Po urodzinach wszystko
wróciło do normy. Naruto chodził do szkoły, jeździł na rehabilitacje, dokuczał
siostrze i grał w kosza. Niby wszystko było po staremu, ale w jego życiu
pojawiło się także coś nowego – Czarnuszek zagościł w nim na stałe. Widywali
się kilka razy na tydzień, jedząc razem na mieście, grając u Sasuke w pokoju w
różne gry, doprowadzając Naruko do białej gorączki przesiadywaniem u nich w
domu czy dokuczaniem jej. Spotykali się niemal codziennie, a kiedy się nie
widzieli, wymieniali między sobą mnóstwo wiadomości. Pisali czy mówili sobie
praktycznie o wszystkim, a kiedy długo się nie widzieli, Naruto czuł
autentyczną tęsknotę.
Tak wiec w miarę pogodny
październik minął im bardzo szybko i zaczął się zimny i deszczowy listopad.
Naruto nie lubił takiej pogody, ogólnie, jesień i zima były przez niego
najmniej lubianymi porami roku. Poruszanie się na wózku w deszczu czy śniegu
było znacznie utrudnione, dlatego więcej czasu z Sasuke spędzali w jego domu
lub u Naruto. Tak było też i tego dnia.
Uchiha przyjechał po Naruto zaraz po obiedzie. Była sobota, mieli jechać do
Czarnuszka; Sasuke koniecznie chciał dostać łomot w kolejnej grze, poza tym,
jak na rasowego kociaka przystało, nienawidził deszczu jeszcze bardziej niż
Uzumaki. Mieli też zamówić pizzę, no bo przecież Naruto bez żarcia długo by nie
wytrzymał.
- Jeny… Naruto… ja pierdolę, kręgosłup mi pęknie… - sapnął Czarnuszek, wnosząc
go po schodach do swojego pokoju. Naruto szczerzył szeroko zęby, obejmują szyję
chłopaka, by było mu lżej. Jeśli miał być ze sobą szczery, to lubił te momenty,
kiedy jechali do Sasuke i ten musiał go wnieść na górę. Ogólnie, to Naruto
nienawidził, kiedy ktoś go nosił. Czuł się wtedy źle, ale… z Czarnuszkiem
wszystko było inaczej. Naruto był przy nim inny.
- Jeszcze niedawno mówiłeś, że wcale nie jestem taki ciężki – przypomniał mu
Naruto, kiedy Sasuke kopnięciem uchylił drzwi swojego pokoju. Chwilę później
został bezceremonialnie rzucony na miękkie łóżko Sasuke. Zaraz podparł się na
łokciach i z uśmiechem spojrzał na chłopaka. Ten otarł czoło.
- Pomyliłem się – odparł, dysząc. – Jesteś cholernie ciężki jak się tak ciebie
nosi kilka razy na tydzień.
- Ale pomyśl, jaki będziesz muskularny – powiedział Naruto ze śmiechem, kiedy
Sasuke prychnął, wychodząc po jego wózek. Naruto zaśmiał się w głos, a potem
otarł twarz i rozejrzał się po pokoju przyjaciela. Jego obecność w tym
pomieszczeniu została jasno zaznaczona – na oparciu fotela wisiała jego
pomarańczowa bluza, której ostatnio zapomniał. Na stoliku pod telewizorem
walały się jego gry, pożyczone Sasuke, i jakieś słodycze, których wcześniej Sasuke
w swoim pokoju nie trzymał. Pożyczona od Naruto książka leżała na biurku;
wystawała z niej zakładka w dinozaury.
Sasuke wrócił po chwili, niosąc jego wózek. Rozłożył go, a Naruto przesiadł się
na swój pojazd i spojrzał na Czarnuszka.
- To co robimy? – zapytał z uśmiechem, a Sasuke wzruszył ramionami. Wskazał
telewizor.
- Wybierz grę – powiedział.
- Czas na łomot, co?
Sasuke jedynie prychnął, niczym rozjuszony kociak, więc Naruto, cicho się śmiejąc,
wybrał jakąś wyścigówkę, wiedząc, że Sasuke jest słabszy w tego typu grach.
Uchiha rozsiadł się na łóżku, kładąc obok siebie chipsy i colę, Naruto stanął
wózkiem obok niego, chwycili za pady i rozpoczęli grę. Po kilku rundach,
obrzucaniu się stekiem wyzwisk, zjedzonej paczce chipsów i licznych
przepychankach, przerzucili się na film. Za oknem zaczęło padać jeszcze mocniej
i zrobiło się znacznie ciemniej, dlatego wybrali horror. Czasem, kiedy nie
chciało im się już grać, robili sobie filmowe maratony. Na szczęście mieli
podobny gust.
- Całkiem niezły – mruknął Naruto gdzieś w połowie filmu. Obaj siedzieli na
łóżku, oparci o wezgłowie, wcinając popcorn z leżącej między nimi miski.
Czarnuszek skinął głową.
- Ta, może…
Przerwało mu jednak pukanie do drzwi. Obaj spojrzeli w kierunku wejścia, przez
które, po usłyszeniu cichego „proszę”, wypowiedzianego przez Sasuke, do
pomieszczenia wszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, ubrany w spodnie od
garnituru i białą koszulę. Wyglądał na człowieka dość chłodnego w obejściu i
bardzo szykownego. Sasuke był do niego trochę podobny.
Naruto od razu się domyślił, że to ojciec Czarnuszka. Mężczyzna uważnym
spojrzeniem obrzucił ich dwóch, rozwalonych na łóżku, a potem stojący obok wózek.
Jego brwi zmarszczyły się nieznacznie.
- Sasuke, myślałem, że się uczysz – powiedział surowo. Czarnuszek zerwał się na
nogi.
- Chwilowo mamy przerwę – odparł. – Tato, to jest mój kolega, Naruto. Naruto,
to mój ojciec, Fugaku.
- Dzień dobry. – Naruto wyciągnął rękę w stronę ojca Sasuke, ale ten nie
podszedł, by ją uścisnąć, jedynie skinął głową. Uzumaki opuścił rękę.
- Sasuke, pozwól na chwilę – rzekł ojciec Czarnuszka, po czym obrócił się i
opuścił pokój. Czarnuszek zerknął na Naruto, zagryzając dolną wargę, więc
Uzumaki skinął mu głową dla otuchy. Wyglądało na to, że Sasuke z jakiegoś
powodu bał się rozmowy z ojcem.
W końcu jednak Sasuke
zebrał się w garść i wyszedł z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Naruto
nadstawił uszu, ale nic nie usłyszał, więc tylko westchnął, opierając się
wygodnie. Nie wyglądało to dobrze, raczej jakby Czarnuszek bał się swojego
ojca. Zresztą, ten cały Fugaku nie sprawiał wrażenia miłego człowieka,
przypominał trochę Sasuke z początku ich znajomości, tylko był takim… jeszcze
większym burakiem.
Czarnuszka nie było kilka
minut, a gdy wrócił, minę miał nietęgą. Od razu złapał za wózek Naruto i zaczął
go składać.
- Co się dzieje? – zapytał Uzumaki, pauzując film.
- Zmywamy się – odparł Sasuke. Naruto uniósł brwi.
- Twój ojciec nie chce mnie w swoim domu? – zapytał lekko zmieszany. Sasuke
zerknął na niego jednym okiem.
- Nie o to chodzi. Po prostu… Och, strzelił mi kazanie o egzaminach, studiach,
nauce i byciu nieudacznikiem i… nie chcę tego powtarzać, proszę cię. Chcę zejść
mu z oczu.
- Rozumiem, że to niby ja jestem tym nieudacznikiem? – domyślił się Naruto.
Czarnuszek nie odpowiedział, tylko wyniósł jego wózek z pokoju. To jasno dało
Naruto do zrozumienia, co myśli o nim ojciec przyjaciela.
Tym razem zebrali się bez zbędnego ociągania i żartów. Dopiero, gdy obaj
znaleźli się w samochodzie, Sasuke zdawał się odetchnąć. Natychmiast ruszył.
- Nie przejmuj się – powiedział do niego Naruto, kiedy wyjechali na ulicę i
Sasuke skręcił w stronę centrum. Wciąż padało, ale na szczęście trochę mniej.
- Nie przejmuję – rzekł Czarnuszek, jednak Naruto zauważył, że ten niecierpliwie
bębni palcami o kierownicę, kiedy zapaliło się czerwone światło. – Po prostu
jak tak, to się niczym w ogóle nie interesuje, nawet go nie obchodzę. Zajrzy do
mnie może raz na kilka miesięcy, powie coś, jakieś pierdoły. I akurat dziś coś
mu się nie spodobało i myśli, że zaraz go posłucham i się przejmę! W ogóle nie
wiem, po co do nas przyszedł?!
- Jest twoim ojcem, martwi się – powiedział Naruto łagodnie. Sasuke prychnął.
- Nigdy wcześniej jakoś się nie martwił! Poza tym jakim prawem się o tobie
wypowiada, skoro nawet cię nie zna!
Naruto westchnął. Tak
przypuszczał, że to o niego się rozeszło. Zdumiewała go tylko gwałtowna reakcja
Czarnuszka. Naruto widział, jak Sasuke się zmienia. Od urodzin byli praktycznie
nierozłączni, po szkole cały czas gdzieś się razem bujali. Wychodzili na pizzę,
ramen, czy po prostu grali w gry, wylegując się na kanapie. Czasem nawet razem
się uczyli, kiedy któryś miał mieć jakiś sprawdzian czy coś. Sasuke też się do
niego przywiązał, może trochę inaczej niż Naruto, ale chyba nikomu by się nie
podobało, jak ktoś obraża jego kumpla lub coś w tym stylu. Przykre było tylko,
że to akurat ojciec Sasuke powiedział mu takie rzeczy. To musiało Czarnuszka
podwójnie wkurzyć. Naruto tak samo go teraz bronił w oczach Naruko, która wciąż
miała do chłopaka jakieś wąty, nie akceptując go.
- Czyli jednak o mnie poszło, co? Słuchaj, Czarnuszku, naprawdę się nie
przejmuj, ja się już przyzwyczaiłem.
Sasuke rzucił mu takie
spojrzenie, że Naruto postanowił się zamknąć.
Ku jego zdumieniu, Sasuke
nie zawiózł go do domu, a pojechał do jednego z większych centrów handlowych.
Sasuke jakiś czas szukał miejsca do zaparkowania, ponieważ jak to przy sobocie,
wielu ludzi wybrało się na zakupy. Gdy opuścili samochód, deszcz już tylko
lekko rosił, jednak szare chmury wciąż zasnuwały niebo.
- Czemu tu przyjechaliśmy? – spytał Naruto, oglądając się na Sasuke, który pchał
jego wózek w stronę wejścia. Sasuke miał niezadowoloną, skrzywioną minę.
- Nie wiem. Chyba mam ochotę na loda.
- Na loda to chyba w sypialni – palnął Naruto, chcąc nieco rozśmieszyć
Czarnuszka. Uchiha zerknął na niego, a potem prychnął. Ku zdumieniu i uciesze
Naruto, jego policzki lekko poróżowiały.
- Jesteś głupi, wiesz – powiedział, a Naruto zachichotał.
- Przyganiał kocioł garnkowi – odpowiedział, nadal się śmiejąc.
Ulokowali się w małej kawiarni
na parterze, gdzie serwowano dobre lody i koktajle ze świeżych owoców. Naruto
nie miał zbytniej ochoty na lody więc zamówił ciasto czekoladowe i kawę. Sasuke
zaś uraczył się największym pucharem lodów, jaki był.
