Nie było żadnych efektów
ubocznych, czego Naruto się spodziewał. Był zdrowy, tak jak poprzednim razem.
Tylko jego samopoczucie było do bani.
Był już w Konosze tydzień,
a Sasuke ani razu się do niego nie odezwał, ba, nawet się nie widzieli. Co
prawda Naruto nie miał ochoty na niego patrzeć i sam go unikał. Wiedział, że
nie umiałby mu patrzeć w oczy, jeszcze nie. Potrzebował czasu i zajęcia, a dopiero
potem, kiedy wspomnienie tamtej nocy zblednie w jego umyśle, dopiero wtedy
będzie w stanie normalnie z Sasuke pogadać. Miał nadzieję, że Sasuke myśli tak
samo, że też czeka, aż on zapomni.
Niestety, jak na złość,
zajmowanie myśli dzięki misjom się nie udało, gdyż akurat nic ciekawego się nie
działo i nie było misji dla kogoś z jego rangą, a przecież Tsunade nie mogła
wysłać go do łapania kotów. Tak więc zmuszony był siedzieć w domu, co
doprowadzało go do szaleństwa, bo cały czas myślał o Sasuke. I nie zawsze były
to przyzwoite myśli, czego wręcz nie mógł znieść.
Próbował trochę trenować,
ale kiepskie samopoczucie nie pozwalało mu się na tym skupić. Wychodziło na to,
że głównie spał, zwinięty na kanapie w swoim salonie, objadając się słodyczami.
Jednego takiego wieczora,
kiedy po zjedzeniu paczki herbatników właśnie myślał, że chyba wcześniej położy
się spać, ktoś zapukał do jego drzwi. Poszedł otworzyć i ku swojemu zdumieniu,
spostrzegł Sakurę, Ino i… butelkę sake, trzymaną przez Yamanekę.
-Hej, pogrążona w depresji koleżanko! –
zawołała blondynka na jego widok.
-Nie mam depresji – burknął, wpuszczając
je do środka. – Co wy tu robicie?
-A jak ci się wydaje? – zapytała Sakura.
-Przyszłyśmy cię rozerwać! – zawołała
Ino. – Co, myślałeś, że jak się odmienisz, to się nas pozbędziesz? – spytała, a
on westchnął.
-Tak, tak właśnie myślałem – odparł z
uśmiechem.
-Błąd! Dawaj kieliszki! – odparła
blondynka, śmiało ruszając do jego salonu. No cóż, nie wypadało odmówić,
zwłaszcza że Sakura też coś miała ze sobą i to coś wyglądało jak paczka z
cukierni. Poszedł po kieliszki i wkrótce siedzieli w jego salonie nad butelką
sake i ciastem.
-No, to co jest? – spytała Ino,
rozlewając alkohol do trzech naczynek. Naruto pałaszował słodkie ciasto z
kremem, zachwycony jego smakiem.
-Co ma być? – zapytał, udając głupiego.
-Nie udawaj – powiedziała Sakura, patrząc
na niego uważnie. – Jesteś już tydzień w wiosce i ani razu nie trenowałeś z
Sasuke. Cały czas siedzisz w domu. Jeszcze nigdy nie widziałam cię tak ponurym.
-Bo… jakoś tak nie mam na nic ochoty –
powiedział.
-Sasuke też jakoś ostatnio nie ma na nic
ochoty – zauważyła Ino, niby od niechcenia. Naruto wzruszył ramionami.
-Rozmawiałam z nim – powiedziała Sakura,
a Naruto poderwał głowę.
-Co?
-Powiedział mi tylko, że to nie moja
sprawa – dodała, a Naruto odetchnął.
-I słusznie. To nie twoja sprawa –
potwierdził, dłubiąc widelcem w cieście.
-Więc coś się stało? – drążyła Sakura. –
Biliście się?
-Nie – szepnął. Było przecież wręcz
odwrotnie.
-To pokłóciliście się? – dopytywała się różowowłosa.
-Nie, to nie była kłótnia – mruknął.
-No to co się stało?
Naruto
pokręcił głową, uniósł kieliszek z sake i wypił go. Dziewczyny wymieniły
spojrzenia i również się napiły, a Ino polała po raz drugi.
