Dom
Uchihy był duży. Naruto czuł się dziwnie, wchodząc do środka, wiedząc, że
będzie tu teraz mieszkał, przynajmniej przez najbliższe siedem miesięcy. Naruto
dopiero co opuścił szpital. Jeszcze tylko porozmawiali z Tsunade, która mniej
więcej powiedziała im, co Naruto powinien jeść i w jakich ilościach, na co
uważać, jak o siebie dbać, by nie zrobić krzywdy dziecku. Wzięli sobie jej
słowa do serca, ponieważ obaj nie mieli pojęcia, co teraz robić.
-Wszystko dobrze, Naruto? – zapytał nagle
Sasuke.
-Nie musisz mnie o to pytać co pięć minut
– odrzekł Uzumaki, uśmiechając się lekko. – Chciałbym się umyć, gdzie są moje
rzeczy?
-Pokażę ci.
Sasuke
zaprowadził go do jednego z pokoi, który dla niego przygotował. Naruto
wygrzebał z jednej z toreb swoje ciuchy, szampon i poszedł do łazienki. Rozebrał
się i stanął przed lustrem, patrząc na swoje odbicie, a w szczególności na
brzuch. Nie było jeszcze nic widać, wręcz przeciwnie, przez te wymioty schudł o
kilka kilogramów.
Wszedł
pod prysznic i odkręcił wodę. Kąpiąc się zastanawiał się, jak to będzie
wyglądało, kiedy brzuch już urośnie? I co na to wszystko Uchiha? Póki co Sasuke
jeszcze był w szoku, Naruto widział to w jego oczach, mimo iż czarnowłosy temu
zaprzeczał. Naru czuł się bezradny i nie miał pojęcia, jak rozpocząć poważną
rozmowę na ten temat. Nie wiedział, na czym stoi. On i Sasuke nie byli razem,
Naruto nie znał uczuć Uchihy. Przez niemalże dwa miesiące prawie ze sobą nie
rozmawiali, oddalili się od siebie. Naruto szczerze wątpił, by Sasuke czuł coś
względem niego, no, może prócz poczucia odpowiedzialności. Dziecko, które było
teraz wewnątrz Naruto, w połowie było Uchihy. A Uchiha lubił dbać o swoje.
Naruto
położył dłonie na brzuchu, wzdychając cicho.
-Wszystko będzie dobrze – szepnął do
dziecka, nie mając pojęcia, czy go słyszy. – Obiecuję.
Wyszedł
spod prysznica, wytarł się i ubrał. Gdy wyszedł, chwilę nasłuchiwał, póki z
kuchni nie dotarły do niego dźwięki sugerujące, że ktoś tam jest. Poszedł tam i
ujrzał Sasuke, nastawiającego wodę na herbatę.
-Napijesz się czegoś? – spytał czarnowłosy.
– Kawy ci nie wolno, ale herbatę… owocową! Mam herbatę owocową!
-Dobrze, niech będzie owocowa –
powiedział Naruto, siadając przy stole. Sasuke szybko naszykował kubki i chwilę
potem przed Naruto wylądował kubek pięknie pachnącej herbaty. – Dziękuję.
Sasuke
skinął głową i sam zaparzył sobie kawy. Usiadł naprzeciw niego. Milczeli.
Naruto podciągnął nogi na siedzenie, patrząc na Sasuke, a ten starał się w
zamian unikać jego wzroku. To była najdziwniejsza sytuacja w życiu Naruto,
przewyższająca wszystko inne, nawet poranek, gdy obudził się dziewczyną.
Bardziej skrępowany nie był nigdy. Nie miał pojęcia, jak patrzeć Sasuke w oczy.
Co robić?
-Chyba… - To Sasuke przerwał milczenie. –
Chyba musimy porozmawiać…
-Ja nie wiedziałem – chlipnął Naruto,
bojąc się spojrzeć mu w oczy. – Skąd mogłem wiedzieć?! Tak samo jak tobie,
nawet na myśl mi to nie przyszło!
-Naruto…
-Naprawdę! – zawył, a niechciane łzy znów
popłynęły mu po twarzy. – Uuuuu!
Poczuł
Sasuke, który w momencie cię przy nim znalazł i odciągnął jego ręce na boki, bo
Naruto zakrył sobie nimi twarz. Blondyn zagryzł dolną wargę, patrząc na Sasuke.
Bał się w tej chwili Sasuke, ale nie tego, co ten mógłby zrobić, tylko jego
słów. Bał się tego, co Sasuke mógłby powiedzieć. Bał się, że zostanie sam z tym
wszystkim, a wiedział, że nigdy by sobie sam nie poradził. Bał się, że Sasuke
zrzuci winę na niego, oskarży go o to, że Naruto wszystko uknuł, że będzie miał
o coś pretensje, że będzie na niego zły. W końcu to nie była jakaś błahostka, w
grę wchodziło żywe dziecko! Żywe dziecko, którego Sasuke nigdy nie chciał. Jak
sam mówił, najbardziej go wkurzało to, że każda panna chce go wrobić w bachora!
A co zrobił Naruto? Raz się przespali, a on był w ciąży!
-UUUUUUU!!!
-No już – wyszeptał Uchiha. – Uspokój
się, Naruto. To tak samo moja wina, jak i twoja wina, rozumiesz?
Naruto
pokiwał głową, próbując się opanować, ale nie było to takie łatwe, jak
przypuszczał. Było jeszcze gorzej, niż gdy był dziewczyną. Sasuke podał mu
chusteczkę, a Naruto otarł oczy i głośno wysmarkał nos.
-Co… C-co teraz będzie? – wychrypiał
przez łzy. – Ma-ma-mamy mieć dziecko! Dziecko, Sasuke! Nie psa, nie zabawkę, a
dzieckoooo!
-Przede wszystkim, przestań płakać –
powiedział czarnowłosy z westchnieniem, może nawet lekko rozbawiony. Naruto
chlipnął cicho.
-Nie mogę! – wyrzucił z siebie.
-Spróbuj. Nie powinieneś się stresować,
bo to zaszkodzi dziecku…
Na
słowo „dziecku” Naruto wybuchł jeszcze większym płaczem i znów zasłonił twarz
dłońmi. Po prostu nie mógł się uspokoić, chciał, ale nie mógł, organizm go nie
słuchał, było jak z tymi cholernymi ogórkami. Choćby nienawidził ogórków, miał
na nie obezwładniającą ochotę. A teraz miał obezwładniającą ochotę na płacz i
nic nie mogło go powstrzymać!
Sasuke
odczekał cierpliwie, aż Naruto się uspokoił, a gdy tak się stało, podał mu
drugą chusteczkę. Uzumaki znów wytarł twarz i już opanowany, spojrzał na
Sasuke. Ten uśmiechnął się do niego lekko, pocieszająco.
-Teraz lepiej? – spytał Sasuke. Naruto
pokiwał głową. – No więc powinieneś unikać stresów – kontynuował Sasuke. –
Niezdrowego jedzenia. Kawy. Papierosów. Alkoholu broń Boże. Powinieneś zawsze
mi mówić, jeśli coś będzie ci dolegać. W ogóle, powinieneś mówić mi o
wszystkim, o swoim samopoczuciu i o tym, jak się czujesz fizycznie. Teraz
wszystko jest w porządku, co nie znaczy, że za jakiś czas nie ma się okazać, że
ciąża zagraża tobie lub dziecku.
-Jak to jest w ogóle możliwe? – zapytał
Naruto, patrząc na Sasuke. – Jak to się stało?
Uchiha
zrobił dziwną minę.
-No wiesz… ty i ja pewnej nocy…
-Głupek! – przerwał mu Naruto, ale
parsknął śmiechem. Poczuł się o wiele lepiej wiedząc, że Sasuke jest zdolny z
tego żartować. To oznaczało, że nie był tak wściekły, jak Naruto się
spodziewał. – Przecież nie o to pytam!
Sasuke
zaśmiał się i pogłaskał go po policzku.
-Nie wiem, Naruto – szepnął. – Musisz być
przerażony…
-Jestem! Nawet nie wiesz, jak bardzo
jestem przerażony!
-Więc już przestań być. Jesteśmy w tym
razem, Naruto. Chciałem dziecka czy nie chciałem nie zmienia faktu, że je
zrobiłem – powiedział. – Więc teraz trzeba być odpowiedzialnym.
Naruto
znów pokiwał głową, a Sasuke wstał z kucek i wrócił na swoje krzesło. Uzumaki
otarł twarz rękawem i napił się swojej herbaty. Ulżyło mu trochę po tej
rozmowie z Sasuke, miał już w każdym razie mniejsze obawy. Sasuke był zbyt odpowiedzialny,
by go tak z tym wszystkim zostawić.
Dopił
herbatę i odstawił kubek na stół.
-Pójdę się położyć – szepnął do Sasuke,
wyrywając go z zamyślenia. Ten spojrzał na niego, a potem skinął głową.
-Tak, dobrze… - powiedział lekko
zdezorientowany. – Potrzeba ci czegoś?
-Nie, nic – odpowiedział Naruto i wyszedł
z kuchni.
Wbrew
własnym przypuszczeniom zasnął bardzo szybko. Może to był wpływ świeżej
pościeli, jaka znalazł na przygotowanym przez Sasuke łóżku, a może wylanych
łez. W każdym razie ledwo przyłożył głowę do poduszki, zaraz spał.
Obudził
się godzinę później. Usiadł ostrożnie, ale na szczęście nic nie wywołało fali
mdłości. Pocieszony tym wstał z łóżka, wciągnął na siebie spodnie i
zaintrygowany absolutną ciszą, wyszedł z pokoju. Obszedł cały dom, ale jak się
okazało, Sasuke nie było.
Na
koniec wylądował w kuchni. Zajrzał do lodówki, ale jedyną zjadliwą dla niego
rzeczą, jaką tam znalazł, był słoik marmolady. Odnalazł więc szufladę ze
sztućcami, wziął sobie łyżeczkę, usiadł na stole i zaczął wyjadać marmoladę.
Próbował
się nie niepokoić i w sumie to nie była jego sprawa, ale zastanawiał się, gdzie
poszedł Sasuke. W końcu jednak stwierdził, że pewnie Uchiha musiał ochłonąć.
Nie codziennie człowiek dowiaduje się, że będzie ojcem. I że matką dziecka
będzie… mężczyzna… Naruto pokręcił głową,
oblizując łyżkę ze słodkiej marmolady.
Naruto
nigdy nie myślał o tym, jak to będzie, gdy zostanie ojcem. Nie miał nawet
dziewczyny, więc co się miał zastanawiać nad dziećmi. Westchnął, spoglądając na
zegarek. Była czwarta po południu.
Zsunął
się ze stołu, a potem znów zajrzał do lodówki. Zaintrygował go garnek, stojący
na jednej z półek. Gdy do niego zajrzał, odnalazł zupę, którą Sasuke przyniósł
mu wczoraj. Cóż, zupę chyba umiałby odgrzać…
Wyciągnął
garnek i postawił go na kuchence. Gdy podgrzewał zupę, pilnował ją jak oka w
głowie, a gdy była już gorąca, natychmiast wyłączył ogień i przelał ją na
talerz. Zjadł, a potem odczekał kilka minut, ale mdłości nie nadeszły.
Najedzony, poszedł do salonu i włączył sobie telewizor.
Nie
mógł się skupić na oglądaniu telewizji, bo zastanawiał się, co się stało z
Sasuke? Może został pilnie wezwany na jakąś misję? Ale wtedy Sasuke by go
obudził i powiedział mu o tym. A może coś mu się stało? Nie, to był przecież
Sasuke. To innym z jego powodu działy się złe rzeczy. A skoro to nie misja i
nie wypadek, to co? Gdzie poszedł?
W
końcu, znudzony, wyłączył telewizor i przytulił się do jednej z poduszek na
kanapie. Zamknął oczy i znów zasnął.
Obudził
go jakiś huk i przekleństwo. Zerwał się do siadu i lekko zdezorientowany
rozejrzał wśród ciemności. Cholera, znów spał za długo! To spanie wymykało mu
się spod kontroli, powinien ucinać sobie krótkie drzemki, a nie przesypiać całe
dnie!
Wstał
z kanapy i chwilę się nie ruszał, bo lekko zakręciło mu się w głowie. Nie
wiedział, która godzina.
Niemalże
po omacku ruszył w stronę kuchni, bo chyba stamtąd dochodziły owe podejrzane
dźwięki. Na szczęście gdy wyszedł na korytarz, ten był oświetlony. Poszedł do
kuchni i zajrzał do środka.
Lekko
chwiejący się Sasuke klęczał na podłodze. W jednej dłoni trzymał szufelkę, w
drugiej szczotkę. Zmiatał jakieś potłuczone szkło.
-Och, to ty – powiedział Naruto. Sasuke
drgnął i obejrzał się na niego. Widząc jego oczy Naruto już wiedział, co się
stało. Sasuke był pijany.
-Ooo, Naruto – powiedział, patrząc na
niego nieco zamglonym wzrokiem. – Potłukłem słoik…
-Właśnie widzę – odparł Uzumaki, lekko
zmieszany. Właściwie czego się spodziewał? Sasuke przeżył szok, miał prawo się
upić, by choć na chwilę o wszystkim zapomnieć. Był młody, miał przed sobą tyle
czasu, a wylądował z nim i perspektywą narodzin dziecka za siedem miesięcy.
Każdy by chciał odreagować. Uchiha był tylko człowiekiem. – Chodź do sypialni,
położysz się spać.
Sasuke
wstał jak na komendę, zapominając, że zamiatał szkło. Naruto już od dawna nie
widział go pijanego. Zwykle upijał się szybciej od przyjaciela, bo Sasuke miał
mocniejszą głowę. To było nawet zabawne, widzieć go chwiejącym się, pijanym.
Wyciągnął
rękę, a Sasuke ujął jego dłoń.
-Ale słoik… - powiedział, gdy Naruto
wyciągnął go z kuchni.
-Ja pozamiatam – rzekł.
Zaciągnął
Sasuke do jego sypialni i tam wepchnął go do łóżka. Sasuke nie protestował, ale
gdy Naruto chciał wyjść, ten złapał go za nadgarstek.
-To będzie syn, prawda? – zapytał nieco
bełkotliwie.
-Ta – przytaknął Naruto dla świętego
spokoju. Sasuke puścił go, przekręcając się na brzuch.
-Będzie Uchiha… - wymamrotał. – Następny
Uchiha…
-Ta… - powtórzył Naruto, wywracając
oczami. – Na pewno będzie Uchiha.
Okrył
Sasuke kołdrą i wyszedł, mając mieszane uczucia. W sumie gdyby mógł, to sam by
się upił, byleby tylko nie myśleć o dziecku. Kurde, miał dopiero dwadzieścia
lat! Jeszcze niedawno, no, wyłączając okres bycia dziewczyną, myślał o
panienkach, szukał sobie dziewczyny, dokuczał draniowi, bawił się, chciał być
Hokage! A teraz… Teraz całe jego życie stanęło do góry nogami! I to tak
konkretnie, jakby chciało mu udowodnić, że marzenia i plany może sobie w tyłek
wetknąć!
Wrócił
do kuchni, zamiótł podłogę, przegryzł kanapkę z resztką marmolady, wykąpał się
i poszedł spać.
Następnego
dnia jak zwykle obudziły go mdłości. Ranki były przez to bolesne, bo przeważnie
nie miał czym wymiotować. Potem umysł zęby i zajrzał do sypialni Sasuke. Uchiha
spał na łóżku w ubraniach, tak jak go Naruto zostawił, jego kołdra leżał na
podłodze. Naruto westchnął i poszedł do kuchni.
Nastawił
wodę i uszykował dwa kubki, dla siebie i drania. Gdy zalewał je gorącą wodą, w
pomieszczeniu pojawił się Sasuke.
-Tobie nie wolno kawy! – wykrzyknął
czarnowłosy aż Naruto podskoczył. Obejrzał się na Sasuke.
-Zluzuj, to dla ciebie – odparł Naruto. –
Dla mnie jest herbata owocowa.
-No, mam nadzieję. – Sasuke przemierzył
kuchnię szybkim krokiem i zabrał mu kubek, patrząc podejrzliwie, jakby Naruto
go oszukiwał. Powąchał napar. – Dzięki – westchnął z ulgą.
-Kac? – spytał Naruto słodko.
-Jaki kac? – spytał zaraz Sasuke, a
Naruto parsknął śmiechem.
-Wróciłeś pijany! – zawołał, a Sasuke
spojrzał na niego zdumiony.
-Spałeś – powiedział.
-Obudziłem się jak potłukłeś słoik!
Sasuke
rozejrzał się zdezorientowany.
-Jaki słoik?
Naruto
ryknął śmiechem.
-Ja nie mogę, zalałeś się tak, że nie
pamiętasz?!
Sasuke
odwrócił się do niego plecami.
-Tylko trochę – rzekł, a Naruto parsknął
śmiechem.
-Mnie nic do tego – powiedział. – Pij
sobie ile chcesz, ja też bym się napił, gdybym mógł. Też bym tak sobie o
wszystkim zapomniał choć na chwilę…
-Nawet się nie waż tykać alkoholu! –
powiedział Sasuke surowym tonem. Naruto prychnął.
-Nawet mi to nie przyszło do głowy –
powiedział. Zapadła między nimi nieprzyjemna cisza. Naruto wziął swoją herbatę
i usiadł przy stole. Sasuke patrzył na niego przez chwilę.
-Masz pretensje o to, że się napiłem? –
zapytał, a Naruto spojrzał na niego pobłażliwie.
-Niby o co? – spytał.
-Bo to nie fair – odparł Sasuke. – Jeśli
chcesz, mogę nie pić. I tak nie przepadam za alkoholem.
-Daruj sobie. Niby dlaczego ty masz sobie
czegokolwiek odmawiać? – zapytał.
-Bo, jak już powiedziałem, to nie fair
wobec ciebie.
-Ale ty możesz się jeszcze wycofać! –
warknął Naruto. – I wrócić do dawnego życia, a ja utknąłem! Cholera!
-Wybacz, ale rozczaruję cię – powiedział
Sasuke chłodnym tonem. – Nie mam zamiaru się wycofać.
Naruto
obrzucił go krótkim spojrzeniem, a potem odwrócił wzrok. Sasuke usiadł
naprzeciw niego.
-Już więcej nie będę pił – powiedział. –
W ramach wsparcia.
-Nie potrzebuję twojej łaski! – warknął
Naruto.
-To nie łaska. I już, nie miej humorków,
nastrój ci się zmienia tak, że nie nadążam – powiedział Uchiha jak
najspokojniej w świecie. Naruto prychnął.
-Wcale nie mam humorków!
-Owszem, masz. Nie jesteś głodny? –
zapytał.
-Nie – powiedział obrażony Naruto.
Niemalże w tym samym momencie jego brzuch zaburczał głośno. Sasuke zaśmiał się
i wstał.
Niedługo
potem po całej kuchni rozszedł się wspaniały zapach jajecznicy. Naruto aż
skręcało, gdy go wąchał, a gdy tuż przed jego nosem wylądował talerz pełen
jajek, jęknął i rzucił się na nie, jakby były ambrozją. Po jajkach rzadko
rzygał. Uwielbiał je nocą, szczególnie między pierwszą a drugą godziną.
-Może coś do tego? – zapytał Sasuke.
-U-um. – Naruto pokręcił głową.
Przełknął. – Bo inaczej zwymiotuję.
Sasuke
skinął głową i znów usiadł naprzeciw niego, pijąc swoją kawę. Naruto wciął cały
talerz smacznej jajecznicy i spojrzał na Uchihę. Ten właśnie kończył kawę.
-Pójdę dziś do Tsunade – rzekł
czarnowłosy. – Po drodze zrobię zakupy. Z Hokage ustalę wszystko odnośnie moich
misji, myślę, że nie powinienem cię opuszczać na zbyt długo, dlatego nie będę
brał nic długiego. Tyle tylko, by był stały przychód pieniędzy…
-Ja mam oszczędności – wtrącił się
Naruto. – Więc…
-Spokojnie, w tej sprawie się dogadamy –
przerwał mu Uchiha. – Twoje oszczędności przydadzą się, gdy zaczniemy kupować
dziecku… różne rzeczy. Tak pomyślałem… łóżeczko, ubranka, zabawki, kaszki,
pieluszki… To będą naprawdę duże wydatki.
Naruto
skrzywił się.
-Masz rację – szepnął. – Przejdę się dziś
do siebie i zabiorę sobie z domu kilka rzeczy…
-Nie! – powiedział ostro Sasuke.
-Co nie? – zdziwił się Naruto.
-Tobie nie wolno dźwigać, niczego nie
będziesz nosił – powiedział, wpatrując się w niego intensywnie.
-Rany, Sasuke, nic mi się nie stanie,
jeśli przyniosę sobie z domu swój szampon i pastę do zębów! – warknął Naruto.-
Poza tym to dopiero pierwsze tygodnie, nawet jeszcze nic nie widać!
-Ale i tak masz nie ruszać niczego
ciężkiego!
-Popadasz w skrajności, Sasuke! Przecież
ja wiem, co mi wolno, a co nie! Moje przybory łazienkowe, portfel i kilka ubrań
nie ważą tonę!
Sasuke
patrzył na niego chwilę.
-Obiecaj mi, że nie będziesz robił
żadnych głupot – poprosił, a Naruto westchnął.
-Obiecuję – odparł dla świętego spokoju.
Zmartwiony Uchiha był jednak Uchihą nie do wytrzymania.
oja...to sie porobilo..i pijany Sasuke..nie spodziewalem sie tego...
OdpowiedzUsuńkurde ... nie wyglada na to zeby miedzy niby bylo kolorowo do tego Sasuke pije a Naruto sie wkurza xD doslownie jak stare malzenstwo :D lece czytac dalej ^^
OdpowiedzUsuńOn jest taki troskliwy I kochany ze ojej az sie chce takiego x3
OdpowiedzUsuńTak jak tu u góry... Stare małżeństwo ^^
OdpowiedzUsuń