sobota, 16 lutego 2013

12. Dziwnie



            Dom Uchihy był duży. Naruto czuł się dziwnie, wchodząc do środka, wiedząc, że będzie tu teraz mieszkał, przynajmniej przez najbliższe siedem miesięcy. Naruto dopiero co opuścił szpital. Jeszcze tylko porozmawiali z Tsunade, która mniej więcej powiedziała im, co Naruto powinien jeść i w jakich ilościach, na co uważać, jak o siebie dbać, by nie zrobić krzywdy dziecku. Wzięli sobie jej słowa do serca, ponieważ obaj nie mieli pojęcia, co teraz robić.
-Wszystko dobrze, Naruto? – zapytał nagle Sasuke.
-Nie musisz mnie o to pytać co pięć minut – odrzekł Uzumaki, uśmiechając się lekko. – Chciałbym się umyć, gdzie są moje rzeczy?
-Pokażę ci.
            Sasuke zaprowadził go do jednego z pokoi, który dla niego przygotował. Naruto wygrzebał z jednej z toreb swoje ciuchy, szampon i poszedł do łazienki. Rozebrał się i stanął przed lustrem, patrząc na swoje odbicie, a w szczególności na brzuch. Nie było jeszcze nic widać, wręcz przeciwnie, przez te wymioty schudł o kilka kilogramów.
            Wszedł pod prysznic i odkręcił wodę. Kąpiąc się zastanawiał się, jak to będzie wyglądało, kiedy brzuch już urośnie? I co na to wszystko Uchiha? Póki co Sasuke jeszcze był w szoku, Naruto widział to w jego oczach, mimo iż czarnowłosy temu zaprzeczał. Naru czuł się bezradny i nie miał pojęcia, jak rozpocząć poważną rozmowę na ten temat. Nie wiedział, na czym stoi. On i Sasuke nie byli razem, Naruto nie znał uczuć Uchihy. Przez niemalże dwa miesiące prawie ze sobą nie rozmawiali, oddalili się od siebie. Naruto szczerze wątpił, by Sasuke czuł coś względem niego, no, może prócz poczucia odpowiedzialności. Dziecko, które było teraz wewnątrz Naruto, w połowie było Uchihy. A Uchiha lubił dbać o swoje.
            Naruto położył dłonie na brzuchu, wzdychając cicho.
-Wszystko będzie dobrze – szepnął do dziecka, nie mając pojęcia, czy go słyszy. – Obiecuję.
            Wyszedł spod prysznica, wytarł się i ubrał. Gdy wyszedł, chwilę nasłuchiwał, póki z kuchni nie dotarły do niego dźwięki sugerujące, że ktoś tam jest. Poszedł tam i ujrzał Sasuke, nastawiającego wodę na herbatę.
-Napijesz się czegoś? – spytał czarnowłosy. – Kawy ci nie wolno, ale herbatę… owocową! Mam herbatę owocową!
-Dobrze, niech będzie owocowa – powiedział Naruto, siadając przy stole. Sasuke szybko naszykował kubki i chwilę potem przed Naruto wylądował kubek pięknie pachnącej herbaty. – Dziękuję.
            Sasuke skinął głową i sam zaparzył sobie kawy. Usiadł naprzeciw niego. Milczeli. Naruto podciągnął nogi na siedzenie, patrząc na Sasuke, a ten starał się w zamian unikać jego wzroku. To była najdziwniejsza sytuacja w życiu Naruto, przewyższająca wszystko inne, nawet poranek, gdy obudził się dziewczyną. Bardziej skrępowany nie był nigdy. Nie miał pojęcia, jak patrzeć Sasuke w oczy. Co robić?
-Chyba… - To Sasuke przerwał milczenie. – Chyba musimy porozmawiać…
-Ja nie wiedziałem – chlipnął Naruto, bojąc się spojrzeć mu w oczy. – Skąd mogłem wiedzieć?! Tak samo jak tobie, nawet na myśl mi to nie przyszło!
-Naruto…
-Naprawdę! – zawył, a niechciane łzy znów popłynęły mu po twarzy. – Uuuuu!