-Straszysz mnie – szepnęła Sakura. – Taki
nastrój między wami nie oznacza niczego dobrego.
-Nie musisz się tym przejmować, Sakurka –
mruknął Naruto. – To sprawa między nami, dojdziemy do porozumienia, prędzej czy
później.
-My się po prostu martwimy – szepnęła
Sakura.
-To trochę dziwne i nienormalne, jak masz
depresję, Naruto – zauważyła Ino. Westchnął.
-Ale ja nie mam depresji, dziewczyny. Ja
po prostu… ech, nie mam na nic siły.
-No właśnie – zauważyła blondynka,
unosząc w górę palec. – Jak się wygadasz, to ci ulży. Zrzuć to, co ci leży na
wątrobie!
Zerknął
na nią jednym okiem. Ino mrugnęła do niego.
-Do nas jak w wodę – powiedziała.
-Właśnie – odezwała się Sakura, potakując
głową. – Możesz się wygadać. Na pewno ci ulży.
Przesunął
spojrzeniem od jednej do drugiej, a potem z westchnieniem spuścił głowę.
-Przespałem się z Sasuke – powiedział.
Zapadła
cisza. Gdy podniósł oczy, dziewczyny gapiły się na niego, zszokowane. Pierwsza
otrząsnęła się Ino.
-A… Ale jak… tak… dwóch chłopców…?
Spojrzał
na nią pobłażliwie.
-Kiedy jeszcze byłem dziewczyną – powiedział.
– Ostatniej nocy przed przemianą.
-O kurde – wyszeptała Yamanaka.
-Wow – dodała Sakurka.
-No właśnie – powiedział, sięgając po
drugi kieliszek. Faktycznie, poczuł się odrobinę lepiej, gdy komuś o tym
powiedział. Odetchnął i wypił drugi kieliszek. – I tak jakoś… głupio jest mi
teraz patrzeć mu w oczy…
-Więc jednak – odezwała się Ino po
dłuższej chwili milczenia. Sama wypiła swoje sake. – Coś miedzy wami było na
rzeczy?
-Było – przytaknął. – Po to odszedłem z
Gaarą. By być z dala od Sasuke, ale… kurde! Pojawił się nie wiadomo skąd tej
przeklętej, ostatniej nocy i… no… poniosło nas…
Naruto
klapnął czołem w blat ławy, a potem zasłonił głowę rękami. Poczuł dłoń Sakury
na włosach.
-Nie martw się – szepnęła przyjaciółka.
-A jak było? – zapytała Ino. Naruto zerknął
na nią jednym okiem.
-Co „jak było”? – zapytał.
-No, z Sasuke? – odpowiedziała pytaniem.
– Seks z Sasuke, kurde!
-Chyba śnisz, że cokolwiek ci powiem
–mruknął, a ona jęknęła i położyła się na blacie tak, by patrzeć mu prosto w
oczy.
-No weź, chociaż trochę! Jesteś jedyną
osobą z wioski, która z nim spała! Podziel się tym z innymi, zainteresowanymi
sprawą!
Schował
twarz w zgięciu łokcia.
-Znacie te momenty, jak czasem Sasuke
gada, że jest dobry we wszystkim, nie? – zapytał.
-Tak – odpowiedziały dziewczyny.
-No to on nie kłamie, jest dobry we
wszystkim – szepnął, a Ino pisnęła w zachwycie. – Jeny, nie męczcie mnie już! –
zawołał, czując, jak policzki mu płoną. Nie mógł uwierzyć, że gada o tym z
Sakurką i Ino!
-I… co zamierzasz z tym zrobić? – spytała
nagle Sakura, a on wzruszył ramionami.
-Nie wiem – odparł. – Chyba nic. Ja się
odmieniłem, Sasuke z całą pewnością nie gustuje w facetach… Za jakiś czas
będzie dobrze. Poczekam.
-Sasuke nie gustuje w facetach –
powtórzyła Ino. – A ty co? Gustujesz?
Skrzywił
się.
-To skomplikowane – wymamrotał, cały
czerwony na twarzy. Dziewczyny zamurowało.
-No… co ty…? – wyjąkała Sakurka.
-Oj, to nie tak! Sasuke ma inaczej, to ja
się zmieniłem, nie jestem już dziewczyną! A dla mnie on jest taki sam i było
tak dobrze…! Po prostu muszę uporządkować uczucia!
-Wow… Jak dla mnie to za dużo atrakcji
jak na jeden wieczór – powiedziała Ino, wachlując się dłonią. – To
najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałam.
-Przepraszam – szepnął Naruto.
-Ale ty nie masz co przepraszać! –
zawołała, nalewając mu trzeci kieliszek sake. – Masz póki co złamane serce,
pij, lecz się.
-Dzięki, dziewczyny – mruknął, ujmując
kieliszek w palce. – Wygadanie się naprawdę pomaga.
-Oczywiście – powiedziała Sakura,
uśmiechając się do niego. – Zawsze możesz na nas liczyć, wiesz?
Resztę
wieczoru dziewczyny starały się zająć czymś jego myśli i był im za to bardzo
wdzięczny. Opowiadały mu różne głupoty i żarty i nie wspominały o Sasuke,
dzięki czemu choć na chwilę zapomniał o draniu. Zjadł trzy kawałki ciasta,
które przyniosła Sakurka, rozpił z dziewczynami całą butelkę sake i w końcu
poczuł się lepiej.
Rankiem
niestety okazało się, że nie powinien łączyć ciasta i sake, bo jego żołądek
tego nie lubi. Rzadko miewał taką niestrawność, by reagować wymiotami, ale
czasem mu się to zdarzało, więc za bardzo się nie przejął. Gdy mu minęło, umył
zęby i poszedł do kuchni, gdzie zaparzył sobie gorzkiej herbaty.
Kolejne
dni mijały względnie spokojnie. Nadal nie rozmawiał z Sasuke, ale z każdym
kolejnym dniem coraz mniej przejmował się tym, co się między nimi wydarzyło.
Był pewny, że jeszcze tylko trochę i pogadają. A potem będzie już normalnie…
Dwa
tygodnie po przybyciu do wioski w końcu dostał większą misję, w towarzystwie
Ino i Shikamaru i w końcu mógł się rozerwać. Misja trwała tydzień, szczególnie
trudna nie była, ale dzięki niej mógł się w końcu poruszać i trochę powalczyć,
czego bardzo mu brakowało. Wiedział, że Sasuke także dostał misję, z Sakurką i
Saiem i miał nadzieję, że on też poczuje się lepiej po walce z kimś. Bo
osobiście, Naruto faktycznie poczuł się lepiej i po powrocie do wioski miał już tylko
dobre myśli.
Okazja
do rozmowy z Sasuke pojawiła się w miesiąc po ich wspólnej nocy. Naruto wybrał
się do sklepu po zakupy, ponieważ w pewnym momencie zorientował się, że jego
lodówka świeci pustkami. Ostatnio nie miał na nic ochoty, niewiele jadł,
niewiele kupował, aż tego dnia zaglądając do lodówki i do szafek zorientował
się, że nie ma absolutnie nic do jedzenia, nawet herbatników, które mu ostatnio
bardzo smakowały.
Wybrał
się więc do sklepu, jak zwykle po ramen i wybrawszy kilka kubków rozglądał się,
na co jeszcze ma ochotę, gdy spostrzegł Sasuke.
Uchiha
stał przy półce z ciastkami, do której chciał podejść Naruto po swoje
herbatniki. Na jego widok Uzumaki zatrzymał się i chciał zawrócić, ale w tamtym
momencie przyjaciel uniósł głowę, spojrzał w bok i ich spojrzenia się
skrzyżowały. Naruto przełknął ślinę i niepewnie zbliżył się do przyjaciela.
-H-hej – zagadnął. Sasuke skinął mu
głową.
-Hej – odpowiedział.
-Co kupujesz? – zapytał Naruto
neutralnie, uważnie śledząc reakcje przyjaciela. Uzumakiemu serce waliło jak
szalone, ale nie dawał po sobie nic poznać. Sasuke wzruszył ramionami.
-Nic szczególnego – odpowiedział. – A ty
jak zwykle ramen? – zainteresował się Sasuke, zerkając do jego koszyka, gdzie
prócz kilku kubków ulubionej potrawy był tylko słoik ogórków.
-Tak – powiedział, także wzruszając
ramionami. Nie mógł uwierzyć, że rozmawia z Sasuke! W końcu!
Zapadło
między nimi niezręczne milczenie. Naruto sięgnął po herbatniki i wrzucił do
koszyka dwie paczki. Po namyśle dorzucił jeszcze trzecią, bo miał na nie wyjątkową
ochotę.
-To… ja idę już do kasy – powiedział,
palcem wskazując kierunek. Sasuke skinął głową. – To… na razie, Sasuke –
szepnął.
-Na razie – odparł Uchiha, a Naruto
okręcił się na pięcie i umknął do kasy.
Nie
wiedział, co ma o tym myśleć. Jednocześnie czuł, że jest szczęśliwy i załamany.
Szczęśliwy, bo porozmawiał z Sasuke, bo go zobaczył po całym miesiącu, a
załamany, bo ich rozmowa była sztywna i sztuczna. Wiedział jednak, że zanim
zaczną normalnie rozmawiać, musi minąć jeszcze trochę czasu. Miesiąc to było
tak niewiele.
Całą
drogę do domu miał mieszane uczucia, w końcu jednak stwierdził, że nie było co
spodziewać się czegoś lepszego. On sam nie popisał się elokwencją podczas tego
spotkania, więc co miał wymagać od Sasuke? Dobrze było, że przyjaciel się
chociaż do niego odezwał!
Dotarł
do mieszkania, a tam czym prędzej nastawił wodę na ramen. Był głodny jak wilk!
Gdy woda się zagotowała, zalał ramen, ledwo odczekał te kilka minut i dosłownie
rzucił się na jedzenie. Dopiero po łapczywym zjedzeniu całego kubka odetchnął z
ulgą. Tak, tego mu było trzeba.
Ulga
nie trwała jednak długo. W jednej chwili siedział na krześle, zadowolony, w
następnej biegł już do łazienki. Tam padł na kolana przed sedesem i zwymiotował
całą swoją kolację.
Gdy
torsje minęły, wyprostował się, drżąc lekko. No, żeby ramen mu szkodził, to
tego jeszcze nie grali! W końcu stwierdził, że chyba zjadł zbyt łapczywie, więc
opłukał usta i wrócił do kuchni. Uszykował sobie herbatę, wypił ją, odczekał
godzinę i zrobił sobie drugi kubek ramen.
Tym
razem zemdliło go o wiele szybciej. Nie zdążył nawet spróbować kolejnego kubka,
zemdliło go ledwo powąchał gotowy ramen i cały kubek wylądował w koszu, bo
Naruto bał się, że jak znów go zje, to wszystko wyrzyga. Ponownie odczekał
godzinę, ale na samą myśl o ramen go mdliło, więc nie zrobił sobie trzeciego
kubeczka. Było też już za późno, by iść do jakiegoś sklepu, więc koniec końców
musiał się zadowolić tym, co miał. O dziwo połączenie herbatników i ogórków nie
było takie złe i nie wywołało mdłości, wręcz przeciwnie, bardzo mu smakowało.
Podobnie
było następnego dnia, następnego i następnego. Ramen z ulubionej potrawy stał
się tą znienawidzoną. Naruto próbował go parę razy i zawsze kończyło się to tak
samo – wymiotami w łazience. Zwymiotował także pieczonym kurczakiem z ryżem,
który sobie zamówił i pierogami, które sam sobie ugotował. Koniec końców
okazało się, że jego żołądek jest w stanie bez rewelacji przyjąć tylko i
wyłącznie herbatniki i ogórki.
Po
kilku dniach męczarni i kulinarnych eksperymentów Naruto udał się do lekarza.
Tsunade i Sakurka był zajęte, ale w końcu męczyła go tylko niestrawność, więc
zapisał się do lekarza pierwszego kontaktu. Facet go wysłuchał i zapytał, co
zazwyczaj Uzumaki jada. Naruto zgodnie z prawdą odparł, że ramen, i to ten z
kubka, a wtedy facet wzniósł oczy do nieba i stwierdził, że skoro Naruto nie je
nic innego, to on się nie dziwi, że żołądek w końcu nie wytrzymał. Lekarz
przepisał mu jakąś ziołową herbatkę i nakazał przerzucić się na warzywa i
owoce. Zapewnił, że po kilku dniach wymioty przejdą.
Wracając
od lekarza Naruto skręcił do sklepu i kupił sobie kilogram jabłek, kilka
marchewek, ryż i rybę. Gdy wrócił sklecił sobie z ryby i ryżu jakiś tam obiad i
zjadł go, a po nim uszykował sobie ową ziołową herbatkę od lekarza. Niestety,
zemdliło go zaledwie po jednym jej łyku i ziołowa herbatka wraz ze zjedzonym
ryżem i rybą również wylądowała w klozetowej muszli. Skończyło się na tym, że
tego dnia zjadł tylko herbatniki i ogórki. W końcu stwierdził, że może powinien
jeść póki co tylko same warzywa i owoce, darując sobie wszystko inne i
postanowił, że następnego dnia zrobi sobie sałatkę. Pocieszony myślą, że lekarz
powiedział, że po kilku dniach te sensacje miną, poszedł spać, mimo że wciąż
był dzień.
Nazajutrz
kolo południa, głodny jak nie wiem co, wybrał się do sklepu. Półki z kubkami
ramen omijał szerokim łukiem. Po tym, jak tyle razy zwymiotował zaraz po
zjedzeniu ulubionego dania nabawił się do niego prawdziwego wstrętu. Z całą
pewnością powinien od ramen odpocząć.
Jak
do tej pory, w jego koszu wylądowały dwa słoiki ogórków, co było standardem,
słoik dżemu, na który dostał dziwnej ochoty, ledwo zobaczył słoik na półce,
trzy paczuszki herbatników, papryka, czekolada, paczka rodzynek i trzy
drożdżówki z makiem, a także mleko i karton soku pomarańczowego. Naruto miał
ochotę na wszystko to naraz i jednocześnie na nic, a jego myśli tylko i
wyłącznie o sałatce spełzły na niczym. Chodziło za nim coś jeszcze, ale nie był
pewny, co…
-Jajka – mruknął do siebie w nagłym
olśnieniu, zawracając. Podszedł do półki z jajkami i zaczął wybierać, aż w
końcu zdecydował się na te od najlepiej chowanych kur. Były trochę droższe, ale
miał ostatnio takie problemy z żołądkiem, że postanowił trochę o niego zadbać.
A skoro tak, to chyba powinien wybrać trochę więcej zdrowych rzeczy… krzywiąc
się, ruszył do działu z owocami i warzywami.
Nie
miał pojęcia, na co ma ochotę. Wszystko zdawało się być równie smaczne i równie
paskudne. W końcu pomyślał, że chyba do sałatki najlepsza będzie kapusta
pekinka, więc wziął jedną, a że wcześniej wybrał paprykę, to zastanawiał się,
co jeszcze powinien kupić…
-Boże, świat się kończy, Naruto kupuje
warzywa!
Uzumaki
podskoczył i obrócił się, spoglądając na Sasuke, stojącego tuż za nim z
koszykiem w ręku. Zrobił krok w tył, odwracając spojrzenie od jego oczu.
Dlaczego akurat zawsze, gdy był w tym sklepie, musiał spotykać Sasuke?! Miał
ostatnio tyle zmartwień na głowie, nie chciał krępującej rozmowy z draniem.
Chciał… spać. I był głodny jak wilk!
-Jakoś… tak… mam ochotę – wymamrotał,
skrępowany. Nie był już niską laską, był prawie tego samego wzrostu, co Sasuke.
I był facetem! A tamto… tamto nie miało miejsca, przecież tak uzgodnili, a on
dalej miał to w głowie i peszył się przy czarnowłosym. Naruto najwidoczniej nie
umiał tak po prostu zapomnieć. Usta Sasuke… Głos Sasuke… Jego dłonie… On… Tak
głęboko… To było niesamowite, to było nie do opisania…
-Żadnego ramen? – zapytał Sasuke, zaglądając
do jego koszyka.
-Wiesz, ramen mi ostatnio nie służy.
Trochę mi było po nim niedobrze – powiedział, choć słowo niedobrze nie oddawało
w pełni tego, co mu się ostatnio działo. Bał się jeść, bo cały czas go mdliło,
zwłaszcza rano. A przy tym był taki głodny… - Dlatego pomyślałem, że… może
jakaś sałatka?
-Z samej kapusty i papryki?
-Mam też marchewkę w domu – powiedział
Naruto nieco niepewnie. Przyłożył dłoń do twarzy i ziewnął, po czy otarł rękę
łzy z kącików oczu.
-Weź do tego coś jeszcze, bo ci wyjdzie
marna sałatka. Znaczy, nie dodawaj marchewki, weź pomidory i ogórki. I jakiś
sos.
-A, dzięki za radę, draniu – powiedział,
obracając się w stronę straganu. Zapakował sobie wspomniane przez Sasuke
składniki i we dwóch ruszyli w głąb sklepu. Odnaleźli odpowiedni sos, Sasuke
wybrał coś tam jeszcze dla siebie i poszli do kasy. Nie odzywali się do siebie
za bardzo, parę grzecznych uwag, a po wyjściu ze sklepu pożegnali się krótkim
„cześć”. To spotkanie dobiło Naruto. Jeśli cały czas już tak miało być, to on w
ogóle dziękował za znajomość!
W
domu czym prędzej zajął się szykowaniem swojej sałatki, byleby nie myśleć o
draniu. Umył warzywa, jakoś je pokroił, wrzucił do jednej miseczki, zalał sosem
rozrobionym z wodą i olejem, a potem nastawił czajnik na gazie, by zrobić sobie
te przebrzydłe ziółka od lekarza. Gdy woda się zagotowała zalał napar i usiadł
przy stole.
Jadł
swoją sałatkę niemrawo, właściwie, to ją w siebie zmuszał, bo wcale mu nie
smakowała. Potem popił ją ziołowym naparem, zatykając nos, żeby go nie wąchać i
na koniec usiadł wygodnie w krześle, czekając. Minęło kilka minut i nic się nie
stało. Widać lekarz się jednak nie mylił, Naruto powinien jeść przez jakiś czas
tylko warzywa.
Wstał,
by udać się do sypialni, bo był już naprawdę zmęczony i wtedy cały obiad w
jednej chwili podszedł mu do gardła. Nie zdążył dobiec do łazienki, zwymiotował
do kuchennego zlewu. Gdy mdłości przeszły, zawył wściekle ze złości, złapał
kubek po ziołowym naparze i cisnął nim przez pokój. Naczynie rozbiło się o
przeciwległą ścianę, a Naruto osunął się na podłogę i rozpłakał, zakrywając
twarz dłońmi. Nie mógł się powstrzymać i nic już nie rozumiał. Co się, do
jasnej cholery, działo z jego organizmem?!
O boze Naruto bedzie w ciazy o.o ale on nie ma macicy O.O ciaza pozamaciczna pewnie urodzi malego mutanta o.o ...he-he...
OdpowiedzUsuńOn jest w ciąży?! o.O Ogórki... wymioty... :O!!!
OdpowiedzUsuńJa pierdole... On jest w ciąży...
OdpowiedzUsuńhue hue hue... naru jest w ciąży... tak coś właśnie podejrzewałam. tylko ty możesz wymyślić coś TAKIEGO... pozdro weny życzę.
OdpowiedzUsuńhahahhaha wiedziałam XD wiedziałam, że tak to się skończy >< o loool hahahahha idę czytać dalej ;p ciekawe jak sobie poradziłaś z tym tematem :D
OdpowiedzUsuńTrolololo xD nie ważne ze to się nie trzyma kupy no bo ma penisa , nie ma macicy i w ogóle jak oni to dziecko z tam tad wyciągną bo przez odbyt? to tak nie działa xD idę czytać dalej tylko po to żeby się dowiedzieć jak ty z tego wszystkiego wybrnęłaś :D
OdpowiedzUsuńło kurwa Naru w ciąży! !! Nosz cholera czy może ja mam omamy co. ? czytam daleJ
OdpowiedzUsuńCiąża! Od razu wiedziałam.. Tak to się robi dzieci Naru xD
OdpowiedzUsuńHahahahaha!
OdpowiedzUsuńGdy tylko Naru stał się kobietą wiedziałam, że Sasu niechcący zrobi mu dziecko!