- Nie ma jak, tylko pokonywać zły humor toną słodyczy! – zawołał radośnie
Naruto, wbijając widelczyk w miękkie ciasto. – Będziesz mnie turlał do domu!
Sasuke wywrócił oczami,
patrząc, jak Naruto delektuje się deserem.
- Ty i tak się toczysz na wózku, więc co za różnica – mruknął Sasuke. Zamiast
jeść, masakrował swoje lody łyżeczką, wpatrując się w nie gniewnie, jakby go
obraziły.
Naruto westchnął. Nie
podobało mu się, że Sasuke stracił humor, wolał, gdy jego wąskie wargi wyginają
się w lekkim uśmiechu. Zazwyczaj, kiedy się widzieli, dobrze się bawili. Taki
smutek jakoś do Sasuke nie pasował. Wredność, kpiący uśmieszek, owszem, ale nie
smutek.
- Sasuke, nie możesz tak brać wszystkiego do siebie, nawet jak ci się nie
podoba. – odezwał się. – Dla wielu ludzi jestem tylko kaleką, nie wiem,
niedorozwojem i tak dalej… Nie ma sensu się przejmować. Ty sam wcześniej, na
samym początku… no wiesz…
Sasuke rzucił mu urażone
spojrzenie. Od zimnych lodów jego usta zrobiły się ciemniejsze, przez co ich
czerwień odznaczała się od bladej twarzy i czarnych włosów. Naruto lubił ten
widok.
- Ale ja się zmieniłem – wymamrotał Czarnuszek.
- Wiem. Po prostu chcę ci uświadomić, że zawsze będą tacy, którym coś się nie
będzie podobało. Zawsze byli, odkąd trafiłem na wózek i zawsze będą.
Policzki Sasuke pokryły się
lekkim rumieńcem.
- Nie rozumiem, jak możesz mówić o tym tak spokojnie…
- Co właściwie powiedział ci twój tata? – zapytał konkretnie Naruto. Sasuke
skrzywił się lekko.
- Że powinienem się uczyć i myśleć o swojej przyszłości. Że na świecie są
osoby, które są skazane na porażkę, a zadawanie się z nimi psuje reputację i
ciągnie w dół. Że on rozumie, że ci współczuję, że żal mi ciebie i że mam dobre
serce, ale taka znajomość niesie tylko korzyści dla ciebie, a ja się ośmieszam,
bawiąc się w opiekunkę dla ułomnych – zakończył szeptem, a jego policzki
jeszcze bardziej poczerwieniały. Wyraźnie było widać, że wstydzi się tego, co
usłyszał od własnego ojca.
Naruto westchnął sobie
jeszcze raz. Dziwnie było usłyszeć takie słowa. Nie bardzo rozumiał, po co
właściwie Fugaku nagadał Czarnuszkowi takich bzdur. Chyba że…
- Nie mówiłeś rodzicom, że się ze mną kumplujesz, co?
Czarnuszek potrząsnął
głową.
- Nigdy nie opowiadam im o swoich znajomych. Ani o tym, co robię. Wątpię też,
żeby to ich interesowało. Dziś się po prostu przypieprzył, bo coś go naszło,
może miał zły dzień.
- Rozumiem – powiedział cicho Naruto. – To i tak nie były najgorsze słowa,
jakimi mógł mnie uraczyć. Nie powinieneś się tak przejmować, Czarnuszku.
- Wkurza mnie, że zauważa mnie tylko wtedy, kiedy coś mu się nie podoba, kiedy
coś jest źle. Kiedy wszystko jest według niego „w porządku”, to nigdy mnie nie
pochwali, tylko zawsze mnie ignoruje. Do kitu z takim ojcem!
- Jeśli to cię pocieszy, to ty sam bardzo się zmieniłeś. I nie jesteś do niego
podobny – rzekł Naruto. Sasuke obdarzył go bladym uśmiechem.
Do końca wizyty w kawiarni
nie poruszali już trudnych tematów. Zjedli, pogadali trochę o głupotach, Naruto
trochę pożartował, żeby mimo wszystko rozweselić smutnego Sasuke.
Wracali w milczeniu, ale
nie było to nieprzyjemne milczenie, raczej obaj chcieli przemyśleć to, co sobie
powiedzieli. Naruto miał nawet dobry humor, pomimo niezbyt przyjemnej rozmowy z
początku wizyty w kawiarni. Zastanawiał się za to nad jego relacjami z Uchihą.
Czarnuszek był… wyjątkowy. Dobry był na wszystko, na słońce i na deszcz, na
wesoło i na smutno, i wybrać się z nim było można wszędzie, czy na mecz, czy do
kina. Naruto go lubił. Z każdym dniem lubił go coraz bardziej, nawet za bardzo.
Naruto zaczynał powoli bać
się swoich uczuć.
Gdy dotarli do domu
Uzumakiego, deszcz dalej siąpił. Sasuke pomógł mu dotrzeć do drzwi, ale tam
zawahał się.
- Może wejdziesz, co? – zapytał Naruto. – Wcale nie jest tak późno, możemy
jeszcze coś tam porobić…
- Nie – odparł Czarnuszek, uśmiechając się lekko. – Spotkamy się jutro, wrócę
do domu, nie będę wkurzał ojca ponad miarę. Jak mnie raz czy dwa zobaczy z
podręcznikiem, to się odczepi. Będziemy mieć święty spokój na kolejne kilka
tygodni.
Naruto mu przytaknął.
Uścisnęli sobie dłonie.
- Na razie.
- Cześć.
Sasuke wycofał się i odszedł w stronę samochodu, garbiąc się lekko z powodu deszczu,
a Naruto otworzył drzwi i wjechał do domu.
- Naruto, to wy? – Usłyszał z kuchni głos mamy. Uśmiechnął się pod nosem. Od
dłuższego czasu jego rodzina akceptowała to, że on i Sasuke wszędzie ze sobą
chodzą. Nie przeszkadzało im, że nieustannie przyprowadza Czarnuszka do domu.
Tylko Naruko strzelała jakieś fochy, ale akurat w jej przypadku to było
normalne. Nie przejmował się siostrą.
- To tylko ja, Sasuke pojechał do domu – rzekł Naruto, wjeżdżając do kuchni.
Mama stała nad kuchenką i mieszała coś w jakimś garnku.
- A co się stało, że Sasuke nie przyszedł? – spytała Kushina. Uzumaki
uśmiechnął się pod nosem.
- Po prostu już nie mógł, wieczór jest – odparł. Sięgnął sobie po dzbanek soku,
stojący na stole i nalał sobie do szklanki. Napił się.
- Lubię Sasuke – powiedziała nagle jego mama, a on o mało się nie zakrztusił. –
Jest grzeczny i sympatyczny.
- Mamo, proszę cię – jęknął Naruto. Od jakiegoś czasu mama na siłę swatała go z
Czarnuszkiem, nie przyjmując do wiadomości, że Uchiha jest hetero. Według niej
Czarnuszek po prostu jeszcze nie odkrył, że go chce. Naruto miał już dość tych
zapędów swojej matki. – Już ci mówiłem, że on leci na Naruko.
- Jakoś nie widziałam nigdy, żeby spędził z Naruko chociażby chwilę, a tobie
poświęca cały swój wolny czas.
- Kumplujemy się – burknął Naruto.
- Tak ładnie razem wyglądacie…
- Mamo! – jęknął Naruto. W tym samym momencie do kuchni wszedł ojciec. Był ubrany
w codzienne spodenki i koszulkę, mokre włosy wycierał małym ręcznikiem.
Wyglądał jak tuż po prysznicu.
- No hej – powiedział do Naruto, kiwając mu głową. – A gdzie Sasuke?
- Rany! On ma własny dom, wiecie?! – zawołał Naruto. Ojciec i matka
zachichotali.
- Ostatnio każdy weekend spędzacie u nas – wyjaśnił ojciec. – Myślałem, że
przyjedziecie na kolację. Zagralibyśmy w monopol.
- W ogóle już się mną nie cieszycie, tylko Sasuke i Sasuke – jęknął Naruto, udając,
że płacze. Otarł spod oka wyimaginowaną łzę. – Nikt mnie już nie kocha! –
załkał, a jego rodzice zaczęli się śmiać. Naruto nie wyobrażał sobie, by mieć
takiego ojca czy matkę, jak miał Czarnuszek. Jego rodzice byli wspaniali i
całkowicie go akceptowali, szanując jego wybory. Byli dla niego najlepszym
wsparciem i niezastąpionymi przyjaciółmi, zawsze mógł na nich liczyć, nawet gdy
się kłócili, nawet gdy był okropny dla nich po wypadku, kiedy nie mógł pogodzić
się z faktem, że trafił na wózek.
- Możemy po kolacji zagrać w monopol – powiedział Naruto, patrząc na ojca. –
Znów zbankrutujesz, a ja będę milionerem.
- Och, zaraz zbankrutuję. Kushino, będę mógł liczyć na fory od ciebie, prawda?
– ojciec zaczął się przymilać do matki, a ta prychnęła.
- Spółka z tobą przynosi tylko straty. Zawołaj Naruko, kolacja gotowa, a potem
mamusia zostanie milionerką – powiedziała mama, na co Naruto ryknął śmiechem.
Ojciec pomamrotał sobie coś pod nosem, ale poszedł po córkę, a Naruto wyszczerzył
zęby najszerzej, jak mógł.
W jego domu zapowiadał się fajny wieczór, miał nadzieję, że u Czarnuszka też
nie będzie źle.
Hej, ciekawy rozwój akcji. Bardzo lubię to opowiadanie. Jest zupełnie inne niż pozostałe i łamie pewien stereotyp. Napisanie o tym wszystkim z pewnością jest pewnym wyzwaniem, dziękuję za Twoje starania! Naprawdę świetnie Ci wychodzi. :D Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. :)
OdpowiedzUsuńHej, jak miło wiedzieć rozdział, czułam od rana, że coś się tu pojawi ;) Uwielbiam jak wszystko opisujesz, czyta się tak szybko i przyjemnie. Poza tym jestem ciekawa, jaki wieczór będzie miał Sasuke z ojcem. Poza tym uwielbiam Czarnuszka, jako takiego wrażliwszego chłopca. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńNie wierzę w to co widzę!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię :) Pisz proszę, gdy najdzie cię ochota i czas :)
Będę czekać na więcej ;)
W końcówce jest odcienie a nie od ciebie :)
OdpowiedzUsuńTAAAAK! Dziękuję za rozdział.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za kolejny rozdział. Życzę weny i z niecierpliwością czekam...
OdpowiedzUsuńOdświerzam sobie kolejne Twoje opowiadania... Tęsknię za każdym, ale teraz to ciekawość mnie zjada co do kontynuacji opowiadania "Między nami nic nie było"...
OdpowiedzUsuńW końcu nowy rozdział 😃 uwielbiam Twoje opowiadania ...niektóre czytam po kilka razy. To jest moim zdaniem,jedno z lepszych. Dużo weny i czekam dalej 😀
OdpowiedzUsuńhahaha znowu się rozkręcasz. jesteś wspaniała.
OdpowiedzUsuńps. niecierpliwie czekam na więcej.
Jestem w stanie popłakać się ze szczęścia czytając ten rozdział.
OdpowiedzUsuńPiszesz tak samo świetnie, jak kiedyś, a każdy Twój rozdział czytam z tak ogromnymi emocjami.
Jestem tak szczęśliwa, że wróciłaś.
Trzymaj się ciepło.
Czekam na więcej.
K.
Jak to dobrze przypomnieć sobie Twoje opowiadania... Np. taki one-shot "Ty i ja"... Zamarzył mi się sequel do niego, w którym wszystko wraca na swoje miejsce według przepowiedni "czarownicy"... Dla mnie Naruto pozostanie już na zawsze pozytywnym bohaterem... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoże, ayanami nienawidzę cię za to, że za każdym jednym razem muszę czytać całe twoje opowiadanie od początku i przy okazji wszystkie inne opowiadania od początku też, są wspaniałe '-'
OdpowiedzUsuńja siebie też za to teraz nienawidzę, bo ilekroć wracam do pisania któregoś z opowiadań, to muszę je jeszcze raz przeczytać, ech ^^
UsuńHej jak wspaniałe że wróciłaś BŁAGAM nie zawiesza już więcej bloga kocham twoje opka a to w szczególności gdy zobaczyłam nowy rozdział to się cofnełam i zamiast spać czytałam wszystko od poczatku kibicuje twojej wenie by cie nie opuszczała i czekam na newsy ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to opowiadanie ruszyło do przodu, bo czekałam na to bardzo długo. Szczególnie, że jest ono moim ulubionych z tych wszystkich. Nie mogę się doczekać jak dalej rozwinie się akcja. Wenyy 😺😺
OdpowiedzUsuńjak wspaniale że kontynuujesz <3
OdpowiedzUsuńJesteś <3 Już myślałam, że porwało Cię Ufo :/ . Śmigam w takim razie zarwać nockę i przeczytać rozdział <3 Pozdrawiam i życzę duuuużo weny. Później zostawię dłuższy komentarz dotyczący rozdziału i fabuły :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, czekam na rozwoj wydarzen :D /karo
OdpowiedzUsuńW końcu! Czekałam tyle czasu!!! Kocham Cie! Mimo, że nic wielkiego się w tym rozdziale nie wydarzyło to zachowałaś humor i ciągłość. Podobało mi się. Będę cierpliwa i życzę dużo weny. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do mnie na bloga :)
http://lovestoryanimeyaoi.blogspot.com/2018/01/miosc-jedno-ma-imie-cz-2.html
Nawet nie wiesz jak szczęśliwa jestem, widząc, że wrociłaśw!! Uwielbiam Twoje opowoadania Kochana!
OdpowiedzUsuńTak się ciesze z Twojego powrotu! :D
OdpowiedzUsuńKto czyta w 2018? XD Mam nadzieję że u Ciebie wszystko dobrze <3 Mam nadzieję, że wena wraca :D
OdpowiedzUsuńO rany, że ja wcześniej nie znalazłam twojego bloga... Teraz siedzę i nadrabiam zaległości czytając wszystko pod rząd (może nie komentuję każdego rozdziału, ale wiedz, iż czytam :))
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne! Naprawdę mi się podoba jak kreujesz tutaj postaci: Naruto, który nie załamał się nawet po wylądowaniu na wózku, Sasuke, który zmienia się po poznaniu Naruto, lekko zakręcony Itachi, nawet ten wredny Fugaku. Nie mówiąc już o tym, że fabuła jest genialna i przez samo to, że Naruto jest na wózku staje się bardziej oryginalna.
Nie mogę się doczekać kontynuacji, bo mam nadzieję, że kiedyś się doczekam końca tego opka, nawet jeśli miałabym czekać długo :D
Życzę ci mnóstwo weny (i wiadomo, czasu na pisanie)
~ Ann :)
Hej,
OdpowiedzUsuńoch fantastycznie, Naruto powoli zaczyna coś czuć do Sasuke, a nasz czarnuszek... spędzają wiele czasu razem, już tak bardzo zadomowił się u Naruto, że rodzice byli bardzo zdziwieni, że go nie ma z Naruto, ech a Fukagu co się tak czepia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
gdzie dalej T-T jesteś najlepsza, gdzie dalej T-T
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, widać w tym rozdziale zmianę w Sasuke bo i na początku sam oceniał źle Naruto, widać że rodzice akceptują Sasuke i nie wyobrażają sobie jego braku wieczorem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia