piątek, 15 lutego 2013

4. Powrót do wioski



Szli od samego wschodu słońca. Oboje milczeli. Naru nie miała zamiaru rozmawiać z tym draniem. Owszem, obiecywała, że już nie będzie stroić fochów, ale tym razem to nie był foch. Ten drań obraził ją wczoraj, w dodatku patrzył na jej majtki! Co za imbecyl! A myślała, że są przyjaciółmi, Sasuke jednak okazał się zwykłym, głupim facetem, któremu tylko jakieś chore zboczenia w głowie! Zerknęła na niego. Drań szedł obok z dłońmi w kieszeniach spodni i nie patrzył na nią. Nawet nie powiedział jej rano „dzień dobry”. Totalny brak wychowania!
      Splotła dłonie na piersiach, zła do granic. Spojrzała na słońce. Zbliżało się południe.
-Zatrzymamy się na obiad? – postanowiła się w końcu odezwać. Sasuke nawet na nią nie spojrzał, jak zwykle zresztą. Ale między jego brwiami pojawiła się mała zmarszczka, co go zdradziło. Wcale nie był już zły. Pewnie zastanawiał się, czy jego duma ucierpi, jak odpowie na jej pytanie.
-A jesteś głodna? – zapytał. Fuknęła.
-Do Konohy wytrzymam – powiedziała buńczucznie.
-A więc się nie zatrzymujemy – odrzekł. Skinęła głową.
            Tak wiec szli dalej, nadal nie odzywając się do siebie. Kolejną godzinę milczenia jeszcze jakoś wytrzymała, ale potem zaczął trafiać ją szlag. Ona tak nie znosiła ciszy! Kiedyś jakoś się kłócili, ale nigdy nie było tak, by się do siebie nie odzywali!
-Sasukeeeee – wyjęczała w pewnym momencie, a on westchnął.
-Ciężko ci milczeć, prawda? – zapytał, przenosząc na nią spojrzenie rozbawionych oczu.
-Bo ja nie lubię, jak się nie odzywasz…
-A kłócić to się lubisz? – zapytał, a ona wywróciła oczyma.
-Też nie! – obruszyła się. – Jesteś draniem, wiesz?!
-Obiło mi się o uszy – mruknął. – No dobrze. Wcale się nie gniewam, już mi przeszło. I zgłodniałem – przyznał po namyśle, a ona zaśmiała się tryumfalnie.
-Ja też! – zawołała.
            Zboczyli nieco ze szlaku do Konohy, gdyż wiedzieli, że jeśli odbiją nieco na zachód. Znajdą przydrożną jadłodajnie. Nie była ona daleko, ten mały wypadzie przedłużył ich powrót zaledwie o godzinę. Na miejscu najedli się do syta, a Naru, której najwyraźniej szczęście nie miało zamiaru opuścić, zjadła za darmo, ponieważ według właściciela jadłodajni, piękne panie nie powinny płacić. Uzumaki nawet przed przemianą miała szczęście do takich rzeczy.
            Gdy szli już do Konohy, Naru była zadowolona i pełna energii. Jednak w miarę, jak się zbliżali, jej zadowolenie gasło. Na początku dobrze jej się rozmawiało z Uchihą, potem była coraz cichsza, aż w końcu w ogóle odechciało jej się gadać.
-Co jest? – zapytał w końcu Sasuke, a Naru spojrzała na niego z westchnieniem.
-Będą się ze mnie śmiać – jęknęła. – Wszyscy przyjaciele. Tylko ja mogłam się tak załatwić!
            Sasuke zaśmiał się, czym wcale jej nie pomógł, a potem poklepał ją po głowie, jak zwykł to robić. Naruto zmarszczyła nos.
-No cóż, to prawda, że jeśli już komuś ma się coś tak dziwacznego przytrafić, to tylko tobie – odparł, a ona prychnęła, niezadowolona. – Lecz nie martw się, to w końcu przyjaciele. Pośmieją się, a potem będą cie wspierać.
            Nic a nic jej nie pocieszył, ale nie chciało jej się wdawać w dyskusje. Zamiast tego przygryzła dolną wargę, dłonie zaciskając na pasku od plecaka. Co powie na to wszystko babcia Tsunade? A sensei Kakashi? Sakura? Jak nic wszyscy będą się z niej śmiać! Ona sama by się śmiała, gdyby coś takiego przytrafiło się któremuś z kolegów. Wyobraziła sobie docinki innych i znów jęknęła głośno. Sasuke zerknął na nią pytająco, lecz koniec końców nie odezwał się i była mu za to wdzięczna.
            Kilka godzin później dotarli do bram wioski. Było już późne popołudnie, słońce zbliżało się do zachodu. Naruto już nie bała się, a wręcz panikowała. Brama rosła w ich oczach z każdym krokiem. A końcu blondynka zatrzymała się.
-Wiem! Użyję Henge! Pokażę się taka tylko babci Tsunade! – zawołała. Sasuke, który był trzy kroki przed nią, zatrzymał sie i obejrzał.
-Nie mów bzdur, Naru. Masz zamiar cały czas utrzymywać Henge, przez cały rok? – zapytał, a ona skrzywiła się lekko. – Lepiej mieć to za sobą. Chodź.
-A-ale…
-Jeśli chcesz, użyję sharingana na każdym, kto ośmieli się coś na twój temat powiedzieć – zażartował, a ona zaśmiała się.
-No dobra, już dobra – burknęła i ruszyła za nim, wpychając ręce do kieszeni spodni. Tego dnia wolała ubrać się właśnie w spodnie, a nie w kieckę. W końcu kiedyś była facetem i on wciąż w niej drzemał, zamaskowany przez to ciało. Przyzwyczaiła się już do niego, nie miała wyboru, a jednak tęskniła. Tęskniła za swoim wzrostem. Zza swoją siłą. Za… niektórymi rzeczami. Zerknęła na Uchihę i znów poraziło ją, jaki był wysoki. Kiedyś prawie dorównywała mu wzrostem, teraz była… kurduplem. To babskie ciało było jednak okropne!
-Czemu mi się tak przyglądasz? – zapytał nagle Uchiha.
-Jesteś wysoki – odparła szczerze, a on zerknął na nią, śmiesznie marszcząc jedną brew.
-Jestem normalnego wzrostu jak na faceta – odpowiedział.
-No wiem, tylko tak… zauważyłam. Chcę siebie starego.
-Znajdziemy sposób, by cię odmienić – zapewnił ją. – Już za chwilę będziemy u Tsunade.
            Dwie minuty później przekroczyli bramę wioski. Dwóch shinobi, siedzących na straży przy wejściu, spojrzało na nich zdziwionych. Ku zdumieniu Naruto, żaden się nie zaśmiał, za to obaj wytrzeszczyli na niego oczy. Jeden z nich szepnął coś na ucho drugiemu i obaj wlepili oczy w Sasuke.
-A gdzie podział pan pana Uzumakiego? – zawołał jeden z nich, a Naru ze zdziwienia uchyliła usta.
-Za to przyprowadza pan jakąś piękność! – zawołał ten drugi i obaj zaczęli się śmiać.
-Dupki! – warknęła Naru i już chciała im wygarnąć, kiedy poczuła rękę Sasuke na ramieniu.
-Spokojnie – szepnął jej do ucha Sasuke. – Nie poznali cię. Chodź.
            Sasuke złapał ją za rękę i pociągnął w głąb wioski, a rozbawieni ninja odprowadzili ich wzrokiem. Gdy się za nimi obejrzała, jeden z nich jej pomachał. Wzdrygnęła się i przywarła do Sasuke.
-Co jest? – zapytał czarnowłosy.
-Dziwnie się na mnie patrzyli – odparła.
-Bo jesteś ładna – rzekł Sasuke jakby nigdy nic, a ona na niego zerknęła.
-Jestem ładna? – zdziwił się.
-Jasne – powiedział wesoło Uchiha, a Naruto wytrzeszczyła na niego oczy. Wesoły Uchiha. Świat się kończy! – Faceci lubią blondynki!
-Ale śmieszne! – warknęła, wyrywając dłoń z jego uścisku. – Nawet ty jesteś przeciwko mnie!
-Skąd, ja zawsze jestem po twojej stronie – odparł, perfidnie uśmiechnięty. Prychnęła już któryś raz tego dnia i przyspieszyła.
-No chodźże! – warknęła.
            Szli główną ulicą wioski. Naruto czuła się maksymalnie dziwnie, bo kilku mężczyzn obejrzało się za nią. Obejrzało się też kilka kobiet, ale to raczej za Sasuke, a jeśli już za nią, to miażdżąc ją spojrzeniem, jakby to, że Sasuke idzie obok było jej winą. Zawsze wiedziała, że drań ma powodzenie, ale nie przypuszczała, że może się to odbijać nawet na Bogu ducha winnej koleżance, idącej obok niego.
-Fiu, fiu, Uchiha! Nie wiedzieliśmy, że masz dziewczynę! – zawołał nagle ktoś za ich plecami. Ona i Sasuke obejrzeli się automatycznie i spostrzegli Kibę i Shino, którzy wyszli z jakiegoś sklepu.
-Inuzuka, palancie, to ja! – zawołała wściekle Naruto. Ciemne oczy przyjaciela spoczęły na niej. Zmarszczył nos.
-Naruto! – zawołał, a potem zaśmiał się. – Ty bezczelny dupku, jesteś coraz lepszy z tym swoim Oiroke! Nawet ja się nabrałem!
-Czego chcesz, Inuzuka? – zapytał beznamiętnie Sasuke, jak zwykle oschły dla wszystkich znajomych. – Spieszy nam się.
-Nic, Uchiha, nic – zarechotał Kiba. – Po prostu widok ciebie i dziewczyny byłby zaskakujący, ale skoro to Uzumaki… A właśnie, co ty, zakład jakiś przegrałeś? – Kiba zwrócił się do Naruto, a ona prychnęła.
-Nie twój interes, Kiba – powiedział. Znów się zaśmiał.
-Mogłeś się bardziej postarać, Naruto – rzekł, palcem wskazując na jej klatkę piersiową. – Zwykle wychodzą ci większe…
-Dupku! – wykrzyknęła i rzuciła się w jego kierunku, lecz reakcja Sasuke była natychmiastowa. Uchiha złapał ją jedną ręką w pasie, powstrzymując ją przed uszkodzeniem Inuzuki.
-Naru, uspokój się! – zawołał Sasuke.
-Ani myślę, powiedział, że mam małe cycki, dupek!
            Kiba wytrzeszczył na nią oczy, a stojący za nim Shino, ukryty za okularami, lekko zwrócił ku niej głowę.
-To nie jest Henge – odezwał się nagle, a oni, całą trójką, wytrzeszczyli na niego oczy.
-Jak to nie Henge?! – zawołał Kiba. – Czekaj, to nie Naruto?!
-Jasne, że to ja! – zawołała Uzumaki. – Zaraz ci to udowodnię, wciskając ci Rasengana w tyłek za to, co powiedziałeś! – darła się, ale nie mogła wyrwać z silnego uścisku Sasuke.
-O co chodzi? – zapytał Kiba, a Sasuke westchnął.
-To skomplikowane – powiedział zrezygnowany. – Proszę, nie drażnijcie jej, i tak jest wściekła.
-Nieprawda! – zawołała natychmiast Naruto.
-Oczywiście, że jesteś, uspokój się, Naru. Nie możesz bić każdego, kto się nawinie.
-A właśnie, że mogę! Nikt mnie nie będzie obrażał!
-Co się właściwie stało? – spytał Shino, najwyraźniej zainteresowany. Sasuke znów westchnął.
-Mała komplikacja na misji – wyjaśnił, odciągając od nich Naruto. – My musimy już iść i wyjaśnić sprawę. Na razie.
-Zapłacisz mi, Kiba! – zawołała Naru, oglądając się na niego. Inuzuka wyszczerzył zęby.
-Z przyjemnością! – odparł szatyn. – Ładnie ci w długich włosach!
-Idiota! – warknęła obrażona. Gdy Sasuke ją puścił, splotła ręce na piersi. – Mówiłam, że się będą ze mnie nabijać!
-To tylko głupi Inuzuka, nie mów mi, że się nim przejmujesz – powiedział obojętnie Uchiha.
-Nie lubisz Kiby? – zdziwiła się Naruto.
-Jest mi obojętny – rzekł czarnowłosy, wzruszając ramionami.
-No tak, oczywiście – odparła, po czym założyła ręce za głowę. Sasuke, widząc to zaśmiał się cicho, ale nic nie powiedział.
            Wkrótce potem dotarli do siedziby Hokage i wspięli się do jej gabinetu. Naruto denerwowała się, ale nie chciała już tego pokazywać. Wiedziała, że babcia Tsunade się zdenerwuje. W końcu Naruto zawsze pakowała się w jakieś kłopoty. Nie robiła tego specjalnie, a jednak jakoś tak wychodziło. Potem babcia zawsze była zła. Tej złości Naruto bała się najbardziej.
            Gdy dotarli na górę Naruto zawahała się, ale Sasuke nie dał jej się zastanawiać, tylko zaraz zapukał do drzwi. Naruto jęknął, gdy usłyszeli „proszę”.
            Trzymając się zaraz za Uchihą, weszli do gabinetu. Naruto zacisnęła ręce na koszuli Sasuke, chowając się za jego szerokimi plecami. Uchiha obejrzał się na nią, ale nic nie powiedział.
-Och, Uchiha… - usłyszała głos Tsunade. – Jesteś. A gdzie Uzumaki? I czy… ktoś jest za twoimi plecami?
-Em… tak – odparł Sasuke, nieco niepewnie. – Tylko niech się Piąta nie denerwuje, to był zwykły wypadek…
-Jaki wypadek? – zapytała Tsunade. Zabrzmiał to dość groźnie. Naruto przełknęła ślinę.
-Naruto – odezwał się Sasuke. – Pokaż się Piątej.
            Naruto jęknęła, ale puściła koszulę Sasuke i ostrożnie wysunęła się zza Uchihy, spoglądając na Tsunede. Piąta patrzyła na nią przez chwilę, a potem wzniosła głowę do góry i ryknęła śmiechem w stronę sufitu. Oboje wytrzeszczyli na nią oczy, a potem Naruto odetchnęła z uśmiechem. Piąta śmiała się chwilę, a potem otarła łzy rozbawienia z kącików oczu.
-Co ty zrobiłeś, Naruto? – zapytała, a Naruto jęknęła.
-To był wypadek, przysięgam! To nie moja wina! – zawołała. – Był ten cały Nowy Rok, wielkie święto! Dostaliśmy świeczki, mieliśmy wymówić życzenia. Pomyliłam się i wyszło to, co wyszło! – Rozłożyła szeroko ręce, pokazując się Tsunede. – Nie można tego odkręcić, kapłanka Niko powiedziała, że dopiero za pół roku!
            Piąta patrzyła na nią przez chwilę swoimi orzechowymi oczyma, a potem wstała zza biurka i zbliżyła się do niej. Jej dłonie zabłysły zieloną chakrą, gdy Tsunade przyłożyła je do czoła Naruto. Obie chwilę stały w bezruchu, po czym piąta cofnęła się, marszcząc czoło.
-Zdumiewające – powiedziała. – Nikt nie byłby w stanie wykryć, że nie jest to twoja prawdziwa forma.
            Tsunade cofnęła się i przyjrzała Naruto z pewnej odległości. Pokręciła głową.
-To jest… naprawdę fascynujące – wyszeptała.
-Cieszę się, że się Piątej podobam, ale ja chciałabym być znów sobą! – zawołała lekko zła Naruto. – Drań mówił, że babcia będzie wiedziała, co robić!
-No cóż… - westchnęła Tsunade, na chwilę zerkając na milczącego Sasuke. – Nie wiem, jak to się stało… Zastanówmy się… Jak się czujesz, Naruto?
-Dobrze – odparła. – Nic mnie nie boli. Nic mi nie dolega. Tylko… Kurde, jestem dziewczyną!
-To widzę – powiedziała Piąta. Podrapała się po brodzie. – Myślę, że to jakiś rodzaj Henge… ale działającego tylko w jedną stronę. To musi być dość stare jutsu… Zarządzę poszukiwania w naszych archiwach czegoś takiego. Wystosuję też listy do Niko i Gaary, może mi coś podpowiedzą. Jeśli natkniemy się na jakiś ślad tego jutsu, zaraz cię powiadomimy. Na pewno mamy w archiwach dane o świątyniach Tatti, musiały się tam odbywać jakieś misje.
-Jak długo to potrwa? – zapytała Naruto. – Długo będę musiała taka być?
-Nie wiem – odparła szczerze Hokage, przysiadając na biurku. Postukała lakierowanymi paznokciami w jego blat. – Będzie trzeba przeczytać wiele starych raportów i książek. A to i tak nie gwarantuje, że cokolwiek znajdziemy. Hm… jest już późno. Naruto, zgłoś się z samego rana do szpitala, będę tam. Zbadamy cię i zobaczymy, czy sami nie jesteśmy w stanie odkręcić tego procesu. Póki co odpocznij i się nie denerwuj, może się nawet okazać, że to będzie prostsze, niż przypuszczamy.
-Rozumiem – przytaknęła Naruto.
-Możecie już iść. Będę na ciebie czekać w szpitalu, Naruto.
-Tak jest! – zawołała, po czym ona i Sasuke wycofali się z gabinetu. Naruto odetchnęła z ulgą, kładąc rękę na sercu. – Ufff… myślałam, że babcia mnie zabije.
-Widzisz – powiedział Sasuke. – Wcale nie było tak źle. Teraz wystarczy dowiedzieć się czegoś o tym jutsu i je odkręcić.
-Oby coś faktycznie było w papierach – mruknęła, przeczesując palcami długie włosy. Sasuke patrzył na nią. – Ech… muszę zrobić zakupy, nie mam w domu nic do jedzenia. To na razie, Sasuke – powiedziała i obróciła się w stronę schodów.
-Naru, czekaj! – zawołał za nią, a ona zerknęła na niego przez ramię. – Pójdę z tobą, też muszę zrobić zakupy – rzekł.
-Ach, okej. – Wzruszyła ramionami i razem zeszli na dół.
            Sasuke milczał, dłonie trzymał w kieszeniach, wyglądał na zamyślonego. Naruto miała ochotę prychnąć. Zaledwie Uchiha usłyszał o jakimś starodawnym jutsu, już przeniósł się do swego świata. Naruto wiedziała, że przyjaciela kręcą takie rzeczy. Sam zapewne chciałby udać się do biblioteki i grzebać w jakichś starych, ponadgryzanych przez mole książkach. Chrząknęła.
-Może poproś Tsunade, żeby pozwoliła ci poszukać informacji o tym jutsu? – zasugerowała, a Sasuke spojrzał na nią półprzytomnie.
-Słucham?
-Tsunade. Starożytne jutsu. Ty. Prosić.
            Sasuke zaśmiał się.
-Poczytałbym o nim z przyjemnością – odparł – ale od tego są specjaliści, tylko spowalniałbym pracę. Jak już coś znajdą, to wtedy do tego zajrzę.
-Hm, chciałabym, by to stało się jak najszybciej – wyznała. – Niby nie jest źle, nic mnie nie boli. Często używałam kiedyś Oiroke, więc to ciało nie jest takim szokiem… Jednak chciałabym już być sobą.
-Rozumiem – szepnął Sasuke. – Gdyby mnie coś takiego spotkało… - Urwał i wzdrygnął się, a ona pacnęła go w ramię.
-Hej! To nie jest śmieszne!
-Owszem, jest – odparł, masując ramię, w które go uderzyła. – Chcesz jutro potrenować?
-No, jasne, że tak! – odparła. – Muszę zacząć jak najszybciej! Nie możesz być ode mnie lepszy!
-Ja jestem od ciebie lepszy, Naruto – powiedział, a potem odskoczył, śmiejąc się, bo znów chciała go walnąć.
-Odszczekasz to, draniu! Poczekaj, tylko przyzwyczaję się do tego ciała! – zawołała, celując w niego palcem.
-Jasne, jasne – powiedział Uchiha, niezwykle z siebie zadowolony. – Marz sobie dalej.
-Dupek! – warknęła, splatając ręce na piersi i skręciła w stronę sklepu.
            Weszli do środka. Naruto wzięła koszyk i ignorując Sasuke, udała się między półki. Wiedziała, że w domu nie mam nic do jedzenia, wiec jak zwykle postanowiła kupić zapas ramen na cały tydzień, kilka jabłek, wodę mineralną i coś słodkiego.
-To przerażające, co ty jesz – zagadnął ją nagle Sasuke, stając za nią w kolejce do kasy. Gdy się na niego obejrzała, zerkając w jego koszyk, zobaczyła same warzywa, owoce, torebkę ryżu i jakieś mięso. Prychnęła.
-Pilnuj swojego nosa – odparła.
-Może chcesz wpaść na kolację? – spytał, ale pokręciła głową.
-Bez łaski, Uchiha. Jestem zmęczona, zjem byle co i idę spać.
-Jak wolisz – odparł. – To jutro o siódmej na polu numer trzy? – pytał dalej.
-Za wcześnie! – wykrzyknęła. – O dziesiątej! Rano muszę iść do szpitala na badania, zapomniałeś?!
-Ach, no tak. W sumie będę miał czas na porządną rozgrzewkę – powiedział.
            Przyszła jej kolej, zapłaciła za zakupy i odeszła w stronę drzwi. Potem obróciła się i czekała na Uchihę, patrząc, jak ten usiłuję zbyć ekspedientkę, która na siłę chciała go poderwać. Sasuke zapłacił szybko, a potem czym prędzej odszedł od kasy. Wyglądał raczej na wkurzonego, więc postanowiła nie komentować zachowania dziewczyny. Gdy była facetem, zazdrościła Sasuke jego powodzenia. Teraz jednak, patrząc na to wszystko pomyślała, że te dziewczyny są żałosne, bo Sasuke wyraźnie pokazywał, że nie ma ochoty na taki flirt. Takim zachowaniem tylko go do siebie zrażały, same powodowały, że nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. Gdyby jakaś dziewczyna zachowywała się przy nim normalnie, pewnie Sasuke z przyjemnością by z nią gdzieś wyszedł i sam się o nią starał. W końcu powiedział jej kiedyś, że wolałby zdobyć dziewczynę.
-To do zobaczenia jutro – powiedziała, gdy wyszli ze sklepu.
-Może cię odprowadzić? – zapytał Sasuke, a ona postukała się w czoło.
-Chyba cię pokukało? – powiedziała. – No co ty, nie traktuj mnie jak laskę, bo cię kopnę! Jestem przyszłym Hokage!
-No wiem – powiedział. – Ale jest już ciemno…
-Idiota! – prychnęła i obróciła się w stronę domu. Ona i Sasuke szli w zupełnie różnych kierunkach. – Na razie!
            Uchiha był jednak idiotą! Zmieniła się tylko trochę, wciąż byłą tym samym Naruto, silnym Naruto. Umiała walczyć, znała silne techniki i w wiosce nie było nikogo, kto mógłby jej podskoczyć. No, może prócz drania. Oboje byli silniejsi od samej Hokage i tylko kwestią czasu było, kiedy Naruto zastąpi Tsunade na jej stanowisku.
            Wbrew obawom głupiego Uchihy, do domu dotarła cała i zdrowa. Wspięła się do swojego mieszkania i weszła do środka, zapalając światła. Zdjęła buty, plecak z ciuchami rzuciła w kąt i poszła do kuchni. Rozpakowała zakupy i nastawiła wodę na ramen. Przeciągnęła się i usiadła na krześle, czekając, aż czajnik zacznie gwizdać. Potem zalała ramen i gdy tylko się zaparzył, szybko go zjadła.
            Najedzone, poszła do łazienki. Ściągnęła z siebie ciuchy i stanęła przed lustrem, żeby się dokładnie obejrzeć. Oglądanie tego ciała było takie dziwne… Wiedziała, że to ona, ale… To ciało było obce, nie znała go. Nie ten wzrost, nie te ręce, nie te nogi. Niższa, krótsza, długie włosy. Twarz znajoma i jednocześnie obca. Obracała się przed lustrem przez chwilę, patrząc na siebie z każdej strony, a potem z westchnieniem weszła pod prysznic.
            Po relaksującej kąpieli wyszła spod prysznica owinięta w ręcznik. Wiedziała, że kiedyś gdzieś miała suszarkę i przez kilkanaście minut szukała jej po różnych szafkach. Gdy ją znalazła, wysuszyła włosy i poszła spać.
            Następnego dnia wstała o siódmej rano, zjadła szybkie śniadanie i ubierając się w niebieską koszulkę, którą jej kupił Uchiha i ciemne spodnie od Niko, udała się do szpitala.
            Idąc chodnikiem mijała różnych ludzi. Ku jej zdumieniu, tylko niewielu ją poznało. Ci jednak, gdy zorientowali się, że jest Naruto, byli pewni, iż użyła Henge. Nie wyprowadzała ich z błędu, nie było sensu tego tłumaczyć. Nagle, gdy była już całkiem blisko, usłyszała za sobą wołający ją głos. Obróciła się i spostrzegła biegnącą ku niej Sakurę.
-Och, cześć – powiedziała, gdy różowowłosa podbiegłą do niej.
-Hej! – wydyszała Sakura. – Czcigodna Tsunade powiedziała mi wczoraj wszystko! Naruto, ty palancie, jak mogłeś się tak urządzić?! – naskoczyła na niego. Ku zdumieniu Naru, Sakura patrzyła na nią z góry. Nawet od niej była niższa!
-Ja… to wypadek był, kurde…
-Wypadek?! Ty głąbie! Takie eksperymenty mogą być niebezpieczne! Mogło ci się coś stać, coś zagrażającego życiu!
-Sakura, nie dramatyzuj – westchnęła Naruto. – Babcia Tsunade na pewno to odkręci.
-No właśnie nie byłabym tego taka pewna! – zawołała Sakura. – Gdy mi o tym mówiła, wcale nie wydawała się być optymistycznie nastawiona! Użyto na tobie bardzo silnej techniki!
            Naruto wywróciła oczyma, po czym obróciła się w stronę szpitala.
-No nic, teraz już niczego nie odwrócimy. Idziesz? – zapytała, a Sakura przytaknęła i ruszyła za nią.
-Jak… jak się w ogóle czujesz? – spytała różowowłosa.
-Dobrze. Nic mi nie jest, nie masz się o co martwić, Sakura. Tylko wyglądam inaczej, ale to nadal ja. Wiesz, jakie badania chce mi zrobić babcia Tsunade? – spytała, zmieniając temat.
-Jeszcze nic nie wiem, ale na miejscu dowiemy się wszystkiego – odparła Haruno. – Czcigodna Tsunade wyjaśniła mi tylko, co ci się stało, nie mówiła mi, o jakich badaniach myśli.
-A… aha… - mruknęła Naru. We dwie dotarły do szpitala i wspięły się do gabinetu Tsunade, w którym Piąta od czasu do czasu przyjmowała pacjentów w jakichś szczególnych przypadkach.
-Wejść! – krzyknęła Tsunade, gdy Sakura zapukała do gabinetu. Potem działo się już tylko wiele rzeczy. Tsunade ciągała Naruto po całym szpitalu, przeprowadzając na niej różne badania. Asystowała jej Sakura. W międzyczasie, gdy ona i babcia Tsunade zostały same, Naruto opowiedziała jej dokładną treść swojego życzenia, uznając, że lepiej tego nie zatajać. Tsunade śmiała się kilkanaście minut. Aż w końcu, po kilku godzinach badań, Tsunade stwierdziła, że Naruto jest w pełni zdrową, dojrzałą kobietą.
-Od początku to wiedziałam – stwierdziła Uzumaki, ponownie wciągając na siebie bluzkę. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam u lekarza. To dobrze wiedzieć, że jestem zdrowa.
-No, po jedzeniu samego ramen to aż dziwne – powiedziała Sakura, ubrana w biały kitel.
-Nie umiem gotować – stwierdziła Naruto.
-Może wraz ze swoją kobiecością odkryjesz w sobie także nowy talent? – zapytała Tsunade z uśmiechem na ustach, wpisując coś w jej papiery.
-Nie, raczej nie – powiedziała Naruto. Tsunede chrząknęła.
-Jest jeszcze jedna sprawa – odezwała się Hokage, a Naruto obróciła się ku niej, już kompletnie ubrana.
-Jaka?
-Miesiączka.
-Miesią… CO?
-No… - Tsunade znów odchrząknęła. – Skoro jesteś dwudziestoletnią, zdrową kobietą, to będziesz miała okres.
-O-okr-res… ale… Znaczy… że KREW?!
            Tsunade i Sakura wzniosły oczy do nieba.
-To normalne – powiedziała ta druga.
-Jak to normalne?! – pisnęła Uzumaki wysokim głosem.
-Sakura ci wszystko wytłumaczy – powiedziała Tsunade, a różowowłosa spojrzała na nią z pytaniem w oczach. Hokage zgromiła ją spojrzeniem. – Dziś po pracy Sakura zabierze cię do sklepu i pokaże, co należy kupić. Potem przeprowadzi z tobą poważną rozmowę.
-To brzmi groźnie – szepnęła Naruto, jednak widząc ich miny, postanowiła się nie odzywać. Przeciągnęła się, a potem obróciła w stronę drzwi. – Dobra, idę do Sasuke, byliśmy umówieni na dziesiątą.
-Naruto – odezwała się Sakura.
-Co?
-Jest dwunasta.
-Co?! – wydarła się, spoglądając na zegarek. – O, cholera! Dwunasta, faktycznie, Uchiha mnie zabije! Lecę! Pa! Dzięki! Widzimy się później, Sakurka! – wykrzyknęła i czym prędzej wybiegła na korytarz.

5 komentarzy:

  1. Miesiączka xd to będzie ciekawe !

    OdpowiedzUsuń
  2. biedy Naruto bedzie mial okres haha XD ale by bylo jakby zaszedl w ciaze o; to by bylo za mocne xD i Sakura moze bedzie zazdrosna...przeczytalbym dalej ale juz jest 1 a ja jutro na 7 do szkoly mam -.- ah...ale przynajmniej bede cos mial na jutro xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej ciekawi mnie jak to sie skonczy :o jak ty to wszystko odkrecisz :o to jest takie exciting <3
    mówilam Ci juz ze Cie uwielbiam? :')

    OdpowiedzUsuń
  4. ale sasuke sie czesto usmiecha ;) ciekawie sie zapowiada a ja sie tylko domyslam co Sasu myśli

    OdpowiedzUsuń
  5. Miesiączka.....AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA XD co za XD *wyciera łezke z oka* rozdział świetny a Sasuke zachowuje się jakby się w Naruto zabujał ^^ i często się uśmiecha. Za często... to je podeejrzane xd

    OdpowiedzUsuń