piątek, 15 lutego 2013

3. Nieporozumienia



-Naruto, pora wstawać! – mówił Uchiha natrętnym głosem. – Naruto, musimy ruszać…
-Odczep się, Uchiha! Więcej z tobą nie piję, śniło mi się, że jestem kobietą!
            Nastała chwila ciszy.
-Ale Naruto… to nie był sen…
-CO?! – Naru zerwała się do pozycji siedzącej, jednak zanim zdążyła cokolwiek zobaczyć, jej czoło z impetem zderzyło się z czołem nachylającego się nad nią Sasuke. Oboje w tym samym momencie zawyli z bólu. Naru opadła na poduszkę, trzymając się za głowę, a Sasuke skulił się gdzieś w nogach łóżka.
-Ała… - wyjęczała, dotykając swojego czoła. – Przepraszam! Sasuke, nic ci nie jest?
            Zerknęła na niego jednym okiem. Masował sobie czoło, kręcąc głową.
-Nie ważne, w jakiej jesteś postaci, bezmyślność to ci już na zawsze zostanie – stwierdził, a ona nabrała powietrza w płuca, oburzona.
-Draniu! – zawołała. – Nie obrażaj mnie!
            Sasuke prychnął.
-Wstawaj i ubieraj się, musimy ruszać, jeśli chcemy dotrzeć jutro do wioski. Zobaczymy, co na tę zamianę powie Hokage. Może ona będzie umiała to odkręcić?
-A co, nie podobam ci się taka?! – obruszyła się, potrząsając głową, bo odgarnąć włosy z twarzy. Sasuke przyjrzał jej się.
-Kwestia tego, czy mi się podobasz czy nie podobasz nie jest tu ważna – powiedział poważnie. – Jesteś Naruto, pamiętasz?
-Póki co, to jestem tylko Naru – powiedziała zła. – Więc tak masz się do mnie zwracać.
-Jak sobie życzysz – prawie warknął, wstając. – Podnoś się i pakuj. Potem zejdziemy coś zjeść i się wymeldować. Raz, raz!
            Wstała z łóżka i obrażona, zebrała swoje rzeczy i poszła się ubrać w łazience. Co za drań! Jak on ją traktował, podły! Okropny, wstrętny, zimny, głupi Sasuke!
            Przebrała się szybko w jasną bluzeczkę i dżinsowe spodenki. Ta część kraju była gorąca, dopiero w pobliżu Konohy będzie musiała cieplej się ubrać. Kiedy wyszła z łazienki, pokój, w którym nocowali był już ogarnięty. Szybko zebrała swoje rzeczy, żeby Uchiha nie musiał jej ponaglać i razem z nim zeszła na dół. Sasuke zwrócił klucz i zapłacił, po czym poszli coś zjeść do hotelowego baru. Ona zamówiła ramen, Sasuke szaszłyki, kupili także prowiant na drogę. Zjedli szybko, nie rozmawiając. Jej złość już przeszła, ale Sasuke nad czymś rozmyślał. Widziała to po zmarszczce na jego czole. Oczy miał jak zwykle bez wyrazu, zachowywał się normalnie, ale ta mała zmarszczka między jego brwiami świadczyła, że coś go trapi i że nie należy mu przeszkadzać.
            W końcu skończyli jeść i wyszli na zewnątrz. Sasuke szedł pierwszy, a ona tuż za nim, przyglądając się jego szerokim plecom. Kurczę, kiedyś sama miała takie gabaryty, a teraz… Teraz, to ona nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Sama czuła, że jest inaczej niż wtedy, kiedy była chłopakiem. Denerwowała się na Uchihę, ale był to inny rodzaj zdenerwowania, bo i jego uszczypliwe komentarze były dla niej jakieś inne. Bardziej… bardziej się nimi przejmowała, bardziej ją dotykały. Wcześniej, przed zamianą, odwdzięczała mu się takimi samymi uszczypliwościami, a teraz… obrażała się, bo nie miała pojęcia, co mu powiedzieć, a on traktował ją tak, jak kiedyś. Chyba się starał, tylko że…
            Westchnęła, przyspieszyła i zrównała się z nim. Właśnie przekraczali bramę miasta.
-Sasuke – odezwała się, ale on nawet na nią nie spojrzał. Jego mina znów niczego nie wyrażała.
-Tak? – zapytał tylko.
-Przepraszam cię za te wszystkie fochy. Już nie będę – wlepiła w niego błagalne spojrzenie. Dopiero teraz na nią zerknął. Zaśmiał się.
-Nie ma sprawy – powiedział, wywracając oczyma. – Wydaje mi się, że z każdą minutą wracasz do normy. Chyba każdy by był rozdrażniony, gdyby coś takiego go spotkało. Ja pewnie też.
-Tylko, że to mnie zawsze spotykają takie rzeczy – poskarżyła się, a Sasuke zaśmiał się ponownie i włożył ręce do kieszeni. Był to jednak normalny odruch, bo zwykle chował dłonie w ten sposób po to, by ukryć, że zaciska je w pięści. – Nawet nie wiesz, jak dziwnie się czuję! A to dopiero drugi dzień. A mam przecież wytrzymać tak cały rok!
            Uchiha wyjął rękę z kieszeni i pogłaskał ją po głowie, już któryś raz uczynił ten gest, ale jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Podobało jej się, że to robił.
-Naprawdę mi przykro, że tak się stało – powiedział. – Nie wiem, jak ci pomóc, Naruto.
            Skinęła głową, uznając, że konflikt między nimi został właśnie zażegnany.
            Jakiś czas szli w milczeniu, dopiero po pewnym czasie nawiązała się między nimi zwyczajna rozmowa, aż w końcu doszło do tego, że zaczęli się przedrzeźniać, tak, jak dawniej. Jej już to nie przeszkadzało i nie brała do siebie uszczypliwości Uchihy, tylko odpłacała mu się tym samym. Przepychali się i wygłupiali, ale z tym był już problem, bo jak się okazało… Sasuke był silniejszy! Kiedyś, przed zamianą, była w stanie wepchnąć go dla żartów do rowu kiedy tylko chciała. Teraz nie mogła go nawet ruszyć z miejsca, co Uchihę wyjątkowo ucieszyło, zwłaszcza, kiedy okazało się, że również wolniej biega, co odkryli, kiedy obraziwszy go, zaczęła wiać, a on dogonił ją już po kilku sekundach i złapał. Nie była w stanie się mu wyrwać i dopiero prośbami i obietnicami, że będzie grzeczna, wyżebrała wolność. Oczywiście, kłamała.
-To babskie ciało jest beznadziejne – narzekała, poprawiając ubranie, kiedy szli już spokojnie. Sasuke wyglądał na zadowolonego, co bardzo jej się nie podobało. Co za drań, w końcu naprawdę stał się silniejszy! Ale ona jeszcze znajdzie sposób, by mu odpłacić pięknym za nadobne za te jego chwilowe puszenie się. Nie pozwoli, by Uchiha był silniejszy od niej! Nie mam mowy! – A tak w ogóle, to ciekawe, jak się zmieniłam jeśli chodzi o siłę…? - Złożyła dłonie w pieczęć. – Kage Bunshin no Jutsu! – zawołała.
            Obok niej pojawił się klon, dokładnie taki sam, jak ona. Wyciągnęła rękę i razem utworzyli Rasengana.
-No – powiedziała z zadowoleniem, patrząc na swoją technikę, kiedy klon zniknął. – Tu przynajmniej nic się nie zmieniło. Jestem tylko trochę słabsza fizycznie. – Odwołała jutsu i spojrzała na Sasuke. – Pomożesz mi w treningu, nie? Nie mogę być taka słaba!
-Oczywiście, kiedy tylko będziesz chciała – odpowiedział. Naru spojrzała na niego zmrużonymi oczyma. Był zbyt miły! A to było już przegięcie.
            Nie odezwał się jednak, a Sasuke też już nic więcej nie powiedział. Koło południa zatrzymali się na obiad i zjedli kanapki, które zakupił Sasuke, nawet nie rozpalając ogniska. Chwilę odpoczęli i z powrotem wyruszyli. Dla Naru droga strasznie się ciągnęła i czuła się trochę zmęczona, ale w życiu by się do tego nie przyznała. To ciało nie było tak wytrzymałe jak jej poprzednie, ale zaciskała zęby i szła. Naprawdę będzie musiała popracować nad kondycją.
Wieczór powitała z radością, choć podróż z Sasuke, sam na sam, nie była wcale taka straszna. Uchiha miał nawet dobry humor, co było dość dziwne, bo przecież rankiem go trochę wkurzyła. Ten jednak chyba stwierdził, że czuła się po prostu zdezorientowana, co było absolutną racją. Teraz jednak, po całym dniu w tym ciele stwierdziła, że jakoś da radę. Nie było tak źle. Panowała już nad emocjami i nie miała zamiaru ryczeć jak głupia z byle powodu. Ponadto przestała przejmować się uszczypliwością Sasuke, teraz ją to wręcz bawiło i zaczynała być sobą – Naruto, choć i tak dziwnie brzmiało, kiedy myślała o sobie jako o facecie, więc wolała skrócić to imię do bezpieczniej brzmiącego „Naru”.
Kiedy się zatrzymali, Sasuke kazał jej usiąść i odpocząć, a sam wziął się za rozpalanie ognia. Naru usiadła z boku, przyglądając się, jak krząta się dookoła niej. Uznała ten dzisiejszy dzień za święto, no bo przecież normalnie, to Sasuke by ją zaraz zagonił do pracy. Ten jednak sam rozpalił ognisko i sam, z własnej woli, bez kłótni, zabrał się za gotowanie. To znaczy, i tak to on zawsze gotował, bo Naru nie miała o tym zielonego pojęcia, ale żeby tak bez draki ten drań zaczął pracować? A gdzie zwykła kłótnia o to, kto pójdzie po wodę? Gdzie rzucanie w siebie śledziami przy rozstawianiu namiotu? Gdzie wrzaski, krzyki i błagania podczas gotowania?! Zachowanie Uchihy był stanowczo zbyt nienormalne. Coś tu śmierdziało, a ona nie wiedziała, co?! Może Uchiha oberwał rykoszetem w tym całym życzeniu? Nieee… Niemożliwe, nie prosiła o to, by i on się zmieniał…
-Eeee… Uchiha, nie, żebym się domagała, ale czemu ja siedzę, a ty robisz wszystko sam? – zapytała, bo zżerała ją ciekawość. Cały czas obserwowała go bardzo uważnie.
-Bo jesteś zmęczona. Ta zamiana nie wpłynęła dobrze na twoją kondycję – powiedział złośliwie, a ona oburzyła się, ale tylko na żarty, bo faktycznie ledwo stała na nogach i cieszyła się, że Sasuke to zauważył.
-Eech, tak, to ja mogłabym zawsze – zaśmiała się i rozwaliła wygodnie na trawie, patrząc w niebo. Powoli ciemniało i pojawiały się już pierwsze gwiazdy.
-Nie przyzwyczajaj się lepiej – powiedział Sasuke, zajęty rozkładaniem ich namiotu. – Taryfę ulgową owszem, masz, ale tylko na czas tej podróży, a ona kończy się jutro. – Czarne oczy Sasuke spojrzały na nią. Usiadła na trawie, a potem wstała i przyłączyła się do rozkładania namiotu.
-Nie chcę żadnej taryfy ulgowej, no co ty! Masz mnie za… mięczaka?!
-No… - cmoknął Uchiha, zastanawiając się nad określeniem. – Za małą, bezradną blondynę…
-Hej! Przestań dokuczać mi z powodu wzrostu! – wykrzyknęła, zaciskając pięści. Parsknął.
-Przestanę, jak doskoczysz – zadrwił z niej, unosząc swoją rękę wysoko nad jej głowę. Nawet gdyby stanęła na palcach, nie udałoby jej się dosięgnąć. Faktycznie, musiałaby skakać.
-Drań! – krzyknęła i rzuciła się na niego, jednak refleks Uchihy, to refleks Uchihy, tak więc nie zdziwiła się, kiedy ten odskoczył i zaczął uciekać. – Stój, bo jak cię dorwę…!
-To co, Naru?! Hah! Teraz twoje groźby są bez pokrycia!
-Draniu! Zatrzymaj się! Ugh, po co ja cię gonię?! – zatrzymała się. – Kage Bunshin no Jutsu! – krzyknęła, składając dłonie w pieczęć. Wszędzie zaroiło się od jej klonów, które okrążyły Uchihę. Ten rozejrzał się dookoła i spojrzał wprost na nią czerwonymi oczyma.
-Jeeeej, polana pełna seksownych blondynek! Zdjął mnie strach! – Jego głos ociekał sarkazmem. Widać podobało mu się dogryzanie jej z powodu zmiany, jaką przeszło jej ciało. Co za dupek! Wcale nie była słaba i miała zamiar to udowodnić!
-Zaraz zetrę ci ten kpiący uśmieszek z tej paskudnej gęby, Uchiha – powiedziała, a on uśmiechnął się jeszcze bardziej drwiąco. – Odwołasz to, co powiedziałeś na mój temat! To, że się trochę zmieniłam wcale nie znaczy, że nagle stałeś się ode mnie silniejszy!
-Naru, ja zawsze byłem silniejszy!
-W twoich snach!
-W moich snach to ty kiedyś szorowałeś podłogi w mojej rezydencji! Teraz, to ty najwyżej możesz zostać pokojóweczką!
-Zapłacisz za to, Uchiha!
            To krzyknąwszy, wszystkie klony rzuciły się na Sasuke. Patrzyła, jak walczą, czując pewien rodzaj satysfakcji płynącej z tego, że wcale nie radziła sobie tak źle, jak przypuszczała i jej klony nawet dawały radę. Widać było, że Uchiha potraktował tę walkę poważnie, choć uznała, że mógłby obchodzić się mniej brutalnie z jej kopiami. Patrząc, jak sprzedaje im precyzyjnie wymierzone ciosy, posyłając jej chakrę w eter, zastanawiała się, czy faktycznie dałaby radę go pokonać? Chyba nie… nie teraz. Ale w przyszłości… Przeklęty Sasuke!
            Ponadto było też jeszcze coś, co ją cieszyło. Nie zmieniła się z charakteru, nadal była „nadpobudliwa” i skora do bitki, co jej się podobało. Była w końcu shinobi i miała zostać Hokage! Głupie życzenie nie mogłoby tego przekreślić!
            Sasuke pozbył się ostatniego klona i spojrzał na nią płonącymi czerwienią oczyma. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Chyba odkrył, że nadal może mieć w niej sparingpartnera. Prychnęła i obróciła się, zamiatając włosami.
-Pheh, szkoda na ciebie psuć fryzurę! – fuknęła wyniośle.
-Co?! – usłyszała za sobą nieco wyższy niż zwykle głos Uchihy. – Uzumaki!
            Nie spojrzała na niego, tylko ruszyła w stronę namiotu. Nie zdążyła jednak zrobić nawet dwóch kroków, kiedy dopadł ją i zatrzymał. Splotła ręce na piersiach.
-Co jest? – zapytała.
-Od kiedy to oddajesz walkę? – Zmrużył oczy.
-Nie widzisz? Już wróciło do mnie doświadczenie od klonów. To ciało jest zupełnie inne. Mam krótsze ręce, krótsze nogi, jestem lżejsza i w dodatku wolniejsza! Nawet cię nie zadrapałam! – poskarżyła się, a on wybuchnął śmiechem. – Nie śmiej się ze mnie! – wykrzyknęła. Opanował się w trudem.
-Wybacz, Naru – mruknął, znów głaszcząc ją po głowie. Odtrąciła jego dłoń. – Po prostu jesteś taka śmieszna…
-Uważasz, że jestem śmieszna?! – oburzyła się piskliwym głosem.
-W pozytywnym znaczeniu. Zawsze tak… a byłaś.
            Patrzyła na niego chwilę, a on patrzył na nią z lekkim uśmiechem na twarzy. W końcu parsknęła śmiechem i stuknęła go w ramię.
-Dobra, zaczniemy trenować i zobaczysz, skopię ci dupsko!
-Jasne – zakpił i zgarnął ją ramieniem w stronę obozowiska. – Zjemy kolację i idziemy spać. Jak wyruszymy jutro z samego rana, po południu będziemy już w Konosze.
            Jęknęła.
-Jak ja się tak pokażę w wiosce? – Oklapła przy ognisku, patrząc na smętnie płonący ogień, który wcześniej rozpalił Uchiha. – Przecież wszyscy będą się ze mnie śmiać!
-Nikt by nawet nie śmiał, Naru – powiedział Sasuke, zabierając się za szykowanie kolacji. – Nie martw się, może to działa na podobnej zasadzie, jak jutsu. Może Tsunade coś wymyśli?
-Myślisz, że jak Niko nie wiedziała, to Tsunade będzie…
-A kim jest Niko? – zapytał Uchiha, unosząc jedną brew. – To zwykła kapłanka, nie jest shinobi, co ona może wiedzieć o jutsu?
-Ale przecież to nie jutsu…
-Naru, jeżeli nie jutsu, to co? – spytał Uchiha, a ona zagryzła dolną wargę.
-Nie mam pojęcia – wymamrotała. A potem zaśmiała się. – Masz rację, Sasuke! Nie ma się czym przejmować, Babcia Tsunade na pewno będzie znała rozwiązanie! W końcu jest Hokage!
            Sasuke jednak spojrzał na nią sceptycznie.
-Nie mówię, że strzeli palcami i cię odmieni, tylko, że raczej skieruje nas na właściwy trop. Będzie trzeba pewnie przeszukać stare zwoje i raporty dotyczące świątyni Tatti, Konoha z całą pewnością posiada informacje na ten temat. Dzięki twoim kontaktom będziemy mogli zwrócić się też do Kazekage i w ostateczności do Raikage.
            Pokiwała głową, a jej entuzjazm nieco opadł. Sasuke podszedł do niej i usiadł obok, wciskając jej miskę z kolacją.
-Proszę, jedz, jeśli chcesz mieć siłę na powrót. Znajdziemy sposób, by cię odmienić – pocieszył ją, a ona ujęła miseczkę w dłonie i spojrzała na zupę z puszki, którą podgrzał Uchiha.
-Oby – szepnęła i zabrała się za jedzenie. Po kolacji zaproponowała, że to ona umyje naczynia. Rzeka znajdowała się opodal. Poszła tam i płucząc miseczki przyglądała się swojemu odbiciu. Nie mogła się do niego przyzwyczaić. Niby była sobą, ale całkiem nie sobą. Jak się pokaże w wiosce w tej postaci?
            Skończyła myć naczynia i wróciła do obozowiska. Zastała Sasuke siedzącego pod drzewem z nosem w książce.
-Co ty właściwie tak w kółko czytasz? – zapytała, a on zerknął na nią. Układała właśnie gary w jego plecaku.
-Książkę – odparł, a ona sarknęła.
-Uchiha!
            Wywrócił oczyma.
-Kryminał.
-Czytujesz kryminały? – zdumiała się, podchodząc do niego.
-Czytuję różne książki, tobie też polecam – powiedział wyniosłym tonem, chowając swoją książkę za plecami, bo chciała mu ją zabrać i obejrzeć. – Ale najbardziej odpowiadają mi właśnie kryminały i horrory.
-Ja też czasem czytywałam książki – odpowiedziała naburmuszona, nadal starając się zerknąć na trzymaną przez niego lekturę, mimo, że wciąż ją odpychał. – Jiraiya pisał kiedyś fajne książki, jego pierwsza była arcydziełem. A główny bohater miał na imię Naruto. Po nim dostałam imię.
-Wiem – odparł Uchiha, a ona spojrzała mu w oczy.
-Wiesz? – zdumiała się.
-Czytałem tę książkę – powiedział dziwnym tonem.
-I nic nie mówiłeś?! – wykrzyknęła, a on wzruszył ramionami.
-Po co miałem ci mówić, natknąłem się na nią w bibliotece. Była nawet ciekawa, ale późniejsze książki twojego mistrza… - urwał i pokręcił głową. Naru zaśmiała się.
-Tak, wiem… czytałam to wszystko podczas naszych treningów. Ale Kakashiemu się podobają.
            Uchiha wywrócił oczyma i schował książkę do tylniej kieszeni spodni, a ona poddała się i opadła na kolana naprzeciw niego. Spojrzał na nią pytająco.
-Co jest? – zagadnął, kiedy nic nie powiedziała.
-Nuuudzi mi się – jęknęła, a on po raz kolejny przewrócił oczyma.
-I co, mam dostarczyć ci rozrywki?
-No! – wykrzyknęła. Westchnął.
-Idź spać, szybciej ci czas minie – odparł.
-Sasuke, draniu! Jeszcze jest wcześnie! O czym jest ta twoja książka? – zapytała z braku lepszych pomysłów do rozmowy. Sasuke patrzył na nią chwilę, a potem oparł się wygodnie o drzewo, jakby wiedział, że łatwo się nie wywinie. I miał rację! Chciała zająć się czymś i nie myśleć o tym, co ją spotkało. Usiadła sobie po turecku tuż przed nim, wlepiając w niego oczy.
-O dochodzeniu – powiedział Sasuke, a ona przytaknęła.
-No, no, na czym ono polega? – zniecierpliwiła się, bo nie rozwijał swojej wypowiedzi. Uchiha zmarszczył brew.
-Serio chcesz wiedzieć? – zapytał.
-No jasne, w innym wypadku bym nie pytała!
            Przyglądał jej się chwilę, a potem zaczął opowiadać. Słuchała go, bawiąc się wyrywanymi przez siebie źdźbłami trawy. Owijała je sobie wokół palca jak pierścionek, słuchając spokojnego głosu Sasuke. Opowiedział jej terać tej książki, a potem kilku innych, które wyjątkowo lubił. Cieszyła się, że tak się rozgadał, bo to głównie ona zawsze mówiła. I podobało jej się, że nic się między mini nie zmieniło. Nadal byli przyjaciółmi, najlepszymi przyjaciółmi. Niebo powoli robiło się coraz ciemniejsze, ogień z ich ogniska gasł stopniowo. W pewnym momencie ziewnęła, a Sasuke urwał w pół słowa.
-Nudzę cię? – zapytał, a ona wywróciła oczyma.
-Coś ty, to było bardzo ciekawe! – odparła, a on spojrzał sceptycznie. – Serio, zwłaszcza ta historia biednego Kaia, trzeba mieć wyobraźnię, by coś takiego napisać, nie? Ja bym nie wymyśliła za nic! – Ziewnęła jeszcze raz. – Jestem po prostu śpiąca, późno się zrobiło.
            Sasuke rozejrzał się dookoła.
-Rzeczywiście – mruknął, wstając. Wyciągnął do niej rękę i pomógł jej się podnieść. – Zagadaliśmy się…
-Kto tu kogo zagadał? – Chciała się trochę podroczyć. Uchiha uśmiechnął się.
-Sama nalegałaś.
-Wiem, i bardzo dobrze. Okazuje się, że nawet ty czasem masz coś ciekawego do powiedzenia.
            Prychnął, gdy wyszczerzyła do niego ząbki w niewinnym uśmiechu.
-I kto to mówi – powiedział, ruszając w stronę namiotu. Podreptała za nim, a potem tak jak on, wsunęła się do namiotu. Czekały już tam na nich dwa posłania. Sasuke rozłożył je i wyszedł, a po chwili wrócił z ich plecakami. Rzucił je „w nogach” namiotu i spojrzał na nią.
-Czemu masz taką dziwną… - zaczął, a ona spojrzała w niebo.
-Może byś tak wyszedł i dał mi się przebrać w coś do spania, co? – zapytała, a on zarumienił się lekko.
-O-och, no jasne – powiedział i opuścił namiot. Szybko przebrała się w jedną ze swoich starych koszulek i zawołała do Uchihy, że ten może już wrócić. Sasuke wszedł do namiotu i spojrzał na nią. Leżała sobie na swoim posłaniu, patrząc na niego do góry nogami. Machała stopami w powietrzu.
-Co? – zapytała, bo miał jakąś głupią minę. W ogóle, ostatnio robił jakieś dziwne miny i strzelał głupimi tekstami. A przecież poza tym, że się trochę zmieniła, między nimi nic nie powinno wyglądać inaczej. Byli w końcu kumplami od dziecka. Znali się na wylot.
-Od kiedy nosisz czerwone majtki? – zapytał dość wrednie, a ona prychnęła.
-Takie dostałam, draniu! – Usiadł obok niej, a ona opuściła nogi i spojrzała na niego. – Nie musisz ich oglądać, jak ci się nie podobają – powiedziała obrażona.
-Nie powiedziałem, że mi się nie podobają, tylko zapytałem, od kiedy nosisz czerwone. Zielone już ci się znudziły? – pytał z ironią, mrużąc oczy. Przekręciła się na brzuch i znów zaczęła machać stopami w powietrzu, podpierając się na łokciach. Pytanie zignorowała. Sasuke zaczął się rozbierać. Kiedy na niego zerknęła, właśnie zdejmował spodnie.
-Zboczeńcu! – ryknęła i cisnęła w niego swoją poduszką. Uchylił się, ściągając do końca spodnie. Stanął przed nią w samych bokserkach.
-Co ci odbiło, do cholery?! – zdenerwował się.
-Nie zamawiałam striptizu! – wykrzyknęła.
-Tak? Dla twojej wiadomości, ja też nie! – Zamaszystym gestem wskazał na jej nogi.
-Nie mam piżamy na swój rozmiar, mam tylko to! – zerwała się, wskazując na swoją pomarańczową koszulkę. Teraz, gdy stała, ta sięgała jej do kolan prawie jak koszula nocna.
-Więc przestań się na mnie wydzierać, jakbyś nigdy nie widziała, jak się przebieram do spania! – wydarł się. – Jak ci się nie podoba, to wyjdź!
-Tak mam wyjść?! – obruszyła się, rozkładając szeroko ręce, by podkreślić, jak wygląda.
-No tak, wiewiórek to się wstydzisz, a mi majtki pokazujesz?! – krzyknął.
-No jak mam się ciebie wstydzić, skoro jesteś Sasuke!
-To po cholerę się na mnie drzesz, skoro się nie wstydzisz?!
-Bo się rozbierasz!
-Kobieto! – wrzasnął, aż podskoczyła. – Posłuchaj samej siebie!
            Wpatrywała się w niego przez chwilę, a potem obróciła i usiadła na swoim posłaniu.
-Głupi Sasuke! – powiedziała obrażona.
-Głupia Naru! – odparł takim samym tonem. Obróciła się ku niemu.
-Nie jestem głupia!
-Tak samo, jak i ja – rzekł. Właśnie wkładał na siebie spodnie od piżamy. – Zachowujesz się jak mała, obrażona dziewczynka.
-A ty jesteś totalnym gburem! Po co ja w ogóle z tobą rozmawiam?!
-Zastanawiam się dokładnie nad tym samym. Powinnaś przestać kłapać jadaczką!
-I ze wzajemnością!
            Oboje położyli się na swoich posłaniach i obrócili do siebie plecami. 

6 komentarzy:

  1. Nie mogę przestać chichotać xd ile razy już Ci pisałam, że Twoje teksty mnie rozwalają? Ech, nawet nie umiem policzyć...

    Serio, oni się kłócą, godzą i zachowują, jak stare małżeństwo. Ale o to chodzi, nie? W końcu w którejś notce muszą się zejść, aj już sie nie moge doczekać.. to czytam dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. jeny to jest boskie xD jedyne co mi lekko przeszkadza to to ze Naruto zaczyna mowic o sobie w forie damskiej x.x to mnie jakos tak xD nie wiem ale i tak smiechowe to i cudownie nie wiem czemu to kiedys porzucilas skoro to takie ah i oh :D <3 ciekawe ile takich cudeniek masz jeszcze nie dokonczonych x.x

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, genialne! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki ja mam zaciesz jak to czytam :D glodna jestem , musze sie wykapac zrobic zadanie ale nadal czytam :D uwielbiam :')

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłaś z Naruto kompletną babę!
    Za miły! Wkurzający! Przystojny! Samolubny! - oj tak, takie rozkminy na temat chłopaków, zawsze.
    Hahah, ja też zawsze dokuczam koleżankom z powodu wzrostu :'D (Piąteczka dla Saska)
    A mimo to... nadal mi dziwnieee.... Znikła ta... yaoistyczna magia o_O Znaczy, brakuje mi trochę tych typowo męskich zachowań... Ogarniasz? No bo jak faceci mogą lubić dziewczyny, małe to to, słabe, jęczące co pół kroku i wiecznie nafochane o.o A jednak...
    Teraz to takie jakby tylko romansidło .___. OJ NO, NIE JESTEM ROMANTYCZKĄ. To dla tego zostanę kiedyś sama z 3 kotami... ;;___;;
    No, powiem, że teraz, z braku czasu i cierpliwości, oszukam i skoczę na końcowe rozdziały XD Potem nadrobię...

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh, Naru to kompletna baba a ja nie moge przestać się śmiać xD i budze wszystkich tym swoim 'hihihihihi' jak to musi wyglądać?! XD

    OdpowiedzUsuń