cóż, kolejny one-shot, a to dlatego, że sesja wyssała ze mnie wszystkie siły i po prostu nie chce mi się skończyć rozdziału do żadnego z opowiadań. ale spokojnie, do każdego opowiadania mam napisane po kilka stron, więc w przyszłym tygodniu powinnam już mieć kilka nowych rozdziałów xD
one-shot ten powstał dawno temu, zdziwi Was to, ale jeszcze przed Jinchuuriki. jest to jeden z pierwszych moich tekstów, pisany jeszcze przed powstaniem bloga xD bądźcie więc wyrozumiali.
mimo wszystko jest to jednak uroczy tekst, więc zapraszam:
Naruto Uzumaki siedział na niskim murku otaczającym
fontannę i bosymi stopami błądził po tafli wody, przyglądając się, jak trójka
małych dzieci tapla się w wodzie, śmiejąc się głośno i oblewając. Ich mamy
stały przy fontannie, rozmawiając i pilnując pociech. Nieco dalej jakaś
zakochana para szeptała sobie do ucha, a jeszcze dalej grupka nastolatków
rozmawiała o czymś, śmiejąc się wesoło.
- Jak
przyjemnie! – zawołał głośno i spojrzał w bok, na siedzącego obok Sasuke.
Uchiha nie trzymał nóg w wodzie, wręcz przeciwnie. Siedział odwrócony tyłem do
wszystkich obserwowanych przez Naruto ludzi i z niezadowoloną miną gapił się
gdzieś przed siebie, w stronę budynków
po drugiej stronie placu. Naruto westchnął.
- Sasukeee,
mamy wolne, co się z tobą dzieje?
Uchiha przeniósł na niego znudzone spojrzenie. Dla Naruto
ta mina wyrażała wszystko.
- Oj,
nie przesadzaj – mruknął. – Wcale nie jest tak źle. To, że musimy tu zostać do
końca festiwalu to tylko plus. Pomyśl o tym jako o wakacjach. Ludzie zazwyczaj
lubią mieć wakacje, ostatnio cały czas pracujemy. Jak nie tamten zbieg, to
potem ta misja z kapłanką, teraz ostatnio tamte kradzieże, o potem jeszcze
ewakuacja tego skażonego obszaru, w dodatku Babcia Tsunade wciąż mi przypomina,
że obiecaliśmy pomóc w archiwum, a z tego, co wiem, to tam jest niezły bałagan.
Wiesz, kiedy ja się ostatnio wsypałem? Wiesz? Dawno! Sam nawet nie pamiętam
kiedy! A teraz przynajmniej się powylegujemy, mamy wszystko za darmo, za nic
nie płacimy, ba, jeszcze nam za misję zapłacą! Potem tylko odniesiemy te coś,
co tu na koniec pobłogosławią, do tamtego muzeum i tyle. Kurde, codziennie
chciałbym takie misje! A ty, Sasuke? – zerknął na Uchihę, ale ten nie
zareagował, wpatrując się nadal w ten sam punkt. – Tak, masz rację, trochę to
nudne, ale pomyśl, że może się trochę opalisz? – odpowiedziało mu milczenie. –
Nie? Nie chcesz się opalić? Zawsze jesteś taki blady, a przecież dużo czasu
spędzamy na słońcu. Ja jestem taki brązowiutki, a ty… Smarujesz się czymś? Nie?
Może to zależy od skóry, ja wiem? Nie mam pojęcia, nigdy się nad tym nie
zastanawiałem… Za to ostatnio myślałem sobie, że zjadłbym ramen, ale tu nigdzie
nie ma i się zastanawiałem, czy nie kupić książki kucharskiej i nauczyć się,
jak się taki ramen robi. To nie może być trudne, nie? Ty chyba umiesz gotować,
co nie? – znów zerknął na Sasuke, który nie poruszył się nawet o milimetr. – Wiem,
że nawet nieźle ci to wychodzi, nie musisz się chwalić. Ja jakoś nigdy nie
miałem ani czasu ani ręki do gotowania, choć chyba powinienem coś umieć, Sakura
w kółko powtarza, że się źle odżywiam, zresztą, Kakashi też. A wiesz, że sensei
Kakashi i ta jego nowa dziewczyna wyjechali razem na wakacje? Tak, wyjechali,
może nam się wesele szykuje? To byłoby fajne, gdyby Kakashi w końcu znalazł sobie
żonę, nie? On zawsze był sam, no i chyba nie był szczęśliwy, a z żoną…
gotowałaby mu… Może mogłaby mnie pouczyć? Co myślisz? – Uchiha w końcu pokazał,
że żyje, bo ziewnął szeroko, zasłaniając usta ręką. Naruto uśmiechnął się. –
Tak, ja też zgłodniałem, tak gadając o jedzeniu. To gdzie idziemy?
Uchiha podniósł się i spojrzał na niego wyczekująco.
Naruto wstał i wyszedł z fontanny, a potem założył na siebie buty. Poprawił
yukatę, w którą był ubrany i zerknął na Sasuke. Ten odwrócił się i ruszył bez
słowa.
- Mam
ochotę na sushi – stwierdził Naruto, zakładając ręce za głowę i idąc za
przyjacielem. – Skoro nie ma tu dobrego ramen, to sushi to najlepsze
rozwiązanie. Chyba, że wolisz sashimi? Nie, masz rację, sushi jest lepsze. Właściwie,
to moglibyśmy wykorzystać ten czas i też się trochę zabawić, skorzystać z tego,
że za nas płacą, co? Może wyskoczymy gdzieś wieczorem? – zerknął w oczy Sasuke
i zmarszczył nos. – Ty nigdy nie chcesz nigdzie wychodzić! Masz może jakiś
lepszy pomysł? Siedzimy w pokoju i się nudzimy, a tu tyle atrakcji! Jak nie
chcesz, to pójdę dziś sam! Wcale się nie zgubię, draniu! Mam świetną orientację
w terenie… nawet po pijaku, a co! Zresztą, nie muszę cię nawet słuchać, sam
sobie dam radę, bez łaski, Uchiha!
Sasuke zatrzymał się i uniósł głowę, spoglądając na szyld
wiszący nad drzwiami do jakiegoś budynku. Naruto również się zatrzymał i spojrzał
w tym samym kierunku. Stali przed niewielką jadłodajnią, wokół nich, po
chodniku, kręcili się ludzie. Uzumaki uśmiechnął się.
- Świetny
wybór, chodź, wchodzimy! – wskoczył rozradowany do środka i od razu usadowił
się przy stoliku niedaleko okna. Sasuke usiadł przy nim, rozglądając się
dookoła. Uchwycił spojrzeniem kelnerkę, która podfrunęła do nich jak na
skrzydłach.
- Coś
podać? – zagadnęła, trzepocząc rzęsami w stronę Uchihy. Ten spojrzał na nią
nieprzychylnie. Naruto zaśmiał się wesoło, kiedy dziewczyna zaczerwieniła się i
zrobiła krok do tyłu.
- Proszę
się draniem nie przejmować! – zawołał blondyn. – Poprosimy dwa razy sushi z
avocado i dwie zielone herbaty, a na deser chichi-dango dla mnie, też dwa razy,
a dla drania botchan-dango, bo dranie lubią takie dango, prawda, Sasuke?
Uchiha nie odezwał się.
-Sama
pani widzi – Naruto nachylił się w stronę kelnerki. – On nawet za bardzo nie
lubi słodyczy i trochę nudny jest… - Uchiha nie poruszył się, a Naruto
odskoczył od kelnerki. – Dobra, dobra, nic nie mówiłem, podły draniu! –
zawołał, a kelnerka uciekła, oglądając się na Naruto, jakby był nienormalny. –
Nie lubię cię, Uchiha – syknął Naruto.
- Ze
wzajemnością – odparł Sasuke, przenosząc znudzone spojrzenie z powietrza na
swojego towarzysza. Oparł się na łokciu, uśmiechając się delikatnie.
- To
jak, wyjdziemy gdzieś wieczorem? – zapytał Naruto z nadzieją. Uchiha westchnął
z rezygnacją.
- Gdzie
chciałbyś iść? – spytał dla świętego spokoju, a Naruto uśmiechnął się szeroko.
- Oj,
tu jest dużo atrakcji! Ale wiesz, chodźmy do wesołego miasteczka!
Uchiha uniósł w górę jedną brew.
- Do
wesołego miasteczka?
- Nigdy
nie byłem w wesołym miasteczku! A to tutaj jest takie wielkie, nocą musi
wyglądać fajnie! Co ty na to? Super! – wykrzyknął, zanim jeszcze Sasuke się
odezwał. – Jednak nie jesteś taki zły, draniu! Pojeździmy sobie na diabelskim
młynie, odwiedzimy Dom Strachów, nażremy się waty cukrowej aż nas zemdli i
zobaczymy, który z nas ma lepszego cela, strzelając do kaczek! Będziemy się
świetnie bawić!
Do ich stolika podeszła kelnerka, niosąc zamówione przez
nich sushi i herbatę. Postawiła dania przed nimi i spojrzała z nadzieją na
Sasuke, lecz ten odwzajemnił to spojrzenie wzrokiem mówiącym, że im szybciej i
dalej znajdzie się od ich stolika, tym lepiej. Dziewczyna uciekła natychmiast.
- Jeśli
chodzi o świetną zabawę, to wolałbym potrenować – mruknął Sasuke, biorąc do rąk
pałeczki. Naruto, słysząc to, wywrócił oczami.
- Wiem,
draniu! Ale ja chcę się zabawić jak normalny człowiek, a nie! Trening kojarzy
mi się z pracą, a ostatnio mamy aż za dużo pracy! – marudził, wcinając swoją
porcję i patrząc na Sasuke, który z westchnieniem zaczął jeść i znów przestał
się odzywać.
Zjedli w milczeniu, co dla Naruto było stanem niezwykłym.
Kiedy kelnerka pojawiła się przy ich stoliku po raz trzeci, tylko postawiła
deser, zabrała wyczyszczone talerze i zaraz uciekła, nie spojrzawszy na Uchihę
nawet jednym okiem.
- Lubisz
watę cukrową, prawda? – zapytał nagle Naruto, a Sasuke zerknął na niego jednym
okiem. – Oj, no weź! No to co ty lubisz w takim razie?!
Uchiha nie odpowiedział, tylko spojrzał na Naruto jakoś
dziwnie. Ten prychnął i odwrócił głowę, nadymając policzki.
- Głupi
Sasuke – wyszeptał.
Do końca siedzieli już tylko w milczeniu. Gdy skończyli,
każdy zapłacił za siebie i wyszli.
Skierowali się do hotelu, w którym mieszkali. Udali się
na górę, do pokoju, który dzielili. Naruto milczał całą drogę, planując
wieczór. Chciał wykorzystać dobry humor Sasuke na tyle, na ile się da. Rzadko
się zdarzało, by Uchiha był tak rozmowny i pogodny, dlatego Uzumaki snuł
rozległe plany. Chciał skorzystać ze wszystkich atrakcji i dobrze się bawić.
Przepuszczenie takiej okazji byłoby zwyczajnym marnotrawstwem, a przecież oni
tak rzadko mieli czas na zabawę.
Dotarli do pokoju i weszli do środka. Naruto przeciągnął
się, ziewając i zerknął na towarzysza. Sasuke usiadł na swoim łóżku, opierając
się o ścianę i wyjął książkę ze swojego plecaka. Pogrążył się w lekturze, nie
zwracając uwagi na Uzumakiego. Ten krążył chwilę po pokoju, nie wiedząc, co ze
sobą zrobić, aż w końcu postanowił iść pod prysznic. Zabrał z plecaka ręcznik,
szampon, ciuchy na przebranie i poszedł się myć.
Po kąpieli wysuszył dokładnie włosy, ubrał się w czarne
dżinsy i błękitną koszulkę z pomarańczowym znakiem Konohy na plecach, spryskał
się swoimi ulubionymi perfumami od góry do dołu i wrócił do pokoju. Sasuke
oderwał swoje czarne ślepka od kart książki i spojrzał na niego.
- Myślałem,
że wyjdziemy jak się ściemni – powiedział, zerkając na okno.
- Ale
wcześniej pójdziemy zwiedzić wioskę, jeszcze nic nie widzieliśmy!
- A czy
ja wyraziłem na to zgodę? – zapytał Uchiha, unosząc jedną brew.
- Jak
nie chcesz, to nie idź, pójdę sam i znajdę sobie jakieś towarzystwo – odparł
Naruto. Uchiha prychnął, zamknął książkę i zabierając swój plecak, poszedł do
łazienki. – Wcale nie wybrałbym sobie złego towarzystwa, Uchiha! – krzyknął za
nim blondyn.
- Wybrałbyś!
– odkrzyknął czarnowłosy.
- Wcale
nie!
- A
właśnie, że tak, młotku! Ufasz wszystkim dookoła, zamiast czasem się
zastanowić! Nie wszyscy są tacy, jak ty!
Naruto fuknął i już chciał mu odpowiedzieć paroma ostrymi
słowami, ale usłyszał szum wody od prysznica. Westchnął i usiadł na swoim
łóżku, czekając. Niedługo potem Sasuke wynurzył się z łazienki, czysty i
pachnący, ubrany od stóp do głów na czarno. Naruto zmrużył oczy.
- Co
tak monotonnie? – zapytał, na co Sasuke wzruszył ramionami.
- Wychodzimy?
– zapytał, a Naruto poderwał się z miejsca i czym prędzej opuścił pokój. Zeszli
na dół i wyszli z hotelu. Naruto natychmiast rzucił się ku najbliższemu
sklepikowi z pamiątkami i kupił informator turystyczny. Sasuke wywrócił oczyma.
Zabrali się za zwiedzanie, a w tej wiosce, jak się
okazało, była cała masa atrakcji. Najpierw zwiedzili stary, warowny zamek
mieszczący się na wzgórzu niedaleko wioski, w którym znajdowało się muzeum
broni białej. Naruto uśmiechał się pod nosem, widząc, jak Sasuke świecą się
oczy z zachwytu, choć Uchiha starał się to ukryć. Zaczepiał jednak Naruto co
chwilę i naprawdę gadał! Opowiadał mu wszystko, co wiedział na temat danego
oręża, zaś Naru słuchał uważnie, kiwając głową. Wiedział, że doskonale wybrał
na sam początek i odwiedziny w tym muzeum wprawią Sasuke w jeszcze lepszy
humor.
Następnie udali się do miejscowej galerii sztuki na
wystawę jakiegoś tam słynnego artysty, przeszli się po rynku i obejrzeli stare
budynki, zachwycające swą architekturą, zajrzeli do ogrodu botanicznego z
ogromnym zbiorem roślin z całego kraju, aż na koniec do zoo gadów i pajęczaków,
w którym Naruto o mało nie umarł ze strachu.
- Jestem
głodny i trochę zmęczony – jęknął w pewnym momencie Naruto, masując się po
brzuchu. – Chodźmy najpierw gdzieś coś zjeść…
Szli już w stronę wesołego miasteczka, które znajdowało
się po drugiej stronie wioski. Uchiha zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła.
- A
gdzie my teraz znajdziemy wolne miejsce? – zapytał jakby sam siebie,
rozglądając się po knajpach, które mijali. Całe miasto tętniło życiem, z racji
wieczoru wszyscy wylegli na ulice. Wioska rozświetlona była lampionami, zewsząd
grała muzyka, po ulicach przechadzały się zakochane pary, trzymające się za
ręce oraz grupki przyjaciół, śmiejące się wesoło. Knajpy i jadłodajnie były
przepełnione, bary tętniły życiem, wszelkie kawiarnie pękały w szwach. Naruto i
Sasuke szli chodnikiem, rozglądając się za miejscem, w którym mogliby normalnie
zjeść. W pewnym momencie Naruto szturchnął przyjaciela w ramię.
- Tutaj!
– wskazał palcem na jakąś jadłodajnię. Wszystkie stoliki były zajęte.
- Naruto,
przecież…
- Czekaj!
– Naruto mrugnął do niego jednym okiem i wszedł do ogrodu pełnego stolików i
otoczonego małym płotkiem. Podszedł do mężczyzny siedzącego samotnie przy
stoliku dla trzech osób.
- Hej,
te miejsca są wolne? – zapytał, a mężczyzna spojrzał na niego. Wyglądał na dwa,
trzy lata od niego starszego, miał ładne, duże, zielone oczy i brązowe włosy
spięte w kucyk. Ubrany był w czarną koszulkę z trzema paskami – czerwonym,
zielonym i żółtym – z przodu oraz w ciemne spodnie z kieszeniami. W jednym uchu
miał kilka kolczyków, na nadgarstkach kolorowe bransoletki.
- Hej,
tak, jasne, że wolne – odparł. – Siadaj.
- Ja i
przyjaciel – mruknął Naruto, kiwając ręką na Sasuke. Ten zbliżył się z kwaśną
miną. – Jestem Naruto, a to Sasuke – przedstawił ich Uzumaki.
- Tai –
powiedział brązowowłosy. Wymienili uściski dłoni. Naruto i Sasuke usiedli przy
stoliku. Uchiha skinął na kelnerkę, a ta przyfrunęła natychmiast, ignorując
stolik obok niej, przy którym klienci też na nią kiwali.
- Słucham?
– zapytała dziewczyna, wdzięcząc się do Sasuke. Uchiha jednak nawet na nią nie
spojrzał, tylko wskazał ręką na Naruto.
- Poprosimy
naleśniki! – zawołał uradowany Uzumaki, zerkając do menu. – Dla mnie z syropem
owocowym, lodami pistacjowymi i czekoladą, najlepiej dwie porcje! Do tego sok
porzeczkowy ze słomką, a dla drania… drań zje naleśnika z kwaśnymi owocami, musem
kawowym i garścią orzechów, popije to wodą mineralną o smaku miętowym, tylko z
lodem i nie udziwniajcie mu szklanki, bo się wścieknie, co nie, draniu?
Uchiha spojrzał na niego jednym okiem. Naruto wyszczerzył
do niego zęby i oddał menu zawiedzionej kelnerce. Spojrzał na Taia.
- Czemu
jesteś sam? – zapytał bez krępacji, udając, że nie widzi morderczych min
Sasuke.
- Jestem
tu z dwójką znajomych – wyjaśnił mężczyzna, opierając się na łokciu. Przed nim
stał talerz, na którym leżały resztki jakiejś potrawy, najprawdopodobniej
warzywnej. – Ale oni są parą i gdzieś się zmyli, a ja wyskoczyłem tu na
kolację. Naruto… Uzumaki Naruto, prawda? – zapytał nagle. Blondyn i czarnowłosy
spojrzeli zdziwieni.
- Tak –
przytaknął blondyn, a brązowowłosy uśmiechnął się lekko.
- Tak
myślałem, to dość niespotykane imię.
- Ale
skąd mnie znasz? – zaciekawił się Uzumaki, a brązowowłosy odgarnął niesforny kosmyk
z twarzy, który wymknął się spod gumki. Sasuke zmarszczył jedną brew.
- Jesteś
przyjacielem Lorda Kazekage – wyjaśnił.
- Jesteś
z Suny! – zawołał Uzumaki, a Tai skinął głową.
- Co
więcej, odbywaliśmy kiedyś razem misję, ale miałem maskę na twarzy – rzekł,
zasłaniając na sekundę twarz swoją dłonią. Uzumaki otworzył szerzej oczy.
- No
tak! – wykrzyknął, wskazując Taia palcem. – No tak! Ta zielono-niebieska, z
takimi fajnymi uszami!
- Dokładnie.
– Tai skinął lekko głową, uśmiechając się nadal. – Bardzo miło cię znowu
zobaczyć, Naruto – powiedział.
- Ojej,
jak dawno to było! – zawołał Uzumaki, błyskając białymi ząbkami. W tym momencie
pojawiła się kelnerka. Uzumaki odebrał od niej swoją i Sasuke porcję, nie
przejmując się tym, że dziewczyna chciała je przed nimi postawić. – Co u ciebie
słychać? Ta misja to była udana, wyleczyłeś ramię?
- Trochę
to trwało – powiedział Tai, pozwalając, by kelnerka zabrała jego pusty talerz.
Dziewczyna ulotniła się. Brązowowłosy uniósł do ust filiżankę z kawą i napił
się. – Ale przynajmniej miałem urlop. A jak tam twoja noga?
- We,
jeden dzień i po ranie! Wiesz, ja się szybciej leczę!
- Ach,
no tak – powiedział Tai, a Naruto pociągnął przez słomkę trochę swojego soku,
po czym zabrał się za swoje naleśniki.
-A co
tam u Gaary? – zapytał. Tai ponownie napił się kawy.
-Lord
Kazekage jest ostatnio bardzo zajęty, wakacje, wiec wielu ninja jest na urlopie,
ja w sumie też. – Tai uśmiechnął się delikatnie. – Wiąże się to z innym
rozkładem wart, innym przydziałem misji, trzeba zmobilizować dodatkowe siły, by
nie osłabić wioski…
- Gaarze
też przydałyby się wakacje – mruknął Naruto. – Dawno go nie odwiedzałem,
powinienem wpaść do waszej wioski i się mu na oczy pokazać, bo jeszcze o mnie
zapomni.
- Lord
Kazekage nigdy by tego nie zrobił – powiedział Tai, a Naruto uśmiechnął się do
niego szeroko. Sasuke prychnął głośno, a oni spojrzeli na niego.
- Nie
smakują ci naleśniki, Sasuke? – zapytał natychmiast blondyn, nachylając się nad
porcją czarnowłosego. – Myślałem, że…
- Nie,
naleśniki są akurat w sam raz – prawie warknął Uchiha. Naruto natychmiast znów
się uśmiechnął.
- To
zjadaj szybko i idziemy do tego wesołego miasteczka! Tai – zwrócił się do
brązowowłosego, ignorując Sasuke, który skrzywił się lekko. – Może pójdziesz z
nami, co? Skoro twoi znajomi cię zostawili, to przyłącz się do nas. Co prawda
skończyliśmy już zwiedzanie, ale idziemy do tutejszego wesołego miasteczka.
Chodź z nami! – poprosił błagalnym tonem. Tai wzruszył ramionami.
- Z
chęcią, jeśli nie będę przeszkadzał – powiedział, a kolejne prychnięcie Sasuke
zostało zagłuszone przez okrzyk radości, który wydał Naruto. Uzumaki zaczął
poganiać Uchihę z jedzeniem, a sam zjadł swoją porcję w tempie ekspresowym.
Sasuke jednak nie spieszył się, tak że Naruto i Tai na niego czekali. W końcu
jednak zjadł, zapłacili i wyszli, kierując się w stronę wesołego miasteczka.
Naruto i Tai cały czas rozmawiali, zaś Sasuke w ogóle się nie odzywał. Trochę
to Uzumakiemu przeszkadzało, bo był to inny rodzaj milczenia niż zwykła cisza,
do której był przyzwyczajony, ale przy Taiu nie chciał wypytywać, o co
przyjacielowi chodzi. Uchiha był na coś zły, ale Uzumaki nie miał pojęcia, na
co.
Dotarli na miejsce. Naruto już od pierwszych chwil
migotały oczy. Sasuke wywrócił swoimi, gdy ten jak dziecko pognał w stronę pana
z wózkiem, sprzedającego watę cukrową.
- Tai,
jaki chcesz kolor?! – ryknął, a Tai zaśmiał się głośno. Uchiha wykrzywił się po
raz kolejny tego dnia.
- Zieloną!
– zawołał shinobi z Suny, kiedy się do niego zbliżyli.
- To
będzie tak – powiedział Uzumaki, zwracając się do sprzedawcy. – Jedna czerwona
dla mnie, jedna zielona dla Taia i zwykła dla drania, bo drań nie lubi kolorów,
albo raczej lubi czarny, ale czarnej nie ma, prawda?
- Prawda
– przytaknął mężczyzna, uśmiechając się do niego szeroko. Najpierw przygotował
watę dla Sasuke, potem dla Taia, a na koniec dla Naruto. Zapłacili i odeszli
stamtąd.
- Draniu,
nie krzyw się tak! – zaśmiał się Uzumaki. – To tylko wata, to jest dobre! O, o!
Zobaczcie, rzucanie do tarczy! Chodźmy, chodźmy, ustawmy się w kolejce!
Rzucił się ku kolejce do strzelnicy, ignorując fakt, że
żaden z jego towarzyszy nie wyraził ku temu ani chęci ani zgody. Jednak mimo
wszystko poszli za nim i stanęli w kolejce. Naruto cały czas paplał coś o
celności i treningach, a Tai odpowiadał mu uprzejmie, coraz bardziej się do
niego przysuwając. Sasuke natomiast stał z boku, obserwując ludzi dookoła. W
pewnym momencie, korzystając z rozproszenia Naruto, wcisnął swoją nietkniętą
watę cukrową jakiemuś dzieciakowi. Ten wyszczerzył do niego zęby i uciekł,
machając mu ręką, ale Sasuke nie odmachał. Chciał się tylko pozbyć tej
cholernej, lepiącej się rzeczy.
Ogonek powoli posuwał się do przodu, aż przyszła ich
kolej.
- OJEEEEEEEJ!
– zawołał nagle Uzumaki, wlepiając swe piękne ślepka w wiszącego na wystawie,
ogromnego miśka w kształcie czerwonej ropuchy, łudząco przypominającego jedną z
tych, które sam przywoływał. – Jaaaaki faaaajnyyy!
- To
nagroda główna za najwyższy poziom – poinformował ich właściciel strzelnicy,
trzymający w dłoniach pudełko z kunai.
- No to
ktoś musi ją wygrać – powiedział nagle Tai, podchodząc do miejsca zaznaczonego
czerwonym iksem, tuż przed wąską ladą,
naprzeciw kilku półek wyłożonych czerwonym atłasem, przypominających
schody.
- Pojedynek
– mruknął tylko Uchiha, stając na drugim iksie i kładąc na ladzie pieniądze.
Właściciel atrakcji uśmiechnął się do nich.
- Poziom
najwyższy, ale podstawowy, czy dla shinobi? – zapytał.
- Dla
shinobi – odparli jednocześnie. Tai oddał swoją niedokończoną watę blondynowi.
- A
więc, po trzy rzuty – powiedział właściciel, wręczając im po trzy kunai. – Pana
czarnego są czerwone tarcze, drugi pan, zielonooki, więc zielone – wyjaśnił, a
potem czym prędzej się schował.
Sasuke i Tai ustawili się, czekając, aż pojawią się
tarcze, o których wspomniał właściciel. Czekali i czekali, gdy nagle te dwie
wyskoczyły zza czerwonego atłasu. Mieli tylko po sekundzie, bo te zaraz się
schowały, ale obaj trafili w sam środek. Sasuke prychnął głośno.
Naruto stał z boku, obserwując ich. Nie miał pojęcia,
czemu obaj się tak nabzdyczali, ale nie przeszkadzało mu to. Miał dwie waty
cukrowe i wiedział, że obaj są świetnymi shinobi, więc misiek już był jego.
Stał więc grzecznie i czekał, uśmiechając się szeroko, a tamci dwaj walczyli
już trzecią rundę po trzy rzuty, bo żaden jeszcze ani razu nie spudłował.
W pewnym momencie Naruto krzyknął. Upuścił ostatnią watę
i spojrzał na swój palec, a Sasuke natychmiast do niego doskoczył.
- Co
się stało?! – zawołał, a Naruto wykrzywił się.
- Nic,
kurde, pszczoła! – wyjaśnił, ssąc palec, w który został ukąszony. W tym samym
momencie Tai krzyknął zadowolony. Sasuke
spojrzał w tamtą stronę i zorientował się, że właśnie przegapił ostatnią tarczę
i przegrał.
- Tai,
wygrałeś! – zawołał Uzumaki, patrząc, jak brązowowłosy odbiera miśka.
- To
dla ciebie, Naru – powiedział Tai, przekazując maskotkę blondynowi. – Nie było
łatwo, Sasuke to wspaniały przeciwnik.
Uchiha odwrócił się do niego plecami, wściekły, a Naruto
przytulił się do wielgachnego miśka, szczerząc bialutkie, równiutkie zęby.
Uchiha wykrzywił się jeszcze bardziej, teraz wyglądał
już, jakby rozbolał go ząb. Naruto im jednak nie odpuścił. Ciągnął ich w stronę
wszystkich atrakcji, a że żaba mu trochę przeszkadzała, zapieczętował ją sobie
w małym zwoju, który ze sobą nosił i w którym zapieczętowany miał cały sprzęt,
identycznie, jak pozostali dwaj mężczyźni. Shinobi w końcu nigdy nie rozstawał
się ze swoją bronią i stale był czujny.
Naruto energia się nie kończyła. Cały czas paplał,
rozśmieszał obu shinobi, chciał koniecznie wszystkiego spróbować i na wszystkim
pojeździć. Trochę niepokoiła go dziwna rywalizacja między Sasuke a Taiem, więc
wyłaził z siebie, by sprawić, aby i oni dobrze się bawili.
- Ojej,
patrzcie, można wygrać złotą rybkę! – zawołał w pewnym momencie, kiedy wracali
z diabelskiego młyna. – Kurczę, zawsze chciałem mieć rybkę! Chodźcie!
Złapał ich za nadgarstki i zaciągnął w stronę stoiska z
kolejnym konkursem. O ile Taiowi się to podobało i godził się na wszystko, o
tyle Sasuke był coraz bardziej wkurzony, ale nie protestował. Naru dociągnął
ich do stoiska i stanął z nimi w kolejce. Po chwili przyszła ich kolej.
- Aby
złowić rybkę należy posłużyć się tym! – zawołała wesoła właścicielka konkursu,
pokazując im małe, papierowe kacyrki. – Jeśli ktoś zrobi to zbyt gwałtownie,
papier się przerwie i rybka ucieknie. Trzy podejścia!
Tai wyciągnął pieniądze i położył je koło jednego z dwóch
akwariów.
- Ja
złapię jedną! – zawołał.
- I ja
– dodał Sasuke, płacąc za siebie.
Obaj zaczęli łowić rybki, ale w tym wypadku zwycięzcą
okazał się Uchiha, który nie miał zamiaru zdać się na łut szczęścia, tylko
zwyczajnie, ukradkiem, użył sharingana i przewidział sposób, w jaki popłynie
rybka. Złowił ją już za pierwszym razem, wygrywając rybeńkę dla Uzumakiego.
- Ojeeeeej,
Sasuke, dziękuję! – wykrzyknął Uzumaki, kiedy czarnowłosy, ku niezadowoleniu
Taia, wręczył blondynowi torebkę wypełnioną wodą, w której pływała złota rybka.
– Ale jest ładna! – Naruto podniósł ją na wysokość twarzy. – Ciekawe, czy to
chłopiec, czy dziewczynka?!
- Chłopiec
– powiedział Sasuke.
- Dziewczynka
– rzekł w tym samym momencie Tai. Ponad głową Naruto zgromili się wzrokiem.
- Nazwę
ją Sushi, będzie pasowało i do chłopca i do dziewczynki – rzekł uradowany
Uzumaki, a Sasuke, po raz pierwszy tego wieczoru parsknął śmiechem.
- Chcesz
nazwać rybkę Sushi? – zapytał z niedowierzaniem.
- No
co, ładnie brzmi – mruknął Naruto, w śmieszny sposób nadymając policzki. – Nie podoba
ci się?
- Nie,
skąd – powiedział natychmiast Sasuke, nadal lekko się uśmiechając. – Pasuje
idealnie.
Naruto uśmiechnął się do niego i ruszył dalej, a Sasuke
nachylił się w stronę Taia.
- Jeden
: jeden – mruknął, a brązowowłosy uśmiechnął się z wyższością.
- Do
czasu – szepnął. – Naruto, masz ochotę na jabłko w karmelu?! Zobacz, tam
sprzedają! Chodź, ja stawiam!
Naruto oczywiście miał ochotę i zaraz został zaciągnięty
przez brązowowłosego w kierunku kolejnego stoiska. Sasuke został na chwilę sam
w tłumie obcych ludzi, a jego mina sprawiła, że większość z nich odsunęła się
od niego na bezpieczną odległość.
- Wygram
– szepnął do siebie, zaciskając pięści i ruszył za tamtą dwójką, nie chcąc
zostawić ich sam na sam nawet na chwilę.
Tai kupił blondynowi słodkie jabłko i cała trójka
skierowała się w ostatnią, nieodwiedzoną przez nich część miasteczka. Gdy szli,
w pewnym momencie pojawił się tuż przed nimi jakiś niski facecik w kolorowym
stroju.
- Dobry
wieczór panom! – zakrzyknął, kiedy zatrzymali się, by go nie zdeptać. Zatrząsł
tuż przed nimi wielką metalową puszką, która zadzwoniła wesoło. – Nasza
fundacja wspiera domy dziecka i zbieramy…
- Nie,
dziękujemy – powiedział natychmiast Sasuke i chciał go wyminąć, ale Naruto
złapał go za łokieć.
- Czekaj,
to przecież na sieroty! – zawołał. – Na takie dzieci, jak ja!
Sasuke przyglądał mu się chwilę.
- No
dobrze – mruknął w końcu i spojrzał na wyczekująco małego facecika. Ten
odchrząknął i zaczął ponownie.
- Zbieramy
na domy dziecka, ale skoro to wesołe miasteczko, to w wesoły sposób – rzekł i
wskazał ręką w bok, a oni powiedli wzrokiem w tamtym kierunku. Stała tam mała,
różowa budka z szyldem w kształcie czerwonych, kobiecych ust. – To budka
pocałunków. Jeśli jeden z panów się zgodzi, mógłby dla fundacji zebrać trochę pieniążków,
oferując pocałunki. I w dodatku… – Sięgnął do kieszeni i wyjął plik jakiś
małych karteczek. – Jeśli komuś uda się zebrać sto pocałunków w ciągu
dziesięciu minut, wygra w zamian plik talonów na ramen w sieci restauracji Pana
Takady!
- Sto w
tak krótkim czasie, przecież to nierealne! – wykrzyknął Tai, ale jego słowa
prawie zagłuszył pisk Uzumakiego. Naruto zaraz znalazł się przed Sasuke i
łapiąc go za dłonie, spojrzał mu w oczy swoimi niebieskimi ślepkami.
- Prooooooszę
– niemal załkał.
-Nie ma
mowy – odparł chłodno Uchiha, starając się zachować kamienną twarz.
- Sasukeeee,
talony na ramen! Na ramen, kurczę! Takada robi najlepszy ramen zaraz po
Ichiraku, a w drodze powrotnej będziemy mijać wiele jego restauracji! Nie
będzie trzeba płacić! Sasukeeee, no proszę!
- W
życiu.
-
Prooooooszę, Sasuke, błagam! – W niebieskich ślepkach błysnęły łezki. – Tylko
ty dasz redę zebrać tyle pocałunków! Proszę, zrobię wszystko!
W czarnych oczach Sasuke coś błysnęło.
- Wszystko?
– zapytał, mrużąc je przebiegle.
- Wszystko!
– Gorliwie przytaknął Uzumaki. Sasuke uśmiechnął się, nachylił nad jego uchem i
coś mu szepnął. Twarz Naruto przybrała czerwony kolor. Kiedy Uchiha się
wyprostował, przez chwilę patrzyli sobie w oczy.
- Dobrze,
niech będzie – szepnął po chwili Naruto, odwracając spojrzenie, a Sasuke
uśmiechnął się tryumfalnie.
- Zgadzam
się! – zawołał do niskiego człowieczka, a ten pisnął uradowany i niemal
zaciągnął go w stronę swojej budki. Widać miał niewielu chętnych. Naruto i Tai
zbliżyli się, patrząc, jak Sasuke wchodzi do środka i siada przy okienku, pod
szyldem w kształcie ust. Jakaś dziewczyna, widząc to, pisnęła zachwycona,
szturchnęła jedną ze swoich koleżanek i we dwie rzuciły się ku budce. Była na
tyle głośno, że zwróciła uwagę innych, przebywających w pobliżu osób. Nie
minęła sekunda, przed budką stał pokaźny ogonek na oko już w tej chwili,
przewyższający setkę mdlejących, wachlujących się, szminkujących usta,
psikających się perfumami i nerwowo poprawiających włosy kobiet. Naruto
uśmiechnął się, z jednej strony trochę rozbawiony, a z drugiej dziwnie
poirytowany. Stanął sobie z Taiem obok budki, patrząc, jak kolejne dziewczyny
wrzucają pieniążki do puszki trzymanej przez niskiego człowieczka i podchodzą
do Sasuke, by złożyć na jego ustach krótki pocałunek. Sasuke siedział po prostu
nieruchomo, z zamkniętymi oczyma. Nawet nie patrzył i Naruto pomyślał, że to
genialne rozwiązanie, bo nie wszystkie te dziewczyny były, jakby to powiedzieć,
ładne. Niektóre… ale cóż, płaciły za to.
Tai nachylił się ku niemu.
- Długo
się znacie? – zapytał, a Naruto wyszczerzył zęby.
- Od
zawsze! – odparł.
- Tak
myślałem, ty znasz go na przestrzał…
- On
mnie też – wtrącił Uzumaki.
- Raczej
tego nie okazuje.
- To
tylko maska – mruknął Uzumaki, a Tai pokiwał głową.
- Czego
od ciebie chciał? – spytał delikatnie, a twarz Naruto przybrała wiśniowy kolor.
- Sasuke
to też drań, chce mi dopiec, bo go namówiłem na to całowanie – powiedział,
nadal lekko czerwony. Tai zmarszczył brwi.
- Czyli?
- Zobaczysz
– mruknął speszony i jednocześnie niezadowolony Naruto. Brązowowłosy postanowił
odpuścić i więcej już się nie dopytywał.
- Pięćdziesiąt!
– krzyknął nagle niski człowieczek z puszką w dłoni. – I to w rekordowym
tempie! Chyba szykuje się pierwszy zwycięzca! Nagroda czeka!
Uzumaki zatarł ręce. Doskonale wiedział, że Uchiha wygra
dla niego te talony. Wreszcie jego frustrująca wszystkich facetów zdolność na
coś się przydała. Fakt, że do Uchihy lgnęły wszystkie kobiety nareszcie został
wykorzystany i Naruto dziękował za niego bogom! Talony na darmowy ramen!
- Dziewięćdziesiąt!
– krzyknął człowieczek gdzieś w ósmej minucie, a Naruto i Tai przyłączyli się
do niego. Kolejka posuwała się wciąż do przodu i końca nie było widać. –
Dziewięćdziesiąt jeden! Dziewięćdziesiąt dwa!
- Ramen,
ramen! – zapiał Naruto, patrząc na zegarek na nadgarstku Taia. – Wiedziałem, że
się uda!
- Dziewięćdziesiąt
siedem! – wołał nadal mały człowieczek, odliczając. – Dziewięćdziesiąt osiem!
Dziewięćdziesiąt dziewięć! Iiiiiiiii!
Ale wtedy stało się coś niezwykłego. Sasuke, zamiast
pocałować setną dziewczynę, odsunął ją na bok i wyskoczył z budki, lekko się
chwiejąc, po czym stanął na równych nogach i już równym krokiem, podszedł do
niskiego człowieczka, który patrzył na niego zaskoczony.
- Za
setnego całusa płacę sam – wyjaśnił Sasuke, wrzucając do puszki całkiem spory
plik banknotów. Potem wyminął zaskoczonego mężczyznę, podszedł wprost do
Naruto, który stał jak sparaliżowany i na oczach wszystkich, w tym kobiet,
które go całowały i drugi raz stanęły w kolejce, oraz tych, które już nie
zdążyły, pocałował namiętnie blondyna. Był to zupełnie inny rodzaj pocałunku i
nie tego sparaliżowany Naruto się spodziewał. Myślał, że Uchiha się wygłupia,
że to po to, by z niego zakpić i go ośmieszyć przed tymi wszystkimi ludźmi za
wkręcenie go w to całe całowanie. A tymczasem Sasuke złapał go za kark,
przyciągnął do siebie i dosłownie zmiażdżył jego wargi swoimi, całując go jak
najbardziej na serio. Zaskoczony blondyn nie był nawet w stanie zareagować, po
prostu się nie poruszał. Po dłuższej chwili Uchiha się od niego oderwał i nie
patrząc mu w oczy, po prostu odszedł. Naruto stał jak sparaliżowany jeszcze
przez chwilę, zupełnie nie mogąc dojść do siebie. Po chwili jednak drgnął i
obejrzał się za siebie. Sylwetka Sasuke zniknęła w tłumie ludzi, przez chwilę
go widział, jednak zaraz stracił go z oczu. Chciał za nim pobiec, ale zatrzymał
go właściciel budki pocałunków.
- Mam
rozumieć, że talony miały trafić do pana? – zapytał, zupełnie nieświadomy, że
Naru miał ochotę jak najszybciej dogonić czarnowłosego.
- Tak,
tak – odparł Naruto, wpatrując się w miejsce, w którym ostatni raz widział
Sasuke. Facet wcisnął mu talony do ręki, pogratulował mu i odszedł. Naru zrobił
krok do przodu i w tym samym momencie droga została mu zasłonięta przez Taia.
- Odprowadzić
cię do hotelu? – zagadnął mężczyzna. Naruto spojrzał mu w oczy. Chciał odmówić
i pobiec za Sasuke, ale tak naprawdę, to nie miał pojęcia, co mógłby mu
powiedzieć. Westchnął i skinął głową. Ruszyli w stronę wyjścia z Wesołego Miasteczka.
- A
więc ty i Sasuke…? – zapytał Tai, taktownie nie kończąc. Naru drgnął.
- Nie!
– zaparł się natychmiast, czerwieniejąc. – My nic nie… nic z tych rzeczy!
- Nie
tak to wyglądało – uświadomił go Tai, a Naruto poczerwieniał jeszcze bardziej.
- Sa…
Sasuke… tylko s-się wygłupiał – zaczął się jąkać, nie mając pojęcia, co
powiedzieć. Myślał że to żart… tak to zabrzmiało, gdy tamten wyszeptał mu na
ucho swoją propozycję… Uzumaki myślał, że Sasuke się z niego śmieje, w końcu to
był Sasuke! Nieziemsko przystojny, wyjątkowo popularny, kochały się w nim wszystkie
dziewczyny… - To… to był żart… to na pewno był żart – zaśmiał się do siebie,
pocierając się po włosach z tyłu głowy. – C-coś takiego nam się przytrafiło… he
he… eee… już kiedyś, w szkole…. Eee… a potem jeszcze raz, niechcący… ha ha…
Znów zaśmiał się nerwowo. Tai nagle zatrzymał się i
Naruto spojrzał na niego zdziwiony. Byli już przy bramie wyjściowej. Wokół
kręcili się ludzie, dzieci z rodzicami, zakochane pary. Dla Naruto był to po
prostu kolorowy tłum, jego głowa wypełniona była myślami o Sasuke. Nie miał
pojęcia, co odbiło przyjacielowi. Jak mógł coś takiego zrobić?! Co on sobie
myślał, żeby żartować w ten sposób?!
- Naruto
– powiedział nagle Tai, a Uzumaki przyjrzał mu się. – Nie wiem, czy zauważyłeś,
ale ja i on przez cały czas ze sobą walczyliśmy.
Uzumaki zamrugał dwa razy.
- Tak,
wiem. Chyba cię nie polubił, on czasem tak ma, już taki jest, przepraszam cię
za niego…
- Nie –
przerwał mu Tai. – Nie o to chodzi. Widzisz, Naruto… my… my walczyliśmy o
ciebie.
Naruto otworzył szerzej oczy, wpatrując się ze zdumieniem
w brązowowłosego. Teraz to Tai zaśmiał się z zakłopotaniem.
- Widzisz…
heh… żaden z nas nie chciał odpuścić… ja nawet do tej pory nie chcę… - położył
dłoń na policzku Naruto i pochylił się nad nim, jednak Uzumaki cofnął się o
krok, przerażony. Tai zamarł w bezruchu, kilka centymetrów od jego twarzy. –
Jednak… idź do niego…
- Ale…
- Idź!
Naruto cofnął się o dwa kroki, potem jeszcze o dwa… aż w
końcu obrócił się i uciekł. Kiedy biegł, zerknął jeszcze przez ramię i zobaczył
Taia, stojącego w tym samym miejscu, jednak nie zatrzymał się. Biegł dalej,
starając się nie potrącać ludzi po drodze. Dotarł do hotelu, w którym
mieszkali, wpadł do środka i pognał do pokoju.
Otworzył drzwi z rozmachem, dysząc po biegu. Siedzący
przy stole Sasuke obrócił się w jego stronę. W dłoni trzymał książkę, siedział
przy lampce, ale jak dla Naruto, wyglądał… dziwnie.
- Sasuke…
- Udała
się randka z Taiem? – przerwał mu Uchiha, odwracając się do niego plecami.
Naruto zmarszczył nos, zamykając za sobą drzwi.
- Sasuke…
- Lubisz
takich kolorowych smarkaczy, co? Będziesz miał okazję częściej odwiedzać
Gaarusię...
- Sasuke!
– krzyknął Naruto. Uchiha zacisnął pięści.
- Co?
Naruto nagle zaczął się śmiać. Słysząc to, Sasuke obrócił
się gwałtownie.
- Co…?!
Z czego ty się śmiejesz?!
Blondyn opanował się z trudem.
- Je… -
Zakrztusił się i przez chwilę kaszlał, nadal chichocząc. – Jesteś… jesteś
zazdrosny o Taia! – wykrzyknął nagle. Blade policzki Sasuke pokryły się
czerwienią. Ponownie obrócił się tyłem do Uzumakiego.
- Wcale
nie!
Uzumaki nadal chichotał, nie mogąc się powstrzymać.
- Oczywiście,
że jesteś! Jesteś zazdrosny, Sasuke, ty jesteś zazdrosny…
- Dobrze!
– wrzasnął Uchiha, zrywając się z krzesła. Gwałtownie obrócił się ku niemu. –
Dobrze! JESTEM ZAZDROSNY O TAIA! Czy teraz jesteś zadowolony?! – wydarł się, a
potem zamilkł, dysząc z furią. Naruto przyglądał mu się chwilę, a potem
podszedł do niego i spojrzał mu w oczy.
- Ale
wystarczyłoby częściej się odzywać, a nie miałbyś powodów, bo wszystko bym
wiedział – powiedział z przekąsem. Sasuke spojrzał na niego z góry, prychnął, a
potem złożył mu na ustach delikatny pocałunek, który Naruto oddał.
- Będę
miał to na uwadze – rzekł z wyższością Uchiha, na co Naruto tylko się
uśmiechnął. Wydawało mi się, że od tej pory między nim a Sasuke wszystko się
zmieni.
dziękuję za przeczytanie xD kochani, mamy wakacje! życzę Wam wiec zabawy, wypoczynku, zwiedzania, niezapomnianych wrażeń i dużo, dużo słońca! abyśmy wszyscy naładowali baterie przed kolejnym rokiem!
pamiętajcie, że brak komentarzy zabija wenę! do napisania!
AAAAhhh ... niesamowite, normalnie brak mi słów xD
OdpowiedzUsuńPozdro
Malina
Jejku,, słodkie to *.* Zazdrość Sasuke była wprost genialna. I ta walka między nim a Taiem... Poza tym, nie sądziłam, że Sasuke zgodzi się na Budkę Pocałunków - to naprawdę nie w jego stylu! Ale, cóż, dla Naruto wszystko? ;3 I końcówka, w której sie przyznał, że jest zazdrosny, mhrrr...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania(bo mimo iż pierwszy raz komentuję[gomenasai!], to czytałam już Twoje opowiadania) i to, że nie trzymasz się utartego schematu charakterów postaci.
Życzę weny i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne rozdziały Twoich opowiadań. ;3
To było boskie *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam zazdrosnego Sasuke ;3
czekam na więcej życzę mnóstwo weny
Pozdrawiam Karasu-chan
Cudo, cudo i jeszcze raz CUUUUUDOOOO!!! Genialne! Kocham twojego bloga i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów opowiadań ^^.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!!!
Run
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGaaaruś, padłam. Tak wybuchłam śmiechem, że cały autobus w jednej chwili na mnie spojrzał :)
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji!
Opowiadanie lekkie i przyjemne, dziękuje za nie jak i wszystkie opowiadania twojego autorstwa.
ehoon.
Słodkie ;) Naruto to wariat. Jak można wciąż i wciąż gadać właściwie do siebie i bez przerwy. Nie wytrzymałabym z nim chyba, ale jest taki pocieszny XD Sasuke hahaha rozwalił mnie, a przy okazji lubię takie sceny zazdrości, bo zazwyczaj bohaterowie mówią wtedy co im ślina na język przyniesie (baaardzo sensowne rzeczy XD ) i akcja posuwa się na przód. Sasuke - idealny typ zazdrośnika i ta jego walka z Tai'em XD no cudo one shot. Życzę weny i czasu ... ach no i oczywiście wspaniałych oraz efektywnych w pisaniu wakacji XD
OdpowiedzUsuńKyyaaa! To było boksie! :3 Fantastyczne i super fajne! ;D
OdpowiedzUsuńMrrr. słodko...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak tylko wrócę z obozu, będzie na mnie czekała cała lista nowych postów~ :3
Weny~!
To opowiadanie było takie super słodkie, urocze i kochane, że nie będę musiała jeść słodyczy przez najbliższy czas <3333 Kyaa~~ uwielbiam takie <3. Fajnie wykreowałaś tutaj Naruto, bardzo pozytywnie, zresztą jak cały ten one-shot, od razu się człowiekowi humor poprawia po przeczytaniu czegoś takiego <3. Życzę dużo weny ;3!
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Naruto chyba czyta w myślach Sasuke, a ta zazdrość... He he... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMrrrr <33333 JAk słodkoooo *.*
OdpowiedzUsuń"Skoro nie ma tu dobrego ramen, to sushi to najlepsze rozwiązanie. Chyba, że wolisz sashimi? Nie, masz rację, sushi jest lepsze. (...)"
OdpowiedzUsuńW tym momencie miałam ochotę wybuchnąć śmiechem i pewnie bym to zrobiła, gdybym nie była stuprocentowo pewna, że zaraz po tym zmiksowana zawartość mojej głowy wyleciałaby nosem. Nigdy nie umawiaj się na dwie godziny na jazdę na koniu, który bryka i próbuje Cię zrzucić z siodła jak tylko widzi bat, a jak nie widzi bata, to też próbuje Cię zrzucić z siodła, bo na łydkę to on ewentualnie do stępa reaguje. A jak już popełnisz ten błąd, NIGDY nie pozwalaj na galop przez te dwie godziny. Może i nie spadłam, ale coś podejrzewam, że przez następne kilka dni z łóżka nie wstanę. x_x A w samochodzie jak tata prowadził i się na światłach zatrzymał, to miałam taką dziwną ochotę, żeby pyknąć samochód w bok łydką... Stanowczo za dużo czasu spędzam na koniu. >.<
No, ale koniec mojego narzekania. Teraz czas na inne narzekanie.
"Wydawało mi się, że od tej pory miedzy nim a Sasuke wszystko się zmieni." - między. Tą taką kreseczkę zgubiło te Twoje "ę".
"Ale wystarczyłoby częściej się odzywać, a niemiałbyś powodów, bo wszystko bym wiedział" - droga autorko, od kiedy "nie" z czasownikami pisze się łącznie? No chyba, że Naruś chciał powiedzieć, że Sasu stawałby się niemym, no to nie ma sprawy. xD
Następna sprawa - nie jestem co do tego pewna, ale w odmianie imion obcojęzycznych stawiamy chyba apostrof, żeby rozdzielić dwie samogłoski. Czyli nie "Taia, Taiem", a "Tai'a, Tai'em".
"Kiedy biegł, zerknął jeszcze przez ramie i zobaczył Taia (...)" - znowu Twoje "ę" w "ramię" zgubiło tę taką kreseczkę.
Gdzieś jeszcze widziałam, że była spacja przy "także", (w sensie, że pisało "tak że") ale za cholerę nie mogę tego znaleźć.
Łaał, to chyba pierwszy raz, kiedy tyle błędów u Ciebie wypisałam. Aż dziwne. No, ale ogółem bardzo mi się podoba. Postacie mają dokładnie takie charaktery, jakie lubię najbardziej - aż się chce mieć takiego rozgadanego Narusia i milczącego Sasusia przy sobie. <3
Pozdrawiam i życzę weny, weny duużo. I czasu, tak, czas też ważny. Tylko najlepiej niech będą w tym samym czasie. xD
dzięki za czujność xD jak na one-shota sprzed niemalże pięciu lat jest to ilość błędów, która mnie nie dziwi xD
Usuńsłowo, którego Ci brakuje, to znak "diakrytyczny" - to te wszystkie kreseczki i kropeczki, które występują w naszym języku xD
och tak, czas mi się przyda xD pozdrawiam
Nie wymagaj od trzynastolatki z pustą, wakacyjną głową znajomości takich słów, ja Cię proszę. xD
Usuńależ ja przecież nie wymagam xD ja tylko POmagam xD
UsuńO, mam kolejny błąd do mojej listy. xD
Usuń"Wiesz, kiedy ja się ostatnio wsypałem?" - Naruś się dawno nie wsypał, hm? No, na jego miejscu to ja bym się cieszyła, ale kto to wie, może on lubi się wsypywać. xD
No nie wiem co napisać.To było mega słodkie,uwielbiam!! Naruś taki niewinny,najlepsze były jego rozmowy z Sasuke;p A zazdrosny Sasuke to hit^^ Bardzo mi się podobało,gratuluję pomysłu z pocałunkami,sama bym się chętnie w kolejkę ustawiła;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Kasia
Jeju, jakie to było idealne! No po prostu na początku, jak Naruto prowadził konwersację niby z Sasuke, a tak naprawdę z samym sobą, to chichrałam się jak głupia xd bo to było takie... no w ich stylu xd Naprawdę bardzo łatwo jest sobie wyobrazić tą sytuację, bo rzeczywiście na dobra sprawę Sasuke odzywa się od święta, a Uzumaki przegaduje wszystkich xd i boskie było, jak Naruto zamawiał za Uchihe - zna go tak dobrze ^^ i nadużywanie "drań"; lubię jak ktoś tak nazywa Sasuke. Albo gbur jeszcze... No i ta rywalizacja, haha! Tego się nie spodziewałam, a już na pewno nie akcji z pocałunkami ;p to było naprawdę ogromne poświęcenie ze strony Sasuke, ale dostał za to ładną zapłatę - ramen i ukochanego ^^ No i końcówka <3 gdyby tylko się odzywał częściej, haha!
OdpowiedzUsuńOgólnie to to chyba jest mój drugi ulubiony o-s zaraz po "potknięciach.." <3 mówiłam Ci już, że Cię uwielbiam? Chyba tak, ale co tam :)
Pozdrawiam i WENY! <3
Zajebiste !!! Chciałabym żeby to było dłuższe opowiadanie :D Przyjemnych wakacji :* I życzę weny :3
OdpowiedzUsuń// Hotaru
Kocham Twoje opowiadania nie wazne czy stare czy nowe sa i tak cudowne x3 pisz duzo jak sa wakacje to masz czas xD I my wszyscy tez mamy czas zeby to czytac x3
OdpowiedzUsuńNawwwh, słowotok Naru nie ma końca i bardzo mi się to podoba xD
OdpowiedzUsuńNawet polubiłam Taia, spoko chłopak xD
Hah, Sasuke, trzeba było ruszyć buzią a nie... Problemy sobie robić xD
Ah, wakacje, wakacje, czy ja wiem czy takie fajne... Jak się kończy ukochane gimnazjum to niestety :c Ale przynajmniej mamy więcej czasu na Sasunaru xD
AHH, ja tylko wyrażę swoją wielką potrzebę - kolejny rozdział "Między nami..."! To naprawdę stało się moim ulubionym opowiadaniem ever q__q
Pozdro~~! :3
Jakie przyjemne. Akurat na bezsenną noc. Dziękuję i weny życzę ^^
OdpowiedzUsuńFajne choć szału nie ma. Ale! Miażdżące było "Rzadko się zdarzało, by Uchiha był tak rozmowny i pogodny" xD Noż kurde mniej się chyba odzywać nie można.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńjest rewelacyjny... milczący Sasuke, gadający wciąż Naruto.... och jak czytałam to miałam tyle do powiedzenia, a teraz pustka...
hahah Sasuke wzywa kelnerkę, a Naruto zamawia, były te sceny bardzo dobre, Naruto wie czego on może chcieć, a scena, że szklana ma być bez udziwnień bo się zdenerwuje... nie potrafiłam się tutaj przestać śmiać... Sasuke i Tai walczyli o Naruto, ten jak zwykle mało spostrzegawczy....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dobra koniec bycia biernym czytelnikiem. Czytam Twojego bloga już od dawna, ale oczywiście nigdy nie chciało mi się napisać komentarza. Koniec z tym. Dziewczyno jesteś rewelacyjna. Czekam z niecierpliwością na następne notki, choć przyznam się szczerze że nie mogę doczekać się kontynuacji "Czasu Nieba". Uhh, zachwycony jestem tą fabułą! A co do "Festynu" - fajny, lekki shocik ^^ Miło się czytało ^^
OdpowiedzUsuńMrau :) cały czas się uśmiechałam. To było takie... Sweat. Nie mogłam oderwać wzroku.
OdpowiedzUsuń"Rzadko się zdarzało, by Uchiha był tak rozmowny i pogodny" - oj, padłam po prostu. Do tego momentu wypowiedział zaledwie trzy zdania, a Naru twierdzi, że się rozgadał.. hehe.
"Ubrany był w czarną koszulkę z trzema paskami – czerwonym, zielonym i żółtym" - zamienić żółty z zielonym, a widzę flagę rasta :)
Cóż mi tu więcej, życzyć ci weny i jeszcze raz weny :*
i czekamy na letni special, do którego nie zdążyłam dopisać swoich punktów.
No, a sesja - każdego z nas, studenciaków - wyssała. Nawet tych, co pisali w zerówkach.
Genialne ! ! ! ! <3333
OdpowiedzUsuńimię dla rybki powaliło ><
Świetne, boskie, cudne i chcę więcej : D
~ czekam na następne notki.
Cudo w całej okazałości (:
OdpowiedzUsuńTa końcówka jakaś tak dziwna...
OdpowiedzUsuńNie wien czemu, poczatkowo myslalam ze sasuke to niemowa o_O
OdpowiedzUsuńwidać że pisany innym stylem kiedyś ale ten obecny chyba jest lepszy ;p generalnie mi się podobało a szczególnie że tylko część (koniec) był taaaki słodki :)
OdpowiedzUsuńMeeega! Jak ja uwielbiam, jak Sasuke tak wybucha! :] mm.
OdpowiedzUsuńCudownie słodkie, sasunarutowskie, sprawia, że mam uśmiech na pyszczku :D . <3 oby więcej takich notek;d
Znalazłam mały błąd - masz 'wsypałem', zamiast wyspałem. To tak nawiasem.
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie coś nowego z Najlepszego Przyjaciela;]
Pozdrawiam i weny życzę!
Yaoinaruto-by-inata-chan-nu.blogspot.com
Jakie to słodkie *¬*
OdpowiedzUsuńZazdrosny Sasuke jest taki zabawny i kochany :D Idealne pokazałaś ich uczucia! :3
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużo weny :3