witam. tak. oto napisany przeze mnie bonus z okazji braku wszelkiej okazji. w sumie, niespodzianki to miła rzecz.
nalegam na przeczytanie owego wstępu, gdyż powstanie tego opowiadania musi zostać wyjaśnione. macie tu do czynienia z czymś, co jest nieco dziwne. pomysł zrodził się dzięki czytelniczce, która odezwała się do mnie na GG. mniej więcej rok temu. odmówiłam jej prośbie, stwierdziwszy wtedy, że nie napiszę czegoś takiego, ponieważ to zupełnie niemożliwe. jak się okazuje, okłamałam ją i za to przepraszam.
wena na napisanie opowiadania ten temat zrodziła się tuż przed wyjazdem do dziadków, kiedy to z nudów szukałam w necie czegoś do przeczytania i znalazłam opowiadanie o tej tematyce. komentarze pod tamtym tekstem potwierdziły, że są osoby, które chcą takie rzeczy czytać. przypomniało mi się, że sama zaczęłam coś takiego tworzyć, ale po napisaniu trzech rozdziałów dałam sobie spokój. w ferie, mając wenę na właśnie to i tylko to, wróciłam do tego tekstu i bam (!), skończyłam go. tak wiec od trzeciego rozdziału do ostatniego, teks został napisany w przeciągu ostatnich kilku dni.
NIE POLECAM FACETOM! jest Was, panowie, dwóch, jeśli dobrze liczę, chyba że ktoś się nie przyznał, a mógłby to zrobić. nie polecam Wam tego opowiadania, to tekst dla bab. przepraszam.
ogólnie nie umiem myśleć o tym opowiadaniu w sposób inny, niż pejoratywny. opowiadanie jest romantyczne, cukierkowe, naiwne i ogólnie, no, jest dla dziewczyn, żeby sobie powzdychać i takie tam. jeśli uznacie, że powinnam iść do lekarza, to macie do tego prawo, a ja i tak nie pójdę.
fajnie by było, gdyby ilość komentarzy odpowiadała ilości rozdziałów. nie zmuszam do komentowania pod każdym, tylko uprzejmie to sugeruję xD
tak więc, biorąc głęboki wdech, UWAGA, MPREG! czytasz tylko na swoją odpowiedzialność. zapraszam:
-Nareszcie koniec! – wykrzyknął Naruto Uzumaki, a idąca przed nimi kapłanka Niko obejrzała się na niego z gniewną miną. Uzumaki zatrzymał się w pół kroku, a ona prychnęła i przyspieszyła, zaś wszystkiej je służki, dla odmiany rozchichotane, podążyły za nią. Lekko zmieszany Naruto zerknął na idącego obok Sasuke. Przyjaciel kroczył sprężyście z kamienną miną na twarzy. Nachylił się ku niemu.
-Niko dziwnie się na mnie patrzy –
szepnął, a Sasuke spojrzał na niego obojętnie.
-Co mnie to obchodzi? – zapytał
bezbarwnym głosem. Naruto odsunął się od niego z urażoną miną.
-No nic, tylko tak mówię! – zawołał.
Sasuke
zmrużył lekko oczy, a potem prychnął, wzruszając ramionami i wepchnął ręce do
kieszeni granatowych spodni. Naruto spojrzał na plecy kapłanki, marszcząc
czoło. Wydął usta.
-Chyba mnie nie lubi – mruknął cicho,
patrząc na wiwatujący tłum, witający swoją kapłankę u bram miasta. Ludzie
krzyczeli, machali błękitnymi chorągiewkami, chustkami i wszystkim, co tam im
jeszcze wpadło w ręce, zaś małe dzieci dzwoniły zawzięcie malutkimi
dzwoneczkami. Kapłanka przeszła przez bramę, a oni za nią. Zaczęła pozdrawiać
ludzi, błogosławić dzieci i starców. Sasuke prychnął jeszcze raz.
-Skąd pomysł, że cię nie lubi? – zapytał
bez ciekawości. Uzumaki wypuścił powietrze przez nos. Jakże ten drań go
wkurzał! Jakby nie mógł okazać jakiegokolwiek zainteresowania, choćby
najmniejszego! W dodatku seksowna Niko całą drogę mrugała tymi swoimi
niesamowitymi oczkami w stronę Uchihy, cały czas go zagadywała i wdzięczyła się
do niego. Uzumaki musiał to przyznać – był zazdrosny. A przecież on też był
niczego sobie! Był równie przystojny co Sasuke! Był też równie dobrym shinobi,
więc nie rozumiał, dlaczego dziewczyny interesowały się tym oschłym dupkiem,
zamiast nim. Przecież on był… nie do wytrzymania na dłuższą metę! Naruto miał
go już serdecznie dość, z chęcią wróciłby do Wioski i poszedł na ramen, a potem
trzymał się z daleka od tego drania przez kilka dni. A po tych kilku dniach… po
tych kilku dniach odwyku od czarnowłosego z chęcią wrąbałby mu na jakimś treningu.
-Bo tak myślę! – fuknął. Uchiha przyjrzał
mu się, następnie przeniósł znudzone spojrzenie na plecy idącej przed nimi
kapłanki, zaś na koniec zerknął ponad głowami tłumu na złotą kopułę świątyni,
do której się zbliżali. Nic nie powiedział.
Szli
w milczeniu, Naruto klnąc w myślach, a Sasuke… a kogo obchodziło, o czym myślał
zarozumiały Sasuke! Kij mu w oko! W ogóle, to on z przyjemnością dźgnąłby
Uchihę owym kijem, ale uszkodzony czarnowłosy w ogóle by mu się na misji nie
przydał. Westchnął. Miał już tego dosyć. W ogóle nie rozumiał tych wdzięczących
się do Uchihy lasek. Co one w nim widziały? Co ten dupek miał?
Naruto
po raz kolejny zmierzył go spojrzeniem, prześlizgując się wzrokiem po sylwetce
chłopaka. Nie imponowała mu ani trochę. Zerknął na jego gębę. Przecież ona była
zupełnie bez wyrazu, jak można mieć taką minę? A te oczy! Brrrr… Zimne i puste
jak okna opuszczonego domu. I ta wyniosłość bijąca od całej jego osoby! Jakby
Uchiha miał się za lepszego!
-Możesz przestać się tak na mnie gapić? –
zapytał w pewnym momencie obiekt jego obserwacji, a Naruto drgnął. Odwrócił się
z obrażoną miną.
-Wcale się nie gapię! – powiedział, ale
Sasuke tylko wywrócił oczyma. Dotarli do świątyni.
Kapłanka
zatrzymała się przed schodami, po czym obróciła w ich stronę. Uśmiechnęła się
do Uchihy, Naruto obrzuciła wzgardliwym spojrzeniem i zbliżyła się do nich.
-Mam nadzieję, że uczynicie mi ten
zaszczyt i zjawicie się na dzisiejszej ceremonii powitania Nowego Roku. Modlitwy
odbędą się na placu za tą tu świątynią. Będziemy prosić boginię Tatti o
pomyślność na cały następny rok – powiedziała melodyjnym głosem, patrząc cały
czas w oczy Sasuke. Ten przyglądał jej się obojętnie.
-Możemy przyjść – odpowiedział – jeśli
takie jest twoje życzenie.
-To zaproszenie, a nie rozkaz – zaśmiała
się perliście. – Będę cię… was… oczekiwać.
Skłoniła
się przed nimi i wśród wiwatów, wkroczyła do świątyni. Wielkie, złote wrota
zatrzasnęły się za nią i za jej służkami, a wiwatujący tłum zaczął przycichać i
rozchodzić się. Naruto był zły.
-„Będę cię oczekiwać… to tylko
zaproszenie” – mamrotał pod nosem, wcale nie przejmując się tym, że Uchiha
przygląda mu się, gdy szli ulicą, szukając jakiegoś noclegu. – Pheh! Ty wcale
nie jesteś taki fajny jak ci się zdaje, Uchiha! – prychnął. Sasuke zmarszczył
nos.
-Wcale nie uważam się za „takiego
fajnego”, jak to ująłeś, Naruto – odpowiedział spokojnie Uchiha, oglądając
swoje paznokcie. – Jedynie za bardziej uzdolnionego i silniejszego, jak i
również obdarzonego większym ilorazem…
-Draniu! – krzyknął Naruto, przez co
kilku ludzi obejrzało się na niego ze zgorszeniem. Uzumaki nic sobie z tego nie
robił. – Przestań mnie obrażać!
Sasuke
zerknął na niego z umiarkowanym zainteresowaniem.
-Co cię gryzie, wyduś to z siebie i
miejmy już to z głowy, bo męczy mnie ta dyskusja. Jest bez sensu – stwierdził,
ponownie wpychając dłonie do kieszeni. – Chodzi ci o tę kapłankę? – zapytał
otwarcie. Uzumaki zaczerwienił się lekko. Uchiha skręcił w stronę hotelu, który
przyuważył, a blondyn podążył za nim.
-Tsa – mruknął w końcu, kopiąc kamień.
Sasuke po raz kolejny tego dnia wywrócił oczyma.
-Nie masz szczęścia i tyle – powiedział.
– I ona zresztą też, bo ja mam ją w nosie – wyjaśnił, popychając drzwi
wejściowe do hotelu.
Znaleźli
się w skromnym lobby, urządzonym w jasnych kolorach. Zbliżyli się do lady i
zameldowali. Dostali klucze do pokoju dla dwóch osób i udali się na górę.
Naruto szedł pierwszy, a Uchiha tuż za nim.
-Nie rozumiem cię – odezwał się blondyn
gdzieś w połowie schodów. – Widziałeś jej tyłek? Kurde, ona jest… jeszcze nigdy
nie widziałem laski z tak zgrabnym tyłkiem! – wykrzyknął, a Uchiha pokręcił
głową z rezygnacją.
-Nie zwróciłem uwagi – powiedział to
takim tonem, że Naruto nie miał wątpliwości, że nic go nie obchodził tyłek
Niko. Podrapał się po głowie.
-A tak właściwie, to jeszcze nigdy nie
rozmawiałem z tobą o dziewczynach – zwrócił się do towarzysza, gdy szli
korytarzem w stronę pokoju. Sasuke patrzył na numerki na kolejnych drzwiach. –
Przecież jakaś MUSIAŁA ci się podobać!
Zatrzymali
się. Naruto wetknął klucz do zamka i przekręcił, a potem otworzył drzwi. Weszli
do skromnego pokoju z oknem i dwoma łóżkami oraz drzwiami do łazienki. Prócz
tego był tu jeszcze stolik z dwoma taboretami i szafka. Naruto wybrał sobie
łóżko i rzucił na nie swój plecak. Zerknął na Uchihę, który rozglądał się po
pokoju z obojętną miną.
-To jak, była taka? – ponaglił go, siadając
na skraju swojego łóżka. Uchiha spojrzał na niego bez większych emocji. Również
usiadł. Przez chwilę zastanawiał się nad jego pytaniem.
-Nie – odparł po chwili. Uzumakiego
przytkało. W końcu się opanował i nachylił lekko w kierunku Sasuke, którego twarz
nadal nie zdradzała żadnych uczuć.
-A może ty jesteś gejem, Sasuke? – prawie
wyszeptał, patrząc na niego intensywnie. Uchiha nawet nie drgnął. Zmierzył go
całego spojrzeniem zimnych oczu jeden raz, potem drugi… Przy trzecim wzdrygnął
się nieznacznie.
-Nie, raczej nie jestem – odpowiedział
kpiąco, mrużąc lekko oczy. Naruto zarumienił się gwałtownie.
-Draniu, co to miało znaczyć?! –
wykrzyknął.
-Co?
-Ten twój wzrok! Znów się ze mnie
nabijasz?!
Uchiha
wzruszył lekko ramionami, wstając.
-To ty wymyślasz takie głupie tematy do
rozmowy – odparł, ściągając z siebie kamizelkę, a potem bluzę. Zaczął składać
te rzeczy w kostkę. – Zajmij się lepiej swoimi sprawami, a nie wtykasz nos w
cudze – ułożył złożone rzeczy w nogach łóżka i spojrzał na obserwującego go Naruto.
Ten przyglądał mu się z jedną uniesioną w górę brwią.
-Dziwne tematy? Dla zdrowego faceta nie
jest „dziwnym” podyskutować o tyłku fajnej panny. Ugania się za tobą tyle
kobiet, możesz wybierać i przebierać, a ty kręcisz nosem. To chyba o czymś
świadczy, nie?
-Niby o czym? – zapytał Sasuke, opierając
dłonie na biodrach. – To, że nie zaciągnąłem jeszcze żadnej z nich do łóżka ma
niby świadczyć o tym, że jestem gejem?
-A nie? – zapytał Naruto. – Masz w końcu
dwadzieścia lat…
-Ty mi nie zaglądaj do łóżka, bo byś się
zdziwił – sarknął Uchiha. – Jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć, to nie jestem
gejem i mogę ci sporządzić listę dziewczyn, z którymi spałem. Będziesz wtedy
zadowolony?
-No nie wiem, ja jakoś o tych twoich
„dziewczynach” nic nie wiem. Bo żadnej nie masz, a w Konoha jeszcze nie było
takiej, która pochwaliłaby się nocą spędzoną z „wielkim, boskim Sasuke” –
zadrwił Uzumaki. – A na pewno by się pochwaliła, tego jestem pewien.
Uchiha
jeszcze bardziej zmrużył oczy.
-Myślisz, że poszedłbym do łóżka z jedną
z tych desperatek? – prychnął wyniośle. – Jeszcze nie zwariowałem! Każda z nich
marzy, żeby mnie wrobić w dzieciaka!
Naruto
obserwował przyjaciela, który, mimo że mówił podniesionym głosem, to nadal nie
wydawał się być zbytnio poruszony.
-A poza tym, Naruto, to może ty mi
powiesz, jak to jest w twoimi dziewczynami? – zapytał, a Uzumaki odruchowo
wzruszył ramionami. – Za tobą też ugania się ładne stadko. I co? Jakoś żadna z
nich nie wylądowała w twoim łóżku!
Naruto
zmarkotniał.
-A kto powiedział, że żadna nie
wylądowała – wymamrotał, skubiąc spodnie na kolanach. Sasuke przyglądał mu się
zdziwiony. – Ale to była pomyłka. Wielka pomyłka.
-Och – usłyszał, bo nie patrzył na
Uchihę. Ton głosu bruneta trochę go zdziwił. – Przepraszam jeśli…
Naruto
prychnął głośno, ale nic nie powiedział. No bo jak miał powiedzieć Sasuke, że
kiedy kochał się z tamtą dziewczyną, to ona… to ona w TYM momencie wykrzyknęła
imię Uchihy, zamiast imienia blondyna. Naruto zrozumiał wtedy, że był tylko
zastępstwem, bo „wspaniały Uchiha” żadnej nie chciał, a jemu skapywały resztki.
Dlatego właśnie był o Uchihę zazdrosny na każdym kroku i tak często ostatnimi
czasy się na niego złościł. Szukał zaczepki. Nawet raz, właśnie przez to,
Naruto sprowokował go podczas treningu i obaj wylądowali w szpitalu, ostro
potłuczeni, bo się pobili. Po tym incydencie Uzumaki poczuł się trochę lepiej,
ale tylko trochę. Uniósł głowę.
-Nieważne – powiedział, starając się
wyglądać normalnie. – Może gdybyś znalazł sobie porządną dziewczynę, to te
desperatki by się uspokoiły? – rzucił. Tak naprawdę, to miał nadzieję, że
namówi Uchihę na znalezienie sobie stałej panny i przestaną latać za nim stada
fanek. Reszcie mężczyzn żyłoby się o wiele lepiej, gdyby nie musieli
nieustannie z Uchihą konkurować i gdyby zaślepione „uczuciem” do niego
dziewczyny wreszcie się ocknęły. Sasuke odwrócił się do niego plecami i zaczął
grzebać w swoim plecaku.
-Problem w tym, że żadna z dziewczyn,
które znam… - zawahał się, jakby niepewny, czy może to powiedzieć głośno. W
końcu westchnął i kontynuował. – Wydaje mi się, że żadną z nich nie kierują
prawdziwe uczucia. No, może z wyjątkiem Sakury, ale ona jest dla mnie jak
siostra i nic więcej. Nie umiem jej kochać – wyznał. Uzumaki uniósł w górę
brwi. No, czegoś takiego to się po tym draniu zupełnie nie spodziewał. Uchiha
nadal się nie odwracał, ale wciąż mówił. – Żadna z nich mnie tak naprawdę nie
zna. Umawiałem się na różne randki, tak, żeby sprawdzić… im chodzi tylko o
wygląd, żadna nie miała pojęcia kim jestem, jaki jestem… i żadną to nie obchodziło,
jeśli mam być szczery. Były tylko zawiedzione, kiedy obraz mnie, jaki sobie
wymyśliły, nie zgadzał się z rzeczywistością. Poza Konohą było inaczej, łatwo
było znaleźć taką, której odpowiadał seks bez zobowiązań, więc… czemu nie? Poza
tym… denerwuje mnie jeszcze coś…
-Co? – zainteresował się zdumiony tymi
wyznaniami Naruto. Sasuke nigdy wcześniej nie był z nim taki szczery, ba,
Naruto nie przypuszczał, że jest on w stanie powiedzieć tyle słów za jednym
zamachem. Uchiha w końcu spojrzał mu w oczy. Trzymał w dłoniach swój szampon.
Przewiesił sobie ręcznik przez ramię.
-Chciałbym zdobyć kobietę, a nie dostać
ją na tacy – powiedział. – Co to za satysfakcja, kiedy można coś mieć od tak?
Rzuciwszy
to pytanie, poszedł się myć.
Naruto
zastanowił się nad tym chwilę, aż w końcu przytaknął. Gdyby był na miejscu
Uchihy, pewnie myślałby podobnie. Stada fanek, a żadna z nich tak naprawdę go
nie zna. Gdyby znały, pewnie już tak chętnie by za nim nie latały, bo to
przecież oziębły gbur! No i ciekawe, z kim on się na te randki umawiał? Naruto
obejrzał się na drzwi łazienki, zza których dochodził szum wody. Uchiha brał
prysznic, gwiżdżąc cicho.
Naruto
westchnął, a potem położył się na swoim łóżku, wkładając ręce pod głowę. Miło
było usłyszeć, że nawet ten drań nie może znaleźć sobie panny, Naruto poczuł
się z tym lepiej. Nie tylko on miał problemy sercowe. Nawet ten pieprzony
„ideał” nie był szczęśliwy, choć wszystkie, nawet Niko, się do niego śliniły.
Uzumaki uśmiechnął się do siebie. Może ten Uchiha wcale nie był takim draniem?
Trzasnęły
drzwi łazienki i ubrany tylko w kusy ręcznik Sasuke zaczął krążyć po pokoju.
Naruto uniósł się lekko na łokciach, patrząc, jak brunet ponownie szuka czegoś
w plecaku.
-Mogę już się myć? – zapytał.
-Chwila…
-A co, będziesz sobie nogi golił? –
zapytał Naruto, chichocząc cicho. Sasuke zerknął na niego.
-Uważaj, żebym ja ci zaraz czegoś nie
ogolił. Na przykład tej blond czupryny – rzucił, wyciągając z plecaka czyste
ubrania.
-Poprawiłeś mi humor, Sasuke – stwierdził
Uzumaki, szczerząc zęby. Uchiha uniósł brwi.
-Chcesz być łysy? – zapytał. Naruto
parsknął jeszcze większym śmiechem.
-Nie! Nie o tym mówię. Wiesz co… mam
życzenie dla nas na następny rok. Żebyśmy w końcu znaleźli dla siebie tę drugą
połówkę, co?
Uchiha
parsknął śmiechem i kręcąc głową, poszedł z powrotem do łazienki. Naruto
czekał, słysząc, jak chwilę później tamten spuszcza wodę, potem kręci się po
łazience, aż w końcu ją zwolnił. Uzumaki zabrał swoje rzeczy i poszedł się myć.
Pod prysznicem zastanawiał się długo, jaka panna nadawałaby się dla Uchihy?
Jaka by z nim wytrzymała? W końcu wytarł się, ubrał i wrócił do pokoju. Sasuke
siedział na swoim łóżku z nosem w książce.
-Wiesz co, Sasuke… - odezwał się, a
Uchiha przeniósł na niego oczy. Znów niczego nie wyrażały. – Tak sobie myślałem
o tobie pod prysznicem… – Uchiha uniósł w górę jedną brew, ale Naruto nie miał
pojęcia, dlaczego. – Hinata – rzucił.
-Co „Hinata”? – zapytał Uchiha.
-No, ją musiałbyś zdobyć, bo kocha się we
mnie, a ja jej nie kocham, więc musiałbyś się postarać…
-Nie jestem zainteresowany – odparł
Uchiha, z powrotem wracając do książki. Naruto zasępił się trochę, jednak zaraz
wpadł na nowy pomysł. Jeśli w przyszłym roku mają sobie znaleźć dziewczyny, to
zamiast nic nie robić, powinni ruszyć tyłki i, przede wszystkim, pomóc sobie
nawzajem.
-A właściwie – powiedział, siadając obok
Uchihy na jego łóżku. Ten wywrócił oczyma, chyba nieco zły, że Naruto mu
przerywa, ale jak zwykle, jego mina nie wyrażała niczego szczególnego, więc
Uzumaki nie miał pojęcia, czy Sasuke faktycznie się złości. – To jaki jest twój
ideał kobiety?
-Ideał kobiety? – powtórzył za nim brunet,
pytająco.
-No wiesz, taka panna idealna? Gdyby
miała istnieć, wiesz… jakie miałaby mieć cycki, nogi, tyłek… no i charakter?
Uchiha
zamrugał kilka razy.
-Nigdy o tym nie myślałem – przyjrzał się
Naruto. – A twoja?
Uzumaki
zaśmiał się.
-No cóż, jeśli chodzi o ciało… to
widziałeś moje Oiroke no Jutsu, nie? – Uchiha przytaknął. – Tylko chyba nie
blondynka… Wiesz, kiedyś bardzo podobała mi się Sakura. Ona też jest ładna… i
podobał mi się charakter Sakury. Taka mądra, odpowiedzialna, lubiąca pomagać
innym… tylko mogłaby być mniej drażliwa i nie bić po głowie – zażartował, a
Uchiha zaśmiał się krótko. Był to jednak prawdziwy śmiech. – No i wróciliśmy do
punktu wyjścia. Przyznaj się, Uchiha. Jaka powinna być ta, pheh, „szczęściara”
– zadrwił.
-Cóż, nie miałbym nic przeciwko, jakby
wyglądała tak, jak w tym twoim jutsu – powiedział powoli Sasuke, a Naruto
parsknął śmiechem.
-A charakter?
-Cóż… mogłaby być wesoła…
-Wesoła? Jaka wesoła dziewczyna
wytrzymałaby z kimś, kto nie ma za grosz poczucia humoru? – zapytał zadziwiony
Uzumaki, a Sasuke spojrzał na niego urażony.
-Nie przeginaj struny – warknął.
-Ale kiedy to prawda! – zawołał Uzumaki.
– Ale dobra, nie ważne. Dalej! Ja wymieniłem kilka cech.
Sasuke
westchnął z rezygnacją.
-No dobra… – Postukał palcami w książkę,
zastanawiając się. – Chciałbym… żeby… nie była łatwa, tylko taka… z pazurem –
uśmiechnął się pod nosem, a Naruto zachichotał.
-Ku ku ku – zacmokał, ale tym razem
Sasuke nie miał chyba zamiaru go opieprzać.
-Chyba lubię kobiety z charakterem po
prostu – stwierdził, wzruszywszy ramionami. – Do tego sympatyczna,
współczująca, mała, figlarna… nie wiem, może już wystarczy, co? Ideały i tak
nie istnieją – powiedział, ponownie otwierając swoją książkę. Uzumaki
przytaknął.
-Co racja, to racja. A ty się tak nie
zaczytuj, bo zaraz wychodzimy na te całe modły! – zawołał jeszcze, poklepał go
po udzie i odszedł na swoje łóżko. Uchiha zerknął na zegarek.
-Dopiero za dwie godziny – mruknął.
-Tak, ale ja chciałbym jeszcze coś zjeść!
Pół
godziny później Uzumakiemu udało się wyciągnąć przyjaciela na kolację, choć
opierał się rękami i nogami, twierdząc, że nie jest głodny. Kiedy jednak wyszli
z hotelu i skierowali się do najbliższej jadłodajni, Sasuke zjadł niemal tyle
samo, co Naruto, jednak Uzumakiego nie udało mu się prześcignąć.
Z
jadłodajni wyszli zadowoleni i dowcipkując, ruszyli w stronę świątyni. Na plac
za nią dotarli trochę przed czasem, ale i tak zastali tam tłumy wiernych. Nikt
się jednak nie nudził. Wokół placu ustawiono stragany, gdzie kupić było można
najróżniejsze pamiątki i choć i tym razem Sasuke ostro protestował, i tak
przegrał, został zaciągnięty pod stragany i zmuszony przez przyjaciela do
oglądania pamiątek.
-A zobacz, zobacz, Sasuke, jaka skubana
lampka! – wołał Naruto, szarpiąc Sasuke za ramię i wskazując mu lampkę w
kształcie tej całej bogini, do której tu się modlili. – A zobacz, zobacz,
obrazki! Może by tak kupić jeden na pamiątkę?!
Naruto
podskoczył do kolorowego stoiska pełnego obrazków przedstawiających panoramę
miasta, świątynię i inne zabytki tego miejsca.
-Ojej, ten można by pokazać Sakurce –
krzyknął, biorąc do ręki jedną z pocztówek na której uwiecznionych zostało
kilka budynków. – Zobacz jakie ładne! Ładne, prawda?
-Ładne – przytaknął obojętnie Sasuke,
nawet nie patrząc na pocztówkę.
-To kupię dwie takie, i dla sensei
Kakashiego! – zawołał radośnie Naruto, jednak zaraz zmienił minkę. – Hmm, a
może nie takie same? Co myślisz Sasuke, może wybrać dwie różne? Sasuke?
-Może być – odparł Sasuke, jednocześnie
zagadywany przez jakieś dwie dziewczyny. Naruto zerknął na nie ukradkiem. Brunetka
była nawet ładna, ubrana w niebieskie kimono, a ta ruda wydawała się zadziorna…
może taka odpowiadałaby Sasuke? Naruto obrzucił ją spojrzeniem i stwierdził, że
jest nawet ładna. Zapłacił szybko za pocztówki i podszedł do przyjaciela i tych
dwóch ślicznotek.
-Hej – zagadnął, a one spojrzały na niego
i uśmiechnęły się. – Jestem Naruto. Mam nadzieję, że Sasuke wam nie dogryzał –
zaśmiał się, wymieniając uściski dłoni z dziewczynami.
-Mikoto – przedstawiła się ruda, a Sasuke
zesztywniał na chwilę. Naruto obrzucił go szybkim, zaniepokojonym spojrzeniem.
W końcu tak miała na imię jego matka.
-Yue – powiedziała brunetka, uśmiechając
się do niego. Naruto jednak bardziej przejmował się Sasuke, na twarzy którego
wreszcie coś zagrało. Uchiha nie lubił, kiedy wspominało się jego rodziców,
imię tej rudej musiało mu coś przypomnieć. Naruto szarpnął go delikatnie za
rękaw, a ten zerknął na niego. Uzumaki zrobił maślane oczka.
-Mamy w końcu wolne, weź przestań się tak
nabzdyczać na wszystko, co? – poprosił. Sasuke westchnął i wywrócił oczyma.
-Nie nabzdyczam się – powiedział, a
właściwie to warknął. Obie dziewczyny przyglądały im się, lekko zmieszane.
-A właśnie, że się nabzdyczasz, a ja tu
przyszedłem, żeby się pobawić – powiedział oskarżycielsko, żeby Uchihę ruszyło
sumienie. Ten westchnął ponownie.
-Dobra – burknął i zerknął na dwie dziewczyny,
które wciąż stały przed nimi, przypatrując się im uważnie. – Przepraszamy was –
powiedział, objął ramiona Naruto i odciągnął go od tych dwóch. Naruto był tak
zszokowany, że dopiero po chwili zdołał wyrwać się z jego uścisku.
-Co ty wyprawiasz?! – wykrzyknął,
spoglądając na niego ze złością. – Przecież obie były śliczne, a ta ruda tak
się do ciebie wdzięczyła! A mi… mi podobała się brunetka – jęknął, oglądając
się za siebie.
-Wybacz, ale nie mogłem – mruknął Sasuke,
rozglądając się dookoła. – Masz te swoje pocztówki? Jak masz, to chodź,
znajdziemy kapłankę, a potem się stąd zmyjemy…
-Miałeś się nie nabzdyczać, a tu
wychodzi, że nici z dobrej zabawy tylko przez imię Mikoto – powiedział, a
Uchiha zerknął na niego groźnie. – Dobra, dobra. Idziemy do Niko.
Uchiha
zaczął przepychać się przez tłum, a Naruto za nim, przepraszając wszystkich,
których ten potrącił. Dopchali się jakoś do wielkiego pomnika tej całej bogini,
gdzie zbudowano niewielkie podium, na którym stało coś w rodzaju ołtarza.
Wszystko dookoła oświetlone było za pomocą świec. Koło tego ołtarza kręciła się
Niko, wydając jakieś ostatnie polecania niższym kapłankom. Na ich widok
przerwała i obróciła się ku nim. Ubrana była w olśniewającą biel, jej długie po
łydki włosy zaplecione były w cieniutkie warkoczyki, na twarzy miała delikatny
makijaż.
-Sasuke, Naruto! – wykrzyknęła na ich
widok. Pocałowała w nadstawiony policzek najpierw Uchihę, a potem jego. –
Witajcie. Ojej, cieszę się, że jesteście! Zaraz wszystko będzie gotowe,
zobaczycie, że to naprawdę niesamowite! Chodźcie…
Złapała
ich za nadgarstki i pociągnęła w stronę jakiejś kapłanki, niosącej gdzieś pudło
z białymi świecami. Niko zatrzymała ją i wyjęła dwie świece. Wręczyła je im.
-Podczas pierwszej modlitwy kapłanki będą
roznosić płomień nadziei, od którego każdy musi zapalić swoją świecę –
wytłumaczyła im. – A potem, o północy, w momencie, kiedy będzie bił dzwon –
wskazała ręką na dzwonnicę przy świątyni, a oni spojrzeli na nią, następnie z
powrotem na Niko – każdy powinien pomyśleć życzenie i zdmuchnąć płomień, by dym
uniósł życzenie ku naszej bogini. I uwierzcie, one się spełniają! Naprawdę! –
zawołała, widząc ich sceptyczne miny. – Jest jednak pewien haczyk, o którym wam
powiem dopiero po modlitwie. Każdy jednak zna podpowiedź, nawet jest to
napisane na świecy…
Naruto
obrócił swoją świecę w palcach, odnajdując srebrne litery wymalowane na białym
wosku.
-Szczere serce – odczytał na głos. Niko
przytaknęła.
-Tak, prośba do bogini musi pochodzić ze
szczerego serca i tylko wtedy się spełni. Od ponad trzydziestu lat nikomu się
nie udało, bo, jak mówiłam, tkwi tu pewien haczyk! Ale próbujcie! I
pamiętajcie, że wszystko do nas wraca! – I to powiedziawszy, uścisnęła ich i
uciekła. Wymienili zaskoczone spojrzenia, po czym zawrócili i stanęli sobie
gdzieś pomiędzy ludźmi. Czekali kilkanaście minut, a potem na ołtarzu pojawiła
się Niko. Stanęła przodem do ludzi i rozłożyła szeroko ramiona. Wśród tłumu
zaległa cisza.
-Witajcie! – wykrzyknęła, a jej głos
poniósł się echem nad placem. – Przyszliśmy tu w imię naszej pani, bogini
Tatti, aby podziękować jej za rok, który upłynął i za pomyślność, która nas
spotkała w owym czasie, oraz prosić ją o błogosławieństwo na nadchodzące dni!
Nasza łaskawa bogini patrzy na nas okiem pełnym miłosierdzia i czuwa nad nami,
gotowa w tę szczególną noc spełnić życzenia, które do niej poślemy wraz z
ogniem i dymem z naszych świec! Zaczynajmy!
Niko
obróciła się, na podium weszło kilka kapłanek, które stanęły przodem do tłumu,
zewsząd napłynęła spokojna muzyka i kapłanki zaczęły śpiewać, wznosząc
modlitwy. Jednocześnie inne kapłanki, niosące małe, białe świece, wemknęły się
miedzy ludzi, podpalając ich świeczki. Naruto i Sasuke stali, zasłuchani, a
kiedy jedna z kapłanek do nich podeszła, zapalili od niej knoty swoich świeczek.
Naruto zerknął na Sasuke, a on odwzajemnił spojrzenie, uśmiechając się lekko. Naruto
również się uśmiechnął i obaj znów spojrzeli na Niko, która śpiewała
najpiękniejszym z głosów w języku, którego nie znali, ale sens pieśni i tak był
dla nich zrozumiały. I w pewnym momencie, kiedy każda ze znajdujących się na
placu świec zapłonęła już jasnym ogniem nadziei, pieśń umilkła. Kapłanka
obróciła się przodem do wiernych.
-Nadzieja na placu zapłonęła jasnym
ogniem! – zawołała. – A z każdą minutą zbliża się Nowy Rok, który przynosi dla
nas wszystkich nowe szanse! Szanse na spełnienie naszych marzeń, ambicji i
najskrytszych próśb! Nasza miłosierna bogini pobłogosławiła ten dzień, czyniąc
go nie tylko dniem powitania Nowego Roku, ale również i dniem, w którym my, jej
wierne dzieci, możemy zanurzyć się w jej łasce i dostąpić cudu! Za chwilę
uderzą dzwony, sygnalizujące nastanie Nowego Roku! Niech wasze serca się
oczyszczą, a waszą modlitwę niech usłyszy sama bogini Tatti!
Ponownie
zaległa cisza, jednak nikt nie śmiał się odezwać. I wtedy uderzył dzwon, raz,
drugi i kolejne…
Naruto
zacisnął powieki, zastanawiając się, czego mógłby sobie życzyć? Czego mu
brakowało, czego pragnął, chciał… jednak zanim zdążył się nad tym zastanowić,
przed jego oczyma pojawiła się inskrypcja z jego świecy. Szczere serce. I pytanie, jaka powinna być prośba płynąca ze
szczerego serca? Nie powinna być ani obłudna, nie powinno to być nic
świadczącego o chciwości czy zakłamaniu. Powinno to być życzenie niewinne i
beztroskie. Niosące radość…
Wszystko
do nas wraca. Szczere serce. Wszystko wraca. Te słowa nie były bez znaczenia
ani nie były przypadkowe. Jednak Uzumaki nie wiedział, co znaczą. Uchylił jedno
oko i zerknął na Sasuke, który stał spokojnie i patrzył obojętnie na płomień
swojej świecy. W Sasuke nie było nadziei, na pewno nie myślał o życzeniu. Dla
niego to była zabawa, nie wierzył w coś takiego… Naruto był pewien, że o nic
dla siebie nie prosi, nie wyglądało na to. Zamknął oczy. A jakby tak poprosić
za niego?
I
nagle wszystkie furtki w jego głowie się otworzyły, a on pojął znaczenie słów
ze świecy i rady kapłanki. Szczere serce nie może prosić o nic dla siebie. Szczerym
sercem powinno się prosić o coś dla kogoś. Dla kogoś ważnego, komu chce się
pomóc. I wtedy można mieć nadzieję, że dobry uczynek powróci do nas, bo
wszystkie dobre uczynki zwracają się prędzej, czy później. Jednak jemu aż tak
bardzo na powracającym szczęściu nie zależało, za to bardzo chciał zrobić coś
dla przyjaciela. Dzwony biły, a w jego myślach formowało się życzenie:
Żeby Sasuke zaznał szczęścia u boku takiej
dziewczyny, jaką opisał. Żeby taka dziewczyna istniała, żeby pojawiła się w
jego życiu, żeby się w niej zakochał, żeby wszystko było tak, jak sobie
wymarzył, tak, jak to opisał. Żeby była ładna jak z Oiroke no Jutsu. Żeby była
zabawna, tak, jak chciał. I miała zadziorny charakterek, ale była też dobra i
współczująca. No i figlarna, malutka, pogodna… tak, jak mówił. Żeby Sasuke był
w końcu szczęśliwy. O tak!
I
wtedy dzwony przestały bić.
-Niech nasze prośby uniosą się z dymem
wprost do naszej bogini! – ryknęła Niko na cały plac. – Zdmuchnijcie świece!
Powitajmy Nowy Rok!
Naruto
uchylił powieki i zdmuchnął swoją świecę, a wszędzie wokół niego wszyscy
zrobili to samo. Na sekundę zapadła absolutna cisza, a potem zewsząd huknęły
sztuczne ognie, rozświetlając niebo, a odgłos zachwytu i głośne wiwaty ogarnęły
cały plac. Naruto spojrzał w niebo z zachwytem, a potem przeniósł spojrzenie na
Sasuke. Uchiha również na niego patrzył, a że ludzie wokół nich zaczęli się
ściskać i składać sobie życzenia, oni również się uścisnęli, prawie jak dwaj
bracia.
-Wszystkiego najlepszego, stary draniu! –
zawołał mu Naruto do ucha. – Oby ci się wszystko spełniło!
-I tobie! – odparł Sasuke, a potem
puścili się i zaczęli składać życzenia ludziom wokół nich, wśród odgłosów
wybuchających sztucznych ogni i niesamowitych śpiewów kapłanek. A potem była
już tylko wielka impreza, by godnie uczcić nadchodzący rok. Z placu wszyscy
poprzenosili się do pobliskich knajp. Oni dwaj wylądowali w jakimś barze z
grupą shinobi z Wioski Piasku, którzy należeli do tej religii i rozpoznali w
Naruto przyjaciela ich Kazekage. Pili razem i świętowali i Naruto doprawdy nie
wiedział, jak potem wraz z Sasuke znaleźli się w pokoju, który wynajęli, ale to
nie było ważne. Padł na swoje posłanie, spychając pod ścianę Uchihę, który się
na nim uwalił i zasnął.
dziękuję, dziękuję, bardzo dziękuje.Po bardzo pracowitym dla mnie weekendzie - taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńja jestem facetem i jak narazie opowiadanie podoba mi sie bardzo bardzo baaardzo...:) mam nadzieje ze dalej bedzie tak samo swietnie jak do tad ;3
OdpowiedzUsuńbardzo mnie ciekawi co z tego wynknie..przez mysl mi przeszlo ze Naruto zmieni sie w kobiete xD haha dzieki za wstawienie opowiadania kocham Cie normalnie :3
Ojojoj, prosiłaś o komentarz pod każdą notką, więc niech Ci będzie. Wysilę się na tyle, by pozostawić chociażby jedno słowo xd taki obszerny prezent bez okazji zasługuje na nagrodę za pracę. A właśnie... podziwiam, naprawdę szczerze podziwiam, że w kilka dni potrafiłaś napisać 15 rozdziałów! Szacun. A co najważniejsze, znowu zapowiada się coś ciekawego. I zupełnie nie mam pojęcia o jaki "typ" opowiadania Ci chodzi, skoro nigdy czegoś takiego nie pisałaś. Oj, tym to mnie serio zaintrygowałaś do dalszego czytania!
OdpowiedzUsuń"-Chcesz być łysy? – zapytał. Naruto parsknął jeszcze większym śmiechem." <-- a ja sie zakrztusiłam herbatą xd
Part 2, I'm coming!
Jestes cudowna :') to w jaki sposób wszystko opisujesz jest poprostu genialne , za kazdym razem czuje sie tak jak bym sama byla w opowiadaniu :') nie wiem jak mam Ci dziekowac za umilanie mi czasu :') Jestes wielka :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńjejejejej jesteś cudowna *całuje rączki*. Wiesz jaki szok przeżyłam widząc tyle rozdziałów na raz?! Dostałam palpitacji serca x_x a najlepsze jest to, że zabrałam się za czytanie przed klasówką z biologi...to był błąd :/
OdpowiedzUsuńNo nic <3 dziękuuje baardzo za opowiadanie i lecę czytać resztę :D
Pozdrowionka,
Haru :>
Przyznam, że na początku przeczytałam tylko ostatni rozdział, który nie za bardzo mi się spodobał. A to chyba z powodu, że obaj tatuśkowie wyszli ci, jak ...mamusie... Jednak, kiedy koleżanka powiedziała, że początek jest fajny, to wzięłam się w sobie i właśnie przeczytałam pierwszy rozdział. No i oczywiście żałuję, że moje pierwsze wrażenie było takie, a nie inne, gdyż znalazłam w nim dużo poczucia humoru, jak i innych twoich specjalności, które bardzo lubię :D "A co, będziesz nogi golił?" <-- wymiękam przy tym XD
OdpowiedzUsuńNie martw się, że faceci nie będą tego chcieli czytać. Mojego Mprega przeczytało dwóch facetów, z czego jeden pozytywnie skomentował, a drugi przyznał mi pomysłowość na gg,więc z racji tego, że piszesz lepiej ode mnie, widzę tutaj pełno męskich osobników lubujących się w tym opku ;)
Pozdrawiam serdecznie i lecę czytać pozostałe części.
PS. Kiedy będzie kolejny rozdział w "Mój najlepszy przyjaciel"? :D
jest napisany, ale wpierw chyba dodam "Czas nieba". właśnie męczę czwartą część tego opo. w ostateczności, jeśli się nie wyrobię z "Czasem..." to pojawi się właśnie "Mój najlepszy..."
Usuńmnie osobiście w tym opowiadaniu rozwala Sasuke xD obdarzyłam go rozwalającym (przynajmniej dla mnie) przewrażliwieniem xD zabawnie było pisać coś takiego z takim Sasuke. podejrzewam, że nie każdemu może on odpowiadać, bo zrobiłam to wyłącznie dla własnej satysfakcji xD
ZWARIOWAŁAŚ?!
OdpowiedzUsuńCałe nowe opowiadanie!? Ja tu mam lekcji od cholery, ale nie, znowu będę się musiała tłumaczyć przed panem od matmy, czemu nie zrobiłam zadanek.... Ehh...
MPREG!? Czemu czuję, że Naruto obudzi się dziewczyną ;__; Matma nie ma szans, niestety. (Przepraszam Panie M. DD:) Dobra, już się uspokajam i wciągam dalej >DD
Fajny rozdzialik,bardzo przyjemnie się go czytało. :3
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Drań serio sobie nic nie życzył... Nie rozumiem o co Ci chodzi ;-; opowiadanie jest normalne ;_;
OdpowiedzUsuńJakim cudem oni spali w jednymłóżku majac w pokoju dwa?XD Dużo weny życzę/emi
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam dlaczego trafiłam tutaj dopiero teraz??? Ponieważ piszesz cudnie ^.^
OdpowiedzUsuńSpadam czytać dalej i weny życzę :* buziaki/ emcia
Ja ogółem nie przepadam za takimi "przesłodzonymi" opowiadaniami, ale postanowiłam sobie to przeczytać ponieważ lubie całą twoją twórczość, wiec myślę że mi się spodoba ^.^ lui-chan
OdpowiedzUsuńWitam , to mój pierszy komentarz , musiałem go napisać jako , że jestem mężczyzną . I wiem , że kilku moich znajomych też czyta te opo . Piszesz wybornie , wszystko co do tej pory mi się podobało , oczywiście czekam na pare kontynuacji , choć może się to nie wydarzyć , niestety :(
OdpowiedzUsuńTak czy innaczej życzę ci wszystkiego dobrego , oraz weny na dalsze twoje prace :*
Mam nadzieję, że kiedyś wrócę do pourywanych tekstów. Fajnie, że jesteś i czytasz!
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zastanawiam się czy Sasuke pomyślał o jakimś życzeniu, czy nie wziął tego na poważnie... tekst z tym goleniem nóg rewelacyjny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia