czwartek, 17 maja 2018

Twoje serce

kto czyta w 2018? hehe :-) a witajcie, witajcie, a tak jakoś wrzucam wam notkę w ten deszczowy dzień.
aby rozwiać Wasze wątpliwości co do bloga - blog nie zniknie. nie usunę żadnego opowiadania, nie wykasuję go, nie przeniosę, będzie. nie trzeba się martwić, że ktoś nie będzie miał w przyszłości do niego dostępu. 
w dodatku co jakiś czas jakiś tekst się pojawi, ale będzie to raczej rzadko, wręcz sporadycznie. nie będę Was oszukiwać, mam spory kryzys jeśli chodzi o pisanie, nie potrafię powiedzieć, czy jeszcze kiedyś wrócę na taką skalę, jak było to kilka lat temu. od czasu do czasu coś sobie piszę, dopisuję do istniejących opowiadań, ponieważ nie potrafię całkowicie przestać. zawsze wtedy, kiedy coś skończę, to dodam na bloga. nie chcę usuwać bloga, ponieważ to porządny kawał mojego życia i ogromna część mnie samej.
ale, ale, nie przedłużając, zapraszam na notkę! część z Was zapyta, czemu tak się kończy? ponieważ mam w głowie perspektywę Naruto, ale mnie wiem, czy powstanie xD



Sasuke Uchiha podniósł brew.
Potem zamrugał.
A potem znów podniósł brew. Drugą.
Powiedzieć, że był zdziwiony, to było stanowczo za mało. Sasuke był w nie lada szoku.
Siedzący naprzeciw niego najlepszy przyjaciel – Uzumaki Naruto – leżał prawie rozpłaszczony na blacie jego kuchennego stołu z rękami wzniesionymi do góry i złożonymi jak do modlitwy. Wyglądało na to, że Naruto go błagał.
- Wybacz, ale ja chyba nie do końca rozumiem – powiedział Sasuke, a potem podniósł do ust szklankę whisky. Pociągnął spory łyk. Naruto czasem przychodził do niego z takimi rewelacjami, że najmocniejszy nawet alkohol to było za mało. Tak jak dziś.
Naruto w końcu otworzył oczy i spojrzał na niego. Sasuke, widząc to jego spojrzenie, zawsze robił się tw… znaczy, miękki.
- No bo nie było innego wyjścia – jęknął Naruto. Gdyby brwi Sasuke mogły unieść się jeszcze wyżej, pewnie by odleciały.
- Nie było innego wyjścia – powtórzył głupio. – Może na przykład było powiedzieć, nie wiem, prawdę? – zdenerwował się. Naruto wyprostował się w krześle. Jego spojrzenie nic a nic nie straciło z wyglądu zbitego szczeniaka.
- A co ty myślisz, że to takie proste?! Spanikowałem!
- Doprawdy – prychnął Uchiha. – Od kiedy to panikujesz w obecności jakiejś kobiety?
- Nie kobiety, a jej rodziców – stęknął niezadowolony Naruto. – Nie miałem pojęcia, jak się wykręcić, więc powiedziałem im pierwsze, co mi przyszło do głowy.
Sasuke westchnął. Naruto miał jedną, szczególnie irytującą go cechę – najpierw działał, a potem myślał.
- A musiałeś w to wciągać akurat mnie? – spytał zirytowany.
- A niby kogo miałem wciągnąć, jesteś moim najlepszym przyjacielem!
Sasuke potarł ręką twarz, usiadł naprzeciw Naruto i wziął do ręki leżące na stole zaproszenie. Ładny, biały, papierowy prostokącik zapisany był ozdobnym, zakręconym pismem. W prawym górnym rogu nadrukowane były dwa urocze, białe gołębie, trzymające w dziobach złote obrączki.
Uzumaki właśnie zaprosił go jako osobę towarzyszącą na wesele córki swojego szefa.
Co niby Sasuke miał z tym zrobić?
- Nie możesz się jakoś wykręcić? – zapytał z nadzieją, patrząc na te żałosne gołębie. Naruto rozpaczliwie pokręcił głową.
- Oj, no po prostu chodź ze mną, co ci szkodzi?!
No właśnie Sasuke bardzo szkodziło udawanie chłopaka Naruto. Niestety jednak, nie mógł tego Uzumakiemu powiedzieć.
- Jak w ogóle do tego doszło? – Sasuke pomachał zaproszeniem, a Uzumaki jęknął po raz kolejny.
- No bo… Bo ta Hinata, córka Hyuugi, to nie jest taka zła dziewczyna, no ładna nawet jest i sympatyczna i w ogóle. Tak jakby się zaprzyjaźniliśmy i wiesz… Jej ojciec mnie lubi. Jej matka też jakoś mnie polubiła. A wiesz, Hiashi to mój szef… No i na różnych bankietach i tak dalej… zaczął, w sumie to bardziej jego żona… No zaczęli mi gadać, że ja taka dobra partia, że Hinata to, Hinata tamto, a ze mnie taki facet… No wiesz… - Naruto zrobił nieszczęśliwą minę. – Nie mogłem im wprost powiedzieć, że ich córka mi się nie podoba, no! Hiashi źle by zniósł, gdybym ją zranił, a to mój szef, no! To ten… powiedziałem, że jestem w związku, ale to za wiele nie pomogło, dalej robili aluzje, że Hinata, no wiesz, jest zainteresowana. No i tak jakoś… no żeby ich i jej nie zranić… no to dla świętego spokoju powiedziałem, że jestem gejem! – wyrzucił z siebie Uzumaki z wyraźną skruchą w głosie, zerkając z obawą na Sasuke. – No żeby im nadziei nie robić. No bo Hinata…  no jest piękna, ale zupełnie nie w moim typie, taka szara myszka. No niczego jej niby nie brakuje, oni by cały czas myśleli, że ma jakieś tam szanse. A tak widzisz, jak się dowiedziała, to dała szansę komuś innemu, zakochała się, ślub teraz biorą…
- No i w nagrodę postanowiła cię zaprosić, tak? – warkną Sasuke. – Rozumiem, ale dlaczego ze mną?
- A niby z kim mam iść? Poza tym jesteś gejem, to co ci przeszkadza?
- Czekaj, czekaj… - Sasuke w oszołomieniu dopiero po czasie coś sobie uświadomił. – To od jak dawna ty im ściemniasz, że masz faceta?!
- No… ten… jakieś prawie… dwa… lata… - wyszeptał Uzumaki, kuląc się. Sasuke poczuł, że zaraz coś go trafi. Albo trafi czymś Naruto.
- Nie możesz wziąć kogoś innego?!
- Ale no ten, tak jakby, no z tobą mam różne zdjęcia na facebooku i Hinata myśli, że to ty!
Gdyby tylko mogła, uszami Sasuke poszłaby para gorąca jak ukrop. Nienawidził takich sytuacji, a niestety, w towarzystwie Naruto były one nagminne. Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, że Sasuke naprawdę chciałby być chłopakiem Uzumakiego. Takim prawdziwym, a nie udawanym. Nie wyobrażał sobie siebie udającego chłopaka Naruto, miał przecież granice swojej wytrzymałości. Od bardzo dawna zduszał w sobie uczucie do najlepszego przyjaciela i nie chciał psuć sytuacji między nimi. Byli kumplami i tak powinno zostać.
Z Naruto znali się… od szkoły podstawowej. Prawie całe życie. Potem razem poszli do liceum, a na studia, choć wybrali inne kierunki, na tę samą uczelnię. Wiedzieli o sobie niemal wszystko, dlatego Uzumaki wiedział, że Sasuke jest gejem. Nie przeszkadzało mu to nigdy, nie zostawił go, kiedy się dowiedział, co więcej, ta informacja tylko zacieśniła więzy między nimi, gdyż Sasuke mógł być przy nim w pełni sobą. Dopiero później uczucia wymknęły mu się spod kontroli.
Uchiha nie był pewien, w którym momencie zakochał się w swoim najlepszym przyjacielu, prawdopodobnie działo się to stopniowo i kochał go dużo wcześniej, zanim to sobie uzmysłowił. Wiedział natomiast, że było to uczucie żałosne i godne politowania. Naruto był w pełni hetero i nigdy, przez tyle lat, nie wykazał zainteresowania nim.
Gdy po raz pierwszy zorientował się, że coś do Naruto czuje, był w istnym szoku. Było to w wakacje między drugą a trzecią klasą liceum, właściwie pod sam koniec wakacji. Obaj nie widzieli się przez niemal dwa miesiące. Sasuke był na obozie językowym, Naruto wyjechał z rodzicami za granicę. Potem, gdy wrócił, to Sasuke wyjeżdżał z rodzicami, a Uzumaki miał jakiś obóz sportowy nad jeziorem.
Gdy obaj już wrócili do domów, umówili się na spotkanie w małej kawiarni. Sasuke nienawidził się spóźniać, więc jak zwykle dotarł pierwszy. Był upał, więc zamówił sobie mrożoną kawę, dla orzeźwienia. I czekał.
Naruto pojawił się jak zawsze spóźniony kilka minut. Gdy Sasuke podniósł głowę, słysząc dzwoneczek przy drzwiach, i spojrzał na przyjaciela, coś w nim przewróciło się na lewą stronę. Był to jednocześnie uczucie przyjemna i straszne i Sasuke omal nie jęknął, zdając sobie sprawę, co poczuł.
Przez większość ich młodości byli do siebie z postury podobni. Nosili ten sam rozmiar ubrań, w podstawówce Naruto był niższy, potem go dogonił. Później jednak, w okresie liceum, Naruto zaczął się gwałtownie zmieniać. Gdy pojawił się w drzwiach tamtej kawiarni, te zmiany uderzyły w Sasuke z całą mocą. Naruto, z raczej chudego wyrostka, zamienił się w przystojnego mężczyznę.
Uzumaki przez te wakacje bujnął się w górę jeszcze o kilka centymetrów. Tego dnia ubrał się w luźną, pomarańczową bokserkę, uwydatniając przy tym swoje szerokie barki i dość umięśnione ramiona. W dodatku wyraźnie widać było, że wakacje na obozie sportowym jeszcze poprawiły jego i tak już doskonałą (jak dla Sasuke) sylwetkę. Ponadto opalił się na kuszący brąz i gdy z szerokim uśmiechem idealnie białych zębów ruszył ku siedzącemu przy stoliku Sasuke, ten nie mógł opanować kołatania serca. Tylko jego wrodzone opanowanie spowodowało, że zachował spokojną twarz.
A potem Naruto usiadł na krześle naprzeciw niego i wszystko wróciło do normy. Znów byli przyjaciółmi, którzy nie widzieli się przez całe wakacje i musieli sobie wszystko opowiedzieć.
Sasuke jednak nie zapomniał tamtego uczucia. Przez jakiś czas płonęło ono w nim silny ogniem, potem jednak Naruto miał jedną dziewczynę, później drugą… I Sasuke zorientował się, że jego uczucie nie ma żadnych szans. Trochę się męczył, trochę dusił, następnie też znalazł sobie swojego pierwszego chłopaka i tak jakoś czas mijał.
Z tym chłopakiem nie byli razem długo, związki Naruto w sumie też nigdy długo nie trwały, ale dawały Sasuke jasny przekaz, że Naruto jest hetero. Chodził tylko z dziewczynami. Sasuke nie mógł jednak zgasić płonącego w nim ognia, więc zdusił go do małej iskierki, tlącej się gdzieś na dnie jego serca.
Po liceum przyszły studia, inne zajęcia, inne obowiązki, inne związki. Naruto był w kilku, w jednym nawet na tyle długo, że wszyscy spodziewali się zaręczyn, Sasuke zresztą też miał kilku partnerów. Jego związki jednak nie cechowały się długim stażem, raz tylko miał chłopaka prawie rok, ale po pewnym czasie mężczyzna ten zaczął być chorobliwie zazdrosny o Naruto i czas, jaki Sasuke spędzał ze swoim najlepszym przyjacielem, więc Sasuke go rzucił. Było to na piątym roku i od tamtej pory związki jakoś przestały Sasuke interesować. Z tego, co zauważył, Naruto po zerwaniu ze swoją długoterminową dziewczyną też jakoś nie pałał do związania się z kimkolwiek i tak sobie żyli we dwóch. Obaj pracowali, obaj dobrze zarabiali, często się spotykali i jak dla Sasuke, wszystko było dobrze. Przynajmniej do dziś.
Swoją propozycją Naruto zburzył opanowanie Sasuke i rozniecił w nim na nowo tlący się ogień.
- Ty to mnie zawsze w coś wpakujesz – rzekł Sasuke zrezygnowanym głosem, a Naruto niemal poderwał się z krzesła.
- To znaczy, że się zgadzasz?! – wykrzyknął. Uchiha skrzywił się.
- A kto inny miałby wyciągnąć cię z tarapatów, w które się władowałeś, co?
Twarz Naruto rozjaśniła się jak słońce, kiedy uśmiechnął się szeroko. Sasuke westchnął zrezygnowany jeszcze raz – jak miał mu odmówić, skoro ten tak się do niego uśmiechał?

W dniu wesela tej całej Hinaty Sasuke czuł się zestresowany jak nigdy. Niby nie było to nic poważnego, miał tam tylko iść jako osoba towarzysząca, nic więcej. Naruto znał od lat, tysiące razy gdzieś razem wychodzili, czy to na piwo czy na film, i nigdy się tak nie denerwował.
Tyle że teraz to było coś innego. Teraz miał tam iść jako chłopak Uzumakiego. I co z tego, że udawany? Mógł w tym udawaniu bezkarnie złapać go za rękę. Mógł być blisko niego, mógł nawet go objąć. Wątpił, by w tym udawaniu Naruto pozwolił mu na coś więcej niż lekki dotyk, ale Sasuke to nie przeszkadzało. Mieli choć na chwilę przekroczyć granicę przyjaźni. Sasuke wystarczał ten jeden wieczór zapomnienia, udawania – potem mógł już cierpieć.
Naruto przyjechał odpowiednio wcześnie, własnym samochodem, jednak już na miejsce ślubu pojechali taksówką. Sasuke wyjątkowo zadbał o swój wygląd tego dnia – kilka dni wcześniej odwiedził fryzjera, kupił też nowy garnitur. Sam nie wiedział, czemu tak się przejmował. Naruto wielokrotnie widział go zarówno odstrzelonego, wyszykowanego na randkę czy inne spotkanie, jak i chorego, z tłustymi włosami, cieknącym nosem i podkrążonymi oczami. Znali się zbyt długo, by przejmować się takimi rzeczami jak wygląd.
Jednak, jak się okazało, Naruto także się odstrzelił. Dziwnie było na niego patrzeć, gdy miał na sobie drogi garnitur z pomarańczowym (oczywiście!) krawatem. Naruto normalnie preferował sportowe ciuchy, a do pracy ubierał się w dżinsy i koszule. Dziś przyjaciel wyglądał wyjątkowo atrakcyjnie.
Ślub miał się odbyć w kościele na obrzeżach miasta, daleko od zgiełku centrum, w bardzo bogatej dzielnicy. Gdy dojechali na miejsce przed kościołem był już tłum ludzi, wszyscy oczekiwali przyjazdu młodej pary. On i Naruto wysiedli z taksówki.
Uzumaki trzymał w dłoniach wielką paczkę owiniętą ozdobnym, pomarańczowym papierem. Sasuke miał ze sobą standardowy bukiet kwiatów dla panny młodej i butelkę wina dla pana młodego. Dołączyli do tłumu gości, Naruto witając niektórych znajomych. Kilka osób zerknęło ciekawie na Sasuke, ale na szczęście Uchiha nie dostrzegł nieprzyjemnych spojrzeń. Wszyscy raczej zdawali się być ciekawi i lekko skonsternowani, jakby nikt tak naprawdę nie przypuszczał, że Naruto stawi się na weselu z facetem. Sasuke doskonale ich rozumiał – Naruto nie był przecież gejem, nie sprawiał takiego wrażenia, nie zwracał na mężczyzn uwagi. Z drugiej jednak strony ci ludzie znali go tylko z pracy, więc Naruto mógł po prostu ukrywać przed nimi swoje prywatne życie.
Niedługo potem pojawiła się ozdobiony białymi kwiatami i kokardami mercedes, który zatrzymał się przed bramą kościoła. Z jego wnętrza wysiadła młoda para w towarzystwie dwójki świadków. Naruto wytrzeszczył do Sasuke swoje białe zęby, podekscytowany wydarzeniem. Sasuke wiedział, że w przeciwieństwie do niego, przyjaciel lubi śluby, lubi wesela i lubi towarzystwo.
Widząc pannę młodą, Sasuke uniósł jedną brew i zerknął na wciąż szczerzącego zęby Naruto. Ta cała Hinata była… niezła. Sasuke może i nie znał się na kobietach, ale miał przecież oczy i widział, że była w typie Naruto – dość wysoka, o ładnej, symetrycznej twarzy, szczupła, no i miała czym oddychać. W dodatku teraz, ubrana w białą jak śnieg, długą do ziemi suknię, z misternie wykonaną fryzurą i makijażem, z czerwonymi ustami rozciągniętymi w szerokim, szczerym uśmiechu, wyglądała jak ucieleśnienie ideału. W jej jasnych oczach lśniło czyste szczęście. Sasuke nie mógł uwierzyć, że Naruto jej nie chciał.
Obok Hinaty kroczył dumnie wysoki szatyn, ubrany oczywiście w czarny garnitur. Para była roześmiana, szczęśliwa, w końcu miał to być najszczęśliwszy dzień w ich życiu.
Tłum gości ruszył w stronę wejścia do kościoła, więc i oni ruszyli za nim. Zajęli miejsce w ławce po lewej stronie od wejścia. Naruto ekscytował się jak dziecko, cały czas oglądając się na młodą parę, która stanęła w wejściu do kościoła, czekając, aż zabrzmią pierwsze nuty marsza weselnego. Gdy już wszyscy usiedli i wybiła odpowiednia godzina, ceremonia się rozpoczęła.
Ślub był, no cóż, ładny, Sasuke musiał to przyznać, mimo że nie przepadał za takimi spędami. Organy pięknie grały, panna młoda uśmiechała się promiennie, jej mąż prezentował się dumnie. Matki obu par chlipały cicho ze szczęścia, goście się zachwycali i ogólnie panowała atmosfera szczęśliwej, podniosłej uroczystości.
Po ceremonii, która trwała lekko ponad godzinę nowożeńcy i goście wyszli przed kościół. Tam odbyło się standardowe obrzucanie ryżem, zdjęcia, a potem składanie gratulacji i wręczanie prezentów. Sasuke wraz z Naruto stanęli w długiej kolejce, by móc złożyć swoje życzenia.
- Wszystkiego najlepszego, Hinata, Kiba! – wykrzyknął radośnie Naruto, kiedy w końcu nadeszła ich kolej. Para uśmiechnęła się do niego.
- Naruto, cieszę się, że jesteś – powiedziała panna młoda, ściskając go. Potem zerknęła na Sasuke. – Och, a to jest…? – spytała, a Naruto zaraz objął Uchihę za ramiona.
- Mój Sasuke – odparł, prężąc się dumnie, jakby naprawdę był szczęśliwy z tego powodu, że Sasuke towarzyszy mu na tym weselu. Naruto był całkiem niezłym aktorem. Uchiha poczuł, jak coś skręca mu się w żołądku, ale że zawsze zachowywał kamienną twarz, nikt nic nie zauważył.
- Wszystkiego najlepszego – powiedział do młodych uprzejmym, oficjalnym tonem, przekazując pannie młodej kwiaty, a panu młodemu torebeczkę z winem. Prezent Naruto wcześniej zabrał świadek, aby zanieść pudełko do przygotowanego samochodu. Naruto jeszcze złożył gratulacje, uścisnęli rękę pana młodego, Uzumaki przytulił Hinatę i odeszli, robiąc miejsce dla innych gości.
- Ślicznie wygląda, prawda? – zagadnął go Naruto, głową wskazując Hinatę. Sasuke wzruszył ramionami.
- Cóż, nie mnie to oceniać.
- No nie bądź taki sztywny, co? – Naruto puknął go łokciem w ramię, śmiejąc się. – Idziemy na niezłe balety!
- To dlatego chciałeś jechać taksówką, tak? Żeby się napić? – zapytał kąśliwie Sasuke, gdy wolnym krokiem ruszyli w stronę parkingu przed kościołem. – Mogłem się tego domyślić.
- No co, w końcu po to jest wesele – mruknął Naruto, a potem zaśmiał się. – Poza tym cieszę się, że jestem tu z tobą!
Sasuke uniósł jedną brew, spoglądając na przyjaciela.
- Doprawdy? – niemal prychnął. Prychnąłby zupełnie, gdyby był w gorszym humorze, ale ogólna atmosfera i radość Naruto i jemu się udzielały.
- Oczywiście! Dawno nigdzie nie wychodziliśmy razem. Wiesz, nie na piwo czy coś, tylko na taką większą imprezę. Ciężko cię gdzieś wyciągnąć, gdzie jest większa ilość ludzi. A tak w końcu będziemy mogli się razem zabawić.
- Tylko mi się nie schlej, nie będę targał do domu twojego trupa! – zarzekł się szybko Sasuke. Naruto, ku jego zdumieniu, złapał go za rękę i pociągnął w stronę taksówki, która już na nich czekała.
- Nie mówiłem ci? Mamy wynajęty pokój w hotelu w tym domu weselnym, gdzie będzie przyjęcie. Możemy pić ile chcemy!
Sasuke nie odezwał się, tylko zagapił na plecy ciągnącego go za rękę przyjaciela. Ile jeszcze rewelacji go czeka? Nie wiedział, że nie wróci na noc do domu, nawet nie zabrał szczoteczki do zębów!
Wsiedli do taksówki i Naruto rzucił kierowcy adres domu weselnego. Auto ruszyło, a Naruto, nadaj cały w skowronkach, zaczął mu opowiadać o parze młodej, o tym, jak się z nimi poznawał i o tym, co o nich myśli.
Gdy dojechali, na miejscu znajdowała się już część gości. Każdy wchodzący do środka otrzymywał od obsługi kieliszek szampana, więc i oni wzięli po kieliszku i stanęli sobie gdzieś pod ścianą tak, by mieć dobry widok na wejście. Para miała się lada chwila pojawić, by zostać przywitana przez rodziców i gości. Podekscytowany Naruto prawie podskakiwał z radości, nie mając jak pozbyć się nadmiaru energii. Sasuke cieszył się, że niebawem czeka ich zabawa, gdyż inaczej jego przyjaciel mógłby wybuchnąć.
Wkrótce potem pojawiła się para młoda. Odbyło się standardowe powitanie i toast, a potem wszyscy usiedli przy okrągłych stolikach po trzy pary przy jednym. Z nimi usiadł kuzyn panny młodej, Neji, wraz ze swoją dziewczyną, Ten Ten, oraz przyjaciel rodziny, Lee, i jego partnerka, Sakura. Naruto natychmiast nawiązał ze wszystkimi doskonały kontakt, przedstawił też im Sasuke. Jak się okazało, Uzumaki znał Nejiego z pracy, a Lee i jego dziewczynę z jakiegoś wyjścia na piwo.
Podana kolacja była bardzo wykwintna i nawet Sasuke – a był bardzo wybredny – uważał, że bardzo smaczna. Widać było, że rodziny obu stron wydały spore pieniądze na to wesele. Wszystko było wystawne, jedzenie, muzyka, sala, hotel.
Jedząc, rozmawiali i pili. Sasuke z uśmiechem obserwował będącego w swoim żywiole Naruto. Uzumaki uwielbiał przebywać wśród ludzi, był typową duszą towarzystwa. Sasuke natomiast wolał obserwować, pozostając raczej cicho. Nie oznaczało to, że tylko milczał. Odzywał się, kiedy miał coś do powiedzenia, starając się nie przynieść Naruto wstydu czy zawodu, ale raczej pozostawał milczący. Poza tym był też zadowolony, że nikomu przy stoliku nie przeszkadzało, że przyszli we dwóch jako para. Sasuke troszkę się tego obawiał, ale na szczęście niepotrzebnie. 
Po objedzie młoda para rozpoczęła zabawę pierwszym tańcem, który obserwowali wszyscy goście. Po tej tradycji na parkiet wyszli inni goście, a muzyka stała się dużo żywsza i skoczniejsza. 
- Idziemy tańczyć! – zawołał nagle Naruto, kiedy zabawa zaczęła się rozkręcać. Wszyscy przy stoliku byli już po kilku pierwszych drinkach i mieli doskonałe humory. Naruto złapał Sasuke za rękę, wstając, a Uchiha wytrzeszczył na niego oczy.
- Co?!
- No tańczyć! Na weselach się tańczy!
- Ale ja nie umie…! – Sasuke nie zdążył dokończyć, gdyż Naruto pociągnął go mocno w stronę parkietu, nawet go nie słuchając.
Sasuke właściwie nie miał pojęcia, co robić, jednak Uzumaki całkowicie przejął prowadzenie, szarpiąc nim na prawo i lewo i obracając go wokół własnej osi. Sasuke może i uznałby to za nieprzyjemne, ale Naruto naprawdę dobrze tańczył. Uchiha właściwie nie musiał zastanawiać się nad krokami, a jedynie uważać, by nie deptać przyjacielowi po palcach. Nie zawsze mu to wychodziło, ale na szczęście przyjaciela to śmieszyło. Sasuke nigdy nie tańczył z innym mężczyzną w taki sposób – w klubach, nawet jak tańczył, był to zupełnie inny rodzaj tańca.
Po kilku piosenkach zeszli z parkietu i udali się do baru, by ugasić pragnienie. Naruto już jakiś czas temu pozbył się swojej marynarki, więc i Sasuke zrobił to samo, odwieszając ją po drodze na oparcie swojego krzesła.
- Naruto! – zawołał ktoś gromkim głosem, kiedy czekali na swoje drinki. Obaj odwrócili się i ujrzeli idącego ku nim, ubranego w szykowny garnitur, ciemnowłosego mężczyznę. Sasuke natychmiast rozpoznał w nim ojca panny młodej.
- Pan Hyuuga – powiedział Naruto, uśmiechając się szeroko. – Witam!
- Witaj, Naruto. A to, jak mniemam, twój partner?
- Tak, zgadza się – odpowiedział Naruto z jeszcze szerszym uśmiechem na twarzy. – To Sasuke Uchiha. Sasuke, to tata Hinaty, pan Hiashi Hyuuga.
Sasuke uścisnął wyciągnięta dłoń mężczyzny.
- Uchiha? – spytał Hiashi. – Z tych Uchiha? Twój ojciec to Fugaku?
- Zgadza się – odparł Sasuke. Nie zdziwił się za bardzo tym, że Hyuuga zna jego ojca. Nazwisko Uchiha było dość rozpoznawalne w tym mieście, ojciec był biznesmanem i na pewno nie raz nie dwa spotkał gdzieś Hyuugę.
- No, no, Naruto – zaśmiał się Hiashi, klepiąc Uzumakiego po plecach. W tymże momencie ktoś go jednak zawołał, więc mężczyzna ich przeprosił i odszedł. Naruto uniósł brwi.
- Czyli że co, wy to elita, a ja to jakiś plebs, co? – zapytał Naruto, śmiesznie poruszając brwiami, a Sasuke parsknął śmiechem.
- Przestań się wygłupiać – odpowiedział, odbierając od barmana swojego drinka. Naruto zaśmiał się, wziął swoje picie i łapiąc go za rękę, pociągnął w stronę ich stolika.
Sasuke niepokoił się tym weselem, ale jak się okazało, niepotrzebnie. Bawili się świetnie, a Naruto szybko złapał kontakt z ludźmi przy najbliższych stolikach, tańcząc po kolei ze wszystkimi dziewczynami. Nawet Sasuke rozkręił się na tyle, by zatańczyć z kobietami siedzącymi przy ich stoliku.
O północy jak zwykle był tort i różne oczepinowe zabawy. Sasuke oglądał je, siedząc przy stoliku, zaś Naruto koniecznie musiał wziąć udział przynajmniej w połowie z nich. Rozbawiony Uchiha przyglądał mu się z lekkim uśmiechem na ustach, popijając kolejnego drinka. Ponieważ dużo jedli i dużo tańczyli, nie czuł się pijany. Poza tym miał mocną głowę, Naruto zresztą też.
Po zabawach liczba gości troszkę się zmniejszyła. Większość też dużo bardziej się rozhulała. Naruto dalej nie pozwalał Sasuke za długo siedzieć przy stoliku, co rusz go wyciągając na parkiet. Uchiha chyba jeszcze nigdy w całym swoim życiu podczas jakiejś imprezy tyle nie tańczył. 
Przyjęcie trwało do samego rana. Naruto był już trochę wstawiony, ale Sasuke również, dlatego cieszył się, że jednak mieli wynajęty pokój piętro wyżej.  Tańczyli właśnie szybki taniec wraz z już naprawdę ostatnimi gośćmi, kiedy nagle muzyka zmieniła się na znacznie wolniejszą. Sasuke chciał się wycofać do stolika, ale Naruto zacisnął mu palce na nadgarstku i przyciągnął do siebie, drugą rękę obejmując go w pasie. 
- Co robisz? – zapytał cicho Sasuke, gdy Naruto zaczął się z nim kołysać w takt cichego przytulańca.
- Tańczę z tobą? – odparł Naruto z lekkim śmiechem. Sasuke nie miał pojęcia, co ma właściwie zrobić z rękami, więc ostrożnie położył je na plecach Uzumakiego.
- Jesteś pijany – parsknął Sasuke. Dziwnie się czuł, będąc tak blisko Naruto. Przez całe wesele unikali takich tańców, wracając zawsze do stolika, by uzupełnić płyny. Sasuke nie uważał, żeby było to stosowne, nawet jeśli wszyscy wiedzieli, że przyszli jako para. Na szczęście o tej porze zostało już tak mało gości, a wielu z nich wipiło już na tyle dużo, że nikt na Sasuke i Naruto nie zwracał uwagi.
- Nie jestem – odpowiedział Naruto, chuchając mu w szyję. – Jeszcze mógłbym cię przepić.
- Akurat.
Ręce Naruto zacisnęły się szczelniej wokół niego, a Naruto oparł czoło o jego ramię. Sasuke odetchnął nieco głębiej. Czuł się… nie wiedział, co w takiej sytuacji ma robić. Nie chciał się od Naruto odsuwać, ale miał wrażenie, że wykorzystuje sytuację. Nie powinien się tak przytulać, Uzumaki był pijany i przez to taki przytulaśny, nie wiedział, co robi. W dodatku był jego najlepszym przyjacielem… Kumple nie robią sobie takich rzeczy.
- Naruto, naprawdę jesteś pijany… chodźmy na górę – wyszeptał, poruszając ramieniem, na którym ułożył się chłopak.
- Na górę – wyszeptał Uzumaki.
- Tak, chodź.
Sasuke cofnął się, wysuwając z rąk przyjaciela. Zacisnął jednak dłoń na jego dłoni i pociągnął go w stronę ich stolika. Pożegnali się z Nejim i Ten Ten, bo tylko oni przy ich stoliku zostali, zabrali swoje marynarki i ruszyli ku wyjściu z sali. Z recepcji Sasuke odebrał kartę do pokoju, a potem ciągnąc za sobą przyjaciela, poszedł na górę. Naruto nie sprawiał wrażenia pijanego, szczerzył się głupkowato, po prostu na niego patrząc. Sasuke jakoś nie radził sobie z tą atmosferą i z dłonią Naruto, zaciśniętą na jego dłoni, więc się po prostu nie odzywał.
Gdy dotarli do pokoju, Sasuke otworzył drzwi i obaj weszli do środka. Uchiha zapalił światło, słysząc, jak Naruto owe drzwi zamyka. Obrzucił spojrzeniem mały pokój, z jednym, dużym łóżkiem pośrodku i leżącą na nim, pomarańczową torbą. Już miał zapytać, skąd tu torba i dlaczego pokój nie jest dwuosobowy, gdy nagle silne ręce popchnęły go na najbliższą ścianę.
Jęknął.
- Naruto, co ty wyp… mmmm!
Uzumaki uciszył go pocałunkiem, i to dość… intensywnym. Sasuke szarpnął się lekko, ale jego ruchy zostały stłumione przez trzymające go ręce. Potem Naruto wplótł mu palce we włosy, odchylając mu głowę; Uchiha poczuł język przyjaciela, który wdarł mu się do ust. Pocałunek odbierał oddech i zmysły. Naruto przylgnął do niego całym ciałem, ocierając się o niego wybrzuszeniem w spodniach.
Sasuke jęknął po raz drugi. Sam był lekko wstawiony, a sytuacja dodatkowo zawróciła mu w głowie. Jedna część niego darła się, że to przecież Naruto i że powinien go powstrzymać, zaś druga część Sasuke pragnęła mu się oddać tu i teraz. Nie miał pojęcia, co robić.
- Zaczekaj… - sapnął słabo, gdy Naruto zostawił jego zmaltretowane usta i dobrał się do szyi. – Zaczekaj… wcale tego nie chcesz…
- Nie? – spytał Naruto. Znów się o niego otarł, jakby chciał mu uświadomić, że jest twardy, ale Sasuke już wcześniej to czuł. Sam nie pozostawał obojętny.
- Jesteś pijany – szepnął. Wargi Naruto rozpraszał go do tego stopnia, że nie mógł myśleć. – Będziesz żałował…
- Przekonajmy się – powiedział Uzumaki. Jego dłonie wyciągnęły koszulę Sasuke zza paska i wkradły się pod nią. Zadrżał, czując jego dłonie na sobie. Naruto przyparł go mocniej do ściany.
- Będzie bolało… - wyjąkał Sasuke, starając się myśleć logicznie. Naruto prychnął mu w szyję, aż po kręgosłupie Uchihy przebiegł dreszcz.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś prawiczkiem? – zapytał, chichocząc. Sasuke zacisnął mu palce na włosach, może nieco za mocno, bo Uzumaki syknął.
- Będzie bolało mnie serce… - wychrypiał Uchiha. Naruto rzucił mu krótkie spojrzenie. Jego oczy błyszczały jak nigdy, ich błękit poraził Sasuke.
- I twoim sercem się zajmę – odparł na to Uzumaki i wpił się mocno w jego usta. Sasuke poddał mu się z jękiem, pozwalając pociągnąć się w stronę łóżka.

Poranek zaskoczył Sasuke zapachem seksu i ciepłym ciałem w łóżku obok niego. Sapnął, przecierając dłonią twarz, nie bardzo wiedząc, co ma myśleć i robić. Przespał się po pijaku z Naruto i to nie była najrozsądniejsza rzecz, jaką zrobił w życiu. Właściwie, była to najgorsza rzecz jaką mógł zrobić i miał ochotę zapaść się pod ziemię. Czuł się podle, niczym ostatni drań i zdrajca. Zawiódł przyjaźń jednej z niewielu osób, na których mu zależało i był przekonany, że właśnie stracił przyjaciela.
Kiedy Naruto, jakieś pół godziny później poruszył się, dając znać, że się budzi, Sasuke niemal czuł, jak serce zamiera mu w piersi. Do tej pory siedział na łóżku, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie chciał uciekać jak ostatni tchórz, ale z drugiej strony chyba nie chciał patrzeć w niebieskie oczy przyjaciela.
- Sasuke? – wychrypiał Naruto, unosząc się na łokciach i spoglądając na niego. Oczy miał podkrążone i ogólnie wyglądał jak na kacu. Sasuke skinął głową. – Co tak siedzisz, wszystko w porządku?
- Ty mi powiedz – odparł Sasuke. Naruto wyglądał na zdezorientowanego, ale Sasuke był pewny, że tak jak on, Uzumaki nie wypił aż tyle, by urwał mu się film. Obaj się wstawili dość mocno, ale żaden nie stracił świadomości.
- Em… coś cię, ten, boli? – zapytał Naruto, siadając i nachylając się tak, by spojrzeć Sasuke w twarz. Uchiha zamrugał. Miał wrażenie, że znalazł się w jakimś innym wymiarze, w którym świat stanął na głowie. Czy Naruto w tej chwili nie powinien na niego wrzeszczeć? Nie powstrzymał go przecież, tylko wykorzystując sytuację, zrobił to, o czym od lat marzył. A przyjaciele tak się nie zachowują – nie powinien wykorzystywać napalenia Naruto by dostać to, czego chciał. Powinien się sprzeciwić, powinien mieć silniejszą wolę.
- Naruto … - zaczął, patrząc na przyjaciela bezradnie. – To, co stało się w nocy… to co zrobiliśmy…
- Coś było nie tak? – zapytał Naruto śmiertelnie poważnym tonem. Sasuke zamrugał. Świat chyba naprawdę stanął na głowie, a Naruto coś bredził. Sasuke czuł się tak, jakby znalazł się w alternatywnym wszechświecie.
- Nie, wszystko było w porządku – powiedział oszołomiony, na co Naruto uśmiechnął się, przybliżył swoją twarz do jego twarzy i… pocałował go w usta. Sasuke się po prostu na niego gapił.
- Naruto, możesz mi wytłumaczyć…? – zaczął Sasuke, kiedy Uzumaki odsunął się od niego, a ten uśmiechnął się lekko.
- Co tu jest do tłumaczenia? – zapytał Naruto, gładząc go lekko po kolanie. Sasuke drgnął, czując ten dotyk, ale nie powstrzymał go. – Obiecałem, że i sercem się zajmę, to mam zamiar tej obietnicy dotrzymać. Co ty na to?

Poprawiny były przygotowane na trzynastą. Zeszli na obiad razem ze wszystkimi gośćmi, a Naruto szczerzył się cały czas jak głupi, jak dziecko, które dostało cukierka. Sasuke szedł obok niego i przyglądał się jego twarzy, czując dłoń Naruto, zaciskającą się wokół jego palców. Przez te dwie godziny, kiedy w pokoju doprowadzali się do stanu używalności, niewiele sobie wyjaśnili. Sasuke poprosił o jakieś wytłumaczenie, nie miał zamiaru zostać czyimś eksperymentem, ale Naruto, słysząc taki zarzut, gorączkowo zaprzeczył. Wzięli razem prysznic, podczas którego nie szczędzili sobie pocałunków i pieszczot. I choć Sasuke czuł, że czeka ich jeszcze długa rozmowa, że to „coś”, co stało się między nimi jest w tej chwili dość kruche, to jednak gdy spoglądał na Naruto wszystkie ponure myśli uciekały mu z głowy i mógł się tylko szeroko uśmiechać, zupełnie jak nie on. W końcu Naruto mu oboecał, że i jego sercem się zajmie, a znał na tyle swojego przyjaciela by wiedzieć, że ten danych obietnic zawsze dotrzymuje.


dzięki że jesteście xD

48 komentarzy:

  1. Genialne ♥
    Czekam na więcej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne opowiadanie. Uwielbiam NaruSasu . Bardzo faknie, że dodałaś coś nowego i nie zniknęłaś. Czekam na kolejne cuda. Liczę oczywiście na kontynencie innych opowiadań. Eterna

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę sie cieszę, ze nie konczysz tej przygody z nami :) rozdzial rewelacyjny oby częściej :) milo bylo wejsc po ciezkim dniu i zobaczyc nowy rozdzial jakos tak serce sie radowalo mala odskocznia od ciaglej rutyny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, jak to miło, że czasem najdzie Cię taka chwila na pisanie. Zaglądaj tu częściej, bo bardzo nam brakuje Twoich tekstów. Cudowny wpis :-) aż słów podziwu brak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne, no genialne! Coś podejrzewałam, że tak będzie, ale tym lepiej, że wyszło jak wyszło :). Rozdział przezabawny, dziecko dostało cukierka, wszyscy szczęsliwi i wszystko gra. Piękne 💕

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah, to takie piękne <3 Z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje notki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię szczęśliwie zakończenia. Kocham SasuNaru! Ach, świetnie piszesz..
    ~RedEyes

    OdpowiedzUsuń
  8. Super opowiadanko, choć myślałam, że będzie SasuNaru bo nie miało gwiazdki. Osobiście nie jestem fanką NaruSasu, ale to opowiadanko było miłe i ciekawe, świetnie się je czytało. Czekam na więcej i cieszę się, że w końcu wyszło coś nowego. Uwielbiam tego bloga i mam nadzieję, że kiedyś doczekam się dalszego ciągu "Między nami nic nie było" Życzę weny i miłego pisania :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale to bylo lekkie i urocze <3
    Od tylu juz lat wracam do tego bloga z utesknieniem wyczekujac nowych postow. Dobrze wiedziec ze nie masz zamiaru porzucac pisania, powodzenia x

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój boże ������������������ to było tak słodkie, że ���������������������� Ayanami nie odchodź nigdzie, chce jeszcze T-T

    OdpowiedzUsuń
  11. to było piękne dziękuje :D

    OdpowiedzUsuń
  12. AAAAAAAAYAAAAAANAMIIIIIIII<3

    OdpowiedzUsuń
  13. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

    OdpowiedzUsuń
  14. asfssvbs *cieszy się*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzień dobry czy chciałaby pani porozmawiać o kolejnym rozdziale przyjaciela?

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zwykle fantastyczne! Weny życzę i będę z niecierpliwością czekać na kolejne notki! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA~~!!!!!!
    JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJJ~~!!

    O jejuu, jakie to było cudnee~!! Ochhhhh~! <3 <3
    Naprawdę mam nadzieję, że perspektywa Naruto jednak dojdzie do skutku XP

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam nadzieję że będziesz kontynuowała pisanie😁 najbardziej czekam na dalsze części "Kochanie poznaj moich rodziców" , ale z reszty też się cieszę jak prosie w deszcz XD

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję, już myślałam, że nie przeczytam żadnego nowego opowiadania Twojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ostatnie zdanie ma dwa błędy ._.

    Dobrze, ze jesteś~

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej,
    to było boskie, odniosłam wrażenie, że Naruto w zasadzie to wszystko ukartował... że też od dawna czuł coś więcej do Sasuke... a to wesele tylko było pretekstem...
    już jakiś czas czytam Twoje opowiadania i bardzo mi przypadły do gustu, zwłaszcza te gdzie Naruto jest tym dominującym ;) ale i na przykład "dzieląc światłem mrok" bardzo mi się podoba, czy "między nami nic nie było..." fakt jest taki, że czytając to myślałam jedynie o następnym rozdziale i nie komentowałam... ale za jakiś czas i pokomentuje rozdziały, bo wiem, że jeszcze na pewno nie raz do nich wrócę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  22. Spóźniona i to z hukiem, ale to podobno w modzie jest! Szkoda że nie masz konta na wattpadzie, miałabym informalcje o każdej aktualizacji na bieżąco. Nie ma co, grunt, że jesteś Ty i wena i wpadacie na bloga może nie regularnie, ale jesteście :*

    OdpowiedzUsuń
  23. To jest geniaaaaalne!
    Naprawdę bardzo lubię Twoje opowoadania i choć będę niecierpliwie wyczekiwać następnych to życze Ci weny i nei przeszkadza mi, że będziesz wstawiać je raz na jakiś czas.
    Pozdrawiam.
    PS: Wpadnij :P

    http://lovestoryanimeyaoi.blogspot.com/p/narusasu-wiem-o-czym-wiem-jaki-jestes-1.html

    OdpowiedzUsuń
  24. Ej wez pls napisz cos dalej xd

    OdpowiedzUsuń
  25. Aww...słodkości ❤ cieszę się, że piszesz i dziękuję za to. Czekam na więcej 😘

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja ja dalej w 218 😁 Super! Opowiadanie jak i oczywiście to, że dalej działasz, pisz sobie spokojnie bez presji. TWÓJ blog jest moim ulubionym i co jakiś czas wracam ponownie do niektórych opowiadań. Co do samego opowiadania uwielbiam takiego Naruto - męskiego,zawadiackiego, duszę towarzystwa, takiego jak w oryginale i do tego niby chłodny, opanowany i analizujący Sasu - bardzo przyjemna mieszanka.
    Życzę Ci dużo weny! i nowych pomysłów!
    Pozdrawiam cieplutko
    Milo

    OdpowiedzUsuń
  27. Tez Ci dziękuję, że jesteś. 🖤
    Uroczy kawałek tekstu. Jednak warto od czasu do czasu tu zaglądać. Tyle lat a Ty nadal poruszasz moim serduszkiem. Mam nadzieję, że alternatywna wersja kiedyś powstanie, bo jestem mega ciekawa co siedzi w głowie Naruto.

    weny i miłego (cokolwiek tam w życiu robisz) czasu w realu ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak dobrze, że czasem coś piszesz <3 Kocham Twoje opowiadania i Twój styl pisania. Nie pamiętam już nawet od jak dawna czytam tego bloga i niesamowitą radość sprawia mi wracanie do tych opowiadań, oraz czytanie ich na nowo <3

    OdpowiedzUsuń
  29. wspaniałe, chociaż dopiero teraz zauważyłam że się coś pojawiło <3 czekam na jakikolwiek przejaw weny :)

    OdpowiedzUsuń
  30. <3 <3 <3 Tyle lat od bum na tą parkę.. człowiek się jara jak zobaczy że są jeszcze ludzie kochający tą parkę. I to jeszcze takie cudeńko.
    Amasan

    OdpowiedzUsuń
  31. Dzizas jak ja sie ciesze że wróciłaś 😭 kocham tego bloga damn twoje teksty oddają dokładnie wszystko co lubię w tym paringu ❤ chociaż wciąż wolę jak Sasuke jest seme😏😂
    Pozdrawiam cieplutko ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  32. ...jeszcze trochę i będzie "kto czyta w 2019" :< może chociaż jeszcze jeden wpis w tym roku?

    OdpowiedzUsuń
  33. asgsschkev ����❤✨

    OdpowiedzUsuń
  34. Okres na "kto czyta w 2019" uważam za otwarty!
    A przy okazji zapraszam do siebie, jeśli ktoś dalej shipuje tę parkę i ma ochotę na nowe opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, ten rok bez opowiadań ayanami❤☺️ nie byłby taki sam.

      Usuń
  35. Hej,
    wspaniały tekst, odnoszę wrażenie, że Naruto też był zakochany w Sasuke i wiedział jakim uczuciem właśnie darzy go Sasuke, a to wesele pozwoliło działać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  36. Wracaj do nas, czekamy! <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja wciąż do Twoich opowiadań wracam ❤☺️🥺 i na pewno jak wielu z Twoich wiernych czytelników. Uwielbiam Twoje historie, także się cieszę, że nie zamierzasz usuwać i wierz mi masz prawo zwolnić i podać tylko jak czujesz, Twój blog jest kawałem świetnej roboty. Jesteś jedną z tych mimo wszystko niewielu pisarzy, którzy kończą swoje prace i nie pisza tasiemców co nie zawsze jest łatwe. Wydaje się, że planujesz gdzieś w głowie rozwinięcia i zakończenia. Mam nadzieję, że na spokojnie dokończysz. Życzę Ci jak zawsze weny i przede wszystkim przyjemności z pisania, fajnego roku tego i kolejnego, zdrówka i poukladania wszystkich spraw. ☺️
    Wszyscy cierpliwie czekamy także take your time😚 jest tyle opowiadań, że nie nudzimy się tutaj 😀
    Ps mogę zasugerować Ci omegaverse gdzie Naru jest omegą❤😀🥰 jakbyś jednak chciala skrobnąć cod całkiem nowego😀🥰
    Pozdrawiam serdecznie Milo

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwielbiam twoje opowiadania! <3
    Czytałam wszystkie przynajmniej po cztery razy *>*
    Mam nadzieję, że niedługo tu coś wrzucisz!
    A na razie zapraszam do siebie, próbuje skrobać coś od nowa :D
    https://sasunaru-yaoiopowiadania.blogspot.com
    I przepraszam za spamik :p

    OdpowiedzUsuń
  39. Aaaaa kocham ❤️

    OdpowiedzUsuń
  40. Chętnie przeczytam kontynuację <3 Autorko, żyjesz jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  41. Ayanami, żyjesz? Mam nadzieję, że w tych upierdliwych czasach tak. Niektórzy mają nieco więcej czasu niż zwykle i szukają zajęcia. Niezwykle wspaniale by było gdyby owym zajęciem było czytanie nowych rozdziałów. Ponoć w Wigilię cuda się zdarzają. Ale tak poza tematem cieszę się że zostawiłaś nam 9 skończonych opowiadań i tyle wspaniałych oneshotów i to nie byle jakich, które przeczyta się w 5 minut, tylko porządne, w które można się wtapiać i do nich wracać przypominając sobie fragmenty, które na nowo zaskakują i oczarowują. Zawsze gdy ktoś wspominał, że czyta opowiadania o tematyce yaoi od razu Cię polecałam i również z tego co mówili byli zadowoleni ;)

    Mam Nadzieję, że jeszcze się pojawisz (nadal liczę na dokończenie 4 opowiadań).

    Kika

    OdpowiedzUsuń