wtorek, 2 lipca 2013

Festyn

cóż, kolejny one-shot, a to dlatego, że sesja wyssała ze mnie wszystkie siły i po prostu nie chce mi się skończyć rozdziału do żadnego z opowiadań. ale spokojnie, do każdego opowiadania mam napisane po kilka stron, więc w przyszłym tygodniu powinnam już mieć kilka nowych rozdziałów xD 
one-shot ten powstał dawno temu, zdziwi Was to, ale jeszcze przed Jinchuuriki. jest to jeden z pierwszych moich tekstów, pisany jeszcze przed powstaniem bloga xD bądźcie więc wyrozumiali.
mimo wszystko jest to jednak uroczy tekst, więc zapraszam:




            Naruto Uzumaki siedział na niskim murku otaczającym fontannę i bosymi stopami błądził po tafli wody, przyglądając się, jak trójka małych dzieci tapla się w wodzie, śmiejąc się głośno i oblewając. Ich mamy stały przy fontannie, rozmawiając i pilnując pociech. Nieco dalej jakaś zakochana para szeptała sobie do ucha, a jeszcze dalej grupka nastolatków rozmawiała o czymś, śmiejąc się wesoło.
- Jak przyjemnie! – zawołał głośno i spojrzał w bok, na siedzącego obok Sasuke. Uchiha nie trzymał nóg w wodzie, wręcz przeciwnie. Siedział odwrócony tyłem do wszystkich obserwowanych przez Naruto ludzi i z niezadowoloną miną gapił się gdzieś przed siebie, w  stronę budynków po drugiej stronie placu. Naruto westchnął.
- Sasukeee, mamy wolne, co się z tobą dzieje?
            Uchiha przeniósł na niego znudzone spojrzenie. Dla Naruto ta mina wyrażała wszystko.
- Oj, nie przesadzaj – mruknął. – Wcale nie jest tak źle. To, że musimy tu zostać do końca festiwalu to tylko plus. Pomyśl o tym jako o wakacjach. Ludzie zazwyczaj lubią mieć wakacje, ostatnio cały czas pracujemy. Jak nie tamten zbieg, to potem ta misja z kapłanką, teraz ostatnio tamte kradzieże, o potem jeszcze ewakuacja tego skażonego obszaru, w dodatku Babcia Tsunade wciąż mi przypomina, że obiecaliśmy pomóc w archiwum, a z tego, co wiem, to tam jest niezły bałagan. Wiesz, kiedy ja się ostatnio wsypałem? Wiesz? Dawno! Sam nawet nie pamiętam kiedy! A teraz przynajmniej się powylegujemy, mamy wszystko za darmo, za nic nie płacimy, ba, jeszcze nam za misję zapłacą! Potem tylko odniesiemy te coś, co tu na koniec pobłogosławią, do tamtego muzeum i tyle. Kurde, codziennie chciałbym takie misje! A ty, Sasuke? – zerknął na Uchihę, ale ten nie zareagował, wpatrując się nadal w ten sam punkt. – Tak, masz rację, trochę to nudne, ale pomyśl, że może się trochę opalisz? – odpowiedziało mu milczenie. – Nie? Nie chcesz się opalić? Zawsze jesteś taki blady, a przecież dużo czasu spędzamy na słońcu. Ja jestem taki brązowiutki, a ty… Smarujesz się czymś? Nie? Może to zależy od skóry, ja wiem? Nie mam pojęcia, nigdy się nad tym nie zastanawiałem… Za to ostatnio myślałem sobie, że zjadłbym ramen, ale tu nigdzie nie ma i się zastanawiałem, czy nie kupić książki kucharskiej i nauczyć się, jak się taki ramen robi. To nie może być trudne, nie? Ty chyba umiesz gotować, co nie? – znów zerknął na Sasuke, który nie poruszył się nawet o milimetr. – Wiem, że nawet nieźle ci to wychodzi, nie musisz się chwalić. Ja jakoś nigdy nie miałem ani czasu ani ręki do gotowania, choć chyba powinienem coś umieć, Sakura w kółko powtarza, że się źle odżywiam, zresztą, Kakashi też. A wiesz, że sensei Kakashi i ta jego nowa dziewczyna wyjechali razem na wakacje? Tak, wyjechali, może nam się wesele szykuje? To byłoby fajne, gdyby Kakashi w końcu znalazł sobie żonę, nie? On zawsze był sam, no i chyba nie był szczęśliwy, a z żoną… gotowałaby mu… Może mogłaby mnie pouczyć? Co myślisz? – Uchiha w końcu pokazał, że żyje, bo ziewnął szeroko, zasłaniając usta ręką. Naruto uśmiechnął się. – Tak, ja też zgłodniałem, tak gadając o jedzeniu. To gdzie idziemy?
            Uchiha podniósł się i spojrzał na niego wyczekująco. Naruto wstał i wyszedł z fontanny, a potem założył na siebie buty. Poprawił yukatę, w którą był ubrany i zerknął na Sasuke. Ten odwrócił się i ruszył bez słowa.
- Mam ochotę na sushi – stwierdził Naruto, zakładając ręce za głowę i idąc za przyjacielem. – Skoro nie ma tu dobrego ramen, to sushi to najlepsze rozwiązanie. Chyba, że wolisz sashimi? Nie, masz rację, sushi jest lepsze. Właściwie, to moglibyśmy wykorzystać ten czas i też się trochę zabawić, skorzystać z tego, że za nas płacą, co? Może wyskoczymy gdzieś wieczorem? – zerknął w oczy Sasuke i zmarszczył nos. – Ty nigdy nie chcesz nigdzie wychodzić! Masz może jakiś lepszy pomysł? Siedzimy w pokoju i się nudzimy, a tu tyle atrakcji! Jak nie chcesz, to pójdę dziś sam! Wcale się nie zgubię, draniu! Mam świetną orientację w terenie… nawet po pijaku, a co! Zresztą, nie muszę cię nawet słuchać, sam sobie dam radę, bez łaski, Uchiha!
            Sasuke zatrzymał się i uniósł głowę, spoglądając na szyld wiszący nad drzwiami do jakiegoś budynku. Naruto również się zatrzymał i spojrzał w tym samym kierunku. Stali przed niewielką jadłodajnią, wokół nich, po chodniku, kręcili się ludzie. Uzumaki uśmiechnął się.
- Świetny wybór, chodź, wchodzimy! – wskoczył rozradowany do środka i od razu usadowił się przy stoliku niedaleko okna. Sasuke usiadł przy nim, rozglądając się dookoła. Uchwycił spojrzeniem kelnerkę, która podfrunęła do nich jak na skrzydłach.
- Coś podać? – zagadnęła, trzepocząc rzęsami w stronę Uchihy. Ten spojrzał na nią nieprzychylnie. Naruto zaśmiał się wesoło, kiedy dziewczyna zaczerwieniła się i zrobiła krok do tyłu.
- Proszę się draniem nie przejmować! – zawołał blondyn. – Poprosimy dwa razy sushi z avocado i dwie zielone herbaty, a na deser chichi-dango dla mnie, też dwa razy, a dla drania botchan-dango, bo dranie lubią takie dango, prawda, Sasuke?
            Uchiha nie odezwał się.
-Sama pani widzi – Naruto nachylił się w stronę kelnerki. – On nawet za bardzo nie lubi słodyczy i trochę nudny jest… - Uchiha nie poruszył się, a Naruto odskoczył od kelnerki. – Dobra, dobra, nic nie mówiłem, podły draniu! – zawołał, a kelnerka uciekła, oglądając się na Naruto, jakby był nienormalny. – Nie lubię cię, Uchiha – syknął Naruto.
- Ze wzajemnością – odparł Sasuke, przenosząc znudzone spojrzenie z powietrza na swojego towarzysza. Oparł się na łokciu, uśmiechając się delikatnie.
- To jak, wyjdziemy gdzieś wieczorem? – zapytał Naruto z nadzieją. Uchiha westchnął z rezygnacją.
- Gdzie chciałbyś iść? – spytał dla świętego spokoju, a Naruto uśmiechnął się szeroko.
- Oj, tu jest dużo atrakcji! Ale wiesz, chodźmy do wesołego miasteczka!
            Uchiha uniósł w górę jedną brew.
- Do wesołego miasteczka?
- Nigdy nie byłem w wesołym miasteczku! A to tutaj jest takie wielkie, nocą musi wyglądać fajnie! Co ty na to? Super! – wykrzyknął, zanim jeszcze Sasuke się odezwał. – Jednak nie jesteś taki zły, draniu! Pojeździmy sobie na diabelskim młynie, odwiedzimy Dom Strachów, nażremy się waty cukrowej aż nas zemdli i zobaczymy, który z nas ma lepszego cela, strzelając do kaczek! Będziemy się świetnie bawić!
            Do ich stolika podeszła kelnerka, niosąc zamówione przez nich sushi i herbatę. Postawiła dania przed nimi i spojrzała z nadzieją na Sasuke, lecz ten odwzajemnił to spojrzenie wzrokiem mówiącym, że im szybciej i dalej znajdzie się od ich stolika, tym lepiej. Dziewczyna uciekła natychmiast.
- Jeśli chodzi o świetną zabawę, to wolałbym potrenować – mruknął Sasuke, biorąc do rąk pałeczki. Naruto, słysząc to, wywrócił oczami.
- Wiem, draniu! Ale ja chcę się zabawić jak normalny człowiek, a nie! Trening kojarzy mi się z pracą, a ostatnio mamy aż za dużo pracy! – marudził, wcinając swoją porcję i patrząc na Sasuke, który z westchnieniem zaczął jeść i znów przestał się odzywać.
            Zjedli w milczeniu, co dla Naruto było stanem niezwykłym. Kiedy kelnerka pojawiła się przy ich stoliku po raz trzeci, tylko postawiła deser, zabrała wyczyszczone talerze i zaraz uciekła, nie spojrzawszy na Uchihę nawet jednym okiem.
- Lubisz watę cukrową, prawda? – zapytał nagle Naruto, a Sasuke zerknął na niego jednym okiem. – Oj, no weź! No to co ty lubisz w takim razie?!
            Uchiha nie odpowiedział, tylko spojrzał na Naruto jakoś dziwnie. Ten prychnął i odwrócił głowę, nadymając policzki.
- Głupi Sasuke – wyszeptał.
            Do końca siedzieli już tylko w milczeniu. Gdy skończyli, każdy zapłacił za siebie i wyszli.
            Skierowali się do hotelu, w którym mieszkali. Udali się na górę, do pokoju, który dzielili. Naruto milczał całą drogę, planując wieczór. Chciał wykorzystać dobry humor Sasuke na tyle, na ile się da. Rzadko się zdarzało, by Uchiha był tak rozmowny i pogodny, dlatego Uzumaki snuł rozległe plany. Chciał skorzystać ze wszystkich atrakcji i dobrze się bawić. Przepuszczenie takiej okazji byłoby zwyczajnym marnotrawstwem, a przecież oni tak rzadko mieli czas na zabawę.
            Dotarli do pokoju i weszli do środka. Naruto przeciągnął się, ziewając i zerknął na towarzysza. Sasuke usiadł na swoim łóżku, opierając się o ścianę i wyjął książkę ze swojego plecaka. Pogrążył się w lekturze, nie zwracając uwagi na Uzumakiego. Ten krążył chwilę po pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, aż w końcu postanowił iść pod prysznic. Zabrał z plecaka ręcznik, szampon, ciuchy na przebranie i poszedł się myć.
            Po kąpieli wysuszył dokładnie włosy, ubrał się w czarne dżinsy i błękitną koszulkę z pomarańczowym znakiem Konohy na plecach, spryskał się swoimi ulubionymi perfumami od góry do dołu i wrócił do pokoju. Sasuke oderwał swoje czarne ślepka od kart książki i spojrzał na niego.
- Myślałem, że wyjdziemy jak się ściemni – powiedział, zerkając na okno.
- Ale wcześniej pójdziemy zwiedzić wioskę, jeszcze nic nie widzieliśmy!
- A czy ja wyraziłem na to zgodę? – zapytał Uchiha, unosząc jedną brew.
- Jak nie chcesz, to nie idź, pójdę sam i znajdę sobie jakieś towarzystwo – odparł Naruto. Uchiha prychnął, zamknął książkę i zabierając swój plecak, poszedł do łazienki. – Wcale nie wybrałbym sobie złego towarzystwa, Uchiha! – krzyknął za nim blondyn.
- Wybrałbyś! – odkrzyknął czarnowłosy.
- Wcale nie!
- A właśnie, że tak, młotku! Ufasz wszystkim dookoła, zamiast czasem się zastanowić! Nie wszyscy są tacy, jak ty!
            Naruto fuknął i już chciał mu odpowiedzieć paroma ostrymi słowami, ale usłyszał szum wody od prysznica. Westchnął i usiadł na swoim łóżku, czekając. Niedługo potem Sasuke wynurzył się z łazienki, czysty i pachnący, ubrany od stóp do głów na czarno. Naruto zmrużył oczy.
- Co tak monotonnie? – zapytał, na co Sasuke wzruszył ramionami.
- Wychodzimy? – zapytał, a Naruto poderwał się z miejsca i czym prędzej opuścił pokój. Zeszli na dół i wyszli z hotelu. Naruto natychmiast rzucił się ku najbliższemu sklepikowi z pamiątkami i kupił informator turystyczny. Sasuke wywrócił oczyma.
            Zabrali się za zwiedzanie, a w tej wiosce, jak się okazało, była cała masa atrakcji. Najpierw zwiedzili stary, warowny zamek mieszczący się na wzgórzu niedaleko wioski, w którym znajdowało się muzeum broni białej. Naruto uśmiechał się pod nosem, widząc, jak Sasuke świecą się oczy z zachwytu, choć Uchiha starał się to ukryć. Zaczepiał jednak Naruto co chwilę i naprawdę gadał! Opowiadał mu wszystko, co wiedział na temat danego oręża, zaś Naru słuchał uważnie, kiwając głową. Wiedział, że doskonale wybrał na sam początek i odwiedziny w tym muzeum wprawią Sasuke w jeszcze lepszy humor.
            Następnie udali się do miejscowej galerii sztuki na wystawę jakiegoś tam słynnego artysty, przeszli się po rynku i obejrzeli stare budynki, zachwycające swą architekturą, zajrzeli do ogrodu botanicznego z ogromnym zbiorem roślin z całego kraju, aż na koniec do zoo gadów i pajęczaków, w którym Naruto o mało nie umarł ze strachu.
- Jestem głodny i trochę zmęczony – jęknął w pewnym momencie Naruto, masując się po brzuchu. – Chodźmy najpierw gdzieś coś zjeść…
            Szli już w stronę wesołego miasteczka, które znajdowało się po drugiej stronie wioski. Uchiha zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła.
- A gdzie my teraz znajdziemy wolne miejsce? – zapytał jakby sam siebie, rozglądając się po knajpach, które mijali. Całe miasto tętniło życiem, z racji wieczoru wszyscy wylegli na ulice. Wioska rozświetlona była lampionami, zewsząd grała muzyka, po ulicach przechadzały się zakochane pary, trzymające się za ręce oraz grupki przyjaciół, śmiejące się wesoło. Knajpy i jadłodajnie były przepełnione, bary tętniły życiem, wszelkie kawiarnie pękały w szwach. Naruto i Sasuke szli chodnikiem, rozglądając się za miejscem, w którym mogliby normalnie zjeść. W pewnym momencie Naruto szturchnął przyjaciela w ramię.
- Tutaj! – wskazał palcem na jakąś jadłodajnię. Wszystkie stoliki były zajęte.
- Naruto, przecież…
- Czekaj! – Naruto mrugnął do niego jednym okiem i wszedł do ogrodu pełnego stolików i otoczonego małym płotkiem. Podszedł do mężczyzny siedzącego samotnie przy stoliku dla trzech osób.
- Hej, te miejsca są wolne? – zapytał, a mężczyzna spojrzał na niego. Wyglądał na dwa, trzy lata od niego starszego, miał ładne, duże, zielone oczy i brązowe włosy spięte w kucyk. Ubrany był w czarną koszulkę z trzema paskami – czerwonym, zielonym i żółtym – z przodu oraz w ciemne spodnie z kieszeniami. W jednym uchu miał kilka kolczyków, na nadgarstkach kolorowe bransoletki.
- Hej, tak, jasne, że wolne – odparł. – Siadaj.
- Ja i przyjaciel – mruknął Naruto, kiwając ręką na Sasuke. Ten zbliżył się z kwaśną miną. – Jestem Naruto, a to Sasuke – przedstawił ich Uzumaki.
- Tai – powiedział brązowowłosy. Wymienili uściski dłoni. Naruto i Sasuke usiedli przy stoliku. Uchiha skinął na kelnerkę, a ta przyfrunęła natychmiast, ignorując stolik obok niej, przy którym klienci też na nią kiwali.
- Słucham? – zapytała dziewczyna, wdzięcząc się do Sasuke. Uchiha jednak nawet na nią nie spojrzał, tylko wskazał ręką na Naruto.
- Poprosimy naleśniki! – zawołał uradowany Uzumaki, zerkając do menu. – Dla mnie z syropem owocowym, lodami pistacjowymi i czekoladą, najlepiej dwie porcje! Do tego sok porzeczkowy ze słomką, a dla drania… drań zje naleśnika z kwaśnymi owocami, musem kawowym i garścią orzechów, popije to wodą mineralną o smaku miętowym, tylko z lodem i nie udziwniajcie mu szklanki, bo się wścieknie, co nie, draniu?
            Uchiha spojrzał na niego jednym okiem. Naruto wyszczerzył do niego zęby i oddał menu zawiedzionej kelnerce. Spojrzał na Taia.
- Czemu jesteś sam? – zapytał bez krępacji, udając, że nie widzi morderczych min Sasuke.
- Jestem tu z dwójką znajomych – wyjaśnił mężczyzna, opierając się na łokciu. Przed nim stał talerz, na którym leżały resztki jakiejś potrawy, najprawdopodobniej warzywnej. – Ale oni są parą i gdzieś się zmyli, a ja wyskoczyłem tu na kolację. Naruto… Uzumaki Naruto, prawda? – zapytał nagle. Blondyn i czarnowłosy spojrzeli zdziwieni.
- Tak – przytaknął blondyn, a brązowowłosy uśmiechnął się lekko.
- Tak myślałem, to dość niespotykane imię.
- Ale skąd mnie znasz? – zaciekawił się Uzumaki, a brązowowłosy odgarnął niesforny kosmyk z twarzy, który wymknął się spod gumki. Sasuke zmarszczył jedną brew.
- Jesteś przyjacielem Lorda Kazekage – wyjaśnił.
- Jesteś z Suny! – zawołał Uzumaki, a Tai skinął głową.
- Co więcej, odbywaliśmy kiedyś razem misję, ale miałem maskę na twarzy – rzekł, zasłaniając na sekundę twarz swoją dłonią. Uzumaki otworzył szerzej oczy.
- No tak! – wykrzyknął, wskazując Taia palcem. – No tak! Ta zielono-niebieska, z takimi fajnymi uszami!
- Dokładnie. – Tai skinął lekko głową, uśmiechając się nadal. – Bardzo miło cię znowu zobaczyć, Naruto – powiedział.
- Ojej, jak dawno to było! – zawołał Uzumaki, błyskając białymi ząbkami. W tym momencie pojawiła się kelnerka. Uzumaki odebrał od niej swoją i Sasuke porcję, nie przejmując się tym, że dziewczyna chciała je przed nimi postawić. – Co u ciebie słychać? Ta misja to była udana, wyleczyłeś ramię?
- Trochę to trwało – powiedział Tai, pozwalając, by kelnerka zabrała jego pusty talerz. Dziewczyna ulotniła się. Brązowowłosy uniósł do ust filiżankę z kawą i napił się. – Ale przynajmniej miałem urlop. A jak tam twoja noga?
- We, jeden dzień i po ranie! Wiesz, ja się szybciej leczę!
- Ach, no tak – powiedział Tai, a Naruto pociągnął przez słomkę trochę swojego soku, po czym zabrał się za swoje naleśniki.
-A co tam u Gaary? – zapytał. Tai ponownie napił się kawy.
-Lord Kazekage jest ostatnio bardzo zajęty, wakacje, wiec wielu ninja jest na urlopie, ja w sumie też. – Tai uśmiechnął się delikatnie. – Wiąże się to z innym rozkładem wart, innym przydziałem misji, trzeba zmobilizować dodatkowe siły, by nie osłabić wioski…
- Gaarze też przydałyby się wakacje – mruknął Naruto. – Dawno go nie odwiedzałem, powinienem wpaść do waszej wioski i się mu na oczy pokazać, bo jeszcze o mnie zapomni.
- Lord Kazekage nigdy by tego nie zrobił – powiedział Tai, a Naruto uśmiechnął się do niego szeroko. Sasuke prychnął głośno, a oni spojrzeli na niego.
- Nie smakują ci naleśniki, Sasuke? – zapytał natychmiast blondyn, nachylając się nad porcją czarnowłosego. – Myślałem, że…
- Nie, naleśniki są akurat w sam raz – prawie warknął Uchiha. Naruto natychmiast znów się uśmiechnął.
- To zjadaj szybko i idziemy do tego wesołego miasteczka! Tai – zwrócił się do brązowowłosego, ignorując Sasuke, który skrzywił się lekko. – Może pójdziesz z nami, co? Skoro twoi znajomi cię zostawili, to przyłącz się do nas. Co prawda skończyliśmy już zwiedzanie, ale idziemy do tutejszego wesołego miasteczka. Chodź z nami! – poprosił błagalnym tonem. Tai wzruszył ramionami.
- Z chęcią, jeśli nie będę przeszkadzał – powiedział, a kolejne prychnięcie Sasuke zostało zagłuszone przez okrzyk radości, który wydał Naruto. Uzumaki zaczął poganiać Uchihę z jedzeniem, a sam zjadł swoją porcję w tempie ekspresowym. Sasuke jednak nie spieszył się, tak że Naruto i Tai na niego czekali. W końcu jednak zjadł, zapłacili i wyszli, kierując się w stronę wesołego miasteczka. Naruto i Tai cały czas rozmawiali, zaś Sasuke w ogóle się nie odzywał. Trochę to Uzumakiemu przeszkadzało, bo był to inny rodzaj milczenia niż zwykła cisza, do której był przyzwyczajony, ale przy Taiu nie chciał wypytywać, o co przyjacielowi chodzi. Uchiha był na coś zły, ale Uzumaki nie miał pojęcia, na co.
            Dotarli na miejsce. Naruto już od pierwszych chwil migotały oczy. Sasuke wywrócił swoimi, gdy ten jak dziecko pognał w stronę pana z wózkiem, sprzedającego watę cukrową.
- Tai, jaki chcesz kolor?! – ryknął, a Tai zaśmiał się głośno. Uchiha wykrzywił się po raz kolejny tego dnia.
- Zieloną! – zawołał shinobi z Suny, kiedy się do niego zbliżyli.
- To będzie tak – powiedział Uzumaki, zwracając się do sprzedawcy. – Jedna czerwona dla mnie, jedna zielona dla Taia i zwykła dla drania, bo drań nie lubi kolorów, albo raczej lubi czarny, ale czarnej nie ma, prawda?
- Prawda – przytaknął mężczyzna, uśmiechając się do niego szeroko. Najpierw przygotował watę dla Sasuke, potem dla Taia, a na koniec dla Naruto. Zapłacili i odeszli stamtąd.
- Draniu, nie krzyw się tak! – zaśmiał się Uzumaki. – To tylko wata, to jest dobre! O, o! Zobaczcie, rzucanie do tarczy! Chodźmy, chodźmy, ustawmy się w kolejce!
            Rzucił się ku kolejce do strzelnicy, ignorując fakt, że żaden z jego towarzyszy nie wyraził ku temu ani chęci ani zgody. Jednak mimo wszystko poszli za nim i stanęli w kolejce. Naruto cały czas paplał coś o celności i treningach, a Tai odpowiadał mu uprzejmie, coraz bardziej się do niego przysuwając. Sasuke natomiast stał z boku, obserwując ludzi dookoła. W pewnym momencie, korzystając z rozproszenia Naruto, wcisnął swoją nietkniętą watę cukrową jakiemuś dzieciakowi. Ten wyszczerzył do niego zęby i uciekł, machając mu ręką, ale Sasuke nie odmachał. Chciał się tylko pozbyć tej cholernej, lepiącej się rzeczy.
            Ogonek powoli posuwał się do przodu, aż przyszła ich kolej.
- OJEEEEEEEJ! – zawołał nagle Uzumaki, wlepiając swe piękne ślepka w wiszącego na wystawie, ogromnego miśka w kształcie czerwonej ropuchy, łudząco przypominającego jedną z tych, które sam przywoływał. – Jaaaaki faaaajnyyy!
- To nagroda główna za najwyższy poziom – poinformował ich właściciel strzelnicy, trzymający w dłoniach pudełko z kunai.
- No to ktoś musi ją wygrać – powiedział nagle Tai, podchodząc do miejsca zaznaczonego czerwonym iksem, tuż przed wąską ladą,  naprzeciw kilku półek wyłożonych czerwonym atłasem, przypominających schody.
- Pojedynek – mruknął tylko Uchiha, stając na drugim iksie i kładąc na ladzie pieniądze. Właściciel atrakcji uśmiechnął się do nich.
- Poziom najwyższy, ale podstawowy, czy dla shinobi? – zapytał.
- Dla shinobi – odparli jednocześnie. Tai oddał swoją niedokończoną watę blondynowi.
- A więc, po trzy rzuty – powiedział właściciel, wręczając im po trzy kunai. – Pana czarnego są czerwone tarcze, drugi pan, zielonooki, więc zielone – wyjaśnił, a potem czym prędzej się schował.
            Sasuke i Tai ustawili się, czekając, aż pojawią się tarcze, o których wspomniał właściciel. Czekali i czekali, gdy nagle te dwie wyskoczyły zza czerwonego atłasu. Mieli tylko po sekundzie, bo te zaraz się schowały, ale obaj trafili w sam środek. Sasuke prychnął głośno.
            Naruto stał z boku, obserwując ich. Nie miał pojęcia, czemu obaj się tak nabzdyczali, ale nie przeszkadzało mu to. Miał dwie waty cukrowe i wiedział, że obaj są świetnymi shinobi, więc misiek już był jego. Stał więc grzecznie i czekał, uśmiechając się szeroko, a tamci dwaj walczyli już trzecią rundę po trzy rzuty, bo żaden jeszcze ani razu nie spudłował.
            W pewnym momencie Naruto krzyknął. Upuścił ostatnią watę i spojrzał na swój palec, a Sasuke natychmiast do niego doskoczył.
- Co się stało?! – zawołał, a Naruto wykrzywił się.
- Nic, kurde, pszczoła! – wyjaśnił, ssąc palec, w który został ukąszony. W tym samym momencie Tai  krzyknął zadowolony. Sasuke spojrzał w tamtą stronę i zorientował się, że właśnie przegapił ostatnią tarczę i przegrał.
- Tai, wygrałeś! – zawołał Uzumaki, patrząc, jak brązowowłosy odbiera miśka.
- To dla ciebie, Naru – powiedział Tai, przekazując maskotkę blondynowi. – Nie było łatwo, Sasuke to wspaniały przeciwnik.
            Uchiha odwrócił się do niego plecami, wściekły, a Naruto przytulił się do wielgachnego miśka, szczerząc bialutkie, równiutkie zęby.
            Uchiha wykrzywił się jeszcze bardziej, teraz wyglądał już, jakby rozbolał go ząb. Naruto im jednak nie odpuścił. Ciągnął ich w stronę wszystkich atrakcji, a że żaba mu trochę przeszkadzała, zapieczętował ją sobie w małym zwoju, który ze sobą nosił i w którym zapieczętowany miał cały sprzęt, identycznie, jak pozostali dwaj mężczyźni. Shinobi w końcu nigdy nie rozstawał się ze swoją bronią i stale był czujny.
            Naruto energia się nie kończyła. Cały czas paplał, rozśmieszał obu shinobi, chciał koniecznie wszystkiego spróbować i na wszystkim pojeździć. Trochę niepokoiła go dziwna rywalizacja między Sasuke a Taiem, więc wyłaził z siebie, by sprawić, aby i oni dobrze się bawili.
- Ojej, patrzcie, można wygrać złotą rybkę! – zawołał w pewnym momencie, kiedy wracali z diabelskiego młyna. – Kurczę, zawsze chciałem mieć rybkę! Chodźcie!
            Złapał ich za nadgarstki i zaciągnął w stronę stoiska z kolejnym konkursem. O ile Taiowi się to podobało i godził się na wszystko, o tyle Sasuke był coraz bardziej wkurzony, ale nie protestował. Naru dociągnął ich do stoiska i stanął z nimi w kolejce. Po chwili przyszła ich kolej.
- Aby złowić rybkę należy posłużyć się tym! – zawołała wesoła właścicielka konkursu, pokazując im małe, papierowe kacyrki. – Jeśli ktoś zrobi to zbyt gwałtownie, papier się przerwie i rybka ucieknie. Trzy podejścia!
            Tai wyciągnął pieniądze i położył je koło jednego z dwóch akwariów.
- Ja złapię jedną! – zawołał.
- I ja – dodał Sasuke, płacąc za siebie.
            Obaj zaczęli łowić rybki, ale w tym wypadku zwycięzcą okazał się Uchiha, który nie miał zamiaru zdać się na łut szczęścia, tylko zwyczajnie, ukradkiem, użył sharingana i przewidział sposób, w jaki popłynie rybka. Złowił ją już za pierwszym razem, wygrywając rybeńkę dla Uzumakiego.
- Ojeeeeej, Sasuke, dziękuję! – wykrzyknął Uzumaki, kiedy czarnowłosy, ku niezadowoleniu Taia, wręczył blondynowi torebkę wypełnioną wodą, w której pływała złota rybka. – Ale jest ładna! – Naruto podniósł ją na wysokość twarzy. – Ciekawe, czy to chłopiec, czy dziewczynka?!
- Chłopiec – powiedział Sasuke.
- Dziewczynka – rzekł w tym samym momencie Tai. Ponad głową Naruto zgromili się wzrokiem.
- Nazwę ją Sushi, będzie pasowało i do chłopca i do dziewczynki – rzekł uradowany Uzumaki, a Sasuke, po raz pierwszy tego wieczoru parsknął śmiechem.
- Chcesz nazwać rybkę Sushi? – zapytał z niedowierzaniem.
- No co, ładnie brzmi – mruknął Naruto, w śmieszny sposób nadymając policzki. – Nie podoba ci się?
- Nie, skąd – powiedział natychmiast Sasuke, nadal lekko się uśmiechając. – Pasuje idealnie.
            Naruto uśmiechnął się do niego i ruszył dalej, a Sasuke nachylił się w stronę Taia.
- Jeden : jeden – mruknął, a brązowowłosy uśmiechnął się z wyższością.
- Do czasu – szepnął. – Naruto, masz ochotę na jabłko w karmelu?! Zobacz, tam sprzedają! Chodź, ja stawiam!
            Naruto oczywiście miał ochotę i zaraz został zaciągnięty przez brązowowłosego w kierunku kolejnego stoiska. Sasuke został na chwilę sam w tłumie obcych ludzi, a jego mina sprawiła, że większość z nich odsunęła się od niego na bezpieczną odległość.
- Wygram – szepnął do siebie, zaciskając pięści i ruszył za tamtą dwójką, nie chcąc zostawić ich sam na sam nawet na chwilę.
            Tai kupił blondynowi słodkie jabłko i cała trójka skierowała się w ostatnią, nieodwiedzoną przez nich część miasteczka. Gdy szli, w pewnym momencie pojawił się tuż przed nimi jakiś niski facecik w kolorowym stroju.
- Dobry wieczór panom! – zakrzyknął, kiedy zatrzymali się, by go nie zdeptać. Zatrząsł tuż przed nimi wielką metalową puszką, która zadzwoniła wesoło. – Nasza fundacja wspiera domy dziecka i zbieramy…
- Nie, dziękujemy – powiedział natychmiast Sasuke i chciał go wyminąć, ale Naruto złapał go za łokieć.
- Czekaj, to przecież na sieroty! – zawołał. – Na takie dzieci, jak ja!
            Sasuke przyglądał mu się chwilę.
- No dobrze – mruknął w końcu i spojrzał na wyczekująco małego facecika. Ten odchrząknął i zaczął ponownie.
- Zbieramy na domy dziecka, ale skoro to wesołe miasteczko, to w wesoły sposób – rzekł i wskazał ręką w bok, a oni powiedli wzrokiem w tamtym kierunku. Stała tam mała, różowa budka z szyldem w kształcie czerwonych, kobiecych ust. – To budka pocałunków. Jeśli jeden z panów się zgodzi, mógłby dla fundacji zebrać trochę pieniążków, oferując pocałunki. I w dodatku… – Sięgnął do kieszeni i wyjął plik jakiś małych karteczek. – Jeśli komuś uda się zebrać sto pocałunków w ciągu dziesięciu minut, wygra w zamian plik talonów na ramen w sieci restauracji Pana Takady!
- Sto w tak krótkim czasie, przecież to nierealne! – wykrzyknął Tai, ale jego słowa prawie zagłuszył pisk Uzumakiego. Naruto zaraz znalazł się przed Sasuke i łapiąc go za dłonie, spojrzał mu w oczy swoimi niebieskimi ślepkami.
- Prooooooszę – niemal załkał.
-Nie ma mowy – odparł chłodno Uchiha, starając się zachować kamienną twarz.
- Sasukeeee, talony na ramen! Na ramen, kurczę! Takada robi najlepszy ramen zaraz po Ichiraku, a w drodze powrotnej będziemy mijać wiele jego restauracji! Nie będzie trzeba płacić! Sasukeeee, no proszę!
- W życiu.
- Prooooooszę, Sasuke, błagam! – W niebieskich ślepkach błysnęły łezki. – Tylko ty dasz redę zebrać tyle pocałunków! Proszę, zrobię wszystko!
            W czarnych oczach Sasuke coś błysnęło.
- Wszystko? – zapytał, mrużąc je przebiegle.
- Wszystko! – Gorliwie przytaknął Uzumaki. Sasuke uśmiechnął się, nachylił nad jego uchem i coś mu szepnął. Twarz Naruto przybrała czerwony kolor. Kiedy Uchiha się wyprostował, przez chwilę patrzyli sobie w oczy.
- Dobrze, niech będzie – szepnął po chwili Naruto, odwracając spojrzenie, a Sasuke uśmiechnął się tryumfalnie.
- Zgadzam się! – zawołał do niskiego człowieczka, a ten pisnął uradowany i niemal zaciągnął go w stronę swojej budki. Widać miał niewielu chętnych. Naruto i Tai zbliżyli się, patrząc, jak Sasuke wchodzi do środka i siada przy okienku, pod szyldem w kształcie ust. Jakaś dziewczyna, widząc to, pisnęła zachwycona, szturchnęła jedną ze swoich koleżanek i we dwie rzuciły się ku budce. Była na tyle głośno, że zwróciła uwagę innych, przebywających w pobliżu osób. Nie minęła sekunda, przed budką stał pokaźny ogonek na oko już w tej chwili, przewyższający setkę mdlejących, wachlujących się, szminkujących usta, psikających się perfumami i nerwowo poprawiających włosy kobiet. Naruto uśmiechnął się, z jednej strony trochę rozbawiony, a z drugiej dziwnie poirytowany. Stanął sobie z Taiem obok budki, patrząc, jak kolejne dziewczyny wrzucają pieniążki do puszki trzymanej przez niskiego człowieczka i podchodzą do Sasuke, by złożyć na jego ustach krótki pocałunek. Sasuke siedział po prostu nieruchomo, z zamkniętymi oczyma. Nawet nie patrzył i Naruto pomyślał, że to genialne rozwiązanie, bo nie wszystkie te dziewczyny były, jakby to powiedzieć, ładne. Niektóre… ale cóż, płaciły za to.
            Tai nachylił się ku niemu.
- Długo się znacie? – zapytał, a Naruto wyszczerzył zęby.
- Od zawsze! – odparł.
- Tak myślałem, ty znasz go na przestrzał…
- On mnie też – wtrącił Uzumaki.
- Raczej tego nie okazuje.
- To tylko maska – mruknął Uzumaki, a Tai pokiwał głową.
- Czego od ciebie chciał? – spytał delikatnie, a twarz Naruto przybrała wiśniowy kolor.
- Sasuke to też drań, chce mi dopiec, bo go namówiłem na to całowanie – powiedział, nadal lekko czerwony. Tai zmarszczył brwi.
- Czyli?
- Zobaczysz – mruknął speszony i jednocześnie niezadowolony Naruto. Brązowowłosy postanowił odpuścić i więcej już się nie dopytywał.
- Pięćdziesiąt! – krzyknął nagle niski człowieczek z puszką w dłoni. – I to w rekordowym tempie! Chyba szykuje się pierwszy zwycięzca! Nagroda czeka!
            Uzumaki zatarł ręce. Doskonale wiedział, że Uchiha wygra dla niego te talony. Wreszcie jego frustrująca wszystkich facetów zdolność na coś się przydała. Fakt, że do Uchihy lgnęły wszystkie kobiety nareszcie został wykorzystany i Naruto dziękował za niego bogom! Talony na darmowy ramen!
- Dziewięćdziesiąt! – krzyknął człowieczek gdzieś w ósmej minucie, a Naruto i Tai przyłączyli się do niego. Kolejka posuwała się wciąż do przodu i końca nie było widać. – Dziewięćdziesiąt jeden! Dziewięćdziesiąt dwa!
- Ramen, ramen! – zapiał Naruto, patrząc na zegarek na nadgarstku Taia. – Wiedziałem, że się uda!
- Dziewięćdziesiąt siedem! – wołał nadal mały człowieczek, odliczając. – Dziewięćdziesiąt osiem! Dziewięćdziesiąt dziewięć! Iiiiiiiii!
            Ale wtedy stało się coś niezwykłego. Sasuke, zamiast pocałować setną dziewczynę, odsunął ją na bok i wyskoczył z budki, lekko się chwiejąc, po czym stanął na równych nogach i już równym krokiem, podszedł do niskiego człowieczka, który patrzył na niego zaskoczony.
- Za setnego całusa płacę sam – wyjaśnił Sasuke, wrzucając do puszki całkiem spory plik banknotów. Potem wyminął zaskoczonego mężczyznę, podszedł wprost do Naruto, który stał jak sparaliżowany i na oczach wszystkich, w tym kobiet, które go całowały i drugi raz stanęły w kolejce, oraz tych, które już nie zdążyły, pocałował namiętnie blondyna. Był to zupełnie inny rodzaj pocałunku i nie tego sparaliżowany Naruto się spodziewał. Myślał, że Uchiha się wygłupia, że to po to, by z niego zakpić i go ośmieszyć przed tymi wszystkimi ludźmi za wkręcenie go w to całe całowanie. A tymczasem Sasuke złapał go za kark, przyciągnął do siebie i dosłownie zmiażdżył jego wargi swoimi, całując go jak najbardziej na serio. Zaskoczony blondyn nie był nawet w stanie zareagować, po prostu się nie poruszał. Po dłuższej chwili Uchiha się od niego oderwał i nie patrząc mu w oczy, po prostu odszedł. Naruto stał jak sparaliżowany jeszcze przez chwilę, zupełnie nie mogąc dojść do siebie. Po chwili jednak drgnął i obejrzał się za siebie. Sylwetka Sasuke zniknęła w tłumie ludzi, przez chwilę go widział, jednak zaraz stracił go z oczu. Chciał za nim pobiec, ale zatrzymał go właściciel budki pocałunków.
- Mam rozumieć, że talony miały trafić do pana? – zapytał, zupełnie nieświadomy, że Naru miał ochotę jak najszybciej dogonić czarnowłosego.
- Tak, tak – odparł Naruto, wpatrując się w miejsce, w którym ostatni raz widział Sasuke. Facet wcisnął mu talony do ręki, pogratulował mu i odszedł. Naru zrobił krok do przodu i w tym samym momencie droga została mu zasłonięta przez Taia.
- Odprowadzić cię do hotelu? – zagadnął mężczyzna. Naruto spojrzał mu w oczy. Chciał odmówić i pobiec za Sasuke, ale tak naprawdę, to nie miał pojęcia, co mógłby mu powiedzieć. Westchnął i skinął głową. Ruszyli w stronę wyjścia z Wesołego Miasteczka.
- A więc ty i Sasuke…? – zapytał Tai, taktownie nie kończąc. Naru drgnął.
- Nie! – zaparł się natychmiast, czerwieniejąc. – My nic nie… nic z tych rzeczy!
- Nie tak to wyglądało – uświadomił go Tai, a Naruto poczerwieniał jeszcze bardziej.
- Sa… Sasuke… tylko s-się wygłupiał – zaczął się jąkać, nie mając pojęcia, co powiedzieć. Myślał że to żart… tak to zabrzmiało, gdy tamten wyszeptał mu na ucho swoją propozycję… Uzumaki myślał, że Sasuke się z niego śmieje, w końcu to był Sasuke! Nieziemsko przystojny, wyjątkowo popularny, kochały się w nim wszystkie dziewczyny… - To… to był żart… to na pewno był żart – zaśmiał się do siebie, pocierając się po włosach z tyłu głowy. – C-coś takiego nam się przytrafiło… he he… eee… już kiedyś, w szkole…. Eee… a potem jeszcze raz, niechcący… ha ha…
            Znów zaśmiał się nerwowo. Tai nagle zatrzymał się i Naruto spojrzał na niego zdziwiony. Byli już przy bramie wyjściowej. Wokół kręcili się ludzie, dzieci z rodzicami, zakochane pary. Dla Naruto był to po prostu kolorowy tłum, jego głowa wypełniona była myślami o Sasuke. Nie miał pojęcia, co odbiło przyjacielowi. Jak mógł coś takiego zrobić?! Co on sobie myślał, żeby żartować w ten sposób?!
- Naruto – powiedział nagle Tai, a Uzumaki przyjrzał mu się. – Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ja i on przez cały czas ze sobą walczyliśmy.
            Uzumaki zamrugał dwa razy.
- Tak, wiem. Chyba cię nie polubił, on czasem tak ma, już taki jest, przepraszam cię za niego…
- Nie – przerwał mu Tai. – Nie o to chodzi. Widzisz, Naruto… my… my walczyliśmy o ciebie.
            Naruto otworzył szerzej oczy, wpatrując się ze zdumieniem w brązowowłosego. Teraz to Tai zaśmiał się z zakłopotaniem.
- Widzisz… heh… żaden z nas nie chciał odpuścić… ja nawet do tej pory nie chcę… - położył dłoń na policzku Naruto i pochylił się nad nim, jednak Uzumaki cofnął się o krok, przerażony. Tai zamarł w bezruchu, kilka centymetrów od jego twarzy. – Jednak… idź do niego…
- Ale…
- Idź!
            Naruto cofnął się o dwa kroki, potem jeszcze o dwa… aż w końcu obrócił się i uciekł. Kiedy biegł, zerknął jeszcze przez ramię i zobaczył Taia, stojącego w tym samym miejscu, jednak nie zatrzymał się. Biegł dalej, starając się nie potrącać ludzi po drodze. Dotarł do hotelu, w którym mieszkali, wpadł do środka i pognał do pokoju.
            Otworzył drzwi z rozmachem, dysząc po biegu. Siedzący przy stole Sasuke obrócił się w jego stronę. W dłoni trzymał książkę, siedział przy lampce, ale jak dla Naruto, wyglądał… dziwnie.
- Sasuke…
- Udała się randka z Taiem? – przerwał mu Uchiha, odwracając się do niego plecami. Naruto zmarszczył nos, zamykając za sobą drzwi.
- Sasuke…
- Lubisz takich kolorowych smarkaczy, co? Będziesz miał okazję częściej odwiedzać Gaarusię...
- Sasuke! – krzyknął Naruto. Uchiha zacisnął pięści.
- Co?
            Naruto nagle zaczął się śmiać. Słysząc to, Sasuke obrócił się gwałtownie.
- Co…?! Z czego ty się śmiejesz?!
            Blondyn opanował się z trudem.
- Je… - Zakrztusił się i przez chwilę kaszlał, nadal chichocząc. – Jesteś… jesteś zazdrosny o Taia! – wykrzyknął nagle. Blade policzki Sasuke pokryły się czerwienią. Ponownie obrócił się tyłem do Uzumakiego.
- Wcale nie!
            Uzumaki nadal chichotał, nie mogąc się powstrzymać.
- Oczywiście, że jesteś! Jesteś zazdrosny, Sasuke, ty jesteś zazdrosny…
- Dobrze! – wrzasnął Uchiha, zrywając się z krzesła. Gwałtownie obrócił się ku niemu. – Dobrze! JESTEM ZAZDROSNY O TAIA! Czy teraz jesteś zadowolony?! – wydarł się, a potem zamilkł, dysząc z furią. Naruto przyglądał mu się chwilę, a potem podszedł do niego i spojrzał mu w oczy.
- Ale wystarczyłoby częściej się odzywać, a nie miałbyś powodów, bo wszystko bym wiedział – powiedział z przekąsem. Sasuke spojrzał na niego z góry, prychnął, a potem złożył mu na ustach delikatny pocałunek, który Naruto oddał.
- Będę miał to na uwadze – rzekł z wyższością Uchiha, na co Naruto tylko się uśmiechnął. Wydawało mi się, że od tej pory między nim a Sasuke wszystko się zmieni.


dziękuję za przeczytanie xD kochani, mamy wakacje! życzę Wam wiec zabawy, wypoczynku, zwiedzania, niezapomnianych wrażeń i dużo, dużo słońca! abyśmy wszyscy naładowali baterie przed kolejnym rokiem!
pamiętajcie, że brak komentarzy zabija wenę! do napisania!

35 komentarzy:

  1. AAAAhhh ... niesamowite, normalnie brak mi słów xD
    Pozdro
    Malina

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku,, słodkie to *.* Zazdrość Sasuke była wprost genialna. I ta walka między nim a Taiem... Poza tym, nie sądziłam, że Sasuke zgodzi się na Budkę Pocałunków - to naprawdę nie w jego stylu! Ale, cóż, dla Naruto wszystko? ;3 I końcówka, w której sie przyznał, że jest zazdrosny, mhrrr...
    Uwielbiam Twój styl pisania(bo mimo iż pierwszy raz komentuję[gomenasai!], to czytałam już Twoje opowiadania) i to, że nie trzymasz się utartego schematu charakterów postaci.
    Życzę weny i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne rozdziały Twoich opowiadań. ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. To było boskie *.*
    Uwielbiam zazdrosnego Sasuke ;3
    czekam na więcej życzę mnóstwo weny
    Pozdrawiam Karasu-chan

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo, cudo i jeszcze raz CUUUUUDOOOO!!! Genialne! Kocham twojego bloga i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów opowiadań ^^.
    Pozdrawiam i życzę weny!!!
    Run

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gaaaruś, padłam. Tak wybuchłam śmiechem, że cały autobus w jednej chwili na mnie spojrzał :)
    Udanych wakacji!
    Opowiadanie lekkie i przyjemne, dziękuje za nie jak i wszystkie opowiadania twojego autorstwa.
    ehoon.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodkie ;) Naruto to wariat. Jak można wciąż i wciąż gadać właściwie do siebie i bez przerwy. Nie wytrzymałabym z nim chyba, ale jest taki pocieszny XD Sasuke hahaha rozwalił mnie, a przy okazji lubię takie sceny zazdrości, bo zazwyczaj bohaterowie mówią wtedy co im ślina na język przyniesie (baaardzo sensowne rzeczy XD ) i akcja posuwa się na przód. Sasuke - idealny typ zazdrośnika i ta jego walka z Tai'em XD no cudo one shot. Życzę weny i czasu ... ach no i oczywiście wspaniałych oraz efektywnych w pisaniu wakacji XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Kyyaaa! To było boksie! :3 Fantastyczne i super fajne! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Mrrr. słodko...
    Mam nadzieję, że jak tylko wrócę z obozu, będzie na mnie czekała cała lista nowych postów~ :3
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie było takie super słodkie, urocze i kochane, że nie będę musiała jeść słodyczy przez najbliższy czas <3333 Kyaa~~ uwielbiam takie <3. Fajnie wykreowałaś tutaj Naruto, bardzo pozytywnie, zresztą jak cały ten one-shot, od razu się człowiekowi humor poprawia po przeczytaniu czegoś takiego <3. Życzę dużo weny ;3!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniałe! Naruto chyba czyta w myślach Sasuke, a ta zazdrość... He he... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Mrrrr <33333 JAk słodkoooo *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. "Skoro nie ma tu dobrego ramen, to sushi to najlepsze rozwiązanie. Chyba, że wolisz sashimi? Nie, masz rację, sushi jest lepsze. (...)"
    W tym momencie miałam ochotę wybuchnąć śmiechem i pewnie bym to zrobiła, gdybym nie była stuprocentowo pewna, że zaraz po tym zmiksowana zawartość mojej głowy wyleciałaby nosem. Nigdy nie umawiaj się na dwie godziny na jazdę na koniu, który bryka i próbuje Cię zrzucić z siodła jak tylko widzi bat, a jak nie widzi bata, to też próbuje Cię zrzucić z siodła, bo na łydkę to on ewentualnie do stępa reaguje. A jak już popełnisz ten błąd, NIGDY nie pozwalaj na galop przez te dwie godziny. Może i nie spadłam, ale coś podejrzewam, że przez następne kilka dni z łóżka nie wstanę. x_x A w samochodzie jak tata prowadził i się na światłach zatrzymał, to miałam taką dziwną ochotę, żeby pyknąć samochód w bok łydką... Stanowczo za dużo czasu spędzam na koniu. >.<
    No, ale koniec mojego narzekania. Teraz czas na inne narzekanie.
    "Wydawało mi się, że od tej pory miedzy nim a Sasuke wszystko się zmieni." - między. Tą taką kreseczkę zgubiło te Twoje "ę".
    "Ale wystarczyłoby częściej się odzywać, a niemiałbyś powodów, bo wszystko bym wiedział" - droga autorko, od kiedy "nie" z czasownikami pisze się łącznie? No chyba, że Naruś chciał powiedzieć, że Sasu stawałby się niemym, no to nie ma sprawy. xD
    Następna sprawa - nie jestem co do tego pewna, ale w odmianie imion obcojęzycznych stawiamy chyba apostrof, żeby rozdzielić dwie samogłoski. Czyli nie "Taia, Taiem", a "Tai'a, Tai'em".
    "Kiedy biegł, zerknął jeszcze przez ramie i zobaczył Taia (...)" - znowu Twoje "ę" w "ramię" zgubiło tę taką kreseczkę.
    Gdzieś jeszcze widziałam, że była spacja przy "także", (w sensie, że pisało "tak że") ale za cholerę nie mogę tego znaleźć.
    Łaał, to chyba pierwszy raz, kiedy tyle błędów u Ciebie wypisałam. Aż dziwne. No, ale ogółem bardzo mi się podoba. Postacie mają dokładnie takie charaktery, jakie lubię najbardziej - aż się chce mieć takiego rozgadanego Narusia i milczącego Sasusia przy sobie. <3
    Pozdrawiam i życzę weny, weny duużo. I czasu, tak, czas też ważny. Tylko najlepiej niech będą w tym samym czasie. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za czujność xD jak na one-shota sprzed niemalże pięciu lat jest to ilość błędów, która mnie nie dziwi xD
      słowo, którego Ci brakuje, to znak "diakrytyczny" - to te wszystkie kreseczki i kropeczki, które występują w naszym języku xD
      och tak, czas mi się przyda xD pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie wymagaj od trzynastolatki z pustą, wakacyjną głową znajomości takich słów, ja Cię proszę. xD

      Usuń
    3. ależ ja przecież nie wymagam xD ja tylko POmagam xD

      Usuń
    4. O, mam kolejny błąd do mojej listy. xD
      "Wiesz, kiedy ja się ostatnio wsypałem?" - Naruś się dawno nie wsypał, hm? No, na jego miejscu to ja bym się cieszyła, ale kto to wie, może on lubi się wsypywać. xD

      Usuń
  14. No nie wiem co napisać.To było mega słodkie,uwielbiam!! Naruś taki niewinny,najlepsze były jego rozmowy z Sasuke;p A zazdrosny Sasuke to hit^^ Bardzo mi się podobało,gratuluję pomysłu z pocałunkami,sama bym się chętnie w kolejkę ustawiła;)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeju, jakie to było idealne! No po prostu na początku, jak Naruto prowadził konwersację niby z Sasuke, a tak naprawdę z samym sobą, to chichrałam się jak głupia xd bo to było takie... no w ich stylu xd Naprawdę bardzo łatwo jest sobie wyobrazić tą sytuację, bo rzeczywiście na dobra sprawę Sasuke odzywa się od święta, a Uzumaki przegaduje wszystkich xd i boskie było, jak Naruto zamawiał za Uchihe - zna go tak dobrze ^^ i nadużywanie "drań"; lubię jak ktoś tak nazywa Sasuke. Albo gbur jeszcze... No i ta rywalizacja, haha! Tego się nie spodziewałam, a już na pewno nie akcji z pocałunkami ;p to było naprawdę ogromne poświęcenie ze strony Sasuke, ale dostał za to ładną zapłatę - ramen i ukochanego ^^ No i końcówka <3 gdyby tylko się odzywał częściej, haha!

    Ogólnie to to chyba jest mój drugi ulubiony o-s zaraz po "potknięciach.." <3 mówiłam Ci już, że Cię uwielbiam? Chyba tak, ale co tam :)

    Pozdrawiam i WENY! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebiste !!! Chciałabym żeby to było dłuższe opowiadanie :D Przyjemnych wakacji :* I życzę weny :3

    // Hotaru

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham Twoje opowiadania nie wazne czy stare czy nowe sa i tak cudowne x3 pisz duzo jak sa wakacje to masz czas xD I my wszyscy tez mamy czas zeby to czytac x3

    OdpowiedzUsuń
  18. Nawwwh, słowotok Naru nie ma końca i bardzo mi się to podoba xD
    Nawet polubiłam Taia, spoko chłopak xD
    Hah, Sasuke, trzeba było ruszyć buzią a nie... Problemy sobie robić xD
    Ah, wakacje, wakacje, czy ja wiem czy takie fajne... Jak się kończy ukochane gimnazjum to niestety :c Ale przynajmniej mamy więcej czasu na Sasunaru xD
    AHH, ja tylko wyrażę swoją wielką potrzebę - kolejny rozdział "Między nami..."! To naprawdę stało się moim ulubionym opowiadaniem ever q__q
    Pozdro~~! :3

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakie przyjemne. Akurat na bezsenną noc. Dziękuję i weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajne choć szału nie ma. Ale! Miażdżące było "Rzadko się zdarzało, by Uchiha był tak rozmowny i pogodny" xD Noż kurde mniej się chyba odzywać nie można.

    OdpowiedzUsuń
  21. Witam,
    jest rewelacyjny... milczący Sasuke, gadający wciąż Naruto.... och jak czytałam to miałam tyle do powiedzenia, a teraz pustka...
    hahah Sasuke wzywa kelnerkę, a Naruto zamawia, były te sceny bardzo dobre, Naruto wie czego on może chcieć, a scena, że szklana ma być bez udziwnień bo się zdenerwuje... nie potrafiłam się tutaj przestać śmiać... Sasuke i Tai walczyli o Naruto, ten jak zwykle mało spostrzegawczy....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobra koniec bycia biernym czytelnikiem. Czytam Twojego bloga już od dawna, ale oczywiście nigdy nie chciało mi się napisać komentarza. Koniec z tym. Dziewczyno jesteś rewelacyjna. Czekam z niecierpliwością na następne notki, choć przyznam się szczerze że nie mogę doczekać się kontynuacji "Czasu Nieba". Uhh, zachwycony jestem tą fabułą! A co do "Festynu" - fajny, lekki shocik ^^ Miło się czytało ^^

    OdpowiedzUsuń
  23. Mrau :) cały czas się uśmiechałam. To było takie... Sweat. Nie mogłam oderwać wzroku.
    "Rzadko się zdarzało, by Uchiha był tak rozmowny i pogodny" - oj, padłam po prostu. Do tego momentu wypowiedział zaledwie trzy zdania, a Naru twierdzi, że się rozgadał.. hehe.
    "Ubrany był w czarną koszulkę z trzema paskami – czerwonym, zielonym i żółtym" - zamienić żółty z zielonym, a widzę flagę rasta :)
    Cóż mi tu więcej, życzyć ci weny i jeszcze raz weny :*
    i czekamy na letni special, do którego nie zdążyłam dopisać swoich punktów.
    No, a sesja - każdego z nas, studenciaków - wyssała. Nawet tych, co pisali w zerówkach.

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialne ! ! ! ! <3333
    imię dla rybki powaliło ><
    Świetne, boskie, cudne i chcę więcej : D
    ~ czekam na następne notki.

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudo w całej okazałości (:

    OdpowiedzUsuń
  26. Ta końcówka jakaś tak dziwna...

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wien czemu, poczatkowo myslalam ze sasuke to niemowa o_O

    OdpowiedzUsuń
  28. widać że pisany innym stylem kiedyś ale ten obecny chyba jest lepszy ;p generalnie mi się podobało a szczególnie że tylko część (koniec) był taaaki słodki :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Meeega! Jak ja uwielbiam, jak Sasuke tak wybucha! :] mm.

    Cudownie słodkie, sasunarutowskie, sprawia, że mam uśmiech na pyszczku :D . <3 oby więcej takich notek;d

    Znalazłam mały błąd - masz 'wsypałem', zamiast wyspałem. To tak nawiasem.

    Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie coś nowego z Najlepszego Przyjaciela;]

    Pozdrawiam i weny życzę!

    Yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Jakie to słodkie *¬*

    OdpowiedzUsuń
  31. Zazdrosny Sasuke jest taki zabawny i kochany :D Idealne pokazałaś ich uczucia! :3
    Życzę duuużo weny :3

    OdpowiedzUsuń