            Poczuł Sasuke, który w momencie cię przy nim znalazł i odciągnął jego ręce na boki, bo Naruto zakrył sobie nimi twarz. Blondyn zagryzł dolną wargę, patrząc na Sasuke. Bał się w tej chwili Sasuke, ale nie tego, co ten mógłby zrobić, tylko jego słów. Bał się tego, co Sasuke mógłby powiedzieć. Bał się, że zostanie sam z tym wszystkim, a wiedział, że nigdy by sobie sam nie poradził. Bał się, że Sasuke zrzuci winę na niego, oskarży go o to, że Naruto wszystko uknuł, że będzie miał o coś pretensje, że będzie na niego zły. W końcu to nie była jakaś błahostka, w grę wchodziło żywe dziecko! Żywe dziecko, którego Sasuke nigdy nie chciał. Jak sam mówił, najbardziej go wkurzało to, że każda panna chce go wrobić w bachora! A co zrobił Naruto? Raz się przespali, a on był w ciąży!
-UUUUUUU!!!
-No już – wyszeptał Uchiha. – Uspokój się, Naruto. To tak samo moja wina, jak i twoja wina, rozumiesz?
            Naruto pokiwał głową, próbując się opanować, ale nie było to takie łatwe, jak przypuszczał. Było jeszcze gorzej, niż gdy był dziewczyną. Sasuke podał mu chusteczkę, a Naruto otarł oczy i głośno wysmarkał nos.
-Co… C-co teraz będzie? – wychrypiał przez łzy. – Ma-ma-mamy mieć dziecko! Dziecko, Sasuke! Nie psa, nie zabawkę, a dzieckoooo!
-Przede wszystkim, przestań płakać – powiedział czarnowłosy z westchnieniem, może nawet lekko rozbawiony. Naruto chlipnął cicho.
-Nie mogę! – wyrzucił z siebie.
-Spróbuj. Nie powinieneś się stresować, bo to zaszkodzi dziecku…
            Na słowo „dziecku” Naruto wybuchł jeszcze większym płaczem i znów zasłonił twarz dłońmi. Po prostu nie mógł się uspokoić, chciał, ale nie mógł, organizm go nie słuchał, było jak z tymi cholernymi ogórkami. Choćby nienawidził ogórków, miał na nie obezwładniającą ochotę. A teraz miał obezwładniającą ochotę na płacz i nic nie mogło go powstrzymać!
            Sasuke odczekał cierpliwie, aż Naruto się uspokoił, a gdy tak się stało, podał mu drugą chusteczkę. Uzumaki znów wytarł twarz i już opanowany, spojrzał na Sasuke. Ten uśmiechnął się do niego lekko, pocieszająco.
-Teraz lepiej? – spytał Sasuke. Naruto pokiwał głową. – No więc powinieneś unikać stresów – kontynuował Sasuke. – Niezdrowego jedzenia. Kawy. Papierosów. Alkoholu broń Boże. Powinieneś zawsze mi mówić, jeśli coś będzie ci dolegać. W ogóle, powinieneś mówić mi o wszystkim, o swoim samopoczuciu i o tym, jak się czujesz fizycznie. Teraz wszystko jest w porządku, co nie znaczy, że za jakiś czas nie ma się okazać, że ciąża zagraża tobie lub dziecku.
-Jak to jest w ogóle możliwe? – zapytał Naruto, patrząc na Sasuke. – Jak to się stało?
            Uchiha zrobił dziwną minę.
-No wiesz… ty i ja pewnej nocy…
-Głupek! – przerwał mu Naruto, ale parsknął śmiechem. Poczuł się o wiele lepiej wiedząc, że Sasuke jest zdolny z tego żartować. To oznaczało, że nie był tak wściekły, jak Naruto się spodziewał. – Przecież nie o to pytam!
            Sasuke zaśmiał się i pogłaskał go po policzku.
-Nie wiem, Naruto – szepnął. – Musisz być przerażony…
-Jestem! Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem przerażony!
-Więc już przestań być. Jesteśmy w tym razem, Naruto. Chciałem dziecka czy nie chciałem nie zmienia faktu, że je zrobiłem – powiedział. – Więc teraz trzeba być odpowiedzialnym.
            Naruto znów pokiwał głową, a Sasuke wstał z kucek i wrócił na swoje krzesło. Uzumaki otarł twarz rękawem i napił się swojej herbaty. Ulżyło mu trochę po tej rozmowie z Sasuke, miał już w każdym razie mniejsze obawy. Sasuke był zbyt odpowiedzialny, by go tak z tym wszystkim zostawić.
            Dopił herbatę i odstawił kubek na stół.
-Pójdę się położyć – szepnął do Sasuke, wyrywając go z zamyślenia. Ten spojrzał na niego, a potem skinął głową.
-Tak, dobrze… - powiedział lekko zdezorientowany. – Potrzeba ci czegoś?
-Nie, nic – odpowiedział Naruto i wyszedł z kuchni.
            Wbrew własnym przypuszczeniom zasnął bardzo szybko. Może to był wpływ świeżej pościeli, jaka znalazł na przygotowanym przez Sasuke łóżku, a może wylanych łez. W każdym razie ledwo przyłożył głowę do poduszki, zaraz spał.
            Obudził się godzinę później. Usiadł ostrożnie, ale na szczęście nic nie wywołało fali mdłości. Pocieszony tym wstał z łóżka, wciągnął na siebie spodnie i zaintrygowany absolutną ciszą, wyszedł z pokoju. Obszedł cały dom, ale jak się okazało, Sasuke nie było.
            Na koniec wylądował w kuchni. Zajrzał do lodówki, ale jedyną zjadliwą dla niego rzeczą, jaką tam znalazł, był słoik marmolady. Odnalazł więc szufladę ze sztućcami, wziął sobie łyżeczkę, usiadł na stole i zaczął wyjadać marmoladę.
            Próbował się nie niepokoić i w sumie to nie była jego sprawa, ale zastanawiał się, gdzie poszedł Sasuke. W końcu jednak stwierdził, że pewnie Uchiha musiał ochłonąć. Nie codziennie człowiek dowiaduje się, że będzie ojcem. I że matką dziecka będzie… mężczyzna… Naruto pokręcił głową, oblizując łyżkę ze słodkiej marmolady.
            Naruto nigdy nie myślał o tym, jak to będzie, gdy zostanie ojcem. Nie miał nawet dziewczyny, więc co się miał zastanawiać nad dziećmi. Westchnął, spoglądając na zegarek. Była czwarta po południu.
            Zsunął się ze stołu, a potem znów zajrzał do lodówki. Zaintrygował go garnek, stojący na jednej z półek. Gdy do niego zajrzał, odnalazł zupę, którą Sasuke przyniósł mu wczoraj. Cóż, zupę chyba umiałby odgrzać…
            Wyciągnął garnek i postawił go na kuchence. Gdy podgrzewał zupę, pilnował ją jak oka w głowie, a gdy była już gorąca, natychmiast wyłączył ogień i przelał ją na talerz. Zjadł, a potem odczekał kilka minut, ale mdłości nie nadeszły. Najedzony, poszedł do salonu i włączył sobie telewizor.
            Nie mógł się skupić na oglądaniu telewizji, bo zastanawiał się, co się stało z Sasuke? Może został pilnie wezwany na jakąś misję? Ale wtedy Sasuke by go obudził i powiedział mu o tym. A może coś mu się stało? Nie, to był przecież Sasuke. To innym z jego powodu działy się złe rzeczy. A skoro to nie misja i nie wypadek, to co? Gdzie poszedł?
            W końcu, znudzony, wyłączył telewizor i przytulił się do jednej z poduszek na kanapie. Zamknął oczy i znów zasnął.
            Obudził go jakiś huk i przekleństwo. Zerwał się do siadu i lekko zdezorientowany rozejrzał wśród ciemności. Cholera, znów spał za długo! To spanie wymykało mu się spod kontroli, powinien ucinać sobie krótkie drzemki, a nie przesypiać całe dnie!
            Wstał z kanapy i chwilę się nie ruszał, bo lekko zakręciło mu się w głowie. Nie wiedział, która godzina.
            Niemalże po omacku ruszył w stronę kuchni, bo chyba stamtąd dochodziły owe podejrzane dźwięki. Na szczęście gdy wyszedł na korytarz, ten był oświetlony. Poszedł do kuchni i zajrzał do środka.
            Lekko chwiejący się Sasuke klęczał na podłodze. W jednej dłoni trzymał szufelkę, w drugiej szczotkę. Zmiatał jakieś potłuczone szkło.
-Och, to ty – powiedział Naruto. Sasuke drgnął i obejrzał się na niego. Widząc jego oczy Naruto już wiedział, co się stało. Sasuke był pijany.
-Ooo, Naruto – powiedział, patrząc na niego nieco zamglonym wzrokiem. – Potłukłem słoik…
-Właśnie widzę – odparł Uzumaki, lekko zmieszany. Właściwie czego się spodziewał? Sasuke przeżył szok, miał prawo się upić, by choć na chwilę o wszystkim zapomnieć. Był młody, miał przed sobą tyle czasu, a wylądował z nim i perspektywą narodzin dziecka za siedem miesięcy. Każdy by chciał odreagować. Uchiha był tylko człowiekiem. – Chodź do sypialni, położysz się spać.
            Sasuke wstał jak na komendę, zapominając, że zamiatał szkło. Naruto już od dawna nie widział go pijanego. Zwykle upijał się szybciej od przyjaciela, bo Sasuke miał mocniejszą głowę. To było nawet zabawne, widzieć go chwiejącym się, pijanym.
            Wyciągnął rękę, a Sasuke ujął jego dłoń.
-Ale słoik… - powiedział, gdy Naruto wyciągnął go z kuchni.
-Ja pozamiatam – rzekł.
            Zaciągnął Sasuke do jego sypialni i tam wepchnął go do łóżka. Sasuke nie protestował, ale gdy Naruto chciał wyjść, ten złapał go za nadgarstek.
-To będzie syn, prawda? – zapytał nieco bełkotliwie.
-Ta – przytaknął Naruto dla świętego spokoju. Sasuke puścił go, przekręcając się na brzuch.
-Będzie Uchiha… - wymamrotał. – Następny Uchiha…
-Ta… - powtórzył Naruto, wywracając oczami. – Na pewno będzie Uchiha.
            Okrył Sasuke kołdrą i wyszedł, mając mieszane uczucia. W sumie gdyby mógł, to sam by się upił, byleby tylko nie myśleć o dziecku. Kurde, miał dopiero dwadzieścia lat! Jeszcze niedawno, no, wyłączając okres bycia dziewczyną, myślał o panienkach, szukał sobie dziewczyny, dokuczał draniowi, bawił się, chciał być Hokage! A teraz… Teraz całe jego życie stanęło do góry nogami! I to tak konkretnie, jakby chciało mu udowodnić, że marzenia i plany może sobie w tyłek wetknąć!
            Wrócił do kuchni, zamiótł podłogę, przegryzł kanapkę z resztką marmolady, wykąpał się i poszedł spać.
            Następnego dnia jak zwykle obudziły go mdłości. Ranki były przez to bolesne, bo przeważnie nie miał czym wymiotować. Potem umysł zęby i zajrzał do sypialni Sasuke. Uchiha spał na łóżku w ubraniach, tak jak go Naruto zostawił, jego kołdra leżał na podłodze. Naruto westchnął i poszedł do kuchni.
            Nastawił wodę i uszykował dwa kubki, dla siebie i drania. Gdy zalewał je gorącą wodą, w pomieszczeniu pojawił się Sasuke.
-Tobie nie wolno kawy! – wykrzyknął czarnowłosy aż Naruto podskoczył. Obejrzał się na Sasuke.
-Zluzuj, to dla ciebie – odparł Naruto. – Dla mnie jest herbata owocowa.
-No, mam nadzieję. – Sasuke przemierzył kuchnię szybkim krokiem i zabrał mu kubek, patrząc podejrzliwie, jakby Naruto go oszukiwał. Powąchał napar. – Dzięki – westchnął z ulgą.
-Kac? – spytał Naruto słodko.
-Jaki kac? – spytał zaraz Sasuke, a Naruto parsknął śmiechem.
-Wróciłeś pijany! – zawołał, a Sasuke spojrzał na niego zdumiony.
-Spałeś – powiedział.
-Obudziłem się jak potłukłeś słoik!
            Sasuke rozejrzał się zdezorientowany.
-Jaki słoik?
            Naruto ryknął śmiechem.
-Ja nie mogę, zalałeś się tak, że nie pamiętasz?!
            Sasuke odwrócił się do niego plecami.
-Tylko trochę – rzekł, a Naruto parsknął śmiechem.
-Mnie nic do tego – powiedział. – Pij sobie ile chcesz, ja też bym się napił, gdybym mógł. Też bym tak sobie o wszystkim zapomniał choć na chwilę…
-Nawet się nie waż tykać alkoholu! – powiedział Sasuke surowym tonem. Naruto prychnął.
-Nawet mi to nie przyszło do głowy – powiedział. Zapadła między nimi nieprzyjemna cisza. Naruto wziął swoją herbatę i usiadł przy stole. Sasuke patrzył na niego przez chwilę.
-Masz pretensje o to, że się napiłem? – zapytał, a Naruto spojrzał na niego pobłażliwie.
-Niby o co? – spytał.
-Bo to nie fair – odparł Sasuke. – Jeśli chcesz, mogę nie pić. I tak nie przepadam za alkoholem.
-Daruj sobie. Niby dlaczego ty masz sobie czegokolwiek odmawiać? – zapytał.
-Bo, jak już powiedziałem, to nie fair wobec ciebie.
-Ale ty możesz się jeszcze wycofać! – warknął Naruto. – I wrócić do dawnego życia, a ja utknąłem! Cholera!
-Wybacz, ale rozczaruję cię – powiedział Sasuke chłodnym tonem. – Nie mam zamiaru się wycofać.
            Naruto obrzucił go krótkim spojrzeniem, a potem odwrócił wzrok. Sasuke usiadł naprzeciw niego.
-Już więcej nie będę pił – powiedział. – W ramach wsparcia.
-Nie potrzebuję twojej łaski! – warknął Naruto.
-To nie łaska. I już, nie miej humorków, nastrój ci się zmienia tak, że nie nadążam – powiedział Uchiha jak najspokojniej w świecie. Naruto prychnął.
-Wcale nie mam humorków!
-Owszem, masz. Nie jesteś głodny? – zapytał.
-Nie – powiedział obrażony Naruto. Niemalże w tym samym momencie jego brzuch zaburczał głośno. Sasuke zaśmiał się i wstał.
            Niedługo potem po całej kuchni rozszedł się wspaniały zapach jajecznicy. Naruto aż skręcało, gdy go wąchał, a gdy tuż przed jego nosem wylądował talerz pełen jajek, jęknął i rzucił się na nie, jakby były ambrozją. Po jajkach rzadko rzygał. Uwielbiał je nocą, szczególnie między pierwszą a drugą godziną.
-Może coś do tego? – zapytał Sasuke.
-U-um. – Naruto pokręcił głową. Przełknął. – Bo inaczej zwymiotuję.
            Sasuke skinął głową i znów usiadł naprzeciw niego, pijąc swoją kawę. Naruto wciął cały talerz smacznej jajecznicy i spojrzał na Uchihę. Ten właśnie kończył kawę.
-Pójdę dziś do Tsunade – rzekł czarnowłosy. – Po drodze zrobię zakupy. Z Hokage ustalę wszystko odnośnie moich misji, myślę, że nie powinienem cię opuszczać na zbyt długo, dlatego nie będę brał nic długiego. Tyle tylko, by był stały przychód pieniędzy…
-Ja mam oszczędności – wtrącił się Naruto. – Więc…
-Spokojnie, w tej sprawie się dogadamy – przerwał mu Uchiha. – Twoje oszczędności przydadzą się, gdy zaczniemy kupować dziecku… różne rzeczy. Tak pomyślałem… łóżeczko, ubranka, zabawki, kaszki, pieluszki… To będą naprawdę duże wydatki.
            Naruto skrzywił się.
-Masz rację – szepnął. – Przejdę się dziś do siebie i zabiorę sobie z domu kilka rzeczy…
-Nie! – powiedział ostro Sasuke.
-Co nie? – zdziwił się Naruto.
-Tobie nie wolno dźwigać, niczego nie będziesz nosił – powiedział, wpatrując się w niego intensywnie.
-Rany, Sasuke, nic mi się nie stanie, jeśli przyniosę sobie z domu swój szampon i pastę do zębów! – warknął Naruto.- Poza tym to dopiero pierwsze tygodnie, nawet jeszcze nic nie widać!
-Ale i tak masz nie ruszać niczego ciężkiego!
-Popadasz w skrajności, Sasuke! Przecież ja wiem, co mi wolno, a co nie! Moje przybory łazienkowe, portfel i kilka ubrań nie ważą tonę!
            Sasuke patrzył na niego chwilę.
-Obiecaj mi, że nie będziesz robił żadnych głupot – poprosił, a Naruto westchnął.
-Obiecuję – odparł dla świętego spokoju. Zmartwiony Uchiha był jednak Uchihą nie do wytrzymania.

4 komentarze:

  1. oja...to sie porobilo..i pijany Sasuke..nie spodziewalem sie tego...

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde ... nie wyglada na to zeby miedzy niby bylo kolorowo do tego Sasuke pije a Naruto sie wkurza xD doslownie jak stare malzenstwo :D lece czytac dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. On jest taki troskliwy I kochany ze ojej az sie chce takiego x3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak tu u góry... Stare małżeństwo ^^

    OdpowiedzUsuń