Otworzył
oczy. Dookoła panowała ciemność, a on westchnął ze znużeniem, czując i słysząc,
jak burczy mu w brzuchu. Nienawidził tego uczucia, nic nie było normalne, ciąża
chyba poprzestawiała pory, w których bywał zazwyczaj głodny.
Z
westchnieniem zwlókł się z łóżka i idąc po omacku przez nieznajomy pokój dotarł
do drzwi. Rozsunął je najciszej jak umiał i korytarzem ruszył w stronę kuchni.
Tam, jak zawsze u siebie, zapalił światło nad okapem i zajrzał do lodówki.
Czemu akurat w nocy musiał być zawsze taki głodny? Poza tym i tak wiedział, że
rano wszystko zwymiotuje, więc czemu organizm mu to robił?
-Na co mamy ochotę? – szepnął do dziecka,
a potem zachichotał. Oszalał, zaczynał gadać z własnym brzuchem! – Nie ma
ogórków… Tatuś Uchiha był w sklepie i nie kupił, drań… hmm… - Zlustrował
wzrokiem lodówkę Sasuke, aż w końcu wybrał parówki i musztardę. Wskoczył na
kredens, siadając na nim, otworzył słoik musztardy i zaczął jeść. – Będę gruby
jak jasna cholera, jak będę jadł w takich porach – westchnął.
Zjadł
trzy parówki i poczuł, że musi się napić. Wygrzebał z lodówki sok pomarańczowy
i wypił pół kartonu. Oblizał usta. Powinno wystarczyć, by nie był głodny do
rana. Zawrócił i poszedł spać.
Rankiem
obudziła go fala mdłości. Niewiele myśląc zerwał się z łóżka i pognał do
łazienki. Odtrącił zdumionego na jego widok Sasuke, który właśnie chciał wejść
do kibla, rzucił się do sedesu, padł na kolana i pochylił nad muszlą. Zaraz
potem zwymiotował, a jego żołądek skurczył się boleśnie, bo nie miał za bardzo
czym wymiotować, parówki zostały strawione.
Sasuke
ukląkł obok niego i Naruto poczuł jego zimną dłoń na czole. Westchnął z ulgą.
-Często tak jest? – spytał Sasuke
szeptem, w końcu dopiero drugi raz widział, jak Naruto wymiotuje. Wczoraj spał,
skacowany, dupek jeden.
Naruto pokiwał głową.
-Co rano – odparł, oddychając głęboko. –
I jak zjem coś normalnego…
-Ramen?
-Nie, mięso. Nie mogę mięsa, mdli mnie od
tłustego. Nawet jak pomyślę o tym… - Naruto wzdrygnął się, biorąc głęboki
wdech. – Już mi lepiej.
-Przepraszam, że zapomniałem o ogórkach –
szepnął Sasuke.
-O ogó… czekaj, słyszałeś w nocy? –
zdumiał się Naruto.
-To normalne, że budzę się, jak ktoś łazi
mi po domu i gada sam do siebie – powiedział Sasuke wesoło, a Naruto prychnął.
-Nie gadam do siebie, mówiłem do… - Urwał
i spojrzał na swój brzuch, rumieniąc się. Sasuke zesztywniał. – Nieważne…
-Więc ogórki? – spytał Uchiha, nadal go
trzymając. Naruto przytaknął.
-Tak. Z dżemem. Albo z musztardą.
-Ogórki z dżemem lub musztardą? Teraz to
mnie mdli – powiedział.
-I lody – dorzucił Naruto. – Mam straszną
ochotę na lody z herbatnikami.
-Chyba znów muszę iść na zakupy –
odpowiedział Uchiha takim tonem, jakby miała go rozboleć głowa. Naruto wyplątał
się z jego objęć i spojrzał mu w oczy.
-Nie musisz tak wokół mnie skakać, mogę
sam iść…
-Naruto, to… dziecko… - powiedział Uchiha
z lekkim wahaniem – jest w połowie moje. Tak więc i ja powinienem jakoś o nie
dbać.
-Ale ty i tak już dużo zrobiłeś –
powiedział zawstydzony Naruto, a Sasuke zmarszczył nos. – No… nie
nawrzeszczałeś na mnie. I nie wyparłeś się, nawet jeśli się wczoraj wkurzyłem.
-I według ciebie to jest dużo, tak? –
zapytał Sasuke dziwnym tonem. – To czego ty się spodziewałeś, że nie wezmę
odpowiedzialności za to, co zrobiłem?
-Nie! – zaprzeczył gwałtownie Naruto. –
Tylko… no… ty przecież mówiłeś, że nie chcesz… dzieci. M-myślałem, że no wiesz…
że nie zaakceptujesz tego…
Sasuke
wziął głęboki wdech.
-Nawet teraz ciężko mi to zaakceptować –
powiedział, a Naruto poczuł silne ukłucie bólu w okolicach serca. – Ale to nie
zmienia faktu, że jesteś w ciąży. Że dziecko się urodzi. I że będziemy jego
rodzicami.
Naruto
spuścił oczy.
-No tak – szepnął z trudem. Czego się spodziewał?
Wyznania miłości?
-Umyj zęby, a ja pójdę po te cholerne
zakupy i w końcu będzie w lodówce to, czego ci trzeba. Co zjesz na obiad, na co
masz ochotę?
Naruto
zastanowił się chwilę.
-Na kapustę – powiedział w końcu. – I kup
picie. Tsunade mówiła, że muszę dużo pić. Oddam ci pieniądze…
-Nie martw się o coś tak trywialnego jak
pieniądze, Naruto. Idę się ubrać.
Sasuke
zostawił go, a Naruto podniósł się z podłogi i szybko wyszorował zęby, po czym
udał się do kuchni. Słyszał, że Sasuke skorzystał jeszcze z łazienki, zanim
wyszedł. Gdy został już sam, nastawił czajnik i zrobił sobie herbaty owocowej.
Siedząc
przy stole zastanawiał się, co będzie dalej. Bo to wszystko tylko wydawało się
takie proste, a w rzeczywistości było straszne. Na razie Sasuke chodził wokół
niego niczym troskliwy mężuś wokół żonki. Naruto zastanawiał się, jak długo
Uchiha to wytrzyma? No bo przecież kiedyś mu się znudzi to skakanie wokół niego
i spełnianie wszystkich życzeń. Tak jak dziś, ledwo Naruto mu wspomniał, co mu
trzeba, Sasuke już pognał na zakupy. No niby Naruto się cieszył, wcale nie miał
ochoty nigdzie łazić, właściwie to cały czas chciało mu się spać. Wczoraj
wybrał się do siebie po resztę swoich rzeczy, których nie zabrał Sasuke i jak
wrócił, myślał tylko o drzemce. Jego organizm zupełnie się rozregulował –
spanie w dzień, jedzenie w nocy, robić się nic nie chce, a jak dzieje się coś
złego, to jeb, zamieniał się w pieprzoną fontannę i ryczał jak głupi.
Wrócił
Sasuke, ale nie sam. Nie sam, bo z klonem, i obaj nieśli siatki pełne zakupów.
Na ich widok Naruto wytrzeszczył oczy.
-No co ty, jaja sobie robisz?! – zawołał
Naruto, widząc ilość zakupów. – Miało być tylko kilka rzeczy!
-To jest kilka – odparł Sasuke, a jego
klon zniknął, ledwo położył siatki na stole. – Nie chcę, żeby ci znowu czegoś
brakowało.
-Zawsze mógłbym sam iść do sklepu po coś,
czego mi trzeba – powiedział Naruto. Sasuke skinął głową.
-Owszem, ale po co? Poza tym teraz możesz
swobodnie wychodzić, ale potem… jak będziesz miał brzuch… - Sasuke zarumienił
się delikatnie i odchrząknął. Naruto udał, że nic nie widzi. – Naruto, nie
pytałem, ale… Chciałbyś powiedzieć innym? Przyjaciołom?
Uzumaki
wytrzeszczył na niego oczy, a potem oklapł na krzesło. O tym nie pomyślał. No
przecież niedługo będzie jak na dłoni widać, że to ciąża. Takiego brzucha nie
da się z niczym pomylić.
Sasuke
zaczął rozpakowywać zakupy, nie wymuszając na nim szybkiej odpowiedzi.
-Nie wiem – szepnął Naruto po dłuższej
chwili. – To takie nienormalne… wezmą mnie za dziwoląga…
-No przestań! – zawołał Sasuke.
-Ale to prawda! – odparł Naruto. – To
jest nienormalne! Nie, lepiej nikomu nic nie mówić. Potem coś się wymyśli, ale
nikt nie może o tym wie…
Urwał,
bo ktoś właśnie zadzwonił do frontowych drzwi. Naruto zmarszczył nos i spojrzał
na Sasuke.
-Spodziewasz się gości? – spytał.
-Niby kogo? – odparł Uchiha. – Nikt prócz
ciebie nigdy tu nie przychodził… Zaczekaj…
Sasuke
odwrócił się od ostatnich zakupów i wyszedł z kuchni. Zaciekawiony Naruto
podszedł do wyjścia z kuchni i stanął tak, by nie było go widać, ale by wszystko słyszał.
Może to była Sakurka z jakąś misją? A może sama Czcigodna Hokage zainteresowała
się zdrowiem Naruto?
-Uchiha! – padło wesoło, gdy tylko Sasuke
otworzył frontowe drzwi, a Naruto o mało co się nie przewrócił. Znał ten głos!
-Kiba? – zdumiał się Sasuke, a Inuzuka
zaśmiał się głośno.
-Słyszałem, że będziesz ojcem! – odparł,
a Naruto zachwiał się i oparł o ścianę. Co? Jakim cudem? Skąd Kiba to
wiedział?!
-S-słucham? – wyjąkał Sasuke.
-No, nie bądź taki skromny – powiedział
Inuzuka, śmiejąc się. – W całej wiosce huczy od plotek! – Naruto poczuł, że
robi mu się słabo. – Podobno zapijałeś ostatnio w jakimś barze? Wiesz co, żeby
tak obcym ludziom stawiać, a kumplom nie? Właśnie nakręcam imprezę z tej
okazji, zapijemy porządnie, ty, ja, Naruto, Shikamaru, Shino… Żeby się syn
urodził, nie?! Co ty na to?
-Nie zgadzam się – odparł Sasuke zimnym
tonem. Kibę chyba zamurowało.
-No co ty, na pewno się jeszcze nie
naświętowałeś! A tak w ogóle, kim jest szczęściara, co?! Ha, ha, jest tu?
-Nikogo tu nie ma! – warknął. – I już na
pewno nikomu nie będę stawiał, wynoś się!
-No co ty, to wcale nie o to chodzi! –
zawołał Inuzuka w swojej obronie.
-Ta, jasne! – odparł Sasuke. – Wynoś się!
-Ale no co ty, ja tu z gratulacjami…
-Nie są potrzebne, bo nie ma żadnego
dziecka! – zawołał Sasuke. – Nie wiem, gdzie ty te plotki usłyszałeś, ale…
-Rozmawiałem z tamtym barmanem, Uchiha!
Wiem, że zapijałeś dzieciaka!
-Wynocha! – warknął Sasuke i zatrzasnął
drzwi.
Naruto
oparł się o ścianę, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał.
Sasuke
wrócił do kuchni, minął go, a potem zatrzymał się, rozejrzał i obrócił. Gdy
spostrzegł Naruto, opartego o ścianę przy drzwiach, jego twarz znów pokryła się
lekkim rumieńcem.
-Ty… słyszałeś? – zapytał niepewnie.
-Świętowałeś? – odparł pytaniem Naruto.
Sasuke zawahał się, a potem skinął głową. – Ja… myślałem, że ty się spiłeś,
żeby… zapomnieć. No bo masz dwadzieścia lat i dzieciaka w czyimś brzuchu!
Myślałem, że się nie cieszysz!
Sasuke
pokręcił głową.
-Jak mógłbym? – spytał. – To dziecko
będzie Uchiha, rozumiesz? Jeśli urodzi się syn, to przedłuży linię klanu, moje
nazwisko. Czy ty wiesz, co to oznacza? Jak mogę tego nie świętować, jak mogę
się nie cieszyć? Jak za siedem miesięcy na świat przyjdzie następny Uchiha?
