środa, 19 grudnia 2012

Akwarele 4

   Kolejne dni były dla Sasuke potworne. Źle sypiał, cały czas się martwił, zadręczał, na myśl o Naruto dostawał migreny. W szkole chłopak unikał go jak ognia. Gdy pewnego dnia Sasuke chciał z nim porozmawiać, ten tylko pokręcił głową i przed nim uciekł. Później Sasuke dorwał go w ustronnym miejscu na korytarzu po lekcjach. Naruto nie chciał z nim rozmawiać.
-Nie możemy – powiedział jedynie, patrząc mu intensywnie w oczy. – To złe… jesteś moim nauczycielem…
-Przestań pieprzyć! – warknął na niego Sasuke, a blondyn drgnął. – Ja już wszystko wiem, dowiedziałem się, że…
              W oczach blondyna stanęły łzy i Sasuke urwał. Chłopak chciał uciec, lecz Uchiha złapał go za nadgarstek.
-Zaczekaj! Proszę cię, Naruto, porozmawiaj ze mną! – nalegał. Blondyn potrząsnął głową, dygocąc na całym ciele.
-Skoro wiesz, to mnie zostaw – jęknął błagająco. – Nie powinienem w ogóle dla ciebie istnień, Sasuke! – To był pierwszy raz, gdy blondyn wymówił jego imię. – Błagam cię, nie zniosę, jeśli…
              Blondyn urwał gwałtownie, a łzy spłynęły mu po twarzy.
-Proszę – jęknął i w końcu wyrwał się z jego uścisku. – Dla twojego dobra… proszę, trzymaj się ode mnie z daleka!
              To powiedziawszy, blondyn odwrócił się plecami do niego i czym prędzej uciekł, zostawiając go samego. Później Naruto udawał, że się nie znają, albo raczej, że nie łączy ich nic więcej, niż powinno łączyć ucznia i nauczyciela. Na jego lekcjach chłopak znów zamierał w bezruchu, patrząc bezmyślnie w blat ławki. Sasuke udawał, że go nie widzi, choć wszystko w nim protestowało, każda komórka jego ciała chciała, by dał znać blondynowi, jak bardzo nie zgadza się z takim stanem rzeczy.
              Mijały kolejne dni i tygodnie i nic się nie zmieniało, aż w końcu nadeszły egzaminy, a zaraz po nich wakacje. Umowę o pracę przedłużono Sasuke na następny rok, więc miał pewność, że po wakacjach zobaczy chłopaka, że być może znów z nim porozmawia…
              Początek letniej przerwy powitał Sasuke depresją. Nie mógł się zebrać do kupy, nie mógł się ogarnąć, nie miał na nic siły. Za każdym razem, gdy jego myśli wędrowały ku Naruto, bezsilna złość odbierała mu chęć do życia. Naruto był tam, z tym potwornym człowiekiem, który ograbił go z wolności, być może nawet w tej chwili odzierał chłopca z niewinności, zmuszał go do…
              Zawsze, gdy takie myśli pojawiały się w jego głowie, zrywał się n arówne nogi i zaczynał krążyć po mieszkaniu, niezdolny do jakiejkolwiek pracy, jednocześnie wściekły i zrezygnowany. Nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić.
              W piątek dwa tygodnie od rozpoczęcia wakacji lał ulewny deszcz. Sasuke siedział w mieszkaniu na parapecie okna, pijąc kawę. Niepokój, złość, już mu przeszły, pozostała tylko bezsilność i akceptacja rzeczywistości, której nie mógł zmienić. Naruto żył w koszmarze, a Sasuke nie znał sposobu, by go z niego uwolnić. Odstawił kubek i zakrył dłońmi twarz. Nawet nie potrafił sobie wyobrazić, co przeżywał blondyn.
              Z zamyślenia wyrwał go dzwonek do drzwi, a zaraz po nim natarczywe pukanie. Zdziwiony Sasuke zsunął się z parapetu, nie mając pojęcia, kto to może być o tej porze. W końcu przyszło mu do głowy, że to najprawdopodobniej Itachi przyjechał z jakąś ważną sprawą. Ruszył ku drzwiom, przeczesując palcami skołtunione włosy, by doprowadzić je przynajmniej do względnego ładu. Podszedł do drzwi i otworzył je. Zamarł.
              Przed nim stał przemoczony do suchej nitki Naruto. Chłopak wyglądał jak nieszczęście, woda płynęła mu z włosów, mokre ubrania przykleiły mu się do ciała. Jego jasna bluzka cała była w makabrycznych, czerwonych plamach. Oczy miał pełne łez.
-Naruto? – wyszaptał zdumiony Sasuke. Blondyn spojrzał na niego błędnymi oczami.
-J-ja nie miałem… - wychrypiał przez nabrzmiałe gardło – nie miałem do kogo iść… Nie miałem g-gdzie…
              Sasuke patrzył na niego, zdumiony, zszokowany… W końcu drgnął i wpuścił chłopaka do mieszkania, po czym wyjrzał na korytarz. Nikogo nie spostrzegł, więc szybko zamknął drzwi, zarówno na zamek, jak i kłódkę.
-Naruto? – zapytał zdezorientowany, patrząc na mokrego, rozdygotanego chłopaka. – Co ty tu robisz?
-P-p-przepraszam – wyjąkał chłopak, bliski płaczu. Szczękał zębami, mówił z trudem, był autentycznie przerażony. – Ja nie miałem g-gdzie… nie miałem do k-kogo…
-Spokojnie – szepnął Sasuke, po czym przygarnął chłopaka do siebie i objął go, przyciskając jego głowę do swojego torsu. Chłopak cały się trząsł. – Ciii, już dobrze, już wszystko jest  dobrze. Uspokój się, Naruto.
              Chłopak wczepił się w niego, mocząc mu ubranie. Sasuke nie przejął się tym, najważniejsze było, że blondyn tu był, że był cały i zdrowy, że do niego przyszedł.
-Co się stało? –spytał Sasuke, gdy blondyn nieco się uspokoił. Uchiha cofnął się i pochylił, kładąc mu dłonie na ramionach. – Czy… czy to jest krew? – zapytał, wskazując głową czerwone plamy na koszulce Naruto. Chłopak spojrzał w dół, a potem przytaknął, pociągając nosem.
-N-nie jest m-moja – wyszeptał. – Była s-strzelanina na mieście… Nie wiedziałem, co mam robić… do… do ciebie było najbliżej… Wiedziałem, gdzie mieszkasz, dowiedziałem się od Sarutobiego…
-Strzelanina?! – przeraził się Sasuke.
-L-ludzie Kyuu…wpadli w pułapkę innego gangu… j-jechałem jednym z samochodów… Nie wiedziałem, gdzie mam iść, co ze sobą z-zrobić…
-Spokojnie – szepnął Sasuke, po czym ponownie go przytulił. – Dobrze, że przyszedłeś do mnie… Tu jesteś bezpieczny.
-Ja nigdzie nie jestem bezpieczny – wyszeptał Naruto, obejmując go mocno. – On mnie wszędzie znajdzie. Jak tylko się zorientuje, że uciekłem, zaraz mnie znajdzie…
-Nie myśl o tym – przerwał mu Sasuke, odrzucając myśl o tym, że ktoś mógłby za chwilę wpaść do mieszkania i zabrać chłopaka z jego ramion. – Chodź, jesteś cały lodowaty, musisz się wysuszyć, przebrać…
              Sasuke złapał go za rękę i wciągnął wgłąb mieszkania. Tam wygrzebał z szafy czyste ubrania, a potem zaprowadził rozdygotanego blondyna do łazienki. Gdy Naruto brał kąpiel, Sasuke nastawił czajnik na herbatę. Sam był przerażony tym, co się działo, lecz postanowił nie dać tego po sobie poznać, musiał być dzielny, by Naruto miał siłę to wszystko znieść. Sasuke naprawdę się przeraził, widząc krew na jego koszulce i kamień spadł mu z serca gdy się dowiedział, że nie należała ona do niego. Umarłby, gdyby coś się blondynowi stało. Zadrżał na myśl, że chłopak brał udział w jakiejś gangsterskiej strzelaninie…
-Boże… - szepnął do siebie, zakrywając dłonią usta. – W jakim świecie on żyje…
              Czajnik zaczął gwizdać, a Sasuke wyłączył pod nim gaz i zalał dwa kubki mocnej, aromatycznej herbaty. Chwilę później ubrany w jego granatowe spodenki i czarną koszulkę Naruto wyszedł z łazienki. Gdy Sasuke na niego spojrzał przez głowę przemknęła mu myśl, że tak mogłoby być, gdyby Naruto był normalnym chłopcem, gdyby ich związek był możliwy – Naruto, spędzający u niego popołudnie. Naruto, ubrany w jego rzeczy. Naruto, pijący z nim herbatę jakby nigdy nic.
              Sasuke gestem zaprosił go do stołu, a Naruto boso przemierzył kuchnię i usiadł na krześle, podciągając na nie nogi. Sasuke postawił przed nim kubek gorącego płynu.
-Czujesz… się lepiej? – spytał cicho skulonego na krześle chłopca. Blondyn przytaknął.
-Nie jest mi zimno – odparł. – Dziękuję, że mnie nie wygoniłeś.
-Wiesz, że bym tego nie zrobił. – Sasuke usiadł obok niego i wziął go za rękę. – Kocham cię.
              Blondyn nie dał po sobie poznać, że to usłyszał. Sasuke ściskał w dłoni jego drobne, chude palce, ciepłe po gorącym prysznicu. Wcześniej blondyn był taki lodowaty.
-Dlaczego ja? – zapytał nagle chłopak, patrząc na kubek herbaty. – Czemu we mnie? Sasuke, czy ty nie rozumiesz…
-A czemu ty tu jesteś? – odparł Uchiha. – Czemu przyszedłeś do mnie? Dlaczego ja?
              Blondyn w końcu podniósł głowę i spojrzał mu w oczy. Chwilę przyglądali się sobie.
-Kocham cię – odparł blondyn ze łzami w oczach. – Próbowałem przestać, ale nie mogę. Kocham cię, Sasuke. Tak bardzo cię kocham.
              Zignorowali swoje herbaty, jednocześnie się do siebie przysunęli i ich usta połączył pocałunek. Sasuke otoczył dłońmi twarz blondyna, namiętnie go całując, aż wszystko zaczęło wokół nich wirować.
              Sasuke uniósł się z krzesła, pochylił, po czym wziął blondyna na ręce. Naruto nie zaprotestował, tylko mocno objął jego szyję i przyciągnął go bardziej do jeszcze głębszego pocałunku. Sasuke uchylił jedno oko i ruszył do sypialni. Chwilę później kładł blondyna na swoim łóżku, pośród granatowej pościeli.
              Naruto patrzył na niego, gdy Sasuke wspiął się na materac, ściągając z siebie bluzkę. Gdy odrzucił ją na bok, blondyn wyciągnął ku niemu ręce, objął jego szyję i znów go do siebie przyciągnął, by ich usta znów się złączyły. Sasuke cały dygotał z podniecenia, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje. Tyle razy o tym marzył, tyle razy o tym myślał, a teraz to się działo – miał Naruto, Naruto, który go kochał, tylko dla siebie.
-Ty chcesz…? – zapytał chłopak, patrząc mu w oczy, gdy Sasuke oderwał się od niego i zaczął podwijać koszulkę, w którą blondyn był ubrany. – Ty… nie brzydzisz się mnie…?
-Ciebie? – zapytał czule Sasuke, dotykając dłonią jego policzka. – Ja śniłem o tobie, marzyłem, że będziesz mój – wyszeptał, a potem ucałował mocno jego czoło. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że to nie sen – wyznał, po czym powrócił do całowania jego słodkich ust.
              Sasuke obdarzał go miliardem pieszczot, szepcząc mu najczulsze słowa, jakie tylko znał. Powoli rozbierał blondyna, odkrywając jego cudowne, gorące ciało, którego tak bardzo pragnął. Blondyn także z każdą chwilą postępował coraz śmielej – Sasuke czuł dłonie chłopaka, badające jego brzuch i plecy, raz po raz obejmujące jego twarz. Gdy chłopak chciał go pocałować, wplatał mu palce we włosy, przeczesując je i przegarniając.
              Sasuke ściągnął z blondyna spodenki, a potem bieliznę, po czym ogarnął spojrzeniem jego nagie ciało. Naruto był piękny w każdym calu, a zwłaszcza w tej chwili, zarumieniony, już lekko spocony i roztrzepany, z szybko unoszącą się i opadającą klatką piersiową.
              Sasuke ponownie się nad nim pochylił, unosząc się na kolanach. Blondyn rozpiął mu rozporek i ściągnął z niego spodnie, a zaraz za nimi bokserki.
-Pierwszy raz – wysapał, gdy Sasuke całował jego szyję. – To będzie mój pierwszy raz z kimś, kogo kocham. To… to takie niezwykłe…
              Sasuke nie odpowiedział, za to zszedł ustami niżej, pieszcząc jego obojczyki, a potem sutki. Blondyn wzdychał cicho, co chwila szepcząc jego imię. W końcu Sasuke dotarł ustami na sam dół, między nogi.
              Naruto przestał się kontrolować, gdy Sasuke objął ustami jego nabrzmiałą męskość. Usiadł, wplatając mu palce we włosy i raz po raz powtarzał jego imię oraz to, że go kocha. Sasuke nie bawił się z nim zbytnio, chciał go obdarzyć jak największą przyjemnością. W końcu Naruto doszedł, znów szepcząc jego imię.
              Sasuke wyprostował się, po czym wrócił do całowania ciała blondyna. Chłopak wił się pod nim, zaciskał dłonie na pościeli, szeptał, że jest mu dobrze, że chce więcej. W końcu Sasuke powrócił do jego ust i całując je, sięgnął miedzy nogi chłopaka. Naruto rozchylił je szeroko, pozwalając mu go przygotować. Jego ruchy zdradzały, że miał spore doświadczenie w łóżku, każdy jego gest i ruch świadczył o tym, że zna się narzeczy, ale o tym Sasuke nie chciał myśleć. Wolał świadomość tego, że tu i teraz, w tej chwili, blondyn był tylko dla niego, tylko do niego należał, tylko jego kochał.
-Już… możesz – wysapał blondyn, gdy Sasuke wsunął w niego kolejny, czyli trzeci palec. – Nie musisz… tak uważać… ja…
-Wiem – szepnął Sasuke, przerywając mu. – Ale ja chcę ci dać tylko przyjemność.
-Kocham cię – szepnął blondyn. – Nie mogłoby być… inaczej. Kocham cię. Proszę, weź mnie już…
              Sasuke spełnił jego życzenie, a Naruto wygiął się w piękny łuk, wzdychając głośno. Niemal natychmiast zgrali się we wspólnym rytmie. Sasuke z niczym się nie spieszył, poruszał się powoli, świadomie, starając się dostarczyć jak najwięcej przyjemności swojemu kochankowi.
              Natomiast Naruto chyba doskonale wiedział, czego Sasuke pragnie. Nie, nie udawał, Uchiha wiedział to zaledwie spojrzawszy na jego twarz, jednak doskonale interpretował każdy ruch Sasuke, dostosowując się do niego, zaciskał mięśnie w odpowiednim momencie, jego dłonie i usta pieściły zawsze te najwrażliwsze miejsca, a jego słowa dostarczały Sasuke dodatkowych bodźców.
              Jednak, mimo iż Sasuke czerpał z tego zbliżenia maksymalną przyjemność, przez głowę i tak przebiegła mu myśl, jak bardzo okaleczony jest ten chłopiec. Naruto wydawał mu się całkowicie odarty z tego, co miał najcenniejsze. Całkowicie pozbawiony niewinności, która wcześniej wydawała się Sasuke oczywista w jego przypadku.
              Nagle Naruto jęknął najgłośniej jak do tej pory, jego ciałem wstrząsnął dreszcz i chłopak doszedł. Sasuke objął go mocniej, wykonał jeszcze kilka pchnięć i również osiągnął szczyt, szepcząc Naruto do ucha, jak bardzo go kocha. Potem osunął się na spocone, cudownie gorące ciało kochanka, wtulając się w jego szyję. Naruto pogłaskał go po włosach, a potem ucałował w czoło.
-Podobało ci się? – spytał szeptem, a Sasuke uniósł głowę i spojrzał na niego.
-Zrobiłem to z tobą, więc nie było innej możliwości – wyszeptał nieco zachrypniętym głosem. – A tobie?
-Kocham cię – szepnął Naruto, a w jego oczach znów zabłysły łzy. – Wszystko mi się w tobie podoba, Sasuke, wszystko…
              Uchiha uniósł się na łokciach i pocałował go, a potem przekręcił się na plecy i przygarnął do siebie blondyna. Naruto objął go w pasie, opierając głowę na jego torsie.
-Co my teraz zrobimy? – zapytał szeptem.
-Nie wiem – odparł Sasuke, wiedząc, jak ważne jest to pytanie. Nie widział wyjścia z tej sytuacji, nie wiedział, co ma powiedzieć. Blondyn uciekł do niego, lecz oprawcy mogli go w każdej chwili znaleźć i zabrać z powrotem. Dostali dar od losu, lecz fortuna była okrutna i zmienna. Nawet jeśli w tej chwili mieszkanie Sasuke wydawało się być całym istniejącym światem, to była to tylko iluzja. Za oknami szalała burza i nie dotyczyło to tylko pogody. – Nie wiem…
-Przepraszam, że cię w to wciągnąłem – powiedział blondyn łamiącym się głosem. – Jestem taki samolubny…
-Nie - przerwał mu Sasuke. – Ja i tak bym tego chciał, ja sam… Nie myśl, że mnie do czegokolwiek zmusiłeś, Naruto.
              Blondyn przytaknął i przylgnął don iego ściślej. Sasuke wodził palcami po jego nagich plecach, zastanawiając się, co powinni teraz zrobić? Nie chciał wypuszczać chłopca ze swoich objęć, nie chciał go puszczać do tego człowieka, tego potwora… A z drugiej strony, gdzie miał go ukryć? I co zrobić, by Kyuubi nie dowiedział się, że Naruto się z nim kochał. A tym, co było w tym wszystkim najważniejsze był fakt, że to nie były zwykłe obawy, tu chodziło o życie Naruto! Co miał robić? Co robić?
              Jego palec zawędrował w okolice biodra blondyna i trafił na coś na jego skórze. Sasuke zamarł, a potem lekko uniósł głowę. Naruto miał tam kilka dziwnych, okrągłych blizn. Sasuke zmarszczył nos, przesuwając po jednej z nich palcem. Nagle drgnął, uświadamiając sobie, czego dotyka.
-Boże... – wyszeptał, a blondyn skulił się nieco, ukrywając przed nim twarz. To były blizny po przypalaniu papierosem…
-Boję się – wyszeptał Naruto, a wstrząśnięty Sasuke spojrzał na niego. Blondyn wciąż ukrywał przed nim swoje oczy.
-Nic ci się nie stanie – powiedział ostro czarnowłosy. – Nie pozwolę, by coś ci się stało, słyszysz?
              Blondyn pokręcił głową.
-Nie o siebie się boję – wyszeptał. – O ciebie, Sasuke, najbardziej się martwię. Ja od dawna znam swój los, ponieważ mam datę ważności. Gdy przestanę mieć naście lat, już nie będę taki atrakcyjny. Jeśli będę miał pecha, Kyuu sprzeda mnie do jakiegoś burdelu na drugim końcu świata, ale jeśli się nade mną zlituje… - Blondyn uniósł się do góry i patrząc mu w oczy, przyłożył dwa palce do skroni, niczym pistolet. – To BAM i po sprawie. – Zaśmiał się gorzko i znów łzy spłynęły mu po policzku. Zaszlochał. – Ale się też b-boję. Co jeśli zrobi tak, jak z moim poprzednikiem? Co, jeśli będzie wściekły, jeśli pobiją mnie, zwiążą, wsadzą do plastykowego worka i wrzucą do rzeki, jak tamtego chłopaka? Ż-ż-żywego?! Sasuke… Sasuke, ja tak bardzo się boję! – wyrzucił z siebie gwałtownie i rozpłakał się od nowa. Uchiha natychmiast go objął, ściskając z całych sił jego drżące ciało. Prawą ręką sięgnął po słuchawkę telefonu, stojącego na szafce nocnej i kołysząc się z łkającym blondynem w ramionach, wybrał ostatni numer, na który dzwonił. Brat odebrał po trzech sygnałach.
-Itachi –szepnął Sasuke do słuchawki – potrzebuję twojego samochodu.

1 komentarz: