W końcu Sasuke powrócił do jego ust i całując
je, sięgnął miedzy nogi chłopaka. Naruto rozchylił je szeroko,
pozwalając mu go przygotować. Jego ruchy zdradzały, że miał spore
doświadczenie w łóżku, każdy jego gest i ruch świadczył o tym, że zna
się narzeczy, ale o tym Sasuke nie chciał myśleć. Wolał świadomość tego,
że tu i teraz, w tej chwili, blondyn był tylko dla niego, tylko do
niego należał, tylko jego kochał.
-Już… możesz – wysapał blondyn, gdy Sasuke wsunął w niego kolejny, czyli trzeci palec. – Nie musisz… tak uważać… ja…
-Wiem – szepnął Sasuke, przerywając mu. – Ale ja chcę ci dać tylko przyjemność.
-Kocham cię – szepnął blondyn. – Nie mogłoby być… inaczej. Kocham cię. Proszę, weź mnie już…
Sasuke
spełnił jego życzenie, a Naruto wygiął się w piękny łuk, wzdychając
głośno. Niemal natychmiast zgrali się we wspólnym rytmie. Sasuke z
niczym się nie spieszył, poruszał się powoli, świadomie, starając się
dostarczyć jak najwięcej przyjemności swojemu kochankowi.
Natomiast
Naruto chyba doskonale wiedział, czego Sasuke pragnie. Nie, nie udawał,
Uchiha wiedział to zaledwie spojrzawszy na jego twarz, jednak doskonale
interpretował każdy ruch Sasuke, dostosowując się do niego, zaciskał
mięśnie w odpowiednim momencie, jego dłonie i usta pieściły zawsze te
najwrażliwsze miejsca, a jego słowa dostarczały Sasuke dodatkowych
bodźców.
Jednak,
mimo iż Sasuke czerpał z tego zbliżenia maksymalną przyjemność, przez
głowę i tak przebiegła mu myśl, jak bardzo okaleczony jest ten chłopiec.
Naruto wydawał mu się całkowicie odarty z tego, co miał najcenniejsze.
Całkowicie pozbawiony niewinności, która wcześniej wydawała się Sasuke
oczywista w jego przypadku.
Nagle
Naruto jęknął najgłośniej jak do tej pory, jego ciałem wstrząsnął
dreszcz i chłopak doszedł. Sasuke objął go mocniej, wykonał jeszcze
kilka pchnięć i również osiągnął szczyt, szepcząc Naruto do ucha, jak
bardzo go kocha. Potem osunął się na spocone, cudownie gorące ciało
kochanka, wtulając się w jego szyję. Naruto pogłaskał go po włosach, a
potem ucałował w czoło.
-Podobało ci się? – spytał szeptem, a Sasuke uniósł głowę i spojrzał na niego.
-Zrobiłem to z tobą, więc nie było innej możliwości – wyszeptał nieco zachrypniętym głosem. – A tobie?
-Kocham cię – szepnął Naruto, a w jego oczach znów zabłysły łzy. – Wszystko mi się w tobie podoba, Sasuke, wszystko…
Uchiha
uniósł się na łokciach i pocałował go, a potem przekręcił się na plecy i
przygarnął do siebie blondyna. Naruto objął go w pasie, opierając głowę
na jego torsie.
-Co my teraz zrobimy? – zapytał szeptem.
-Nie
wiem – odparł Sasuke, wiedząc, jak ważne jest to pytanie. Nie widział
wyjścia z tej sytuacji, nie wiedział, co ma powiedzieć. Blondyn uciekł
do niego, lecz oprawcy mogli go w każdej chwili znaleźć i zabrać z
powrotem. Dostali dar od losu, lecz fortuna była okrutna i zmienna.
Nawet jeśli w tej chwili mieszkanie Sasuke wydawało się być całym
istniejącym światem, to była to tylko iluzja. Za oknami szalała burza i
nie dotyczyło to tylko pogody. – Nie wiem…
-Przepraszam, że cię w to wciągnąłem – powiedział blondyn łamiącym się głosem. – Jestem taki samolubny…
-Nie - przerwał mu Sasuke. – Ja i tak bym tego chciał, ja sam… Nie myśl, że mnie do czegokolwiek zmusiłeś, Naruto.
Blondyn
przytaknął i przylgnął don iego ściślej. Sasuke wodził palcami po jego
nagich plecach, zastanawiając się, co powinni teraz zrobić? Nie chciał
wypuszczać chłopca ze swoich objęć, nie chciał go puszczać do tego
człowieka, tego potwora… A z drugiej strony, gdzie miał go ukryć? I co
zrobić, by Kyuubi nie dowiedział się, że Naruto się z nim kochał. A tym,
co było w tym wszystkim najważniejsze był fakt, że to nie były zwykłe
obawy, tu chodziło o życie Naruto! Co miał robić? Co robić?
Jego
palec zawędrował w okolice biodra blondyna i trafił na coś na jego
skórze. Sasuke zamarł, a potem lekko uniósł głowę. Naruto miał tam kilka
dziwnych, okrągłych blizn. Sasuke zmarszczył nos, przesuwając po jednej
z nich palcem. Nagle drgnął, uświadamiając sobie, czego dotyka.
-Boże... – wyszeptał, a blondyn skulił się nieco, ukrywając przed nim twarz. To były blizny po przypalaniu papierosem…
-Boję się – wyszeptał Naruto, a wstrząśnięty Sasuke spojrzał na niego. Blondyn wciąż ukrywał przed nim swoje oczy.
-Nic ci się nie stanie – powiedział ostro czarnowłosy. – Nie pozwolę, by coś ci się stało, słyszysz?
Blondyn pokręcił głową.
-Nie
o siebie się boję – wyszeptał. – O ciebie, Sasuke, najbardziej się
martwię. Ja od dawna znam swój los, ponieważ mam datę ważności. Gdy
przestanę mieć naście lat, już nie będę taki atrakcyjny. Jeśli będę miał
pecha, Kyuu sprzeda mnie do jakiegoś burdelu na drugim końcu świata,
ale jeśli się nade mną zlituje… - Blondyn uniósł się do góry i patrząc
mu w oczy, przyłożył dwa palce do skroni, niczym pistolet. – To BAM i po
sprawie. – Zaśmiał się gorzko i znów łzy spłynęły mu po policzku.
Zaszlochał. – Ale się też b-boję. Co jeśli zrobi tak, jak z moim
poprzednikiem? Co, jeśli będzie wściekły, jeśli pobiją mnie, zwiążą,
wsadzą do plastykowego worka i wrzucą do rzeki, jak tamtego chłopaka?
Ż-ż-żywego?! Sasuke… Sasuke, ja tak bardzo się boję! – wyrzucił z siebie
gwałtownie i rozpłakał się od nowa. Uchiha natychmiast go objął,
ściskając z całych sił jego drżące ciało. Prawą ręką sięgnął po
słuchawkę telefonu, stojącego na szafce nocnej i kołysząc się z łkającym
blondynem w ramionach, wybrał ostatni numer, na który dzwonił. Brat
odebrał po trzech sygnałach.
-Itachi –szepnął Sasuke do słuchawki – potrzebuję twojego samochodu.
O ja cie ;-; co za akcja, Kyuu.. zawiodłam się na tobie.. XD
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, co za akcja, Naruto przyszedł do Sasuke, ale co zrobi Kyuu teraz...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia