wow, do tego opowiadania dawno nic nie dodawałam xD ale mam, nową notkę i radość, że najwidoczniej wena wraca, ponieważ i mam ochotę na pisanie i idzie mi to dobrze, jedynie czasu brak, bo sesja nadchodzi xD ale piszę! w końcu!
zapraszam na rozdział:
Weekend
był słoneczny, ale wietrzny. Przyjemnie było spędzić ten czas na stadninie i uczyć
Naruto jazdy konnej. Chłopak trochę się bał, ale wydawał się też zafascynowany
pięknem koni. Ludzie ze stadniny, na którą pojechali, znali Sasuke i mężczyzna
z przyjemnością przedstawił im męża. Wkrótce potem jeden z pracowników stadniny
zaczął uczyć Naruto, jak się jeździ konno, a Sasuke skorzystał z tego, by
samemu się przejechać. Uwielbiał te zwierzęta, ich piękno i grację, kiedy już
raz się spróbowało jazdy konnej, ciężko było się nie zakochać. Sasuke znał
konie od dziecka. Zawsze chciał mieć własnego.
Uznał,
że było to wyjątkowo przyjemne popołudnie. Co prawda Naruto już po godzinie
stwierdził, że postoi z boku i popatrzy, jak Sasuke jeździ konno, ale starszemu
mężczyźnie to nie przeszkadzało. Jak na pierwszy raz, Naruto poradził sobie
świetnie. Potem urządzili sobie mały piknik na znalezionej kiedyś przez Sasuke
łące w lasku za Konohą. Gdy w końcu wrócili do domu, była już osiemnasta.
- Jak ci
się podobało? – zapytał Sasuke, otwierając jednocześnie drzwi do mieszkania.
Puścił męża przodem. Naruto uśmiechnął się do niego przez ramię.
- Było
fajnie – rzekł. – Bardzo… miło. Na świeżym powietrzu, podobało mi się.
-
Cieszy mnie to. Jeśli chcesz, możemy się tam często wybierać – odparł Sasuke.
Zamknął drzwi i ściągnął buty. Przeszli w głąb domu. – To co, słoneczko, jakaś
gorąca kąpiel, prawda? – spytał, głaszcząc męża po twarzy.
- Och…
um, tak, tak. To ja już idę…
- Nie,
nie, ja zrobię – powiedział Sasuke. Ucałował skroń męża i poszedł do łazienki,
by napuścić ciepłej wody do wanny. Niedługo potem zawołał męża, a gdy ten się
zjawił, w łazience paliło się już kilka zapachowych świeczek, a całkiem spora
wanna pełna była wody z unoszącą się na niej, pachnącą pianą. Sasuke
przyciągnął męża do siebie i głęboko pocałował. Naruto oddał pocałunek, więc
Sasuke, schodząc wargami na jego szyję, zaczął męża rozbierać. Młodszy
mężczyzna poszedł w jego ślady i już po chwili stali nadzy w ciepłej łazience.
Sasuke
odczepił usta od szyi męża i trzymając jego dłoń, wszedł do wanny, a potem
pomógł wejść Naruto. Posadził blondyna przed sobą, a gdy Naruto oparł się o
jego tors, objął męża.
- Jak
miło – zamruczał, a Naruto przytaknął.
- Mmmm…
Sasuke
zaśmiał się cicho. Naruto obejrzał się na niego, zaciekawiony, zarumieniony na
twarzy i chyba lekko zawstydzony.
-
Jesteś dla mnie taki dobry – wyszeptał cicho i ucałował szczękę Sasuke, co
starszemu mężczyźnie bardzo się spodobało. Naruto rzadko obdarzał go takimi
drobnymi czułościami, zdawał się wstydzić tego, bądź co bądź jeszcze jakiś czas
temu byli dla siebie zupełnie obcy. Teraz jednak tworzyli małżeństwo, a Sasuke
był w swoim mężu poważnie zauroczony. Naruto był taki wspaniały, piękny i
dobry. Mimo że Sasuke nie był jego pierwszym mężem, czuł niewinność, bijącą od
Naruto. Młodszy mężczyzna nie wyzbył się jej w poprzednim związku, był tak
nieśmiały, czasem tak spragniony uwagi i czułości, jakby mu jej brakowało. I
zapewne tak było, bo przecież stracił swojego byłego męża już poważny kawałek
czasu temu. Zapewne za nim tęsknił. Sasuke bardzo chciał wypełnić mu tę pustkę
swoją osobą. – Nie chcę już być bez ciebie. Nie zostawisz mnie, prawda?
Sasuke
popatrzył na niego zdziwiony. To były chyba najmilsze i najwspanialsze słowa,
jakie od niego usłyszał.
-
Oczywiście, że nie – odparł natychmiast.
- I… i
zawsze już tak będzie? Zawsze? – dopytywał się Naruto.
-
Zawsze – potaknął Sasuke. Naruto uśmiechnął się delikatnie i wtulił w niego jeszcze
bardziej.
Po
powrocie do sypialni kochali się jak nigdy, delikatnie, namiętnie i długo.
Sasuke czuł, jak w piersi wali mu serce, tak, jak nie biło jeszcze nigdy dotąd.
Gdy po wszystkim tulił do siebie śpiącego Naruto, czuł się najszczęśliwszym
facetem na świecie.
Weekend
minął im szybko i w poniedziałek, gdy musiał wstać do pracy, myślał, że nie
zwlecze się z łóżka. Zostawianie śpiącego obok męża wydawało mu się
szaleństwem. Spędzili ze sobą cudowne dni, kochali się jakby żywili wobec
siebie prawdziwą miłość, obdarzali się czułościami i komplementami tak, jak
powinno być w małżeństwie w pierwszych tygodniach jego trwania. Sasuke chciał
dać mężowi wszystko, przychylić mu nieba. To miał być czas ich wspólnego nieba.
Obowiązki
niestety wzywały, więc zwlókł się z łóżka i półprzytomny dotoczył do łazienki.
Potem szybko się ubrał i poszedł do kuchni, by przygotować sobie kawę i
śniadanie. W momencie, gdy kiwał się nad stołem, żując chleb z serem i
pomidorem, zadzwoniła jego komórka. Zdziwiony tak rannym telefonem, wyciągnął
go z kieszeni i zerknął na wyświetlacz. O mało nie zakrztusił się kanapką, gdy
zobaczył imię, widniejące na wyświetlaczu.
- Tak?
– odebrał, zastanawiając się, czemu ta osoba dzwoni tak rano.
- Hej,
hej! Chyba cię nie obudziłem, co? Która jest u was godzina?! – zapytał
rozbawiony głos. Rozmówca, nawet jakby go obudził, zapewne by mu nie współczuł.
- Rano
– odparł Sasuke. – Co jest?
-
Nieładnie, nieładnie mnie witasz – odparł dzwoniący. – Chciałem cię tylko
poinformować, że będę w Konosze w przyszłym tygodniu, mam samolot w
poniedziałek. I że zawitam do ciebie, poznać twojego mężusia. Pokój gościnny mi
przygotuj.
- Kiedy
niby powiedziałem, że możesz się do mnie meldować jak do hotelu? – zapytał
Sasuke. – Stać cię na taki z gwiazdkami, odwal się od mojego mieszkania.
- Oooo,
chcesz schować przede mną swojego uroczego mężusia? – zaciekawił się rozmówca.
– Boisz się, że ci go poderwę? Nie bądź taki, nie tknę go nawet palcem. Kolegi
nie przygarniesz, Sasukeee? – wyjęczał irytujący przyjaciel. Uchiha wywrócił
oczami.
-
Dobra, przecież cię nie wyrzucę – burknął Sasuke. – To o której będziesz w ten
poniedziałek? Za tydzień, tak?
- Tak.
Będę wieczorem, koło osiemnastej może. Dam ci znać, jak będę w drodze do
ciebie. Dzięki, Sasu. Ucałuj ode mnie męża, przywiozę wam jakieś badziewie do
postawienia na regale. Paaa!
- Ta –
mruknął Sasuke, a przyjaciel zaśmiał się i rozłączył. Sasuke westchnął.
Przyszły tydzień zapowiadał się męcząco.
Naskrobał
na jakiejś kartce kilka słów do męża, skończył śniadanie i opuścił dom.
W pracy
jak zwykle było nudno, masa papierkowej roboty go przytłaczała, siedzenie za
biurkiem doprowadzało do frustracji. Jedyną rozrywką był telefon do męża, z
zapytaniem, jak ten się ma. Naruto odrzekł, że bardzo dobrze, że sprząta i
gotuje i że obiad będzie na czas. Sasuke zastanawiał się potem, czy Naruto
odpowiada taki podział ról? Może mąż chciałby pracować? Sasuke by to nie
przeszkadzało, przecież Naruto nie był kobietą, żeby siedzieć w domu i
wypełniać kobiece obowiązki. Może mąż chciał się spełniać zawodowo? Uznał, że
będzie musiał z nim o tym porozmawiać.
Podczas
przerwy, pijąc kawę w barku, wpadł na pomysł, by zadzwonić do brata. W końcu
Naruto jeszcze nie poznał w pełni rodziny Sasuke, co powinno zostać jak
najszybciej nadrobione. Poza tym chciał się nim chwalić, chciał go wszystkim
pokazać, bo przecież Naruto był tak piękny i miły, że nie sposób było go nie
pokochać. Wiedział, że jego rodzina przyjmie go z szeroko otwartymi ramionami,
że bez problemu go zaakceptuje jako męża Sasuke i polubi go.
Wyjął
komórkę i udając się w jakieś spokojniejsze miejsce, wybrał numer Itachiego.
- Hej
braciszku! – zawołał Itachi do słuchawki zaraz po odebraniu. Sasuke uśmiechnął
się, wywracając oczami.
-
Cześć, Itachi – mruknął cicho. – Co robicie jutro wieczorem, ty, Hinata i
dzieciaki?
- Em…
nic? – odparł brat. – A co?
-
Pomyślałem, że może ja i mąż moglibyśmy wpaść do was? Co wy na to? Naruto by
was trochę lepiej poznał, zdaje się, że polubił dzieciaki.
- Jasne
– odparł Itachi wesoło. – Zawsze czujcie się zaproszeni, wpadajcie, kiedy
chcecie. Powiem dzieciakom, że wpadniesz. Ucieszą się.
-
Świetnie, trzymaj się, Itachi. Ucałuj dzieci i żonę.
- Pa,
mój malutki braciszku.
Możliwość
spędzenia popołudnia z bratem i jego rodziną ucieszyła Sasuke. Gdy po pracy
wrócił do domu, zastał Naruto, stojącego nad garnkiem sosu. Uwielbiał gotowanie
Naruto, mąż rozpieszczał go na całego. Był dobry w łóżku, wspaniale gotował,
nie był kłótliwy, na dobrą sprawę zdawał się składać z samych zalet. Sasuke
miął ochotę całować go od stóp do głów. I mógł to robić. Naruto był jego, cały,
w każdym aspekcie. Miał tylko nadzieję, że to, co Naruto powiedział mu ostatnio
w wannie oznaczało, że się powoli w nim zakochiwał. Sasuke już go kochał. Nie
chciał go oddawać nigdy i nikomu.
Podszedł
do męża i otoczył go rękami w pasie.
-
Cudownie pachnie – szepnął do ucha Naruto i poczuł, jak młodzieniec drży pod
wpływem jego szeptu.
- Zaraz
będzie. Zrobić ci kawy?
- Sam
sobie zrobię, ty kończ gotowanie, skarbie. Um… - Sasuke złapała czajnik i
napełnił go wodą. – Umówiłem nas z Itachim na jutrzejszy wieczór. Pasuje ci?
Chciałbyś odwiedzić ze mną mojego brata?
- Tak –
odpowiedział Naruto, kiwając głową. – Z chęcią. Hinatka i jej dzieci są tacy
mili…
Sasuke
zaśmiał się. Postawił czajnik na gazie, nasypał kawy do dwóch filiżanek,
wiedząc, że mąż również lubi ten napój i usiadł przy stole. Chwilę potem Naruto
postawił przed nim talerz pełen jedzenia i sam również zasiadł do obiadu.
- Nie
chciałbyś pracować? – zainteresował się Sasuke, a Naruto spojrzał na niego znad
swojego talerza. Miał zdezorientowaną minę, najwyraźniej nie spodziewał się
tego pytania.
-
Chciałbyś, żebym miał pracę…?
- Nie
ja, kochanie. Pytam, czy ty nie chciałbyś się… nie wiem, realizować zawodowo?
Naruto
pogmerał w swoim talerzu.
- Um…
ja zawsze byłem w domu. Co ja miałbym robić? – zapytał otwarcie, lekko
zaniepokojony. – Jeśli chcesz, żebym na siebie pracował, to oczywiście to
zrobię…
-
Naruto, źle mnie zrozumiałeś – przerwał mu Sasuke. – Ja pytam, czego ty chcesz?
Jeśli chciałbyś spełniać się zawodowo, to… nic nie stoi ci na przeszkodzie.
Chodzi mi o to… że jeśli to co robisz w domu… gotowanie, sprzątanie… nie podoba
ci się, to możesz przestać… Nie musisz tego robić.
-
Czemu? – spytał Naruto z przerażeniem w głosie. – Nie… n-nie l-l-lunbisz, ja-ak
to robię? N-nie smakuje ci jedzenie?
- Nie,
Naruto! Przekręcasz moje słowa!
Blondyn
skulił się.
- Nie
wiem, c-c-co ro-obię źle – załkał.
Sasuke
patrzył na niego zdumiony jąkaniem. Takich słów zupełnie się nie spodziewał.
Wziął głęboki wdech, by się uspokoić, bo ewidentnie Naruto nie lubił, gdy się
podnosiło głos. Potem je wypuścił, sięgnął po dłoń męża i przytrzymał ją. Nie
mógł go denerwować, bo ten zaraz zaczynał się jąkać.
- Nic
nie robisz źle, kochanie – rzekł łagodnie. W duchu postanowił, że znajdzie
specjalistę, który z mężem porozmawia. Może Naruto po prostu… obwiniał się za
śmierć byłego męża albo coś takiego? W końcu utrata kogoś tak bliskiego musiała
się obić na jego psychice. Może potrzebował rozmowy z psychologiem, kilku
sesji, na których mógłby bez obaw wyrzucić z siebie to, co go dręczy i sprawia,
że jest taki niepewny siebie, taki nieśmiały. – Wszystko jest dobrze. Może
zostać tak, jak jest.
- Może?
– zapytał Naruto. – Będę się starał jeszcze bardziej…
- Nie
musisz – przerwał mu Sasuke. – Jest idealnie tak, jak jest. Ach, i nie powiedziałem
ci – zmienił temat, bojąc się, dokąd może ich zaprowadzić dalsza rozmowa. –
Odwiedzi nas mój przyjaciel, dzwonił do mnie dziś rano. Zostanie kilka dni.
- Ach.
Um, dobrze…
- Nie
będzie ci to przeszkadzać? To mój najlepszy kumpel, znam go od wielu lat. Firma
rzuca go po świecie, teraz musi wpaść do Konohy i chciał się tu zatrzymać.
Jeśli ci to nie pasuje, każę mu przenieść się do hotelu.
- Nie,
nie… - mruknął Naruto. – Może zostać. Czemu miałby mi przeszkadzać?
- Bo to
i twój dom, skarbie.
Naruto
zerknął na niego nieśmiało.
- Nie
przeszkadza mi – powtórzył. – Może do nas wpaść, to w końcu… twój przyjaciel.
Później
wspólnie pozmywali naczynia i przenieśli się do salonu. Dla Sasuke był to
idealny wieczór – on i mąż siedzieli na kanapie, wtuleni w siebie, pijąc wino i
oglądając film. Naruto przytulał się do niego, chyba mu się podobało, jak
Sasuke głaszcze jego włosy, ponieważ zasnął w połowie seansu, ukołysany
pieszczotą. Sasuke otulił go wtedy kocem i wciąż przytulał do siebie,
rozkoszując się widokiem, jaki śpiący chłopak przedstawiał.
Następnego
dnia wieczorem wybrali się do Itachiego. Sasuke był dumny, że w końcu może
odwiedzać rodzinę, wioząc ze sobą kogoś… bliskiego. Że nareszcie rodzina
pozwoliła mu mieć to, na czym od zawsze najbardziej mu zależało. Pragnął
jeszcze tylko…
-
Naruto – zagadnął męża, gdy jechali samochodem, a ten oderwał spojrzenie od
widoku za oknem i zerknął na niego.
- Tak,
Sasuke? – spytał ciepłym głosem, a Sasuke przeszył dreszcz. Ten głos przywiódł
mu na myśl ich ostatnią wspólną kąpiel, a potem namiętny seks. Uwielbiał ciało
męża. Uwielbiał go całego.
- Co
myślisz o dzieciach? – zapytał Sasuke. Naruto przyglądał mu się przez chwilę.
- O
dzieciach? Um… chyba są miłe, nie wiem, nie mam za bardzo do czynienia z
dziećmi. Hinatka i Itachi mają cudowne dzieci. A czemu pytasz?
- A tak
po prostu – odparł Sasuke, wzruszając ramionami. Tak naprawdę, to marzył, by
kiedyś adoptować dziecko. Małego, ślicznego chłopca, dla którego mógłby być
ojcem, wzorem, przykładem. Wtedy on, Naruto i mały szkrab byliby już całkowitą,
prawdziwą, kompletną rodziną. Jednak na takie plany było jeszcze za wcześnie,
musiał bardziej poznać męża, by planować z nim adopcję i wspólne wychowywanie
dziecka. A może nawet dzieci…
Dotarli
do domu Itachiego.
Brat
mieszkał w sporym domu jednorodzinnym, otoczonym wysokim murem z czerwonej
cegły, za którym rosły jeszcze wyższe tuje. Sasuke wjechał na podjazd i
zatrzymał auto, po czym uśmiechnął się na widok przyglądającego się budynkowi
Naruto.
-
Przydałby nam się taki dom, prawda? – spytał Sasuke, a Naruto przytaknął. Dom
Itachiego był naprawdę ładny, pomalowany na zielony kolor, piętrowy, pokryty
brązową dachówką i otoczony uroczym ogrodem. Na piętrze otaczał go balkon, na
którym poustawiane były składane krzesła. Niedaleko budynku majaczyła altanka,
a przy niej wymurowany grill. – Gdy już o tym mówimy… Dziś rano, gdy byłem w
pracy, dzwoniła do mnie agentka nieruchomości. Pierwsza rodzina obejrzała twój
stary dom. Powinniśmy się tam wybrać, może zostało w środku coś, co chciałbyś
zabrać.
Mąż
objął się ramionami, chyba zupełnie odruchowo, jednak wyglądało to tak, jakby
chciał się przed czymś obronić. Starszy mężczyzna pomyślał, że tak Naruto
próbuje odgonić od siebie okropne wspomnienia o śmierci swojego byłego
współmałżonka. Jego nagła śmierć najwyraźniej wstrząsnęła nim bardziej, niż
ktokolwiek przypuszczał i Naruto wciąż się z nią nie pogodził. Stary dom musiał
w nim wywoływać wiele wspomnień o wspólnym życiu z tamtym mężczyzną.
- A… a
m-musimy? – spytał. Sasuke przez chwilę uważnie mu się przyglądał. Jąkanie u
Naruto oznaczało, że coś było nie tak, zdążył się już w tym zorientować.
Wspomnienie czegokolwiek, co było związane z byłym mężem, naprawdę wytrącało go
z równowagi.
- Nie,
nie musimy – odparł w końcu Sasuke, uśmiechając się do męża ciepło. Chciał
dodać mu otuchy. – Chodź, Itachi i jego rodzina czekają.
Wysiedli
z samochodu, zabrali z bagażnika prezenty dla dzieci Itachiego i trzymając za
ręce, skierowali w stronę drzwi. Sasuke zadzwonił, a po chwili brat im
otworzył. Na jego twarzy jak zwykle widniał szeroki uśmiech.
-
Sasuke! – zawołał na ich widok. – I Naruto. Wchodźcie, wchodźcie. Zapraszam.
Weszli
do środka, Itachi zabrał od nich płaszcze, po czym zaprosił ich do dużego,
stylowo urządzonego salonu. Na miejscu czekała Hinata z dziećmi.
-
Wujek! – Keigo rzucił się do Sasuke, a ten go przytulił. Lubił dzieci Itachiego
i one jego lubiły.
Potem
nastąpiły standardowe przywitania. Naruto i Sasuke wręczyli dzieciakom
prezenty, które im przywieźli – małe paczki ze słodyczami i niewielkimi
zabawkami. Sasuke uwielbiał rozpuszczać dzieci Itachiego, ponieważ nie miał
swoich i zapowiadało się, że nie będzie miał. Jedynym wyjściem w tej sytuacji
byłaby adopcja. Zastanawiał się, czy Naruto chciałby się na nią zgodzić? Będą
musieli poważnie o tym porozmawiać, ponieważ Sasuke zawsze marzył o tym, by
mieć dzieci. Małe iskierki, rozświetlające życie.
Kolacja
przebiegała w miłej i rodzinnej atmosferze. Dzieci biegały wokół stoły, bawiąc
się zabawkami. Hinata trzymała najmłodszego na kolanach i karmiła go zupą.
Sasuke i Itachi pogrążeni byli w rozmowie o firmie ojca, zaś Naruto musiał cały
czas odpowiadać na niekończące się pytania dzieciaków, które co jakiś czas
wciągały go do zabawy, chcąc poznać nowego wujka. Sasuke zerkał na to i
uśmiechał się, ciesząc się, że mąż najwyraźniej polubił maluchy i że one
polubiły jego. Zapowiadało się, że Naruto mógłby być dobrym ojcem.
W
którymś momencie on i Itachi wyszli na balkon, by dalej rozmawiać, a Itachi
chciał zapalić papierosa. Starszy brat oparł się o barierkę i zaciągając dymem,
patrzył przez szklane drzwi na scenkę rozgrywającą się w salonie. Naruto
siedział na podłodze, zmuszony przez Haru i Tsu do zabawy z nimi jakimiś
samochodzikami.
- Jest
miły – odezwał się, a Sasuke oderwał oczy od męża i spojrzał na brata.
- Tak.
I delikatny – dodał, znów z czułością spoglądając ku małżonkowi. – Łatwo było
go pokochać.
- Ale…
- zaczął Itachi, jednak urwał. Sasuke zmarszczył brwi, znów zerkając ku bratu.
- Co?
- Jest
w nim coś dziwnego – powiedział Itachi z wahaniem. Gdy Sasuke zrobił groźną
minę, brat uniósł ręce. – Nie mam nic złego na myśli, lubię go i widzę, jak ci
się podoba. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Nie da się jednak ukryć, że on…
że coś nim… Po prostu jest w nim coś dziwnego, coś, co sprawia, że nigdy nie
jest sobą…
- Nie
rozumiem cię – warknął Sasuke. – Może zaczniesz mówić jaśniej? Albo chociaż z
sensem?!
- Nie
złość się – odpowiedział Itachi. – Ale nawet Hinata to zauważyła. Ona też nie
należy do niewiadomo jak śmiałych osób, sam wiesz przecież. Ale Naruto… Chłopak
jest dziwny. Nie wiem, jak możesz tego nie widzieć.
-
Szukasz dziury w całym! – oskarżył go Sasuke zniecierpliwionym głosem. – Zmarł
mu całkiem niedawno mąż, może się po prostu jeszcze nie otrząsnął, a już
ponownie go wydali za następnego! Jest zdezorientowany i trochę się bał, ale to
nie znaczy, że coś jest z nim nie tak!
To
powiedziawszy, zostawił Itachiego i wrócił do męża. Nie miał zamiaru
wysłuchiwać tych głupot! Naruto miał się dobrze, może i był trochę onieśmielony
i wytrącony z równowagi, ale to miało minąć już niebawem. Przyzwyczajali się do
siebie, zakochiwali się w sobie, tworzyli swoje własne niebo.
Żadne demony nie miały prawa im tego popsuć.
trzymajcie się kochani, do następnej notki, oby jak najszybciej! zapraszam do komentowania xD
Pierwsza! Nareszcie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie , pomimo, że Naruto jest taki nieśmiały. Coś dziwnego tu wyczuwam, jakiś niepokój, i martwi mnie ten tajemniczy gość.
Dziękuje za notkę i z utęsknieniem czekam następnej.
Seath
Może i ma rację Itachi ? Ja na samym początku myślałam , że to Naru zabił męża ... Nie wiem czemu miałam taką myśl . Więc rozdział dobry . I okropnie chciałabym przeczytać 23 rozdział zajebistego opowiadania :3 Pozdrawiam i czekam :>
OdpowiedzUsuń23 rozdział tego opowiadania właśnie się pisze i chyba zostanie dodany jako następny w przyszłym tygodniu xD
UsuńCzekam z niecierpliwością :3
UsuńCzyżby Naru zabił poprzedniego męża?
OdpowiedzUsuńhm hm hm?
Ja myślę, że to Danzo maczał w tym wszystkim palce i dlatego Naruto jest taki strachliwy, jąka się i boi tematów związanych z przeszłością.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w końcu otworzy się przed Sasuke i poznamy prawdę ;3 To opowiadanie jest fantastyczne, i czytanie o tej radości Uchihy jest taaakie słodkie, że aż czuje się przyjemne ciepło w żołądku ;p
Cieszę się na każdą wstawianą przez Ciebie notkę i czekam z niecierpliwością na następną .
Pozdrawiam i życzę weny =3
Oczywiście ja ogarnięta zaczynam czytać, myśląc, że to Dwie strony świata (skończone nawiasem mówiąc =__=). No, ale to opowiadanie zachodzi mi za skórę. Chcę już wiedzieć jak to było z poprzednim mężem D: Ehh, na wszystko co dobre zawsze trzeba czekać... Btw, powiadasz, że Między nami pojawi się w przyszłym tygodniu..? TAK, biegnę do Tesco po szampana i gotuję ramen! Jak świętować to na całego >D Powodzenia życzę i czekam!
OdpowiedzUsuńWczoraj tak sobie przeglądałam Twojego bloga i luknęłam do opka "Czas nieba". Jak tak patrzyłam na to, kiedy była ostatnia notka to pomyślałam: chyba się na razie nie zapowiada na dalszy ciąg.. A tu proszę! Ale szok przeżyłam.
OdpowiedzUsuńNaruciak jest taki słodziaśny, że po prostu z niego nie mogę. Ale podzielam obawy Itachiego. No zobaczymy, co z tego wyniknie. Czekam na kolejny part tego opka... i innych opek (?) xD
Dużo weny i czasu, życzę ;**
oh, doczekałam się! :D
OdpowiedzUsuńbardzo przyjemny rozdział. cóż, zgadzam się z Itachim, Naru jest dziwny..taki nieśmiały i to jego jąkanie się..ehh..to pewnie przez tego męża..
zastanawia mnie przyjaciel Saske.
czekam na następną notkę, oby jak najszybciej ;p
życzę duuużo czasu! ;)
Czekam na więcej! Mam w głowie różne domysły, mam wrażenie że Naruro był maltretowany przez swojego małżonka, i dlatego boi się każdego większego gestu że strony Sasuke, nie wiem czy zabił go czy nie, choć takie domysły też miałam, ale chce żeby mu się ułożyło.. */*
OdpowiedzUsuńCzekam jak najszybciej na kolejny rozdzial. :3
P.S. Mimo że niedawno trafiłam na twojego bloga, to pokochalam Twoje opowiadania. <3
Czemu zawsze mam różne głupie myśli dotyczące tego opowiadania? Ja rozumiem mieć głupie myśli i podejrzenia w innych, ale w czymś tak słodkim i do bólu uroczym? ;_;
OdpowiedzUsuńDo Sasuke dzwonił Sui. Jestem tego bardziej niż pewna.
No chyba, że to jakaś nie-narutowa postać. Wtedy nie wiem.
W każdym razie, ten rozdział był idealny na zakończenie tego szarego tygodnia. Liczyłam na bardziej szczegółowe opisanie lekcji jazdy, żebym mogła - jako jakże zaawansowana amazonka - wytknąć błędy, ale nie, ugh :c Podzielam podejrzenia pana łasicy. Naruto jest zbyt idealny, zbyt słodki, zbyt cichy, zbyt... no, zbyt nienormalnienienarutowski. Czekam na część dalszą. Właściwie, to czekam na część dalszą czegoś innego, ale ucieszy mnie wszystko. xD
Podskakująca z radości z powodu powrotu Twojej weny pozdrawia :)
Nie wiem czemu, ale mi przyszło do głowy, że Naruto może być chory... Nie fizycznie, ale psychicznie.
OdpowiedzUsuńPiszmy komentarze, aby uratowac powracajaca wene! :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdzial. Sasu troche jak nie on, taki cholernie szczesliwy i ma wciaz klapki na oczach...
Co do Naruto to mysle, ze jego byly maz go zle traktowal. To by przynajmniej wyjasnialo czemu nie mowi nic o nim i nie chcial wracac do tamtego domu. Zastanawiam sie tylko kiedy Sasek w koncu przejrzy na oczy. Nawet jak Itas mu mowi, ze cos jest nie tak on tego nie zauwaza... To przykre, ale mam nadzieje, ze niedlugo zagadka sie rozwiaze :D
Duzzzooo weeennnnaaa <3
~Psychedelic smiles
Pomimo tego, że Naruto jest tutaj jak nie Naruto, to intryguje mnie to, kim był jego poprzedni mąż i co zrobił, że Uzumaki zachowuje się tak, a nie inaczej. Bo to raczej nie jest normalne, żeby panikować z powodu wylanego szampana, czy że się zaspało trochę.
OdpowiedzUsuńI Sasuke, on mnie tutaj zabił. XD Znaczy no, pozytywnie (do czasu). Jest taki szczęśliwy, jak nigdzie indziej. Świata nie widzi poza Naruto. Ale tak jak inni, uważam, że powinien przejrzeć na oczy i znaleźć prawdziwą przyczynę dziwnego zachowania Naruto.
A, i ja obstawiam Saia, jako kumpla Sasuke. XD
Wena wraca, ochota jest, no to teraz życzę tylko więcej czasu na pisanie! :)
Pozdrawiam, TAT.
Witaj, witaj, droga autorko
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak ja się bardzo cieszę z nowego rozdziału akurat tutaj (w sobotę go zaczęłam czytać od początku)...
wiem, wiem... ale chciałam zapytać o pewne opowiadanie, o którym kiedyś rozmawiałyśmy... mafia, Naruto zły... czy o tym pamiętasz?
A co do samego rozdziału.. to genialny... biedny Naruto... mam pewne podejrzenia, że były mąż znęcał się nad nim, ze tak reaguje... on się wręcz panicznie boi, uważa, że wszystkie decyzje ma podejmować parter, on tylko ma się dostosować....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
pamiętam, pamiętam, niestety, nie mam kiedy nad nim przysiąść, a mam połowę tekstu. myślę, że może kiedyś się pojawi, jednak póki co priorytetem są dla mnie trwające opowiadania, istniejące na blogu, które trzeba skończyć xD dopiero w następnej kolejności będę myśleć o nowych tekstach.
Usuńpozdrawiam!
Jejku. Jednak moja modlitwa się spełniła i nastał cud ; D rozdział jak zwykle uroczy *.*
OdpowiedzUsuńW "czasie nieba" zaczyna wiać grozą. Niczym w filmie psychologicznym. Nic nie wiemy o byłym mężu Naruto, w ogóle nic nie wiemy o jego przeszłości a tu tyle niewiadomych. Na dodatek to pytanie: "I… i zawsze już tak będzie? Zawsze? " - zawiało grozą :D
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Naruto jest taki nieśmiały,cudowny,po prostu kawaii^^ I taki opiekuńczy Sasuke,idealny mąż.Wszystko mogłoby być tak piękne... ale coś jest nie tak i po tej rozmowie Itachiego z Sasuke zaczęłam się niepokoić.Czuję,że wiele się w tym opowiadaniu wydarzy i że Naruto naprawdę wiele ukrywa i to niekoniecznie dobrego. Bardzo się cieszę,że wena wróciła i z niecierpliwością czekam na nowe notki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Kasia
nie zdziwiłbym się gdyby w tym opo było takie zdanie ,,Sasuke jest zaspokojony po 3 godzinnym saksie z Naruto " ale opo spoko podoba mi się a szczególnie czas w wannie ;D
OdpowiedzUsuńBaaaardzo mi sie podobalo!! :*
OdpowiedzUsuńSielanka jak widac trwa :) Sasu serio jest slepy jesli nie widzi tego dziwnego zachowania Naruto.
I rzeczywiscie, strasznie duzo sie seksza xD mi to tam nie przeszkadza :) Czekam na next
~Fluffery
To jest cudne :3
OdpowiedzUsuńNaruto od początku wydawał mi się jakiś dziwny, bo to wyglądało jakby jego były mąż traktował ga jak niewolnika a nie męża. I jakby bał się, że Sasuke będzie taki sam. A odkąd przeczytał przypusczenia kilku osób czy Naruto przypadkiem nie zabił swojego męża... To mi nie daje spokoju. I jescze ta rozmowa z Itachim. Naruto niby taki uroczy, a zaczyna mnie powoli przerażać. Błagam napisz że jestem po prosty przewrażliwiota i Naru nie jest wcale ukrytym psyhopatą ;-;
I skonczylam juz...co teraz zrobie ze swoim zyciem..no co x.x jak ja chce dalej czytac xD jakbym Ci ktos placil za pisanie i wgl jak za normalny zawod...robilabys to? Boze to by bylo niebo *-*
OdpowiedzUsuńJeju, chcę więcej!
OdpowiedzUsuńsssssssuuuuuuuuuuuppppppppppppppeeeeeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrr opowiadanie dodaj wiecej notek jak najszybciej, plis
OdpowiedzUsuńTrochę późno dorwałam się do tego bloga, ale sądząc po datach nie śpieszy Ci się by napisać kolejny rozdział xD
OdpowiedzUsuńBlog bardzo fajny i mam nadzieję, że będziesz kontynuować ;)
Lubię te opowiadanie. Z resztą pozostałe także. Są cudowne. Trafiłam na nie szukając innego, którego czytałam dawno (co się niestety nie udało). Jednak nie żałuję.
OdpowiedzUsuńTen były mąż Naruto się nad nim znęcał? On zachowuje się jak ofiara przemocy domowej. I jak zginął jego były mąż? Czy Naruto miał z tym coś wspólnego? Może nie wytrzymał.
Chciałabym wiedzieć jak potoczą się ich losu i czy będzie szczęśliwe zakończenie (na co liczę).
Pozdrawiam.
P.S. Czekam na rozdział. I chyba nie jestem sama. :)
Kiedy rozdział, hę?!
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńCU-DOW-NA!!! Książka jak zwykle świetna. Ale dlaczego nie ma kontynuacji? :(
OdpowiedzUsuńJest naprawdę dobra i wciąga, zżera mnie ciekawość co będzie dalej! Ayanami nie dręcz człowieka! ;)
PS. Bez spiny oczywiście, jesteś świetna w tym co robisz ;)
Duuuużo weny życzę :)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Sasuke chce jak najlepiej dla Naruto i to mnie cieszy ale powiem tak jest ślepy, jak dla mnie to Naruto byl zastraszany, wręcz gnębiony, Sasuke powinien dać do zrozumienia, że chce aby Naruto też myślał o sobie i o swoich pragnieniach...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia