sobota, 16 lutego 2013

10. Samopoczucie



Nie było żadnych efektów ubocznych, czego Naruto się spodziewał. Był zdrowy, tak jak poprzednim razem. Tylko jego samopoczucie było do bani.
Był już w Konosze tydzień, a Sasuke ani razu się do niego nie odezwał, ba, nawet się nie widzieli. Co prawda Naruto nie miał ochoty na niego patrzeć i sam go unikał. Wiedział, że nie umiałby mu patrzeć w oczy, jeszcze nie. Potrzebował czasu i zajęcia, a dopiero potem, kiedy wspomnienie tamtej nocy zblednie w jego umyśle, dopiero wtedy będzie w stanie normalnie z Sasuke pogadać. Miał nadzieję, że Sasuke myśli tak samo, że też czeka, aż on zapomni.
Niestety, jak na złość, zajmowanie myśli dzięki misjom się nie udało, gdyż akurat nic ciekawego się nie działo i nie było misji dla kogoś z jego rangą, a przecież Tsunade nie mogła wysłać go do łapania kotów. Tak więc zmuszony był siedzieć w domu, co doprowadzało go do szaleństwa, bo cały czas myślał o Sasuke. I nie zawsze były to przyzwoite myśli, czego wręcz nie mógł znieść.
Próbował trochę trenować, ale kiepskie samopoczucie nie pozwalało mu się na tym skupić. Wychodziło na to, że głównie spał, zwinięty na kanapie w swoim salonie, objadając się słodyczami.
Jednego takiego wieczora, kiedy po zjedzeniu paczki herbatników właśnie myślał, że chyba wcześniej położy się spać, ktoś zapukał do jego drzwi. Poszedł otworzyć i ku swojemu zdumieniu, spostrzegł Sakurę, Ino i… butelkę sake, trzymaną przez Yamanekę.
-Hej, pogrążona w depresji koleżanko! – zawołała blondynka na jego widok.
-Nie mam depresji – burknął, wpuszczając je do środka. – Co wy tu robicie?
-A jak ci się wydaje? – zapytała Sakura.
-Przyszłyśmy cię rozerwać! – zawołała Ino. – Co, myślałeś, że jak się odmienisz, to się nas pozbędziesz? – spytała, a on westchnął.
-Tak, tak właśnie myślałem – odparł z uśmiechem.
-Błąd! Dawaj kieliszki! – odparła blondynka, śmiało ruszając do jego salonu. No cóż, nie wypadało odmówić, zwłaszcza że Sakura też coś miała ze sobą i to coś wyglądało jak paczka z cukierni. Poszedł po kieliszki i wkrótce siedzieli w jego salonie nad butelką sake i ciastem.
-No, to co jest? – spytała Ino, rozlewając alkohol do trzech naczynek. Naruto pałaszował słodkie ciasto z kremem, zachwycony jego smakiem.
-Co ma być? – zapytał, udając głupiego.
-Nie udawaj – powiedziała Sakura, patrząc na niego uważnie. – Jesteś już tydzień w wiosce i ani razu nie trenowałeś z Sasuke. Cały czas siedzisz w domu. Jeszcze nigdy nie widziałam cię tak ponurym.
-Bo… jakoś tak nie mam na nic ochoty – powiedział.
-Sasuke też jakoś ostatnio nie ma na nic ochoty – zauważyła Ino, niby od niechcenia. Naruto wzruszył ramionami.
-Rozmawiałam z nim – powiedziała Sakura, a Naruto poderwał głowę.
-Co?
-Powiedział mi tylko, że to nie moja sprawa – dodała, a Naruto odetchnął.
-I słusznie. To nie twoja sprawa – potwierdził, dłubiąc widelcem w cieście.
-Więc coś się stało? – drążyła Sakura. – Biliście się?
-Nie – szepnął. Było przecież wręcz odwrotnie.
-To pokłóciliście się? – dopytywała się różowowłosa.
-Nie, to nie była kłótnia – mruknął.
-No to co się stało?
            Naruto pokręcił głową, uniósł kieliszek z sake i wypił go. Dziewczyny wymieniły spojrzenia i również się napiły, a Ino polała po raz drugi.
-Straszysz mnie – szepnęła Sakura. – Taki nastrój między wami nie oznacza niczego dobrego.
-Nie musisz się tym przejmować, Sakurka – mruknął Naruto. – To sprawa między nami, dojdziemy do porozumienia, prędzej czy później.
-My się po prostu martwimy – szepnęła Sakura.
-To trochę dziwne i nienormalne, jak masz depresję, Naruto – zauważyła Ino. Westchnął.
-Ale ja nie mam depresji, dziewczyny. Ja po prostu… ech, nie mam na nic siły.
-No właśnie – zauważyła blondynka, unosząc w górę palec. – Jak się wygadasz, to ci ulży. Zrzuć to, co ci leży na wątrobie!
            Zerknął na nią jednym okiem. Ino mrugnęła do niego.
-Do nas jak w wodę – powiedziała.
-Właśnie – odezwała się Sakura, potakując głową. – Możesz się wygadać. Na pewno ci ulży.
            Przesunął spojrzeniem od jednej do drugiej, a potem z westchnieniem spuścił głowę.
-Przespałem się z Sasuke – powiedział.
            Zapadła cisza. Gdy podniósł oczy, dziewczyny gapiły się na niego, zszokowane. Pierwsza otrząsnęła się Ino.
-A… Ale jak… tak… dwóch chłopców…?
            Spojrzał na nią pobłażliwie.
-Kiedy jeszcze byłem dziewczyną – powiedział. – Ostatniej nocy przed przemianą.
-O kurde – wyszeptała Yamanaka.
-Wow – dodała Sakurka.
-No właśnie – powiedział, sięgając po drugi kieliszek. Faktycznie, poczuł się odrobinę lepiej, gdy komuś o tym powiedział. Odetchnął i wypił drugi kieliszek. – I tak jakoś… głupio jest mi teraz patrzeć mu w oczy…
-Więc jednak – odezwała się Ino po dłuższej chwili milczenia. Sama wypiła swoje sake. – Coś miedzy wami było na rzeczy?
-Było – przytaknął. – Po to odszedłem z Gaarą. By być z dala od Sasuke, ale… kurde! Pojawił się nie wiadomo skąd tej przeklętej, ostatniej nocy i… no… poniosło nas…
            Naruto klapnął czołem w blat ławy, a potem zasłonił głowę rękami. Poczuł dłoń Sakury na włosach.
-Nie martw się – szepnęła przyjaciółka.
-A jak było? – zapytała Ino. Naruto zerknął na nią jednym okiem.
-Co „jak było”? – zapytał.
-No, z Sasuke? – odpowiedziała pytaniem. – Seks z Sasuke, kurde!
-Chyba śnisz, że cokolwiek ci powiem –mruknął, a ona jęknęła i położyła się na blacie tak, by patrzeć mu prosto w oczy.
-No weź, chociaż trochę! Jesteś jedyną osobą z wioski, która z nim spała! Podziel się tym z innymi, zainteresowanymi sprawą!
            Schował twarz w zgięciu łokcia.
-Znacie te momenty, jak czasem Sasuke gada, że jest dobry we wszystkim, nie? – zapytał.
-Tak – odpowiedziały dziewczyny.
-No to on nie kłamie, jest dobry we wszystkim – szepnął, a Ino pisnęła w zachwycie. – Jeny, nie męczcie mnie już! – zawołał, czując, jak policzki mu płoną. Nie mógł uwierzyć, że gada o tym z Sakurką i Ino!
-I… co zamierzasz z tym zrobić? – spytała nagle Sakura, a on wzruszył ramionami.
-Nie wiem – odparł. – Chyba nic. Ja się odmieniłem, Sasuke z całą pewnością nie gustuje w facetach… Za jakiś czas będzie dobrze. Poczekam.
-Sasuke nie gustuje w facetach – powtórzyła Ino. – A ty co? Gustujesz?
            Skrzywił się.
-To skomplikowane – wymamrotał, cały czerwony na twarzy. Dziewczyny zamurowało.
-No… co ty…? – wyjąkała Sakurka.
-Oj, to nie tak! Sasuke ma inaczej, to ja się zmieniłem, nie jestem już dziewczyną! A dla mnie on jest taki sam i było tak dobrze…! Po prostu muszę uporządkować uczucia!
-Wow… Jak dla mnie to za dużo atrakcji jak na jeden wieczór – powiedziała Ino, wachlując się dłonią. – To najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałam.
-Przepraszam – szepnął Naruto.
-Ale ty nie masz co przepraszać! – zawołała, nalewając mu trzeci kieliszek sake. – Masz póki co złamane serce, pij, lecz się.
-Dzięki, dziewczyny – mruknął, ujmując kieliszek w palce. – Wygadanie się naprawdę pomaga.
-Oczywiście – powiedziała Sakura, uśmiechając się do niego. – Zawsze możesz na nas liczyć, wiesz?
            Resztę wieczoru dziewczyny starały się zająć czymś jego myśli i był im za to bardzo wdzięczny. Opowiadały mu różne głupoty i żarty i nie wspominały o Sasuke, dzięki czemu choć na chwilę zapomniał o draniu. Zjadł trzy kawałki ciasta, które przyniosła Sakurka, rozpił z dziewczynami całą butelkę sake i w końcu poczuł się lepiej.
            Rankiem niestety okazało się, że nie powinien łączyć ciasta i sake, bo jego żołądek tego nie lubi. Rzadko miewał taką niestrawność, by reagować wymiotami, ale czasem mu się to zdarzało, więc za bardzo się nie przejął. Gdy mu minęło, umył zęby i poszedł do kuchni, gdzie zaparzył sobie gorzkiej herbaty.
            Kolejne dni mijały względnie spokojnie. Nadal nie rozmawiał z Sasuke, ale z każdym kolejnym dniem coraz mniej przejmował się tym, co się między nimi wydarzyło. Był pewny, że jeszcze tylko trochę i pogadają. A potem będzie już normalnie…
            Dwa tygodnie po przybyciu do wioski w końcu dostał większą misję, w towarzystwie Ino i Shikamaru i w końcu mógł się rozerwać. Misja trwała tydzień, szczególnie trudna nie była, ale dzięki niej mógł się w końcu poruszać i trochę powalczyć, czego bardzo mu brakowało. Wiedział, że Sasuke także dostał misję, z Sakurką i Saiem i miał nadzieję, że on też poczuje się lepiej po walce z kimś. Bo osobiście, Naruto faktycznie poczuł się lepiej i po powrocie do wioski miał już tylko dobre myśli.
            Okazja do rozmowy z Sasuke pojawiła się w miesiąc po ich wspólnej nocy. Naruto wybrał się do sklepu po zakupy, ponieważ w pewnym momencie zorientował się, że jego lodówka świeci pustkami. Ostatnio nie miał na nic ochoty, niewiele jadł, niewiele kupował, aż tego dnia zaglądając do lodówki i do szafek zorientował się, że nie ma absolutnie nic do jedzenia, nawet herbatników, które mu ostatnio bardzo smakowały.
            Wybrał się więc do sklepu, jak zwykle po ramen i wybrawszy kilka kubków rozglądał się, na co jeszcze ma ochotę, gdy spostrzegł Sasuke.
            Uchiha stał przy półce z ciastkami, do której chciał podejść Naruto po swoje herbatniki. Na jego widok Uzumaki zatrzymał się i chciał zawrócić, ale w tamtym momencie przyjaciel uniósł głowę, spojrzał w bok i ich spojrzenia się skrzyżowały. Naruto przełknął ślinę i niepewnie zbliżył się do przyjaciela.
-H-hej – zagadnął. Sasuke skinął mu głową.
-Hej – odpowiedział.
-Co kupujesz? – zapytał Naruto neutralnie, uważnie śledząc reakcje przyjaciela. Uzumakiemu serce waliło jak szalone, ale nie dawał po sobie nic poznać. Sasuke wzruszył ramionami.
-Nic szczególnego – odpowiedział. – A ty jak zwykle ramen? – zainteresował się Sasuke, zerkając do jego koszyka, gdzie prócz kilku kubków ulubionej potrawy był tylko słoik ogórków.
-Tak – powiedział, także wzruszając ramionami. Nie mógł uwierzyć, że rozmawia z Sasuke! W końcu!
            Zapadło między nimi niezręczne milczenie. Naruto sięgnął po herbatniki i wrzucił do koszyka dwie paczki. Po namyśle dorzucił jeszcze trzecią, bo miał na nie wyjątkową ochotę.
-To… ja idę już do kasy – powiedział, palcem wskazując kierunek. Sasuke skinął głową. – To… na razie, Sasuke – szepnął.
-Na razie – odparł Uchiha, a Naruto okręcił się na pięcie i umknął do kasy.
            Nie wiedział, co ma o tym myśleć. Jednocześnie czuł, że jest szczęśliwy i załamany. Szczęśliwy, bo porozmawiał z Sasuke, bo go zobaczył po całym miesiącu, a załamany, bo ich rozmowa była sztywna i sztuczna. Wiedział jednak, że zanim zaczną normalnie rozmawiać, musi minąć jeszcze trochę czasu. Miesiąc to było tak niewiele.
            Całą drogę do domu miał mieszane uczucia, w końcu jednak stwierdził, że nie było co spodziewać się czegoś lepszego. On sam nie popisał się elokwencją podczas tego spotkania, więc co miał wymagać od Sasuke? Dobrze było, że przyjaciel się chociaż do niego odezwał!
            Dotarł do mieszkania, a tam czym prędzej nastawił wodę na ramen. Był głodny jak wilk! Gdy woda się zagotowała, zalał ramen, ledwo odczekał te kilka minut i dosłownie rzucił się na jedzenie. Dopiero po łapczywym zjedzeniu całego kubka odetchnął z ulgą. Tak, tego mu było trzeba.
            Ulga nie trwała jednak długo. W jednej chwili siedział na krześle, zadowolony, w następnej biegł już do łazienki. Tam padł na kolana przed sedesem i zwymiotował całą swoją kolację.
            Gdy torsje minęły, wyprostował się, drżąc lekko. No, żeby ramen mu szkodził, to tego jeszcze nie grali! W końcu stwierdził, że chyba zjadł zbyt łapczywie, więc opłukał usta i wrócił do kuchni. Uszykował sobie herbatę, wypił ją, odczekał godzinę i zrobił sobie drugi kubek ramen.
            Tym razem zemdliło go o wiele szybciej. Nie zdążył nawet spróbować kolejnego kubka, zemdliło go ledwo powąchał gotowy ramen i cały kubek wylądował w koszu, bo Naruto bał się, że jak znów go zje, to wszystko wyrzyga. Ponownie odczekał godzinę, ale na samą myśl o ramen go mdliło, więc nie zrobił sobie trzeciego kubeczka. Było też już za późno, by iść do jakiegoś sklepu, więc koniec końców musiał się zadowolić tym, co miał. O dziwo połączenie herbatników i ogórków nie było takie złe i nie wywołało mdłości, wręcz przeciwnie, bardzo mu smakowało.
            Podobnie było następnego dnia, następnego i następnego. Ramen z ulubionej potrawy stał się tą znienawidzoną. Naruto próbował go parę razy i zawsze kończyło się to tak samo – wymiotami w łazience. Zwymiotował także pieczonym kurczakiem z ryżem, który sobie zamówił i pierogami, które sam sobie ugotował. Koniec końców okazało się, że jego żołądek jest w stanie bez rewelacji przyjąć tylko i wyłącznie herbatniki i ogórki.
            Po kilku dniach męczarni i kulinarnych eksperymentów Naruto udał się do lekarza. Tsunade i Sakurka był zajęte, ale w końcu męczyła go tylko niestrawność, więc zapisał się do lekarza pierwszego kontaktu. Facet go wysłuchał i zapytał, co zazwyczaj Uzumaki jada. Naruto zgodnie z prawdą odparł, że ramen, i to ten z kubka, a wtedy facet wzniósł oczy do nieba i stwierdził, że skoro Naruto nie je nic innego, to on się nie dziwi, że żołądek w końcu nie wytrzymał. Lekarz przepisał mu jakąś ziołową herbatkę i nakazał przerzucić się na warzywa i owoce. Zapewnił, że po kilku dniach wymioty przejdą.
            Wracając od lekarza Naruto skręcił do sklepu i kupił sobie kilogram jabłek, kilka marchewek, ryż i rybę. Gdy wrócił sklecił sobie z ryby i ryżu jakiś tam obiad i zjadł go, a po nim uszykował sobie ową ziołową herbatkę od lekarza. Niestety, zemdliło go zaledwie po jednym jej łyku i ziołowa herbatka wraz ze zjedzonym ryżem i rybą również wylądowała w klozetowej muszli. Skończyło się na tym, że tego dnia zjadł tylko herbatniki i ogórki. W końcu stwierdził, że może powinien jeść póki co tylko same warzywa i owoce, darując sobie wszystko inne i postanowił, że następnego dnia zrobi sobie sałatkę. Pocieszony myślą, że lekarz powiedział, że po kilku dniach te sensacje miną, poszedł spać, mimo że wciąż był dzień.
            Nazajutrz kolo południa, głodny jak nie wiem co, wybrał się do sklepu. Półki z kubkami ramen omijał szerokim łukiem. Po tym, jak tyle razy zwymiotował zaraz po zjedzeniu ulubionego dania nabawił się do niego prawdziwego wstrętu. Z całą pewnością powinien od ramen odpocząć.
            Jak do tej pory, w jego koszu wylądowały dwa słoiki ogórków, co było standardem, słoik dżemu, na który dostał dziwnej ochoty, ledwo zobaczył słoik na półce, trzy paczuszki herbatników, papryka, czekolada, paczka rodzynek i trzy drożdżówki z makiem, a także mleko i karton soku pomarańczowego. Naruto miał ochotę na wszystko to naraz i jednocześnie na nic, a jego myśli tylko i wyłącznie o sałatce spełzły na niczym. Chodziło za nim coś jeszcze, ale nie był pewny, co…
-Jajka – mruknął do siebie w nagłym olśnieniu, zawracając. Podszedł do półki z jajkami i zaczął wybierać, aż w końcu zdecydował się na te od najlepiej chowanych kur. Były trochę droższe, ale miał ostatnio takie problemy z żołądkiem, że postanowił trochę o niego zadbać. A skoro tak, to chyba powinien wybrać trochę więcej zdrowych rzeczy… krzywiąc się, ruszył do działu z owocami i warzywami.
            Nie miał pojęcia, na co ma ochotę. Wszystko zdawało się być równie smaczne i równie paskudne. W końcu pomyślał, że chyba do sałatki najlepsza będzie kapusta pekinka, więc wziął jedną, a że wcześniej wybrał paprykę, to zastanawiał się, co jeszcze powinien kupić…
-Boże, świat się kończy, Naruto kupuje warzywa!
            Uzumaki podskoczył i obrócił się, spoglądając na Sasuke, stojącego tuż za nim z koszykiem w ręku. Zrobił krok w tył, odwracając spojrzenie od jego oczu. Dlaczego akurat zawsze, gdy był w tym sklepie, musiał spotykać Sasuke?! Miał ostatnio tyle zmartwień na głowie, nie chciał krępującej rozmowy z draniem. Chciał… spać. I był głodny jak wilk!
-Jakoś… tak… mam ochotę – wymamrotał, skrępowany. Nie był już niską laską, był prawie tego samego wzrostu, co Sasuke. I był facetem! A tamto… tamto nie miało miejsca, przecież tak uzgodnili, a on dalej miał to w głowie i peszył się przy czarnowłosym. Naruto najwidoczniej nie umiał tak po prostu zapomnieć. Usta Sasuke… Głos Sasuke… Jego dłonie… On… Tak głęboko… To było niesamowite, to było nie do opisania…
-Żadnego ramen? – zapytał Sasuke, zaglądając do jego koszyka.
-Wiesz, ramen mi ostatnio nie służy. Trochę mi było po nim niedobrze – powiedział, choć słowo niedobrze nie oddawało w pełni tego, co mu się ostatnio działo. Bał się jeść, bo cały czas go mdliło, zwłaszcza rano. A przy tym był taki głodny… - Dlatego pomyślałem, że… może jakaś sałatka?
-Z samej kapusty i papryki?
-Mam też marchewkę w domu – powiedział Naruto nieco niepewnie. Przyłożył dłoń do twarzy i ziewnął, po czy otarł rękę łzy z kącików oczu.
-Weź do tego coś jeszcze, bo ci wyjdzie marna sałatka. Znaczy, nie dodawaj marchewki, weź pomidory i ogórki. I jakiś sos.
-A, dzięki za radę, draniu – powiedział, obracając się w stronę straganu. Zapakował sobie wspomniane przez Sasuke składniki i we dwóch ruszyli w głąb sklepu. Odnaleźli odpowiedni sos, Sasuke wybrał coś tam jeszcze dla siebie i poszli do kasy. Nie odzywali się do siebie za bardzo, parę grzecznych uwag, a po wyjściu ze sklepu pożegnali się krótkim „cześć”. To spotkanie dobiło Naruto. Jeśli cały czas już tak miało być, to on w ogóle dziękował za znajomość!
            W domu czym prędzej zajął się szykowaniem swojej sałatki, byleby nie myśleć o draniu. Umył warzywa, jakoś je pokroił, wrzucił do jednej miseczki, zalał sosem rozrobionym z wodą i olejem, a potem nastawił czajnik na gazie, by zrobić sobie te przebrzydłe ziółka od lekarza. Gdy woda się zagotowała zalał napar i usiadł przy stole.
            Jadł swoją sałatkę niemrawo, właściwie, to ją w siebie zmuszał, bo wcale mu nie smakowała. Potem popił ją ziołowym naparem, zatykając nos, żeby go nie wąchać i na koniec usiadł wygodnie w krześle, czekając. Minęło kilka minut i nic się nie stało. Widać lekarz się jednak nie mylił, Naruto powinien jeść przez jakiś czas tylko warzywa.
            Wstał, by udać się do sypialni, bo był już naprawdę zmęczony i wtedy cały obiad w jednej chwili podszedł mu do gardła. Nie zdążył dobiec do łazienki, zwymiotował do kuchennego zlewu. Gdy mdłości przeszły, zawył wściekle ze złości, złapał kubek po ziołowym naparze i cisnął nim przez pokój. Naczynie rozbiło się o przeciwległą ścianę, a Naruto osunął się na podłogę i rozpłakał, zakrywając twarz dłońmi. Nie mógł się powstrzymać i nic już nie rozumiał. Co się, do jasnej cholery, działo z jego organizmem?!

9 komentarzy:

  1. O boze Naruto bedzie w ciazy o.o ale on nie ma macicy O.O ciaza pozamaciczna pewnie urodzi malego mutanta o.o ...he-he...

    OdpowiedzUsuń
  2. On jest w ciąży?! o.O Ogórki... wymioty... :O!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierdole... On jest w ciąży...

    OdpowiedzUsuń
  4. hue hue hue... naru jest w ciąży... tak coś właśnie podejrzewałam. tylko ty możesz wymyślić coś TAKIEGO... pozdro weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahhaha wiedziałam XD wiedziałam, że tak to się skończy >< o loool hahahahha idę czytać dalej ;p ciekawe jak sobie poradziłaś z tym tematem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Trolololo xD nie ważne ze to się nie trzyma kupy no bo ma penisa , nie ma macicy i w ogóle jak oni to dziecko z tam tad wyciągną bo przez odbyt? to tak nie działa xD idę czytać dalej tylko po to żeby się dowiedzieć jak ty z tego wszystkiego wybrnęłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ło kurwa Naru w ciąży! !! Nosz cholera czy może ja mam omamy co. ? czytam daleJ

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciąża! Od razu wiedziałam.. Tak to się robi dzieci Naru xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahaha!
    Gdy tylko Naru stał się kobietą wiedziałam, że Sasu niechcący zrobi mu dziecko!

    OdpowiedzUsuń