Naruto
gapił się na niego, a potem skinął głową i znów usiadł przy stole. W życiu by
się nie przyznał, ale to była najpiękniejsza rzecz, jaką od Sasuke usłyszał.
Sasuke… chciał tego dziecka. Cieszył się, choć bardzo dobrze to ukrywał. Nawet
świętował! A Naruto cały czas tak się bał, że nadejdzie moment, gdy Sasuke
wyrzuci go z tego domu!
-Tylko… przez moją głupotę po wiosce
chodzą plotki! – warknął nagle Sasuke, przywracając go do rzeczywistości. Naruto był w takim szoku, że słowa Sasuke z trudem do niego dotarły. – A
Inuzuka ma tupet! Przychodzić tak tu…
-Myślę, że wylosował najkrótszą słomkę –
odezwał się Naruto, nieco schrypniętym ze wzruszenia głosem. Miał jednak
nadzieję, że Sasuke nie zwróci na to uwagi. – Reszta się dowiedziała i chciała
kogoś wysłać, by cię namówić na chlanie. I padło na Kibę.
-Za grosz przyzwoitości!
-Sasuke, to ty jesteś aspołeczny –
przypomniał mu Naruto. Uchiha wrócił do rozpakowywania siatek. Zerknął na
niego.
-Nie wiem, co kogo obchodzi za co piję –
powiedział.
-Jesteś Uchiha, całą wioskę obchodzisz!
Poza tym to nie dziwne, że się rozniosło, jak tak stawiasz kolejki na prawo i
lewo, chwaląc się, że będziesz ojcem…
-Wcale nie… - zaczął Sasuke, ale urwał.
Znów miał czerwone policzki i Naruto pomyślał, że to takie słodkie. – No dobra,
tylko trochę. Co za brak dyskrecji u tych ludzi!
-Teraz będzie wielkie poszukiwanie
narzeczonej… - wymamrotał Naruto, a Sasuke westchnął.
-Póki co nikt się nie domyśli – szepnął.
-Musiałby być szaleńcem, żeby pomyśleć,
że to ja. Padnie na Sakurę w pierwszej kolejności, a potem na Ino.
-One pewnie też tu przylecą – westchnął
Sasuke, chowając ostatnie mleko do lodówki. Potem stanął przy kredensie i oparł
się o niego, splatając ręce na piersiach.
-Ja bym powiedział Sakurce – wymamrotał
Naruto nieśmiało, spoglądając z dołu na Sasuke. Ten skinął głową.
-Ja się dostosuję do każdej twojej
decyzji – odparł.
-Serio?! – zdziwił się Naruto.
-O ile będzie rozsądna i nie zagrozi
dziecku – upomniał go czarnowłosy. Naruto wywrócił oczami.
-Nie miej mnie za totalnego kretyna! –
zawołał.
Okazja
do powiedzenia o wszystkim Sakurze nadarzył się już następnego dnia. Naruto i
Sasuke spotkali ją w szpitalu, gdy wracali od Tsunade. Naruto obiecał Hokege,
że będzie ją często odwiedzał, by mogła być na bieżąco ze stanem jego zdrowia. Wtedy
to zaprosili Haruno do domu Sasuke, a gdy wieczorem do nich przyszła, wszystko
jej powiedzieli.
Nazwać
szokiem to, co przeżyła Sakura, to mało powiedziane. Najpierw oczywiście im nie
uwierzyła i myślała, że robią sobie z niej żarty. Gdy jej wytłumaczyli, że to
nie żart, a skrajnie niesamowita prawda, opadła na krzesło, które szybko
podsunął jej Sasuke i przez chwilę śmiała się histerycznie. Potem znów weszła w
fazę, że w to nie wierzy i przez kilka minut w niej trwała. Ogólnie, godzinę
zajęło jej przyjęcie do wiadomości, że Naruto i Sasuke będą mieć dziecko.
Na
wzmocnienie, by im nie zemdlała, Sasuke dał jej kieliszek wódki. Sakura wypiła
go jednym haustem, a potem otarła usta.
-Jakim cudem? – wyszeptała.
-Już ci to tłumaczyliśmy – odparł Sasuke
niecierpliwie. – My też byliśmy w szoku, ale to prawda. Wtajemniczamy cię, więc
mogłabyś okazać zrozumienie.
-Sasuke, ale to jest niemożliwe ze
wszystkich względów, jakie tylko istnieją! – wydarła się. – Nie oczekuj, że
powiem „świetnie, super, mogę być chrzestną?”
Sasuke
tylko pokręcił głową. Naruto westchnął.
-Już, nie kłóćcie się. Co ja mam
powiedzieć, to ja jestem w ciąży – rzekł, na co ci dwoje parsknęli śmiechem.
-Jak się ogólnie czujesz, Naruto? –
zapytała Sakura. – Wszystko jest dobrze?
-Tak, Tsunade mam mnie pod stałą opieką,
więc jest dobrze. Podobno to normalna ciąża, nic nie dzieje się źle. Sasuke
bardzo o mnie dba. Mam spory apetyt nocami, dużo śpię w dzień i jestem trochę
płaczliwy, ale poza tym… - Wzruszył ramionami, a Sakura pokiwała głową.
-Czyli faktycznie normalna ciąża –
powiedziała. – Masz mdłości?
-Straszne – jęknął. – Zwłaszcza rano.
-A jakieś zachcianki?
Sasuke
parsknął śmiechem.
-Ogórki z dżemem – powiedział, nim Naruto
zdążył się odezwać. – I tony herbatników.
-Herbatniki są dobre! – zawołał Naruto.
-Ależ oczywiście – odparł zgryźliwie
Sasuke. Sakura zaśmiała się.
Ogólnie
Sakura obiecała, że będzie kolejną osobą, która będzie czuwała nad zdrowiem
Naruto. Tak więc obaj odetchnęli z ulgą, ciesząc się, że przynajmniej o to, że
coś się złego stanie dziecku, nie muszą się martwić. Tsunade i Sakura był
najlepszymi lekarkami w wiosce i pod ich opieką mogło być tylko dobrze.
Dni
mijały powoli, a u nich nic się nie działo. Sasuke brał udział w krótkich, góra
dwudziestoczterogodzinnych misjach, przez co Naruto rzadko zostawał sam. A jak
Sasuke go opuszczał, to wtedy odwiedzały go Sakura bądź Tsunade. Często też
chodził na spacery, głownie do parku, by złapać trochę świeżego powietrza. Dużo
sypiał, rano miał mdłości, w dzień niewiele jadł, za to wstawał w nocy, by coś
przekąsić i jakoś to się toczyło. Sasuke bardzo się starał, by Naruto czuł się
jak najlepiej. Gotował mu wszystko, czego sobie Naruto zażyczył, pilnował go,
by nawet nie próbował zrobić sobie kawy, na co Naruto i tak akurat nie miał
ochoty, wystarczyła mu herbata owocowa i soki. Raz nawet, jak siedzieli w
salonie i oglądali telewizję, a Naruto jęknął, że zjadłby kremówkę, Sasuke
wstał i rzuciwszy „jasne” wyszedł z domu, by po trzydziestu minutach wrócić z
kilkoma cholernymi kremówkami w ładnym pudełku. Naruto był w szoku, z którego
długo nie mógł się otrząsnąć. Postanowił kiedyś sprawdzić, co jeszcze Sasuke
dla niego zrobi, na przykład, czy jak Naruto zerwie go o północy i powie, że
koniecznie musi zjeść paczkę chipsów, to Sasuke mu po nie pójdzie? Zrobiłby coś
takiego? Na pytanie, czemu poszedł po tę kremówkę Sasuke odpowiedział, że Naruto i tak się
męczy, wymiotując tak wiele rzeczy, że jak już ma na coś ochotę, to powinien to
dostać. Takie wytłumaczenie mu się spodobało, więc się nawet podzielił z
draniem swoimi kremówkami, ale i tak większość była jego.
Czasem
dopadały Naruto depresyjne myśli, szczególnie wieczorami, gdy Sasuke był na
misji. Wydawało mu się, że to wszystko nie ma sensu. No bo… żyli z Sasuke jak
żyli, bardziej jak dwaj kumple-współlokatorzy, niż rodzina. Ogólnie nie było
źle, Sasuke bardzo się starał. Ale Naruto i tak czuł się samotny i tylko cicho
wzdychał do czarnowłosego, żałując czasem, że jednak zrezygnował z bycia
dziewczyną. Sasuke dbał o niego, bo Naruto nosił ich dziecko, ale mimo wszystko
go nie kochał.
Tego
wieczoru nie czuł się najlepiej, siedząc samemu w domu. Deszcz walił o szyby, a
on znów miał coś w rodzaju… depresyjnego nastroju. Odkąd zamieszkał w tym domu
minęły dwa tygodnie. Dwa tygodnie mieszkania z Sasuke, dwa tygodnie wspólnych
obiadów i kolacyjek, rozmów, kilka drobnych sprzeczek, głownie o bzdury, bo
przecież obaj od zawsze się kłócili. I nic się nie wydarzyło. Sasuke ani razu
nie dał sygnału, że jednak mógłby zignorować fakt, że Naruto jest facetem i
stworzyć z nim rodzinę dla ich dziecka. Naruto chyba musiał się pogodzić
faktem, że Sasuke go nie kochał.
Nie
mogąc znieść tych myśli, położył się wcześniej spać. Jednak ledwo udało mu się
zasnąć, został obudzony przez coś dziwnego. Uchylił powieki i ku swojemu
zdumieniu zobaczył stojącego nad sobą Sasuke, trzymającego poduszkę w dłoniach.
-Sasuke? – zdziwił się, patrząc w oczy
przyjaciela. Lecz nagle mina mu zrzedła, bo Sasuke miał aktywnego sharingana.
Naruto
przestraszył się i chciał się zerwać z łóżka, ale ciało odmówiło mu współpracy.
Mógł tylko leżeć i patrzeć na Uchihę, który uśmiechał się do niego okrutnie.
-Naprawdę myślałeś, że chcę tego bachora?
– zapytał, a Naruto poczuł, jak robi mu się słabo. Wiedział. Od początku
wiedział, że Sasuke nie chce tego dziecka! – Głupiego bachora, który będzie
Uzumaki?!
To
powiedziawszy, Sasuke pochylił się nad nim i przycisnął mu poduszkę do twarzy.
-Nieeeee!!!
Naruto
zerwał się do siadu, szarpiąc się. Coś pochwyciło go za ręce, ale przez łzy nic
nie widział. Zaczął machać rękami, lecz silny uścisk cały czas tłumił jego
ruchy.
-Naruto?! – usłyszał. – Naruto, uspokój
się!
Naruto
zamrugał i spostrzegł siedzącego przed sobą Sasuke, który trzymał go za
nadgarstki. Wokół było ciemno, była noc…
-Nie! – jęknął Naruto. – Nie, nie rób
tego! Puść mnie!
-Naruto, co się stało?! – pytał Sasuke, a
Naruto zaczął się szarpać, krzycząc. Sasuke nie mógł próbować zabić ich
dziecka, nie mógł! Przecież mówił, że się z tego cieszy!
-Nie, nie zabijaj go, zostaw, zostaw! Nie
zabijaj go!
-NARUTO!!! – wrzasnął nagle Sasuke, aż
blondyn podskoczył. Zamarł, zdezorientowany, a Sasuke odetchnął głęboko i
zajrzał mu w oczy. – Hej, wszystko w porządku?! – zapytał łagodnie.
-Uuuuuu! – zawył Uzumaki, próbując
wykręcić ręce z jego uścisku. Sasuke nie puszczał go jednak. – Jak mooooogłeś?!
-Co mogłem? – zapytał zdezorientowany
Sasuke.
-Jak mooooogłeś ch-chcieć za-zabić
na-nasze dzieckoooo?! – wychrypiał Naruto. – Jak mooooogłeś?!
Sasuke
chwilę się nie poruszał, a potem się otrząsnął.
-Co ty mówisz, Naruto? – zapytał. –
Nikogo nie chciałem zabić. Dopiero co wróciłem z misji, wziąłem prysznic i
szedłem do łóżka.
-Chciaaałeś! Próbowałeś je zabić! –
Uzumaki nie dał nic sobie przetłumaczyć. Sasuke westchnął, a potem jednym
ruchem przyciągnął go do siebie i mocno przytulił. Naruto w pierwszej chwili
się szarpnął, ale gdy Sasuke go przytrzymał, nie wytrzymał i rozpłakał się w
jego ramię. Nie mógł uwierzyć, że Sasuke chciał to zrobić?! Jak mógł?!
-To tylko sen – szepnął mu Sasuke do
ucha. Naruto jęknął.
-T-taki realistyczny! – zawył. – Chciałeś
u-udusić mnie poduszką!
-To tylko sen – powtórzył Sasuke. – Nie
bój się, nigdy bym nie zrobił nic złego
ani tobie, ani dziecku, Naruto. Usłyszałem jak krzyczysz i przyszedłem
zobaczyć, co się dzieje. Wróciłem z misji. Nigdy bym nie skrzywdził naszego
dziecka.
Ale
Naruto, jak już zaczął płakać, tak nie mógł się uspokoić. Po prostu musiał
wypłakać się do końca. Nagle, nim jeszcze skończył swój koncert poczuł, że
unosi się w powietrzu. Przerażony otworzył załzawione oczy. To Sasuke wziął go
na ręce.
-Co… co ty robisz?! – zawołał Naruto, nie
mając pojęcia, co się dzieje.
-Zabieram cię do siebie – odparł Sasuke.
-A-ale po co? – zdumiał się Uzumaki,
obejmując jego szyję. Dopiero teraz się zorientował, że Sasuke nie ma na sobie
koszulki. Wcześniej był zbyt zajęty płaczem, by zauważyć, że się wypłakuje w
jego nagi tors.
Sasuke ruszył ku swojej
sypialni z nim na rękach.
-Ponieważ widzę, że nawet na chwilę nie
możesz zostać sam – odparł Uchiha.
-Ale mi nic nie jest! – protestował dalej
Naruto. Czuł się tak głupio, że mógłby zapaść się pod ziemię. Sasuke zniósł go
do swojej sypialni, po czym posadził go na łóżku i sam usiadł obok.
-Wiem, że nic ci nie jest. Ale masz
koszmary i wyjesz w nocy, nie będę się do ciebie zrywał i biegł przez cały
korytarz, żeby sprawdzić, co się dzieje – powiedział Sasuke. Naruto spłonął
rumieńcem.
-Nie musisz – szepnął. – Mi by przeszło.
Nic by się nie stało, gdybym sobie trochę popłakał…
Sasuke
pokręcił głową.
-Twoje samopoczucie jest najważniejsze –
szepnął. – Lepiej zostań ze mną, jak coś, to cię uspokoję. No, kładź się. Dziś
pójdziemy spać razem.
Sasuke
uchylił mu kołdrę, a gdy Naruto się położył, Uchiha przeszedł na drugą stronę
łóżka i ułożył się obok niego. Jego ręce zaraz otuliły Naruto, a sam Sasuke
przylgnął do jego pleców.
-Lepiej? – spytał szeptem, a Naruto, z
mocno bijącym sercem, przytaknął.
-Lepiej – odszepnął słabym
głosem. W ramionach Sasuke było o niebo lepiej.
Jeju Sasuke jest taki kochany :c tak sie o niego troszczy i jest taki meski jednoczesnie <3 Naruto ma farta *.*
OdpowiedzUsuńto chyba jedno z nielicznych opo w których sasuke jest taki wspaniały
OdpowiedzUsuńJa cię zabije! Wiesz jak serce mi waliło?! I nadal nie mogę uspokoić oddechu i jest mi gorąco.. Wszystko przez ten sen Naru ;-; *oddycha głęboko*
OdpowiedzUsuńLepiej?
OdpowiedzUsuńLepiej.
Nie jesteś sobą kiedy jesteś głodny.
Snickers.
Przepraszam ale musiałam 😂