piątek, 7 czerwca 2013

Sześć

dzień dobry! xD wrzucam Wam rozdział przed weekendem, ponieważ zapowiada mi się masa roboty na ten czas. przez naukę i praktyki, które muszę zrealizować, nie mam czasu na pisanie, dlatego epilog "Dwóch stron..." pojawi się trochę później, nie mam kiedy go skończyć, ale mam już ponad połowę. w poniedziałek kolejny egzamin, ech. niech ktoś pójdzie za mnie xD
rozdział ten dedykuję anonimowej osobie, która dziś o 02:44 dodała komentarz pod rozdziałem 13 "Jak to się mogło stać?!" Droga anonimowa osobo, to był tysięczny komentarz xD
zapraszam:
*

Naruto zerknął na Asumę, swojego rehabilitanta. Był to wielki facet z dużą brodą, który po wyjściu z gabinetu natychmiast odpalał papierosa. Naruto lubił go, Asuma był cholernie sympatycznym człowiekiem.

- A jak tam w szkole? – zagadnął mężczyzna, sprawnymi, dużymi dłońmi rozmasowując mięśnie lewego uda blondyna. Naruto oczywiście nie czuł tego dotyku, widział tylko, jak palce Asumy dotykają jego bladej skóry. Nienawidził swoich nóg, wyglądały śmiesznie, takie chude, zupełnie bezwładne…

- Całkiem dobrze – odparł. Mężczyzna złapał go za łydkę i ostrożnie zgiął jego nogę w kolanie, dociskając mu ją do brzucha. Opuścił ją i przeszedł na drugą stronę stołu, na którym leżał Naruto, by zająć się prawą nogą.

- A co tam u siostry? – pytał dalej rehabilitant.

- Też całkiem dobrze. Zakochała się, przynajmniej tak twierdzi.

Asuma zaśmiał się.

- No to życzę jej powodzenia – rzekł, skupiony na rozmasowywaniu jego prawej nogi. Naruto uśmiechnął się do siebie, gdy w myślach pokazała mu się twarz Sasuke.

- I lata za nią taki jeden, ale jej się nie podoba – powiedział, nadal uśmiechnięty. – Taki… pajac…

- A jak tam twoje życie uczuciowe? – zapytał Asuma.

- Jak zawsze – odparł Naruto, wzruszając ramionami. – A jak ma być?

- Może warto sprawić, by coś zaczęło? – Asuma uśmiechnął się do niego, kilka razy zginając mu nogę w kolanie. Rehabilitant martwił się o niego, w końcu znali się od paru lat. Zawsze pytał go o rodzinę i inne sprawy, trochę jak troskliwy wujek.

- Eee tam! – Naruto machnął ręką. – Na razie, to ja kocham się w konsoli, na którą zbieram kasę!

Asuma uśmiechnął się lekko i obserwowany przez Naruto, zabrał za masowanie jego uda. Chłopak opadł na niewygodny stół, patrząc w sufit. Nienawidził swoich nóg, czasami nawet nie mógł na nie patrzeć. Nie rozumiał, za co los tak go pokarał? Kiedyś był sprawny, kochał biegać, jeździć na rowerze, kochał koszykówkę, zawsze był aktywny, nigdy nie siedział w domu, ciężko go było utrzymać w jednym miejscu. Gdy był dzieckiem, podejrzewano nawet, że może mieć ADHD. A teraz? Teraz był już na zawsze przykuty do wózka, skazany na wieczne siedzenie na tyłku. Jego nogi były bezwładne i już zawsze takie miały być. Uszkodzenia jego kręgosłupa nie dało się uleczyć.

Spędził u Asumy godzinę. Potem rehabilitant pomógł mu się ubrać i wejść na wózek. Uścisnęli sobie dłonie i Naruto wyjechał z sali rehabilitacyjnej.

Na korytarzu czekał na niego ojciec. Gdy Naruto się do niego zbliżył, tata odłożył na stolik obok siebie jakąś ulotkę i wstał z plastykowego, niebieskiego krzesła.

- I jak, kochanie? – zapytał.

- Nie mów tak do mnie – burknął Naruto.

- Ale jesteś moim małym synkiem! – zaprotestował Minato, a Naruto zmarszczył brwi.

- Nie wiem, czy wiesz, ale jestem wyższy od ciebie – powiedział, jadąc w stronę drzwi, a ojciec ruszył za nim.

- Naprawdę? – zainteresował się Minato. Naruto wywrócił oczami.

- Mówiłem ci to chyba już ze trzy razy – powiedział, wyjeżdżając z ośrodka. We dwóch skierowali się w stronę parkingu, gdzie czekało auto taty. – Jestem z dobre pięć centymetrów wyższy.

- Nie do wiary! – wykrzyknął ojciec.

- Jestem też absolutnie przekonany, że jestem większy i w innych miejscach – zachichotał, a ojciec zatrzymał się gwałtownie.

- Naruto!

- Dlatego właśnie nie nazywałbym mnie małym – kontynuował młodszy blondyn. Ojciec spojrzał na niego chmurnie.

- Wychowałem potwora – powiedział, a Naruto uśmiechnął się niewinnie.

- Skąd! – zaprotestował. – Powinieneś doceniać moje poczucie humoru!

- O ile nie sugerujesz, że twój ojciec ma małego penisa – rzekł Minato, otwierając auto. Naruto zachichotał jeszcze głośniej.

- To nie nazywaj mnie publicznie twoim małym, kochanym synkiem! – zawołał, śmiejąc się głośno. Kilka znajdujących się w pobliżu osób spojrzało na niego z uśmiechami. Naruto od zawsze potrafił zarażać innych swoim dobrym humorem. Kochał się śmiać, chociaż po tym, jak trafił na wózek, na powrót musiał uczyć się uśmiechu i bycia sobą. Przez wiele miesięcy miał straszną depresję, wylał wiele łez rozgoryczenia i frustracji, wiele awantur zrobił rodzicom, siostrze, przyjaciołom. Wydawało mu się, że wszyscy się nad nim litują i nikt go nie rozumie. Długo nie mógł się pogodzić z faktem, że już nigdy nie będzie mógł biegać, że jest skazany na wózek.

Przesiadł się do auta ojca i patrzył, jak ten upycha jego wózek w bagażniku, obok zakupów, które miał zrobić w czasie wizyty Naruto u Asumy. Gdy tata zasiadł za kierownicą, Naruto zapiął pas.

- Kupiłeś wszystko? – zapytał.

- Tak – odparł ojciec.

- Nawet jajka? Nie było ich na kartce.

- Tak, pamiętałem o tych cholernych jajkach – odparł zniecierpliwiony ojciec, uruchamiając silnik. Wyjechał z parkingu. – Naruto, twój tatuś nie jest sklerotykiem.

- Wiem, tak tylko pytam. Ja lubię nadziewaną kaczkę. Bez jajek nadzienie nie byłoby takie dobre. A mama rzadko ją robi – wytłumaczył.

- Ja też ją lubię. Kupiłem wszystko. Nie wymyślaj – odparł ojciec na jednym wdechu. Zatrzymał się na czerwonym świetle przed przejściem dla pieszych i spojrzał na niego. – Jak tam w szkole? – zagadnął.

- Dobrze – odparł Naruto, lekko marszcząc brwi. W szkole zawsze szło mu dobrze, może nie miał samych piątek, ale nie miał też jedynek. Uczył się głównie na czwórkach i trójkach. Takie oceny mu pasowały, nigdy nie musiał się jakoś specjalnie wyciągać, chyba że tylko po to, by mieć lepszą średnią. A na średniej jakoś szczególnie mu nie zależało, ważne, że utrzymywał ją w granicach czwórki.

- A ten Czarnuszek, co u nas był, ten…

- Sasuke? – wtrącił Naruto, gapiąc się na ojca jak na kosmitę. Minato wyglądał na lekko zażenowanego i Naruto chyba wiedział, do czego ojciec pije. Miał ochotę parsknąć śmiechem. I nazwał Uchihę „Czarnuszkiem”! Co to w ogóle za określenie na tego wyniosłego, zarozumiałego dupka? Zabrzmiało jak o kocie. Choć, musiał przyznać, Uchiha miał lekko kocie ruchy, długie nogi, zgrabny tyłek. Do tego był całkiem przystojny.

- Tak, Sasuke. To… em, twój przyjaciel?

Naruto wzniósł oczy do nieba.

- Boże, błagam was! Co wyście już znowu wymyślili?! – zawołał. – Szare komórki wam wypaliły jego odwiedziny w naszym domu? W sumie, to się nie dziwię, bo głupi jak but, może to zaraźliwe…?

Ojciec, lekko zaczerwieniony, odchrząknął.

- Bo… mama wysunęła spostrzeżenie…

- Mama to ostatnio wszystkich swata! – warknął Naruto. – Daj spokój! Uchiha to palant, w ogóle… - Zabrakło mu powietrza i słów. Wzdrygnął się. – Brrr… Boże, co wam do głowy przychodzi, jak się was zostawi samych, to aż człowieka przeraża!

- No już dobrze, nie bulwersuj się tak! – zawołał ojciec, ruszając. – Ja tylko miałem cię subtelnie wypytać, męska rozmowa i te sprawy.

- No, to bardzo jesteś subtelny, nie ma co. Tępy, zardzewiały topór w rękach niedoświadczonego kata ma w sobie więcej subtelności – powiedział, a ojciec skrzywił się lekko.

- Nie jestem dobry w takich rozmowach – przyznał Minato.

- Było wysłać mamę na tę tajną misję – powiedział Naruto, patrząc w okno. – Nie, Uchiha nie jest gejem. On leci na Naruko. Zresztą, taki facet jak on nie spojrzałby na chłopaka na wózku. On może mieć każdą…

- Naruto…

- Nie chcę o tym rozmawiać, dobra? – warknął młodszy blondyn. – Uchiha kumpluje się ze mną, bo chce być bliżej Naruko. Koniec i kropka. To nasze sprawy.

- Dobrze, nie złość się. Po prostu się z mamą zastanawiamy, czy może… no, nie jesteś samotny…?

- Nie jestem! – odparł natychmiast, a w jego głosie zabrzmiała gorycz. – Mam przecież wózek.

Ojciec chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wiedząc, jak Naruto reaguje na akurat ten jeden temat, dał sobie spokój. I miał szczęście, bo Naruto gotów był się kłócić, byleby zostać przy swojej racji. Rozumiał zmartwienia rodziców, w końcu był już w ostatniej klasie, niedługo miał skończyć szkołę. Większość ludzi w jego wieku tworzyła jakieś związki, Naruko zakochiwała się średnio co trzy miesiące! Ale… kto by chciał mieć chłopaka na wózku? Kto chciałby się ładować w takie gówno? Po co? Nawet jeśli Naruto bardzo, bardzo chciał, to nie był samodzielny. W mieście były całe masy miejsc nieprzystosowanych dla wózków. Nie wszędzie mógł dotrzeć sam, samodzielnie dojechać. To, że był od kogoś zależny, niezmiernie go irytowało. Starał się jak najmniej sobą przeszkadzać, ale nie zawsze mu to wychodziło. Zgrzytał zębami, gdy musiał prosić rodziców czy Naruko, by pomogli mu się gdzieś dostać. Nienawidził siebie za to, że rodzice musieli wziąć ogromny kredyt, by przystosować dom do jego potrzeb. Gdy patrzył na swoje chude, bezwładne nogi, ogarniało go poczucie beznadziejności. Trzy lata na wózku sprawiły, że już się do niego przyzwyczaił, ale wciąż nie pogodził się w tym, że nigdy już nie stanie na nogach.

Dojechali do domu. Tata wyjął jego wózek i wrócił po zakupy, a Naruto przesiadł się na swój pojazd i ruszył do domu.

Wewnątrz pachniało płynem do podłogi. Przejechał przez korytarz i zajrzał do kuchni, gdzie mama i Naruko siedziały przy stole. Mama piła herbatę i rozwiązywała krzyżówkę, a Naruko, nad kubkiem kakao, czytała książkę od biologii.

- Hej – powiedział, podjeżdżając do stołu. Mama spojrzała na niego jednym okiem.

- Gdzie tata?

- Targa zakupy.

- Czemu mu nie pomagasz? – zapytała.

- Jestem niepełnosprawny – odparł z pełnym przekonaniem. Naruko parsknęła śmiechem, a mama pokręciła głową.

- Boże, wychowałam potwory!

- Kochanie, powiedziałem Naruto dokładnie to samo! – zawołał Minato, wchodząc do kuchni z dwiema reklamówkami pełnymi zakupów. Postawił je na stole i otarł spocone czoło. – Jest wszystko. Możemy gotować!

- Czemu jesteś potworem? – Naruko zwróciła się do Naruto, a on parsknął śmiechem.

- Mama chciała mnie zeswatać z Uchihą – powiedział, spoglądając wymownie na mamę, a ta zmarszczyła nos. Naruko uśmiechnęła się.

- Wiem, że jesteś wredny i wszyscy cię nienawidzą, ale nie przypuszczałam, że chcą cię ukarać tak mocno – parsknęła, a Naruto zaśmiał się. Rodzice spojrzeli po sobie.

- Czemu jesteście tacy okropni dla tego chłopca? – zapytała mama, biorąc się za wypakowywanie reklamówek. – Sprawiał dobre wrażenie, taki wychowany!

- Mamo, to czubek! – zawołała Naruko, kradnąc spośród kupionych rzeczy czekoladę i zaraz ją otwierając. – Straszny czubek. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak straszny!

- No co wy?! – prychnął ojciec, pomagając mamie. – Naprawdę sprawia wrażenie miłego!

- Ale tylko wrażenie – rzekł Naruto, częstując się czekoladą od Naruko. Zaraz wpakował sobie do ust dwie cząstki. – Serio. – Pokiwał głową, gdy rodzice na niego spojrzeli ze zdziwieniem. – To palant.

- Ale jest przystojny – zauważyła mama.

- Nie jest – powiedziała Naruko. – Jest tylko wymuskany!

- Jest, co ty gadasz – odparł Naruto. – I aż tak bardzo wymuskany nie jest, są gorsi. Mógłby się malować!

- Wyobrażasz go sobie pomalowanego?! – zawołała Naruko.

- No… Na czarno wokół oczu, do tej jego bladej gęby…

- Wyglądałby jak zombie!

- Bez kitu! Albo do tego z czerwonymi ustami, to wyglądałby jak…

-…Śnieżka! – wpadła mu w słowo Naruko, śmiejąc się. – No to jeszcze żółto-niebieska kiecka…

- Nie mogę! – zawył Naruto, śmiejąc się głośno. – Macie tam w szkole jakieś kółko teatralne? Może im to zasugeruj?!

- Ale byłby wściekły, gdyby tak rozeszło się po szkole, że…

- Wystarczy! – zawołała nagle mama. – Przeszkadzacie. Zmiatajcie do salonu dalej się wygłupiać, albo do pokoi, my z tatą zrobimy kolację!

- Ale zostawicie czekoladę! – zawołał ojciec za Naruko, która śmiejąc się, czmychnęła do salonu razem z tabliczką czekolady. Naruto pojechał za nią.

Naruko rozwaliła się na kanapie, a Naruto podjechał do niej. Siostra włączyła telewizor, ustawiając go na jakimś kanale o zwierzętach. Naruko aktywnie uczestniczyła w licznych wolontariatach, uwielbiała pomagać innym ludziom i zwierzętom. Chodziła do schroniska dla zwierząt, do domu dziecka, kiedyś nawet do szpitala, tylko po to, by rozmawiać z samotnymi staruszkami. Naruto podziwiał ją za jej ogromne serce, tym bardziej, że nigdy nic nie robiła dla zysku. Mogła się wydawać oschła i nieprzystępna, ale to było nieprawdą. Miała w sobie wiele współczucia i była bardzo wrażliwa.

- A, odnośnie tego dupka Uchihy – zaczęła nagle, a Naruto, sięgający po kolejną cząstkę czekolady, spojrzał na nią.

- Co?

- Kazał mi przekazać, że ma dla ciebie jakąś niespodziankę – powiedziała siostra. Naruto zmarszczył nos.

- Jaką? – zapytał.

- Nie wiem, nie chciał powiedzieć. Po prostu mnie zaczepił i kazał to przekazać.

- Oookej… - mruknął. – Oby to nie była jakaś głupota. Jadę do pokoju, a ty oglądaj sobie te… - Spojrzał na telewizor. – Hieny. Słodko. Na razie.

- Taa… - mruknęła Naruto, wkładając sobie do ust kolejny kawałek czekolady.

Wyjechał na korytarz, potem do windy, a ta podniosła go na piętro.

W jego pokoju panował lekki nieporządek, ale nie chciało mu się sprzątać. Podjechał do biurka, włączył komputer; miał zamiar przegrać w jakąś grę cały wolny czas pozostały do kolacji. Odruchowo sięgnął po telefon, który zostawił i ze zdziwieniem spostrzegł, że dostał sms-a. I to od Uchihy!

 

Jutro odbiorę cię ze szkoły. Powiedz mamie.

 

Naruto uniósł brew, przeczytawszy tę wiadomość, a potem wszedł w funkcję „odpowiedź” i szybko napisał sms-a.

 

Randka?

 

Śmiejąc się jak głupi odłożył telefon, lecz nim zdążył cokolwiek zrobić, komórka zawibrowała wściekle. Czując się jak dziecko, które dostało lizaka, otworzył wiadomość.

 

Chciałbyś.

 

Niepocieszony tak skąpą odpowiedzią, czym prędzej odpisał. Chciał wkurzyć Uchihę jak tylko to możliwe. Wiedział, że ten zarozumiały gnojek tak szybko z jego siostry nie zrezygnuje i nie przestanie mu płacić. A wkurzanie tego durnia miało w sobie coś ze sportu. Poza tym chciał się przekonać, czy Uchiha rzeczywiście był tak głupi, za jakiego go Naruto miał, czy się powstrzymywał, bojąc się, że Naruto nie pomoże mu zdobyć Naruko.

 

Spodziewałem się czegoś więcej po wielkim panu Uchiha.

 

Zrezygnował z gry, wyłączył komputer i podjechał do łóżka. Zwalił się na nie i przekręcając na plecy, uniósł telefon do góry. Ledwo to zrobił, cacko błysnęło na niebiesko i zawibrowało.

 

Masz rację, jestem wielki.

 

Naruto wyszczerzył się dziko.

 

Coraz lepiej Ci idzie, Uchiha. Moje szkolenie się opłaca.

 

Tym razem nie czekał zbyt długo na odpowiedź.

 

Nie, Naruto, Twoje szkolenie nie odnosi żadnych skutków. To ja tracę do Ciebie cierpliwość. Żebyś nie żałował, bo mam coś dla Ciebie.

 

Uzumaki zaśmiał się głośno. Dupek naprawdę był coraz lepszy, przynajmniej dało się z nim pośmiać. Naruto nie lubił ludzi bez poczucia humoru.

 

Randka i prezent? Super.

 

Idiota  – padła odpowiedź.

 

Następnego dnia, jadąc do szkoły z mamą, przekazał jej, że to Sasuke odwiezie go potem do domu. Mama spojrzała na niego z wyższością i już otwierała usta, by powiedzieć coś na temat Uchihy, lecz ją poprosił, aby milczała. Mama to najchętniej zeswatałaby go z kim popadnie, byleby mieć potwierdzenie, że nie jest samotny. Rozumiał ją. Rozumiał ojca. Byli w końcu jego rodzicami i chcieli, by był szczęśliwy, ale na wszystkich bogów (!!!), nie z Uchihą! Chyba by się wykończył z kimś tak drętwym i tępym!

Nauce tego dnia poświęcił minimum czasu. Zastanawiał się nad tym, co też wymyślił Uchiha i jaką ma niespodziankę? W ogóle… kurde, czemu ten idiota wyskoczył z jakąś niespodzianką? A jak to jakaś pojebana niespodzianka? Po takim głupku można się wszystkiego spodziewać.

Po lekcjach z niepokojem opuszczał szkołę, niepewny, co zobaczy. Miał wyobrażenie Sasuke, stojącego przed szkołą z czymś dużym i obciachowym w rękach.

Na szczęście, gdy wyjechał z budy, jego oczom ukazał się oparty o samochód Uchiha, w czarnych okularach przeciwsłonecznych, w ogóle, od stóp do głów ubrany w czerń. Drań ściągał na siebie praktycznie wszystkie spojrzenia, ale zdawał się to ignorować. Trzymał ręce splecione na piersi, opierał się o swój samochód, nogi skrzyżował w łydkach. Brakowało mu tylko napisu na czole: BEZ KIJA NIE PODCHODZIĆ.

Naruto westchnął.

- Ty, to nie ten, który przyjechał po ciebie ostatnio? – zagadnął go Kiba, kolega z drużyny koszykarskiej i klasy. Naruto jechał wraz z nim w stronę bramy.

- Taa… kotek Czarnuszek… - odparł Naruto, uśmiechając się nieznacznie. Kiba skrzywił się.

- Nie mów mi, że ty i on… że wy…

- Weź! – żachnął się Naruto. – Mam zły gust, ale nie aż do tego stopnia.

- To co to za jeden?

- To moja nieszczęsna randka – odparł Naruto z jeszcze szerszym uśmiechem na ustach. Kiba prychnął, pożegnał się i skręcił, a Naruto podjechał do Uchihy.

- Wyglądasz jak chmura gradowa – powiedział. Uchiha ściągnął okulary.

- Ciebie też miło jest widzieć – odparł.

- To co to za niesamowita niespodzianka, że nie dość, iż mówisz o niej Naruko, to jeszcze wypisujesz mi na telefon?

Uchiha nie odpowiedział, tylko uchylił drzwi od strony pasażera w swoim samochodzie. Gestem wskazał mu wnętrze.

- Zapraszam.

Naruto zmarszczył nos, ale podjechał do auta i przesadził się na miękkie, wygodne siedzenie obite jasną skórą. Zapiął pas, a Sasuke sprawnie złożył jego wózek, upchnął go w bagażniku i usiadł za kierownicą.

- Dokąd jedziemy? – zapytał Naruto.

- Gdziekolwiek. Jesteś głodny? Może obiad, ja stawiam.

- Boże, to naprawdę randka! – przestraszył się teatralnie Naruto, a Sasuke rzucił mu pobłażliwe spojrzenie.

- Wybacz, nie chcę cię obrazić, ale nie jesteś w moim typie – powiedział. Naruto zamyślił się, przybierając do tego pozę człowieka pogrążonego w myślach. Postukał palcem o policzek.

- No nie wiem, lecisz na Naruko, a my jesteśmy bliźniakami… - powiedział. Uchiha prychnął, ruszając.

- Ja jestem głodny i mam zamiar coś zjeść – powiedział wyniośle.

- Dobrze. To może do Ichiraku?

- Gdzie to jest? – zapytał Sasuke. Naruto wzniósł oczy do nieba.

- Boże, biedny, bogaty chłoptasiu, ile wspaniałych rzeczy cię omija! Jedź, ja cię poprowadzę, biedne stworzenie!

- Czy to jakiś bar dla idiotów? Bo wiesz, ja w takie miejsca…

- Ha, ha! – przerwał mu Naruto kpiąco. – Żart na medal.

- Bo i się staram zrównać z twoim poziomem – powiedział Uchiha. Naruto pokręcił głową.

- Odgrzewane dowcipy się nie liczą – powiedział. – Postaraj się trochę bardziej.

- Dla ciebie? Proszę cię – prychnął Uchiha.

- Tak, wiem, że dla ciebie to zaszczyt, ale nie musisz być nieśmiały. W lewo – dodał, gdy Sasuke otwierał już usta, by mu odpowiedzieć. Naruto doskonale się bawił, doprowadzając go do irytacji.

Uchiha skręcił, a potem spojrzał na niego chmurnie. Wziął głęboki oddech, jakby musiał się uspokoić przed rozmową z nim.

- Naruko mówiła coś o mnie? – zapytał. Naruto pokręcił głową.

- Nie, żeby mi na tobie zależało, wręcz przeciwnie, a ponadto mi płacisz, więc tym bardziej, ale jeśli mogę ci doradzić, to ja bym taką dziewczynę sobie odpuścił. Naruko cię nie lubi. Człowieku, ją mdli na twój widok.

Sasuke skrzywił się.

- Nie wie, czego chce – powiedział.

- Ona właśnie wie, czego chce – odparł Naruto. – Przy następnym skrzyżowaniu prosto, a potem zaraz będzie w prawo. Naruko zawsze wiedziała, czego chce. I z całą pewnością nie jesteś to ty.

- To się okaże – powiedział Sasuke, a żyłka zapulsowała na jego czole. – Nie wiem, dlaczego wszyscy uważacie, że nie pasujemy do siebie…?

- Bo nie pasujecie?! – zawołał Naruto. – Naruko lubi działać, lubi… nie wiem, wyzwania? Coś w tym guście. Chciałaby cały czas być w ruchu, pomagać, pracować, działać. Od dziecka tak mieliśmy, ona nigdy nie siedzi w miejscu! A za przeproszeniem, ale ty jesteś trochę nudny.

- Nie jestem nudny! – zaprotestował Sasuke. Naruto pokręcił głową.

- Masz o sobie niewłaściwe wyobrażenie – powiedział. – Patrz, ten pomarańczowy budynek to Ichiraku!

Sasuke zjechał na parking przed restauracją i zatrzymał się, a potem wysiadł i poszedł wyciągnąć jego wózek.

Chwile później już byli w Ichiraku. Naruto zaraz podjechał do baru, głośno witając się z szefem.

- Naruto! – ucieszył się mężczyzna. – Witaj! O, i kolega. Dzień dobry.

- Dzień dobry – burknął Sasuke, a potem przysiadł na jednym z wysokich stołków przy jednym ze stolików niedaleko baru. Sięgnął po menu. – O, ramen. Bar z ramen. Wyszukany gust.

- Cóż, akurat na jedzeniu to ja się znam – odparł Naruto. – Szefie, dla mnie to co zawsze! A ty, Uchiha, co zjesz?

- Obojętne. Może być to samo, co ty – powiedział, zamykając menu, po czym spojrzał na niego. Naruto zmarszczył brwi.

- No dobra, to co to za niespodzianka? – zapytał w końcu Uzumaki.

 *

zapraszam do komentowania, zbieramy już drugi tysiąc xD miłego weekendu xD 

17 komentarzy:

  1. Nya! W takim momencie?~
    Niespodziewanka... T^T
    Naaach...
    No... I trochę mi się udzielił humor... taki czarny... i przygnębienie, pisząc akurat na gadu w międzyczasie... Ech... Widzisz? Masz moc wpływania na ludzi i ich nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  2. koteczek Czarnuszek ... jak słodko.
    Ja się tylko zastanawiam kiedy się Naruko z Itachim spotkają i Sasuke się o tym dowie. Wtedy to dopiero pojawią się chumry gradowe nad naszym chodzącym samozwańczym symbolem seksu xD
    No nic, powodzenia we wszystkim powiązanym z nauką mówieniem i pisaniem i szybkim powrotem do tworzenia dla nas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jeeeeej! myślałam że się nie doczekam! jest super! życzę powodzenia w egzaminach i weny twórczej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna.n notka, bardzo ciekawa coraz bardziej w wciąga...ten k koteczek Czarnuszek sweet ;) czekam z n niecierpliwością na next:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    jaki wspaniały rozdział, tak ten rehabilitant sprawiał bardzo miłe wrażenie, tak normalnie, na spokojnie rozmawiał z Naruto... Rodzice martwią się o Naruto, ze jest samotny i już chcieliby go ze swatać z Uchihą.... Rozmowa Minato z synem była przezabawna.... Mam nadzieję, że to „co zwykle” to jakaś podwójna porcja, niech Uchiha się załamie, że taką ilość będzie musiał zjeść....
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Uchiha się załamie kiedy zobaczy rachunek. Ciekawi mnie ta niespodzianka... Może znalazł jakiegoś dobrego specjaliste dla Naruto? Ja mam nadzieję, że wróci do zdrowia. Pozdrawiam i życze powodzenia na egzaminach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niespodzianką jest bilet na mecz xD w poprzednim rozdziale to było xD

      Usuń
  7. Ja bym chciała żeby jednak "do zdrowia" nie wracał. Nie to, że jestem tak zła czy cuś ale cholera to byłby totalny banał. Przecież jest (było?) napisane, że to uszkodzenie kręgosłupa i nie da się tego odwrócić. Chyba nigdzie nie spotkałam się z jednym z chłopców na wózku i to by było takie... świeże? nowe? odkrywcze? na pewno oryginalne. Chociaż trudno byłoby Naru być na górze w łóżku ale da się zrobić^^
    pzdr eQ

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedyną bolączką tego opowiadanie jest to, że tak rzadko pojawiają się kolejne rozdziały!
    Kocham je!
    ehoon

    //

    OdpowiedzUsuń
  9. Czemu w takim momencie? Teraz będzie mnie zżerała ciekawość! Ale notka świetna i mam nadzieję że następna szybko wyjdzie :D Powodzenia i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale Sasek napalił się na Naruko... Naru tak trzymaj! Cudnie mu wbija.. ukazałaś Go tak odmiennego. .Jestem pod ogromnym wrażeniem.
    Powodzenia ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział niesamowity :) Dlaczego skończyłaś w takim momencie ?? :( Kotek Czarnuszek słodko *.* Chciałabym żeby jakimś cudem Naruto zaczął chodzić :D Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę !!!

    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    ~P.W

    OdpowiedzUsuń
  12. Żartujesz, prawda? Jak mogłaś przerwać w takim momencie. Yaaay. Uderzyło mnie to boleśnie. Rozdział genialny, można było się tego spodziewać, choć inicjatywa Sasuke mnie zdziwiła. Nie mogę się doczekać, kiedy ten dupek zacznie w końcu coś ten tego z Naru i ta sobie spokój z jego siostrą. Grr, zakuty łeb po protu. Z chęcią podeszłabym do niego i kopnęła w tę piękną dupę, żeby się ogarnął chłopak. Ma przed sobą zajebistą partię, a leci na cycki Naruko..
    Weny, czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mało?. Bardzo mało? To jest świetne, zajebiste, zabójcze, cudowne,
    wyszukane, zabawne, nowe, intrygujące, powalające, zaskakujące, nieziemskie.
    Jedno z najlepszych, jakie czytałam ;]
    Jesteś nad wyraz pomysłowa i aż boję się, że mnie z moimi pomysłami w niedługim czasie wyprzedzisz :]
    Sasuke, jakiego kreujesz.. jak najbardziej mi odpowiada, jest taki inny, choć i podobny. Myśle, że taki by był, gdyby manga opowiadała o czasach nam współczesnych.
    Naruto z kolei... nigdy nie podjęłabym się zrobienia z niego niepełnosprawnego, gdyż bałabym się opisywać np. sferę intymną. :p Poczucie humoru tego bohatera świadczy o Twoim własnym , więc jest bosko ;>. Co jeszcze?
    Naruko. Ta intryga z Itą sprawia, że opo nabiera niebezpiecznego obrotu, a co za tym idzie, jeszcze bardziej przyciaga ;] laska jest świetna i aż dziw, że charakterem tak podobna do Uzumakiego.. :]
    Czekam niecierpliwie na kontynuację, życzę weny i zapraszam do Muaa ^^
    Yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com.

    POZDRAWIAM . Ina.

    OdpowiedzUsuń
  14. Proooszę o kolejną notkę!!!!! Pliiiisss
    A i weny życzę ^^
    Mitsuri ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. kocham twoje opowiadania niesamowite plz o koleją notkę pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejeczka,
    wspaniale, o matko ta rozmowa między Minato a Naruto bosko o tak wychowali dwa potwory... Naruto mógł powiedzieć Sasuke, że Naruko mówiła o nim że świetnie by wyglądał - umalowane oczy na czarno, czerwone oczy i żółta kiecka ;) niech "to co zwykle" bylo jakąś mega porcją ramenu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń